• Nie Znaleziono Wyników

Listopad 1830 r. w literaturze Młodej Polski

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Listopad 1830 r. w literaturze Młodej Polski"

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)

Irena Maciejewska

Listopad 1830 r. w literaturze Młodej

Polski

Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 17-18, 77-98

(2)

Irena Maciejewska

LISTOPAD 1830 R. W LITERATURZE MŁODEJ POLSKI

„29 listo p a d a obchodziliśm y rocznicę śm ierci M ickiew icza i rew o lu cji lis to p a ­ d o w e j” — n otow ał w D zie nnikach z ro k u 1887 S tefan Ż erom ski. I w dalszym ciągu pisał: „W W arszaw ie urządzono 24 w ieczorki studenckie. N a każdym było 15 p rz e ­ ciętn ie. J a , W acław , Leon, M ichałow ski, W ołodyjow ski, L u d w ik — słow em w iększość K ielc — b y liśm y na ulicy F re ta n r 43. Było m łodzieńców 20, z P łocka przew ażnie. L eon za in a u g u ro w a ł zeb ran ie odczytem pt. «Przyczynek do k w estii chłopskiej». Z a ry so w a ł się, zam alow ał jako so cjalista. R ew olucja polityczna nie może się obejść, p o w ia d a ją , bez społecznej. [...] Spór trw a ł do godziny trzeciej, p rze p la ta n y D y m e m

pożarów, R edutą Ordona, Dziadami, Improw izacją, dek lam o w an y m i przeze m nie,

zakończył się zaś [...] sp acerem pod p o m n ik Sobieskiego w Ł azienkach. G odzina b y ła 4. N oc ja sn a i m roźna. W icher tłu k ł się po suchych gałęziach drzew p a rk u . T y ta n m a je sta ty c z n y w pro m ien iach nocy, z w zniesioną p raw ic ą w ysłuchał p rzy ­ sięgi nas ośm iu n a w ierność służby ojczyźnie. P o n u ra cisza, 29 listopada, zam ek k ró lew sk i i w ielk a m iłość dla N iej, n ie śm ie rte ln e j w m a jestac ie P a n i”,1

Ten zapis dziennika Żeromskiego, eksponujący listopadową noc (wi­ cher, suche gałęzie parku) i posąg króla — „tytana majestatycznego w prom ieniach nocy z wzniesioną praw icą” czyta się jak zapowiedź, nieo­ mal jak szkic do Nocy listopadowej Wyspiańskiego, utw oru, który właś­ nie tę sytuację Belwederczyków pod pomnikiem Sobieskiego uczynił m iejscem „koncentrycznie” skupiającym węzłowe problemy i dynam ikę napięć u tw o ru 2. I także jako utożsamienie się młodych z końca wieku z poryw em Belwederczyków: zważmy na końcową scenę przysięgi pod pomnikiem, który stał się symbolem — znakiem Listopada 1830 r., jako ich „sytuację graniczną”, sytuację wyboru, wskazującą, że wyobraźnia i m yślenie młodych Żeromskiego i Wyspiańskiego chodziły tym i samym i szlakami.

Literacko tę duchową sytuację pokolenia Młodopolan zapisał n a j­ wcześniej Wyspiański. On bowiem pierwszy z tej generacji sięgnął po tem at Listopada i niejako w im ieniu generacji naw iązał zerwane (w pla­ nie wypowiedzi literackich) więzi. Związki te — co cytat z Dzienników Żeromskiego uprzytam nia — trw ały, choć zepchnięte były w Królestwiet

(3)

— 78 —

w podziemie. Wyspiański, pisząc i w ystaw iając w roku 1898 Warsza­

wianką. Pieśń z roku 1831, w yrzucał niejako na powierzchnię treść owe­

go podziemnego życia generacji, które wcześniej — w dzienniku — za­ pisywał Żeromski i które już w krótce ujawnić się miało w całym szeregu programowych manifestacji.

W tym samym roku 1898 A rtu r Górski w programowym artykule krakowskiego „Życia” Młoda Polska, dającym nazwę epoce, pisał, że szko­

łą patriotyzm u i świadomości narodowej były dla jego generacji, wbrew Stańczykom, „III-cia część Dziadów i rok 1863” 3. Poświadczają to wy­ znanie pisma, wypowiedzi i działania bardzo wielu jego rówieśnych: Ta­ deusza Micińskiego, Juliusza Żuławskiego, W ilhelma Feldm ana i innych autorów rozpraw i naw iązań z jednej strony do Mickiewicza 4, z drugiej właśnie do roku 1863 \ Poświadcza także ten fakt z perspektyw y kroni­ karz Józef Dąbrowski-Grabiec, który wspominając socjalistyczną i mło­ dopolską zarazem Warszawę przełomu wieków pisze, że w budzeniu i podtrzym ywaniu uczuć narodowych i irredentystycznych rolę istotną odgrywały tzw. listopadówki i styczniówki, tj. nielegalne wieczory urzą­ dzane dla upam iętnienia rocznic powstańczych, połączone z odczytami, śpiewaniem pieśni powstańczych, deklamowaniem utworów literackich, w tym przede wszystkim utw orów rom antycznych '.

Tradycja powstań wchodziła w świadomość młodej generacji, jak to ilustrują wyrywkowe, ale zarazem reprezentatyw ne egzempla (szczegól­ nie cytowany na początku Żeromski) — równocześnie z tradycją litera­ tu ry rom antycznej i poprzez nią. Były to tradycje tak z sobą zrośnięte, że właściwie tożsame, nierozdzielne.

Potw ierdził to najdobitniej Wyspiański, gdy sięgnąwszy po motyw powstania listopadowego jako po t e m a t l i t e r a с к i odwołał się j e d n o c z e ś n i e d o w z o r c a l i t e r a t u r y r o m a n t y c z n e j , do jej pieśni (w Warszawiance) i następnie d o m o d e l u d r a m a t u r o ­ m a n t y c z n e g o — omijanego przez pokolenie pozytywistyczne.

Potw ierdziła to także twórczość Stefana Żeromskiego, w którego dziele budzenie świadomości narodowej i także aktywności irredentys- tyczno-społecznej bohaterów dokonuje się z reguły za spraw ą literatu ry romantycznej. Przykładem — jednym z wielu — jest słynna scena z S y ­

zyfow ych prac, w której Reduta Ordona Mickiewicza, jej zadeklamowa­

nie na lekcij, staje się zaczątkiem myślenia patriotycznego młodych, pod­ dawanych dotąd konsekwentnie „lojalistycznej” edukacji. Poświadcza

to także fakt, że wszyscy „zbuntowani” i społecznikujący bohaterowie tego pisarza, myślą — jak on sam — cytatam i, przypomnieniami i aluzja­ mi do rom antyków. Niedarmo pisał o sobie młody Żeromski w dzienniku, że jest „rom antykiem w kapeluszu pozytywisty”.

(4)

L iteratura rom antyczna wszechobecna w Młodej Polsce, widoczna w jej estetyce i w jej zainteresow aniach uniwersalistycznych, była w niej obecna także (o czym dobrze wiedzieli autorzy pierwszych syntez epoki, Feldm an i Potocki) jako literatu ra czynu narodowowyzwoleńczego, czynu powstańczego.

Przyw oływ any tu już Józef Dąbrowski pisał: „Dla nas powstanie zbrojne było w ówczesnych w arunkach [...] sui generis mitem, który uzmysławiać m iał ideę niepodległości” 7.

L iteratura poczynaniom mitotwórczym sprzyja, tworzy je i przeka­ zuje. L iteratu ra młodopolska tę swoją mitotwórczą i symboliczną rolę akceptowała szczególnie. Cały wielki n u rt literatu ry okresu sygnowany nazwiskam i Wyspiańskiego i Żeromskiego, ale także pomniejszych: S tru ­ ga, Daniłowskiego, Słońskiego, Żuławskiego związał się w sposób świa­ domy i konsekw entny z m item narodowowyzwoleńczym. Realizowany był ten m it rozmaicie, przez odwołanie do różnych wątków i momentów historii.

Powstanie listopadowe jako tem at literacki miało w nim udział, iloś­ ciowo rzecz biorąc, niezbyt wielki. Zważmy jednak, że tem at powstania listopadowego podjął — i to od samego początku swej twórczości — Wyspiański, który w r a z z t y m t e m a t e m w p r o w a d z i ł o d r a z u , z a j e d n y m z a m a c h e m , c a ł ą w i e l k ą p r o b l e m a t y ­ k ę „ c z y n u ” i „ n i e d o c z y n u ” p o w s t a ń c z e g o (Warszawianka, 1898; Noc Listopadowa, 1904) oraz „szaleństw a” rewolucji (Lelewel, 1899) i czynu zbrojnego (Legion, 1900). Także ciągle toczącego się „koła historii”, jej nieustannego trw ania w wiecznej przemienności życia i śmierci. Pod łazienkowskim pomnikiem Sobieskiego wśród Belweder­ czyków pojawiają się w Nocy listopadowej bohaterki eleuzyńskiego mi­ tu — D em eter i Kora. „M isterium żegnalne odbywa się j e d n o c z e ś ­ n i e z przygotowaniem spiskowców do powstańczego czynu. Odbywa się ono w t y m s a m y m m i e j s c u ” pisze uważny interp retato r No­

cy listopadowej 8 i dodaje: „D ram aturg zawiesza dialog Belwederczyków,

by przem ówiły boginie eleuzyńskiego m itu ” 9, by przypomniały, że w wiecznym kole żywota śmierć jest początkiem nowego życia.

W yspiański na tyle skutecznie, na tyle twórczo „ponowił” wielki wzór romantycznego dram atu, że stał się on poprzez jego twórczość właśnie (i także przez jego inscenizację Dziadów części trzeciej) potężnie obecny w epoce Młodej P o ls k i10. Ilość aluzji, cytatów, parafraz i odwo­ łań, a także zapożyczeń i przeróbek dzieła Wyspiańskiego w Młodej Polsce jest — jak się w ydaje — rów nie wielka, jak ilość takichże kon­ taktów z samym romantyzmem.

(5)

— 80 —

Można się zastanawiać dlaczego, zważywszy na częstą obecność tem a­ tyki narodowowyzwoleńczej, sam tem at Listopada jest w literaturze tej epoki — poza W yspiańskim — niezbyt częsty. Czy działał tu porażająco i onieśmielająco k u lt rom antycznych „olbrzymów”, i płynąca stąd nie­ w iara, by można było lepiej czy choćby tylko inaczej podejmować to, co opisali literacko właśnie oni? I po nich Wyspiański? Czy odstręczająco działała także „w ew nętrzna treść” tego powstania, jego spory o władzę, o kształt i charakter powstania?

Jakkolw iek w yglądałaby odpowiedź na te pytania, faktem jest, że p o- d e j m u j ą c w e s t e t y c e i h i s t o r i o z o f i i r o m a n t y c z n e , a w i ę c p o l i s t o p a d o w e d z i e d z i c t w o z a r a z e m s a m t e ­ m a t p o w s t a n i a l i s t o p a d o w e g o m ł o d o p o l a n i e — p o z a W y s p i a ń s k i m — w z a s a d z i e o m i j a l i . Czasem, z rzadka, w prow adzali postać powstańca 1831 r. jako symbol łączności ruchów narodowowyzwoleńczych i rew olucyjnych (tak jest w utw orze Z minio­

nych dni Daniłowskiego, tak w Oziminie Berenta). Częściej w tej roli

w prowadzano i przypominano postaci rom antycznych poetów, którym — zwłaszcza Słowackiemu i Mickiewiczowi — poświęcono wiele utworów podejm ujących rom antyczno-narodowe przesłanie wieszczów. Tak jest u Kasprowicza, który — inaczej niż Ignacy Matuszewski w książce Sło­

wacki i nowa sztuka — odwoływał się nie do estetycznego now atorstw a Króla Ducha, lecz do jego wymowy społecznej i narodowej, gdy pisał:

I u d erz ają c w m etalow e stru n y , R ozbudzał ze snu śpiące d o tąd woje, T łum y niezn an e i w b la sk ac h sw ej łuny N a ich sierm ięgi k ła d ł ry c e rsk ie zbroje, N ow e p ro p o rc e d a w a ł sw oim gościom, M ów iąc: jesteście siłą i przyszłością!

[ 1

I niech w as — m ów ił ru sz a ją c y m w pole N a jego pieśni d ru id y cz n e tę tn o —

N ie stra s z ą k rzy k i tych, co w am n a czole N iby K ain a d o strze g ając piętn o

I w idząc koniec, co się do w as zbliża,

Chcą przeznaczenie w strz y m a ć w im ię krzy ża.11

Podobnie jest u Micińskiego, Żuławskiego, Langego i in.

Nieobecne jako t e m a t l i t e r a c k i powstanie listopadowe żyło bowiem w literaturze okresu jako jej problem at: p r o b l e m a t c z y ­ n u n a r o d o w o w y z w o l e ń c z e g o i r e w o l u c y j n e g o . To przesłanie twórców epoki polistopadowej literatu ra młodopolska — w brew przykazaniu ciężko doświadczonych ojców — podjęła, w prow a­ dzając na bardzo szeroką skalę tem atykę zrywów narodowowyzwoleń­ czych, od epoki napoleońskiej poczynając (Żeromski, Miciński, Tetm ajer) aż po powstanie styczniowe.

(6)

To przecież młodzi uczestnicy listopadówek i styczniówek, deklam a- torzy i słuchacze Reduty Ordona i Dziadów części trzeciej — Stefan Żeromski, Andrzej Strug, Jerzy Żuławski, Gustaw Daniłowski — stali się w niedalekiej przyszłości głównymi piewcami powstania styczniowe­ go, w ten sposób stając się zarazem najistotniejszym i kontynuatoram i le­ gatu Listopada przekazanego przez literaturę romantyczną. Oni „za­ m iast” pokolenia ojców, które odżegnało się od w łasnej powstańczej przeszłości, opisali czyny pogrobowców rom antycznych z roku 1863. Do­ konali też — jak pokolenie powstania listopadowego w stosunku do Nocy Listopadowej — przeniesienia najbliższej im historii w alk narodow o­ wyzwoleńczych w w ym iar legendy. Ten legat wypełnili oni przy tym w sposób idealnie zgodny z przesłaniem romantyków: opisując i u trw a ­ lając powstańczą przeszłość, heroizując ją, ale zarazem dokonując — jak wielcy rom antycy w stosunku do Listopada — krytycznych rozra­ chunków z ostatnim powstaniem.

Jerzy Żuławski, w niedalekiej przyszłości autor Dyktatora, napisał na samym początku wieku, w momencie gdy pokolenie Młodej Polski wchodziło na literacki Parnas:

„Są rzeczy, k tó re się proszą, aby je p o w tarz an o często i przez w iele u st i głośno, a sam e n ie jak o o d k ry w a ją coraz to now e stro n y sw ej b o g atej treśc i. Do tych n ależy idea M ickiew iczow ska. M ów i się o niej ciągle i długo, a przecież jeszcze nie dosyć. Z daje się, że m ożna by z niej zrobić ro d zaj p ac ie rz a o d m a w ia ­ nego codziennie.” 12

Oczywiście i Żuławski, i Żeromski, i S trug byli autentycznym i pisa­ rzami, twórcami. Nie chcieli i nie mogli powtarzać tych „pacierzy” do­ słownie. Ponowienie wzoru dokonywało się też za ich spraw ą w innej, nowej postaci. W i e r n i M i c k i e w i c z o w s k i e m u p r z e s ł a n i u w y b i e r a l i j a k o t e m a t t w ó r c z o ś c i i n n e p o w s t a n i e , d o t ą d l i t e r a c k o n i e o p i s a n e . U przytam niali swoim współcze­ snym kolejną „ofiarę k rw i” w tej jej sakralnej funkcji, którą nadali jej rom antycy, wiedząc za rom antykam i, że umacnia ona i cem entuje wspólnotę, że pozwala jej trw ać pomimo klęski, że staje się — jak ofiara z Eleusis i Golgoty — początkiem nowego życia. W tym sensie literackie zapisy powstania styczniowego, którego dokonali pisarze m ło­ dopolscy były podjęciem tradycji Listopada, bo były uprzytom nieniem , że rok 1863 był dalszym ciągiem, był kontynuacją idei walki narodow o­ wyzwoleńczej, podniesionej do wyżyn im peratyw u przez pokolenie po- listopadowe. Uświadomiły one nadto, że jest to tradycja tożsama, że sta­ nowi ona jedno narodowe dziedzictwo, spadek, który trzeba podjąć. Za­ pisując rozmowy na ten tem at z organizatorem ruchu niepodległościo­ wego na przedpolu w ojny światowej pisał, przyw oływ any już tu taj, Jó ­ zef Dąbrowski:

(7)

— 82 —

„W iktor [Józef P iłsudski] przyszłe pow stanie tra k to w a ł k o n k re tn ie [...]. K ażde nasze pokolenie — odpow iedział m i n a m oje z a rzu ty — k rw ią m usi przypom nieć, że P o lsk a żyje i z niew olą się nie pogodziła.” 13

W sposób w yjątkowo dobitny zapisał tę wspólnotę dziedzictwa Listo­ pada i roku 1863 Stefan Żeromski. Oto kiedy w dziesięć lat później od przywoływanego we wstępie tego szkicu zapisu z obchodu Nocy Listo­ padowej tworzył w S yzyfo w ych pracach scenę deklamowania zakazanej

Reduty Ordona, kończył ją takim komentarzem:

„B orow icz zam k n ą ł oczy. Z nalazł już w szystko. To te n sam żołnierz, o k tó ry m m ów ił m u przed la ty strzelec Noga, n a pag ó rk u pod lasem . T en sam zab ity n a ­ h ajam i, leżący w sk rw aw io n ej m ogile pod św ierkiem . S erce M arcin a szarpnęło się nag le.” 14

Uprzytomnienie ßobie tożsamości dziedzictwa powstań staje się zara­ zem nakazem jego czynnego podjęcia. Bohater utw oru słuchając dziejów żołnierzy 1831 r. utrw alonych w utw orze Mickiewicza i zestawiając tekst literacki z doznaniami własnego dzieciństwa, w którym żył strzelec No­ ga z roku 1863, myśli: ,,Był to jego własny utw ór, własna mowa. Każdy obraz walki dawno przegranej w ydzierał się z ust mówcy jako pragnie­ nie uczestnictwa w tym dziele zgubionym”. 15

Trudno o w yraźniejszy przykład poczucia wspólnoty, wręćz jedności dzieła powstań. Żeromski — wielbiciel poezji rom antycznej i uczestnik „listopadówek”, zarazem pogrobowiec roku 1863 — jako pisarz podej­ mie najwcześniej z pokolenia młodopolan (bo już w 1895 r.) ów p rzer­ w any literacko w ątek „dzieła zagubionego” i służyć mu będzie całą właściwie twórczością. Ale podejmie (była już o tym mowa) sięgając n a j­ pierw do wydarzeń powstania styczniowego (Rozdziobią nas kruki, wro­

ny) oraz epoki Legionów Dąbrowskiego i Napoleona (O żołnierzu tułaczu, Popioły). Inna sprawa, że opisując powstańców 1863 r. podkreśla Że­

romski nieustannie związek z owym „dziełem zgubionym”, zarówno w płaszczyźnie problemowej, jak naw et w nazewnictwie. Bohaterowie Roz­

dziobią nas kruki, wrony... czy późniejszych Ech leśnych nie bez powodu

noszą Mickiewiczowskie nazwiska konspiracyjne: W inrych, W alter, Rymwid.

Później dopiero, w ypełniwszy pisarsko owo ogniwo, przez poprzed­ ników tylko dotknięte, epicko niezapisane, wróci autor Popiołów do te ­ m atu romantyków: problem u Nocy Listopadowej. Wróci w ch arak tery ­ stycznym momencie dziejów polskich, na przedpolu 1914 r., w okresie ożywienia nadziei na „Wielką Wojnę Ludów”, w czasie organizowania ruchu strzeleckiego. Na przełomie lat 1912 i 1913, ukończywszy pracę nad Wierną rzeką, zabierze się do powieści o roku 1830. Działał tu za­ pewne i wzgląd na ciągłość tak pojętego losu narodu, walczącego — w każdym pokoleniu — o swoją wolność. W w yjaśnieniu, które razem

(8)

z pierwszym rozdziałem planowanej powieści posyłał redakcji na począt­ ku roku 1913, pisał:

j\Utw ór pt. W s z y s tk o i nic, u siłu jąc y przed staw ić zam ach i po ry w listopadow y, je st te d y je d n y m z ogniw łań cu ch a, k tó reg o ' ogniw em o sta tn im je st k le ch d a p t. W ierna rzeka, n ie d aw n o d ru k ie m ogłoszona.” 10

Nie wiem y — nie ustala tego Stanisław Pigoń ani autorzy K alenda­ rium życia i twórczości S tefana Żeromskiego — czy redakcja „Z arania”, do której skierow ane były te słowa, drukow ała W szystko i nic. Wiado­ mo, że w momencie w ybuchu w ojny fragm ent rozdziału „przeczytał au^ tor w Krakowie w tew. «żywym dzienniku», a cały rozdział ogłosił w «Nowej Reformie»” 17 na jesieni 1914 r.

D ruk tego pierwszego rozdziału powieści Żeromskiego poświęconej pow staniu 1830 r., rozdziału prezentującego udział napoleończyka R afa­ ła Olbromskiego w przygotowaniu do nowego „spisku”, kończyła redak­ cja inform acją: „A utor przerw ał pracę, wstąpiwszy do Legionów pol­ skich” 18.

Niezależnie od tego, jak następnie ułożyły się losy w spółpracy Że­ romskiego z ruchem legionowym 1914 r., ma ten epizod charakter sym ­ bolu. Przedstaw ia na jednym , ale jakże znam iennym przykładzie, w jaki sposób pokolenie, które rozpoczynało swoją młodzieńczą patriotyczną inicjację od studiow ania i świętowania rocznicy listopadowej, wchodziło w ruch niepodległościowy na przedpolu w ojny światowej i jak go swoją pisarską działalnością przygotowywało i wspierało.

Ukazuje, jak w okresie organizowania ruchu strzeleckiego, w aurze rozbudzonych i ujaw nionych przez rok 1905 dążeń narodowowyzwoleń­ czych, w chęci um acniania tych nastrojów, literatu rą z większą niż do­ tychczas częstotliwością sięga po tem aty powstańcze. I że sięgając po nie, odwołuje się także do omijanego dotąd roku 1830 19. W owym zmienio­ nym klimacie czyni to także wprost, a nie tylko przez przywoływanie „rom antycznych znaków literackich”.

Nawiązania takie znajdujem y także u Bronisławy Ostrowskiej (w jej

Theatrum Łazienkowskim 1913, w którym oprócz księcia Józefa poja­

w iają się w gąszczu aluzji cienie Belwederczyków), .u Kazim iery Iłłako- wiczówny w tomie Trzy struny i zwłaszcza w tytułow ym w ierszu prze­ słanym w 1912 r. Józefowi Piłsudskiem u jako „projekt h ym nu” dla tw orzących się form acji wojskowych, hym nu, w którym pojawia się li­ stopadowe wezwanie Belwederczyków „Do broni!”. Znajdujem y te od­ wołania i u A ndrzeja Struga, który pisząc dla potrzeb ruchu strzeleckie­ go broszurę Dusza pokolenia 1863 roku dedykuje ją „Pamięci listopada 1830 rok u”. Młody, przed debiutem pozostający Stanisław Długosz —y uczeń W7acława Tokarza — najpew niej pod wpływ em lek tu ry k tó rejś z trzech w ydanych w 1913 r. monografii Mochnackiego (i niew ątpliw ie 6*

(9)

— 84 —

także pod sugestią Lelewela Wyspiańskiego) pisze w tedy interesujący rapsod (czy, jakbyśm y dziś powiedzieli, monodram) — Mochnacki. W utworze tym — jak Wyspiański w Lelewelu — tw orzy Długosz swoi­ stą psychomachię przywódcy ideowego Belwederczyków. Treścią utw oru jest bowiem tyleż życie Mochnackiego — zaprezentow ane w kilku moc­ nych rzutach: od więzienia przez udział w powstaniu, lazaret, redakcje, aż po kapitulację W arszawy — co jego myśl, początkowo niechętna czy­ nowi zbrojnemu, w końcu przecież znajdująca w Mochnackim, pod w pły­ wem sytuacji, wytrw ałego zwolennika. Zarówno W szystko i nic Żerom­ skiego, Mochnacki Długosza, jak i pozostałe utw ory, o których była mo­ w a wyżej, w ystępow ały w tej samej funkcji co historyczne, kostiumowe utw ory młodych rom antyków w przeddzień Listopada. Ich aktualność, ich kryptohistoryzm jest aż nadto w yraźny, jest on literackim podjęciem przesłania rom antyków, tak jak ruch strzelecki był nim w płaszczyźnie historycznej. W ybuch w ojny światowej spotęgował te tendencje. Trady­ cja Nocy Listopadowej, tradycja spisku ujaw niła się, została przywołana, również jako tradycja zbrojnego powstania, czynu wojskowego. P rzy ­ wódca Legionów — Józef Piłsudski — także „uczeń” rom antyków, autor wielu artykułów o Mickiewiczu i spraw ie jego pomnika, wielbiciel Sło­ wackiego (w indeksach pism Piłsudskiego nazwisko Słowackiego pojawia się po wielokroć) — napisał w jednym z pierwszych rozkazów bojowych, z 1 IX 1914 r.:

„D aw no już, bo p ra w ie w iek tem u żołnierz polski b ra ł u d ział w w ielk ich bojach, stanow iących o losach p ań stw i narodów . Od 1831 ro k u ty lk o w d ro b n y ch u ta rc z ­ k ach i m ałych b itw a ch prze lew ał k rew żołnierz polski w alczący pod sw oim p ol­ skim sztan d arem . W am żołnierze p rzypadło w udziale odnow ić tra d y c ję daw n y ch w alk i sta n ąć znow u w w ielkich bojach historycznego znaczenia, by rep rez en to w ać oręż polski.” 20

Kazimierz Tetm ajer zaś, też nam iętny entuzjasta Słowackiego i — co trzeba tu przypomnieć — autor epopei napoleońskiej, tak explicite w ykładał młodym żołnierzom na początku w ojny sens kolejnych polskich

zrywów niepodległościowych:

„W nukiem , p raw n u k ie m jesteś bojow ników , k tó ry ch je d n a ty lk o żyw iła m yśl — w olność. N owe są nazw y b ite w w aszych i now e w asze n azw iska, ale h isto ria w a ­ sza jest ta sam a. N aród P olski m a sw oją o d ręb n ą religię: b o h a te rstw a . W y jesteście te j religii w cieleniem . W asze czyny są czynam i u ła n ó w P oniatow skiego, c z w artak ó w w arszaw skich, pow stańców styczniow ych.

N aród polski m a ta k że sw oją legendę — w alk ę o niepodległość. W y jesteście now ą opow ieścią te j legendy polskiej...

To m łodzież polska, to m ężow ie polscy niosą życie, b io rą ra n y , ponoszą śm ierć, to żołnierz polski w alczy i u m ie ra za w yzw olenie ojczyzny.

Ja k ik o lw ie k będzie owoc tego czynu: niech w ie, że żaden p o lski czyn w o jen n y nie idzie n a m arne... ale n a m a rn e , m iędzy tru p y b y łab y P o lsk a zeszła, gdyby ty c h czynów nie m ia ła .” 21

(10)

tu ry rom antycznej, została teraz przywołana w prost jako część składowa całej przeszłości niepodległościowej, do której organizatorzy Legionów sięgnęli z chwilą w ybuchu w ojny jako do siły, która m iała moralnie wspierać podejmowany czyn zbrojny. L iteratu ra polska, w tym zwłaszcza literatu ra legionowa, w ystąpiła od pierwszej chwili w funkcji rom an- tyczno-wieszczej, w roli „przewodniczki” narodu. Przywdziawszy płaszcz K onrada wezwała naród do „czynu zbrojnego” 22. Z n atu ry rzeczy zaczęła odwoływać się do tych momentów dziejowych, w których czyny zbrojne m iały miejsce. Powstanie Listopadowe było ostatnim , najbliższym w cza­ sie ogniwem historii, w którym walczyło regularne wojsko polskie, sta­ czając — obok przegranych — także zwycięskie bitwy. Polacy w ystę­ powali w nim „w otw artym polu”, pod w łasnym i sztandaram i. Stało się też ono, obok powstania Kościuszkowskiego, najczęściej obecnym faktem , świadczącym o woli narodu do w alki o swoją niepodległość.

W antologiach poetyckich, w których już w pierwszych latach w ojny zebrano utw ory poświęcone toczącej się walce, motyw listopada 1830 r. w raca często. Tylko w jednej z n ic h 23 czytamy:

Za n am i sm u te k w pow odzi sk ą p a n y [...] P rzed n am i kopców żo łnierskich k u rh a n y — P rzed n am i d u ch y z W aw ru, O stro łęk i D rogow skazam i są nam ,

(J. P ietrz y ck i, Polsko, znów

jaw isz się nam..., s. 6)

W stań! Dziś tw a w ola ro zstrzygnięcie znaczy. Ty uw ierz ty lk o : zd rętw iało ść cm en ta rn ą , C hłopickich słabość zduś! niechże p ro stac zy i tw órczy zapał w T w em dziele się zjaw i.”

(Ja n St., K rólestw o n a sze ! s. 20) P od broń! Dziś p o ra iść pod broń!

Przyszłości w ra c a ju trz n ia now a, P ro m ien ią c źra ły uczuć kłos, W rócą zw ycięskie dni G rochow a, W olności ra c ła w ic k i głos!

(M ieczysław S m olarski,

Pod broń! s. 22)

Idziem do ciebie przez k re w i przez ję k i tą drogą cierp ień — i tę sk n o t — żarliw ą... m y spod R aszyna — m y spod O strołęki, rozsianych pro ch ó w — d o jrza łe dziś żniw o...”

(Józef M ączka, Przez szc zyty, s. 125)

W starej kom nacie w ed le komina,

(11)

— 8 6 —

S iedzi sta ru s z k a [...]

W se rw a n tc e k w iecia zeschłego w a rstw a , P rz y k w ia ta c h ?: o rłem u ła ń sk i kask! N osił go niegdyś jej narzeczony,

Co pod O lszynką w ziął k u lę w skroń. [...] Z ajęczał w ich e r listopadow y

I echa niesie — poległym cześć: Słychać m a rsz bębnów i m arsz bojow y P oczyna tonów korow ód wieść... S łychać ja k b iją w d ali arm a ty , I k a ra b in ó w dokoła trzask!

(K arol Ja c e k M alew ski,

Ułański rapsod, s. 127)

N ie zaginęła jeszcze pam ięć św ięta, J a k to C zw artacy szli n a każdy tru d — To sam o M ęstw o Bóg i w nas rozpęta,

P ó jdziem w bój z pieśn ią: „Za W olność i L u d !” (Feliks Gwiżdż, Pieśń p u łk u I V

L egionów Polskich 1915 r., s. 15Й)

Często za m ia ste m zw iedzam te m iejsca, gdzie leży C m en tarz zetlonych zdarzeń, ta m dusza w spom ina W aw er, Wolę, O lszynkę i pola R aszy n a”,

(G ustaw D aniłow ski, Sonety, II,

Mogiła, s. 192)

Rok 1831, jego bitwy, wodzowie i żołnierze pojaw iają się w cyto­ wanych tekstach przede wszystkim jako ważne ogniwo w szeregu zry­ wów, do których odwołują się i w których ciągu widzą się żołnierze Legionów Piłsudskiego. Zjaw iają się oni także jako uosobienie męstwa, dzielności, poświęcenia dla Ojczyzny, cnót wysoko cenionych w kulturze polskiej, a przez rom antyzm wyniesionych do roli wartości najwyższych. W ystępują także jako uosobienie żołnierskiego „wdzięku”, braw ury, uro­ dy wojennej, jako spadkobiercy „skrzydlatych husarzy”: „Z dawien daw ­ na typem żołnierza polskiego w oczach ogółu jest kaw alerzysta, strojny, błyszczący, nieustraszony junak-rycerz” — pisał Ludw ik Szczepański, wydawca wierszy legionowych, człowiek z pokolenia pierwszych czytel­ ników Sienkiewicza. I dodawał: - „Romantyczność polska nie zam arła” 2\

W jego antologii (jak i nie tylko w niej) m otyw owego „barwnego ułan a” pojawia się wielokrotnie:

„Poszli — ja k b u rza, ja k grom W esprzeć w alący się dom, Poszli z zachw ytem w tw arzy, S zlakiem polskich husarzy.

(12)

W ichr im do ta ń c a grał!

W p io ru n ac h szli, w błyskaw icach! W iódł ich i gniew , i szał!

P o lsk ę m ieli w źrenicach. H ej, co za cudny tan! Co za k rz y k m łodych sił! P o lak ja k ry cerz żył I ginie ja k w ielk i p an .”

(H en ry k Z bierzchow ski, Szarża, s. 34) „Ja d ą husarzy,

P a n ie n k a m arzy:

H usarzy, hu sarzy , h u sa rz y są. J a d ą h u ła n y (...]

H ułany, h ułany, h u ła n y są [...] Za nim i strzelcy, m orow cy w ielcy H ej strzelcy, hej strzelcy , hej strzelcy są. S iw e k ab a ty ,

D uch w nich ro g a ty .”

(tek st anon im o w y Defilada, s. 135)

„O rły i czaka”, kity, lampasy, burki, rabaty — teatralny, spopula­ ryzow any przez ikonografię rom antyczną i przypom niany przez Warsza­

wianką Wyspiańskiego rynsztunek ułański w raca równie często jak ich

/},przewagi” i zasługi bojowe. U Mączki, Relidzyńskiego, Stw’ory są to rekw izyty nieustannie obecne. Stanow ią one swoiste zewnętrzne dopeł­ nienie duchowego bogactwa żołnierza, jego odwagi, braw ury i dzielności. Tak przedstawiony jawi się żołnierz powstania listopadowego jako wzór do naśladowania (aktualnym wcieleniem tego w zoru-m itu stali się w ży­ ciu i literatu rze legionowej ułani Beliny, opiewani w olbrzymiej liczbie wierszy i piosenek).

Topos „kolorowego ułana” ma zresztą w literaturze epoki swoją „an­ tytezę” w szarym, zwykłym żołnierzu-piechurze (też zaprogram owany li­ teracko przez Wyspiańskiego w postaci Starego W iarusa, „prostego sze­ regowca”, który przedstawiony został „zbłocony, schlapany, oprószony śniegiem ” — wszystkie przytoczenia za didaskaliam i Warszawianki). Je ­ go postać wprowadzona była jako przeciwwaga i swoista polemika z barw ną i dekoracyjną, ułańską romantycznością. Następnie znalazła ona oparcie i potwierdzenie w praktyce życia żołnierskiego, w szarej kurtce i maciejówce K om endanta i jego żołnierzy. W tej formie ekspo­ now ana była w literaturze legionowej bardzo konsekwentnie. W ostatnim z cytowanych wyżej tekstów m arzeniu panienki o „husarzach” i „uła­ nach” przeciwstawiono bardzo w yraźnie „siwe k ab aty ” strzelców, w y­ posażonych w tradycyjne rycerskie „bogactwo ducha”: w odwagę i dziel­

(13)

— 8 8 —

ność, wypowiedziane — w duchu nowej konwencji — w andrusowskim, kolokwialnym języku („duch w nich rogaty”).

Taki w izerunek żołnierza wszedł do literatu ry „wysokiej” poprzez piosenkę. Jako jeden z pierwszych wprowadził go Wacław Kostek Bier­ nacki, układając na początku wojny, w pierwszych miesiącach roku 1915, słowa popularnej później piosenki, zaczynającej się od słów „Jedzie, je- dzie na Kasztance // Siwy Strzelca stró j”. U trw aliły go, m. in. słowa in­ nej, równie popularnej pieśni: Maszerują strzelcy, także eksponujące

„siwy stró j”, szarość i zwykłość XX-wiecznego żołnierza wolności:

N ie noszą lam pasów , lecz szary ich stró j, N ie noszą ni sreb ra, ni złota,

Lecz w p ierw szym szeregu podąża n a bój, P iechota, ta szara piechota.

Pieśń ta, bardzo popularna, miała wiele odmian. Jej autorem jest najprawdopodobniej Bolesław Lubicz Zahorski (zob. Roman Woynicz- -Horoszkiewicz, Szablą i piórem. „Pion” 1934, n r 45). Tadeusz Szewera przypisuje ją Leonowi Łuskinie (por. Antologia pieśni z lat 1939 - 1945. Łódź 1975). Na stereotyp „szarego m unduru” zwracał uwagę Tadeusz Czapczyński w artykule Ze studiów nad pieśnią o Piłsudskim („Prace Polonistyczne” 1939).

Powtórzyła tak ukształtow any obraz obfita produkcja poetycka okre­ su, a później także proza na tem at I w ojny światowej. W ten sposób romantyczno-kolorowej legendzie towarzyszyła XX-wieczna, dem okra­ tyczna „szara legenda” tych, którzy odrzucając szyk i wdzięk koloro­ wego ułana odziedziczyli jednak jego bojowe przym ioty i cnoty (ale to już odrębny wątek).

Wśród motywów powstańczych roku 1830, oprócz omawianych wyżej, pojawia się często W arszawa — jako miasto powstańcze zrywu Belwe­ derczyków i Czwartaków (wiersze z Polskiej pieśni wojennej):

W arszaw o! W stań! [...]

W T w oją dziś stro n ę ślem y słuch: czy zerw iesz się w sw ej mocy? czy się rozpali w Tobie Duch L istopadow ej Nocy?

W arszaw o! W róć do daw nych dróg! (Bol. P. legionista, Warszawo! s. 197)

W arszaw o! Słyszysz W arszaw o? W gruzy legł sta ry św ia t [...] Coś się w ielkiego m arzy: T rzydziesty pierw szy rok...

(14)

Coś się w ielkiego roi, W ytężaj w zrok i słuch!

Czy w sre b rn e j zjaw i się zbroi O dw ieczny M ściciel, K ról - Duch?

(H en ry k Z bierzchow ski,

W arszawa, s. 203)

W funkcji apelatyw nej szczególnie często w ystępują nawiązania do pieśni listopadowej dokonywane już to w prost, już poprzez tekst Wys­ piańskiego. Problem żywotności Warszawianki D elavigne’a - Sienkiewi­ cza to zresztą zagadnienie odrębne i godne oddzielnego studium. Maria Janion we wstępie do R eduty wymienia ją jako jedną z trzech najw aż­ niejszych pieśni niepodległościowych obok Mazurka Dąbrowskiego i Bo­

że, coś Polską. M ateriał poetycki Młodej Polski pozwala stwierdzić, źe

była ona wówczas pierwszą 2, nich — jeśli idzie o ilość i jakość naw ią­ zań, parafraz i odwołań. Obsługiwała zarówno literatu rę niepodległoś­ ciową, jak i rewolucyjną. Specjalną wymowę ma tu fakt, że po W yspiań­ skim dwie następne parafrazy czy odwołania do Warszawianki ukazały się w latach rew olucji 1905 r. i wyszły spod piór w ybitnych poetów: Jan a Kasprowicza i Franciszka Pika-M irandoli. Kolejne były pisane w czasie wojny. Są to: Warszawianka A rtura Oppmana (z roku 1916) oraz parafraza Bronisławy Ostrowskiej zamieszczona w jej poemacie Arachne

polska, w którym przyw ołując pieśń listopadową, nawiązywała do jej

rytm iki i obrazowania.

S nów sztandarze! O rle biały! T rzykroć w skrzeszan z p iekieł dna! Oto znów dzień k rw i i chw ały Tw oje sk rzy d ła w słońce gna. N ad G olgoty k rw a w e łany W ołasz n a nas, św ięty w róż: P o w stań , Polsko! K rusz kajd an y ! ś w ię te j S praw ie! S p ra w ie służ! H ej k to P olak, w górę serca! N a słoneczny o rła zew!

W brew niedoli, co uśmierca,

Losom, P ark o m , piek ło m w brew !

(B. O strow ska, Pisma poetyckie, t. 3, W a rsza w a 1932, s. 128)

Tych traw estacji, przywołań, aluzji było w literaturze okresu bardzo wiele. Słychać je w niektórych utw orach cytowanych wyżej. Obecne są we wszystkich wydaw anych w czasie w ojny antologiach i także ,w indyr widualnie publikowanych zbiorach poezji. Warto przypomnieć, że War­

(15)

— 90 —

częściej wydaw anym utw orem Wyspiańskiego. Tylko w latach 1898 - - 1903 miała cztery wydania. Poprzez nią Pieśń z roku 1831 weszła w świadomość pokolenia „m łodopolan”, co dokum entują liczne zapisy lite­ rackie, w tym zwłaszcza poetyckie i zwłaszcza z okresu w ojny 1914 r.:

Za broń!

W stań! porzuć dom ow e pielesze! T am zb ro jn e czek ają cię rzesze I rw ą cy się czeka cię koń — Za broń! [...]

W stań! Oto n adchodzi dzień chw ały, N a k tó ry już la ta c z e k a ły ,25

P o w stań z b ro n ią p o lsk a młodzi!

i...]

H ekatom by o fiar całe N am n a polu w a lk i złożyć, Je śłi m am y odnieść chw ałę, Je śli M a tk a m a n a m ożyć! P od tym hasłem zw yciężycie:

Dziś — lu b nigdy! Ś m ierć — lub ż y c ie !26

Zw rotka pieśni Delavigne’a-Sienkiewicza odwołująca się do „dnia chw ały” kruszenia kajdan, zw rotka zbudowana na owym ostatecznym przeciw stawieniu „Dziś twój triu m f albo skon” odzywa się w tych cy­ tatach oraz wielu innych w yraźnie.

Często pojawia się ona w zestawieniu z wezwaniem Wyspiańskiego i za nim innych twórców młodopolskich, w ołającym o Czyn narodowo­ wyzwoleńczy. Pisze Józef Mączka:

W stań P olsko m oja! U derz w czyn!

idź znow u w b itew bój szalony! ju ż płonie lo n t podziem nych m in — k rw a w ą godzinę b iją dzw ony — ze rw a n e p ęta — U derz w czyn! 27

i Józef Relidzyński:

Więc p ow stań Polsko! R w ij k ajd an y ! W ybiła tw a godzina,

W p u rp u rz e b iały p ta k sk ąp an y Ju ż sk rzy d ła sw e r o z p in a ! 23

O statni cytat wskazuje, że także motyw orła „w górnym pędzie” w y­ stępuje jako w yraźne naw iązanie do tekstu pieśni listopadowej. W in­ nym tekście Relidzyńskiego, zatytułow anym W noc listopadową pow ta­

(16)

rza się innym i słowami sytuację zapisaną przez Wyspiańskiego w War­

szawiance. Sytuację polskiego dworku w momencie nowej zawieruchy:

T e m u n d u ry , Jezu! C hryste! ja k przed laty , gdzieś ta m hen... i galony te srebrzyste...

w ojsko polskie, rzeczyw iste, z pod O lszynki cudny sen! [...] W szyscy młodzi, p ię k n i tacy jako tam ci z ciem nych ra m k tó ry ż p u łk to? — My czw artacy! Ja k o dziad mój! I jed n acy Tu w salonie czy też tam , [...] P o lsk i dw orek, polskie w ojsko w e w skrzeszonej P o lsk i ton D ziw nie błogo, dziw nie sw ojsko! N a koń w siadać! P o w stań Polsko! — Dziś tw ój triu m f albo s k o n .29

Wraca tu, jak i w przytaczanych wyżej tekstach i w szeregu innych nie przytaczanych, listopadowe wezwanie podchorążych „Polacy! Do broni!” Wezwanie zapisane przez uczestnika, a potem kronikarza Nocy Listopadowej, Stanisław a Barzykowskiego, przywołane następnie w raz z tekstem Warszawianki przez Wyspiańskiego.

Do tego wezwania nawiązując, pisze także Iłłakowiczówna swój przejm ujący wiersz Trzy struny (rok 1912), który następnie dał ty tu ł całemu jej wojennem u zbiorowi.

H a rfę p ieśn iarza strz a sk a ły pioruny, Z ostały ty lk o trz y stru n y .

S erce u sta je , d rg a coraz boleśniej. Z ostały tylko trzy p ieśni:

P ierw sza zaw odzi po nocy w żałobie, d ru g a przysięgi p o w tarz a n a grobie, trzecia p rzebiega ja k w ic h e r po błoni. Głos jej się zryw a, gdy p olam i goni! ,,Do broni! Do broni! Do b r o n i 30

Do wezwania Belwederczyków naw iązują także liczne teksty wymie­ nianych tu zbiorów wierszy i indyw idualnie w ydaw anych tomików poetów

legionowych. U Mączki, Relidzyńskiego, Długosza — poetów najściślej, bo poprzez służbę w Legionach związanych z ruchem wojskowym — tradycja tego wezwania, jak w ogóle tradycja Listopada, w ystępuje szcze­ gólnie żywo. I w ystępuje wprost. Czytam y u Józefa Mączki:

Z am arzy ły się nam czyny Spod G rochow a, O strołęki, K rw aw y ch ojców k rw a w e syny, Z ap rag n ę lim św ieżej m ę k i.31

(17)

— 92 — I w innym tekście:

Idziem do C iebie przez k re w i przez jęki, Tą d rogą tę sk n o t i cierp ień żarliw ą My spod R aszyna, m y spod O strołęki, R ozsianych prochów d o jrz a łe dziś ż n iw o !32

U Józefa Relidzyńskiego podobnie:

M aciejow ice, P ra g a , O strołęka... Ileż etapów klęski! P o lsk a skuta! 33

I w innym jego tekście:

Do broni! Ju ż w ici płoną! Do broni! C hw ila o s ta tn ia ! 34

Podobnie u Długosza, autora wiersza-wezwania Do ułana 1831 roku, u A rtura Oppmana — twórcy poem atu Noc Belwederska, u Ostrowskiej. Oprócz bezpośrednich naw iązań do znanych miejsc w alk powstańców listopadowych i do ich pieśni-hym nu, tj. Warszawianki, poczesne miejsce zajm uje w literaturze schyłku Młodej Polski, zwłaszcza zaś w latach I w ojny światowej, twórczość odwołująca się do kanonu romantycznego.

Romantyzm — jak to dokum entują ostatnio autorki dzieła Roman­

ty zm i historia — sform ułow ał koncepcję niepodległości i w alki o nią 35

oraz język znaków literackich, którym posługiwały się i posługują na­ stępne pokolenia. Więcej, stworzył swoistą mitologię narodową, odrębną „religię patriotyzm u”, w której zaw arte zostało przesłanie podstawo­ wych prawd narodu. P raw dy te zapisała literatu ra polistopadowa. Znane, ' deklamowane na uroczystościach narodowych, pow tarzane jak pacierze,

były one także „ponawiane” i parafrazowane literacko. Tak było w roku 1863, tak częściowo także w roku 1905 3B. Tak też się "stało w momencie w ybuchu w ojny 1914 r. Pisarze różnych orientacji, różnych przekonań politycznych, więcej naw et, wyznawcy odrębnych poetyk sięgnęli w „chwili osobliwej” zgodnym gestem do literackiego dziedzictwa Listo­ pada, do poezji rom antycznej i po stworzone przez nią figury. Pow tó­ rzyli je, w pisując w nie doświadczenia swojego czasu historycznego. Uczynili tak nie ze słabości (choć i tych z niemocy twórczej, z niemoż­ ności znalezienia własnych kształtów poetyckich jest w tej literaturze wiele), ale w przeświadczeniu, że chcąc dotrzeć do odbiorcy, chcąc uśw ia­ domić mu ważność mom entu dziejowego, trzeba odwołać się do tego n aj- podnioślejszego języka, jaki stw orzyli wieszczowie. W przeświadczeniu, że w decydujących m om entach historii „słowo” rom antyków znaczy więcej niż język współczesny, bo uprzytam nia odbiorcom rozległe i splą­ tane węzły zagadnień, więcej jeszcze: kom unikuje współczesność z pro­ blem atyką minionych pokoleń, z ich doświadczeniami i nakazami.

(18)

S tąd znani i uznani poeci, twórcy w łasnych poetyckich kodów, po­ dejm ują rom antyczne tropy.

Leopold Staff zapisując doświadczenia pierwszych miesięcy w ojny 1914 r. sięga po inwokację z Pana Tadeusza. Dla podkreślenia związków z trad y cją „owego roku” w alk i nadziei, które opiewał Mickiewicz, przy­ w ołuje tok trzynastozgłoskowca z Pana Tadeusza i jego obrazy a rty ­ styczne, jego retoryczne apostrofy. Pisze:

O, ty niezap o m n ian a aż do życia końca, P ierw sza jesien i w ojny! P ięk n a ś zaw sze K ra są uro k ó w ty s ią c a ...37

Ewokuje mickiewiczowską aurę „wojny powszechnej o wolność lu­ dów”. W następnych w ojennych wierszach, takich jak Ptactwo w czas

wojny, Pochody, Apokalipsa żyje idzie równie dokładnie i świadomie tro ­

pem wyznaczonym przez Mickiewicza.

Bronisława Ostrowska — poetka nie mniej od Staffa indywidualna, 0 ukształtow anym własnym profilu poetyckim — czyni podobnie. Pisze w czas w ojny cały cykl wierszy, oparty na stworzonej przez wieszcza figurze Polaka-pielgrzym a, wędrującego przez tru d i krew do ziemi świętej — ojczyzny. I opatruje go tytułem naw iązującym do Mickie­ wiczowskich Ksiąg narodu i pielgrzymstwa polskiego, tytułem , który brzmi ABC Polaka-Pielgrzyma. Pow tarza w nim zarówno m esjanistycz- ną koncepcję drogi krzyżowej, ofiary, jak i zm artw ychw stania w tej formie, jaką nadali jej Mickiewicz i Słowacki.

Kazimierz Tetm ajer w tomie Cienie (1916), W ładysław O rkan w zbio­ rze Pieśni czasu (1915), Tadeusz Miciński w poemacie Nowy Konrad

Wallenrod naw iązują równie konsekw entnie do „rom antycznych zna­

ków”. Naw et jeśli niekiedy próbują — jak zresztą^ i Ostrowska — po­ lemizować z niektórym i rom antycznym i postawami, czynią to w ramach poetyki rom antycznej, przez przywołanie figur i postaci przez rom anty­ ków stworzonych. Podobnie poeci młodsi i m niej znani: Antoni Bogu­ sławski, Stanisław Długosz, Stanisław Jodła, Józef Mączka, Józef Reli- dzyński, Stanisław Stwora. Podobnie przygodni autorzy wierszy zamiesz­ czanych w w ojennych antologiach. Motywy Mickiewiczowskiej Ody do

młodości, Konrada Wallenroda, Dziadów części trzeciej, Reduty Ordona, Ksiąg narodu i pielgrzymstwa polskiego pow tarzają się w nich jako cy­

taty, aluzje, nawiązania, czasem jako powtórzenia całych scen i sytuacji (tak przykładowo w poemacie Stw ory W niewoli, pow tarzającym gest 1 sytuację celi bazylianów, widzianej przez doświadczenia Róży Żerom­ skiego).

Także Słowacki ze swą bogatą a tak charakterystyczną m etaforyką staje się skarbnicą odwołań, cytatów, parafraz i powtórzeń. Słowacki ze .strof Sowińskiego w okopach Woli, z Kordiana i przede wszystkim

(19)

— 94 —

z Króla Ducha. Olbrzymie zainteresowanie Młodej Polski' K rólem Du­

chem teraz dopiero daje plon. K ról-D uch jako słowo-klucz, słowo-odsy-

łacz do rom antycznej historiozofii pojawia się w przytaczanych tekstach i antologiach jako najczęstszy sygnał związków z romantyzmem. Obok odsyłaczy i odwołań do tropów i toposów rom antycznych w ystępują także (na co częściowo już wskazywano) aluzje rytm iczno-m etryczne, polegające na w pisywaniu współczesnych treści w paradygm at rytm iczny trocheicznego ośmiozgłoskowca Warszawianki, trzynastozgłoskowca Pana

Tadeusza bądź oktaw Beniowskiego.

Odwołania te prowadzą w prost do tekstów rom antycznych albo do­ konyw ane są ,,z drugiej ręk i”, przez Wyspiańskiego i — rzadziej — Żeromskiego. Tak zwłaszcza w licznych wezwaniach do Czynu i zemsty, w których Król-Duch, Roza W eneda i inni bohaterowie rom antyczni w ystępują .w tow arzystw ie rekwizytów i haseł wprowadzonych przez poetów modernistycznych i ich wezwań do Mocy, Czynu, Potęgi, ich symboliki złotego rogu, róż itp.

Przykładowo w tekście Stanisław a Stw ory czytamy:

O cknij się z m arzeń, z snu N arodzie! S iły zbierz! [...] Z budź się, w ytężaj słuch, N iech p ry sk a sm u te k z tw arzy, n iech poprzez głu ch ą noc, i k a jd a n b rzęk i zgrzyt, przez błędnych dróg ro z sta je k rz y k z p ie rsi leci w św iat, że w nas M ścicielem w sta je : z k rw i ojców, ze cm en ta rz y K ró l - D uch

i lęże się M o c !38

U Stanisław a Długosza zaś:

M arzą n am się o potędze roztęczone, złote sny, a na ziem i k rw a w e m gły op lą tały polską nędzę [...] Dziś sk rzy d eł h u sa rsk ic h łopoty słyszym y w snach [...]

I śnim y o potędze, ja k ci m ocarze ogrom ni, My — ludzie bezdom ni [...]

C zekam y

czy u z a w a rte j b ra m y zahuczy Z łoty Róg [...] Ś w it chcem y zapalać sam i P ałaszy sw ych p iorunam i! Na k o ń ! 39

Tak dzieje się w bardzo wielu, bardzo różnych utw orach. „W yspiań­ ski dokonał wielkiej rzeczy dla ówczesnego języka niepodległościowego:

(20)

spopularyzował język «mitów», aparat słownych odsyłaczy, aparat języ­ ka aluzji ew okujących narodowe tradycje” 40. Tym językiem aluzji, po­ dejm ow anych bądź' w prost u romantycznego źródła, bądź poprzez Wyspiańskiego czy Żeromskiego posługuje się następnie znaczna część poezji niepodległościowej czasu wojny.

Ten aparat „odsyłaczy i sygnałów” do rom antycznych słów-kluczy i figur-kluczy funkcjonuje także w prozie lat wojny. Przyw oływ any tu już Żeromski, tworząc postaci legionistów, umieszcza je konsekw entnie w kontekście poezji rom antycznej. Losy legionisty Włodzia Jasiołda z

Charitas w pisuje dosłownie w paradygm at zarysowany w wierszu Mic­

kiewicza Do m atki Polki: ukazuje młodego szlachetnego chłopca, który po trudach wojennego życia zostaje skazany na szubienicę. Innego le­ gionistę, wprowadzonego do tekstu opowiadania Ewakuacja Krakowa opisze z kolei w kontekście wiersza Słowackiego, podkreślając niejako, że jest on nowym wcieleniem i kontynuatorem ideologii romantycznego czynu powstańczego. Oto n arrato r z Ewakuacji Krakowa, obserwując czekającego na pociąg legionistę, docieka:

„Jak ie ż to ta m m yśli k łęb ią się pod tą w ysoką czapą u ła ń sk ą ? J a k ie w idoki p rzesu n ęły się w tych oczach ja strzę b ich — gdy na sw ym k oniu p rze m ierz ał w zdłuż i w poprzek pola rodzinne? «Ludzie schyleni w nędzach i niedolach cierniow ym i m u się k ła n ia li korony...» Ju ż nie p rosili o «miecz ja k o o jałm użnę», bo go p rz y ­ niósł z to w arzy szam i — lecz sercu jego, k tó re ich ta k kochało, pokazyw ali doły w ziem i m ieszk aln e {...]. Czyliż to nie jego, następcę, w idział był zap raw d ę tw ó rca w ieczny, Ju liu sz S łow acki, gdy w ołał w dal czasów:

Postój, o, postój h u la n ie czerw ony! P rzez co to koń tw ój zapieniony skacze?! — To nic. To m ojej m a tk i grób zhańbiony. S erce m i pęka, lecz oko n ie płacze.

Koń dobył isk ie r n a grobie z m a rm u ru I k rzy w a szabla w y laz ła z jaszczuru.

K rzyw a szabla w ylazła z jaszczuru. Oto w szystko tw oje, polski ry ce rz u .” 41

Podobnie jest w opowiadaniu G ustawa Daniłowskiego, zatytułow a­ nym cytatem ze Słowackiego A to się pali tylko serce moje. Młody chłopiec, idący do Legionów, myśli i czuje tekstam i Słowackiego, którego tom, razem z rynsztunkiem bojowym ładuje do żołnierskiego tornistra. Identycznie dzieje się także w utw orze W ym arsz Zygm unta Nowakow­ skiego, którego bohater na znak owego najistotniejszego związku z ro­ m antycznym dziedzictwem obdarzony zostaje imieniem G ustawa i k tó ry wstępując do Legionów zmienia to swoje rom antyczne imię — jak Gu­ staw Mickiewiczowski — na Konrada.

Wnioski, jakie płyną z dokonanego tu, bardzo niepełnego przeglądu m ateriału literackiego prowadzą do stwierdzenia, że listopad 1830 r. żył w literaturze czasu I w ojny światowej oraz w okresie ją poprzedzającym

(21)

— 96 —

życiem jak gdyby podwójnym. Żył jawnie: przez odwoływanie się do w ydarzeń, sytuacji i ludzi czasów powstania listopadowego. I trw ał „ży­ ciem w tórym ”: przez intensyw ną obecność literatu ry rom antycznej i jej idei. P rzy czym cechą szczególną owego żywota literatu ry rom antycznej było to, że przywoływanie któregokolwiek z rom antycznych „znaków”, jednego cytatu, aluzji czy imienia romantycznego, oznaczało niejako autom atycznie odwołanie się do całości, do naczelnych idei i dążeń ro­ m antyzm u, do jego imponderabiliów. Ten „żywot w tóry” trw ał w całej Młodej Polsce życiem potężnym, rozrośniętym i bogatym, nie do ogar­ nięcia w doraźnym szkicu, w którym starano się jedynie zasygnalizo­ wać istnienie zjawiska.

P r z y p i s y

1 S. Ż erom ski, Dzienniki, t. 1, Dzieła. Pod red . S. Pigonia. W a rsza w a 1965, s. 336 - 337; o p atrio ty cz n ej „szkole ro m an ty zm u ” w dziele Ż erom skiego pisali W. B orow y, Ż e r o m s k i i św iat ksią żek. „P rzeg ląd W spółczesny” 1926, n r 51, p rz e ­ d r u k rozszerzony: Dziś i wczoraj. W arszaw a 1934; S. K aw yn, K u l t M ickiew icza

w tw órczości Żerom skiego w : W kr ę g u k u l t u Mickiewicza. Łódź 1957; S. M akow ski, Ż e r o m s k i wobec dziedzictw a r o m a n t y k ó w w: Ż e r o m s k i i R e y m o n t. W arszaw a 1978.

2 J. N ow akow ski, Pod z n a k ie m m i t u i historii w : Z pro b le m ó w litera tu ry pol­

sk ie j X X w ie k u , t. 1, Młoda Polska Pod red. J. K w iatk o w sk ieg o i Z. Ż abickiego.

W a rsza w a 1965, s. 413 i nast.

3 Q uasim odo [A. G órski]. „Życie”, K raków ' 1898, n r 1 5 -2 5 ; p rz e d ru k w : P ro ­

g r a m y i d y s k u s je literackie okr esu M łodej Polski. O prać. M. P o d ra z a -K w ia tk o w -

ska, W rocław 1973, s. 102 i nast.

4 O zw iązkach M łodej P olski z ro m an ty zm em — por. I. M atuszew ski, S ło ­

w a c k i i nowa sztuka. W arszaw a 1902; T. W eiss, R o m a n ty c z n a genealogia polskiego m o d e r n iz m u . Rekonesans. W arszaw a 1974; H .F lo ry ń sk a, Sp a dkobierc y Króla Ducha. O recepcji filozofii' Słow ackiego w światopoglądzie polskiego m o d e r n iz m u . W rocław

1976.

5 P or. Dziedzictwo literackie pow stania styczniowego. P ra c a zbiorow a K a te d ry H isto rii L ite ra tu ry P o lsk iej U n iw ersy te tu W arszaw skiego pod red. J. Z. Ja k u b o w ­ skiego, J. K u lczy ck iej-S alo n i i S. F ry b e sa. W arszaw a 1964.

* J. G rabiec [J. D ąbrow ski], C zerw ona W arszaw a przed ćw ierć w ie k ie m . P oz­ n ań 1925, s. 77 i in.

7 Tam że, s. 77.

s J. N ow akow ski, op. cit., s. 414 * Tam że.

10 N ie będę się tu zajm ow ać dziedzictw em L isto p a d a w tw órczości S. W y sp iań ­ skiego. T em at ten w ielo k ro tn ie p odejm ow any był przez k ry ty k ó w lite r a tu r y w ep o ­ ce M łodej P olski (J. K o tarb iń sk i, Pogrobowiec ro m a n ty z m u . R zec z o S tanisław ie

W y s p ia ń s k im . W arszaw a 1909; C. Je lle n ta , Poezja listopadowa W yspia ńskiego. W a r­

szaw a 1913; A. G rzym ała-S iedlecki, Chłopicki i r o m a n ty c y w „Pieśni 1831 r o k u ”. W arszaw a 1915), w dw udziestoleciu m iędzyw ojennym (S. K ołaczkow ski, S ta n is ła w

W yspiański. R zecz o tragediach i tragizm ie. P oznań 1922; S. K olbuszew ski, S t a ­ nisław W y sp ia ń s k i a r o m a n ty z m polski. P oznań 1928) i po w o jn ie (Juliusz S aloni,

(22)

D ra m a ty W yspiańskiego o p o w s ta n iu lis to padowym. Łódź 1949). O becny je st ta k ż e

w k siążk ach o W yspiańskim A. Ł em pickiej, W. N atan so n a, A. O końskiej.

11 J. K asprow icz, S ło w a ck i w : Dzieła w y b ra n e . Poezje, t. 1. P od red. J. J. L ip ­ skiego. K ra k ó w 1958, s. 547.

12 J. Ż uław ski, Z d o m u niewoli. K rak ó w 1902, s. 5. 13 J. G rab iec [J. D ąbrow ski], op. cit., s. 77.

14 S. Ż erom ski, S y z y f o w e prace. Dzieła, Powieści, t. 1. W arszaw a 1956, s. 207. 15 Tam że, s. 206.

16 Za: S. P igoń, Nota redakcji w : S. Ż erom ski, Dzieła. N ow ele i opowiadania, t. 4, W arszaw a 1957, s. 283.

17 Tam że. 18 Tam że.

19 P rzypuszczać wolno, że znaczną częśc odpow iedzialności za nieobecność tego n u rtu tra d y c ji ponosi całkiem po p ro stu cen zu ra i, ja k o jej pochodna, tak że ce n ­ zu ra w ew n ę trz n a piszących. (W iadomo, że u tw o ry W yspiańskiego o pow stan iu lis to ­ padow ym aż do czasu w o jn y nie m ogły być g ry w a n e w W arszaw ie. W iadom o też, że

W ierna rze ka Ż erom skiego uległa znacznym cięciom cenzury). Z a ta k im p rzypuszcze­

niem p rz e m a w ia ją bardzo w y ra źn ie m a te ria ły z a w a rte w a rty k u le D. S. P ro k o fiew ej,

Carska cenzura i literatura polska drugiej po ło w y X I X — p o czątku X X w i e k u ,

„R uch L ite ra c k i” 1970, z. 3), ukazu jące, ja k cen zu ro w an e było w szystko, co d o ­ tyczyło h isto rii P olski, i w szystko, co m iało „p o lsk o -p atrio ty czn e te n d e n c je ”. Z n a ­ m ien n e są dzieje pow ieści o ro k u 1830 i jego b o h aterac h , plan o w an ej w ciągu w ielu la t przez Żerom skiego. S. P iołun-N oyszew ski (S te fa n Żerom ski. Dom, d zieciństw o

i młodość. W arszaw a 1928, s. 352 - 353) pisze, że Ż erom ski p rac o w a ł n ad nią ju ż

w ro k u 1898 i 1899 (a w ięc gdy zaczynał p rac e n ad Popiołami) i że jej ręk o p is oraz m a te ria ły do niej skon fisk o w ała w 1900 r. O ch ran a podczas rew izji dom u Ż erom skich. A utorzy k a le n d a riu m życia i tw órczości Ż erom skiego tr a k tu ją tę in ­

fo rm a cję sceptycznie. P ra w d a je d n ak , że pisarz w ra c a ł do ow ej tra d y c ji poza tw ó r ­ czością: w 1905 r., gdy w dom u Ż erom skich w N ałęczow ie odbyła się uroczystosć k u czci L isto p a d a (zob. Z. Ż arn eck a, Działalność F a u sty n y M orzyckiej. W a rsza w a 1948, s. 88) i w la ta c h w o jn y w Z akopanem , gdzie podczas rów n ież rocznicow ej im prezy g ran o z w y b o ru Ż erom skiego fra g m e n ty Lilii W e n e d y S łow ackiego oraz

L egio nu W yspiańskiego; p o ja w iała się też ta te m a ty k a w rozm ow ach i w p la n ac h

p rzyszłych p ra c (por. A. P ronaszko, Parę sp o tk a ń ze S te f a n e m Ż e r o m s k im , 1915 - - 1925, oraz H. M ortkow icz-O lczakow a, W sp o m n ien ia o Ste fa n ie Ż e r o m s k im w :

W sp o m n ien ia o Ste fa n ie Ż e ro m sk im . Z eb rał, opraco w ał i p rzy p isa m i o p atrzy ł S. E i­

le. W arszaw a 1961, s. 211, 269).

20 J. P iłsu d sk i, Pisma zbiorowe. W arszaw a 1937, t. 1, s. 241.

21 K. T e tm a je r, O żołn ierzu polskim . 1795 - 1915. O św ięcim 1915, s. 99.

22 P isałam o tym zagadnieniu w a rty k u le In te r arma. Okolicznościowa poezja

polska o kresu I w o j n y św iatow ej. „ O d ra” 1969, n r 4 i 5.

23 Polska pieśń wojenna. Anto lo gia poezji z r o k u w ie lk ie j w o jn y . S ta ra n ie m lw ow skiej deleg acji N aczelnego K o m itetu N arodow ego w y d ali S. Ł em picki i A. F i­ scher. Lw ów 1916. Inne antologie, do k tó ry ch u d ało się dotrzeć w b ib lio tek a ch w a r ­ szaw skich: Dla Ciebie Polsko. Z biór poezji Polsce i bojom o nią pośw ięcony. Z p rzedm ow ą I. M oszczeńskiej. P io trk ó w 1915; S. Lam , Pieśń n o w y c h legionów

1914 - 1915. W iedeń 1915; L. Szczepański, Pie śń polska w latach w ie lk ie j w o j n y .

K rak ó w 1916; A. Z fagórski], Polskie pieśni w o jen n e . P io trk ó w 1915; Ś p ie w n ik żoł­

nierski. Z e b ra ł L. S chiller. K ra k ó w 1915.

24 L. S zczepański, P rze d m o w a do: Pieśń polska..., s. 9

(23)

— 98 —

25 J. N aw rocki, P o b u d ka w: Polska pieśń w ojenna, s. 15.

26 A. H ajdecki, Pieśń dla legionów polskich 1914 r., tam że, s. 153. 27 J . M ączka, W sta ń Polsko moja, tam że, s. 37.

28 J. R elidzyński, M ój karabinie w: W ieją w iosenne w iatry. K ra k ó w 1916, s. 29. 29 Tam że, s. 60 - 61.

30 K. Iłłakow iczów na, W iersze zebrane. W arszaw a 1971, t. 1, s. 45. 31 J. M ączka, S t a r y m szla kie m w : Dla Ciebie Polsko, s. 105.

32 J . M ączka, Droga L egionów w : S t a r y m szlakiem. K rak ó w 1917, s. 32. 33 J. R elidzyński, Na stulecie śmierci Tadeusza Kościuszki w : Pędząca sława. W a rsza w a 1921, s. 90.

34 J . R elidzyński, Do broni, tam że, s. 103.

35 P or. M. Ja n io n i M. Ż m igrodzka, R o m a n t y z m i historia. W a rsza w a 1978. 36 P o r. M. Ja n io n , R eduta. R o m a n ty c zn a poezja niepodległościowa, K ra k ó w 1979, s. 34 i in. P or. tak że stu d ia L iteratura polska wobec rewolucji. P ra c a zbiorow a pod red . M. Ja n io n . W arszaw a 1971.

37 L. S taff, Jesień p a m iętn a w : Poezje zebrane. W arszaw a 1967, t. 2, s. 17. 38 S. S tw o ra, S t r o f y w : S tr o f y czasu. K ra k ó w 1916, s. 8.

39 S. Długosz, Po ju tro w : Przed z ło t y m czasem. K rak ó w 1917, s. 47.

40 I. O packi, W okół „Karm azynow ego p o e m a tu ” Jana Lechonia. „ P am iętn ik L ite ra c k i” 1966, z. 4.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W przypadku „instamatek” sytuacja dzieci, które stanowią główny temat produkowanych przez nie i sprofilowanych tematycznie wokół rodzicielstwa treści komplikuje się

W takim świecie płynności granic bądź ich braku przekaz dotyczący tak ważnej kwestii, jaką jest rodzina, może negatywnie wpływać poprzez obraz kreowany w

Given an FBSDE system, a time partition and a discretization scheme, we may apply the result in Section 4.2 to derive a local approximation error for the related expectations...

Uw agi w spraw ie stosowania p rzez sqdy przepisów dewizowych Sądy polskie rozpoznają corocznie dużo spraw cywilnych, w których stronam i lub uczestnikam i

Tak może być właśnie wówczas, gdy wyrok zostanie zaskarżony na niekorzyść oskarżonego przez powoda cywilnego (np. Rewizja ta, wywołując skutki w zakresie

Zgromadzenie ogólne (zjazd) członków kolegiów adwokackich jest zwo­ ływane z inicjatywy prezydium kolegiów adwokackich, na wniosek Mi­ nistra Sprawiedliwości RFSRR,

Wyrok został ogłoszony tego samego dnia; godziny publikacji wyroku nie znamy. Tempo orzekania musiało być jednak szybkie, skoro po rozpoczęciu rozprawy o

Powstanie listopadowe funkcjonowa­ ło w literaturze młodopolskiej jako bezpośrednie odwołania do zdarzeń i osób z czasów powstania oraz poprzez 3ystem znaków,