Grygier, Tadeusz
Rozwój ruchu polskiego na Mazurach
w latach 1902-1914
Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 3, 313-350
1960
TA .D EU SZ G R Y G IE R
R O Z W Ó J RUCHU POLSKIEGO NA MAZURACH
W LATACH 1902-1914*)
I. NOW A O R G A N IZ A C JA Ż Y C IA P O L IT Y C Z N E G O
L ik w id acja G azety L udow ej b y ła przy k rą niespodzianką dla ruch u
polskiego, przed k tó rym stało nowe w ażne zadanie: w alka w y b orcza
w 1903 roku 1). Rów nież i dla w ładz pru sk ich m im o w szystko u p ad e k
G azety stanow ił n iesp o d zian k ę2). N ie przypuszczały one, że d z ia
łacze polscy do tego dopuszczą. M ożna w ięc było sądzić, iż ruch
m azurski został w zarodku stłum iony, tym bard ziej że rozpoczął się
rów nocześnie now y etap polityki germ an izacy jn ej i ek sterm in acy jn ej
w ładz w schodniopruskich, etap znacznie b ru taln iejszy 3).
W ładze p ru sk ie jedn ak że nie u leg ały złudzeniom, nie w ierzy ły
ew entualn em u całkow item u załam an iu się ak cji p o lsk ie j4). R zeczy
w iście tylko nie orien tującem u się w spraw ie obserw atorow i m o
gły się obecnie poszczególne zjaw isk a ruchu polskiego w ydaw ać jak o
nic nie znaczące. T ym czasem ukazanie się polskiego elem en tarza
w jed n ym m iejscu 5), polskiego katechizm u w d r u g im 6), pow stan ie
polskiej b ib lio te k i7), uroczystość jak ieg o ś polskiego tow arzystw a 8),
udzielenie stypendium jak iem u ś zdolnem u polskiem u m łodzień
cowi 9), w szystkie te sym ptom y ruchu polskiego św iadczyły o z o rg a
nizow anej polskiej akcji. B y ły to wyniki p racy T ow arzystw a C zy teln i
Ludow ej, T ow arzystw a Pom ocy N aukow ej, Polskiego C en traln ego
K om itetu W yborczego, pow odujące, że w ładze pruskie uw ażały tak ą
działaln ość za bardzo niebezpieczną dla polityki państw ow ej N ie
m iec 10). Z jedn ego jedn akże zdaw ały sobie one spraw ę, m ianow icie
z tego, iż organ izacje polskie zm uszone działać publicznie, fo rm u
łow ały sw oje statu ty oraz prow adziły zebrania w ram ach ob o w ią
zujących przepisów praw nych n ). In aczej m u siałyby one się liczyć
z p o licyjn ym rozw iązaniem . Po stronie n iem ieckiej uznano, iż ponad
tym i w szystkim i organ izacjam i działała i kierow ała nimi ja k a ś n a d
rzędna ta jn a o rgan izacja polska, której „antypaństw ow ość dla w ładz
w schodniopruskich nie u legała w ątp liw ości” 12). W istocie w szy stk ie
p rzejaw y polskiego życia politycznego uzgadn iane były z ta jn ą o r g a
n izacją. Otóż w ładze pru sk ie tylko przypadkow o zdołały te po w ią
zania odkryć i w ydobyć je częściowo na św iatło dzienne. W w yniku
doszło do kilku procesów , które rzuciły w ięcej św iatła n a te
spraw y 13).
W ażnym m om entem dla całości ruchu polskiego w P ru sach
W schodnich było rozszyfrow anie podstaw ow ych elem entów stru k tu ry
*) A rty ku ł n in iejszy je st dalszym ciągiem stu d iu m o p oczątkach ru ch u ludow ego na M azurach . Zob. K o m u n ik aty M azu rsk o-W arm iń sk ie 1960 n r 1 (67).
P rzyp isy zam ieszczono na końcu arty k u łu . .
polskiej pracy polityczn ej. Je d n y m z istotnych elem entów stru k tu
ralnych, szczególnie w ażnych dla P ru s W schodnich, b ył problem
odm iennej tak ty ki na dw u odrębnych teren ach — „P o lsk i” i „Z a g ra
n icy” H). Chodziło tu o zasadnicze zagadnienie polskiego ruchu
niepodległościow ego — odbudow y Polski w gran icach 1772 roku.
W takim rachunku polityczn ym do „P o lsk i” zaliczano z P ru s W schod
nich tylko W armię, w y łączając M azury )5). S tą d proces rozszerzający
gran ice W arm ii w polskim rachunku politycznym b y ł n ajlep szym
w yrazem przem ian w rozw oju p olskiej m yśli polityczn ej. O środek
olsztyński (reprezentow any przez Liszew skiego, Sam ulow skiego
i D anielew skiego) w yraźnie m y ślał o rozszerzeniu gran ic W armii
tylko na północy do K ró le w ca oraz na południow y zachód do gran ic
byłego zaboru ro sy jsk ieg o lub do gran ic P ru s Zachodnich. Chodziło
tu o pow iaty m azurskie: ostródzki, szczycieński i n id z ic k i16). N a tym
też obszarze polski ruch polityczny p o siadał specyficzn e form y dzia
łania i koncentrow ał się około O lsztyna 17). N atom iast pow iaty m a
zursk ie rejen cji gąbiń sk iej w chodziły w skład tak zw anej „Z a g ra
n icy ” . N iem niej w raz z rozw ojem G azety Ludow ej, szczególnie
w latach 1902 — 1906, rozpoczęła się ak cja ruchu polskiego, zm ierza
jącego u jąć rów nież w ram y „P o lsk i” pozostałe pow iaty m azurskie,
które by w przyszłym pań stw ie polskim stan ow iły odrębną p ro
w incję „M azow sze” 18). P o lsk a m y śl polityczna przekroczyła w yraźnie
„zaczarow an y k rą g granic z 1772 rok u ” 19).
Z ew nętrznym w y razem u jęcia w jed n ą organ izację w szystkich
Polaków , którzy m ieszkali gdziekolw iek w w iększych zw artych g ru
pach, dla w ładz niem ieckich było utw orzenie w 1894 roku Zw iązku
Polaków w N iem cze ch 20). N ależy przypuszczać, iż in icjaty w a
utw orzenia tego Zw iązku w yszła z P olskiego C en tralnego K om itetu
W yborczego dla P ru s Zachodnich i W armii. Je d n ą z głów nych ról
od egrał w tym procesie rozszerzania p olskiej m yśli politycznej
ks. A. W olszlegier21). Z w iązek Polaków został ustanow iony na w iel
kim zjeździe w B o c h u m 22). Z adania Zw iązku i jeg o rola dla M azur,
w ogóle rola tak zw anych „w e stfala k ó w ” w M azurskiej P artii
L udow ej, w przeciw ieństw ie do statutow o ograniczanych zadań do
tychczasow ych polskich organ izacji, pom yślan e b y ły ja k n a jsz e
rzej 2S). Celem Zw iązku m iało być zjednoczenie w szystkich Polaków .
Istotą tego zjednoczenia m iała być w alka o zapew nienie m oralnych
i m aterialn ych in teresów ludności p olsk iej oraz w yelim inow anie
z polskiego życia publicznego ak cji so cjalisty czn ej i rew o lu cyjn ej.
Zw iązek w łączył w ięc w zak res sw ego działania nieograniczony
niczym zak res p raw m oralnych i m aterialn ych w obec sw ych człon
ków. Zarząd Zw iązku przyzn aw ał sobie upraw n ien ia decydow ania
w zgodzie z obow iązującym u stro jem pań stw a niem ieckiego o stan o
w isku społecznym i politycznym sw ych członków 2i).
W ładze pruskow schodnie w tak iej postaw ie Zw iązku chciały
w idzieć przekroczenie gran ic legalności na rzecz tajn o ści działania,
i zaliczyły zw iązek do niebezpiecznej dla pań stw a o rg a n iz a c ji25).
Chociaż zadania statu tow e tak zostały sform ułow ane, że m ożna było
je uznać za zgodne z obow iązującym praw em , to jed n ak działaln ość
praktyczna Zw iązku w ym yk ała się w wielu spraw ach spod kontroli
publicznej i prow adziła do tajn y ch m iędzynarodow ych cen tral
ruchu polskiego 2fi).
Otóż cen tralą tą b y ła dla Polaków na całym św iecie L ig a Polska.
W je j ręku zbiegały się w szystkie nici działalności ruchu polskiego.
Bez stałej siedziby L ig a P olska n ajczęściej cen tralę um ieszczała
w W arszaw ie, tu ta j odbyw ały się n ajczęściej regu larn e zebrania.
Ja k o końcowy cel działaln ości L igi było u zyskanie pełnej n iezależ
ności Polski, narodow ej suw erenności przyszłego pań stw a pol
skiego 27).
Sk arb N arodow y, założony przez L igę w R app ersw illu w S z w aj
carii, m iał służyć dla finansow ania n agłych koniecznych ak cji ruchu
polskiego i zapoczątkow ać sk arb przyszłego pań stw a polskiego.
D la uzupełnienia i rozszerzenia S k arb u N arodow ego (na przykład
w roku 1901) posiad ającego 200.000 franków , nałożono tzw. „podatek
narodow y” , który za pośrednictw em k as k rajow ych przekazyw ano
do R app ersw illu. P rocen ty od zdeponow anego sk arbu służyły tzw.
czynnej obronie n a ziem iach polskich, m iędzy innym i na M azurach
i W arm ii28).
D alszym organem L igi P o lsk iej było stronnictw o narodowo-
dem okratyczne, o b ejm u jące rów nież cały św iat, w ięc i ziem ie polskie
w szystkich trzech zaborów . Inaczej niż Zw iązek Polaków w N iem
czech narodow a dem o k racja dopuszczała do form sw ej działalności
rów nież i środki n ielegaln e. P rogram je j przew idyw ał, iż „w razie
ja k ie jś ak cji, k tó rej osiągnąć się nie może przy pom ocy środków
legalnych, n ależy sięgać i po środki n iepraw ne, je śli okażą się ko
nieczne i użyteczne” 29).
W końcu w ram ach L igi P olsk iej działało Zjednoczenie Tow a
rzystw M łodzieży P olskiej Z agran icą. Je g o gałęzią w Niem czech był
Zw iązek T ow arzystw M łodzieży P olsk iej w N iem czech 30).
W ten sposób praw ie każdy zorganizow any P o lak był zależny od
Ligi P o lskiej, w ięc i na tak iej płaszczyźnie roztrząsać n ależy w szel
kie pociągnięcia polskiego ruchu politycznego na M azurach w tym
okresie. W tak im dopiero kontekście zrozum ie się rolę „w estfalak ó w ”
w życiu publiczn ym M azur i W arm ii w ogólności, a w działaniu
M azurskiej P artii L udow ej w szczegó ln o ści31).
Pierw szą a k c ją w ram ach tzw. aktyw n ej obrony b y ły poczynania,
zm ierzające do bezw zględnego utrzym an ia M azurskiej P artii L u do
w ej, w alczącej d alej o przeprow adzenie sw ego kan d yd ata do p a rla
m entu 32). Pozbaw iona organu prasow ego, nie m ogła rozw ijać się
norm alnie. K onieczna w ięc b y ła nowa pomoc w ew entualn ym u ru
chom ieniu jak ieg o ś w ydaw nictw a.
S p raw a na razie jed n ak nie p rzy bierała realn iejszych form , gdyż
w ośrodku w arszaw skim doszło do starć m iędzy O suchow skim
a B ursch em na tle stosunku do M azurów . T arcia w yznaniow e powo
dow ały i tam nieskoordynow ane pociągnięcia p o lity c z n e 33). O su
chowski, p atro n u jący całej akcji, zw rócił się do ośrodka poznań
skiego w celu założenia gazety m azursk iej w E łku. P odkreślał, że
w olałby widzieć ak cję n a M azurach w rękach Biederm an na z Pozna
nia niż B u r sc h e g o 34). B iederm ann, fin an su jąc ak cję z w łasnych
środków , pozw alał na to, by ośrodek w arszaw ski m ógł się skoncen
trow ać na ak cji ośw iatow ej i w szystkie środki finansow e przezna
czone na ten cel zużyć na zakładan ie i rozbudow ę bibliotek polskich
na M azurach 35). C oraz śc iślejsza w spółpraca O suchow skiego z ośrod
kiem poznańskim w yraźnie zaniepokoiła w ładze niem ieckie i wobec
pow yższego postanow iły one przy pierw szej bytności O suchow skiego
w Poznaniu aresztow ać go i odstaw ić do gran icy 36).
B iederm an n n aw iązał rów nież kontakt z polskim i działaczam i
protestan ckim i na Ś ląsk u , uw ażając, że oni m a ją o w iele ra d y k a l
n iejsze poglądy niż p rotestan ci polscy w W a rsz a w ie 37). S tą d biorąc
pod uw agę pom oc i zaangażow an ie się , gro m ad k arzy ” w ruchu po l
skim i M azurskiej P artii L u d ow ej, k o rzy stając z ich opozycyjn ego n a
staw ienia do unijn ego kościoła protestan ckiego, dziełacze śląscy przy
szczególn ej pom ocy ks. sen. F ran ciszk a M ich ejdy w y k up ili w r. 1902
w O stródzie dru karn ię i w ydaw nictw o E. Salew skiego (w ydającego
pierw szą gazetę M a z u r 38). W ydaw nictw o przekazano Franciszkow i
Pospieszyńskiem u. Je g o n akładem u kazało się po roku 1902 kilka
roczników pruskopolskiego k alen darza oraz organ polskich gro m ad
karzy Poselstw o P raw d y 39). Zam ierzano przekształcić w przyszłości
w ydaw nictw o P ospieszyń skiego na ja k ą ś w iększą placów kę. Je d n ak ż e
n adzieje z nim zw iązane ok azały się płonne. F ran ciszek P ospieszyń ski
nie był dobrym organizatorem . Je g o w ydaw nictw o prow adziło przez
k ilka lat suchotniczy żyw ot.
M imo niepowodzeń w staran iach o założenie gazety p olskiej
w Ełku lub Szczytnie ak cja P ospieszyń skiego przyniosła pew ne, choć
m inim alne rezu ltaty. W ydaw ca ostródzki rozszerzył w ydaw nictw o
na kalen darze dla M azurów , które redagow ał w piękn ym języ k u
polskim .
Chciał
wznowić
tra d y cję
k alen darzy
gierszow skich,
i w roku 1904 w y d ał K alen d arz dla Ew angelików , k tó ry b y ł ju ż
26 rocznikiem k alen d arzy w ydaw an ych przez S a le w sk ie g o 40).
Począw szy od roku 1904 p rz e ją ł pism o Poselstw o P raw d y, poprzednio
(począw szy od roku 1903) w ydaw an e i redagow ane przez G. Kluczew
skiego w Ełku 41).
P rasa niem iecka ak cję P ospieszyń skiego po trak tow ała jak o „nowe
uderzenie ruchu w szechpolskiego na M azury, spełn ien ie m arzeń
p rasy polskiej, która życzyła sobie w P ru sach W schodnich polskiego
czasopism a, jak ie służyłob y celom polonizacji ew angelickich M azu
rów ” 42). Toteż w ładze królew ieckie nie w ierzyły zapew nieniom
Pospieszyńskiego, że polityką zajm ow ać się nie będzie, że chce służyć
tylko spraw om religii. Pospieszyń ski, dla usunięcia podejrzeń w ładz
pi uskich głosił, że dopiero przed 5 la ty przeszedł na protestan tyzm ,
że b ra ł udział w k ursie w G odesberg w „sp raw ie m isji w ew n ętrzn ej” ,
zorganizow anym przez E van gelisch er B un d w H alle, że z ram ien ia
tejże „M isji” prow adził k sięgarn ię w A nn aberg, w B erlin ie i że tylko
w celach w yznaczonych przez „M isję ” p rotestan cką p rzy by ł do
O stródy 43). W ładze pruskie uznały te tłum aczenia za zw ykły w ybieg,
„w idząc w tym w yraźn a rękę F r. M ichejdy, a przede w szystkim
w ydaw cę z W arszaw y G la ssa ” 44).
M im o w ięc niespełnionych życzeń, w ysuw anych przez ośrodki
polskie wobec P ospieszyń skiego, słuszność trzeba raczej przyznać
w ładzom pruskim , w idzącym np. w P oselstw ie P raw d y jed n ak pism o
narodow o-polskie. P ospieszyń ski bow iem zaczął w nim podaw ać
bardzo dużo m ateriału z historii p o lsk iej. W idząc zaś, że P ospieszyń ski
w iązał się z „g ro m ad k arzam i” oraz z rad y k alizu jącą gru p ą działaczy
cieszyńskich pod k ierun k iem M ichejdy, uznały to za szczególnie
niebezpieczne. D latego w ładze berliń sk ie in terw en iow ały u w ładz
w iedeńskich, by ukróciły poczynania działaczy cieszyńskich 45).
O statecznie działacze polscy doszli do przekonania, że K om itet
W arszaw ski rów nież nie był w stan ie należycie pokierow ać ak cją
p o lsk ą n a M azurach. G ran ica polityczna m iędzy zaboram i bardzo
istotn ie u tru d n iała tok pracy. Przekazano więc całą spraw ę ośrodkowi
poznańskiem u. Z polecenia tego ostatniego sp raw ą w znow ienia akcji
p o lsk iej na M azurach z a ją ł się ponownie M arcin Biederm ann, w y
d aw ca pism a poznańskiego Praca. P róba podjęcia w ydaw an ia z dniem
1 styczn ia 1903 roku nowego pism a (m iało n azyw ać się M azur) spełzła
n a niczym . N am iastk ę w ięc organu prasow ego M azurskiej P artii L u
dow ej m iały stanow ić sp ecjaln e dodatki drukow ane przez W iktora
K u le rsk ie g o w G azecie G rudziądzkiej pod tytu łam i E w angelik
i G ospodarz. Je d n a k ż e i ta a k c ja nie udała się. N am iastk am i nie
m ożna było załatw ić p alącej spraw y 46).
M. B iederm an n postanow ił w ięc spróbow ać założenia gazety
la te m 1903 roku w Szczytnie. W yrażał pogląd (po dośw iad
czeniach z E łkiem i O stródą), iż Szczytno będzie punktem , w któ
ry m n ajłatw iej m ógłby się odrodzić ruch polski. Z jeg o więc
polecenia, ab y zorientow ać się w sy tu acji, p rzy jech ał do Szczytna
M aciej W ierzb iń sk i47). W ierzbiński, oprócz cyklu reportaży z M azur,
przyw iózł do Poznania m łodego M azura celem w yuczenia go zawodu
d ru k arsk iego 48). B y ł nim n iejak i Orzech, 25-letni kraw iec z zawodu.
O rzech m iał tym czasem w E łku prow adzić filię P racy. Wychodzono
z założenia, że P raca poznańska program em gospodarczo-społecznym
będzie n ajle p ie j odpow iadała ełckiej grupie' M azurskiej P artii L u d o
w ej, tak ja k G azeta G rudziądzka odpow iadała gru pie szczycień skiej
te jże P artii. N astępn ie O rzech m iał w ydaw ać gazetę redagow aną
i w y d aw an ą w Poznaniu, przeznaczoną w yłącznie dla M azur. R ed ak
torem tej now ej m azu rsk iej gazety m iał być daw ny redaktor
O rądow nika T eska, późn iejszy w ydaw ca D ziennika B ydgoskiego.
N astępn ie B iederm an n, kiedy om aw iał spraw ę w W arszaw ie, n aw ią
zał łączność z N euh ausem i chciał go w ciągnąć do w spółpracy. Ten
now y M azur m iał ukazać się 1 styczn ia 1904 roku. Finansow ać go
m ieli B iederm an n i Lew andow ski. Je d n ak ż e doszło m iędzy nim i do
spięcia na tle różnic zdań co do form y finan sow an ia w ydaw nictw a.
Lew an dow ski uw ażał, że dośw iadczenia z G azetą Ludow ą w ykazały,
iż m usi być ona finansow o n iezależna od ośrodków polskich
z zew nątrz, by móc całkow icie podporządkow ać sw ój p rogram M a
zurom , ściślej M azu rskiej P artii Ludow ej. Proponow ał więc mimo
w szystko założenie w Ełku spółki, która b y w y k up iła drukarn ię
B ah rkego oraz całą po sesję, na k tó rej leżała. B iederm an n w idział
w tym pociągnięciu „fra k c y jn e ” stanow isko Lew andow skiego, stale
k ry ty k u ją ceg o politykę P olskiego C en tralnego K om itetu W yborczego
w Poznaniu. Podejrzew ano sek retarza M P L, że w oparciu o M azurską
P artię Ludow ą, przede w szystk im w oparciu o B ogum iła Linkę,
chciał się polityczn ie usam odzielnić i stw orzyć na podobieństw o
„h e tm a n a ” W. K u lersk ieg o now y ośrodek polityczny na ziem iach
byłego zaboru prusk iego 49).
Biederm an n postanow ił przeciw staw ić się tym tendencjom
Lew andow skiego, a chcąc go w yprzedzić, rozprzestrzen iać zaczął
sw e w pływ y na M azury (M azurską P artię Ludow ą) oraz na polskie
środow isko robotnicze w W estfalii, w ychodząc z założenia, iż M a
zu ry m ożna zdobyć rów nież od stron y em igracji m azurskiej
w zachodnich Niem czech. G łów n ym pom ocnikiem B iederm an n a na
terenie tej w łaśn ie em igracji m azu rsk iej był redak tor T eska. P rzede
w szystkim zam ierzano w ykupić czasopism o polskie w D ortm undzie
Przew odnik, a w Szczytnie lub w E łku w ykupić ja k ą ś p o se sję dla
zorganizow ania red ak c ji M azura. B iederm an n z T esk ą p rzy by ł
16 lutego 1904 roku do Szczytna 50). P o licja śledziła w szystk ie ich
pociągnięcia, a lan d rat szczycieński otrzym ał od naczelnego prezesa
prow incji polecenie niedopuszczenia do założenia gazety p olsk iej
w Szczytnie 51). K ilk a dni po pobycie B iederm an n a i jego rozm ow ach
z przed staw icielam i M azurskiej P artii L u dow ej do Szczytn a p rzy by ł
jeg o pełnom ocnik, redaktor Stan isław K unc, któ ry był rów nocześnie
w spółpracow nikiem W iktora K u lersk iego .
Rów nocześnie zam ierzano uregulow ać stosunki w ośrodku
cstródzkim . W czerw cu 1905 roku do O stródy przy by li z polecenia
B ie d e rm a n n a 'K a ra ś i K . Rzepecki, którzy założyli B an k M azurski
i w dn iu 20 czerw ca 1905 roku w y d ali pierw szy n um er G ońca M azu r
skiego w n akładzie 10.000 egzem plarzy. Ja k o dodatek niedzielny
m iano w ydaw ać w d alszy m ciągu P oselstw o P raw d y. Goniec
M azurski w yraźn ie w ysuw ał n a pierw szy plan sp raw y narodow e
i sp raw y polityczne. „C h cem y budzić z uśpien ia i obojętności dla
narodu naszego tych, którzy choć m ów ią po polsku, nie czu ją się
jeszcze jed n y m z ogniw w tym w ielk im łańcuchu, k tó ry n arodem
polskim zw iem y. P ragn iem y niecić w iarę w przyszłość n aszą. P rzy
pom inać potrzebę obrony praw n aszych i troski o jęz y k polski, to je st
mowę ojców naszych. Będziem y — u zn ając zupełną sw obodę w y zn a
nia — przypom inać o tym , że M azurzy, choć ta k daw no, bo od
w ieków paru oderw ane od m acierzy n aszej, P olski, choć gnębione
żelazną pięścią krzyżack ą ostały się p o lsk ą ziem ią, bo po nich mowa
polska rozbrzm iew a...” . Z początkow ej p racy G ońca M azurskiego
zadow olona była gru p a działaczy polskich w Cieszynie, gd yż „p o ru
szała spraw y ogólnopolskie, m azurskie, a przede w szystk im pod
k re ślała różnice m iędzy chłopam i i robotnikam i m azursk im i z jed n ej
strony a w ielkim i w łaścicielam i ziem skim i z d ru g ie j...” 52).
A k cja B iederm an n a na M azurach zy sk ała rów nież poparcie
G azety O lsztyńskiej, która w zyw ała sw ych czytelników do zain te
resow an ia się nią i abonow ania P racy . R ed aktor T esk a zapoczątkow ał
ak c ję zbieran ia na terenie ziem zaboru pru sk iego sk ład ek n a pracę
na M azurach. W skazyw ał, że „zan ied ban ie tego odcinka p racy poli
tycznej było w iną sam ego narodu polskiego. W yrazem tego k ard y
nalnego zan iedbania są ostatn ie w ybory, kiedy Lew andow ski otrzy
m ał na 400.000 M azurów tylko 3.800 głosów ...” . W ładze pru sk ie
zaniepokoiły się nową ak cją polską. Stw ierd zały one, że „niepom yśln e
w yniki dla Polaków w w yborach z roku 1898 i 1903 nie są jeszcze
w yrazem załam an ia się ak c ji p o lsk ie j” . N aczeln y prezes P ru s
W schodnich zw racał uw agę kanclerzow i Rzeszy, że „błęd n e byłoby
m niem anie oparte n a pom yślnych d la n as w ynikach w yborów , jakoby
ruch polski w P ru sach W schodnich się cofał...” 53). U by tek głosów
polskich w okręgu w yborczym Szczytno — M rągow o w ład ze n ie
m ieckie p rzy pisy w ały zlekcew ażeniu przez Lew andow skiego zag ad
nień w si, w yborców -chłopów . U b y tek zaś głosów polskich w okręgu
w yborczym O lsztyn — R eszel przy pisy w an o nieudolności a g ita cy jn e j
Sa ss-Jaw o rsk ieg o . Z dru giej strony, duchow ieństw o niem ieckie m iało
ułatw ioną pracę w w alce z S a ss-Jaw o rsk im , którego jak o człow ieka
św ieckiego m ogło łatw iej w yelim inow ać z w alki niż księdza
W olszlegiera 54).
W yniki p racy B ied erm an n a w O stródzie okazały się jed n ak
efem eryd ą. P o p aru tygodniach zlikw idow ano n ie d z iałający jeszcze
B an k M azurski, a G ońca M azurskiego P ospieszyń ski przekazał
now em u ośrodkow i polityczn em u w Poznaniu Straży . R edaktor
G ońca, K a r a ś, popełnił sam ob ójstw o. N ow ym red ak torem z ram ien ia
S tra ż y został Ja n M arw eg. M arw eg m iał naw iązać k on takty z M a
zu rsk ą P artią Ludow ą, a G oniec M azurski m iał przesun ąć punkt
ciężkości w sw ej tem atyce n a zagadn ien ia społeczne.
W ysiłki M arw ega nie przy n io sły rezultatów . W styczn iu 1906 roku
G oniec p rzesta ł w ychodzić, w ydaw nictw o zlicytow ano. Rozgoryczony
P ospieszyń ski n aw iązał kon takty z „O stm ark en verein ” . W te j
sy tu ac ji o zaktyw izow aniu działaln ości M azurskiej P artii Ludow ej
n ie m ogło być m ow y. P rzegran e w ybory w roku 1903 jeszcze bardziej
zdeprym ow ały działaczy m azurskich, a nie p rzem y ślan e pociągnięcia
łw ydaw nictw em P o spieszyń skiego w zm ogły tylko tarcia w ew nątrz
ruchu p o lsk ie g o 55).
A czas n aglił. Z bliżały się w y bory roku 1907.
O cen iając ten o k res działaln ości p o lsk iej, pow tórzyć by można
opinię w ładz pruskich , że „m im o niepow odzeń polskich la ta 1902 —
1906 b y ły d la w ład z pruskich trudne, gdyż uzew nętrzniły się nowe
elem enty ruch u polskiego. P rzed e w szystk im pow iązania z ruchem
litew skim , szczególn ie z litew skim i „gro m ad k arzam i” , oraz z rady -
k aliz u ją cy m odłam em ruch u litew skiego, zgrupow anym przy N u aja
L ietu w iszk a C eitun ga z T y lży ...” 56). W edług oceny w ładz pruskich
obie g ru p y narodow ościow e, p o lska i litew ska, w spółpracow ały
z sobą i d ąży ły do „obalen ia m onarchii zaborcy, przeprow adzenia
rew o lu cji polityczn ej i społecznej oraz utw orzenia sam odzielnej
Polski czy sam odzieln ego K się stw a L itew skiego...” 57).
R uch polski P ru s W schodnich zdecydow anie w ychodził z party k u -
larza region aln ego i narodow ego na szersze płaszczyzn y polityczne.
II. M A Z U R S K A P A R T IA LU D O W A W W A L C E W Y B O R C Z E J 1906 — 1914
W ydarzenia w latach 1904 — 1906, zw iązane z w ybuchem rew o
lu cji 1905 roku w K ró le stw ie Polskim , zaktyw izow ały społecznie
teren m a z u r sk i58). M azurska P a rtia L udow a m u siała się u stosun ko
w ać do w ydarzeń w R o sji i K ró le stw ie P olskim oraz do w rzenia
rew olucyjn ego, ja k ie m iało m iejsce w sam ych P ru sach W schodnich.
W każdy m bądź razie sy tu a c ja k ształto w ała się w ten sposób, że
n ależało założyć now ą placów kę n a M azurach, by nie dopuścić do
ew entualn ego przejęcia całej ak cji przez organ izu jące się na nowo
partie niem ieckie, a szczególn ie przez socjaldem okratów . Z dru giej
strony, n acisk rząd u i „h a k a ty ” b y ł coraz siln ie jszy 59).
Z decydow ano się w ięc na skoncentrow anie całego w ysiłku
w Szczytnie i w śró d działaczy, zw iązanych z K om itetem W yborczym
M azu rskiej P artii L udow ej ok ręgu w yborczego Szczytno — M rągow o
jak o b liżej zw iązanych z ruch em polskim niż działacze K om itetu W y
borczego M P L w Ełku. To pociągnięcie jeszcze bard ziej uzew nętrz
niło zazn aczające się od dłuższego czasu rozbicie M azurskiej P artii
Ludow ej na dw ie gru py , n azy w ające siebie „gierszo w cam i” (bogatych
chłopów), zw iązanych z ośrodkiem ełckim , oraz „b ah rk ow cam i”
(m ałorolnych chłopów), zw iązanych z ośrodkiem w Szczytn ie 60).
O środek szczycieński p rzejęła pod sw ą opiekę S traż poznańska.
Przy pom ocy K . R zepeckiego oraz C zesław a L eitg e b e ra zorgan izo
wano w kw ietniu nową placów kę w ydaw niczą, którą firm ow ał N ie
miec H erm an F alk en b erg . W ydaw nictw o sk ładało się z drukarn i,
„K się g a rn i M a z u rsk ie j” oraz z pism a M azur. Stron ę finan sow ą
przedsięw zięcia w ziął na siebie utw orzony w Poznaniu K om itet
M a z u rsk i61). K om itet M azurski, podobnie zresztą ja k i ośrodek
w arm iński, chciał się przygotow ać do w yborów , przede w szystk im
w yb rać odpow iednich k an d ydatów na posłów . Sp raw a o ty le b y ła
trudna, że, ja k stw ierdzał Sam ulow ski, i na W arm ii nie było odpo
w iedniego k an d ydata 62). Z resztą ksiądz W olszlegier uw ażał, że w alk a
w yborcza będzie bardzo ciężka, gdyż „bez C entrow ców n a zw y
cięstw o nie m ożna m ieć n ad zieji” 63). Z resztą i ag ita c ja przed w ybor
cza na W arm ii nie przeb iegała spraw nie, b y ły i tarcia w ew nętrzne
w obozie polskim 64).
Sp raw a k an d yd atu r na posłów w w yborach w roku 1907 w yw oły
w ała w iele trudności. K siąd z D ziałow ski np. p isał do ks. W olszlegiera,
by w obwodzie w yborczym nidzicko-ostródzkim w ystaw iono k an d y
d atu rę ks. dr L issa z R um ian a e5). W edług zdania ks. D ziałow skiego
ks. L iss m ógłby zebrać w ięcej głosów niż ks. W olszlegier z u w agi na
n apiętą sy tu ac ję w K oszelew ach, gdzie rozpętała się gw ałtow n a w alk a
0 język polski na nabożeństw ach, prow adzona przez ks. L issa . Z resztą
„choć nie m a nadziei n a zw ycięstw o, to chodzi n am o policzenie gło
sów ” . Z d ru giej stron y Jó z e f B ergm ań sk i z Chochoła w im ieniu
P olaków -katolików na M azurach zw racał się do B. M arch lew skiego
z G rudziądza, by poparł w ystaw ienie k an d y d atu ry (w O stródzie
1 N idzicy) Ja n a W ojnow skiego z K osielin , gdyż „k siędza W olszlegiera
ludzie ju ż zapom nieli” 66).
Sp raw a k an d ydatu r do w yborów w roku 1907 przedyskutow an a
została 10 stycznia 1907 r. w G rudziądzu na zebraniu P row in cjo n al
nego K om itetu W yborczego na P ru sy Zachodni ï i W arm ię. W posie
dzeniu tym b ra ł udział z W arm ii Sew eryn Pieniężny, z M azur —
F a lk e n b e rg 67). Ten ostatn i ty lk o jak o gość. K an d y d atam i na posłów
zostali na okręgi w yborcze:
F alk en b erg zaproponow ał, by i n a pozostałe okręgi w yborcze na
M azurach rów nież w ytypow ano kandydatów . Z aproponow ał n a okręg
w yborczy Szczytno — M rągow o L ab u sza. Rozw inęła się d y sk u sja,
podczas której p ad ały głosy, by je d n ak na m iejsce ks. L issa postaw ić
Labusza, bo „k ato lik nie m a m ożliw ości na tym terenie. M azur
L ab u sza popiera, więc k atolicy n a M azurach winni go rów nież
poprzeć, bo chodzi o w spólny fron t ew angelików i katolików P o la
k ów ” 68). N a posiedzeniu tym toczyły się także spory na tem at k an
d y d atu ry księdza Barczew skiego. Pieniężny był zdania, iż księdza
B arczew skiego nie n ależy w prow adzać do P row incjonalnego K om i
tetu W yborczego. N a jeg o m iejsce proponow ał ks. C yra. W niosek
Pieniężnego upadł, n ato m iast k an d y d atu rę L ab u sza przy jęto.
sztum sko-kw idzyński
olsztyńsko-reszelski
ostródzko-nidzicki
ks. W olszlegier
L . Czarliński
ks. L iss
320
P rzygotow an ia do w yborów 1907 roku zostały pom yślnie zakoń
czone. P ierw szy num er now ej gazety p olsk iej w Szczytnie M azur
ukazał się 1 lipca 1906 roku. R ed aktorem pism a został Stan isław
Z ieliński. Pism o pow iązano z M azurską P artią Ludow ą w ten sposób,
ze Zieliński został sek retarzem i sk arbn ik iem K om itetu W yborczego
M P L w Szczytnie. Z m iejsca jed n ak doszło do tarć m iędzy red ak cją
M azura a K om itetem W yborczym w Szczytnie z jed n ej stron y oraz
odsunięcie się K om itetu W yborczego M P L w E łku od całego ośrodka
szczycieńskiego z d ru giej. G łów nym powodem nieporozum ień był
program polityczno-narodow y, reprezentow any przez M azura. M a
zurska P a rtia Ludow a żąd ała w iększego zaję cia się zagadnieniam i
społeczno-gospodarczym i. W w yniku doszło naw et do w ystąpienia
pew nej liczby członków z K om itetu W yborczego M P L w Szczytnie.
N ie rezy g n u ją c z członkostw a M azurskiej P artii L udow ej, w ystąpili
z K om itetu W yborczego w Szczytnie b ard ziej rad y k aln i działacze,
ja k L eyd in g, Reich, L ucka, dw óch Skrodzkich i Bukow ski. B y ł naw et
m om ent, że M azurska P artia L udow a w Szczytnie p rzestałab y istnieć.
Zieliński z ledw ością zdołał spraw ę z aa m alg am o w ać 69). W skład
nowego K om itetu W yborczego w Szczytnie w eszli B . L ab u sz jako
przew odniczący, Ja n G alla, K uczew ski, St. Z ieliński i in n i70).
N ieporozum ienia, zw iązane z a k c ją P ospieszyń skiego, tarcia na tle
p rogram u politycznego M azura spow odow ały znaczne spięcia m iędzy
ks. W olszlegierem i Z. Lew andow skim z jed n ej stron y a Strażą
poznańską z d ru giej. W w yniku tych tarć w roku 1907 odsunięto od
w yborów stałego dotychczas k an d yd ata listy p olsk iej oraz członka
K om itetu W yborczego M P L w E łku, Zenona Lew andow skiego.
Nic dziw nego, że w ynik w yborów w styczniu 1907 r. był opłakany.
Przew odniczący K om itetu W yborczego M P L, B ogum ił L ab u sz, k an
d y d u jący w Szczytnie na m iejsce Z. Lew andow skiego, otrzym ał tylko
247 głosów , czyli o 3.808 m niej niż Lew andow ski w roku 1903 71).
Po w yborach redaktor Z ieliński został w w yniku procesu p raso
wego sk azan y na 3 m iesiące w ięzienia. R ed ak cję M azura p rzejął
agent policji p ru sk iej, firm u jąc y zresztą całe przedsięw zięcie polskie
w Szczytnie, H. F alk en b erg. U w ażając, że spełn ił sw e zadanie, zdem a
skow ał się i zaczął oficjaln ie redagow ać M azura w duchu niem ieckim .
Doszło więc do k o m p ro m ita c ji72). Winę za to ponosili w szyscy. Poz
nański K om itet M azurski rozw iązał się. O suchow ski n aw iązał więc
kontakt z B ern ardem M ilskim , w ydaw cą G ońca W ielkopolskiego
celem w znow ienia w ydaw an ia M azura. W lu ty m 1908 roku nowy
îed ak tor, K azim ierz Ja ro szy k , w ydał pierw szy num er now ego M azura
i przyobiecał czytelnikom , że ,,z drogi służen ia spraw ie m azurskiej
nigdy nie zboczy” . Ja ro sz y k n aw iązał kontakt z członkam i M azurskiej
Partii Ludow ej w Szczytnie i E łku (m. in. z K a jk ą ). S ięg n ął rów nież
po pomoc T eofila Rzepnikow skiego z L u b aw y 73).
W praw dzie Ja ro sz y k w latach 1908 — 1909 zdołał się gospodarczo
usam odzielnić, n iem niej politycznie zw iązał się z O suchow skim
i ośrodkiem w arszaw skim . Je g o zw iązanie się polityczne stało się
przyczyną, która nie pozw oliła m u zdobyć pełnego zau fan ia M azur
skiej P artii Ludow ej 74). M azur, uw zględ n iający p roblem atyk ę m a
zurską — lokalną, jedn akże sam ą treścią, ja k i sty lem p racy był
gazetą pokroju G azety O lszty ń sk iej czy innych p ism polskich
w b yłym zaborze pruskim . P atrzan o na niego m im o w szystko jak o
na „ag ita to ra w szechpolskiego” . Ten m om ent w y k orzy sty w ała stron a
niem iecka, O stm arken verein i E van gelisch er Bund, i a tak u ją c
Ja ro szy k a zam ierzała w yelim inow ać z ży cia politycznego M azur
M azurską P artię Ludow ą. Istotnie Ja ro sz y k nie zdołał rozszerzyć
działalności M azurskiej P artii L u d ow ej. M imo w szystko działacze
M P L nie uznali M azura za sw ój organ prasow y . Pow iatow e oddziały
O stm arken verein oraz now ego M asu risch er B au ern -B u n d w y
raźn ie zaczęły spych ać M P L z teren u publiczn ej d z ia ła ln o śc i7S).
Ja ro szy k , chcąc ratow ać M azura przed w yobcow aniem się z terenu
m azurskiego, zaczął drukow ać u siebie pism o „gro m ad k arzy ” , T rąb ą
E w an gelijn ą 76).
T ym czasem tarcia m iędzy C en traln y m K om itetem W yborczym
w Poznaniu a C en traln y m K om itetem W yborczym dla P ru s Z ach od
nich i W arm ii przy bierały n a sile 77). K o m itet P ru s Zachodnich prze
k ształcił się bow iem w C en traln y K o m itet W yborczy dla P ru s Z a
chodnich, W arm ii i P ru s W schodnich. D ziałacze poznańscy m ieli więc
podstaw ę do w ysu w an ia podejrzeń, iż działacze pom orscy chcą się
usam odzielnić. Ja ro sz y k w m ieszał się w te tarcia i podporządko
w ał się C en tralnem u K om itetow i d la P ru s. W łaścicielem w y daw
nictw a M azura został dr Rzepnikow ski. Z w iązał się z ogólnozaborow ą
poznańską R ad ą N arodow ą, k tó rej członkam i b y li z terenu M azur
polscy w ielcy posiedziciele ziem scy (G ąssow ski i W ilem ski). N a
sk u tek tych pow iązań Ja ro sz y k sta ł się praw ie zupełnie obcy dzia
łaczom M azu rskiej P artii L udow ej, a poczytność M azura ogran i
czać się zaczęła tylko do pow iatu szczycieńskiego. O środek ełcki
pozostał całkow icie poza jego zasięgiem .
P rzy jąć więc trzeba, że polityczny w pływ M azura b y ł nikły.
Podobnie ocenić m ożna i działaln ość M azu rsk iej P artii L udow ej.
W latach 1908 — 1914 tylko w ybory w roku 1911 zm usiły M P L do
w iększego w y siłk u organ izacyjn ego. W iązało się to zresztą i z ogólną
sy tu a c ją polskiego ruchu politycznego w zaborze pruskim . K om itet
M azurski, utw orzony przez Straż, rozw iązał się, gdyż sam a S traż
okazała się nieżyw otna. K ościelsk i u stąp ił z je j kierow nictw a. O ży
wienie je j m iało n astąpić w łaśn ie od stron y M azur. N ow a g ru p a
polityków polskich z B. M ilskim na czele chciała rozpocząć reo rg an i
zację polskiego życia zaboru p ru sk iego w łaśn ie od S z c z y tn a 78).
U w ażali oni, że przy pom ocy B an k u M azurskiego n ależało przede
w szystkim podnieść życie gospodarcze M azurów i w łaśn ie przez B an k
M azurska P artia Ludow a n aw iązałaby b ardziej bezpośredni kontakt
z ludnością. N astępn ie przy w yborach m iano staw iać przede
w szystkim k andydatów M azurów i to w głów n ej m ierze bez udziału
L ew an d o w sk iego 79). D la celów ag itacy jn y ch chciano w yk orzystać
rów nież red ak cję M azura. Z ty m b y ły jed n ak że kłopoty, bow iem
Ja ro sz y k w y daw ał się M ilskiem u za m ało ruch liw y. Staran o się po
zyskać do red ak cji gazety jak ieg o ś M azura. Je d n ak ż e nie znajdow ano
odpow iedniego kan d ydata. S p e cja ln ie krytyczn ie odnosił się do p racy
M azura syn M ilskiego, k ieru jący spraw am i finansow ym i ośrodka
polskiego w Szczytnie. M łody M ilski chciał naw et
opuścić
Szczptno 80). Z d ru giej stron y L eitge b e r zam ierzał sprzedać po sesję,
w której m ieściła się red ak cja M azura. Zachodziła w ięc obaw a, że
M azur może ulec likw idacji. Rów nież Lew andow ski nie chciał dać się
odsunąć od kandydow ania do kolejnych w yborów . P rzy jech ał więc
do Szczytna, naw iązał kontakt z działaczam i M azu rskiej P artii L u d o
w ej i zam ierzał n a w łasn ą rękę prow adzić a g ita cję 81). Lew andow ski
i M azu rska P artia L udow a postanow ili w ysunąć n a czoło a g ita cji
przedw yborczej h asła rady kalizm u społecznego — w alkę o robot
ników 82). Z resztą k an d yd atu rę Lew andow skiego poparli i Ja ro sz y k
i dr Rzepnikow ski. W końcu Lew andow ski zy sk ał poparcie W. K u ler-
skiego, k tóry w G azecie G rudziądzkiej drukow ał m u ulotki. O bser
w u jąc zaś pociągn ięcia Lew andow skiego w ładze p ru sk ie stw ierdzały
skuteczność je g o a g ita c ji i sądziły, że pow iat szczycieński będzie
głosow ać na Lew andow skiego 83). W ładze p ru sk ie b yły przekonane,
że Lew andow ski w y gra przy n ajm n iej pierw szą tu rę głosow ania, gdyż
przeprow adził bard zo dobrą koronkow ą robotę polityczną 84).
W szystkie te sp raw y pow odow ały jedn ak że n iepom yślne w sk u t
kach tarcia, u tru d n iające ag ita cję przedw yborczą. S p raw a była
0 ty le trudna, że O tto G e rss w P ru sk im P rzy jacie lu L u d u zaczął
zarzucać M azurow i prop agan dę katolick ą. W praw dzie M azur zap rze
czał tem u, ale i n iektórzy działacze M P L m ieli o to rów nież p reten sje
do p olskiej gazety szczycień skiej.
O statecznie ustalon o w obozie polskim kandydatów do nadcho
dzących w yborów . K om itet W yborczy M P L w Szczytnie (Labusz)
oraz K om itet W yborczy M P L w E łku (B. L in k a) rozpoczęły pod
kierunkiem Lew andow skiego ak cję w yborczą. Lew andow ski sk ie
row ał a g ita cję przeciw ko polityce K o ła P olskiego w Berlinie, p rze
ciwko w ielkim w łaścicielom ziem skim . C ały w y siłek skoncentrow ał
na pozyskan iu robotników dla siebie i M azu rskiej P artii Ludow ej,
w śród których przyw ódcam i byli „w e stfa la cy ” , tzn. em igranci m a
zu rscy z N iem iec Z ach o d n ich 85). D la tej ak cji pozyskano przede
w szystk im jedn ego z ak tyw n iejszych działaczy M P L, N eum anna
1 L ab u sza. P o d k reślali oni, że „stro n a narodow a nic a nic nie znaczy
u M azurów i je st u nich nierozw inięta i ty lk o m aterialn ym pro
gram em w alczyć m ogą...” 86).
M azurska P a rtia L udow a p rzeg rała w ybory. O trzym ała jedn ak że
2.719 (Lew andow ski) głosów , co było znacznie w ięcej niż w roku 1907
(w ów czas padło 247 g ło só w )87). Po w yborach stron a niem iecka oce
n iając te w yniki znow u uderzy ła na alarm , uw ażając, że św iadczą
one o „p o lsk iej in w azji na P ru sy W schodnie” . 6.746 głosów polskich
w obwodzie w yborczym olsztyń sko-reszelskim oraz 2.719 w obwodzie
szczycień sko-m rągow skim d la M azu rskiej P artii Ludow ej uznano za
w y starcz ając y dowód postępów ruchu polskiego, a bezsilności w ładz.
A lien stein er Z eitun g zażąd ała naw et „podzielen ia rejen cji olsztyń
sk iej na dw a odrębne obw ody ad m in istracy jn e, by utrudnić jed n o
litość ruch u polskiego, podobnie ja k to uczynili R o sjan ie z obw odem
chełm skim 8a). Z resztą na m argin esie trzeba zaznaczyć, iż P row incjo
n aln y K om itet W yborczy dla P ru s Zachodnich na posiedzeniu
w P elplin ie w dniu 11 lipca 1910 roku uchw alił, by „w ahlm an n i
oddali sw e gło sy ostatecznie na cen trow ca” . Sik o rski w y d ał naw et
odezw ę, by oddano gło sy polskie na centrow ca ks. R ohm anna
z R eszla, m im o iż ten b y ł dla Polaków n iesy m p atyczn y 89).
Po w yborach M azu rska P artia Ludow a znow u opadła na siłach.
C hciała się jeszcze ratow ać przez usunięcie ze sw ych szeregów
m ajątk arz y polskich (G ąssow skiego, W ilem skiego i B elak orię). J e d
nakże oparcie się w yłącznie na chłopach i robotnikach nie przyniosło
bezpośrednich w idocznych rezultatów . K o le jn y m spraw dzian em siły
M P L b y ły w ybory do sejm u pru sk iego z roku 1913. M imo usunięcia
z partii dr G ąssow ski zam ierzał w y su n ąć sw ą k an d yd atu rę. K om itet
W yborczy M P L w Szczytnie, nie będąc je d n ak pew ny sw ych sił,
wezw ał „w yborców do w strzym an ia się od głosow ania p rzy obecnej
obierce do sejm u p ru sk iego ” " ) . D ecy zja ta p o d jęta została w brew
woli P olskiego K om itetu W yborczego, który u stalił n astęp u jący ch
kandydatów : ks. B arczew skiego (O lsztyn — R eszel), d ra Rzepnikow -
skiego (O stróda — Nidzica), L ab u sza (Olecko — E łk — Pisz), L ew an
dow skiego (Szczytno — M rąg o w o )91). T y m sposobem w y bory z roku
1913 znowu zasta ły ruch polski na M azurach skłócony w ew nętrznie,
bow iem n iektórzy członkow ie M azurskiej P artii Lu d ow ej mimo
w szystko b rali udział w ak cji przedw yborczej. K ierow nictw o poli
tyczne M azurskiej P artii L udow ej zaczęło się n aw et od tego m o
m entu przesuw ać w ręce katolików — chłopów, zam ieszk ujących
M azury. I tak K om itet W yborczy M P L w O stródzie sk ła d ał się
ze S tan isław a P aw lika, K ow alskiego, W alkow iaka, O strow skiego,
Ż abińskiego, Z abornego, K aczm ark a, Stan isław skiego . K om itet w N i
dzicy — z ks. M archlew skiego, K rajew sk iego , M ichniew icza, W oj-
now skiego i N elkego. K om itet w Szczytnie — z L ab u sza, Lin ki
i W ienerhata. K om itet w O lsztynie — z Pieniężnego, B iegały , Sik o r
skiego, B arczew skiego, R em era, Sendrow skiego, N erow skiego i H a
bera. Ta nowa ew olucja M azu rskiej P artii Lu dow ej uzew nętrzniła się
rów nież na łam ach M azura, który coraz ostrzej p rzeciw staw iał się
jakim kolw iek kontaktom z so cjald em o k racją. Ja ro sz y k podk reślał,
iż „z niem czyzną w ciska się so cjald em o k racja, n iew iara” 92).
N ajtrw alszy m rezu ltatem p racy M azurskiej P artii L udow ej była
je j w spółpraca z zarządem B an k u M azurskiego. Dr Rzepnikow ski
uw ażał, iż praca n a polu gospodarczym była n ajb a rd zie j potrzebn a
na M azurach. Z am ierzał skoncentrow ać cały w y siłek n a zorganizo
w anie B an k u. U zysk ał w spółpracę Lew andow skiego, Jaro szy k a,
N eum an na i H eglera z K e jk u t. Zapew nioną m iał rów nież pomoc
O su ch ow sk iego93). Jed n y m , z n ajw iększym pośw ięceniem p ra c u ją
cym dla spraw y B anku, b y ł L in k a 94). 18 listopad a 1910 roku zało
żono B an k M azurski. Je g o podstaw ow ą in sty tu cją, na k tórej opierał
sw ą działalność, b y ł B an k Ludow y w L u baw ie 95). W spólnie z B a n
kiem B iederm an n a Im m obilien V erkeh rsban k Steg litz-B erlin w yku
pyw ano ziem ię z rąk niem ieckich i przekazyw ano do rąk polskich 96).
N a krótko przed w ojn ą dla rozszerzenia działalności B an k u M azur
skiego do Szczytna przy by li k siądz W aw rzyniak, ks. A dam ski
i Z im erm ann. Chcieli oni założyć spółdzielnię R olnik oraz kółka
rolnicze 97). W ten sposób zam ierzano poprzez konkretną działalność
gospodarczą zaam algam ow ać tarcia przedw yborcze m iędzy gru p ą
działaczy M azurskiej P artii Ludow ej, skupion ej koło Lew andow
skiego i „w e stfala k ó w ” a L abuszem . N astępn ie zam ierzano rów nież
doprow adzić do ponow nego zjednoczenia z M azurską P artią Ludow ą
gru p y działaczy zw iązanych z dr G ąssow skim . G ąssow sk i i L ab u sz
znaleźli w spólną płaszczyzn ę działan ia w założonym „M azurskim
K ółk u Rolniczym w Szczytn ie” . G ąssow ski na zebran iu o rg an izacy j
nym poddał k ry tyce stosunki w politycznym ruch u m azurskim ,
a spory z Lew andow skim uznał za szkodliw e dla dalszego rozw oju
sp raw y po lsk iej. P un ktem jedn oczącym w szystkie w ysiłki m iał być
B an k M azurski i M azur 98).
Proces jednoczenia się ponow nego ruchu m azursk iego uznały
w ładze p ru sk ie za niepom yślne zjaw isk o dla rozw oju sy tu a c ji poli
tyczn ej n a M azurach. N aczelny prezes prow incji poznańskiej stw ier
dził, że w alk a o w pływ y polityczne n a chłopa polskiego w inna
stać się cen traln ym zagadn ien iem polityki n iem ieckiej. W tym celu
zam ierzał w ydaw ać „p o lsk ą ” gazetę (gadzinów kę) w Szczytnie jak o
przeciw w agę M azura " ) .
T ym czasem w ybuch a I w o jn a św iatow a. 1 sierpn ia 1914 r. M azur
p rzestał wychodzić. W ogóle cały polski ośrodek polityczny na
M azurach został zniszczony. W roku 1915 m yślan o o sprzedaniu
dru k arn i i dom u w ydaw nictw a M azura, gdyż „nie w iadom o było,
czy po w ojnie będzie m ożna tak ą placów kę stw orzyć na naszych
k re sach ” . M azur od w ybuchu w ojny nie w ychodził, redak tor Ja r o
szyk pow ołany został do w o jsk a. W dru karn i M azura drukow ano
O rteisb u rger Zeitung. Przez cały czas w ojny B an k iem M azurskim
zajm o w ał się dr Rzepnikow ski 10°).
III. G ŁÓ W N E P R O B L E M Y R U C H U P O L S K IE G O W P R U S A C H W S C H O D N IC H *)
.
P róby stw orzenia specyficzn ego polskiego ośrodka politycznego
n a M azurach po d jęte w latach 1898 — 1914 w łaściw ie nie pow io
d ły s i ę 101). W praw dzie ośrodek, skupion y przy G azecie Ludow ej,
rokow ał pew ne sukcesy, jed n ak że lata 1902 — 1906 rozw iały te
n adzieje 102) i w yraźn ie w skazyw ały, iż ośrodek m azurski stracił sw ą
specy fik ę, podporządkow any został ośrodkow i o lsz ty ń sk ie m u 103),
albo w łączony został w ogólnozaborow y n urt życia polskiego pod
pan ow aniem pru sk im 104).
C zasopism o M azur było w zasadzie w ydan iem terenow ym
G azety O lsz ty ń sk ie j105). M azur zaczął propagow ać zakładan ie o rg a
n izacji społecznych w postaci tow arzystw ludow ych istn iejących
n a terenie W a rm ii106). M azurska P artia Ludow a stała się jedn ym
z członków ogólnozaborow ego ruchu ludow ego ziem polskich pod
pan ow aniem p r u s k im 107). Rozpoczęła się k on ku ren cja o M azury
m iędzy Poznaniem a Bochum . D ziałacze polscy z tegoż ostatniego
ośrodka w ychodzili z założenia, że „ratu n ek M azurów może w y jść
tylko od Bochum , gdyż M azurzy ż y ją tu taj razem z katolikam i
P o lak am i” 108). W Bochum oskarżano Poznań, że on je st winien
polskich niepowodzeń na M azurach, że nie posłuchał rad politycznych
z roku 1899 w spraw ie zorganizow ania T ow arzystw a W iecowego.
D ziałacze polscy z Poznania replikow ali n atom iast, że błędem życia
polskiego w N adren ii je st to że organ izacje „tam te jsze m ają ch arak
ter tylko relig ijn y , a w inny m ieć ch arak ter p olityczn y” 109).
O statecznie zatarto sp ecy fik ę w arm ińską i m azurską w ogólnym
pojęciu P ru sy W schodnie n0). Z d ru giej stron y n ależy podkreślić, że
w łączenie c a ł y c h P ru s W schodnich do rachunku politycznego
ośrodka pozn ańskiego podyktow ane zostało m iędzy innym i rów nież
po lityk ą germ an izacy jn ą, zm ierzającą do ek sterm in acji ludności
*) Szk ic ten z a sy g n a liz u je k ie ru n k i d alsze g o b ad an ia sp ra w y p o lsk ie j w P ru sac h W schodnich. C hodzi bow iem o to, by p rzełam ać dotychczasow e C iasne ram y , w których się h isto rio g ra fia p o lsk a o b raca, i zw iązać sp raw ę p o lsk ą w P ru sac h W schodnich z cało k ształtem ru ch u p o lsk iego w byłym zaborze p ru sk im z je d n ej, a zagad n ie n iam i p ru sk ow sch od n im i i niem ieckim i z d ru g ie j stro n y.
polsk iej ш ). Obok usuw an ia język a polskiego z życia publicznego,
w ładze pruskie likw idow ały polską w łasn ość ziem ską m ) oraz loko
w ały garnizony w ojskow e w m ałych m iasteczkach, by sta ły się one
punktem zaczepienia w polityce g e rm a n iz a c y jn e j113).
Opór ludności p olsk iej, żąd ające j nauki szkoln ej w jęz y k u po l
sk im (np. na terenie pow iatu suskiego żąd an ia z 6 V II 1901
w B iskupcu Pom orskim ), w yw ołał ostrzejsze fo rm y germ an izacji
w szkole i kościele 114). O stm arken -V erein dom agało się ograniczenia
języ k a polskiego w życiu gospodarczym 115).
D otychczasow a w alk a ludności p olsk iej z ge rm an izacją i ek ster
m in acją, prow adzona odm iennie w poszczególnych dzielnicach zaboru
pruskiego, u legła rów nież ujednoliceniu i skoncentrow aniu. P un k tem
w y jścia tej k on cen tracji ak cji polsk iej, b yły: a) p rzem ian y stru k tu
raln e Polskiego C en tralnego K om itetu W yborczego 116), b) organ izo
w anie kongresów polskich m ), c) ujedn olicenie działaln ości polskich
tow arzystw lu d o w y c h ш ), d) rozszerzenie działaln ości kółek roln i
czych 119),
e) poszerzenie sieci polskich b anków ludow ych 12°),
f) u jęcie polskich robotników w polską organ izację zw iązkow ą 121),
g) zorganizow anie po n ieudan ym stra jk u szkolnym ogólnego p ry w a t
nego n auczania języ k a polskiego 122).
Soczew ką sk u p iającą polskie zagadn ien ia polityczne P ru s W schod
nich w latach 1906 — 1914 b y ły dw ie sp raw y: ogólna sy tu a c ja poli
tyczna w pań stw ie niem ieckim 123) oraz organizow anie przez P olaków
500-setnej rocznicy bitw y pod G run w aldem 124).
Je śli chodzi o spraw ę pierw szą, to napięcie sy tu ac ji polityczno-
społecznej w P ru sach W schodnich po roku 1906 stale w zrastało.
Znajdow ało to w y raz w coraz liczniejszych strajk a ch rolnych, stw ier
dzanym i w z m agający m się w rzeniu w śród robotników rolnych 125).
N aczelny prezes P ru s W schodnich, v. M oltke, w roku 1906 o b a
w iał się pow tórzenia w prow incji w ydarzeń z 19 IV 1906 r. w e W ro
cław iu, gdzie po licja m u siała użyć broni p aln ej przeciw ko robotnikom
„zm ierzających do w yw ołania rew o lu cji” 12e). W ładze p ru sk ie p rzy
puszczały,
że
so cjaln a
dem o k racja
w y k orzy sta
dem o n stracje
1-m ajow e do tego celu 12V).
Innym problem em n ap iętej sy tu acji polityczn ej w P ru sach
Wschodnich — to w zrost aktyw ności so cjalisty czn ej i liberałów na
terenie w si i w śród robotników ro ln y c h ,28). K ierow nictw o p artii
so cjaldem o kratyczn ej w yraźn ie poleciło zają ć się szczególnie robot
nikam i rolnym i,
rzem ieśln ikam i
i
m ałorolnym i
c h ło p a m i129).
W w ielu częściach prow incji udaw ało się so cjalistom założyć w ie j
skie koła p arty jn e I3°). D alszym problem em ogóln ej sy tu a c ji poli
tycznej P ru s W schodnich, w p ły w ający m na kształtow an ie się sp raw y
polskiej, było form ow anie się dwu obozów politycznych. Z jed n ej
stron y so cjaldem o kraci i liberałow ie, a z d ru gie j k on serw aty ści
i Centrum . P ierw szy obóz uw ażał, że „so ju sz kon serw aty stó w
z C entrum opiera się na w soó ln ej k lery k aln o -re ak cy jn ej polityce
szk o ln ej” ш ). D latego rozpoczęła się w ielka a k cja liberałów , no. posła
Sch w abacha, k tó ry objeżdżał liczne m iejscow ości P ru s W schodnich
i agitow ał za w prow adzeniem nauki języka ojczystego w szkołach
oraz przeciw ko now ej u staw ie o stow arzyszen iach 132).
P rogram partii liberaln ej, dotyczący rozw oju rolnictw a i sy tu a c ji
robotników rolnych, łączył w alke z kon serw aty stam i z w a lk ą w y
borczą w śród Litw inów . Ci bow iem w ysunęli h asło w yboru posła
litew skiego, a nie ja k było dotychczas — posła kon serw atystę
N ie m c a 133). W roku 1911 sy tu a c ja polityczna b y ła tak napięta, że
n aw et so cjaliści nie chcieli urządzać w iększych dem on stracji i po
chodów, by atm o sfery polityczn ej jeszcze b ard ziej nie pogarszać.
M im o iż np. w m arcu 1911 roku szuk ali porozum ienia z C en trum
(i z P olak am i — z ks. A. W olszlegierem ), b y w spólnie w alczyć z rz ą
dem . Ten ostatni bow iem w okresie w yborczym zam ierzał osłabić tak
so cjald em o krację, ja k i C e n tru m 134). W alka polityczna o Polaków
i L itw in ów przyn iosła w edług w ładz pruskich niekorzystne skutki.
W śród ludności p olskiej w latach 1909 — 1911 ponownie w ysuw ać
zaczęto żąd an ia w prow adzenia nauki ję z y k a polskiego. R ejen cja
królew iecką, chcąc ak c ję p o lsk ą i w alk ę p arty jn ą C en trum oraz
so cjaldem o krató w storpedow ać, w y dała ośw iadczenie, „iż m ożna
uczyć religii w języ k u polskim na szczeblu n ajn iższym , jedn ak że
nie m a nauczycieli zn ający ch ten język. U zn aje się za niecelow e
rozszerzanie nauki religii n a szczeblu w yższym w języ k u ojczystym
dzieci, gdyż te zn ają ju ż języ k n iem ieck i” 135), że zagadn ien ia ję z y
kowe są w y razem w alki polityczn ej poszczególnych partii o pozy
sk an ie głosów w yborczych P olaków i Litw in ów ш ).
Łączn ość ruchu polskiego z litew skim w P ru sach W schodnich,
spow odow ana trójzaborow ą ak c ją polityczną, doprow adziła do
zachw iania jedn ego z podstaw ow ych elem entów polityki germ an i-
zacy jn ej — tzw. „p ru sk iego patrioty zm u ” . P ru ski patriotyzm b ę
dący podstaw ą lojalizm u państw ow ego M azurów i L itw in ó w 137),
przekształcał się w polski czy litew sk i patriotyzm . N a jja sk ra w ie j
u w ypu klać się on zaczynał w śród ludności litew sk iej. W ładze pru sk ie
stw ierdzały, że „podnosić zaczyna się litew ski patriotyzm (tę p rze
m ianę c h arak te ry zu je n a jle p ie j działaln ość d ra G aigalata). O p raw
dziw ym pru skim p a t r i o t y z m i e Litw inów m ożna mówić tylko
u tych, którzy są zgrupow ani przy kon serw atyw n ej gazecie D an gy stes
L aisch kas. R eszta Litw inów m a zupełnie inne poglądy....” 138). Ten
rozw ój sy tu a c ji w śród M azurów i Litw in ów pow odow ał wzmożoną
k on trak cję w ładz pru sk ich i tarcia w śród sam ych działaczy m azu r
skich i litew skich. C zęść ich w łaśn ie (m. innym i J . Z em brzycki)
w im ię „p ru skiego patrioty zm u ” spełn iała rolę inform atora władz
pruskich o ruch u narodow ym Polaków i Litw in ów 139).
N a zakończenie w arto podkreślić, iż zachw ianie dotychczasow ej
tezy w ładz niem ieckich w polityce narodow ościow ej (pruskiego
patriotyzm u = lojalizm u ) zaznaczyło się w yraźn ie w okresie p rzy
gotow ań do uroczystości grun w aldzkich 500-lecia zw ycięstw a 14°).
To je st w ięc d ru ga spraw a, ilu stru jąca rozw ój ruchu polskiego na
terenie P ru s W schodnich. Je s t ona tym b ard ziej istotna, że, obok
znaczenia d la w ew n ętrznej m obilizacji ruchu polskiego, m iała ró w
nież znaczenie ogóln iejsze 141). M ianow icie na terenie P ru s W schod
nich w tym w łaśn ie czasie uzew nętrzniła się z całą siłą łączność
polityczna sp raw y p o lsk iej w P ru sach W schodnich ze spraw ą
litew ską 142) ostatecznie zapoczątkow aną ju ż w roku 1873 oraz roz
w ijan ą przez „g ro m ad k arzy ” . P rzy kładem te j ew olucji politycznej
był prof. K u rsch at, Litw in , sp o rząd zający dla w ładz pruskich b iu
lety n y o p rasie litew sk iej. M iał on — w edług przypuszczenia Zem -
brzyckiego — celowo zacierać obiektyw izm sw ych in form acji o ruchu
litew skim 143).
S p ra w a obchodów grunw aldzkich, jak o ilu strac ja now ej sy tu acji
polityczn ej w P ru sach W schodnich, szeroko przed staw ion a jest
w dw u listach J . Z em brzyckiego 144):
^
z dnia 13 II 1910 roku:
„U n te r R u eck reich u n g d es bezu eglich en S c h riftsstu e c k e s teile ich u eber d ie A n gelegen h eit F o lg en d e s gan z ergeb en st m it:
D u rch die N ie d e rlag e des d eutsch en O rdens bei T an n e n b e rg h a t das D eu tsch tu m im O sten einen schw eren S c h la g erlitten . O stp reu ssen hat a u sse rd e m in F o lge d er N ied erlage den V erlu st b ed eu ten d er L a n d str a sse n zu b ek lag en , die so n st u n ter dem E in flü sse d eu tsch er K u ltu r ge b lieb e n w aeren , und sp eziell M em el h at sein H in terlan d dad urch ein geb u esst. E in e je d e F eier d ie se r S ch lac h t m u ss a ls eine beleid igen d e R u e c k sich tslo sig k e it gegen uns D eu tsch e em pfu n gen w erden. B ei den Polen ist m an dergleich en schon gew öh nt. A ls ein tra u rig e s Zeichen d e r F olgen n atio n aisch au v in istisch er A g ita tio n a b e r m u ss es bezeichn et w erden, w enn auch, die p reu ssisch e n L ita u e r den 15 J u li a ls w ich tigsten n ation alen E rin n e ru n g stag feierlich begehen w ollen und sich d a r a u f berufen , d a ss auch die D eutsch en die T a u se n d ja h re sfe ie r der S c h la c h t im T e u to b u rg er W alde g e fe ie rt haben.
ln d e r u n laen gst ersch ienenen N u m m er 4 d er Z eitsch rift „ B y r u te ” , w elche zu T ilsit von dem V orsitzen d en d er gleich n am igen n atio n allitau isch en G e se llsc h a ft (m it 52 M itgliedern ) J . W an n agat, h e rau sgeg eb e n w ird , ist S eite 61 — 62 fo lgen d er „ A u fr u f an alle L ita u e r ” v e ro e ffe n tlich t:
„G e e h rte S tam m e sge n o sse n . Die T ilsite r G e se llsc h a ft „B y ru te ” beabsich tigt, d ie E r rin n e ru n g sfe ie r an die berueh m te S ch lach t bei G ru n w ald e w elche v o r 500 Ja h r e n am 15 J u li 1410 sta ttfan d , feierlich zu begehen. In d ie se r Sch lach t h ab e n u n sere eh ren w erten V o rfah ren ihren gro ssen H eld en m u t gezeigt. Durch d ie V erein igu n g d er L itta u e r m it d e n P olen u n ter F u eh ru n g d es L ita u e r G r o ssfu e r ste n W itold w u rd e der deu tsch e O rden n iedergew orfen und sc h lie s slich vernich tet, so d a ss e r sich nie w ied er erholt h at. D ie L ita u e r haben sich d ad u rch vo n dem g ro essten U nh olde befreit, d er zw eih un dert Ja h r e hindurch an ih re r V ern ich tu n g g e arb e ite t h at. E s ist d a s ein s von den w ich tigsten E re ig n isse n in d er G esch ich te der L ita u e r sich d essen zu errinn ern , ist P flich t ih re r N ach kom m en. Je d e s V olk b eh aelt im A n geden ken und feierlich seine v o rzu e g lic h ste n h istorisch en V o rfae lle . N ehm en w ir ein B e isp ie l an den D eu tsch en . Im ve rgan gen en Ja h r e begin gen sie durch ein au sse ro rd en tlich g r o ss e s F e st die V ern ich tu n g d es roem ischen K rie g sh e e re s. T a u se n d Ja h re w are n se it der Z eit v e rgan gen , d a ss H erm ann im T e u to b u rg er W alde die ro em isc h en L egio n en sch lug und dad u rch die D eu tsch en vom Jo c h e d er R oem er b efreite . W as an d eren N atio n alitae te n p asse n d ersch ein t, k an n auch uns n iem an d u ebel nehm en. A uch w ir w ollen den w ich tigsten E rin n e ru n g stag u n se re s V olkes feierlich begehen. Zu diesem Zw ecke b eab sich tig t die G e se ll sc h a ft „ B y r u te ” ein en tsp rech en d es F e st zu v e ra n stalte n . E s soll S on n tag 17 J u li im Sch u e tze n garte n zu T ilsit stattfin d en , g e p la n t sind: eine e n tsp re ch en de h isto risch e T h e ate rau ffu e h ru n g , ein U m zug m it M u sik durch die S ta d t von ein er S c h a r lita u isc h e r K rie g e r in h istorisch en K ostu em en , g e fo lg t von den V erein sm itg lied ern und ersch ienenen G ae sten , au sse rd e m d er V ortrag b e so n d e rs en tsp rech en d er n atio n ale r G esaen ge. E s w aere seh r erw uen sch t, w en n an d ie ser g ro e sste n n ation alen F eier a lle litau isch en V erein e aus G ro sslita u e n T e il nehm en w u erden, b eson d ers die G e san gv erein e , die gem ein sc h aftlich G e saen ge v o rtrag e n koennten. S o llten irgen d w elch er H in d ern isse w egen nicht die gan zen V ereine ersch ein en koennen, so w ird begeh rt, d a s s sie