• Nie Znaleziono Wyników

"Die Ursünde neu Gesehen", Pierre Grelot, Graz-Wien-Köln 1970 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Die Ursünde neu Gesehen", Pierre Grelot, Graz-Wien-Köln 1970 : [recenzja]"

Copied!
3
0
0

Pełen tekst

(1)

Ignacy Bieda

"Die Ursünde neu Gesehen", Pierre

Grelot, Graz-Wien-Köln 1970 :

[recenzja]

Collectanea Theologica 41/4, 194-195

(2)

1 9 4 R E C E N Z J E

c ia stw ierd zić, że i w n ich p o m in ięto staran n ie w szy stk o , co m o g ło b y choć u b oczn ie św ia d czy ć p o ch leb n ie o ż y w o tn o śc i i d yn am ice n ie ty lk o ch rześci­ ja ń s tw a p olsk iego, a le tak że p o lsk iej k u ltu ry. N iech za p rzyk ład posłużą w zm ia n k i o „założonej przez u k ra iń sk ieg o m etro p o litę P io tra M o h y ł ę ” A k a d em ii K ijo w sk iej czy o „ n a p ły w ie do R osji k u ltu ry b arok ow ej z U k ra in y ” (s. 215). N a to m ia st o A k a d em ii W ileń sk iej, tam gd zie na 10 stron ach m ow a je s t e x p ro fe sso o k a to lick ich u n iw ersy teta ch i ak ad em iach w E uropie (s. 589— 597), w zm ia n k i n ie ste ty n ie zn ajd u jem y. A szkoda! B y ła to p rzecież p rzez la t d w ie śc ie najd alej ku p ó łn o cy i w sch o d o w i w y su n ię ta w y ższa u c z e l­ n ia k atolick a. Za to czy teln ik d o w ie się, że osta tn im m iejscem , w k tórym w E uropie od b ył się sąd nad czarow n icą b y ł P ozn ań (s. 602). N a zw isk a S o ­ b i e s k i e g o w p ra w d zie n ie p o m in ięto (s. 131, 138, 140, 145, 248, 531), ale też n ie om ieszk an o p o m n iejszy ć jeg o u d ziału w z w y c ię stw ie w ied eń sk im , m ien ią c je g o d ow ód ztw o „ n o m in a ln y m ” i to jeszcze p rzez n iego sam ego w y ­ m u szon ym na cesarzu L e o p o l d z i e I ( s . 139).

J. K. P ie r r e GRELOT, D ie U rSünde n eu g eseh en , G ra z-W ien -K ö ln 1970, V erlag S ty ria , s. 131.

W n ie w ie lk ie j ob jęto ścio w o k sią żce au tor w yraża w sposób bardziej s y ­ stem a ty czn y sw e m y śli, ju ż p rzed tem ogłoszon e w fo rm ie a r ty k u łó w (N o u v elle R ev u e T h éologiq u e 1967). J e st to próba „ p rzem y ślen ia ” d o ty ch cza so w eg o u ję ­ cia dogm atu o grzech u p ierw orod n ym , b y g o w y ra to w a ć „z groźnej sy tu a c ji”, w jak iej się zn alazł w ob liczu d zisiejszej nauki. W sw y m stu d iu m autor o gra­ n icza się p rzede w sz y stk im do o m ó w ien ia rodzaju litera ck ieg o K się g i R odza­ ju (r. 2 i 3), k on cen tru jąc sw e rozw ażan ia g łó w n ie na „grzechu A d a m a ” (p ec- c a tu m o rig in a le origin an s).

Z d an iem autora op is p o czą tk ó w i upadku p ierw szeg o c zło w ie k a p osiad a ch arak ter sa p ien cja ln y (s. 34), tzn. je st on eg zy sten cja ln ą pod k ą tem r e lig ij­ n y m r e fle k sją h agiografa nad czło w ie k iem i n ied olą jego b y to w a n ia , z w ła ­ szcza nad śm iercią, cier p ien iem i grzechem . T rzym ając się ów czesn y ch sob ie w zorów , przerzuca h a g io g ra f w y ja śn ie n ie w sz y stk ie g o na ep on im a — p roto­ p la stę tj. A dam a, k tórego grzech je s t „prototypem lu d zk ieg o grzech u w e w szy stk ich sw y ch asp ek tach o b ejm u ją cy ch całą lu d zk o ść” (s. 53). W obec tego K sięga R odzaju (r. 2 i 3), ja k k o lw ie k dotyczy h isto rii zb a w ien ia n ie je s t p ra w d ziw ą h istorią, a d o szu k iw a n ie się w niej n a u k i o m o n o g en izm ie b yłob y b ezp rzed m iotow e. A u tor, ch ociaż p rzyzn aje p lu sy , ja k ie p osiad a m on ogen izm w w y ja śn ia n iu grzech u p ierw orod n ego, m im o to o p ow iad a się n iem a l bez za strzeżeń za p oligen izm em . J ed n o ść rodzaju lu d zk iego trzeb a o czy w iście przyjąć, dom aga się jej n ie ty lk o d ogm at g rzech u p ierw orod n ego, ale w p ierw szy m rzędzie dogm at od k u p ien ia. J ed n o ści tej n ie m ożn a p om yśleć b ez ja k iejś „bazy b io lo g ic z n e j” (s. 95), która zn ow u n iek o n ieczn ie m u si p o­ le g a ć na p och od zen iu w sz y stk ic h lu d zi od jed n ej pary. P ie r w sz y grzech (p e c - c a tu m o rig in a le o rigin an s) da się w h ip otezie p o lig en izm u w y ja śn ić p ra ­ w a m i socjologicznej solid arn ości, w rodzaju ja k ieg o ś sp ołeczn ego i ła ń cu ch o ­ w eg o „zarażania s ię ”. K o n sek w en tn ie k a żd y sta je się g rzeszn ik iem , o ile b ę­ dąc człon k iem grzeszn ej ra sy d zied ziczy „ciężar grzech u , k tó ry b ierze sw ój p oczątek na tej p łaszczyźn ie, na ja k iej rasa ta is tn ie je ” (s. 100). Szkoda że autor n ie rozw in ął tego szerzej, a le ogran iczył się ty lk o do dość e n ig m a ty cz­ nej form u ły. N a w et teg o rod zaju p o lig en iczn a k on cep cja n ie u ła tw ia d zisiej­ szem u c zło w ie k o w i p rzyjęcia n a u k i o g rzech u p ierw orod n ym , gd yż p om ijając ju ż trudność racjon aln ego w y ja śn ie n ia ow ej d ziw n ej zgod n ości w grzechu p oczątk ow ych par lu d zk ich , p ozo sta je n ie tk n ię ty p rob lem zasadniczy: jak im p raw em p ierw sze p o k o len ie (czy b ęd zie ono jed n ą parą c zy w ielo m a ) tak sy tu u je n astęp n e p ok olen ia, że p rzychodzą one na św ia t w sta n ie p ra w d zi­ w ego grzechu.

(3)

R E C E N Z J E

1 9 5

P e w n e za strzeżen ia n a tu ry bardziej zasad n iczej budzą in n e w y w o d y a u to ­ ra. D laczego czło w ie k n ie m oże osią g n ą ć św ia d o m o ści sam ego sie b ie jako osoby jak ty lk o w rela c ji do drugich ludzi? R zecz m a się ch yb a odw rotnie: n ie d latego je ste śm y św ia d o m y m i sam ych sieb ie osobam i, że za jm u jem y sta ­ n o w isk o w ob ec in n ych , ale d latego je s te śm y w sta n ie tego rodzaju sta n o w isk o zająć, p o n iew a ż je ste śm y osobam i. T rochę szokująco brzm i tw ierd zen ie a u ­ tora, że p o w sta w a n ie św ia d o m o ści sam ego sieb ie (B e w u ssw e rd u n g se in e r se lb st) m oże się u rzeczy w istn ić ty lk o w ram ach stosu n k u p łcio w eg o (im R a h - m e n e in e r g e sc h le c h tlic h e n B ezieh u n g , s. 103).

A u tor p rzyjm u jąc teorię e w o lu c ji w o d n iesien iu do czło w ie k a odrzuca is t­ n ien ie przed up ad k iem ja k ieg o ś stan u p ierw o tn ej sp ra w ied liw o ści w d o ty ch ­ czasow ym u jęciu. J e st on b o w iem n a jp ierw n ie do p rzyjęcia z p u n k tu n a u ­ ko w eg o (s. 113): czło w iek je s t ow ocem ew o lu cji, zatem jeg o som atyczn a stro ­ na m u si zach ow ać cią g ło ść ze św ia tem zw ierzęcym , z k tórego w y szed ł; nadto dary p ierw o tn ej sp ra w ied liw o ści w y m a g a ły b y jak iejś „cu d o w n ej” in te r w e n ­ cji B ożej, czego przyjąć n ie m ożna. Z resztą rela cja K sięgi R odzaju je s t o p i­ sem k o n w en cjo n a ln y m , a sy m b o lik a „raju n osi charakter m ityczn y. Z tej też racji zdrow a k rytyk a n ie zezw a la na p rzyob lek an ie go w k szta łty h isto ­ ryczne. M im o w szy stk o posiad a on p ew n e zn aczenie, o ile jest „proroczym o b ra zem ” (s. 127) p ro jek tu ją cy m w p rzeszłość to, co m a dopiero nastąpić w p rzyszłości, k ied y B óg u czyn i „now e niebo i now ą z ie m ię ”. N ieśm ierteln o ść, jaką m ia ł się cieszyć p ierw szy czło w ie k , n ie p o leg a ła na n iep od p ad an iu pod p raw o śm ierci biologiczn ej, ale je d y n ie na in n ym jej sp osob ie — b yłab y to śm ierć w o ln a od lęk u i udręk, ja k ie jej teraz w sk u tek grzech u tow arzyszą. Czy tego rodzaju p o jm o w a n ie p ierw otn ej sp ra w ied liw o ści zgodne je s t z tra­ dycją ch rześcijań sk ą i z nau k ą K ościoła? Czy m ożna sp ra w ied liw o ść tę ogra­ niczyć w y łą c z n ie do tego, że p ierw szą sw ą d ecy zję p od ejm ow ał czło w ie k bez żadnych dzied ziczn ych obciążeń?

W szyscy p rzyjm u ją zgodnie, że egzegeza p oczątk ow ych rozd ziałów K sięg i R odzaju je st nader trudna. D latego też poza a rsen ałem n iezbędnej eru d ycji trzeba się do n iej zab ierać z u w zg lęd n ia n iem d epozytu o b ja w ien ia , do k tó ­ rego n a leży ta k że trad ycja (O jców K ościoła trak tu je autor p o b ła żliw ie w sp ó ł­ czując ich naiw n ości). Trzeba m ieć sta le przed oczym a k ryteria n iezaw od n e p opraw nej egzegezy, do k tórych n ależą ró w n ież d ok tryn aln e orzeczen ia K o ś­ cioła, k tórem u Z b aw iciel p o w ierzy ł sw ą E w a n g elię i którem u z a p ew n ił ch a ­ ryzm at n ieom yln ości. A u tor w p ra w d zie p odaje sw oją op in ię jako d ysk u syjn ą h ip otezę (w tym w yp ad k u n ależało zach ow ać w ięk szą skrom ność w sta w ia n iu sw oich tw ierd zeń , gdyż zb yt często m ają on e ch arakter ap od yk tyczn y), nie łudząc się, że zaw iera ona w ie le sp rzeczn ości i słabych p u n k tó w (s. 130). Czy nie b y ło b y rzeczą w sk azan ą p rzed sta w ić tak sw o je w y w o d y , by przyn ajm n iej w o ln e b yły od ow ych sprzeczności?

K s. Ig n a cy B ied a SJ, W a r sza w a Ks. Ig n a cy RÓŻYCKI, P o d s ta w y s a k r a m e n to lo g ii, K ra k ó w 1970, P o lsk ie T o­ w a rzy stw o T eologiczn e, s. 260.

Z adaniem k sią żk i je st p rzed sta w ić p o d sta w o w e zagad n ien ia k a to lick iej sa ­ k ram en tologii, którą au tor o k reśla jako „naukow e o p racow an ie treści k a to ­ lick iej w iary, której p rzed m iotem je s t istn ien ie, poch od zen ie, sk ład n ik i, d zia­ ła n ie i sk u tk i sa k ra m en tó w ” (s. 9). W ykład ow ych p o d sta w poprzedza w stęp , w k tórym autor w y ja śn ia n iek tó re p ojęcia p osiad ające n iem ałą w a g ę nie t y l­ ko w sak ra m en to lo g ii, a le w og ó le w teo lo g ii, jak p o jęcie i rodzaje d o w o ­ dzenia teologiczn ego, sposób za w iera n ia się praw d w ia ry w d ep ozycie ob ja ­ w ien ia i różne rodzaje p ew n o ści, ja k ie w teo lo g ii m ożem y uzyskać. D w a p ierw sze rozd ziały m ają ch arak ter stu d iu m h istoryczn ego. W ychodząc od d a­ nych P ism a św . tak Starego, jak i N o w eg o T esta m en tu (czy N o w y T estam en t nie został zb yt krótko potrak tow an y?), śled zi autor p o w o ln e k sz ta łto w a n ie

Cytaty

Powiązane dokumenty

Profesor Milan Jelínek - osobowość szeroko znana w świecie bohemistycznym ze swojej aktywnej pracy w dziedzinie językoznaw stw a, stylistyki, kultury ję z y k a -

W dru- giej zasadniczej czêœci artyku³u analizie poddano wybrane obiektywne i subiektywne wskaŸniki: poziomu ekwiwalentnych dochodów do dyspozycji (wspó³czynnik Giniego),

The results of the analysis of the case study data are discussed, starting with the influence of queue density on the queue outflow rate, followed by a quantification of the

Potwierdza się argument Cândida (2013), że czynniki literackie i pozaliterackie przyczyniają się do wydawniczych decyzji o tłumaczeniu literatury polskiej. 3) W latach

Mimo iż stopa procentowa pobie­ rana przez niektóre towarzystwa pożyczkowo-oszczędnościowe była sto­ sunkowo wysoka, to jednak udzielany przez te instytucje kredyt

Można te opozycje mnożyć, bo, jak się wydaje, redaktorzy książki — Adam Andrzej Witusik i Maciej Podgórski — świadomie wybrali taką właśnie koncepcję:

W składzie konsorcjum znaleźli się następujący ziemianie: Stanisław Śliwiński, Antoni Jan Rostworowski, Maksymilian Dobrski, Józef Florkowski, oraz Józef Drecki z Zofijówki

W skład dekanatu siedliskiego wchodziło wówczas 20 parafi i: Andrzejów, Bezek, Busówno, Chojeniec, Cyców, Kanie, Kulik, Lejno, Mogielnica, Olchowiec, Pniówno,