• Nie Znaleziono Wyników

CHRZEŚCIJANIN E W A N G E L I A Ż Y C I E C H R Z E Ś C I J A Ń S K I E J E D N O Ś Ć P O W T Ó R N E P R Z Y J Ś C I E C H R Y S T U S A

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "CHRZEŚCIJANIN E W A N G E L I A Ż Y C I E C H R Z E Ś C I J A Ń S K I E J E D N O Ś Ć P O W T Ó R N E P R Z Y J Ś C I E C H R Y S T U S A"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

CHRZEŚ CI J ANI N

E W A N G E L I A — Ż Y C I E C H R Z E Ś C I J A Ń S K I E — J E D N O Ś Ć — P O W T Ó R N E P R Z Y J Ś C I E C H R Y S T U S A

„Idźcie te d y i czyńcie uczniam i w szystk ie narody, chrzcząc je w im ię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego".

Ew. Sw. Mat. 28. 19

„A lbow iem nie w s ty d z ę się za E w angelię C h rystuso­

wą, pon iew aż je st mocą Bożą ku zbaw ien iu każdem u wierzącem u".

Rzym. 1, 1-6

Rok z a ło ż e n ia 1 9 2 9 W a r sz a w a , maj 1 9 6 2 Nr 5

T reść n u m e ru : C h ry stu s św ia tło śc ią -świata — P rz e stro g a — O to te ra z czas -przyjem ny — N apisano... — Ś w iatło z cienia p rzyszłych d ó b r (O fiara za grzech (d o kończenie);O fiara za w ystępek) — O pow ieść T om asza (Mój M istrz p rzezw ycięża cho ro b ę i śm ierć) — Z P olskiej Ek-u- m e n ii — K ro n ik a.

„ Z a p r a w d ę , z a p r a w d ę p o w ia d a m w am : J e ż e lib y ziarn o p s z e n ic z ­ n e w p a d łs z y d o z ie m i n ie o b u m a r ło , o n o s a m o z o sta je , le c z je ś lib y o b u m a r ło , w ie lk i p o ż y te k p rzyn osi" Jan i2, 24

Foto CAF

Orka w iosenna w Polsce

(2)

CHRYSTUS ŚWIATŁOŚCIĄ SWIATA

P r z e m ó w ie n ie w y g ło s z o n e na O g ó ln o p o lsk im Z g ro m a d zen iu C h rześcija ń sk im w W a r sza w ie

D zisiejsze O gólnopolskie Zgrom adzenie C hrześcijańskie, w k tó r y m uczestniczą p rzed ­ staw iciele K ościołów zrzeszo n ych w P olskiej Radzie E ku m en iczn e j — przebiega pod słu sz­

n y m i bardzo a k tu a ln y m obecnie hasłem —

„C hrystus św iatłością św iata“.

W dobie dzisiejszej, p e łn ej m ro ku , n iepoko­

ju, niepew ności i beznadziei, w jakich znalazła się ludzkość, a która szu ka z tego strasznego stanu w yjścia — hasło to pow inno brzm ieć tak doniośle i z taką mocą, by usłysza ł je cały, w ciem ności pogrążony św iat, a u słysza w szy, aby zaczął szukać te j p ra w d ziw e j Św iatłości — Jezusa C hrystusa. Pan J e zu s po to w łaśnie p rzyszed ł, a b y stać się św iatłością w ży c iu ka ż­

dego człow ieka. „Ja św iatłość p rzysze d łe m na św iat, a b y żaden, k to w ie rzy w M ię, w ciem no­

ściach nie został“ (Jan 12, 46).

Obecna sy tu a cja św iata je s t bardzo zagrożo­

na, ludzkość zn a jd u je się w obliczu zagłady, w y ­ sta rczy przecież jed n o naciśnięcie m echanizm u, aby w y zw o lić straszliw ą m oc zniszczenia i śm ierci. W te j sy tu a c ji ludzkość d rży i \boi się w ła sn ych w y n a la zkó w , k tó re za m ia st słu ży ć po ko jo w i i u ła tw ie n iu ży cia — trw o żą cały św iat. N ic w ięc dziw nego, że w te j sytuacji, przedstaw iciele w ie lu kra jó w zastanaw iają się i debatują nad spraw ą zachow ania p o k o ju i nie dopuszczenia do u życia strasznej broni term o ­ jądrow ej, a zastosow ania tego źródła energii do celów pokojow ego i szczęśliw ego życia całej ludzkości. Dla nas chrześcijan, znających Słow o Boże, czasy obecne n ie są zaskoczeniem ani tajem nicą, albow iem B iblia Ś w ięta obejm uje w szy stk ie w ie k i i pokolenia. Dlatego te ż w ie ­ m y , co w takich czasach czynić i ja k się zacho­

wać m a m y. Pośród te j cie m n ej nocy, sam i m a ­ m y oczy nasze podnosić k u T em u , K tó ry jest Św iatłością św iata, a jednocześnie głośno wołać m a m y, że jest w y jście z m ro ku , gd yż istnieje św iatłość taka, w k tó re j nie m a ża d n ej ciem no­

ści „a ta św iatłość w ciem nościach św ieci, ale ciem ności je j nie ogarnęły“ (Jan 1,5).

T ak jest, ciem ności je j nie ogarnęły i nie ogarną n igdy. I nie ty lk o to, ale nie ogarną\ one i tych , k tó r z y w te j Św iatłości chodzą. Taka bow iem je s t obietnica Pana Jezusa.

A ta k jeśliśm y C hrystusa do serca p rzyjęli, ch o d zim y w św iatłości, a w ięc je s t ona w na­

s z y m życiu , je s t ona w idoczna i pow inna być w idoczna na zew n ą trz f— dla otaczającego nas świata. „W y jesteście św iatłość św iata...“,

„...tak niechaj św ieci św iatłość wasza przed lu d źm i“ (Mat. 5, 14a, 16a) — pow iedział Pan.

T a k w ięc przed na m i ichrześcijanam i, istoi d zi­

siaj to w ielkie i odpow iedzialne zadanie — m u ­ sim y tę Św iatłość, Jezusa C hrystusa zanieść b liskim na szym , do ro dzin skłóconych i niesz­

częśliw ych, do dom ów ro zb ity ch i rozdzielo­

nych, do narodu naszego nękanego i trapionego stra szn ym i nałogam i, z k tó ry c h sam uw olnić się nie jest w stanie. Ew angelia m a tę m oc, że p rze­

n ika do n a jm ro czn iejszych zakam arków duszy lu d zkiej, zm ien ia m y śli, serce, b u dzi w n im ż y ­ w ą wiarę, g d y ż w iara jest ow ocem słuchania Słow a Bożego, a ja kże je usłyszą, jeśli im opo­

w iadane nie będzie.

Pow ołał nas bow iem Pan po to, „ abyśm y opo­

w iadali cn o ty Tego, K tó ry nas przeniósł z ciem ­ ności do d ziw n e j S w o je j św iatłości“ i a b yśm y do te j św iatłości przyprow adzali i in n ych , al­

bow iem chce Bóg, aby w szy sc y ludzie zbaw ie­

n i b yli i do poznania P ra w d y p rzy szli“, gdyż

„tak Bóg um iło w a ł św iat, że S y n a Sw ego Jed- norodzonego dał, a b y k a żd y, k to 'Weń w ierzy, nie zginął ale m iał ż y w o t w ie c zn y “ (Jan 3,16).

A ty m „ któ rzy Go k o lw ie k p rzy ję li dał tę moc, aby się stali S y n a m i B o ży m i“.

T ak w ięc d zieckiem B o ży m stać się m oże każ­

d y człow iek, k tó ry wiarą p rz y jm ie Jezusa do sw ego serca, w y z n a M u sw oje grzechy i w szczerej pokucie prosi o przebaczenie. Pan p r z y jm u je g rzesznika za dziecko S w oje. To naj­

w ię k sz y cud laski B ożej, że w jed n e j chwili m oc K r w i Jezusa C hrystusa za k ry w a w szy st­

kie grzechy; Pan przebacza, p rzy jm u je , daje now e serce. I ta k rodzi się n o w y człow iek dla K rólestw a Bożego, pieczętu je go Bóg Duchem Ś w ię ty m i włącza w S w ó j Ż y w y Kościół, w or­

g anizm C h ry stu so w y , Ciało S w oje, Którego Głową jest C hrystus, a m y członkam i i to jed­

n i drugich. A tu zaś w Kościele Ż y w y m ■— po przeniesieniu z ciem ności do św iatłości — roz­

poczyna się zupełnie n o w y okres życia, now o­

narodzonego człow ieka, członka Ż yw ego Ko­

ścioła Pow szechnego.

Będąc w ięc czło n kiem organizm u Żywego Kościoła, którego Głową jest C hrystus, jako ży ­ w e członki m a m y zadanie usługiw ania i budo­

w ania się w zajem nego w e w n ą trz Kościoła, a na ze w n ą trz niesienia św ia tu św iatła Ewangelii i przyprow adzania do Pana Jezusa, jako Z b a ­

wiciela.

O becny stan d u ch o w y chrześcijaństw a w św iecie je s t taki, że w iele K ościołów je s t dziś ty lk o organizacją, w organizacji zaś stoi na cze­

le i do m in u je człow iek, a nie ta k przecież ma być.

P rzyczyn ą tego tragicznego zjaw iska jest to, że podobnie ja k ż y w y organizm człow ieka, po­

zba w io n y g ło w y — um iera, i nie m ożna jej braku zastąpić ża d n y m in n y m organem, tak i w ż y w y m K ościele brak obecności Żywego Zbaw iciela pow oduje obum ieranie i nie można tego procesu ani odwrócić, ani zaham ow ać ina­

czej, ja k p rzez po w ró t do Ż yw eg o Chrystusa.

B rak C hrystusa i E w angelii w codziennym ż y ­ ciu członków Kościoła, nie m oże być zastąpio­

(3)

n y pozoram i te j obecności p rzez n iedzielne lub odśw iętne m anifestow anie, czy te ż p o w ierz­

chowne przestrzeganie m in im u m pozorów. Dla­

tego ty le te ż jest cierpień, łez i tragedii, gdy w życiu brak Jezusa, źródła św iatłości, ra­

dości i pokoju.

Do nas w ięc, w k tó ry c h sercu m ieszka i pa­

nuje C h rystu s, n a leży >obpw iązek pokazania św iatu, że istn ieje lepsze, szczęśliw sze życie w

pokoju C h rystu so w ym . N ie w olno n a m , n ie wolno i m n ie m ilczeć o te j m ocy Jezusa C h ry­

stusa, która i m nie, ginącego w grzechach czło­

w ieka przekształciła w dziecko Boże i w łączyła do Kościoła Ż yw ego.

D rodzy Bracia i Sio stry, w ty c h czasach ta k tru d n ych i ciem n ych , g d y ty m bardziej od chrześcijan oczekiw ać należałoby ta k w iele, w zm ó żm y w y s iłk i w pracy opowiadania E w an­

gelii K rólestw a Bożego, którego treścią jest sprawiedliwość, radość i po kó j w D uchu Ś w ię ­ tym . A przecież w łaśnie tego ludzkość p o trze­

buje najw ięcej: spraw iedliw ości, radości, poko- jtd

Spraw a pokoju, na m chrześcijanom bardzo leży na sercu; m iłu je m y p o k ó j i chcem y go m ieć ze w s z y s tk im i lu d źm i, p rzy te j spraw ie sto im y całym sercem , je ste śm y rzeczn ika m i p raw dzi­

w ego p o ko ju i m o d lim y się o pokój dla całego św iata. W ie rzy m y , że te n p ra w d ziw y pokój m oże dać ty lk o Jezus C hrystus, K tó ry m a moc przem ienić serca lu d zk ie tak, aby m iłow ały każdego człow ieka niezależnie od jego przeko­

nań p o lityc zn y c h i narodowości — albow iem P an nakazał mitouroć nie ty lk o przyjaciół, ale i nieprzyjaciół. M odlim y się, aby Pan Sw oje K ró lestw o u sta n o w ił w sercach ludzkich, a w te d y nie będzie się lęka ł brat brata swego, nie będzie pow staw ał naród przeciw narodowi. W ie­

r z y m y , że ta ki dzień p o ko ju dla św iata nastąpi, k ie d y to „ przekują m iecze sw e na lem iesze, a w łócznie sw e na sierpy, nie podniesie naród przeciw narodow i m iecza, ani się będą ćw iczyć do w o jn y “ (Iz. 2, 4). A le ta ki pokój m oże być zb u d o w a n y p rzez zapanow anie Księcia P okoju, w ów czas, gdy O n D uchem S w o im przeniknie serca ludzkie, zm ie n i je i całkow icie obejm ie panow anie nad nim i. Z ta k przeobrażonych serc ustąpi nienaw iść, lu dzie przestaną zadawać so­

bie n a w za je m ra n y i śm ierć. A le to ty lk o Je- zusi, i ty lk o On Sam , m oże lw a przeistoczyć w baranka, a najgłębsze ciem ności przem ienić w św iatło, albow iem O n S a m jest Św iatłością św iata, k tó re j ciem ności nie ogarnęły.

Stanisław K rakiew icz

P R Z E S T R O G A

„I stało się, g d y w s z e d ł Jezus w dom n iektórego p rze d n iej- szego faryzeu sza w sabat, aby ja d ł chleb, że Go oni p o d -

w,;

Już w r a ju udało się wężowi, te m u kłam cy i m ordercy, jalk P a n Je zu s n azyw a szatana, wsiać w serce pierw szy ch ludzi ów jad śm ier­

telny: n i e u f n o ś ć ! A stało się to zaraz po pierw szym jego c h y try m odezw aniu się do człowieka: „Także to, że w am Bóg rzekł...?“

Tutaj zrodziło się w sercu n iew iasty okropne w n a stę p stw a zło: nieufność, pow ątpiew anie, podejrzliwość. S zatan oskarża Boga o nieży­

czliwość w zględem człow ieka, o to że m u od­

m aw ia głębszego poznania, znajom ości. Tak się poczęła ta groźna w n a stę p stw a tra g e d ia upadku człow ieka. W idzim y w ystępującego na w idow nię p rzeciw nika Bożego, kłam liw ie ofe­

rującego człow iekow i w ięcej, n iż Sam Bóg.

W podobny sposób działa on po dzień dzisiej­

szy. J e st to bardzo obszerny tem at, z którego chciałbym obecnie podkreślić jedno zło, z k tó ­ rego rodzą się dalsze, niem niej tru ją c e owoce.

Co doprow adziło dzisiejszy św iat d o s ta n u takiego zaniepokojenia i chaosu, w jak im się znajduje? Je d n ą z najpo w ażn iejszy ch p rz y ­ czyn je s t nieufność, podejrzliwość, uprzedze­

nie. Że się to zło tak rozpanoszyło w dzisiej­

szym św iecie postępu, techniki, rozw oju ośw ia­

ty, k u ltu ry , trz e b a szukać p rzyczyny w tym ,

iż serce ludzkie z uro d zen ia jest skażone, skłon­

ne do grzechu. Je że li się zaś n ie u sta li zasa­

dniczej przy czy n y zła, n ie m ożna też i tem u złu zaradzić.

S pójrzm y n a korzenie tego zła, a odw ażm y się nazw ać je po im ieniu.

S pójrzm y w około siebie, zło to n ie zostało w u k ry c iu pom iędzy człow iekiem a Bogiem, lecz u w y d atn iło się w w spółżyciu ludzi pom ię­

dzy sobą. A tra g e d ią nazw ać trzeb a, gdy takie zło u ja w n ia się i w śród tych, k tó rz y w ierzą Bogu, w rodzinie Bożej, w Kościele Bożym.

P a n Bóg posłał Jednorodzom ego S yna Swo­

jego n a te n św iat, aby ono zło zniw eczyć w za­

rodku; posłał drugiego A dam a, człow ieka w e­

dług serca Bożego, k tó ry m iał napraw ić w szystko zło, spow odow ane przez pierw szego A dam a. D zięki Jego zupełnej zależności od Ojca, i Jego bezw zględnem u posłuszeństw u aż do śm ierci krzyżow ej , stało się odkupienie ro d u ludzkiego, p o jed n a n ie z O jcem , a w ty m i nasze p o jed n a n ie i p o w ró t do społeczności z Bogiem. Dokonało się najw y ższe dobro­

dziejstw o, jakiego w ogóle człow iek dostąpić m oże w ty m życiu, w ciele.

(4)

W szystkim , k tó rzy p rz y jm u ją Jezu sa C h ry ­ stu sa jako sw oją spraw iedliw ość, swojego osobistego Z baw iciela, sw ój now y żyw ot, daje On Sw ego św iętego D ucha, k tó ry to dzieło w y k upienia pieczętu je w sercu w ierzącego na dzień odkupienia ciała (Rzym. 8,23).

Z jak ą pilnością p o trz e b u je ta k i zrodzony z D ucha Bożego człowiek, strzec sam ego sie ­ bie (1 J a n a 5,18), aby n ie zajął jakiegoś m iejsca w jego se rc u ów przeciw nik, aby m u n ie dać żadnej m ożliw ości w sączenia ja d u n ie ­ ufności, podejrzliw ości w serce, w obec braci lub sióstr, w iedząc iż p o tra fi kłam liw y p rz e ­ ciw nik stw arzać i przed staw iać pozory.

Po n aro d zen iu się n a nowo z Boga i w spo­

łeczności z Nim , każdy człow iek m a pow ierzo­

n e przez Boga to zadanie, k tó re m iał pow ierzo­

ne A dam w ra ju : „W ziął ted y P a n Bóg czło­

w ieka i p o staw ił go w sadzie Eden, aby go sprawował, i ab y go strzegł“ (1 Mojż. 2,15).

D w ie niezm iernie w ażne fu n k c je o trzy m ał człow iek od Boga w Jego dziele stw orzenia:

a m ianow icie być spraw cą, to je s t zarządcą i stróżem. To sam o m ów i P a n Jezu s o Sw oim dom u — kościele: „ Ja k o człow iek precz odjeż­

dżający, zostaw ił dom sw ój, i rozdał u rzę d y sługom sw oim i każdem u robotę jego, a w ro t- nem u przykazał, by czuwał... A co w am mó­

wię, w szystkim m ówię, czuw ajcie ... A to w ie­

dźcie, iżby, gdyby w iedział gospodarz, o k tó re j godzinie złodziej m a przyjść, w żdyby czuwał, a n ie dopuściłby podkopać dom u sw ego“ (Ma­

rek 13,34.37; Łuk. 12,39). Czuwać, i nie dać podkopać dom u swego, oto nakaz dnia. Precz z nieufnością, podejrzliw ością i uprzedzeniem , jeśli nie chcem y ponieść szkody n a duszach naszych. W idząc na w łasne oczy, jak ie spusto­

szenie robi szatan w śró d dzieci Bożych na tym tle, w ołam : Na straż!

P a n Jezu s zaproszony został przez jednego z faryzeuszy do domu, w k tó ry m w iele ich zgrom adziło się, aby Go podstrzegali. Czy nie je s t to straszn a obłuda zaprosić kogoś na posi­

łek, m ając ten cel, ,aby coś znaleźć n a sw oim gościu, aby go uw ikłać w słow ie, aby go móc oskarżyć! Z ty m spotykał się n a sz P a n Jezus dość często. P rz y k ła d ten obnaża zepsucie s e r­

ca ludzkiego; w szystko się w naszym sercu b u n tu je n a ta k ie postępow anie wobec P ana Jezusa, a w obec bliźniego? A co czynim y czę­

sto m y sam i? Ja k że łatw o podejrzew am y b ra ­ ta czy sio strę o to lub owo. Słysząc u jem n e s ą ­ dy, n ie odrzucam y ich, lecz skw apliw ie p rz y j­

m ujem y, gdyż jesteśm y ju ż nieufni, a z tego w y ra sta uprzedzenie i podejrzliw ość. Jeszcze gorzej gdy chodzi o b ra ta • lub siostrę, którzy m a ją w zborze jakieś zadanie do spełnienia.

K iedy m a się wobec kogoś nieufność, podej­

rzliwość, uprzedzenie, wówczas p raw ie zaw­

sze p a trz y się fałszyw ie n a całe życie i postę­

pow anie takiego człow ieka. M ało je s t tych, k tó rzy zdają sobie spraw ę, ja k w ielk ą szkodę ponoszą sam i i ja k ą k rzy w d ę w y rząd zają przez to p o d ejrzew anem u bliźniem u; a ja k niecną służbę w ykonują, będąc pom ocnikam i szatana w jego dziele niw eczenia i szkodzenia dziełu Bożemu!

Podstrzygasz b ra ta czy siostrę, bądź pewny, że w najlepszym raz ie je ste ś w spólnikiem fa­

ryzeuszy i nauczonych w Piśm ie. Zaw róć z tej drogi, dopóki czas, p o k u tu j a w ierz Ew angelii.

P rośm y P a n a w codziennej m odlitw ie: Za­

chow aj m nie Boże od nieufności, podejrzli­

wości i uprzedzenia!

Karol Kaleta

Olo teraz czas przyjemny —

— oto teraz dzień zbaw ienia

D zień dzisiejszy do nas należy, ju trz e jsz y — już nie. Czasem dzisiejszego dnia m ożem y roz­

porządzać w ed łu g sw ojej woli, ale co przed e w szystkim je st naszym obow iązkiem ? W spom- m nijm y, iż naszy m obow iązkiem , jako dzieci Bożych, je s t pracow ać w W innicy P ań sk iej, a czas pośw ięcić n a dzieło P ańskie. P a n Jezus pow iedział: „S zukajcie n a jp ie rw K rólestw a Bożego i spraw iedliw ości Jego a to w szystko będzie w am p rzy d a n e “ (Mat. 6,33). M am y więc być zawsze gotow i do w y d an ia św iadectw a o słow ie P raw dy, gdziekolw iek i kiedykolw iek

potrzeba.

Życie je s t sp raw ą zbyt pow ażną i trw a przy- tem zbyt króko, aby mogło być pośw ięcone na drobnostki i sp raw y n ieistotne, k tó re n ik n ą wobec najw ażniejszej sp raw y życia wiecznego, a jed n a k ta k często s ta ją się przedm iotem nie tylko troski, ale w ręcz lęku o życie doczesne.

Życie je s t krótkie. L edw ie zaczynam y żyć, a już trz e b a odchodzić z ziemi. A pam iętajm y, że czasu zm arnow anego nie m ożna nadrobić;

nie m ożem y w rócić się w stecz ani o jedną go­

dzinę. N ależy więc cenić każdą chw ilę i umieć odpow iednio ją w ykorzystać. A popatrzm y ile czasu m a rn u je m y każdego dnia n a zbędnych pogaw ędkach lub z pow odu ludzi, k tó rzy umó­

w iw szy Się n a określoną godzinę, nie przycho­

dzą p u n k tu aln ie . A tym czasem te stracone okruchy czasu, gdyby m ogły być w ykorzysta­

ne dla P ana Jezusa, ile m ogłyby przynieść bło­

gosław ieństw a.

W szystkie dzieci Boże, członkowie rodziny k rólew skiej, dziedzice życia wiecznego, mają obow iązek opow iadania E w angelii zbawienia i zdobyw ania dusz dla C hrystusa, pam iętając przy tym , że k ażd a chw ila jest droga, gdyż m oże p rzynieść re z u lta ty o znaczeniu wiecz­

(5)

nym . „O to te ra z czas p rzy je m n y , oto teraz dzień zbaw ienia...“ .

Czas, każda chw ila, je s t w łasnością Boga, jest d a re m Bożym i dlatego w łaśnie m am y obo­

w iązek spożytkow ania go dla chw ały Bożej.

T eraz je s t czas „ p rz y je m n y “, sposobny na pokutę i naw rócenie; te ra z jeszcze m ożna i n a­

leży przygotow ać się n a sąd Boży, n a k tó ry m wszystko, co w życiu je st sk ry te p rze d ludźm i

— zostanie ujaw nione. A Bóg może pow iedzieć w każdej chw ili: „Jeszcze tej nocy upom nę się o duszę tw o ją “ (Łuk. 12,20). A jalk będziem y mogli zdać rachunek, jeśli nie będziem y goto­

wi.

P an Bóg pow ołał nas, abyśm y M u służyli w ty m świecie, w śród doczesnych i codzien­

nych sp raw życia naszego. Pilnow ać więc tej pracy, je st też częścią służby B ożej. Pism o Św ięte nie to le ru je lenistw a. K ażdy zaś czło­

wiek szczerze n aw rócony do P ana, będzie rów ­ nież p iln y m pracow nikiem Bożym. D o rasta­

jąca m łodzież m ogłaby i pow inna n iejeden cię­

żar zd jąć z sp racow anych ram ion rodziców i starszych. Jak że często się zdarza jed n ak , że je s t w ty m w zględzie opieszała i leniw a, a n a j­

m niejszy w ysiłek tra k tu je , jako coś w ielkiego.

A tym czasem P an Jezu s od m łodości pracow ał ciężko. On n ie po to żył, alby ułożyć sobie życie lekko i w ygodnie. Mimo, iż b y ł Synem Bożym, p racow ał jak o cieśla. A przecież On je s t i m a być naszym w zorem , i p rzykładem , i to w każ­

dej dziedzinie życia.

Dziś je s t jeszcze czas cudow nej łaski, dziś jeszcze zaprasza P a n Jezus: „Pójdźcie do M nie wszyscy, którzyście spracow ani i obciążeni, a ja w am sp raw ię odpocznienie“ (Mat. 11,28).

Je ste ś sp raco w an y i obciążony drogi C zytelni­

ku? Syn Boży zaprasza Cię do wiecznego odpo­

czynku, gdzie czas p rze stan ie istnieć, gdzie

„zaw sze z P an em b ęd ziem y “.

M ieczysław Suski, jun.

Osobiste ś w ia d e c tw o u zd ro w i e n ia

N A P I S A N O . . .

„Choruje kto m iędzy w am i, niechże za­

w oła starszych zborowych a niech się modlą za nim, pomazując go olejkiem w im ieniu Pańskim ; a m odlitw a w iary uzdrowi chorego, i podniesie go Pan; a jeśliby się grzechu dopuścił, będzie mu od­

puszczone“.

Jak. 5,14.15

W ierzę i zawsze w ierzyłem , że mój Z baw i­

ciel, Bóg zbaw ienia m ego — jest W szechm ogą­

cy. Ju ż w dzieciństw ie w idziałem Jego moc uzdraw iania chorób. W iedziałem , że obecność P ana i Jego m ocy je s t chlebem dom u P ań sk ie­

go. T rzeba go łam ać i pożyw ać. Nie p rz y p a try ­ wać się tylko, w iele i głośno m ów ić o nim, ale karm ić się sam em u, i prosić Pana, aby posilił w iarę tak, aby móc karm ić ty m chlebem i in ­ nych, gdy głodni i potrzebujący.

*

Uw agę m oją zw rócił szczególny fak t: oto w śród ludzi w ierzących, pozostaje pew ­ ne Słowo Boże jak b y całkow icie zapom nia­

ne w codziennym , p rak ty czn y m życiu Zboru, w k tó ry c h P a n m nie znalazł, i — o ile w iem — w in n y ch Z borach też. Chodzi m ianow icie o zna­

ne Słowo z L istu Ap. Ja k u b a: „C horuje kto m iędzy w am i, niechże zaw oła starszy ch zboro­

wych, a n iec h się m odlą za nim pom azując go olejkiem w Imieniu Pańskim. A m odlitw a w ia ­ ry uzdrow i chorego i podniesie go Pan, a jeśli­

by się grzechu dopuścił, będzie m u odpuszczo­

n e“ (5,14,15). Tak i Am en! C hw ała P a n u ! U derzyło m nie kiedyś, iż to Słowo jest tak ie ciche i skrom ne; pom iędzy w ielom a innym i —■

jakby znika. Choć zaw iera w sobie ta k bogatą,

ctudną, C hrystusow ą treść — ta k rzadko byw a stosow ane.

G dy w ięc kiedyś d ał m i P a n łaskaw ie przeżyć w spom niane Słowo Boże, stw ierdziłem z bólem, iż nie je s t ono stosow ane. W ówczas też w sercu m oim pow stało postanow ienie, że gdy m nie P a n położy w chorobę, i jeśli Go prosić będę o zdro­

w ie — to wówczas oprę się n a ty m cichym, skrom nym a zapom nianym Słow ie z L istu Apo­

stoła Ja k u b a. I tak się stało!

*

Nic nie w skazy wało w o sta tn ic h dniach g ru d ­ nia 1961 roku, że będę chorow ał. W okresie Ś w iąt p am iątk i N arodzenia Pańskiego przyszły tęgie m rozy. D rugiego dnia Ś w iąt odw iedziliś­

m y B raterstw o W. M ieszkają pod W arszawą.

M róz był przeszło 20-stopniowy. O tuliłem szczelnie tw arz kołnierzem , opuściłem nauszni- fci od czapki, gdyż było w ietrzno. N iby było w szystko w porządku, ale gdy w róciłem wieczo­

rem , po zgrom adzeniu i odw iedzeniu jeszcze jednego chorego b ra ta — do dom u, odniosłem w rażenie, że odm roziłem tw arz w dw óch m ie j­

scach. N ie zw racałem wszakże w iększej uw agi n a to, ale 31 gru d n ia n ie m ogłem już wziąć udziału w zgrom adzeniu zborow ym . T rw ałem jed n ak w poście i m odlitw ie, cały dzień prze­

byw ając w domu.

T e m p era tu ra w ysoka, specjalny jakiś ból gło­

w y — b a r d z o uporczyw y i tru d n y do zniesie­

nia. P ierw szy dzień 1962 r. b ył jeszcze tru d ­ niejszy. Boleści w zm ogły się. T w arz nab rzm ia­

ła. P o jaw iła się w ysypka. Nie nie m ów iłem Żo­

n ie o cierpieniu, bagatelizow ałem chorobę, nie

(6)

chcąc jej m artw ić. A le gdy telefonicznie rozm a­

w iałem z b rate m — przełożonym Zboru, po­

w iedziałem m u, że jest źle. S pytał, czy w zy­

w ałem lekarza. O dpow iedziałem , że nie. P o ra ­ dził, aby d la stw ierdzenia, co to za choroba, w e­

zw ać lekarza.

U słuchałem . W ieczór i noc b y ły znów bardzo ciężkie. Lew a stro n a tw a rz y sp u ch ła bardzo, obrzucona została stru p am i, pod k tó ry m i b yła m ateria, lew e pół głow y zaatakow ane dokładnie do połow y tw a rz y , nosa, u st, brody.

N astępnego d n ia (2.1) p rz y b y ł lekarz, stary , dośw iadczony p rak ty k , w ezw any p ry w atn ie.

Bez tru d u u s ta lił chorobę: półpasiec, a do tego zakażenie stre p to k okowę. Możliwe, iż od po­

staw ionego kołnierza, przez zatarcie zm arzn ię­

tej skóry. O bydw ie te choroby zaatakow ały gło­

wę. Półpasiec je s t w ynikiem w irusow ego zaka­

żenia, atakującego nerw y, (stąd b ó l też i w szyst­

kich zębów w lew ej połow ie tw arzy). Choroba bardzo bolesna. L ekarz ocenił, że trw a ć będzie do 6 m iesięcy. „Jeśli p a n po trz e c h m iesiącach będzie zdrów , to będzie p an jed n y m z bardzo nielicznych szczęśliw ców “. „ P a n żartu je, odpo­

w iedziałem — ja nie m am czasu chorow ać p rz e ­ cież“.

N astąpił w ieczór i noc najstraszniejsza. Nie ty lk o te m p e ra tu ra , ale i boleści w zm ogły się tak, że n ie ty lk o o śnie nie m ogło być m owy, ale m oją n ie u sta n n ą m odlitw ą było, abym p rzy ­ tom ności n ie u tracił, i n ie zaczął się sprzeciw iać m ojem u P an u , staw iając M u p y ta n ia „dlacze­

go?“, „czy to n ie za w iele?“, lu b sprzeciw iając się: „nie chcę już tego, zabierz, -itd.“ B ałem się takiego stan u . A t u cierpienia ta k w zm agały się, a n ie u sta w ały an i n a chw ilę, że w ołałem do P a n a m ojego i w zdychałem chw ilam i i byłem przed N im „jak b y d lę “ (Ps. 73,22), a gdy powo­

ływ ałem się n a Jego Słowo, to i to sam o Słowo w yciągnąłem z „w yroczków “, k tó ry c h szk atu ł­

k a s ta ła obok m nie. M ówił P a n do m nie, że trz e ­ ba jeszcze w ytrw ać.

N adszedł po te j' koszm arnej nocy — dzień.

Ale boleści n ie zm niejszały się. Po południu, przed w ieczorow ym zgrom adzeniem w Zborze, odw iedził m nie b ra t B eniam in, jed en ze s ta r­

szych zborow ych. R ozm aw ialiśm y — czytaliś­

m y Słowo Boże takie, jak ie dał nam Pan. Jak że n as i m n ie ono uradow ało. A. m ów iło też, że czy żyjem y, czy um ieram y — P ańscy jesteśm y!

C hw ała P anu!

Pow iedziałem b ra tu o w szystkich przeżyciach duchow ych i cielesnych. O tym , że przypom ­ n iał m i P a n m o je przeżycie w przeszłości n a tem a t L istu A postoła Ja k u b a (5, 14.15) i że b a r ­ dzo m i leży n a sercu, aby Słowo Boże było p rak ty czn ie stosow ane. I to skrom ne, ciche Sło­

wo z Listu Jakubow ego też. B ardziej m i zależy n a św iadectw ie objaw ienia się m ocy Słow a Bo­

żego i obecności Żyw ego P ana, ja k n a ciesze­

n iu się zdrow iem . N ajbardziej p rag n ę b ow iem prz epędzenia tego diabła, k tó ry w raz z cierpie­

niam i przychodzi i kusi, aby nie chcieć znosić cierpliw ie, co P a n daje, aby też n ie uznać tego

za dobre, ab y M u się sprzeciw iać. Tego bałem się najb ard ziej, a nie śm ierci, bo m i to Słowo było w sercu: „a choćby m nie i zabił, przecię w N im będę u fa ł“ (Hiob. 13, 15).

T ak w ięc pow iedziałem b ra tu : w ezw ij sta r­

szych zborow ych! Oczywiście przede w szystkim przełożonego Zboru.

Po zgrom adzeniu, późnym w ieczorem przy­

szli: b r a t S tanisław — przełożony Zboru i brat B enjam in. P a n b ył z nam i. Pom ów iliśm y krót­

ko. B ra tu S tanisław ow i otw orzył P a n Biblię n a Słow ie: „Uzdrów m ię P an ie a będę uzdro­

w iony, zbaw m nie a będę zbaw iony, albowie- m eś T y chw ałą m o ją “ (Jer. 17,14).

Pow iedziałem braciom ja k czuję się ducho­

wo, o tern, że n ie m am obecnie obaw y przed odejściem , i że p ragnę okazania się m ocy Sło­

wa, aby odszedł precz duch ciemności, ataku­

jąc y w iarę. W ezw ałem braci, gdyż tak napisano w Piśm ie, a w ierzę Słow u Bożemu, i dlatego oczekuję Pana.

.Poczęliśmy.

.m ódlić się. P ierw szy ja — jako chory. Później b r a t B eniam in. N a końcu brat Stanisław , pom azując jednocześnie ciało olej- kicm .

Próbow ał jeszcze duch ciem ności swej siły n a w e t w czasie m odlitw y, zsyłając słabość, ale n a króciutko. A potem poszedł precz.

W przeciągu pół godziny te m p e ra tu ra opadła 0 18 kresek. Siadłem razem z braćm i do stołu.

Po ich w y jściu zasnąłem ja k dziecko. Bez bó­

lów i bez snów. T e m p era tu ra spadła o dalsze 6 kresek. Rano obudziłem się posilony i odświe­

żony. Ciemność ustąpiła. Serce przepełnione wdzięcznością!

C horoba szybko zaczęła się cofać. Najpierw poczęły likw idow ać się zw olna s tru p y n a tw a­

rzy. Jeszcze tro ch ę próbow ał sam półpasiec ata­

kow ać boleścią skórę. A le to już było niczym w p o ró w n an iu z tym , co P a n oddalił.

I w ten sposób nie po 3 ani 6 m iesiącach, ale ju ż po 4 tygodniach dał m i m ój P an znów sta­

nąć w Zborze i w rodzinie Bożej złożyć świa­

dectw o okazania się łaski Bożej, k tó ra dotknęła się m ego ciała i domu.

N ie pierw szy to ra z spotkałem się w ży­

ciu w ia ry z m ocą m ojego Żywego Pana. Ale pierw szy ra z św iadczę o ty m pisząc. Czynię to dlatego, aby chw ałę i podziękow anie oddać Pa­

n u zbaw ienia m ojego i D obrem u Pasterzowi, Bogu W szechmogącemu, a też aby zaświadczyć, że zapom niane najczęściej, ciche i skrom ne Sło­

w o łaski, a pełne m iłości i m ocy Bożej — jest do dyspozycji w szystkich wierzących. Dobrze jest dziecięcą, p r o s t ą w ia rą uchwycić się Słow a Pańskiego, w łaśnie dla nas napisanego.

1 nasz Zbaw iciel w w alce z przeciwnilkiem-sza- tan e m trz y k ro ć o dparł jego ataki, prostym stw ierdzeniem : napisano... powiedziano...

M odlim y się n iejednokrotnie o nadnaturalną pom oc w naszych trudnościach. Okaże się ona, gdy zaw ołam y do P a n a naszego w sposób na­

(7)

tu ra ln y , ja k dzieci do Ojca, gdyż n a p i s a n o :

„O cokolw iek byście p rosili O jca w Im ieniu Moim — da w a m “ (Jan 16, 23).

*

N apisałem to św iadectw o, gdyż jeśli dotąd w w ierze żyję n a ziem i, przekonany jestem , iż uczynił to P a n Jezu s z łaski Sw ojej, i n ie po co innego, ja k w łaśnie po to, b y M u służyć „...ale będę żył, ab y m opow iadał sp raw y P a ń sk ie “ (Ps. 118,17).

Być może znajdzie się ktoś, kom u do serca w rzucona będzie m y śl tak a : „cóż to za u zd ro ­ w ienie, gdy dopiero po 3 tyg o d n iach te n b ra t w yszedł z dom u“. U przedzając ta k ie pokuszenie odpowiem : W ierzę i w iem , że gdyby P a n ta k chciał — w jednej chw ili, zaraz po m odlitw ie opuchlina m o m entalnie b y zeszła z tw arzy , s tru p y b y odpadły, sk ó ra s ta ła by się czysta i zdrow a, i m ógłbym w stać w pełni sił fizycz­

nych. W ierzę i w iem , że m ocen je s t P a n to uczy­

nić. Bo On je s t Ż yw ym Bogiem i W szechm ogą­

cym. A le drogi i sposoby d ziałan ia — pozosta­

w iam m ojem u P anu, n a p i s a n o bow iem :

„N ie będziesz k usił P ana, Boga tw e g o “. J a w iem , com przeżył, m am w ie rn y c h B raci-św iad- ków, a w ra z z nim i w ie rn ą Żonę-siostrę, w spół- bojow niczkę w ia ry i m odlitw y. B yli n a m iejscu.

W idzieli i oni cud obecności łaski i m ocy Bo­

żej, w ielbili P a n a ze m ną...

N a koniec podkreślić chcę, iż n ie w y m ien i­

łem w ty m św iadectw ie żadnych nazw isk, choć w dzięczny jestem braciom i zborow i całem u za m iłość i m odlitw ę. P rag n ien iem m oim n a jw ię k ­ szym jed n ak je st uw ielbianie, w ysław ianie

ŚWIATŁO Z CIENIA

C zęść II

15. Ofiara za grzech (dokończenie) A w ięc p rzy jd ź grzeszniku, przyjdź! P rzyjdź w prost przed obliezność Bożą, p rzy jd ź sk o rzy ­ staw szy z p rze lan ia n iew innej, ofiarn ej krw i twego Zbaw iciela. To ona w łaśnie u to ro w ała ci drogę do Boga dlatego, że C hrystus doszedł nie ty lk o do zasłony, ale w szedł także za nią, do sam ego nieba, ażeby staw ić się przed Bogiem za ciebie.

T aki jest sens i owoc k rw i n iew innej, p rze ­ lanej za grzechy człowieka.

*

W idzieliśm y już co uczyniono z ciałem ofia­

ry za grzech: było ono poza obozem palone n a popiół. Podobnie i z P a n e m Jezusem ofiaro­

w anym za nasze grzechy, i Jeg o ciało poza obozem poddane było śm ierci, A w te n sposób grzech nasz został unicestw iony, n ie istnieje.

i w yw yższanie m ojego Zbaw iciela; zw rócenie uw agi n a w yw yższonego U krzyżow anego, a nie n a ludzi; p rag n ę bow iem i dożyłem , że n ajw aż­

niejsze dla dziecka Bożego je s t n ie co „...innego um ieć... ty lk o Jezu sa C hrystusa, i to cnego U krzyżow anego“ (1 Kor. 2, 2).

A w ielkie błogosław ieństw o u k ry te je s t w po­

słuszeństw ie Słow u Bożemu, i to każdem u, i te ­ m u skrom nem u i u k ry te m u w śród w ielu in ­ nych. M iarą zaś tego, ja k u k ry te jest nieraz kosztow ne Słowo Boże, m oże być fak t, iż w czasie 37-letniej służby Bożej m ojego b ra ta - przełożonego, (a bardzo w iele te n b ra t usługi­

w ał i usługuje) b y ł on w zyw any do usługi n a podstaw ie Słow a L istu Ap. J a k u b a (5, 14.15) — t y l k o trz y lub c z te ry razy. Znacznie zaś czę­

ściej w zyw ano go do chorych dla m odlitw y i po­

ciechy, lu b m o dlitw y i w k ład an ia rąk. A do tej skrom nej, pro stej służby usługi b rate rsk iej, 0 k tó re j m ów i A postoł J a k u b — ty lk o 3—4 r a ­ zy w przeciągu 37 lat!

Z a p y tajm y się swego serca, co to znaczy?

M oja rzecz tera z zaśw iadczyć, a n ie nauczać, 1 dlatego n a ty m św iadectw ie poprzestaję, jesz­

cze raz ty lk o przypom inając, że n a p i s a n o :

„C horuje k to m iędzy w am i, niechże zawoła starszy ch ^borow ych, a n iech się m odlą za nim , pom azując go olejkiem w im ien iu P ańskim , a m odlitw a w ia ry uzdrow i chorego i podniesie go P an, a jeśliby się grzechu dopuścił, będzie m u odpuszczone“ (Jak. 5,14.15).

C hw ała P a n u naszem u — Jezusow i C h ry stu ­ sow i !

brat Z dzisław

PRZYSZŁYCH DOBR

„Zakon m ając cień przyszłych dóbr, a nie sam obraz rzeczy...”; „...praw dą je s t ciało C hrystusow e”.

Żyd. 10,1; K ol. 2,17.

— O fiary

Niszcząc C hrystusa, śm ierć zniszczyła grzech;

zniknął on n a w ieki, został oddalony od obli­

cza Pańskiego. Teraz m ożem y pojąć istotną różnicę m iędzy N ow ym i S tary m Przym ierzem ; w S ta ry m P rzy m ierzu „działo się przypom i­

n an ie grzechów “ (Żyd. 10,3), w przeeiw ieniu zaś tego w N ow ym P rzy m ierzu n astą p iło ich unicestw ienie, ja k m ów i P an : „a grzechów ich i niepraw ości ich nie w spom nę w ięcej“ (Żyd.

8,12), a m y „będąc raz oczyszczeni“ doznaliś­

m y uspokojenia sum ienia (Żyd. 10,2).

Lecz co oznaczały: tłustość i odzieczka na w ą tro b ie k tó re oddaw ane b y ły ogniowi, n a oł­

ta rz u całopalenia? B yły to, oczywiście, te deli­

k a tn e i szlachetne części ciała ofiarnego zw ie­

rzęcia; a poniew aż Bóg rozkazał oddzielić je n a ofiarę ognistą, to w y raził O n w te n sposób Sw oje upodobanie do nich, postaw iw szy je w rzędzie z o fiarą spokojną, k tó rą przyjm ow ał

(8)

jako w dzięczną w onność (III Mojż. 4,9.10;

3,5).

*

Jak iż był owoc ty c h w szystkich czynności dla tego, k tó ry sk ład ał ofiarę? W III K siędze Mojżeszowej (8,15) pokazane są nam trz y ko­

sztow ne p ra w d y o sk u tk ach złożenia ofiary za grzech. Pow iedziano tam : M ojżesz „w ziął krw i... pom azał rogi o łta rza w około palcem swym , i oczyścił ołtarz. O statek zaś k rw i w y ­ lał u spodku ołtarza, i poświęcił go d la oczysz­

czania na nim “, (w in n y ch tłum aczeniach sło­

w a: „dla oczyszczania n a n im “ zastąpiono sło­

w am i: „ażeby dokonało się p o jed n a n ie “). A więc oczyszczenie grzechów, uświęcenie i po­

jednanie, były ow ocem złożenia ofiary za grzech.

J a k tam w ofierze za grzech, ta k tu w C h ry ­ stusie, gdy przez w ia rę s ta je się On dla nas tym , czym Go uczynił Bóg, wów czas i te w szy­

stk ie dobra, s ta ją się naszą w łasnością P om y­

ślm y o n ich chociaż trochę. Oczyszczenie grze­

chów znaczy — pozbyć się i być bez grzechu tak, jak b y go nig d y n ie było i nie obciążał nas, ja k to pojął poeta, gdy w y śp ie w a ł: „I św iętość A niołów n ie ta k czysta, jak ja, m ający Zbaw i­

ciela C h ry sta “.

Poświęcenie jest to oddzielenie od m arn o ­ ści, ku służbie Bogu w codziennym życiu. P o­

jednanie jest to usunięcie w szelkiego nieporo- m ienia i w szelkiej n iep rzy jaźn i; prow adzi do usynow ienia. S praw a ta bow iem ta k p rze d sta ­ w ia się: Syn stan ął n a naszym m iejscu, i sta ł się tym , czym byliśm y m y, a m ianow icie grze­

sznym ; a m y zajęliśm y Jego m iejsce i staliśm y się synam i i córam i Bożymi. Czyż nie są to niew ysłow ione bogactw a C hrystusow e? O byś­

m y w szyscy, k tó rz y ujrzeliśm y w ykonanie i objaw ienie się w C hrystusie pełności łaski Bo­

żej, ukazanej w obrazie starotestam entow ej ofiary, stali się uczestnikam i w szystkich ty ch Bożych błogosław ieństw !

Lecz gdyby m iędzy n a m i znalazły się dusze, które jeszcze n ie dożyły tego sta n u łaski, niech pozwolą sobie powiedzieć, że te dobra Bożych błogosław ieństw , zgotow ane są i d la nich. Zo­

baczyliście ju ż drogę, w iodącą do królestw a Bożego, a tera z uznajcie się za grzeszników i przyjdźcie przed oblicze Boże z C hrystusem , jako niew innym , n iepokalanym B arankiem , i przedstaw cie Go, jako w aszą o fiarę za grzech.

N ie przychodźcie z żadną in n ą ofiarą; ta jest jedyna, k tó ra przyniesie w am zbaw ienie, jeśli z dziecięcą p ro stotą ufność w aszą położycie w Nim. O niech P a n nauczy w as i tego dla w a ­ szego zbaw ienia i dla Jego chw ały. Am en.

16. Ofiara za występek

„Nad to rzeki Pan do Mojżesza, m ówiąc: Gdy­

by człowiek przestąpił przestępstwem , a zgrze­

szyłby z niew iadom ości, ujm ując rzeczy pośw ię­

conych Panu, tedy przyw iedzie ofiarę za w y­

stępek sw ój Panu, barana zupełnego z drobne­

go bydła w edług oszacowania tw ego, za dwa

sykle srebra według sykla św iątnicy, na ofiarę za w ystępek.“

„A to, co by w ziął z poświęconych rzeczy, wróci, i piątą część nad to przyda i odda kapła­

nowi; a kapłan go oczyści przez barana ofiary za grzech, a będzie mu odpuszczono.“

„Jeśliby też człow iek zgrzeszył, uczyniwszy przeciw którem ukolwiek z przykazań Pańskich, co by nie miało być, z niew iadom ości, a byłby w inien, poniesie karanie za niepraw ość swoją.“

„Tedy przyw iedzie barana zupełnego z drob­

nego bydła według szacunku twojego, na ofiarę za w ystępek do kapłana; i oczyści go kapłan od niewiadom ości jego, której się dopuścił nie w ie­

dząc, a będzie mu odpuszczono.“

„Ofiara to za w ystępek jest, którym wystąpił przeciwko Panu.“

III Mojż. 5,14—18

„Potem rzekł Pan do Mojżesza, m ówiąc: Gdy­

by człow iek zgrzeszył, a w ystępkiem wystąpił przeciwko Panu, a zaprzałby rzeczy sobie zw ie- rzonej, i do schow ania danej, albo by co w y­

darł, albo by gw ałtem w ziął od bliźniego sw e­

go“ ;

„Także jeśliby rzecz zgubioną znalazł, a za­

przałby jej, alboby też przysiągł fałszyw ie o któ­

rąkolw iek rzecz z tych, które czyni człowiek, grzesząc przez nią“ ;

„Gdyby tedy zgrzeszył a w inien był, wróci rzecz, którą wydarł, albo też rzecz sobie pow ie­

rzoną albo rzecz zgubioną, którą znalazł“.

„Albo też o cobykolwiek fałszyw ie przysiągł;

tedy wróci to cale, i piątą część do tego przyda temu, czyje było to; w róci w dzień ofiary za grzech sw ój“.

„A ofiarę za w ystępek sw ój przywiedzie Panu barana zupełnego z drobnego bydła według oszacowania twego na ofiarę za grzech do ka­

płana“.

„I oczyści go kapłan przed Panem, a będzie mu odpuszczona każda z tych rzeczy, którą uczy­

nił i był jej w in ien “.

III Mojż. 1,1—7

N astępna z ofiar Starego P rzym ierza, którą będziem y bliżej rozpatryw ać, to o fiara za w y­

stępek. W ydaje się ona n a pierw szy rzu t oka bardzo podobna pozornie do ofiary za grzech.

W iększość ludzi n ie odróżnia pojęcia: „ofiara za grzech“ i „ofiara za w y stę p ek “. N aw et nie­

k tó rzy w y b itn i teolodzy uw ażali ofiarę za w y­

stępek, jako dopełnienie ofiary za grzech, co jed n a k jest zupełnie błędne.

T utaj należałoby podkreślić, iż w ogóle zbyt m ało przyw iązuje się w agi do określeń używ a­

ny ch przez Boga w odniesieniu do naszych przestępstw , jak na p rz y k ła d : grzech, niepra­

wość, złoezynienie, przestępstw o, wina...

A przecież nie bez pow odu D uch Św ięty uży­

w a w P iśm ie Ś w iętym ty ch -określeń. Że ofiara za w y s t ę p e k jest szczególną ofiarą, wi­

dać ju ż z tego, że podobnie jak i inne liczne ofiary, b yła ustanow iona odrębnym rozkaza­

niem Bożym, danym Mojżeszowi.

Otóż stoim y przed zupełnie now ym przedm io­

tem , n o w y m środkiem łaski, k tó ry powi­

nien był odpow iadać potrzebom ludu Izrael­

skiego, podobnie jak i w szystkie in n e ofiary.

Szczegółowe rozw ażanie tego przynosi duszy naszej w ielkie dobrodziejstw o, w skazując jak Bóg w Sw ej m iłości już daw no zw ażył i znał w szystkie potrzeby nasze i zaw czasu już prze­

(9)

w idział i postanow ił odpow iednie dla nich środ­

ki. Z anurzm y się w tą miłość, a będziem y w ię­

cej zważać i zgłębiać św ięte postanow ienia Bo­

że, w y p ływ ające z n iej i zapisane w księdze Le- viticus (III M ojżeszowa); w ten sposób żyw iej i jaśniej zobaczym y w szystko, co posiadam y w C hrystusie. On, K tó ry łączy w Sw ej osobie w szystko, On, K tórzy jest niew yczerpanym skarbem naszym , niech nam pokaże w Sw ym św ietle now y dla nas drogocenny d ar

w ofierze za występek.

Z atrzym am y się i tu , przede w szystkim na n a z w i e tej ofiary. Bóg n azw ał ją ofiarą

„za w y stę p ek “, czyli „ofiarą za przestęp stw o “.

O k re śle n ie : w in a lub przestępstw o w skazuje n a o s o b i s t y u d z i a ł w błędzie, k tó­

r y był w y nikiem jak iejś czynności lub zanie­

chania. Nie m ożna natom iast, na przykład oskarżać gruźlika i przypisyw ać m u w in y jego przedw czesnej śm ierci, jeśli on w yssał sw oją chorobę ju ż z m lekiem m atki. Z upełnie inaczej jednak m ożna ocenić człow ieka, um ierającego n a gruźlicę, któ rej się isam nabaw ił przez lek ­ kom yślność lub lekcew ażenie tej choroby. On sam jest w inow ajcą, gw ałcicielem praw a n a tu ry , k tó ry żnie w swej chorobie owoce sw ych w łas­

nych czynów. Takaż różnica istn ieje m iędzy grzesznikiem i przestępcą, a także m iędzy ofia­

rą za grzech, a ofiarą za w ystępek.

Ja, niestety, byłem grzesznikiem j u ż w t e- d y, gdy jeszcze nie m iałem pojęcia o istnieniu jakiegokolw iek przykazania Bożego, k tó re m ógłbym n aruszyć albo przestąpić; już byłem grzesznikiem , gdy pierw szy raz w życiu ode­

tchnąłem ; byłem g r z e s z n i k i e m przez m oje pochodzenie i urodzenie. A le p r z e- s t ę p c ą w te d y jeszcze n ie byłem . Stałem się nim p óźniej, gdy osobiście w ziąłem udział w niepraw ości. W ten w ięc sposób stałem się grzesznikiem n ie ty lk o z n a tu ry i urodzenia, ale i grzesznikiem z uczynków . P ierw szy stan w y ­ m aga ofiary za grzech, drugi zaś — ofiary za występek. M nie, tobie, nam w szystkim potrzeb ­ ne jest odkupienie, n aw et gdybyśm y nie byli św iadom i ani jednej grzesznej czynności, a n a ­ w et gdybyśm y odeszli z tego św iata niem o- w lątkam i; a ty m bardziej obecnie, gdy staliśm y się w inow ajcam i i przestępcam i.

Lecz o fiara za w y stęp ek dotyczy nie ty le n a ­ szego s t a n u , ile naszych c z y n ó w ; to nie jest zadośćuczynienie za to, czym sam i przez się j e s t e ś m y , al e za to, co my c z y n i m y lub czego z a n i e d b u j e- m y.

O fiara za grzech odnosi się do w łaściw ego nam stan u zepsucia, k tó re niekiedy nie jest n a ­ w et w idoczne (przynajm niej d la oczu ludzkich), a w ięc odnosi się do sam ej istoty, do sam ego ko­

rzenia grzechu, n ato m ia st ofiara za w ystępek odnosi się do owoców w yrosłych z tego korze­

nia.

Jakże pow inniśm y b y ć w dzięczni Bogu i O j­

cu naszem u za tak ie jasne, dane n am objaw ie­

nie, że w C hrystusie jest pełne zbaw ienie dla całej naszej grzesznej n a tu ry . Jakże w iele lu ­ dzi, pow ażnych naw et, ale nieśw iadom ych w iel­

kości odkupienia C hrystusow ego, ogranicza chw alebne dzieło Golgoty, jak b y nie było ono w y starczającym odkupieniem grzechu odzie­

dziczonego po A dam ie, j!ak i grzechów w łasnych.

A tym czasem jak b y nie b y ł głęboki upadek w A dam ie, jak b y nie była ogrom na przepaść w łas­

n y ch naszych p rzestępstw — Jezus ta k za jedno, jak i za d ru g ie — stał się całkow icie w y sta r­

czającą ofiarą: za grzech i za w ystępek. Z prze­

k ony w u jącą jasnością pokazuje n a m to Apostoł P aw eł w liście do R zym ian (5,12— 21). C ytuje­

m y tu. ty lk o jed en (16-y) w iersz: ,,A d a r nie je s t taki, jako to, co przyszło przez jednego, k tó ry zgrzeszył. Albowiem wina jest z jednego upadku ku potępieniu, ale d a r z łaski z wielu upadków ku usprawiedliwieniu.“ Drogocenne, chw alebne odkupienie!

Lecz n iech n ik t nie m yśli, że postaw ienie o fia ry za w y stęp ek n a jed n y m poziom ie z ofiarą za grzech, nie m a żadnego praktycznego znacze­

n ia dla życia z w iary. T ak m oże sądzić tylko człow iek, k tó ry nigdy pow ażnie nie potraktow ał swego grzechu przed obliczem Bożym. Lecz każ­

dy, kom u D uch Ś w ięty już raz otw orzył oczy n a jego w łasne zepsucie, w ie dobrze, ile więcej cierpienia i nędzy przyczynia m u w łasn a w ina, w łasne p rzestępstw a i błędy, niż odziedziczo­

ny, u p ad ły stan. I to zrozum iałe, dlatego że z naszym i w łasnym i uczynkam i stoim y przed p rzekleństw em i potępieniem zakonu, którego obejść nie m ożna, a którego nieubłagane w y m a­

gania: „tyś p o w in ien “ albo „tyś nie pow in ien “, m yśm y osobiście zniew ażyli, albo zaniedbali.

Lecz jakaż błoga to świadomość, że C hrystus oddał życie Sw oje w ofierze za w y stęp ek i, w te n sposób, poniósł n a Sobie w szelką czynność, w szelkie słowo, nieczystą m yśl naszą przeciw ko Bogu i ludziom .

Istniało dwa rodzaje ofiar za występek i oby­

dwóch nie powinniśm y przeoczyć. Je d en rodzaj o fia ry oczyszczał człow ieka z w ystępków popeł­

nionych przeciw ko żądaniom Boga, drugi zaś oczyszczał z p rzew inień przeciwko człowiekowi.

W obydw óch ty c h kieru n k ach człow iek zgrze­

szył i wciąż n a now o grzeszy, i Bóg m usi m u to przypom inać. U padły człow iek u tra c ił społecz­

ność z Bogiem, odszedł od Boga i, na skutek te ­ go, Pism o Św ięte zupełnie słusznie nazyw a go bezbożnikiem, bez w zględu n a to, n a jakim po­

ziom ie m oralnym on stoi. Jego zaś stan w ew ­ n ę trz n y objaw ia się w jego czynach i postępo­

w aniu, k tó re są św iadectw em , iż w ykluczył on Boga ze swego życia. Bóg zaś, K tó ry się nie zm ienia w Swej m iłości do Swego stw orzenia pom im o, iż ono się zm ieniło, n ad al niezm iennie w ym aga od niego tegoż czystego, godnego zacho­

w an ia się w zględem Stw órcy jego. Tysiące lu ­ dzi nigdy n ie m yśli o ty m i uw aża siebie za n ie­

w innych. U w ażają, że jeśli n ie krad li, nie ra ­ bowali, n ie cudzołożyli i oddaw ali w szelką po­

w inność każdem u, to je s t jeśli czynili zadość w ym aganiom ludzkiej m oralności, to m ają p ra-

(10)

wo sądzić, że P a n pow inien być z n ich zadowo­

lony.

A le w idzim y w y ra ź n ie pirzy ro zp a try w a n iu ty ch „cieni przyszłych d ó br", że za każde p rze­

w inienie z osobna, w y ro k śm ierci b y ł udziałem winnego, i ty lk o oddanie życia w łasnego, czy życia zastępcy, to je s t ofiary jego, m ogło odku­

pić błąd, czy zaniedbanie.

N ie pow inniśm y także zapom inać, a raczej szczególną uw agę zw rócić n a praw o podkreślo­

ne przez Sam ego P ana, a ta k pom ijane przez człow ieka n ie naw róconego całkow icie, a m ia­

nowicie, że n a pierw szym m iejscu jest stosunek człow ieka do Boga a n a stę p n ie sto su n ek do bliź­

niego.

Lecz zauw ażyć należy p rzy ro zp a try w a n iu o fiary za w ystępek, że P a n u jm u je się także i 0 p ra w a naszych bliźnich. Bóg w ym aga ode m nie, od ciebie, od każdego z nas św iętości i spraw iedliw ości w słowie, czynie, m yśli i dzia­

łaniach, w e w szystkich stosunkach z bliźnim i naszym i; tego chce Ś w ięty ode m nie, od ciebie, od każdego z nas, i to nie bacząc n a osobę, na stanow isko w życiu, lu b stopień w ykształcenia.

Bóg nazyw a przestęp stw em przeciw ko N iem u, w yrządzenie jak iejk o lw iek niespraw iedliw ości człowiekowi. D latego w ięc o fiara za w ystęp ek staw ia człow ieka przed obydw om a tab licam i za­

ko n u Boga, o fiarow ując m u przebaczenie za przestępstw a dokonane wobec Boga i wobec człowieka. O, jakże dusza nasza pow inna chw a­

lić Pana, m ając w śm ierci C hrystusow ej pełne zbaw ienie od w szystkich grzechów w szelkiego rodzaju.

Zauw ażm y także, że Bóg tu określa k ażdy rodzaj ty ch dw ojakich przew inień. O przestęp ­ stw ie przeciw ko P an u , w tekście- naszym , w y ­ pow iedziane je st przypuszczenie, że m ogło być popełnione przez pom yłkę lub z nieśw iadom oś­

ci: „Jeśli k to dopuści się p rzestęp stw a i przez pom yłkę zgrzeszy“, m ów i się w jed n y m m ie j­

scu; i w drugim : „Jeśli k to zgrzeszy i uczyni cokolw iek przeciw ko przykazaniom Pańskim ...

1 przez nieśw iadom ość stan ie się w in n y m “, wówczas — cóż wów czas następow ało? Czy m ożna to zbagatelizow ać i pozostaw ić bez u w a ­ gi? Nie, przeciw nie, pow iedziano, że ta k a dusza

„stanie się w in n a i poniesie grzech na sobie“.

Tak, o jakże św ięty je s t Pan! Człowiek może przeoczyć, n a w e t m oże być nieśw iadom y tego, co się stało, ale n ie tak je s t u P a n a ; każde p rze ­ stępstw o zaraz zostaje w pisane w te n „cyro­

g ra f“ w ustaw ach zależący, k tó ry n a m był przeciw ny“ (Kol. 2,14), z niezgładzonym ozna­

czeniem : z b ro d n ia !

Tak, um iłow ani, niespraw iedliw ość jest n ie­

spraw iedliw ością, bezpraw ie jest bezpraw iem przed Nim, i grzech je s t grzechem , czarną pla­

m ą, któ rej On n ie nazw ie białą, a k tó ra oszpeca i potępia nas, n a w e t gdy i sum ienie nasze nie podejrzew a n aw et jej istnienia. Są bow iem i sk ry te (nieznane) grzechy, k tó re p o trzeb u ją oczyszczenia i zgładzenia przez w ylanie krw i.

J a k głęboko 'uśw iadam iał sobie tę praw d ę Apo­

stoł Paw eł, gdy m ów ił: „A lbow iem choć nic

n a się nie w iem , w szakże nie przez to jestem uspraw iedliw iony; ale Ten, K tó ry m ię sądzi, P a n je s t“ (1 Kor. 4,4). Toteż nasze chodzenie przed N im je s t niedostateczne n a w e t gdy cho­

dzim y z czystym sum ieniem ; chw ała Bogu, że Jego drogocenna o fia ra za w y stępek obejm uje i tajem n e, n ieznane n a w e t nasze przew inienia, gładząc je zgodnie z w ym aganiam i W szechwi­

dzącego i W szechwiedzącego Boga, a nie w edług naszego rozum ienia i n ie w edług naszego su­

m ienia.

*

P rzejdźm y obecnie do przew inień przeciw ko naszym bliźnim . N ie m ów i się o te j k ategorii w ystępków , że m ogły być popełnione przez po­

m y łk ę lub :z nieśw iadom ości; są one bow iem ta k bliskie naszym uczuciom i świadom ości, iż każde uszczuplenie lub pogw ałcenie p raw , d a­

n y ch przez Boga człowiekowi, bliźniem u, po­

w inno być z łatw ością przez nas zauw ażone. Tu już n ie może i nie pow inno być m ow y o po­

m yłce, albo o grzechu z nieśw iadom ości. Ale jed n a k m usim y stw ierdzić otw arcie, że zdarzają się i tak ie sytuacje, ta k i stopień strasznego u p ad k u człow ieka, że popełnia przeciw człowie­

kow i w ystęp k i tu w ym ienione (i nie w ym ie­

nione) jak b y to czynił nieśw iadom ie. Z począt­

k u popełnia je, być może, w yrzucając to sobie, potem popełnia już świadom ie, i n a w e t roz­

m yślnie, i czyni to dotąd, póki nie dojdzie do sta n u u tra ty świadom ości popełniania grzechu.

S um ienie zostało już zab ite i n ie m oże dopuścić an i jednego prom ienia św iatła do zaciem nionego serca. Lecz jak b y nisko n ie upadł ktokolw iek, je s t n adzieja dla każdego; C hrystus jest naszą o fiarą za w ystępek, ja k to n am pokazuje Bóg w ty m drogocennym obrazie Swoim; w ziął na Siebie w szelką w inę, popełnioną świadom ie, czy nieśw iadom ie, i zapłacił to za każdego ufa­

jącego w Nim. P rzynieś grzeszniku tę przez Niego Sam ego przeznaczoną O fiarę (za w ystę­

pek), a w te d y usłyszysz to, co było pow iedziane o obarczonym grzecham i Izraelczyku po złoże­

n iu przez niego o fia ry za w y s tę p e k : „Odpuszczo­

na mu każda z tych rzeczy, którą uczynił i był jej w inien“.

*

P odejdźm y teraz do o f i a r y , czyli za­

dośćuczynienia, ja k rozkazano tu przez Pana.

P rzede w szystkim popatrzm y, na czym polegało zadośćuczynienie za grzech popełniony przeciw­

ko Samemu Panu. Jeśli coś, co było „poświęco­

n e P a n u “ zostało sprofanow ane (skalane), albo n iespraw iedliw ie zatrzym ane, albo pogwałcone p rzykazanie dotyczące P ana, Izraelita powinien b ył się staw ić z pełn y m zadośćuczynieniem przed oblicze Pańskie. To zadośćuczynienie składało się z trz e ch części: jednego barana zupełnego, oddania rzeczy poświęconej a nie­

p raw n ie zatrzym anej oraz ponadto piątej części jej w artości. W przyniesionym baranie w idzi­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Infiniti Negroamarao z Salento czerwone delikatnie wytrawne, nuta owoców le ś nych, ł agodne taniny o jedwabistym ko ń cowym posmaku (delicately dry, note of forest fruit,

Zakupu gruntu oraz prac przygotowawczych, takich jak uzyskanie zezwoleń i przeprowadzenie studiów wykonalności, nie uznaje się za rozpoczęcie prac... MAZOWIECKIM – w

podmiotów (nazwa, adres, nip, regon, telefon, e- mail) wraz z danymi osób uprawnionymi do reprezentowania tych podmiotów (imię, nazwisko,.. Projekt współfinansowany ze środków

Post wigilijny jest zwyczajem dość powszechnie przestrzeganym, mimo że w wielu wyznaniach chrześcijańskich nie jest nakazany.. Biskupi łacińscy zachęcają do zachowania tego

warszawski zachodni, legionowski, pruszkowski, nowodworski, grodziski, miński, wołomiński, piaseczyński i otwocki) nie będą objęte możliwością skorzystania z regionalnej

Natomiast to, czego musiałaś się nauczyć w drodze zdobywania wiedzy i treningu - to umiejętności (kompetencje) twarde, czyli specyficzne, bardzo określone,

Konwencja poświęca dużo uwagi kobietom, ponieważ obejmuje formy przemocy, których doświadczają jedynie kobiety!. (przymusowa aborcja, okaleczenie

ŹRÓDŁO: OPRACOWANIE WŁASNE NA PODSTAWIE DANYCH GUS.. Omawiając rynki pracy koniecznym jest również spojrzenie na stopę bezrobocia. Zdecydowałem, aby pokazać stosunek