• Nie Znaleziono Wyników

W stronę autonomicznej teorii poznania

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "W stronę autonomicznej teorii poznania"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

W stron autonomicznej teorii poznania*

Józef D bowski

I.

Czy epistemologia jest nauk ?

I.1. Zaczn od kwestii elementarnej. Zawsze były, i s tak e dzisiaj, rozmaite koncepcje poznania naukowego (ew. wiedzy naukowej czy nauki). Na to godz si wszyscy lub prawie wszyscy. Zró nicowanie stanowisk w kwestii sposobu rozumienia (pojmowania) nauki dostrzega tak e prof. J. Wole ski. Zarazem jednak prof. J. Wole ski nie s dzi, by warto było kruszy kopie w obronie jakiego wyró nionego wzorca bada naukowych (nauki) lub z powodu nienaukowego charakteru docieka epistemologicznych, przy czym obstaje, wpada w jakie szczególne zas pienie.

Z kolei moim zdaniem sytuacj najbardziej po dan i chwalebn jest taka, gdy o wielo ci i ró norodno ci wzorców poznania naukowego (bo faktu ich wyst powania tak e nie zamierzam kwestionowa ) decyduj przede wszystkim wzgl dy rzeczowe. Mówi c krótko: wiele jest koncepcji wiedzy naukowej i wiele jest ró nych dyscyplin naukowych, poniewa wiele jest ró nych dziedzin przedmiotowych, poniewa te dziedziny s wzajem do siebie nieredukowalne i

poniewa zbadanie tych dziedzin wymaga u ycia odpowiednio zró nicowanych

narz dzi poznawczych. Ka da nauka tedy, je li istotnie zmierza do osi gni cia rzetelnej wiedzy o badanych w niej przedmiotach, powinna te dziedzinowe osobliwo ci uwzgl dnia . Innymi słowy, ka da nauka winna post powa zgodnie z dyrektyw , według której sposób poznania czego (metoda) zawsze winien by odpowiednio dostosowany (i to w stopniu mo liwie maksymalnym) do sposobu istnienia oraz formalnej i materialnej charakterystyki tego czego (tj. badanego przedmiotu).

* W zwi zku z pa dziernikow debat Naturalizm i epistemologia oraz tekstem wprowadzaj cym prof. Jana Wole skiego Metateoretyczne problemy epistemologii.

(2)

Sprzeniewierzeniem si wymienionej dyrektywie (i tym samym wzgl dom rzeczowym) b dzie zatem sytuacja, w której pewne nauki (np. fizyka czy biologia) albo grupy nauk (np. matematyczne lub przyrodnicze) b d ustanawia (okre la , wyznacza ) powszechnie obowi zuj cy wzorzec naukowo ci i naukowy kanon. Jak wiadomo, w takich wypadkach dochodzi zwykle do wytworzenia charakterystycznych „izmów” typu: „logicyzm”, „matematycyzm”, „fizykalizm”, „biologizm”, „psychologizm”, „socjologizm”, „komputacjonizm”, „kognitywizm” itp. Przede wszystkim jednak dochodzi wtedy do próby niepotrzebnego

zacie nienia poj cia naukowo ci i do przesłoni cia (zdominowania) wzgl dów

rzeczowych przez wzgl dy innej natury, np. metodologiczne, technologiczne, utylitarne, a czasami tak e ideologiczne albo wiatopogl dowe.

Przypuszczam, i ten sam lub podobny mechanizm kryje si tak e za wytworzeniem ró nych odmian scjentyzmu i naturalizmu. W swoim czasie mechanizm ten został dobrze opisany przez K. Ajdukiewicza, który tego typu uzurpacj definiował jako wyra n posta dogmatyzmu normatywnego i dogma-tyzmu metodologicznego1. Powstaje pytanie, czy – i ewentualnie w jakim stopniu

– przypuszczenie to jest uprawnione? Powtórz , i chodzi o przypuszczenie, i naturalizm (w ró nych jego ontologicznych i metodologicznych wariantach) jest prób zmonopolizowania docieka naukowych przez jedn filozoficzn doktryn i jedn metodologiczn strategi (metod ), a wskutek tego mo e by wystawiony na zarzut dogmatyzmu – dogmatyzmu normatywnego i dogmatyzmu

metodo-logicznego (w sensie okre lonym przez Ajdukiewicza)2.

Oczywi cie, tak jak w obr bie samej nauki (poznania naukowego, wiedzy naukowej) wyró niamy ró ne nauki i ró ne rodzaje nauk (w tym tak e ró ne metodologiczne typy nauk), tak równie w obr bie ludzkiego poznania i ludzkiej wiedzy, prócz wiedzy naukowej, wyró niamy szereg innych jej gatunków czy

1 Por. Ajdukiewicz [1985b] s. 273-276.

2 Ajdukiewicz: „Kto pewn metod wyja niania zjawisk, opart na pewnym twierdzeniu, które

sw sankcj logiczn znajduje tylko w tym, e dotychczas nie napotkano zjawiska, dla którego wyja nienia twierdzenie to by nie wystarczyło, podnosi do rz du jedynej metody naukowej, popada w bł d dogmatyzmu. Wyklucza bowiem przez to z góry, e mog si pojawi zjawiska, dla których wyja nienia twierdzenie to nie wystarczy, a wi c e pojawi si co takiego, co by nas zmu-siło do odwołania tego twierdzenia w całej jego ogólno ci i do poddania go pewnej modyfikacji”.

(3)

rodzajów. I wyró niamy te gatunki i rodzaje wiedzy ludzkiej niekoniecznie we-dług kryteriów rzeczowych. Znaczy to, e ró nice dziedzinowe (przedmiotowe)

nie s jedynymi, według których wyodr bniamy (lub: wyodr bnia mo emy)

rozmaite odmiany ludzkiego poznania, w tym ró ne odmiany poznania naukowego. Znaczy to równie , e bez wzgl du na ró nego typu zró nicowania (ich gł boko i charakter) jest co , co ł czy ró ne odmiany poznania naukowego i co pozwala odró nia wiedz naukow od innych gatunków wiedzy ludzkiej. Co to jest?

Nie wchodz c zbyt gł boko w szczegóły, mo na powiedzie , e je li nauk rozumie funkcjonalnie (czynno ciowo), to od innych rodzajów aktywno ci poznawczej człowieka, ró ni j przede wszystkim aspekt metodologiczny (metoda). Proces poznania naukowego musi by m.in. gruntownie przemy lany, nale ycie zaplanowany, metodycznie zorganizowany i konsekwentnie realizowa-ny. Musi by tak e powtarzalny i intersubiektywnie kontrolowalrealizowa-ny. Przede wszystkim jednak musi by odpowiednio dopasowany (dostrojony) do natury poznawanych przedmiotów i celu danej nauki. Z kolei przy wytworowym uj ciu wiedzy naukowej – tj. jako zbioru poj , twierdze i teorii – musimy si stale troska m.in. o jej dostateczny poziom ogólno ci, logiczne zdyscyplinowanie (niesprzeczno , formaln poprawno , spójno ), nale yt precyzj , intersubie-ktywn zrozumiało (komunikowalno ) i dostateczny stopie uzasadnienia.

I.2. Po tym mo e przydługim wst pie chciałem stwierdzi , co nast puje. Wprawdzie epistemologi trudno jest dzisiaj uzna za nauk empiryczn (cho s takie pomysły) lub nauk aprioryczn (cho takie pomysły równie si zdarzaj ), to jednak wcale to nie znaczy, e – tym samym – nie ma adnych podstaw, by w ogóle uzna j za nauk . Wszak, pami tajmy, przyjmuj c kryteria metodologiczne, poza grup nauk apriorycznych (formalnych) i grup nauk aposteriorycznych (empirycznych), daje si wyró ni (ponownie id c tropem Ajdukiewicza3) grupa

nauk humanistycznych. To po pierwsze.

(4)

Jednak, po drugie, to nie tam, jak si zdaje, nale ałoby ulokowa epistemologi . To nie tam, bior c pod uwag m.in. kryteria metodologiczne, jest jej wła ciwe miejsce. Rzecz w tym, e istniej dobre racje po temu, by – poza metodologicznymi typami nauk apriorycznych (formalnych), aposteriorycznych (empirycznych) i humanistycznych (rozumiej cych) – wyodr bni jeszcze jeden

metodologiczny typ nauk, mianowicie, nauki filozoficzne. Nauki te mo na

równie (wst pnie) opisa jako nauki funduj ce, a wi c – nauki dotycz ce podstaw, nauki badaj ce warunki mo liwo ci czego (niekoniecznie jednak w sensie kauzalnym) lub temu podobnie. Przede wszystkim jednak chciałem zwróci uwag na fakt, e w filozofii, w tym w metafizyce czy epistemologii, prócz całego wachlarza metod nauk szczegółowych (od aksjomatyczno-dedukcyjnych, po indukcyjne i rozumiej ce), szeroko stosowane s równie

metody specyficznie filozoficzne, na przykład: rozmaite metody metafizykalne,

metody fenomenologiczne (rozmaite), metody transcendentalne (rozmaite), metody analityczne (rozmaite), metody hermeneutyczne (rozmaite), metody dialektyczne (rozmaite) etc.

I.3. Rzecz jasna, dobrze pami tam, wedle jakiego to cisłego kryterium sam Ajdukiewicz wyodr bniał wymienione trzy metodologiczne typy nauk4. Zachodzi

pytanie, czy wedle dokładnie tego samego kryterium mo na wyodr bni równie grup nauk filozoficznych. Owszem. Wystarczy przyj , e do „zda pierwszych” lub „ostatecznych przesłanek” tych nauk (ich punktu wyj cia i punktu oparcia), prócz zda bezpo rednio apriorycznych, zda bezpo rednio opartych na do wiadczeniu i zda bezpo rednio opartych na rozumieniu pewnych wypowiedzi, nale równie zdania bezpo rednio oparte na intelektualnej intuicji (poznaniu intuitywnym), np. intelekcji pierwszych zasad, ogl dzie ejdetycznym czy naoczno ci kategorialnej w sensie Husserla. W tym kontek cie chciałbym te zwróci uwag na szczególnie dzisiaj popularn , szeroko stosowan równie w

4 Tym kryterium jest podstawa i sposób uznania pewnych twierdze za „ostateczne przesłanki

nauki” – „ostateczne przesłanki”, czyli twierdzenia przyjmowane w pewnej nauce nie na podstawie innych twierdze tej nauki, lecz ju to w sposób bezpo rednio aprioryczny (pewniki i postulaty), ju to przez odwołanie si do do wiadczenia, ju to na podstawie rozumienia pewnych wypowiedzi.

(5)

obszarze wpływów filozofii analitycznej, metod rozmaitych eksperymentów my lowych i rozmaitych my lowych inscenizacji. Tytułem przykładu mo na by tutaj wymieni , w szczególno ci, eksperyment z „Wielkim Mózgiem Chin” Neda Blocka, „Chi ski Pokój” Searle’a (w ró nych jego wariantach), eksperymenty z „Bli niacz Ziemi ” i „Mózgami w Naczyniu” Putnama oraz eksperyment Jacksona z „Niewidom Genialn Mary”. Kiedy mowa o metodach specyficznie filozoficznych, to oczywi cie mam równie na my li fenomenologiczn metod ideacji i uzmienniania, metod bada konstytutywnych Husserla, metod „matematycznego wgl du” (przez R. Penrose’a zwan „zasad refleksji”), metod separacji Kr pca czy cho by Ajdukiewicza i Wole skiego metod parafrazowania (poszukiwania konsekwencji interpretacyjnych niektórych ustale nauk szczegółowych).

I.4. Niezale nie od tego, co powiedziałem w punkcie I.3., by mo e warto jeszcze zwróci uwag na fakt, e – jak do powszechnie si przyjmuje – by pewna dziedzina wiedzy mogła uprawnienie pretendowa do bycia nauk , musi mie sprecyzowane: (1) główny przedmiot swych zainteresowa i wła ciw sobie problematyk , (2) metod badania oraz (3) główny cel swoich poszukiwa . My l , e epistemologia (teoria poznania) spełnia równie i ten warunek, przynajmniej zasadniczo. Przedmiotem epistemologii jest poznanie (wiedza) poj te zarówno jako czynno , jak i jako wytwór – poznanie (wiedza) rozwa ane w aspekcie jego prawdziwo ci (obiektywno ci, wa no ci przedmiotowej, wiarygodno ci), tak e w aspekcie jego warunków koniecznych (warunków mo liwo ci) i warunków wystarczaj cych. Gdy chodzi o metod epistemologii, to za szczególnie doniosłe w dociekaniach teoriopoznawczych uwa am metody fenomenologiczne (w ró nych rodzajach i wariantach, poczynaj c jednak od metody ogl du i opisu tego, co i jak dane) oraz metody analizy logiczno-lingwistycznej (formalnej i znaczeniowej). Dopuszczam mo liwo efektywnego stosowania, po uprzednim wyprecyzowaniu, równie innych metod specyficznie filozoficznych, np. metody transcendentalnej (wraz z metod dedukcji transcendentalnej w sensie Kanta), metody regresywnej (J. Fries i szkoła neofrizja ska) czy metody hermeneutycznej. Wreszcie, głównym celem epistemologii jest, mówi c krótko i ogólnie, „krytyka

(6)

poznania”, a wi c, ostatecznie, ocena warto ci prawdziwo ciowej faktycznie uzyskiwanych rezultatów poznawczych oraz ocena stopnia wiarygodno ci stosowanych w poznaniu metod.

Oczywi cie, w rachub wchodzi tak e wiele innych celów (drugorz dnych i pochodnych), ale celem podstawowym epistemologicznej analizy poznania jest, by si gn tym razem do Ingardena, „rozwi zanie zagadnienia poznawczego”. To wła nie ze wzgl du na ten główny cel ustalony został zestaw klasycznych zagadnie teoriopoznawczych, a wi c epistemologiczna problematyka, obejmuj -ca, jak wiadomo, trzy tradycyjne spory:

(a) spór o ródła poznania (wiedzy), w tym spór o analityczno , (b) spór o przedmiot (granice) poznania, w tym spór o uniwersalia,

(c) spór o warto poznania (wiedzy), w szczególno ci, o jego prawdziwo . Do tej historycznie wykształconej listy klasycznych zagadnie teoriopoznawczych dorzucam ze swej strony dwa dalsze (w porz dku systematycznym chyba wcze niejsze) bloki tematyczne:

(d) spór o poj cie (koncepcj ), elementy i warunki poznania (wiedzy) oraz (e) spór o sposób i rodzaje poznania.

Doł czam te dwa arcywa ne zagadnienia, poniewa , jak uwa am, bez odpowie-dzi na pytanie „co to znaczy «pozna co »?” i bez sprecyzowania głównych sposobów poznawania (bezpo redniego i po redniego), nie jest mo liwe rozstrzy-gni cie wszystkich pozostałych problematów teoriopoznawczych. Rzecz jasna, jestem wiadomy mo liwo ci i faktu innego rozczłonkowania wymienionych zagadnie oraz wprowadzenia wielu nowych, których postawienie inspirowane jest np. rozwojem komputacjonizmu (matematyki, metamatematyki i informa-tyki), „rewolucj kognitywistyczn ” czy wreszcie mechanik kwantow albo in ynieri genetyczn .

II.

Jaki jest stosunek epistemologii do innych nauk?

II.1. O miejscu epistemologii w systemie nauk filozoficznych i

poza-filozoficznych mo na dzisiaj mówi i dyskutowa bez ko ca. Niezale nie jednak od rozległo ci i temperatury tych dyskusji, najwa niejsze w nich jest to, by zda

(7)

sobie spraw z teoretycznych i metodologicznych osobliwo ci docieka epistemo-logicznych. Jak dot d, chyba najwi cej uwagi tej kwestii po wi cili u nas Roman Ingarden, Narcyz Łubnicki i Antoni B. St pie – wszyscy trzej inspirowani, a mo e i zirytowani, rozwa aniami Leonarda Nelsona z pocz tku XX wieku5.

Zasadniczo podzielam w tym wzgl dzie Ingardenowski punkt widzenia oraz główny kierunek argumentacji. Podobnie jak Ingarden uwa am tedy, i epistemo-logia winna by teoretycznie i metodologicznie niezawisła od innych nauk: filozoficznych i pozafilozoficznych6. Innymi słowy, epistemologia winna by nauk autonomiczn . Znaczy to, e dla celów krytycznej analizy poznania nie

wolno jej zakłada ustale nauk szczegółowych oraz korzysta z narz dzi poznawczych tych nauk (ich metod). Powody tego stanu rzeczy maj charakter zasadniczy i, na ogół, s dobrze znane7. Zatem, nie b d ponownie ich

przywoły-wał. Pewne uwagi chciałem jednak poczyni .

II.2. Po pierwsze, gdy mowa o niezale no ci epistemologii od innych nauk (jej

autonomii), to jest to niezale no (autonomia) obustronna. Równie teoria poznania nie zgłasza pretensji, by jakiekolwiek ustalenie jakiejkolwiek nauki uzasadnia , by by teoretyczn i/lub metodologiczn podstaw jakiej nauki, by w systemie nauk filozoficznych i/lub pozafilozoficznych by pod tym wzgl dem „nauk pierwsz ”. Z adn z nauk nie ł czy tedy epistemologii „stosunek uzasadnienia” (Begründungzusammenhang). W porz dku uzasadnienia, wbrew temu, co suponował L. Wittgenstein, epistemologia jest wi c ani „ponad”, ani „poni ej”, lecz wła nie raczej „obok” innych nauk (i metanauk). Jest nauk

metodologicznie samowystarczaln i, pod gro b uwikłania si w szeroko poj ty

bł d petitio principii, inn by nie mo e. Je li jednak mimo to uwa a si j czasami za „nauk pierwsz ”, to z tego jedynie powodu, e innym naukom wskazuje ona kryteria (podstawy) uznawania czego za prawdziwe, e dokonuje oceny prawdziwo ciowej zało e tych nauk, e w sensie epistemologicznym to inne

5 Por. Nelson [1994] s. 115-138 (por. te dalsze). 6 Por. Ingarden [1971b].

(8)

nauki od niej zale , a nie ona od tych nauk. Jednak, co nale y podkre li , epistemologiczna ocena (krytyczna analiza) pewnego gatunku albo fragmentu ludzkiej wiedzy (twierdzenia, teorii, procedury, strategii metodologicznej...) nie prowadzi do jakichkolwiek modyfikacji o charakterze formalnym, tre ciowym lub metodologicznym – nie zmienia tre ci, sensu i statusu ocenianej teorii lub nauki.

II.3. Po drugie, pomi dzy epistemologi a innymi naukami zachodz tak e inne

liczne, ciekawe, wa ne i poznawczo owocne zwi zki. Na przykład, w lad za A. B. St pniem, mo na i trzeba mówi o genetycznych, heurystycznych i

struktural-nych zale no ciach epistemologii od instruktural-nych gatunków wiedzy, w tym zwłaszcza

wiedzy naukowej i wiedzy potocznej8. W wietle metaepistemologicznego

prze wiadczenia, i „refleksja nad poznaniem zawsze jest pó niejsza od samego poznania”, jest to poniek d oczywiste. Doda jedynie mo na, e te rozliczne zale no ci genetyczne, heurystyczne i strukturalne nie implikuj adnych zgoła zale no ci metodologicznych i epistemologicznych. Zale no ci tych nie ma tak e wtedy, gdy odkrycia, ustalenia, hipotezy albo teorie rozmaitych nauk (matematy-cznych, przyrodniczych, kognitywnych...) dostarczaj nieprzebranie bogatego materiału (danych) do zbadania: co istotnego suponuj , co nastr czaj , o czym informuj albo czym inspiruj . Ignorancja albo zaniechanie czy przemilczenie jest w epistemologii „grzechem” równie ci kim (ba, „ miertelnym”), jak bez-krytyczny dogmatyzm. I jedno i drugie prowadzi bowiem do uwi du refleksji epistemologicznej.

II.4. Utrzymuj c zatem, i zasadniczo, m.in. ze wzgl du na swe zadania, teoria

poznania winna by teoretycznie i metodologicznie samowystarczalna, wcale nie twierdz , e pomi dzy teori poznania a pozostałymi rodzajami ludzkiej wiedzy (naukowej i pozanaukowej) nie zachodz inne istotne zale no ci, np. genetyczne, heurystyczne i przedmiotowo-strukturalne. Owszem, zale no ci takie zachodz , a nawet – co by mo e trzeba specjalnie zaznaczy – niektóre z nich maj charakter konieczny, a wi c nie s wył cznie spraw czyjego uznania lub wyboru. Teoria poznania jest np. zale na genetycznie i strukturalnie od innych gatunków ludzkiej

(9)

wiedzy, w tym oczywi cie tak e od innych nauk. Wszak te inne gatunki wiedzy ludzkiej (i inne nauki) stanowi bezpo redni przedmiot zainteresowania episte-mologii (zale no przedmiotowo-strukturalna), a cz stokro tak e bezpo redni powód podj cia krytycznej refleksji nad poznaniem (zale no genetyczna).

Pomi dzy epistemologi a innymi naukami o poznaniu zachodz równie liczne zwi zki natury heurystycznej. Ustalenia i rodki poznawcze innych nauk s bardzo dobrym pretekstem do systematycznego rozwa enia wielu kwestii teoriopoznawczych, s (mog by ) ródłem wielu ciekawych pomysłów i strategii, s (mog by ) wa nym ródłem poznawczej inspiracji. Mi dzy innymi z tego wła nie powodu z wielkim zainteresowaniem patrz dzisiaj w stron nauk kognitywnych (cognitive science) i, zwłaszcza, kognitywnych neuronauk (cognitive neuroscience). Zarazem jednak daleki jestem od tego, by oczekiwa , e to w obr bie tych nauk zapadn definitywne rozstrzygni cia w kwestiach stricte epistemo-logicznych lub e to ustalenia tych nauk dostarcz mi jakich istotnych przesłanek (racji) do poczynienia takich rozstrzygni . Jest raczej przeciwnie. To wła nie te nauki, poniewa podstawy prawomocno ci swoich s dów i teorii nie zawieraj w sobie (lecz poza sob ), oczekuj od teorii poznania wskazania na tak podstaw . Chodzi tu jednak, co chciałem podkre li , o samo tylko wskazanie na tak podstaw (scil. jej krytyczne wyanalizowanie), nie za wprost o bycie podstaw (racj ). Pomi dzy teori poznania a wszystkimi innymi naukami (w tym tak e naukami o poznaniu, naukami kognitywnymi i neuronaukami) zachodzi bowiem pełna niezawisło metodologiczna. I jest to niezawisło obustronna.

II.5. Jak w tej sytuacji przedstawia si wzajemny stosunek teorii poznania i teorii

bytu – epistemologii i ontologii (metafizyki)? Patrz c wstecz (na dotychczasowe dzieje filozofii), prof. J. Wole ski ma racj . Raz prymat dzier yła ontologia, innym razem epistemologia. „Do Kartezjusza dominował ontologizm, a potem epistemologizm”. Prawdopodobnie ma racj tak e wtedy, gdy utrzymuje, e „ka de zagadnienie filozoficzne winno by o wietlone z obu punktów widzenia, ontologicznego i epistemologicznego, a niekiedy i aksjologicznego...”. Jednak, jak s dz , okoliczno ci te wcale nie przymuszaj nas do wyboru typu „albo..., albo...”. I to nie dlatego, e mo na przyj np. punkt widzenia „holizmu problemowego”,

(10)

ale dlatego, e wymieniona dysjunktywno (albo „analiza istnienia”, albo „anali-za poznania”) wydaje si całkiem chybiona: pozorna, a mo e nawet fałszywa.

By jednak wyra nie to sobie u wiadomi , trzeba post pi krok dalej. Trzeba uwzgl dni fakt, e w epistemologii poznanie rozumiane jest metaprzedmiotowo, a wi c jako ródło wiedzy o czym , jako informator, jako pewna dana9. Przedmiot

zainteresowa epistemologii (przedmiot jej badania – poznanie) usytuowany jest tedy na całkiem innym poziomie, ni przedmiot zainteresowa ontologii czy metafizyki. Epistemologi interesuje nie byt, lecz poznanie bytu. Poznanie jest dla epistemologa interesuj ce nie dlatego, e istnieje (obok szeregu innych istniej cych przedmiotów albo dziedzin przedmiotowych), ale dlatego, e co ujawnia (odsłania, odkrywa), e o czym informuje, e co czyni danym, e dostarcza wiedzy o czym . Słowem, w epistemologii poznanie jest interesuj ce wył cznie w swej funkcji informatora. Wprawdzie i poznanie mo na rozwa a w sposób przedmiotowy, a wi c jako jeden z istniej cych przedmiotów (jedna z dziedzin przedmiotowych), przedmiotów czasowo okre lonych, przedmiotów pozostaj cych w sieci przyczynowo-skutkowych relacji z innymi istniej cymi przedmiotami, ale wtedy stanowi ono przedmiot zainteresowania innych nauk o poznaniu (metafizyki poznania, psychologii poznania, socjologii poznania, historii poznania, filozofii kultury, semiotyki), nie za epistemologii.

II.6. Epistemologia (teoria poznania) jest zatem nauk bardzo szczególnego

rodzaju. I to nie dlatego, e tak kto postanowił, upodobał sobie tak wła nie koncepcj , i ju ... Kropka. Rzecz w tym, e jest to systematyczna konieczno . Naturalnie, mo na próbowa nie liczy si t konieczno ci , mo na „zamkn oczy” i próbowa j ignorowa , lekcewa y lub omija . Tego typu strategia ma jednak „krótkie nogi”. Przed rozwa eniem poznania w funkcji informatora daleko nie uciekniemy. Co najwy ej mo emy cofn si na etap przednaukowy, a wi c etap, gdy „krytyk poznania” podejmujemy jedynie ad hoc, w sposób spontaniczny i fragmentaryczny. Tedy raz jeszcze chciałem mocno podkre li , i osobliwo rozwa a epistemologicznych i wyj tkowo epistemologii (tak e

(11)

po ród wielu ró nych nauk o poznaniu) wynika z osobliwo ci jej przedmiotu, a ci lej, z osobliwo ci jej problematyki. Wprawdzie przedmiotem epistemologii jest poznanie (wiedza), lecz, skoro bierzemy je wył cznie w funkcji informatora, jest to poznanie radykalnie odnaturalizowane – co , co przede wszystkim jest „o czym ”, a dopiero wtórnie staje si ewentualnie „czym ”, np. takim lub innym artefaktem (w sensie Twardowskiego).

ródłowe uchwycenie istoty tak (nieprzedmiotowo) poj tego poznania mo e najłatwiej dochodzi do skutku wtedy, gdy mamy do czynienia z poznaniem jako czynno ci . Wtenczas bowiem najwyra niej wida jego wiadomo ciowy i

intencjonalny charakter. Wtenczas najwyra niej wida jego przedmiotowe

ukierunkowanie, jego zwracanie si ku czemu , jego funkcj informatora. Ale i wtedy trudno jest nam o poznaniu (i jego rodzajach) rozprawia w taki sposób, by go zarazem nie uprzedmiotawia , by nie gubi jego istoty. Znamienne jednak jest to, e opisuj c ró ne rodzaje czynno ci poznawczych i ró ne rodzaje poznania najcz ciej skupieni jeste my na przedmiotach tych czynno ci. Zauwa amy te , e o tym przedmiotowym ukierunkowaniu czynno ci poznawczych decyduje przede wszystkim ich tre (materia) – czynnik wobec tych czynno ci strukturalnie immanentny. Intencjonalno wiadomo ci i jej analiza odsłania wi c przed nami inny sposób warunkowania czynno ci poznawczych, ni przyrodnicze warunkowanie przyczynowe (w sensie sprawstwa) – warunkowanie oparte o schemat „bodziec-reakcja”. Ten odmienny w wypadku czynno ci i procesów poznawczych rodzaj warunkowania niektórzy, np. J. R. Searle, nazywaj „przyczynowo ci intencjonaln ” (intentional causation)10. Zdaniem J. R. Searle’a,

„czym znamiennym dla przyczynowo ci intencjonalnej jest fakt, e stany umysłowe wywołuj tu pewne zdarzenia, to co wywołuj jest akurat stanem przedstawionym (odzwierciedlonym) w tych stanach umysłu, które były przyczyn tego stanu rzeczy”11.

Powołałem si na J. R. Searle’a nie dlatego, e jego charakterystyk zjawisk mentalnych, wiadomo ci, intencjonalno ci i poznania uwa am za wyj tkowo

10 Por. Searle [1995] s. 55-56 i n. 11 Ibid., s. 59.

(12)

odkrywcz i/lub wyj tkowo trafn . Powołałem si na J. R. Searle’a przede wszystkim dlatego, e – cho zawołany naturalista – wytworzył on (zapropono-wał) tak strategi metodologiczn , która w badaniach nad wiadomo ci i poznaniem nie musi ko czy si redukcjonizmem: ontologicznym, teoretycznym, logicznym (definicyjnym) i przyczynowym. Dzi ki temu ma szans powsta (powstaje?) odmiana naturalizmu, która jest otwarta tak e na to, co dost pne jedynie pierwszoosobowo i co nieredukowalnie subiektywne12. Dzi ki temu ma

szans powsta odmiana (emergentystycznego, antyredukcjonistycznego) naturalizmu, która w niczym nie uchybia wzgl dom rzeczowym i która mo e wej w konstruktywny dialog (współdziałanie) tak e z rozmaitymi odmianami antynaturalizmu (transcendentalizmu czy introspekcjonizmu). Wi cej. Dzi ki temu ma szans powsta taki program naukowych bada nad wiadomo ci i poznaniem, których naukowo nie b dzie kwestionowana na tej tylko podstawie,

e dotycz one zjawisk (zdarze i stanów) trzecioosobowo niedost pnych.

III. Spór o koncepcj i sposób poznania

III.1. W kwestii wzajemnego stosunku „poznania” i „wiedzy” zajmowane s

ró ne stanowiska. Cz sto obydwa wyra enia u ywane s zamiennie, poniewa – jak si argumentuje (m.in. M. Hempoli ski) – obydwa s rzeczownikami odsłownymi i dlatego obydwa mog odnosi si zarówno do poznania jako czynno ci, jak i do poznania jako wytworu. Jednak bodaj równie cz sto „poznanie” odró nia si od „wiedzy” – odró nia si na tej podstawie, e pierwsze uwa a si za zakresowo szersze (dotyczy bowiem zarówno poznawczych czynno ci, jak i poznawczych wyników), podczas gdy drugie zarezerwowane jest wył cznie dla poznania jako wytworu. Stosuje si te inne zasady odró niania, np. za poznanie (lub lepiej: poznawanie) uwa a si ró nego rodzaju czynno ci poznawcze, natomiast za wiedz uchodz dopiero rezultaty tych czynno ci. Albo: z poznania (jako ogółu czynno ci i rezultatów poznawczych) dopiero wtedy wyodr bnia si wiedz , gdy mamy do czynienia z jak waloryzacj poznania, a wi c z poznaniem ju to rzeczywi cie informuj cym, ju to pretenduj cym do roli

(13)

informatora. Sam, mimo rozmaitych w tpliwo ci, skłaniam si do pierwszego z zasygnalizowanych wy ej sposobów rozumienia „poznania” i „wiedzy”.

III.2. Uwa am te , e, jak ju pisałem, przedmiotem docieka

epistemo-logicznych jest poznanie (wiedza) pojmowane szeroko, a wi c: (1) poznanie poj te zarówno jako czynno , jak i jako wynik oraz (2) poznanie nie tylko rzeczywi cie informuj ce (prawdziwe), lecz tak e to, które jest jedynie prze ywane jako informuj ce (pretenduje do prawdziwego). Mi dzy innymi z tego powodu poza obszarem epistemologicznych zainteresowa nie wolno nam pozostawia rozmaitego typu czynno ci poznawczych oraz innych ni naukowe rodzajów poznania. Słowem, jestem zdecydowanie przeciwny próbom zacie niania dziedziny teoriopoznawczych docieka do analizy jedynie wybranych odmian poznania (np. czynno ci i procesów naukotwórczych) lub wybranych segmentów ludzkiej wiedzy (np. wiedzy naukowej). Jedna z wyrazistych prób tego rodzaju (cho nie tak radykalna jak w logicznym empiryzmie) wychodzi z filozofii analitycznej – z formacji, w której filozoficzny namysł nad poznaniem podlega potrójnemu, a czasami nawet poczwórnemu, ograniczeniu. Po pierwsze, w lad za klasykami (G. E. Moore, B. Russell), pod rozwag bierze si tu poznanie/wiedz poj te jako wynik (wytworowa koncepcja poznania/wiedzy). Po drugie, najpewniej pod wpływem L. Wittgensteina, w rachub wchodzi tutaj wył cznie poznanie/wiedza wyra one j zykowo. Po trzecie, zgodnie z tzw. klasyczn definicj poznania (po raz pierwszy wymodelowan na kartach Plato skiego Teajteta), z reguły przyjmuje si te propozycjonaln koncepcj poznania. Po czwarte za – je li nie zawsze, to cz sto – epistemologiczna analiza poznania zasadniczo wyczerpuje si w analizie formalnologicznej, dopełnianej ewentualnie, w miar potrzeb i uznania, analiz poj ciow (lingwistyczn ).

Tego typu restrykcjonizm uwa am jednak za zbyt daleko posuni ty i zbyt surowy. W cz ci jest on zapewne efektem pewnych prze wiadcze przedepiste-mologicznych – prze wiadcze (presupozycji) o charakterze egzystencjalnym i rzeczowym, np. co do sposobu istnienia poznaj cego podmiotu, natury stosunku poznawczego oraz natury relacji mi dzypodmiotowych. W innej cz ci jest to rezultat rozstrzygni (zało e ) specyficznie epistemologicznych, np. w kwestii

(14)

granic (zakresu) poznania i jego kryteriów, w kwestii rozumienia prawdy i jej no ników oraz w kilku innych kwestiach. Restrykcjonizm ten rodzi równie podejrzenie (i obaw ), e w przyj tej przez analityków koncepcji poznania (wiedzy) doszło – mogło doj , dochodzi, mo e dochodzi (?) – do pomieszania samego poznania z (j zykowymi) rodkami jego wyra ania, przekazywania i utrwalania.

III.3. Jednak w teorii poznania mo e doj – tak po wielokro było w przeszło ci i

tak, wcale nierzadko, zdarza si równie współcze nie – do jeszcze innej spektakularnej próby zacie nienia poj cia poznania/wiedzy i tym samym okrojenia dziedziny bada epistemologicznych. Próba ta polega na zredukowaniu wszelkiego poznania/wiedzy do wył cznie poznania po redniego. W badaniach epistemologicznych skutkuje to, najpierw, wytworzeniem tzw. reprezentacjo-nistycznej teorii poznania, a wkrótce potem, destrukcj refleksji teoriopoznawczej, w tym np. deflacjonizmem i eliminatywizmem. Wła nie t ostatni tendencj – w XX wieku zapocz tkowan semiotyk Ch. S. Peirce’a, potem kontynuowan m.in. przez G. Bachelarda i filozofi hermeneutyczn , obecnie za rozwijan m.in. w naukach kognitywnych i, zwłaszcza, w komputacjonizmie – uwa am za najbardziej niefortunn dla rozwoju epistemologicznej „krytyki poznania”. Albowiem w wypadku, gdy (jak Ch. S. Peirce) twierdzimy, e wszelkie poznanie jest znakiem lub gdy (jak G. Bachelard) utrzymujemy, i „nic nie jest dane, lecz wszystko jest konstruowane”, wtedy nie wida adnych dobrych racji po temu, by mo na było rozstrzygn (czy cho by tylko postawi !) np. „problem trans-cendencji”, „problem mostu” lub kwesti prawdziwo ci w sensie klasycznym (scil. w sensie tzw. korespondencji mocnej).

III.4. Twierdz , i – wbrew temu, co głosi si w obr bie rozmaitych odmian

reprezentacjonizmu13 – poj cie poznania bezpo redniego wcale nie jest puste.

Zasadniczo mo na to okaza na trzy ró ne sposoby i, odpowiednio do tego,

13 W sprawie sporu „prezentacjonizm – reprezentacjonizm” oraz ró nych (tak e historycznych)

(15)

uformowa trzy ró ne poj cia poznania bezpo redniego14. Do pierwszego z nich

docieramy na podstawie odpowiednich analiz (rozró nie ) fenomenologicznych, bior c pod uwag m.in. ró ne stopnie „odległo ci od ródła” oraz, w szczegól-no ci, dychotomiczne rozgraniczenie na naoczne (intuitywne) i nienaoczne (sygnitywne) uj cia poznawcze. W obr bie uj naocznych mo emy jeszcze wyró ni , ponownie w sposób dychotomiczny, tzw. naoczno pierwotn ( ród-łow , spostrze eniow ) i tzw. naoczno wtórn (nie ródród-łow , cho ogl dow )15.

Druga droga okazania niepusto ci poj cia poznania bezpo redniego wiedzie przez semiotyk . Podstaw rozró nienia na poznanie bezpo rednie i poznanie po rednie stanowi wówczas poj cie poznawczych po redników, w szczególno ci, rozgraniczenie na tzw. „po redniki przezroczyste” (medium quo) i „po redniki

nieprzezroczyste” (medium quod). Warunkiem powodzenia (skuteczno ci) jest tu jednak przyj cie „zasady przezroczysto ci znaku” (pewnego jej wariantu). Jest jeszcze trzecia droga wyodr bnienia ró nych odmian poznania bezpo redniego i oddzielenia ich od ró nych odmian poznania po redniego. Wkraczamy na ni wówczas, gdy – bior c za podstaw poj cie wnioskowania – dokonujemy rozgra-niczenia na wiedz inferencyjn (wywiedzion z jakiej wiedzy wcze niejszej) i

wiedz nieinferencyjn (nie wywiedzion z adnej wiedzy wcze niejszej). Ten

trzeci sposób odgraniczania wiedzy bezpo redniej od po redniej był szczególnie rozpowszechniony w filozofii analitycznej – i to na ró nych etapach jej rozwoju, poczynaj c od klasyków (B. Russell, G. E. Moore, H. H. Price i in.).

III.5. Zasadniczo tedy, argumentuj c przeciw ró nym odmianom reprezentacjonistycznej teorii poznania, zarazem opowiadam si i argumentuj za immediatyzmem i prezentacjonistyczn teori poznania16. Uwa am na przykład,

e skuteczna obrona stanowiska realistycznego jest mo liwa tylko z pozycji prezentacjonistycznej teorii poznania, a wi c wtedy, gdy dopuszcza si mo liwo bezpo redniego ( ródłowego) poznania przedmiotów wobec tego poznania

14 Por. D bowski [2002].

15 W sprawie ró nych koncepcji naoczno ci por. D bowski [2001a] s. 149 i dalsze. 16 Por. D bowski [2001b].

(16)

transcendentnych (transcendentnych strukturalnie i radykalnie)17. S dz te , e

tylko prezentacjonizm pozwala ocali podstawowe przesłanie klasycznej (kores-pondencyjnej) teorii prawdy oraz jej obiektywistyczny charakter. Wreszcie, tylko prezentacjonizm pozwala unikn samodestrukcji i samozniesienia, a tak e wielu innych trudno ci, w które brzemienne s rozmaite warianty reprezentacjonizmu (agnostycyzm, fenomenalizm, solipsyzm, sceptycyzm).

III.6. Wiem, e prof. J. Wole ski zna i by mo e w jakim stopniu docenia czy

nawet (w pewnych punktach) podziela przedstawiony przeze mnie punkt widzenia. Wiem te , e jego własny program bada epistemologicznych nie daje si w łatwy sposób zadekretowa jako odmiana reprezentacjonistycznej teorii poznania. Wszak, cho przyjmuje punkt widzenia filozofii analitycznej, zarazem nie kwestionuje ani istnienia, ani rangi poznawczej ró nego rodzaju pozna bezpo rednich ( ródłowych). Jednak, mimo tej wiedzy, nie mog wyzby si wra enia, e przynajmniej w dwu wa nych punktach stanowisko teorio-poznawcze prof. J. Wole skiego niebezpiecznie oscyluje w kierunku rozwi za typowych dla reprezentacjonistycznej teorii poznania.

Pierwszy punkt wi e si z semantyczn teori prawdy i teoriomodelowym poj ciem korespondencji. My l mianowicie, e poniewa semantyczna teoria prawdy dopuszcza wył cznie poj cie korespondencji w sensie słabym, to zasad-niczo rozmija si ona z podstawowym przesłaniem klasycznej koncepcji prawdy – z przesłaniem, które domaga si (moim zdaniem, całkiem jednoznacznie) uwzgl dniania korespondencji w sensie mocnym. W wypadku semantycznej teorii prawdy mamy tymczasem do czynienia z sytuacj , w której o wła ciwej interpretacji wypowiedzi j zykowych (ich prawdziwo ci) przes dzaj odpowied-nie aksjomaty metaj zykowe – aksjomaty ustalaj ce ostateczodpowied-nie (i jedyodpowied-nie) sposób przekładu wyra e j zyka przedmiotowego (J) na metaj zyk (MJ). Tym samym, tak czy inaczej, skazani jeste my na pozostawanie w obszarze tworów czysto j zykowych i j zyka w ogólno ci; zmieniaj si tylko pi tra tego j zyka. Chyba e z jakich powodów zapytamy o podstaw doboru takich a nie innych aksjomatów

(17)

metaj zykowych (MJ) i, np. wobec zagro enia regresem in infinitum, odwołanie si do aksjomatyki metametaj zykowej (MMJ) przestanie nam wystarcza . Wtedy, istotnie, pojawi si mo liwo (konieczno ?) wykroczenia poza j zyk, np. w obszar fenomenów empirycznych lub dziedzin szeroko poj tej naoczno ci. Czy jednak analitycznie zorientowany epistemolog zechce z tej mo liwo ci skorzysta ? Czy b dzie w stanie przysta na tak drastycznie lokalny charakter semantycznej teorii prawdy? Czy b dzie skłonny wyró ni (wyró ni epistemologicznie) sfer czego , co opiera si jakimkolwiek próbom formalizacji (tak e j zykowej eksplikacji) i co znajduje swoje ugruntowanie jedynie w analizach czysto fenomenologicznych oraz odpowiedniej naoczno ci?

Druga moja obawa (i zarazem ródło moich podejrze o reprezentacjo-nizm) wi e si ze strategi , przy u yciu której prof. J. Wole ski argumentuje na rzecz realizmu teoriopoznawczego. Rzecz w tym, e wprawdzie pewne wyniki metamatematyczne (w tym teza o niedefiniowalno ci semantyki w składni oraz twierdzenie Tarskiego o niedefiniowalno ci prawdy) wymuszaj na nas wykro-czenie poza j zyk (J), ale obszarem, na który wówczas wkraczamy, jest jedynie inny j zyk – j zyk bezpo rednio wy szego pi tra (MJ). To jedno. Po wtóre, mam w tpliwo ci, czy wolno nam przyj transcendencj przedmiotu poznania wobec poznaj cego podmiotu, skoro na wyposa enie podmiotu składa si czwórka <J, MJ, Cn, T> i skoro przedmiot poznania uto samiony jest z modelem wła ciwym („tym, o czym mo na wygłasza zdania prawdziwe”)18?

Mam wra enie, by mo e bł dne, e wszystko, co w najlepszym razie wolno nam tutaj przyj , sprowadza si do uznania transcendencji poznawanego przedmiotu wobec poznaj cej czynno ci. Ale te tylko tyle. Nie wi cej. W szcze-gólno ci, skoro metaj zyk jest wa nym (niezbywalnym) elementem wyposa enia podmiotu, to o adnym przedmiocie z adnej dziedziny nie mo emy orzeka jego (strukturalnej i radykalnej) transcendencji wobec podmiotu poznania.

18 Charakterystyk podmiotu jako czwórki <J, MJ, Cn, T>, gdzie J symbolizuje j zyk, MJ –

metaj zyk, Cn – operacj konsekwencji logicznej (logik ) i T – wiedz wyra on w j zyku J, przyjmuj za: Wole ski [1993] s. 300-302.

(18)

Poniewa swoim w tpliwo ciom w tej sprawie ju wcze niej dałem wyraz gdzie indziej (i to w postaci bardziej rozwini tej19), tutaj ograniczam si jedynie do

krótkiego wyłuszczenia ich sedna, czyli zasygnalizowania.

Bibliografia

Ajdukiewicz [1985a] – K. Ajdukiewicz, Metodologiczne typy nauk, w: idem, J zyk i poznanie, Tom I: Wybór pism z lat 1920-1939, PWN, Warszawa 1985.

Ajdukiewicz [1985b] – K. Ajdukiewicz, O wolno ci nauki, w: idem, J zyk i poznanie, Tom II:

Wybór pism z lat 1945-1963, PWN, Warszawa 1985.

D bowski [2000] – J. D bowski, Bezpo rednio poznania. Spory – dyskusje – wyniki, Wydawnictwo UMCS, Lublin 2000.

D bowski [2001a] – J. D bowski, wiadomo . Poznanie. Naoczno poznania, Wydawnictwo UMCS, Lublin 2001.

D bowski [2001b] – J. D bowski, Teoriopoznawczy prezentacjonizm i jego uzasadnienie, „Zagadnienia Naukoznawstwa” 2001, nr 2-4 (149-150), s. 417-426.

D bowski [2002] – J. D bowski, Główne poj cia poznania bezpo redniego i drogi ich

formowania, „Przegl d Filozoficzny – Nowa Seria” 2002, nr 1 (41), s. 189-199.

D bowski [2005] – J. D bowski, Teoriopoznawczy prezentacjonizm a realizm, „Analiza i Egzystencja” 2005, nr 2 (2).

D bowski, Hetma ski [1990] – J. D bowski, Uwagi w sprawie mo liwo ci autonomicznej teorii

poznania, w: Szkice epistemologiczne, red. J. D bowski, M. Hetma ski, Wydawnictwo

UMCS, Lublin 1990, s. 9-31.

Ingarden [1971a] – R. Ingarden, O niebezpiecze stwie «petitionis principii» w teorii poznania, w: idem, U podstaw teorii poznania. Cz pierwsza, PWN, Warszawa 1971, s. 357-380. Ingarden [1971b] – R. Ingarden, Stanowisko teorii poznania w systemie nauk filozoficznych, w:

idem, U podstaw teorii poznania. Cz pierwsza, PWN, Warszawa 1971, s. 381-406. Nelson [1994] – L. Nelson, Niemo liwo teorii poznania, w: idem, O sztuce filozofowania,

wybór, przekład i przedmowa T. Kononowicz i P. Waszczenko, Wydawnictwo Baran i Suszczy ski, Kraków 1994.

Searle [1995] – J. R. Searle, Umysł, mózg i nauka, tłum. J. Bobryk, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1995.

Searle [1999] – J. R. Searle, Umysł na nowo odkryty, tłum. T. Baszniak, Pa stwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1999.

St pie [1995] – A. B. St pie , Wst p do filozofii, wyd. III, TN KUL, Lublin 1995.

Wole ski [1993] – J. Wole ski, Metamatematyka a epistemologia, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1993.

Cytaty

Powiązane dokumenty

›yjewski Analiza matematyczna II; MAT... ›yjewski Analiza matematyczna

Przyjmuj¡c, »e pr¦dko±¢ stygni¦cia ciaªa jest wprost proporcjonalna do ró»nicy temperatur ciaªa i otoczenia, obliczy¢ po ilu minutach ciaªo ostygnie o nast¦pne 20 o C..

Poka»emy teraz, »e takie same rozwi¡zanie otrzymamy rozwi¡zuj¡c równanie x 00 +4x = 0 wcze±niej poznan¡ metod¡ dla liniowych równa« ró»niczkowych o

Wykonano tak¿e pomiary wp³ywu stê¿enia odczynników flotacyjnych Montanolu i Flotanolu na prêdkoœci pêcherzyków powietrza i dziêki otrzymanym w ten sposób krzywym

Zdaniem autora nadrzêdnymi przyczynami konfliktów wokó³ zagospodarowania z³ó¿ kopalin s¹: (1) brak wiedzy i b³êdne wyobra¿enia spo³eczne na temat górnictwa, gospodarki

Jest to technika finansowa udostêpniaj¹ca kapita³ dla tych podmiotów, które nie maj¹ mo¿liwoœci pozyskania œrodków finansowych na rynkach papierów wartoœciowych.. W ten

Ró»niczkowanie pod znakiem

Ładunek wewnątrz kuli jest równomiernie rozłożony, zatem kąt pomiędzy wektorem natężenia oraz promień wynosi zero. Aby zastosować prawo Gaussa, otaczamy kulę