• Nie Znaleziono Wyników

Ks. Jan Fijałek (8.V.1864 - 19.VI.1936)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ks. Jan Fijałek (8.V.1864 - 19.VI.1936)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

5, Ks. M I E C Z Y S Ł A W Ź Y W C Z Y Ń S K I.

KS. J A N F l J A L E K

8. V. 1864 f 19. VI. 1936.

U rodził się w P ogw izdow ie (pow. Bocheński), w Bochni ch o­ dził do szkoły ludow ej, po tym zaś w Krakowie do gimnazjum św. Anny. W Tarnowie zaczął studia teologiczne, na w ydziale teologi­ cznym Uniwersytetu Jagielońskiego je zakończył. W d. 10 lipca 1887 r. otrzymał święcenia kapłańskie i w tymże roku został w y ­ słany na studia prawne do Rzymu, do Liceum św. A polinarego, Już w tedy zdradza wyraźne skłonności do badań historycznych.

W r. 1887 w Pamiętniku słuchaczy Uniwersytetu Jagiellońskiego ogłosił rozprawkę p. t. Stanowisko episkopatu polskiego w o b e c hołdu pruskiego w r. 1525, o której recenzent wyraził się bardzo ostro ^ R ecenzja była surowa, i nie dla tego warta tu wspomnienia, że ks. Fijałek nie zraził się nią do pracy naukowej, lecz dla tego, że jesz­ cze niedawno przed śmiercią wspominał o niej piszącem u jako o rze­ czy, która mu otworzyła o czy , która go pouczyła o tym, że musi d o ­ piero poznać m etodę pracy, bo z uniwersytetu jej nie wyniósł. Z d o ­ był ją dopiero w Rzym ie, w papieskiej Szkole paleograficznej i w pracy dla Akadem ii Umiejętności, jako członek jej ekspedycji rzymskiej, W r, 1889 uzyskał w Rzym ie stopień d-ra prawa kanonicz­ nego i dyplom paleografa archiwisty Stolicy św, W czerw cu 1891 r, uzyskał nadto w U niw ersytecie Jagielońskim prom ocję na d-ra teologii na podstaw ie rozprawy p. t. De gestis statutisque synodalibus episco- porum Vladislaviensium medii aevi. Zaraz też zostaje pow ołany przez tenże uniwersytet do w ykładów historii K ościoła naprzód jako su- plent, od listopada 1893 r. jako docent. W r. 1896 jest już profeso­ rem nadzwyczajnym , w r, zaś 1899 zw yczajnym historii K ościoła na

(3)

2 Ks. Jan F ijałek, 341

w ydziale teologicznym uniwersytetu lw ow skiego, W d, 11 maja 1903 Akadem ia Um iejętności w K rakow ie pow ołuje go na sw ego członka korespondenta, w tym też r. zostaje· rektorem uniwersytetu lw ow ­ skiego, zyskując sobie na tym stanowisku ogólną sympatię studen­ tów i społeczeństw a polskiego, W r. 1914 przechodzi na katedrę do Krakowa, w r. zaś 1919 obejm uje tu now o utworzoną Katedrę historii K ościoła w Polsce, której był twórcą, W tymże roku zostaje w ybrany na członka czynnego Polskiej Akadem ii Umiejętności, Mało tego, pierw szy z duchow nych został później dyrektorem wydziału h istoryczno-filozoficznego tejże akademii, W r. 1931 przeszedł z ka­ tedry na emeryturę. Umarł w Krakowie, w klinice uniwersyteckiej, na cmentarzu Rakowieckim pochow any,

D oszedł tedy do najw yższych godności naukowych, a doszedł własną, niezm ordowaną pracą. Nawet ostatnia, śmiertelna choroba w y ­ rwała go z rąk pracy, bo atak apoplektyczny ch w ycił go w chwili ro­ bienia notât z rękopiśm iennego Liber Collegiatae Crusvicensís, który sob ie w sierpniu b. r. sprowadził. Zostawił po sobie przeszło setkę monografij, rozpraw, a rty k u łów 1), całe m nóstwo prac pozostało po nim w rękopisie, czy to w formie prawie skończonej, czy też w p o ­ staci materiału, który należałoby dopiero opracow ać. Ocena naukowa w szystkiego tego, co wydał ks. Fijałek przechodzi kom petencję piszą­ ceg o, zrobią to z pew nością specjaliści, niechże jednak będzie wolno rzucić parę uwag o tej spuściźnie naukowej temu, kto z jej autorem

*) B ib liog ra fię p rac ks, F ijałka p od a ją lw o w s k ie C o lle cta n e a T h e o lo g ica r, X V II (1936) str. V II— XI. Z a okres lat 1888— 1920 zeb ra ł ją sam autor, za okres 1921— 36 ks, prof, M ich a ł W yszyń ski, T a ostatnia jest n iezu p ełn a , z rzeczy w a ż ­ n iejszy ch n ależy d o d a ć: 1) K o p ia rz rzym ski Erazm a C io łk a z począ tk u X V I w . (w y ­ dany d o sp ółk i z prof. Stanisław em K utrzebą) A rch iw u m K om isji H istorycznej serja II t. I (K ra k ów 1923) str. 6 6 — 113; 2) O p isy W iln a aż do p o ło w y X V II w ,, A teneum W ile ń s k ie I (1923) 313— 36, II (1924) 122— 58; 3) ś, p, X , Dr M ich a ł P ę ck o w s k i, N ow a P olon ia Sacra 2 (1926) 204— 22. Jest tu nie tylko n ek rolog, ale i szereg uzu­ p ełn ień do pracy P ę ck o w s k ie g o o O le ch o w sk im (i o je z u icie C ich ow iu szu ), a także d w a dod atki ź ró d ło w e . 4) Biskupstwa rzy m s k o -k a to lick ie w R ze czy p o s p o lite j P o l­ sk iej, N ow a P olon ia S a cra 1 (1928) 333— 50. 5) Z n iesion e k o ś c io ły i klasztory rzy m sk o-k a tolick ie p rzez rząd rosyjski w w iek u X IX w d ie c e z ji łu ck ie j, żytom ier­ skiej i k a m ien ieck iej, ib. I (1928) 1— 213. R ozp ra w ę tę p o d a ł W o ły n ia k i ks. F ija ­ łe k , co jest w y ra źn ie za z n a czon e w spisie rz e c z y N ow a P olon ia Sacra Nr 1, str 404, W ie m od ś. p. ks. Fijałka, że rozp ra w ę tę, przygotow an ą p rzez W o ły n ia k a (Jan M arek G iży ck i) trzeba b y ło c a łk o w ic ie p r ze re d a g o w a ć i szeregiem w ia d o m o ś ci uzu­ p e łn ić, do cze g o zresztą ks, F ija łek ro b i aluzję w p rze d m o w ie (str. IX — X), tym czasem ks. W y szyń sk i p rzypisu je ks. F ija łk o w i jako a u torow i tylko sk orow id z do tej ro zp ra w y (ob. C ollecta n ea T h e o lo g ic a j. w ., str. XI, p oz. 87; w y k a z a lfa b ety czn y (i t, d.) N adto ks. F ija łek napisał (a n on im ow o) w stęp ła ciń sk i do V t. M onum enta P olo n ia e V a tica n a (A lb e rti Bolognetti... E p istola e et acta 1581— 1585... pars I), w yd. w K ra k ow ie w r. 1923— 1933.

(4)

342 'K s. Jan Fijałek, З

zżył się blisko i serdecznie. Spuścizna ta obejm uje prace nie tylko z historii i jej nauk pom ocniczych i to zarów no politycznej jak i lite­ ratury, a nawet sztuki, przede wszystkim wszakże historii kościelnej, ale również z zakresu prawa, teologii i Pisma św. Przy tym wszystkim, ch oć szczególniej pociągało go średniow iecze oraz w. XVI, ogarniał swym zainteresowaniem całą historię od starożytności aż po w. X X . Nie był badaczem jednej epoki czy jednej osoby. Interesowały go problem y czy ludzie niezależnie od okresu czasu. M imo to prace jego mają przew ażnie charakter analityczny, o syntezę kusił się rzadko, w ypow iadając ją chętniej w rozm ow ie ustnej, niż w pracach pisanych.

O bok niezw ykłej ostrożności w w ypowiadaniu sądów ogól­ nych, wytłum aczyć to można także szczególną cechą jego umy­ słu. Nie lubił powtarzać rzeczy znanych, uważał za swój obow iązek nie podsum ow yw ać, lecz posuw ać naprzód, dodaw ać do tego, co jest, nie zaś rozrabiać garstkę własnego dorobku w masie rzeczy zna­ nych, by nową tw orzyć książkę. T o też nie wiele zostawił po sobie rzeczy w ielkich na wymiar, jeśli chodzi o prace konstrukcyjne, bo nawet w największej jego monografii, dwutom owej i przeszło 800 str. liczącej, p. t. Mistrz Jakób z Paradyża i uniwersytet krakowski w okresie soboru bazylejskiego (Kraków 1900) z połow ę m iejsca zajmują długie, często kilkunastostronicowe cytaty źródłow e. A le zato każda praca, która wyszła z p od jego pióra, to now y problem, inne od dotychczasow ych oświetlenie, nieznany przed tym materiał. C o prawda, jeszcze na trzy tygodnie przed śmiercią przyznawał się przed piszącym do winy, że nie napisał syntetycznego dzieła o dzie­ jach Kościoła, przede wszystkim w Polsce. Istotnie, stać go było na to, jak nikogo z naszych historyków K ościoła przed nim, ale zato nie ma w dziejach K ościoła polskiego okresu, na temat którego nie zabrałby w ażkiego głosu. R ów nie dobrze czuł się w czasach Chro­ brego jak i w w. XVI, w rozgw arze reform acji, równie źródłow o pisał o mistrzach Akadem ii krakowskiej i polskich w e W łoszech scholarach z w. X V , jak i o stosunkach kościelnych w K rakow ie pod koniec w. XVIII. W iększość bodaj tych prac ma charakterys­ tyczną dla jego tw órczości cech ę. Ponieważ starał się zawsze o wszechstronne ujęcie tematu, poniew aż nie chciał zbagatelizow ać żadnego szczegółu, stąd często prace jego treść poprostu rozsadza, konstrukcja ich ugina się pod materiałem; w iele z nich obok danych na temat, zaznaczony w tytule, podaje cały prawie materiał do spraw innych, ubocznych. Jego przypiski i dygresje to często całe roz­ prawy i m onografie. Taka np. rozprawa p od niewiele m ów iącym

(5)

4 Ks. Jan F ijałek. 343

tytułem „Przekłady pism św. G rzegorza z Nazianzu w P olsce” *) daje m. i. własną i nową charakterystykę H ozjusza jako teologa i człow ieka, ustala jego stanowisko w dziejach myśli teologicznej w ogóle, podaje także doskonałą charakterystykę sławnego filologa polskiego, Stanisława G rzebskiego, żeb y tylko tych dw óch w ym ie­ nić. W innej pracy, znów pod niew iele m ówiącym tytułem „M o ­ derniści katoliccy K ościoła lw ow skiego w wieku X V I” 2) mamy, poza w yw odem o arcybiskupie Janie Tarle i kanoniku Janie Trzcianie, „m odernistach” , całe monografie o poecie G rzegorzu Czuju z Sam­ bora i o agencie polskim w Rzym ie, Jerzym Tyczynie, całą rozprawę o nuncjaturze Berarda Bongíovanníego w Polsce i t. d. Podobnie jest i w innych pracach ks. Fijałka.

T o jednak, co napisał, było ledw ie cząstką jego fenomenalnej poprostu w iedzy. Pamięć miał niezwykłą. Nie było bodaj w ażniej­ szej w K ościele polskim postaci, nie było chyba żadnego polskiego biskupa od w. XI aż po w. X X , o którym by nie potrafił podać in­ formacji, wskazać literatury, w y d o b y ć materiału z przebogatej swej biblioteki — archiwum, do której nie wpuszał obcych , ale z której chętnie udzielał tym, których za szczerych pracow ników naukowych uważał. Niektóre tematy pociągały go szczególnie, chętniej o nich pisał i mówił, b y ło to ustawodawstwo K ościoła polskiego, dzieje uniwersytetu Krakow skiego w w. X V , dzieje teologii i historiografii kościelnej w Polsce, w ogóle życie K ościoła polskiego naukowe, o b y ­ czajow e, misyjne. Łączyło się to z jego głębokim umiłowaniem K oś­ cioła, z ch ęcią przypominania współczesnym o dawnej, często nie­ słusznie zapominanej, świetnej K ościoła w Polsce przeszłości. Nie darmo na wydawanym przez siebie czasopiśm ie Nowa Polonia Sa­ c r a 3) um ieszczał jako motto słowa Długosza: N ec parva iactura cen- seri debet quod res plurimas nostras atque facta Poloniae, cognitione dignissima, pro magna parte latere nos contingit.

Nie mniejsze zasługi położył w zakresie żmudnej i niew dzię­ cznej, niezmiernie ważnej, choć często u nas niedocenianej pracy w ydaw niczej. Jego dokładność i sumienność pod tym w zględem d o ­ chodziła do pedanterii, stała się niemal przysłowiowa, ale zato da­ wał rzeczy, które przynoszą zaszczyt naszej historiografii przez sta­ ranne ustalanie tekstu, przez w yczerpu jące wyjaśnienia i w zorow e ]) P olon ia Sacra Nr. 1 (K ra ków 1918) str. 46— 144 i Nr 3 (ib. 1919) str, 126— 207.

-) Pam iętn ik L itera ck i r. VII (L w ó w 1908) str. 8 — 56 i 395— 430,

3) W szy stk iego w y szło 2 num ery: Nr 2 w r, 1926, Nr 1 w r. 1928, Nr 3 b y ł w przygotow an iu , ale są już z rozp ra w w nim za m ieszczon ych od b itk i. Pism o to b y ło kontynuacją innego, P olon ia Sacra, której rów n ież b y ł redaktorem . T ej ostatniej w y s z ło 5 n u m erów w latach 1918— 1921, u pa dła z p o w o d u trudności fin a n sow y ch .

(6)

344 Ks. Jan F ija łek . 5

indeksy, w których był mistrzem. Podziw iano zawsze tych, którzy z nim w pracy w ydaw niczej brali udział, bo to wym agało cierpli­ w ości nielada. Nie mniej pracy, często bezimiennej, w kładał w w y ­ daw nictw a historyczne Akadem ii Umiejętności w czasie, gdy był dyrektorem jej kom isji historycznej. Prawie nic nie mogło wtedy w yjść bez jego popraw ek, przeróbek i uzupełnień. Zaw sze dyktowała je niewątpliwie głęboka troska o dobro nauki polskiej, o to, by w y ­ daw nictw a te nie ustępow ały w niczym najlepszym na Zachodzie. Dziedziną, którą chętnie uprawiał, ch oć jednała mu wielu prze­ ciwników, była krytyka naukowa. Jako recenzent był bardzo surowy, często nieubłagany szczególnie dla rzeczy pretensjonalnych i nieścis­ łych, a zwłaszcza tendencyjnych. Pod tym w zględem nie liczył się z nikim i niczym, tu nie znal przyjaciół, ani się dał ujm ować p o ­ chlebcom , równie ostro oceniał, jeśli na to zasłużyła, pracę nawet sobie dedykow aną, jak i pracę sw ego kolegi z w y d zia łu 1).

R ecenzje swoje pisał ogromnie starannie, wykazyw ał nietylko, co jest zrobione źle, ale i jak być powinno, stąd każda z jego ocen to w łaściw ie rozprawa naukowa. Raziły go zw łaszcza braki prac, pisanych przez duchow nych, bo zawsze dążył do tego, by prace tych ostastnich nie były czym ś gorszym od tego, co piszą „św ieccy ", by nie ustępowały im ani metodą, ani bezinteresownym dążeniem do praw dy. Oto, co pisał w swym referacie p. t. Historiografia ko-, ścielna w P olsce dawniej i d z isia j2): „Te same są bow iem i być p o ­ winny prawa, obow iązki i cele badania umiejętnego na całym obszarze dziejow ym dla wszystkich historyków , św ieckich czy duchow nych, kościeln ych czy zakonnych bez względu na ich stan, urząd i upo­ dobania osobiste czy klasowe... N ieodzow ne są zatem stanowczo.,, dla historyka kościelnego... 1° poznanie i przysw ojenie sobie w całej pełni m etody krytycznej i środków umiejętnego badania, jakiej dzi­ siaj używa i którym i rozporządza nauka historii w ogóle; tudzież 2° gorąca i czysta m iłość prawdy. Nie żadne inne widoki postronne, ani jakiekolw iek w zględy, osobiste czy stanowe, mają pobudzać jego w olę, skłaniać ją i ożyw iać w śród pracy i słodzić jej trudy, lecz jedynie i wyłącznie chęć szczera poznania prawdy historycznej wsparta stałą dążnością do m ożliwie jak najbardziej bezstronnego, przedm iotow ego sądu". R ady te to właściwie jego spow iedź z w łas­ nego postępowania. W sprawach najdrażliwszych nawet kierował się tylko jednym kryterium t, j. dążeniem do praw dy, staraniem

J) Ut q u id p erd itio h a e c— tak za cz y n a ł list p e w ien w o d p o w ie d z i na p rzy­ słaną s o b ie k sią żkę, s p e cja ln ie w yk w in tn ie dla n iego opraw ion ą , ale n ie zbyt d o ­ b rze op racow a n ą ,

(7)

6

Ks, Jan F ijałek. 345 o to, by rzecz przedstawić tak, jak w świetle źródeł miała się na­ praw dę niezależnie od tego, czy to będzie dla wszystkich przyjemne, O bok objektyw izm u pracę jego cechow ała niezw ykła sumienność badaw cza. Starał się zawsze zbadać w prost każdy szczegół, zebrać

0 nim wszystkie inform acje. Stąd tak pełno w jego pracach przy- pisków. Słusznie pow iedziano o jego m etodzie, że „nie ustępuje w niczym sposobom badania najwyższej miary historyków " 1), nie­ mniej słusznie w yrzekł w swej przem ow ie jeden z historyków p ol­ skich nad trumną zmarłego, gdy ją w ynoszono z katedry wawelskiej: „nie lubił blagi i w o d y ” . Nie znosił tej blagi u siebie, nie tolerował jej u innych.

Był to człow iek jakby z jednej bryły. Nauka była treścią jego życia, zajmował się nią zawsze nawet w chw ilach w ypoczynku. P rzecież drugi atak choroby, który go spotkał w Nowym Targu, w sierpniu 1934 r,, w ob ecn ości piszącego, oderw ał go od sterty książek naukowych, które sobie na okres w akacyj sprowadził, atak trzeci, śmiertelny przerwał mu pracę nad rękopisem. Godzinami całymi lubił rozm awiać o zagadnieniach naukow ych, dając w rozm o­ wie zawsze w ięcej niż w pracy pisanej, robiąc często tak charakte­ rystyczne i dla tej ostatniej dygresje. Zapalał się wtedy i cieszył lub oburzał, o ludziach i rzeczach z przeszłości m ówił jakby o bli­ skich sobie, jakby o w spółczesnych. Sumienność naukową uważał niemal za kryterium u czciw ości osobistej, „Sum ienny badacz jest 1 sumiennym człow iekiem ” m ówił przed laty piszącemu, w ysyłając go na studia archiwalne do pom ocy jednemu z historyków polskich.

G łęboko w ierzący, c o w ięcej — głęboko w ierzący katolik, do K ościoła szczerze przywiązany, przedstawiał najchętniej, jako się rzekło, świetlane jego przeszłości karty, smutne poruszał mniej chęt­ nie, ale zawsze tak, jak mu źródła mówiły. Daleki był jednak nawet od cienia w yznaniow ego nastawienia w stosunku do spraw i ludzi daw nych czy w spółczesnych. Przy tym wszystkim odznaczał się głębokim przywiązaniem do kraju. Motto, jakie kładł na czasopiśm ie Polonia Sacra (z listu biskupów polskich d o papieża w r. 1537): regno patriaeque nostrae prima charitas debetur, nie było dla niego czczym tylko frazesem. Często podkreślał miłość ojczyzn y u ludzi, których czyny badał i przedstawiał. Nie lubił w historii księży kosm opolitów , nie lubił tych w K ościele organizacyj, które miłości ojczyzn y nie stawiały na pierwszym, ob ok wiary, planie.

Choć oddany całkow icie nauce, interesował się jednak bardzo w spółczesnością. Na w ypadki bieżące reagow ał żyw o, cieszył się i bolał, przejm ował m oże aż za bardzo.

(8)

346 Ks, Jan F ija łek . 6

Mimo długoletniej pracy pedagogicznej nie stw orzył własnej szkoły naukowej, nie wielu zostawił uczniów, co prawda m oże i dla­ tego, że wykładał na wydziałach, które nie stawiały sobie na pierw ­ szym planie jako cel przygotow anie naukow ców ,

Jedno w szakże nie ulega w ątpliw ości: szkoły nie stworzył, ale tę szkołę zostaw ił w sw ych pracach, szkołę sumiennosci badaw czej i objektyw izm u naukow ego. W tym sensie przykład, jaki dał, będzie w zorem postępow ania dla badaczy dziejów naszej kultury i K ościoła, Dzięki temu zdob ył sobie jedną z najpiękniejszych i najtrwalszych kart w dziejach naszej historiografii.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nie ma potrzeby w tym miejscu przedstawiać dobrze znanych losów relacji Illusa z Zenonem. Wydaje się natomiast, że na użytek tego tekstu trzeba nieco miejsca

czasem prawda może być powodem wstydu, gdy wydaje się banalna, nie na czasie.. Napisz, jak można poznać prawdę

Poważny problem jest taki, że naukowy obraz świata potrzebuje umysłu, aby zintegrować własności wyższego rzędu w świat, który podlega zasadzie kompletności,

czenie, nie takie jednak, które jest beznadziejnym brakiem słów, nieporadnością wypowiedzi czy nieśmiałością rozumu wobec tajemnicy, lecz takie, które w istocie

In order to well understand the formation process and reveal which factor governs microcapsule morphology, the controllable parameters in preparation, such as U/F mole

Dotyczy to szczególnie ap row izacji, refo rm y ro ln ej, odbudow y sieci szkolnej i

Hence, we propose to apply the relevance feedback if and only if the number of correct links (i.e., the number of related artefacts) is greater or equals to the number of

In het vorige hoofdstuk is besproken waarom er methanol gemaakt wordt, en waarom daar in Nederland aardgas als grondstof voor gebruikt wordt.. Wij zullen nu nagaan hoe