• Nie Znaleziono Wyników

Głos Słupska : tygodnik Słupska i Ustki, 2011, czerwiec, nr 128

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Głos Słupska : tygodnik Słupska i Ustki, 2011, czerwiec, nr 128"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Sąsiedzi zza Odry też kochają Słupsk

Około trzystu byłych mieszkańców miasta i powiatu słup­

skiego zjawiło się tydzień temu w stolicy regionu na 42. Zje­

ździe Ojczyźnianym niemieckich słupszczan. Słupsk od 66 lat nie jest niemiecki, ale oni wciąż czują z nim więź. Dlaczego?

< i

1 / i Z- -

o

Prezydent Słupska chce zagrodzić Grodzką

Prezydent Maciej Kobyliński ma nowy pomysł: chce wy­

łączyć z ruchu ulicę Grodzką w centrum Słupska. Po to, aby móc wyeksponować fundamenty starych domów, odkrytych tu przez archeologów. Budzi to kontrowersje.

Wczasowicz Otto von Bismarck i jego koszmary

W Łebie i w Ustce do dziś pokazuje się wille, które miały być rezydencjami Goeringa albo Bismarcka. Coś w tym jest.

Bismarck lubił tu jeździć na wczasy. Na plaży w Ustce roz­

ważał, jak rozprawiać się z piratami.

GŁOS SŁUPSKA

TY60DNIK SŁUPSKA 1 USTK

Piątek 3czerwca 2011 I www.gp24.pl I , - A „ % mutacja A ISSN 0137-9526 Indeks 348570

PU .r/P"

SIUPSK Po mieście autem jeździ się źle - to zgodna opinia miejscowych i przyjezdnych. Z tym, że pierwsi uważają, że koszmarnie prowadzą ci z ościennych powiatów: GSL, GBY i ZSL. Drudzy, że mieszczuchy, czyli GS.

Grzegorz Hilarecki

grzegorz.hilarecki@mediaregionalne.pl

Wystarczy najkrótsza

^otka o kolizji drogowej w Słupsku, by na naszym forum internetowym od razu za­

wrzała gorąca dyskusja. Za-

W s z e jest wpis, że na pewno sprawca miał tablice rejestra­

cyjne zaczynające się od GSL

albo GBY, czy też ZSL. Po

c zym kierowcy z ościennych Powiatów atakują tych ze Słupska, czyli jeżdżących au-

a n u z tablicami rejestracyj­

nymi zaczynającymi się od Wielokrotnie internautom Puszczają nerwy. Postanowi­

m y sprawdzić, czy da się udowodnić, że faktycznie kie­

rowcy z powiatu jeżdżą gorzej

°u słupszczan.

Statystyka prawdy

C l powie

, Zaczęliśmy od słupskiego

^ORD-u.

W końcu niezależnie od

m i ej s c a zamieszkania

^szyscy mieszkańcy byłego

s*Upskiego, i nie tylko, zdają

egzamin na prawo jazdy w

słupskim ośrodku i uczą się jeździć na ulicach Słupska.

- Niestety nie prowadzimy takiej statystyki, by rozgra­

niczyć wyniki egzaminu na prawo jazdy od miejsca za­

mieszkania - ostudził nasz zapał Zbigniew Wiczkowski, szef słupskiego Wojewódz­

kiego Ośrodka Ruchu Drogo­

wego. - Nie sądzę jednak, by były jakieś różnice między słupszczanami a mieszkań­

cami okolicznych powiatów, by ci pierwsi zdawali częściej niż drudzy. To stereotyp, że

„gieesele" jeżdżą po Słupsku gorzej od „gieesów . Z tego, co widzę, można im tylko za­

rzucić, że przy wjeżdżaniu do miasta trochę za późno redu­

kują prędkość. U siebie są przyzwyczajeni do jazdy z większymi prędkościami, niż uchodzi to w mieście.

Niestety, także słupska drogówka nie prowadzi sta­

tystyki kolizji i wypadków, tak by można było dokładnie napisać, ile z nich powodują kierowcy z okolicznych po­

wiatów, a ile słupszczanie.

- Nie można przefiltrować

tak danych, które mamy, bym podał dokładne liczby.

Mogę tylko określić to w pro­

centach - odpowiedział nam Robert Kreczko, prowadzący statystyki w słupskiej dro­

gówce. - Co roku około 65 procent zdarzeń drogowych w Słupsku powodują kierowcy z tablicami GS, a 35 proc. po­

zostali. Mniej więcej odzwier­

ciedla to proporcje jeżdżących codziennie po mieście aut.

Z policyjnych statystyk wy­

nika, że liczba kolizji w Słupsku i powiecie rośnie.

Np. w 2008 roku było 2.306 kolizji, rok później 2.463, a w ubiegłym roku 2.636, ale zda­

niem policji proporcje, dzieląc na sprawców z miasta i okolic się nie zmieniają.

Jedyną zmianą, jaką w tym roku zaobserwowano na ulicach, jest znaczący spadek kolizji z udziałem kierowców jadących tranzytem. Za­

pewne to wynik oddania ob­

wodnicy. - Nie dość, że zna­

cząco zmalała liczba kolizji na przelotówkach, na przy­

kład na Szczecińskiej, to jeszcze zmniejszyła się skala

kolizji. Teraz są to głównie drobne otarcia - ocenia Ro­

bert Kreczko.

Obcy się gubią w słupskim gąszczu

O to czy „gieesele" czy „gie- beigreki" jeżdżą gorzej od

„gieesów" zapytaliśmy kilku funkcjonariuszy drogówki.

Większość odrzekła, że to ste­

reotyp, ale zdarzają się kie­

rowcy z ościennych powiatów, którzy się w Słupsku gubią.

- Pewnie, że się gubią - uważa Stanisław Ko­

złowski, właściciel ośrodka szkolenia kierowców w By­

towie. - Jeżdżę z kursantami po Słupsku i wiem, że to spe­

cyficzne miasto do jazdy sa­

mochodem. Ma autorskie ronda, które sprawiają kłopot przyjezdnym. Na ulicach jest sporo błędów w oznakowaniu.

Do tego jest spory ruch, po­

tęgowany przez remonty.

Stan ulic jest, powiedzmy de­

likatnie, taki sobie i ci, którzy tu trafiają z daleka, miewają problemy. A kultura jazdy miejscowych też nie jest naj­

wyższa, rzadko pomagają

przyjezdnym. A osoba z Lip­

nicy mająca do Słupska kil­

kadziesiąt kilometrów, przy­

jeżdżająca tu rzadko, ma prawo nie znać miasta, więc nie będzie tak pewnie jechać jak miejscowi.

Pułapek w oznakowaniu na ulicach Słupska nie bra­

kuje. Dla przykładu słupsz- czanie skręcający z placu Kostkowskiego w Jana Pawła II ignorują linię przy znaku stop i zatrzymują się za nią.

Ktoś jadący zgodnie z przepi­

sami naraża się tam na nie­

bezpieczeństwo, bo drzewa zasłaniają mu widok. Takie przykłady moglibyśmy mnożyć, a obrazują one to, że przyjezdni w niektórych miej­

scach, nie znając miasta, za­

chowują się inaczej na drodze niż miejscowi. - Tak, są takie miejsca - uważa Zbigniew Wiczkowski. - Ale o zacho­

waniu kierowcy nie decyduje tablica rejestracyjna samo­

chodu. Przecież znaczna część GSL-ów, szczególnie w tych lepszych samochodach, to Słupszczanie, którzy prze­

prowadzili się na wieś, bo

tam wybudowali domy. Przy blokach w Słupsku widać auta z tablicami z powiatów bytowskiego czy sławie- ńskiego, widać, że właściciele tu mieszkają. Nie można więc powiedzieć, że miastowi je­

żdżą lepiej od tych ze wsi.

Tylko że jedni kierowcy je­

żdżą lepiej od innych, ale nie tyle zależy to od miejsca za­

mieszkania, co odumiejęt- ności, charakteru i kultury osobistej. Podsumowując: nie da się udowodnić, że „gieesele"

na słupskich ulicach jeżdżą gorzej od „gieesów". Ale wiele wskazuje, że dyskusje na ten temat w intemecie umrą. Jest projekt, by tablice rejestra­

cyjne były przypisane do auta, czyli kolejni właściciele samo­

chodu będą jeździli na bla­

chach pierwszego nabywcy.

Wtedy naprawdę nie będzie wiadomo, kto jedzie samo­

chodem z GS czy GSL. Będzie zaś, tak jak teraz widać, czy jest dobrym, czy złym kie­

rowcą. M

OPINIE INTERNAUTÓW I SONDA NA STRONIE 3

l Ą f \ # r \ r\ T f p ^ a Meble z litego drewna od producenta

\ l \ l | | | \ £ L łóżka, stoły, stoliki kawowe, szafki nocne (orzech, czereśnia, dąb, buk)

W dniu 3 czerwca ZOllr. od 14.00-18.00; w dniach 4-5 czerwca ZOllr. od 11.00 -18.00; oraz w dniu 6 czerwca 2011r. od 10.00-14.00.

Do 50% taniej

Sprzedaż odzieży damskiej i męskiej Otto Kern, Heidi Klum,Pure,Key Largo,Hatico, Replay, Super Drey

Drelux, ul. Składowa 5,77-230 Kępice, tel:605 900 053

ZAPRASZAMY

577811K03A

(2)

w y jarzenia

piątek 3 czerwca 2011 r. Głos Pomorza/Głos Słupska www p24.pl

Urzędnik słupskiego ratusza do petenta: Ty spasiona świnio!

Podyskutuj na forum

www.gp24.pi/fomm

Oni też kochają Słupsk

SĄSIEDZI Około 300 byłych mieszkańców miasta i powiatu słupskiego zjawiło się tydzień temu w stolicy regionu na 42.

Zjeździe Ojczyźnianym niemieckich słupszczan. Słupsk od 66 lat nie jest już niemiecki, ale oni wciąż czują z nim więź.

Qazd dawnych niemieckich mieszkańców Słupska i ich potomków w gospodzie „Stary Młyn" w Słupsku.

Marcin Sarnowski

marcin.bamowski@mediaregionalne.pl

To był pierwszy od zako­

ńczenia wojny zjazd niemiec­

kich słupszczan w Słupsku.

Wcześniej na takich zlotach spotykali się już 41 razy, ale do tej pory zawsze w zachodnich Niemczech. Pierwszy raz w Genin koło Lubeki w 1947 roku. Potem zwykle zjeżdżali' się w Bonn, Hanowerze lub Hamburgu. Zawsze pod koniec maja. Na początku corocznie, potem co dwa lata.

Słupskie stowarzyszenie wyższej użyteczności

- W latach 50. i 60. w tych zjazdach uczestniczyły tysiące osób. Wynajmowane były całe stadiony. Z czasem, z natural­

nych przyczyn, liczba uczest­

ników znacznie zmalała. Ale Słupsk na ludzi, którzy mają tu swoje rodowe korzenie, działa jak magnes. Dziś tutaj, choć to dość daleko od siedzib wielu uczestników z Niemiec, mamy dwa razy większą fre­

kwencję niż dwa lata temu w Bonn - powiedział nam Uwe Kerntopf, członek władz Stolper Heimatkreise, nie­

mieckiego stowarzyszenia wy­

ższej użyteczności zrzesza­

jącego byłych słupszczan. To właśnie SHK jest organiza­

torem słupskich zjazdów ojczy­

źnianych.

Kerntopf dodał, że spośród

około 300 uczestników imprezy tylko około 50 to członkowie or­

ganizacji. Tymczasem stowa­

rzyszeniu zależy na zwięk­

szaniu liczebności i pozyskiwaniu sponsorów.

Utrzymuje z własnych fun­

duszy m.in. Izbę Słupską w Bonn, pełniącą rolę muzeum, biblioteki i archiwum oraz wy­

daje niemieckojęzyczny pe­

riodyk „Zeszyty Słupskie".

Drzewa wyrosłe z słupskiej ziemi

Uwe, około 40-letni mężczyzna, jest też modera­

torem internetowej listy dys­

kusyjnej „Stolper Listę". To forum wymiany informacji o dawnych mieszkańcach Słupska i powiatu, wykorzy­

stywane zwłaszcza przez osoby interesujące się genealogią i tworzące listy swoich przodków. Nie tylko z Niemiec, ale także z USA i innych krajów. - Na tej liście mamy już 600 zarejestrowanych uczestników - dodał Kerntopf. Wspólne szukanie rodzin­

nych korzeni w Słupsku i oko­

licy to jedno ze spoiw tej grupy.

Jest zwłaszcza dla emerytów fascynujące. Ernst Yoss, eme­

rytowany kapitan policji spod Magdeburga i zarazem syn po­

morskiego chłopa z Bierkowa, ustalił, że jego ród mieszkał w tej wiosce od połowy XII wieku aż do apokaliptycznego roku 1945. Przyznaje, że wciąż moc­

niej bije mu serce na wspo­

mnienie czasów, gdy jako młody chłopak razem ze swoją rodziną musiał opuścić tę ziemię.

On i jemu podobni przyje­

żdżają więc wciąż do ojczyzny swoich przodków. Chcą na własne oczy oglądać zabudo­

wania i tereny, które pamię­

tają z dzieciństwa albo znają już tylko ze słyszenia, z opo­

wieści swoich dziadków i ro­

dziców. Podczas tych wizyt często nawiązują dobre kon­

takty z polskimi mieszkańcami i zaprzyjaźniają się z nimi.

Ernst Yoss ma dobry kontakt z obecnymi, polskimi mieszka­

ńcami Bierkowa. Waltraud, starsza pani pochodząca z Ka- rżniczki, obecnie mieszkająca w Kolonii, opowiada w kulu­

arach o serdecznym przyjęciu, ognisku, grillu, wspólnej bie­

siadzie.

- Przyjeżdżam tu regularnie od 1987 roku. Mam już tu dwie przyjaciółki. Obie były też u mnie - mówiła.

Wspomnienia dziadków Bemd Wollmann nie ma osobistych wspomnień związa­

nych z Pomorzem. Urodził się już po wojnie, w NRD. Ale jest tu, bo interesuje się genealogią.

Stąd wie, że jest m.in.

krewnym Hansa Dietricha Genschera, byłego wielolet­

niego ministra spraw zagra­

nicznych Niemiec. Na zjazd

przyjechał z żoną i dziewię­

ciorgiem jej kuzynek i ku­

zynów, wśród których jest też kilku potomków dawnych mieszkańców Swołowa, stolicy Krainy w Kratę. Są zachwy­

ceni, że Polacy tak dbają o za­

chowanie historycznego wy­

glądu tej wsi.

Ines z Jeny, jedna z krew­

nych Wollmanna: - Nasza babcia ze Swołowa wiele opo­

wiadała o rytmie życia, wy­

znaczanym przez pory roku. Po wysiedleniu wzbudzała wśród swoich znajomych w Niem­

czech sensację, bo nie umiała pływać. Mówili: Jak to, jesteś z Pomorza, mieszkałaś blisko plaży, nad morzem i nie umiesz?" A ona zawsze na to odpowiadała, że na plażę je­

ździli furmanką, ale tylko raz do roku, bo na częstsze wy­

jazdy nie było czasu.

Opowieść o zegarku Uczestnikami zjazdu są też pochodzący z Ustki Guenter Albrecht i jego żona. Od kilku lat dokumentują przedwo­

jenną zabudowę kurortu, foto­

grafując dom po domu. Spoty­

kamy się późnym wieczorem w usteckim Hotelu Lubicz. O dawnej Ustce rozmawiamy prawie do północy.

Albrecht mieszkał przy dzi­

siejszej ul. Zubrzyckiego. Opo­

wiada m.in. o traumatycznych przeżyciach z 8 marca 1945 roku, dnia, w którym do Ustki

FoL Marcin Bamowski

weszła armia radziecka. Hi­

storycy określają ten moment na godzinę 15, ale on twierdzi, że zwiadowcy rosyjscy kręcili się koło jego domu już od rana.

Porwali mu matkę. W warun­

kach wojennych szukał jej przez trzy tygodnie.

- Około godziny 14, gdy sze­

dłem ul. Darłowską, usły­

szałem Haende hoch! i zoba­

czyłem trzech młodziutkich żołnierzy rosyjskich. Jeden ob- szukał mnie i wyrwał mi z kie­

szeni zegarek na łańcuszku.

Odruchowo mu go jednak wy­

szarpnąłem. Dopiero później zdałem sobie sprawę, że w tym momencie mogli mnie za­

strzelić. Pewnie czuli się jeszcze tutaj niepewnie i nie chcieli robić hałasu. W każdym razie ten zegarek wisi u mnie na honorowym miejscu w domu do dziś.

Mosty nad trudną historią Zjazd odbywał się w tym samym czasie, kiedy do Rumi przyjechała Erika Steinbach, szefowa niemieckiego Związku Wypędzonych. Jej wizycie to­

warzyszyły protesty niektórych polskich środowisk, m.in. by­

łych mieszkańców polskiej Gdyni, wysiedlonych przez Niemców z Pomorza już w 1939 roku, zarzucających, że Steinbach za bardzo akcentuje męczeństwo „wypędzonych"

Niemców, pomijając aspekt, że wcześniej robili oni to samo z

Dotychczasowe zjazdy niemieckich słupszczan 1947: Gemin koło Lubeki 1948: Lubeka

1949: Hamburg 1950:Lubeka 1951: Hanower 1952: Minden 1953: Kolonia 1954: Oldenburg 1955: Getynga 1956: Bonn 1957: Detmold 1958: Kassel 1959: Bonn 1960: Kilonia 1961: Celle 1962: Kolonia 1963:Travemuende 1964: Kolonia 1965: Bonn 1967: Hanower 1969: Bonn 1971: Hamburg 1973: Bonn 1975: Hamburg 1977: Bonn 1979: Hanower 1981: Bonn 1983: Celle 1985: Bonn 1987: Hanower 1989: Bonn 1991: Hanower 1993: Bonn 1995: Hanower 1997: Bonn 1999: Hanower 2001: Bonn 2003: Hanower 2005: Bonn 2007: Travemuende 2009: Bonn 2011: Słupsk

polską ludnością. W Słupsku nie było protestów. Przeciwnie:

polscy uczestnicy, zwłaszcza Mieczysław Jaroszewicz, dy­

rektor Muzeum Pomorza Środ­

kowego w Słupsku, podkreślał, jak owocna jest współpraca jego placówki z niemieckim stowarzyszeniem. - Plon tej współpracy to już kilkanaście wystaw - powiedział i zazna­

czył udział w tych przedsięw­

zięciach Isabel Sellheim, prze­

wodniczącej niemieckiego stowarzyszenia byłych słupsz­

czan. Nazwał ją dobrym du­

chem współpracy.

- Mieszkałem w NRD i długo nie mogłem mówić otwarcie, skąd pochodzę. Teraz czujemy się swobodnie. Szu­

kamy porozumienia i dobrze się tu czujemy. To prawda: są u nas jeszcze gdzieniegdzie re- wanżyści, ale to już zdecydo­

wana mniejszość - wyznał nam w kuluarach Wolfgang Baucke, emerytowany dy­

rektor szkoły zawodowej w We­

imarze. •

JAK NIEMIECCY SŁUPSZCZAN!!

ŚPIEWAJĄ „.POMMERNLIED", HYMN NIEMIECKICH PO MORZAN SKOMPONOWANY W | 1850 ROKU ZOBACZ NA www.gp24.pl

(3)

Zobacz film o bobrach,

które zamieszkały w Słupsku, na stronie

www.gp24.pl/wideo

ob yczaje

www jp24.pl Głos Pomorza/Głos Słupska piątek 3 czerwca 20111

Absolwenci jak motyle

OŚWIATA Popularny słupski ekonomik obchodzi w tym roku 65. rocznicę swojego istnienia. Jeszcze do końca czerwca wszyscy byli uczniowie szkoły mogą zgłaszać się na zjazd absolwentów.

Marcin Prusak

MaKin.pmsak@mediaregionalne.pl

Ekonomik to jedna z naj­

starszych szkół w Słupsku. Od Początku istnienia placówki jej oiury opuściło ponad 12 tys.

absolwentów. Niewiele szkół w fieście może pochwalić się tak k°gatą tradycją. - Chyba nie

^ a w mieście firmy, instytucji, fklepu, banku ani urzędu, w których nie pracowałby były

Uczeń ekonomika - mówi Re­

nata Draszanowska, dyrek­

torka Zespołu Szkół Ekono­

micznych i Ogólnokształcących

w Słupsku.

Znanymi absolwentami szkoły byli m.in.: Stanisław La- skus - prezydent Słupska w latach 1975-1979, Zygmunt Ki-

Slel> jeden z pierwszych absol­

wentów szkoły, który m. in Pracował w Ministerstwie Że-

^lugi, w agencji żeglugowej w j^ndynie czy w Towarzystwie Handlu Międzynarodowego w Warszawie, Monika Surowiec Projektantka, wschodząca gwiazda na polskiej arenie

m°dy, Anna Kubiak - 1 Wice- Btiss Polski w 1997 roku, Mag-

Już 12 tysięcy uczniów ukończyło słupski Ekonomik. Szkoła zaprasza ich wszystkich na wrześniowy zjazd absolwentów. Fotiubszcapar dalena Michońska - Miss resowanie absolwentów szkoły sekretariatu szkoły z różnych, kolegami i nauczycielami z Gracji w wyborach Miss Polski z różnych roczników zjazdem, często bardzo odległych, stron dawnych lat. W zjeździe 2000. Część z nich już zade- szkoła zdecydowała się wy- świata - mówi Renata Drasza- uczestniczyć będą reprezen- klarowała swój udział w zjeź- dłużyć termin składania zgło- nowska. - Byli uczniowie tanci różnych roczników. Naj­

dzie. szeń do końca czerwca. - Zgło- szkoły są gotowi pokonać więcej zgłoszeń napływa od ab- Ze względu na duże zainte- szenia napływają do każdy dystans, by spotkać się z solwentów, którzy kończyli

szkołę w latach sześćdziesią­

tych i siedemdziesiątych. Na razie najstarszymi absolwen­

tami, którzy potwierdzili swój udział w spotkaniu, są: Michał Feiner - rok ukończenia szkoły 1947 i Stanisław Laskus - rok ukończenia 1949.

Zjazd absolwentów plano­

wany jest na 24 września. Byli uczniowie placówki będą spo­

tykać się przez cały dzień w murach szkoły. O godz. 11 od­

będzie się część oficjalna spo­

tkania, a po południu biesiada z poczęstunkiem. Przedstawi­

ciele szkoły zapowiadają, że przygotują na tę okazję spe­

cjalne atrakcje, m.in. kon­

kursy, zabawy. - Będziemy także licytowali przedmioty z naszej szkoły, na przykład, ta­

blicę z nazwą szkoły, którą no­

szono na pochodach Pierwszo­

majowych w latach 50. - mówi dyrektor Draszanowska. - Za pieniądze zebrane w licytacji zrobimy nowy sztandar szkolny.

Formularz zgłoszeniowy na zjazd absolwentów można po­

brać ze strony internetowej www.ekonomik.slupsk.pl. •

Słowna wojna posiadaczy tablic GS z GSL

INTERNET Wystarczy najkrótsza notka o kolizji drogowej w Słupsku, by na naszym forum na www.gp24.pl od razu zawrzała gorąca dyskusja na temat tablic rejestracyjnych sprawcy.

Zawsze jest wpis, że na Pewno sprawca miał tablice re­

jestracyjne zaczynające się od GSL albo GBY, czy też ZSL.

P° czym inni kierowcy atakują tych ze Słupska, czyli je-1 zdżących autami z tablicami

ręjestracyjnymi zaczynającymi od GS. Wielokrotnie inter-

nautom puszczają nerwy. Po­

stanowiliśmy sprawdzić, czy jj? się udowodnić, że faktycznie korowcy z powiatu jeżdżą go-

r z eJ od słupszczan.

(GH)

£ODVSKUTUJ NA FORUM

^ww.gp24.pl/forum N a s z a s o n d a

Opinie internautów

•Maj, kolizja pod Lubuaewem 4 auta

@GBY:

Pewnie wszyscy mieli rejestracje GSL...

@ARtde:

Albo „GS", bo te ofermy nie po­

trafią jeździć poza Słupskiem, a o Kaszubach z „GBY" to szkoda gadać.

Nieważne, czy GS, czy GSL- ba­

rany!!! U nas w Polsce nie ma tole­

rancji!!! Wszyscy powinniśmy się szanować!!!

Każdy popełnia błędy i nikt nie jest

idealny!!! Ci, co piszą, że GSL-e są gorsi, to są nienormalni!!! Pozdra­

wiam wszystkich prawdziwych kie­

rowców!!!

• Kwiecień, kolizja na ul. Anny Łaj- ming

@Gość znowu GSL?

@Freerider

Sam mam GS i przestańcie narzekać na te GSL-e. Nie tablica czyni Cię do- biym kierowcą, tylko praktyka za kółkiem.

Jak kierowca głupi, to nawet WV go nie obroni...

• Kwiedeń, karambol przed halą Giyfia

@euzebjo:

samochody samochodami, mi wy­

starczyłoby, żeby napisali, czy sprawca karambolu miał na tabli­

cach magiczne literki GSL?

@GSL

co z tego, że ktoś ma GSL rejestrację?

Też takową posiadam i uważasz, że co, jesteśmy inni???

Na moim ciężkim sprzęcie też mam GSL i nie wstydzę się tego, bo co niby potrafisz więcej na drodze?? Wy­

starczy zerknąć, jak GS szaleje i nie

patrzy na zakazy, nakazy, itd...

@gość

Ostatnio jechałem za miastem za zmasowanymi cielakami z GS i straszna porażka. GS mieli problem z podziałem ulicy na pół oraz z utrzy­

maniem się na swoim pasie.

HAHA GSL GÓRĄ

•Kwiecień, dwa golfy pod Gło- binem

@gość

No tak. Dwa Golfy, baba za kierow­

nicą i zapewne co najmniej jeden z nich miał GSL...

@konu$202:

Nieważne, jakie auto - ważne Jaki kierowca. 1 Pijecie do siebie „bo ten ma GS" a tamten „GSL" a więk­

szość z Was uczyła się i zdawała egzamin w Słupsku - jednym z najtrudniejszych miast dojazdy sa­

mochodem w Polsce, statystyki WORD w Słupsku z 2010 roku kate­

gorii B: Na 25312 przystępujących do egzaminu praktycznego: 2693 osoby zdały (27,9 procentu), 17962 osoby nie zdały (72,1 proc.), 387 osób nie przeprowadzono egza­

minu (1,5 proc.).

(WYBR. GH)

Kto lepiej jeździ po Słupsku, miejscowi czy kierowcy z okolicznych powiatów?

Jacek Rodziewicz, marynarz (GS) Waldek,

sprzedawca (GSL) - Po Słupsku jeździ się do-

choć stan niektórych ulic Jest kiepski, a i remontów dużo. Gorzej z umiejętno­

ściami kierowców. Moim zda­

niem zamiejscowi jeżdżą go-

%ej od słupszczan.

- Kierowcy po mieście jeżdżą płynnie. W niektórych miej­

scach nie jest to łatwe, ale sobie radzą. Moim zdaniem nie ma wielkiej różnicy. Ci z powiatu, gorzej znają ulice, ale i miej­

scowi robią błędy.

Dariusz Rosochacki, mechanik (GS) - Każdy powie to samo, ci z tablicami GSL popełniają więcej błędów na drodze. Widać to w mieście.

Może to i stereotyp, ale moim zdaniem ma potwier­

dzenie w praktyce.

Józef Janus, emeryt (ZSL) - Słupsk jest łatwym mia­

stem do jazdy. Rzadko tu przyjeżdżam, ale z niczym nie mam problemów. Kierowcy je­

żdżą tu tak samo jak gdzie in­

dziej. Przez 40 lat za kółkiem na­

uczyłem się sobie radzić w obcych miastach.

Ewelina Kołek, uczennica (GSL) - W Słupsku nie przeszka­

dzają remonty, korki, a bardziej zachowania innych kierowców.

Widać, że ci ze słupskimi tabli­

cami rejestracyjnymi jeżdżą szybciej, ale nie zawsze zacho­

wują się na drodze odpowie­

dnio.

Kierowca (GBY) - Źle się jeździ po Słupsku, ale nie przez to, że remontują drogi i są korki, ale dlatego że miejscowym brakuje kultury za kółkiem. Mam taką reje­

strację, to i mi się obrywa na drodze. A dobrze jeżdżę.

(GH, FOT. ŁC)

(4)

raport Głc su

piątek 3 czerwca 2011 r. Głos Pomorza/Głos Słupska www.gp24.pl

Mandat dla pijanych rodziców nad dzieckiem. Podyskutuj na

www.gp24.pi/fotogalerie

Prezydent miasta

chce zagrodzić Grodzką

KOMUNIKACJA Maciej Kobyliński ma nowy pomysł: chce wyłączyć z ruchu ulicę Grodzką w centrum Słupska. Po to, aby móc wyeskponować fundamenty starych domów, odkrytych tu przez archeologów. Budzi to kontrowersje.

Ruchliwa do niedawna ul. Grodzka ma byt zamieniona w brukowany deptak. Taka jest wizja prezydenta Kobylińskiego.

Marcin Sarnowski

marcin.bamowski@mediaregionalne.pl

Zaczęło się od remontu. Miał przede wszystkim polegać na wymianie nawierzchni i nie obejmować szeroko zakrojo­

nych prac ziemnych, jednak przy modernizacji zatoczki au­

tobusowej koło kina Milenium koparki sięgnęły swoimi ły­

żkami trochę poniżej warstwy bruku, na którym był ułożony asfalt. No i zaczęło się! Z ziemi*

wyłoniły się zarysy ceglanych murów budynków, które dawno temu stały przy rynku.

Roboty zostały wstrzymane przez konserwatora zabytków, na plac budowy wkroczył Alek­

sander Kwapiński, archeolog z Gdańska.

Dyskretny urok dawnego bruku

Przez tydzień odkopał ob­

szerny fragment pozostałości po wschodniej pierzei zabu­

dowy rynku.

Między innymi dolne partie winiarni renomowanego hotelu Munda, w której w 1928 roku popijał wino między innymi włoski generał Umberto No- bile, zmuszony do zatrzymania się w Słupsku po awarii swo­

jego sterowca, którym leciał na północny biegun.

Odkopano też mury domu Heinricha von Stephana, a nawet bruk uliczny, najpraw­

dopodobniej z przełomu XVIII i XIX wieku, po którym za­

pewne niegdyś biegał mały

Głos internautów

Reakcje na pomysł prezydenta Ma­

cieja Kobylińskiego w sprawie za­

mknięcia grodzkiej:

@mk To musi być żart... Po­

wiedzcie, że to żart... Jeśli nie, to największym żartem jest nasz pre­

zydent Kobyliński, który po prostu odleciał...

@zołza: Brawo p.Prezydencie

@wyborca: którędy teraz będą je­

ździć auta - Łukasiewicza i Party­

zantów, a przecież te ulice są warto­

ściowsze niż ta Grodzka.

@obywatel: Niezły kretynizm... Ktoś tu pretenduje do tytułu idioty roku.

(...) Co z korkującą się ulicą Ki- Ińskiego? Co ze ślepą w takim wy­

padku Armii Krajowej? Czy przynajm­

niej zamierzacie pozostawić przejezdną Zamenhofa i Stary Rynek?

Proszę odpowiedzieć na te pytania!

Miasto to nie wystawka albo inny

zegar kwiatowy! Miasto, to miejsce, w którym żyją ludzie i to ich potrze­

bami powinny być podyktowane de­

cyzje władz a nie chwilowymi uroje­

niami i snami o (du)Paryżu północy.

:@Obywatel: A dlaczego dziesiątki tysięcy ludzi mają kluczyć i kombi­

nować jak konie pod górę tylko z po­

wodu czyjegoś widzi mi się?

:@decyl: Ja rozumiem, że jak się za­

myka ulicę w centrum, to znaczy, ze

jest tam coś takiego jak duży ruch pieszy w związku z wieloma loka­

lami, atrakcjami itd... A tymczasem Stary Rynek to zadupie, jakich mało w Słupsku. Jedyny lokal, który tam byl (grzybek) został właśnie przez p.

prezydenta zamknięty, teraz nie ma tam nic i niby co - ulica tez ma być zamknięta? A po cholere sie pytam?

Nawet kina juz nie ma. Bezsen­

sowny pomysł.

Stephan, syn mieszkającego tu krawca.

Z wykopów, spośród czer­

wieni cegieł wyzierała też czerń spalenizny. - To ślady po pożarze Słupska w marcu 1945 roku - komentował ar­

cheolog.

Jest koncepcja, ale jeszcze mglista

Jak ustaliliśmy, prezydent Maciej Kobyliński, prywatnie rozmiłowany w historii Słupska, osobiście wizytował wykopaliska. Zrobiły na nim tak duże wrażenie, że posta­

nowił zamknąć ulicę Grodzką dla ruchu, z wyjątkiem trans­

portu publicznego i na stałe wyeksponować odkopane frag­

menty architektury znisz­

czonej w marcu 1945 roku.

Grodzka ma zostać też pokryta brukiem takim jak w dawnych czasach, a maksymalna do­

puszczalna prędkość porusza­

jących się po niej autobusów i taksówek zostałaby ograni­

czona do 20 km/h. Do tego po­

mysłu przekonał też większość radnych. Jak będzie wyglądała realizacja tej oryginalnej idei, jeszcze nie wiadomo.

- Wszystko da się zrobić i zależy to tylko od kwoty, jaką miasto zdecyduje się na to przeznaczyć. Mamy już przy­

gotowane pewne koncepcje, ale nie mogę ich ujawnić przed przedstawieniem ich prezy­

dentowi, a to ma nastąpić w tych dniach - powiedział w środę Jarosław Borecki, dy­

rektor Zarządu Dróg Miejskich w Słupsku.

Radny z PiS też jest „za"

Jak tłumaczył nam Mariusz Smoliński, rzecznik prezy­

denta, idea jest taka, aby Grodzka stała się pełnym kli­

matu deptakiem z nastrojo­

wymi kawiarenkami, a wyko­

paliska - atrakcją turystyczną rynku. Nie wszyscy jednak są entuzjastami tej koncepcji. Po pierwszych publikacjach na jej

temat na naszym forum inter­

netowym pojawiły się wpisy z radą, aby autor pomysłu naj­

pierw zgłosił się na konsultacje do lekarza.

Fachowcy i decydenci, z którymi rozmawialiśmy w środę, w większości są jednak

„za".

- Wielu z nas zna takie roz­

wiązania z centrów atrakcyj­

nych turystycznie miasteczek w innych krajach, takich jak Dania, Holandia czy Francja.

Byłoby bardzo dobrze, gdy­

byśmy mieli coś takiego także u nas w Słupsku - komentuje Leon Szymański, były szef słupskiej policji drogowej, a także były radny miejski.

- Rzadko kiedy zgadzam się z prezydentem Kobylińskim, ale tym razem muszę powie­

dzieć, że to dobry pomysł. Moje obawy rodzi jedynie problem sfinansowania tego przedsięw­

zięcia - mówił Tadeusz Bo­

browski, słupski radny z PiS.

Paradoksalnie, sceptyczny

głos udało się nam usłyszeć tylko z ust przewodnika tury­

stycznego. Franciszek Na­

dolny, który oprowadza wy­

cieczki między innymi po Słupsku, uważa, że mury od­

kopane przy kinie nie zasłu­

gują wcale na wielkie nakłady finansowe, związane z ich przyszłym wyeksponowaniem.

Przewodnik sceptyczny

- Nawet trochę mnie śmieszy, że robi się teraz taką aferę z czegoś, co najpierw spa­

lono, a potem, już po wojnie, zakopano i wyrównano. Co to za wykopaliska, podczas których odkopuje się rzeczy sprzed zaledwie 70 lat. Gdy w Gdańsku niedawno odkopano na Wyspie Spichrzów pozosta­

łości przedwojennego banku, to potem z powrotem je zasy­

pano - mówi Nadolny.

Ale i on dodaje, że jeśli już dojdzie do wykonania stałej ekspozycji, na pewno stanie się ona stałym punktem na trasie

Fot. Łukasz Capar

wszystkich wycieczek oprowa­

dzanych po Słupsku.

Na to liczy też Jacek Sa- kowski, jubiler z ul. Grodzkiej.

- To powinno korzystnie odbić się na koniunkturze, bo im więcej ludzi będzie tu przycho­

dzić, tym większy ruch będzie w miejscowych placówkach handlowych - uważa. Dodaje jednak, że z drugiej strony nie­

pokoi go zamknięcie ruchu dla aut osobowych. - Fakt, na­

tężenie było duże, ale ja jestem ojcem, który codziennie odwozi dziecko do szkoły i jeśli ta ulica zostanie zamknięta, będzie niewygodnie - mówi jubiler.

- To może być problem, bo obszar Starego Rynku to taki teren, na którym mieszka sporo starszych osób - do­

strzega Leon Szymański.

— Wiele z nich ma problemy z chodzeniem, a nie można prze­

cież skazywać ich na korzy- , stanie tylko z taksówek.

Trzeba będzie wprowadzić ze­

zwolenia uprawniające do wjazdu osoby, które będą w stanie przekonywająco uza­

sadnić taką potrzebę. - No i oczywiście tak zorganizować ruch, aby odbywał się płynnie na ulicach sąsiadujących z Grodzką, myślę, że docelowo jednokierunkowych. Ale to już zadanie dla inżynierów ruchu, którzy będą musieli nad tym trochę posiedzieć - dodaje były szef drogówki. •

PODYSKUTUJ NA FORUM M www.gp24.pl/foru m Q

(5)

wydarzenia? Zrobiłeś ciekawe . zdjęcie? Skontaktuj się z nami

alarm@gp24.pl www ip24.pl Głos Pomorza/Głos Słupska piątek 3 czerwca 2011 r

Nasza oferta musi być jak SOK

ROZMOWA z Jolantą Krawczykiewicz, nowym dyrektorem Słupskiego Ośrodka Kultury.

- Podczas konkursu na dyrektora deklarowała pani, że należy zreformo­

wać tę od lat wpisaną w kę kultury. Jak chce pani to zrobić?

- Dokonanie sensownych zmian w programie SOK musi się oprzeć na diagnozie, moni­

toringu i dialogu z poten­

cjalnym odbiorcą oferty. Za­

mierzam skorzystać z metod praktykowanych przez samo­

sądy i organizacje pozarzą­

dowe - z konsultacji społecz­

nych. Na ich bazie zamierzam Przeprowadzić modernizację Programu SOK. Uważam, że gruntowna analiza potrzeb za­

równo mieszkańców, jak i

^miasta" pozwoli na stworzenie takiej oferty, która będzie opła­

calna i nośna.

- Podczas tego dialogu społecznego będzie pani korzystała z podpowiedzi i doświadczeń innych ludzi?

- Społecznym ciałem dorad­

czym w tej kwestii będzie Rada Programowa SOK, złożona z przedstawicieli organizacji po­

zarządowych funkcjonujących przy naszej placówce. Ponadto chcę wykorzystać doświad­

czenia ludzi związanych z kul­

turą i Słupskiem, którzy dzia­

łają w Polsce czy na świecie.

Myślę choćby o Grażynie Au­

guścik, Marcinie Bortkiewiczu czy Danielu Odiji. Do Rady Programowej muszą też wejść przedstawiciele samorządu.

Tak zbudowane ciało doradcze da szansę na stworzenie oferty opartej o realia, a jednocześnie umożliwi wykorzystanie do­

świadczeń i marki cenionych osobowości.

- Co według pani stanowi mocne strony SOK?

- Naszymi atutami są nie­

wątpliwie szeroka oferta i ak­

tywni instruktorzy. Możemy się także pochwalić głośnymi i dobrze zorganizowanymi cy­

klicznymi imprezami ogólno­

polskimi. Współpracują z nami wybitni fachowcy, a nowe mo­

żliwości dadzą przygotowy­

wane właśnie inwestycje - bu­

dowa pracowni ceramicznej czy rozbudowa Ośrodka Teatral­

nego Rondo.

-A co należy zmienić?

v.-->

Jolanta Krawczykiewia, lat 46, do końca miesiąca będzie instruktorem wiodącym w Ośrodku Teatralnym Rondo. Od lipca będzie dyrektorką

Słupskiego Ośrodka Kultury. Fot.Lukaszc.par

- Musimy lepiej nagłaśniać imprezy lokalne i włączyć się w strategię turystyczną miasta.

Stąd uważam, że nasza oferta powinna być bardziej ela­

styczna i obecna w Internecie.

Potrzebne są również inwe­

stycje w infrastrukturę obiektu przy ul. Braci Gierymskich. Po­

nadto trzeba lepiej wykorzy­

stać rozmaitych fachowców, których potencjał nie zawsze jest dostrzegany i doceniany.

Niestety, musimy mieć świa­

domość, że istnieje niebezpie­

czeństwo obniżenia nakładów na kulturę.

Zagrożeniem jest również ubożenie społeczeństwa i pol- satyzacja kultury.

To wszystko powoduje, że nie zawsze udaje się zreali­

zować ambitne plany.

- Przewiduje pani ruchy kadrowe?

- Jeśli w przyszłym roku opierać się będziemy na dotacji z roku bieżącego, to pociągnie za sobą konieczność zmiany w organizacji zatrudnienia, tym bardziej że program rewitali­

zacji Traktu Książęcego spo­

woduje konieczność zwięk-

SOK

Powstał z połączenia Wojewódz­

kiego i Miejskiego Ośrodka Kul­

tury. Składa się na niego kilka obiektów: obiekt matka - bu­

dynek przy ul. Braci Gierymskich (pracownie: muzyczna, fotogra­

ficzna, taneczna, batiku, Klub Plastyka, Organizacja Imprez), Ośrodek Teatralny Rondo, pra­

cownia ceramiczna i wykorzysty­

wana na wystawy Kaplica Świę­

tego Jerzego. Od 2003 r. na bazie SOK powstały organizacje poza­

rządowe, które Wzbogacają Ośrodek zarówno programem, jak i pozyskiwaniem dodatko­

wych funduszy: Towarzystwo Kultury Teatralnej Oddział Okręgowy, Towarzystwo Przy­

jaźni Polsko-Węgierskiej, Bractwo Optymalnych, Uniwer­

sytet III Wieku, Pomorskie Towa­

rzystwo Muzyczne MAKR0F0N, Słupski Klub Fotograficzny Foto- aktywni i spotkania Stowarzy­

szenia „Dom na rozstaju".

szenia liczby pracowników i kosztów utrzymania SOK

ROZMAWIAŁ ZBIGNIEW MARECKI

Oferta miesiąca:

RENAULT Koleos RENAULT Clio RENAULT Clio

Graridtour RENAULT Megane

RENAULT Megane

GRANDTOUR RENAULT

Megane Coupe RENAULT Kangoo Dacia Sandero Step Way

już od 29.900,

OPALIŃSKI SP. Z 0.0

UL. SŁUPSKA 5,76-251 BOLESŁAWICE

TEL. 59 841 53 32, FAKS 59 841 51 61

Sprawdź, za ile odkupimy twój samochód Wymień go na nowe RENAULT"

Promocyjne finansowanie RENAULT

Kredyt 50/50 bez odesetek Kredyt bez wpłaty własnej

Leasing 3 Raty gratis www.opalinski.slupsk.pl

581511K03A

(6)

Słupsk

akc|aJ>re5Jakcja

piątek 3 czerwca 2011 r. Głos Pomorza/Głos Słupska www.gp24.pl

Daniel Klusek

daniel.klusek@mediareqionalne.pl 5 9 8 4 8 8 1 2 1 Gadu-Gadu: 10246970

ul. Henryka Pobożnego 19,76- 200 Stupsk

Czy podoba ci się

słupski dworzec kolejowy?

Opinie na stronie

www.9p24.pl/fbnim

Klatka się sypie ze starości

INTERWENGA Mieszkańcy kamienicy nr 16 przy ulicy Kilińskiego w Słupsku twierdzą, że ich klatka schodowa nie była remontowana od kilkudziesięciu lat. Sami zajmują się drobnymi naprawami.

Marcin Markowski

marcin.markowski@mediaregionalne.pl

Podczas naszej niedawnej wizyty na ulicy Kilińskiego od­

wiedziliśmy między innymi mieszkańców kamienicy nr 16.

Bardzo ucieszyli się na nasz widok. Stwierdzili, że już dawno mieli w planach odwie­

dzić naszą redakcję, by zgłosić swój największy problem.

Lokatorzy, z którymi roz­

mawialiśmy, skarżyli się na stan techniczny swojej klatki schodowej. Ich zdaniem urzęd­

nicy zupełnie zapomnieli o ich kamienicy. Rzeczywiście, mają oni na co narzekać. Pierwsze, co rzuciło nam się w oczy po wejściu do ich budynku, to po­

pękane ściany z ogromną liczbą wypisanych na nich wul­

garyzmów.

- Nasza klatka nigdy nie była zamykana. Nie możemy się tego doprosić w admini­

stracji. Każdy może tu wejść i właśnie tak się dzieje. Są dni,

TEŁ,: 59 348 S1 53 Mówią czytelnicy

Adam Kowalewski ze Słup­

ska: - Kilka dni temu wybrałem się na spacer z rodziną z po­

łudnia Polski. Chcieli zobaczyć poniemieckie kamienice. Opro­

wadziłem więc ich po mieście.

Zobaczyliśmy między innymi kamienice przy ulicy Kołłątaja.

Było mi bardzo wstyd za to, że większość z tych budynków jest bardzo zaniedbana. Najgorzej wyglądał ten pod numerem 15.

Niektóre kamienice są pięknie zdobione różnymi ornamen­

tami, ale nikt o nie nie dba. W wielu miejscach są znaczne ubytki tynku, które spadają ha chodnik Moim zdaniem takie kamienice powinny być re­

montowane, a widać, że wiele z nich nie dotknęła ekipa remon­

towa od wielu lat.

(WYS. MM)

kiedy przychodzą tutaj pijaki i urządzają sobie libacje przez całą noc. Zostawiają po sobie pełno butelek i śmieci - mówi jedna z mieszkanek.

Mieszkańców denerwuje też to, że sama klatka schodowa nie była remontowana od kil­

kudziesięciu lat. W gumoleum pokrywającym podłogę znaj­

duje się sporo dziur. Podłoga skrzypi, a przy każdym kroku uginają się deski.

- W fatalnym stanie jest też sufit. Kilka dni temu odpadł znad schodów duży kawałek tynku - mówi Regina Gołacka, mieszkanka kamienicy nr 16.

Pani Regina twierdzi, że nie raz informowała Przedsiębior­

stwo Gospodarki Mieszka­

niowej o złym stanie klatki.

- Chciałam ostatnio, żeby wymieniono żarówki, ale tego też nie zrobiono. Nam samym zakazano tego robić, bo niby musi to zrobić elektryk - do­

daje pani Regina. - Poprosiłam też o wymianę gumoleum na

- Nie możemy się doprosić u administracji nawet najmniejszych napraw. Problem jest nawet z wymianą

żarówki - mówi pani Regina. FotKamiiHagón*

podłodze, bo jest dziurawe i ktoś może się przewrócić.

Czytelniczka dowiedziała się, że wymiana nastąpi, jeśli zgodzi się na to wspólnota

mieszkaniowa. - Problem jed­

nak w tym, że tutaj wykupione mieszkanie ma tylko jedna osoba. Reszta lokali należy do gminy - dodaje kobieta. - Te­

raz wszyscy będziemy musieli się męczyć, bo jeśli ta osoba się nie zgodzi, to nic nie da się zrobić. Dla mnie jest to chora sytuacja. Administracja repre­

zentująca większość mieszka- | ńców powinna porozmawiać chociaż z tą osobą.

Skontaktowaliśmy się w tej i sprawie z Przedsiębiorstwem Gospodarki Mieszkaniowej w Słupsku.

- W tym przypadku rzeczy­

wiście jest problem. Wspólnota mieszkaniowa nie podjęła żadnej uchwały dotyczącej re­

montu. Lokator, który wykupił mieszkanie, nie pojawił się od dwóch lat na żadnym zebraniu wspólnoty - mówi Aleksandra Podsiadły, rzecznik prasowy PGM w Słupsku. - Przygoto­

waliśmy propozycję remontu klatki schodowej, a admini­

strator wiele razy pukał do 1 drzwi właściciela mieszkania.

Niestety, bezskutecznie. A bez jego zgody nie można zrobić ge­

neralnego remontu. Oczywi­

ście pojedziemy na miejsce i sprawdzimy stan klatki scho­

dowej. Naprawimy też nie­

które usterki w ramach bie­

żących napraw. •

Ściana zostaje, sprawę badają strażacy

PWBLEM Nasz czytelnik zarzuca Powiatowemu Inspektorowi Nadzoru Budowalnego bezczynność w jego sprawie. Mężczyzna walczy o to, by sąsiadka usunęła ścianę, która jest samowolą budowlaną.

Chodzi o murowaną ścianę znajdującą się we wspólnym korytarzu w budynku przy ul.

Słupskiej w Ustce. Zdzisław Pertkiewicz chciał sprzedać mieszkanie. Potencjalnym klientom nie podoba się zagro­

dzony korytarz. Z pozwolenia, które wydała Spółdzielnia Mieszkaniowa Korab, wynika, że ściana działowa miała być wykonana z drewna, posiadać naświetlenie i drzwi.

- Ściana wygląda jednak in­

aczej. Jest murowana, więc w korytarzu jest dość ciemno - mówił Zdzisław Pertkiewicz.

W listopadzie ubiegłego roku rozmawialiśmy na ten temat z Wiesławem Jakubow­

skim, prezesem Korabia. Po­

twierdził, że ściana działowa nie została wykonana zgodnie z projektem, dlatego sprawa została przekazana Powiato­

wemu Inspektoratowi Nad­

zoru Budowlanemu.

Niestety, do tej pory nie zo­

stała rozwiązana. Kilka ty­

godni temu Dorota Sawicka z SM Korab poinformowała nas, że sprawa wciąż jest w toku.

Spółdzielnia dostarczyła też dokumenty do PINB.

- Dlaczego ta sprawa roz­

patrywana jest przez tyle mie­

sięcy? - pyta czytelnik.

To pytanie zadaliśmy Ma­

łgorzacie Klemińskiej, inspek­

torowi nadzoru budowlanego w powiecie słupskim.

- Mamy bardzo dużo tego typu spraw do rozwiązania.

Sprawdzamy najpierw przy­

padki, gdzie istnieje zagrożenie bezpieczeństwa i życia, po­

nadto przeprowadzamy kon­

trole obiektów takich jak na przykład hotele, stadiony czy szpitale, prowadzimy proce­

dury odbiorowe. Interwen­

cjami podobnymi do sprawy pana Pertkiewicza zajmujemy się w drugiej kolejności - mówi Małgorzata Klemińska.

Dodaje, że w budynku, w którym mieszka pan Zdzisław, więcej lokatorów wykonało tego typu ściany działowe.

Trwa więc dyskusja na temat tego, czy usunąć wszystkie ściany, jedną czy wszystkie zo­

stawić.

- Zabudowę części kory­

tarza zrobiło więcej mieszka­

ńców na każdym poziomie w budynku. Przez to zmieniono ciągi komunikacyjne. W ksią­

żce obiektu przedstawionej przez właściciela nie ma za­

pisów dotyczących tych zmian.

Dlatego złożyliśmy wniosek o opinię rzeczoznawcy do spraw bezpieczeństwa przeciwpoża­

rowego, by sprawdzić, czy w budynku są spełnione tego typu wymogi - dodaje Małgo­

rzata Klemińska. Może okazać się, że jeśli pod względem bez­

pieczeństwa wszystko będzie w porządku, sprawa może być prowadzona w kierunku lega­

lizacji, czyli akceptacji wszyst­

kich ścian działowych.

MARCIN MARKOWSKI

| Mecenas Ryszard Skowroński radzi Niechciany spadek po babci

W redakcji „Głosu Pomorza" przyj­

muje mecenas Ryszard Skowroński.

Doradza czytelnikom w ich proble­

mach prawnych.

Ponieważ matka naszej czytelniczki zostawiła po sobie długi, kobieta w terminie sześciomiesięcznym odrzu­

ciła po niej spadek. Notariusz po­

uczył ją jednak, że spadek teraz będzie dziedziczyła jej córka, czyli wnuczka spadkodawczyni. Pouczył, że oboje rodziców musi w tej sytu­

acji złożyć do sądu wniosek o ze­

zwolenie na odrzucenie spadku przez ich nieletnią córkę. Takie po­

stanowienie sądu uzyskali.

Tymczasem okazało się, że nieletnia przejęła jednak niechciany spadek po swojej babci. Kobieta zapytała, dlaczego tak się stało i czy może od­

kręcić tę sprawę.

Bank pomocy

Czytelnicy pomagają czytelnikom

Zapisy na spotkanie Mecenas Ryszard Skowroński przyjmuje naszych czytelników w środy na bezpłatne konsultacje prawne. Na spotkanie należy się umówić w poniedziałek o godz.

12 telefonicznie pod redak­

cyjnym numerem 59 848 8100.

Prosimy, aby dzwoniły tylko osoby w trudnej sytuacji ży­

ciowej, których nie stać na opła­

cenie porad prawnika.

- Kobieta powinna zgłosić się z po­

stanowieniem sądu do notariusza, a tego nie zrobiła - mówi mecenas Ryszard Skowroński. - Nie da się już odkręcić tej sprawy, ponieważ mi­

nęły dopuszczone pizez prawo ter­

miny. Na szczęście dla niej, po­

nieważ spadkobierczyni jest jeszcze niepełnoletnia, będzie dziedziczyła tylko do wysokości masy czynnej spadku.

DANIEL KLUSEK Oddam

• Pani Kinga ze Słupska ma do od­

dania biurko. Odbiór własnym trans­

portem. Kontakt: 502 601030 (po godz. 10).

Potrzebuję

• Pani Janina ze Słupska prosi o dywan i wersalkę lub fotel rozkła­

dany. Kontakt: 503 698 847.

• Pan Tomasz ze Słupska prosi o ku­

chenkę gazową I meble kuchenne.

Kontakt: 530 914 097.

• Pan Marek ze Słupska prosi o dwie wersalki. Kontakt: 791609 046.

• Pani Marzena ze Słupska prosi o meble pokojowe i lodówkę. Kon­

takt: 514503 582.

• Pani Anna ze Słupska prosi o lo­

dówkę. Kontakt: 531310 209.

• Pan Marian ze Słupska prosi o te­

lewizor. Kontakt: 511706 900.

• Pani Krystyna ze Słupska prosi o pralkę automatyczną. Kontakt530 378263.

• Pani Krystyna ze Słupska prosi o telewizor. Kontakt: 59 723 23 19.

• Pani Ewa z Dębnicy Kaszubskiej prosi o pralkę. Kontakt: 721573 961.

• Pan Robert ze Słupska prosi o pralkę automatyczną. Kontakt: 796 937313.

• Pani Joanna ze Słupska prosi o pralkę automatyczną. Kontakt: 724 251987.

• Pan Mirosław ze Słupska prosi o rogówkę lub wersalkę. Kontakt: 515 316709.

• Pani Ewa ze Słupska prosi o pralkę I dywan. Kontakt: 508 685 481.

Jak pomóc

Rzeczy do oddania można zgła­

szać e-mailowo pod adresami:

daniel.kiusek@mediaregio- nalne.pl lub telefonicznie pod numerem 59 848 8121.

• Pan Adam ze Słupska prosi o tele­

wizor i meble kuchenne. Kontakt:

883980949.

• Pan Maciej ze Słupska prosi o łóżko dla dziecka i pralkę. Kontakt:

790663426.

• Pani Wiesława ze Słupska prosi o telewizor. Kontakt: 660 806 290.

• Pani Natalia ze Słupska prosi o dwa tapczany. Kontakt 518 537 820.

(DMK)

(7)

Interesujesz się historią,

K

WM

w ) a

( J o m O S C I

chcesz opowiedzieć o losie

7 ! " " I l l W a U

historyczne

www )24.pl Głos Pomorza/Głos Słupska piąte 3 czerwca 2011 r.

swojej rodziny. Napisz na

mamn.bamowsK@mediaregionalne.pl

Bismarck i jego koszmary

HISTORIA W Łebie i w Ustce do dziś pokazuje się wille, które miały być rezydencjami Goeringa albo Bismarcka. Coś w tym jest. Bismarck lubił tu spędzać wczasy. Na plaży w Ustce rozważał, jak rozprawiać się z piratami.

Marcin Sarnowski

martin.bamowski@mediaregionalne.pl

Żelazny kanclerz i zjednoczy- ciel Niemiec był związany z na­

szym regionem. W Kołczygło- Wach pod Bytowem wziął ślub z Joanną von Puttkamer z Bar­

kowca. W młodości co roku przy­

jeżdżał tu do teściów, z którymi w lecie na całe tygodnie wypra­

wiał się do Ustki. Przed wojną w jednej z restauracji przy ustec- kiej promenadzie przechowy­

wano na honorowym miejscu stary stolik, przy którym ten polityk zwykł był jadać śnia­

dania. Opowiadano też - co od­

notowali dawni regionaliści - że ulubionym celem jego konnych przejażdżek były stare buki, po­

rastające las na klifie w Orze­

chowie Morskim.

Dziś, poza reprezentacyjną Willą Red, która rzekomo w 1886 roku miała być zbudowana dla Bismarcka jako jego letnia rezydencja, w Ustce nie ma już śladów po Żelaznym Kanclerzu.

Ale ślady jego pobytów w Ustce przetrwały w jego listach. Z nich dowiadujemy się, jak przed ponad 150 laty spędzał czas w usteckim kurorcie wczasowicz Bismarck.

Bał się trudów podróży Jest rok 1850, koniec czerwca, świetnie zapowiada­

jący się pruski polityk pisze list do siostry. Od trzech lat jest ma­

łżonkiem, ma już dwoje małych dzieci: półtoraroczną córeczkę i -miesięcznego synka, którego Joanna wciąż karmi piersią.

Córeczka trochę choruje, zale­

cono jej wyjazd do nadmor­

skiego kąpieliska. - Dlatego w przyszłym tygodniu z całą fe­

rajną mam się zaokrętować w Ustce na Pomorzu. Tam spo­

tkam się z moimi teściami, którzy mieszkają w pobliżu.

Moja wyobraźnia od tygodni maluje w głowie obrazy wszyst­

kich niedogodności tej 70-mi- lowej podróży (około 500 km

- dop. red.) z dwoma dziewkami służebnymi, krzykiem dzieci, be­

cikami, pieluszkami i tym wszystkim - pisze do siostry.

W drugim liście, napisanym z Schoenhausen 8 lipca 1850 pre­

cyzuje koszmarne obrazy, które dręczą go w związku z tą waka­

cyjną wyprawą: - Czuję, że ta podróż, im jest bliższa, dopro­

wadzi mnie do domu wariatów albo do dożywocia w II izbie par­

lamentu. Widzę już siebie z dziećmi na peronie, potem jak one w pociągu bez skrupułów załatwiają swoje potrzeby fizjo­

logiczne i współpasażerów kręcących nosami od smrodu unoszącego się w powietrzu. Jo­

annę, która krępuje się dać ma­

łemu pierś, przez co ten zanosi się płaczem i robi się aż siny ze złości. Potem ten tłok przy sprawdzaniu biletów, gospodę na dworcu szczecińskim z tymi dwoma wyjcami i czekanie przez godzinę na konie, pako­

wanie powozu i koszmarną jazdę - wymienia.

Bismarck dodaje, że był bliski rezygnacji z podróży, ale uległ swojej Joannie. Znanych jest co najmniej kilka listów, które wczasowicz Bismarck nadał z Ustki. Sporo więc wiemy, co tu robił. - Szanowny panie radco - pisał z Ustki 19 sierpnia 1856 roku do Otto von Wenrtzela, wy­

soko postawionego dyplomaty.

- Stąd nie mogę panu zamel­

dować nic interesującego. Mój czas tutaj dzieli się na kąpanie się w morzu, przejażdżki konne, jedzenie, sen, spacery i żeglo­

wanie. Wszystko to obliczone jest na to, by ciału zapewnić za­

jęcia i zabiegi, których jest po­

zbawione we Frankfurcie. To­

warzystwo tutejsze składa się prawie wyłącznie z rodzin jun­

kierskich, które mają w pobliżu swoje majątki.

Damy lepiej śpiewały Kilka dni później w którejś z kamienic w centrum dzisiej­

szej Ustki Bismarck pisze list

Otto von Bismarck, portert z 1860 roku. Tak wyglądał, gdy przyjeżdżał do Ustki na wielotygodniowe wczasy.

do Leopolda von Gerlacha. Jest 25 sierpnia 1856 roku.

- Najczcigodniejszy przyja­

cielu. Jest właśnie godzina 7 rano i w nieporadności mojej ręki dostrzegam oznakę, iż ta nocna godzina w ekonomii mojej natury nie jest przeznaczona na pisanie listów - wyznaje w pięk­

nej niemczyźnie. - Ale w pe­

łnym porządku dziennym życia w tym kąpielisku morskim trudno o innej porze dnia zna­

leźć się w pobliżu kałamarza z atramentem. Gdy o 9 rano kąpię się w wodzie morskiej o tempe­

raturze rzadko kiedy przekra­

czającej 10 stopni w skali Reau-

mura (12,5 st. C), to naturalne, że o 10 muszę zjeść śniadanie, a o 11 wyruszuć na konną przeja­

żdżkę. I kiedy wracam z niej około godziny drugiej na obiad, to oddaję się jego spożywaniu tak bezwzględnie, iż o godzinie 4 muszę przezwyciężać ospałość sytości całą energią mojego cha­

rakteru, by wsiąść do łodzi ża­

glowej, z której wysiadam potem na regularny spacer plażą, by obserwować zachód słońca, a następnie uczestniczyć w spotkaniach miejscowego to­

warzystwa, składającego się z kilku tuzinów dam, do których, według upodobania, można się

Fot Commons: Bendesarthhr

zwracać albo per „pani von Put- kammer", albo „pani von Zitze- witz" i które to spotkania uroz­

maicane są albo śpiewami, albo tańcami. Damy te lepiej śpie­

wają, niż tańczą."

Myślał też o piratach Ale na piaszczystej usteckaej plaży wczasowicz Bismarck słucha nie tylko śpiewów żon junkrów. Czyta także gazety i choć o niej nie dyskutuje, to roz­

myśla o polityce. W liście do Gerlacha z sierpnia 1856 roku dziwi się oficjalnej korespon­

dencji z Wiednia, z której do­

wiaduje się, że jako przejaw hu­

manizacji i demokratyzacji habsburskiej monarchii ofi­

cjalne austriackie czynniki po­

dają znaczny wzrost oficerów ży­

dowskich w cesarskiej armii - aż do 500, z których pięćdzie­

sięciu to oficerowie starsi. - Zna­

mienne, że traktuje się to jako powód do chwały - pisze z Ustki do przyjaciela dorzucając parę innych, antysemickich refleksji.

Codzienne żeglowanie, spa­

cery po usteckiej plaży i być może także widok usteckich ry­

baków i wędzarenek wyraźnie inspirują go także do przemy­

śleń na temat... piratów. Gdzieś na południu doszło bowiem w tym czasie do kilku napadów na północnoniemieckie żaglowce.

Zostały obrabowane.

Bismarck pisze z Ustki, że opowiada się za „uwędzeniem"

piratów i popiera ryzykowny po­

mysł wysłania przeciwko nim dopiero co utworzonej pruskiej floty wojennej. Z listu wyziera cały Bismarck i jego żelazny"

charakter. Pisze, że „dziewicza"

pruska bandera musi wreszcie nasiąknąć zapachem prochu.

- Nawet jeśli zginie przy tym trochę ludzi, no to cóż, i tak umrą w okresie najbliższych 40 lat. Jeszcze dziś mówi się w Pru­

sach z dumą, że bandera wiel­

kiego elektora powiewała kiedyś w chwale na wodach koło Genui. Takie wspomnienia są dla narodu o wiele więcej warte niż tak liczne linie kolejowe czy inne „cywilizacyjne" pożeracze pieniędzy - konstatuje w Ustce polityk, który później przejdzie do historii jako żelazny kanc­

lerz. Wyprawa kilku pruskich statków na piratów, wsparta duchowo przez wczasowicza z Ustki, faktycznie doszła do skutku. •

WIĘCEjO MIEJSCACH W REGIONIE ZWIĄZANYCH Z BISMARCKIEM PRZECZYTASZ NA NASZYM ODNOWIONYM i ULEPSZONYM PORTALU .www.regiopedia.pi

tmick mkrźefu

290811K03K

Cytaty

Powiązane dokumenty

0 0 Słupska w 1945 roku, było kilka polskich czołgów. Jest punkt zaczepienia: grób plutonowego Kellera w Lęborku. Wdarli się tutaj jeszcze przed wojskami

skimi działaczami PO można usłyszeć, że nie jest wykluczone, że na liście znajdzie się także mecenas Anna Bogucka-Skow- rońska, choć ona członkiem partii nie jest.. W

Urzędnicy muszą sprawdzić, czy napis (pięć liter) kogoś nie obraża i czy nie jest już zajęty (zajmuje się tym Gdańsk).. Trzeba też zapłacić 1000 zł (jak ktoś ma

Być może nie wszystkim szkoła podoba się z zewnątrz, ale w środku jest zadbana i przyjemna,?. z okolicznościowymi

- Wszystko wskazuje na to, że czują się u nas doskonale. Nie jest wykluczone, że rodzina orłów jeszcze się powiększy, ale o szczegółach na razie nie chcę mówić -

Okazało się jednak, że w Ustce nikt tego nie dostrzega i nie chce. Wszyscy nastawieni są na schabowego dla

stopadzie i grudniu. - Pracowałem, kiedy na przykład na dworze było dużo liści i śniegu. Przez ten czas udało mi się na swoim koncie uzbierać 300 złotych - twierdzi

czeństwie jest przekonanie, że kłótnie w rodzinie to tylko sprawa tej rodziny, że lepiej się nie wtrącać, że od jednego lania jeszcze nikt nie umarł, że to