• Nie Znaleziono Wyników

Związek między Baconem, teleologią i analogią a doktryną naturalizmu metodologicznego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Związek między Baconem, teleologią i analogią a doktryną naturalizmu metodologicznego"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)

Związek między Baconem, teleologią

i analogią a doktryną naturalizmu

metodologicznego

Filozoficzne Aspekty Genezy (Philosophical Aspects of Origin) 14, 99-133

2017

(2)

ISSN 2299-0356ISSN 2299-0356

http://www.nauka-a-religia.uz.zgora.pl/images/FAG/2017.t.14/art.04.pdf

James C. LeMaster

Związek między Baconem, teleologią

i analogią a doktryną naturalizmu

metodologicznego

*

Francis Bacon podzielił nauki przyrodnicze na fizykę i metafizykę. Twier-dził, że z czterech przyczyn wskazanych przez Arystotelesa tylko przyczyny materialne i sprawcze należą do dziedziny fizyki, a przyczyny celowe, czy też twierdzenia teleologiczne, zaliczyć trzeba do dziedziny metafizyki. Bacon sprzeciwiał się włączaniu teleologii do fizyki, ponieważ doświadczenie podpo-wiadało mu, że twierdzenia teleologiczne zniechęcają do poszukiwania przy-czyn sprawczych dla zjawisk przyrodniczych. Relegował on teleologię do meta-fizyki, a nauka w dużej mierze poszła jego śladem, wykształcając przez kolejne czterysta lat coraz większą awersję do uwzględniania czynników teleologicz-nych w wyjaśnieniach naukowych. Zdaniem Bacona człowiek, z racji swojej na-tury, „wymyśla […] paralele, odpowiedniości i stosunki, które w rzeczywistości nie istnieją”.

Jednak wraz z rozwojem nauki w zakresie odkrywania przyczyn material-nych i sprawczych, jaki zachodził od czasów Bacona, zaczęły pojawiać się para-lele, odpowiedniości i stosunki bardziej zasadne niż zapewne mógłby on sobie

JAMES C. LEMASTER, Ph.D. — Houston Baptist University, e-mail: jclemaster4@gmail.com.

© Copyright by James C. LeMaster, Blyth Institute Press, Dariusz Sagan & Filozoficzne As-pekty Genezy.

* James C. LEMASTER, „The Relationship of Bacon, Teleology, and Analogy to the Doctrine of

Methodological Naturalism”, w: Jonathan BARTLETT and Eric HOLLOWAY (eds.), Naturalism and Its

Alternatives in Scientific Methodologies: Proceedings of the 2016 Conference on Alternatives to Methodological Naturalism, Blyth Institute Press, Broken Arrow, Oklahoma 2017, s. 67-89.

(3)

wyobrazić. Krótko mówiąc, poszukiwanie przyczyn materialnych i sprawczych w przyrodzie przyniosło imponujące uzasadnienie również dla wnioskowania o przyczynach celowych. Wnioskowania teleologiczne powinny być dopuszczo-ne w nauce wówczas, gdy uprawomocniają je świadectwa empiryczdopuszczo-ne.

Narzędzie pozwalające ustalić, czy wnioskowanie teleologiczne jest prawo-mocne, stanowi analogia. Bacon mógłby pomóc nauce uniknąć stopniowego, lecz i nieuchronnego przejścia w stronę naturalizmu metodologicznego, gdyby położył nacisk na to, jak analogia, zastosowana w roli narzędzia analitycznego w procesie indukcji, prowadzi do zasadnych wniosków o istnieniu teleologii w przyrodzie.

1. Bacon jako pionier naturalizmu metodologicznego

Niektórzy uczeni twierdzą, że nowożytne korzenie naturalizmu metodolo-gicznego sięgają — przynajmniej częściowo — poglądu Francisa Bacona na przyczyny celowe. Michael Ruse komentuje, że Bacon, „angielski filozof teorii i metodologii naukowej […] nie chciał zaprzeczać, że Bóg stoi za swoim projek-tem, ale […] zależało mu na utrzymaniu tego sposobu myślenia poza nauką”. 1

Omawiając genezę rewolucji naukowej w siedemnastym wieku, Harry Lee Poe i Chelsea Rose Mytyk piszą, że duże zmiany przyniosła „dopiero zaproponowa-na przez Bacozaproponowa-na nowa, rygorystyczzaproponowa-na metoda badań fizycznego świata”. Nowa metoda Bacona, dodają, obejmowała też wyraźne rozróżnienie dwóch ogólnych kategorii przyczynowych: „Metafizyka mówi o przyczynach celowych lub osta-tecznych, natomiast obserwacje świata wskazują na bezpośrednie przyczyny w sferze empirii”. 2 Cornelius Hunter uważa, że chociaż Bacon pragnął, by

na-uka poszukiwała prawdziwych wyjaśnień świata, to „chciał też, by […] ograni-czała się [ona] do wyjaśnień naturalistycznych. Bacon wiedział, że ograniczenie

1 Michael RUSE, „The Argument From Design: A Brief History”, w: William A. DEMBSKI and

Michael RUSE (eds.), Debating Design: From Darwin to DNA, Cambridge University Press,

Cambridge 2004, s. 16 [13-31].

2 Harry Lee POE i Chelsea Rose MYTYK, „Od metody naukowej do naturalizmu

metodologicz-nego. Ewolucja idei”, przeł. Bartosz Błaszczak, Gerard Dmuch, Ewa Komorowska, Iwona Ku-miszcze, Izabela Obłaczyńska, Katarzyna Piłka, Radosław Plato, Marika Poprawska, Dariusz Sa-gan, Karolina Stencel, Katarzyna Szot i Piotr Wróblewski, Filozoficzne Aspekty Genezy 2011, t. 8, s. 142-143 [137-151], http://www.nauka-a-religia.uz.zgora.pl/images/FAG/2011.t.8/art.09.pdf (30. 11.2017).

(4)

do naturalizmu wykluczy wszystkie realistyczne, prawdziwe wyjaśnienia, które nie są ściśle naturalistyczne. […] Tak więc Bacon […] zrezygnował z zupełno-ści”. W myśl jego nowego paradygmatu „nauka nie badałaby wszystkich rze-czy”. 3

Bacon całkiem wyraźnie wskazał swój cel wykluczenia przyczyn celowych — lub wyjaśnień teleologicznych — z dziedziny fizyki i zaliczenia ich do meta-fizyki:

Fizyka zajmuje się tym, co najbardziej przyrodzone materii, a więc i przemijające, me-tafizyka zaś tym, co bardziej abstrakcyjne i trwałe. Fizyka widzi w przyrodzie tylko byt, ruch i naturalną konieczność, natomiast metafizyka widzi również umysł i ideę. […] Prawdziwa różnica między nimi musi mieć źródło w naturze badanych przez nie przyczyn. […] Fizyka bada i zajmuje się przyczynami materialnymi i sprawczymi, me-tafizyka — formalnymi i celowymi. 4

Jakie Bacon miał powody, by ograniczać wnioskowania lub wyjaśnienia te-leologiczne do dziedziny metafizyki i wykluczać je z bardziej praktycznej dzie-dziny eksperymentalnej, empirycznej i indukcyjnej fizyki?

2. Bacon i relegacja teleologii do metafizyki

Bacon, przyglądając się historii, uświadamiał sobie i ubolewał nad tym, że przez wiele wieków badacze przyrody często bezkrytycznie ulegali skłonności do przywoływania przyczyn celowych. Tendencja ta, podkreślał Bacon, „jest dla nauk raczej szkodliwa i na nic się nie przydaje”. 5

3 Cornelius HUNTER, „What Evolutionists Don’t Understand About Methodological

Natural-ism”, Darwin’s God 27 April 2012, http://darwins-god.blogspot.com/2012/04/what-evolutionists-dont-understand.html (30.11.2017).

4 Francis BACON, De dignitate et augmentis scientiarum, w: John M. ROBERTSON (ed.), The

Philosophical Works of Francis Bacon, George Routledge and Sons, London 1905, s. 459

[413-638].

5 Franciszek BACON, Novum Organum, przeł. Jan Wikarjak, Biblioteka Klasyków Filozofii,

(5)

2.1. Idole teatru

Jednym z czynników, na jakie Bacon zrzucił dużą część winy za to szkodli-we oddziaływanie, były długotrwałe skutki poglądów słynnych starożytnych Greków na filozofię przyrody. Bacon, wyrzekając się starożytnej tendencji do wznoszenia tego, co nazwał „idolami teatru”, potępił różnych starożytnych my-ślicieli greckich za brak dbałości o pilne, gruntowne, empiryczne eksperymenty i obserwacje, a także za zbyt pośpieszne i zbyt częste kierowanie się sofisterią i przesądami w interpretacji przyrody. „[Arystoteles] już uprzednio rozstrzygnął sprawę”, zarzucał Bacon, „i przy ustalaniu praw i twierdzeń wcale nie radził się, jak należy, doświadczenia, lecz rozstrzygnąwszy kwestię według swego widzi mi się, naginał potem doświadczenie do swego poglądu i oprowadzał je niby jeńca”. 6 Bacon następnie rozszerzył swoją krytykę: „Wojowniczy bowiem

sofi-styczny kierunek filozofii usidla rozum, lecz ten drugi kierunek, fantasofi-styczny, napuszony i jakby poetycki, bardziej schlebia rozumowi. […] Jeśli chodzi o Greków, osobliwy przykład tego rodzaju stanowi Pitagoras […] natomiast w sposób bardziej niebezpieczny i subtelny [widoczny jest] u Platona i jego szkoły”. 7 Bacon narzekał, że „Tego rodzaju zło znajduje się częściowo także

w pozostałych systemach filozoficznych, kiedy wprowadzają one abstrakcyjne formy, przyczyny celowe, pierwsze przyczyny, a pomijają najczęściej przyczyny pośrednie itd.” 8

Bacon szczególnie silnie odrzucał to, w czym widział niegdysiejszą (czy to u starożytnych greckich filozofów przyrody, czy u ich późniejszych chrześcijań-skich odpowiedników) skłonność do zbyt pośpiesznego przeskakiwania od zbyt skąpych danych eksperymentalnych do uniwersalnych zasad, a następnie do de-dukcyjnego wyprowadzania twierdzeń na temat przyrody z tych filozoficznych uogólnień:

Jaka bowiem była u starożytnych forma poszukiwania i odkrywania, to i oni sami wy-raźnie mówią, i ich pisma pokazują. A polegała ona na tym, że od kilku przykładów i szczegółów […] wzlatywali od razu do wniosków najbardziej ogólnych czy do na-czelnych zasad nauk i opierając się na ich niewzruszonej i ustalonej prawdziwości,

wy-6 BACON, Novum Organum…, 1:63, s. 83. 7 B

ACON, Novum Organum…, 1:65, s. 84-85.

(6)

prowadzali i uzasadniali przy pomocy średnich niższe wnioski […] a to wzlatywanie do tego, co najbardziej ogólne, zgubiło wszystko. 9

Bacon beształ także tych spośród jego współczesnych (na przykład alchemi-ków), którzy podążali za złym przykładem wpływowych Greków. Oni również popadali w błąd „z powodu przedwczesnego i zbyt skwapliwego pośpiechu ro-zumu, z powodu przeskoków, a raczej ulatania od razu do tego, co najogólniej-sze i do naczelnych zasad”. 10 Za godny pożałowania stan filozofii przyrody

Ba-con winił więc nie tylko starożytnych myślicieli greckich, ale też stanowczo krytykował część filozofów przyrody, którzy pojawili po epokach greckiej i chrześcijańskiej:

Zepsucie filozofii spowodowane przesądami i domieszką teologii zatacza najszersze kręgi i przynosi najwięcej zła […]. A niektórzy z nowożytnych z największą lekko-myślnością do tego stopnia oddawali się tym urojeniom, że usiłowali oprzeć filozofię naturalną na pierwszym rozdziale Genesis, na Księdze Joba i innych świętych pi-smach. 11

Przeprowadzona przez Bacona krytyka przeszłych i współczesnych mu chrześcijańskich filozofów przyrody zdaje się sugerować, że zbyt łatwo ulegali oni wpływowi swych starożytnych, greckich poprzedników. Tak więc, być może z jego punktu widzenia, największa wina i tak leżała po stronie Greków.

2.2. Idole plemienia

Winą za tak długotrwałe zacofanie filozofii przyrody Bacon obarczał też inne idole — „idole plemienia”, jak je nazwał. Do tej kategorii zaliczał to, co uważał za poważne uprzedzenia oraz błędy percepcji i rozumowania, którymi ludzie są w sposób naturalny i powszechny skażeni. Poza tym, że według Baco-na wywodzą się one z wpływu starożytnych myślicieli greckich, twierdził on, że potępiana przez niego pochopna, nazbyt dedukcyjna metoda bierze się „z przy-rodzonej skłonności rozumu”. 12 Baconowi chodziło konkretnie o to, że

„począ-9 BACON, Novum Organum…, 1:125, s. 154-155. 10 BACON, Novum Organum…, 1:64, s. 84. 11 B

ACON, Novum Organum…, 1:65, s. 84-85.

(7)

tek […] biorą one [idole plemienia] albo z jednorodności substancji ducha ludz-kiego, albo z jego uprzedzeń, albo z jego ograniczoności, albo z nieustannej jego ruchliwości, albo z wpływu uczuć, albo z nieudolności zmysłów, albo z te-go, co nań robi wrażenie”. 13

Najwyraźniej Bacon dostrzegał wiele poważnych uchybień w przyrodzo-nych ludziom zdolnościach percepcyjprzyrodzo-nych i rozumowych. Jedno z nich zasługu-je zasługu-jednak na szczególną uwagę ze względu na cele niniejszego artykułu. Uchy-bieniem tym, według Bacona, jest tendencja do błędnego dostrzegania zbyt wielkich celowych podobieństw, wzorców i prawidłowości w przyrodzie niż rzeczywiście istnieją. Utrzymywał on, że „Rozum ludzki ma tę właściwość, że skłonny jest przyjmować większy porządek i większą prawidłowość w świecie niż naprawdę znajduje”. 14

Możliwe też, że Bacon czuł, iż ludzie mają skłonność do błędnego identyfi-kowania mechanicznych oddziaływań w przyrodzie. Pisał: „Umysł ludzki do te-go stopnia przejmuje się widokiem tete-go, co dzieje się w sztukach mechanicz-nych, w których ciała w drodze połączeń i rozłączeń ulegają bardzo różnorod-nym zmianom, iż sądzi się, że coś podobnego dzieje się także w ogólnej naturze rzeczy”. 15 Być może stawiał on zarzut, że jesteśmy tak dobrze obeznani z

urzą-dzeniami mechanicznymi — oraz z czynnikami teleologicznymi odpowiadają-cymi za ich powstanie — że podobną mechaniczną teleologię błędnie przypisu-jemy złożonym zjawiskom, organizmom lub strukturom, które obserwuprzypisu-jemy w przyrodzie. Innymi słowy, upieramy się, że między zjawiskami przyrodniczy-mi a wytworzonyprzyrodniczy-mi przez człowieka artefaktaprzyrodniczy-mi zachodzi analogia, ale nie ma to uzasadnienia. 16

W różnych fragmentach pism Bacona można odnaleźć inną możliwą wska-zówkę, dlaczego żywił on tak pesymistyczny pogląd na wiarygodność ludzkiego rozumowania, włączając w to pojmowanie przyrody przez człowieka. Jak się wydaje, przyjmował on jako coś niekwestionowalnego, że między ludzkimi a boskimi metodami, schematami i zdolnościami myślenia istnieje ogromna, być

13 BACON, Novum Organum…, 1:52, s. 74. 14 BACON, Novum Organum…, 1:45, s. 69. 15 BACON, Novum Organum…, 1:66, s. 85-86.

16 Później David Hume w podobny sposób skrytykował tezę o istnieniu analogii między zja

(8)

może nawet absolutna, przepaść. Mówił on, że obrońcy „religii chrześcijańskiej […] wysławiali […] uroczyście i z wielką okazałością ten związek wiary i zmy-słów jako prawowity […] tymczasem jednak, czyniąc to, mieszali w

nieodpo-wiednim zestawieniu rzeczy boskie z ludzkimi”. 17 Bacon potępiał takie starania,

twierdząc, że „z niedorzecznego pomieszania rzeczy boskich i ludzkich wypro-wadza się nie tylko fantastyczną filozofię, lecz także heretycką religię. Toteż bardzo zbawienną jest rzeczą, jeżeli kierując się trzeźwym umysłem oddajemy wierze tylko to, co do wiary należy”. 18

Bacon mówił też o innych „idolach”, które przeszkadzały ludziom popraw-nie pojmować świat: idolach „jaskini” i „rynku”. Wydaje się jednak, że dla Ba-cona to głównie idole teatru i plemienia odpowiadały za to, że ludzka skłonność do poszukiwania przyczyn celowych rodzi tak duże problemy. 19 Co dokładnie

doprowadziło więc Bacona do przekonania, że wnioskowanie o teleologii w przyrodzie wpływa szkodliwie na naukę? Dlaczego przyczyny celowe zali-czał on do dziedziny metafizyki? Dlaczego nie chciał włączać ich, obok przy-czyn materialnych i sprawczych, do praktyki eksperymentalnej w fizyce (jak ją nazywał)?

Na szczególną uwagę zasługują dwie ważne negatywne konsekwencje, któ-re według Bacona związane są z wnioskowaniami teleologicznymi w filozofii przyrody. Po pierwsze, stosowanie takich wnioskowań opóźnia postęp badań, ewaluację i dokonywanie odkryć w filozofii przyrody:

Przyczyny celowe [były] źle umiejscowione […] To powodowało ułomność lub przy-najmniej niesprawność nauk przyrodniczych. Albowiem zajmowanie się przyczynami celowymi, obok innych przyczyn w badaniach fizycznych, udaremniało poważne, skrupulatne badania wszystkich rzeczywistych i fizycznych przyczyn oraz dawało lu-dziom sposobność do zatrzymywania się na tych zadowalających, lecz bałamutnych przyczynach, co wstrzymywało proces dokonywania dalszych odkryć i wprowadzało doń uprzedzenia. 20

17 B

ACON, Novum Organum…, 1:89, s. 118 [wyróżnienia dodane].

18 BACON, Novum Organum…, 1:65, s. 85.

19 Por. Richard KENNINGTON, On Modern Origins: Essays in Early Modern Philosophy,

Lex-ington Books, Lanham, Maryland 2004.

20 Francis BACON, The Two Books of the Proficience and Advancement of Learning, 4th ed.,

(9)

W innym miejscu Bacon stawiał zarzut, że przyczyny celowe są jedynie „przeszkodami i zawadami, które zatrzymują i roztrzaskują statek, uniemożli-wiając mu dalszą żeglugę; tym samym sprawiały, że zaniedbywano i pomijano milczeniem poszukiwanie przyczyn fizycznych”. 21 Wskazane tu powody bardzo

przypominają te podane przez współczesnego filozofa nauki, Roberta Pennocka, w obronie naturalizmu metodologicznego: „Gdyby raz dopuszczono takie nad-naturalistyczne wyjaśnienie […] wszystkie badania empiryczne mogłyby ustać, ponieważ naukowcy dysponowaliby gotową odpowiedzią na wszystko”. 22

Drugą szkodliwą konsekwencją, której obawiał się Bacon, było to, że zbyt bujna wyobraźnia człowieka we wnioskowaniu o przyczynach celowych dopro-wadzi nas do fałszywego obrazu rzeczywistości. Jak wspomniałem wyżej, Ba-con był przekonany, że ludzie błędnie dostrzegają więcej celowego porządku, podobieństw i związków w przyrodzie niż rzeczywiście istnieje: „rozum ludzki wymyśla […] paralele, odpowiedniości i stosunki, które w rzeczywistości nie istnieją”. 23 Bacon poszedł nieco dalej, twierdząc, że teleologiczny sposób

my-ślenia w filozofii przyrody przenosi na przyrodę cechy czysto ludzkie, a skut-kiem tego rażąco przeinacza rzeczywistość:

to bowiem, co najbardziej ogólne w przyrodzie, powinno być po prostu stwierdzone tak, jak się je znajduje — istotnie też nie można tu podać przyczyn; mimo to rozum ludzki, który nie umie się zatrzymać, ciągle jeszcze domaga się czegoś bardziej znane-go. […] mianowicie […] przyczyn celowych, które niewątpliwie odpowiadają raczej naturze człowieka niż naturze wszechświata; one to, pochodząc z tego źródła, w szcze-gólny sposób zepsuły filozofię. 24

Podsumowując, wydaje się, że tok rozumowania Bacona przebiegał nastę-pująco. Człowiek ma skłonność do antropocentrycznego nakładania własnego typu teleologii na przyrodę. Człowiek i Bóg mają całkowicie odmienne sposoby i zdolności myślenia. Ten pierwszy musi zatem zachowywać szczególną ostroż-ność, aby uniknąć błędnego odczytania przyrody, które może być skutkiem jego własnych zwyczajów i procesów rozumowania. Jednym z bardzo praktycznych

21 BACON, The Two Books…, s. 94.

22 Robert T. PENNOCK, Tower of Babel: The Evidence Against the New Creationism, A

Brad-ford Book, MIT Press, Cambridge, Massachusetts 1999, s. 292.

23 B

ACON, Novum Organum…, 1:45, s. 69.

(10)

sposobów na to jest wykluczenie przyczyn celowych z wyjaśnień stosowanych w naukach fizycznych.

Czy Bacon, wysuwając swoją szeroko zakrojoną propozycję nowej i udo-skonalonej metody naukowej, wykluczył przyczyny celowe z nauk eksperymen-talnych zasadnie, czy też popełnił błąd? Czy spojrzenie z perspektywy czasu może pomóc ujawnić niedostatki jego poglądu, który przyniósł niepożądane konsekwencje dla prawidłowego pojmowania świata przyrody? Czy doświad-czenie naukowe zdobyte w czasach po Baconie wskazuje, jak można rozsądnie skorygować jego metodologiczną decyzję wykluczenia teleologii z fizyki?

2.3. Odpowiedź na poglądy Bacona dotyczące teleologii

Część współczesnych filozofów i naukowców może wyrażać uznanie dla Francisa Bacona (i nawet mu przyklaskiwać), gdyż wykluczając przyczyny ce-lowe z fizyki, zasiał on ziarno naturalizmu metodologicznego. Jednak podejście Bacona do teleologii w nauce ma liczne wady, a ci, którzy rozumują dzisiaj po-dobnie do niego, również mogą się mylić.

Po pierwsze, należy pamiętać, że jednym z powodów, które doprowadziły Bacona do wyeliminowania przyczyn celowych z fizyki, była jego silna antypa-tia do tego, co uważał on za greckie quasi-panteistyczne pojmowanie przyczyn celowych jako istniejących w rzeczach fizycznych na mocy samej przyrody. W pewnym sensie wydaje się, że Bacon pomstował na wybitnych filozofów greckich nie dlatego, że powoływali się na teleologię jako taką, lecz ze względu na konkretną odmianę teleologii, jaką według niego propagowali. Bacon pisał w De Augmentis:

[Arystoteles i Platon] nieustannie wpajali im [przyczyny celowe]. Większa wina leży tutaj jednak po stronie Arystotelesa niźli Platona. Pozbywając się Boga, źródła przy-czyn celowych, zastąpił go przyrodą i otrzymał przyprzy-czyny celowe dzięki swojemu przywiązaniu do logiki, nie zaś do teologii […] Arystoteles, zapładniając przyrodę przyczynami celowymi i uznając, że niczego nie robi ona na próżno, nie potrzebował już Boga. Przyroda zawsze osiąga swoje cele, o ile tylko nic nie stanie jej na przeszko-dzie. 25

25 Francis BACON, De Augmentis Scientiarum Volume I, M. Jones Paternoster-Row, London

(11)

W powyższym fragmencie Bacon wskazywał, że tym, co niepokoiło go w greckiej teleologii, było wrażenie, że Arystoteles zignorował nadnaturalne źródło przyczyn celowych (chrześcijańskiego Boga, w którego wierzył Bacon) i zastępując je przyrodą, przypisał jej częściom składowym i prawom — lub sa-mej Naturze w sensie ogólnym — na poły panteistyczną intencjonalność.

Pierwszy błąd popełniony przez Bacona w kwestii teleologii mógł kryć się w sposobie, w jaki odpowiedział on na Arystotelesowską ideę przyczyn celo-wych. Bacon był rozczarowany zarówno metodą, jak i wynikami Arystotelesow-skiej wizji filozofii przyrody, która według niego przeładowana była przyczyna-mi celowyprzyczyna-mi ugruntowanyprzyczyna-mi w naturze niezależnej od Boga. Zapewne zbyt po-chopnie lub zbyt ogólnie rozumował więc, że wszystkie wnioskowania teleolo-giczne opierające się na wynikach obserwacji przyrody — czy to prowadzone przez Greków, czy przez kogoś innego — były bezpodstawnie narzucane przez tendencyjne filozoficzne presupozycje. Zdaniem Bacona teleologii nie da się za-tem zasadnie wywnioskować w ramach jego odmiany stopniowej, opartej na da-nych, eksperymentalnej, empirycznej, indukcyjnej metodologii. Sam Bacon jest prawdopodobnie winny tego, że wylał teleologiczne dziecko ze starożytną ką-pielą.

Drugi problem z Baconem polega na tym, że wyrażał on poglądy na teleolo-gię, które — po wnikliwym przemyśleniu — okazują się trudne do pogodzenia ze sobą. Pomimo odrzucenia przyczyn celowych w fizyce, Bacon nadal stanow-czo stwierdzał prawomocność i użyteczność wnioskowań teleologicznych bądź w metafizyce, bądź na bardziej abstrakcyjnym poziomie. Według niego Bóg w jakiś sposób kierował przyrodą za pomocą własnych przyczyn celowych.

Jednym z dokuczliwych problemów dotyczących pism Bacona jest to, że nawet pomimo utrzymywania na ogół światopoglądu chrześcijańskiego, nie wy-raził on dość jasno swoich przekonań na temat tego, jak kierownicza teleologia Boga przejawia się w świecie fizycznym w sposób, który byłby wykrywalny. Na przykład w sprawie zestawienia przyczyn fizycznych i celowych Bacon po-uczał:

Trzymając się swoich kręgów i granic, ludzie ogromnie się łudzą, jeśli sądzą, że istnie-je między nimi jakakolwiek wrogość lub niezgodność […] Obie przyczyny [są] […] prawdziwe i zgodne, jedna wskazuje na intencję, druga tylko na konsekwencję. Żadna

(12)

nie przeczy lub nie umniejsza Bożej Opatrzności, lecz wysoce ją potwierdza i wywyż-sza. 26

Stwierdził on również:

Tymczasem jeżeli trafnie rzecz ocenić, filozofia naturalna jest po słowie Bożym naj-pewniejszym lekarstwem przeciw przesądom, a zarazem najbardziej wypróbowanym pokarmem wiary. Dlatego przydziela się ją religii jako najwierniejszą służebnicę, po-nieważ jedna objawia wolę Boga, druga — jego potęgę. 27

Kłopotliwe pytanie brzmi, jak Bacon uzasadnia swoje stanowcze twierdze-nia, że filozofia przyrody „deklaruje”, „potwierdza”, „wywyższa” czy „wykazu-je” cokolwiek w kwestii Boga, skoro teleologia nie jest wykrywalna (lub przy-najmniej dopuszczona do rozważań) w dziedzinie nauk fizycznych?

W latach dwudziestych dwudziestego wieku filozof Charlie Dunbar Broad podsumował poglądy Bacona następująco:

Bacon utrzymywał, że istnienie teleologii w przyrodzie to oczywisty fakt i że badanie przyczyn celowych stanowi w pełni prawomocną gałąź filozofii przyrody. Teleologię umieszczono jednak w niewłaściwej dziedzinie, należy ona bowiem do działu filozofii przyrody, który Bacon nazywał metafizyką, a nie do działu nazywanego przez niego fizyką […] [Uważał on], że sztuka fizyki stosowanej nie ma odpowiednika w postaci teleologii stosowanej. Bacon utrzymywał mimo to, że istnienie i pewne atrybuty Boga można ponad wszelką wątpliwość ustalić dzięki refleksji nad teleologią przyrody. 28

Problematycznym pytaniem pozostaje jednak to, jak można ponad wszelką wątpliwość ustalić istnienie i atrybuty Boga dzięki refleksji nad teleologią przy-rody, skoro teleologia została wykluczona z kategorii przyczyn eksplanacyjnych dostępnych w naukach fizycznych? Albo fizyczna natura Wszechświata rzeczy-wiście mówi nam coś o teleologii, albo nie. Trudno nie mieć odczucia, że Bacon lub jego interpretatorzy usiłują bronić obu możliwości naraz. Podsumowując, nieustępliwie wygłaszane przez Bacona twierdzenia, że filozofia przyrody w ja-kiś sposób wykazuje i potwierdza przyczyny celowe Stwórcy, najwyraźniej

tra-26 BACON, The Two Books…, s. 95.

27 BACON, Novum Organum…, 1:89, s. 119-120.

28 Charlie Dunbar BROAD, The Philosophy of Francis Bacon: An Address Delivered at

Cam-bridge on the Occasion of the Bacon Tercentenary 5 October 1926, CamCam-bridge University Press,

(13)

cą poparcie, gdy releguje on teleologię do dziedziny metafizyki i wyklucza ją z fizyki.

Trzeci problem ze stanowiskiem Bacona polega na tym, że nie dostarczył on świadectw na poparcie swoich wielokrotnie powtarzanych twierdzeń, że teleolo-giczny sposób myślenia w filozofii przyrody fałszywie przenosi na przyrodę ce-chy ludzkie. Dlaczego, pomimo ludzkiej skłonności do uprzedzeń, same nauki fizyczne nie mogą zapewnić prawomocnych świadectw empirycznych, które mogłyby nas przekonać, że to, co wydaje się nieodpartą wskazówką zachodze-nia przyczynowości celowej, jest rzeczywiste, a nie tylko iluzoryczne? Czy Ba-con miał zbyt pesymistyczną wizję mankamentów ludzkiej skłonności do do-strzegania wzorców, porządku i analogii w przyrodzie?

Blisko związany z nieuzasadnionym poglądem Bacona na rozum ludzki jest inny nieuzasadniony pogląd na Boga, o którym była mowa nieco wyżej. W swo-ich pismach Bacon nie przedstawia jasno konkretnych powodów, dla których ma pewność, że Boskie i ludzkie metody, schematy i zdolności myślenia należą do nieporównywalnie odmiennych dziedzin. Według niego między tymi dwoma rodzajami metod, schematów i zdolności po prostu istnieje zasadniczo niemożli-wa do zasypania przepaść, ale nie wydaje się, by Bacon szczegółowo wyjaśnił, dlaczego taki pogląd utrzymywał. Kennington komentuje, że dla Bacona „przy-czyna celowa to antropomorfizm […] Naturalnym dążeniem ludzkiego rozumu nie jest wiedza, lecz zapewnienie lub gwarancja, że wszystko, co istnieje, ma ja-kiś cel lub służy czemuś dobremu. W rezultacie przyrównywane jest to do religii lub dążenia do życzliwej i pojmowalnej siły boskiej”. 29 Jeśli Kennington ma

ra-cję, to Bacon sądził, że ten antropomorfizm jest złudzeniem (a może uroje-niem?). Stąd, jak się zdaje, można wyciągnąć wniosek, że złudzeniem jest także to, że życzliwy i pojmowalny Bóg rządzący domniemaną teleologią jest wysoce analogiczny do nas, ludzi. Jeżeli Bacon w to wierzył — a zgodnie z jedną tez ni-niejszego artykułu tak właśnie było — to nie wydaje się, aby wyjaśnił on, dla-czego w to wierzył. Jeśli jest to wyłącznie jego założenie, to ma ono decydujące znaczenie dla zagadnienia naturalizmu metodologicznego i prawomocności wnioskowań teleologicznych w nauce.

Istnieje także czwarty problem z poglądami Bacona. Wyżej wskazałem, że Bacon krytycznie patrzył na tendencję w filozofii przyrody polegającą na

(14)

chopnym przeskakiwaniu od skąpych danych eksperymentalnych do szerokich uogólnień. W zamian zalecał on wysoce indukcyjną metodę naukową, która „wyprowadza twierdzenia ogólne ze zmysłów i twierdzeń szczegółowych, posu-wając się nieprzerwanie i stopniowo wzwyż, aby na końcu dojść do tego, co naj-bardziej ogólne”. 30 Bacon nigdzie nie uzasadnia, dlaczego metoda pilnego,

nie-ustannego, stopniowego, gruntownego posuwania się wzwyż od empirycznych obserwacji przyrody (za którą się opowiada) nie doprowadzi, lub nawet w zasa-dzie nie może doprowadzić, naukowców do ogólnych wyjaśnień (czy aksjoma-tów), które mówią o teleologii.

Piąty problem (za który, jako że żył w wieku siedemnastym, nie należy go winić) związany jest z tym, że twierdzenia Bacona, iż w odniesieniu do nauk fi-zycznych wnioskowania teleologiczne są aroganckie, obstrukcyjne, umieszczo-ne w niewłaściwej dziedzinie lub bałamutumieszczo-ne, wydają się coraz bardziej niezgod-ne z odkryciami naukowymi dokonywanymi w późniejszych czasach, a zwłasz-cza z najnowszymi głównymi trendami. Po części wygląda na to, że Bacon kry-tykował panującą od dawien dawna filozofię przyrody, ponieważ od czasów sta-rożytnych Greków zgromadzono znacznie większą wiedzę empiryczną, która unieważniła wiele tradycyjnych poglądów na temat rzeczywistego funkcjonowa-nia świata. Z odrobiną poczucia wyższości Bacon zauważył: „Ciasna bowiem i ograniczona była w owej epoce [czyli epoce słynnych starożytnych filozofów greckich] znajomość czasu i świata; a jest to okoliczność bardzo szkodliwa, zwłaszcza dla tych, którzy ze wszystkim zdają się na doświadczenie. […] W na-szych zaś czasach […] niezmiernie też powiększył się zasób doświadczeń”. 31

Od czasu ogłoszenia prac Bacona, w których zaproponował on nową meto-dę naukową, minęło blisko pięćset lat. W tym okresie zasób doświadczeń oraz wiedza o świecie przyrody powiększyły się co najmniej tak bardzo, jak wów-czas, gdy pisał o tym Bacon. Przez pięćset lat wiedza naukowa nagromadziła się dzięki procesowi indukcyjnemu (wysoce doświadczalnemu), który zapewne spotkałby się z aprobatą Bacona. Jak pokażę w następnej części, odkrycia te przyniosły empiryczne świadectwa przyczyn pośrednich (zapożyczam tę termi-nologię od Kenningtona), które w coraz większym stopniu uwiarygodniają obecność przyczyn celowych.

30 B

ACON, Novum Organum…, 1:19, s. 61.

(15)

Wiele, a może nawet wszystkie wymienione tu problemy dałoby się rozwią-zać, gdyby Bacon dysponował jeszcze dwoma rzeczami: po pierwsze, pełniej-szym zrozumieniem mocy i prawomocności analogii jako narzędzia rozumowa-nia, i po drugie, pięcioma dodatkowymi stuleciami wysoce rozszerzonych i po-głębionych badań nad organizmami biologicznymi oraz odpowiadającymi im zdumiewającymi osiągnięciami w dziedzinie zaprojektowanych przez człowieka urządzeń i systemów technicznych. Wiele tych osiągnięć zarówno w nauce, jak i w technice, przekonująco wskazuje, że dzięki rozważnemu posługiwaniu się analogią między tymi dwoma dziedzinami — na przykład analogią między na-rządami a ludzkimi urządzeniami i na odwrót — można w sposób zasadny wy-prowadzić indukcyjnie wniosek o istnieniu teleologii w zjawiskach przyrodni-czych. Co więcej, te same zjawiska, w tym zwłaszcza biologiczne narządy, orga-nizmy, układy i ich oddziaływania, można znacznie dokładniej i całościowo (a więc lepiej) zrozumieć. Zanim przyjrzymy się zagadnieniu analogii bliżej, warto krótko poruszyć tematy teleologii wewnętrznej i zewnętrznej oraz ich znaczenia dla wnioskowań z analogii w odniesieniu do przyrody, ponieważ gdy-by Bacon to rozważył, mógłgdy-by dojść do wniosku, że nie należy wykluczać tele-ologii z procesu rozumowania w fizyce.

3. Związek między teleologią wewnętrzną

i zewnętrzną a analogią

Pewni badacze, w tym także ja, zgadzają się, że Bacon popełnił poważny błąd, wykluczając przyczyny celowe (to jest teleologię) z nauki. Każdy z nas zgodziłby się, że byłoby dobrze, gdyby nauka powróciła do tego, co wydaje się oczywiste dla wielu uważnych obserwatorów przyrody, czyli do uznania, że te-leologia stanowi rzeczywisty składnik wielu układów naturalnych i organizmów. Mimo to niektórzy z tych uczonych niewątpliwie nie zgodziliby się z moim twierdzeniem, że analogia między narządami a artefaktami jest prawomocnym narzędziem umożliwiającym lepsze zrozumienie świata biologicznego. Na przy-kład Edward Feser i Alexander Sich przyjmują sztywne rozróżnienie na teleolo-gię wewnętrzną i teleoloteleolo-gię zewnętrzną. Twierdzą oni, że teleologia w obiektach przyrodniczych lub organizmach ma charakter wewnętrzny, i sprzeciwiają się wykorzystywaniu artefaktualnego, zewnętrznego modelu do jej wyjaśniania.

(16)

Odrzucają próby wzorowania naszej wiedzy o układach naturalnych i organi-zmach (lub narządach) na artefaktach zaprojektowanych przez człowieka. 32

Po głębszym zastanowieniu ścisłe rozróżnienie na wewnętrzną i zewnętrzną teleologię, przyjmowane przez Fesera i Sicha, może stać się znacznie mnie wy-raźne niż się twierdzi. Utrzymując, z jednej strony, że przyczyny w naturalnych (nieświadomych) składnikach (na przykład w organizmach biologicznych) mają „wbudowaną” lub „przyrodzoną” 33 teleologię, Feser podkreśla także, że każdą

teleologią kierować musi jakiś „intelekt”. 34 Skoro nieświadomość i kierujący

in-telekt nie mogą istnieć jednocześnie w tym samym bycie, wynika z tego, że w większości wypadków teleologia w przyrodzie wymaga ostatecznie zewnętrz-nego intelektu, nawet wówczas, gdy tymczasowo lub „pośrednio” taka teleolo-gia ma charakter wewnętrzny.

Tomasz z Akwinu jasno przedstawia tę mieszankę ostatecznie zewnętrznej i pośrednio wewnętrznej teleologii w swojej słynnej Piątej Drodze za pomocą analogii do wystrzelenia strzały w kierunku celu przez łucznika. 35 Gdy strzała

opuszcza łuk, bezpośrednia teleologia łucznika przenosi się na strzałę. „Zasada ruchu i zmiany” przekształca się z zewnętrznej (mającej źródło w łuczniku) w wewnętrzną (czyli w strzale). Czy zatem przyczyny celowe są w większej części przyrody wewnętrzne czy zewnętrzne? Odpowiedź, jak się zdaje, zależy od tego, na którym etapie całego procesu zamierzamy się skupić.

32 Por. Edward FESER, „Nature versus Art”, Edward Feser Blog 30 April 2011, http://edward

feser.blogspot.com/2011/04/nature-versus-art.html (06.12.2017); Alexander SICH, „The

Indepen-dence and Proper Roles of Metaphysics in Support of an Integrated Understanding of God’s Cre-ation”, w: Jonathan BARTLETT, Dominic HALSMER, and Mark HALL (eds.), Engineering and the

Ul-timate: An Interdisciplinary Investigation of Order and Design in Nature and Craft, Blyth

In-stitute Press, Broken Arrow, Oklahoma 2014, s. 39-62.

Sich przyjmuje to rozróżnienie po części dlatego, że dostrzega poważną słabość w przywoły-waniu analogii do maszyn w celu zrozumienia organelli biologicznych. Według niego takie rozu-mowanie wywodzi się z nieprawomocnego odwrócenia „niezwykle ważnej zasady Arystotelesa: sztuka (artefakt) imituje przyrodę”.

33 Por. FESER, „Nature versus Art…”.

34 Por. Edward FESER, The Last Superstition: A Refutation of the New Atheism, St.

Augus-tine’s Press, South Bend, Indiana 2008, s. 115-116.

35 Por. TOMASZZ AKWINU, Suma teologiczna, przeł. Pius Bełch, t. 1, Veritas, London 1975, cz.

(17)

Rozróżnienie na wewnętrzną i zewnętrzną teleologię zamazuje się również, gdy odwołujemy się do procesów darwinowskich w celu wyjaśnienia różnorod-ności biologicznej. Biologowie ewolucyjni często przywołują „koopcję” jako proces ewolucyjny, który był przyczyną powstania wysoce złożonych narządów lub układów. Jednak w procesie darwinowskiej koopcji „cechy, które wyewolu-owały w jednym zespole warunków, zostały przejęte [drogą mutacji i doboru na-turalnego, z których ten ostatni jest zewnętrzny względem organizmu], by pełnić inną funkcję w innym zespole warunków”. 36 Jak więc można stanowczo

twier-dzić, że nowa funkcja — przynajmniej częściowo wytworzona z zewnątrz — jest „wbudowana”, „przyrodzona” lub „immanentna”? Czy cały proces ewolucji — czyli domniemane bogactwo funkcjonalnych zmian w czasie ogółem — nie mógłby być postrzegany, przynajmniej po części, jako ogromny zespół ze-wnętrznych teleologicznych przekształceń?

Zwolennik teorii inteligentnego projektu, William Dembski, również uważa, że rozróżnienie na wewnętrzną i zewnętrzną teleologię, wyrażone w Arystotele-sowym odróżnieniu obiektów naturalnych i artefaktów, „jest siłą rzeczy dość nieostre”. Dembski sugeruje, że najnowsze odkrycia naukowe mogą wskazywać na „zewnętrzny projekt” (to jest na ostatecznie zewnętrzne źródło tego, co obec-nie postrzegamy tylko jako teleologię wewnętrzną, którą Dembski najwyraźobec-niej utożsamia z informacją) przejawiający się w układach ożywionych. 37

Jeżeli granica między teleologią wewnętrzną a zewnętrzną okazuje się nie-ostra, to przepaść związana z analogią między artefaktami a obiektami natural-nymi wydaje się kurczyć. Co więcej, wygląda na to, że gdy podejmujemy próby pełniejszego i dokładniejszego zrozumienia organelli biologicznych, stosowanie analogii między nimi a urządzeniami lub systemami zbudowanymi przez czło-wieka zyskuje jeszcze większe uzasadnienie.

3.1. Artefakty a obiekty naturalne

Czy Bacon, dzięki stosowaniu analogii między obiektami naturalnymi a ludzkimi artefaktami, mógłby zasadnie utrzymać teleologię w dziedzinie fizy-36 Deborah A. MCLENNAN, „The Concept of Co-option: Why Evolution Often Looks

Miracu-lous”, Evolution, Education, and Outreach 2008, vol. 1, no. 3, s. 247 [247-258].

37 Por. William A. DEMBSKI, Being as Communion: A Metaphysics of Information, Ashgate

(18)

ki i czy takie podejście jest możliwe, a nawet wskazane, w dzisiejszej nauce? Jak wspomniałem wyżej, uczeni, tacy jak Feser i Sich, stanowczo odrzuciliby taką metodologię. Według nich istnieje wyraźne rozróżnienie między obiektami naturalnymi a artefaktami, a tych ostatnich nigdy nie należy przywoływać — przypuszczalnie nawet na mocy analogii — jako środków opisu tych pierw-szych.

Sich twierdzi, że „biologia bada naturalne układy ożywione”, i następnie wyjaśnia, że termin „naturalny” ma zastosowanie do tych rzeczy, w przypadku których przyczyny celowe (czy też „zasady ruchu lub zmiany”) mają charakter wewnętrzny. Artefakty, przeciwnie, to te rzeczy, w przypadku których przyczy-ny celowe są zewnętrzne, i dlatego nie należą one do zakresu biologii. 38 Sich

kładzie nacisk na „niezwykle ważną zasadę Arystotelesa: sztuka (artefakt) imitu-je przyrodę, a nie na odwrót”. Następnie ostrzega, że liczni naukowcy i myśli-ciele, w tym zwolennicy teorii inteligentnego projektu, którzy twierdzą, że to „przyroda imituje sztukę (artefakt)”, popełniają „błąd redukcjonizmu «mechani-stycznego»”. 39 Sich konkluduje, że porównywanie komórek żywych lub ich

części do „fabryk” i „maszyn” to przykład „mętnego myślenia, które stawia rze-czywistość na głowie”. 40

To, czy jakiś zwolennik teorii inteligentnego projektu twierdził kiedykol-wiek, że przyroda imituje artefakt, nie jest takie oczywiste. 41 Poglądy

teorety-ków projektu często zdają się sugerować jedynie, że pewne struktury czy układy naturalne oraz pewne artefakty wydają się analogiczne. Analogia nie odpowiada na pytanie, czy któryś z analogów wywodzi się z drugiego. Nie wygląda więc na to, by sposób rozumowania teoretyków projektu groził odwróceniem zdrowo-rozsądkowego dictum Arystotelesa.

38 Por. SICH, „The Independence and Proper Roles of Metaphysics…”. 39 SICH, „The Independence and Proper Roles of Metaphysics…”, s. 53. 40 S

ICH, „The Independence and Proper Roles of Metaphysics…”, s. 54.

41 William Dembski utrzymuje że, „teoria inteligentnego projektu ma na celu odkrywanie

mocnych świadectw naukowych na rzecz rzeczywistej teleologii w przyrodzie. Zwykle, w celu zapewnienia takich świadectw, stosuje pewne sformułowanie materialistycznej logiki refutacji. Nie znaczy to jednak, że teoria inteligentnego projektu musi przyjmować mechanistyczny, reduk-cjonistyczny bądź artefaktualny pogląd na życie lub Wszechświat” (DEMBSKI, Being as

(19)

Kolejny argument przemawiający za prawomocnością stosowania analogii między obiektami naturalnymi a ludzkimi urządzeniami lub systemami dotyczy zakresu przejawiania się teleologii. Feser (najwyraźniej podążając za Arystotele-sem i Akwinatą) definiuje przyczyny celowe tak szeroko, że mogą one mieścić się w zakresie od jedynie regularnie obserwowanych, nieświadomych i z pozoru niefunkcjonalnych skutków 42 po wysoce wyspecyfikowane, złożone, uprzednio

zaaranżowane i nastawione na jakiś cel strategie ludzkiego umysłu. Przypusz-czalnie ze względu na ten szeroki zakres Feser zdaje się dopuszczać swego ro-dzaju kontinuum, w ramach którego teleologia w przyrodzie (świecie fizycz-nym) jest mniej lub bardziej oczywista, mniej lub bardziej wyraźna. Feser mó-wi, że „ludzki umysł przejawia przyczynowość celową w sposób bardziej oczy-wisty niż cokolwiek innego […] Umysł stanowi najoczywistszy paradygmat przyczynowości celowej”. 43

Jeżeli ludzie, a zwłaszcza ludzkie umysły, są najoczywistszym przejawem teleologii w świecie przyrody, to wydawałoby się, że wykorzystywanie ludzkiej teleologii — szczególnie tej, która przejawia się w jej wytworach — do analo-gicznej analizy teleologii w przyrodzie jest w pełni prawomocne. Chcemy nie-ustannie zwiększać naszą wiedzę o świecie przyrody. Już całkiem dobrze rozu-miemy świat ludzki. Jak będę przekonywać później, analogia stanowi kluczowe narzędzie zdobywania wiedzy, które pomaga nam korzystać z tego, co już do-brze wiemy, aby zrozumieć to, czego jeszcze nie wiemy. Wiele zatem przema-wia za wykorzystywaniem bogatych w teleologię ludzkich, artefaktualnych urządzeń i systemów do przeprowadzania (i potencjalnego testowania) wniosko-wań z analogii w odniesieniu do tego, co wygląda na bardzo podobne, bogate w teleologię cechy świata biologicznego.

42 W związku z uwagą poczynioną wcześniej Feser twierdzi, że arystotelicy nawet

nieświa-dome byty, takie jak asteroidy czy góry, postrzegali jako przejawiające „przyczynowość celową o tyle, o ile [są one] […] «nakierowane na» wytworzenie pewnego określonego zakresu skutków” (FESER, The Last Superstition…, s. 238).

43 FESER, The Last Superstition…, s. 194. Feser sugeruje również istnienie stopniowalnego

kontinuum, gdy pisze, że „ludzka myśl i działanie stanowią najoczywistsze przykłady zjawisk przejawiających nieredukowalną teleologię, ale nie są jedynymi. W istocie przyczynowość celo-wa przenika świat przyrody od poziomu złożonych narządów biologicznych aż do najprostszych oddziaływań przyczynowych na poziomie mikroskopowym” (FESER, The Last Superstition…,

(20)

Stephen Talbott wskazuje na dodatkowe potężne problemy empiryczne od-nośnie do kwestii prawomocności analogii między artefaktami a organizmami. Talbott prawidłowo wskazuje, że w literaturze naukowej roi się od porównań or-ganelli komórkowych do „maszyn”. 44 Obszernie ilustruje on jednak, że obraz

wyłaniający się z biologii komórkowej nie zgadza się w pełni z mechanistycz-nym poglądem mówiącym o przyczynowości działającej oddolnie. Twierdzi on, że wyjaśnienie życia jako „nieożywionej maszynerii na poziomie molekularnym było chybione”. 45 Lepszym ujęciem jest raczej „zunifikowane i nieredukowalne

funkcjonowanie komórki i organizmu jako całości — żywa forma podlegająca metamorfozie […]”. 46 Talbott podsumowuje w najogólniejszych kategoriach,

jak należy pojmować organizmy: „wszystko […] w komórce jest […] przeja-wem życia. […] Jako metafora naukowego pojmowania biologii […] «jest to życie do samego dołu»”. 47

Zaproponowane przez Talbotta opisy najnowszych odkryć wymagają głębo-kiego, powtórnego przemyślenia tego, jak najlepiej pojmować i wyjaśniać życie na poziomie komórkowym. Niekoniecznie wykluczają one jednak stosowność lub użyteczność znajdowania analogii między ludzkimi urządzeniami i systema-mi a życiem organicznym na poziosystema-mie komórkowym.

Po pierwsze, podjęta przez Talbotta próba ogólnego podsumowania tego, czego dowiadujemy się o fundamentalnej naturze organizmów, nie wydaje się szczególnie pomocna. Niebezpiecznie zbliża się on do tautologii mówiącej, że „życie jest życiem”. Stosowanie analogii do projektu człowieka przynajmniej pozwala nam dowiedzieć się czegoś nowego. Jedna z mocnych stron analogii leży w jej subtelnym zrównoważeniu podobieństw i różnic. Aby analogia była jak najlepsza, oba analogi muszą być bardzo podobne, ale nie identyczne. Stwierdzenie, że „kruk jest czarny jak kruk”, nie objaśnia zbyt wiele.

44 Por. Stephen TALBOTT, „The Unbearable Wholeness of Beings”, The New Atlantis Fall

2010, s. 28 [27-51], http://www.thenewatlantis.com/docLib/20110328_TNA29Talbott.pdf (07.12. 2017).

45 Stephen TALBOTT, „Getting Over the Code Delusion”, The New Atlantis Summer 2010, s. 9

[3-27], http://www.thenewatlantis.com/docLib/20100914_TNA28Talbott.pdf (07.12.2017).

46 T

ALBOTT, „Getting Over the Code Delusion…”, s. 9.

(21)

Po drugie, Talbott przytacza z aprobatą następującą wypowiedź Franka R. Lilliego: „nie jest możliwe, by nieulegający zmianom układ mógł wyjaśnić uporządkowaną ścieżkę rozwojową. Niezmienne rzeczy nie mogą same z siebie wyjaśniać procesów dynamicznych”. 48 Możliwe jest jednak, by za pomocą

cze-goś, co jest niezmienne, wyjaśniano nie całe procesy dynamiczne, lecz ich czę-ści. Analogie do urządzeń wytworzonych przez człowieka nie muszą pomagać nam w zrozumieniu całego systemu życia organicznego, lecz powinny dość do-brze pomagać zrozumieć pewne składniki życia.

Wreszcie, w części, w której Talbott najwyraźniej chce podsumować główne twierdzenie, że „organizm nie jest maszyną”, pisze on: „nie istnieje oczywiste podobieństwo między maszyną do szycia, zegarkiem lub jakąkolwiek inną ma-szyną a — dajmy na to — skręcającym się, ulegającym ekspresji chromoso-mem”. 49 Z jakiegoś powodu Talbott dobrał nazbyt uproszczone i w dużej mierze

nieistotne przykłady, które sprawiają, że analogie do ludzkich urządzeń brzmią niewiarygodnie. Tymczasem istnieją przykłady ze świata ludzkich wynalazków i projektów, które są znacznie ciekawsze i przynajmniej nieco bardziej podobne do dynamicznych, interaktywnych zjawisk, dla których Talbott szuka wyjaśnie-nia.

Niektóre z tych istotniejszych przykładów przedstawię w dalszej części ni-niejszego artykułu. Wcześniej należy się jednak zapoznać z ogólnym wprowa-dzeniem do zagadnienia analogii. W następnej części podejmę próbę odpowie-dzi na następujące pytania: jakie zasady rządzą rozumowaniem z analogii i jakie cechy należy przypisać użytecznym, wysoce pouczającym analogiom?

4. Analogia (czyli indukcyjne wnioskowanie o teleologii)

4.1. Teoria analogii: krótkie wprowadzenie

Mówiąc najogólniej, analogia stanowi jeden z najbardziej podstawowych sposobów, w jakie ludzie uczą się czegoś nowego. Jest to metoda polegająca na wykorzystywaniu zasobu już posiadanej wiedzy w celu lepszego zrozumienia tego, co jeszcze dla nas nieznane. Mówiąc zaś konkretniej, analogia to

narzę-48 T

ALBOTT, „Getting Over the Code Delusion…”, s. 8.

(22)

dzie, które było powszechnie używane i okazało się przydatne zarówno w ogól-nie rozumianej nauce, jak i w przypadku hipotez dotyczących powstawania bio-logicznych innowacji. 50 Najpierw należy jednak zapytać, jakie standardy rządzą

właściwym stosowaniem analogii w hipotezach naukowych, to znaczy takim, aby mogło to sprzyjać rozwojowi nauki i przybliżać dociekania naukowe do prawdy. Co może zachęcić do stosowania wiarygodnych, mocnych analogii oraz unikania analogii powierzchownych i słabych?

Dedre Gentner i Arthur Markman podkreślają, że dzielenie abstrakcyjnych związków (które nazywają oni „wyższym rzędem”) między dwoma analogami jest ważniejsze od innych, konkretniejszych (lub bardziej prozaicznych) podo-bieństw między nimi: „Pasujący do siebie zespół relacji powiązany relacjami ograniczającymi wyższego rzędu tworzy lepsze analogiczne dopasowanie niż równa liczba pasujących do siebie relacji, które nie są ze sobą powiązane”. 51

Analogia teleologiczna zdaje się spełniać standard pasujących do siebie re-lacji wyższego rzędu. Wymagana jest relacja przyczynowa między teleologią a wyspecyfikowanymi i złożonymi cechami ludzkich artefaktów. Ta sama rela-cja przyczynowa wyższego rzędu jest następnie nakładana na wyspecyfikowane i złożone cechy zjawisk przyrodniczych, wskazując na teleologię jako analo-giczny czynnik przyczynowy.

Duża ilość pokrywających się cech także może nie mieć znaczenia dla siły analogii: „Teoria oparta jedynie na względnej liczbie wspólnych i odmiennych predykatów nie może zapewniać adekwatnego ujęcia analogii, a więc nie może też stanowić dostatecznej podstawy dla ogólnego ujęcia pokrewieństwa”. 52

C. Kenneth Waters krytykuje uznawanie „indukcji enumeracyjnych” jako do-brych analogii. Ubolewa on, że taka praktyka:

50 Por. James C. LEMASTER, A Critique of the Rejection of Intelligent Design as a Scientific

Hypothesis by Elliott Sober From His Book Evidence and Evolution, rozprawa doktorska,

Southern Baptist Theological Seminary 2014. Treść części o analogii w tym artykule, za wyjąt-kiem bezpośrednich lub pośrednich cytatów z innych autorów, została w większości skopiowana lub zaadaptowana z mojej rozprawy doktorskiej.

51 Dedre GENTNER and Arthur B. MARKMAN, „Structure Mapping in Analogy and Similarity”,

American Psychologist 1997, vol. 52, no. 1, s. 47 [45-56].

52 Dedre GENTNER, „Structure Mapping: A Theoretical Framework for Analogy”, Cognitive

(23)

ignoruje te relacje, dzięki którym argumenty mają charakter analogii. Tradycyjne uję-cia nie dostrzegają więc szczególnego schematu rozumowania, który leży u podstaw wnioskowań z analogii. Nie ma się co dziwić, że te tradycyjne ujęcia skłaniały filozo-fów do wniosku, że argumenty z analogii są zbyt słabe, by uzasadniać hipotezy nauko-we. Prowadziły też do umniejszania ich roli jako uzasadnień w całej historii nauki. 53

Można zadać pytanie, „czy przywołanie przyczyny teleologicznej wymaga dosłownego — a nie tylko analogicznego (w terminologii Gentnera) — podo-bieństwa między ludzkimi artefaktami a organizmami biologicznymi”? Zwolen-nicy poglądu, że w przyrodzie istnieje teleologia (na przykład zwolenZwolen-nicy teorii inteligentnego projektu), nie muszą twierdzić, że w fizycznych przejawach dwóch porównywanych zjawisk dostrzegalne jest dosłowne podobieństwo. Jed-nakże w najważniejszym aspekcie wyspecyfikowana złożoność (cecha wyższe-go rzędu), artefakty i organizmy są w dosłownym sensie podobne, nawet izo-morficzne. Co więcej, fizyczne podobieństwo nie jest konieczne do porównywa-nia pewnych ludzkich artefaktów — na przykład traktora i kopii Hamleta — aby móc zasadnie wywnioskować, że oba przejawiają teleologię. Jeśli tylko ktoś chce, może wskazać wszystkie cechy, ze względu na które traktor i Hamlet nie wykazują „dosłownego podobieństwa”, ale oba te artefakty posiadają tę samą ogólną przyczynę wyższego rzędu, mianowicie teleologię.

Na ogólnym poziomie Keith Holyoak i Paul Thagard twierdzą, że „analogia stanowi część wnioskowania do spójnych teorii eksplanacyjnych”. 54 Mimo że

ostatecznie preferują oni teorię Darwina, 55 to i tak doceniają przywołaną przez

Williama Paleya słynną analogię do zegarmistrza jako argument na rzecz tele-ologii w przyrodzie. Nazywają ją „wyrafinowaną analogią opartą na mapowaniu systemowym”. 56 Piszą też, że:

Argument z projektu ewidentnie wykorzystuje mapowanie systemowe, co widoczne jest w […] relacji „przyczynowej” wyższego rzędu zarówno w analogu źródłowym

53 C. Kenneth WATERS, „Taking Analogical Inference Seriously: Darwin’s Argument from

Ar-tificial Selection”, w: PSA: Proceedings of the Biennial Meeting of the Philosophy of Science

Association: Volume 1: Contributed Papers, The University of Chicago Press, Chicago 1986,

s. 503 [502-513].

54 Keith J. HOLYOAK and Paul THAGARD, Mental Leaps: Analogy in Creative Thought, MIT

Press, Cambridge, Massachusetts 1995, s. 170.

55 Por. H

OLYOAK and THAGARD, Mental Leaps…, s. 174.

(24)

(zegarek/zegarmistrz), jak i w analogu docelowym (świat/Bóg). Rzeczywiście istnieje więc wyjaśnienie analogiczne, które sprawia, że hipoteza boskiego aktu stwórczego zasługuje na uwzględnienie w procedurze wnioskowania do najlepszego wyjaśnie-nia. 57

Holyoak i Thagard twierdzą ponadto, że analogie, nawet te zawierające wy-raźne izomorfizmy, nie gwarantują doskonałego odzwierciedlenia rzeczywisto-ści. Dochodzą jedynie do wniosku, że wziąwszy pod uwagę izomorfizmy, analo-gie wyciągane na podstawie źródła „będą miały pewną wiarygodność w odnie-sieniu do obiektu docelowego”. Ponieważ wiarygodność nie jest tym samym, co pewność, więc według nich najlepsze, co można zrobić, to korzystać z analogii tymczasowo, aby „wyprowadzać wnioski dotyczące przedmiotu dociekań, a na-stępnie sprawdzać, czy te wnioski rzeczywiście dają się utrzymać po bezpośred-nim jego zbadaniu”. 58 Taka procedura najprawdopodobniej zyskałaby aprobatę

Bacona.

4.2. Problemy dotyczące Hume’owskiej krytyki

argumentów z analogii na rzecz projektu

W Dialogach o religii naturalnej David Hume omawia analogie używane do wyciągania wniosku o istnieniu teleologii w przyrodzie. 59 Hume’owska

kry-tyka rozumowań z analogii jest dobrze znana: „Kiedy […] nieznacznie choćby odejść od podobieństwa przypadków, odpowiednio do tego słabnie i siła dowo-du i można w końcu zredowo-dukować ją do bardzo tylko słabej analogii, która, jak wiadomo, bywa omylna i zawodna”. 60 Hume sugeruje następnie, że ze względu

na uderzający brak podobieństw analogie między ludzkimi artefaktami a zjawi-skami przyrodniczymi mogą ostatecznie okazać się nie lepsze niż zwykłe domy-sły: „Odmienność jest tak jaskrawa, że co się tyczy podobieństwa przyczyny

57 H

OLYOAK and THAGARD, Mental Leaps…, s. 174.

58 HOLYOAK and THAGARD, Mental Leaps…, s. 30.

59 Por. Dawid HUME, Dialogi o religii naturalnej, w: Dawid HUME, Dialogi o religii

natural-nej. Naturalna historia religii wraz z dodatkami, przeł. Anna Hochfeldowa, Biblioteka

Klasy-ków Filozofii, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1962, s. 23 [1-136].

(25)

możesz co najwyżej utrzymywać, że je zgadujesz, że się go domyślasz, że takie powziąłeś przypuszczenie”. 61

Rozumowaniu Hume’a można postawić różne zarzuty, ale na szczególną uwagę zasługuje jeden z nich. Gdy Hume wykazywał, że jeśli podobieństwa zmniejszają się, to analogia słabnie, zapomniał wspomnieć, że zachodzi również relacja odwrotna: kiedy dwa analogi stają się coraz bardziej podobne, analogia zyskuje na sile. Od czasów Hume’a minęło ponad dwieście lat, w trakcie któ-rych dokonywał się postęp techniki i nauki. Wiele wynalazków i odkryć dało (i zapewne nadal daje coraz większe) podstawy dla znacznie wiarygodniejszych wnioskowań z analogii między ludzkimi artefaktami a przyrodniczymi struktu-rami lub układami niż te, które Hume krytykował w Dialogach. Na przykład podobieństwa między wyspecyfikowaną złożoną informacją w DNA a tą w ję-zykach komputerowych 62 lub podobieństwa między maszynerią komórkową

a mikro-maszynerią zaprojektowaną przez człowieka najprawdopodobniej sta-nowią znacznie dobitniejszą — dzięki zastosowaniu rozumowania z analogii — wskazówkę działania podobnych przyczyn niż Hume (lub Bacon) był w stanie sobie kiedykolwiek wyobrazić.

4.3. Nauka stosuje analogie regularnie i z powodzeniem

Naukowcy nierzadko korzystają z analogii jako potężnych narzędzi w pro-cesie rozwoju i analizy wiarygodności swoich hipotez. Albert Einstein i Leopold Infeld pisali:

W fizyce często się zdarzało, że zasadniczy postęp osiągano drogą przeprowadzenia konsekwentnej analogii między pozornie nie związanymi z sobą zjawiskami. […] wy-krywanie ukrytych pod powierzchnią zewnętrznych różnic — zasadniczych cech

61 HUME, Dialogi o religii naturalnej…, s. 25.

62 Hubert Yockey pisze, że „Należy zrozumieć, że nie stosujemy rozumowania z analogii.

Hi-poteza sekwencji stosuje się bezpośrednio do białka i tekstu genetycznego, jak również do języka pisanego, i dlatego są one matematycznie identyczne” (Hubert P. YOCKEY, „Self Organization

Ori-gin of Life Scenarios and Information Theory”, Journal of Theoretical Biology 1981, vol. 91, no. 1, s. 16 [13-31]). Wbrew twierdzeniu Yockeya, gdy porównywane przez niego układy (funkcjo-nalne łańcuchy aminokwasów i ludzkie języki) rozpatruje się od strony materialnej, rzeczywiście mogą być one analogiczne, a nie zupełnie identyczne. Kluczowa cecha wyspecyfikowanej złożo-nej informacji jest jednak odwzorowana między nimi identycznie, co stanowi uzasadnienie dla izomorficznej, teleologicznej analogii między przyczynami obu układów.

(26)

wspólnych i budowanie na tej podstawie nowej, płodnej teorii jest ważną, twórczą pra-cą. 63

Johannes Kepler podobno nazywał analogie swoimi „najbardziej godnymi zaufania mistrzami”. 64 Gentner podaje przykłady naukowców, takich jak

New-ton, Galileusz i Rutherford, którzy stosowali analogie, gdy formułowali swoje teorie. 65 Henri Poincaré czuł, że analogia jest kluczowym czynnikiem w

proce-sie rozwoju nauki. 66 Raimo Antilla, profesor lingwistyki w UCLA, twierdzi, że

„analogie są niezbędnymi składnikami wszystkich teorii […] [Analogia] jest szczególnie wartościowa, gdy przedmiot badań nie jest bezpośrednio obserwo-walny”. 67 Holyoak i Thagard prezentują długą listę analogii, które okazały się

nadzwyczaj płodne w rozwoju nauki. 68 Inni dostrzegli kluczową rolę analogii

w tworzeniu i weryfikowaniu hipotez naukowych. 69

Holyoak i Thagard ostrzegają jednak, że analogia „często może prowadzić do fałszywych wniosków”. 70 Sugerują więc, że analogię powinno się stosować

na etapach odkrywania i rozwijania typowego procesu naukowego, lecz nie na-leży się do nich uciekać w procesie ewaluacji. Mimo to zauważają oni, że pewni powszechnie szanowani naukowcy nie postępowali zgodnie z ich kryterium. 63 Albert EINSTEIN i Leopold INFELD, Ewolucja fizyki. Rozwój poglądów od najdawniejszych

pojęć do teorii względności i kwantów, przeł. Ryszard Gajewski, Państwowe Wydawnictwo

Na-ukowe, Warszawa 1962, s. 239-240.

64 Por. George POLYA, Mathematics and Plausible Reasoning: Volume 1: Induction and

Analogy in Mathematics, Princeton University Press, Princeton, New Jersey 1954, s. 12.

65 Por. Dedre GENTNER, „Are Scientific Analogies Metaphors?”, w: David S. MIALL (ed.),

Metaphors: Problems and Perspectives, Humanities Press, Atlantic Highlands, New Jersey

1982, s. 106-132; HUME, Dialogi o religii naturalnej…; Thomas C. CHAMBERLIN, „The Method of

Multiple Working Hypotheses”, Science. New Series 1965, vol. 148, no. 3671, s. 754-759.

66 Por. Henri POINCARÉ, Wartość nauki, przeł. Ludwik Silberstein, Nakład Jakoba

Mortkowi-cza, G. Centnerszwer i Ska, Warszawa 1908.

67 Raimo ANTILLA, Trends in Linguistics: State-of-the-Art Reports: Volume 10: Analogy,

Mouton Publishers, The Hague 1977, s. 17.

68 Por. HOLYOAK and THAGARD, Mental Leaps…, s. 186-187.

69 Por. Joost M. WOLTERING, „From Lizard to Snake: Behind the Evolution of an Extreme

Body Plan”, Current Genomics 2012, vol. 13, no. 4, s. 289-299; Helmar GUST, Ulf KRUMMACK,

Kai-Uwe KÜHNBERGER, and Angela SCHWERING, „Analogical Reasoning: A Core of Cognition”,

Künstliche Intelligenz 2008, vol. 22, no. 1, s. 8-12.

(27)

Szczególną uwagę poświęcają Karolowi Darwinowi, który „otwarcie uznał ana-logię między doborem naturalnym a doborem sztucznym jako jedną z podstaw dla wiary w jego teorię”. 71

4.4. Przekonujące współczesne przykłady analogii teleologicznych

Postępy w dziedzinie zwanej biologią syntetyczną dają okazję do znalezie-nia coraz większej ilości analogów stanowiących podstawę dla indukcyjnego ar-gumentu teleologicznego. Biologowie molekularni i syntetyczni poczynili już imponujące kroki w kierunku wytworzenia mikroskopijnego życia w laborato-rium. Na szczególną uwagę zasługują dwie cechy eksperymentów przeprowa-dzanych w ramach biologii syntetycznej. Po pierwsze, cechy powstających w ich wyniku wytworów coraz bardziej przypominają cechy żywych bakterii. Po drugie, czynnikiem dogłębnie przenikającym te eksperymenty i ich wytwory jest intencjonalny, inteligentny projekt. To, co pionierzy syntetycznego życia, Craig Venter i jego współpracownicy, robili przez ostatnie kilkadziesiąt lat, sta-nowi ucieleśnienie zjawiska teleologicznego. 72

Chemik Fazale Rana przedstawia zarys trzech ogólnych stadiów — przy czym wszystkie przeniknięte są inteligencją i teleologicznym zamysłem — w projekcie zsyntetyzowania życia podjętym przez zespół Ventera: a) przygoto-wanie się do syntezy genomu; b) zsyntetyzoprzygoto-wanie genomu i c) transplantacja genomu. Co ciekawe, niedawno zakończony przełomowy projekt zespołu Vente-ra 73 najprawdopodobniej wymagał również czwartego stadium — w równym

stopniu przejawiającego teleologię. Chodzi mianowicie o minimalizację geno-mu.

Każde stadium tego projektu niezbędnie wymaga aspektów celowych, ta-kich jak intensywne planowanie, duża dbałość o szczegóły, pełna współpraca, krytyczne uwagi i konsultacje, ocena i uczenie się na błędach, kreatywność, do-brze rozwinięta umiejętność rozumowania oraz doświadczenie — wszystko to

71 HOLYOAK and THAGARD, Mental Leaps…, s. 190.

72 To śmiałe przedsięwzięcie ma co najmniej dwa ostateczne cele: 1) stworzyć w

laborato-rium życie, które potencjalnie może przynieść korzyści ludzkości; 2) przynieść furę pieniędzy.

73 Por. Andy COGHLAN, „Artificial Cell Designed in Lab Reveals Genes Essential to Life”,

(28)

dla zrealizowania jasno określonego celu. Krótko mówiąc, teleologia jest nie-zbędnym składnikiem tego procesu od jego początku do końca.

Poza bezpośrednim udziałem zespołu Ventera jego sukces, jak dotąd, wyma-gał też ściśle kontrolowanych warunków laboratoryjnych oraz specjalistycznej aparatury, która sama została wyprodukowana przez inne, kierujące się teleolo-gią ludzkie korporacje. Co więcej, zespół Ventera wspierał się osiągnięciami po-koleń wcześniejszych badaczy, których sukcesy również wymagały zaplecza o teleologicznym charakterze. 74 Fazale Rana podsumowuje, że Venter i jego

współpracownicy

polegali na osiągnięciach wcześniejszych naukowców. Technika chemicznego syntety-zowania oligonukleotydów stanowi zdumiewające osiągnięcie techniczne będące re-zultatem ponad pięćdziesięciu lat gorliwych wysiłków najlepszych naukowców na świecie (w tym laureatów Nagrody Nobla). Bez tych błyskotliwych umysłów i nie-zwykłych osiągnięć zespół Ventera nie mógłby żywić nadziei na przeprowadzenie peł-nej syntezy genomu M. genitalium. 75

Podsumowując, inteligentny i intencjonalny proces wytworzył funkcjonalny genom, izomorficznie analogiczny do niezliczonej ilości innych genomów, które obserwujemy w świecie przyrody. Produkt lub skutek jest zasadniczo identycz-ny z dwoma analogami. Wiemy, że powstanie jednego z tych skutków (synte-tycznego genomu) od początku do końca wymaga intensywnych teleologicz-nych wysiłków i procesów. Poprawne rozumowanie z analogii, za punkt wyjścia biorące obserwowane zjawiska (kierowane teleologią działania zespołu tworzą-cego syntetyczne życie), daje indukcyjną podstawę dla racjonalnego wyjaśnie-nia tego, jak powstały analogiczne skutki (całe mnóstwo obserwowanych geno-mów naturalnych).

Innym przykładem organelli stanowiącej podstawę indukcyjnego argumentu teleologicznego jest syntaza ATP. Ten układ wewnątrzkomórkowy przejawia wysoce izomorficzną analogię do turbinowego generatora hydroelektrycznego.

74 Na przykład Andrew Murray i Jack Szostak komentują, że „dostępność inżynierii

gene-tycznej umożliwia […] budowanie sztucznych chromosomów ze sklonowanych odcinków DNA” (Andrew W. MURRAY and Jack W. SZOSTAK, „Construction of Artificial Chromosomes in Yeast”,

Nature 1983, vol. 305, no. 5931, s. 189-193).

75 Fazale RANA, Creating Life in the Lab: How New Discoveries in Synthetic Biology Make

(29)

Na przykład, jeśli chodzi o zintegrowaną funkcjonalność w obu analogach, to wspólne działanie ruchu obrotowego, dwóch silników, centralnego wału napę-dowego, statora i kilku innych podjednostek 76 przekształca energię potencjalną

w energię mechaniczną i wreszcie w przenośną formę energii (generator wytwa-rza energię elektryczną, a syntaza ATP produkuje cząsteczkę ATP).

Zważywszy na cechy syntazy ATP, wielu biologów molekularnych przyrów-nało ją do urządzeń zaprojektowanych przez człowieka. Według zespołu Chri-stopha von Ballmoosa „syntaza F1F0 ATP to miniaturowy silnik składający się z dwóch przeciwległych motorów obrotowych”. 77 Steven Block pisze, że „gdy

krystaliczna struktura F1ATPazy została ostatecznie ustalona, wyglądała ona zu-pełnie jak trójtłokowy motor obrotowy, złożony z sześciokątnego pierścienia par

α-β otaczającego wał napędowy utworzony z podjednostki γ. 78 Co ciekawe,

ze-spół Roberta Nakamoto 79 wskazuje, że analogia do ludzkich motorów mogła

odegrać kluczową rolę w zrozumieniu syntazy ATP: „Centralna lokalizacja pod-jednostki c i jej ewidentne podobieństwo do wału rozrządu zainspirowały bada-czy do konstruowania ujęć nastawionych na wykazanie zachodzenia rotacji”. 80

Ponadto, pomimo braku fizycznego podobieństwa, niektóre najnowsze wy-tworzone przez człowieka urządzenia lub systemy (albo ich zespoły) mają (lub najprawdopodobniej niedługo będą miały) przynajmniej część cech, których brak skłonił Stephena Talbotta do odrzucenia analogii między organellami a ma-szynami. Takie cechy mogą obejmować oddziaływania między

przyczynowo-76 Por. Robert K. NAKAMOTO, Joanne A. Baylis SCANLON, and Marwan K. AL-SHAWI, „The

Ro-tary Mechanism of the ATP Synthase”, Archives of Biochemistry and Biophysics 2008, vol. 476, no. 1, s. 43-50; Steven M. BLOCK, „Real Engines of Creation”, Nature 1997, vol. 386, no. 6622,

s. 217-219; Holger SEELERT, Ansgar POETSCH, Norbert A. DENCHER, Andreas ENGEL, Henning

STAHLBERG, and Daniel J. MÜLLLER, „Proton-Powered Turbine of a Plant Motor”, Nature 2000, vol.

405, no. 6785, s. 418-419.

77 Christoph VON BALLMOOS, Alexander WIEDENMANN, and Peter DIMROTH, „Essentials for ATP

Synthesis By F1F0 ATP Synthases”, The Annual Review of Biochemistry 2009, vol. 78, s. 655 [649-672].

78 BLOCK, „Real Engines of Creation…”.

79 Por. NAKAMOTO, SCANLON, and AL-SHAWI, „The Rotary Mechanism of the ATP Synthase…”. 80 Marco Piccolino, na Rysunku 3 swojego artykułu o maszynach molekularnych, umieszcza

nawet obok siebie ilustracje koła wodnego i syntazy ATP (por. Marco PICCOLINO, „Biological

Ma-chines: From Mills to Molecules”, Nature Reviews Molecular Cell Biology 2000, vol. 1, no. 2, s. 149-153).

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ryc. 5 Bydlin, fragment ruin zamku – przez gospodarzy terenu postrzeganych jako zagrożenie bezpieczeństwa, fot.. pierwszej i drugiej wojny światowej. Obie wojny pozostawiły

W samej bowiem woli mocy - a nie wyłącznie między wolą mocy i wiecznym powro­ tem, jak chce Lowith - i w jej manifestacjach (wolny duch, nadczłowiek) kryją się

Według Witkacego trudno jest być fizykalistą i psychologistą jed- nocześnie, bowiem albo sprowadza się procesy mentalne do fizycznych – i to ma sens (z punktu widzenia

„dowodem”  tego,  że  to,  co  jest  głoszone,  jest  w  najgłębszym  sensie  prawdziwe. Ponadto świadek to nie tylko ten, którego czyny są dobre 

Mam nadzieję, że lektura pierwszych prac zamieszczonych w „Onkologii na świecie” będzie ciekawa i spotka się z przychylnym odbiorem

4 Używając tradycyjnej terminologii, można powiedzieć, że jeśli naw et fragment m etafizyki (mianowicie metafizyka poznania; i teoria poznania mają w spólny

a) krewni, od których dana osoba pochodzi czyli pradziadkowie, dziadkowie, rodzice b) krewni pochodzący od tych samych przodków, czyli dzieci, wnuki, prawnuki c) krewni

W konsekwencji Maréchal, podejmując w 1914 roku prace nad pierwszą redakcją Punktu wyjścia metafizyki, będzie starał się wykazać, że przyjęcie koncepcji intelektualnego dynami-