Bożena Garczyńska
Wyrazy przyjaźni : o korespondencji
Krasickiego z Ghigiottim i
Lehndorffem
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 71/2, 85-100
P a m ię tn ik L ite r a c k i L'XXI, 1980, z. 2 P L IS S N 0031-0514
BOŻENA G A R SZC Z Y Ń SK A
WYRAZY PR ZY JA ŹN I
O K O R ESPO N DENCJI KR A SICK IEG O Z GHIGIOTTIM I LEH ND O R FFEM
Z biór p ry w a tn e j k orespondencji Ignacego K rasickiego liczy 660 li stów p isany ch w lata ch 1751— 1801 *. J e st to m ate ria ł badaw czy bo gaty, a p rz y ty m ogrom nie zróżnicow any zarów no pod w zględem tem a tycznym , ja k i s tru k tu ra ln y m . W zw iązku z ty m tru d n o poddaje się w szelkim zabiegom klasyfikacyjnym , zachodzi bowiem tu ta j potrzeba uw zględniania p o ten cjalny ch w arian tó w każdego w yznacznika s tr u k tu r y listow ej. T rudności te są z jed n ej s tro n y oczyw istym w yrazem o lb rz y m ich m ożliwości listu w jego funkcjach, treści i form ie, z d ru g ie j s tro ny — p rzejaw em pew nej nieporadności teo rety czn ej wobec dynam iki odm iano tw órczej na teren ie e p isto lo g ra fii2. Jeżeli cel listu i sto su n ek w iążący nadaw cę z ad resatem p rzy jm iem y za podstaw ow e k ry te ria k la syfikacyjn e, to w k orespondencji K rasickiego m ożna w yróżnić p rz y n a j m niej trz y głów ne g ru p y listów , p rzy czym w każdej gru pie należy się liczyć z istnieniem w ielu odm ian. G rupa pierw sza — to listy oficjalne, stojące na pograniczu listu sensu stricto urzędow ego i listu pryw atnego. W yróżniają się one sw oistym opracow aniem w ypow iedzi, gdyż cel p ra k tyczny w ym aga tu pełnego skoncentrow ania środków w yrazu dla prze kazania m aksim um p o trzeb n y ch inform acji oraz specjalnego uporządko w ania, któ re m usi uw zględniać stosow ane w tej m ierze reguły.
W yraźne podporządkow anie wypow iedzi norm om życia to w arzy sk ie go o b serw u jem y w d ru g ie j grupie listów. Są to listy tow arzyskie, ga tu n e k niesłychanie p o p u larn y w w. X V III, m ający w iele odm ian, za leżnie od sto pn ia zażyłości i ty p u k ontaktów m iędzy nadaw cą a a d re sa
1 I. K r a s i c k i , K o r e s p o n d e n c j a . Z p a p ieró w L. B e r n a c k i e g o w y d a li i op racow ali Z. G o l i ń s k i , M. K l i m o w i c z , R. W o ł o s z y ń s k i . Pod r e dakcją T. M i k u l s k i e g o , T. 1— 2. W rocław 1958. W szystk ie c y ta ty z listó w pochodzą z tego w y d an ia. W lok alizacjach , p od an ych po cytatach , p ierw sza liczba w sk a zu je tom , n astęp n a — stronicę.
2 Z agad n ien ia te z o sta ły ob szern ie p otrak tow an e w książce S. S k w a r c z y ń - s к i e j T e o r ia lis tu (L w ów 1937).
tem . P rześled zen ie jakości ty c h k o n tak tó w um ożliw ia oddzielenie listów o ficjalnych od tow arzyskich, m im o że g ranica podziału je st t u bardzo płynna.
T rzecią, n ajliczn iejszą i n a jb a rd zie j zróżnicow aną gru pę stanow i w k o respon d en cji K rasickiego zbiór listów rodzin ny ch i przyjacielskich. W grupie te j c h a ra k te r szczególny m ają listy przyjacielsk ie skierow ane do G aetan a G higiottiego i H ein rich a A hasw eru sa E rn sta L ehndorffa. O dm ienność tego zespołu w yznaczona je st zarów no liczbą listów , ich dynam iką, ja k i ogrom nym zróżnicow aniem tem atycznym , będącym i w y razem ró żny ch odcieni p rzy jaźn i. Z G higiottim u trz y m y w a ł K rasicki k o n ta k t listo w n y przez 31 la t — zbiór te n liczy 171 listów . Z L eh n d o rf- fem korespo nd o w ał K siążę B iskup W arm iński przez 23 la ta i napisał do niego 138 w y tw o rn y c h listó w oraz biletów . W obu w y p adkach są to listy pisane w języku fran cu sk im , co rz u tu je w y raźn ie na dość sw oistą a tm o sferę te j koresp o n den cji, atm o sferę in te le k tu a ln e g o dialogu osób o po k rew n y ch zain tereso w an iach i poglądach.
K o resp o ndencja z G hig io ttim początkow o m iała przede w szystkim realizo w ać określone cele p ra k ty c z n e i w d u ży m sto pn iu u w aru n k o w an a była okolicznościam i czysto zew n ętrzn ym i. F a k t długotrw ałego odosob nienia na W arm ii, u tru d n io n y po p ierw szy m rozbiorze Polski bezpo śred n i k o n ta k t K sięcia B iskupa w w ielu isto tn y ch d la niego sp raw ach z W arszaw ą jako ośrodkiem d y sp o z y cy jn y m jest n iew ątp liw ie siłą n a pędow ą d ialog u z G h igiottim , k tó ry p ełn i wówczas ro lę in fo rm ato ra, p o śred n ik a i człow ieka zaufanego. D opiero u pływ czasu, a w raz z nim b ra k nadziei na p o w ró t do k r a ju p ow oduje jed n o stro n n ą sublim ację uczuć u K rasickiego i w te d y n ad celem p rak ty c zn y m przew ażać zaczyna s tro n a em ocjonalna. S tą d późniejsze listy K rasickiego do G higiottiego n a b ie ra ją c h a ra k te ru k o resp o n d en cji w ygnańca trap io n eg o nostalgią.
Na zu p ełn ie in n y ch zasadach k sz ta łto w a ły się n ato m iast od począt k u k o n ta k ty XBW z L eh n d o rffem . G eneza tej w y m ian y listów wiąże się z zaspokojeniem po trzeb n a tu ry czysto w ew n ętrzn ej. Obok w spól nych zain tereso w ań sz tu k ą , lite r a tu r ą czy o grodnictw em d e c y d u ją c y ton n a d a je ty m listom w z a jem n a fascy n acja ty c h dw óch osobowości. W opinii w spółczesnych i w opinii późniejszych bad aczy K rasick i posiadał nie w ą tp liw y d a r z je d n y w a n ia sobie sy m p atii in n y c h ludzi, by ł człow iekiem pogodnym i życzliw ym . Te cech y jego osobowości u rze k ły też L e h n d o rffa, k tó ry zanotow ał w sw oich p am iętn ik ach :
J est to n a p ra w d ę cza ru ją cy czło w ie k , o w y b itn y c h zd oln ościach u m y sło w y ch , a p r z y tym w sz y stk im n ie s ły c h a n ie n a tu ra ln y i n iew y m u szo n y .
J ego p rzyjem n a natu ra jest jak b y stw orzon a do ta k iej p r z y ja ź n i3.
3 E. A. v o n L e h n d o r f f , D zie n n ik i. W zbiorze: P o l s k a s t a n i s ł a w o w s k a
w oczach c u d z o z i e m c ó w . O p racow ał i w stęp em p op rzed ził W. Z a w a d z k i . T. 2.
B O Ż E N A G A R S Z C Z Y Ń S K A 87
Analogiczne opinie o L ehndorffie w ygłaszał K rasicki. W ielokrotnie podkreślał niepospolite cechy jego osobowości, k tó re spraw iały, że był on jed yny m człow iekiem na W arm ii, z k tó ry m m ógł poeta u trzym yw ać więzi przyjacielskie.
P rz y p atrzm y się bliżej .samym listom i obu k orespondentom K sięcia Biskupa.
G aetano G higiotti 4 b y ł z pochodzenia W łochem, a do Polski p rzyb ył po raz p ierw szy w r. 1760 jak o sek retarz n uncjusza Viscontiego. W ro k u 1763 A ugust III m ianow ał go agentem polskim do spraw kościelnych w Rzymie. W W arszaw ie zjaw ił się ponow nie po elekcji S tan isław a A ugusta i został se k re tarz em królew skim . W roku 1768 uzyskał szla chectw o polskie, a dzięki poparciu króla sk u p ił w swoich rę k a c h szereg stano w isk kościelnych, k tó re przynosiły m u dość pokaźne dochody. Te jed n a k nigdy m u nie w y starczały p rzy jego lekkom yślnym i w y staw n y m try b ie życia. D latego n a ra sta ją c e w szybkim tem pie długi b y ły wiecz n ym zm artw ieniem włoskiego p rałata. W p am iętn ik ach Stan isław a Wo- dzickiego G higiotti sch arak tery zo w an y został jako człow iek c h y try i przebiegły, nadzw yczaj zręczny w in teresach , człowiek, k tó ry „w iele żył i życiem szafował, nie żałując sobie żad n ej przyjem ności i bez s k ru pułów opłacając je z kieszeni k ró la ” 5. O w ą zręczność w in te resa c h w y k o rzy sty w ał S tanisław A ugust, pow ierzając G higiottiem u w ielokro tnie sp raw y w ażne i poufne, a jednocześnie tolerow ał jego w y b ry k i finanso we. W ro k u 1778 bronił G higiotti w Rzym ie K o deksu A ndrzeja Zam oy skiego, a w iosną 1782 z polecenia króla udał się do W iednia, aby pow i tać baw iącego ta m papieża P iu sa IV i omówić z nim spraw ę pow ierze nia M ichałowi P oniatow skiem u ad m in istracji biskupstw a krakow skiego. Był osobistością znaną w kołach w arszaw skiej socjety, ale nie cieszył się tam najlep szą opinią.
Ciekaw e i dotychczas nie znane info rm acje o G higiottim spo tykam y w gazetkach pisanych z o kresu konfederacji barskiej. W „C iekaw ościach” z sierp nia— gru d n ia 1770, w y ję ty c h z sylw Tadeusza Lipińskiego, po m ieszczono Notę rozrzuconą przeciwko Księdzu G higiottiemu, kanoni
kow i w a rm iń sk ie m u , sekretarzow i k r ó le w sk iem u , w k tó re j czytam y: K siądz G h ig io tti jest urodzony w m ia steczk u jed n ym do sta n ó w p a p ie sk ich n ależącym , m a siostrę w R zym ie za szew ca, sam był jezu itą, ale gd y p o jech a ł z W łoch do Paryża, zo sta ł z zakonu w y rzu co n y , a teraz od w szy stk ich sekt d ysy d en ck ich w P o lsce p rzekupiony, m in istró w rzym sk ich sza lb iersk im i p ozoram i u trzym u je i p rzeciąga na stronę dobrodzieja sw eg o S ta n isła w a A u g u sta, króla p olsk iego, sp raw y złe za dobre udając.
W in n y m tekście, Uwagi nad postępkam i przeszłego i teraźniejszego
nuncjusza rzym skieg o w W arszaw ie, zarzucano G higiottiem u obłudę, 4 Zob. P o ls k i słoiDnik bio g r a fic z n y , t. 7 (1949), s. 417—418.
5 S. W o d z i c k i , W s p o m n ie n i a z p rz e s z ł o ś c i od r o k u 1768 do ro k u 1840. K raków 1874, s. 292.
fałsz, b ra k pow ołania duchow nego i p rep aro w an ie błędn ych inform acji d la R zym u o stan ie w ia ry k atolickiej w Polsce 6.
P ie rw sz y list do G higiottiego w ysłał K rasicki ze Lw ow a 24 czerw ca 1765. P o u fa ły i sw o b o d n y to n tego pism a św iadczy, że znajom ość ich by ła1 z a w a rta dużo w cześniej i już u g ru n to w an a . K rasick i — ówczesny p rez y d e n t try b u n a łu m ałopolskiego — nazyw a G higiottiego „drogim p rzy ja cie le m ” oraz d z ię k u je za cenne in fo rm acje z W arszaw y i Rzym u. W sum ie podczas stosunkow o k ró tk ieg o p o b y tu w e L w ow ie w y słał K ra sicki pod ad resem G higiottiego 7 listów . Są to co p raw d a raczej b ilety niż listy, ale p ra ła ta nie in te reso w ał przeb ieg sesji try b u n a łu w takim stopniu, ja k np. Ja ck a Ogrodzkiego, do którego w ty m sam ym czasie p isyw ał K ra sic k i obszerne i w y czerp u jące listy -sp raw ozd an ia. W latach 1766— 1774 w k o resp o n d e n c ji p rzy jació ł n a stę p u je przerw a. Może i w y m ien iali jak ieś 'listy, b ile ty , ale śladów po ty m nie zostało. Nie był to z w ielu w zględów okres sp rz y ja ją c y k o resp on den cji p rzy jacielsk iej, w y m ag ającej czasu i pew nego skupienia. Po pow rocie do stolicy K rasicki nie dy sponow ał w n ad m iarze a n i jednym , ani drug im . W iecznie z a ję ty obow iązkam i tow arzy sk im i, pisaniem „M onitorów ” , zaabsorbow any sk u tecznym s ta ra n ie m O' 'koadiutorię w arm iń sk ą, już w k ró tce m usiał obej m ować obow iązki b isk u p a w a rm iń s k ie g o 7. W tej s y tu a c ji czasu s ta r czało ledw o na k o resp o n d en cję oficjalną, k tó rą d y k to w a ł niedaw no p rzy jęte m u sek retarzo w i Joachim ow i K alnassem u, i na p ośpieszne#lis ty do sw ego b ra ta A ntoniego, zapełnione w większości w yliczaniem p o trzeb ny ch sum , o k tó ry c h niezw łoczne p rzy słan ie prosił. Później zaw ierucha b a rsk a i zw iązana z n ią podróż K rasickiego do P a ry ża znów nie sp rz y ja ły w ym ian ie k o resp o n d en cji przy jacielskiej.
Po pow rocie z P a ry ża zastał K rasicki W arm ię w rozpaczliw ym po łożeniu polity czn y m , pod stałą p re sją w ładz pruskich, k tó re in ten sy w n ie przy g o to w y w ały się d o zajęcia ty c h całkow icie bezb ro nn ych ziem. Roz b ió r Polski b y ł w zasadzie fak te m dokonanym , chodziło jedynie <o fo r m alne objęcie W arm ii przez a d m in istra c ję prusk ą. Po ogłoszeniu p a te n tu F ry d e ry k a II o zaborze K siążę B iskup W arm iński znalazł się w k ry tyczn ej s y tu a c ji p ra w n e j i fin a n s o w e j8. Zabiegi w okół u stabilizow ania w łasnej pozycji w n o w y ch w a ru n k a c h politycznych spraw iły, że kon ta k ty K rasickiego z k ra je m u leg ły w ty m okresie pew n em u rozluźnieniu. Dopiero w r. 1774, po 6 niem al latach , XBW odw iedził ponow nie W ar szaw ę i odnow ił w iele d a w n y c h sto su nk ów tow arzyskich. W tedy też z pew nością odżyła p rzy ja źń z G higiottim , co n a ty c h m ia st znalazło
od-B M ateriały te u d o stęp n ił m i doc. dr E dm und R a b o w i с z, za co m u w tym m iejscu serd eczn ie d zięk u ję.
7 Zob. Z. G o l i ń s k i , I g n a cy K r a s i c k i. W arszaw a 1979, s. 174 n.
8 Zob. K. G ó r s k i , K r a s i c k i ja k o b is k u p w a r m i ń s k i . „ Z eszy ty W ro cła w sk ie” 1952, nr 1, s. 25— 28.
B O Ż E N A G A R S Z C Z Y N S K A 89
bicie w bardzo re g u la rn e j i dynam icznie odtąd ro zw ijającej się kore spondencji. O bejm uje ona lata 1775— 1793, w k tó ry ch G higiotti był nie jako p ry w a tn y m am b asad o rem K rasickiego w W arszaw ie. Z funkcji tej, ku w ielkiem u zadow oleniu K rasickiego, w yw iązyw ał się „Kochamy P r a ła t” nadzw yczaj dobrze i sum iennie. Na bieżąco inform ow ał sam o t nika w arm ińskiego o w ażnych w ydarzeniach politycznych i ze swadą relacjo n o w ał ploteczki z życia okołodw orskiej śm ietanki tow arzy sk iej.
Niezależnie od tego sk ru p u la tn ie i co w ażniejsze korzy stnie załatw ił przyjacielow i różne sp raw y urzędow e oraz d ro bn e zakupy, począwszy od sztychów , 'obrazów i książek, aż do w yśm ienitej czekolady, któ rej K rasick i był nie byle jakim znaw cą i sm akoszem . W w ielu sp raw ach pośredniczył też G higiotti m iędzy odosobnionym na W arm ii p oetą a k ró lem S tan isław em A ugustem . Wobec tak iej ilości spraw nie dziw i w cale fak t, że zbiór listów K rasickiego do G higiottiego jest n ajb o g atszy pod w zględem liczby i bardzo zróżnicow any w treści. W ielka szkoda, że za chow ały się tylko 2 listy G higiottiego do K rasickiego. Z dajem y sobie spraw ę z tego, że jest to liczba w ręcz sym boliczna, ja k w y nik a bowiem z w ypow iedzi K rasickiego, listów tych było p rzy n a jm n ie j tyle, ile w y słano z W arm ii do W arszaw y. W g rud n iu 1782 K rasicki w y raźnie mówi o re g u la rn e j, com iesięcznej k orespondencji od w arszaw skiego p rz y ja ciela:
P isu j nadal, D rogi P rzyjacielu , to akt m iłosierd zia, sp ełn iasz go co m ie siąc, a m ógłb yś częściej pow tarzać u czyn ek św ia d czą cy o dobroci T w ego serca. [2, 147]
N adto tna w ielu listach K rasickiego w id n ieją odręczne n o ta tk i G hi giottiego z do kład n y m i d a ta m i w ysy łan y ch odpowiedzi. Z ra c ji pełnio nych fu n k cji i licznych ko n tak tó w tow arzyskich m usiał prow adzić Ghi giotti rozległą korespondencję, dlatego też tak ie n o ta tk i na listach b yły dla niego konieczne ze w zględów prak ty czn y ch . Obecnie są one dowo dem na to, że istniała reg u la rn a w ym iana listów m iędzy biskupem w a r m ińskim a jego w arszaw skim przy jacielem i doradcą. N iezw ykle rzadko skarżył się K rasicki n a opieszałość Ghigiottiego w odpisyw aniu na listy, co np. w przy p ad k u k orespondencji z b ratem A ntonim czy Lehindorffem jest niem al reg u łą. W ręcz przeciw nie, zbudow any był p un k tu aln o ścią „K ochanego M a n d ary n a ” i w ielokrotnie z radością potw ierdzał odbiór dw óch listów jednocześnie. Z w ielu w ypow iedzi K rasickiego w niosko wać m ożna rów nież, że G higiotti pisał nie ty lk o często, ale i obszernie. W iększość jego listów m usiała m ieć c h a ra k te r rze teln y c h relacji, k tóre dodatkow o jeszcze u zupełniał książkam i, d o k u m en tam i i b iu lety n am i. Zawsze iz w dzięcznością w spom inane przez K rasickiego b iu le ty n y to za pew ne urzędow e k o m u n ik aty k u rii rzym sk iej, zaw ierające sp raw o zda nia z w ażniejszych w yd arzeń w Stolicy A postolskiej oraz w ytyczne dla nuncju szy i przedstaw icieli W atykainu w poszczególnych k ra ja c h Euro
py. G higiotti, k tó ry k iero w ał k a n c ela rią rzym sk ą w gabinecie k ró le w skim , o trzy m y w ał je re g u la rn ie , osobiście p rzep isyw ał i dodatkow o uzu p ełn iał w iadom ościam i od sw oich p ry w a tn y c h in fo rm ato ró w w k ra ju i za granicą. W re z u lta c ie o trzy m y w ał K ra sic k i coś w ro dzaju niezw ykle po p u larn y c h w X V III w. g azetek pisanych. Dla odciętego od szerokiego św iata b iskupa w arm ińskieg o b iu le ty n y G higiottiego b y ły w ażnym , a n ieraz je d y n y m źródłem info rm acji.
O statn ia p oczta p rzy n io sła m i T w ój b iu le ty n , p rzesyłaj d alsze, bo nic tu n ie w ie m y o tym , co się d zieje po d rugiej stron ie A lp. [1, 262]
In fo rm acje G higiottiego b y ły w iary g od n e, ak tu a ln e, a naw et w y p rzed zały oficjalne kom un ik aty .
J e ste ś p rorokiem , D rogi K an on ik u , d w u d ziesteg o p ią teg o w iesz, co się d w u d ziesteg o trzecieg o d zieje w R zym ie. [1, 263]
Chodziło tu o w y b ó r now ego papieża, P iusa VI, o k tó ry m XBW chciał n a ty c h m ia st w iedzieć w szystko. W ty m sam ym liście pisał:
Z n a jw ię k s z ą n ie c ie r p liw o ś c ią oczek u ję w sz e lk ic h an egd ot o n ow o w y branym , jeg o try b ie ży cia , p rzeszłości, ro d zin ie etc. Z litu j się, D rogi P r z y ja cielu , zech ciej d ostarczyć m i w ia d o m o ści, i to ob szern ych . [1, 263]
B iu lety n y przeisyła G higio tti ma W arm ię system aty czn ie do r. 1790, później K rasicki, m ając n a uw ad ze zły sta n zdrow ia p rzy jaciela, prosił:
N ie tru d ź się, p roszę, na p rzy szło ść p r z e p isy w a n ie m b iu le ty n ó w , w y starczą m i T w o je listy , bez p rzy sp a rza n ia Ci d o d a tk o w y ch trudów . [2, 466]
Oprócz b iu lety n ó w dołączał G higiotti do k o respo n dencji ró żne d o k u m e n ty innego ty p u , n ajczęściej b y ły to listy .papieża lu b ininych d o sto j ników kościelnych, g a z ety oraz ciek aw e k siążki i b ro sz u ry polityczne, k tó re K rasick i po p rz e c z y ta n iu p rze sy łał najczęściej ,Lehndorffow i.
W zajem ne u d o stęp n ian ie li'stôw, książek, d o k u m en tó w i b ro szu r na leżało w X V III w. do doibrego to n u i p rzy czyn iało się do spraw nego obiegu in fo rm acji. B iskup w arm iń sk i rów nież p rzek azy w ał G higiottie- m u, w m ia rę sw oich sk ro m n y c h m ożliw ości, w iadom ości z P ru s, B er lin a i G dańska, in fo rm acje o ciekaw szych w y d a rz en ia ch w L idzbarku, czasam i klsiążki lu b d o k u m en ty . B y ły to je d n a k d ro b n o stk i w p o ró w n a n iu z tym , co m ógł m u p rzek azy w ać i co p rzek azy w ał G higiotti, k tó ry — jak w ielo k ro tn ie p o d k reślał K rasick i — „był u źródła w szelkich in fo rm a c ji” . S tąd też K siążę B iskup m iał do „K ochanego M a n d ary n a ” ogrom ne zau fan ie i b ardzo liczył się z jego zdaniem . Często p rosił go o p o tw ierd zen ie w iadom ości, k tó re o trz y m y w a ł od in n y ch ko resp o n d en tó w lub też za p o śred n ictw em polskiej p ra sy d ru k ow an ej. W każdym niem al liście dom agał się now ych i o bszernych relacji, przede w szy st kim z W arszaw y. „Czy m nie ta m jeszcze ,p am iętają”, „Pow iedz im, że jeszcze istn ie ję ” — oto re fre n w ielu listów w arm ińskieg o p u steln ik a. K rasick i żalił się nieraz:
B O Ż E N A G A R S Z C Z Y Ń S K A 91
Z n ik im w W arszaw ie n ie k oresponduję, jed yn ie T y i g a zety p rzyp om i n acie m i, że m oja b iedna ojczyzna jeszcze istn ieje.
Na pierw szy p lan w ysuw a się tu w alor em ocjonalny, k tó ry w w ielu późniejszych listach XBW do G higiottiego nie tyle w yn ika z tre śc i n a r- ra ty w n e j, co ją kształtu je. Pisze wówczas K rasicki bezpośrednio o swoich uczuciach, m yślach i sam otności, z k tó rą w m iarę u pły w u czasu pogo dził się na zasadzie spokojnej, choć zapraw ionej dozą goryczy re z y gnacji:
B a w ię się, D rogi P rałacie, sam otność m oja m i n ie ciąży, ale n o w icja t b y ł tw ard y. J e ż e li czło w ie k p rzyzw yczaja się w końcu do tru cizn y — dlaczegóż n ie m ógłb y się o sw o ić ze strap ien iam i. Tracą one sto p n io w o sw o ją gorycz i je ś li n ie je ste śm y zu p ełn ie szczęśliw i, to p rzyn ajm n iej sta jem y się m niej godni pożałow an ia. [2, 119]
D rg ają w ty m wyznainiu echa nie zrealizow anych planów i zawo dów, k tó re spraw iły, że am b itn y faw o ry t młodego króla i energiczny p rez y d e n t try b u n a łu — osadzony na krześle biskupim w d alek iej W ar mii zm ienił się w rozczarow anego, ale pogodnego m oralistę. T ak szcze rze nie ipisał jed n ak o ty ch sp ra w a c h inawet do b ra ta Antoniego, tak otw arcie nie w y rażał sw oich m y śli w ko respondencji z sąlsiadem i p rzy jacielem H einrichem L ehndorffem . O ty m w szystkim mógł sw obodnie mówić ty lk o w listach do p ra ła ta G higiottiego, poniew aż ich drogi ży ciowe i n a tu ry b y ły bardzo do siebie podobne. ,„Jesteś nieom al d ru g im m oim w y d an iem ” (1, 351) — pisał do G higiottiego i p odkreślał takie cechy jego c h a ra k te ru , jak uczynność, życzliwość, rycerskość i dobroć. Szczególnie tę Ostatnią cenił wysoko, jako w alor rzadk o sp o tykan y w śród ludzi, k tó rz y życie całe spędzili na pańskich dw orach.
D rugim z kolei a d re sa te m listów przyjacielsk ich K rasickiego był h rab ia H einrich L ehn d o rff, dziedzic S z ty n o rtu i szam b elan królow ej E lżbiety, żony F ry d e ry k a II. Z L eh n d orffem zetk nął się K rasick i po raz pierw szy w m arc u 1769 w B erlinie, gdzie baw ił p rzejazdem podczas podróży do F ran cji. Do następnego sp o tkan ia doszło dopiero po trzech latach, w g ru d n iu 1772, kiedy K rasick i zjaw ił się w B erlinie, ab y oso biście p rzedstaw ić F ry d e ry k o w i II s y tu a tję bisku pstw a w arm ińskiego. Z nając atm o sferę p an u jącą na dw orze despotycznego i kap ry śn eg o w ład cy P ru s, biskup w arm iń sk i liczył, że szam belan królow ej u łatw i m u a u d iencję u króla. W ty m celu Lehndoirff sk o n ta k to w a ł przybysza z fa w o ry tem króla, księdzem G iovannim B a ttistą B astiam m , k tó ry w p ro w adził XBW na dw ór królew ski. L eh n d o rff zaś osobiście p rezen to w ał K rasickiego w n ajlep szy ch salonach B erlina, sk ład ając w raz z nim licz ne w izyty. O dtąd k o n ta k ty K rasickiego z L eh n d o rffem w y raźn ie zacie śn iły się sta ją c się początkiem w ieloletniej przyjaźni. Ł ączyły ich przed e w szystkim podobne cechy c h a ra k te ru , ta k ie jak pogodne usposobienie, łagodność, życzliwość, oraz w iele w spólnych upodobań. Obaj byli zna kom itym i znaw cam i i k o lekcjoneram i dzieł sztuki, obaj zajm ow ali się
czynnie lite ra tu rą , obaj pasjo n o w ali się u p raw ą kw iató w i u rządzaniem ogrodów. K ra sic k i często gościł w p obliskim S ztynorcie, rodow ej po siadłości L e h n d o rff ów, gdzie zaw sze serdecznie go przyjm ow ano. 25 sie rp n ia 1773 L e h n d o rff zanotow ał w sw oim dzienniku:
B isk u p W arm iń sk i z ło ży ł m i w izy tę. N a jego cześć ilu m in o w a łem cały dom i po k o la c ji z a p ro w a d ziłem go do ogrodu, k tó ry ró w n ież był ilu m in o w an y. W ga ik u h ra b in y urządzono ołtarz, p rzy k tórym nasze p an ie w b ieli, przebrane za leśn e n im fy , śp ie w a ły i p o sy p y w a ły k ad zid łem utw orzon ą z k w ia tó w ilu m in o w a n ą cy frę b isk u p a 9.
W ty m sam y m d z ie n n ik u n o tu je L e h n d o rff w rażen ia z po b y tu w go ścinnej rez y d e n c ji bisk u p iej. W oczach tego w ytw o rneg o św iatow ca, znająceg o n ajlep sze d o m y w cały ch P ru sach , L id z b ark i jego gospodarz u zy sk ują n ieb y w ale po ch leb ną ocenę:
N a obiad u d aję się do H eilsb erga, do b iskupa, k tó ry b y ł m oim p rzy b y ciem p rzy jem n ie zask oczon y. J e st to n a p ra w d ę czaru jący czło w iek , o w y b it nych zd o ln o ścia ch u m y sło w y ch , a p rzy tym w sz y stk im n ie sły c h a n ie n a tu ra ln y i n iew y m u szo n y . P o k a za ł m i m n ó stw o przed m iotów , m eb li, rzeźb, m ie d z io rytów , w sz y stk o n a d zw y cza jn ej p ięk n ości. W idać, że bardzo c ieszy ło go ła sk a w e p r z y ję c ie zg o to w a n e m u przez króla, n ie o k a zy w a ł jed n a k z tego pow odu n a jm n iejszej p różności. Z a ch o w a n ie jego b yło ta k ie sam o jak w d n iach, g d y u w a ża ł w szy stk o za stracone. N a p ra w d ę jest to ch arak ter, jak ich m ało sp otyk ałem . P o o b ied zie p ok azał m i o so b liw o ści H eilsb erga, w od osp ad y oraz fo n ta n n ę z V au clu se, która za p ew n e w n iczy m n ie u stęp u je fo n ta n n ie P etrarki. Stąd p o p ro w a d ził m n ie u roczym i a le ja m i do p rzep ięk n ego ogrodu, p ełn eg o w sp a n ia ły c h k w ie tn ik ó w , w o d o try sk ó w i w od osp ad ów . H eilsb erg to r z e c z y w iśc ie za ch w y ca ją ca m ie jsc o w o ść 10.
W łasne upodobania K sięcia B iskupa, w zorow anie się na zam ku k ró lew sk im w W arszaw ie i w sp an iały ch posiadłościach m ag nató w polskich sp raw iły , że K rasick i oszałam iał szlachtę p ru sk ą w ykw intn ością sw ojej rez y d e n c ji i sty le m życia. K ażdorazow y po by t L eh n d o rffa w p ałacu bisku pim p rzy n osił now e słowa podziw u:
W szystk o w y w ie r a tu p rzep yszn e, m iłe w ra żen ie, za ch w y ca każdego i c h y ba sto ra zy d z ie n n ie w y k rzy k u ję: „I to d zieje się w H eilsb ergu , w su row ych P rusach, k tóre g łu p i B ra n d en b u rczy cy u w a ża ją za kraj b a rb arzyń sk i!” n .
Dobrze czuł się dziedzic S z ty n o rtu ró w n ież w to w arzy stw ie ludzi otaczających K rasickiego. Szczególnie p rzy p ad ła m u do s e rc a „urocza rodzina b isk u p ia ” i k a n o n ik Pöppeilm ann.
J est to m iły czło w ie k , w y c h o w a n y w P a ry żu , bardziej n ad ający się do b ry lo w a n ia w b uduarach te g o m ia sta a n iż e li do o d p raw ian ia m szy w e F rom borku 12.
9 L e h n d o r f f , op. cit., s. 14. 10 I b i d e m , s. 12— 13.
11 I b i d e m , s. 14. 12 I b i d e m , s. 12.
B O Ż E N A G A R S Z C Z Y Î Ï S K A 93
Często jed n ak budzi się w L ehndorffie p ru sk i rozsądek, bo dodaje zaraz k ry ty czn ie, że p rz y ty ch w szystkich w spaniałościach K siążę Bi skup „nie m a an i Szeląga w k ieszeni”, co zresztą stanow i jed y n ą w adę K rasickiego — poza ty m bowiem :
n iezw y k le c ie k a w y człow iek , odznacza się w szy stk im i zaletam i k o n ieczn y m i do oczarow an ia in nych. J est to — krótko m ó w ią c — m istrz k o n w ersa cji i dob rych m anier. P ragnąłbym , a b y serce jego od p ow iad ało in n ym cechom tego czło w iek a , w y d a je m i się jednak, że jest ono p ra w d ziw ie p o lsk ie, to znaczy bardzo lek k o m y śln e 1S.
W edług L eh n d o rffa fan ta zja i lekkom yślność, szczególnie w s p ra w ach finansow ych, to p rz y w a ra w szystkich Polaków , z k tó ry m i spotkał się podczas sw ojej w izy ty w W arszaw ie w iosną 1781. O W arszaw ie przybysz z d alek iej W arm ii zanotow ał w d zien n ik u tak ą uw agę:
M iasto robi na m n ie w ra żen ie w n ętrza z ład n ym i, lecz źle u sta w io n y m i m eb lam i, przy tym n ie są one u trzym ane w c z y s t o ś c i14.
N atom iast życie tow arzyskie W arszaw y „oznacza się w y k w in tn y m polorem ”, a gościnność Polaków i niew iarygodny w prost przepych re zy den cji królew skich i m agnackich budzi w L eh n d orffie n iek łam an y zachw yt. Salony w arszaw skie nie rozczarow ały tej m ia ry św iatow ca. B yły one takie, jakie znał zapew ne z w cześniejszych opisów K rasick ie go i jak ich się spodziew ał sądząc z jego sty lu życia w L idzbarku. W ra żenia w yw iezione przez L ehndorffa z W arszaw y stanow ią dla K rasic kiego powód do zadow olenia i du m y narodow ej. War&zawska podróż hrabiego m iała niebag ateln e znaczenie dla dalszego ro zk w itu p rz y ja cielskich k on tak tów obu W arm iaków . L eh n d o rff bow iem m iał okazję poznać osobiście w ielu w arszaw skich znajom ych i przyjaciół K sięcia Biskupa, co znakom icie poszerzyło zakres ich w spólnych rozm ów , a ko resp o n d en cji dostarczyło now y ch tem atów . P rzed staw io n y został k ró lowi polskiem u, k tó ry o/czarował szam belana d w oru pruskiego u p rze j mością i in teligencją. L e h n d o rff poznał rów nież „poczciw ego” G higiot tiego i w jego to w arzy stw ie zw iedził zam ek w arszaw ski.
Więź przyjacielska XBW z włoskim p rałatem była przede w szystkim życiow ym i p rak ty c zn y m porozum ieniem ludzi intereisu. Z upełnie in n y c h a ra k te r m iała p rzy jaźń z L ehndorffem : oczyszczona niem al całkow i
cie ze sp raw przyziem nych, p rak ty czn y ch n ab ra ła cech „czystej sz tu k i”, osobliwego zw iązku ludzi o w ysokiej k u ltu rz e tow arzysk iej. „Biskup W arm ińsk i jest n ap ra w d ę jed y n y m człow iekiem , z k tó ry m mogę u trz y m yw ać serdeczną p rz y ja ź ń ” — stw ierdzał L ehndorff w yliczyw szy p rzed tem wiele cech, k tó re fascynow ały go w osobowości K rasickiego. Oczy wiście, rz u tu je to na k orespondencję K rasickiego z L ehn do rffem , która ma c h a ra k te r najzu p ełn iej in dyw idualny, a istota je j tkw i w stosunku,
1S I b i d e m , s. 18. 14 I b i d e m , s. 25.
jak i łączy a u to ra z ad resatem . D latego też listy p rzyjacielsk ie są n a j b ard ziej p o d a tn e na sty lizacje literack ie.
L isty do L e h n d o rffa u trz y m a n e są w guście niezw ykle po p u larn y ch w ów czas pow ieści ep isto larn y ch . 'K onw encja powieści e p isto la rn ej w y w a rła w X V III w. ogrom ny w p ły w na sposób ,„listo w an ia” u p raw ia n y przez rzeczy w isty ch koresp o nd en tó w . Było to zjaw isko o nie m niejszym n atę ż e n iu niż o ddziaływ anie au ten ty czn ego listu na k o n stru k cję powieści ep isto larn ej. F a k ty czn ie u p raw ia n a k o resp on den cja X V III-w ieczna, a szczególnie k o resp o n d en cja p rzy jacielsk a, podlegała najczęściej s ty li zacjom w guście R ichardsona i Rousseau, k tó ry c h dzieła m ocno zako rz e n iły się w św iadom ości tej epoki. Sam p ro ces sty liza c ji n ależy rozu m ieć bardzo szeroko, poniew aż p rzeb ieg ał on na ró żn y ch poziom ach organizacji listu. Mógł dotyczyć zarów no składni, słow nictw a czy m e tafo ry k i, ja!k i k o n s tru k c ji b o h a te ra jako w zorca osobowego lub opisy w an ia przeżyć w ew n ętrzn y ch . W w y p adk u listów p rzy jacielskich pro ces ten o b ejm u je p rzed e w szy stk im sposób p rze ż y w a n ia i stylizow ania przeżyć przez nadaw cę. N aślad uje tu K rasick i słynne w rom ansach se n ty m e n ta ln y c h opisy am b iw alen cji uczuć, tak ich jak np. uczucia roz koszy pły n ącej z m elancholii i sm u tk ó w rozstania, tra k tu ją c stylizację jako doskonałą zabaw ę literack ą. Tak rozum ianem u procesow i stylizacji podleg ają nie tylk o listy XBW do L eh nd orffa, ale i sto su n k i p rz y ja cielskie ich obu, w y raźn ie podciągane pod schem at tk liw ej i w iernej przy jaźn i.
T ru d n o dochodzić tu k o n k re tn y c h pierw ow zorów literackich, ponie waż m ogły być nim i zarów no listy R ichardsonow skiej Pam eli, jak i listy
b o h ateró w N o w e j Heloizy. W y d aje się, że w koresp on den cji z L eh n d o rf- fem w y k o rz y sta ł K rasick i na p o trz e b y zw yk łej zabaw y litera c k ie j sw oi sty m odel uczuciow ości w yk ształco n y przez ówczesną powieść se n ty m e n talną. P o trak to w ał go zaś z zacięciem urodzonego parodysty. We w rze śniu 1778 p isa ł z F ro m b o rk a:
W ielce C zcigodny P a n ie, m ój P rzyjacielu . G dy rozw ażam n a stęp stw a słod kiej sk łon n ości, której b łogie d zia ła n ie przenika serca i urzeka sw y m czarem uczucia, jak poprzez łań cu ch w za jem n y ch sto su n k ó w sp ły w a ją z pow rotem na tych , k tó rzy je budzą — m u szę w ó w cza s u w ierzy ć w słodką fa ta ln o ść, której ła g o d n y bieg tw o r z y szczęście żyw ota. T ak, D rogi H rabio, m im o pyrro- nizm u m oich w rażeń , k tórego b ezp ośred n i w zór tk w i w przeszłości, a gubi się w p rzy szło ści, zm u szo n y jestem p rzyznać, że b yłem w c ią g n ię ty z całą św ia d o m o ścią n ib y w w ir — zb yt p osp olite n iera z n a stęp stw o rozp asan ia się m y śli. Te, k tóre siln ie jsz e w y c isk a ją p iętn o na naszej w ra żliw o ści, zysk ają cu d ow n ą trw ałość. C zu ję ją w ca łej ro zcią g ło ści, D rogi H rabio, a uroki T w o jego to w a rzy stw a w zn o szą m n ie ponad a tm o sferę p o sp o lito ści. B ujam w ó w cza s w p od n ieb n ej p rzestrzen i i z p om ocą T w ej ży c z liw o śc i bez cen y n ie lękam się w ca le lo su o w ych Ikarów , k tó rzy tarzają się w b łocie p o sp o lity ch m yśli. S tracić, co je s t do stra cen ia , to lep sze od m ego losu, gdy, p o zb a w io n y T w ego to w a rzy stw a , u sy ch a łem w n a d b a łty ck ich p ia sk a ch i w k ońcu p rzy b y łem do F rom borka, p ó łcelu m ej podróży, skąd m am zaszczyt p rzesła ć Panu to oto pism o zazdroszcząc m u jego losu. [1, 332]
B O Ż E N A G A R S Z C Z Y Ń S K A 95
W tej sam ej poetyce ż a rtu w y rzu cał L ehndorffow i b ra k stałości uczuć, w ciąż prosił, zaklinał i błagał o dow ody pamięci. Często też s k a r żył się, że na obszerne listy odpisuje on zbyt lakonicznie, a w dodatku każe długo czekać na odpowiedź. W szystko jed n ak w ybaczał p rz y ja cielow i w zam ian za list lub m ały bilecik („Twój list to balsam , k tó ry w yleczył w szystkie r a n y ”, 2, 521), lub za krótkie chociażby odw iedziny w L idzbarku. Jednocześnie jed n ak każdy bezpośredni k o n ta k t u zm ysła w iał m u, ja k w iele tra c i nie mogąc częściej przebyw ać z przyjacielem . Stąd pierw sze listy po w izytach L ehn d o rffa w rezy d en cji biskupiej lub K rasickiego w S ztynorcie były zawsze p ełn e żalu i tęlsknoty za „naszy mi rozkosznym i rozm ow am i”.
P isy w a ć do sie b ie to p ię k n y w yn alazek , lecz w id y w a ć się i rozm aw iać z sobą zn aczy dużo w ięcej. [2, 155]
W innym liście K rasicki dodaw ał:
Żegnaj, D rogi, Z acny P rzyjacielu , liczę dni i g o d zin y i będę je lic z y ł n iep rzer w a n ie , do ch w ili, gdy b ęd ę m iał p rzyjem n ość C ię uściskać. [2, 297]
L isty były więc dla K rasickiego dalszym ciągiem bezpośrednich roz mów. P isał dużo i obszernie, zap ełniał dro b n ym i litera m i arkusze ele ganckiego p ap ieru prow adząc w y tw o rn y dyskurs o polityce, o lite ra tu rz e i o· stosunkach tow arzyskich. „C hw ytam znów za pióro i ga w ędzę” — zapow iadał najczęściej na w stępie, a p otem zdaw ał dokładne rela cje z tego, co się działo w L idzbarku, w Dubiecku, w W arszaw ie i B erlinie. O pisyw ał hum ory swoich kanoników , złościł się na pogodę, zaraz obok z zachw ytem mówił o> now ej odm ianie m oreli. D okładnie i w szczegółach inform ow ał o ty m , co robił rano, co w ieczorem , co p la nu je zrobić za rok. Często też lis ty K rasickiego p rzy po m inały kronikę tow arzyską, w k tó re j d o k ład nie notow ał, kto się urodził, kto i z kim zaw arł związek m ałżeński, a kto u m arł i ile zostaw ił spadkobiercom . Obok tych in form acji daw ał też L ehn d o rff owi dokładne wskazów ki, jak opiekow ać się w iśnią ananasow ą, a jak pielęgnow ać h iacyn ty, oraz r a dził, jakie .sztychy w arto kupić, a jakim i m ożna w ogóle się nie in te re sować. W szystkie te drobiazgi w p raw iały go w znako m ity hum or, po pro stu doskonale baw ił się z piórem w ręku.
W ielotem atyczne listy K rasickiego do L eh n d orffa sp ra w ia ją w ra ż e nie p rec y z y jn e j i z w y rafin o w an y m sm akiem ułożonej m ozaiki tem ató w w ielkich, m ałych i zupełnie błahych. S potkałyby się one niew ątpliw ie z ap ro b a tą pani de Sévigné, k tó re j tw órczość ep isto la rn ą XBW cenił niezw ykle wysoko, a k tó ra w owych_ drobiazgach u p a try w a ła w dzięk i sm ak listów przyjacielskich. W dzięczne szczegóły nie były jed n ak w łaś ciw ym celem tej korespondencji, lecz jed y n ie p u n k tem w yjścia do snu cia przez K rasickiego bardzo osobistych sądów i reflek sji. K ażdy p odej m ow any p rzez niego tem a t składał się z rzeczyw istej inform acji i ko m en tarza u trzy m an eg o w tonie poważnym , żartobliw ym , ironicznym czy
sa rk asty czn y m . K o m e n ta rze te doty czyły najczęściej stosu nk ów tow a rzy sk ich i w y d a rz eń politycznych. Często też reflek sje obejm ow ały sa mego au to ra , k tó ry ironiczn ie lub sark asty czn ie kom ento w ał w ła sn ą s y tuację.
P odobną p o sta w ę rep re z en to w a ł L a u ren ce S te rn e w pow ieściach Tri
stram, S h a n d y i Podróż s e n ty m e n ta ln a , w k tó ry c h m am y w yraźnie do
czynienia ze w zajem n ą d y fu zją elem entó w h u m o ru i em ocjonalizm u. T en sposób w idzenia i oceny św ia ta nad aw ał utw o ro m S te rn e ’a specy ficzny odcień uczuciowości, k tó rą P a u l von Tieghem o kreślił jako „sen
sibilité souriante et h u m o r is tiq u e ” i w y raźn ie odgraniczył ją od tkliw ej
fra n c u sk ie j w ergji „ sensibilité douce” 15. W ty m sensie m ożem y mówić, że K rasick i blislki b y ł Steirne’ow skiej zasadzie „sensibilité souriante”, szczególnie w ty ch p a rtia c h listów , gdzie ciąg n a rra c ji zw aloryzow any b y ł em ocjonalnie. P ośw iadczyłoby to opinię W acław a Borowego, k tó ry chyb a p ierw szy zw rócił na to uw agę 16.
Istn ie ją pew n e p rzesłan k i w sk azu jące na bezpośredni k o n ta k t K ra sickiego z tw órczością S te rn e ’a. W in w e n ta rz u b ib lio tek i XBW fig u ru je fra n c u sk i p rzek ład kazań S te rn e ’a (S e rm on s de L. Sternß) z 1781 ro k u i siedem to m ó w jego dzieł (Oeuvres d’e S tern e traduites de l’anglais) w y d a n y c h w P a ry ż u w 1797 ro k u 17. W tej sy tu a c ji w y d aje się rzeczą oczy w istą, że K rasicki czytał zarów no Tristrama, jak i Podróż se ntym entalną w języku fran cu sk im . W obec nieznajom ości języka angielskiego w Pols ce była to w epoce sta n isła w o w sk ie j zw ykła dro ga lite r a tu r y angielskiej do polskiego odbiorcy. O tw arcie w yznał to w „M onitorze” z 1768 r. F ran ciszek Bohom olec:
N ie m am w p ra w d zie szczęścia u m ieć po angielsiku, a przeto ty c h tylko znam a n g ielsk ich a u torów , k tórych p ism a na fra n cu sk i język p rzełożone [...]18.
W te n sam sposób zaw arł i K rasick i znajom ość z lite ra tu rą angielską. W bibliotece lid zb arsk iej zgrom adził w zasadzie w szystkie w y b itn e po wieści p isa rz y angielskich w p rze k ład a c h francu skich . Oprócz S te rn e ’a w in w e n ta rz u te j bib lio tek i fig u ru ją dzieła Richardsona', F ieldinga, Sm ol- letta , G oldsm itha, pow ieści Defoe i Sw ifta. Tylko nieliczne grono ludzi w Polsce w X V III w. czytało pow ieści angielsk ie w oryginale. Podróż
s e n ty m e n ta ln a S te rn e ’a czytan a b y ła po angielsku w P uław ach, a S ta
15 Cyt. za: A. A l e k s a n d r o w i c z - U l r i c h , N ie z n a n a „ P o d r ó ż ” s e n t y m e n t a l n a M arii W i r t e m b e r s k i e j . „ P a m iętn ik L ite r a c k i” 1968, z. 2, s. 31.
18 Zob. W. B o r o w y , O p o e z j i p o l s k i e j w w i e k u X VIII. W arszaw a 1948, s. 134. 17 I n w e n t a r z b i b l io t e k i Ig nacego K r a s i c k ie g o z 1810 roku. O pracow ali S. G r a - c i o t t i i J. R u d n i c k a . W rocław 1973, s. 32, 88.
18 F. B o h o m o l e c , O s z tu c e p is a n ia l i s t ó w i c e lu j ą c y c h w n ie j auto rkach. C yt. w ed łu g: ,,M o n i to r ”. 1765— 1785. W y b ó r . O pracow ała i w stęp em poprzedziła E. A l e k s a n d r o w s k a . W rocław 1976, s. 223. BN I 226.
B O Ż E N A G A R S Z C Z Y N S K A 07
nisław A ugust za pośred nictw em sw ego lektoira R everdila próbow ał czytać w oryginale T r i s t r a m a 19. O tym , że K rasicki znał twórczość S te rn e ’a, a n a w e t otaczał a u to ra Podróży se n ty m e n ta ln e j szczególnym ku ltem , św iadczy też n o tatk a w Diariuszu M ichała Foxa z 1790 roku:
Ł a zien k i p op isu ją się nagrobkiem Z an ere’va [?], a H eilsb erg m oże się popisać śliczn y m bardzo b iu stem de Mad. De S évign é, a za k ilka n ied ziel d w o m a in n y m i b iustam i, P. Gay, i dobrego S tern e’a 20.
Z przytoczonych w yżej dat fran cu sk ich w ydań dzieł S te rn e ’a w y n i ka niew ątpliw ie, że m ogły one dotrzeć do Lidzibarka n ajw cześniej w ostatn ich lata ch X V III w ieku. Był to okres, w k tó ry m w Polsce do piero zaczynał się sw oisty k u lt au to ra Podróży s e n ty m e n ta ln e j. K rasic ki mógł zetk n ąć się z tym zjaw iskiem znacznie d aw niej, w salonach b erlińskich, ale ste rn iz m w N iem czech m iał w y b itn ie łzaw y chf : ik te r, co nie mogło w zbudzić większego entuzjazm u w trzeźw ym um yśle K się cia Biskupa. T ru d n o wobec tego mówić o bezpośrednich in sp iracjach S te rn e ’ow skich w jego twórczości, a n a w e t w późniejszej ko responden cji. P rz y ją ć m ożna jednak, że K rasicki zaakceptow ał S te rn e ’a nie na zasadzie nowości, ale w zw iązku z w artościam i, do k tó ry c h już doszedł lub z k tó ry m i zetk n ął się w cześniej. W pierw s'zym w ypadku m ówić moż na nie ty le o w yraźn ych i bezpośredm ch zw iązkach K rasickiego ze S te r- n e ’em, ile o pow inow actw ach w tem p e ra m en ta ch tw órczych obu p isa rzy. W d ru g im zaś w y p ad ku przy jąć należy, że ich p o k rew ień stw o św ia topoglądow e tk w i w ogólnych założeniach m yśli ety cznej Ośw iecenia angielskiego, z k tó rą K rasicki zetk n ął się podczas p rac y w „M onitorze” , p rze ra b ia ją c eseje m oralistyczne ze „S p ectato ra”. W obu p rzypadkach ste rn iz m K rasickiego rozum iem y przede w szystkim jako pew ne analo gie w zainteresow aniach, typie odczucia i hum orystyce, a nie jako ze spół ten d encji literack ich biorących swój początek z twórczości pow ieś ciow ej S te rn e ’a.
Nie zagłębiając się szerzej w p roblem atykę polskiego sternizm u, k tó rego dość zróżnicow ane p rze jaw y o bserw ujem y dopiero p rz y końcu w. X V III i w pierw szych d ziesiątkach lat w. XIX, p o dk reślam y tylko fak t, że w tak im ujęciu K rasicki rep re z en tu je bardzo w czesną fazę r e cepcji S te rn e ’a w lite ra tu rz e polskiej, jeżeli recepcji te j nie ograniczy m y tylko do w a rstw y n a rra c y jn e j. Faza ta w ydaje się w cześniejsza od sygnalizow anej przez Czesława Zgorzelskiego podobnej recep cji w Gre
nadier ze-filozofie (1805) C ypriana Godebskiego, gdzie praw dopodobny
19 Zob. Z. S i n k o , w stęp w: L. S t e r n e , P o d r ó ż s e n t y m e n t a ln a p r z e z F ra n
cję i W łochy. P rzełożyła A. G 1 i n с z a n к a. W rocław 1973, s. L X X III—L X X IV .
BN II 174.
20 M. F o x , D ia riu sz z H eils berga od ro k u 1790—1792. W ydał S. K o n a r s k i . K raków 1898, s. 44.
stern izm p rze jaw ił się ró w n ież w koncepcji osobowości i porząd ku m o ra ln y m św iata 21.
Dość ryzykow ne w y d aje się n atom iast, co słusznie podkreśla K azi m ierz B artoszyński, dotszulkiwanie się w zorców S te rn e ’o w skich w ele m en ta ch n a rra c ji K rasickiego, k tó re to e lem en ty albo należą do p o d sta w ow ych chw y tó w sz tu k i n a rra c y jn e j, albo ich p iętno S te rn e ’ow skie jest zb y t nikłe, a przez to i w ątp liw e 22.
Z au w ażaln a w k o resp o n d en cji p rzy ja cie lsk ie j drobiazgow a obserw a cja realió w życia, k tó ra prow adzi do w ażkich reflek sji, może być ilu s tr a c ją ste rn iz m u ty lk o w ted y , jeżeli p rzy jm iem y , że n ależy ona do w spólnych obu pisarzom św iatopoglądow ych aspek tó w k o n stru k c ji i oceny złożonej w izji św ia ta i ludzi. W izji te j nie m usiał K rasicki p rz e j m ow ać bezpośred n io od S te rn e ’a, nauczył się tego w cześniej w szkole „ S p e c i-to ra ” i z pow odzeniem stosow ał te n ty p obserw acji i refleksji w „M onitorze” . W k oresp o n d en cji, szczególnie zaś w listach p rzy ja cie l skich, zasada „vive la bagatelle” dodatkow o u san kcjon ow an a by ła w zor cam i fran cu sk ieg o „belle le ttr e ”, gdzie uchodziła' za a try b u t dobrego listu.
O brosłe w re fle k s je listy p rzy jacielsk ie K rasickiego do L ehn do rffa m a ją c h a ra k te r sw oistego d zien n ik a-zw ierzeń , w k tó ry m słow o jest n a rzędziem a rty k u la c ji św iadom ości nadaw cy 23. W zw iązku z ty m podm iot w ypow iedzi określa się nie ty lk o w sto su n k u do osoby d ru g ie j, czyli do ad re sa ta , ale i w sto su n k u do w ła sn y ch przem yśleń. W pierw szym w y p adk u e g z y stu je on jako podm iot czynności językow ej, czyli „ ja ” — a u to ra k o m u n ik a tu , w d ru g im w y p ad k u u jm u je siebie jako podm iot w obec p rze d m io tu w łasn y ch re fle k s ji i określa siebie jako podm iot w o bec św iata rzeczy i św ia ta in n y ch ludzi. P o staw a1 tak a rodzi w sferze z aw arto ści m y ślo w ej listów szereg c h a ra k te ry sty c z n y c h przeciw staw ień ty P u >Ja a in n i lu d zie ” , „ja a św iat w arto ści m o ra ln y c h ” . Z d ru g ie j stro n y w p ły w a na n iezw ykle in te re su ją c ą k o n stru k c ję n a d a w c y -n a rra - to ra , k tó ry d ą ż y do p rzezw yciężenia norm i ry g o ró w opow iadania. N a tu r a ln y dla lis tu w ogóle su b iek ty w izm n a d a w c y -n a rra to ra w ocenie i opisie św ia ta re a liz u je się tu poprzez form ę n a rra c ji w p ierw szej oso bie. J e s t to fo rm a d la lis tu podstaw ow a, poręcza ona w iaryg od no ść p rz e kazyw anych i n iejak o k o n tro lo w an y ch przez nadaw cę inform acji. W listach p rzy jacielsk ich , szczególnie do L eh n d o rffa, form a ta w yko rz y sta n a została jednocześnie do zobrazow ania flu k tu a c ji uczuć, zm ien
21 Zob. Cz. Z g o r z e l s k i , P o w i e ś ć o „ c z u ł y c h fi lo z o f a c h ”. W zbiorze: Księ ga
p a m i ą t k o w a k u c z c i S t a n i s ł a w a Pig onia. K rak ów 1961, s. 261.
22 Zob. K. B a r t o s z y ń s k i , S t e r n i z m . W zbiorze: S ł o w n i k l i t e r a t u r y p o l
skiego O św ie c e n ia . W rocław 1977, s. 681.
23 Zob. J. L a 1 e w i с z, K o m u n i k a c j a j ę z y k o w a i lite r a tu r a . W arszaw a 1976, s. 90— 91. — M. C z e r m i ń s k a , Rola o d b i o r c y w d z i e n n i k u i n t y m n y m . W zb io rze: P r o b l e m y o d b io r u i o d b io r c y . W rocław 1977.
B O Ż E N A G A R S Z C Z Y Ń S K A 99
ności n astro jó w , zam anifestow ania suw erenności K raSićkiego-nadaw cy wobec epickich p a rtii opow iadania. N a d a w c a -n arrato r nie u k ry w a sw o jej osolbowości poza spraw ozdaw czym to k iem n a rra c ji. W ręcz przeciw nie, zdecydow anie ujaw nia' sw oje „ ja ” zarów no w sposobie d ysponow a nia m ateriałem , jak i w akcentow aniu w łasnych zap atry w ań . Stąd listy przyjacielskie K rasickiego o b fitu ją nie ty le w opisy zdarzeń, co w prze m yślenia i przeżycia. T aka postaw a, n a d a w c y -n a rra to ra , k sz ta łtu je jed nocześnie technikę n a rra c ji. O bserw ujem y tu w y raźn ą skłonność do pod porządkow ania to ku w ypow iedzi zasadom e seju lub gaw ędy. P ow oduje to dość w y raźn e odcięcie się od ty p u lis tu spraw ozdaw czego i tra k to w anie n a rra c ji jako sposobu pom ocnego w em ocjonalnym u k ład a n iu opo wieści. W idoczne to je s t szczególnie w ty ch p a rtia c h listów , w k tó ry c h zaw artość m yślow a silnie angażuje K rasickiego-nadaw cę lub kiedy opis dotyczy jego doznań w ew nętrznych. Ceilowi tem u służy k a p ry śn y tok w ypow iedzi, częste zbaczanie z te m a tu oraz intym ne aluzje i niedopo w iedzenia.
K orespondencja K rasickiego z G higottim i L eh n d o rffem jest w y ra zem ró żn ych odm ian i odcieni przyjaźni. D ecyduje to o zakresie i spo sobie form ułow ania w ypow iedzi w każdym poruszanym tem acie. I ta k np. te m a ty k a literack a, k tóra zajm uje istotn e m iejsce w h iera rc h ii p o ru szanych tem atów , odm iennie trak to w an a jest w obu om aw ianych tu ze społach. W listach do G higiottiego refleksje i kom entarze najczęściej pod budow yw ał K rasicki cy tatam i i p rzy k ładam i ż lite r a tu r y rzy m skiej, z k tó rą ko nkurow ała jedynie Biblia. O lite ra tu rz e fran cu sk iej, „płodach w ieku naszego” , w spom ina się tu rzadko. P o jaw iają się ty lk o re m in i scencje z W olterow skiego K andyda, ra z z W y z n a ń Rousseau i c y ta ty z Boileau. P roporcje te uleg ają rad y kaln ej zm ianie w korespondencji
Z L ehnd orffem , gdzie z kolei c y ta ty z Biblii i lite ra tu ry rzy m sk iej na
leżą do rzadkości. N agm innie odw ołuje się tu n ato m iast K rasicki do li te r a tu r y fran cu sk iej, p rzy czym ro zrzu t nazw isk i dzieł pisarzy, k tó rych w spom ina, k o m en tu je bądź cy tu je, obejm uje w zasadzie całą lite ra tu rę fra n c u sk ą XVII i X V III w ieku. O baj korespondenci śledzą najnow sze publikacje fran cuskie, in fo rm u ją się o ciekaw ych dziełach literackich, pożyczają sobie n aw zajem książki i gazety.
N iew iele n ato m iast mówił XBW w listach do obu przyjaciół o w łas nej twórczości, poniew aż ani L ehndorff, an i G higiotti nie znali języka ■polskiego i nie m ogli czytać dzieł sw ego znakom itego korespond enta. W listach do L eh n do rffa te m a t ten w zasadzie nie w y stęp u je poza jed n ym w yjątk iem , kied y K rasicki w yraża chęć przesłania „ b ra tu w Apol- lin ie” n iek tó ry ch bajek. W listach do G higiottiego częściej w spom ina K rasicki o sw ej p racy tw órczej, poniew aż G higiotti pośredniczył m iędzy a u to rem a jego w arszaw skim w ydaw cą bądź S tan isław em A ugustem . W sum ie jed n a k w obu zespołach listów eksponow ana jest przede w szystkim lista le k tu r K rasickiego, a nie jego w łasna twórczość.
J e d n y m z n iesły ch an ie w ażn y ch tem ató w te j korespo nd encji je st pa s ja k o lek cjo n ersk a b iskupa w arm ińskiego. I tu rów nież o bserw u jem y .analogiczną dw udzielność w sposobie tra k to w a n ia tem atu . K o respo n den c ja z G h igio ttim daje p ew n e w yo b rażen ie o zain tereso w an iach K rasic kieg o i o n a ra s ta n iu jego zbiorów , w k tó ry c h ku p n ie pośredniczył w łaś n ie „zręczny w in te re s a c h ” W łoch. Inaczej n ato m iast o sw o jej p asji ro z m aw iał XBW z L ehn d o rffem , k tó ry b ył rów nież kolekcjonerem , znawcą (przedm iotu i m iłośnikiem m ala rstw a . S tąd też w k o resp on den cji z nim K rasick i dzielił się p rze d e w szystkim w rażen iam i estetycznym i, z e n tu zjazm em zaw iad am iał go o k ażd y m no w y m zakupie lub proponow ał (zręcznie ta rg u ją c się) w y m ian ę eksponatów .
Obok k o lek cji sztychó w i g alerii obrazów nie m niejszy m z a in tereso w an iem d arzy ł XBW ogrodnictw o, a u rząd zanie ogrodów w L idzbark u i S m olanach było jego ulu b io n ą ro zry w k ą. I w te j p a sji znalazł w L eh n - dorffie b ra tn ią duszę, d la te g o w y m ian a dośw iadczeń n a ty m polu s ta now i n ieb a g a te ln y rozdział w ich rozm ow ach listow nych. N atom iast jest jed y n y m tem atem , k tó ry w koresp on d en cji z G h igiottim w ogóle się nie pojaw ia. W szystko to po tw ierd za w y raźn ą odm ienność stosun kó w p rz y jacielskich K rasickiego z G higiottim i z L e h n d o rff em. L inia podziału będzie w te j k o resp o n d e n c ji p rzeb ieg ała m iędzy jej celam i p ra k ty c z n y m i a potrzeb am i więzi duchow ej.
Z G hig io ttim łączy ły K rasickiego sto su n k i przyjacielsk ie o p arte na zrozum ieniu w spólnych celów i d ążeń na drod ze k a rie ry kościelnej. Obaj w iedzą doskonale, że b isk u p stw o to urzędow a fu n k cja przynosząca znacz ne dochody p o trzeb n e do rea liz a c ji d o statniego i w ygodnego życia. D la tego też listy ich pozbaw ione są w szelkiej k le ry k a ln e j obłudy i dotyczą najczęściej in teresó w , d ro b n y ch zakupów lu b om aw iają u k ład y to w a rzy sk ie z c ałk o w itą sw obodą i w atm osferze w zajem nego zaufania.
K orespondencja z L ehn d o rffem jest zupełnie odm ienna, pozbawiona cech u ty lita rn y c h , u g ru n to w an a na płaszczyźnie w spólnych zam iłow ań, gustów i p asji k u ltu ra ln y c h . D y k tu je ją w yłącznie potrzeba duchowego porozum ienia i p rag n ien ie b ezinteresow nej przyjaźni. F a k t ten nie jest bez znaczenia dla te m a ty k i i fo rm y ty ch listów , k tó re dalekie są od podstaw ow ych, życiow ych sp raw k orespondentów i jak gdyby pozbaw io ne szarej codzienności. I chociaż n a rra c ja p rzy jacielskiej korespondencji obu W arm iaków dotyczy rów nież d ro b ny ch szczegółów życia codzien nego, to jed n a k jest ona w tó rn a i p odrzędna w stosunku do p ierw ia st ków in te le k tu a ln y c h oraz em ocjonalnych, k tó re decydują o jej klim acie.