• Nie Znaleziono Wyników

Człowiek, światło, słowo : z problematyki wyobraźni poetyckiej Juliusza Słowackiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Człowiek, światło, słowo : z problematyki wyobraźni poetyckiej Juliusza Słowackiego"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Marian Stala

Człowiek, światło, słowo : z

problematyki wyobraźni poetyckiej

Juliusza Słowackiego

Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 13, 33-41

1978

(2)

M arian Stala

C Z Ł O W IE K , ŚW IA T Ł O , SŁOW O

Z problem atyki w yobraźni poetyckiej Juliusza Słowackiego

Lux est m axim e pulchrificativa et pulchritudinis manifestativa.

Robert G rosseteste

Un oeil de poète est le centre d'un monde, le soleil d'un monde.

Paul Claudel

Świetlistość jest je d n ą z najw yraźniejszych cech św iata kreow anego przez Sło­ w ackiego. Jest to kosm os zbudow any ze św iatła, p ogrążony w blasku. Bez względu n a to , czy chodzi tu o kreację nowej rzeczywistości, wizję przyszłego kształtu czy wreszcie sposób w idzenia rzeczywistości em pirycznie dostępnej, to uczynienie ze św iatła słonecznego (i słońca sam ego) fenom enu szczególnie uprzyw ilejow anego w poetyckiej w yobraźni odsyła do rozległej tradycji kulturow ej, trw ającej od P lato n a aż do współczesnych Słow ackiem u, a upatrującej w świetle najdoskonalszej form y stnienia, em anacji boskości, teofanii - czy w prost przejaw u A bsolutu... Stwierdziwszy w szelako, że u a u to ra Króla-D ucha „słoneczne” m oże być właściwie w szystko: iod przedm iotów i zjawisk poprzez człowieka aż p o Boga, trzeba do tej wizji świetli­ steg o kosm osu, któ ry tak przypom ina wizje Eriugeny, G rossetesta, A ngelusa Sile- siusa - d o d a ć kwestię dla w yobraźni Słowackiego utrw alonej w jego dziełach, k o n ­ stytutyw ną. C hodzi o opis zetknięcia człow ieka ze światłem - pojm ow anym dosło­ wnie, ja k i we wszystkich jego sym bolicznych znaczeniach1. T o widzenie n atu ry ja k o szyfru, ja k o systemu symoli dom agających się odczytania pozostaje w zgodzie

(3)

— 34 —

z rom antyczną wizją św iata - zwłaszcza w wersji Schellingowskiej, przeszczepio­ nej do Polski przez M . M ochnackiego. Pow iada N ovalis: Die W elt ist ein U niver­ saltropus des G eistes, ein sym bolisches Bild desselben2.

1

Człowiek wobec światła, człowiek kontem plujący św iatło to centrum obrazów i sekwencji obrazow ych, które tu będą interpretow ane. M am y przy tym u Słow ac­ kiego, ja k zawsze tam , gdzie wchodzi w grę opisywanie relacji p o d m io t-p rzed m io t, dwie zasadniczo odm ienne sytuacje. W pierwszej - p o dm iot jest bierny: człowiek ulega światłu, przyjm uje postaw ę „o d b io rczą” wobec fenom enu obcego jego istocie, w jakiejś mierze roztapia się w nim. W drugiej - to p o dm iot usiłuje odkryć istotę kontem plow anego słońca. Ten aktywizm nie wyklucza zresztą sytuacji w spom nianej p o przednio: roztopienia pod m io tu w przedm iocie jego (intuicyjnego) dośw iadcze­ nia.

O brazy pierwszego typu nie są u Słowackiego zbyt częste - nie m ają one także w yrazistego sym bolicznego nacechow ania. M ogą to być konstrukcje, w których św iatło (traktow ane ja k o fenom en św iata widzialnego) w ypełnia i m odeluje prze­ strzeń - pozostając czymś zew nętrznym w stosunku do przedm iotu. T ak - przy­ kładow o - w m łodzieńczym L a m b rze:

I w białych szatach stała między drzewa W pół przeświecona blaskami zachodu

(Lambro I, w. 225 - 226)

O braz ten daje się przetłum aczyć na język m alarski: chodzi o ukształtow anie postaci poprzez jej oświetlenie, o myślenie kategoriam i św iatłocienia. N ieco in a­ czej jest w innym fragm encie p o em atu :

Powietrze zda się wielkim dyjamentem, W którym kolory grają i płom ienie...

( Lambro II, w. 470 - 471)

Te dw a wersy łatw'o byłoby pom inąć, gdyby nie pam iętny fragm ent Króla-D u­

cha, m ówiący o „świecie, co się podług blasków spiętrza” . Bo przecież to ju ż tu

św iatło, przenikające przestrzeń, w spółbuduje ją , porządkuje i objaw ia - ta k niem al ja k w pełnej poezji wizji kosm ogonicznej F ilona z A leksandrii3. Przestaje zatem być tylko światłem ja k o fizycznym fenom enem , zaczyna - tu bardzo jeszcze nie­ śm iało - funkcjonow ać ja k o analogon arché, stojącego u początku kosm osu. Stąd nie są żadnym zaskoczeniem takie obrazy, w których św iatło, wciąż ja k o elem ent aktyw ny, przenika nie tylko przestrzeń, ale i człowieka. Staje się przy tym „św ia­ tłem w ew nętrznym ” . W realizacji skrajnej, ja k ą znajdziem y w Zachwyceniu będzie to ju ż wyłącznie zapis stanu ilum inacji:

(4)

Bo mój Stworzyciel znalazł mię na ziemi I napadł w nocy ogniam i złotem i... [...] Światłem zalały się moje alkierze A jam był porwań jako lekkie pierze...

(Zachwycenie, w. 1 - 2 21 - 22)

Św iatło jest tu m aterialne i niem aterialne, przenika i unicestw ia ciało („porw ań ja k o lekkie pierze” ), w prow adza w inną rzeczywistość, a zarazem sym bolizuje ją . Z godność z osobistym i przeżyciam i Słowackiego, zanotow anym i w Raptularzu, a zarazem z opisem w spółczesnego nam religioznaw cy4, każe nam zadać pytanie, czy i o ile m am y tu do czynienia z literatu rą... W opisyw anym bowiem p rzypadku przyporządkow anie „św iatła” sferze sacrum jest zupełnie jednoznaczne. Ale też jest to tylko przypadek graniczny, wyznaczający p u n k t dojścia poetyckich obrazów

Słowackiego.

Jak w spom inałem , nie to kwietystyczne ujęcie relacji jest u poety najistotniejsze. W ażniejsza jest druga gru p a obrazów , w której p o d m io t przyjm uje wobec „św iatła” postaw ę czynną. Jak zwykle u a u to ra Sam uela Zborowskiego m am y tu do czynienia z ciągiem obrazów - o partym n a n arastan iu cechy głównej. W ariant pierwszy to spojrzenie w słońce, zwrócenie ku niem u twarzy.

2

U początku w spom nianego ciągu obrazów znajdziem y takie, k tó re wolne są w zasadzie od w yraźnych znaczeń sym bolicznych. Jak choćby ten:

Patrząc na słońce leżę dzień cały...

{Ż m ija V, w. 272)

T em atem wypowiedzi jest tu czas, ale najw ażniejsza: przestrzeń, jej konstrukcja. O braz zbudow any jest w okół wertykalnej osi łączącej w zrok człow ieka ze słońcem, zawieszonym w ysoko n a niebie. T a pionow a linia stanow i dram atyczny k o n tra ­ p u n k t dla traw iastej płaszczyzny stepu. Pom ysł jak b y wzięty z m alarstw a - i podobnie ja k w niektórych obrazach F riedricha, p o trak to w an y w kategoriach wewnętrznych relacji między człowiekiem a natu rą. Człowiek w patrzony w św iatło, k o n tem p lu ­ jący je, ja k b y usiłow ał wydrzeć naturze tajem nicę, a zarazem w praw iający siebie

sam ego w szczególny (a znany dziś dobrze ze znakom itych opisów G asto n a Ba- chelarda) stan m arzenia na jaw ie. Jest to m arzenie szczególne: nakierow ane in­ tencjonalnie n a słońce. O wadze tego obrazu (sytuacji w ewnętrznej) św iadczą u p arte naw roty do niej odnajdyw ane w dziele Słowackiego.

Jedną godzinę m yśli - trzeba w przeszłość wrócić I przeszłość jako obraz ściemniały i płowy Pełny pobladłych twarzy, ku słońcu odw rócić...

(Godzina myśli, w. 1 0 - 1 2 )

T o ju ż o braz i m etaforyczny, i sym boliczny. Z w rot ku słońcu zaczyna oznaczać p ró b ę uchw ycenia praw dy, istoty rzeczy (w tym p rzy p ad k u : przeszłości). Spojrzenie w słońce staje się zatem figurą poszukiw ania dopełnienia: siebie sam ego, lub wiedzy

(5)

— 36 —

o świecie. Kleom enes pow ie: „W idzę, na słońce p atrzę ” (A gezylausz III - 3, 114). Tylko bowiem „św iatło” jest gw arancją widzenia, czyli wiedzy prawdziwej. W ten sposób „spojrzenie w słońce” staje się szczególnym dośw iadczeniem w yróżniającym człow ieka:

Starzec stanął - stał się blady [...] W ysoko gdzieś zapatrzony [...] N a słońce i na niebiosa...

(Sen srebrny Salom ei III, 313 nn)

O kazuje się także, że to dośw iadczenie przynależne jest tylko niektórym je d n o st­ kom :

I spojrzał... prosto w przyćmione promienie Słońca... a twarz miał Chrystusową, suchą [...] Słowem , poeta to był...

(Beniowski X I, 171 nn)

Spojrzenie w słońce jest spojrzeniem poety. O n bow iem jest najbardziej prede­ stynow any do kontem placji natury, do sp o tk an ia z jej istotą, z A bsolutem . Ten m om ent zostanie w yrażony w prost w Królu-D uchu:

- jam spojrzał w górę i zlękniony Ujrzałem tego, który słońcem włada.

(Król-Duch, o . 172, w. 16 - 17)

Jeśli spojrzeć na to spotkanie od strony podm iotu - obraz ten stanie się nie tylko świadectwem d o tarcia do istoty rzeczywistości, ale - i przede wszystkim - także wyrazem przeświadczenia o sytuacji artysty. Jeśli słońce, zgodnie z tradycją reli- gijno-kulturow ą, sym bolizuje A bsolut, to ów zw rot oczu ku niem u buduje analogię między Stw órcą i artystą. Stąd też sym bolika „sło ń ca” zaczyna się łączyć z sym ­ boliką kreacji artystycznej. Podniesienie oczu w „słoneczną mgłę” je st nie tylko początkiem drogi do A bsolutu. Jest też gestem O rfeusza, dążącego do p o d p o rz ą d ­ kow ania sobie św iata starego albo kreacji nowego. Sensy dalsze budow ane są przez obrazy drogi do słońca i lotu na nie nakierow anego.

3

Les dieux sont en h au t, les hom m es sont en b a s 5. Przeciwstawienie tego, co je st w górze, i tego, co je st na dole, stanow i jeden z najstarszych archetypów naszej ku ltu ry i jeden z najm ocniej nacechow anych sposobów k onstruow ania przestrzeni sym bolicznej6. T o jest owo dantejskie wznoszenie się z głębin ostatniego kręgu piekła po wyżyny raju.

Przeciwstawienie to znajdow ało się u Słowackiego ju ż w obrazie „spojrzenia w słońce” . A ktualizuje się je d n a k w pełni dopiero w dw u wym ienionych wyżej sy tu acjac h 7. „W ędrów ka w słońce” czy „ lo t w słońce” w stopniu o wiele wyższym niż „spojrzenie” okazują się odkryciem pewnego p o rząd k u świata i miejsca w nim człow ieka-poety. T a k właśnie w Godzinie m yśli dw aj m łodzi odkryw ali budow ę kosm osu, idąc śladam i myśli E m anuela Sw edenborga:

(6)

Przez tworów państwa snuli myślą dwa łańcuchy, W św iatło zbite u góry, w ciem ność spodem zlane, Tych ogniwa jak szczeble w schodów połamane W iodą w światło idące albo w ciem ność duchy I świat tworów w dwa takie rozłamany ruchy W iecznie krąży...

(iGodzina m yśli w. 139 - 144)

O pozycja nisko-w ysoko sprzężona z opozycją ciem ność-św iatło strukturuje przestrzeń: zostaje ona zbudow ana w okół schodów w iodących z ciem ności w świa­ tło. K osm os okazuje się jed n o ro d n y , jest ruchem ku światłu. Tę sam ą praw dę wyrazi Słowacki po latach w K rólu-D uchu:

I przyszedł mi sen - jakoby sprawdzenie, Żem był jak anioł prowadzący twory [...] W szystko w mgle jakiejś na dole i w zmierzchu A ja na ludziach słonecznych - na wierzchu - ( Król-Duch IV - 3, w. 65 - 72)

Brzmi to ja k objaw ienie praw dy o świecie, nie praw dy dostępnej wszystkim, lecz przeznaczonej, ja k treść religijnego m itu - dla w tajem niczonych8. T ak ujęta była ta kw estia ju ż w Anhellim, gdzie czytam y:

„O to powiedziałbym wam tajemnicę, że jednych dusze idą w słońce, a drugich dusze oddalają się od słońca na ciemne gwiazdy, lecz nie zrozumiecie m nie.”

(Anhelli, w. 85 - 87)

P rzekonanie, iż przyszłe losy człow ieka streszczają się w sym bolicznym obrazie „d ro g i ku słońcu” wyrazi Słowacki jeszcze w ielokrotnie, w sposób mniej lub b a r­ dziej udosłow niony, nasilający znaczenie słońca ja k o A bsolutu. T a seria obrazów zdaje się kulm inow ać w przedstaw ieniach „lo tu ku słońcu” , w których sym bolika so la rn a łączy się z sym boliką w znoszenia się.

O! duch mój chce się wyrwać! już pióra rozwinął. Dusza z ust zapalonych leci w błękit nieba...

(Kordian I, w. 421 - 422)

T u „ lo t” jest tylko odpow iednikiem w ew nętrznego niepokoju, ślepego poszu­ kiw ania transcendencji. W Anhellim pojaw i się ju ż w yrazisty o braz białych ptaków ulatujących w słońce, tonących w jego prom ieniach. W Samuelu Zborowskim m ow a ju ż bezpośrednio(akt II, w. 162 - 167) o locie w słońce, a jed n a z postaci Z a ­

wiszy Czarnego pow ie:

Ach, jakbym rada była lecieć w słońce

(Zaw isza Czarny red. 2, odm . tekstu)

P o d o b n ie ja k Sw edenborgiański o braz „schodów w św iatło” - ta k i „lo t w słoń­ ce” m a sens m etafizyczny: jest w skazaniem teleologicznej struktury kosm osu. Ale m a on też sens antropologiczny. K aże m ówić o koncepcji „św iata - i - człowie­ ka - ku - słońcu” , w tym sam ym sensie, w ja k im filo zo fia w spółczesna mówi czasem o „człow ieku - ku - śm ierci” . T o m etafizyczne i antropologiczne odczytanie „lo tu

(7)

— 38 —

w słońce” w yjaśnia pow racający u Słowackiego, a wzięty od świętego Ja n a , obraz „słonecznego g ro d u ” - ostatecznego celu św iata i ludzkości.

4

W artość sym boliczna „św iatła” pozostaje we wszystkich tych ob razach nie­ zm ienna. Z godnie z naszą rekonstrukcją struktury światła w yobrażonego - ozna­ cza ono centrum kosm osu, jego istotę, praw dę, Boga, A bsolut. Spojrzenie w słoń­ ce to m om ent odkrycia tego p u n k tu centralnego, pojaw ienie się go w przeżyciu świata. D ro g a - to być m oże pragnienie d otarcia do niego. L o t - sym bol dążenia do centrum (ja k w Faidrosie P latona), alb o zjednoczenie z nim .

Już pierwszy gest, „spojrzenie w słońce” , odkryw a zasadniczą cechę natury ludzkiej: jej niepełność. Z w rot ku światłu jest - ja k w N orw idow ej Assuncie spoj­ rzenie w niebo - poszukiw aniem dopełnienia. Bo człowiek, w ujęciu Słowackiego, jest istotą poszukującą pełni, pragnącą całości, praw dy. K ażd a zatem sytuacja ujaw niająca niepełność każe jednostce stanąć do poszukiw ania tego miejsca kosm o­ su, które ją dopełni. W tym sensie człowiek ten jest klasycznym Schelerowskim

homo religiosus. Tego m om entu religijnego czy bliskiego religijnem u łatw o się

doszukać we wszystkich przyw oływ anych poprzednio obrazach. Ale z pew nością odpow iedź ta k a nie wyczerpuje sprawy. „D opełnienie” czyli „słoneczność” może być rozum iane i w innych płaszczyznach: m etafizycznej, poznaw czej, aksjologicz­ nej, artystycznej. W płaszczyźnie metafizycznej „słoneczność” Słowackiego bliska jest Plotyńskiej Jedni. T a interpretacja w przypadku poety o w yobraźni w yraźnie naznaczonej piętnem n eo p lato n izm u 9 jest szczególnie up raw n io n a - z tym , iż k a­ tegorie P lotyna zostają tu (ja k u innych rom antyków ) schrystianizow ane: p oeta mówi przecież o „locie w B oga” po „ d a r ostatni słoneczność” . K ontem placja słońca jest więc odsłonięciem praw dy bytu, lot w słońce - ja k w spom niałem - o b ra ­ zuje wysiłek przedarcia się do centrum gw arantującego jedność. Przy czym pam ię­ tając o pow szechnym w mistycyzującej poezji rom antycznej (N ovalis, M ickiewicz...) analogii m iędzy m akro- i m ikrokosm osem - nieobcej Słow ackiem u, ja k świadczy jeden z fragm entów jego Dzieła filozoficznego - ten lot w słońce może też być pe­

netracją najgłębszych w arstw jaźni (duszy - m ów iąc tam tym językiem ) kryjącej w sobie ślad Boga. T ak przecież jest u Słow ackiego: „d u sza” je st u niego „słonecz­ n a ” , jest częścią A bsolutu w człowieku. Jeśli je d n a k w ędrów ka w słońce je st z a ra ­ zem kontem placją własnej jaźni, to i „słoneczny k osm os” w spom inany na p o czątku jest także podm iotow ym wyobrażeniem poety. Ten kreacyjny (podm iotow y) ch a­ ra k te r świata w yobrażonego wyraźniej wystąpi w płaszczyźnie poznawczej. K o ­ lejne etapy zm ieniające relację podm iot-słoneczność to fazy docierania do praw dy. N ie docierania na drodze rozum ienia, lecz raczej plotyńskiej intuicji, kojarzonej przez rom antyków ze św iatłem 10. „Słoneczność” to najwyższy stopień wiedzy i poznania. Ale aby ów stopień osiągnąć, nie posługujem y się dośw iadczeniem św ia­ ta rzeczywistego, lecz kreacją nowego, w yobrażonego świata, w którym słonecz­ ność jest arche. P oznanie odbyw a się u Słowackiego poprzez re-kreację kosm osu. D opełnienie zatem to nie kw ietystyczna kontem placja - lecz tworzenie.

(8)

W płaszczyźnie aksjologicznej - dopełnienie zostaje uzyskane przez ujednoli­ cenie woli pod m io tu z w olą A bsolutu poprzez zajęcie (intencjonalne) miejsca Boga i podjęcie czynności boskich - kreacji. Posługując się określeniam i Słow ackiego: „słoneczność” to p o w ró t do Słowa, deifikacja p o dm iotu. Zauw ażm y wszelako, iż na w szystkich w spom nianych płaszczyznach m am y do czynienia z rozm aicie przedstaw ianym m om entem działania, którego podm iotem jest poeta. T oteż i sam o to działanie, aż po konsekw encje ostateczne, poczucie deifikacji - jest figurą lub w ynikiem działań tw órczych.

5

Słowacki pow iada zatem : poezja odsłania centrum kosm osu. I to jest, poza wszystkim , pew na koncepcja poety - w obec - świata. K oncepcja przyznająca poe­ cie atry b u ty boskie. W końcu więc punktem dojścia refleksji o symbolice św iatła w dziele Słowackiego je st nie rekonstrukcja system u myśli, lecz raczej zespołu m nie­ m ań o miejscu i funkcji poezji w świecie. A p o śred n io : o dom inacji (u Słowac­ kiego) w yobraźni poetyckiej nad pojęciowym ujęciem świata.

Poeta pragnie znaleźć się w centrum kosm osu, chce stworzyć go na nowo. C hce być, ja k to pow iedział wiele lat później Claudel, słońcem św iata. T rzeba to określić ja k o postaw ę orfejską. W polskim rom antyzm ie Słowacki w yrażał ją bodaj n a j­ pełniej. Oczywiście, jeśli pam ięta się choćby Heinricha von Offterdingen N ovalisa, orfejskość Słowackiego przestaje być czymś odosobnionym . Ale też w uw agach tych nie chodziło o sam ten fakt, lecz bardziej o sposób dojścia doń. Ten zaś, wiążący się bard zo ściśle z sym boliką słońca, ze swoistym przeżyciem zjawiska światła o którym mówi p o eta:

... w słońcu śpię - i w słońce lecę...

(Król-Duch, o. 183, w. 8)

- zdaje się być unikalny. O rfejskość Słowackiego jest orfejskością słoneczną.

6

Podkreślając p ry m at w yobraźni poetyckiej nad „system em filozoficznym ” Słow ackiego trzeba jed n a k powiedzieć, że samej poezji ja k o wytw orow i przypi­ suje on istotne funkcje m etafizyczne. W ynika to nie tylko z zajęcia postaw y krea­ cyjnej, ale i pokrew nego przekonania, które dałoby się wyrazić dzisiejszym językiem w sform ułow aniu: poezja myśli świat. Słowacki, m ówiąc inaczej, dociera do pewnych filozoficznych uogólnień nie tyle poprzez swe Dzieło filozoficzne, ile przez właści­ wości swej poezji, czy nadbudow ującej się nad nią w yobraźni poetyckiej. G dy spojrzym y na to od tej strony, „słoneczność” Słowackiego, niezwykle istotna n a j­ pierw dla stru k tu ry jego w yobraźni, zanim zaczęła funkcjonow ać w jego „system ie” - oznacza nie tylko A bsolut, ale też sytuację, w której poezja realnie panuje nad n atu rą , staje się tw orzeniem , w prow adzaniem w chaos św iata p o rządku, przem ienia­ jącego go w „słoneczny kosm os” . Poeta, sięgnąwszy po „słoneczność” - tw orzy

(9)

— 40 —

now y świat. A lbo odkryw a istotę św iata istniejącego. Sztuka okazuje się od n ale­ zieniem p o rząd k u w świecie, podtrzym aniem jego istnienia (jak to określił H ö l­ d e rlin )11.

Skąd tak a koncepcja? Stąd być może, iż „słońce” w tej symbolice to także C hry­ stus ja k o Słowo. Skom plikow ana sym bolika „sło ń ca” i „Słow a” zyskuje tu zna­ czenie nowe, bo Słowo m oże być pojm ow ane ja k o poezja. Z sieci zw iązków , jakie się w ytw arzają w tym sym bolicznym węźle, m ożna w ydobyć jed en : jeśli „słoneczność” to gest kreacyjny i Słowo zarazem , wówczas poezja jest Logosem świata. T o właśnie m etafizyczna konsekw encja orfejskości poezji Słowackiego. K onsekw encja, k tó ra odżyła w dw udziestow iecznym m yśleniu o poezji (choć inaczej u zasadniana) - głównie dzięki myśli M artin a H eideggera12.

Czy dzieło Słowackiego m oże być świadectwem osiągnięcia takiej „słoneczności” , czy przekonanie o poezji ja k o logosie św iata staje się w niej faktem ? C hyba nie... P oeta nie staje w „punkcie O rfeusza” . Stw orzony przez niego świat to „nikły świat, ja k ze snu - sen” . O statecznie więc m am y do czynienia z gorzką nieco refleksją o istocie i granicach gestu kreacyjnego poety. Jest to refleksja będąca p ró b ą n ad an ia poezji w ym iaru kosm icznego, uczynienia z niej Schleglowskiej „now ej m itologii” 13. P ró b ą wielką, naw et jeśli obarczoną św iadom ością b rak u spełnienia. Ja k to mówi Polonius w Samuelu Zborow skim (II, w. 3 4 - 4 4 ) :

... są dzieci,

C o jak orłowie nadskalni, G dy słońce myśli zaświeci, Lecą i w błękitach giną,

Lecz potem ... gdy skrzydła rozwiną, A do słońca nie dolecą,

Wracają... w świata ciemnotę, I pierwszą przebywszy tęsknotę Śród świata realnych cieśli Oczyma rozumu świecą, Bo w oczach słońce przynieśli...

P r z y p i s y

1 Szkic niniejszy jest fragmentem większej całości poświęconej symbolice solarnej u Słow ac­ kiego. W części nie umieszczonej tutaj znajduje się szczegółow y opis nabierania przez „św iatło” wartości sym bolicznych i rekonstrukcja wizji „słonecznego kosm osu”, skonfronotwana z analo­ gicznymi koncepcjami religijnymi, filozoficznym i i estetycznymi.

2 Cyt. za: J. G . Pawlikowski, M isty k a Słowackiego Lwów 1909, s. 188.

3 „Le créateur a d ’abord créé un ciel incorporel et une terre invisible et une idée de l’air et du vide, puis une essence incorporelle de l’eau et du souffle et, après tout cela, de la lumière sep- ténarie qui était à son tour m odèle incorporel et intelligible du soleil et de tous les astres brillants qui devaient exister dans le ciel. Ce soleil intelligible surpasse autant en éclat et en lum inosité le visible que le jour, la nuit et l’obscurité, et l’esprit, les yeux du corps. Cette lumière invisible et intelligible est l’image du Logos divin qui a révélé sa création. Cyt. za: J. D aniélou, Philott d 'A lexan ­

(10)

4 M . Eliade, Expériences de la lumière mystique w: M êphistophélés et Androgyne, Paris 1962, s. 1 7 - 9 4 .

5 J. K ott, Manger les dieux. Paris 1975, s. 17.

6 Spośród wielu prac zajmujących się tą problematyką warto pamiętać o propozycjach J. M . Lotmana z jego książki Struktura chudožestvennogo tieksta. M oskva 1970.

7 N ie interesuje mnie w tej chwili powielana przez rom antyków w nieskończoność opozycja wysoko-nisko jako wykładnik opozycji artysta-tłum.

8 Por.: M. Tatara, Król-Duch a struktura mitu religijnego w : Studia romantyczne, red. M . Żmi­ grodzka, Wrocław 1973.

9 Neoplatonizm w sensie typologicznym , nie historycznym. Podobnie Eliade powiada: On pourrait dire que cette on tologie primitive a une structure platonicienne (m owa o strukturze pier­ wotnych przeświadczeń kosm ologicznych), M yth e de l'éternel retour. Paris 1961, s. 63.

10 A . Mickiewicz, Literatura słowiańska w: D zieła t. X I, Warszawa 1955, s. 174: „Intuicja jest promieniem słońca, myśli i rozum owanie są widmem słonecznym promienia, m ożna go prze­

puścić przez pryzmat, ale aby działać, nie potrzebuje być odbitym .”

11 M. Heidegger, H ölderlin i istota poĄ i, tł. K. M ichalski, „Twórczość” 1976 nr 5, s. 91; także: H . Read, O pochodzeniu fo rm y w sztuce. Warszawa 1973, s. 87.

12 Zob. zwłaszcza szkic H. R eada, P oczątki fo rm y w sztukach plastycznych, op. cit. 13 F. Schlegel, M ow a o m itologii w: M an ifesty romantyczne, oprać. A. K ow alczykow a, War­ szawa 1976.

Cytaty

Powiązane dokumenty

In the work presented so far we identified two essential aspects for a realistic value elicitation and inclusion in the design context: (1) in-situ data gathering and reflection of

Da in einem der mit Studierenden geführten Gesprä- che sich einige Stimmen vernehmen ließen, dass man früher nur selten oder nicht einmal Korrekturübungen gemacht habe, weil

Już po 10 miesiącach został po­ wołany na sędziego Sądu Grodzkiego w Międzyrzeczu... do Sądu Grodzkiego w

W uchwale z 22 lipca 2005 r., III CZP 52/05 Sąd Najwyższy rozstrzygał wątpliwość, czy dopuszczalne jest postępowanie na skutek skargi o wznowienie postępowania w sprawie o rozwód,

(The requirements for predictions of integrated properties of the wave spectrum such as the significant wave height and average period are not so critically dependent either on

Druh, powiernik i doradca Adama z biegiem czasu stawał się jakimś mytem w literaturze, o którym po większej części gołosłow n e krążyły wieści, echa

stanie literatury naszej historycznej, trudnoby było w ska­ zać dzieło jakie, ktoreby wyłącznie za wzór miało słu­ żyć. Owszem autor powinien, ile może,

Przemó­ wienie obrończe jest uwieńczeniem działalności obrońcy zmierzającej do ochrony prawa i interesów prawnych oskarżonego, do żapewnienia pra­ widłowego