• Nie Znaleziono Wyników

Radoszycki finał powstania kościuszkowskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Radoszycki finał powstania kościuszkowskiego"

Copied!
19
0
0

Pełen tekst

(1)

Bartłomiej Szyndler

Radoszycki finał powstania

kościuszkowskiego

Rocznik Muzeum Narodowego w Kielcach 10, 267-284

1977

(2)

R o c z n i k M u z e u m N a r o d o w e g o w K i e l c a c h T o m X , K r a k ó w 1977

B A R T Ł O M IE J S Z Y N D L E R

RADOSZYCKI FINAŁ POWSTANIA KOŚCIUSZKOWSKIEGO

Insurekcja kościuszkow ska w 1794 r. zapisała się w dziejach K ielecczyzny trzema doniosłym i w ydarzeniam i: uniw ersałem połanieckim (7 V), bitw ą pod Szczekocinam i (6 VI) i kapitulacją resztek wojsk polskich, z najwyższym naczel­ nikiem powstania, w Radoszycach (16 XI). Dwa pierw sze w ydarzenia ze względu na osobę Kościuszki, który odegrał w nich głów ną rolę, znane są szerokiemu ogółow i społeczeństwa i doczekały się dość w yczerpujących m onografii nauko­ w ych г. Natom iast trzecie, utrw alone szczegółowym opisem gen. J. H. Dąbrow­ skiego 2, choć dram atyczne i brzem ienne w skutki, nie stało się dotąd przed­ m iotem gruntow nych badań.

Przywracając pamięć o ostatnich dniach polskiej w ojny rewolucyjnej 1794 roku, autor pragnął przyczynić się do wzbogacenia w iedzy o przeszłości regionu kieleckiego.

*

Kilka dni po zdobyciu przez Suw orow a Pragi Tomasz Wawrzecki (wybrany po klęsce m aciejow ickiej następcą Kościuszki) 3, będąc przeciwnikiem kapitulacji

1 Zob. J. Kowecki Uniwersał połaniecki i sprawa jego realizacji, Warszawa 1957, oraz Z. W alter-Janke Bitw a pod Szczekocinami 6 VI 1794 r., „Studia i M ateriały do H istorii W ojskowości” 1962, t. VII, cz. 1, s. 151—211.

2 J. H. Dąbrowski Pamiętn ik o końcu insurekcji [w:] A. Skałkowski Jan Hen­

ryk Dąbrowski (1755—1818), cz. I. Na schyłku dni Rzeczypospolitej (1755— 1795), Warszawa 1904, s. 234—259.

3 Tomasz Wawrzecki (1753—1816) należał do wybitnych posłów obozu reforma­ torskiego na Sejm ie Czteroletnim. W czasie insurekcji 1794 r. dowodził szczę­ śliw ie korpusem powstańczym na Żmudzi i w Kurlandii, (zob. B. Szyndler

Powstanie kościuszkowskie w Kurlandii, „Prace H isteryczne” 1972, t. III.

Seria: „Prace Naukowe U niw ersytetu Śląskiego w Katowicach” nr 29, s. 45— 72), za co został m ianowany przez Kościuszkę gen. lejtnantem i obdarowany złotą obrączką z napisem „Ojczyzna obrońcy sw em u” Obrany po klęsce m a­ ciejow ickiej Najwyższym N aczelnikiem Siły Zbrojnej Narodowej, przyjął ten urząd w brew swojej woli, pod w pływ em nacisku Rady Najwyższej Narodo­ wej i pełnił go w ytrw ale aż do kapitulacji w Radoszycach.

(3)

Ryc. 1. Tomasz Wawrze- cki

wojska, wyprow adził je ze stolicy i rozpoczął odwrót w kierunku M ałopolski. Dnia 9 listopada wieczorem Naczelnik i towarzyszący mu prezydent W arszawy Ignacy W yssogota Zakrzewski oraz generałow ie: Romuald Giedroyć, Ignacy Giełgud i Franciszek K saw ery N iesiołow ski przybyli do Gostomi, gdzie oczeki­ w ał ich ze swoją dyw izją gen. Jan Henryk Dąbrowski. Połączyw szy siły Wa- wrzecki rozporządzał dziesięciotysięcznym korpusem, w którym jednakże dy­ scyplina i morale żołnierzy mocno szwankowały. Drugie tyle w ojska rozrzucone było oddziałami na znacznym obszarze Mazowsza. Te sam odzielnie operujące komendy, w ezw ane rozkazami, a równocześnie naciskane przez nieprzyjaciela, z w olna ciągnęły w kierunku N owego Miasta 4.

4 Rozkazy takie otrzymali: bryg. Aleksander Rożniecki, mjr K lem ens Libe­ radzki i mjr Ksawery Monasterski, którzy winni byli połączyć się z m acie­ rzystą brygadą Jaźw ińskiego i razem pod jego dowództwem m aszerować pod N owe Miasto. Rozkaz podobnej treści dostał M adaliński. W awrzecki starał się także ściągnąć bryg. Franciszka W yszkowskiego z 1 brygadą ukraińską i dywizję księcia Józefa Poniatowskiego, po którą posłał generała N iesiołow ­ skiego, ale pierwsza się poddała, a druga, zdemoralizowana, rozeszła. Zob.

A k t y powstania Kościuszki (dalej: APK), t. III, wyd. W. Dzwonkowski,

(4)

R a d o s z y c k i finał p o w s ta n i a k o ś c i u s z k o w s k i e g o 269 W korpusie Naczelnika najlepiej prezentowała się dywizja w ielkopolska Dą­ browskiego, licząca 4300 szabel i bagnetów, najgorzej — dywizja litew ska Gie- droycia, bow iem jeszcze w Tarczynie ogromna większość jej stanu (wynoszą­ cego 3700 głów) rozbiegła się wT popłochu na w ieść o rzezi Pragi, tak iż przy dowódcy pozostało zaledw ie 800 żołnierzy, a i z tych jeszcze ubyło 300 po dro­ dze do G o sto m i5. W opłakanym stanie znajdował się park artylerii, złożony z blisko 60 dział, który W awrzecki przyprowadził z W arszawy 6. Arm aty posia­ dały zaprzęg w ołow y, bardzo nieliczną obsługę i pozbawione były prawie całko­ wicie am unicji. Poniew aż z taką siłą pociągową artyleria stawała się zawadą, gdyż nie nadążając za w ojskiem ham owała jego pochód i, co gorsze, m ogła paść łatw ym łupem wroga, Dąbrowski wygospodarow ał w jednej z podległych mu brygad kaw alerii 40 koni i przekazał je do zaprzęgu armat. Za jego przy­ kładem poszły inne oddziały jazdy. Z prochem również było nie najlepiej. Z W arszawy zabrano go tylko 20 k a m ie n i7 (około 260 kg), co oczywiście nie w ystarczyło naw et na jednorazowe w yp ełn ien ie prochownie żołnierskich. W do­ datku nadchodziły zewsząd m eldunki o porzucaniu całych regim entów i bry­ gad przez dowódców, w skutek czego ulegały one rozproszeniu. N aw et w aleczny dotąd gen. A ntoni M adaliński załam ał się z obaw y o w łasne bezpieczeństwo. Nie chcąc w paść w ręce Rosjan, ze strony których spodziewał się zem sty za rozpoczęcie powstania, opuścił potajem nie swoją brygadę kaw alerii w Biało­ brzegach, zabierając z jej kasy 4000 czerw onych złotych. Zanim w yjechał do Gałicji, napisał list do Naczelnika, w którym uspraw iedliw iał sw oje postępowa­ nie i oświadczał, że za pobraną sumę zastawia w łasn y m ajątek 8. Pozostawiona na łaskę losu brygada sama przem aszerowała do Gostom i i podporządkowała się Dąbrowskiem u.

Pojaw ienie się w pobliżu kozaków, zwiastujących nadciąganie pościgowego korpusu gen. Iwana Fersena, a także w kroczenie A ustriaków do Radomia i za­ garnięcie przez nich m agazynów z żywnością, w yw ołały niepokój w obozie po­ wstańczym i przym usiły Naczelnika do zarządzenia dalszego pochodu. A by jednak przemarsz w ojska odbył się w należytym porządku i przy zachowaniu pełnego bezpieczeństwa, W awrzecki ułożył w dniu 11 listopada szczegółową marszrutę. W m yśl jej założeń dopiero co przybyły z W ielkopolski mjr Stanisław

5 Por. Zeznania Wawrzeckiego, „Cztienija w Impieratorskom Obszczestwie Istorii i Driewnostiej Rossijskich pri Moskowskom U niw iersitietie” 1867, t. I, s. 85 i J. H. Dąbrowski Pamiętn ik o końcu insurekcji, s. 246.

B Na tem at w ielkości parku artylerii wyprowadzonego przez Wawrzeckiego z W arszawy istnieją duże rozbieżności wśród badaczy dziejów tego okresu. T. Korzon (W ewn ętrzne dzieje Polski za Stanisława Augusta (1764—1794), wyd. 2, t. VI, Kraków—Warszawa 1898, s. 316) w ym ienia 106 dział; tyleż samo podaje A. Zahorski (Uzbrojenie i prze m ysł zbrojen iow y w powstaniu

kościuszkowskim , W arszawa 1957, s. 227). Natom iast K. Bartoszewicz (Dzieje insurekcji kościuszkowskiej 1794, Berlin—Wiedeń br., s. 359) informuje, że

zabrano ze stolicy tylko kilka armat, a resztę zagwożdżono i pozostawiono w arsenale. Tymczasem sam Wawrzecki zeznał w śledztw ie („Cztienija”, s. 85), iż z W'arszawy w ypraw ił „więcej jak pięćdziesiąt arm at”, co potwierdza uczestnik ostatnich wydarzeń powstania J. K iliński (Pam iętn iki, oprać. S. Herbst, W arszawa 1958, s. 172), w ym ieniając bardzo zbliżoną liczbę 60 dział. 7 A. Zahorski, op. cit., s. 244.

(5)

Ryc. 2. Ja z d a i p iechota z ok resu p o w sta n ia kościuszkow skiego

Bielam ow ski w yruszył natychm iast na czele 600 kaw alerzystów do D rzew icy i dalej, ku Radoszycom, celem rozpoznania sił nieprzyjacielskich na trasie pla­ nowanego pochodu. Z podobnym zadaniem w ysłan y został bryg. Fabian Gordon z brygadą M adalińskiego, 200 strzelcami i czterema 3-funtow ym i armatami do Opoczna i Białaczewa, gdzie pokazali się Prusacy. N ie w szczynali oni w praw ­ dzie zaczepnych kroków, ale obecność dużej form acji (przeszło 3000 żołnierzy),

(6)

R a d o s z y c k i final p o w s ta n i a k o ś c i u s z k o w s k i e g o 271 pod w odzą gen. Fryderyka Kleista, rozłożonej obozem na prawym brzegu Pili­ cy, pod W ielką W o lą 9, dawała powód do bacznej czujności. Główna kolumna w ojska miała w ym aszerow ać nazajutrz o godzinie 6 rano do D rzew icy w n a stę ­ pującej kolejności: w awangardzie pik Antoni W yganowski z oddziałem milicji poznańskiej, następnie gen. D ąbrowski z dyw izją w ielkopolską, za nim park artylerii, znajdujący się pod opieką żołnierzy Giedroycia, i na końcu furgony bagażowe. Przemarsz korpusu ubezpieczać m iała z lew ej flanki (od Austriaków) 2 brygada m ałopolska bryg. Piotra Jaźwińskiego, posuwając się od Karczewa na Przytyk, Przysuchę, Gowarczów. Po osiągnięciu dwóch m ostów na Pilicy pod N ow ym M iastem wojsko i artyleria zobowiązane były przejść po jednym , bagaże transportując drugim. Po zakończeniu przeprawy m osty postanowiono zerwać.

Opracowany z taką drobiazgowością plan został w n et zniw eczony na skutek w ielkiego bałaganu, jaki pow stał na trasie.

Bagaże, park artylerii, piechota, jazda — pisze Dąbrowski — tak się wszystko zmieszało, że po przejściu Pilicy cały korpus zastanawiać się musiał, ażeby do pierw ­ szego wrócić porządku.

W rezultacie jedynie dyw izja Dąbrowskiego dotarła pod wieczór do D rzew i­ cy, natom iast Giedroyć przyprowadził park artylerii dopiero nazajutrz, pozosta­ w iw szy na drodze sporo armat, których jego żołnierze nie potrafili w yciągnąć z błota. W czasie tego pochodu do głów nej kolum ny dołączyły: 2 brygada w iel­ kopolska kaw alerii narodowej pod bryg. Piotrem Biernackim i część 2 brygady ukraińskiej kaw alerii narodowej. Druga część z dowódcą gen. mjrem B enedy­ ktem K ołyszko sposobiła się w O drzywołku do złożenia broni przed Rosjanami. Podczas gdy armia pow stańcza oddalała się coraz bardziej od Warszawy, ścigana przez korpus Fersena, Stanisław August, w ypełniając w olę Rady Naj­ wyższej Narodowej i Naczelnika 10, w ybrał się do Suw orow a z zamiarem per­ traktowania o zawarcie pokoju m iędzy Rzeczpospolitą a Rosją. Suworow przy­ jął m onarchę z należytym szacunkiem , ale oświadczył, że nie jest upow ażniony do prowadzenia rozmów o charakterze politycznym , lecz jedynie w ojskow ym , i to w yłącznie na tem at kapitulacji.

Król postanow ił niezw łocznie powiadom ić zainteresowanych o wynikach rozmowy. Pow róciw szy do Zamku podyktow ał list do Zakrzewskiego, donosząc, że Suw orow rad będzie w idzieć jego i W awrzeckiego w W arszawie — oczyw i­ ście po kapitulacji, i na uspraw iedliw ienie niepow odzenia swej m isji dodawał: „Jeżelim w ięcej nie dokonał, nie moja jest w ina, tylko losu powszechnego oj­ czyzny naszej” n . Korespondencję zawieźć m iał szambelan Rogaliński, ale ten, obawiając się niebezpieczeństw podróży, stchórzył i z obow iązku się nie w y ­ w iązał 12.

9 A. Treskow Der Feldzug der Preussen im Jahre 1794. Beitrag zur Geschichte

des Polnischen Rewolutions-Krieges, Berlin 1837, s. 323.

10 APK, t. III, s. 191.

11 Stanisław August do J. Zakrzewskiego, Archiwum Główne Akt Dawnych w W arszawie (dalej: AGAD), A kta K rólestw a Polskiego (dalej: AKP), 202, k. 81.

12 A. Zahorski Ignacy Wyssogota Zakrzew ski p rezydent W arszawy, Warszawa 1963, s. 343.

(7)

Suworow niezależnie od króla posłał do W awrzeokiego sw ojego kuriera w osobie ppłka K am ieniewa. Rosjanin dotarł 12 listopada do N ow ego Miasta, gdzie zatrzym ały go posterunki gen. N iesiołow skiego. U jaw niw szy cel podróży został natychm iast uw olniony i otrzym aw szy do tow arzystw a polskiego oficera, bez żadnych przeszkód dojechał do Odrzywołu. Zastawszy tu Naczelnika, w rę­ czył mu pismo zawierające punkty kapitulacji. Przew idyw ały one:

— Rozpuszczenie w ojska po złożeniu broni. — Zapewnienie w łasności osobistej żołnierzom.

— W ydanie paszportów niższym oficerom i gem ajnym przez ich dowódców. Na podstaw ie tych dokum entów, które będą honorowane przez patrole ro­ syjskie, mogą udać się, dokąd zechcą.

— Zachowanie broni osobistej przez oficerów i szlachtę. — Odesłanie armat i innej broni do Arsenału W arszawskiego.

— Rozdanie pieniędzy znajdujących się w kasie w ojskow ej pom iędzy oficerów i artylerzystów, którzy te arm aty w inni byli odprowadzić do stolicy 13. W awrzecki, zapoznawszy się z treścią kapitulacji, stw ierdził z rozgorycze­ niem, że nie zawiera ona warunków , jakich oczekiw ał, poniew aż nie w spom ina w najm niejszym stopniu o przyszłym losie Polski i króla, nie zapew nia bezpie­ czeństwa i spokoju uczestnikom pow stania z dzielnic znajdujących się pod zabo­ rami. Pozbawia natom iast kraj armii, utrzym uje groźbę k onfiskaty dóbr i nie gwarantuje powszechnej am nestii dla powstańców. Chcąc m ieć czas do nam ysłu odprawił kuriera, kom unikując mu, że odpow iedź prześle przez sw ego posłańca z D rzewicy. Nie mając dotąd żadnych w iadom ości o rezultatach pertraktacji warszaw skich (bowiem pismo Suw orow a nic o nich nie wspom inało), skreślił list do króla, apelując, by się zechciał skutecznie zatrudniać rozm ow am i z w o­ dzem rosyjskim , tak „iżby WKMści, narodu i w ojska los był zabezpieczony [...], poniew aż punkty proponowane bynajm niej o tym nie w spom inają”. Na potw ier­ dzenie słuszności sw ych sądów oraz celem lepszego zorientow ania adresata do­ łączył do listu odpis punktów kapitulacji. Po głębszym jednak zastanowieniu, u przytomni w szy sobie tragiczne położenie towarzyszących m u w iernie oddzia­ łów i płonność w szelkich nadziei na uratow anie ojczyzny, napisał następnego dnia do Stanisław a Augusta list drugi, prosząc w nim, by raczył w yjednać u Suworowa bardziej korzystne i honorow e w arunki kapitulacji, gdyż jak za­ pewniał :

Nie o sobie mówię, Królu! Gotowy jestem najcięższą niewolą, najsroższą śmiercią okupić w ojska i obywatelów spokojność i bezpieczeństw o 14.

Z korespondencją jechać m iał do W arszawy gen. lejtnant A ugustyn Gorzeń- ski, towarzyszący dotychczas Dąbrowskiem u. Zanim w yruszył w drogę, przybył do obozu trębacz z pism em od generała K leista adresow anym do generała Dą­ browskiego. Prusak proponował przyszłem u w odzow i Legionów przejście wraz z dyw izją w ielkopolską na służbę króla Fryderyka W ilhelma. D ąbrowski, widząc agonię pow stania, gotów był przyjąć ofertę pod w arunkiem , że król pruski ogło­ si powszechną am nestię w W ielkopolsce, oficerów przyjm ie na służbę zgodnie z ich patentam i, zaś tym , którzy nie zechcą służyć w w ojsku pruskim , zapew ni w ypłatę czteroletniej gaży oficerskiej. U w ażał jednakże, iż decyzja w tej sprawie

13 Dąbrowski, op. cit., s. 249.

(8)

R a d o s z y c k i ji n a l p o w s ta n i a k o ś c i u s z k o w s k i e g o 273

Ryc. 3. Trasa pochodu wojsk powstańczych po kapitulacji Warszawy

(9)

należy do Naczelnika. Przeczyta! m u w ięc w obecności w szystkich generałów list Kleista i przetłumaczył. Po burzliwej dyskusji W awrzecki, podzielając opinię Zakrzewskiego, nie w yraził zgody na jakiekolw iek układanie się z Prusakami. Żeby ich jednak wrogo nie usposabiać, polecił Dąbrowskiem u zredagować od­ powiedź sugerującą pew ne nadzieje, lecz do niczego nie zobowiązującą 15. K iedy żołnierze w ielkopolscy dow iedzieli się o odrzuceniu propozycji K leista, prosili Dąbrowskiego, by projektu swojego nie zaniechał. Ten udał się ponownie z ge­ nerałem mjrem Franciszkiem R ym kiewiczem do kw atery N aczelnika i przedsta­ w iw szy krytyczne położenie wojska, prosił o pozw olenie na pertraktacje. Rów­ nocześnie oświadczył, że sam na służbę pruską nie w stąpi i jak tylko Fryderyk Wilhelm II w yrazi zgodę na zaproponowane w arunki, natychm iast poda się do dymisji. Na to W awrzecki odpowiedział stanowczo:

Nie m ogę pozwolić na żadne układy ani też na to, aby ostatek w ojska przecho­ dząc na służbę króla pruskiego pomnażał i zawierał tak godne potępienia warunki. Ani na jednej umowie, ani na podpisie króla pruskiego nie można się opierać, który najwyraźniej zm ieniał najwiarołom niej publiczne um owy z naszą ojczyzną 16.

Wówczas Dąbrowski w ystąpił z bardzo śm iałym planem przedarcia się z kor­ pusem na Śląsk, a stam tąd dalej przez M orawy, Czechy, Bawarię, Szw abię nad Ren i do Francji. Dla W awrzeckiego plan ten nie był zaskoczeniem , gdyż na prośbę Dąbrowskiego referow ał mu go Giedroyć w Tarczynie 17. N ie był obcy również żołnierzom, bow iem w obozie sporo o nim rozprawiano. Naczelnik nie

15 Dąbrowski, op. cit., s. 250. 16 „Cztienija...”, s. 89.

17 Plan wyprowadzenia w ojska polskiego do Francji narodził się 4 czerwca 1793 roku w Krakowie podczas spotkania Dąbrowskiego z generałem Józe­ fem Wodzickim. Radząc nad sposobami ratowania armii, nad którą zawisła groźba likwidacji, postanowili: zgromadzić dywizje — m ałopolską i w ielk o­ polską (razem 10 000 ludzi) pod Krakowem w rejonie w si Modlnica i Brono-wice; ściągnąć z Podola i Wołynia stacjonujące tam regim enty (razem około 20 000 szabel i bagnetów). Wodzicki m iał zaproponować Kościuszce objęcie dowództwa nad połączonymi siłami; w ystąpić z apelem do obu m arszałków i w szystkich posłów Sejm u W ielkiego, aby niezwłocznie przybyli do wojska. Po skupieniu wojska i zgromadzeniu się posłów zam ierzali natychm iast w y ­ ruszyć z całością przez Śląsk, Morawy, Bawarię nad Ren i kierując się wzdłuż tej rzeki na Strasburg i Landau. Liczył, że w czasie przemarszu przez Śląsk Prusacy nie zdążą zebrać tak dużych sił, aby m ogły zagrodzić im drogę. Nie przew idyw ali również większego zagrożenia ze strony Austriaków, którzy zaangażowani byli w wojnę z Francją.

R ealizację planu zaczęto, dokonując nowej dyslokacji wojska. Targowic- ki wódz naczelny Piotr Ożarowski, widząc, co się św ięci, nakazał zawrócić oddziały na stare m iejsca i w szystkie nadzieje upadły. Zob. A. Skałkow ski

Jan H enryk D ąbrowski (1755— 1818), część I, Warszawa 1904, s. 58—60; J. Pa-

choński Generał H enryk D ąbrowski jako tw órca Legionów Polskich [w:] G e ­

nerał Jan H enryk Dąbrowski (1755—1818). Materiały z między uczelnianej sesji naukowej U AM i W A P, odbytej w Poznaniu 28 III 1969 r., Poznań 1970,

(10)

R a d o s z y c k i fi n al p o w s ta n i a k o ś c i u s z k o w s k i e g o 275 w ierzył jednak w jego pow odzenie i dlatego, mimo pozornej akceptacji, reali­ zację planu w strzym yw ał.

13 listopada po południu zebrał się w kw aterze Dąbrowskiego sztab dywizji w ielkopolskiej, by w ysłuchać relacji z przeprowadzonej rozm owy z Naczelnikiem . O ficerowie, usłyszaw szy, że zakaz prowadzenia pertraktacji z Prusakam i pozo­ staje w mocy, poczęli głośno szemrać, w yraźnie okazując sw oje niezadowolenie. Podobne nastroje udzieliły się żołnierzom, którzy najbardziej tęsknili za rych­ łym powrotem do domów. Naczelnik, spostrzegłszy w porę objaw y buntu, czym prędzej pospieszył do kw atery Dąbrowskiego i zapew nił uroczyście w szystkich tam zgromadzonych, że prowadzi z Suw orow em układy, „które są już bliskie i p ew n e” i które zabezpieczą godny los całemu wojsku. O świadczenie podziałało w praw dzie uspokajająco na żołnierzy, ale ich nie przekonało, co sam zresztą W awrzecki skom entow ał następująco: „ta nadzieja ich ode m nie oddaliła” 18.

U silne nalegania D ąbrowskiego o pozw olenie na rozm owy z Prusakam i oraz chęć przejścia z dyw izją do nich na służbę m usiały wzbudzić w Naczelniku po­ dejrzenie, że sprawa pow stania i losy ojczyzny zupełnie już go nie obchodzą. Począł w ięc odnosić się do niego nieufnie i obawiając się zdrady, bacznie śledził w szystkie jego poczynania.

Dąbrowski, w idząc zupełny rozkład dyscypliny w oddziałach, w yn ik ły z w iny dowódców, którzy, zajęci w łasnym i sprawami, n ie przejawiali w iększej troski 0 żołnierzy i pow ierzony im sprzęt, a także nieporadność Naczelnika (przez co nie panował nad sytuacją), postanow ił sam na w łasną rękę ratować to, co uw a­ żał za najcenniejsze, a m ianow icie arm aty, bow iem ich znaczenie w bitw ie już w ów czas należycie doceniał. Toteż kiedy zobaczył, że Giedroyć stracił sporo armat, transportując je do D rzewicy, posłał natychm iast porucznika Piotra Bogorskiego na czele 50 kaw alerzystów , polecając m u przyprowadzić porzucone działa i w ozy am unicyjne. Bogorski przem ierzył z powrotem szlak aż do N ow ego Miasta i zadanie w ykonał, choć był narażony na ataki jegrów i kozaków. A by zapobiec na przyszłość „gubieniu” armat, postanow ił przejąć opiekę nad parkiem artylerii. W iedział dobrze, że Giedroyć ze w zględów prestiżowych nie odda pow ierzonych m u dział, a i Naczelnik, jego przyjaciel, odebrać ich nie zezwoli. N ie pytając w ięc żadnego z nich o zdanie, rozkazał swoim żołnierzom zdjąć posterunki G iedroycia i na ich m iejsce w ystaw ił przy armatach w łasne 19. Wa­ wrzecki, dow iedziaw szy się o tym , zarzucił D ąbrowskiem u niesubordynację 1 nakazał odstąpić od parku artylerii, zaś Giedroyć, darzący go dotąd przyjaźnią, poprzysiągł dozgonną nienaw iść 20.

W nocy z 13 na 14 listopada doszło do m asowej dezercji. Żołnierze, oddalając się z obozu, pozabierali w iele koni od armat. Duży procent uciekinierów po­

18 „Cztienija...”, s. 90. 19 Ibid.

20 Dowody w rogiego stosunku do Dąbrowskiego dawał Giedroyć wielokrotnie podczas sw ego pobytu na em igracji. O tym, że w ynikały one z osobistych pobudek (u których podstaw leżał incydent z armatami), świadczyć może awantura, jaka m iała m iejsce pomiędzy nimi w domu wojewodziny Zyberk- -Platerow ej. Zarzewiem kłótni były bowiem stare porachunki z czasów in ­ surekcji kościuszkow skiej. Por. J. Pachoński Legiony Polskie, praw da i le­

genda 1794—1807, t. I, Warszawa 1969, s. 160, 162.

(11)

chodził z dyw izji wielkopolskiej. Ci, nie mogąc się doczekać urzeczyw istnienia sw ych postulatów, sami postanowili zadecydować o w łasnym losie.

O godzinie 3 przed św item zw inięto obóz i moc.no przerzedzona kolumna ruszyła z D rzew icy do Opoczna. Na m iejscu pozostał z oddziałem Giedroyć, zajęty rozwożeniem i zakopyw aniem po różnych zakam arkach pozbaw ionych zaprzęgu armat i w ozów am unicyjnych. Został także płk M ichał Sokolnicki z regim entem strzelców i trzema szwadronam i z brygady Biernackiego. Zada­ niem jego było udzielić pomocy G iedroyciowi, który m iał już bardzo m ało ludzi; następnie czekać na por. Bogorskiego celem udzielenia mu wsparcia, gdyby został napadnięty przez Rosjan, a potem, idąc w ariergardzie, starać się ham o­ w ać pochód nieprzyjaciela. Tymczasem m aszerująca kolum na osiągnęła o godz. 8 Opoczno, gdzie wyznaczony był postój. Piechota stanęła obozem pod m iastem, zaś kawaleria rozlokowała się po okolicznych włościach. K iedy tylko Dąbrowski pojaw ił się w Opocznie, zgłosił się do niego szlachcic z zaboru pruskiego z listem od mjra Klocha, podkomendnego gen. Kleista. W liście zawarta była propozycja przeprowadzenia rozm owy na przedpolu stanow isk obu w ojsk, której tem atem m iały być poprzednie propozycje pruskie. W awrzecki tym razem pozw olił na rozmowy, ale z kolei Dąbrowski, zniechęcony poprzednimi odm owam i, nie bar­ dzo się teraz do nich palił. Grając na zw łokę, odpisał K lochow i, żeby mu przy­ słał pisem ne zaręczenie o zagwarantowaniu osobistego bezpieczeństwa na for- pocztach i od siebie podobną gw arancję w ystaw ił 21.

W południe przyjechał kurier z W arszawy ze w spom nianym już listem króla do prezydenta Zakrzewskiego. Przybycie posłańca do obozu odbiło się nieko­ rzystnie na nastrojach żołnierzy, gdyż nasłuchaw szy się od niego w iele przy­ gnębiających nowin z okupowanej stolicy, m yśleli jedynie o ucieczce. Po za­ padnięciu zmroku dezercję na w ielką skalę zapoczątkował płk Stanisław Mojaczewski z dyw izji Dąbrowskiego, który w ezw ał swój regim ent piechoty do rozejścia się. Za tym przykładem poszły inne oddziały, porzucając broń i ar­ maty. Rozbiegające się na w szystkie strony w ojsko w yw ołało straszny zamęt, spotęgow any gęstą strzelaniną z broni palnej, a naw et z armat, co sprawiało w rażenie napaści nieprzyjaciela. Naczelnik biegał za nieprzytom nym i z przera­ żenia żołnierzami, usiłując ich zatrzymać i uspokoić, lecz w ysiłek był daremny. N ie będąc w stanie opanować sytuacji zarządził w ym arsz do Końskich. Podczas paniki Dąbrowski starał się uratować 12 armat z zaprzęgiem, mając zamiar utworzyć z nich operatyw ną baterię artylerii konnej 22. K iedy jednak dotarł do parku armat, nie zastał już nikogo z obsługi i nie znalazł ani jednego konia.

Tuż przed opuszczeniem Opoczna nadszedł płk Sokolnicki ze strzelcami. Znajdująca się pod jego rozkazami kawaleria, ujrzawszy kozaków, złożyła broń. Pośród ogólnego zgiełku i narzekania zatrąbiono do pochodu. Na trakt w yszło zaledw ie 4000 jazdy oraz nieco piechoty, gdyż tej najw ięcej uciekło. W drodze dopędzili maszerującą kolum nę: gen. mjr m ilicji gnieźnieńskiej, Józef Lipski, gen. mjr m ilicji w ieluńskiej, Józef Stokow ski i gen. mjr m ilicji sieradzkiej,

21 Dąbrowski, op. cit., s. 254—255.

22 Ibid., s. 255. Zamiar utworzenia artylerii konnej doczekał się realizacji w Le­ gionach. W armii Rzeczypospolitej formacja ta nie istniała. Por. J. Pachoński

Początki polskiej artylerii konnej, „Studia i M ateriały do Historii W ojsko­

(12)

Radoszycki jinal powstania kościuszkowskiego 277 Ryc. 4. F iodor Denisów

Kazimierz Leonardowicz, przyprowadzając 1000 konnicy z powiatów: sieradz­ kiego i w ieluńskiego.

Po opuszczeniu przez Polaków Opoczna zjaw ił się tam podjazd kozacki gen. Fiodora Denisowa. Zobaczywszy pozostawione 24 armaty i blisko 3000 karabinów, powiadom ił o znalezisku swoje dowództwo i nie zatrzymując się dłużej, pognał za powstańcami. D enisów w ysiał po ten sprzęt kilka batalionów. K iedy Rosjanie przybyli do Opoczna, zastali w m ieście oddział Prusaków w sile 800 ludzi na czele z majorem Klochem, który zatroszczył się już o porzuconą broń, staw iając przy niej swoich wartow ników . Dowodzący Rosjanami płk Wolf zażądał w ydania armat i karabinów, ale Kloch kategorycznie odm ówił, ośw iad­ czając, że zajęty sprzęt uważa za pruską zdobycz wojenną, o której doniósł już raportem sw ojem u królcw i. Wolf, nie wiedząc, jak postąpić, zwrócił się po decy­ zję do Denisowa. Ten przysłał mu krótki rozkaz — Odebrać!" W olf pokazał go Klochowi, lecz Prusak odpowiedział stanowczo, że będzie musiał zdobywać broń siłą, bo dobrowolnie jej nie odda 2:\ Ponieważ Rosjanin nie chciał brać odpo­ wiedzialności za w szczęcie konfliktu z sojusznikiem , zwrócił się ponow nie do Denisowa, domagając się wyraźnego rozkazu w sprawie użycia siły. Rozgnie­ w any D enisów odw ołał W olfa, ale i sam począł m ieć w ątpliw ości, jak posiąpić

23 L. M. Engelhardt Pamiętniki jenerała..., oprać. P. K. Stolnikowicz-Chełm ski, Poznań 1873, s. 121.

(13)

Napisał w ięc do sw ego zwierzchnika. Fersena, a ten do sam ego Suworowa. Suworow odpisał:

Raczcie postąpić w edług w łasnego uznania. Wy na miejscu, a ja daleko. Jeśli można armaty wziąć dobrym sposobem, to zabierzcie, jeśli nie, ustąpcie, niewarte tego, żeby się o nie kłócić.

Otrzym awszy autorytatyw ną odpowiedź D enisów posłał do Opoczna pułkow ­ nika strzelców K am eńskiego, by w ypersw adow ał K lochowi, że broń należy się Rosjanom, ale ów nie chciał z nim pertraktować i w rezultacie broń zagarnął dla swojej a r m ii24.

Noc z 14 na 15 listopada spędzili pow stańcy w K ońskich i na kwaterach w pobliskich wsiach. Każda chwila odpoczynku przynosiła w ielk ą ulgę dla w y­ czerpanych krańcowo ludzi, którzy zmuszeni byli iść najczęściej pieszo, prowa­ dząc osłabione w ierzchow ce za uzdę. Majster szewski, a zarazem pułkownik 20 regim entu m ilicji m azow ieckiej, Jan K iliński, biorący udział w pochodzie, tak oto opisuje niedolę tych żołnierzy, którzy w ytrw ali do K ońskich:

Ponieważ bardzo zimno było, a było w ielu żołnierzy, którzy ani płaszczów, ani butów na nogach nie m ieli, ani można było żadnym sposobem tak prędko im m a­ szerować, bo lud całkiem od deszczu był przemoczony, a nie m ieli się czym okryć od słoty, która już kilka dni nieustannie padała, a przy tym nie można było dostać chleba kawałka, za pieniądze kupić, a nie cóż tym biednym, którzy ani grosza jed­ nego nie m ie li25.

Rankiem 15 listopada przystąpiono do form owania kolum ny marszowej na drodze do Radoszyc. Generał Franciszek R ym kiew icz otrzym ał rozkaz w zięcia pod swoją kom endę resztek dwóch brygad: 1 m ałopolskiej kaw alerii narodowej po bryg. Józefie Rzewuskim i 2 w ielkopolskiej po bryg. Paw le Biernackim. Zadanie okazało się niew ykonalne, ponieważ żołnierze odm ów ili posłuszeństwa, rozchodząc się do domów. W rezultacie N aczelnikow i tow arzyszyły do Radoszyc następujące oddziały: 7 brygada kaw alerii narodowej Dąbrow skiego, 1 w ielko­ polska brygada kaw alerii narodowej po M adalińskim, m ilicje w ielkopolskie pod gen. m jrem m ilicji kaliskiej Paw łem Skórzewskim , szczątki dyw izji litew skiej Giedroycia liczące 200 kaw alerii i 40 piechoty, park artylerii złożony z 19 dział oraz 2 brygada m ałopolska, którą przyprowadził Jaźw iński w sile prawie 3000 ludzi i 20 armat. W sum ie było jeszcze ok. 6000 w ojska pod bronią i 39 dział.

W czasie przemarszu Dąbrowski otrzym ał za pośrednictw em cyw ilnego po­ słańca pism o od Klocha gw arantujące całkow ite bezpieczeństw o ze strony po­ sterunków pruskich, gdyby się zdecydow ał w ciągu 24 godzin na rozmowę. Dąbrowski okazał pismo W awrzeckiemu, a ten zadecydował, by już z Prusakami nie pertraktować 26.

Pod w ieczór śm iertelnie znużone ostatki armii polskiej dobrnęły do Radoszyc, drewnianego m iasteczka, położonego wśród piaszczystych w zgórz u źródeł rzeczki Bobrowiec. Słynęło ono w drugiej połow ie XVIII w iek u z produkcji

zbrojenio-24 A. Petruszew ski Generalissimus kniaź Suworow, t. II, S.-Petersburg 1884, s. 148.

25 J. K iliński Pamiętniki, oprać. S. Herbst, W arszawa 1958, s. 219. 26 Dąbrowski, op. cit., s. 256.

(14)

Radoszycki final powstania kościuszkowskiego 279

(15)

wej. W ybudowany w pobliżu miasta w roku 1751 przez Jacka M ałachowskiego w ielki piec hutniczy „A ntoniów ” i 3 fryszerki dostarczały przedniego żelaza do wyrobu m oździerzy i kul armatnich. Licznie zam ieszkali w Radoszycach koło­ dzieje zatrudniali się m asową produkcją podwozi do dział i w ozów taborowych, zaś stojący nad rzeką m łyn ucierał proch strzelniczy. Prócz tego w najbliższej okolicy rozwijał się bujnie przem ysł szklarski, gdyż m iejscow e piaski odznaczały się dobrą topliwością. Tętniące silnym rytm em pracy m iasto, które jeszcze w ro­ ku 1787 zw iedzał z zainteresow aniem Stanisław August, szybko podupadło z chwilą objęcia rządów' przez targowiczan. Ograniczenie stanu liczebnego w oj­ ska pociągnęło za sobą likw idację w ielu m anufaktur pracujących na jego po­ trzeby, w tym również radoszyckich 27. K iedy w kraczali do niego powstańcy, było już tak zubożałe, że nie mogło im nic zaofiarow ać z w yjątkiem kwater.

Naczelnik postanow ił zaczekać w Radoszycach na odpowiedź króla. Otrzy­ m awszy nagle m eldunek, że D enisów znajduje się bardzo blisko, zm ienił zdanie, rozkazując kaw alerii stanąć w pogotow iu pod w sią Grodziska, natom iast majora B ielam ow skiego posłał do Łopuszna i Małogoszcza, by przepędził stam ­ tąd Prusaków. O św icie zam ierzał w yruszyć z w ojskiem do tych m iejscowości. Rankiem 16 listopada, kiedy już kawaleria gotow a była do drogi, nadjechał z W arszawy gen. Gorzeński z korespondencją od Stanisław a A ugusta i Suw o- rowa. Król donosił N aczelnikowi, że czynił w szystko, ,,co można było, dla zasta­ w ienia i zapewnienia od zem sty nieszczęśliw ych”, dodając, iż o szczegółach jego starań u Suw orow a opow ie m u G orzeń sk i28. Całą rzecz w yjaśniło pismo na­ stępne, w którym wódz rosyjski twardo obstawał przy swoich warunkach kapi- tulacyjnych. Celem uzgodnienia odpowiedzi i w ytyczenia dalszego działania W awrzecki zwołał natychm iast towarzyszące mu osoby na naradę. Tymczasem ppłk Krasnow, idący z kozakam i i jegram i w aw angardzie w ojsk Denisow a. za­ atakował niespodziew anie brygadę Jaźwińskiego, rozlokowaną przy drodze do Końskich. Ta, całkowicie zaskoczona, poddała się, nie zdążywszy zrobić użytku z broni. W ręce Rosjan wpadło 20 armat 29. Zaalarm owany Wawrzecki posłał niezw łocznie Sokolnickiego jako parlamentariusza do D enisow a z propozycją zawieszenia broni, ponieważ — jak ośw iadczył — przyjął w arunki Suworowa. D enisów na propozycję wyraził zgodę i nakazał swoim oddziałom cofnąć się. Mimo osaczenia przez nieprzyjaciela Naczelnik próbował jeszcze zabiegać o ko­ rzystniejsze w arunki kapitulacji. W rozpaczliwym liście skierow anym do króla pisał:

Lecz gdy w niej [kapitulacji — B. S.] nie znajduję żadnego zabezpieczenia dla osób cywilnych, dla insurgentów spod panowania rosyjskiego i pruskiego, którzy służyli ratunkowi ojczyzny, mam honor prosić najgoręcej, aby w tej mierze objaśnie­ nie nastąpiło [...], nie mam serca zostawiać powszechnego ich losu bez zabezpieczenia 27 Por. opisy: M. Baliński i T. Lipiński Starożytna Polska pod w zględem histo­

rycznym, jeograjicznym i sta ty sty c z n y m opisana, wyd. 2, t. II, poprawił i uzu­

pełnił F. K. M artynowski, Warszawa 1885, s. 424; Encyklopedia powszechna

S. Orgelbranda, t XXI, Warszawa 1865, s. 879; Miasta polskie w tysiącleciu,

t. I, Wrocław—W arszawa—Kraków 1965, s. 535; A. Zahorski Uzbrojenie

i przem ysł zbrojen iow y w powstaniu kośc iuszkowskim , s. 17 i 19.

28 Stanisław August do T. W awrzeckiego 14X1 1794, AGAD, AKP 202, k. 243. 29 Generalissimus Suworow. Sbornik doku m ien tow i matieriałow, pod red. H. M.

(16)

R a d o s z y c k i f i n a ł p o w s t a n i a k o ś c i u s z k o w s k i e g o 281

i pew ności — w zyw am p rzeto w zględów WKMści, abyś się raczył najczulej w staw ić i skutecznie zjednać los ich i pew ność [...]. S ak ry fik u ję siebie ich wolności i bez­ pieczeństw u. O ddaję pod sąd ojczyzny i potom ności tych, któ rzy użytym i podstępam i odw iedli od sw ej pow inności znaczne części w ojska naszego; o ddaję i tych nieszczę­ śliw ych w ojskow ych, k tórzy m ało p rzyw iązani do sw ej ojczyzny chw ycili się podob­ nych sposobów s0.

Drugi list napisał do Suw orow a, w yrażając zgodę na kapitulację. Z kore­ spondencją w ypraw iony został do W arszawy generał Gorzeński. Po jego odjeździe kancelaria obozowa Naczelnika przystąpiła do w ydaw ania paszportów oficerom, którzy złożyli kom endy, w yrażając chęć opuszczenia Radoszyc 31. Otrzymywali oni na odchodne zaśw iadczenia i asygnaty skarbowe 32. Niektórzy zostali awan­ sowani, m. in. płk Sokolnicki (17X1) na gen. mjra 33. Dąbrowski opuścił także

30 T. W aw rzecki do S ta n isła w a A ug u sta 16X1 1794, AGAD, A K P 202, k. 325. 31 P a sz p o rty w y sta w ian e przez W aw rzeckiego w R adoszycach w dn. od 16 do

18X1 1794 r. zachow ały się w A rchiw um M iasta K rak o w a i W ojew ództw a K rakow skiego, rk p s 2967 i w B ibliotece Zakł. N aród. im. O ssolińskich we W rocław iu, rk p sy : 1317 i 1481.

32 A sygnata w ystaw io n a w dn. 18X1 1794 r. dla kpt. O grzynow skiego z p o d p i­ sem W aw rzeckiego, B iblioteka Jag iello ń sk a, rk p s 5994, fasc. 7. Zob. rów nież A PK , t. III, s. 96.

33 P łk Józef N eym an w paszkw ilu Sur Dom browski, w y danym w r. 1799 na em igracji, zarzucił S okclnickiem u, że stopień g en e ralsk i otrzym ał za p ro w a­ dzenie p e r tr a k ta c ji k a p itu la n ck ic h z D enisowem . P or. J. P achoński Legiony

Polskie, t. III, s. 16 i 58.

(17)

obóz, udając się do Łopuszna, gdzie zaw ędrowała jego dywizja z generałem Rym kiewiczem . Zamierzał wkroczyć z nią do Galicji, „tam broń złożyć do kupy i spalić, a pieniądze rozdawszy m iędzy oficerów i żołnierzy, w szystkich rozpro­ szyć”. Denisów, zauw ażyw szy ucieczkę dyw izji w ielkopolskiej krakowskim traktem, kategorycznie zażądał od W awrzeckiego, by ją zawrócił. Naczelnik, usiłując nie dopuścić do pogw ałcenia w arunków kapitulacji, w ezw ał D ąbrow ­ skiego do powrotu. Dąbrowski postanow ił zawrócić towarzyszącą mu brygadę M adalińskiego. K iedy ta jednakże nie chciała go opuścić, odesłał Skórzew skiego z milicjam i. Ze swoją brygadą zam ierzał kontynuow ać m arsz dalej. W awrzecki, nie mogąc się go doczekać, posłał drugiego kuriera z ostrzeżeniem , że jeżeli nie powróci, Rosjanie zerwą zaw ieszenie broni. A rgum ent poskutkow ał i Dąbrowski, nie chcąc brać na siebie tali w ielkiej odpowiedzialności, stanął 17 listopada w Radoszycach.

W czesnym rankiem 18 listopada, porzuciw szy nie dopalone ogniska, luźne grupy żołnierzy w yruszyły w ostatnią drogę ku w si Jakim ow ice, oddalonej o pół m ili od Radoszyc. M aszerujące bez dowódców w ojsko pragnęło choćby jeszcze na chwilę oddalić zbliżający się nieuchronnie koniec powstania. Pochodowi w ycieńczonych i obdartych postaci tow arzyszyły: gw ałtow n y w iatr i zadym ka śnieżna. Powstające zaspy z sypkiego śniegu oddziały pokonyw ały z trudnością, zatrzymując się często, by chw ilę odpocząć. Dopiero pobliski las przyniósł w zględne schronienie przed dokuczliwym , ostrym w ia tr e m 34. Dalej iść było niepodobna, gdyż zewsząd otaczały ich sotnie i pułki Denisow a.

W Radoszycach natom iast rozegrał się fin ałow y akt insurekcji kościuszkow­ skiej. O św icie zebrała się w kwaterze Naczelnika generalicja powstańcza i ocze­ kiw ała zapowiedzianej w izyty Denisow a. Ten, udając się do Radoszyc, zabrał z Końskich dwa bataliony jekaterynosław skiego korpusu strzelców oraz trzy pułki konnicy: sm oleński dragonów, w oroneski huzarów i jelizaw etgradzki konnych strzelców. Zamierzał nim i szturm ować obóz Polaków, gdyby ci zdecy­ dowani byli desperacko się bronić. N ie napotkaw szy jakiegokolw iek oporu, opasał sw ym i żołnierzam i miasteczko, a poczuw szy się panem sytuacji, w kroczył około godz. 8 do kw atery W awrzeckiego i oznajm ił siedzącym w m ilczeniu generałom, że Suw orow zaprasza ich do Warszawy. P ierw szy ocknął się z za­ dum y Naczelnik, który zapytał niepew nie: — Ożylibyśm y jeńcam i byli? — B y ­ najmniej — odpow iedział ironicznie Denisów" — graf Suw orow tylko chce W CPaństwo poznać 35.

Podczas składania oręża przez około 2000 żołnierzy zdołał się w ym knąć

7 kordonu gen. Skórzew ski z m ilicjam i, a następnie poddał się Prusakom. Wra­

cających w strony rodzinne W ielkopolan żegnali z płaczem gen. m jr milicji pomorskiej Józef W ybicki i gen. mjr brzesko-kujaw ski D ionizy M niew ski, m ó­ wiąc, że się udają na obczyznę szukać protekcji 36. U szli też do Galicji gen. Rym­ kiew icz z prezydentem Zakrzewskim. Podobnie postąpili inni w yżsi oficerowie, przedkładając niepew ną w olność nad paszporty rosyjskie.

Poniew aż pozostało jeszcze 120 000 złp, które D ąbrow ski znalazł pośród w o ­ zów porzuconych na drodze do liopuszna, postanowiono je rozdzielić w ojsku. 34 K. W. Wóycic-ki W arszawa i je j społeczność w początkach naszego stułecia,

Warszawa 1875, s. 83.

35 J. H. Dąbrowski, op. cit., s. 258.

86 J. M uszyńska-Zygm ańska Wielkopolska w powstaniu kościuszkowskim , Po­ znań 1947, s. 127.

(18)

R a d o s z y c k i final p o w s ta n i a k o ś c i u s z k o w s k i e g o 283 Pow ołana do tego celu specjalna kom isja rozdała tylko część pieniędzy; napie­ rający tłum chciw ych rzucił się na kasę, rozbił ją i pieniądze rozeb rał37. N ie­ solidnym dowódcą okazał się w icebrygadier M ichał Łaszczyński. U ciekł bowiem z kasą VII brygady kaw alerii narodowej zawierającą 30 000 złp.

W awrzecki, świadom , że jego urzędow anie dobiegło końca, polecił kasjerowi generalnem u A lojzem u Krauzowi i sw em u adiutantow i Janow i Hornowskiem u udać się do D enisow a i poprosić o konwój dla odw iezienia archiwum kancelarii obozowej do W arszawy. Wkrótce potem przekazano Rosjanom dziewięć kufrów w ypełnionych rozm aitym i dokum entam i, 768 554 złp w asygnatach, 993 ruble 30 kopiejek, buław ę hetm ańską w ysadzaną drogocennym i kam ieniam i, pudełko z pieczęciam i Rady N ajw yższej Narodowej i różnymi złotym i precjozami. W szystko to D enisów polecił załadować na 3 bryki i odesłać do F ersen a 38. A rchiw um nie dotarło jednakże do W arszawy ani też nie w yw ieziono go do Petersburga. Co się z nim stało, nie w iadom o 39.

Jeszcze tego sam ego dnia po południu Naczelnik wraz z generałam i: G ie- droyciem, G iełgudem , Dąbrowskim i N iesiołow skim , opuścili pod konwojem Radoszyce, udając się do W arszaw y40. A by nie stwarzać pozorów, iż zostali aresztowrani, pozostaw iono ich przy białej broni, a eskortę nazwano honorową wartą. 22 listopada o godzinie 6 rano stanęli przed obliczem Suw orowa. Ten pytał każdego o nazwisko, nakazując podpisać przedłożone rewersy, że nigdy więcej nie będą w alczyć przeciwko Rosji i jej sprzymierzeńcom. W w ypadku odm ow y spełnienia żądania zagroził opornym w ysłanie do Petersburga. Dąbrow­ ski podpisał zobow iązanie bez wahania, natom iast W awrzecki kategorycznie odm ówił, protestując w ten sposób przeciwko pogw ałceniu w arunków kapitu­ lacji, w których nie było m ow y o żadnych rewersach. N aczelnika poparli pozo­ stali generałow ie, sprzeciwiając się rów nież złożeniu podpisów. W ówczas Wawrzecki zaapelow ał do nich, aby nie pośw ięcali swojej w olności i rew ersy podpisali, co po chw ili nam ysłu uczynili. B yli w olni, zaś ich Naczelnik powędro­ w ał w kibitce śladem sw ego poprzednika — Kościuszki, do Petersburga, gdzie oczekiw ało go śledztw o i dw uletnia niew ola.

N astępstw em pow stania kościuszkow skiego był trzeci rozbiór Polski. Ziemia kielecka dostała się A ustrii, stanow iąc wraz z częścią M azowsza tzw. Galicję Zachodnią.

37 J. K iliński, op. cit., s. 219.

38 Kopia raportu D enisowa do Fersena z 21 XI 1794 r., „Sbornik imperatorskago russkago istoriczeskago obszczestwa”, S. Petersburg 1875, t. XVI, s. 48—49. Tak w ielka suma pieniędzy przejęta przez Rosjan wskazuje, że Wawrzecki w ciągu całego marszu starał się nie naruszać zawartości głównej kasy. Póź­

niej zaś nie zdążył pieniędzy rozdać.

39 T. Korzon, op. cit., s. 64. Nie wiadom o również, gdzie się podziały sztaby złota i srebra wartości 157 000 zł, które W awrzecki w yw iózł z mennicy w arszaw skiej. Por. „Cztienija...”, s. 85.

40 J. J. Patz Z okien am basady saskiej, przekład i przypisy Z. Libiszowskiej i H. Kocója, W arszawa 1969 r., s. 93.

(19)

РАДОШИЦКИЙ ФИНАЛ ВОССТАНИЯ КОСТЮШКО Через несколько дней после взятия Суворовым Праги, Томаш Вавжецкип (избранный после мацеевицкого поражения на место Костюшко) будучи против­ ником капитуляции войска, вывел его из столицы и начал отступление в на­ правлении Малопольски. Соединивши свои силы в Гостомии с великопольской дивизией ген. Хенрика Домбровского, главнокомандующий получил в распоря­ ж ение десятитысячный корпус, в котором однако не на высоте были мораль и дисциплина солдат. В результате массового дезертирства, имевшего место во время постоев войска в Джевице, Опочне и Конских, только немногочисленные отряды кавалерии достигли Радошиц, где 16 ноября 1794 года окруж ённы е рус­ скими полками генерала Фёдора Денисова приняли условия капитуляции, про­ диктованные Суворовым. Солдаты, получивши долговые расписки, разошлись по домам, а главнокомандующий вместе с оставшимися при нём генералами под охраной был отвезён в Варшаву.

EPILOGUE OF KOŚCIUSZKO UPRISING AT RADOSZYCE

A few days after Suvorov’s conquest of Prague, Tomasz Wawrzecki (elected to be Kościuszko’s successor after the defeat at Maciejowice) being opposed to the capitula­ tion of the Polish troops, ordered them out of the capital and initiated withdraw al towards Małopolska. Having joined his forces with General Henryk Dąbrowski’s W iel­ kopolska Division, Kościuszko had 10 000 army under his command; however its discipline and morale were deficient. As a result of mass desertion during stops at Drzewica, Opoczno and Końskie only a few cavalry squads reached Radoszyce, where on 16th Novem ber 1794 being invested by the Russian regim ent under the command of Fyodor Denysov they surrendered on terms stipulated upon them by Suvorov. Having received the reverses soldiers dispersed at their homes, and the Com m ander-in-Chief (Kościuszko) together with accompanying generals w ere taken to Warsaw under guard.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Na punkt materialny (za który uważamy motocykl wraz z motocyklistą) działają na tym odcinku siła ciężkości G oraz reakcja normalna

odlegªo± i od Ziemi nale»y umie± i¢ drugiego satelit, aby mógª on dwa razy na dob znale¹¢ si pomiedzy.. satelit¡ geosta jonarnym, a jego sta j¡ ª¡ zno± i

Je´sli do dowodu nale˙zy implikacja, której poprzed- nikiem jest negacja jednej formuły, a nast˛epnikiem negacja drugiej formuły, to do dowodu mo˙zna doł ˛ aczy´c

Natomiast z praktycznego (ludzkiego oraz maszynowego) punktu widze- nia metoda aksjomatyczna ust˛epuje innym metodom, takim jak dedukcja natu- ralna, rezolucja, rachunki

Załó˙zmy, ˙ze zbiór termów domkni˛etych j˛ezyka pierwszego rz˛edu L jest niepusty.. Je´sli H zbiorem Hintikki pierwszego rz˛edu dla L, to H jest speł- nialny w modelu

Zakładamy, że modliszka porusza się z prędkością nie większą niż 10 metrów na minutę oraz że moze zabić inną tylko wtedy, gdy znajdują się w jednym punkcie.. Ponadto

dwóch) tygodni od dnia ogłoszenia o uczestniku aukcji, który zaoferował najwyższą cenę, natomiast wpłata kwoty stanowiącej różnicę między ceną

Przysługuje Pani/Panu prawo do: a) żądania dostępu do swoich danych, ich sprostowania, usunięcia (o ile nie zakłóca to obsługi świadczenia lub wykupu lub obowiązków