• Nie Znaleziono Wyników

Kilka uwag na marginesie historii Mongolii

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kilka uwag na marginesie historii Mongolii"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)

Kula, Marcin

Kilka uwag na marginesie historii

Mongolii

Przegląd Historyczny 76/2, 345-354

1985

Artykuł umieszczony jest w kolekcji cyfrowej bazhum.muzhp.pl,

gromadzącej zawartość polskich czasopism humanistycznych

i społecznych, tworzonej przez Muzeum Historii Polski w Warszawie

w ramach prac podejmowanych na rzecz zapewnienia otwartego,

powszechnego i trwałego dostępu do polskiego dorobku naukowego

i kulturalnego.

Artykuł został opracowany do udostępnienia w Internecie dzięki

wsparciu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach

dofinansowania działalności upowszechniającej naukę.

(2)

D

Y

S

K

U

S

J

E

M ARCIN K U LA

Kilka uwag na marginesie historii M ongolii

U kazan ie się n a n aszy m ry n k u , w k ró tk im czasie, k ilk u k siążek o d ziejach M ongolii * je s t fa k te m w a rty m odnoto w an ia. S k ła n ia do sfo rm u ło w an ia k ilk u uw ag poczynionych n a m a rg in esie ich le k tu ry .

C z ytelnika n ie będącego sp e cja listą (a ta k im jestem ) n a jb a rd z ie j za sk a k u je, że h isto ry czn a droga M ongołów zaczęła się podobnie do naszej — n a w e t jeśli oni ru szy li w sw oją n a koniach. P ow iązanie o rg an iz ac ji p aństw ow ej z m ilita rn ą , połączenie w je d n y m rę k u fu n k c ji szefa o rg an iz ac ji społecznej oraz w odza, złoże­ nie w ładzy n a d poszczególnym i dzielnicam i w ręce członków rodziny tego o s ta t­ niego, sto su n k i w asaln e, w łasność lenna, pozycja zw ierzchnika ja k o w yzyskiw acza i p ro te k to ra zarazem , zobow iązanie podd an y ch do za o p a try w a n ia pańskiego sto łu i posług zw iązanych z codziennym życiem — to są w szystko z jaw isk a znane z h i­ storii E uropy (rów nie dobrze z legend o k ró lu A rtu rz e, ja k i z h isto rii P iastów ). N aw et ta k ie z jaw isk a ja k przem ieszczanie się stolicy w tro sce by dw ór k ró lew sk i nie o b ja d ł te re n ó w , w k tó ry c h w ład c a raczył a k u r a t się zatrzym ać, czy ro zd ro b ­ nienie dzielnicow e, czy p ra k ty k a , iż pow ietrze m ie jsk ie czyni w olnym — stw ie r­ dzane w o d n iesien iu do dziejów M ongolii — b yły i naszy m przodkom znane.

P ra w d a : w w y p a d k u M ongołów w szystkie w ym ienione elem e n ty o rg an iz ac ji społecznej zasad zały się n a p o d sta w ie dyspo n o w an ia bydłem , ow cam i, końm i, p o d - tzas gdy z rą b sto su n k ó w społecznych w E uropie był pow iązany z k w e stią dostępu rio ziem i o rn ej. N ie zm ienia to je d n a k fa k tu , iż sch em at stosunków społecznych nie ró żn ił się zasadniczo. W polskiej lite ra tu rz e zauw ażył tę zbieżność ju ż K r z y ­ w i c k i , nb. n ie dostrzeżony przez au to ró w k siążek tu d y sk u to w an y ch . M ów ił o osobliwego ro d za ju u stro ju feu d a ln y m p a n u ją c y m w śró d koczow ników ; p rz y ­ puszczał zresztą, że o p a rty na ro zd a w n ictw ie ziem i feu d alizm eu ro p e jsk i m ia ł sw ą genezę w łaśn ie w podobnym u stro ju o p a rty m n a le n n ej w łasności byd ła >.

P o w staje w szakże p y ta n ie dlaczego, skoro podo b ień stw a były ta k isto tn e, rozw ój sił w ytw ó rczy ch poszedł w E uropie d alej, podczas gdy w śród M ongołów czas ja k gdyby sta n ą ł? D laczego w h isto rii tego k ra ju o feudalizm ie m ów i się jeszcze w odniesien iu do X X w.? D laczego te n feu d alizm był ta k m ało ew o lu c y j­ ny? D laczego C zy n g is-ch an kupców i rzem ieśln ik ó w cenił, o c h ra n ia ł podczas sw oich łupieżczych w y p ra w , m iał ich w ielu w sw oim otoczeniu — a m im o to n ie w y k ształciła się g ru p a k upców a n i rze m ieśln ik ó w m ongolskich? D laczego ta k długo nie p o w sta w a ły w M ongolii m ia sta — a gdy pow stały, ich fu n k c je h a n ­ dlowe i w y tw ó rcze b y ły sp ełn ian e dzięki cudzoziem com ?

* L u d w ik B a z у 1 o w , H istoria M ongolii, Z ak ład N arodow y im. O ssolińskich — W ydaw nictw o, W rocław 1981, s. 455; S ta n isła w K a ł u ż y ń s k i , D aw ni M ongołow ie, P ań stw o w y I n s ty tu t W ydaw niczy, W arszaw a 1983, s. 332; S te fa n K o j ł o, S u c h e

Bator, K siążk a i W iedza, W arszaw a 1983, s. 332; R o m uald W o j n a , W ie lk i św ia t nom adów . M ięd zy C h in a m i i Europą, „W iedza P ow szechna” , W arszaw a 1983 s. 329.

’ L. K r z y w i c k i , U stroje społeczno-gospodarcze w o kresie dziko ści i bar­

b a rzy ń stw a , W arsza w a 1914, s. 254.

(3)

3 4 6 M A R C IN K U L A

R. W o j n a odpow iada na to: nom adzi m ieli m niejsze od lu d ó w osiadłych szanse k o m p lik o w a n ia swego sposobu b y to w an ia, a w ięc m niejsze szanse rozw oju. P rz y jm ijm y , że je s t to odpow iedź p raw d ziw a . Nie w n ik a ją c w m ech an izm p ro w a ­ dzący do takiego w łaśn ie u k ła d u s p ra w p rz y jm ijm y za ak sjo m a t, zb udow any na p o d staw ie stw ie rd z e n ia dużej sta ty sty c zn e j zbieżności, iż istn ie je w spółzależność osiadłości oraz wyższego sto p n ia rozw oju u rzą d zeń społecznych. N ie od su w a to je d n a k p y ta n ia dlaczego M ongołow ie się n ie sedentaryzow ali. W y jaśn ien ie tego przez k lim a t czy w a ru n k i n a tu ra ln e je s t w y jaśn ien iem pozornym . Po pierw sze z om aw ian y ch książek w ynika, iż n a ow ych m ongolskich ste p ac h b y ły i regiony, k tó re w późniejszych czasach pod u p ra w ę w zięto. Po drugie, o czym m ów i sam W ojna, n ie je d n i koczow nicy w h isto rii p rz e sta w a li być koczow nikam i — chociażby gdy w czasie sw oich w y p ra w n a p o ty k a li sp rz y ja ją c e te re n y . W k o ń cu n a s i w łaśn i przodkow ie też byli kiedyś n ajp ew n iej koczow nikam i. Z resztą w ogóle te w y ja ś ­ n ie n ia k lim aty c zn e są chyba n iew iele w a rte . P ra w d a , In d ian ie, k tó rz y po p rzejściu (wów czas suchą nogą) C ieśniny B eringa sk ie ro w a li się w tro p ik i połud n io w o am e­ ry k a ń sk ie pozostali ludźm i „p ry m ity w n y m i”, podczas gdy ich p o b ra ty m c y w re g io ­ n ac h w yżej położonych stw orzyli w ielkie cyw ilizacje — ale to je s t p rzy p a d e k s k r a j­ ny. R ów nie p raw d ziw e je s t stw ierdzenie, iż m iejsc o klim acie G re c ji m ożna na k u li ziem skiej znaleźć w iele, zaś P a rte n o n tylk o je d en . S k ąd in ą d najszybszy, do czasu, rozw ój gospodarczy — k ap ita listy c z n y rozw ój an g ielsk i — n a s tą p ił w k lim a ­ cie, ja k k ażdy m oże dośw iadczalnie spraw dzić, stosunkow o podłym . Z gadzam y się całkow icie — ba, b ardzo n a m duchow o ta k ie stanow isko o d p ow iada — ze zdaniem W ojny: „O dpow iedź n a pytan ie, dlaczego M ongołow ie sta li się koczow nikam i, d la ­ czego sta ro ż y tn i G recy osiągnęli w ysoki sto p ień k u ltu ry nie m oże brzm ieć; bo byli żółci, bo byli b ia li” (W., s. 32). P rz y z n a jm y je d n a k , że często tru d n o p rzeciw staw ić w izji ra sisto w sk iej p rze k o n y w a jąc ą in n ą w izję h isto rii. D laczego je d n e lu d y tań czą w okół ogniska, a in n e ro złu p a ły atom ? Z o staw m y n a chw ilę n a bo k u p y ta n ia czy c i p ie rw si nie są szczęśliwi, czy ci d ru d zy w ła śn ie rozłu p aw szy a to m n ie d a li do­ w odów b a rb a rz y ń stw a źle te n w y n ala ze k w y k o rz y stu ją c — bądź p y ta n ie czy w szy ­ scy nie ta ń czy m y (n aw et odm iennie to w y ra ża jąc ) w okół ja k ic h ś ognisk i ja k ic h ś totem ów .

P rzeciw n icy w y ja śn ie ń w ro d z a ju „M ongołow ie bo M ongołow ie”, w szyscy sto i­ m y im p lic ite n a sta n o w isk u jed n o ro d n o ści ro d z a ju ludzkiego. O d rzu cam y w ięc stw ie rd z en ia, iż to Bóg (n atu ra) stw o rzy ł je d n y ch ja k o koczow ników czy ta n c e rz y w okół ogniska, a dru g ich ja k o lu d zi przeznaczonych do w yższych celów . F a k te m je s t je d n a k , że je d n i tań czą, a in n i nie. M ów ienie o zapóźnieniu ty c h pierw szych też niew iele ro zja śn ia , gdyż sta w ia p y ta n ie dlaczego się zapóźnili; n a d to zakłada, iż je śli poczekam y ileś tysięcy la t, to się rozw iną. T a k a hipoteza zaś w cale n ie je s t p ew n a — choć em pirycznie spraw dzić się, rzecz ja sn a , ju ż n ie da. N ie je s t pew ne czy n a w e t cyw ilizacje o w ielkim sto p n iu sk o m p lik o w an ia u rząd zeń społecznych, te, o k reślm y je, w y ra fin o w a n e cyw ilizacje a z ja ty c k ie bądź am ery k a ń sk ie , b y ły cy w i­ liz ac ja m i ew olucyjnym i. T rudno to udow odnić, a le n ie ra z sp ra w ia w rażen ie, że owo w y ra fin o w a n ie szło w p arz e ze sta g n a c ją , z p e try fik a c ją , ru ty n iz a c ją , zobrzędow ie- niem sto su n k ó w społecznych.

Może droga w y ja śn ie n ia p ro w a d zi zre sztą w łaśn ie przez te n o sta tn i czynnik. Może to n ie „baza”, a „ n a d b u d o w a” je s t odpow iedzialna za sta g n a c ję w ielu .sp o łec ze ń stw ? „N ad b u d o w a” h a m u ją c a in ic ja ty w ę ludzką, ew o lu cję społecznych rozw iązań, p e try fik u ją c a sto su n k i p ro d u k c ji i o siąg n ięty stopień ro zw o ju sił w y ­ tw órczych. D la n ie k tó ry c h społeczeństw się to sp raw d za . R. W ojna zw rac a uw agę n a despotyzm C zy n g iśic h an a ja k o pro w ad zący do sta g n a c ji i k o n se rw aty zm u . T. Ł e p k o w s k i w „H istorii M e k sy k u ” (O ssolineum , w przygotow aniu) k ładzie

(4)

r

K I L K A U W A G O H I S T O R I I M O N G O L U 3 4 7

nac isk n a n ad b u d o w ę ideologiczną społeczeństw a p rek o lu m b ijsk ieg o ja k o n a is to t­ n y h am ulec jego rozw o ju . T ru d n o chyba je d n a k ta k w y tłu m aczy ć zacofanie tzw. ludów p ry m ity w n y c h . H isto ria , ja k św iadczą o ty m m. in. k siążk i o M ongolii b ę ­ dące p re te k ste m do n a p isa n ia ty c h zdań, m a coraz w iększe osiągnięcia w z a k resie u sta la n ia fa k tó w z przeszłości ro d za ju ludzkiego; o siągnięcia m a le ją gdy p rz y ­ chodzi do w y ja ś n ie n ia dlaczego było ta k ja k było. H isto ry cy m a ją ty tu ły do chw ały; h isto ria — n ie zaw sze.

Je d n o zd a je się być w szkaże pew ne: m o n o lin ea rn e w izje rozw oju ludzkich społeczeństw nie z n a jd u ją p o tw ie rd z en ia w św ie tle p o głębiającej się w iedzy o dzie­ ja c h k ra jó w św ia ta „B ”, w tym M ongolii. D otyczy to m . in. te o rii fo rm a c ji tra k to w a n e j ja k o se k w e n cja sta n ó w o rg an iz ac ji społecznej re a ln ie istn ie ją c y c h i z n a tu ry rzeczy przechodzących z jednego w drugi. P o m ija jąc w spólnotę p ie r ­ w otn ą, odnosi się w rażen ie, że z fo rm a c ji zdefin io w an y ch w dotychczas fu n k c jo ­ n u ją ce j m a rk sisto w sk ie j te o rii rozw oju, stosunkow o najpow szechniej w y stęp o w ał feudalizm . P rz y k ła d M ongolii, gdzie, będąc ta k różny b y ł on jednocześnie ta k podobny do eu ropejskiego, bardzo w sp ie ra tezę o stosunkow o dużej pow szech­ ności i, w sk a li św ia ta, ponadczasow ości tego u stro ju . U ogólniał rzecz swego cza­ su C z a r n o w s k i : „F eudalizm zach o d n io eu ro p ejsk i średniow ieczny, feu d alizm ch iń sk i w iek u V II p rzed C h ry stu sem , feu d a lizm ja p o ń sk i w iek u X V I do X IX po C h ry stu sie, feu d alizm polin ezy jsk i i feu d alizm In d ia n K o lum bii b ry ty jsk ie j — n ie m a ją n a pew no żadnego historycznego zw iązku. A je d n a k w k ażdym z ty c h w y p ad k ó w m am y do czynienia z feudalizm em . T e sam e czynniki w y w o łu ją w w a ­ ru n k a c h ty c h sam ych s k u tk i te sam e” s.

Z in n y c h fo rm a c ji n ie w ystępow ało pow szechnie niew olnictw o (fa k t od d aw n a u zn a n y przez m a rk sistó w ). P ró b y odn alezien ia go ja k o zjaw isk a społecznie z n a­ czącego n p . w h isto rii P olski, ja k w iadom o, nie u d ały się. N ie znaleziono też ta k ie j fo rm a c ji w M ongolii, nie znaleziono w b ardzo w ielu k ra ja c h . N ie w y stą p ił ta k ż e pow szechnie k a p ita liz m ja k o tw ó r sam oistny. S p ra w a je s t oczyw iście b a r ­ dzo d y sk u sy jn a, gdyż p o ja w ien ie się k a p ita liz m u angielskiego zm ieniło w a ru n k i tego najw ięk szeg o , bezw iednie dokonyw anego „e k sp e ry m e n tu ”, ja k im je s t rozw ój ludzkości. B ardzo w iele okoliczności św iadczy je d n a k o tym , iż istn ie ją c e w ró ż ­ n ych k r a ja c h p rze d k ap ita listy cz n e u stro je społeczne n ie b y ły „brzem ien n e” k a p i­ talizm em . N ie zm ieniłoby tego n a w e t udow odnienie, że gdyby n ie A nglicy, tk a ctw o w In d ia c h b y ro zk w ita ło (ten p rz y k ła d in te re so w a ł M a rk sa ; lo k a ln e in d y jsk ie tk a ctw o n a pew no zostało za b ite przez p ro d u k c ję an g ielsk ą — p y ta n ie tylk o czy było zw ia stu n e m k a p ita liz m u d o statecznie silnym , b y k ra j szedł drogą k a p ita li­

styczną gdyby A nglicy się n ie pojawili)*

Z rew id o w an ie w idzenia te o rii fo rm a c ji ja k o se k w e n cji re a ln ie i spontanicznie n a stę p u ją c y c h po sobie n az w an y c h w niej u stro jó w społeczno-gospodarczych je s t konieczne nie ty lk o dlatego, iż ich d esy g n ató w w w ielu sp ołeczeństw ach n ie o d ­ n a jd u je m y , ale ró w n ież dlatego, że w iele system ów o rg an iz ac ji społecznej re a ln ie w h isto rii istn ie ją c y c h nie znalazło w niej odbicia. M arks zd aw ał sobie sp ra w ę z istn ien ia „m arg in esó w ” n ie o b ję ty ch przez teo rię, gdy m ów ił o tzw . a z ja ty ck im sposobie p ro d u k cji. Z czasem ta k ie „p row izoryczne” z a ła tw ien ie sp raw y okazało się n ie w y sta rc za jąc e. Do tego „azjaty ck ieg o ” w o rk a w rzu ca się w końcu, ja k się okazało w m ia rę postępów w iedzy, w ięk szą część dziejów ludzkości. D ziesiątki w ieków cyw ilizacji k ra jó w ta k ic h ja k C hiny, Indie, w iele w ieków h isto rii św ia ­ ta arab sk ieg o itd., itd., w oczyw isty sposób cyw ilizacji i h isto rii b ardzo różnych, je s t „załatw io n e” je d n y m i to n a jm n ie j w te o rii fo rm a c ji o pracow anym pojęciem .

г. S. C z a r n o w s k i , Z ałożenia m etodologiczne w badaniu ro zw o ju społe­

(5)

3 4 8 M A R C U J K U L A

R e asu m u jąc : sądzę — i p rzeczy tan e k sią żk i o h isto rii M ongolii u tw ie rd z a ją m nie w ty m p rze k o n an iu — że z czasem w zbogacona te o ria fo rm a c ji sta n ie się zbiorem m odeli, sw ego ro d za ju in stru m e n ta riu m , użytecznym dla b adacza, gdyż stw a rz a ją c y m p u n k ty odniesienia, p o zw alający m w m ia rę p recy zy jn ie p o ró w n y ­ w ać — a n ie b ezpośrednim opisem rzeczyw istości’. Do tych m odeli re a ln a rzeczy­ w istość będzie się zbliżać w o k reślonym stopniu, a nie ad e k w a tn ie p rzy sta w ać . G dy się p rz y ró w n u je dzieje M ongolii do konceptów ta k ich ja k „fe u d aliz m ” czy „k a p ita liz m ”, n asu w a się jeszcze je d n a uw aga. Dlaczego m ianow icie w M on­ golii nie p o w sta ł k ap italizm , k tó ry chcielibyśm y nazw ać „in d u k o w a n y m ” ? R. W o j­ n a bardzo słusznie zauw aża, że w tra k c ie e k sp a n sji kolonialnej okazało się, iż „E uropejczyk u m ia ł — — o w iele lepiej niż daw ny n om ada niszczyć, u ja rz m ia ć tr w a le j” (W., s. 266). Słow a te m ogą być le k c ją skrom ności dla n as, E u ro p e jc zy ­ ków , którzy, zap o m in ając o o k ru c ie ń stw a c h d o k o nyw anych przez B iałych, do dziś w sp o m in am y o k rw a w y ch T a ta ra c h . W ypada w szakże zadać p y ta n ie dlaczego w n ie k tó ry c h w y p ad k a ch u ja rz m ia n ie przez E uro p ejczy k ó w prow adziło do ro z b u ­ dow y lokalnego a p a r a tu w ytw órczego, a w innych nie. P raw d a, ta rozb u d o w a służyła p rzed e w szy stk im E uropejczykom i była im m an e n tn ie p ow iązana z e k sp lo ­ a ta c ją lu d ó w kolonialnych. A p a ra t w y tw ó rczy był ro zbudow yw any ta k , b y służyć ek sp lo atato ro m , a nie by stw a rz ać p o d sta w y rozw oju m ającego zaspokoić ów czesne i przyszłe po trzeb y m iejscow e. Nie da się je d n a k uk ry ć, że a lte rn a ty w ą dla ty c h w szy stk ich p ra w d ja k ż e często nie był n ie sk rę p o w an y rozw ój zdom inow anych społeczności, lecz sta g n ac ja, p e try fik a c ja stosunków społecznych, re la ty w n e zacofa­ nie w m ia rę ja k o ta cz ają cy św iat zdobyw ał p rzew agę. P y ta n ie czy doraźnie i p e r ­ spek ty w iczn ie bard ziej opłaca się żyć w społeczeństw ie sta g n ac y jn y m , ale rządzić się sam em u, czy być p o ciągniętym za głow ę do rozw oju w przem ożnej części s łu ­ żącego innym , je s t a lte rn a ty w ą , w k tó re j rozsądnego w y b o ru chyba n ie m a. G łów ­ n i z a in te re so w an i, ci eksploatow ani, n a ró żn e sposoby opow iadali się za p ierw szym je j członem . Czy trw a lib y w sw ym w yborze gdyby pojaw iło się eu ro p e jsk ie w y ­ zw anie bez e u ro p e jsk ie j dom inacji je s t nie do sp raw d zen ia.

W w y p a d k u M ongolii ekonom iczna p e n e tra c ja obca p o jaw iła się późno, b y ła stosunkow o sła b a i specyficzna. N ie p o ja w ił się tu ta k dobrze zn a n y z Trzeciego Ś w iata ty p w zro stu zorientow anego n a zew n ątrz. P rzyniosło to ów d w oisty, w sp o m in an y w yżej sk u te k . M niejszą ek sp lo atację ludności i sta g n ac ję. Nie p rz e - k o n y w u je n as teza o o k ru tn y m w yzysku m ongolskich ąu a si-p ań szcz y źn ian y ch p a ­ sterzy, ara tó w , przez m iejscow ych q u asi-fe u d aló w . D opóki d an in y przez tych pierw szy ch o d d aw a n e b yły przeznaczone n a za o p atrz en ie pańskiego stołu, a p o słu ­ gi m ia ły zaspokoić po trzeb y p a n a i jego otoczenia — n ie pow inny być one ta k bardzo ciężkie (n aw et jeśli, co nie do zak w estio n o w an ia, system b y ł społecznie n ie sp ra w ied liw y ze swej istoty). W h isto rii P o lsk i — by w ziąć n ajb liż szy p rz y ­ k ła d — p raw d ziw ie o k ru tn y w yzysk chłopa p o ja w ił się gdy z p ro d u c e n ta n a d ­ w yżki przeznaczonej n a p ań sk i stół sta ł się o n w łaśn ie kółkiem w m echanizm ie gosp o d ark i p ro d u k u ją c e j na zewnątrz·. S koro w M ongolii tego nie było (e w e n tu a l­ n ie po jaw iło się późno i w m ałym stopniu), p o w sta je p y ta n ie po co by m iano ty c h a ra tó w aż ta k w yzyskiw ać? Co by m ongolscy m ożnow ładcy ro b ili z n a g ro ­ m adzonym i d an in am i bąd ź n ad m ie rn y m i św iadczeniam i? P rzecież n a w e t p ira m id ta m nie budow ano, p ałaców też n ie w iele (inw estycje n ie p ro d u k c y jn e, zużycie n a d ­ w yżki nie n â rozbudow ę a p a r a tu p rodukcyjnego, lecz dla um ocnienia pozycji g ru ­ p y dom inującej — zjaw isko typow e dla „azjatyckiego sposobu p ro d u k c ji”).

Z a sta n a w ia dlaczego w M ongolii n ie p o ja w ił się w zro st zo rien to w an y na ze w ­ n ątrz . Czy ogrom na odległość do po k o n an ia lądem uniem ożliw iała tra n s p o rt to ­ w arów , k tó re M ongolia m pgłaby e w e n tu aln ie p rodukow ać, a czyniła n ieo p łacaln y m ek sp o rt p ro d u k tó w hodoWii ja k o zb y t ta n ich ? T en czynnik m ógł oczyw iście duże tłum aczyć. Jeszcze w spółcześnie, gdy M ichał K a l e c k i z g ru p ą w sp ó łp rac o w n i­

(6)

K IL K A U W A G O H I S T O R I I M O N G O L U 3 4y

ków p ró b o w ał d la celów ćw iczeniow ych zbudow ać niby p ro je k t p la n u go sp o d ar­ czego dla M ongolii, n a tk n ą ł się n a tru d n y do ro zw iązan ia pro b lem co m ożna o p łacaln ie eksportow ać. N aw iasem m ów iąc, w ym yślił rozw iązanie ciekaw e: tw ie r ­ dził, iż M ongolia p ow inna się W yspecjalizow ać w p ro d u k c ji farm ac eu ty k ó w . Część ich p ro d u k u je się podobno w o p arc iu o surow ce pochodzenia zw ierzęcego; sam e sta n o w ią p ro d u k t n a ty le przetw orzony, że jego cena u sp raw ie d liw ia poniesienie w ysokich kosztów tra n s p o rtu ; m a ła objętość i w ag a tra n s p o rt u ła tw ia.

Skoro je d n a k n ie w zro st zo rien to w an y n a z e w n ątrz (załóżmy, iż rzeczyw iście n ie m ożna było znaleźć p ro d u k tó w d o statecznie op łacaln y ch w danych w a ru n k a c h tran sp o rto w y c h ) to, zap y tajm y , dlaczego n ie następ o w ało w ciąg an ie M ongolii w o rb itę św iatow ej g o sp o d ark i k ap italisty c zn e j ja k o ry n k u zbytu. Z przeczy tan ej le k tu ry z d a je się w y n ik ać , iż p rzyczyną było to, że sp rzed aw cam i to w aró w byli tu głów nie Chińczycy, nie re p re z e n tu ją c y a n i św iatow ego, an i rodzim ego k a p ita ­ lizm u. C hińscy k upcy zm ierzali do dużego zysku z m ałego obrotu, często do z y s­ ków lichw iarskich. F irm y za chodnioeuropejskie pew no tu n ie docierały z pow odu tru d n o ści stw a rz a n y c h przez odległość, bądź z pow odu ry n k u p o te n cja ln ie zbyt w ąskiego. W każdym raz ie sp raw ę w a rto by ro zp atrzy ć. W końcu h isto ry k p o ­ w inien p y ta ć nie tylk o o przyczyny i przebieg tego co zaszło, ale rów nież o to dlaczego pew ne z jaw isk a nie w y stą p iły . Z p u n k tu w idzenia ro zw ażań n ad rozw o­ jem Trzeciego Ś w ia ta p ły n ie w k ażd y m raz ie z ro z p a try w a n e j k w estii n au k a , iż p ro fil gospodarczy p a ń s tw a dom inującego był n ie n a jm n ie j w ażny dla zdom ino­ w anego.

1

+

D ruga g ru p a uw ag, pow stały ch n a m a rg in esie le k tu r y ju ż tylk o k siążek L u d ­ w ik a B a z y l o w a i S te fa n a K o j ł o , dotyczy rew o lu c y jn y ch p rze m ian ja k ie przeżyła M ongolia w X X w. W szystkie te p rze m ian y — ja k je p o k azu ją obydw aj a u to rz y — zd a ją się bardzo trzecio św iato w e w sw ej genezie, a co n ajm n ie j p o ­ dobne do in n y c h ru ch ó w rew o lu c y jn y ch św ia ta zacofanego w la tac h d w udziestych i trzydziestych. N iepodległość, ja k ą uzy sk ała M ongolia przez w yzw olenie się od C h in w 1911 r., była, n azw ijm y ta k , k o n se rw a ty w n ą niepodległością. L. B azylow nazy w a p o w sta ły tw ó r p ań stw o w y „m o n arch ią fe u d a ln o -te o k ra ty c z n ą ” (B., s. 254) i tru d n o odm ów ić tej n azw ie słuszności, gdy się zw aży n a trw a ją c e sto su n k i spo­ łeczne oraz zasiądnięcie na tro n ie zw ierzchnika w yznaw ców lam aizm u, żywego w cielenia Boga, bogdo-gegena. „K o n se rw a ty w n a niepodległość” nie b y ła w szakże zjaw isk iem w y ją tk o w y m w k ra ja c h w y zw alają cy c h się, n a w e t je śli p rzy p a d e k M ongolii zd a je się w y jątk o w o ciek aw y zarów no z p u n k tu w idzenia socjologii r e ­ ligii, ja k socjologii p ań stw a.

D rugim zjaw isk iem ty pow ym dla k rę g u k ra jó w „B ” (jeśli w olno użyć o k re ­ ślenie „ty p o w e” w św iecie n ieograniczonej zm ienności) było sz arp an ie M ongolii przez w ia try h isto rii. T en k ra j zaw sze b y ł pom iędzy R osją a C hinam i, zza k tó ry c h w ysu w ały się jeszcze n ie k ie d y in te resy jap o ń sk ie. S am słaby, m u siał sta w iać n a jednego z sąsiad ó w przeciw d ru g iem u . W epoce, o k tó re j tu m ow a, z w rac ał się — w edług B azylow a i K ojło — k u R osji, n a tu ra ln e j przeciw w adze Chin. C iekaw e, że ku R osji p a trz a ł zarów no bogdo-gegen, ja k rew olucjoniści. N a jp ie rw k u carow i, potem k u bolszew ikom . I znowuż: nie by ła to sy tu a c ja w y ją tk o w a w T rzecim Świecie, zw łaszcza ów czesnym azjaty ck im . P oczątkow e k o n ta k ty K u o m in ta g u

i. R osją ra d z iec k ą są szeroko znane. C iekaw e je d n a k , że n a w e t po dokon an iu przez

K uo m in tan g zw ro tu , ja p o ń sk a p r e s ja n a C h in y sp rz y ja ła k ie ro w a n iu oczu C h iń ­ czyków w łaśn ie k u R osji. Je rz y B a rth e l de W eyd en th al, P oseł R P w C hinach, pisał w lip cu 1936 r.: „C hociaż Czang K aj-sz e k w rogi je s t bezw zględnie S ow ietom , to sy m p a tie ro sy jsk ie, w spom agane p ro p ag a n d ą ro sy jsk ą p raso w ą i za pom ocą

(7)

3 5 0 M A R C IN K U L A

obrazów k in em ato g ra ficzn y c h , w y k az u jąc y ch silą m ilita rn ą S ow ietów (np. m a n e ­ w ry pod K ijo w em 1935 r.) w z ra sta ją w śró d p a trio ty cz n y ch elem en tó w m łodzieży, a n a w e t m łodych oficerów i sfer politycznych, dochodzących stopniow o do p o ­ glądów , że je s t to je d y n y ra tu n e k p rze d J a p o n ią ” s.

W arto w rozw ażan y m k o n tek ście w spom nieć o p inię tegoż posła, p rz e c iw sta ­ w iającego (lipiec 1936) zachow anie się R o sjan w M ongolii zachow aniu się C h iń ­ czyków i Japończyków . M ówił on o „ a k sa m itn e j rę c e ” R osjan, ich „nie w trą c a n iu się do szczegółów a d m in istra c ji” oraz n ie u p o k a rz a n iu m iejscow ych u rzęd n ik ó w i o ficerów a ro g a n c ją i o kazyw aniem w yższości. T ym czasem Jap o ń czy cy — k o n ty ­ n u o w ał m a ją c n a m yśli chyba ich obecność w M ongolii W ew n ętrzn ej — p o stę ­ p u ją p rzeciw nie: „n a sy ła ją zaw sze m asę m ały ch a zaro zu m iały ch urzęd n ik ó w , k tó rzy sw ą zarozum iałością, poczuciem w yższości i b ra k ie m ta k tu d ra ż n ią m ie j­ scow ych”.

W dalszym ciągu ra p o rtu B a rth e l de W ey d en th al, k tó ry na pew no n ie m ia ł sy m p a tii do R o sjan a M ongolię u w aż ał za ich p ro te k to ra t stw ie rd z a ł iż „M on­ gołow ie są d u m n i i o dużym poczuciu niezależności” ; p o lity k ę ra d z ie c k ą w id ział ja k o św iadom ie zm ierzającą do u n ik n ię cia b łę d u C hińczyków , polegającego jego zdaniem n a n ie poszanow aniu m ongolskiej a u to n o m ii4.

O „trzeciośw iatow ości” m ongolskiej re w o lu c ji m ożna m ów ić ta k ż e gdy się zważy,, ja k w ielk ą ro lę w jej genezie (i przebiegu) o d g ry w ały h a sła n arodow e. T a rew o lu c ja zaczynała się od w a lk i o em an c y p ac ję n aro d o w ą — w k o n se k w e n cji p rz e jm u ją c z czasem ta k że k lie n te lę inn y ch ru ch ó w podnoszących te sam e hasła. N a K u b ie było podobnie — so cjaln a re w o lu c ja zaczynała się od n a ro d o w y ch haseł (przeciw d o m in a cji USA). Nie inaczej p rze b ieg a ły sp raw y w C hinach, gdzie szło 0 pozbycie się Jap o ń czy k ó w (w spom niany J. B a rth e l de W ey d en th al w listopadzie 1936 г.: „O baw iać się m ożna, że Ja p o n ia czy je j ko ła w ojskow e p ro w a d zą dość n iebezpieczną grę: chcąc poddać C hiny sw oim w pływ om budzą C hiny i ich n a c jo ­ nalizm , ich u św iad o m ien ie n arodow e i k o n so lid u ją rozproszkow any dotychczas o l­ b rzy m i n a ró d ; chcąc w yelim inow ać niebezpieczeństw o k o m unizm u i o dsunąć go od siebie ja k n a jd a le j — o tw ie ra ją raczej dla jego w pływ ów w ro ta ” 5).

W M ongolii w alczono o pozbycie się C hińczyków . B iograf S uche B ato ra, czoło­ w ego m ongolskiego rew o lu cjo n isty , odn o to w ał jego obecność n a u p o k a rz a ją c e j ce­ rem onii lik w id a c ji auto n o m ii M ongolii, k ie d y to C hińczycy zm usili bogdo-gegena do w ejścia do P ała c u bocznym i d rzw ia m i (lu ty 1920; K., s. 110—111). O dnotow ał jego sp rzeciw w obec rozw iązania przez n ic h a rm ii m ongolskiej. O dnotow ał, last

b u t not least, sfo rm u ło w an ia pierw szego d o k u m e n tu p o w stałej z rew o lu c y jn y ch

kółek M ongolskiej P a r tii L udow ej: „Oczyścić k ra j od o k ru tn y c h w rogów , szk o ­ dzących sp ra w ie n a ro d u i religii. O dzyskać u tra c o n e przez M ongolię p ra w a , w zm o c­ nić pań stw o i relig ię, n ie u stę p liw ie b ro n ić n a ro d u m ongolskiego”. Z araz w n a s tę p ­ n y ch słow ach była w ty m dokum encie m ow a ta k ż e o tym , iż n a le ż y „zrew idow ać 1 zm ienić w e w n ę trz n ą p o lity k ę k ra ju , troszczyć się ja k n a ju siln ie j o in te re sy a r a - tów , bro n ić ich p ra w i położyć k re s cierp ien io m m as p ra c u ją c y c h i w yzyskow i człow ieka przez człow ieka” (czerw iec 1920; K., s. 131) — ale n a w e t u w zg lę d n ia jąc je, za sk a k u je, ja k in te rn a c jo n a listy c z n a i sk u p ia ją c a u w ag ę n a k o n flik c ie k la so ­ w ym ideologia k o m u n isty czn a b y ła w ty m w y p a d k u no śn ik iem em an c y p a c ji n a ­ rodow ej. C iekaw e, że gdy rew o lu cjo n iści w p ro w a d zili now y k a le n d a rz (1924), za początek e ry p rz y ję li rok 1911, a n ie ro k sw ego zw ycięstw a — 1921. Nie w y d a je się by było to d y k to w an e ty lko ta k ty k ą .

* A AN, M SZ, n r 54 l i , k. 18. ■* T am że, k. 31.

(8)

K I L K A U W A G O H I S T O R I I M O N G O L U

Obok h a se ł w yzw olenia spod obcej do m in acji b y ła jeszcze je d n a droga, w której rew o lu cjo n iści m ongolscy podnosili k w estie em an c y p ac ji n aro d o w ej: p ro ­ gram m o d ern izacji k r a ju . C h a ra k te ry sty c z n e , że pod staw o w y do k u m en t I Z jazd u M ongolskiej P a r tii L udow ej (m arzec 1921 r.) m ów ił m. in.: „P ro b lem y p o lity k i zew nętrznej i w e w n ę trz n e j, życia religijnego, zm iany u sta lo n y c h w historycznym rozw oju obyczajów , tra d y c ji i b y tu ekonom icznego p a rtia będzie rozw iązyw ać zgodnie z duchem czasu przeżyw anego przez n a ro d y całego św ia ta i c h a ra k te ­ rem przyszłych z m ian w w y d arze n iac h n a sk a lę św iato w ą, w y łącznie d la d obra i p ostępu n a ro d u m ongolskiego” (B., s. 301). Owo n ad ą ż e n ie za duchem czasu i postępem stan o w iło isto tn y p u n k t m yśli m ongolskich — podobnie ja k in n y c h trzeciośw iatow ych — rew olucjonistów .

W. R o d z i ń s k i n a p isa ł sw ego czasu o u cz estn ik ac h ru c h u p ro te stu 1919 r. w C hinach (tzw. R uchu 4 M aja): „Część u cz estn ik ó w R u ch u 4 M aja u zn a ła te ra z za sw oją ideologię m a rk sizm -le n in iz m . Ich zdaniem b y ł to św iatopogląd d o sta r­ czający im w szy stk ich niezb ęd n y ch zasad i w ytycznych, by urzeczy w istn ić to, co uw ażali za p o d staw o w e za d an ie sto jące przed nim i, tj. m o d e rn izac ję i ponow ne w yłonienie się C hin ja k o w ielkiego i potężnego k r a ju ” 9. T o u te p roportion gardée, try b rozu m o w an ia re w o lu c jo n istó w m ongolskich b y ł chyba podobny. W z a sa d ­ niczym elem encie, w ą tk u em an cy p acji n aro d o w ej, dążenia jed n y ch i d ru g ich nie różniły się zaś od, pow iedzm y, rozu m o w an ia K em a la A ta tü rk a — n a w e t je śli ten, dla re a liz a c ji podobnego celu w y b ra ł drogę m o d e rn izac ji k a p italisty c zn e j.

O sta tn ia trze cio św iato w a cecha ro z p a try w a n e j rew o lu c ji (p rzy n ajm n iej o s ta t­ n ia z dostrzeżonych przez n a s w m a te ria le zgrom adzonym przez B azylow a i Kojlo) to specyficzna re k r u ta c ja rew olu cjo n istó w . N a tle bezim ien n y ch a ra tó w , dla w ielu pow odów p raw d o p o d o b n ie stosunkow o ła tw y c h do p o d erw an ia do w szelkiej w alk i, w y raźn ie w y o d rę b n ia się niew ielka, a stosunkow o św iadom a sw ych celów elita rew o lu cy jn a. N ie r e k r u tu je się z lud u , a p rz y n a jm n ie j nie bezpośrednio z ludu. W praw dzie zarów no S uche B ato r, ja k C zojb ałsan pochodzili z rod zin w y ra źn ie ludow ych, ale ich p rzy stą p ie n ie do działalności rew o lu c y jn ej n astąp iło gdy, czy to dzięki p o n ad p rz eciętn y m zdolnościom i predyspozycjom , czy dzięki szczęśliw ym p rzy p ad k o m , w spięli się ju ż nieco w h ie ra rc h ii społecznej i dzięki podejm o w an y m zajęciom zy sk ali szerszy pogląd n a św iat. S uche B a to r w ja k im ś m om encie swego życia odbył szkołę p odoficerską, pracowra ł w d ru k a rn i, d o sta w ał k o le jn e dżinsy (kulki) do cz ap k i — n a w e t czerw oną w ra z z niższym ty tu łe m szlacheckim . Szkołę podoficerską czy p ra c ę w d ru k a rn i trze b a docenić n a tle ów czesnego sta n u M on­ golii — a czerw ony dżins podobno oznaczał ju ż b ardzo w ysoką pozycję w h ie ­ r a rc h ii u rzędniczej. Z kolei C horło g ijn C zo jb ałsan ja k im ś zbiegiem okoliczności tr a f ił do lok aln ej szkoły tłum aczy, potem do Irk u c k a , gdzie uzup ełn ił w y k sz ta łc e ­ n ie p rzy n a jm n ie j w z a k resie 3 k la s szkoły p o d staw o w ej. S k ład pierw szych kółek rew o lu c y jn y ch zorganizow anych przez S uche B a to ra i C zo jb ałsan a był ró w n ie ch a rak te ry sty c z n y : u rzę d n icy (niekiedy n a w e t n ie n ajniżsi), dzien n ik arz, nauczyciel, lam ow ie. M ożna oczyw iście arg u m en to w ać, że podobny, u rzę d n icz o -in te le k tu a ln y sk ła d m iew ały an alogiczne k ó łk a w początkach w szelkiej działalności re w o lu c y j­ n ej, ale odnosi się w ra że n ie, że w T rzecim Ś w iecie o pisyw ane zjaw isko je s t b a r ­ dzo silnie za ak cen to w an e. P odobnie siln a w w y p a d k u Trzeciego Ś w iata je s t ro la idei n ap ły w a ją c y c h z ze w n ątrz; K ojło a k c e n tu je ją w an a liz ie p rz y p a d k u m o n ­ golskiego (k o n ta k ty rew o lu c jo n istó w z R o sjan a m i żyjącym i na m iejscu, bądź po­ znaw an y m i w tra k c ie podróży M ongołów do Rosji).

• W . R o d z i ń s k i , C h in y w ogniu. R ew o lu cja w latach 1925— 1927, W rocław 1983, s. 26.

(9)

3 5 2 M A B C IN K U L A

*

B ardzo ciek a w e byłoby prześledzenie losów rew o lu c ji m ongolskiej po je j zw y ­ cięstw ie. T u je d n ak , szczerze m ów iąc, k sią żk a B azylow a — bo te n a u to r pośw ięca ok reso w i p o rew o lu c y jn em u n ajw ięc ej m ie jsc a — pozostaw ia niedosyt. B azylow zestaw ia p odstaw ow e fa k ty — m niej je an alizu je. P o d aje fa k ty za o fic ja ln ą m o n ­ golską w y k ła d n ią dziejów najnow szych. U czciw ie pisze, że, pow iedzm y, kogoś u z n a n o za szkodnika społecznego — n ie an g a żu jąc w łasnego sąd u w m e ritu m sp raw y . A przecież chciałoby się w yrazić życzenie by czy ten, czy in n y a u to r p r z e a n a l i z o w a ł h isto rię M ongolii, b iorąc pod uw agę o ficjaln e d o kum enty, ale n a nich nie p o p rze stając . Nie u zn a ją c żadnej decyzji czy w y b ra n e j drogi za „ je d y ­ n ie w ła śc iw ą ” (B., s. 328, à propos przezw yciężenia „praw icow ych o d chyleń” w 1932 r.), lecz pok azu jąc cały w ac h larz m ożliw ych w yborów , p rze w id y w lan e k o n - sek\vencje w y borów odrzuconych oraz re a ln e k o n sek w en cje drogi w y b ra n e j. P o ­ k az u ją c zachodzące procesy na tle porów naw czym , gdyż w ym ow a stw ierd zan eg o fa k tu je st inna gdy w y stę p u je on tylk o w je d n y m k ra ju , a in n a gdy p o ja w ił się w k ażdym z poró w n y w aln y ch procesów postrew o lu cy jn y ch . To o sta tn ie dotyczy np. socjologicznych zjaw isk w łonie obozu rew o lu cy jn eg o po zw ycięstw ie. N ie da się ich sprow adzić do ta k ic h czy in n y c h cech c h a ra k te ru (wad c h a ra k te ru ) tak ieg o czy innego przyw ódcy. W arto pam iętać, iż „p ożeranie w łasn y ch dzieci” przez rew o lu cję w ystępow ało chociażby w R ew olucji F ra n cu sk ie j, a n ik t n ie tw ie rd z i, ja k o b y przy czy n ą tragicznego z jaw isk a były cechy osobiste R o b e sp ie rre ’a. S am i sk ło n n i b y lib y śm y raczej tw ierdzić, że to proces h istoryczny nie przy p ad k o w o w y su n ął .na czoło człow ieka o cechach R o b e sp ie rre’a. Pow yższe n ie zd e jm u je z k o n ­ k retn e g o człow ieka odpow iedzialności czy to za zbrodnie, czy za p ro w a d zo n ą p o ­ lity k ę — stw ie rd z a tylko, że osąd ty p u sędziow skiego h isto ry k o w i n ie w y sta rc za . Innym , w aż n y m d'.a te o rii rew o lu c ji zagadnieniem , k tó re w w y p ad k u M on­ golii ry s u je się szczególnie ciekaw ie je s t k w e stia p o stę p u ją cej ra d y k a liz a c ji rew o ­ lucji. P rzecież ta m ongolska rew o lu c ja zaczyna od u trz y m a n ia bogdo-gegena n a tronie, a kończy (choć nie najw łaśc iw sze to słowo) n a w y trze b ien iu elem en tó w daw nego p o rząd k u w ja k najszerszy m zakresie. M ożna w tym w idzieć n a ś la d o w ­ nictw o, czy b ezpośrednie o d działyw anie p rz y k ła d u radzieckiego (trz eb a p a m iętać o rad zieck iej obecności w ojskow ej w M ongolii!). M ożna w idzieć typow e d la ru c h u kom unistycznego zdum iew ająco d alekosiężne p la n o w a n ie polityczne, połączone ze sw oistym m istrz o stw e m ta k ty cz n y m 1. W k o ń cu ta k i fazow y proces po g łęb ian ia p rze m ian w y stą p ił w każdym z k ra jó w obozu. M ożna w szakże w idzieć ta k ż e ty ­ pow ą cechę głębokiego p rocesu rew olucyjnego. T en pociąg się n ie za trzy m u je; po pierw szej fazie przychodzi n a stę p n a , po tem dalsze. T ak było w R ew o lu cji F ra n ­ cuskiej, ta k było w R ew olucji P aźd z ie rn ik o w e j, pew no w innych — ta k ich , k tó re tru d n o p o d ejrz ew ać o bezpośrednie n a ślad o w n ic tw o czy d ziałanie in sp iro w a n e — także.

W y stęp u je w rew o lu c jac h te n d e n c ja do p ogłębienia aż do jednego z dw óch w yjść: k lę sk i (T herm idor) bądź dogłębnego p rz e k szta łc en ia społeczeństw a. T a d ru g a sy tu a c ja oznacza p rzek ształcen ie p ra k ty c z n ie b ezp o w ro tn e w sferze s tr u k tu r y — co n ie w y k lu cz a d o jrze n ia w ja k im ś m om encie w społeczeństw ie p y ta n ia czy godne p o d trz y m a n ie w arto śc i (czy to daw ne, czy z z a k re su w yjściow ych h aseł rew olucji), n ie zostały »w ty m procesie pog rzeb an e i czy w te n sposób ocena p rz e m ia n n ie była za w ysoka. N ie w yklucza d o jrze n ia p y ta n ia czy rew o lu c ja n ie doszła do z a ­ n egow ania siebie.

Pow yższe nie przeczy oczyw iście m ożliw ości p o ja w ien ia się ra d y k a liz a c ji in ­ sp iro w an ej w p ro cesach {-ewolucyjnych tylk o częściow o spontanicznych.

' I

D ru g a sp ra w a , pow iązan a z k w e stią ra d y k a liz a c ji, a ry su ją c a się n a p rz y ­ kła d zie m ongolskim b ardzo ciekaw ie, to zag ad n ien ie sto su n k u m o d e rn izu ją ce j r e ­

(10)

K I L K A U W A G O H I S T O R I I M O N G O L II

3 5 3

wolucji do tr a d y c ji n aro d o w ej. Szczególnie ja sk ra w o w y stę p u je ono gdy m ow a 0 religii i K ościele, ale je s t znacznie szersze. P y ta n ie je s t tak ie: ja k unow ocześ­ nić k ra j, zw iększyć jego p o te n c ja ł rozw ojow y, w p ro w ad zić sp raw ied liw sze s to ­ sunki społeczne — nie n a ru sz a ją c jednocześnie tego, co sta n o w i o k u ltu rz e n aro d u . Nawet w w y p a d k u n a jlib e ra ln ie jsz e j, ale zm ierza ją cej do re a liz a c ji społecznych celów i rozw oju gospodarczego rew o lu cji, tru d n o by sobie w yobrazić pozostaw ienie Klasztorów z ty siąc am i lam ów i z ich siłą p olityczną, n ie tk n ię ty c h dóbr k la sz to r­ nych z p a n u ją c y m w n ic h podd ań stw em , k u ltu osób, w k tó re ja k o b y w cielało się bóstwo, ty tu łó w i u p ra w n ie ń św ieckich książąt, p o d d ań stw a ara tó w , średniow iecz­ nych re g u ł sąd o w n ictw a. N ie sposób w szakże u n ik n ą ć p y ta n ia do któ reg o m o m en tu dziwaczne — z „now oczesnego” (w p ra k ty c e e u ro p e jsk ie j) p u n k tu w id zen ia — stroje bądź o rg an iz ac ja re lig ijn a są czy n n ik am i sprzecznym z ja k k o lw ie k d efinio­ w anym postępem , a od któ reg o są e lem e n ta m i k u ltu ry n aro d u . P ro b le m ta k i s ta je nie tylk o przed re w o lu c jo n ista m i k ra jó w zacofanych, a le i przed tym i, k tó rzy zm ie­ rzają do ich ro zw oju d rogą n ie re w o lu cy jn ą . J a k p rzep ro w ad zać niezb ęd n ą p rz y ­ n ajm niej w p ew n y ch p u n k ta c h m o d ern izację bez tego by sprow adzić isto tn e z p u n ­ ktu w idzenia sam opoczucia narodow ego w arto śc i do sk lep u z p seudoludow ym i w y ­ robami, sk an sen u b u d o w n ictw a religijnego, czy „krajo w eg o k ą c ik a ” w b arze u ltr a ­ nowoczesnego 'hotelu H ilton.

We w spom nianej w yżej u ch w ale I Z jazdu M ongolskiej P a r tii L udow ej (m arzec 1921) rew o lu cjo n iści m ongolscy m ów ili, że „ P a rtia będzie u suw ać i likw idow ać łagodnym i w m ia rę m ożliw ości zabiegam i — n ie co fając się je d n a k w raz ie po-11 trzeby i p rzed stosow aniem zdecydow anych środków — tylk o te obyczaje, tra d y c je

1 in sty tu cje, k tó re są całkow icie bezużyteczne, lu b też te, k tó re n ie o dpow iadając duchow i czasu przeżyły się n a zaw sze i przynoszą ty lk o szkodę” (B., s. 301). R ealn ie p rzem iany poszły, ja k się zdaje, bardzo daleko. N ie m am y k o m p e ten c ji do oceny czy lik w id a cji uległy ty lk o in sty tu c je i obyczaje „całkow icie bezużyteczne”, „ p rz e­ żyte n a zaw sze” i „przynoszące ty lk o szkodę”. N ie w iem y n aw e t, co m ów ią n a te n te m at prow adzący w M ongolii pow ażne b a d a n ia etnografow ie. C hcem y pow iedzieć tylko, że pow ażne p rze d y sk u to w an ie w śró d h isto ry k ó w zag ad n ien ia „ k u ltu ra n a ­ rodow a i tra d y c ja a m o d e rn izac ja i rozw ój” n a p rzy k ła d zie M ongolii byłoby b a r ­ dzo in stru k ty w n e z u w agi n a w y jątk o w o duży d y sta n s o d dzielający obraz c y w ili­ zacji, w p u n k cie w y jśc ia i am b icje co do sta n u pożądanego.

O sta tn ia ze sp raw , k tó rą chcem y tu poruszyć ja k o ciek a w ą d la pogłębienia przy o kazji ja k ic h ś d alszych stu d ió w n ad h isto rią p o rew o lu cy jn ej M ongolii, to profil i tem po je j rozw oju gospodarczego. To, że w szystko zaw sze w zrasta, n a poparcie czego d o sta je m y m asę słabo p o w iązanych i często niem ożliw ych do in te r ­ p re ta c ji liczb, w iem y i z bezpośredniego w ieloletniego dośw iadczenia. By je d n a k zrozum ieć dośw iadczenie m ongolskie, w ty m ta k ż e by je p raw d ziw ie docenić, p o ­ trzebow alibyśm y k ry ty cz n ej an a liz y tam tejszego w z ro stu gospodarczego. A nalizy nie tylk o tego co zdecydow ano, ale rów nież in n y c h w y b o ró w m ożliw ych, a o d rzu ­ conych. P o d a n ia in fo rm a c ji n ie tylko n a te m a t tego co osiągnięto, ale k ry ty cz n ej analizy tego co osiągnięto n a tle tego, co m ożna było osiągnąć (n aw et gdyby ta an aliza p ro w ad ziła do w niosku, że nic w ięcej nie m ożna było osiągnąć). A nalizy społecznych kosztów rozw oju. A nalizy stosow alności p rz y ję te j m etodologii p la n o ­ w ania do lo k aln y ch w a ru n k ó w (otoczenia społecznego i su b sta n c ji gospodarczej). A nalizy m echanizm u decyzyjnego.

C órka znajom ych n ied aw n o ośw iadczyła, że czy to z geografii, czy z h isto rii nie m usi się uczyć o, pow iedzm y, W ęgrzech, bo i ta k w szystko ju ż w ie. „S kąd Wiesz?” — z a p y ta li rodzice. O dpow iedziała, że uczyła się ju ż o in n y c h k ra ja c h RW PG, a na W ęgrzech n a pew no też „daw niej było źle chłopom i robotnikom ,

(11)

3 5 4 M A R C IN K U L A

a po w o jn ie z o stał p o d ję ty w y siłek u p rze m y sło w ie n ia”. C h ciałbym w y ra zić na; dzieję, że w przyszłości przeczy tam y p ra c e histo ry czn e o porew o lu cy jn ej Mongolii' głębiej u w zg lęd n iające je j specyfikę, p o k az u ją ce k o n flik ty , tru d n o ści, sukcesy i po, raż k i. P ra c e p o ró w n u jąc e ją z in n y m i k ra ja m i. N b. tylko n a tle ta k ie j analizj. m ożna będzie w p ełn i docenić te z ta m te jsz y c h dokonań, k tó re zo stały uwieńczone

sukcesem . I . i I % if

Cytaty

Powiązane dokumenty

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 26/3-4,

J e d ­ nym słowem sobór w prow adza tu ta j zasadę odnoszącą się ogólnie do w szystkich upraw nień: tam się kończy upraw nienie jednostki, czy osoby

Gdzie­ k olw iek się znajdą, niech pamiętają, że oddali się i pośw ięcili swoje ciało Panu Jezusowi C hrystusow i I z m iłości ku Niemu powinni na­ rażać

U dokum entow anie uzdrow ienia w księgach parafialnych Małżeństwo uzdrow ione w zaw iązku w zakresie zew nętrznym powinno być odnotow ane przede w szystkim w

Przez niezdolność do podjęcia istotnych obowiązków m ałżeńskich wynikającą z przyczyn n a tu ry psychicznej rozum ie sdę niezdol­ ność do zrealizow ania

skopatu dla spraw duchowieństwa, zajm ując się rehabilitacją kapła­ nów, był członkiem K onferencji W yższych Przełożonych Zakonów Mę­ skich, pracując w

Bezpośrednią przyczyną działania sen atu było postępow anie W istyl- li pochodzącej z rodziny pretorsk iej, k tó ra w celu uniknięcia k a r przew idzianych przez

[r]