DWL oODNIK POŚWIĘCONY SPRAWOM POWIATU LUBARTOWSKIEGO
R A R A Ń C Z A .
Dwadzieścia lal upływa od tych przełomowych dni lutego 1918 roku...
Dnia 9 lutego w Brześciu imieniem c. i k. mo
narchii hr. Czernin podpisał układ, zawarty z re
prezentacją sowiecką, a przyznający ukraińskiemu państwu ludowemu Chełmszczyznę.
„Pokój brzeski” wywołał osłupienie, które na
tychmiast przerodziło się w powszechne oburzenie.
Rdzennie polska ziemia została wykrojona z żywe
go ciała Polski i zaprzedana drogą przetargów dy
plomatycznych. „Czwarty rozbiór”...
Zabór austriacki zalała fala żywiołowego obu
rzenia.
A na wschodnio-południowych krańcach tego zaboru znajdowała się 11 Brygada Legionów. 431 oficerów i 7135 szeregowych na obszarze Bukowiny, około setki oficerów i tysiąca szeregowych jako kadra w okolicy Bolechowa.
Jak grom spada na polskich żołnierzy wieść o haniebnym „pokoju brzeskim”.
Wyłania się myśl zbrojnego protestu. Serca i dusze przenika pragnienie czynu.
Dnia 15 lutego zostaje on zrealizowany. Pod osłoną nocy ruszają formacje legionowe w stronę kordonu granicznego pod Rarańczą, docierają do o- kopów austriackich i staczają z gęstymi tyralierami austriackimi krwawy bój. Część oddziałów legiono
wych przedziera się przez front, część nie może już lego dokonać wobec coraz bardziej zwartego pierś
cienia wrogich zastępów...
Gdy blady świt lutowego poranku wstaje nad pobojowiskiem — bój jest rozstrzygnięty.
Na wschód, tam gdzie wieści głoszą o skrzy
knięciu się b. żołnierzy polskich b. carskiej armii, o powstaniu Polskiego Korpusu, maszerują legio
niści Karpackiej Brygady tułaczym szlakiem...
Na zachód, za kraty więzień i druty obozów, do Marmaros-Sziget, Huszt, Dulfalva, ciągną ci, któ
rzy nie zdołali się przedrzeć...
Tamci, co przeszli, mają przed sobą odysseję, zakończoną w maju bitwą pod Kaniowem — ci przed sobą martyrologię więzienną, długie miesiące niewoli, zdała od kraju...
Wypadki w lutym 1918 roku mają znaczenie
nie tylko jako jeden zostatnich epizodów epopei
legionowej.
Były one. zarazem żywym potwierdzeniem prze
nikliwości Józefa Piłsudskiego, kiedy już dawno przedtem front obozu niepodległościowego skiero
wał przeciw państwom centralnym. Za to skierowa
nie ostrza swej polityki niepodległościowej po u- padku caratu przeciw dwom pozostałym zaborom odpowiedzią był Magdeburg i Szczypiorna, Be
niaminów i Werk.
Teraz w krąg tej idei Józefa Piłsudskiego wchodzi również i II Brygada. Jej czyn jest bardzo silnym przekreśleniem idei niepodległościowej, jest protestem przeciw zakusom zaborców „przedyplo- matyzowania” sprawy polskiej, naruszenia choćby piędzi ziemi z tego, co się Polsce z chwilą zakoń
czenia wojny światowej będzie należało.
W tym dniu 15 lutego 1918 żołnierze legiono
wi zamanifestowali przed światem, że gotowi są zarówno do walki o granice Polski, jak i do naj
wyższego poświęcenia i męczeńskiej ofiarności w imię idei niepodległości.
Tak też ocenia ten dzień i ten czyn historyk.
„W noc lutową roku 1918 — pisze on żołnierz poszedł w myśl wskazań Twórcy czynu zbrojnego, który za swą pracę w kierunku uwolnienia polskiej racji stanu spod jakichkolwiek obcych wpływów cierpiał wtedy jako więzień Magdeburga. Żołnierz 11 Brygady uczyni! ten krok najwyższej mądrości politycznej, nic świadom jeszcze, że w tym momen
cie spełnia czyn, który można porównać tylko z wypowiedzeniem wojny Rosji przez, strzelców Pił
sudskiego w dniu 6. VIII. 1914. Żołnierz II Brygady nie zdawał sobie jeszcze sprawy, że w chwili wy
powiedzenia wojny Austro-Nlemcom stawał u boku Józefa Piłsudskiego jako jedynie w tym momencie
zdolny do czynu twór Jego dalekosiężnej myśli".
Kilka zaledwie miesięcy upłynęło od tych mroźnych i tragicznych dni lutowych. I ci, co wal
czyli pod Kaniowem, i ci, co przeżywali udrękę bezczynności za kratami więzień i drutami obozów
— w listopadzie słuchali rozkazów tego, co z Mag
deburga przybył do stolicy państwa, by walczyć przez dwa jeszcze lata pod Jego wodzą i w obronie granic wolnej Polski.
iyr «i<
Ludwik Śledziński
W yprawa do L ubartow a.
Kilka stów wstępu
W roku ubiegłym drukow aliśm y wspomnienia z 1905 roku Pani D o kto ro w e j M orozewiezowej, o- becnie zawdzięczając uprzejm ości Pana Posła na Sejm Lu dw iku Śledzińskiego, przystępujem y do p rze dru ku z jego broszury pod tytu łe m : „W sp o m nien ia” A k c ja Bojow a P. P. S. w L u b a rto w ie . A c z ko lw ie k wspomnienia zawierają pewne rozbieżności ze wspom nieniam i Pani D o kto row ej M orozew iczo- wej, to je nak, naszym zdaniem, rozbieżności po
wyższe są raczej pozorne i pochodzą z różnicy o d czuwania przeżyć Pani D o kto ro w e j Morozewiezowej, ja ko zam ieszkałej w Lu ba rto w ie raczej obserw ator- ki, a Pana Posła S lcdzińskiego, jako czynnego u- czestnika zamachu i przyjezdnego, a wiąc nie stale zam ieszkałego w Lu ba rto w ie . W tym m iejscu p o zwalam y sobie wyrazić słowa wdzięczności oby
dw ojgu au torom za m a te ria ł już obecnie h isto rycz
ny dtu dziejó w naszego miusta.
H cd a kcja
I.
W Warszawie na ul. Browarnej w mieszkaniu konspiracyjnym, w miesiącu lipcu 1905 r., zebrało się około piętnastu towarzyszów, z których pamię
tam: Arciszewskiego, Sławka, Mireckiego, Wacka i Edwarda, dla ostatecznego zdecydowania dnia, go
dziny i kierownika wyprawy na kasę powiatową.
Kas takich miało być „zrobione” w jedną noc o jednej godzinie — 10, a mianowicie: w Łasku, Sie
radzu, Opatowie, Sokołowie, Węgrowie, Lubartowie i czterech innych. Na tern zebraniu omawiano rów nież sprawę odwrotu po dokonanej konfiskacie, co uważano w zorganizowaniu wyprawy za bardzo ważną sprawę.
Rozłożono na siole dużą i dobrą mapę, a to warzysze zgłaszali się na kierowników, wybierając odpowiednią miejscowość z tych dziesięciu powia
tów, w których miała być dokonana konfiskata pie
niędzy rządowych.
Należy pamiętać, że miała to być pierwsza ak
cja bojowej organizacji, dokonana na szerszą skalę.
Dlatego też Wydział Bojowy przygotowywał się d r akcji tej z całą powagą i energią. Były przygoto
wane odpowiednie narzędzia ze stali, do rozbicia kasy, na wypadek, gdyby się nie dało rozbić dyna
mitem. Każdy z dziesięciu kierowników obowiązany był przygotować przy pomocy techniki bojowej od powiednią ilość dynamitu, kilka łokci .sznura biks- fordowego i kapsli do niego oraz specjalnie do szybkiego rozbijania kasy przygotowane narzędzia.
Ustalono też liczbę uczestników: na jedną ka
sę 5 piątek, to jest 25-ciu towarzyszów oraz kiero
wnik. Tej samej nocy o jednej godzinie w 10 ka
sach powiatowych około 260 towarzyszów miało zabrać pieniądze rządowe dla celów re
wolucji, na zakup broni i uzbrojenie rosnących z każdym dniem szeregów bojowej organizacji R.P.S.
na walkę z caratem.
Po dwuch godzinach wychodziliśmy pojedyn
czo w pewnycli odstępach czasu z naszego konspi
racyjnego mieszkania. Szliśmy z powagą, radością i weselem w duszy. Za kilka dni mieliśmy dokonać zorganizowanego aktu rewolucyjnego, który miał nietylko zdezorganizować i nastraszyć carskich słu
żalców i zrobić wyłom w sprawności aparatu Rzą
du carskiego, lecz miał także podnieść ducha, wzbu
dzić wiarę we własne siły ludu pracującego i przy
sporzyć mu ideowych i zdecydowanych bojowników za sprawę robotniczą.
Byłem w tym czasie okręgowcem w okręgu lubelskim i sam w kilku miejscowościach zorgani
zowałem piąlki bojowe, więc, prosiłem Wacka, któ
ry miał zdobyć kasę w Lubartowie, by mi pozwo
lił wziąć udział w wyprawie na kasę lubartowską.
Wacek zgodził się i przystąpiliśmy do zorganizo
wania tej wyprawy.
W Sokołowie mieli zdobywać Sławek i Arci
szewski. Bojówka była zebrana częściowo z po w.
sokołowskiego, częściowo z częstochowskiego. Wszys cy nocowali w ogrodzie u tow. Czarneckiego w Siedlcach.
II.
Po załatwieniu wszystkich spraw organi
zacyjnych, związanych z okręgiem lubelskim, posta
nowione było, że miałem jechać do Klementowic, a Wacek pojechał do Lublina. Zabrałem z sobą wa
lizkę z potrzebnymi przyborami i kilka brauningów.
Wyjechałem w nocy z Warszawy i zaraz położyłem i się na górnej ławce w klasie trzeciej. Walizkę po
stawiłem na półce. W drodze z Warszawy do Dę
blina, gdy zasnąłem, złodziej wyciągnął mi portmo
netkę, w której było zaledwie parę rubli ale rewol- j weru mi nie zabrał, chociaż pieniądze i rewolwer miałem w jednej kieszeni. W Dęblinie, czekając na pociąg spotkałem się z żoną znajomego towarzysza z Lublina, która pożyczyła mi trzy ruble, zostałem bowiem bez grosza.
W Klementowicach i okolicznych wioskach, a j także w pobliskiem miasteczku Kurowie i nieco da
lej położonej osad/zie Miechowie mieliśmy zorgani
zowanych kilka piątek naszej bojowej organizacji.
Zatrzymałem się u jednego z gospodarzy, naszego partyjnego tow. Grykałowskiego, we wsi Klemento- wice. Zawiadomiłem towarzyszów bojowców o treś
ci rozkazu, gdzie i kiedy mamy się wszyscy zgro
madzić, skąd pod komendą tow. Wacka mamy pierwszy raz wystąpić w rynsztunku bojowym przc- I ciw caratowi.
Trzy piątki z tych okolic zostały wezwane, by nazajutrz przed południem zebrały się w młodym zagajniku, oddalonym od Lubartowa po drodze do osady Kamionka jakie trzy kilometry. W zagajniku oczekiwał towarzysz, który według umówionego has ła poznawał swoich i jednego za drugim kierował i na piękną polankę, otoczoną ze wszystkich stron
gęstym młodym świerkiem.
Następujący towarzysze z tych okolic brali u- dział w tej wyprawie: z Klementowic Józef Stasiak i Piotr Kozak, z Drzewcy Piotr Wrzos i Bronisław Gawlikowski, z Brzozowej Gaci Jan Usarek, z Kło
dy Józef Pecio, z Barłagów Józef Durak, z Miecho
wa Aleksander Nankiewicz i brat jego młodszy oraz Wacław Walczewski.
c. d. n.
Nr. 4 LUBARTOWIAK Str, 3
Jerzy De^zbercj
U progu nowego sezonu Strzelectwa Sportowego.
Zabierając głos w powyższej sprawie muszę z przykrością stwierdzić, że za mało, a właściwie wcale nie strzelamy, a przecież sport strzelecki to bczprzecznie jeden z najważniejszych czynników obronności kraju.
Minione wojny niepodległościowe Szwajcarii, Boerów, Estonii i inne, dowiodły o ważności strze
lectwa. Przyszła wojna — to walka o byt całego państwa, nie wyłączając kobiet i dzieci.
Położenie polityczno-geograficzne tymbardziej każę nam nie zapominać, ze chcąc pobić wielokroć liczniejszego sąsiada — musimy tylekroć plus jeden lepiej strzelać. Strzelectwo więc musi stać się pow
szechnym i każdemu dostępnym t. j. każdy Polak i Polka bez względu na wiek musi umieć dobrze strzelać. Jeśli weźniemy pod uwagę wartości strze
lectwa jako sportu, to przecież żaden inny sport nie wymaga tyle woli, tyle walki z nerwami, z usposo- j bieniem psychicznym i fizycznym jak strzelectw o— I
każdy bowiem zdaje sobie sprawę .jaką sztuką i n u d nością jest oddanie strzału wtedy, kiedy broń jest dobrze wycelowaną, a przecież jest to zasadniczo krótka chwila. Strzelectwo więc ,to nadsport nikt bowiem nie będzie w przyszłości bronił państwa bezpośrednio piłką nożną, koszykówką, czy też tańcem, naturalnie nie neguję potrzeby i wartości tych sportów, ale w stosunku do strzelectwa będą one podrzędne —- pomocnicze.
Strzelectwo, to w czasie pokoju pierwszorzęd
ny element wychowania moralnego i fizycznego o- bywatela, a w czasie wojny jeden z najpotężniej
szych elementów zwycięstwa.
Biorąc powyższe rozważania przejdę z kolei do sianu strzelectwa na naszym terenie — którego wyrazicielem jest w pierwszym rzędzie Związek Strzelecki jako mandatarjusz Polskiego Strzelectwa Sportowego oraz Związek Rezerwistów, który wię
kszość swych wysiłków wkłada w propagowanie
Dysputa polityczna.
Już północ. Nie w głowie jednak mnie spanie, I Przed chwilą wróciłem z KNRu.*) Tyle rzeczy sły
szałem. Tyle wyżkich słów padło, tyle wiekopom
nych zdań dziś wypowiedziano przy stoliku że, jak
lomówią, na gorąco jeszcze chcę wszystko zanoto
wać, nim wywietrzeje z głowy razem z „matką po- cieszycielką”. Obowiązek mnie wzywa. Wszyscy um
rzemy, niech przynajmniej to co postanowiliśmy przejdzie do historii, ku pokrzepieniu dusz.
W KNR-rze było tłoczno. Stoliki wszystkie po- zajmowane. Na mieście jakaś uroczystość — zjazd, jarmark, odpust czy też co innego. O okazję nie trudno. Wogóle, ruch i rwetes w KNR-rze jak rząd- ! ko. W takiej chwili wszedł do lokalu miejscowy po
lityk, znany ze swych nacjonalistycznych przekonań i nic mając wyjścia przysiadł się do mojego stolika j i uplasował się po mojej prawej stronie. Nie zdąży
liśmy zliczyć do trzech kolejek, aż wchodzi obywa
tel, znajomek, zupełnie przeciwnych przekonań i u- siadł po mojej lewej ręce. Potyni juz prawie bez przerwy wchodzili siadali, nalewali, pili, jedli i sa
natorzy i ludowcy i legionista i peowiak, a nawet jeden taki, o którym nic pewnego nie można było powiedzieć, wiadomo — mason.
Zebrało się nas w ten deseń sztuk kilkanaście.
Aż serce rosło patrząc na nasz stolik. Jakaż ty bo
gata, Polsko! Jak różnorodna! Niemasz w tobie sza
blonu, każdy z. nas inny, jak kwiaty na łące.
Jakie umysły, jakie charaktery... W tych wa
runkach o zwadę nie trudno. I przyjaźń dozgonna, z wypowiedzeniem jednominutowym, zupełnie jest możliwa i prawdopodobna.
Zaledwie też mój sąsiad z lewej zaznaczył, że wódka mu dziś jakoś nie smakuje, gdy z prawej odparował.—
— Cóż Pan chce? Jak może być w Polsce dobrze, skoro w rządzie siedzą same socjały i ma- sony.!
Na to jeden z niepodległościowców zauważył —
— A jednak te socjały i masony dokonali, że na wystawie paryskiej najbardziej popularnym było
właśnie stoisko P. M. S.**)
Na to jeden z zeznających na lewo:
— P. M. S. ***) jest własnością całego społe
czeństwa i nie możemy pozwolić, żeby pozostawa
ła pod wyłącznymi wpływami międzynarodówki kle- rykalnej.
Tego już socjałowi było dość. Więc podno
sząc glos dobitnie oświadczył że ani 1-a, ani ll a, ani 111 międzynarodówka nigdy nie miała nic wspól
nego z P. M. S. Przemówienie swoje zakończy! te- mi słowy: ...„skończą się tumanienia proletariatu i lud otrzyma taką lekturę, która będzie mu prawdzi
wą strawą duchową i służyć będzie ku uświadomie
niu mas i wówczas przyjdzie dzień zapłaty."
Nie pozostał tnu dłużny mój sąsiad z prawej i zjadliwie zauważył
— Nie długo już panowania waszego panowie socjały, sanatorzy i masony. Rośnie młode pokole
nie. Rośnie u nas faszyzm i hitleryzm. A gdy zapa
nuje dopiero nastanie ład i porządek.
— Zwracam uwagę, że zarówno Mussolini jak i Hitler leź są socjałami. Ktoś dorzucił.
Nastąpiła chwila konsternacji. Korzystając z.
chwilowej ciszy podsunąłem wniosek kompromisowy:
— Moiebyśmy się czego napili?
Wniosek przyjęto bez dyskusji.
Przez pewien czas panowało milczenie. Tylko brzęk kieliszków, szczęk talerzy i ruszanie szczęk.
Po chwili ludowiec zauważył, że zabrakło chleba. 1 już sąsiad z. prawej strony nie wytrzymał.
— U nas w Polsce nawet podać do stołu po
rządnie nie umieją.
A gdzież podają lepiej? Ktoś zapytał.
— Zagranicą, Panie, każdą myśl klienta od
gadną, każdą chęć wyprzedzą. Wiadomo —- kultu
ra, cywilizacja...
— Precz z burżuazyjną kulturą i cywilizacją!
Tylko demokracja na socjalistycznych zasadach o-
idei strzelectwa wśród swoich szeregów — tego tak ważnego czynnika walki i zwycięstwa.
Sprawdzaniem stanu strzelectwa będą dla nas strzelania o zdobycie „Odznaki Strzeleckiej”.
Chcąc więc dać dokładny obraz strzelectwa sportowego w naszym powiecie podam dane iloś
ciowe zdobytych O. S. w przeciągu ostatnich trzech lat z uwzględnieniem procentowości w stosunku do ogółu strzelających.
rok 1935 zdobytych O.S. — 963 (80 proc, strzel)
„ 1936 „ „ — 657 (65 „ „ )
„ 1937 „ „ - 6 1 2 ( 5 4 „ „ ) Przeglądając powyższe dane z przykrością mu- simy stwierdzić, że nie tylko powiększamy ilość od- ; znak, ale stopniowo spadamy — dalej, że tylko o- kolo 2 proc, ludności całego pwwiatu bierze udział w tych strzelaniach, a dalej stwierdzić musimy, że większość odznak to zdobyła przez młodzież wsi skoncentrowanej w hufcach Związku Strzeleckiego oraz czynnych członków Związku Rezerwistów.
Ktosby może był ciekaw jaki procent stanowią U. S. zdobyte przez kobiety i tu trzeba stwierdzić ze wysokość ich nie przekroczy 2 proc jak rów
nież znikomą ilość stanowiłyby odznaki zdobyte przez mieszkańców samego Lubartowa.
przyczyny, tego tak zniko
mego stanu - śmiem twierdzić, że w bagatelizowa
niu wartości i ważności strzelectwa, czy też może w niezrozumieniu, a przecież istnieje u nas tyle or
ganizacji które tak chlubnie szczycą się swoimi pracami - gdyby więc bodaj 50 proc, człon
ków każdej organizacji, tak miejskiej jak i wiejskiej zdobyło O. S. to bezsprzecznie stanęli byśmy na jednym z czołowych miejsc wśród powiatów nie tyl
ko województwa ale i całej Polski. J Niewątpliwie są i trudności — które leżą w wartości broni sportowej i w kosztach amunicji lecz przecież i temu dało by się zaradzić - ^dy
by każdy Zarząd Powiat, danej organizacji posta
wił w swoim budżecie zakup jednego karabinka
(dokończenie na str. 11-ej.)
parta może zapewnić powszechną szczęśliwość i ład.
Uniósł się sąsiad z lewej.
— To jedz Pan do Z. S. R. R. po szczęśli
wość i ład. Niech Pan tylko nie zapomni spisać tes
tament i zaopatrzyć się w prowianty, żebyś nie u- rnarł z głodu nim rozstrzelają.
— Chcąc załagodzić przypuszczalny konflikt, zaproponowałem wypić coś niecoś.
Wniosek przeszedł jednomyślnie.
Po chwili ciszy i medytacji nad przekąską b.
sanator, westchnąwszy melancholijnie, zaczął wspo
minać jak to w Warszawie się jadało. Jaka tam za
stawa, jak podano, jakie przekąski...
— Sąsiad z prawej natychmiast zauważył:
— Co w tej naszej Warszawie można dostać?!
Za biedni jesteśmy. Ot, w Paryżu, Londynie, Berli
nie...! To rozumiem.
— No dobrze. A był Pan w tych miastach?
— Nie...
Śmiech to zdrowie. Więc śmieli się wszyscy.
Nacjonalista poczerwieniał, odsapnął i wypalił.
— Nie ma się czego śmiać, panowie! U nas wszystko złe. Sławi się legionistów i peowiaków, że to niby Polskę wywalczyli. Na Polskę wszyscyś
my się złożyli. Któż kulturę podtrzymywał w cza
sach niewoli? My, obecni odtrąceni i pomiatani. Kto oświaty niósł kaganiec? Znowóż my. I tylko dla te
go dziś mamy Polskę, że zachował się duch w na
rodzie, dzięki nam właśnie. Cóż znaczą wasze uro
jone bohaterstwa? Polskę data nam koniuktura po
lityczna, a nie żadne tam awantury legionowe. Pol
skę w 20 yrn roku obronił francuski generał i naród cały patriotycznie myślący, który stanął na wezwa
nie Hallera, a nie wasze przechwalone geniusze!
— No, dobrze. A pan stawi) się na wezwanie Hallera?
— Niby ja?... Ja nie, ale inni byli.
Ponieważ okazało się, że nikt z obecnych nie stawał na wezwania, ani Hallera, ani Paderewskiego, ani Daszyńskiego, ani Witosa, więc przerwano dys
kusję. Obecny Peowiak, coprawda też nosił karabin,
w chwili decydującej — tylko do placu boju nie do
niósł. Jakoś tak wypadło... Młocka, zdaje mi się.
Legionista był i tam i tam nie wzywany, a się nie bezę, gdyż wogóle stoję po za nawiasem życia'po
litycznego. ł
Po skorygowaniu historycznych momentów to
warzyszących odzyskaniu niepodległości, przyszła kolejna uporządkowanie wewnętrzne państwa Każ
dy z. uczestników wyłożył swój program polityczny Wyrżnięcie w pień przeciwników politycznych było tylko łagodną przygrywką gruntownych reform spo
łecznych. Aneksja Litwy, rozszerzenie granic od Od
ry do Dniepru zakreślono jako pierwszy etap poli
tyki zagranicznej. *
Potym przyszła kolejna bruderszafty i naśpiw- ki i nic było czasu na omówienie, co będzie z na
szą przyszłością. Prześpiewano więc wszystkie zna
ne pieśni legionowe, ludowe na jedną melodie
„...czerwone jabłuszko...”, o czterych żywiołach i td.
Po tej doniosłej w skutkach dyspucie, kiedy już kilka „matek” stało próżnych na stole, a poło
wa zgromadzonych drzemała, zaczęto chóralnie wo
łać:
— Piskator, śpiewaj!
Wymawiałem się, jak mogłem. Że to niby wskutek przejść życiowych głos straciłem, że to ni
by ciężkie czasy, że wskutek tego wogóle cienko śpiewam.
— To rżnij pan na cienkol — odkrzyknięto.
Tedy zacząłem.
(melodia b. rzewna i słowa własne) Poszedł chłopiec brzegiem Wieprza Aż do samej Wisły.
Załamało dziewczę dłonie, Łzy jej z oczu trysły...
I tak dalej, i tak dalej. Aż słuchacze się pos
pali. Więc przybiegłem i spisałem, tom mądrego u słyszałem.
Felix Piscator
♦ r0 » u> ** ) f>ols'£i Menopol S pirytu sow y I ) rolskn Macierz Szkoluu
S tr z e le c k i Zew
d o d a te k do Nr. 4 D w u ty g o d n ik a „L u b arlow iak " z dn ia 15 lu t e g o 1938 r.
Nr. 5.
M y ś li J ó z e f a P i ł s u d s k i e g o .
Jedynie miecz waży dziś coś na szali losów narodów. Naród, który chciałby przymknąć oczy na tę oczywistość, przekreśliłby bezpowrotnie swą przyszłość. Nie wolno nam być takim właśnie narodem. Inicjatorowie ruchu woj
skowego wskazali krajowi drogę, którą należy kroczyć. Lecz ostateczny rezultat zależy całkowicie od intenzywności zbiorowego wysiłku od czynnego i uporczy
wego współdziałania całego narodu.
W 75 roczn icę p o w sta n ia styczniow ego.
Rozważaniom idei i upamiętnieniu czynu roku 63-go poświęciliśmy w oddziałach strzeleckich po
wiatu lubartowskiego nie jedną chwilę. Powstanie r. 1863 zasługuje w całej pełni na uroczyste i peł
ne skupienia uczczenie jego rocznicy, bowiem zaznaczyło zwrot w naszej historii, wstrząsnęło naro
dem, przekazało tradycję czynu zbrojnego nowym pokoleniom, którym przewodził Józef Piłsudski.
Pierwszy Marszałek niejednokrotnie myśl swą zwracał ku ofierze 63 roku. Gdy szukał jmienia wiel
kości — znajdował odpowiedź: „wielkość naszego narodu w wielkiej epoce 1863 roku istniała, a po legała ona na jednym może w dziejach naszych rządzie, który nieznany z imienia, był tak szanowa
ny i tak słuchany, że zazdrość wzbudzać może we wszystkich krajach i u wszystkich narodów. Z mogił, z grobów 1863 roku żywy cień powstaje, cień wielkości epoki, cień Rządu Narodowego i wte
dy mogiły zawołają głosem straszliwym: — Idź i czyń!”
Mogiły powstańcze są rozsiane w naszym po-wiecie na polach gminy Firlej przy folwarku Ry
siów i pod Sobolewem. Młodzież strzelecka otacza je opieką, pamięci bohaterów składa hołd, mogiły układają nasz stosunek do przeszłości i uczą miłości ziemi rodzimej. Tradycja jest naszą godnością
i dumą. _____________
Wychowanie obywatelskie.
W okresie zimowym zwróćmy szczególną u- wagę na pracę oświatową w naszej organizacji. Mło
dzie/ .strzelecka winna gromadzić się w wolnych chwilach w świetlicach, gdzie znajdzie pomoc w sa
morozwoju ruchowym, kształtowaniu światopoglądu i budowaniu lepszych charakterów. W świetlicy gromadzimy się po to, aby spędzić trochę czasu godziwie, wymieniać swoje myśli, dzielić się z d ru gimi swymi wiadomościami, wykonać określone czynności świetlicowe i organizacyjne, a przez to podnosimy swój poziom umysłowy i uspołecznia
my się.
Zajęcia w świetlicy należy organizować różno
rodne, jak śpiew, gimnastykę, ćwiczenia rytmiczne i tańce, roboty rękodzielnicze i kobiece (dla strzel- czyń), gry, czytanie gazet i książek, Lepiej zaczy
nać od prostych i łatwych form pracy i przecho
dzić do zajęć coraz wyższego rzędu, t. j. od zabaw i sportu od prac o charakterze artystycznym, spo
łecznym i naukowym.
Trzy kierunki możemy rozróżnić w dzied inie wychowania obywatelskiego w Z. S. 1) wychowa
n ie
ideowo-organizacyjne, które ma na celu przy
gotowanie do życia organizacyjnego, przywiązanie do organizacji i zespolenie z duchem Z. S., aby pracę w nim uważał Strzelec za zaszczyt i wyróż
nienie (próba kandydacka wymaga znajomości tra
dycji Z. S., regulaminów, form postępowania, oby
czajów, ideologii itp. praktykowania zasad i praw strzeleckich), 2) wychowanie obywatelsko państwo
we, które osiągamy przez oświatę i czyny strzelec
kie, ma ono doprowadzić do urobienia ze Strzelca typu obywatela - żołnierza, 3) przysposobienie za
wodowe, przede wszystkim przysposoBienie rolni
cze i spółdzielcze.
Nie zapominajmy w świetlicach o obchodach i uroczystościach, o przedstawieniach i wieczorni
cach. Ażeby praca nasza przyniosła strzelcom po
żytek, musi panować w świetlicy atmosfera przy
jaźni i koleżeństwa. Człowieka należy rozróżniać nie według ilości posiadanej przez niego ziemi, ile według zasobów ducha i wiedzy. Również nie prze
waga fizyczna, lecz siła ducha jest cechą silnego człowieka.
//. £>.
Ś w ie tlic a s tr z e le le c k a .
W dziale tym podnjemy materiał dla referen
tów w, ob. i przodowników świetlicowych. Poniżej zamieszczamy tekst naszej ulubionej piosenki strze
leckiej „Wstąp bracie!" której autorem jest obecny generał B. Wieniawa Długoszowski (urodź. 22 lip- ca 1881 r. w Maksymówce pow. Dolina w woje- wódzwie lwowskim). Wieniawa ukończył gimnazjum i uniwersytet z dyplomem doktora medycyny we Lwowie. Przed wojną pracuje w Zw. Strzeleckim i 6 sierpnia 1914 r. z. kompanią kadrową wyrusza w bój. Od r. 1915 do 1917 był adiutantem Komen
danta Piłsudskiego. W sierpniu 1917 aresztują go Austriacy, z wojska austriackiego ucieka i z ramie
nia P. O. W. prowadzi robotę na terenie Rosji.
Aresztowany przez bolszewików, ucieka z Moskwy i drogą przez Paryż wraca do Polski, gdzie obej
muje adiutanturę przy Wodzu Naczelnym. W r. 1924 zostaje pułkownikiem, w r. 1932 generałem bryga
dy. Poezję Wieniawy z okresu Legionów cechuje prawdziwy humor ułański.
W stąp bracie!... (1915)
Wstąp bracie między Strzelce!
Gdy sławny pragniesz być, Kompanja godna wielce, Umierać z nią i żyć.
Bo w strzeleckim gronie Służba to nie żart — o nie!
Bo w strzeleckim gronie Służba to nie żart.
Kiedy cię serce boli, Lub duszę kryje mrok, /.będziesz się melancholji, Ćwiczebny robiąc krok.
Bo i t. d.
Człek mądry był jak rabin, Na szczyt się wiedzy piął Do ręki wziął karabin I mądrość djabeł wziął.
Bo i t. d.
Dandysem był w Krakowie:
Podbijał serca w mig.
Poleżał w mokrym rowie, I przepadł cały szyk.
Bo i t. d.
„Bo kto chce, by naród tworzył, by naród szedł w górę, by naród rósł w potęgę, by spełniał misję — teff musi sięgnąć w serca, zmienić, pod
nieść dusze, przetworzyć całość życia ludzkiego.
A tego nie dokona filozofia, słowo, hasło. Dokonać tego może tylko praca”.
A d a m S k w u r c z y ń a k i.
Życie organizacyjne.
FIRLEJ — Raport o p rzebiegu u ro cz y s
to ś c i u c z c z e n ia 75-Iecia cz y n u 1863 r.
Dnia 22 stycznia 1938 roku, o godzinie 14, z placu rynkowego w Firleju wyruszyły do marszu na mogiły powstańców 1863 r. połączone oddziały Z.S.
w Firleju, w składzie 12 umundurowanych junaków pw. z bronią, 8 chłopców z pośród młodzieży Z. S.
oraz 6 dziewcząt Z. S , z 2 wieńcami, zaopatrzony
mi we wstęgi o barwach państwowych i organiza
cyjnych, w towarzystwie z. referenta w. ob. i z ko
mendantem oddziału na czele. Oddziałowi Z. S. to
warzyszyły delegacje szkolnych drużyn harcerskich z wieńcem i z proporcami poszczególnych zastępów w składzie 6 chłopców i 8 dziewcząt, wszystko tyl
ko co najsilniejszej młodzieży, dobranej tak ze względu na trudne warunki atmosferyczne i dystan
sowe.
Pierwszą część marszu na przestrzeni Firlej — folw. Rysiów — 7,5 km, ukończono w ciągu 1 godz.
5 min.
• O godz. 15 min. 10 nastąpiło uroczyste złoże
nie wieńca na mogile 3 poległych przy folw. Ry
siów, połączone z odśpiewaniem hymnu organiza
cyjnego, przemówieniem i z odśpiewaniem hymnu państwowego, a zakończone hasłem młodzieży Z. S.
Firlej, ze wzglądu na zbieżności między wiekiem dwu poległych i strzelców.
O godzinie 15 min. 20 nastąpił odmarsz w kierunku wsi Sobolewa, wzdłuż pobojowiska, na przestrzeni folw. Rysiów — wieś Sobolew — 2 km.
O godzinie 15 min. 45 złożono wieńce na mo
giłach cmentarza powstańczego pod wsią Sobolew oddając cześć pamięci poległych przez chwilę ciszy i odśpiewanie hymnu państwowego. Po krótkim odwołaniu się do wspomnień młodzieży o walkach za wolność i niepodległość, które widziała ziemia firlejowska i w nawiązaniu do dokonanego przez młodzież czynu-uczczenia 75-lecia czynu 1863 r.
młodzież wzniosła okrzyk na cześć Rzeczypospoli
tej, Pana Prezydenta i Pana Marszałka.
O godz 16 min 5 rozpoczęto marsz Sobolew- cmentarz-Firlej 5,5 km. przy świetle pochodni i ze śpiewem.
Żeńska część młodzieży harcerskiej odbyła tę część marszu furmanką.
O godz. 17 nastąpił kilkakrotny przemarsz ca
łej kolumny w pierwotnym składzie przez rynek Fir
leja, ze śpiewem, z pochodniami.
0 godz 17 min. 20 nastąpiło rozwiązanie po
chodu, po raporcie, przed pomnikiem Marszałka Jó
zefa Piłsudskiego.
O godz. 19 min 30 odbyła 'się świetlicowa część uroczystości oddziału Z. S. o charakterze we
wnętrznym.
Podkreślam dzielną postawę młodzieży w cza
sie dość trudnego marszu — dystans — 15 km czas zużyty 2 godz. 20 m., warunki — grudne, śnieg, oraz szczery zapał i duże zadowolenie wynikłe z doko
nanego czynu.
W uroczystości oddziału Z. S. wzięli udział
— Wójt gminy Firlej p. Szymbor Paweł, ob. prezes Borzęcki Ignacy, w ostatniej części marszu
ob.Stry jecki Przemysław, którzy końcową część marszu odbyli pieszo.
Skwarzyński Józef.
ŁĘCZNA
L u s t r a c j ę o d d z ia łu przeprowadził w stycz
niu br. ob. Prezes Zarządu Pow. PI. Dobrowolski.
Strzelcy wykazali dobrą postawę, oraz wykazali się dużymi wiadomościami w zakresie o. p. I. g. Cały oddział jest umundurowany i życie organizacyjne i skupia się we własnej świetlicy.
FIRLEJ.
Lustrację świetlicy strzeleckiej przeprowadził w dniach 19 i 20 stycznia br. Prezes Zarządu Po
wiatowego. Strzelczynie i strzelcy czynili przygoto
wania do uczczenia 75 rocznicy powstania stycz
niowego.
Nr. 4 LUBARTOWIAK Str. 7
M łod a W ie ś p r z y g o to w u je s ię d o p r a c y s a m o r z ą d o w e j.
Jeśli chodzi o zrozumienie i zorientowanie się w dziedzinie pracy samorządowej na wsi szer
szego ogółu społeczeństwa wiejskiego to jest ono wybitnie nie wystarczające. Szczególnie skompliko
wany w ostatnich latach system wyborczy do rad gminnych i gromadzkich jest powodem całego sze
regu rozgoryczeń ludności w dalszym ciągu pogłę
bia przepaść między ogółem obywateli a czynnika
mi wykonawczymi w Zarządzie gminnym.
Samorząd gminny zaś bez tego czynnika oby
watelskiego traci swój istotny sens i znaczenie.
Młoda wieś rozumiejąc to znaczenie samorządu i spostrzegając coraz groźniejsze objawy zaprzepasz
czania się istoty samorządu stara się w swojej pra
cy kształcić młodzież w dziedzinie samorządowej, aby po przez świadomych ludzi uaktywnić i uzdro
wić nasze życie samorządowe.
Praca jest prowadzona w Przysposobieniach Samorządowych prowadzonych w Kolach Młodzieży oraz po przez kursy i pogadanki na te tematy.
Ostatnio większym posunięciem w tym zakre
sie jest kurs samorządowo-spółdzielczy zorganizo
wany przez Związek Młodej Wsi woj. lub w dniach od 7 19 11 b. r.
Kurs odbywa się w Domu Żołnierza i groma
dzi 37 uczestników z całego wojcw. Kurs rozpoczął się w dn. 7 lutego wykładem inauguracyjnym o „Is
tocie i znaczeniu samorządu terytorialnego”. Żywa i b. rzeczowa dyskusja uczestników dowiodła na wstę
pie duże zainteresowanie się młodzieży wiejskiej tą sprawą i potrzebę kształcenia się samorządowego.
O tej potrzebie i zainteresowaniu świadczą w dal
szym ciągu głosy w gazecie ściennej wydawanej przez kursistów, które w motywacji swojego przy
jazdu na kurs podają w pierwszym rzędzie głęboko odczuwaną potrzebę poznania całokształtu samorzą
du terytorialnego.
Kurs zorganizował się w Kolo Młodzieży Wiej
skiej i wszelki sprawy organizacyjne związane z życiem na kursie załatwia w ramach własnego za
rządu. Kierownictwo kursu ogranicza się do dopil
nowywania terminów prelekcyj i załatwiania spraw wychodzących poza teren kursu i poza zakres moż
liwości uczestników. Stąd atmosfera na kursie jest wysoce koleżeńska i miła. Dztychczas zostały zrefe
rowane sprawy ustroju samorządu terytorialnego przez p. Haciewicza, również na temat organizacji pracy w gminie mówił wójt gminy Zemborzyce p.
Bobkiewicz. Dzień 9 lutego poświęcono omawianiu regulaminów wyborczych do rad gminnych i gro
madzkich oraz przy wyborze sołtysa i wójta.
W tym dniu odbyły się również zajęcia prak
tyczne prowadzone przez inspektora gminnego p.
'/.biega St. W dalszym ciągu w dniu 10/2 pow tórze
nie regulaminów wyborczych przeprowadzi! p. /.bieg St., który również omówił sprawę przysposobienia samorządowego w Kołach Młodzieży. Zagadnienia samorządowe będą tematem na kursie do d ria 14 lutego później nastąpi część spółdzielcza kursu.
N a d e s ł a n e
Do
Pana Redaktora Czasopisma Lubartowiak w L u b a r t o w i e Na podstawie odpowiednich przepisów praso
wych Zrzeszenie Wojewódzkie Związku Pracy Oby
watelskiej Kobiet w Lublinie prosi o umieszczenie w n a j b l iż s z y m n u m e r z e L u b a r t o w ia k a , załą
czonego s p r o s t o w a n i a .
W związku z artykułem, jaki się ukazał w Nr. 1 Lubartowiaka z dn. 1 stycznia 1938 r. pod tytułem „O likwidacji Gospody Z. P. O. K. słów parę” Zarząd Wojewódzkiego Zrzeszenia Związku Pracy Obywatelskiej Kobiet w Lublinie składa na
stępujące wyjaśnienie
1) Gospoda Z. P. O. K. w Lubartowie od dłuż
szego czasu nie była samowystarczalna.
2) Zebrania likwidacyjne Oddziału Z. P. O. K- w Lubartowie zwoływane parokrotnie nie dochodzi
ły do skutku, z powodu braku przepisanej statuto
wo ilości członkiń
3) Zarząd Zrzeszenia Wojewódzkiego Z.P.O.K.
w Lublinie, jako jednostka organizacyjnie nadrzęd
na, pragnąc utrzymać Gospodę, polską placówkę na terenie Lubartowa, przejął jej prowadzenie z dn.
15 października 1937 r. pod swój zarząd wraz z. ca
łym zadłużeniem, wynoszącym wówez.as ponad zł.
1.000.—
4) Po miesięcznej próbie Zarząd Zrzeszenia Wo
jewódzkiego na zebraniu swym w dn. 16 listojiada 1937 r. jrostanowił zlikwidować Gospodę, ponieważ w dalszym ciągu wykazywała deficyty.
5) Wszyscy wierzyciele miejscowi, wykazani przez Były Zarząd Oddziału w Lubartowie, zostali w dniu likwidacji spłaceni. Pozostałe długi t. j. na
leżność w Ubezpieezalni Społecznej, za lokal i po
datki skarbowe spłaca nadal Zarząd Zrzeszenia Wojewódzkiego.
6) Członkinie Zarządu Zrzeszenia Wojewódz
kiego, przeprowadzające likwidację Gospody, nie kupiły z wyprzedawanych ruchomości ani jednego przedmiotu, więc nie korzystały tym samym „z wy
jątkowych zniżek" o jakich wspomina artykuł I go Numeru Lubartowiaka.
Zarząd Zrzeazonia W ojew ódzkiego Z. P. O. K. w Lublinie
Zjazd ry b a ck i w Lublinie.
W dniach 21 i 22 lutego 1938 r. odbędzie się w Lublinie Zjazd Rybacki hodowców ryb stawo
wych, organizowany przez Oddział Lubelski Zrze
szenia Gospodarstw Stawowych R. !’. przy pomocy Lubelskiej Izby Rolniczej.
Na zjeżdzie rybackim, który zgromadzi nie
wątpliwie liczne rzesze hodowców, będą wygłoszo
ne b ciekawe referaty z. zakresu aktualnych zagad
nień gospodarki stawowej w Lubelszezyźnic, stoją
cej nie zawsze mimo dobrych warunków naturalnych- na odpowiednim poziomie hodowlanym i tech
nicznym.
Obrady Zjazdu rozpoczną się o godz. 10-ej w
sali Urzędu Wojewódzkiego Lubelskiego, przy pla
cu Litewskim Nr. 5 1 p.
W drugim dniu t. j. 22 lutego przewidziany jest wyjazd uczestników Zjazdu do Puław, celem zwiedzenia niedawno uruchomionej Pracowni bada- wczo-rozpoznawczej chorób ryb przy Państwowym Instytucie Naukowym Gospodarstwa Wiejskiego.
N o w i R a d c o w i e
L u b e ls k ie j I z b y R o ln ic z e j
W skład Rady Lubelskiej Izby Rolniczej wesz
ło ostatnio 6 nowych radców. Są nimi mianowani przez Min. Roln, i Ref. Roln.: Bauer Stefan, Filipek Andrzej, Freytag Aleksander i Sikorski Stefan, oraz z wyboru Barski Ignacy z pow. biłgorajskiego i Zawadzki Aleksander z pow. sokołowskiego.
Rok 1937 przyniósł dalszy poważny wzrost zakupów nawozów sztucznych
przez rolników
Jednym ze skutków poprawy gospodarczej, ja
ka — mimo lokalnych klęsk — ujawniła się w na
szym rolmctwie w roku ubiegłym, był bardzo po
ważny wzrost dokonanych przez rolników zakupów nawozów sztucznych. Należy tu przypomnieć, że w latach 1929-33 tj. w okresie wzmagającego się kry
zysu poziom zakupów rok roc nie gwałtownie ma
lał, natomiast począwszy od 1933 r. poziom ten wy
kazuje na nowo tendencję do zwyżki, p?zy czym w miarę poprawiającej się koniunktury tempo wzrostu staje się z roku na rok silniejsze.
Pragnąc zorientować się w szczegółach akiji nawozowej za rok 1937 zwróciliśmy się do państwo wego Banku Rolnego, który — jak wiadomo w akcji tej odgrywa doniosłą rolę. Otóż — jak się o- ka/uje — Bank R' Iny rozprowadził w r. 1937 po
nad 209.000 ton nawozów sztucznych wobec ca 133.000 ton w r. 1936, a ca 100.000 ton w r. 1935 przy czym podkreślić trzeba, że poziom dostaw z r. ub. jest najwyższym od 1931 r. kiedy wyniósł 212.000 ton. Z pośród rozprowadzonych nawozów przypadło w r. ub na grupę potasową 44.020 ton, na grupę azotową — 43.860 ton, na grupę fosforo
wą — 120.950 ton, na wapno nawozowe — 1 030 ton.
Jak wiadomo, Bank Rolny ma prawo wyłącznego importu tomasyny belgijskiej do Polski. W roku 1937 Bank dostarczy! rolnikom 63.500 ton tomasyny (wobec 38.100 ton w r. ub), a zi tern wzrost do
staw w r. 1937 w porównaniu z rokiem 1936 wyniósł:
dla tomaseny . . . . 6 1 proc.
„ nawozów pochodzenia krajowego 55 „
„ wszystkich nawozów . . 58 „ co wskazuje na równomierny mniej więcej wzrost zapotrzebowania zarówno na tomasynę jak na na
wozy pochodzenia krajowego.
W dalszym ciągu daje się zauważyć wśród
rolników tendencja do gotówkowego zaopatrywa
nia się w nawozy sztuczne. Dla podtrzy
mania tej tendencji, jak również dla uprzystęp
n ie n ia
rolnikom zakupów nawozów w okręgach po
zbawionych odpowiedniej obsługi, Bank organizuje własne składy konsygnacyjne, które tnają za zadanie wyłącznie gotówkową sprzedaż nawozów. Składów takich w końcu 1937 r. było czynnych 336 tj. o 77 więcej, aniżeli w końcu 1936 r. Należy przy tym zwrócić uwagę, że składy uruchomiono po raz pierw
szy w roku 1932 w liczbie 38. Kredytów nawozo
wych udzielono w r. 1937 na sumę c-a 6,1 nilu. zł.
co stanowi ca 25 proc, wartości rozprowadzonych w tym roku nawozów, resztę zaś tj. ca 75 proc. — sprzedano za gotówkę. Tak znaczna sprzedaż nawo
zów sztucznych za gotówkę świadczy o dalszej wy
datnej poprawie siły nabywczej ludności wiejskiej i o zdrowej tendencji do natychmiastowego regulo
wania powstałych zobowiązań.
Wreszcie w r. ub. Bank prowadził specjalne akcje w dziale rozprowadzania nawozów sztucznych.
Do akcji takich należało m. in. ratowanie gospo
darstw na Pomorzu, dotkniętych klęską wymarznię- cia ozimin. Gospodarstwom tym dostarczono ponad 3.000 ton nawozów o wartości ca 800 tys. zł. przy czym 1/3 towaru dostarczono bezpłatnie.
K O M U N I K A T
Wojewódzkie Biuro Funduszu Pracy w poro
zumieniu z Izbą Rzemieślniczą w Lublinie oraz Ku
ratorium Okręgu Szkolnego w Lublinie, organizuje 6-eio miesięczny kurs d li czeladników murarskich.
Kurs odbędzie się w dwóch turnasach: w lu
tym, marcu i kwietniu, oraz w listopadzie, grudniu 1938 i styczniu 1939 r.
Kurs ma za zadanie podniesienie poziomu za wodowego bezrobotnych, pracujących w zawodzie murarskim.
Kurs prowadzony będzie przy Szkole Budow
nictwa w Lublinie, Al. Długosza Nr. 2. Po ukończe
niu kursu 1 złożeniu egzaminu w trybie przewidzia
nym przez
u s ta w ę r z e m ie ś ln ic z ą ,słuchacze o- trzymają świadectwo uprawniające ich do wykony
wania zawodu murarskiego w charakterze czeladnika.
Na kurs będą przyjmowani przedewszystkiem kandydaci pracujący przynajmniej 3 lata w zawo
dzie murarskim a którzy dotychczas nie uzyskali uprawnień czeladniczych. Słuchacze uczęszczający na kurs korzystać będą z finansowej pomocy Fun
duszu Pracy która to pomoc traktowana będzie jako stypendjum zwrotne po ukończeniu kursów.
Szczegóły dotyczące kursu, warunków przyję
cia, oraz potrzebnych dokumentów przy zgłaszaniu zapisów, zawierają odpowiednie obwieszczenia
W ojewódzkiego Biura Fungusz.ti Pracy, z którymi to
warunkami zapoznać się można zarówno w lokalach
Wojewódzkiego Biura Funduszu Pracy, jak też w
lokalu Szkoły Budownictwa, Zarządu Miejskiego i
Wydziału Powiatowego, oraz Izby Rzemieślniczej
w Lublinie.
Nr. 4 LUBARTOWIAK Str. 9
Rozwój i fin a n so w a n ie
plantacyj tytoniowych.
Jedną z najbardziej dochodowych upraw jest obecnie dla rolników uprawa tytoniu. Ponieważ jed
nak zarówno poziom uprawy jak i rezultaty zbio- ! rów są dotychczas niezadawalające wszczęta zosta
ła przez Monopol Tytoniowy akcja mająca na celu podniesienie poziomu uprawy i zwiększenie jej ob
szaru, a to przede wszystkim w związku z coraz , szerszym zastępowaniem kontygentów włoskich produkcją krajową.
Dotychczas województwo lubelskie miało po
wierzchni zasianej tytoniem zaledwie około 1500 ha, w roku zaś bieżącym przewiduje się zwiększenie uprawnej powierzchni o 100 proc. Sfinansowanie tej akcji przeprowadzi Bank Rolny za pośrednic
twem spółdzielni rolniczo-handlowych, które zakupią nawozy sztuczne i artykuły pomocnicze, niezbęd
ne do uprawy i pielęgnacji rośliny tytoniowej. Każ
dy / plantatorów tytoniu, zamierzający korzystać z kredytu towarowego po otrzymaniu koncesji na u- prawę tytoniu w Zakładzie Uprawy Tytoniu złoży w Syndykacie Rolniczym w Lublinie cesję i weksel do sumy, na jaką zamierza wyczerpać kredyt nie wyżej jednak Zł. 800. na jeden ha plantacji nowej i Zł. 500.— na jeden ha plantacji starej. Na teren województwa lubelskiego przewidziana jest suma około Zł. 800 lys.
Z Lubartowa .... ... ... ...
Opieka Szkolna Szkoły Powszechnej I Nr 2 w Lubartowie.
PODZIĘKOWANIE.
W związku z odbytą w dniu 5 lutego b. r. 1 zabawą szkolną szkoły Nr 2 w Lubartowie, s k ł a ' d a m y n i n i e j s z y m s e r d e c z n e „ B ó g z a p i a ć ” w s z y s t k i m , którzy swą ofiarnością i pracą przy
czynili się do osiągnięcia pięknego wyniku pienięż
nego w postaci 212,10 zł czystego zysku na cele Opieki Szkolnej.
W s z c z e g ó l n o ś c i s e r d e c z n i e d z ię k u j e m y : pp. Bazanowej, Charęzińskiej, Deszczakowej, I Milewiczowej, Osiejowej, Seroczyńskiej, Staroszowcj, Wiśniewskiej i Zalewskiej za wzorowe urządzenie i prowadzenie bufetu i Rodzinie Policyjnej -• za wy
pożyczenie naczynia do bufetu;
Gronu N a u c z y c ie lsk ie m u In co rp o re za organizację zabawy, sprzedaż i kontrolę biletów, j dyżur wychowawczy i prowadzenie zabaw dla dzie
ci najmłodszych,
niżej wymienionym osobom -~ asa z ł o ż e n i e n a r z e c z z a b a w y o f ia r g o t ó w k o w y c h : pp.
bazanowej, Benetowej, Charęzińskiej, Czaplickiej, Ldelmanowej, Filipowiczowej, Grobelskiej, Jaroszezu- kowej, Jaszczewskiemu, Iwankowej, Kubikowej, Kas-
perowiezowej, Lublińskiej, Mitrutowej, Miącowej, Mi
kowej Matuszewskiej, Nilewiczowej, Mysiakowej, Mazurkowej, Osiejowej, Panasiukowej, Rolowej, Pe- rzynskiej, Sztcrnowej, Tuszycowej, Usowowej, Wrze
śniewskiej Wojtysiakowej, Wikiertowej, Zaleskiej, ..bitowej Zygowej, Kozakowej, Rupniewskiej i My-
siakowej Boi; 3
oraz pp U ijdukiewiczowej, Szaciłowej, Bider- manowej, I-.okopowej, Sta.oszowoj, Gelmanowej, M.trusowej Lange. Mars.kowej, Zaleskiej, Helmano- V-1’- nW1’ B.''ie r .,w,eV lenenbaumowej, Niewiadom
skiej, Brzezińskiej, Wierzchoniowej, Miącowei, Kos
z o w e j — sta o f i a r y w n a t u r z e z p r z e w a g a c u k r u .
pp. Bogudzińskiej, Brzozowiezowej, San- arkowej Niedźwiadkowej, Pudowej, Mazusiowej, 'ąbtowskiej, Czerwińskiej i Filipowiczowej —
t a o f i a r y z p r z e w a g ę w ę d lin , ~pp. Wiśniewskiej, Seroczyńskiej, W alencikowej, Wrzosowej,
GuzowejZelkowiczowej, Guzowej,Landauo vcj, Cieślowej, Ko
narskiej, Siedlaczkowcj, Krzeczkowskicj. Opyciowcj, I rąbkównie, Breitmeierowej, Jarszakowej, Kucharze- wskiemu, Jóźwiakowej, Kirszcnbergowej, Nisenlmu- mowej, Wmogradowej i Poznańskiej —
z a o f i a r y w p o s t a c i r ó ż n y c h s ło d y c z y i c ia s t , w z g l . m a k i i in n y c h p r z e d m io t ó w , —oraz pp, ż y dowskiej, Hlipowiczowej, Perlińskiej, Wajselmano- wei, Danielkicwiczowcj, Epsztejnowej, Akierajzeno-
w e j,
Kusykowej, Filipowiczowej, Malesowej i Korze
niowskiej — z a o f i a r y z p r z e w a g a o w o c ó w .
podatkowo podziękowanie należy się pp. Wiś
niewskiej E. i Zaleskiej A. za przeprowadzenie zbiór
ki pieniężnej i w naturaliach oraz wszystkim PT Rodzicom dzieci szkolnych za gorące poparcie za
bawy szkolnej.
Sekretarz Opieki:
(-) B. M. Broił»„<eier kierownik szkoły
Opiekunki) Główna:
(-) J a d w ig a J a s tr z ę b s k a .
Wieczór pieśni, inscenizacji i tańców ludowych w Lubartowie.
Związek Młodej Wsi pow. lubartowskiego zor
ganizował w dn. 5.11. b. m. imprezę pod 'nazwą
„Wieczór pieśni, inscenizacji i tańców ludowych” w imprezie tej wzięło udział około 200 osób z. poś
ród młodzieży członków Związku Młodej Wsi z ca
łego powiatu, występując przed licznie zebraną pub
licznością ze swoim dorobkiem kulturalnym. Do
skonale zestrojone chóry młodzieży wiejskiej, dob
rze opanowane tańce ludowe uwidoczniły całe pię
kno sztuki ludowej. Program urozmaicony był recy
tacjami wierszy i ins etiizacjami piosenek. Wieczór zakończono hymnem państwowym, po czym odbyła się zabawa taneczna. Wysiłek Młodej Wsi lubartow skiej wskazał na olbrzymie możliwości tkwiące wśród młodzieży wiejskiej w zakresie twórczości ar
tystycznej.
Do tego twierdzenia upoważnia nas fakt, iż młodzież samodzielnie opracowała program, który poza swoją oryginalnością i pomysłowością w uję
ciu wierszy i inscenizacji zawierał również utwory
oryginalne członków Związku Młodej Wsi.
Z życia Związku Pracowników Skarbowych w Lubartowie.
Dnia 14.11.1938 r. w lokalu Urzędu Skarbowe
go odbyło się zebranie członków Koła Miejscowego Związku Pracowników Skarbowych.
Na zebraniu tym omawiane były sprawy ty
czące się zagadnień życia skarbowców oraz zakre
ślonych prac na rok bieżący.
Po udzieleniu absolutorium ustępującemu Za
rządowi, został wybrany nowy zarząd z kadencją na rok 1938 w następującym składzie
C zło n k o w ie Zarządu Radomski Zenon Lewell Izydor Gołuch Henryk Oleksiuk Dominik Kozak Jan
Z a stęp cy —
Wikiert Jan
Świętoński Eugeniusz Grzybkówna Bronisława C z ło n k o w ie K om isji R ew izy jn ej
Morawski Antoni Słomczyński Stanisław Witkowski Marian Z a stę p c y —
Kamiński Bronisław Sokół Jan
D e le g a c i na zja zd o k r ę g o w y Radomski Zenon Lewelt Izydor Z a stęp cy —
Goluch Henryk Oleksiuk Dominik D e le g a c i na zja zd c e n tr a ln y
Radomski Zenon Z a stęp ca —
Lewelt Izydor
D e le g a c i do M iejscow ej K om isji P orozum ie w a w cz e j Z w iązk ów P ra c o w n ic zy c h
Musiałkowski Wacław Radomski Zenon Z a stęp cy
Oleksiuk Dominik Greiss Adam
Ponadto powzięto następującą rezolucję:
„Walne Zebranie członków Kola na posiedze
niu w dn. 14,11.1938 r. uznając wyniki pracy Zarzą
du Centralnego w jego powzięciach dla polepsze
nia bytu rzesz pracowników skarbowych, oraz ini
cjatywę do stworzenia Komisyj Porozumiewawczych wyraża podziękowanie za jego dotychczasową działal
ność oraz wzywa do dalszej walki dla osiągnięcia po
zytywnych rezultatów w myśl wskazań zawartych w rezolucjach odbytego kongresu Pracowniczego. Dele
gatom na zjazd Okręgowy i Cenbalny porucza do
magania się zrealizowania rezolucyj powziętych na Kongresie Pracowniczym.”
I
i
W aln e Z ebranie P o lsk iej M acierzy S zk o ln ej w L ubartow ie
Dnia 30 stycznia br. odbyło się doroczne o- gólne zebranie członków Koła Polskiej Macierzy Szkolnej w Lubartowie pod przewodnictwem P. Sta
rosty Mgr Tadeusza Illukiewicza i przy udziale licz
nie zebranych członków.
Ze sprawozdania Zarządu członkowie dowie
dzieli się, żc Koto wzrasta i praca jego powiększa się. Liczba członków na 31. XII. 1937 r. wynosiła 162. Z dwóch bibliotek, jednej dla wszystkich i dru
giej tylko dla chorych w szpitalu powiatowym, li
czących razem 4313 książek, korzystały w ciągu ubiegłego roku 574 osoby, które wypożyczyły 15899 książek. Korzystano również z czytelni pism w dniach i godzinach otwarcia biblioteki t. j. we wszystkie dni powszednie od 17 do 19 godz.
Zarząd Koła przy udziale zaproszonych osób zorganizował na terenie m. Lubartowa w dn. 3 Maja zbiórkę na Dar Narodowy i akademię, o czym już w swoim czasie wiadomość była w „Lubartowiaku”
podana, a dochód cały przekazany do Komitetu Głównego w Warszawie.
Rachunek wpływów i wydatków jest następujący:
W p ły w y
Składki członkowskie . 618 zł 20 gr
Ofiary 4 zł
Zbiórka na Dar Narodowy . 353 zł 08 gr Wpływy z biblioteki . 1203 zł 20 gr
Odsetki . . 53 zł 88 gr
Niedobór . 22 zł 70 gr
i
l
S u m a . . 2255 zł 06 gr W y d a tk i
Koszty biurowe . . 13 zł 70 gr Przekazane Komit. Główn. . 328 zł 13 gr Koszty wyd. zbiórki 3 Maja 24 zł 95 gr Wyd. na dzień Ośw. Pozaszk. 1 zł 52 gr Prowadzenie biblioteki . 930 zł 60 gr Dopisy na amortyzację ■ 956 zł 16 gr S u m a . - 2255 zł 06 gr Na wniosek Komisji Rewizyjnej zebrani jedno
myślnie udzielili Zarządowi Koła absolutoi ium, po
dziękowali za skuteczną pracę, a szczególnie w bardzo miłych i pełnych uczucia słowach wyrazili uznanie dla p. Henryka Szulca, który nietylko jest skarbnikiem Koła, lecz prócz tego dużo czasu p o święcił dla biblioteki, gdzie praca w ostatnich mie
siącach wzrosła ponad normą najwyższą dla 1 pra
cownika.
W planie pracy na 1938 rok uchwalono op
rócz dotyczasowej działalności prowadzić szkołę powszechną na Kresach do czego obiecuje także pomoc samorząd lubartowski. Wkrótce zostanie u- rządzony w Lubartowie kurs dla bibliotekarzy, któ
rzy otrzymają małe księgozbiory „liliputki”, będą działać w tych miejscowościach powiatu, gdzie je
szcze bibliotek niema. Przewidywana jest zmiana dotychczasowego lokalu już za ciasnego na rosną
cą bibliotekę i coraz większą liczbę czytających, Komisja Rewizyjna została wybrana ta sama, a mian: P. Dyr Bronisław Andrzejewski, P. Dyr Kazi
mierz Dybczyński i Ks. Kan. Walenty Goliński.
W wyborach uzupełniających Zarządu zostali
Nr. 4 LUBARTOWIAK Str. 11 wybrani poraź pierwszy p. Bronisław krupski i p.
Jan Skwierczyński. W dn. 12 lutego b. r. Zarząd Kola ukonstytuował się w następujący sposób: Pre
zes — Ks. Aleksander Szulc, vice-prezes — p. Fran
ciszek Belcarz, sekretarz — p. Aleksander Roma
nowski, zastępca sekretarza — p. Waleria lurst, skarbnik — p. Henryk Szulc, zastępca skarbnika — p. Feliks Jabłoński.
Na marginesie odbytego zebrania, należy zau
ważyć, iż P. M. S. Koło w Lubartowie jest organi
zacją ’ niezwykle czynną i wnoszącą wie- ! le wartości pozytywnych dożycia naszego miastecz
ka, w czym wielka zasługa wieloletniego prezesa ks. Aleksandra Szulca, który niespożytą energią i wysoką fachowością, wyniósł bibliotekę na poziom godny pozazdroszczenia. Biblioteka P. M. S. w Lu
bartowie jest ważnym bastionem kultury i doskona
le spełniającym swoją rolę, co stwierdzamy z praw
dziwą przyjemnością.
C h o in k a d la dzieci R e z e rw istó w —-
w R o d z in ie R e z e r w i s t ó w w L u b a r t o w ie Staraniem Rady Koła Rodziny Rezerwistów w Lubartowie przy czynnym udziale Kierowniczki Przed
szkola R. R. p. E. Wiśniewskiej urządzono w dniu 23 stycznia b. r. choinkę dla dzieci chodzących do przedszkola i dzieci rezerwistów.
W dniu tym we własnej świetlicy zgromadziło się około 60 osób wraz z dziećmi, przy pięknie u- rządzonej choince wśród śpiewających dzieci, ro
ześmianych twarzy — stroskane twarze matek roz
jaśnił uśmiech zadowolenia płynący z buziaków Ich najmilszych.
Po odśpiewaniu kolend przystąpiono do ob
darowywania dzieci, 25-ciu dzieciom rozdano pacz
ki ze słodyczami, zaś tl-tu najbiedniejszym rozdano oprócz paczek 11 par ciepłych trykotów wraz z pończoszkami.
Dla dzieci przyrządzono podwieczorek składa
jący się z herbaty, kanapek z wędliną i pączków.
Dla starszych zorganizowano bufet.
W uroczystości tej wzięły udział przedstawi
cielki Rady Powiatowej R. R. w osobach pp. M. • Dybczyńskiej, W. Wans Butlerowi j i Prezeska Rady Koła R. R. P- J- Jastrzębska.
Uroczystość zakończono wspólną fotografią.
U p r o g u n o w e g o s e z o n u S t r z e l e c t w a S p o r t .
(dokończenie a tt. ze sir. 4-t.j)