• Nie Znaleziono Wyników

Funkcje społeczne uniwersytetów katolickich.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Funkcje społeczne uniwersytetów katolickich."

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

MYŚLĄC OJCZYZNA

Kard. Karol W OJTYŁA

FUNKCJE SPOŁECZNE

UNIWERSYTETÓW KATOLICKICH*

Więź, jaka zachodzi pomiędzy ludźmi na zasadzie wspólnego dążenia do prawdy w nauce, jest całkowicie swoista i oryginalna. Właśnie swoistość i oryginalność tej więzi stoi u podstaw autonomii uniwersytetu. Jeżeli uniwersytet ma spełnić swoją rolę, to musi mu być zagwarantowana autonomia.

Z okresu kiedy sam w ykładałem katolicką etykę społeczn ą znam bardzo p o d sta w o w ą dla ca łej filo zo fii sp o łeczn ej p ra w d ę m etafizyczną: człow iek , o s o ­

ba ludzka j e s t za w sze bytem substancjalnym ; n atom iast społeczn ości, różne fo rm a cje socjologiczne, m ają ch arakter p rzy p a d ło ścio w y - żadne sp o łeczeń ­

stw o nie j e s t substancją. Ta definicja p o m o g ła m i za b ra ć g ło s w obec obecnych tu socjologów , o rg a n iza to rów i uczestników Tygodnia Społecznego, na tem at funkcji społecznych u n iw ersytetów katolickich. W ymieniona definicja o ch a­

rakterze m etafizycznym ma rów nież p o d sta w o w e znaczenie dla zrozum ienia tej funkcji.

N a ten temat pragn ę m ów ić raczej w sposób elementarny, nie za ś erudycyjny.

W sferze założeń jeszcze , chcę stw ie rd zić p o zo rn y truizm - nie bez znaczenia:

uniwersytety katolickie są instytucjami Kościoła. To je s t ich pion właściwy, w nim należy szu kać ich istnienia, a także rozum ieć ich naturę. M a to sw oje konse­

kw encje organizacyjne, ustrojow e; ma to ta k ie i sw oje konsekwencje w d zie ­ dzinie charakteru tych uczelni: ale to są ju ż tylko konsekwencje. W każdym razie w referacie tym b ęd zie m ow a o funkcjach społecznych u niw ersytetów k a ­ tolickich, związanych - szczególnie w drugiej części referatu - z misją Kościoła.

* Niepublikowany referat kard. Karola W ojtyły wygłoszony 27 kwietnia 1968 roku na Kato­

lickim Uniwersytecie Lubelskim podczas Tygodnia Społecznego. Ks. Adam Boniecki w opraco­

waniu Kalendarium życia Karola Wojtyły (Znak, Kraków 2000, s. 254) błędnie podaje, że poniż­

szy tekst był publikowany jako: Uniwersytet katolicki. Koncepcja i zadania (na 50-lecie KUL),

„Zeszyty Naukowe KUL” 11(1968) nr 3-4, s. 13-16 (artykuł ten został przedrukowany w: „Ethos”

22(2009) n r 1-2(85-86), s. 201-205). W rzeczywistości są to dwa różne teksty, choć niewątpliwie treściowo i czasowo bliskie. Maszynopis publikowanego poniżej referatu pochodzi z archiwum ucznia i współpracownika kard. Karola Wojtyły, ks. prof. Tadeusza Stycznia; obecnie jest w po­

siadaniu Instytutu Jana Pawła II KUL. Opracowanie redakcyjne zostało ograniczone do minimum, aby zachować oryginalny charakter referatu (przyp. red.).

(2)

244 Myśląc Ojczyzna..

W IĘŹ SPOŁECZNA U PODSTAW FUNKCJI SPOŁECZNEJ

UN IW ERSY TETÓ W KATOLICKICH

A żeb y m ó w ić o funkcji społeczn ej u niw ersytetów katolickich, n ależy się skupić na bardzo elem entarnej w ięzi społecznej: w ię ź ta sto i u p o d s ta w w szel­

kiego uniwersytetu, w szelkiej szkoły - również uniwersytetu katolickiego; całą instytucję zw aną uniwersytetem , d o g łęb i określa. Jest to szczególna w ię ź m ię­

d zyo so b o w a , w spólna dla ludzi dążących do praw dy.

N ajpierw otniejsze źródła w skazujące na funkcje uczelni katolickiej można o d czyta ć w dokumentach soborow ych , zw łaszcza w D eklaracji o w olności re­

ligijnej Dignitatis humanae. W p ie rw sze j części tej deklaracji szeroko mówi się o człowieku ja k o o osobie, której konstytutywną w łaściw ością j e s t dążenie do p ra w d y: dynam iczne przyporządkow an ie do pra w d y. W konsekwencji ta­

kiej dynam icznej w łaściw ości o so b y ludzkiej , j e s t rzeczą łatw o zrozum iałą, że p om iędzy osobam i p o w sta je w ię ź: tw orzy się w spólnota na zasadzie dążenia do praw dy. To j e s t w ię ź elem entarna , której do końca nie m ożna tra cić sprzed oczu. B ardzo ważną j e j kw alifikacją j e s t d ośw iadczen ie, że j e s t m iędzyoso­

bowa.

Jeżeli człow iek - ja k o osoba - charakteryzuje się dynam icznym dążeniem do p ra w d y, to p o w sta ją ca na zasadzie tego dążenia w ię ź p o m ię d zy ludźm i , ma szczególną w a rto ść dla człow ieka ja k o osoby, dla społeczn ości osób. Jest to w ięc w ię ź społeczna: charakterystyczna na za sa d zie w sp óln ego dążenia do p ra w d y , zw łaszcza p o m ięd zy nauczycielem a uczniem, ale spotykana również na różnych szczeblach; w ię ź bardzo uniwersalna. O czyw iście, że zach odzi ona także - pon iekąd ju ż w tórnie - p om iędzy uczniami tego sam ego nauczyciela albo i różnych; p o m ięd zy różnym i nauczycielam i czy też m istrzami.

U p o d sta w rozw ażania funkcji społecznej uniwersytetu pow in na leżeć kon­

tem placja tej specyficznej więzi, która m oże d o p ro w a d zić d o odkrycia na nowo dobrze znanych w historii kultury, w historii filo zo fii faktów , ja k na przyk ład akadem ia platoń ska, czy p e ry p a t, czy też stoa poikile. Bo te fa k ty w sw ojej książkow ej w ersji bardzo często ju ż nam nie m ów ią o tej w ięzi; odryw ają nas niejako o d dośw iadczen ia , o d oglądu w ięzi . Trzeba, ażebyśm y na now o uzy­

skali w sw oim p rzeżyciu ten ogląd, to dośw iadczenie, p o n ie w a ż w ó w cza s o d ­ kryw am y sam rdzeń universitas.

K ontem placja psych iczn ej więzi, ja k a p o w sta je p o m ię d zy ludźm i na za sa ­ dzie w spólnego dążenia do p ra w dy, musi d o p ro w a d zić także do Ewangelii;

tam odkryw am y rów nież w ięź: N auczyciel-M istrz i uczniowie. M oże odkrycie

tej specyficznej w ięzi m iędzyosobow ej i społeczn ej tłum aczy nam także fakt,

Że w chrześcijaństw ie - o d początku - istnieją różne szkoły; że K o śció ł o d ty ­

(3)

Myśląc Ojczyzna 245

siąca la t tw o rzył uniw ersytety; o ra z - w spółcześn ie - f a k t , że istnieją uniw er­

sytety katolickie.

CH A R A K TER Y STY K A W IĘZI M IĘD ZY LU D ZK IEJ

W ydaje się, że więź, ja k a istnieje p o m ię d zy ludźmi, a zw łaszcza po m iędzy nauczycielem i uczniem, na zasadzie w spólnego dążenia do praw dy, ma stosun­

kowo największe podobień stw o do w ięzi rodzinnej: d o tego, co w iąże rodziców i dzieci. To tylko analogia, to nie j e s t tożsam ość. K a żd a z tych w ięzi j e s t n iepo­

wtarzalna, ale an alogia j e s t d o ś ć uderzająca. To j e s t w ażne dla wszystkich szkół; to j e s t w ażne rów nież d la u n iw ersytetów katolickich, bo wiadom o, że szkoły i uniw ersytety skupiają w so b ie i funkcję w ykształcenia, i fun kcję w y ­

chowania: każda z nich m a w so b ie c o ś z du ch ow ego rodzicielstw a.

Oprócz tego w ięź rodzinna je s t chyba najbardziej osobowa: międzyosobowa i osobow a. M ożna b y p o w ied zieć, że j e s t n ajbardziej person alistyczn a: w niej najbardziej liczy się osoba. N ie liczy się człow iek ja k o uczestnik tylko czy c zło ­ nek p ew n ej społeczn ości czy w spólnoty: w spóln oty działania, bytowania, ale

liczy się człow iek ja k o „ te n ”; w pew n ym sensie człow iek ja k o „ j a ”.

N ie znaczy to, że b y w ię ź rodzinna była p o d ło żem egoizm u; w iem y dobrze, że p o m ięd zy „ja ” a egoizm em j e s t zasadn icza różnica: p o m ięd zy osobą a eg o ­ izmem czy indywidualizm em , j e s t zasadn icza różnica.

O tóż w ię ź p o m ię d zy nauczycielem , m istrzem i uczniem, m a w sobie też p o ­ tężny rys person alistyczn y: liczy się „ ten ” człowiek. Owszem , liczy się on ze w zględu na sw oje zdolności, p ra co w ito ść, efektyw n ość sw o jej pracy, na o sią g ­ nięcia w dziedzinie nauki - to p ra w d a ; ale liczy się ja k o ś p o p rzez to w szystko

„ o n ”, inaczej niż w rodzinie, w której p o n iek ą d liczy się b ez w zględu na to w szystko - ale tylko „ p o n ie k ą d ”; tutaj liczy się b a rd zo „ze w zględu ”: ale ja k a ś analogia p o m ięd zy jed n ym a drugim odniesieniem istnieje.

Z asadniczo chcę stw ierdzić, że więź, ja k a zach odzi p o m ięd zy ludźm i na zasadzie w spóln ego dążen ia d o p r a w d y w nauce, j e s t całkow icie sw oista i o ry ­ ginalna. Uważam, że w łaśnie sw o isto ść i o rygin aln ość tej w ięzi stoi u p o d sta w autonom ii uniwersytetu. Jeżeli u niw ersytet - zw ła szcza uniw ersytet na stopniu realizowania, upraw iania w ięzi na za sa d zie w spóln ego dążenia do p ra w d y - ma sp ełn ić sw oją rolę, to musi mu b y ć zagw aran tow an a autonomia. Zasada autonomii w tym wypadku tłumaczy się p o prostu poszanowaniem dla tej specy­

ficzn ej więzi: d la j e j sw o isto ści i oryginalności. Tłumaczy się także p rzek o n a ­ niem, iż z braku autonom ii w ię ź ta musi stra c ić sw o ją oryginalność; w pew nym sensie m oże - a m oże i musi - p r z e s ta ć istnieć. Z asada [au ton om ii] uniw ersy­

tetó w tłum aczy się także zaufaniem d o ludzi, którzy są taką właśnie w ięzią z e ­

spoleni: nastaw ieni na w spólne szukanie p raw dy.

(4)

ZA SA D A AUTONOM II U N IW ERSY TETU SPRAW D ZIA NEM W A RTO ŚCI PRAW DY

Z asada autonom ii uniwersytetu tłum aczy się przekonaniem o w arto ści sa ­ m ej p ra w dy. Jeżeli bow iem skupiają się tam ludzie n astaw ien i na szukanie p ra w dy, istnieje w ięc i zaufanie d o tych ludzi z uw agi na w a rto ść sam ej p r a w ­

dy. P ra w d a bow iem m oże tylko p o m a g a ć i słu żyć rozw ojow i. Z asadniczo nie m oże nikomu przeszkadzać: taka j e s t j e j natura.

Wszystko , co powiedziałem tu o zasadzie autonomii uniwersytetu, pow iedzia­

łem ze względu na charakterystykę więzi: szczególnej, m iędzyosobowej i społecz­

nej więzi, ja k a istnieje na zasadzie w spóln ego dążenia w poznaniu naukowym.

W ięź ta - ja k p o w ied ziałem - j e s t całkow icie sw oista i oryginalna, i chyba tą w łaśnie sw oistością i oryginalnością w ięzi p o m ięd zy ludźm i dążącym i do p o ­ znania p ra w d y w nauce tłum aczy się ostateczn ie zasada autonom ii uniw ersy­

tetu.

R zecz jasn a, iż o w a p o d sta w o w a więź, kiedy w chodzi w strukturę uniwer­

sytetu, bardzo się w ó w cza s rozrasta; to ju ż nie je s t ja k a ś w ię ź m iędzyosobo­

wa, łącząca nauczyciela z uczniem, czy łącząca uczniów w okół nauczyciela:

j e s t to w ted y w ięź bardzo wielokrotna, która łączy wielu nauczycieli i łączy wielu uczniów połączonych, skupionych w okół nauczycieli. Wiemy , że w ięź ta bardzo daleko się rozrasta, a miara rozrastania je s t proporcjonalna do wielości, w ielokierunkow ości n a szego poznania. N a p e w n o u p o d s ta w uniw ersytetu, nawet etym ologicznie (universitas), stało nastawienie na poznanie wszystkiego co - zw ła szcza w pew n ym okresie - ozn aczało ja k ie ś sprow adzen ie w szystkie­

go do tego, co w spólne m yślow o; co - tym niem niej - za w sze m usiało ozna­

c za ć (a d zisiaj szczególnie oznacza), ja k ie ś bardzo daleko idące rozszczepienie i rozkierunkowanie w tym poznaniu wszystkiego.

W ten sposób więc struktura uniwersytetu daje okazję do wielkiego wzbogace­

nia zasadniczej więzi: do wielkiego je j - pow iedziałbym nawet - skomplikowania.

Już się tego bogactw a w ięzi nie da u trzym ać w ramach je d n e j instytucji: tw o ­ rzy się w ramach tej instytucji podin stytu cje - wydziały, sekcje, w reszcie różne instytucje. To zróżnicow anie rodzi się także na płaszczyźn ie uprawiania nauki

i uprawiania nauczania. Jesteśm y św iadkam i tego, ja k upraw ianie nauki p r z e ­ nosi się do instytutów; w uniwersytetach za ś p o zo sta w ia się upraw ianie nau­

czania - chociaż nie wyłącznie, oczyw iście. W szystko to m a jedn o, wspólne źró d ło - i d la zrozum ienia funkcji społeczn ej uniw ersytetów w o góle, a kato­

lickich w szczególności, je s t rzeczą zasadn iczą . Jeżeli m am y p r z e d oczym a tę

elem entarną w ięź , która p o w sta je p o m ię d zy ludźm i na za sa d zie w spólnego

dążenia do p ra w d y w nauce, w ów czas w łaściw ie także ujmujemy społeczną

funkcję uniwersytetu. To j e s t kw estia pozn a n ia , oceniania, ale oczyw iście dla

(5)

Myśląc Ojczyzna 247

sam ego uniw ersytetu n ajw ażniejsza j e s t kw estia realizow an ia sw o jej sp o łecz­

nej funkcji. D la realizow an ia sp ołeczn ej funkcji uniw ersytetu rzeczą za sa d ­ niczą j e s t m ie ć sta le p r z e d oczym a tę elem entarną w ięź, która istnieje p o m ięd zy ludźm i na za sa d zie w spóln ego dążenia d o p r a w d y w nauce.

FU N K C JA SPO ŁEC ZN A U N IW ERSY TETÓ W K A TO LICK ICH A M ISJA K OŚCIO ŁA

Chciałbym spojrzeć na funkcję społeczną uniwersytetów katolickich w zw iąz­

ku z m isją K o ścio ła ; s p o jrze ć w yryw kow o, fra g m en ta ryczn ie, i m oże p o d ką­

tem p e w n e j aktualizacji tematu.

U niw ersytety katolickie są instytucjam i K ościoła: strukturalnie i organ i­

zacyjnie, a także w sw o je j linii, zw iązan e są z K ościołem . D la teg o też i funkcja społeczna musi b y ć rozum iana w łączn ości z m isją K ościoła.

D la czeg o K o śció ł tw o rzy ł u n iw ersytety? C zy za c zą ł j e tw o rzy ć w d obie uniwersalizmu chrześcijańskiego w Europie, w dobie średniowiecza ? C zy zaczął j e tw o rzy ć p o d tym kątem ? C zasem bylibyśm y skłonni d o takiej o d p o w ied zi na gruncie sam ych faktów . W tedy d e fa c to p o w sta ły te uniwersytety, i p o w sta ły de fa c to z in icja tyw y K ościoła, z kościeln ą a u to ryza cją , z kościelną le g ity ­ macją.

M yślę, że sp ra w a na p ew n o sięga sw oim i korzeniam i p o za tę epokę; sięga na p ew n o d o w ięzi , ja k ą stw ierd za m y w E w angelii. Tam j e s t w ię ź p om iędzy N auczycielem i uczniami, i K o śció ł w sw o ją strukturę, w sw oją misję, w sw oją historię, raz na za w sze w zią ł tę w ię ź: sto i ona skądinąd u korzenia wszystkich w ogóle uniw ersytetów .

Oczywiście, że Kościół wziął tę w ięź w swoją strukturę i w swoją misję, i w swoją historię w specyficznym znaczeniu: w takim, w ja kim zo sta ła ona ukształtow a­

na p r z e z najw cześn iejszą więź\ która istniała p o m ię d zy N auczycielem -C hry- stusem i Jego uczniami. Tak w ięc w idziałbym p o czą tek uniwersytetów, a raczej p o czą tek u niw ersytetów w K ościele, czy też K ościoła na uniw ersytetach - je ś li

ktoś w o li - o w iele w cześniej, an iżeli w d o b ie średn iow iecznego chrześcijań­

skiego uniwersalizmu.

Wiadomo, że p o te m epoka uniw ersalizm u minęła - uniw ersytety p o z o s ta ­ ły. U niw ersytety tw orzon e k ie d y ś (przede w szystkim ) w E uropie p rze z K ościół, p o sia d a ją c e kościelną legitym ację, w p ew n ym sensie n a w et kościelny ustrój, p o zo sta ły: p rze ję ła j e z biegiem czasu w ła d za świecka. N ie da się kościelnej p rze szło śc i uniw ersytetów - przyn ajm n iej g d y chodzi o w iele z nich - zatrzeć.

W krakowskim kościele św. Anny podczas uroczystości sześćsetlecia Uniwer­

sytetu Jagiellońskiego pow iedziałem , że nie da się zm ien ić faktu, iż n ieg dyś

krakowscy biskupi byli wielkimi kanclerzami Uniwersytetu Krakowskiego. (A po-

(6)

248 Myśląc Ojczyzna

tern w jed n ym z naszych pism przeczytałem , ze to była bezcerem onialność. C ie­

kaw jestem , na czym w takim razie m iałaby p o le g a ć ow a bezcerem on ialn ość.) P o d tym w zględem bardzo znamienna je s t historia uniw ersytetu w Lovanium, opow iedzian a mi p rze z obecnego rektora tego uniwersytetu. U niw ersytet lo-

wański, p od o bn ie ja k i nasz, krakowski - nieco później, bo w wieku piętnastym - j u t stw orzon y na tych samych zasadach, z tą sam ą legitym acją kościelną

i organizacją, sta w a ł się uniwersytetem katolickim w tam tym stuleciu. A le zd a ­ j e się, t e historia Lovanium je s t raczej w yjątkow a. U niw ersytety „ katolickie

w dzisiejszym tego sło w a znaczeniu p o w s ta ły p r z e d e w szystkim w o sta t­

niej epoce historii, w ostatnich dziesięcioleciach, w ścisłym związku z misją K ościoła. Ze K o śció ł p o w o łu je uniw ersytety katolickie w rótnych narodach, t e są one ja k im iś spraw dzianam i ich d o jrza ło ści chrześcijańskiej, to j e s t rzecz oczyw ista.

Chciałbym natom iast zw ró cić uw agę na to, t e m isja K ościoła zasadniczo p o zo sta je w ciąż ta sama. A jednak, w obrębie tej toisam ości, ta sam a misja K ościoła w różnych epokach ąuod modum różnie się kształtuje: ta sam a misja K ościoła - w ięc j e s t tu i tożsam ość, i różnica zarazem . Sądzę , że to j e s t bardzo ważne dla naszej epoki: dla nas, żyjących w epoce Vaticanum Secundum. Jesteś­

my bow iem niejako naocznym i św iadkam i tego, ja k m isja K ościoła - zach o­

wując sw oją zasadn iczą tożsam ość - zaczyna się k szta łto w a ć ąu od modum, inaczej, aniżeli w epoce poprzedniej. To, że inaczej, m ożna bardzo łatwo udowod­

nić prostym i faktam i: istnieje Sekretariat dla Jedności Chrześcijan, Sekretariat dla N iew ierzących, czy Sekretariat dla kontaktów z religiam i pozachrześcijań- skim i; można b y tych fa k tó w zn aleźć dużo więcej.

B ardzo to j e s t w ażne dla uniwersytetu katolickiego, w łaśnie z tego p o w o ­ du , że j e s t on zw iązan y z m isją K ościoła. Jeżeli na p rzyk ła d w epoce p o p rze ­ dniej, nie ąu od substantiam , a ąu od modum, w tej m isji K ościoła bardzo była - p rze d e w szystkim - akcentow ana obrona praw dy, to zauważm y, że w epoce

Vaticanum Secundum, w m isji K ościoła akcentow any j e s t nade w szystko d ia ­ log w imię praw dy. N ie można pow iedzieć, t e to oznacza zm ianę m isji za sa ­ dniczo, ale trzeba przyzn ać, że oznacza to zm ianę sposobu realizow ania tej m isji: „ K o śció ł dialogu ” m ów i się dziś. D ia lo g j e s t - ja k w iadom o - jed n ym z głów nych term inów Soboru. Jest dialog jed n ym z głów nych tem atów naucza­

nia obecnego P apieża: o d p ie rw sze j Jego encykliki d ialog się tam znajduje - dialog w imię pra w d y, ale także w imię spraw iedliw ości, w imię pokoju: to w szystko są skutki-owoce, jak ich oczekujem y p o dialogu w najszerszym za się­

gu. K o śció ł dialogu, to j e s t K o śció ł naw iązujący do w szystkiego, co znajduje­

m y w e w spółczesnym św iecie: K o śció ł o tw a rty w kierunku w szystkich ludzi .

O czyw iście, że otw a rcie w kierunku wszystkich ludzi wynika z zasadn iczej

m isji K o ścio ła ; ale w imię Jego zasadn iczej m isji m ógłby się także - p rze d e

(7)

Myśląc Ojczyzna 249

w szystkim - n asta w ić na obronę praw dy-depozytu . Vaticanum Secundum na­

staw ia się na wiarę.

P o n iew a ż uniw ersytet katolicki j e s t instytucją K o ścio ła , uczestniczy w ięc w m isji K ościoła. Jeżeli K o śció ł Vaticanum Secundum w id zi sw oją m isję na d ro d ze dialogu, to uniw ersytet katolicki uczestniczy w m isji K ościoła na tej drodze. Jeżeli m isja K ościoła j e s t u n iw ersytetow i katolickiem u z natury rzeczy niejako za w sze bliska i w łaściw a, to m isja K ościoła realizow ana na drodze dialogu j e s t uniw ersytetow i szczególn ie bliska. M ożna pow iedzieć, że to je s t

„ uniwersytecka droga ” - p rze c ie ż to j e s t w ła śc iw o ść n aszej pracy, g ro s reali­

zacji tej w ięzi , ja k a tutaj, i w każdym katolickim i uniwersytecie, łączy ludzi szukających p ra w d y w nauce, p r z e z naukę: droga dialogu.

M ożna by też pow iedzieć, że m oże w łaśnie uniw ersytety katolickie p r z y g o ­ tow ały K ościół: p rzy g o to w a ły grunt w K ościele do w ejścia na d ro gę dialogu.

R ów nocześnie trzeba stw ierdzić, że u niw ersytet katolicki je s t bardzo ważnym środkiem spełnienia m isji K ościoła na tej drodze.

To wszystko świadczy - przynajmniej pośrednio - o funkcji społecznej uniwer­

sytetów katolickich. Ś w iadczy m oże nie o sam ych je s z c z e skutkach ich d zia ła ­ nia, ale św ia d czy o założeniach. W iadom o zaś, że skutki są proporcjon aln e do założeń. Poruszałem się w referacie raczej w obrębie założeń - nie dotykałem sfery skutków. Czyniłem to je d n a k w przekonaniu, że założen ia najlepiej m oże p o zw a la ją zro zu m ieć skutki. Funkcję sp ołeczn ą k a żd eg o człow ieka chętnie oceniam y p o skutkach; m ówim y: to był w ielki społecznik, p o n iew a ż p o z o s ta ­ w ił p o sobie dzieła o w ym iarze społecznym .

O graniczyłem się tutaj tylko d o założeń; ale w raz z tym ograniczeniem się do założeń je ste m przekonany, że istnieje ścisła łączn ość i za leżn o ść p o m ięd zy założeniam i a skutkami. W oparciu o to przekon an ie tw ierd zę , że uniw ersytet katolicki - n a p rzó d ja k o uniwersytet, który pielęgn u je w so b ie wspaniałą, szla ­ chetną w ięź międzyludzką i społeczną, na zasadzie w spólnego dążenia d o p r a w ­ dy, następnie ja k o u n iw ersytet katolicki, który uczestniczy w m isji K ościoła w sp ó łczesn eg o , w m isji u n iw ersaln ego dialogu, m ająceg o na celu pra w d ę, sp ra w ied liw o ść i p o k ó j - p r z e z to w szystko spełnia w spaniałą m isję społeczną.

Spełniał j ą d o tych czas i U niw ersytet Lubelski - i da j B oże, a b y m ógł j ą sp e ł­

n ia ć w całej sw o je j oryginalności, p r z e z ja k najdłuższe lata i pokolenia.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Stalinowskie struktury zła ujawniły się jako potęga pustosząca, która degraduje zarówno winnych jak i niewinnych, atakując nie tylko więzi społeczne, ale także

W piśmiennictwie prawniczym z ostatnich lat podkreśla się, że przy uwzględnieniu, iż Rzeczpospolita Polska jest demo- kratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym

sje nad przemianami rodziny współczesnej Ewa Budzyńska bardzo szeroko i wnikliwie zarysowuje kontekst teoretyczny, kreśli obraz przemian więzi rodzinnej,

Chociaż Tomaszowe kryteria uznawane były przez neoscholastyków i przez wczesnych protestanckich myślicieli wypowiadających się w kwestii wojny sprawiedliwej, to w najnowszej

Powstała „Peggy Sue” w rok po ukazaniu się na ekranach tak doskonale przez światową publiczność przyjętego „Powrotu do przyszłości” Roberta Zemeckisa,

Szczególną przestrzenią, w której osoba może uczyć się odkrywania prawdy, jest właśnie uniwersytet.. Taką przestrzenią winien być zwłaszcza uniwersytet

Rzetelnych informacji na temat realizowanego projektu, które będą zamieszczane na stronie internetowej szkoły oraz przekazywane bezpośrednio uczestnikowi za pośrednictwem poczty

7 Przyszłość państwa narodowego budzi ogromne spory, jedni przewidują jego koniec, inni wprost przeciwnie - prognozują świetlaną przyszłość. Bez względu na te próby