• Nie Znaleziono Wyników

Między autorem a podmiotem mówiącym

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Między autorem a podmiotem mówiącym"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

Stefan Sawicki

Między autorem a podmiotem

mówiącym

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 68/2, 111-127

(2)

P a m i ę t n i k L i t e r a c k i L X V I I I , 1977, z. 2

STEFAN SAWICKI

M IĘDZY AUTOREM A PODM IOTEM MÓWIĄCYM

Od czasu gdy m onografia o jed n y m p isarzu zaczęła się staw ać „ko­ ro n n y m ” gatu n k iem w śród p rac h isto ryk ó w lite ra tu ry , zyskiw ały szybko na znaczeniu biografia i psychologia. Istn iały zasadniczo dwie możliwości: albo skupić się na tek stach i sy tu a c je biograficzne czy psychologiczne w ykorzy stać dla lepszego, pełniejszego zrozum ienia ty ch tekstów ; albo odw rotnie: p u n k tem w yjścia uczynić teksty, a celem — re k o n stru k c ję życia i „ d u ch a” poety. K ońcow e lata w. X IX i początkowe X X pozw a­ lały n a tu ra ln ie w ybrać tylko d ru g ą możliwość. S p rzy jała tem u ogólna sy tu a c ja w n au ce i m ała jeszcze świadom ość odrębności b ad a ń lite ra c ­ kich.

Na g ru n cie polskim m am y k ilk a klasycznych tego rod zaju ujęć. Już sam e ich ty tu ły w sk azują k ieru n e k postępow ania badawczego.

B ronisław C hlebow ski w książce Jan K ochanow ski w św ietle w łas­ n y c h u tw o ró w zm ierza głów nie do przed staw ienia zary su dziejów życia, zwłaszcza w ew nętrznego, poety, op ierając się na przekonaniu, że

w każdym arcydziele, w każdym donioślejszego znaczenia utworze m ieści się — m niej lub w ięcej wierny — wizerunek jego twórcy.

dlaczegóżby krytyk, mając przed sobą odbicie różnych stanów i różnych mo­ m entów rozwoju duszy ludzkiej, nie mógł przez w łaściw e zestaw ienie — na podstaw ie niezm iennych praw psychicznych — odtworzyć całego przebiegu procesu duchowego [...]? 1

Jó zef K allen b ach przedm iotem sw ej m onografii o M ickiew iczu czyni „całokształt organizm u duchow ego” poety, a głów nym jej celem — „ p rzedstaw ien ie pow olnej, lecz sta łe j ew olucji duchow ej A. M ickiewicza w ciągu jego ży w o ta” 2. M ateriału do tej k o n stru k c ji d o starczają m u za­ rów no biog rafia ja k i twórczość litera c k a poety. Podobną m etodę o d naj­ d u jem y w późniejszej nieco książce Józefa T re tiak a J u liu sz Słow acki. H istoria ducha p o ety i jej odbicie w poezji (K raków 1904).

A dam Bełcikow ski w p rac y A d a m M ickiew icz. P sychologiczny w ize ­ r u n e k poety m eto dę re k o n s tru k c ji życia poety doprow adza do granic h u m o rysty k i.

1 B. C h l e b o w s k i , Jan K ochanowski w św ietle własnych utw orów . W izeru ­

nek literacki. Warszawa 1884, s. 8, 4.

(3)

M ickiewicz zakochał się w M aryli [...].

Jedynym źródłem historycznym są [...] do tego faktu n iem al sam e tylko wiersze M ickiewicza do Maryli i o Maryli pisane, niektóre jego ballady i ro­ manse, a zwłaszcza tak zwana czwarta część Dziadów. W pom niejszych w ier­ szach m iłość tą przedstaw ia się sielankowo, w Dziadach jako nam iętność zaw ie­ dziona i przyprowadzona do rozpaczy. Z bezładnych opowiadań Gustawa m u­ sim y przyjść do przekonania, że nie tylko kochał, ale i był kochany, że odbierał niew ątpliw e dowody m iłości i że później został przez kochankę oszukany i zdra­ dzony.

Pytanie tylko, czy tym poetycznym zwierzeniom M ickiewicza można całko­ w icie wierzyć, czyli zm yślenie i prawda n ie są w nich w ten sposób ze sobą pomieszane, że prawdą są uczucia, których poeta doznawał, a zm yśleniem fakta i m otyw a te uczucia wywołujące. [...] Podobne pojm ow anie rzeczy nie bardzo byłoby dla M ickiewicza zaszczytnym. [...] Nie byłoby szlachetnie ze stro­ ny Mickiewicza, gdyby się był, i to w rzeczach ważnych, o honorze drugiej oso­ by, do tego kobiety, stanowiących, tak bardzo z prawdą ro z m ija ł3.

T rudno powiedzieć, co bardziej uderza w zacytow anych tu i w in n y ch frag m en tach książki: znak rów ności m iędzy poezją a życiem , uproszczony sposób w yciągania w niosków czy naiw ność uzasadnień?

Te „w zorcow e”, jask ra w e p rzy k ład y biograf izm u i psychologizm u m iały być znakiem rozpoznaw czym dla sy tu acji, jak a panow ała w naszej nauce o lite ra tu rz e na przełom ie stuleci. Ale i w pierw szych dziesięcio­ leciach w. X X obserw u jem y k o n ty n u ację tego sta n u rzeczy, m odyfiko­ w aną pod naciskiem w zrastający ch w ym ag ań m etodologicznych i po- husserlow skiej k ry ty k i psychologizm u. P rzy k ład em tej sy tu a c ji przejścio ­ w ej m ogłaby być ówczesna twórczość n aukow a Ju liu sza K lein era. D opie­ ro lata trzy d zieste p rzyniosły isto tn ą zmianę. Spowodowało ją w y stą ­ pienie Rom ana In g ardena i M anfreda K ridla.

P ierw szy ostro zaatak o w ał biograf izm i psychologizm z pozycji feno­ m enologii, tw orząc now ą teo rię dzieła literackiego jako b y tu in te n c jo ­ nalnego oraz pojęcie quasż-sądów, izolujących, a raczej u pośredniczą ją - cych u tw ó r w sto sun ku do rzeczyw istości pozaliterackiej 4. D rugi, n aw ią­ zując do fo rm alistów rosyjskich, szkoły p rask iej i pew ny ch n u rtó w w nauce niem ieckiej (W ölfflin, W alzel) silnie podkreślił — zwłaszcza w sw ej program ow ej książce W stę p do badań nad d ziełem litera ckim (Wilno 1936) — konieczność ergocentryzm u w badaniach literack ich , sk u ­ pienia się na dziele literack im i ku niem u kierow ania w niosków b ad aw ­ czych, chociażby o p arty ch częściowo i n a pozaliterackich przesłank ach. Form alizm , fenom enologia, a potem stru k tu ra liz m , sk u p iając sw ą uw agę na utw orze literackim , litera tu rz e , rządzących n ią k o n sta n ta ch system ow ych, tra c iły — m im o że odżegnyw ały się od tego — ze swego

3 A. B e ł c i k o w s k i , A d a m Mickiewicz. Psychologiczny w izerunek poety. Kra­ ków 1898, s. 12—15.

4 N astawienie amtypsychologistyczne i antybiografistyczne towarzyszy — jak wiadomo — całej twórczości estetycznej I n g a r d e n a . Szczególnie w yraźnie za­ znaczył on sw e stanowisko w artykule O psychologii i psychologizmie w nauce o li­

(4)

h oryzo ntu badaw czego k ateg o rię au to ra. P rzecin ały — p rzy n ajm n iej w p rak ty c e — bezpośredni zw iązek m iędzy a u to re m a dziełem , w pew ­ n ym sensie „dehum anizow ały ” badan ia literackie.

N iebezpieczeństw o to szybko zostało zauważone. U nas sygnalizow ali je polem iści K rid la i Ing ard en a, i to b y n ajm n iej nie ludzie tkw iący p ro ­ gram ow o w tym , co daw ne i trad y cy jn e. W ręcz odw rotnie — ci w łaśnie, k tó rzy dobrze orientow ali się we w spółczesnych k ieru n k ach bad ań lite ­ rackich, b y li w rażliw i n a w artości a rty sty c z n e dzieł literackich, tacy ja k W acław Borow y, S tan isław A dam czew ski czy Z ygm un t Łem picki. P rz y ­ pom nę tylko M iraże prostych dróg Adam czew skiego, gdzie pada zarzut, że K ridl dzieło literack ie „zaw iesza [...] w próżni pozaczłowieczej” , nie licząc się z histo ryczn y m i uw aru n ko w an iam i a u to ra , ani percep to ra i b a d a c z a 5; S zko łę k r y ty k ó w Borowego, k tó ry w y raża obawę, że jeśli badając lite ra tu rę podkreślać się będzie jej fikcyjność, lekcew ażyć p sy ­ chologię i skupiać się na analizie tech n ik i p isarskiej, to wiedza o lite ra ­ tu rze „przestan ie być w ogóle h u m an isty k ą ” 6; w reszcie Tw órcę i dzieło w poezji Łem pickiego. W ybitny g erm an ista i te o re ty k lite ra tu ry nie w aha się nazw ać an ty p erso n alizm u , akcen tu jąceg o coraz silniej sw ą obecność w nauce o litera tu rz e , po p ro stu „zboczeniem um ysłow ym ” 7. Ale te ostrzeżenia i p ro te sty sp o tyk ały się z lekcew ażeniem ze stro n y przedstaw icieli now ych k ierunków , k tó re zyskiw ały przecież coraz b a r ­ dziej na znaczeniu w nauce św iatow ej, prow adzone przez współczesne językoznaw stw o. W Polsce sy tu acja rozw inęła się nieco inaczej. N a ra sta ­ jące w latach trzydziesty ch nowe ten d en cje w badan iach literack ich zo­ sta ły p rzerw an e przez w ojnę, a potem zaham ow ane upow szechnieniem się m etodologii m arksistow skiej. N a szerszą skalę kontynuow ano je do­ piero po r. 1956, a czyniono to wówczas w przyspieszonym tem pie i z n ie ­ m ały m zapałem , co doprow adziło do sy tu acji, w k tó re j — w m łodszym zwłaszcza pokoleniu — stru k tu ra iiz m z elem entam i sem an tyk i sta ł się niem al m etodologiczną p rzeciętną. Można się o ty m przekonać przeg lą­ dając choćby w ydane ostatnio zbiory in te rp re ta c ji w ierszy lirycznych i m ały ch form n a rra c y jn y c h 8.

W m iarę jed n a k tego unaukow iania, stru k tu ra liz o w a n ia b adań lite ­ rac k ich zaczęła się rów nocześnie upow szechniać — i wcześniej sy g n a­ lizow ana — świadom ość zagubienia p e rsp ek ty w y człow ieka na rzecz zobiektyw izow anych literack ich s tru k tu r, a przede w szystkim zagubienia podstaw ow ej daw niej k ateg o rii a u to ra .

5 S. A d a m c z e w s k i , Miraże prostych dróg. „Pion” 1936, nr 35. 6 W. B o r o w y , Szkoła k ry ty k ó w . „Przegląd W spółczesny” 1937, nr 2. 7 Z. Ł e m p i c k i , Twórca i dzieło w poezji. „Pamiętnik Literacki” 1947. 8 L iryka polska. Interpretacje. Pod redakcją J. P r o k o p a i J. S ł a w i ń s k i e ­ go. Wyd. 1: Kraków 1966, wyd. 2: Kraków 1971. — Nowela, opowiadanie, gawęda.

In terpreta cje małych jo rm narracyjnych. Pod redakcją K. B a r t o s z y ń s k i e g o ,

M. J a s i ń s k i e j - W o j t k o w s k i e j , S. S a w i c k i e g o . Warszawa 1974.

(5)

Pierw szy podjął te n problem K azim ierz W yka w sw ej m onografii 0 P anu Tadeuszu. W tom ie Stu d ia o tekście osobny obszerny rozdział pośw ięcił „obrazow i a u to ra ” . W yka podchodzi do zagadnienia p ra k ty c z ­ nie. P oszukuje przede w szystkim takiej k ateg orii in te rp re ta c y jn e j, k tó ra w opisie nau ko w y m pozw oliłaby zbliżyć dzieło do a u to ra (indy w id u al­ nego, a n a w e t zbiorowego) chroniąc przy ty m p rzed n aiw n ym realizm em b ad ań genetyczno-psychologicznych. K ategorię tę p rze jm u je od W iktora W inogradowa w raz z jej nazw ą „obraz a u to ra ” 9. N ajp ierw „obraz a u ­ to ra ” w P anu T adeuszu o kreśla W yka jako jed n ą z „w ięzi s tr u k tu ra l­ n y c h ” , obok h u m oru, liryzm u, poezji i p raw dy. P otem chce jed n a k tę w ięź w yróżnić jako bardziej generaln ą, pojaw iającą się w k ażdy m dziele. D latego p roponuje now e określenie: „oś k ry sta liz a c y jn a ” . Co w dziele daje oparcie tej k ateg o rii badaw czej? W yka uw aża, że trz y czynniki:

Po pierwsze, ekspresywne przemiany i przesunięcia w obrębie gatunku, który posiada wzorzec na tyle ustalony, że odchylenia od niego pozwalają w y ­ mierzać i wyznaczać obraz autora jako kategorię indywidualizującą. Po drugie, św iadectw a stosunku autora do dzieła jako tematu, nad którym suwerennie on panuje, którym rozporządza i który jest przeto czym innym aniżeli m iejsce owego dzieła w obrębie gatunku. Po trzecie wreszcie, jaw nie lub mniej jawnie m anifestowana przez autora obecność czytelnika, do którego utwór się zwraca 10.

A utor więc obecny je s t w dziele ja k gdyby potencjalnie, poprzez fa k t 1 jakość jego organizacji, podobnie ja k reży ser w dziele tea tra ln y m . J e s t niew idzialnym „gospodarzem p o em atu ” . W skazują n a ń zwłaszcza in d y ­ w idualizujące odchylenia od trad y cji. „Czuje się” go n ato m iast na zasa­ dzie odniesienia przyczynowego. U tw ór literack i je st w y starczającą p rze ­ słanką do tego, aby m yśleć o jego spraw cy.

Tak pojęta kategoria autora nie jest identyczna z osobowością twórcy i daje się zrekonstruować w obrazie autora, dla którego m ateriałem głów nym jest kształt i tekst dzieła, m ateriałem pomocniczym — w iedza o autorze na innej podstaw ie zgrom adzona11.

A ktualizując więc inform ację, k tó rą dostarcza dzieło lu b zespół dzieł, stw arzam y „obraz a u to ra ” . J e st to jego w izeru nek tw orzony przez nas m yślnie, k tó ry m ożem y n a tu ra ln ie sform ułow ać w w ypow iedź językow ą. O trzy m u jem y wówczas tek st k ry ty czny , k tó ry ocala dla bad ań litera c k ic h kategorię indyw idualnego a u to ra jako „pew ne zjaw isko całościow e” , syntety zu jące wiedzę o dziele, jego cechach, organizacji, system ie istn ie ­ jący ch w nim relacji. M ówi się o ty m w szystkim „od stro n y a u to ra ” , jako o św iadectw ie, a n aw et fu n k cji jego tw órczych spraw ności. W yce chodzi w łaśnie o to, by mówić o u tw orze w tak i sposób, k tó ry by ró w n o ­

9 Zob. В. В и н о г р а д о в : О языке художественной литературы. Москва 1959; Про­

блема авторства и теория стилей. Москва 1961, rozdz. 1. W krytyce anglosaskiej używany jest termin „implied author”.

10 К. W y k a , „Pan Tadeusz”. T. 2. W arszawa 1963, s. 332. 11 Ibidem, s. 338.

(6)

cześnie w skazyw ał na tw ó rcę. O braz a u to ra to zespół inform acji w yd o­ b y ty z dzieła, ale upo rząd k o w an y przez odniesienie do indyw idualnego au to ra, to z jed n ej stro n y odpow iednik poznawczy dzieła, a z drugiej — pew nego asp ek tu k onk retn eg o człowieka, n a tu ra ln ie jako tw órcy tego oto dzieła jedynie.

Obraz autora może być, przy um iejętnym postępowaniu, konstrukcją nauko­ wą w ynikającą w yłącznie z dzieła i sprowadzalną do dzieła 12.

Obraz autora, obraz Adam a M ickiewicza jako twórcy historii szlacheckiej w dwunastu księgach i Epilogu do tej historii, Epilogu wziętego nie ze świata artystycznej fikcji, lecz rzeczyw istego położenia historycznego — to obraz, który w świadomości odbiorcy i badacza kształtuje się na podstawie dzieła w ten spo­ sób „dwuczęściowego” 18.

W ydobyty z potencjalności „obraz a u to ra ”, w skazując i na dzieło, i na au to ra, nie u tożsam iałby się w ięc a n i z dziełem (niektórzy u jm u ją rzecz tak, jak gdyby sam u tw ó r był obrazem autora), ani z tw órcą. B ył­ by, jeśli m ożna jednoznacznie w nioskow ać z niezupełnie jasnego te k stu W yki, pew nego ro d zaju w ypow iedzią k ry ty czn ą, s ta ra ją c ą się ocalić w nauce o lite ra tu rz e więż lite r a tu r y z pisarzem , w ypow iedzią n aw ią­ zującą do najlepszych tra d y c ji p o rtre tu literackiego.

Z upełnie inn y je s t sposób rozum ow ania w a rty k u le Biografia a in te r ­ pretacja u , choć cel i tu — podobnie ja k u W yki — m etodologiczny. Chodzi głów nie o zbliżenie u tw o ru i a u to ra , i to tak ie zbliżenie, k tó re u niknęłoby niebezpieczeństw biografizm u i psychologizm u.

A rty k u ł pom yślany je s t bardzo szeroko: zaw iera sk ró tow ą teorię liryki, nad to in te resu jąc e reflek sje i diagnozy dotyczące p ro b lem aty ki k u ltu ry . W ujęciu ty m k u ltu ra je st w łaśnie zasadniczym układem od­ niesienia. Badacz uw aża, że obserw ow ane od pew nego czasu rozluźnie­ nie więzi m iędzy a u to re m a dziełem — z konsekw encjam i w zakresie bad ań literack ich — m a sw e źródło w przem ianach k u ltu ry , odchodzą­ cej od w zorca osobowego, indyw idualistycznego, k tó ry tow arzyszy nam od czasów ren esan su , a n a w e t późnego średniow iecza, a k tó ry jed nostk ę ludzką czyni ośrodkiem w artości k u lturo w y ch. W ytw ory sztu ki oddziela się w sposób n ie n a tu ra ln y od ich tw órców i p o stu lu je się „obiekty w n ą” h isto rię lite ra tu ry . A p o stu la t te n w y zn ają różne w spółczesne orien tacje m etodologiczne. O m aw iany a rty k u ł ten d en cje te ocenia ujem nie. Są one szczególnie niebezpieczne, jeśli chodzi o rozum ienie i badanie liry k i, k tó ra je s t w e w spółczesnej k u ltu rz e „biegunem in d y w id u aln ej, su b iek ­ tyw n ej ko n k retn o ści”, rów now ażącym biegun a b stra k c ji naukow ej. A by u ratow ać więź a u to ra i dzieła, człow ieka i w ytw oru, w sposób skrótow y zaproponow ano sw oistą teo rię liry k i, n aw iązu jącą do w cześniejszych su

-12 Ibidem, s. 336. 18 Ibidem, s. 369.

14 Biografia a interpretacja. W zbiorze: Z problem ów literatury polskiej X X

(7)

gestii S tefanii S kw arczyńskiej 15. L iry k a b y łab y w ypow iedzią o c h a ra k te ­ rze okazjonalnym , k tó re j znaczenie uzależnione byłoby od w y p ow iadają­ cego i sy tu a c ji w ypow iedzi. K ażdy u tw ó r liry czny m ożna by poprzedzić sform ułow aniem „ J a w ypow iadam to oto:” . Poznanie owego „ ja ” w cza­ sie tw orzenia (w ypow iadania) m iałoby podstaw ow e znaczenie dla zro­ zum ienia utw oru, a więc i jego in te rp re ta c ji. Poznanie tak ie nie jest m ożliw e bez uw zględnienia biografii au to ra. N a tu ra ln ie , p rzy takim ujęciu badacz opow iada się świadom ie za „h istory czną” , a nie „ponad­ czasow ą” teo rią l i r y k i 16. A by przerzucić m etodologiczny pom ost pom ię­ dzy au to rem a dziełem , w prow adza pojęcie „nazw a oznaczająca (osobowa) a u to ra ” , czyli po p ro stu im ię i nazw isko pisarza. N azw a ta należy — w edług badacza — do dzieła. Poprzez swój d esy gn at utożsam ia się z a u ­ torem , n a tu ra ln ie z au to rem jako tw órcą tego oto u tw o ru (np. Ja n em K asprow iczem z okresu Dies irae lub tom iku O b oh a terskim ko n iu [...]). Poprzez swe znaczenie w pływ a n a sem antyczne w artości u tw o ru , n a z n a­ czenie inn y ch nazw (podm iotu lirycznego, „ ty ” lirycznego, postaci), w y ­ rażeń i zdań dzieła literackiego. Z tego w łaśnie w zględu je s t koniecznym „m edium ” dla in te rp re ta c ji.

Nie tyle m etodologiczna, ile teoretyczna p ro b lem atyk a p a tro n u je ro z­ w ażaniom Jan u sza Sław ińskiego w szkicu O kategorii podm iotu liry c z­ nego 17. S ław iński nie ogranicza się do p ro b lem aty k i sygnalizow anej w ty tu le. P orusza znacznie szerszy k rą g zagadnień dotyczący nadaw cy dzieła literackiego. Mówi o trzech kateg o riach tego nadaw cy: o au to rze rozu m ian ym biograficznie, o „podmiocie czynności tw órczych ” i o pod­ m iocie m ów iącym („ja ” literackim ). Chodzi m u głów nie o określenie c h a ra k te ru , sta tu su ontologicznego ty ch kategorii. A uto r jest k o n k retn ie istn iejącym człowiekiem , re a ln ą osobą, b y tem su b stan cjaln y m . Podm iot m ów iący je s t elem entem s tru k tu ry dzieła. Jego b y t m a c h a ra k te r zbli­ żony do „w ielkich fig u r sem an ty czn y ch” , k tó ry ch istotę om aw ia S ław iń ­ ski w innym a rty k u le 18. Podm iot czynności tw órczych — w yw iedziony, ja k się w ydaje, z bardzo inspirujących, lecz niezupełnie jasn ych uw ag R om ana In g ard en a o trzech rozum ieniach słow a „ a u to r” 19 — je st czym ś „pom iędzy” au to re m i dziełem . Jego stosunek do podm iotu m ówiącego to „stosunek nadaw cy reg u ł m ów ienia do nadaw cy w ypow iedzi a k tu a li­ zującej te re g u ły ” 20. Chodzi przy ty m o w szystkie reg u ły i językow e, i li­

15 Zob. S. S k w a r c z y ń s k a , Konstru owanie w dziele literackim „piętna oso­

bowego” dla słow a okazjonalnego „ja”. W: Studia i szkice literackie. Warszawa 1953.

16 Biografia a interpretacja, s. 195.

17 J. S ł a w i ń s k i , O kategorii podmiotu lirycznego. (T ezy referatu). W zbio­ rze: W iersz i poezja. Konferencja teoretycznoliteracka w Pcimiu. W rocław 1966.

18 J. S ł a w i ń s k i , S em an tyka w y p o w ie d z i narracyjnej. W zbiorze: W kręgu

zagadnień teorii powieści. W rocław 1967.

19 R. I n g a r d e n , O różnych rozumieniach „praw dziw ości” w dziele sztuki. „Zagadnienia Literackie” 1946, z. 1—2, s. 39—40.

(8)

terackie, n a w e t w ersy fik acy jn e. P odm iot czynności tw órczych rek o n ­ stru u je się w oparciu o inform acje, k tó ry c h dostarcza dzieło i k tó re „w ydobyw a się” jak g dyby z dzieła, p rzy uw zględnieniu konw encji obo­ w iązujących w czasie jego tw orzenia. R eguły w y k ry te w dziele odsy łają do ich dysponenta, do ośrodka decyzji, k tó ry m jest w łaśnie podm iot czynności tw órczych. Bytow o jest on jed n ą z ró l a u to ra realnego; to człow iek zred uk ow an y sztucznie do asp ek tu tw ó rcy tego oto dzieła lu b tych oto dzieł. Ma on b y t fu n k cjo n aln y, re la c y jn y — „istnieje tylko jako człon relacji, k tó re j dru g im członem je s t dzieło” 21 — ale w yodrębniony, obdarzony autonom ią, k tó ra uzasadnia tra k to w a n ie go jako jednej z trzech w ym ienionych ju ż kateg o rii nadaw cy.

P ra w ie jednocześnie ogłosił w „Tw órczości” a rty k u ł A u to r i jego bio­ grafia E d w ard B alcerzan 22. Znow u głów nie in ten cja prakty czna, po dy kto ­ w ana sy tu a c ją badacza: chodzi o znalezienie uzasadnionych m etodolo­ gicznie dróg w yjścia poza dzieło p rzy jego in te rp re ta c ji, o przekroczenie zasady im m anencji. B alcerzan w yróżnia trz y katego rie a u to ra , k tó re to słowo sta le zresztą um ieszcza w cudzysłowie:

1. wewnętrzną, zamkniętą w samym dziele, 2. zewnętrzną wobec dzieła — stanow iącą schem at powiadomień o k o d z i e , 3. zewnętrzną wobec dzieła — stanow iącą schem at powiadom ień o r z e c z y w i s t o ś c i tak pożaliterackiej, jak i pozajęzykowej (więc o „życiu sam ym ”).

K ategoria w ew n ętrzn a ry su je się w ty ch rozw ażaniach n iezb y t jasno: raz jako „zespół elem entów porząd k u jący ch dzieło” , to znow u jako jak iś podm iot a u to rsk i obecny w dziele obok podm iotu m ówiącego:

należałoby uznać, ż e w w e w n ę t r z n y m u k ł a d z i e n a d a w c z y m utw o­ ru poza podm iotem czai się ktoś jeszcze, m ianowicie „autor”. N ietożsam y z auto- rem -nadaw cą i nadrzędny wobec podmiotu: narratora lub „ja” liryczn ego23.

P ierw sze rozum ienie zbliżałoby „au to ra w ew nętrzn ego ” do p o ten cjal­ nego „obrazu a u to ra ” W yki. D rugie w y raźn ie w prow adzałoby do u tw o ru jeszcze jed n ą k ateg o rię nadaw czą, obok podm iotu m ówiącego. A rg u m en ­ tem za jej istn ien iem by ły by tak ie elem en ty ja k ty tu ł, p o d tytu ł, m otto, k o m en tarz au to rsk i, sygnalizacja graficzna. W szystkie je tra k tu je B al­

cerzan rów n orzędn ie i w szystkie uw aża za p rzynależne do u tw o ru lite ­ rackiego. Nie m ieszczą się one jed n ak w „polu działan ia” podm iotu m ó­ wiącego. N ależą — zdaniem B alcerzana — w sposób szczególnie w y raźn y do k o m p eten cji „a u to ra w ew n ętrzn ego ” i św iadczą o jego obecności w obrębie ta k szeroko rozum ianego dzieła.

21 Ibidem, s. 56.

22 E. B a l c e r z a n , Autor i jego biografia. „Twórczość” 1966, nr 9. A rty­ kuł tein w nieco zm ienionej postaci, przystosowany do nowej całości, której stał się częścią, w łączył Balcerzan do książki S ty l i poetyka twórczości d w u ję zyc zn e j B ru ­

nona Jasieńskiego (Wrocław 1968, rozdz. 1).

(9)

Obie „zew n ętrzn e” k ategorie a u to ra rozum ie B alcerzan zupełnie a n - ty n atu ralisty c zn ie : jako selek ty w n ą (ze w zględu n a głów ny przed m iot badania), ujm o w an ą w rela cji do rzeczyw istego a u to ra in fo rm ację o k o ­ dzie (językow ym , literackim ) lub też o rzeczyw istości (przede w szystkim rea lia tłum aczące znaczenie słów i zw rotów ). Obie one m a ją uzasadnić sw ą obecnością w p o tró jn y m au to rskim schem acie — możliwość k o rzy ­ stan ia z info rm acji pozaliterackich p rzy bad aniu dzieła literackiego.

R yszard H andke swe uogólnienia teoretyczne oparł głów nie n a b a d a ­ niach prozy fan tastyczno-naukow ej („science fic tio n ”) 24. T rafn ie zaakcen­ tow ał g rad u a ln y c h a ra k te r kategorii nadaw czych i odbiorczych (n a r­ rato r, adresat) w obrębie u tw o ru literackiego. Prócz konk retn ego a u to ra i ko nkretnego czytelnika w yróżnia H andke in n ą p a rę kateg o rii zw iąza­ ny ch bardziej bezpośrednio z tekstem : „au to ra tego w łaśnie dzieła” , zwanego też „m odelem m yślow ym a u to ra ” , oraz „odbiorcę założonego” .

W recepcji utworu przez czytelnika mamy do czynienia z nader oczyw istym faktem psychiczno-intelektualnego kontaktu dwóch konkretnych indyw iduów poprzez komunikat językowy. Mimo sw ej rzeczyw istości lub m oże naw et na skutek niej sytuacja ta jest jednak względem utworu zewnętrzna. To, co z kształtem utworu ma już bezpośrednią styczność i co go determinuje, jest w istocie sw ej odmienne. Zamiast konkretnego autora w pełni jego życiow ych i społecznych uwarunkowań — mamy model m yślow y autora tego w łaśnie utw o­ ru, „zbudowany” z w iedzy o św iecie, przeświadczeń i dążeń uczestniczących w procesie twórczym, uwieńczonym powstaniem tego w łaśnie dzieła, w nim uobecnionych i przez nie poświadczonych. Miejsce rzeczyw istego czytelnika zaj­ muje odbiorca założony jako zdolny i powołany do percepcji u tw o ru 25.

„M odel m yślow y a u to ra ” najbliższy b y łby „podm iotow i czynności tw órczych” Sław ińskiego, z tym że H andke idzie dalej w zakresie jego autonom izacji, uniezależnienia bytow ego od rzeczyw istego au to ra. Nie m ówi już o „bycie fu n k cjo n aln y m ” , lecz o „bycie m yślow ym ” , bardziej więc zależnym w istn ieniu od in te rp re ta to ra niż od „osobowego a u to ra ” . N astępne stanow isko wobec rozw ażanego zagadnienia p rez e n tu je p ro ­ pozycja T eresy K ostkiew iczow ej za w a rta w książce K nia źn in jako poeta liryczn y. K ostkiew iczow a za „podstaw ow ą realn ość” w badaniach lite ­ rackich u znaje te k st literack i. K ategorie nadaw cy in te re su ją ją głów nie ze w zględu na ten tekst, są one dla niej — podobnie jak dla B alcerza- n a — ko n tek stem um ożliw iającym pełniejsze zrozum ienie dzieła. K on­ tek sty w yróżnia trzy : język, tra d y c ję literack ą, „pole życiowe” , i odpo­ w iednio m ów i o trzech k ateg o riach nadaw cy. P ierw sza to „podm iot m ó­ w iący ” — jego teren em uśw iadom ień i zachow ań je s t język, system ję ­ zykow y. Co w tekście odsyła do podm iotu mówiącego? Sam o m ów ienie, „w yb ór określonych jed n o stek system u z ró żnych jego poziomów i a k tu ­

24 R. H a n d k e , Polska proza fantastyczno-naukowa. Problem y poetyki. Wroc­ ław 1969, cz. 2: Sytuacja narracyjna w „science fiction”, zwłaszcza schemat (z przy­ pisami) na s. 153.

(10)

alizow anie obserw ow alnych w tekście reg u ł w iązania i p rzy by w an ia je d ­ nostek” 26. D ruga k ateg o ria to „podm iot litera c k i” („idealny nad aw ca”) — teren em św iadom ości i zachow ań je st tu tra d y c ja literacka, konw encje i reg uły literackie. T rzecia — to „au to r osobowy” , którego teren em św ia­ domości i zachow ań je st „pole życiow e” . O dpow iednikam i ty ch trzech kategorii są po stro n ie odbiorcy: „ad re sa t w ypow iedzi”, „odbiorca w ir­ tu aln y ” („id ealny ” ) i „czy teln ik k o n k re tn y ” . P rz y pierw szej rela cji tek st jest tra k to w a n y jako „w ypow iedź” („fak t języ ko w y”), przy drugiej — jako „dzieło litera c k ie ” w fu n k cji „jednostki procesu historycznego”, p rzy trzeciej zaś jako „dzieło lite ra c k ie ” w sensie: „fa k t biografii a u to ra ” .

K ostkiew iczow a p o jm u je te kateg o rie nadaw ców osobowościowo, m niej ab strak cy jn ie niż B alcerzan; p ersonalizuje je. Są to jed n ak osobowości „selektyw n e” , ograniczone do cech w yznaczonych poprzez w łaściw y im tere n działania. Osobowości te w p rak ty c e in te rp re ta c y jn e j odsłaniane są o tyle, o ile to jest pożyteczne dla rozum ienia dzieła. Czym są ci n a d a w ­ cy i odbiorcy te k stu literackiego? Jed y n ie a u to r osobowy i czytelnik k o n k retn y to — w edług K ostkiew ieżow ej — b y ty kon kretne, „su b stan ­ c jalne” (podobnie zresztą ja k tek st literacki). Pozostałe dw ie kateg orie to b y ty „ fu n k cjo n aln e” , fu n k cjo n aln e wobec tekstu, istniejące poprzez tek st i dla tek stu , jako „ re z u lta ty określonych zabiegów in te rp re ta c y j­ n y c h ” . B ytem fu n k cjo n aln y m nazyw ał Sław iński „podm iot czynności tw órczych” , ale uw ażał go za fu n k cję czynności au to ra. „Podm iot lite ­ rac k i” K ostkiew iczow ej je st n ato m iast fu n k cją in te rp re ta c ji tekstu.

W szystkie om ów ione propozycje s ta ra się zsum ow ać A leksandra Oko- pień-S ław ińska w a rty k u le Relacje osobowe w literackiej kom unikacji. Poglądy jej n ajlep iej ilu s tru je zam ieszczona na końcu tej pracy tabela pt. Schem at u k ła d u ról w literackiej k o m u n ik a c ji27.

Instancje nadawcze Instancje odbiorcze m ów iący bohater bohater

u

1

И OJ naczelny narrator adresat narracji X

o (podmiot liryczny) (adresat monologu С 3 5 -*-a lirycznego)

s

o X ojX

£ Si podmiot utworu adresat utworu £ nadawca utworu odbiorca utworu o N ф1 (dysponent reguł, (czytelnik idealny) o

CL P źci? o podmiot czynności t-M

S w

? Д4 twórczych) OJ (U

N -4-» autor czytelnik konkretny

26 T. K o s t k i e w i c z o w a , Kniaźnin jako poeta liryczny. W rocław 1969, rozdz. 6, s. 165—166.

27 A. O k o p i e ń - S ł a w i ń s k a , Relacje osobowe w literackiej komunikacji. W zbiorze: P ro b le m y socjologii literatury. W rocław 1971.

(11)

N ie podlega dysk usji realność rzeczyw istego a u to ra i tek stu , choć tek st ten może być różnie rozum ian y. P a n u je też pow szechna zgoda co do tego, że w obrębie u tw o ru istn ie ją podm ioty m ów iące w raz z naczel­ nym podm iotem (n arrato rem , podm iotem lirycznym ). W arto b y jedynie dokładniej opracow ać zjaw isko g rad acji, jeśli chodzi o w yrazistość ich obecności. To stopniow anie podk reślił tra fn ie H andke w refero w an ych p a rtiac h sw ej książki. W ątpliw ości i różnice rodzą się dopiero odnośnie do s fe ry pom iędzy a u to re m a podm iotem m ów iącym u tw oru . O kopień-S ła- w ińska uw zględnia tu aż dwie k ateg o rie osobowe: „podm iot u tw o ru ” i „nadaw cę u tw o ru ” . „Podm iot u tw o ru ” , naw iązu jący do „au to ra w e­ w n ętrzn eg o ” B alcerzana, to ja k b y ob raz a u to ra ufo rm ow an y poprzez „w ew n ętrzn ą organizację sem an ty czn ą” utw oru. N azyw a go badaczka „znaczeniow ym k o relatem zrealizow anych w e w łasnej m owie re g u ł” 28. Inne sform u ło w ania n ad ają m u c h a ra k te r bardziej czynnościow y („n aj­ wyższa in stan cja nadaw cza w obrębie u tw o ru ”) i św iadom y („nadrzędna wobec głównego n a rra to ra świadom ość k o n stru u ją c a ”). „N adaw cę u tw o­ r u ” („spraw cę w ypow iedzi”) n ajp ełn iej określi n a stę p u jąc y cytat:

istnienie w w ypow iedzi (...) reguł w skazuje na kogoś, kto reguły te wybrał z repertuaru m ożliwości konstrukcyjnych oraz zaktualizował w m owie. A ktua­ lizacja reguł im plikuje w ięc status n a d a w c y znajdującego się ponad w ypo­ w iedzią, status d y s p o n e n t a r e g u ł reprezentującego w ypow iedź wobec system u językowego i literackiej tra d y cji29.

„N adaw ca u tw o ru ” — najbliższy „podm iotu czynności tw órczych” Sław ińskiego — je s t więc odpow iednikiem sy tu acji tw orzenia, h isto rycz­ nej s y tu a c ji w yboru w sto su n k u do istn iejący ch i będących do dyspozycji w czasie pow staw ania dzieła m ożliw ości czy reg uł. I obecny tu m om ent spraw czy, i świadom ościow y m ożna odnaleźć rów nież, choć słabiej ak cen ­ tow any, w określeniach dotyczących podm iotu utw o ru . Isto tna różnica wiąże się przede w szystkim z p ersp e k ty w ą historyczną. „Podm iot u tw o ­ r u ” — to k ateg o ria im m an en tn a w stosun k u do dzieła. „N adaw ca utw o ­ r u ” n a to m ia st je st k ateg o rią historyczną, zw iązaną z m om entem pow sta­ w ania dzieła; „do tego w łaśnie histo ryczn ie określonego, unikalnego m o­ m en tu odnosi się [jego] aktyw ność [...]” 30.

W te n sposób koncepcja O kopień-S ław ińskiej grom adzi i uzgadnia — nie zaw sze w sposób dostatecznie ja s n y — różne propozycje i doprow adza rów nocześnie do najw iększego rozm nożenia bytów . In stan cjom nad aw ­ czym odpow iadają w schem acie analogiczne in stan cje odbiorcze.

S ch e m a t O kopień-Sław ińskiej p rze jm u je w zasadzie K azim ierz B ar- toszyński w a rty k u le Zagadnienie ko m u n ika cji literackiej w utw orach n a rra cy jn y ch z tym , że m ów i nie ty le o relacjach osobowych, ile — co

28 Ibidem, s. 120. 29 Ibid em, s. 118, 120. 80 Ibidem, s. 124.

(12)

je s t łatw iejsze do zaakceptow ania — o poziom ach ko m unikacji, np. 0 trzech poziom ach kom u n ik acji w obrębie u tw o ru n a rra c y jn e g o 31.

Z referow an e prace, św iadczące o dużym zainteresow aniu problem em in sta n c ji nadaw czych u tw o ru literackiego i ich stosunkiem do a u to ra , sta ra ły się przyw rócić badaniom zagubiony ich h um an isty czn y czy p e r- sonalistyczny w y m iar, nie rezy g n u jąc p rzy tym z osiągnięć w spółczesnej m etodologii, zorientow anej głów nie stru k tu ra listy c z n ie i sem antycznie. P race te m iały bądź teorety czn e (Sław iński, H andke, O kopień-Sław ińska), bądź m etodologiczne (W yka, B alcerzan, K ostkiew iczowa) nachylenie. U w agi m oje w łączą się przed e w szystkim w n u r t teoretyczn y zag adn ie­ nia, choć uw zględnią ró w n ież a sp e k t m etodologiczny.

1. W n iek tó ry ch a rty k u ła c h szczególnie w yraźnie chodzi o u zasad nie­ nie w yjścia poza u tw ó r litera c k i p rzy jego in te rp re ta c ji. Je d e n z badaczy chce w prow adzić in form ację spoza dzieła poprzez „nazw ę oznaczającą a u to ra ” , k tó ra należąc do dzieła w p ły w a n a nie dzięki sw em u znaczeniu, p rzy ty m nie tra c i k o n ta k tu z desygnatem , tj. z au to re m i ty m w szy st­ kim , co stano w i pole jego doświadczeń. B alcerzan — poprzez obu „au to ­ ró w ze w n ę trz n y ch ” , czyli po p ro stu zbiory w yselekcjonow anych in fo r­ m acji, dotyczących pew nych aspektów k o n tek stu istotnego dla u tw o ru . K ostkiew iczow a — przez w szystkie w łaściw ie trz y sw oje „podm ioty” — m ów iący, literack i i au to rsk i, k ażdem u z nich p rzydzielając o d ręb n y za­ k res rzeczyw istości, z k tó rą się u tw ó r k o n tak tu je : język, lite ra tu rę , „ży­ cie” . M ożna m ieć różne zastrzeżenia do tych propozycji. T ru d n o się np. zgodzić ze stanow iskiem Lipskiego (rów nież K ostkiew iczow ej), że im ię 1 nazw isko a u to ra p rzy n ależy in te g raln ie do u tw o ru. T rud no pozbyć się w rażen ia, że sztuczne je st łączenie przez B alcerzana zagadnienia i nazw y a u to ra ze „schem atam i pow iadom ień” — o kodzie i o rzeczyw istości. Nie w y daje się też, a b y należało staw iać znak rów ności pom iędzy pod­ m iotem m ów iącym a sfe rą języ k a w dziele literackim , ja k chciałaby uczynić K ostkiew iczow a. Z podm iotem m ów iącym wiąże się przecież to w szystko, co dotyczy osobowości w ypow iadającej się bezpośrednio w utw orze. N iew ątpliw ie słuszna je s t jed n ak w ty ch próbach — i chyba oczyw ista — dążność do uw zględnienia w b adaniach litera c k ic h rzeczy­ w istości spoza dzieła, do tego, a b y znaczenia u tw o ru odczytyw ać p rze­ k raczając g ranice jego im m anencji, ab y w idzieć go na tle w szystkiego, co było polem uśw iadom ionych czy też nieśw iadom ych dośw iadczeń a u to ra jak o pisarza i jako człow ieka 32. N atu raln ie, je s t czymś inn ym w y k o rz y sty

-81 K. B a r t o s z y ń s k i , Zagadnienie komunikacji literackiej w u tw orach nar­

racyjnych. W zbiorze: P ro b le m y socjologii literatury.

82 Dużo m ateriału z tego zakresu przynosi tom Biografia — geografia — ku l­

tura literacka (Wrocław 1975), zaw ierający referaty K onferencji Teoretycznoliterac·

(13)

wanie inform acji spoza dzieła dla in te rp re ta c ji tego dzieła jako czynności docelowej, a czym ś innym b adanie znaczenia dzieła jako pew nej całości w kontekście ku ltu ro w y m , w k tó ry m to dzieło tkw i. D oty kam y tu s ta ­ rego sporu o zakres badań literack ich i cele in te rp re ta c ji lite ra tu ry .

2. P rzek on uje tendencja, n ajb ard ziej w idoczna u W yki, a b y pisać 0 lite ra tu rz e w tak i sposób, k tó ry by nie p rzecinał zw iązków z au to rem 1 k tó ry by nie w yodrębniał dzieła literackiego, jako zobiektyw izow anego tw oru niew iadom ego pochodzenia. O braz au to ra, tk w iący p otencjalnie w utw orze — jak w każdym zresztą w ytw orze człowieka, n a sposób obecności przyczyny w sk u tk u — je st tu dobrym pu n k tem w yjścia dla tek stu krytycznego czy naukow ego, k tó ry b y cechy czy re g u ły u tw o ru odnosił do jego tw órcy. M ożna tu mówić o ró żn ych odcieniach pisania 0 literatu rze: od opisu dzieła z p ersp ek ty w ą na a u to ra — do litera c k ie ­ go p o rtre tu pisarza, jego „obrazu” w yw iedzionego głów nie z dzieł, ze wszystkiego w tych dziełach, co może o ich au to rze świadczyć, bez ogra­ niczania się do aspektów gatu n ku , tem a tu i odbiorcy.

3. T rudniej się zgodzić na m nożenie au to rsk ic h (nadaw czych) bytów . To, co O kopień-S ław ińska określa jako „nadaw cę u tw o ru ” , a co — in a ­ czej nazyw ając i nieco inaczej rozum iejąc — uw zględniali: Sław iński („podm iot czynności tw ó rczych ”), K ostkiew iczow a („podm iot litera c k i”) 1 H andke („autor tego w łaśnie dzieła” ), je st in sta n c ją nadaw czą zew n ątrz- tekstow ą, w yw iedzioną z utw oru, lecz stw orzoną in tencjo naln ie przez od­ biorcę czy ściślej: in te rp re ta to ra . To on k o jarz y inform acje w ydobyte z utw oru, inform acje o regu łach nim rządzących, i łączy je m yślowo w jedn olitą całość. O biektyw nie istnieje tylko a u to r i tek st utw oru. „N a­ dawca u tw o ru ” je st fu n k cją in te rp re ta c ji i in te rp re ta to ra . Czy b y ty tego rodzaju — niezależnie jak je nazw iem y: m yślne, in tencjo naln e czy se ­ m antyczne — m ożem y tw orzyć? N atu raln ie, po w staje tylk o problem , czy zachodzi rzeczyw ista potrzeba pow oływ ania ich do życia.

Otóż w ydaje się, że w yw iedziony z dzieła „nadaw ca u tw o ru ” je st w ątpliw ą pomocą przy jego in te rp re ta c ji, nie stano w i u k ładu odniesienia, k tó ry by daw ał możliwość now ych sk o jarzeń i relacji. Jego „zaw artość sem an tyczn a” może być p rzy ty m odniesiona bezpośrednio do a u to ra rz e ­ czywistego, do tego jego asp ek tu , k tó ry je s t w łaśnie „nadaw cą” tego oto utw oru. T rudność tkw i jedynie w kw estii, co m ożna, popraw nie pod w zględem m etodologicznym , do a u to ra odnosić, a b y nie powrócić na po­ rzucone to ry psychologizm u. Na pewno m ożna autorow i przypisyw ać w szystkie spraw ności konieczne do utw o rzen ia określonego utw oru, spraw ności dotyczące w yobraźni, w iedzy, w rażliw ości, techniki poetyc­ kiej. W ten sposób zrek o n struo w an y a sp ek t osobowości rzeczyw istego a u to ra m ógłby co do cech różnić się od w yodrębnionego bytow o „m ode­ lu a u to ra ” jedynie stopniem świadomości. S tw orzony przez nas „n ad aw ­ ca u tw o ru ” m u siałb y mieć p ełną świadomość tego w szystkiego, co w dzie­ le je s t obecne. Po p ro stu dlatego, że dzięki odsłonięciu, uśw iadom ieniu

(14)

reg u ł u tw o ru został stw orzony. A utorow i rzeczyw istem u n atom iast, ro ­ zum ianem u jak o a u t o r t e g o o t o d z i e ł a , niekoniecznie m usi tow arzyszyć pełn a świadom ość w szelkich reguł, k tó ry m i się w czasie tw orzenia posługiw ał. J e s t to jed n ak różnica dla b adań literack ich nie­ z b y t istotna, d ająca się zniw elow ać w opisie odpow iednim i sform ułow a­ n iam i o ch a ra k te rz e w ręcz sty listy czn y m (dobieranie o kreśleń czynnoś- ciow o-spraw nościow ych, a nie świadom ościowych); przy ty m świadomość, k tó rą „nadaw ca u tw o ru ” zawdzięcza jed y n ie in te rp re ta to ro w i, w ątpliw ą m a też w arto ść dla w ynik ó w badaw czych.

N ajbliższy, ja k sądzę, w łaściw ego ustaw ien ia p roblem u był S ław iń ­ ski, gdy „podm iot czynności tw órczych” łączył, jako b y t fu nk cjon alny , z au to rem . Tylko czy potrzebnie kateg orię tę w yodrębnił? K ażdy czło­ w iek spełnia w iele fu n kcji, nie m usi to jed n ak prow adzić do jego roz­ p adu na poszczególne b y ty funkcjonalne. J e s t to te n sam człowiek, za każdym razem u jm o w an y w in n y m aspekcie. S ław iński m iesza tu, jak się w yd aje, k ateg o rie ontologiczne i m etodologiczne. A utor biograficzny to tw ó rca w re la c ji do dzieła literackiego interp reto w aneg o w’ sposób psychologiczno-biograficzny. P odm iot czynności tw órczych to ten sam tw ó rca w tej sam ej re la c ji — tak jak ją ro zu m ieją (z w iększym o w iele dystansem !) nowsze b ad an ia literackie.

Z akw estionow ałem jed n ą kateg o rię zew nętrzną, sądząc, że w ystarczy w badaniach literack ich tra d y c y jn a rela cja a u to r— dzieło, z tym że w zm ożona w in n a być p rzy ty m czujność m etodologiczna. Mówiąc o a u to ­ rze nie m yślim y w ty m w y p ad k u o człow ieku w pełni jego życiow ych fu n k cji, a jed y n ie o au to rz e tego oto czy tych oto dzieł, au to rze w y zn a­ czonym przez dzieło, poznanym poprzez to dzieło — jako określony, dostępny nam czyjś w y tw ó r. A u to r je st wów czas po p rostu w idzianym w określonym aspekcie człow iekiem -pisarzem , jego w yodrębnioną rolą. T ak ro zum ian em u a u to ro w i m ożem y przypisyw ać n iek tó re ty lk o in fo r­ m acje, in form acje w yw nioskow ane z dzieła, przede w szystkim te d o ty ­ czące w ym ienionych już spraw ności koniecznych do tego, a b y dzieło w sw ej p ełnej s tru k tu rz e mogło zaistnieć. Rów nież ogólnych postaw i p rzekonań, k tó re z dzieła m ożna w yw nioskow ać, z ty m wszakże, iż postaw y te i przek o n an ia nie m uszą być identyczne z tym i, k tó re pisarz u jaw n ia w in n y ch pełnionych przez siebie ro lach życiowych.

4. P ozostaje jeszcze do rozw ażenia „podm iot u tw o ru ” O kopień-S ła- w ińskiej, bliski „auto row i w ew n ętrzn em u ” B alcerzana. J e s t on rów nież

w yw iedziony z dzieła, różni się jed n ak od „nadaw cy u tw o ru ” tym , że nie je s t zd eterm in o w an y historycznie, je s t po p ro stu kor elatem reg u ł tk w iący ch obiektyw nie w dziele, reg u ł p oddaw anych różnym in te rp re ­ tacjom , dokonyw anym w ró żnych sy tu acjach odbioru i rozw oju lite ra ­ tu ry . Nie w y d aje się, a b y to rozróżnienie uspraw iedliw iało tw orzenie odrębn ej k ateg o rii nadaw czej. M ożna bow iem w rozw ażaniach o au to rze tego oto u tw o ru akcentow ać albo sam ą czynność w yboru, albo p ro d u k t

(15)

tego w yboru; podkreślać albo rela cje do konw encji obow iązujących w cza­ sie tw orzenia, albo sam e konw encje obecne w dziele, ujm ow ane im m a- nentnie; uw zględniać albo ograniczone znaczenia h istoryczne u tw oru, albo jego p o tencjaln e m ożliwości sem antyczne w przyszłości, zw iązane z przem iennością k o n tek stu kulturow ego. „Podm iot u tw o ru ” — nadaw ca reg u ł im m an en tn y ch — może być więc, ja k się w ydaje, o g arn ięty przez „nadaw cę u tw o ru ”, a w dalszej konsekw encji — utożsam iony z określo­ ny m aspek tem (określoną rolą) a u to ra rzeczyw istego. W szystko zależy po p ro stu od tego, n a co zw racam y uwagę.

In n y przytacza się jeszcze a rg u m e n t za tym , że w obrębie u tw o ru podm iot m ów iący nie je s t ostateczną in stan cją nadaw czą. Chodzi o w y ­ stępow anie tak ich elem entów , jak ty tu ł, p o d ty tu ł, m otto, k o m en tarz itp. Rzeczywiście, poza w yp ad k am i szczególnym i (np. gdy naczelny n a rra to r w yraźn ie w skazuje na sw oje au to rstw o ty tu łu ), nie je st za te elem en ty odpow iedzialny podm iot m ówiący. Czy m ożem y być jed n a k zupełnie pew ni, że elem en ty te istotnie należą do dzieła literackiego? Osobiście sądzę, że są one ściśle stow arzyszone z u tw orem , nie są w szakże w w ięk ­ szości w ypadków jego in te g raln ą częścią. Tw orzą pierw szą, najbliższą m etasferę utw o ru, pierw szą w a rstw ę jego in te rp re ta c ji, są jego rezo n a­ torem s e m a n ty c z n y m 33. G dyby jedn ak p rzyjąć, że przy należą one do dzieła, że są isto tn y m elem entem u tw oru? Wówczas sp raw a się n ie ­ w ątp liw ie kom plikuje. A le rozw ażm y. Podm iot m ów iący u tw o ru je s t zawsze bardziej lub m niej stem atyzow any. N ajczęściej dzieje się to przez w prow adzenie nazw osobowych, przez używ anie osobow ych form cza­ sowników, przez operow anie zaim kam i, przez zw roty do postaci u tw o ru czy też założonego czytelnika. N aw et najbard ziej „cichy” n a rra to r w łącza się przecież (choć istn ieje na ten te m a t różnica poglądów) w św iat u tw o ­ r u — ostatecznie poprzez sam fa k t m ów ienia 34. Podm iot m ów iący m o tta je st przeszczepiony z innego tekstu, nie jest on na pew no odpow iedzial­ n y za tek st nowego u tw o ru , k tó ry poprzedzono w ypow iadanym przezeń cy tatem . Ten ktoś odpow iedzialny dokonał jedynie w yboru m otta i zw ią­ zał je ze sw ym w łasnym utw orem . Ten ktoś pochodzi w ięc z zew nątrz, je s t „nadaw cą u tw o ru ” czy po p ro stu au to re m tego oto dzieła. T y tu ł, p o d ty tu ł czy kom en tarz ktoś niew ątpliw ie w ypow iada. A le są to s fo r­ m ułow ania w sto su n k u do u tw o ru n azyw ające lub w yjaśniające. M ają w ięc am bicje bliskie — posłużm y się określen iem Ing ard ena — sądom sensu stricto. Nie u tożsam iają się z fik cy jn y m św iatem utw o ru. J e s t za nie odpow iedzialny jak gdyby ktoś z zew nątrz, czyim są w utw orze bez­

38 Do tego stanow iska zdaje się zresztą zbliżać O k o p i e ń - S ł a w i ń s k a (op. cit., s. 119).

84 O „głośnym ” i „cichym” w ystępowaniu narratora — zob. M. J a s i ń s k a ,

Narrato r w powieści. (Zarys p roblem atyki badań). „Zagadnienia Rodzajów Literac­

(16)

pośrednim śladem . T ym kim ś je s t znowu „nadaw ca u tw o ru ” sprow adzany w niniejszym szkicu do aspektu, czyli ro li rzeczyw istego pisarza. (To w szystko n a tu ra ln ie p rzy p rz y ję ty m założeniu, że i ty tu ł, i kom entarz należą do utw oru). Rzecz m a się inaczej tylko w w ypadku, gdy kom en­ tarz czy np. przedm ow a m ają c h a ra k te r ch w y tu u w ierzytelniającego, gdy opow iadają — przy p u śćm y — o okolicznościach odnalezienia stareg o r ę ­ kopisu, k tó ry je s t zasadniczym tekstem dzieła. W ówczas, n a tu ra ln ie , podm iot m ów iący takiego k o m en tarza w łącza się — np. w ch a ra k te rz e w ydaw cy — w obręb św iata u tw o ru , ale też je s t po pro stu jego naczel­ n y m n a rra to re m , w sto su n k u do którego podm iot m ów iący rzekom ego rękopisu s ta je się głów ną postacią m ówiącą.

G dyby w ięc n a w e t i ty tu ł, i m otto, i k o m entarz — w racam y do h i­ potetycznego założenia — do u tw o ru należały, byłyby, ja k się w ydaje, w łaśnie śladem obecności zew nętrznego nadaw cy. To on za te elem enty jest odpow iedzialny — poza szczególnym i sty lizacjam i — bezpośrednio. On, a nie k to ś w e w n ątrz u tw o ru , ktoś u sy tu o w an y „ponad” podm iotem m ów iącym . K ostkiew iczow a w szystkie w ym ienione elem enty w iąże ściśle z dziełem literack im , nie łączy ich jed n a k z kim ś obok podm iotu m ów ią­ cego obecnym w utw orze, lecz albo z podm iotem literack im (ty tuł, ko­ m entarz), albo w p ro st z a u to re m osobowym (motto). Św iadczy to o w y­ czuciu, że odpow iedzialny za nie jest ktoś z zew nątrz, nadaw ca z zew nątrz. 5. I to je st w ażn a zdobycz dysk usji w okół in stan cji nadaw czych u tw o ru literackiego. Pogłębienie świadomości, że nie za w szystko, co zaw arte w dziele, je s t odpow iedzialny podm iot m ówiący, którego kom ­ petencje ulegały n ad m iern em u , czasem w ręcz hum orysty cznem u posze­ rzaniu . Nie je s t on odpow iedzialny (poza szczególnym i w ypadkam i) an i za rodzaj użytego w u tw orze w iersza, a n i za to, kim on sam jest; nie m ów iąc ju ż o elem en tach „dookolnych” dzieła. I za to, i za w szystko w utw orze odpow iedzialny je st zawsze ktoś z zew nątrz: a u to r w ro li tw órcy tego oto dzieła, w ro li podm iotu czynności tw órczych, k tó re do pow stania dzieła doprow adziły. P odm iot m ów iący m a kom petencje o g ra­ niczone. Nie tylko, ja k chce Sław iński, do sfe ry w ykonania, nie tylko, jak sugeriije K ostkiew iczow a, do zakresu języka. Raczej do a s ­ p e k tu osobowościowego, do tego po pro stu , k im jest. Trzeba przy ty m koniecznie dodać: je st z łaski au to ra . Z b y t m aksym alistycznie brzm i już dziś określenie W olfganga K aysera: „ N arrato rem powieści jest — by posłużyć się analogią — m ityczny stw ó rca św ia ta ” 3S.

6. Czy w a rto je d n a k m nożyć in stan cje nadaw cze, pow oływ ać do ży­ cia coraz to now e m yślne, choćby i sem antyczne, k ategorie autora? S ą­ dzę, że nie. „Entia non su n t m ultiplicanda, sine n ecessitate” . A koniecz­ ności w yraźnej nie m a. U w ażam zresztą, że część p rzy najm niej ty ch k ategorii pow stała przez „solidarność” w sto su n k u do kategorii odbioru.

(17)

Tym czasem trzeba silnie podkreślić, że oba k rań ce schem atu kom un ik acji w w ypadku dzieła literackiego nie są idealnie sym etryczne. Z tego przede w szystkim powodu, że k o n k retn y nadaw ca je s t jed en — a u to r, k o n k re t­ nych odbiorców je st n ato m iast nieskończenie w ielu. D la p rzyk ładu . W y­ znaczany przez tek st „odbiorca w irtu a ln y ” G łow ińskiego 36 czy „odbior­ ca założony” H andkego, m im o swego intencjo n alnego istnienia, je st m e­ todologicznie n ajzu p ełniej uzasadniony. Np. w w y pad ku N orw ida sprzecz­ ność, jak a zachodzi m iędzy „odbiorcą założonym ” a odbiorcą rzeczyw i­ stym , dobrze tłum aczy długotrw ałe niepow odzenie tw órczości tego poety. R ekonstrukcja „odbiorcy założonego” pom aga więc badaczow i N orw ida i życia literackiego drugiej połowy w. X IX w rozw iązaniu konkretneg o problem u naukow ego 37. N atom iast analogiczna kategoria po stro n ie n a ­ daw cy („m odel m yślow y a u to ra ” H andkego) nie w y d aje się m etodolo­ gicznie celowa, gdyż nie je s t ostatecznie czym ś różnym „treściow o” od au to ra rzeczyw istego, nie stw arza nowej p ro b lem aty k i badaw czej. N aw et w sytu acjach szczególnych, np. w w y p ad ku utw orów o a u to rstw ie zbio­ row ym czy falsy fik ató w literack ich (Pieśni Osjana itp.) nie m a — jak sądzę — konieczności uciekania się do pom ocy now ych, m yślnych, od­ dzielonych od rzeczyw istego tw órcy, bytów nadaw czych.

To n a tu ra ln ie tylko ogólnikow a próba u zasadnienia sygnalizow anych wcześniej w ątpliw ości dotyczących m nożenia b y tó w nadaw czych. P ró b a jed n ak w k raczająca w now y k rąg zagadnień, k tó re nie m ogą być tu — n iestety — uw zględnione. O pracow anie ich byłoby jed n a k bard zo w ażne dla lepszego zrozum ienia problem u, k tó re m u poświęcony je st ten a r ty ­ kuł. Byłoby w ażne i dlatego, że zagadnienia te s ta ją się o statnio coraz bardziej a k tu a ln e i posiadają ju ż sp o rą lite ra tu rę p rzedm iotu. P u n k t w idzenia odbiorcy zyskuje w y raźn ie na znaczeniu w m iarę upow szech­ niania się w badaniach literack ich teorii in fo rm acji i schem atu sy tu a c ji ko m unikacyjnej. Mówi się już o poetyce odbioru, poetyce pragm aty cznej, k tó ra m iałab y się przeciw staw ić p an u ją c y m dotychczas w teorii lite ra tu ry tradycjom arystotelesow skim 38. D okładne przeanalizow anie k ateg o rii od­ biorczych pozwoliłoby pełniej ośw ietlić zagadnienia n adaw cy i m ogłoby być spraw dzianem słuszności proponow anych w ty m szkicu rozw iązań ograniczających ilość zobiektyw izow anych i p rzy d a tn y ch naukow o b y tó w nadaw czych do podm iotu m ówiącego (n arrato ra) i potencjalnego „obrazu a u to ra ” w obrębie tek stu oraz do k o n k retn eg o pisarza i jego ro li a u to ra

36 Zob. M. G ł o w i ń s k i , W ir tva ln y odbiorca w struktu rze u tw o ru poetyckiego. W zbiorze: Studia z teorii i historii poezji. W rocław 19Θ7.

87 Zob. Z. Ł a p i ń s k i , Norwid. Kraków 1971, rozdz. 4: Dla kogo N orwid pisał? 88 Zob. E. B a l c e r z a n , P e r s p e k ty w y „poetyki odbioru”. W zbiorze: Proble m y

socjologii literatury. Wrocław 1971. — E. C z a p l e j e w i c z : Adresat ja ko katego­ ria poetyki. „Przegląd H um anistyczny” 1972, nr 1; Czym jest po etyk a pra g m a tyc z­ na? „Miesięcznik Literacki” 1976, z. 2. W rozwoju naukowej problem atyki odbiorcy

(18)

tego oto u tw o ru (czy też utw orów ) — poza tek stem 39. N atu raln ie, ilość tak rozum ian ych bytów nadaw czych nie m usi być identyczna z ilością m ożliw ych znaczeń słow a „ a u to r” . To zagadnienie odrębne, k tó re daw ało znać o sobie w toku rozw ażań i k tó re w arto by omówić dokładniej.

39 Propozycje te byłyby bliskie temu, co zawiera akapit, na który natrafiłem w niedawno czytanym artykule o poezji Herberta (S. D ą b r o w s k i , Spór o Pana

Cogito. „Poezja” 1976, nr 4, s. 84): „Dokonajmy i m y odróżnienia [...] z zakresu

teorii dzieła literackiego. Pan Cogito jest rzeczywiście »postacią liryczną« [...], kon- struktem. Dla podmiotu m ówiącego każdego z utworów (a także dla podmiotu m ó­ wiącego całego zbioru utworów, jakim jest om awiana książka) stanowi Pan Cogito w łaściw ie temat, uosobione zagadnienie, przedmiot charakterystyki. A le także ów podmiot wypow iedzi [...] jest jeszcze literackim konstruktem semantycznym i jego stosundk do Pana Cogito to też pewna konstrukcja. Wszystko to się m ieści w obej­ mującej w iele innych elem entów konstrukcji, jaką jest całość dzieła literackiego. Z tej całości, ale rozpatrzonej gruntownie jako całość, można by odczytać rolę, w jaką w szedł pisarz — Zbigniew Herbert, pisząc i układając tę książkę. Odczytać rolę, a raczej zaproponować jej odczytanie. Zaś o pisarzu można mówić na podsta­ w ie tej kompozycji w szystkich ról pisarskich, których w ynikiem jest jego dorobek literacki. Wreszcie ponad pisarzem jest człowiek, dla którego pisarstwo jest jedną z ról życiowych; ich układem określany być pow inien sens indyw idualnej, osobowej biografii”.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Następnie uczniowie pracują w parach i wymieniają się informacjami na temat wybranego przez siebie kursu, pytają partnera o zalety kursu, powody, dla których wybrali akurat

Wzrost temperatury ciała oznacza powstawanie fononów, najpierw o małych częstotliwościach (czyli małych energiach). Po podgrzaniu ciała do wyŜszych temperatur

Celem niniejszego opracowania jest przedstawienie genezy odpowiedzialności za mniejszej wagi naruszenie obowiązków pracownika lub uchybienie godności stanowiska w przepisach

Należy umieć wskazać zadania, które sprawiły najwięcej

Zadania do omówienia na ćwiczeniach we wtorek 20.02.2018 (grupa 1 LUX) i ewZ. Obliczyć

Należy umieć wskazać zadania, które sprawiły najwięcej

sin(mx) · cos(nx) dx w zależności od parametrów całkowitych dodatnich m,

Dodatkowe Państwa dane, których przetwarzanie nie jest konieczne dla zawarcia i realizacji umowy oraz nie wynika z obowiązku prawnego, mogą być również przetwarzane na