• Nie Znaleziono Wyników

Nieudana inicjatywa ugodowa : "Chwila" Walerego Przyborowskiego (1885-1886) i jej program

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nieudana inicjatywa ugodowa : "Chwila" Walerego Przyborowskiego (1885-1886) i jej program"

Copied!
29
0
0

Pełen tekst

(1)

Szwarc, Andrzej

Nieudana inicjatywa ugodowa :

"Chwila" Walerego Przyborowskiego

(1885-1886) i jej program

Kwartalnik Historii Prasy Polskiej 26/3, 27-54

(2)

Kwartalnik Historii Prasy Polskiej X X V I 3 PL ISSN 0137-2998

ANDRZEJ SZW ARC (Warszawa)

N IE U D A N A IN IC JA T Y W A U G O D O W A . „C H W IL A ” W ALEREG O P R Z Y B O R O W S K IE G O (1885— 1886) I JEJ P R O G R A M

P om iędzy rokiem 1864 i 1897 próżno szukać w zaborze rosyjskim cza­ sopism a tak konsekw entnie propagującego ugodę, jak „C h w ila ” . Brak szerszego zainteresowania reprezentow anym przez nią kierunkiem p o li­ tyczn ym i krótki okres istnienia spraw iły, że nie doczekała się ona do­ tychczas ani w y czerp u ją cej m onografii, ani sk rótow ego opisu. P ółtorej strony pośw ięcił je j W ilhelm Feldm an w sw ych D ziejach polsk iej m yśli

p o lity c z n e j; u bocznie w spom inają też to pism o syntezy historii literatury

polskiej X I X w. 1 Brak natom iast odnośnej w zm ianki w dziele Prasa p o l­

ska w latach 1864— 1918. R ów nież nieliczni pu blicyści i badacze piszący

0 W alerym P rzyborow skim , poczyn a jąc od tych, k tórzy po jeg o śm ierci w 1913 r. pierw si kreślili sylw etkę pracow itego pisarza i historyka, za­ dow alali się inform acją, iż redagow ał on niegdyś pism o, „ w którym w y ­ tykał błęd y polityki naszej pow stańczej i usiłow ał przekonać o potrzebie porozum ienia i trzym ania z R osją ” 2. Z arów n o w spółcześni polem iści, jak 1 późniejsi biografow ie, o ile tylk o nie stawiali sobie w yłączn ie in form a­ c y jn y ch celów , zgodni b y li w k rytyczn ej ocenie tego przedsięw zięcia, różniąc się jed yn ie odcieniem zw rotów w yrażających dezaprobatę. Bodaj najłagodniejsza opinia głosiła, że redaktor „C h w ili” popełn ił „ c o najm niej nietakt p o lity czn y ” 3.

M ilczenia, jakie zaległo w ok ół pisma, nie spodziew ał się jeg o in icja ­ tor, redaktor i w ydaw ra. W roku 1885 W alery P rzyborow ski m iał lat 40 i b ył dosyć znanym w arszaw skim dziennikarzem . W e w czesnej m łodości w ziął udział w pow staniu styczn iow ym ; pozostał mu po tym epizodzie trw ały uraz do nierów nej w alki zb rojn ej z zaborcam i, k tóry dzielił z ca­

1 W. F e l d m a n , Dzieje polskiej myśli politycznej w okresie porozbiorowym , t. 2, Kraków (b.r.), s. 254— 255; J. C i e ś 1 i к o w s к i, Walery Przyborow ski. [w:]

Obraz literatury polskiej. Literatura polska w okresie realizmu i naturalizmu, t. 3,

Warszawa 1969, s. 499—513.

2 „Kurier W arszawski” z 13 marca 1913.

(3)

łym w łaściw ie pokoleniem pozytyw istów . Przez pew ien czas studiow ał na W ydziale »F ilologiczno-H istorycznym Szkoły G łów n ej. Zaczął w ów czas pisyw ać do „P rzeglądu T y god n iow eg o” , a po rych łym k on flik cie z jego redaktorem A dam em W iślickim w spółpracow ał z „O piekunem D om o­ w y m ” i „W iek iem ” . P o roku 1880 przez dwa lata redagow ał „K u rie r C odzienny” , następnie zaś — ju ż sam odzielnie — efem eryczn y dzien­ nik „E ch o ” . M im o iż dziennikarstwu pośw ięcał w iele uw agi i pisyw ał sporo, nie osiągnął pow odzenia, lecz jed yn ie straty m aterialne w w arun­ kach silnej konku ren cji na w arszaw skim rynku czytelniczym . R ów n o­ cześnie w połow ie lat osiem dziesiątych X I X w. miał już za sobą ok.

30 pow ieści i w iększych opow iadań, pu blikow an ych w odcinkach na ła­ m ach czasopism, a po części także w osobn ych w ydaniach. Ich kanwą b y ły zw ykle dzieje Polski od X V I do X I X stulecia; cech ow a ły je sen­ sacyjna fabuła i p ow ierzch ow n e ujęcie. W iększą popularność, i to jako pow ieść dla m łodzieży, miała zdobyć w przyszłości B itw a pod Raszynem, (W arszawa 1881). PróbowTał też Przyborow 'ski sił na polu historiografii i pu blicystyk i h istoryczn ej; dla w ileńskiego w ydaw n ictw a Elizy O rze­ szkow ej napisał np. opracow anie W łościanie u nas i gdzie indziej (1881), uznane pow szechnie za dyletanckie i pełne b łędów 4.

O zezw olenie na w ydaw anie „C h w ili” P rzyborow ski zaczął zabiegać jeszcze w początkach 1884 r. Miał już,, zresztą niem ałe dośw iadczenie w pod obn ych staraniach — w 1881 r. odrzucono jeg o prośbę o zatw ier­ dzenie projektu pism a „T ę cz a ” 5. T ym razem k oncesję uzyskał. Nastą­ piło to — jak się zdaje — na jesieni 1884 ,r. ; przynajm n iej tak tw ier­ dził w listopadzie tr. A ntoni Pietkiew icz, redaktor „K ło s ó w ” i w spółpra­ cow nik „K u riera W arszaw skiego” . Inna rzecz, iż ten nieźle p oin form o­ w an y przedstaw iciel w arszaw skich kół dziennikarskich nie zdawał sobie jeszcze w ów czas spraw y z charakteru zam ierzonego w ydaw n ictw a °\ B yć m oże o stosunkow o łatw o uzyskanej aprobacie w ładz zadecydow ały sto­ sow ne deklaracje polityczn e P rzyborow skiego, choć brak dow od ów , b y je składał.

O zam ysłach sw ego niedaw nego w spółpracow nika nie bardzo w ie ­ działa też Eliza Orzeszkowa, która pisała w związku z nim i: „W ia d o ­ m ość o zakładaniu antysem ickiej »C h w ili« zm artw iła m nie sama przez się i przez w zgląd na P rzyborow skiego, którego kiedyś bardzo lubiłam . [...] Jaka szkoda, że ci ludzie idą w kierunku fałszyw ym , i to jeszcze — dla m iłego grosza” 7. N iechętne b y ły też reak cje przedstaw icieli w ar­

4 C i e ś l i k o w s k i , op. cit.; S. K i e n i e w i c z , G. S k o t n i c k a , Przyborows­

ki Walery, PSB, t. X X IX , W roclaw 1986, s. 81— 84.

5 S. K i e n i e w i c z , G. S k o t n i c k a , op, cit.

6 BJ, rkps Akc. 11/67: Antoni Pietkiewicz (Adam Pług) do Mariana Dubieckie­ go, Warszawa 10 X I 1884.

7 E. O r z e s z k o w a , Listy zebrane, wyd. E. Jankowski, t. 8, W rocław 1976: Eliza Orzeszkowa do Leopolda Meyeta, Grodno 17 X II 1884.

(4)

. C H W I L A ” W A L E R E G O P R Z Y B O R O W S K I E G O 29

szawskiego „o b o zu postępu” , k tórzy poniekąd słusznie uznaw ali autora

B itw y pod R aszynem za odstępcę 8.

Trudno stw ierdzić, dlaczego start dziennika, planow any jak w idać na początek 1885 r., został odłożon y do jesieni. B yć m oże jakąś rolę odegrały w zględ y finansow e. W każdym razie ow e m iesiące w ypełn ił P rzyborow ski zabiegam i o w spółpracow n ik ów i reklam ą sw ego progra­ mu. Starał się k aptow ać k orespondentów w Petersburgu, L w ow ie i K ra­ kow ie 9. N agabyw ał o nadsyłanie prac co popularniejszych autorów, m. in. A n toniego R ollego i nie pasującego zupełnie do profilu pisma, choć publikującego początkow o swe prace rów nież w u godow ym petersbur­ skim „K r a ju ” Zygm unta M iłkow skiego 10. O poparcie prosił też Józefa Ignacego K raszew skiego, św iadom jego autorytetu i znaczenia, jakie m ia­ ło b y dla „C h w ili” opublikow anie tekstu pióra sędziw ego pisarza, prze­

b yw a ją cego w łaśnie w niem ieckim w ięzieniu 11.

N ie znam y odp ow ied zi R ollego i K raszew skiego, trudno zatem usta­ lić, jaka była ich reakcja na te p rop ozycje. Sym ptom atyczne jest jednak, że nie zam ieścili w „C h w ili” ani jed n ego wiersza. N ie trafiły w idocznie do nich argum enty P rzyborow skiego, k tóry próbow ał ich zjednać dla

sw ego program u, prezentow anego zresztą dosyć ostrożnie. Pisał w ięc

np. do K raszew skiego o przeżyciu się haseł pozytyw izm u i o nieskutecz­ ności prób ich realizacji. Podkreślał konieczność pojednania P olaków z Rosją, traktow anego jak o etap na drodze do jedn ości świata słow iań­ skiego; zapew niał przy tym, że zam ierza konsekw entnie stać na gruncie polskich interesów n arodow ych. Z oburzeniem odrzucał bliżej д іє okre­ ślone insynuacje, jakie m iał w ysu w ać pod jego adresem w arszaw ski św ia­ tek literacki, tłum acząc je zaw iścią i now atorstw em sw ych poglądów , w ypow ia da n ych tu i ów dzie półgębkiem , nie głószonych jednak otw

ar-8 Charakterystyczny był głos „P ra w d y” Aleksandra Ś w i ę t o c h o w s k i e g o : „Przyborow ski to powieściopisarz małego kalibru, hospitant — jak się mówi w ję ­ zyku parlamentarnym — najrozmaitszych stronnictw dziennikarskich, począwszy od skrajnej lew icy aż do katolickiego centrum, redaktor znany z kilku nieszczęśli­ w ych debiutów, słowem — literat, który ma wiele pow odów do niezadowolenia ze świata” (Na widnokręgu, „P raw da” , 1884, nr 46, s. 585).

9 BJ, rkps 6994: Korespondencja Walerego Przyborowskiego z lat 1881— 1911, k. 13— 13v: Henryk Gliński do Walerego Przyborowskiego, Petersburg 24 VIII 1885; tamże, k. 68— 69v: Zygmunt Przybylski do tegoż, K raków 10 II 1885; tamże, k. 77— 78v: Edward Sedlaczek do tegoż, L w ów 15 VII 1885.

10 BJ, rkps 7829, k. 260—261: W alery Przyborowski do Antoniego Rollego, W ar­ szawa 27 VIII 1885; tamże, rkps 6994, k. 57— 58: Zygmunt M iłkowski do Walerego Przyborowskiego, Genewa 24 IX i 7 X I 1885 r. Teodor Tomasz Jeż zamierzał prze­ kazać „C h w ili” swą powieść Korona i topór, ostatecznie jednak do tego nie doszło. Listy zawierały też ofertę finansową: popularny pisarz deklarował wstępnie chęć pisania dla „C h w ili” korespondencji po 3 kopiejki od wiersza.

11 BJ, rkps 6527, k. 458— 460: Walery Przyborowski do Józefa Ignacego K ra­ szewskiego, Warszawa 25 VIII 1885.

(5)

сіє 12. W w yp ow ied zi na u żytek R ollego kon cepcja u gody zniknęła zu­ pełnie, pozostał jed yn ie zam iar przeciw staw ienia się program ow i pracy organicznej, „k tó ry przez dw adzieścia lat tum anił oczy narodow i, który go obezw ładnił zupełnie, który obn iżył poziom patriotyczn ych i jobyw a- telskich uczuć w narodzie, k tóry na koniec stał się dojną krow ą dla w szystkich karierow iczów i aferzystów , Ż y d ó w i N iem ców ” ia.

O ferty P rzyborow skiego spotkały się z pozy tyw n y m odzew em je d y ­ nie u pom n iejszych literatów , bądź to podzielających szczerze je g o p o ­ glądy, bądź to goniących za zarobkiem . N iektórzy, np. Józef T okarze- w icz (Hodi) i H enryk Gliński, ob ydw a j przeb y w a ją cy w Petersburgu i związani z redakcją „K r a ju ” , należeli chyba zarów no do pierw szej, jak i do drugiej kategorii. T okarzew icz w idział w „C h w ili” kon tyn u ację sw ych p ro je k tó w zbliżenia polsk o-rosyjsk iego, datujących się jeszcze z okresu, gdy b y ł członkiem radykalnego odłam u postyczn iow ej em igra­ c ji; w je g o w ypow iedziach z lat osiem dziesiątych X I X w. całkow icie zacierała się różnica m iędzy przym ierzem z rosyjskim i przedstaw icielam i orien tacji lew icow ej a ugodą z caratem. P ow oływ a ł się na tra d y cje zbli­ żenia słow iańskiego zawarte w tw órczości i w ystąpieniach pu b licystycz­ n ych Staszica, M ickiew icza, Zaleskiego i Cieszkow skiego. U przedzał przy tym , że należy spodziew ać się ataków z różnych stron; zachęcał jednak do w ytrw ałości i obiecyw ał poparcie 14. W istocie m iał w przyszłości na­ leżeć do n ajw ytrw alszych w sp ółp racow n ik ów „C h w ili” , co kosztow ało go p rzejściow y kon flikt i zerw anie z redakcją „K r a ju ” . Z kolei Gliński, w ydaw ca i w łaściciel polskiej księgarni w Petersburgu, pozostający (po­ dobnie ja k i Hodi) w ciągłych tarapatach finansow ych 1S, w przededniu ukazania się „C h w ili” organizow ał jej reklam ę. O biecyw ał, że roześle egzem plarze okazow e do w szystkich sw ych stałych klien tów oraz w y ­ korzysta listę prenum eratorów „K r a ju ” (należy przypuszczać, że i to nie podobało się Erazm ow i Piltzow i). W pełni aprobow ał też idee prze­ w odn ie n ow ego dziennika; sądził, że zajm ie on na rynku w yda w n iczym poczesne m iejsce, i przew idyw ał sukces 16.

Z kolei na K u jaw ach reklam ow ał „C h w ilę ” przeb y w a ją cy tam latem 1885 r. u rodziny Z ygm unt P rzybylski. Öw dziennikarz i organizator życia teatralnego, czyn n y w G alicji i K rólestw ie pupil Stanisława K o ź - miana, liczył na zdob ycie co najm niej 30 prenum eratorów w śród oko­ licznego ziem iaństwa. Zalecał przy tym um ieszczanie „C h w ili” w szędzie tam, gdzie dociera k on serw atyw ne „S ło w o ” 17.

12 Tamże, k. 459. 18 BJ, rkps 7829, k. 261.

14 BJ, rkps 6994, k. 110— 111: Józef Tokarzewicz do Walerego Przyborowskiego, Petersburg 16 X 1885.

15 M. R u l i k o w s k i , Gliński Henryk, PSB, t. VIII, W rocław 1959, s. 61.

10 BJ, rkps 6994, k. 13— 13v: Henryk Gliński do Walerego Przyborowskiego, Petersburg 24 VIII 1885.

(6)

. C H W I L A ” W A L E R E G O P R Z Y B O R O W S K I E G O 31

K orespondenci i soju szn icy P rzyborow skiego posiłkow ali się ju ż w ó w ­ czas prospektem now ego pisma, k tóry ukazał się w lipcu. Sform u łow an y był raczej ostrożnie i aluzyjnie, ale nietrudno było w yw n ioskow ać, o co chodzi. N ow e w yda w n ictw o określano w nim jako „gazetę codzienną, pośw ięconą spraw om politycznym , społecznym i literackim ” . Jego re­ daktor -deklarował chęć pracy dla dobra społeczeństw a polskiego, ob ie­ cyw ał zw rócić baczną uw agę na problem y ludu w iejskiego, zaznaczając p rzy tym , że nie dąży do dyskrym in acji in n ych w arstw i klas. Postaw ę swą określał tak: „W ych od zą c z zasady, że nie ma takiego położenia p o ­ litycznego, w którym b y działać nie m ożna było, pragniem y przez w y ­ daw nictw o dziennika obudzić drzem iące w śnie n iezdrow ym społeczeń­ stwo, zerw ać z fatalną polityką serca, polityką tzw. pracy organicznej, która tylk o pew nej grupie ludzi dozw oliła zrobić w ielkie fortu n y, a ogół obezw ładniła, a natomiast poprzeć polityk ę rozumu, polityk ę szerokich h oryzontów , podn iosłych celów , szczytnych nadziei, polityk ę jednak zaw­ sze liczącą się z okolicznościam i” 18. W tekście w spom niano także o „z rze ­ szonych ludach słow iańskich” . Jeśli w ierzy ć k orespondentow i „C zasu” , po W arszaw ie krążył dow cip, że zamiast „zrzeszon ych ” m iało b y ć „zrusz- czon y ch ” 19.

„C h w ila ” utrzym ała się zaledw ie rok. Jako dziennik w ych odziła od 1 października 1885 do 28 lutego 1886, następnie zaś do 7 października 1886 jako tygodnik. O gółem ukazały się 134 num ery pism a codziennego i 30 tygodn iow ego. Stosow ne obliczenie w skazuje, że parokrotnie w ogóle nie udało się go w ydać. P oszczególne n um ery u kazyw ały się też z opóź­ nieniem . D otyczy to szczególnie ostatniego m iesiąca e d y c ji: nr 77/78 datow any 16 w rześnia 1886 pojaw ił się w dw a tygodnie po poprzednim , num ery 79 i 80 rów nież w odstępach dw u tygodn iow ych , ale ju ż bez ła­ m anej num eracji. B y ły także k łop oty z docieraniem pism a do czytelni­ ków , o czym św iadczy spora liczba drukow anych odpow iedzi redakcji, k w itu jących listy prenum eratorów z odnośnym i pretensjam i. Jako dzien­ nik „C h w ila ” liczyła cztery strony dużego gazetow ego form atu, d o k tó­ rych kilka razy dodano jeszcze jedną kartę z ogłoszeniam i, obw ieszcze­ niam i rządow ym i i odcinkiem pow ieściow ym . Na w ersję w ych odzą cą co tydzień składało się początkow o 16, zaś od num eru 58 z 1886 r. 12 stron m niejszego form atu, typow ego dla ów czesn ych w arszaw skich tygod n i­ k ów (w sum ie dwa, potem zaś półtora arkusza druku). Z m ian ę tłum a­ czono, niezbyt chyba szczerze, chęcią podw yższenia poziom u i staranniej­ szej prezentacji program u politycznego.

Na przeciętny num er składały się: artykuł w stępny, kronika dnia, kronika polityczna, dział ekonom iczny, jedna lub dw ie korespon den cje (zazw yczaj z prow in cji, czasami jednak z Petersburga, M oskw y, Lw ow a,

18 Egzemplarz prospektu: BJ, rkps 7829, k. 262. 19 „Czas”, nr 174 z 2 VIII 1885.

(7)

Poznania, sporadycznie naw et z Paryża). R egularnie publikow ano prze­ glądy prasy, zatytułow ane ,,Z gazet rosy jsk ich ” ; rzadziej pojaw ia ł się dział ,,Z dzienników słow iańskich” . B y w a ły też felieton y i, jak już w spom niano, u tw ory literackie. D ziennik kosztow ał niedrogo: pojed y n czy egzem plarz 5 kopiejek, roczna prenum erata w W arszawie 8 rubli, zaś na p ro w in cji — 10. P od nagłówTkiem każdego num eru zaznaczano: „»t^hw i- la« jest w ięc najtańszą z w ielkich gazet w arszaw skich” .

In form acje o nakładzie są sprzeczne; praw dopodob n ie zresztą wahał się on w dość znacznych granicach. Z początkiem 1886 r. „C h w ila ” miała liczyć, zdaniem sw ego redaktora, przeszło tysiąc prenum eratorów , p od ­ czas g d y jeden z polem istów oceniał ją na 700 stałych c z y te ln ik ó w 20. N ieco w cześniej w arszaw skie „W iad om ości B ibliograficzn e” podały jesz­ cze niższą liczbę 620 egzem plarzy rozch odzących się w prenum eracie, nie jest jednak jasne, czy tylk o w W arszaw ie i okolicach, czy w całym K rólestw ie Polskim 21. Zasięg b y ł zatem niew ielki; niezależnie od znacz­ nej konku ren cji ze strony o b fitu ją cej w tytu ły ów czesnej prasy w arszaw ­ skiej przyczyn ą była głów n ie niechęć, jaką darzono program polityczn y i kierunek id e o w y pisma. N ie doczekało się ono praw ie żadnej p o z y ty w ­ nej wzm ianki, zarów no ze stron y polskich czasopism zaboru rosyjskiego, jak i prasy zakordonow ej. P rzychylnie, co sym ptom atyczne, w yrażały się o „C h w ili” jed yn ie niektóre gazety rosyjskie, reprezentujące poglądy liberalne i um iarkow anie słow ianofilskie. Inna rzecz, że przeciw n icy i konkurenci P rzyborow skiego obaw iali się na w yrost, iż m oże on p od ­ bić opinię publiczną i rynek. M iew ali przy tym nieścisłe in form a cje 22. N iechęć do P rzyborow skiego miała różne odcienie. W czasopism ach galicyjskich, przynajm niej tych stojących na lew o od stańczyków, uka­ zyw ały się kom entarze sugerujące, że za redaktorem „C h w ili” stoją „rzą dow e su b w en cje” i „rosy jsk ie ru ble” . Zresztą i „C zas” piórem sw e­ go w arszaw skiego korespondenta rejestrow ał plotkę, że jed en z .prenu­ m eratorów „ch cia ł, aby m u ju ż »C h w ili« nie przysyłali, lecz bał się, że go wsadzą do k o zy ” 23. O czyw iście, w samej W arszaw ie ze w zględu na cenzurę nie m ożna b y ło napisać niczego podobnego. Zaznaczano w ięc jedyn ie, np. w „P rzeglądzie T y g o d n io w y m ” , że n ow e pism o n ie repre­ zentuje nikogo z w yjątk iem sw ego redaktora i nikłego kółka jeg o w sp ół­ pracow n ik ów 24. N iechęć z tej strony była zrozum iała w ob ec potępienia

20 „C hw ila”, 1886, nr 53, s. 7.

21 „W iadom ości B ibliograficzne” z 15 X II 1885.

22 Np. A ntoni Pietkiewicz, pesymistycznie oceniając sytuację na warszawskim rynku czytelniczym i powszechny jego zdaniem spadek liczby prenumeratorów pism periodycznych, pisał: „Smutne to, ale stokroć smutniejsze, że »Chwila«, jak p o­ wiadają, już zdobyła przeszło półtora tysiąca abonentów ” (BJ, rkps Akc. 11/67: Antoni Pietkiewicz do Mariana Dubieckiego, Warszawa 9 X II 1885).

23 „Czas”, nr 250 z 1 X I 1885.

(8)

,C H W I L A ” W A L E R E G O P R Z Y B O R O W S K I E G O 33

i odrzucenia idei pracy organicznej 23. Z kolei stojąca w ów czas na prze­ ciw ległym biegunie ideow y m „N iw a ” uznała im prezę P rzyborow skiego za p od yk tow a n y chęcią zdobycia pieniędzy przejaw dziennikarskiej spe­ kulacji. W yrażon o zdziw ienie, że prezentuje się „pod a n ie ręki przez p o d ­ danych państw u jako program p o lity czn y ” . K rytyk ow a n o rów nież p rz y ­ bieraną przez redaktora „C h w ili” pozę posłannictw a i cierpiętnictw a 2,6. Tu i ów dzie p oja w ia ły się też głosy, że pow stało w W arszaw ie drugie ob ok „ R o li” Jana Jeleńskiego pism o antysem ickie. O pinie takie, podobne do cytow anej w yżej w yp ow ied zi O rzeszkow ej, m ogły opierać się na zaw ar­ tej ju ż w prospekcie „C h w ili” w zm iance, że będzie ona przeciw staw iać się zalew ającym kraj ob cy m żyw iołom . W praktyce ton tekstów, w k tó­ rych była m ow a o kw estii żydow skiej, b yw a ł k rytyczn y, czasam i nawet napastliw y, ale nie przekraczał granic „n o r m y ” , jaką zachow yw ała w ięk ­ szość w arszaw skich gazet i czasopism. W skazyw ano w ięc na obcość kul­ turalną Ż y d ó w oraz potępiano ich za upraw ianie lich w y i n ieuczciw ego handlu, ale popierano przy tym — choć sporadycznie i n iezd ecyd ow a­ nie — asym ilację 27. K w estią żydow ską zajm ow ano się jednak m arginalnie.

Cała uwaga była ześrodkow ana na stosunkach polsk o-rosyjsk ich i fp o l- sko-niem ieckich, m iejscu P olaków w śród Słow ian i postulow anym m o­ delu zachow ań polityczn ych społeczeństw a polskiego. T raktow ano je łącz­ nie, pisząc zarów no o Polakach w zaborze rosyjskim , jak i m ieszkańcach zaboru pruskiego czy G alicji.

j P rogram u gody z Rosją, oparty na u roczyście deklarow anym poczuciu słow iańskiej w sp óln oty i w yrzeczen iu się w szelkich m arzeń o n iepodleg­ łości, pow tarzany b y ł i przypom in an y w łaściw ie w każdym num erze czasopism a. Jeśli nie pojaw ia ł się w artykule w stępnym , znajdow ał m ie j­ sce w in n ych działach, szczególnie w przeglądach prasy. F orm ułow ano go kategorycznie: przyszłość P olaków leży w yłączn ie w ich związku z Rosją. P rzyjęcie tego pew nika dyktują nie tylk o rozum i realizm polityczny, lecz należy także uznać, że postaw a taka niesie ze sobą liczne korzyści lub ob iecu je je na przyszłość. N ależy w ięc p rzezw yciężyć historyczne uprzedzenia i u czucie w rog ości; leży to w interesie obu narodów , p o l­ skiego i rosyjskiego. „C h w ila ” pisała m. in. : „M y staw iam y program [...] szczerego, otw artego, bez żadnej u krytej m yśli podania ręki temu, kto k oleją losu stał się naszym w ładcą [...] oparcia się plecam i o niego,

25 K ontrow ersje te starał się łagodzić Henryk Gliński, który sugerował A dam o­ wi Wiślickiemu daleko idącą zbieżność poglądów z Przyborowskim i dementował krążące po Warszawie plotki o obcej inspiracji nowego periodyku. Prosił też o ży­ czliwy, a przynajmniej obiektywny stosunek na przyszłość, która jego zdaniem należeć będzie do zwolenników linii politycznej „C hw ili” (Bibl. Publ. m. st. W ar­ szawy, rkps 261, t. II, k. 401—402v: Henryk Gliński do Adama W iślickiego, Peters­ burg 28 IX 1885).

2S Chorąży [M. G o d l e w s k i ] , Sprawy bieżące X X II, „N iw a” , R. X IV : 1885, t. 28, nr 260, s. 685—687.

27 Zob. np. „C hw ila” , nr 17 z 20 X 1885 i nr 2 z 4 I 1886.

(9)

0 cały świat słow iański w reszcie” 28. W jed n ym z pierw szych num erów znalazło się naw et stw ierdzenie, że o pojednanie polsk o-rosyjsk ie nie p o ­ w inno b y ć trudno, poniew aż „ w ustaw odaw stw ie z ostatnich dwudziestu lat nie ma aktu w oli m onarszej, k tóry b y nam [język i religię] nie już odbierał, ale naw et zaprzeczał” 29. Później jednak nie w racano do tego szokującego sform ułow ania, pozostającego w jaskraw ej sprzeczności z co ­ dziennym dośw iadczeniem P olaków z zaboru rosyjskiego.

Lepiej pom yślane m ogło się w ydaw ać porówmanie losówT K rólestw a P olskiego i Finlandii, posiadającej w ciąż jeszcze elem enty samorządu. Rzecz inna, że przy okazji idealizow ano sytuację panującą 4v tym kraju oraz jeg o rzekom y rozkw it w w yniku otrzym anych w zamian za posłu­ szeństwo w zględn ych sw obód n arodow ych. Podkreślano, że nie b y ło tam pow stań i dlatego właśnie „Finlandia przedstawia nam w zór, do czego m oże prow adzić rozum na i na podstaw ach loja ln ych oparta p olityk a ” 30.

Punktem w y jścia b y ło zatem potępienie zry w ów niepodległościow ych . P rzyborow ski nie b y ł tu orygin aln y — pod ob n y sposób w idzenia nie­ daw nej przeszłości b ył przecież w latach osiem dziesiątych X I X w. od dawna propagow any zarów no przez organy konserw atystów krakow skich, jak i pism a w arszaw skich pozytyw istów . Dla w ielu była to jed yn ie k on ­ statacja faktów , ale u g od ow cy zaczynali od niej dopiero tok rozum ow a­ nia. W yraźnie w idać jeg o schem at w artykule, którym „C h w ila ” witała rok 1886. N a jpierw potępiono zbrojną w alkę o niepodległość, ew ok u jąc obraz ofiar, które poszły na marne, b y potem w yrazić nadzieję, że „raz zerw aw szy z polityką n erw ów , rządząc się tym tylko, co bezpośrednią nam korzyść przynieść może, w ierząc w dziejow e now e przeznaczenie 1 przeznaczenie plem ienia, do którego należym y, dzieje nasze inną, jaś­ niejszą potoczy ć m ogą się k oleją ” 31. O prócz częstego przypom inania rea­ liów , z którym i należy się liczyć, oraz klęsk poniesionych w nieodległej przeszłości program ow i u gody starano się nadać szersze uzasadnienie historiozoficzne i geopolityczne. D ostarczała go przede w szystkim anty­ polska polityka Niem iec. „C h w ila ” in form ow ała niezw ykle drobiazgow o i w nader dosadnych słow ach o różn ych „pruskich gw ałtach” w W iel- kopolsce czy na P om orzu i Śląsku. A było o czym pisać: to w łaśnie w 1885 r. rząd Bism arcka usunął z terenu R zeszy w szystkich P olaków nie posiadających obyw atelstw a niem ieckiego; nadal germ anizow ano szkol­ n ictw o i szykow ano się do w alki o ziem ię. Każda w y p ow ied ź kanclerza oraz każda dyskusja w parlam encie pruskim i sejm ie R zeszy b y ły przedru­ k ow yw a ne lub k om entow ane; zam ieszczano naw et plotki i przytaczano n iezbyt istotne fak ty czy w ypow iedzi, biorąc je za podstaw ę szerokich uogólnień. Persw adow ano też R osji, i to nader intensyw nie, że zagro­

28 Tamże, nr 14 z 17 X 1885. 88 Tamże.

80 Tamże, nr 6 z 7 X 1885.

(10)

. C H W I L A ” W A L E R E G O P R Z Y B O R O W S K I E G O 35

żenie niem ieckie rów nież je j d oty czy 32. W tym przypadku pow oły w a n o się naw et na szow inistyczne pisma rosyjskie (z którym i „C h w ila ” za­ zw yczaj polem izow ała), obsesyjnie doszukujące się w niem ieckiej k olon i­ zacji rolnej czy w sukcesach przem ysłow ców niem ieckiego pochodzenia elem entów perfidn ego planu 33. Starano się także sugerować, że w y w o ­ dząca się spośród niem ieckiej ludności im perium rosyjsk iego biurokracja była głów ną przyczyną cierpień Polaków , zaś Prusy łzawsze popierały represyjn e posunięcia nad W isłą 34.

W obec tak w yeksponow anego generalnego zagrożenia sojusz z Rosją ja w ił się ja k o jed yn e logiczne w y jście. Dla jeg o ostatecznego uzasadnie­ nia P rzyborow ski nie wahał się przed w ykorzystaniem , przynajm niej częściow ym , k on cepcji rosyjskiej m isji dziejow ej, głoszonej m. in. przez osław ionego historyka, autora podręczn ików szkolnych, D ym itra Iłow a j- skiego. W edług niego i owszem , wt Х Щ w. państw o polskie stanow iło tarczę osłaniającą ludność słowiańską przed zagrożeniem germ ańskim i tatarskim. Od dawna jednak podobną rolę spełnia Rosja, zaś ten, kto p rób u je osłabić carat, działa na szkodę Słow iańszczyzny. P rzyborow ski d o­ dawał tu od siebie, że naw et g d y b y Polska cudem powstała, zostałaby natychm iast uw ikłana w kon flik t ze w schodnim sąsiadem, co bezlitośnie i skutecznie zostałoby w ykorzystane przez N iem ców 35.

B yło to rozum ow anie uprzedzające o blisko dw adzieścia lat podobn e k on cepcje Rom ana D m ow skiego. Opierano je na w izji odw iecznego „D rang nach O sten” . W każdym w łaściw ie num erze „C h w ili” skupiano na niej uwagę. Pism o to, nie stroniące od m ocn ych w yrażeń, pod tym w zględem przechodziło samo siebie. Oto np. pisano, że „z Niem cam i [...] nie ma przyjaźni, nie ma sojuszu, nie ma m iłości, ale w alka na śm ierć i życie, walka nie ustająca dopóty, dopóki jeden z przeciw n ik ów nie padnie” . W ierzono jednak, że tendencja historyczna m oże się odw rócić i „ g d y dwa bratnie narody, rządzone jed n ym berłem , pokrew ne sobie, zawrą ze sobą nie tylko dyplom atyczną, ale braterską ugodę na podstaw ie poszanow a­ nia praw w zajem n ych [...] stare, odw ieczne »h u ra !« Słow ianina zabrzmi znów nad Odrą i Łabą [...] zabrzm i po całej ziem i” 36.

W ogóln ych zarysach program ów zdawał się pok ryw a ć z rosyjskim

82 Np. „Chwila” , nr 56 z 5 X II 1885.

33 Posuwano się nawet do aprobaty rusyfikacyjnych zarządzeń skierowanych przeciwko Niemcom zamieszkałym w guberniach bałtyckich, a będących częścią tego samego kursu politycznego z czasów panowania Aleksandra III, który tak silnie dotykał Królestw o Polskie (tamże, nr 58 z 9 X II 1885. Por. też nr 59 z 10 X II tr., gdzie alarmistyczny komentarz o wzroście liczby ludności niem ieckiej w Królestwie).

84 „Chwila” , nr 72 z 29 X II 1885. 36 Tamże, nr 49, z 4 III 1886.

86 Tamże, nr 10 z 12 X 1885; niemal identyczne sform ułowania w nr. 16 i 17 z 22 i 23 I 1886.

(11)

panslaw izm em w je g o ekspansjonistycznej w ersji. G dy jednak przech o­ dzono od antyniem ieckich deklaracji do szczegółów w zajem n ych stosun­ k ów m iędzy narodam i słowiańskim i, okazyw ało się, że są różnice. Z n a­ m ienna jest tu reakcja „C h w ili” na śm ierć M ichała C zajkow skiego (Sa- dyka Paszy) w styczniu 1886 r. P rzyp om n ijm y, że pod kon iec życia pow rócił on z em igracji do R osji i złożył szereg w iern opoddań czych de­ klaracji z silnym i akcentam i panslaw istycznym i; uznany pow szechnie za renegata, zakończył życie sam obójstw em , które — jak się zdaje — m iało głów nie podłoże osobiste 3T. Pom ieszczony w „C h w ili” zw ięzły nekrolog przypom inał, że „C zajk ow sk i długo w yzn aw ał zgubną polityk ę m arzeń” ; ostatnie lata je g o życia w łaściw ie przem ilczano 3S. W krótce jednak P rzy- borow ski został zm uszony do zajęcia stanowiska. Oto w rosyjskim dzien­ niku „S w ie t” ukazał się list, jaki na m iesiąc przed .sam obójstw em C zaj­ kow ski w ystosow ał do redaktora tego pism a — K om arow a. B yła tam m ow a m. in. o odw iecznej w alce m iędzy W schodem i Zachodem , u jm o ­ w anym jednak szerzej niż N iem cy. Tekst opatrzono następującym k o­ m entarzem : ,,M. C zajkow ski szczególnie cieszył się z ostatniego ruchu w kierunku słow iań sk o-rosyjsk im m iędzy Polakam i. Z zapałem m ów ił 0 pojaw ien iu się w W arszaw ie gazety »C hw ila« w ydaw an ej przez P rzy- borow7skiego, syna je g o przyja ciela ” . Zainteresow any zdecydow anie od­ ciął się od sugerow anych mu zw iązków . „»C h w ila « — pisał — najprzód ma kierunek słow iańsko-polski. Jej idzie o w łasny kraj, a jeżeli chce się oprzeć na Słow iańszczyźnie, jeżeli pragnie załagodzenia .obecnych zatar­ gów , to tylk o ze w zględu na dobro w łasnego k r a ju 39.

W iadom ość o przyjaźni z P rzyborow skim seniorem okazała się prze­ jaw em typow ej dla C zajkow skiego skłonności do k onfabulacji. P rzy b o - row ski ju n ior skom entow ał to zgry źliw ie: „P odczas gdy C zajkow ski tułał się po obczyźnie, bisurm anił się i m arzył dziw y [...] m ój o jcie c ciężko pracow ał w k raju ” 40. Niezależnie od faktu, że zestaw ienie z b y ły m do­ w ódcą kozaków sułtańskich nie m ogło przysporzyć P rzyborow skiem u p o ­ pularności, „C h w ila ” konsekw entnie stała na stanowisku, że P ola cy na­ w et związani z R osją i Słow iańszczyzną muszą zachow ać swą religię 1 odrębność narodow ą. Tym czasem daw ny Sadyk Pasza pod koniec życia p rzy ją ł praw osław ie, a o k atolicyzm ie i „ła ciń sk ości” w ypow ia da ł się w tonie rosyjsk iego szow inizm u. T ego b y ło trochę za w iele. Na łam ach „C h w ili” starano się b ow iem tłum aczyć, że w spólnota celów , jaka łączy narody słowiańskie, nie jest sprzeczna z kultyw ow aniem rodzim ych tra­ d y cji. Sugerow ano, iż fakt, że Polska jest katolicka i związana z cy w i­ lizacją zachodnią, nie musi sam przez się naruszać „solidarn ości szcze­ p o w e j” . Tezę tę m iały w spierać argum enty historyczne. Jako tytuł do

87 J. C h u d z i k o w s k a , Dziwne życie Sadyka Paszy, Warszawa 1971. 80 „C hw ila” , nr 15 z 21 I 1886.

80 Tamże, nr 19 z 26 I 1886. 40 Tamże.

(12)

. C H W I L A ” W A L E R E G O P R Z Y B O R O W S K I E G O 37

sław y przedstaw iano w ięc walki, jakie Polska toczyła z Zakonem K rzy ­ żackim, Turkam i i Tatarami —■ także w obronie sąsiednich ludów . B yła to rów nocześnie odpow iedź na popularne w śród panslaw istów rosyjsk ich opinie, iż P olacy są zdrajcam i Słow iańszczyzny, „k on iem trojańskim ” obcej e k sp a n sji41.

Polską odrębność podkreślał P rzyborow ski dosyć c z ę s t o iS. Zdaw ał sobie sprawę, że m oże go to u w iarygodn ić w oczach czytelników . F orm u­ łu ją c po raz k olejn y sw e credo, pisał np.: „W o b e c noża germ ańskiego [...] cokolw iek pow iedzieć b y można, w szelako należy odw ołać się do braterstw a krw i łączącego nas ze światem słowiańskim , z n ajp otężn iej­ szym dziś reprezentantem tego świata — i zażądać od niego pom ocy . [Czyniąc to] nie zrzekam y się w cale przysługu jących nam praw przy ro­ dzonych, owszem , ju ż w tym sam ym żądaniu leży w yznanie nasze, że żyć ch cem y ” 43.

N iektóre w yp ow ied zi „C h w ili” deklarow ały „pojedn a n ie z R osją ” bez żadnych w arunków w stępnych. Inne staw iały tę spraw ę odm iennie. Np. w artykule Dwa obozy, stanow iącym przegląd stanu polityki e u rop ej­ skiej i św iatow ej, zw racano uw agę na prusko-angielską w spóln otę inte­ resów, przypisu jąc duże znaczenie k on flik tow i R osji i W ielkiej B rytanii 0 w p ły w y w A zji Ś rodkow ej. W tym stanie rzeczy w interesie Berlina 1 Londynu leżałoby osłabienie przeciw nika, np. poprzez popieranie p o l­ skiej irredenty. B y łob y to zresztą przedłużeniem odw iecznej polityk i Z a ­ chodu dążącego do w ykorzystyw an ia naiw ności Polaków . Szukając argu­ m en tów h istorycznych na poparcie tej tezy, przypom inano N apoleona I i w ysłanie części L egion ów na San D om ingo, pow stanie listopadow e, korzystne dla F rancuzów i B elgów , oraz polityk ę M etternicha w 1846 r. O czyw iście, rezultatem takiego rozum ow ania była znów opcja rosyjska, tym razem opatrzona w yraźn ym zastrzeżeniem , odbiegającym od zasad petersburskiego czy m oskiew skiego panslaw izm u: „D zięk i dążeniom R o­ sji do opanow ania B osforu oraz dróg prow adzących do niego, rów nież jak dzięki n ow ym prądom szow inistycznym , które się w łonie R osji ujaw niają [...] rodzi się w um ysłach w ielu je j ludzi przekonanie, że R osja m a jakąś szczególną m isję dziejow ą, skutkiem której m oże pochłonąć Słow iańszczyznę, a w y rażając się obrazow o — »zatopić słow iańskie rzeki

41 Tamże, nr 60 i 61 z 11 i 12 X II 1885. O zachowaniu kontaktów kulturalnych z Zachodem przy wyrzeczeniu się związków politycznych zob. też nr 47 z 2 III 1886 (polemika z lwowską „Strażnicą”).

42 Por. np. „C hw ila” , nr 21 z 24 X i nr 29 z 3 X I 1885 (gdzie artykuł wstępny o tradycjach narodowych, które nie powinny jednak przejawiać się „w piosen­ kach, kontuszach czerwonych i chorągiew kach”). Konsekwentnie potępiano też kra­ kowskie obchody rocznicy powstania listopadowego (w polem ice z „Nową R eform ą” , tamże, nr 54 z 3 X II 1885) czy złożenie w Dzień Zaduszny kwiatów na mogile pięciu poległych z 1861 r. na Cmentarzu Powązkowskim, co w yw ołało represje w o ­ bec sprawców tego czynu (tamże, nr 47 z 24 X I 1885).

(13)

w m orzu ro sy jsk im «” u . Sugeruje się tu zatem b łęd y w polityce r o s y j­ skiej na Bałkanach; w istocie nie osiągała ona w ów czas sw ych celów w śród S erb ów czy Bułgarów , zwłaszcza zaś ludności słow iańskiej w yzn a­ ją cej katolicyzm (np. C horw atów ). Ż y w e ciągle nadzieje na „braterską p o m o c” przeciw ko T u rcji czy naw et A u stro-W ęgrom m ieszały się z, słab­ szym i co prawTda, obaw am i przed uzależnieniem . O niepow odzeniach Petersburga decydow ało jednak stanow isko m ocarstw europejskich, p o ­ w strzym u ją cych w p ły w y rosyjskie w tym r e g io n ie 4·5. W szelako redak­ torow i „C h w ili” m ogło się zdawać, że je g o sugestie trafią na podatny grunt. P ersw adow ał w ię c: „P ojed n a n ie się z Polską, zadośćuczynienie je j potrzebom i praw om przyrod zon ym nada R osji od razu ten olbrzym i w p ły w m oraln y na cały św iat słowiański, jakiego nie dały te potoki krw i, jak ie w ylała na śnieżnych szczytach B ałkanów ” 46.

Pragnąc przekonać czyteln ików do sw ego program u, P rzyborow ski starał się dezaw uow ać w szystkie inne. O potępianiu pow stań i w y k a zy ­ waniu głu p oty i szkodliw ości w szelkiej k onspiracji była ju ż m ow a; zresztą pow tarzanie tego m otyw u przez pism o b y ło b y w alką z nieistnie­ ją cy m przeciw nikiem . Pozostaw ały jednak jeszcze inne, popularniejsze w ów czas k on cep cje polskiej m yśli p olityczn ej: praca organiczna i roz­ w iązanie austro-polskie. O bydw ie zostały zdecydow an ie odrzucone.

K rytyk a pra cy organicznej na łam ach „C h w ili” szła torem zaryso­ w anym w poprzedzającej w ydaw an ie gazety k orespon den cji P rzy b o ro w ­ skiego. Z biegła się ona z ogóln ym kryzysem w iary w idee pozytyw izm u, w yraźnie zaznaczającym się w p ołow ie lat osiem dziesiątych XÎIX w. R oz­ czarow anie k on fron ta cją program u z rzeczyw istością społeczną przeja ­ w iało się naw et na łam ach „P rzeglądu T y god n iow eg o” i „P r a w d y ” 47. P rzyborow ski dołączał się do głosów tw ierdzących, że pod płaszczykiem ideologii organicznikow skiej k ryją się egoistyczne interesy. Bezm yślnie lansow ane hasło enrich ez-vou s uzasadnia nadużycia kapitalistów, nieucz­ ciw ą grę na giełdzie, pozorne bankructw a ze szkodą dla w ierzycieli. Zresztą z przych yln ego klim atu dla p od ob n ych poczynań korzystają g łó w ­ nie ob cy . Na m arginesie in form acji, że łódzki oddział Banku H andlow ego prow adzi księgi kasow e w język u niem ieckim , „C h w ila ” pisała: „D o takich to rezultatów doprow adzić m usiał program , którego skutkiem by ło zbogacenie się materialne, a zbogacenie to, naturalną koleją rzeczy, w szystkie inne cele zepchnęło na drugi plan” 48. Na innym m iejscu, k on

-44 Dwa obozy, tamże, 1886, nr 55, s. 2.

45 L. В a z у 1 o w, Dzieje Rosji 1801— 1917, Warszawa 1977, s. 412— 414.

46 „C hw ila” , nr 20 z 23 X 1885; powtórzenie tej samej myśli w nr. 64 z 16 X II 1885.

47 W. W e i s s , Przełom, antypozytywistyczny w Polsce w latach 1880— 1890

(Przemiany postaw śiuiatopoglądowych i teorii artystycznych), K raków 1966, s.

17— 33.

(14)

,,C H W I L A ” W A L E R E G O P R Z Y B O R O W S K I E G O 39

statując z zadow oleniem odw rót od hasła pracy organicznej, w yrażano tę samą m yśl w ostrzejszej form ie: „N a koniec oczy p ow oli się otw ie­ rają. O b rzyd liw y pościg za groszem , ze geszefcikiem , zżydzenie społeczne pokryte maską obyw atelstw a, najniegodziw sze faryzeuszostw o poczyna w szystkich oburzać” 49.

P rogram organiczników atakowano jednak przede w szystkim za jego nieskuteczność. Linia taka przew ażała zwłaszcza w początkow ym okresie istnienia pisma, g d y jeg o ton b ył w zględnie u m ia rk o w a n y 50. P rzy b o ro w ­ ski interpretow ał ó w program w duchu jednoznacznie n iepodległościo­ w ym , traktow ał go ja k o bez mała dalszy ciąg „pow stań czych m rzonek ” . Chcąc”b y ć bardziej realistyczny od p ozytyw istyczn ych realistów, w skazy­ w ał na straty, jakie poniosła polskość w ciągu kilkunastu poprzednich lat. W polem ice z „D ziennikiem Poznańskim ” ironicznie potraktow ał w ielkopolskich organiczników , k tórzy je g o zdaniem nie m ieli /żadnych szans na przeciw staw ienie się niem ieckiej potędze ekonom icznej. Nie bez racji podkreślał, że efektyw n a praca społeczna jest m ożliw a tylko w tedy, g d y istnieje m inim um sw obód obyw atelskich i polityczn ych . O czy­ w iście uw agi te można b y ło odnieść rów n ież do zaboru rosyjskiego.

W w ypow iedziach dotyczących K rólestw a P rzyborow ski b ył znacz­ nie m niej skrępow any niż jeg o ryw ale z w arszaw skiej prasy. Nie ulega w ątpliw ości, że cenzura pozw alała mu na w iele, choć nie w y d a je się, b y m iał szczególne pow iązania z carskim i w ładzam i. O otw artym przeciw sta­ w ianiu się polityce ru syfik acji nie m ogło b y ć oczyw iście m ow y, często jednak redaktor „C h w ili” w daw ał się w polem iki z szow inistycznym i gazetam i rosyjskim i, przem yca jąc przy okazji to i ow o — nie ja k o k ry ­ tykę stanowiska czyn n ików oficjaln ych , lecz jed yn ie potępienie pry w a t­ n ych poglądów . Szedł tu utartym szlakiem — w pod ob n y sposób za­ ch ow y w a ły się inne pisma zaboru rosyjsk iego (szczególnie w latach 1880— 1881, g d y cenzura przejściow o zelżała). Taktykę tę stosow ał zwłaszcza „ K r a j” . D o polem iki z patronem n acjonalistycznego odłam u prasy ro­ syjskiej M ichałem K atk ow em sięgnął też Zygm u n t W ielopolski, g d y po zabójstw ie Aleksandra II w m arcu 1881 r. pon ow n ie przedstaw ił u go­ dow ą ofertę, odrzucając zdecydow anie zarzuty, ja k ob y P olacy stanow ili czynnik antypaństw ow y 51.

Pisała w ięc „C h w ila ” , że to w łaśnie „M osk ow sk ije W iedom osti” K at- kow a czy „N o w o je W riem ia” A leksego Suw orina szkodzą interesom ro­ syjskim , utrudniając pojednanie dw óch słow iańskich narodów . Oskar­

48 Tamże, 1886, nr 75, s. 5. W tym samym duchu: nr 25 z 29 X i nr 28 z X I 1885.

50 Por. tamże, nr 2 z 2 X i nr 6 z 1 X 1885.

51 Por. A. S z w a r c , Polskie i rosyjskie echa listu otwartego margrabiego Z y ­

gmunta Wielopolskiego do Michała Katkowa z 1881 r., [w:] Słowiańszczyzna i dzie­ je powszechne. Studia ofiarowane Profesorow i Ludw ikowi Bazylowow i w siedem­ dziesiątą rocznicą Jego urodzin, Warszawa 1985, s. 100— 113.

(15)

żała pisma tego typu o rozsiew anie irracjonalnej nienaw iści oraz posłu­ giw anie się kłam stwam i, b y uzasadnić w szechobecność „p ołsk o-k a tolic- kiej in trygi” 52. D em entując np. in form a cje organu K atkow a o przew adze P olaków w śród osób zatrudnionych na posadach pań stw ow ych w K róle­ stwie, P rzyborow ski w ykazyw ał, że jest ich niew ielu i ze m ożna ich znaleźć jed yn ie na najniższych stanowiskach, na które brak rosyjskich kandydatów . Ponadto w „C h w ili” sugerow ano (co także nie było now ością), że w antypolskich naw oływ aniach części gazet rosyjsk ich m aczał palce sam Bism arck; w każdym zaś razie są one zgodne z jego in teresa m i53.

Starała się „C h w ila ” przekonyw ać prasę rosyjską, że w szelkie oba­ w y o lojaln ość P olaków są płonne. Przypom inano zachow anie ludności K rólestw a w latach w o jn y z T urcją 1876— 1877, g d y nie doszło do żad­ nych przypadk ów dyw ersji, zaś żołnierze polskiej narodow ości złożyli na Bałkanach obfitą daninę krw i. Często jednak pisma m oskiew skie czy petersburskie przynosiły fragm en ty w ypow iedzi, które ukazały się w dru­ ku w Poznaniu czy G a licji lub naw et na łam ach gazet niem ieckich, a zda­ w a ły się św iadczyć o odm iennej postawie. W lutym 1886 r. p ółoficja ln y „W arszaw skij D niew nik” u derzył np. na alarm z pow odu artykułu, jaki w „Sch lesisch e Z eitu n g” zam ieścił podobn o anonim ow y obyw atel ziem ­ ski z W ołynia, oczyw iście Polak. P rzew idyw ał on rozbicie w przyszłości potęgi rosyjskiej przez w spólne siły A u stro-W ęgier i N iem iec — nie bez udziału Polaków . Oto charakterystyczna próbka stylu, w jakim reago­ w ała na to „C h w ila ” : „ Ż e jakiś szlachcic spod ciem nej gw iazdy w y ­ strzelił z głupstw em , które m yśm y potępili >[...] to teraz ma b y ć w inien cały naród polski? Zapraw dę, dziw na logika. A le jak biednem u zawsze w iatr w oczy w ieje, tak w stosunku do słabych i zagrożonych naw et praw idła zdrow ego rozsądku muszą ulec skrzyw ieniu” 54.

A n typolsk ie w ystąpienia szow inistów starano się czasami bagateli­ zować. W jed n ym z przeglądów prasy rosyjsk iej w ypow iedzian o opinię, że linia ta jest słabsza, niż m og łob y się w ydaw ać. „M osk ow sk ije W ie- dom osti” m ają bow iem zaledw ie dw a tysiące prenum eratorów , „N o w o je W riem ia” czytane są ze w zględu na św ietny serwis in form a cyjn y, nie zaś polakożercze w yskoki. W reszcie negow ano półu rzęd ow y charakter takich pism, jak „W ilen sk ij W iestnik” czy „W arszaw skij D niew nik” 55. Całej tej grupie przeciw staw iano inne, liberalne, „w ca le w p ły w o w e ” , jak pisano, gazety; w ym ien ion o z nich kilka: „G o ło s” , „W iestnik J ew ro- p y ” , „N o w o sti” i „S w ie t” . W istocie pisma te od czasu pow stania „C h w ili” w yrażały się o niej na ogół z sym patią. P arokrotnie dochodziło nawet do publikow ania na łam ach organu P rzyborow skiego tekstów

dziennika-62 Np. „C hw ila” , nr 18 z 21 X i nr 67 z 21 X II 1885. M Tamże, 1886, nr 54, s. 13.

64 Tamże, nr 48 z 3 III 1886. 66 Tamże, 1886, nr 55, s. 6.

(16)

. C H W I L A ” W A L E R E G O P R Z Y B O R O W S K I E G O

4!

rzy rosyjskich (nieprzj^padkoAvo jednak nie zdradzających sw ych naz­ wisk). Z w racając się do społeczeństw a polskiego, jed en z p ich pisał np.: „Id ea słow iańska nie budzi w was energii, poniew aż straciliście ju ż w ia­ rę w przyszłość! I jeżeli przestaliście spoglądać z nadzieją na zachód, to jednak nie patrzycie i na w schód, gdyż potężne zło w yk op a ło m iędzy nami a w am i przepaść, do zapełnienia której brak jeszcze m iłości” 56. Ż y czliw e zainteresow anie dom inow ało na p o c z ą tk u 57; w m iarę upływ u czasu m ierzonego k olejn ym i num eram i „C h w ili” ze strony prasy ro sy j­ skiej, naw et tej um iarkow anej, m n ożyły się znaki zapytania. U tyski­ wano np., że organ P rzyborow skiego za bardzo zaznacza swą sam odziel­ ność, fałszyw ie interpretuje program słow iański i ulega w p ły w om k on ­ serw atyw nym . W edług tych opinii, „gazeta ta odbiła od jed n ego brzegu i nie dopłynęła do drugiego” 38. W szczerość „C h w ili” nie u w ierzy ły na­ turalnie „M osk ow sk ije W iedom osti” , w idząc w niej szczególny przejaw polskiej perfidii. „W yra źn e jest — pisano — że cała spraw a nie polega na idei słow iańskiej, na służeniu przez P olaków interesom S łow iańszczy­ zny, ale na tym , że za pośrednictw em tej idei m ożna w skrzesić zagi­ nione polskie plem iona znad Ł aby i O dry” , potem zaś od w rócić się od R osji. Jako d ow ód przypom inano dystansow anie się P rzyborow skiego od osob y i k on cep cji C zajkow skiego 59.

Zresztą i początkow i soju szn icy nie zawsze dopisyw ali. Na łam ach „ S w ietu ” ukazał się np. artykuł pozytyw n ie ocen iający ostatni okres rządów rosyjsk ich nad Wisłą, w ysła w ia ją cy Hurkę i A puchtina i przed­ staw iający ja k o zbaw ienne rezultaty polityk i prow adzonej po stłum ie­ niu pow stania styczniow ego. Jego autor przew idyw ał, że jeżeli R osja utrzym a ten sam kierunek jeszcze przez 25 lat, nie będzie ju ż n ig d y musiała się lękać „polsk iej in trygi” . Trzeba przyznać, że „C h w ila ” su­ m iennie przedrukow ała ów tekst, i to bez żadnego kom entarza, opatru­ ją c tylk o w ystępu jące w nim w yrażenie „K ra j P rzyw iślański” w y k rzy k ­ nikam i i znakam i za p y ta n ia 60.

O szczerości słow ianofilskiej orientacji P rzyborow skiego św iadczyć też m iały m ateriały dotyczące innych narodów z tej gru py etnicznej. N ie b y ło ich w iele. „P rzegląd prasy słow iań skiej” zaw ierający w yciągi

58 R o s j a n i n , Listy z Moskwy, „C hw ila”, nr 4 z 5 X 1885. W przeszło 10 lat później w „Pietierburgskich W iedomostiach” pojaw iła się plotka, że do „C hw ili” pisywał sam Iwan Aksakow (zmarły już 27 stycznia 1886). Przyborowski oświadczył jednak, że nie znał tego wybitnego przedstawiciela rosyjskich słow ianofilów i nie utrzymywał z nim żadnych kontaktów (W. P r z y b o r o w s k i , List otwarty, „K ra j” , 1897, nr 6, s. 24).

57 Nawet „W ilenskij W iestnik” wyraził się kiedyś, że „C hw ila” pisze „prześlicz­ ne artykuły” (por. „C hw ila” , nr 17 z 20 X 1885).

68 Tamże, 1886, nr 53, s. 6 (omówienie korespondencji z Warszawy do tygodnika „N iediela” ).

58 Tamże, nr 47 z 2 III 1886 (omówienie artykułu z „M oskowskich W iedomosti” ). i0 Tamże, 1886, nr 55, s. 8.

(17)

z pism czeskich, serbskich czy bułgarskich publikow ano bardzo n iere­ gularnie. Doniesienia własne z tych k ra jów zdarzały się zupełnie sp o­ radycznie. P rzyczyn ą b y ły trudności natury technicznej. Oto np. jeszcze w pierw szym okresie w ydaw ania now ego pisma jeg o redaktor pragnął zapew nić sobie w spółpracę p rzebyw ającego właśnie w Pradze m łodego języ k ozn a w cy Jana K arłow icza. Ten ostatni w y m ów ił się jedn ak bra­ kiem czasu, choć poch w alił chęć obszernego in form ow ania o spraw ach czeskich el.

Niezależnie od tych k łop otów pisyw ano jednak czasami np. o regio­ nie bałkańskim , podkreślając, że niebezpieczeństw o niem ieckie zagraża także i tym ok olicom Europy. Zabierano rów nież parokrotnie głos w k w e­ stiach białoruskiej i ukraińskiej. O Białorusinach zam ieszczono np. pa- ru odcin k ow y szkic etnografa Aleksandra Jelskiego, k tóry podkreślał ich narodow ą i język ow ą odrębność oraz uw ypuklał w artość ich kultury lu dow ej. U kraińcy pojaw ia li się na łam ach „C h w ili” w yłączn ie w zw iąz­ ku z tzw. sprawą ruską w G alicji. Bez w iększych zastrzeżeń popierano ich ten den cje em ancypacyjne. P rzyborow ski stał tu na stanowisku p o ­ zornie nieco zbliżonym do o ficja ln ych kół rosyjskich i tam tejszej opinii publicznej : w R osji chętnie eksponow ano ucisk galicyjsk ich U kraińców przez Polaków . O czyw iście b y ły też różn ice: oficja ln y Petersburg czy koła n acjonalistyczne w M oskw ie utożsam iały ludność U krainy z naro­ dem rosyjskim , podczas gdy redaktor „C h w ili” uznaw ał ich za osobną nację. N ie uważał przy tym ich położenia za rozpaczliw e i zaw inione w yłączn ie przez Polaków , choć dystansow ał się od polityki lw ow skiego nam iestnictwa. Oto np. w związku ze sporami, jakie toczono na foru m sejm u krajow ego w e L w ow ie odnośnie do szkolnictw a w języku ukraiń­ skim, w piśm ie ukazał się następujący kom entarz: „N a leży b ow iem nie zapom inać, że jeżeli drogą nam jest odrębność narodow a, drogą* jest też każdemu, i że w kraju, gdzie jest lud ruski — Ruś pow inna panować. C h oćby dziś z pow odu w ielu okoliczności coś podobn ego nie b y ło m oż­ liw y m do urzeczyw istnienia w całej rozciągłości, n iechb y b y ło p rzy n a j­ m niej podniesionym do zasady” 62.

Takie stanow isko rzutow ało w jak iejś m ierze na stosunek do A ustro- -W ęgier i galicyjsk ich orien tacji polityczn ych . N ie b y ł on jednolity. N iekiedy w idziano w A ustrii państw o przede w szystkim ;niem ieckie, zw racając uw agę na je j sojusz z Rzeszą 63. W iedn iow i zarzucano ograni­ czanie praw n arodow ych C zechów . N ie przem ilczano też antysłow iań- skiej polityki prow adzonej na W ęgrzech. K ry tyk u ją c ją, potępiano za­ razem żyw e w K rakow ie i L w ow ie tendencje do bratania się z W ęgra­ m i; czyn ion o tak zresztą nie tylk o dlatego, że B udapesztow i m ożna było

61 BJ, rkps 6994, k. 35— 36: Jan K arłowicz do Walerego Przyborowskiego, Praga 11 IX 1885.

62 „C hw ila” , nr 8 z 12 I 1886.

(18)

„ C H W I L A ” W A L E R E G O P R Z Y B O R O W S K I E G O 43

zarzucić prześladow anie S łow ak ów czy Chorw atów , lecz rów nocześnie ze w zględu na niem ożność opierania się „n a garstce w ym iera ją cych p o ­ tom ków A tty li” 64. P rzyborow ski b y ł jak w idać konsekw entny w naro­ dow ym , praw ie rasistow skim ujm ow aniu podstaw stosunków e u rop ej­ skich.

Parokrotnie jednak daw ano do zrozum ienia, że w przyszłości w p o ­ lityce A u stro-W ęgier m oże dokonać się zwrot. Dla tw łasnego pożytku państw o to w inno odsunąć się od N iem iec i zw iązać z Rosją. Oczyw iście, n ajpierw konieczne b y ło b y w ypełn ien ie postulatów w szystkich lu dów słow iańskich w ch odzących w jeg o skład (w nieco odm iennej w ersji ok re­ ślono w izję A u stro-W ęgier całkow icie zdom inow anych przez Słowian). R ów nocześnie sięgając do przeszłości, przypom inano także „rakuską p er­ fid ię ” 65.

P roblem autonom ii galicyjsk iej b y ł trudniejszym orzechem do zgry­ zienia. „C h w ila ” chętnie sugerowała, że decentralizacja A u stro-W ęgier jest fikcją, i ch ciw ie łow iła w szelkie w ystąpienia centralistów w w iedeń ­ skiej Radzie Państwa. Z łe strony przynależności części ziem polskich do m onarchii H absburgów w y d ob y w a n o także zajm u jąc się sytuacją eko­ nom iczną M ałopolski. N otabene „C h w ila ” rzadko operow ała argum enta­ m i ekonom icznym i, b y uzasadnić program przyszłej ugody. W tym je d ­ nak przypadku, aby lepiej u w ypu k lić „nędzę g a licyjsk ą ” , sięgano do sform ułow ań ja k b y żyw cem przepisanych ze W skazań polityczn ych Św iętochow skiego. Podkreślano zatem, że zw iązek z R osją otw orzył przed polskim przem ysłem i handlem rynki w schodnie i doprow adził do w zbogacenia kraju. W zaborze austriackim natomiast sytuacja przedsta­ w iała się odw rotnie.

Innym elem entem krytyki stosunków galicyjskich b ył zarzut, że prow in cja ta zdom inow ana jest przez szlachtę, która w znacznej m ierze ponosi w inę za panujące tam zacofanie. G eneralnie rzecz biorąc, pism o podkreślało swą „p o stę p o w o ść” . U kazując w czarnych barw ach rolę, jaką odegrała polska szlachta w przeszłości, potępiano także — na w zór pozy tyw istów — pozostałości szlachetczyzny. Zdaniem Przyborow skiego, układ stosunków społecznych utrudniał np. przeciw staw ianie się germ a­ nizacji w Poznańskiem . Szła z tym w parze apologia chłopstwa, stano­ w iącego zasadniczy rdzeń narodu. „C h łop polski — pisano — nie dekla­ m uje, nie b ije na alarm, ale pracu je cicho i w ytrw ale, zw ołu je w iece, śle p e ty cje do tronu, do M onaco nie jeździ, nie traci pieniędzy w ka­ w iarniach paryskich” 66.

L ogiczną konsekw encją b y ł am biw alentny stosunek ,do galicyjskich

84 Tamże, nr 16 z 19 X 1885.

65 Tamże, 1886, nr 51, s. 2, nr 54, s. 6.

86 Tamże, 1886, nr 51, s. 6. Przy innej okazji podkreślano, że ziemiaństwo i arystokracja zaniedbują język ojczysty: „Na szczęście są jeszcze Bartki i Maćki i w nich nadzieja, która nie zawiedzie” (tamże, nr 66 z 19 X II 1885).

(19)

konserw atystów . Już w jedn ym z pierw szych num erów „C h w ili” p o ­ chw alono w artykule redak cyjn ym stańczyków za przeciw staw ienie się rom antyzm ow i politycznem u i liberum conspiro 67. Zarzucano im jednak ..arystokratyzm ” , klerykalizm i zbyt daleko posuniętą proaustriackość. U żyw ając stosow nej term inologii, m ożna pow iedzieć, że „C h w ila ” zaj­ m ow ała stanow isko dem oliberalne 68. L ojalizm w ob ec W iednia, jaki ce­ chow ał krakow skich konserw atystów , spraw ił przy tym , je j zdaniem, że poczęli „tra cić czucie dla całości, czucie będące naturalnym w arunkiem zachow ania życia i spójn ości organizm u społecznego, stanow iące zara­ zem o jeg o »ja « n a rodow ym ” . W szystko to nie ^przeszkadzało jednak w skazyw ać na podobieństw o program ow e. „J a k stańczycy, tak i m y stoim y i stać ch cem y p rzy tych, z k tórym i nas losy dziejow e złączyły” . R zecz inna, że P rzyborow ski nie zatracił poczucia, iż przyszło mu działać w odm iennych w arunkach: „ M y jak stańczycy nie przych od zim y do g o­ tow ego, m y m usim y w szystko stwarzać, począw szy od w zajem nej u fn oś­ ci rządzących i rzą dzonych ” e9. Chw ilam i w ięc przykład galicyjsk i na­ bierał pozy tyw n y ch w artości. Staw iano go w ów czas przed oczym a czy ­ telników , pytając, czy ktokolw iek m ógłb y przypuszczać w roku 1846, że stosunki m iędzy Polakam i a m onarchią H absburgów przybiorą takie form y, jak w dw adzieścia lat później. P och w a ły konsekw entnie przepla­ tały się jednak z ganieniem galicyjsk ich kół rządzących za przeciw sta­ wianie się em a n cypacyjn ym dążeniom U kraińców i niepopieranie w W iedniu czeskich postulatów 70.

Z kolei posłom z Poznańskiego do sejm u pruskiego i parlam entu Rzeszy „C h w ila ” udzielała rów nież pouczeń odnośnie do strategii i tak­ tyki. G rom iła ich zwłaszcza za „żebran in ę u N iem ców ” , z ironią kom en­ tując zasadę pow oływ an ia się na postanow ienia kongresu w iedeńskiego gw arantujące Polakom praw a narodow e. W yw od zon o przy tym , że w y ­ suwanie tych argum entów na nic się nie p rzy d a je; zresztą sami P olacy p od ejm u ją c w ielokrotn ie w alkę zbrojną przyczyn ili się do odejścia przez m ocarstw a zaborcze od litery i ducha traktatów 7il. „Z a d ziw ia nas tylko jed n o — pisano p rzy innej okazji — że deputaci poznańscy nie kładli nacisku na to, iż poza nami stoją liczne rodziny słow iańskie [...]; które nie pozw olą, nie m ogą pozw olić w e w łasnym interesie na to, a by się znęcano nad ich w spółbraćm i” 72. K iedy indziej zalecano w ręcz p rzyjęcie orientacji prorosyjskiej. zaś w parokrotnych polem ikach z „D ziennikiem

67 Tamże, nr 13 z 15 X 1885.

®8 Charakterystyczne, że za krytykę szlachetczyzny chwalił ją pokrewny pod tym względem poznański „O rędow nik” (por. „O rędow nik” , nr 286 z 5 X II 1885).

69 „Chwila” , nr 13 z 15 X 1885. 70 Tamże, 1886, nr 57, s. 1, nr 61, s. 1. 71 Tamże, nr 14 z 16 X 1885.

(20)

„ C H W I L A ” W A L E R E G O P R Z Y B O R O W S K I E G O 45

P oznańskim ” w yśm iew an o w ielkopolskich zw olenników pra cy organicz­ nej.

W szystkie te poglądy odbiegały od trójlojalistyczn ego schem atu, któ­ ry w połow ie lat osiem dziesiątych b y ł dosyć pow szechnie p rz y ję ty przez u m iarkow anych zw olenników u g od y w e w szystkich zaborach. Zresztą ,.C hw ila” nie tylko pod tym w zględem nie m ieściła się w stereotypach. Jak w iadom o, w szyscy u g od ow cy zarzucali sw ym praw dziw ym lub w y ­ im aginow anym przeciw nikom z obozu n iepodległościow ego, że liczą oni na w o jn ę europejską, tym czasem nie należy je j sobie życzyć, gdyż nie przyniesie Polakom nic dobrego. W przypadku konfliktu zalecano ro­ dakom postaw ę neutralną, w praktyce zaś w ypełnianie obow iązk ów w o ­ bec państwa, k tórego są poddanym i. Natom iast propagow a ny przez P rzy ­ borow skiego „loja lizm słow iański” opierał się na nadziei, że poparcie R osji w przyszłej w o jn ie z N iem cam i przyniesie w yzw olen ie od germ ań­ skiego ucisku. A n ty cyp ow a ło to spór o orientacje z okresu I w o jn y św iatow ej. K om entując w rzenie na Bałkanach, „C h w ila ” stwierdzała, że jeg o skutkiem będzie zapew ne starcie z Rzeszą Niem iecką, a „p o d o b n y fakt z pew nością skłoniłby R osję do zm iany sw ej (dotych czasow ej p o ­ lityki, zmiany, która zdolna b y ła b y postaw ić pod sztandaram i R osji całą Słow iańszczyznę i przypom nieć N iem com G runw ald oraz T aborytów (s ic !]” 73.

N iechęć otaczająca „C h w ilę ” od czasu je j pow stania sprawiała, że n aw oływ ania P rzyborow skiego nie znalazły odzew u naw et w kręgach, które podzielały z nim diagnozę stanu spraw y polskiej i niektóre tze w skazów ek politycznych. O ceny w ahały się nadal od zgłaszania pow aż­ nych zastrzeżeń do zarzutów zdrady i zaprzaństwa. Dla pierw szej grupy charakterystyczny jest tekst zam ieszczony w n ow oroczn ym przeglądzie prasy w „D zienniku Poznańskim ” : „Jedna »C h w ila« tylko, zaw dzięczają­ ca sw ój byt dacie 1885, poczyna chadzać drogam i, które społeczeństw o polskie zna, ale k tórych podzielać nie może, które co do nas staraliśm y się w yśw ietla ć sw ego czasu dostatecznie, a które, ch oćb y naw et b y ły wskazane dobrą w olą, do żadnego celu nie prow adzą” 74.

N aturalnym sojusznikiem „C h w ili” w in ien b y ć petersburski „ K r a j” . Tym czasem , jak ju ż w spom niano, pism o P rzyborow skiego od początku w eszło w konflikt z organem Piltza i Spasow icza, ten zaś rów n ież nie pozostaw ał m u dłużny. Na nic nie zdaw ały się sporadycznie p od ejm o­ wane p ró b y p o je d n a n ia 75. W u jęciu „C h w ili” , „ K r a j” b y ł oczyw iście zbyt m ało u g od ow y i niekonsekw entnie w alczył z w pływ am i n iem iec­ kim i 76. Ignorow ał przy tym na ogół w ysiłk i sw ej konkurentki i nie

73 Tamże, nr 18 z 25 I 1886.

74 „Dziennik Poznański” , nr 1 z 2 I 1886.

75 Por. „C hw ila”, nr 54 z 3 X II 1885, gdzie mowa o „szacunku i życzliwości [...] dla usiłowań, starań i zabiegów »K ra ju «” .

76 L a u d a t o r , Polacy w Petersburgu (redakcyjny personel „K raju "), „C hw i­ la”, nr 30 z 14 X I 1885.

(21)

w daw ał się z nią w pow ażniejsze polem iki. W szystko to, połączone za­ pew ne z urazam i osobistym i, p ow od ow a ło napaści w korespondencjach z Petersburga. „K r a jo w i” zarzucano jak najniesłuszniej brak interesu­ ją cy ch tekstów i zdolnych /w spółpracow n ik ów ; kreślono też złośliw ie sylw etkę jeg o re d a k to ra 77, którego w yraźnie chciano sprow okow ać do ostrzejszych w ystąpień, sugerując, że nie posiada sp recyzow anego p ro­ gram u politycznego. „C zy redaktor »K ra ju « obaw ia się — pisała „C h w i­ la” — iżb y przez jaw n e w ypow iedzen ie sw ego credo w szpaltach ty god ­ nika nie stracił liczn ych abon en tów ? [...] D ziw na rzecz, że taki n ic nie m ów ią cy organ podoba się naszemu społeczeństw u i ono go nie biczuje, napadając natom iast na organ, k tóry otw arcie m ów i, czego ch ce” 78.

T w órcą ukazującego się nieregularnie cyklu „P o la cy w P etersburgu” , z k tórego pochodzi cytat, m iał b y ć H enryk Gliński. Jego autorstw o p rz y j­ m u je biogram w PSB, pióra M ieczysław a R ulikow skiego, ostatnio zaś uznał je w zasadzie L udw ik B azylow , określający te pu blikacje jako cenne źródło in form a cji o petersburskiej P o lo n ii79. Spraw a nie jest je d ­ nak oczyw ista. A utorem m ógł b y ć także Józef T okarzew icz lub obaj w ym ien ien i w sp ółp ra cow n icy „C h w ili” ; taki przynajm n iej w niosek na­ suwa sygnow anie odcin k ów cyklu dw om a pseudonim am i. O autorstw ie Tokarzew icza zdaje się św iadczyć list Piltza do O rzeszkow ej, w którym redaktor „ K r a ju ” żali się: „ Z H odim m usiałem niestety zerw ać zupełnie dlatego, że pobierają c od nas stałą pensję bez praw a udziału w innych pism ach zaczął potajem nie w spółpracow ać w ^Chwili«, pisać korespon­ den cje i artykuły zamieszczać. W końcu napisał do odcinka »Chwili«,' paszkw il przeciw k o »K ra jo w i« i mnie. W ytłum aczył to w szystko »ch o ­ robą«. Szkoda człow ieka, szkoda w spółpracow nika, k tórego nikt w »K ra ­ ju « nie zastąpi, ale są pew n e granice ludzkiej cierp liw ości” 80.

Prócz T okarzew icza i G lińskiego n iew iele jeszcze można w ym ien ić osób pisu jących do „C h w ili” . Jakąś rolę odegrał brat P rzyborow skiego, Stanisław, k tóry w n iejasnych okolicznościach został usunięty z redak­ cji „D ziennika dla W szystkich i A n on sow eg o” 81. Na dłużej zw iązał się

77 Tamże.

78 Tamże, nr 27 z 31 X 1885.

78 R u l i k o w s k i , op. cii., L. B a z y l o w , Polacy w Petersburgu, W rocław 1984, s. 288— 289.

80 Zob. E. O r z e s z k o w a , Listy zebrane, wyd. E. Jankowski, t. 1, Warszawa 1954, s. 363: Erazm Piltz do Elizy Orzeszkowej, Petersburg 22 III 1886 (cytat w ko­ mentarzu w ydaw cy).

81 Podobno był on odpowiedzialny za wydrukowanie w tym piśmie, bez wiedzy i zgody redaktora naczelnego, notatki reklam ującej „C h w ilę”, i to w form ie nie zaaprobowanej przez cenzurę; tekst ów miał się ukazać w części nakładu (w B i­ bliotece Uniwersytetu Warszawskiego brak numeru „Dziennika dla Wszystkich i A nonsow ego”, który zawierałby inkryminowaną notatkę). Pisał o tym „K ra j”, 1886, nr 20, s. 8.

Cytaty

Powiązane dokumenty