• Nie Znaleziono Wyników

Paluszkiewicz Aniela

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Paluszkiewicz Aniela"

Copied!
45
0
0

Pełen tekst

(1)

1

(2)

SPIS ZAWARTOŚCI TECZKI — f i f t

pS...u^.9^ Q < '.

1/1. Relacja

s/ k . A b

,

^

^ ^

(o

0

l l O ^ l

I/2. Dokumenty (sensu slriclo) dotyczące osoby relatora

I/3. Inne materiały dokumentacyjne dotyczące osoby relatora —

fc-

II. Materiały uzupełniające relację v 2), 5 . / / -

111/1 - Materiały dotyczące rodziny relatora

\/ k.M{

III/2 - Materiały dotyczące ogólnie okresu sprzed 1939 r. —

III/3 - Materiały dotyczące ogólnie okresu okupacji (1939-1945) —

111/4 - Materiały dotyczące ogólnie okresu po 1945 r. ---

lłl/5 - inne...—

IV. Korespondencja

^

V. Nazwiskowe karty inform acyjne —'

VI. Fotografie

fo*roM.

i! t ? _____________________ .___________________________________

2

(3)

3

(4)

Aniela Paluszkiewicz -Skirzyńska Łódź, ul.'

<24 VI "Moje wspomnienia z tymtych lat"

WpWn<i ł0 dn‘ 0

Słowa "Wszystko, co najlepsze dzieciom" wydają się

J

w czysie pokoju czymś zwykłym, naturalnym. Inaczej jednak brzmią dla kogoś, czyje dzieciństwo okaleczyła wojna. Slogan ten zaczerpnęłam z jakiejś publikacji. Jakże jednak trafnie oddają klimat tamtych okrutnych dni mojego własnego dzieciń­

stwa.

Urodziłam się w Łodzi dnia 22 listopada 1929 r. Ojciec mój Michał syn Marcina i Antoniny z Wojciechowskich urodził się 10 października 1887 roku w Kłodawie. W czasie I-szej w o j ­ ny światowej wcielony został do Armii Carskiej. Do Polski w r ó ­ cił w roku 1919 wraz z żoną Leokadią ze Śląskich, zesłaną do Irkucka na Syberii. Od 1920 r. Ojciec zatrudniony był w Rejonie Inżynieryjno-Saperskim w łodzi.

uczyli nas miłości do Ojczyzny. - Pamiętam niezapomniane w i e ­ czory w rodzinnym domu, kiedy to Rodzice snuli niekończące się opowieści ze swego pobytu i działalności we Władywostoku i Ir­

kucku. Matka moja w Irkucku przebywała ponad 7 lat.

Z tamtego okresu zachowała się jeszcze oamiątkowa fotografia /napis Zakładu Fotograficznego w języku rosyjskim/ z dedykacją - cytuję "Przezacnej Pannie Leokadyj Śląskiej, nauczycielce Szkoły Katolickiej i Polskiej w Irkucku, która z całym poś w i ę ­ ceniem oddaje swoje siły i zdolności, aby nieść światło opuszczo­

nym na obczyźnie."

Rodzice, którzy sami kilka lat przebywali na obczyźnie

4

(5)

Miałam 10 lat, gdy Niemcy napadli na Polskę i piękny sen dzieciństwa zakończył się bezpowrotnie. Pierwsze bombar­

dowania, pierwsi żołnierze niemieccy, pierwsze aresztowania i egzekucje w lasach Lućmierskich pod łodzią, to były tematy rozmów rodzinnych. Słyszałam, że ojciec współorganizował - Polską Organizację Wojskową. Zaczęli przychodzić nieznajomi, najczęściej Wacław Górecki. Nazywano go Komendantem. Omawiano zbieranie broni z pobojowisk w okolicach Łodzi i kolportażu tzw."gazetek" /prasy konspiracyjnej/. Wszyscy wierzyli, że w krotce przypędzimy Niemców - mówiono "aby do wiosny” .

Po Bożym Narodzeniu zamknięto szkoły, narastał teror - aresztowania, wysiedlanie, zsyłki do obozów koncentracyjnych

>/

i wywóz do pracy w niemczech. Martwiłam się o moich najbliż­

szych, przysłuchiwałam się rozmowom ojca z osobami nas odwie­

dzającymi i coraz bardziej rozumiałam, że przygotowywano się do walki z wrogiem - "aby do wiosny".

Wiosna przyszła, oczekiwania zawiodły zapowiadała się długa wojna.

Od kwietnia 1940 roku zamieszkał u nas Komendant - Wacław Górecki, mówiono, że mieszkanie nasze spełnia wymogi konspi­

racyjnego lokalu, znajdowało się w jednopiętrowym domku przy ul.Profesorskiej 15 zamieszkałym przez trzy rodziny polskie.

Przy zachodnim wylocie, ulica wydzodziła na obszerny pusty plac tzw. Park Anstata, w najblizszym otoczeniu mieszkali tylko Polacy.

- 2 -

5

(6)

6

(7)

Przez sztachety w drewnianym ogrodzeniu można było prze­

dostać się na następną ulicę.

Ojciec został członkiem Komendy Dzielnicy Łódź-Północ ZWZ. Komendant Górecki opracowywał strukturę organizacyjną, wsłuchiwałam się w te rozmowy i coraz więcej rozumiałam.

Przestałam bawić się lalkami - wydoraslałam. Pozostały książki, nauka na tajnych kompletach w zakresie tzw. Szkoły Powiszechnej.

Bardzo często zadawałam pytanie - dlaczego, dlaczego świat stał się taki okrutny. Po latach Zofia Nałkowska zadała to pytanie światu, dlaczego "Ludzie, ludziom zgotowali taki l o s ”.

Wkrótce cała rodzina włączona została w działalność kon­

spiracyjną: Alicja lat 18 została łączniczką Komendanta Górec­

kiego , Malania lat 21 kolportowała prasę podziemną, Leszek lat 16 - przed wojną członek "Orląt” przy II Oddz.Związku Strzeleckiego - pozostał w tej formacji reaktywowanej -przez byłego Z-cę Komendanta II Oddz.Zw.Strzeleckiego - Romana

Zygadlewicza.

Wkrótce i dla mnie znaleziono zadanie. Komendant Górecki zastanawiał się, jak zabezpieczyć łączność, ze ściśle zakon­

spirowanymi punktami kontaktowymi. W końcu lipca 1940 r. powie­

dział do mnie - pójdziemy na spacer, kazał zabrać wiklinowy k o ­ szyczek, który miał podwójne dno i zaprowadził mnie w nobliżu domu Maurerów przy ul.Aleksandrowskiej, blisko torów kolejowych.

Kazał wejść i poprosić o jabłka. Pani, która otworzyła drzwi wprowadziła mnie do pokoju, zabrała koszyczek i dała do oglą­

dania książkę. Po pewnym czasie weszła i oddała mi koszyczek wypełniony jabłkami.

- 3 -

7

(8)

8

(9)

M W

Do domu wróciłam sama. Po wojnie dowiedziałam się od brata ojca, Janusza Paluszkiewicza znanego aktora teatralnego i fil­

mowego, wówczas członka POW, że dom Maurerów był jednym z nunktów kontaktowych Komendy Okręgu Łódzkiego ZWZ.

Po tym pierwszym pomyślnie wykonanym zadaniu "Wójek" Wacek zaczął mnie wprowadzać w tajniki konspiracji dotyczącej dzia­

łalności gońca. Zapoznałam się z tzw. "znakami bezpieczeństwa1’.

Były to m.innymi - odpowiednia ilość doniczek kwiatów na p a r a ­ pecie okna, uchylona firanka, otwarta książka oparta o framugę okna itp. Przygotowywałam szmaciane laleczki, wycięte z tektury pomalowane pajacyki, zachęcając gospodarzy do ich zakupu w przy­

padku, gdyby u nich znajdowały się nieznane mi osoby.

Od tej pory zaczęłam pełnić funkcję gońca, jak no latach dowiedziałam się do ściśle zakonspirowanych lokali. Mój wiek miał odwracać podejrzenie Niemców, często zamiast w koszyczku dostarczałam notatki przenoszone w zakładce w pasku spódniczki.

Między innymi chodziłam do mieszkań przy ulicy Kniaziewicza 18, Jana 16 i Olszowej róg Folwarcznej - były to punkty kontak­

towe Komendanta Miasta ZWZ "Pomiana" - Józef Grabiński,

oraz do kwatery Z-cy Komendanta W.Góreckiego, Stanisława Gajdy w Kałach / na szlaku Łódź - Aleksandrów/ przy ul.Floriańskiej 11.

Wypełniając swoje młodzieżowe małe zadania, szłam zawsze pewnie, jak na spacer . Wynikało to napewno z nieświadomości grożącego mi niebezpieczeństwa.

- 4 -

9

(10)

W początkach maja 1942 r około godziny 22 do mieszkania naszego wpadło ‘ ‘gestapo". Komendant Górecki zdązył się ukryć w zamaskowanej piwnicy. Po przeszukaniu mieszkania wyszli.

Kwatera Góreckiego w naszym mieszkaniu była "spalona” . Komendant zamieszkał u rodziny Komendanta Rejonu - Romana

Zygadlewicza, przy ul.Franciszkańskiej 157.

Pierwszy kontakt z "gestapo" spowodował, że ojciec zaczął nas uczyć zasad konspiracji. Mieszkanie zawsze musiało być

"czyste" xzn. wszelkiego rodzaju materiały konspiracyjne przećhowywane były w skrytce mało widocznej komórki w kory­

tarzu pod schodami. Ojciec dla upozorowania legalizacji uzy­

skał zezwolenie władz niemieckich na skup warzyw i owoców

oraz straganową sprzedaż na Wodnym Rynku. Działalność ta miała usprawiedliwiać dość częste odwiedziny - oficialnie byli to dostawcy towarów, bądź koledzy starszych sióstr. Ojciec czytał tylko "Litzmannsstater Zeitung, a o "gazetkach" nic nie w i e ­ dzieliśmy.

W początkach października 1941 r. Górecki wrócił na kwaterę do nas. Pomimo całej grozy istniejącej wojny, okupacji, wydawa­

ło się, że życie toczy się normalnym trybem.

Nadszedł dzień 6 m a r c a 1942 r . , dzień w którym dozna­

łam całkowitej klęski psychicznej. Pamiętam jakby to było w c z o ­ raj. Był jasny słoneczny marcowy dzień, zbliżało się przedwio­

śnie.

10

(11)

W domu jak zawsze panował spokój i atmosfera wzajemnej życzli wości - pachniało zbożową kawą. Wszyscy przygotowywali się do co dziennych zajęć. W domu zebrało się już kilka osób. Właśnie mia­

łam iść na lekcję /tajne komplety/, kiedy usłyszałam stukot p o d ­ kutych butów za oknem. Rozległo się walenie w drzwi. Do m i e ­ szkania wpadło "gestapo". Wszyscy zostaliśmy ustawieni pod ścia­

ną - wśród bicja i krzyków rozpoczęto rewizję. Mieszkanie zo­

stało kompletnie zdemolowane, cięto obrazy - rozbity został nawet kaflowy piec. Aresztowano wszystkich znajdujących się - Komendanta Wacława Góreckiego, Antoniego Hajkowskiego, Henryka Cyrana oraz całą moją rodzinę - ojca Michała, matkę Leokadię, siostry Melanię i Alicję, brata Leszka i mnie. Zostaliśmy za­

kuci w kajdanki i przewiezieni do gestapo na ul. Anstata.

Miałam takie cienkie przeguby rąk, ze kajdanki poprostu mi spadły.

Pamiętam ostatnie pożegnalne spojrzenie mojego ojca pełne rozpaczy, a jednocześnie wyrażające osobistą godność, jakby p o ­ uczenie dla nas wszystkich.

Po wielu godzinach oczekiwania w korytarzu w gmachu gestapo, twarzą do ściany z podniesionymi rękoma zostałam poddana prze­

słuchaniu. Odbywało się ono w specjalnym pomieszczeniu - pokój, a może piwnica oświetlona słabym światłem. Widok był wstrząsa­

jący, zwłaszcza, ze wynoszono zmasakrowanego, ociekającego krwią mojego ojca. Przerażenie odebrało mi mowę - zapomniałam nawet swoje dane personalne. Wywołało to niesamowitą reakcję prze­

słuchujących. Bito mnie po twarzy, głowie, kopano - głównym motywem przesłuchania były pytania - kto jeszcze bywał w naszym domu, adresy, nazwiska, pseudonimy, gdzie mieszka "Teofil" -

"Pomian" ?

11

(12)

W stanie kompletnego wyczerpania - pobita, zostałam w nocy przewieziona do więzienia dla kobiet przy ul.Gdańskiej 13.

Tam tez zostały uwięzione moja matka i siostry - Melania i Alicja.

W i ę z i e n i e - dotychczas tylko mgliste wyobrażenie zasłyszane z młodzieżowej lektury. Więzienie to żelazna brama, długi wąski korytarz oświetlony słabym światłem i znów ludzie w czarnych mundurach ze złowieszczym emblematem "trupią czaszką".

Nie mogłam jeszcze pojąć ogromu nieszczęcia, które mnie spot­

kało. Pamiętam, że chciało mi się okropni* pić i cała moja uwaga skoncentrowała się na ścianie, po której kroplami spły­

wała rosa. Jeszcze jakieś formalności, osobista rewizja i straż­

niczka zaprowadziła, a właściwie wepchnęła mnie do celi pełnej stłoczonych kobiet. W celi było duszno i tak ciasno, że tylko na zmianę można było usiąść. Kiedy rano świt przesączył się przez zakratowane wąskie okno - jakież było zdziwienie kobiet p r z e ­ bywających w celi, kiedy zobaczyły, że jestem dziewczynką?

Z tej przejściowej celi nr 1 zostałam rano przeniesiona na I piętro - cela nr 7. Tak zaczęło się więzienne życie, p r z e ­ platane nędznym posiłkiem, spacerem za "dobre sprawowanie" - spacer takie piękne słowo - więzienne maleńkie podwórko pokryte brukiem, na środku jedyne drzewo, wyziewy z pralni i śmietnika i kierunek w kółko, w kółko,aż do zawrotu głowy. Dobre sprawowa­

nie? - wystarczyło nie takie spojrzenie, a już była kara - nie można było wyjść na spacer, zabierano porcję chleba itp.

Ciągle przerażające oczekiwanie, że zaraz wywołają naz­

wisko i trzeba będzie iść na przesłuchanie.

12

(13)

Wszystkie okropności jakie zobaczyłam za pierwszej bytności w Gestapo, już wtedy utwierdziły mnie w przekonaniu, Gestapo - znaczyło ś m i e r ć !. Zamykałam oczy, bo wydawało mi się, że to tylko jakiś niesamowity sen. - Spotkało mnie wtedy tyle życzliwości i pocieszenia ze strony starszych współwięźniarek.

/nazwisk już nie pamiętam - nawet twarzy, a może przewijało się nazwisko Węgierska ?.

Ojciec mój i brat Leszek oraz W.Górecki, A.Hajkowski, H.Cyran zostali osadzeni w więzieniu przy ul.Sterlinga.

Z więzienia jeszcze kilkakrotnie byłam doprowadzana na przesłuchania. Odbywało się to w następujący sposób - wywoły­

wano mnie z celi, wypuszczano na ulicę i kazano iść określoną trasą na ul.Anstata do siedziby "gestapo” . Pozornie szłam sama, jednak w pewnej odległości szli za mną mężczyzni w skórzanych czarnych płaszczach, po jednej i drugiej stronie ulicy. P r a ­ wdopodobnie liczono, że ktoś z organizacji widząc idącą mnie samą podejdzie do mnie. Uświadomiłam sobie wówczas, jak bardzo przydały mi się nauki ojca i rady starszych więźniarek.

Przechodząc ulicami nie patrzyłam na nikogo - obawiałam się, aby ktoś do mnie nie podszedł. Podczas któregoś z "marszów”

bojąc się bicia i maltretowania, chciałam rzucić się pod p r z e ­ jeżdżający tramwaj, /dawniejsza ul.Pomorska’ /. Ten tragiczny gest został udaremniony przez idących za mną funkcjonariuszy.

"Gestapo" - znaczył śmierć. Bałam się strasznie ciemności przeznaczonych dla więźniów nie przyznając 3 >-ch się do winy.

Bo właśnie tam bito mnie batem i kazano liczyć głośno wy m i e ­ rzane ciosy. Zwykle, kiedy doliczyłam do ośmiu, twierdzili, że nie umię liczyć i wszystko zaczynało się od początku.

- 8 -

13

(14)

Do dnia dzisiejszego bardzo boję się ciemności.

W

snach wszystko odzywa na nowo — słyszę te potworne krzyki, właśnie tam w "gestapo".

Do xej pory nie przekroczyłam tej strasznej ulicy - obecnie 1

i

~go Stycznia . Ulicę i budynek dawnego "gestapo" nazj^wam

"rewirem zakazanym".

W czasie śledztwa gestapo usiłowało znałeść ślad do dal­

szych aresztowań. Dokumenty oraz materiały konspiracyjne Ko- medny Dzielnicy, znajdujące się w skrytce - w komórce pod scho­

dami /w naszym domu/ wyniósł jeszcze w czasie trwania "kotła"

pod osłoną nocy, z narażeniem życia, brat ojca Janusz Paluszkie­

wicz - znany aktor teatralny i filmowy.

Dokumenty przekazał Z-cy Komendanta St.Gajdzie ns."Biały".

Nikt z przesłuchiwanych nie załamał się. Siady kończyły się na tych, których gestapo zdążyło dopaść w dniu 6 marca 194 2 r.

W dniu 20 marca w "Egzekucji Stu" w Zgierzu zginęli, mój ojciec Michał Paluszkiewicz, Wacław Górecki, Antoni Hajkowski i Henryk Cyran.

Z mojego domu rodzinnego właściwie nic nie pozostało!

tylko wspomnienia, wspomnienia. Wszystko, co przedstawiało jakąkolwiek wartość zostało zrabowane - pozostałe rzeczy zni­

szczone /kocioł" trwał około 2 tygodni/. Matka moja wstanie kompletnego wyczerpania zarówno psychicznego jak i fizycznego wraz z siostrą Melanią skierowane zostały w odstępach czasu

do ciężkich robót. Brata Leszka wywieziono z więzienia na Sterlinga do robót fortyfikacyjnych /dawne Prusy Wschodnie/, a siostra Alicja skierowana została do obozu Oświęcim -

Brzezinka - zginęła 16 marca 1943r.

14

(15)

- 1 0 -

W kwietniu 1942r. z więzienia gestapo na ul.Gdańskiej 13 zostałam zwolniona z adnotacją - "podejrzana o nielegalną

działalność antyniemiecką". Ponieważ wówczas nie "było jeszcze obozu dla nieletnich Polaków na ul.Przemysłowej /powstał

w 1943r./ zostałam skierowana do obozu na Sikawie z odpowie­

dnią adnotacją. Mimo krytycznego stanu zdrowia /następstwo aresztowania, przesłuchań/ pracowałam po 12 ^odz.dziennie, przy najgorszych robotach fizycznych przekraczających moje siły. Szło bowiem za mną piętno, że jestem z rodziny polskiej działającej na szkodę reżimu hitlerowskiego.

W istniejącym skorowidzu więźniów politycznych, znajdu­

jącym się w Archiwum Państwowym m.Łodzi /ratusz na PI.Wolności/

rodzina Paluszkiewiczów tj.6 osób, została zapisana gotykiem i kolorem czerwonym - karta więzienna, którą podpisywałam była również w kolorze czerwonym. Taki zapis oznaczał wg.

relacji przedstawiciela archiwum - że osoby te, przeznaczone są do likwidacji - kara śmierci.

Po kilku tygodniach pracy zostałam skierowana na wyjazd w nieznanym kierunku, może do Ostrowa Wielkopolskiego ? mieścił się tam obóz pod zarządem łódzkiego gesta-oo. W dniu

/

d M/ort

t c

JścilISk;

/

wyjazdu udało mi się zmylić czujność eskorty i zbiec. Nie mając żadnych dokumentów zmuszona byłam ukrywać się, naj­

pierw na terenie łodzi, a następnie w Generalnej Gubernii.

15

(16)

- 1 1 -

Skończyła się wojna - straszna wojna. Cieszyłam się, że już nie trzeba będzie ciągle się bać - uciekać ! .

Jednak całą moją radość przytłaczał fakt, ze Oni moi Dliscy, już nie wrócą. Pozostali przy życiu - Moja Mama, siostra i brat, wskutek tragicznych przeżyć i wycieńczenia zmarli przedwcześnie na zawał serca w bardzo tragicznych okoliczno­

ść iach /poprostu na ulicy/, łom rodzinny faktycznie prze­

stał istnieć, nie tylko w sensie fizycznym.

Jednak młodość ma swoje prawa - wróciłam do normalnego życia. Zaczęłam się uczyć i musiałam pracować. Bowiem zosta­

łam bez żadnych środków do życia. Renta po zamorodwanym ojcu nie przysługiwała mi "zmarły nie należał do demokratycznego ruchu podziemnego" - tak brzmiało orzeczenie Rady Państwa.

Moralną ostoją był Ośrodek Duszpasterstwa Akademickiego - Sekcja Harcerska, działająca przy Kościele 0.0.Jezuitów pod egidą niezapomnianego Ojca Tomasza Rostworowskiego.

A jednak - mimo, iż tyle lat upłynęło od tamtych tragi­

cznych dni, w mojej podświadomości lęk, potworny lęk nozostał.

Boję się ciemności, a w koszmarnych snach oowraca cały tragizm mojego dzieciństwa.

16

(17)

1 2

Przedstawione fakty stwierdzone są w całokształcie ustaleń śledztwa Nr 0KŁ/DS-70/67 prowadzonego w tej sprawie przez - Główna Komisja Badań Zbrodni Hitlerowskich - Okręgowa Komisja w Łodzi - Instytut Pamięci N a r o d o w e j .

Uprzejmie nadmieniam, Ze jestem członkiem zwyczajnym 3ZŻAK - Okręg Łódź od początku powołania związku, nr leg.

529, uprawnienia kombatanckie - Zaświadczenie n± 69^04/39067.

Od I990r. pełnię funkcję sekretarza Koła Łódź-Miasto oZŻAK i członka Zarządu Koła.

Posiadam odznaczenia: Krzyz Armii Krajowej Odznakę Weterana Walk o Niepodległość

Odznakę Żołnierza Armii Krajowej Okręgu Łódz-Barka"

Stppień podporucznika

Jestem również członkiem. . Memoriału Generał Marii Wittek Fundacja Archiwum Pomorskie AK.

17

(18)

18

(19)

19

(20)

20

(21)

21

(22)

a u to r s k i

BIULETYN p

h t f t w f n w t if f f U f w

ŚWIATOWY ZWIĄZEK ŻOŁNIERZY ARMII KRAJOWEJ

N r3 O k r ę g Ł ó d ź I5.x.i990_r

PPŁK. JÓZEF ŁUBNICKI — „W OJNA11

Ś.p. Jó z e f Ł u b n ic k i u ro d z ił się w Ł u b n ic a c h p o w ia tu w ie lu ń ­ s k ie g o d n ia 8 lis to p a d a 1904 roku. Do s z k o ły ś re d n ie j w s tą ­ p ił w 1917 r. B y ło to G im n a z ju m R ealne w W ie lu n iu . W roku n a stę p n ym — p a m ię tn y m ro k u 1918 — p rz e ż y w a ł w tym m ie ście o d ra d z a n ie się n ie p o d le g ło ś c i P o lski i p o w ita n ie w c h o d z ą c e g o p o ls k ie g o o d d z ia łu w o js k o w e g o z p o ls k im i o fic e ra m i. P o sta n o w ił, że też kie d yś z o sta n ie o fic e re m . Po uzys k a n iu m a tu ry w 1926 r. sk ła d a p o d a n ie o p rz y ję c ie do S z ko ły P o d c h o rą ż y ch . K o ń c z y ją w 1929 r. u z y s k u ją c w y m a ­ rzo n y s to p ie ń o fic e rs k i. P o d p o ru c z n ik J ó z e f Ł u b n ic k i d o s ta ­ je p rz y d z ia ł d o 28 pp S trz e lc ó w K a n io w s k ic h w Ł o d z i. S łu ż y w tym p u łk u 7 lat. Jest n a jp ie rw d -c ą p lu to n u , p ó ź n ie j ko m ­ pa n ii. W 1932 d -c a p u łk u m ia n u je J. Ł u b n ic k ie g o , w ó w cza s ju ż p o ru c z n ik a , k o m e n d a n te m P rz y s p o s o b ie n ia W o js k o w e ­ g o (PW) w łó d z k ic h s z k o ła c h śre d n ic h . Przez trz y lata pełni to za d a nie w y c h o w a w c z e i n a u c z y c ie ls k ie . W 1935 r. zo sta je s k ie ro w a n y na 6 -m ie s ię c z n y ku rs d o C e n tru m W ys z k o le n ia P ie c h o ty w R e m b e rto w ie , a po je g o u k o ń c z e n iu na s ta n o w i­

sko z-c y d -c y D y w iz y jn e g o K u rsu S z k o ły P o d c h o rą ż y c h . W rok p ó źn ie j M in is te rs tw o S p ra w W o js k o w y c h p rz e n o s i Ł u b ­ n ic k ie g o d o s łu ż b y w K o rp u s ie O c h ro n y P o g ra n ic z a . W y je ż ­ dża w ię c w a z z ż o n ą z Ł o d z i na m ie jsce p rz y d z ia łu s łu ż b o ­ w ego w pow . b ra s ła w s k im , na g ra n ic ę ło te w s k ą . Je st tam d o w ó d c ą k o m p a n ii K O P -u. O p ró c z o b o w ią z k ó w s łu ż b o ­ w ych O n i je g o żo n a p o d e jm u ją ja k o s p o łe c z n ic y pracę w ś ró d ta m te js z e j lu d n o ś c i p o ls k ie j i b ia ło ru s k ie j nad p o d ­ n ie sie n ie m je j p o z io m u c y w iliz a c y jn e g o , p o p ra w ą z d ro w o t­

ności, w p ro w a d z e n ie m p o s tę p u ro ln ic z e g o . Z d o b y w a ją za­

u fa n ie lu d n o ś c i, k tó ra o k re ś la ich ja k o „p rz y s ła n y c h od B o g a “ , p o zysku ją ty c h lu d z i d la p o ls k o ś c i.

W 1938 r. Ł u b n ic k i d o sta je aw ans na s to p ie ń ka p ita na . Z am yśla p o d ją ć s tu d ia w W yższej S zko le W o je n n e j. P la n y te krz yż u je n a d c h o d z ą c a w o jn a . W k w ie tn iu 1939 r. n a stę p u je czę ścio w a m o b iliz a c ja . K pt. Ł u b n ic k i fo rm u je i s z k o li now ą ko m p a n ię z ło ż o n ą z re z e rw is tó w . 10 lip c a z o s ta je ona prze­

rzuco n a d o Je le ś n i k. Ż y w c a , w p o b liż e g ra n ic y s ło w a c k ie j i w łą czo n a do b a o nu KO P „W ile jk a " 1. b ry g a d y g ó rs k ie j a rm ii

„K ra k ó w ". 1 w rz e ś n ia o g o d z in ie 4.30 N ie m c y ro z p o cz y n a ją atak na ca łe j g ra n ic y p o ls k o -s ło w a c k ie j. W o b e c o lb rz y m ie j przew agi te c h n ic z n e j a g re s o ró w o d d z ia ły p o ls k ie w n o c y z 2 na 3 w rze śnia p rz y s tę p u ją d o o d w ro tu p rz y je d n o c z e s n y c h w a lka ch o p ó ź n ia ją c y c h . W o k o lic a c h B o c h n i k o m p a n ia kpt.

Ł u b n ic k ie g o z o s ta je o d c ię ta od s ił g łó w n y c h . Przez 6 dni ko m p a n ia k lu c z y ze sw ym o d d z ia łe m na za p le c z u n p la by w re szcie p rz e d o s ta ć się d o p o ls k ie g o z g ru p o w a n ia w C h e ł­

mie. Tu Ł u b n ic k i d o s ta je n o w y p rz y d z ia ł — zo sta je d -c ą 1.

k o m p a n ii I b a o n u pp. Leg. P ułk ten w ra z z in n y m i je d n o s t­

kam i g ru p y płk. T a ta ra w c h o d z i w skła d I DP Leg. gen.

K o w a ls k ie g o . N a stę p u je w y m a rs z w k ie ru n k u T o m a szo w a L u b e ls k ie g o . 8 d n i m arszó w i u ta rcze k. 23 w rz e ś n ia d o c h o ­ dzi do s ta rc ia c z o ło w e g o z g ru p o w a n ia p o ls k ie g o z nplem . T oczą się w a lk i w rę cz, na b a g n e ty . Po o b u s tro n a c h są w ie - kie s tra ty w z a b ity c h i ra n n y c n . I DP p rz e s ta je fa k ty c z n ie istnieć. Kpt. Ł u b n ic k i o d n o s i ran y w g ło w ę i nogę. Z k ilk o m a in n y m i o fic e ra m i p rz e d o s ta je się lasam i d o L u b lin a . T am zo sta je u lo k o w a n y w p o ls k ie j ro d z in ie i k u ru je się z ran.

Późną je s ie n ią 1939 r. p rz y b y w a d o Ł o d zi.

Z aczyn a się n o w y o k re s ż y c ia i o k u p a c y jn e j d z ia ła ln o ś c i.

Jó ze f Ł u b n ic k i nazyw a się te ra z Stefan R uski. Pod tym n a zw iskiem u d a je się w rejon R ozprzy, d o ro d z in y . N a w ią ­ zuje k o n ta k t z o rg a n iz a to ra m i k o n s p ira c ji w ijs k o w e j i w c h o ­ dzi w skła d d o w ó d z tw a rejonu. Z W Z R o zp rza ja k o ka p ita n

„ W o jn a " . P rz y d z ia ł zadań: o rg a n iz a c ja , w y sz k o le n ie , d y w e r­

sja w re jo n ie . W 1943 r. zo s ta je p rz e n ie s io n y s łu ż b o w o d o In s p e k to ra tu P io trk ó w na s ta n o w is k o kw a te rm is trz a , a po re o rg a n iz a c ji i p o d n ie s ie n iu In s p e k to ra tu P io trk ó w d o rangi P o d o k rę g u zo sta je szefem z a o p a trz e n ia P o d o k rę g u .

W p o ło w ie s ty c z n ie 1945 r. A rm ia C z e rw o n a rusza do o fe n s y w y z nad W isły. W o jk a s o w ie c k ie za le w a ją resztę kra ju . K o m e n d a n t G łó w n y A K w y d a je 19 s ty c z n ia z n a n y ro zka z o ro z w ią z a n iu A rm ii K ra jo w e j. T e g o ż d n ia „W o jn a "

zo sta je a w a n s o w a n y na s to p ie ń m ajora .

Ł u b n ic k i w ie o p rz e ś la d o w a n iu A k o w c ó w przez N K W D i B ezpiekę. C h ce te g o u n ik n ą ć . Z gła sza się d o LWP. P rzy­

d z ia ł d o s ta je na d -c ę S a m o d z ie ln e g o B a ta lio n u O c h ro n y La só w P a ń s tw o w y c h . W k ró tc e z d ro w ie za czyn a s z w a n k o ­ w ać, ran y o d n ie s io n e w 1939 r. d a ją o so b ie znać.

W s ie rp n iu 1946 r. k o m is ja le k a rs k a k w a lifik u je m jra Jó ze fa Ł u b n ic k ie g o ja k o n ie z d o ln e g o d o s łu ż b y w o js k o w e j i p rz y ­ zn a je in w a lid z tw o w o je n n e II g ru p y .

W 1988 r. n a d c h o d z i z L o n d y n u a w a n s na s to p ie ń p o d ­ p u łk o w n ik a .

M jr/p p łk . J ó z e f Ł u b n ic k i „W o jn a " b y ł p rz e w o d n ic z ą c y m K o m is ji H is to ry c z n e j ś ro d o w is k a A K w Ł o d z i, d la k tó re g o p ra c o w a ł d o o s ta tn ic h c h w il sw e g o życia . C ie s z y ł się sza­

c u n k ie m ż o łn ie rz y A K ze w s z y s tk ic h o k rę g ó w . Z m a rł 10 c z e rw c a 1990 r. Z a s w o je ż o łn ie rs k ie c z y n y i w ie rn ą s łu ż b ę R z e c z y p o s p o lite j b y ł o d z n a c z o n y S re b rn y m K rzyżem O rd e ­ ru V irtu ti M ilita ri, K rzyże m W a le c z n y c h , S re b rn y m K rzyżem Z a s łu g i z M ie czam i, K rzyże m P a rty z a n c k im , K rzyżem A rm ii K ra jo w e j i Krzyżem K a m p a n ii W rze śniow ej.

C z e ś ć j e g o p a m i ę c i !

MOJE W S P O M N IE N IA Z TA M TY C H LAT

M ia ła m 10 lat, g d y N ie m c y n a p a d li na P o lskę i o kre s szczę śliw e g o d zie c iń s tw a z a k o ń c z y ł się b e zp o w ro tn ie . P ie rw ­ sze b o m b a rd o w a n ia lo tn ic z e Ł o d z i, p ie rw s i ż o łn ie rz e n ie ­ m ie c cy , p ie rw s z e a re s z to w a n ia i e g z e k u c je w lasach lu ć - m ie rs k ic h p o d Ł o d z ią , to b y ły te m a ty ro z m ó w ro d z in n y c h . S łysza ła m , że o jc ie c w s p ó ło rg a n iz o w a ł ta jn ą o rg a n iz a c ję w o js k o w ą . Z aczęli p rz y c h o d z ić p a n o w ie nie zn a n i mi p o p rze ­ d n io , n a jczę ście j p. W a cła w G ó re c k i. N a zyw a n o g o K o m e n ­ da n te m . O m a w ia n o z b ie ra n ie b ro n i z p o b o jo w is k w o k o li­

c a c h L o d zi i k o lp o rta ż „g a z e te k ". W szyscy w ie rz y li, że w k ró ­ tc e p rz e p ę d z im y N ie m c ó w . M ó w io n o — „a b y d o w io s n y ".

Po B o żym N a ro d z e n iu z a m k n ię to s zk o ły , n a ra s ta ł te rro r

— w y s ie d la n ie , w y w ó z d o p ra c y w N ie m c z e c h , a re s z to w a ­ nia, z s y łk i d o o b o z ó w k o n c e n tra c y jn y c h . P rzyszła w io sn a 1940 r. O c z e k iw a n ia na s z y b k ą z m ia n ę s y tu a c ji w o je n n e j i klę skę N ie m ie c z a w io d ły . D z ia ło się w rę c z p rz e c iw n ie .

O d k w ie tn ia 1940 r. z a m ie s z k a ł u nas k o m e n d a n t W a cła w G ó re c k i. M ó w io n o , że m ie s z k a n ie nasze — z n a jd o w a ło się o n o p rz y ul. P ro fe s o rs k ie j 15 — s p e łn ia w y m o g i lo k a lu k o n s p ira c y jn e g o . D om b y ł n ie w ie lk i, z a m ie s z k a ły prze z trz y ro d z in y p o ls k ie , w n a jb liż s z y m o to c z e n iu m ie szkali ty lk o P o la cy, b yła m o ż liw o ś ć w y jś c ia z p o se sji w trz e c h ró ż n y c h k ie ru n k a c h .

M ój o jc ie c — M ic h a ł P a lu s z kie w ic z — z o s ta ł c z ło n k ie m K o m e n d y D z ie ln ic y Ł ó d ź -P ó łn o c ZW Z. K o m e n da n te m D z ie l­

n ic y b y ł p. W a cła w G ó re c k i. W s łu c h iw a ła m się w ich ro z ­ m o w y i c o ra z w ię ce j ro z u m ia ła m ; p rze sta ła m b a w ić się la l­

kam i, w y d o ro ś la ła m .

C ała nasza ro d z in a w łą c z y ła się w d z ia ła ln o ś ć k o n s p ira ­

22

(23)

'A

h

cyjn ą : s io s tra m oja A lic ja , lat 18, z o s ta ła łą c z n ic z k ą K o m e n ­ d a n ta G ó re c k ie g o , na jsta rsza s io s tra M elania, lat 21, k o lp o r­

to w a ła prasę p o d zie m n ą , brat Leszek, lat 16, u c z e s tn ic z y ł w fo rm a c ji „ O rlą t" d zia ła ją ce j przed w o jn ą p rzy Z w ią zku S trze ­ le ckim i rea k ty w o w a n e j na ten czas p rzy Z W Z przez Ro­

m ana Z yg a d le w ic za , b. z -cę K o m e n d a n ta II O ddz. Z w ią zku S trz e le c k ie g o w Ł o d zi.

W k ró tc e zn a la zło się też za d a nie i dla m nie. W k o ń c u lip c a 1940 r. w u je k W acek (tak n azyw ałam K o m e n d a n ta G ó re c ­ k ie g o ) p o w ie d z ia ł do m nie, że p ó jd z ie m y na spacer, kazał w zią ć ko szyczek w ik lin o w y , z a p ro w a d z ił w p o b liż e d o m u pp. M a u re ró w p rzy ul. A le k s a n d ro w s k ie j, n ie o p o d a l to ró w k o le jo w y c h , p o le c ił w e jś ć d o te g o d o m u i p o p ro s ić o ja b łk a . Pani, któ ra o tw o rz y ła mi d rz w i, z a b ra ła o d e m nie ko szyczek, z o s ta w iła m n ie w p o k o ju , sam a w yszła , a po c h w ili w ró c iła i o d d a ła mi koszycze k pełen ja b łe k . W ró c iła m z n im i d o d o m u sama.

K o szycze k m ia ł p o d w ó jn e d n o , a do m pp. M a u re ró w , jak dowiedziałam się po wojnie, był punktem kontaktow ym Kom en­

d y O k rę g u Ł ó d z k ie g o ZW Z, ale w ó w c za s m oje za d a nie b yło pró b ą . Przeszłam ją p o m y ś ln ie . O d te j p o ry zaczęłam p e łn ić fu n k c ję g o ń c a do lo k a li z a k o n s p iro w a n y c h , z w ra c a ją c p iln ie uw agę na „znaki bezpieczeństw a", o k tó ry c h zostałam d o k ła ­ d n ie p o u c z o n a (b y ły one różne, np. o d p o w ie d n ia ilo ś ć d o n i­

czek k w ia tó w na p a ra p e c ie o kn a , o d c h y lo n a fira n k a itp ).

M iałam też p rzy g o to w a n e w y m ó w k i ce lu w iz y ty na p rz y ­ p adki n ie s p o d z ie w a n y c h o k o lic z n o ś c i. M ię dzy in n y m i c h o ­ d ziła m d o m ie szkan ia p rz y u lic a c h K n ia z ie w icz a 18, Ja n a 16 i O lszo w e j róg F o lw a rc z n e j — b y ły to p u n k ty k o n ta k to w e K o m e n da n ta M iasta Z W Z „P o m ia n a " — ora z d o k w a te ry z- cy k o m e n d a n ta G ó re c k ie g o , S ta n isła w a G a jd y, p rz y ul. F lo ­ ria ń s k ie j 11. M ój w ie k m ia ł o d w ra c a ć p o d e jrz e n ia N ie m có w , a w y p e łn ia ją c sw o je m ło d z ie żo w e za d a nie szłam zawsze pew nie, ja k na spacer. W y n ik a ło to na pe w n o z n ie ś w ia d o ­ m ości g ro ż ą c e g o mi nie b e zpiecze ń stw a .

W p o c z ą tk a c h m aja 1941 r. o k o ło godz. 22 u słysze liśm y w y ła m y w a n ie fu rtk i w d re w n ia n y m o g ro d z e n iu od u lic y , g ło śn e k ro k i w z d łu ż o kie n , ro z b ija n ie d rz w i w sie n i i w a le n ie do m ie szkan ia . B y ła ca ła nasza ro d z in a i k o m e n d a n t G ó re ­ ck i; z d o ła ł on się s z y b k o u k ry ć w p iw n ic y pod p o d ło g ą p o k o ju m ie szkalne g o , z a m a sko w a n e j d y w a n ik ie m . Do m ie ­ szka n ia w p a d ło d w ó c h c y w ili z w y c ią g n ię ty m i p is to le ta m i, trzech p o z o s ta ło na ze w n ą trz. P rzeszli przez w s zy s tk ie izby, p y ta li czy n ik o g o w ię c e j nie ma, bez w y m ie n ie n ia k o g o szu ­ kają. Po p rze sz u k a n iu m ie szkan ia w y szli. K w atera G ó re c ­ kie g o w naszym m ie sz k a n iu b yła „s p a lo n a ". K o m e n d a n t przez trz y ty g o d n ie u k ry w a ł się w R udzie P a b ia n ic k ie j, a p ó źn ie j za m ie sz k a ł u R om ana Z y g a d le w ic za , ko m e n d a n ta je d n e g o z re jo n ó w , na k tó re p o d z ie lo n a b y ła d z ie ln ic a Ł ó d ż -

Północ.

M ija ły ty g o d n ie i m iesiące, p o lic ja n ie m ie c k a nas nie n ie ­ p o ko iła . P o m im o całej g ro z y istn ie ją c e j w o jn y , o k u p a c ji, w y d a w a ło się, że ż y c ie to c z y się n o rm a ln y m try b e m . W p o c z ą tka c h p a ź d z ie rn ik a 1941 r. G ó re c k i w r ó c ił na kw a te rę do nas.

N a dszedł dzie ń 6 m arca 1942 r., dzień klę ski strasznej.

Pam iętam ja k b y to b y ło w c z o ra j. O k o ło g o d z. 10 b y ło nas w m ie szkan iu s p o ro o só b — cała m oja ro d z in a o p ró c z brata Leszka, k tó ry p o s z e d ł do p ra cy, k o m e n d a n t G ó re c k i i p.

H e n ryk C yra n, k tó ry p rz y s z e d ł d o n iego. W pew nej c h w ili za o kn e m ro z le g ł się s tu k o t b u tó w , p rz e s u n ę ły się s y lw e tk i czte re ch c y w ili i n a ty c h m ia s t w y w a lili oni d rzw i i z p is to le ­ ta m i w ręka ch w p a d li d o m ie szkan ia . W szyscy z o s ta li u sta ­ w ie n i pod ścianą; w ś ró d b ic ia i k rz y k ó w ro z p o c z ę to rew izję.

M ieszkanie z o s ta ło d o s z c z ę tn ie zd e m o lo w a n e , c ię to obrazy, z o s ta ł ro z b ity naw et k a flo w y piec. Z a a re s z to w a n o w s z y s t­

k ich z n a jd u ją c y c h się m ie szka n iu : ko m e n d a n ta G ó re ck ie g o , H e n ryka C yrana, m o je g o o jca M ichała, m atkę Leokadię, s io s try M ela n ię i A lic ję i m nie. Z o s ta liś m y z a ku ci w k a jd a n k i i p rze w ie zie n i d o G e sta po na ul. A nsta d ta . M iałam ta k ie c ie n k ie p rz e g u b y rąk, że k a jd a n k i po p ro s tu mi spadły.

Pam iętam o s ta tn ie p o że g n a ln e śp o jrz e n ie m o je g o o jc a pe łn e rozpaczy, a je d n o c z e ś n ie w y ra ż a ją c e g o d n o ś ć i d e te r­

m in ację, ja k b y p o u c z e n ie dla nas w szy s tk ic h .

Po w ie lu g o d z in a c h o c z e k iw a n ia w ko ry ta rz u w g m a c h u G estapo, tw a rzą d o ścia n y, z p o d n ie s io n y m i rękom a, zo s ta ­ ła m p o d d a n a p rz e s łu c h a n iu . O d b y w a ło się o n o w s p e c ja l­

nym p o m ie szcze n iu . W id o k je g o b y ł w strząsa ją cy, z w ła sz­

cza, że w y n o s z o n o w ła ś n ie zm a s a k ro w a n e g o , o c ie k a ją c e g o krw ią m o je g o o jca . P rze ra że n ie o d e b ra ło mi m ow ę, z a p o ­ m niałam naw et s w o je dane p e rso n a ln e . W y w o ła ło to reakcję

p rz e s łu c h u ją c y c h : b ito m nie po tw a rz y , g ło w ie , ko p a n o . G łó w n y m m o ty w e m p rz y s łu c h a n ia b y ły p y ta n ia — k to je s z ­ cze b y w a ł w naszym d o m u , a d re sy, n a zw iska , p s e u d o n im y , g d z ie m ieszka „T e o fil", „P o m ia n " ?

W s ta n ie ko m p le tn e g o w yc ze rp a n ia , p o b ita , zo sta ła m w n o c y p rz e w ie zin a d o w ię z ie n ia dla k o b ie t p rz y ul. G d a ń ­ skie j 13. Tam po ja k ic h ś fo rm a ln o ś c ia c h s tra ż n ic z k a w e­

p c h n ę ła m nie d o ce li p e łn e j s tło c z o n y c h ko b ie t. B y ło tam s tra s zn ie d u szn o i ta k cia sn o , że ty lk o na z m ia n ę m ożna b y ło usiąść. K ie d y rano ś w it p rz e są c zy ł się przez z a k ra to ­ w a n e w ą skie o kn o , ja k ie ż b y ło z d z iw ie n ie k o b ie t p rz y b y w a ­ ją c y c h w c e li, że no w a w ię ź n ia rk a p rz y b y ła w n o c y to ja — 1 2 -le tn ia d zie w czyn ka .

P ó źn ie j d o w ie d z ia ła m się, że w w ię z ie n iu na G d a ń s k ie j 13 u w ię z io n e z o s ta ły też m oja m atka i o b ie s io s try , n a to m ia s t m ój o jc ie c , b ra t Leszek, p. G ó re c k i, p. C y ra n i p. H a jk o w s k i w w ię z ie n iu p rz y ul. S te rlin g a . W m ie s zk a n iu naszym po w y w ie z ie n iu nas G e sta po u rz ą d z iło „k o c io ł". W p a d ł tam m ój b ra t Leszek po p o w ro c ie z p ra c y i p. A n to n i H a jko w s ki, k tó ry z a m ie rz a ł s p o tk a ć się z k o m e n d a n te m W. G ó re c k im .

M oje ż y c ie w ię z ie n n e na ul. G d a ń s k ie j — p o b y ty w z a tło - c z o rie j c e li, p rz e p la ta n e n ę d znym p o s iłk ie m , spacerem za

„d o b re s p ra w o w a n ie ". Spacer, p ię k n e s ło w o , a rz e c z y w i­

s to ś ć to m a le ń k ie p o d w ó rk o p o k ry te b ru k ie m , na ś ro d k u je d y n e d rze w o , w y z ie w y z p ra ln i i ś m ie tn ik a i k ie ru n e k w k ó łk o , w kó łk o , aż do z a w ro tu g ło w y . W szy s tko to ja k zły sen. A le nad ty m w s z y s tk im g ó ro w a ło c ią g łe , p rz e ra ża ją ce o c z e k iw a n ie , że zaraz w y w o ła ją n a zw is k o i trzeb a będzie iść na p rz e s łu c h a n ie . W szystkie o k ro p n o ś c i, ja k ie zo b a czyła m ' za p ie rw sze j b y tn o ś c i w G e sta po , ju ż w te d y u tw ie rd z iły m n ie w p rz e k o n a n iu , że G e s ta p o z n a c z y ło ś m i e r ć ! .

Z w ię z ie n ia k ilk a k ro tn ie b yła m d o p ro w a d z a n a na p rz s łu - c h a n ia . O d b y w a ło się to w n a s tę p u ją c y sp o só b: w y w o ły ­ w a n o m nie z celi, w yp u sz c z a n o na u lic ę i kazano iść o k re ś ­ lo n ą trasą na ul. A n s ta d ta d o s ie d z ib y G e sta po . P o z o rn ie szłam sam a, je d n a k w p ew nej o d le g ło ś c i szli za m ną m ęż­

c z y ź n i w s k ó rz a n y c h c z a rn y c h p ła s z c z a c h , p o je d n e j i d ru ­ g ie j s tro n ie u lic y . P ra w d o p o d o b n ie lic z o n o , że ktoś z o rg a ­ n iza cji w id zą c idącą m nie sam ą p o d e jd z ie d o m nie. P rz y d a ły m i się n a u ki o jca i rad y sta rs z yc h w ię ź n ia re k — p rz e c h o ­ dząc u lic a m i nie p a trzyła m na n ik o g o , a b y u n ik n ą ć e w e n ­ tu a ln y c h sp o tkań .

P o d cza s z k tó re g o ś z ta k ic h m arszó w b o ją c się b ic ia i m a ltre to w a n ia c h c ia ła m rz u c ić się na ul. P o m o rs kie j pod p rz e je ż d ż a ją c y tra m w a j, ale ruch m ój z o s ta ł u d a re m n io n y przez id ą c y c h za m ną fu n k c jo n a riu s z y . Bałam się straszn ie c ie m ic y p rze zn a czo n e j d la w ię ź n ió w nie p rz y z n a ją c y c h się d o w in y . Bo w ła ś n ie tam b ito m nie batem i ka zano lic z y ć g ło ś n o w y m ie rz o n e cio sy . Z w y k le k ie d y d o lic z y ła m do 8 tw ie rd z ili, że nie um iem lic z y ć i w s z y s tk o z a c z y n a ło się od p o c z ą tk u .

D o d n ia d z isie jsze g o b a rd zo b o ję się c ie m n o ś c i. W snach w s z y s tk o o d ż y w a na n o w o — słyszę te p o tw o rn e krzy k i, tam w G e sta po . O d o w e g o czasu nie w e szła m na tę straszn ą dla m nie u licę ; dziś nosi o n a nazw ę „19 S ty c z n ia ".

N ik t z p rz e s łu c h iw a n y c h nie z a ła m a ł się. T ro p k o ń c z y ł się na ty c h , k tó ry c h G e sta po zd ą ż yło d o p a ś ć d n ia 6 m arca 1942 roku.

W d n iu 20 m arca 1942 r. w „E g z e k u c ji S tu " w Z g ie rz u z g i­

n ę li m ój o jc ie c M ic h a ł P a lu s z k ie w ic z, W a cła w G ó re c k i, A n ­ to n i H a jk o w s k i i H e n ry k C yran.

Z m o je g o d o m u ro d z in n e g o nic nie p o zo sta ło . T y lk o w s p o ­ m n ie n ia . M atka m oja w s ta n ie k o m p le tn e g o w y c z e rp a n ia z a ró w n o p s y c h ic z n e g o ja k i fiz y c z n e g o o ra z s io s tra M elan ia s k ie ro w a n e z o s ta ły d o c ię ż k ic h ro b ó t, s io s trę A lic ję w y w ie ­ z io n o d o o b o z u w O ś w ię c im iu -B rz e z in c e , g d z ie z g in ę ła 16 m arca 1943 r., b rata Leszka p rze s ła n o z w ię z ie n ia na S te r­

lin g a d o ro b ó t fo rty fik a c y jn y c h w P rusach W s c h o d n ic h . W m ie szkan iu naszym w sz y s tko co p rz e d s ta w ia ło ja k ą k o lw ie k w a rto ś ć zo sta ło zrab o w a n e , p o zo sta łe rzeczy zn iszczo n e .

W k w ie tn iu 1942 r. z w ię z ie n ia na ul. G d a ń s k ie j 13 z o s ta ­ ła m prze sła n a do o o b o z u na S ika w ie (o b o z u dla n ie le tn ic h P o la k ó w na ul. P rze m ysłow ej je szcze nie b y ło — p o w s ta ł w 1943 r.) z a d n o ta c ją „p o d e jrz a n a o n ie le g a ln ą d z ia ła ln o ś ć a n ty n ie m ie c k ą ". P ra co w a ła m tam po 12 g o d z in d z ie n n ie przy n a jg o rs zy c h ro b o ta c h fiz y c z n y c h p rz e kra c za ją c y c h m o ­ je s iły . Po k ilk u ty g o d n ia c h z o sta ła m s k ie ro w a n a na w yja zd d o ja k ie g o ś in n e g o o b o z u , w n ie z n a n y m m i k ie ru n k u . W d n iu w y ja z d u u d a ło mi się z m y lić c z u jn o ś ć e s k o rty i zbiec.

N ie m ając ż a d n y c h d o k u m e n tó w m usiałam u k ry w a ć się, n a jp ie rw na te re n ie Ł o d z i, a n a stęp n ie w G e n e ra ln e j G u b e rn i

23

(24)

S k o ń c z y ła się w o jn a , straszna w o jn a . C ieszyłam się, że ju ż nie trz e b a c ią g le się bać, nie trz e b a u cie ka ć. A le tę ra d o ś ć p rz y tła c z a ł fa kt, że O ni, m oi b lis c y, ju ż nie w ró cą.

O jc ie c i s io s tra zo sta li za b ic i przez N ie m có w , p o zo sta li — M am a, d ru g a s io s tra i b ra t w s k u te k tra g ic z n y c h p rze żyć i w y c ie ń c z e n ia zm a rli p rz e d w c z e ś n ie na zaw ał se rca w tr a g i­

c z n y c h o k o lic z n o ś c ia c h . Dom ro d z in n y p rze sta ł istn ie ć.

J e d n a k m ło d o ś ć ma s w o je praw a. W ró c iła m do ż y c ia w m ia rę n o rm a ln e g o . Z aczę ła m się u czyć. M usiałam je d n o ­ c ze śn ie p ra co w a ć, g d y ż zo sta ła m bez ż a d n y c h ś ro d k ó w u trzy m a n ia . R enta po z a m o rd o w a n y m o jc u nie p rz y s łu g i­

w a ła m i, b o w ie m w e d łu g o rz e c z e n ia R ady P aństw a „z m a rły nie n a le ża ł d o d e m o k ra ty c z n e g o ru c h u p o d z ie m n e g o ".

M o ra ln ą o s to ją b y ł O ś ro d e k D u szp a ste rstw a A k a d e m ic ­ kiego, S ekcja H arcerska, d z ia ła ją ca p rz y k o śc ie le O .O . Je zu ­ itó w , pod o p ie ką n ie z a p o m n ia n e g o C jc a Tom asza R o stw o ­ row skie go .

A je d n a k m im o , iż ty le d z ie s ią tk ó w la t u p ły n ę ło od ta m ­ ty c h tra g ic z n y c h dni, w m ojej p o d ś w ia d o m o ś c i p o z o s ta ł lęk, p o tw o rn y lęk. B oję się c ie m n o ś c i, a w ko sz m a rn y c h snach p o w ra c a c a ły tra g iz m m o je g o d zie ciń stw a .

Patrzę na d z ie c i o becne. O b s e rw u ję ich z a b a w y i d z ie ­ c ię ce k ło p o ty . Są szczęśliw e, że nie gro żą im ta k ie p rze ży­

cia, ja k ie b y ły u d zia łe m m o je g o p o k o le n ia . C zy zdają so b ie z te g o sp raw ę ? O ne i ich ro d z ic e ?

A n iela S kirzyń ska

O d R edakcji

D ru k u je m y p o w y ż e j w sp o m n ie n ia ze zdarzeń 1S42 r. kol.

A. S k irz y ń s k ie j, w ów czas 12-letn'^ej A n ie lk i P a lu s z k ie w i- c z ó w n y . Są o n e c rz e p o jo n e u c z u c ia m i o s o b is ty m i, co o c z y ­ w iste w o b e c o p is a n y c h p rze żyć. O snow ą w sp o m n ie ń są wszakże w yd a rze n ia należące d o h is to rii łó d z k ie j o rg a n iz a ­ c ji S Z P /Z W Z /A K . Z te g o w zg lę d u w a rto d o d a ć r.ie co u z u ­ p e łn ie ń fa k to g ra fic z n y c h . Z a c z e rp n ię te one z o s ta ły z o b s ze r­

n e j p ra c y R om ana Z y g a d le w ic z a p.t. „Ż o łn ie rz e w rze śnia w łó d z k im ru c h u o p o ru . C zęść II". C a ło ś ć o p ra c o w a n ia R.

Z y g a d le w ic z a (ok. 650 s tro n m as zy n o p is u z w ie lo m a fo to ­ g ra fia m i i s z k ic a m i to p o g ra fic z n y m i) je s t z ło ż o n a w M uzeum H is to r ii m. Ł o d zi. O c ze k u je się na sp o n sora , k tó ry b y i m oz- liw ił w yd a n ie te j w a rto ś c io w e j i ź ró d ło w e j p ra c y d ru kie m .

O to d o d a tk o w e in fo rm a c je o fa kta c h i o s o b a c h w y m ie ­ n io n y c h we w sp o m n ie n ia c h :

O p rz e b ie g u a re sz to w a n ia dn. 6 .III. 1942 r. Jan K ę d z ie rs k i

„K iliń s k i" , m ie s z k a ją c y n a p rz e c iw k o P a lu szkie w iczó w , p rz y ul. P ro fe s o rs k ie j 18. z ło ż y ł n a s tę p u ją c ą re la cję : , 0 10.00 tro je d z ie c i s ą s ia d ó w z a w ia d o m iło m nie, że u P a lu szkie w : c z ó w je s t G estaoo, s a m o c h ó d o s o b o w y , k tó ry m p rz y je c h a li, celem u k ry c ia za p a rk o w a n o p rz y ui. U rz ę d n ic ze j w tzw.

p a rk u A n s ta d ta . Przez skraw eK o d m ro ż o n e j s z y b y (m ró z d o c h o d z ił d o 20° C) o b s e rw o w a liś m y u licę. O godz. 10.35 p o d je c h a ło za p a rk o w a n e p rz y ui. U rz ę d n ic z e j auto. T rzech c y w ili e s k o rto w a ło G ó re c k ie g o i C yrana, o b y d w a j b y li skuci.

„W a c e k " s z e d ł bez p ła szcza z o d k ry tą gło w ą , p rze z c z o ło i p o lic z e k p ły n ę ła krew, na s zyi za rzu c o n ą m ia ł p ę tlę lin k i, k tó re j k o n ie c trz y m a ł je d e n z g e s ta p o w c ó w . W y p ro w a d z o ­ n y c h w e p c h n ię to d o anta, k tó re s z y b k o ruszyło. Po k ilk u n a ­ s tu m in u ta c h s a m o c h ó d w r ó c ił i z a b ra n o M ic h a ła P a lu sz­

k ie w ic z a z d w ie m a c ó rk a m i A lic ją i M elanią. T rze cim k u r­

sem z a b ra n o L e o k a d ię P a lu s z k ie w ic z z m ałą c ó rk ą A n ie lą . C zęść g e s ta p o w c ó w p o z o s ta ła w m ie s z k a n iu .1.

W acław G órecki „W acek" ur. w 1907 r., n a d te rm in o w y p o d o fic e r 28 p.p. S trz e lc ó w K a n io w s k ic h , b y ł o d / 933 r. in s ­ tru k to re m PW; we w rze śniu 1939 i. w a lc z y ł na szla ku Ł ó d ź - G óra K a lw a ria w raz z w y c h o w a n k a m i G im n a z iu m im. G.

N a ru to w ic z a w c ie lo n y m i d o O b ro n y N a ro d o w e j. P o p o w ro ­ c ie d o Ł o d z i w p a ź d z ie rn ik u 1939 r. ó w c z e s n y o rg a n iz a to r k o n s p ira c ji w o js k o w e j p p o r. B o ry s F ied o tie w , d z ia ła ją c y z ra m ie n ia p p łk a L e o p o ld a O k u lic k ie g o „J a n a ", z le c ił W a c ła ­ w o w i G ó re c k ie m u o rg a n iz o w a n ie k o n s p ira c ji w o js k o w e j w p ó łn o c n e j d z ie ln ic y Ł o d zi, p o w ie rz a ją c m u fu n k c ję k o m e n ­ danta te j d zie ln icy.

D ze ln ica Ł ó d ż -P ó łn o c Z W Z /A K p o d z ie lo n a b yła na 8 p la ­ c ó w e k (re jo n ó w ). S p o ś ró o só b w y m ie n io n y c h w te k śc ie w s p o m n ie ń p o r. R om an Z y g a d le w ic z „ Z a w ó r " b y ł k o m e n ­ d a n te m p la c ó w k i n r 2, a p o r. A n to n i H a jk o w s k i „ A n !e k “ k o m e n d a n te m p la c ó w k i n r 7.

H enryk Cyran „Heniek", ur. w 1918 r. p rz e d w o jn ą a k ty ­ w n y c z ło n e k Z w ią z k u S trz e le ck ie g o , w la ta c h 1937/38 o d b y ł o c h o tn ic z ą s łu ż b ę w o jsko w ą , we w rz e ś n iu 1939 r. w a lc z y ł w

o b ro n ie W arszaw y, w lis to p a d z ie 1939 r. w s tą p ił d o ZW Z.

P e łn ił fu n k c ję łą c z n ik a , a fa k ty c z n ie a d iu ta n ta K o m e n d a n ta D z ie ln ic y Ł ó d ź -P ó łn o c . 9. III. 1942 r. (trz e c ie g o d n ia p o aresz­

to w a n iu ) d o m a tk i „H e ń k a " d o ta rł je g o g ry p s z w ię zie n ia p rz y ul. S te rim g a o treści: „B iją ja k ja sn a ch o le ra , n ik o g o nie s y p ie m y. Z a w ó r i K u b a * / n ie c h w s z y s tk o n iszczą i wieją.

Z d ra d z ił p c h r. T ad zio ". W e d łu g re la c ji je d n e g o ze w s p ó łw ię ­ ź n ió w H. C yra n w p rz e d d z ie ń e g z e k u c ji p o w ie d z ia ł w celi, że „s y p n ą ł k o n fid e n t p c h r. Tadzio, z n a n y m u p o d n a zw i­

skie m Fiszer".

W tym sa m ym d n iu , w k tó ry m a re s z to w a n o ko m e n d a n ta

„W a c k a " i je g o w s p ó łp ra c o w n ik ó w , t.j. 6 m arca 1942 r. w Z g ie rz u m ia ło m ie jsce d ra m a tyc z n e w ydarzenie, k tó re n a b ra ­ ło s z e ro k ie g o r o z g ło s u " / i n ie b a w e m p rz y n io s ło tra g icz n e n a s tę p s tw a w w ie lk ie j s ka li. T eg o d n ia s ie rż a n t J ó z e f M ie ­ rzyński, a re sz to w a n y p rz e z G estapo, z o s ta ł d o w ie z io n y d o Z gie rza , d o m ie jsc a s w e g o za m ie s zk a n ia , g d z ie m ia ł w y d o ­ b y ć z k ry jó w k i b roń, d o p o s ia d a n ia k tó re j p rz y z n a ł się w tra k c ie śledztw a. E s k o rto w a ło g o d w ó c h g e s ta p o w c ó w . M ie ­ rz y ń s k ie m u p o p rz y b y c iu na m ie js c e z d ję to k a jd a n k i dla u m o ż liw ie n ia w y d o b y c ia b ro n i. Is to tn ie w y d o b y ł k o le jn o dw a p is to le ty , p ie rw s z y w rę c z y ł je d n e m u z g e s ta p o w c ó w , a z d ru g ie g o s tr z e lił d o obu, o b u z a b ija ją c , p o c z y m u cie kł. W o d w e c ie i dla s te rro ry z o w a n ia lu d n o ś c i p o ls k ie j h itle ro w c y p rz e p ro w a d z ili w Z g ie rz u d n ia 20 m arca p u b lic z n ą e g z e k u ­ c ję stu Po!~ków . W te j lic z b ie z n a le ź li się m .in. d o w ie z ie n i z Ł o d z i G órecki, M ich ał Paluszkiewicz, A ntoni H a j­

k o w s k i, H e n ry k Cyran.

„ P o m ia n ", „ T e o fil“ to p s e u d o n im y ó w c z e s n e g o ko m e n ­ da n ta Z W Z /A K m. Ł o d z i Józefa Grabińskiego. P rzed w ojną b y ł k a p ita n e m s łu ż b y s ta łe j w 2 7 p.p. P rz y b y ł d o Ł o d z i w k w ie tn iu 1940 r. p o cz ę ś c io w y m ro z w ią z a n iu O d d z ia łu W y­

d z ie lo n e g o W ojska P o ls k ie g o m jra „ H u b a l a 17 lip c a 1942 r.

kpt. P om ian", a re s z to w a n y prze z G e s ta p o na u lic y w czasie s p o tk a n ia z łą c z n ic z k ą , n ie d a ł się p o jm a ć — z d ą ż y ł ro z ­ g ry ź ć fio lk ę z c yja n kie m .

V J a n K u b ia k „ K u b a ’ . K o m e n d a n t p la c ó w k i n r 3.

* ' / O p is a ł je s z c z e g ó ło w o Z y g m u n t J a n k ę ..W a lte r" w k s ią ż ­ ce p .t. ..W A r m ii K ra jo w e j w Ł o d z i i n a Ś lą s k u ".

Archiwum i Muzeum Armii Krajowej

W cią g u c z te rd z ie s tu p ię c iu o s ta tn ic h la t m ó w ie n ie pra ­ w d y o A rm ii K ra jo w e j i p rz e d s ta w ia n ie je j h is to rii b y ło w k ra ju o g ra n ic z a n e , a przez zn a czn ą część te g o okre su w rę cz u n ie m o ż liw io n e i z a g ro ż o n e s u ro w y m i re p re sja m i. Nie p ro ­ w a d z o n o w ię c w n a le żytej ska li b a dań h is to ry c z n y c h , nie g ro m a d z o n o w szerszym za kre s ie m a te ria łó w i d o k u m e n ­ tó w . Te d z ia ła n ia , któ re je d n a k w b re w p rze szko d o m m ia ły m iejsce, p o d e jm o w a n e b y ły z in ic ja ty w y i siła m i je d n o s te k , d y s p o n u ją c y c h s k ro m n y m i ty lk o m o ż liw o ś c ia m i.

W tym stanie rzeczy w ie le w a rto ś c io w y c h m a te ria łó w prze­

p a d ło b e z p o w ro tn ie , w ie lu ś w ia d k ó w , u c z e s tn ik ó w i w s p ó ł­

tw ó rc ó w h is to ry c z n y c h fa k tó w ze szło z te g o ś w ia ta bez p o z o s ta w ie n ia ś w ia d e c tw a p ra w d y o w y d a rz e n ia c h , w k tó ­ rych b ra li udział.

T era z g d y czasy w re s z cie się o d m ie n iły , g d y u p a d ł kanon d y s k ry m in a c ji, p rz e kła m a ń i p rz e m ilc z e ń w o k ó ł AK, m am y w a run ki d o ro zw in ię cia działań r.aa u ra to w a n ie m te g o w szyst­

k ie g o co je szcze da się u ra to w a ć z m a te ria łó w h is to ry ­ c z n y c h AK, nad u c h ro n ie n ie m o d z a p o m n ie n ia d zie ła na­

szych n ie ż y ją c y c h ju ż K o le g ó w i dzia ła ń , w k tó ry c h sam i b ra liś m y udział.

P o w in n iś m y to tra k to w a ć ja k o nasz n a jw ię ks z y o b e c n ie i p iln y o b o w ią ze k.

S ta tu t Ś w ia to w e g o Z w ią z k u Ż o łn ie rz y A rm ii K ra jo w e j za­

w ie ra p o s ta n o w ie n ie o u tw o rz e n iu A rc h iw u m i M uzeum A rm ii K ra jo w e j. U s ta lo n o , iż poza p la c ó w k ą c e n tra ln ą , w a r­

szawską, p o w s ta n ą tak?e o d p o w ie d n ie p la c ó w k i w k ilk u in n y c h m ia sta ch ;\ia ju d la o rg a n iz o w a n ia p ra c w ska li re g io ­ nalnej.

P rz y s tę p u je m y do o rg a n iz o w a n ia A rc h iw u m O k rę g u Ł ó d ź A K p rz y is tn ie ją c y m w naszym m ie śie M uze u m T ra d y c ji N ie p o d le g ło ś c io w y c h . J e g o z a d a niem bę d zie s k u p ie n ie i za b e zpiecze n ie m a te ria łó w , d o k u m e n tó w i p a m ią te k z w ią ­ za n y c h z h is to ria A rm ii K ra jo w e j na te re n ie O k rę g u Ł ó d ź, t.j.

o b e c n y c h w o je w ó d z tw : łó d z k ie g o , p io trk o w s k ie g o , sie ra d z ­ k ie g o , p ło c k ie g o (na za c h ó d od W is ły ) o ra z c a ło k s z ta łtu w a lk k o n s p ira c y jn y c h i z b ro jn y c h na ty m te re n ie . C elem g łó w n y m będzie u tw o rz e n ie p o d s ta w y w y jś c io w e j dla o p ra ­

24

Cytaty

Powiązane dokumenty

However, the user tests showed that the Food Design Cards can also be used at the initial stages of the design process, because the cards provide an overview of the many aspects

W zasadzie można domniemywać, że trend ten (wpływu kultury masowej na polityczną) rozwija się już od dawna (być może od samego początku istnienia kultury popularnej),

Kułdo, Wpływ metody pobierania materiału porów- nawczego oraz ujawniania śladów linii papilarnych na obraz i czytelność wybranych minucji, „Problemy Kryminalistyki”, 2010,

Wiedzy, edukacji i innowacji nigdy nie jest za wiele, a talenty są wszędzie w czasach przedłużającego się globalnego wielkiego kryzysu finansowego świata, który już zahamował

Wpływ uczestnictwa w pw na wejście do konspiracji.Data, i okolicz- ności wstąpienia do organizacji konspe Jej nazwa.. Aresztowania - relatorki, jej rodziny,

Katecheta nie może ograniczać się do takiego przekazywania prawd wiary, które tylko kojarzyć się będzie z jakimś fatalizmem: „Tak jest w katechizmie, tak

״Dlatego opuści mężczyzna ojca swego i matkę swą i przyłączy się do żony“, czy też na mocy nakazu Chrystusa: ״Co więc Bóg złączył, człowiek niechaj nie rozłącza?“

Evaluation of RRSB distribution and lognormal distribution for describing the particle size distribution of graded cementitious materials.. Gao, Peng; Zhang, Tong Sheng; Wei,