• Nie Znaleziono Wyników

Ze studiów nad "Memoryałem" Ostroroga

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ze studiów nad "Memoryałem" Ostroroga"

Copied!
26
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Ze studyów nad „Memoryałem“ Ostroroga.

(S E R YA II).

A e m o r y a ł na tlę prądów reíorm acyjnych w literaturze kościeln o» politycznej.

Г.

H usytyzm , pow stając na terytoryum czeskiem, jako now y prąd religijny, miał tam dla swego krzew ienia się lepsze stosun­ kowo warunki, niż inne p rądy reform acyjne, gdyż nietylko był objawem protestu przeciw katolicyzmowi, jako religii, i przeciw Rzymowi, jako organizacyi kościelnej, lecz spoczyw ał nadto na gruncie narodow ym i politycznym, jako żywioł, skierow any prze­ ciw ciemiężyciełom słow ian zachodnich —niemcom. Krocząc z orę­ żem w ręku, husytyzm niósł z sobą do pokrew nego czechom n a­ rodu polskiego walkę z K uryą i z niemcami. W iem y, że nie zdo­ byw ał sobie um ysłów polskich siłą zbrojną — nie było to jednak przypadkiem! prąd, k tó ry jest uosobieniem protestu przeciw da­ wnym zwyczajom, trądycyom i powagom, w tedy tylko może po­ zyskać zw olenników na now em terytoryum , skoro jeg o gleba jest już nieco przygotow ana pod posiew now ego ziarna.

G lebą tą były stosunki polityczne i kulturalne, podtrzym y­ w ane w ciągu bardzo długich lat pomiędzy polakami a czechami. Linguagium slavonicum —to pierw szy ważny czynnik, łączący oba bratnie narody. Ju ż w wieku XIV uniw ersytet praski był chętnie naw iedzany przez młodzież polską i królow a Jadw iga założyła tam naw et kolegium litew skie w r. 1397. Stosunki kulturalne pom ię­ dzy czechami a polakami były o tyle trw ałe i w wiekach n astęp ­ nych, że nie pogarszały się naw et w chwilach, kiedy stosunki po­

(3)

зо Z E S T U D Y Ó W NAD „ M E M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A .

lityczne m usiały już oddziaływać na osłabienie w pływ ów wza­ jem nych x). W wieku XV udaw ano się w takiej ilości na studya

do uniw ersytetu praskiego, że papież w drugiej połowie tego stu­ lecia m usiał energicznie zabraniać uczęszczania na uniw ersytet kacerski. Pozatem język polski przygarnia ku sobie w yrazy czeskie, biblie czeskie bywają w użytku w Polsce, a księgi czeskie wTogóle tłum aczą się na język polski. Język czeski trafia nawyet do Metryki koronnej. W wieku XVI w spaniałom yślnie i gościnnie daje u siebie przytułek braciom czeskim jed en ze zwOlenników reform acyi—Ja­ kob O stro ró g 2). Prof. Sm olką przypuszcza, że pod w zględem spo­ łeczno-politycznym nie było w arunków dodatnich dla zbliżenia się dw óch szczepów słow iańskich i m otywuje to w ten sposób: czesi byli pod w pływ em gierm anizacyjnym , pod w pływ em państwOwo- ści niemieckiej i walczyli o byt, gdy polakom dokuczały tylko n a­ jazdy k rzyżackie3). Nie można się jednak z takiem tw ierdzeniem zgodzić, gdyż warunki dla zbliżenia się w zajemnego słow ian na gruncie patryotycznym istniały wprawdzie, lecz nie zawsze umiano je wyzyskać. Zgoda, że inny stosunek był każdego z narodów sło­ w iańskich do niemców: jednych ciemiężono, innym tylko się uprzykrzano, lecz dla sym patyi dwóch narodów na gruncie poli­ tycznym nie trzeba niezbędnie w spólnej niewoli. Polska, niezależna politycznie od niemców, mogła była dopomagać chętnie bratniem u narodow i, chociaż wróg dla jednych był bardziej,—dla drugich mniej pow ażny. Już za czasów C yryla i M etodego słyszym y narzekania czechów, uciskanych przez niemców. Nie chcieli oni jednak, kiedy był jeszcze czas na to, przystać na hegem onię Polski, k tó ra dążyła do zjednoczenia sił słowiańskich i do grem ialnego w ystąpienia przeciw potędze niemieckiej. O przytom nieli potem , lecz było już zapóźno.

P otęga niemiecka w spraw ach słowiańskich działała ręka w rękę z drugą po tęgą—z Rzymem. Będąc przekonaną o zupełnej niewinności królów polskich i o wierności ich w zględem kościoła katolickiego, K urya nie mogła straw ić najdrobniejszych naw et objawów wzajemności słow iańskiej i nie w ahała się grozić klą­ twami królom za ich stosunki z husytam i. P rzed pow staniem ruchu husyckiego, K urya zawsze zgodnie pracow ała z zakonem krzyżackim i z mnichami niemieckimi nad krzewieniem katolicy­

') P r o c h a s к a. Jag iełło, II, 63 — 64.

2) P e r v o l f. Čechové a poláce w X V а X V I stoleti. Osvèta, III, 902 sq. *) S m o l k a . U nia z Czecham i. S zkice hist. I, 144 sq.

(4)

Z E S T U D Y Ó W N A D „ M E M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A . 31

zmu w śród słowian zachodnich. H us wciąż ubolew ał nad nie­ szczęśliwą dolą swych w spółbraci, których niemcy pozbawiali urzę­ dów, mienia, i życia. Ciż sami niemcy starali się powoli zalewać Polskę, a postępow anie ich znalazło oddźwięk w M(emoryale) Ostro- roga: Niemcy garną w swe ręce urzędy kościelne, klasztory i na­ w et ustaw odaw stw o. Przykre losy, jakim podlegali czesi, nie prze­ kształciły ich w egoistów , nie zasklepity we własnj^ch interesach i widzimy, że podtrzym ują oni wciąż stosunki z polakami. R ycerstw o czeskie, naw et wobec ochłodzenia czasowego stosunków polsko- czeskich, brało udział w w alkach polaków z Zakonem. P o d Tan- nenbergiem czesi i m oraw ianie tworzyli swój odrębny oddział w oj­ ska polsko-litew skiego pod chorągw ią Sw. Jerzego. Czesi byli naw et w otoczeniu najbliższem króla W ładysław a, a źródła pó­ źniejsze podają wieść o możliwym udziale Zyżki w walkach pol- sko-niemieckich *). O prócz rycerstw a, które walczyło dla idei, po­ ważną siłą i podporą w ojsk polskich były zwyczajne, najemne, za- ciężne oddziały czeskie. Udział ten czechów w wójnach polskich dał się prędko w rogom we znaki. Polacy przejmowali od braci słowian nietylko technikę wojenną, lecz i samą terminologię. C ho­ ciaż prof. Sm olką przypuszcza, że nie mogło być pow ażnego zbli­ żenia polaków i czechów na gruncie społeczno-politycznym i mo­ tyw uje to zbyt w ielką różnicą w kulturze obu narodów słow iań­ skich, z których jeden podlegał wpływom niemieckim, to przecież są dowody, że naw et w ustroju w ew nętrznym zaznaczyły się te w pływy i że niektóre porządki niemieckie polacy otrzymali przez czechów. W czasach późniejszych, szczególniej po wieku XV, Czesi zaczęli już podlegać wpływom polskim w tejże gałęzi.

G dy sym patye i stosunki polsko-czeskie zostały utrwalone, husytyzm ze swym hasłem „przeciw Rzymowi i przeciw ducho­ w ieństw u niem ieckiem u“, mógł stanowczo liczyć na powodzenie w śród mas szlacheckich w Polsce. H usytyzm znalazł dla siebie w Polsce grunt podatny i pod innym względem: m iała już Polska swego reform atora, M ateusza z Krakowa, w końcu zaś XIV i na początku wieku XV zaw itał do Polski Jan H ieronim z Pragi, który w swych kazaniach gromił rozluźnienie karności w śród duchow ień­ stwa, nadużycia, zbytki i uchylanie się od reguły p ierw o tn ej2). Obaj nie myśleli zr37wać stosunków ani z katolicyzmem, ani z Rzy­ mem, chcieli tylko usunąć chw asty, które plam iły czj^stość kościoła.

') F e r w o 1 f, op. cit. 763.

(5)

32 ZK S T U D Y Ó W N A D ; , M E M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A .

H ieronim był naw et antyhusytą i pow staw ał przeciw7 czterem ar­ tykułom praskim. Dla nas, bądźcobądż, w ażne jest, że ci reform a­ torzy katoliccy głosili zasadjr, co do których mogli stanąć z refor­ m atorem czeskim na wspólnym gruncie. H us był bardziej krańco­ wy w swych poglądach, dotyczących organizacyi i reorganicyi Kościoła, pomijając naturalnie dogm atyczną stronę jego nauki, która kazała mu stanąć do walki nietylko z Rzymem, takim jakim on był w owych czasach, lecz i z Rzymem wogóle, t. j. z katoli­ cyzmem. W kilku rysach musim y przypom nieć czytelnikowi po­ glądy zasadnicze H usa na organizacyę kościelną.

Przedew szystkiem , król nie podlega nietylko wyższej władzy duchownej miejscowej lecz i papieżow i—nad sobą ma tylko Boga. D uchow ieństw o nie ma najmniejszego praw a mieszać się do spraw świeckich, państw ow ych, państw o zaś, przeciwnie, obow iązane jest karcić duchow ieństw o i w razie uchylania się tego ostatniego od swych obowiązków, konfiskować jego bona temporalia. W razie potrzeby państw ow ej, duchow ieństw o powinno brać udział w po­ datkach i naw et oddawać sprzęty kościelne na użytek skarbu. H us dochodzi w swych zapatryw aniach do takiej krańcow ości— że za jedyny właściwie środek, pod w pływ em któ.rego duchow ień­ stwo mogłoby wejść na drogę praw dy, uw aża pozbaw ienie go w szy­ stkich uciech tego świata.

Zdaniem reform atora czeskiego, spraw a finansowra w p ro w a­ dziła kościół na zgubną drogę. K urya, rozsyłająca na praw o i na lewo indulgencye, daje prze to najokropniejszy przykład całemu duchow ieństw u, gdyż łupi z ostatniego grosza naw et biedaków, a najmniejszej uwagi nie zw raca n a to , czy płacąc}7 składkę zasłu­ guje na odpuszczenie grzechów. T aktyka Kuryi dem oralizuje nie­ tylko lud, lecz i całe duchow ieństw o, które, widząc, jak postępują na wyższych szczeblach Kościoła, nie w aha się kroczyć po u ta r­ tej drodze. Sym onia rozgałęziła się i ogarnęła ogrom ne obszary.

Nietylko treść poglądów mogła pozyskać dla reform atora cze­ skiego szersze sym patye, lecz i ustaw iczne pow oływ anie się na potęgi kościelne. N apada np., H us na duchow ieństw o za w ycią­ ganie ofiar z trzody duchownej, a szczególniej za pobieranie ule- galizowanych ofiar t. j. dziesięcin, i pow ołuje się na auto ry tet ś\\r. A ugustyna. Nie pow staje on zasadniczo przeciw całej instytucyi dziesięcin, lecz tylko gromi duchow ieństw o za ich wymuszanie: Niechaj dziesięciny pozostaną, lecz w postaci ofiar, sita sponłe składanych przez parafian.

Rozdawanie urzędów kościelnych w poszczególnych państw ach a także wszelkich beneficyów, nie powinno zależeć od w ładzy p a ­

(6)

ZF. S T U D Y Ó W NA D „ M E M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A . 33

pieża — rozluźnia to obyczaje tych, co dają, i tych co po długich staraniach je otrzym ują. Nie pow inno duchow ieństw a dążyć do otaczania się beneficyami, dochodami, lecz pędzić życie w strze­ mięźliwe, nie odbierając biednym tego, co stanow i ich w łasność— bona pauperum. Poszły u księży w zapom nienie słow a C hrystusa „gratis accepistis, gratis d a te “ i na każdym kroku konstatujem y przedajność i zciąganie datków , naw et za sakram enty. W yżsi przed­ stawiciele władzy duchow nej nie w stydzą się za pieniądze naby­ wać i rozdaw ać urzędów , parafii, kanonii, i nie widzą, że te osta­ tnie trafiają do rąk ludzi zniewieściałych i całkiem niezdolnych do pracy, do jakiej się b io r ą 1). Do klasztorów w stępują ci, co za­ mierzają pędzić w esoły żywot, gdyż praw dziw ie bogobojne życie, jakiem się odznaczali daw niejsi przedstaw iciele stanu duchownego,

niewielu by w chwili obecnej nęciło.

B yłoby niepraw dopodobieństw em , gdyby w obec stałych i trw a­ łych stosunków polsko-czeskich, husytyzm nie zajrzał do Polski. Nawiedzanie Pragi przez polaków, a Polski przez czechów wogóle, później zaś i husytów , musiało prowadzić do w ym iany myśli, p o ­ glądów i do rozpow szechnienia idei husyckich w śród narodu pol­ skiego. Sierotki, zw olennicy nieboszczyka Żyżki, wchodzą z pola­ kami w um owy co do w spólnego działania przeciw niemcom i prze­ ciw krzyżakom, pow ołując się na w spólne pochodzenie, język i ideę. Z drugiej strony żołdactw o czeskie najemne, które początkowo w Polsce figurow ało jako siła fizyczna, wobec rozpow szechniania się husytyzm u w masach czeskich, niosło ze sobą do Polski nie- tylko siłę fizyczną lecz i siłę reform acyjną.

Jakiegoż przyjęcia husytyzm doznał w Polsce?

P artya klerykalna, składająca się z duchow ieństw a i tych m a­ gnatów świeckich, którzy podtrz3anywali i bronili spraw}' Kościoła i kleru, oczywiście złow rogo usposobiona była dla reformacyi cze­ skiej. Takież usposobienie dla husytyzm u widzimy w śród mistrzów

') W spraw ie reform y k leru korespondow ał H us z Ja g ie łłą i w je d n y m ze swych listów (r. 1412) n a w o łu je — sacerdos Christi inutilis— do najprędszego w ykorzenienia S y m on ii — n ajw iększe j plagi w kościele. Sam je d n a k dodaje, że nie bardzo w ierzy w skuteczność tej walki, gdyż trucizna tak zepsuła o r­ ganizm kościelny, iż nie w iadom o, czy się gdzie znajdzie kler, coby nie b y ł jeszcze dotknięty tą chorobą. Czy m ożn a będzie odszukać ludzi, którzy na w yższe i niższe stanow iska kościelne dążą dla chw ały bożej i dla korzyści ludu? R zeczyw istość daje nam in n y obraz: biskupstw a, plebanie, beneficya tra­ fiają do rąk ludzi chciw ych, w idzących w nich źró d ło dochodów własnych.

( Documenta M ri Joannis H us, ed. P olačky, Pragae 1863, p. 30— 31).

(7)

34 Z E S T U D Y Ó W NAD „ M E M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A .

i profesorów akademii krakow skiej, z których grona wyłączyć trzeba A ndrzeja Gałkę. P artya ta zamierzała tylko walczyć z he- rezyą i pow strzym ać jej krzew ienie się. Zbigniew Oleśnicki, cho­ ciaż nie znosił heretyków czeskich, nie zapomniał wszakże, że są to przedstaw iciele narodu bratniego i marzył o ich naw róceniu na łono kościoła katolickiego. D latego to mocno ucieszył go przyjazd K apistrana, który miał ziścić nadzieje biskupa krakow skiego. Niż­ sze duchow ieństw o w walce z herezyą w stępow ało w ślady wyż­ szej władzy duchownej. S potykam y jednak i wyjątki, stw ierdza­ jące, że husytyzm znalazł zw olenników w śród duchow ieństw a pol­ skiego i że w samych Czechach, w edług słów Rudolfa lewantyj- skiego, niektórzy heretycy księża byli polakami *).

T ak zwana p artya um iarkow ana nie miała zam iaru zrywać z czechami i czechami-husytami, ze względu na linguagium slavo- nicum. P artya ta, którą możemy nazwać p arty ą kierow niczą ów­ czesnej polityki polskiej, nie życzyła sobie, aby Jagiełło przyjm o­ w ał tylekroć ofiarow aną mu koronę czeską, nie chciała jednocze­ śnie ostro w zględem czechów w ystępow ać, mając w tym w ypadku na względzie i Zygm unta, którego postępow anie podczas wy­ roku w rocław skiego nastroiło przeciw niemu zarów no polaków ja k i litw in ó w 2).

H usytyzm pozyskał sym patye t. zw. narodow ców —rycerstw a i niektórych m agnatów , przew ażnie dlatego tylko, że pow staw ał przeciw duchow ieństw u i że był żywiołem narodow ym , co też prze­ ciw staw iano potędze niemieckiej. Wiemy, że reform acya w wieku XVI byłaby nie rozpow szechniła się nigdy w Polsce z taką siłą, gdyby nie walczyła z tym duchow ieństw em , z jakim szlachta pol­ ska prow adziła oddaw na zaciętą walkę na gruncie finansowo-poli­ tycznym (dziesięciny, juryzdykcya) — wiemy, że kw estye religijne, dogmatyczne mało trafiały do umysłów polskich, przywiązanych do starej w iary przodków, to też upadła reform acya stosunkow o dość rychło, nie zam ąciwszj7 herezyą umysłów polskich, skoro tylko straciła pod sobą ów grunt politj'czny. Zupełnie toż samo działo się i z reform acyą, k tó rą do Polski niósł hus3’tyzm. S z l a ­ c h t a w k o ś c i e l e w i d z i a ł a s i ł ę p o l i t y c z n ą , a w d u c h o ­ w i e ń s t w i e — s t a n , z k t ó r y m w c i ą ż m i a ł a z a t a r g i f i n a n ­

*) P e r v o l f , op. cit, 815 -816. Cod. e/i. saec. X V , I 2. NN. 39, 117 i N 2 ( V II app.), Mon. med. aevi, X V III, (A cta ind. eccl ploc.) N. 25, a. 1453; о husy- tyzm ie m ó w ią i akty dyec. w łocł. pod koniec X V w.

(8)

Z E S T U D Y Ó W N AD „ M E M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A . 35

s o w e . W obec tego poglądy reformacyjno-kościelne Husa, które omówiliśmy wyżej, były szlachcie bardzo na rękę. Podczas sądu nad Husem niektórzy polacy odwiedzali go, a m łody mistrz k ra­ kowski, Łukasz z W ielkiego Koźmina, bronił naw et reform atora czeskiego na Soborze w K o n stan cy iŁ).

Uwięzienie H ieronim a z Pragi, niedaw nego gościa-kaznodziei w Krakowie, oraz spalenie Husa, w yw arło w śród polaków nie­ zmiernie przykre w rażenie. Czesi zaś, rozgniew ani za tę obrazę i krzywdę, rzuconą w ich przekonaniu w oczy całej słowiańszczy- źnie, dążyli do w yzw olenia żywiołu słow iańskiego z pod opieki gierm ańskiej i szukali sprzym ierzeńców na w schodzie słow iań­ skim—w Polsce i na L itw ie 2).

Czesi, jako husyci, pozyskali w Polsce głębsze sympatye, czesi zaś, jako dogm atycy-utrakwiści, liczyli zaledwie niewielkie grono w spółwyznawców. Zbąski, Puchała, M elsztyński, nie ukry­ wają swych sym patyi dla doktryny czeskiej utrakw istycznej. Zbą­ ski, jeden z filarów husytyzm u w W ielkopolsce, podtrzym uje księży husyckich w Zbąszyniu, a w Pyzdrach daje im możność popeł­ niać św iętokradztw a w kościołach. Na zjeździe szlacheckim S ie­ radzkim w r. 1435 ogłosił on hasło, aby zaprzestano płacić dzie­ sięciny biskupom i w ogóle duchow ieństw u, lecz projekt ten nie doszedł do skutku, gdyż inni powstali przeciw niemu, jako prze­ ciw h e re z y i3). Jednak i ci, napozór tak zaciekli husyci, w razie potrzeby gotow i byli przynieść coś w ofierze. W r. 1432, kiedy zagrożone było bezpieczeństw o tronu i w iary, zaw arty został zw ią­ zek poznański przeciw wszystkim, zamierzającym uderzać wogóle na władzę państw ow ą, oraz na wszelkich krzewicieli husytyzmu. Do tego związku przyłączyły się takie jednostki, ja k A braham Zbąski, i P iotr Korzbog, zaś na jego czele stanął „przyjaciel hu- s}'tów “— SędziwToj O s tro ró g 4). Do sprzym ierzeńców utrakw istów zaliczymy tych księży polaków , którzy, współczując zasadom hu­ sytyzmu, widzieli w nim stronę dogmatyczną, a także K orybuta, który podczas pobytu swego w Czechach dow iódł tego w sposób bardzo dobitny, postępując przez to w brew woli W itolda. W ogóle zaś husytyzm, jako czynnik rcligijno-dogm atyczny, był

dyssonan-’) F i j a ł e k. Studya do dziejów uniw ersytetu krakow skiego, 75. Su- t o w i c z . Stosunek W ł . J a g ie łły do husytów czeskich (B ibl. W arsz. 1879,

И , ЛЩ.

2) P e r v o I f, 7β4:

3) B r i i c k n e r , op. cit. 131 sq. 4) P r o c h a s k a , op. cit. 268— f>.

(9)

36 Z E S T U D Y Ó W N A D „ M E M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A .

sem w stosunkach polsko-czeskich i on to właśnie spraw ił, że dw a narody bratnie nie mogły we w szystkiem iść ręka w rękę.

Jeżeli wogóle umysły polskie w stosunku do husytów kiero­ w ały się sercem i w yrachow aniem , to w ładze polskie i um ysły polaków, stojących u steru rządu, m usiały w tych stosunkach uwzględniać przedew szystkiem stronę polityczną i d37plom atyczną. Przyjaciel czechów, jako narodu bratniego, nie chciał Jagiełło zry­ wać z nimi stosunków i w ówczas naw et, kiedy państw o czeskie zostało ogarnięte przez herezyę husycką. Król był pod każdym względem skrępowany: z jednej strony uczucie p atrjTotyczne a po części i polityczne nie pozw alało mu odw racać oczu od Czech, z drugiej strony wrogi stosunek duchow ieństw a polskiego, Rzymu i cesarstw a do husytów , kazał mu wciąż mieć się na baczności, i nie wzbudzać podejrzeń co do przychylności Polski dla herez3Ti. T o w ahanie ustaw iczne objaśni nam politykę Jagiełty w spraw ie objęcia tronu czeskiego. Zapraszając króla polskiego na tron, czesi przedstaw ili mu takie horoskopy, że w spólny w róg słow iański— niemcy, nie zadowolnią się nałożeniem więzów na królestw o cze­ skie, lecz konsekw entnie sięgną i po drugie państw o słowiańskie. G dy dw ukrotnie w r. 1420 w ysłane przez szlachtę i husytów cze­ skich poselstw a do Jagiełły nie osiągały skutku realnego wobec wyczekującej pozycyi, w jakiej król polski staw ał, czesi ponow nie w ypraw iają w r. 1420-1 misyę swoją. N iepowodzenia Zygm unta pod P rag ą ośmieliły nieco czechów i wobec tego, proponując ko­ ronę, żądają nawzajem kategorycznie obrony artykułów praskich. O stateczna odmowa ze strony Jag iełły spow odow ała zapropono­ wanie korony W itoldowi, który na zachodzie słynął ze swej wol­ nomyślności i sympatyi dla husytyzm u. O czekiwania czechów za­ w iódł jednak i W . Książę litewski, gdyż, oświadczając, iż zasadni­ czo zgadza się na przyjęcie tronu - poniekąd na złość Zygm untow i za w yrok wrocławski, zażądał stanowczo, aby kościół katolicki napow rót swe praw a w czechach odzyskał. O statecznie posłał czechom Korybuta, jako swego nam iestnika, który musiał dołożyć wszelkich starań, abjr przyczynić się do najrychlejszego pojednania kacerzy z Kościołem katolickim—tak przynajmniej misyę K orybuta objaśniał W itold przed K urjTą. Nie ukryw ał on przed papieżem swych zam iarów względem Zygm unta. W iem y atoli, że przekona­ nia K orybuta i jego postępow anie w Czechach nie pozw alały mu w ykonać misyi w ten sposób, aby zadowolić i Rzym i Polskę, gdyż do roli, jak ą mu W itold narzucił, całkiem się nie nadaw ał. Plany W itolda nie osiągnęły zamierzonego celu; nastał rok 1423 ze zjazdem w Kežmarku i z edyktem W ieluńskim Jag iełły przeciw

(10)

Z E S T U D Y Ó W NA D „ M E M O R Y A Ł E M " O S T R O R O G A . 37

kacerzom, poczem w tem nowem stadyum spraw a husycka prze­ szła całkiem już do rąk polskich x).

Jagiełło, jak wiemy, korespondow ał z Husem i przyjm ował od niego wskazówki w spraw ie reformy dyscypliny kościelnej, stanow czo jednak nie podzielał jego poglądów religijnych: stosu­ nek króla-neofity do husytyzm u, t. j. do dogmatycznej jego strony, był wciąż jednakow y, określony, negatyw ny. Pow ażnym dow o­ dem tego będzie fakt, że Jagiełło, skądinąd karcony przez W itolda (po r. 1423) za stosunki z h u sy tam i2), zdecydow any był wystąpić z k ru c ja tą przeciw kacerzom czeskim i stanąć na czele wielkiej w ypraw y. Na przeszkodzie stanął jednak Zygmunt, udarem niając plany króla polskiego i ułatw iając Kory butowi ponow ne w yrusze­ nie do Czech, w brew stanowczem u zakazowi Jagiełły; ten sam

1) W spraw ie czesko-husyckiej dr. Prochaska przedstaw ił nam ze stro­ ny ujem nej W ito ld a, którego rozum polityczny i przebiegłość pozw alały na­ daw ać wszelki kierunek polityce polskiej, na czele której stał władca, obda­ rzo n y bez p o rów n an ia m niejszym talentem, aniżeli w. ks. litew ski. Cała akcya polityczna W ito ld a , źle usposobionego dla ruchu husyckiego, zdaniem Pro- chaski polegała na opozycyi i zemście, skierow anej w stronę Z y g m un ta za w yro k W rocław ski. Prof. S m o lk a (U nia z Czecham i lib. cit. 201 sq.) nie prze­ czy, że chęć zemsty odegrała sw oją rolę w działaniach W ito ld a , podaje wszakże jednoczesniê charakterystykę ów czesnej po lityki w. ks. litew skiego, bardziej nadającą się do je g o po tężneg o um ysłu i przedstaw ia plany, w których m ó g ł by ł w y p ły n ąć na pow ierzchnię głębok i i praktyczny um ysł W ito ld a . P lany te by najm n iej nie sprzeciw iały się tej taktyce, jaką, w obec husytyzm u, jako ru ­ chu separatystycznego, m óg ł, zdaniem Prochaski, w.-książę podtrzym yw ać. J e ż e li w r. 1424 (ob. P r o c h a s k a , W kwestyi polsko-husyckiej. Przew . nauk. i lit. 1880, 83—88), W ito ld ośw iadcza posłom husyckim , że nadal żadnych sto­ sunk ów z husytam i m ieć nie zam ierza, to fakt ten, zdaniem Prochaski, w y p ły ­ w a ł z wcześniejszego w rogiego stosunku WTitolda do husytyzm u. Stosunek ten pozostał b y ł zawsze jednakow y. M ożem y całkowicie ten p o gląd przyjąć. H u ­ sytyzm sam przez się m ó g ł W ito ld o w i, jako politykow i przedew szystkiem , do przekonania nie trafiać, lecz m óg ł w. książę w stąpić z n im w czasowe p rzy ­ m ierze dla dopięcia swego celu— unii kościelnej czesko-litewsko-rusko-polskiej, któraby po łąc zy ła kościoły i p rzy n io sła z sobą do k ra jó w litewsko-polskich cyw ilizacyę zachodnią. O koliczności nie po zw o liły urzeczyw istnić się planom W ito ld o w y m i dlatego to ich tw órca, uw ażając, że husytyzm sam przez się jest m u całkiem niepo trzeb ny i naw et m oże niesym patyczny — bez cerem onii ze rw a ł z n im w szelką łączność.

2) W listach swych do Jag ie łły m ów i, że zaw sze doradzał wspierać wszystkich chrześcian przeciw husytom . ( P r o c h a s k a op. cit. 83 — 87). Nie m o że m y jed nak dać w iary przypuszczeniu, że to w łaśnie W ito ld b y ł narzę­ dziem polityki polskiej do r. 1423;— nie zgadzało się to wcale z rozum em i p rz e ­ biegłością w. księcia, k tóry, przeciw nie, o ile m óg ł, w p ły w w y w ie ra ł na p o li­ tykę polską.

(11)

38 Z E S T U D Y Ó W NA D „ M E M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A .

Zygm unt, który korzystał ze sposobności, aby dyskredytow ać króla przed E u ro p ą i K uryą i który naw et ostatnie w ystąpienie Kory- buta, do którego rękę przyłożył, potrafił przedstaw ić na niekorzyść J a g ie łły 1). T en zaś z naiw ną łatw ow iernością porozum iew ał się z przebiegłym Zygm untem w spraw ach husyckich i radził użyć siły zbrojnej dla w ytępienia w rogów k o ścio ła2). Lecz fakty te nie trafiały do przekonania jednostkom , źle dla króla polskiego uspo­ sobionym; wolały one baczną uw agę zwracać na korespondow a­ nie króla z Husem, na pob}^ husytów w Polsce, na dysputy po­ jednaw cze, które Jagiełło przyzw alał urządzać—tylko przez wzgląd na sym patye dla samego narodu czeskiego. Nie wierzono w szcze­ rość polityki polskiej w zględem czech ó w 3), nie chciano jednak przyjrzeć się edyktom królewskim , w ydaw anym przeciw herety­ kom i osobom, posądzanym o sym patyę dla nich 4).

Papież oświadczał Jagielle, że zbyt obojętnie zachowuje się względem spraw y husyckiej i zachęcał go do energicznej walki z herezyą. W obec tego jedn ak Marcin V był przekonany o pra- w owierności i niewinności króla polskiego i wiedział, że przed r. 1423 duszą układów i kom prom isów z husytam i był W itold, ini- cyator pierwszej w ypraw y K orybuta, w której ogół szlachty pol­ skiej nie brał naw et w iększego udziału. O baw iał się papież, że sym patye polsko-czeskie są w styczności z akcyą antykrzyżacką i w obec tego dążył do złagodzenia stosunków polsko-krzj^żackich 5).

Po śmierci W itolda stosunki polsko-husyckie na pew ien czas znów skruszone zostały i Jagiełło, za nam ową K orybuta, stara się już o pogodzenie czechów z Rzymem. Po śmierci Zygm unta hu­

syci, kandydaturze katolickiej—A lbrechtow i austryackiem u—prze­

‘) P r o c h a s к a. Ja g ie łło II, rozdz. V II. Na m ocy w y m ów ek , ja k ie pa­ pież listow nie czy n iłjag ie lle , że nie sprzeciw ił się w ysłaniu K o ry b u ta do Czech, G oli („K ö nig Sigism und u n d P o le n “ ) m ylnie przypuścił, że J a g ie łło rzeczyw iście dał pozw olenie na tę w y p raw ę. W tej spraw ie zam ieszane by ło stronnictw o husyckie, które po kry jo m u jeszcze ży w o t p ę d ziło w Polsce po r. 1423, i na czele którego stał kanclerz S zafraniec. ( P r o c h a s k a . W kw estyi i t. d., str. 82J.

s) P r o c h a s k a . W y r o k w ro cław sk i (Przegl. Hist. V III, str. 164). 3) L e w i c k i . Kw. Hist. X , 67. Cod ep. 12 p. 148.

4) Edykty i wszelkie inne dokum enty, św iadczące o akcyi antyhusyckiej w Polsce i o stosunku króla J a g ie łły i jego następców do husytów , czytelnik znajdzie w Vol. leg. I, 85, R z y s z c z e w s к i, Cod. dipl. II, N. 405; R a c z y ń ­ s k i , Cod. dipl. § 125; Cod. ер. I, NN 57, 64, 103; II NN 168, 172; B u k o w s k i , D zie je reform acyi I, 26.

(12)

Z E S T U D Y Ö W NA D ,,M E M O R Y A Ł E M " O S T R O R O G A . 39

ciwstawili swoją — królewicza Kazimierza Jagiellończyka; uważali, że niemcy byli, są i będą wrogami słowiańszczyzny. Król W łady­ sław, czując, że naród pokrew ny ma najpow ażniejsze praw a do tronu czeskiego, w ypraw ił był na pomoc partyi polskiej w Cze­ chach 4000 wojska z Sędziwojem O strorogiem i Janem Tęczyń- skim na czele. K andydatura polska tym razem nie przeszła, lecz stronnictw o polskie wciąż jeszcze istniało w Czechach i pomagało królowi W ładysław ow i w jego spraw ach w ęgierskich. Husytyzm, k tó ry w czasie ostatnich lat panow ania Jagiełły zaczął był tracić sw ą siłę, podniósł głow ę przy Kazimierzu Jagiellończyku. O ile pierw ej polacy mieli do czynienia wogóle ze społeczeństw em hu- syckiem, o tyle teraz, przy Jerzym Podiebradzie (1457—71) spotkali się z wyższemi klasami społeczeństw a polsko husyckiego, z królem na czele, który dążył do najlepszych stosunków z Kazimirzem i prosił go o pomoc przeciw papieżow i i niemcom, m otywując to tem, że z obu stron i polacy dostateczne ponieśli szkody. „Jednota p ań sk a“ za nam ową papieża zwróciła się rów nież do króla pol­ skiego z prośbą, aby w ybaw ił Czechy od kacerza, sam zaś osiadł na tronie χ). Kazimierz ofiarow ał tylko interw encyę i w tym celu został w ysłany zasłużony w ojewoda, Stanisław O stroróg, w tow a­ rzystw ie Długosza i Jakóba z Dębna. Stosunki narodów bratnich m usiały stanow czo się polepszyć, odkąd koronę św. W acław a po­ zyskała dynastya Jagiellońska.

Oczywiście i Kazimierza Jagiellończyka nie ominęły inw ekty­ w y ze stron}7 niemieckiej. Maciej Korwin w liście swjnn do księ­ cia A lbrechta daje charakterystykę porów naw czą swej osoby i króla polskiego: pierw szy walczy jako sprzym ierzeniec papieża i cesarza, drugi zaś, o ile dawniej w ystępow ał przeciw Zakonowi, o tyle te­ raz—przeciw chrześcianom czeskim, pomagając jednocześnie kace­ rzom tam tejszym 2). Jeżeli inw ektyw y, rzucane na Jagiełłę, całkiem nie były uzasadnione, to natom iast inw ektyw y, skierow ane pod adresem syna, miały pew ien grunt pod sobą. W szak Kazimierz Ja ­ giellończyk, — chociaż otw arcie nie łączył się z Podiebradem , to jednak zaznaczał w yraźnie, że chce z nim pozostaw ać w szczerej przyjaźni i braterstw ie i że nie da się za przykładem brata uw o­ dzić legatom papieskim. Nie starał się też król polski dawać na­ leżytego kierunku w yrokom papieskim, dotyczącym husytów i bul­ lom, naw ołującym do k ru c y a ty 3). Utopijność planów Jerzego była

') P e r v o 1 f, op. cit. 72 sq.

г) Publicationen der Königlichen Staatsarchiven. Band. 59, N. 265.

3) P a p é e. Zabiegi o czeską k o ro nę 1466— 71. Studya i Szkice z cza­ sów Kaz. Jag. 1907, 67-8, 86.

(13)

40 Z E STUDYÓVV NA D „ M E M O R Y A f .E M “ O S T R O R O G A .

dla króla polskiego całkiem oczywista; jeżeli jednak podtrzym yw ał je, to tylko przez wzgląd na nadzieje pozyskania kiedyś tronu cze­

skiego dla swej dynastyi.

Św iadkow ie współcześni donoszą (Escbenloer), iż sym patye polsko-czeskie są bardzo pow ażne, herezya wielu polaków wcale nie odstrasza i byłaby rozpow szechniła się w Polsce z wielką siłą, gdyby nie natrafiła na opór energiczny ze strony duchow ieństw a.

Przykład z góry je st bardzo niebezpieczny; Kazimierz swym postępow aniem opozycyjnym względem duchow ieństw a bardziej jeszcze utorow ał drogę do Polski naukom husyckim, wnoszącym zasady przew rotu. Nauki te szeroko się rozpow szechniły, a za przykładem króla na drogę opozycyjną w stąpiła i wielka część społeczeństw a polskiego. Pogląd ten, w ygłoszony przez A ntoniego Prochaskę 3) je st zbyt krańcow y—zbyt wielką rolę przypisuje on dą­ żeniom króla Kazimierza do względnej niezależności w ładzy k ró­ lewskiej i zbyt ściśle łącz\7 dążenia te z krzewieniem się husyty­ zmu w Polsce. Bądźcobądź jednak możemy stwierdzić, że władza państwowra, niegdyś, za panow ania Jagiełły, bardzo odporna w zglę­ dem husytyzm u, jako prądu reform acyjnego, stopniow o przy Ka­ zimierzu zaczęła liberalniej patrzeć na rzeczy; społeczeństw o zaś polskie, w znacznej swej części tocząc odwieczną walkę z ducho­ w ieństw em na gruncie finansowo-politycznym , walkę, że tak po­ wiem, o byt, zarów no pierw ej, jak i potem chętnie obdarzało husytyzm swemi sympatyami. D ow odu zaś, że reform acya czeska ogarnęła w Polsce poważne przestrzenie, dostarczyć nam mogą w skazane już wyżej edykty królewskie, oraz statu ty synodalne przeciw herezyi, jej krzew icielom i zwolennikom.

Nieco obszerniej zatrzym aliśm y się na husytyzm ie i jego treści, gd}rż chodziło nam o zbadanie wogóle, a wr stosunku do Polski w szczególności, znaczenia tego potężnego ruchu reforma- cyjneg ° w w · XV, na gruncie którego m ogły rozwijać się wszelkie idee reform acj’jn e bądź na Zachodzie, bądź w Polsce: wszak w cza­ sach w ystąpienia i rozpow szechniania się husytyzm u na Zachodzie i w Polsce, żył a w czasach ostatecznego zbliżenia się dwóch na­ rodów bratnich ułożył swój m em oryał—Jan O stroróg.

Dzięki daw nym stosunkom polsko-czeskim z jednej strony,

’) P r o c h a s k a . Charakterystyka K azim ierza Jag. Przew . nauk. i lit. 1904, 14.

(14)

ZE S T U D Y Ó W NA D „ M E M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A . 41

a stosunkom społecznym w samej Polsce — z drugiej, husytyzm znalazł dla siebie ży zn y grunt w M ałopolsce, szczególniej zaś w rodzimej O strorogów W ielkopolsce.

Opuszczając w r. 1453 progi ojczyste dla studyów zagrani­ cznych, wojewodzie kaliski był jeszcze zbyt młody—w edług wsze­ lakiego praw dopodobieństw a miał zaledwie lat siedem naście—aby um ysł swój mógł opatrzyć w idee reform acyjne i należycie treść ich zgłębić J). Nie w ykluczam y możliwości, że młodzieniec był już usposobiony krytycznie dla porządków kościelnych i państwowych, mając w rodzie takich mężów stanu, jak ojciec Stanisław , ówcze­ sny w ojew oda kaliski i zm arły już dziad Sędziwój, przez dłuższy szereg lat w ojew oda poznański, którzy wciąż stali u steru pań­ stwowego, piastując dostojeństw a wysokie i brali liczny udział w sprawTach polsko-czeskich. Sędziwój, jak podaje Prochaska, był naw et przyjacielem husytów . W ieloletnie studya w uniw ersyte­ tach zagranicznych m usiały wyćwiczyć młody umysł O stroroga wykształcić go i pokierow ać na drogę reform ac3?jną, drogę kryty- cjrzmu dla ówczesnych porządków kościelno-państwowych. Miał O stroróg czasu pod dostatkiem aby zażyć mądrości w Erfurcie, Paryżu, Bolonii, a może i w innych ogniskach wiedzy, aby w ró­ cić do Polski z tytułem doktora obojga praw — nie na papierze tylko, jak to się często zdarzało w owych czasach z niektórymi polakami, pod których adresem ironizuje O stroróg w rozdz. 50 sw'ego M — lecz i w głowie. S tudya zagraniczne — lecz nie w yłą­ cznie—m usiały w ywrzeć poważny wpływ na kierunek myśli przy­ szłego statysty polskiego i odźwierciedlą się w traktacie o N apra­ wie Rzeczypospolitej.

Pierw'szy prof. Caro zapoczątkował gruntow niejsze badania nad literacką stroną M i starał się wykazać jego styczność z rej- zerow ską „Reform atio“. N iestety, ten sam uczony, który—zapewne szczęśliwym trafem —naukę polską obdarzył cennym przyczynkiem do życiorysu O stroroga, ukrj'tym przed wzrokiem uczonych, a

wy-') Przypuszczenie Paw ińskiego (Jana Ostroroga Żyw ot.., str. J 12 sq ) że J a n O stro róg ju ż przed w yjazdem do E rfu rtu po znał b y ł teorye husyckie, jest bardzo zrozum iałe: wszak zdaniem P , autor M przyszedł na świat w r. 1430, a traktat swój u ło ży ł po dw u lub trzechletnich studyach zagranicznych, zaraz po pow rocie do Polski w końcu r. 1456. W o b e c tego nie m iał czasu podlegać w p ły w o m reform acyjnym po m ięd zy pow rotem a ułożen ie m M-, m usiały one za­ tem pozostaw ić piętno na um yśle Ostroroga zagranicą, przed udaniem się do E rfurtu, zagranicą zaś w takim razie pobyt jego trw ał nie tak długo, aby m óg ł g runtow nie zapoznać się z n ow ym i prądam i.

(15)

42 Z E S T U D Y Ó W N A D „ M E M O R Y A Ł Ę M “ O S T R O R O G A .

dobytym z w ydanych ju ż M atrykuł uniw ersytetu Erfurckiego, nie potrafił obdarzyć nas rów nie cennym i spostrzeżeniami г zakresu wpływ ów, jakie się w M ujawnić mogły. Spostrzeżeń prof. Caro nie myślimy odrzucać, jako całkiem m ylnych—owszem przyczyniły się one do głębszego zrozum ienia traktatu O stroroga, wyszły je­ dnak, ja k i u innych uczonych, zbyt jednostronnie i, jak poniżej wyjaśnimy, na gruncie niewłaściwej m etody porównawczej zostały wykom binowane.

Przed prof. Caro trzej uczeni, O tto, Sutow'icz i Perw olf *) w y­ razili przypuszczenie, że poglądy O stroroga mają pow ażną stycz­ ność z husytyzrnem, szczegółowiej jednak nie rozpatrzyli tej kwe- styi. Zadanie to wziął na siebie prof. Pawiński, który w ypełnił je w dw a lata po ukazaniu się pierw szej pracy niemieckiej o O stro ­ rogu prof. Caro. Podając ogólny obraz prądów , teoryi i t. d., jakie na autora M oddziałać mogły, Paw iński próbow ał dowieść, że w husytyzm ie a nie w „Reform acyi“ Reizera musimy szukać praw ­ dziwego źródła poglądów O stroroga. Jeżeli Paw iński dom yślał się, że husytyzm w rysach ogólnych w płynął na untysł O stro rog a już przed przyjazdem zagranicę, to obaj z prof. Caro wykazali, że po studyach zagranicznych, O stro ró g , nie czekając długo, natychm iast w ziął się do opracow ania M , nie przetraw iw szy dobrze teoryi re- formacyjnych, nie zbadawszy dobrze gruntu, na jakim pow stały wszystkie nieporządki w Polsce, oraz i możebność zastosow ania teoryi zachodnich do w arunków miejscowych.

Zaraz po prof. Paw ińskim ze sw ą teoryą o w pływach w ło­ skich (M arsyliusza „Defensor P a d s") w ystąpił Rem bowski, z teo­ ryą zaś o w pływ ach francuskich (Filipa de Maziéres „Somnium vi- rid a rii“) — prof. Bobrzyński. Pierw szy z nich nie om awiał daty pow stania M , drugi zaś datą sw ą—r. 1477—dał możność O stro ro ­ gowi przetraw ić wiedzę, jak ą tenże w uniw ersytetach zagranicz­ nych nabył, oraz poznać dokładnie stosunki i nieporządki miejsco­ we, o których napraw ie zechciał pisać w swym M. Pod koniec w. XIX ukazała się praca o O strorogu pióra d-ra Prochaski, w której autor, zastanaw iając się specyalnie nad kw estyą w pływ ów litewskich,

') O t t o . Ja n O stroróg (Z w iastu n ew ang. 1863) P e r w o 1 f, op. cit. 814—815 a także je g o „Славяне, ихъ взаимныя отношения и связи“ , III, 279, ods. S u t o w i с z, op. cit. (M ów i, że za pan ow an ia K azim ierza Jag. husytyzm w E u ­ ropie stracił wszelki kredyt, w Polsce też o n im j u ż nie słychać—sic!—wówczas je d n a k w ystąp ił Jan O stro róg ze swym projektem , w k tórym om al nie żądał

(16)

Z E S T U D Y Ó W N AD „ M E M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A . 43

jakie się w M uwidocznić mogły, nie obalał poglądów swych p o ­ przedników i, nie podając nam spostrzeżeń co do w pływ ów spe- cyalnych, jakich byłby mógł się dopatrzyć przy porów naniu M z innymi traktatam i, dał nam tylko obraz ogólny teoryi reforma- cyjnych, na których tle poglądy O stroroga mogły były się roz­ wijać Ł).

Nie będziemy omawiać szczegółowo treści w szystkich tych poglądów naukow ych na zawisłość M od literatury reformacyjnej, gdyż nie zamierzamy pow tarzać tego, o czem już nieraz rozpra­ wiano i co podaw ano nieraz już do wiadomości ogólnej. P oprze­ staniem y na w ytknięciu stron dodatnich analizy porównawczej, do­ konanej przez pomienionych uczonych, oraz stron ujemnych ich metody, które pociągały za sobą częstokroć całkiem fałszywe w nio­ ski i uogólnienia.

W jakich uniw ersytetach studyow ał O stroróg tych czy innych autorów , i gdzie jaki uczony sam przez się lub autor przez swe dzieła mógł na umysł O stroroga pew ien w pływ w yw rzeć—tej kwe- styi rozwiązywać, ani kusić się o to nie będziemy. Jed n ak do stu­ dyów O stroroga w Erfurcie możemy nawiązać pew ne wpływy, możemy poczynić mniej lub więcej trafne przypuszczenia co do tych autorów , jakich m ógł tam studyow ać i co do uczonych, których wpływowi mógł uledz Paw iński i Caro, którzy nie zgodzili się z sobą co do poglądów na zaw isłość literacką M , wygłosili jedn ak co do tego zdania, które dadzą się pogodzić. Paw iński broni husytyzm u, C aro zaś — trak tatu niem ieckiego autora, który podczas bytności w Pradze utrzym yw ał stosunki z husytam i i sam przejął wiele z husytyzmu. Będąc w Erfurcie, O storóg m usiał zapoznać się nie­ w ątpliw ie z poglądami, wygłoszonym i w „Reformatio“, gdyż dzieło to miało wielki popyt w Erfurcie i wogóle w całym państw ie. Może prof. Caro zbyt apodyktycznie wygłosił zdanie swoje o za­ wisłości M od „R e f o r m a t i o musimy jednak w y z n a ć ,— mimo nie­ których różnic zew nętrznych — form alnych i w ew nętrznych, dają­ cych się w nich zauważyć, które zawsze we w szystkich dziełach istnieć mogą i na mocy których nie mamy jeszcze praw a popeł­ niać krańcowości i odrzucać apodyktycznie istnienia nici, łączącej trak taty ideowo—że autorow ie dwóch tych traktatów zgadzają się pod w ielu względami. Symonia, rozpusta, lenistw o pasterzy,

któ-‘) W rozdziale niniejszym , ja k i w poprzednich, co do wszelkich szcze­ g ó łó w bibliograficznych odsyłam y czytelnika do w łaściw ego m iejsca naszej ro zp ra w y rosyjskiej o Ostrorogu, która rychło w yjd zie z pod prasy.

(17)

Z E S T U D Y Ó W NA D „ M E M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A .

rzy obierają sobie karyerę duchow ną, aby łatw ym sposobem ko­ rzystać z wszelkich uciech św iatow ych i którzy zmniejszają ilość rąk, zdolnych w państw ie do pracy,—te w ady są piętnow ane przez obu autorów . Co do wyższych urzędów kościelnych, które w inny być zachow yw ane dla osób z wyższym wykształceniem , co do ce­ chów, w prow adzenia praw a rzymskiego, napraw y dróg, reform y m ennictw a i t. d., znajdujem y też zgodę, która na pierw szy rzut oka m ogłaby nam, ja k i profesorow i Caro, podsunąć myśl, że autor M był pod przeważnym w pływ em poglądów Reizera.

Zw racam y jednak baczną uw agę na inną stronę—a m ianow i­ cie: jaki to zachodzi stosunek pomiędzy M a husytyzm em —źródłem ew entualnym reizerowskiej „Reforma су i “ i niewątpliwym , ja k przy­ puszcza Pawiński, źródłem poglądów O stroroga. Przedew szystkiem spostrzegam y w poglądach H usa i autora M różnicę zasadniczą: pierwszj" stoi na gruncie kościelno-dogmatycznym, drugi zaś—ko- ścielno-politycznym; pozatem pierw szy stanow czo jest radykalniej­ szy niż drugi. Nie pow inno to jed n ak nas odstraszać: każde wogóle dzieło, w yw ierające w pływ na inne, niekoniecznie winno we w szystkiem się z niem zgadzać. Przypom inam y zatem sobie w za­ rysach ogólnych omówione przez nas wyżej poglądy H usa, doty­ czące spraw , poruszonych i w M, i porów nyw am y je z poglądami O stroroga na papieża, (papież je st głow ą i władzą wyższą w spra­ wach wyłącznie kościelnych, winien on być dobrym pasterzem, a nie ty ran em )— na całe duchow ieństw o, jego obowiązki i pow o­ łanie, na jego postępow anie i stosunek do trzody duchow nej—jaki pow inien być, a jaki jest, — na Symonię, annaty, odpusty, dziesię­ cin y —na w ykształcenie godne politow ania, na rozpustę i zniewie- ściałość mnichów. H us—teolog nie mówi nam o m ennictwie, o na­ praw ie dróg ani o innych kw estyach, interesujących Reizera. P o ­ mimo to, O stroróg mógł być pod w pływ em poglądów kościelnych H usa i przekonaliśm y się, że pod tym w zględem pomiędzy obu autoram i zachodzi zgoda; nie można zatem porów nyw ać O stroroga przew ażnie z Reizerem. Obadwaj musieli czerpać z jednego źró­ dła, pozatem jeden mógł korzystać z drugiego.

Z Erfurtern jeszcze się nie rozstajemy, gdyż musimy pam ię­ tać, iż mniej więcej w tych czasach, kiedy O stroróg w yruszył do uniw ersytetu w Erfurcie, w ykładał tam jeden z gorliwych uczniów tylko co omówionego przez nas reform atora czeskiego, J a n W e z e l . Z dzieła „Adversus indulgentias dišputatio“ jakie nam

(18)

ZE S T U D Y Ó W N A D „ M E M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A . 43

pozostawił, można w nioskować o poglądach tego profesora wogóle, a także o treści jego w ykładów na katedrze uniw ersyteckiej. T y ­ tuł traktatów stw ierdza wym ow nie myśli, w ygłoszone w nim przez autora i czytelnik domyśli się naturalnie w jakim to kierunku idą zapatryw ania W ezla na odpusty. Myśl przew odnia dzieła je st ta, że naw et papież nie ma najm niejszego praw a rozdaw ać odpustów; za H usem zaś pow tarza W ezel pogląd, że praw om ocność ducho­ w ieństw a w rozdaw aniu odpustów w ykluczyłaby sens w iary w czy­ ściec. Papież może usunąć tę tylko karę, jak a została nałożona na człowieka przez władze duchow ne. W ogóle wszystkie te odpusty, jakie Kurya waży się rozdaw ać na różne strony, są to prawdziwe omamienia wiernych, którzy urządzają pielgrzymki do miejsc św iętych i zostaw iają tam hojne ofiary na budowę kościołów, na fudacye beneficyów, w naiwnej nadziei, że dostąpią odpuszczenia grzechów w życiu doczesnem i zabezpieczą się od kary czyśccowej w życiu przyszłem, (rozdz. L.). Zestaw m y przytoczony uryw'ek z właściwem miejscem M O stroroga (rozdz. XIV de indulgentia- rum extorsione), a przekonam y się, że poglądy obu tych autorów na odpusty są pod tym względem najzupełniej identyczne. W ra­ zie jeżeli a u to ro w iM nie przypadło w udziale zapoznać się osobi­ ście z profesorem erfurckim i słuchać jego w37kladów —o czem je ­ dnak bardzo pow ątpiew am y—to nie możemy wątpić, że O stroróg musiał natrafić podczas swych studyów w Erfurcie na dzieła W e ­ zla i zgłębić jego poglądy. Zanim rozstaniem y się z Erfurtern i ty ­ mi autoram i lub uczonymi, z którymi O stroróg m ógł się spotkać na drodze sw \Tch studyów , zaznaczymy, że w czasie pobytu autora M w Eufurcie, pędził tam w klasztorze żyw ot swój surow y mnich polski, Jakób z Paradyża, reform ator, stojący na gruncie czystego katolicyzmu i w dziełach swych w niezmiernie o stry sposóp po­ tępiający ówczesne porządki kościelne. Jednak szczegółowiej 0 nim — niżej.

Ew entualne studyow anie przez O stroroga dzieł Reizera, W e­ zla, Jakóba z Paradyża, naw et Husa, możemy połączyć z pobytem statysty polskiego w Erfurcie. Możliwość zaś w pływ ów francu­ skich (Bobrzyński) i w łoskich (Rembowski, po części Pawiński 1 Bobrzyński) musimy rozpatrjnvac na gruncie neutralnym .

Stanow isko m onarchy w państw ie—jego samodzielność, sto­ sunek władzy świeckiej do duchownej i udział władz kościelnych w spraw ach świeckich—są to kwestye, które przew ażnie intereso­ wały polityków francuskich i włoskich w. XIII-XIV. F rancuska szkoła polityczny głosiła zasady bezwzględnej samodzielności władzy pań­ stwowej i autonomii kościołów państw7 poszczególnych, t. j. nie­

(19)

46 Z E S T U D Y Ó W NAD „ M E M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A .

zależności ich od Kuryi. Do tego przyłączali politycy, jako w aru­ nek niezbędny, reformę kościelną. Zdaniem autora «S o m n i um» każda z władz pow inna mieć w łasną kom petencyę i nie mieszać się do spraw cudzych, kościół wszakże powinien, w razie potrzeby, nie odmawiać funduszów dla podtrzym ania skarbu państw ow ego. M o n a r c h a p o w i n i e n s k ł a d a ć p a p i e ż o w i h o ł d s z a ­ c u n k u .

Bardziej radykalny od au to ra francuskiego jest autor włoski. W ładza, a szczególniej jurysdykcya, zdaniem jego, pow inna spo­ czywać całkowicie w rękach świeckich. W polityce kościół żadnej roli grać nie powinien. Można byłoby w ywnioskow ać, że w spra­ wach, dotyczących kościoła, rozstrzygać będzie duchow ieństw o. Na to M arsyliusz się nie zgadza. Przedew szystkiem biskupi i księża zależni są od m onarchy (por. rozdz. VII u O stroroga) którego w ładzy podlegają i dobra kościelne x). D ekreta papieskie nie po­ w inny obowiązywać władz lokalnych do bezwzględnego posłuszeń­ stwa. Papież tyranizuje państw a i ich m onarchów i wyciska, skąd może, pieniądze. D uchow ieństw o zaś, krocząc za przykładem swej w ładzy wyższej, pogrążone je st w zbytkach, symonii i w spraw ach światow ych. Taki żyw ot duchow ieństw a, z papieżem na czele, musi ono zarzucić i pam iętać o swem posłannictwie, a sumy, jakie pozostaną po uw zględnieniu potrzeb niezbędnych, przekazać w pe­ wnej części biednym, w pew nej zaś państw u. Pozatem, hierarchia kościelna pow inna pam iętać o w ykształceniu swych członków, szczególniej zpośród duchow ieństw a дiższego, które pod tym względem stoi niezmiernie nizko i wykazuje częstokroć kom pletną ignoracyę w kw estyach najbardziej elem entarnych.

Pozw alam y sobie przytoczyć tu także i zdanie o kw estyach, dotyczących roli m onarchy i stosunków władzy świeckiej do pa­ pieża, wygłoszone przez D a n t e g o w trzeciej księdze jego tra ­ ktatu „De monarchia“. W ychodząc z założenia słów C hrystusa

') O ry gin aln y p o g ląd w ygłasza Marsyliusz na nom inacyę na urzęd y ko­ ścielne wyższe i niższe: w każdym okręgu praw o to należy do kościoła, t. j. do zgrom adzenia w iernych, którzy lepiej aniżeli księża m ogą sądzić o w a rto ­ ści i pow adze jednostek poszczególnych. W ie r n i m ają do rozp o rząd ze nia do­ chody, które przeznaczone są na u trzym rnie duchow ieństw a. Z e swego grona w yb ie rają oni przedstaw icieli na sobór pow szechny, i aby tą d ro g ą cała lud­ ność m og ła się porozum ieć, S o b ór m a w ład zę wyższą: ogłasza on praw a, eks­ kom uniki i w szelkie kary za uchylanie się od o b o w iązk ów chrześciariskich. Ustęp ten, zupełnie niezgodny z p ro je k tam i O stroroga, m e m oże oczywiście sam przez się decydow ać o ew entualnej zaw isłości M od dzieła Marsyliusza pod in ny m i w zględam i.

(20)

Z E S T U D Y Ó W NA D „ M E M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A . 47

„regnum meum non est de hoc mundo", autor podaje nam wnio­ ski następujące: stw ierdzono, że władza państw ow a nie zależy wcale od kościelnej, że władza św iecka m onarchy spływ a bezpo­ średnio na niego ze źródła w ładzy pow szechnej, która się na różne strony rozgałęzia. Jak i późniejszy w yznaw ca tej zasady, nasz O stroróg, D ante omawia tw ierdzenie swe i dodaje, że cho­ ciaż m onarcha bynajmniej nie zależy od papieży, lecz tylko od jednego Boga, jednak n a l e ż y s i ę p a p i e ż o w i o d m o n a r c h y s z a c u n e k , aby, obdarzony błogosław ieństw em głow y Kościoła, mógł z większą korzyścią rządzić państw em , na czele którego po­ staw iony jest przez Pana wszystkich spraw świeckich i ducho­ w nych J).

Słow a te zbliżają oczywiście dwa traktaty: włoski i polski do siebie. Fakt ten pozw ala nam wypowiedzieć przypuszczenie, że autor M mógł korzystać z dzieła D antego i że, podczas swej ewentualnej bytności we W łoszech, niezaw odnie miał je w ręku, jak i w ogóle dzieła hum anistów i klasyków , których w pływ (Cycerona, H ora- cyusza), osiągnięty na gruncie włoskim, czy innym, zaznaczył się nietylko w stylu, lecz poniekąd, jak można się domyślać, i w tre ­ ści M.

Chociaż je st rzeczą bardzo praw dopodobną, że w razie by­ tności swej w Paryżu, O stroróg zapoznał się tam z dziełami D u­ bois i M aziéres’a, w Bolonii zaś—z dziełami M arsyliusza i innych autorów, to jednak, nie mając na to dow odów historycznych, a w ie­ dząc, że dzieła treści reform acjinej obiegły w owym czasie w od­ pisach całą Europę Zachodnią i trafiały naw et do Polski, nie mo­ żemy podaw ać jako pew nik tego, że O stroróg z omówionymi dzie­ łami wogóle się zapoznał, lub zapoznał się z niemi w jakim ś okre­ ślonym uniw ersytecie. Nie mamy wobec tego dla wpływ ów dzieł M arsyliusza i M azieres’a tych wrarunków zew nętrznych, jakie sprzy­ jałyby zestaw ianiu M z temi dziełami, z którem i O stroróg mógł mieć do czynienia w Erfurcie. Zgodność, jaka zachodzi pomiędzy M a *So- m nium V irid a rii», «-Defensor P acts» i z innymi traktam i, je st dla nas niezmiernie interesująca i może naprow adzać myśl naszą na pewme domysły; nie pow inniśm y jed n ak zapominać ani na chwilę, że, jeżeli nie mamy danych, stw ierdzających studyow anie przez O stroroga tych dzieł, to zgodność ow ą moglibyśmy skonstatow ać w wielu bardzo traktatach reform acyjnych owej epoki, rozpatrują­ cych również dane kw estye i w tenże sam sposób.

(21)

W obec tego nie mamy praw a odrzucać bezwzględnie pom \T- słów Rem bowskiego i Bobrzyńskiego, ja k również przyjm ować bez­ względnie ich w iarogodności lub upatryw ać w „Som nium “, Defensor i w M — niewątpliw ych łączników i w pływ ów wzajemnych. T eo ry a w łosko-francuska pow stała na gruncie, przez dłuższe czasy trwającej walki pomiędzy władzą świecką a duchowną, w spraw ie uzurpa- cyi przez duchow ieństw o przyw ilejów juryzdykcyi świeckiej i t. d.

W Polsce zaś żadnych walk poważniejszych, stoczonych na tym gruncie, nie było... Pozatem , jeżeli O stroróg wym aga sam o­ dzielności w ładzy świeckiej i doradza naw et, aby swój w pływ w y­ w ierała ona na niektóre spraw y kościelne, to jednak nie w ygłaszał planów swoich w sposób tak radykalny jak zwolennicy i tw órcy włosko-francuskich teoryi politycznych. Nadto, teorye te Ьлг1у zbyt oderw ane, grunt zaś, na którym Rem bow ski chciał przedstaw ić w pływ y na poglądy O stroroga, bardziej nadaw ał się dla traktatu bardziej oderw anego, niż M , którego autor, bądźcobądź, zbyt trze­ źwo patrzył na rzeczywistość i widział to, co się do niej da zasto­ sować; dlatego to w dziełach autorów włoskich i francuskich mógł O stroróg conajwyżej znaleźć szczegófy dla siebie ciekawe i z nich skorzystać; nie mogły jednak te dzieła stanow ić gruntu, na jakiem autor M zbudow ał gmach swoich poglądów kościelno-polity- cznych.

W jakiż więc sposób, w obec zgody, jaka zachodzi w niektó­ rych szczegółach pomiędzy wymienionymi autoram i a O strogiem ,— możemy zapatryw ać się na poglądy uczonych, wygłoszone w spra­ wie ew entualnej zawisłości M od różnych źródeł literatu ry refor- macyjnej, i co możemy w ytknąć metodzie, jaką ci uczeni zastoso­ wali w badaniu tej tak nadzwyczaj interesującej kw estyi? Uznając, że wymienieni wyżej historycy przyczynili się do jej wyjaśnienia i podali niektóre wnioski całkiem w iarogodne i niew ątpliw e, mu­ simy stwierdzić, że sama metoda, zarów no w kw estyi czasu jak i pow stania Л/, wcale nas nie zadowala.

W nioski, oparte na metodzie, jakiej się autorow ie przeważnie trzymali, rażą nas wogóle swą jednostronnością. T rak tat O stro ­ roga został przez nich ujęty w zbyt ciasne ram y, podczas gdy wi­ nien był być rozpatrzony na gruncie bardziej rozległym. Prof. Caro nie m yślał analizować poglądów naszego staty sty na g run ­ cie całego ruchu reform acyjnego w w. X IV —XV i uw ieńczył się sam laurami, wynalazłszy pierw szy traktat, w którym napotkał poglądy, w pew nych kw estyach zgodne z poglądam i O stroroga i który podany został za prototyp M. W iemy, że ci uczeni, któ­ rzy wystąpili, za przykładem prof. Caro, ze swymi teoryam i, a mia­

(22)

Z E S T U D Y Ó W N A D „ M E M O R Y A L E M “ O S T R O R O G A . 49

nowicie Paw iński i Bobrzyński, wykazali mniejszą jednostronność, gdyż, prz3rpisując husytyzm owi i francuskiej teoryi politycznej w pływ przew ażny na M , obadw aj nie odrzucają innych czynników kulturalnych, pod których w pływ em O stro ró g skądinąd mógł się był znajdować. Prochaska dow iódł w rozpatryw aniu kw estyi zawi­ słości literackiej M, wielkiej bezstronności, gdyż uw zględnił w szyst­ kie wnioski, przekazane w tej kw estyi przez innych uczonych, w ykazując ze swej strony w pływ y na umysł O stroroga ze strony teoryi koncyliarnych.

Nic byśmy nie mřeli w zasadzie przeciw m etodzie zestaw ia­ nia pewnego dzieła przew ażnie z jakiem ś dziełem innym, gdyby to zestawianie nie wykluczało ogarnięcia kw estyi na tle większej ilości dzieł z tegoż zakresu, teoryi, prądów i t. d. W iem y dosko­ nale, że można stw ierdzić nieraz podobieństw o takie w dwóch traktatach, przyczem byłoby zbyteczne mówić o jakichś innych w pływ ach. W całkiem innych w arunkach znajduje się traktat M. Nie ma on treści jednolitej, a wiemy pozatem (z rozdziału poprze­ dniego o czasie pow stania M), że O stroróg nie napisał go jednym zamachem; podziwialibyśm y też, jakim to cudem O stroróg, ukła­ dając swój M w ciągu dłuższego okresu czasu, stopniow o, zale­ żnie od tego, ja k mu ta czy inna okoliczność służyła jako bodziec do skreślenia rozdziału właściwego, i—dając miejsce pod sam ko­ niec części kościelnej mógł podlegać i w jednej i w drugiej części M wpływom jakiegoś autora czy traktatu. O ile obstaw anie kate­ goryczne przy tego rodzaju w pływ ach je st całkiem błędne, może­ my przekonać się bez trudności, mając już w ręku dow ody zawisłości literackiej M : prace prof. Caro, Paw ińskiego, Bobrzyń- skiego, Rem bowskiego. W idzimy, że każdy z tych uczonych wy­ szukał takie dzieło, z jakiem można byłoby zestawić M O stroroga i każdy z nich podał uryw ki lub wogóle poglądy, na mocy któ­ rych moglibyśm y stw ierdzić możliwość w pływ ów —innemi słow y— wszyscy niby to mają racjrę. T ak je st w rzeczywistości. Nie m a­ my praw a całkowicie odrzucać wniosków któregokolw iek z tych uczonych, możemy jednak, na mocy tych danych, jakie mamy do rozporządzenia o studyach zagranicznych O stroroga i o krzewie­ niu się prądów reform acyjnych w Polsce-—pew nym wxpływ om od­ dać pierwszeństwO nad innemi. Analiza porów naw cza teoryi, wygłoszonych w t różnych traktatach, przedew szystkiem w ykazuje

nam, że traktow anie o spraw ach treści podobnej stw arzało bardzo zbliżoną term inologię, w spólne w yrażenia, zdania i, co najważniej­ sza,—same wnioski; pozatem dawało ono autorom poszczególnym sposobność korz\?stania z dzieł tegoż kierunku: stw ierdzono, że

(23)

Mazières uw zględnił w swem Som nium nietylko dzieło Dubois, Disputatio super poiesiate etc., lecz i Defensor Pacis M arsyliusza, oraz wiele innych, że poglądy H usa w yw arły swój w pływ na W e­ zla i Reizera a swoją drogą były w styczności z poglądam i wcze­ śniejszego reform atora, W iklifa.

H istorya pow stania M, ugrupow anie rozdziałów, ich treść, świadcząca, ja k blizką styczność większość ich m iała z rzeczywi­ stością, na gruncie której się w yłoniła, pozatem długoletnia w ę­ drówka O stroroga po uniw ersytetach zagranicznych, w których miał możność zgłębienia nie jednego, lecz m nóstw a traktatów , dzieł i zaznajom ienia się osobistego z przedstaw icielam i tych czy innych teoryi reform acja nych, zresztą podobieństw a treści różnych dzieł z trak tatu O stroroga — w szystko to dowodzi wymow'nie, że nie możemy łączyć M z jakim ś jednym traktatem i staw ać ze wzrokiem utkw ionym w jedno miejsce, lecz musim y rozpatryw ać go na tle ogólnej literatury reform acyjnej owych czasów i ogar­ niać okiem w idnokręgi szersze. Tylko taka m etoda może dopro­ wadzić do bezstronnego zbadania gruntu, na jakim się rozwijały poglądy O stroroga, a potem dopiero do skonstatow ania, jakim to dziełom, w kw estyi zawisłości literackiej M, mamy oddać pierw ­ szeństwo.

Nie możemy nie w ytknąć dwóch jeszcze błędów m etodycz­ nych, jakie się uwidoczniły u autorów przy rozpatryw aniu in tere­ sującej nas tu kwestyi, t. j. w zestaw ianiu M z poszczególnymi trak­ tatami. Przedew szystkiem , zaznaczamy tu obstaw anie za jednem źródłem wpływów" literackich i za uchyleniem możliwości innego, tylko na mocy pewnych szczegółów, które się w niem nie zga­ dzają z właściwym ustępem u O stroroga, — czyli też na mocy jakichś ogólnych spostrzeżeń. W yglądało to, jakgdyby uczeni ci starali się wynaleźć w swych poszukiw aniach takie traktat}’, które zgadzałyby się naw et co do szczegółów z M. Takich oczywiście nie wynaleziono; — gdyby zaś tak było, dziełko O stroroga, jako całkiem nieoryginalne, straciłoby w naszych oczach w szelką po­ w agę i znaczenie. Broniąc swych poglądów, nie wypuszczając z rąk tych źródeł, jak ie z M specyalnie łączyli i nie widząc oczy­ wiście, że i tam się znajdzie wiele różnic, uczeni w ytykali je u in­ nych i na mocy tego odrzucali w nioski swych przeciw ników .

Pa-5 0 z e S T U D Y Ó W N AD „ M E M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A ,

’ ) W p ły w y husytyzm u nie ograniczały się naturalnie na tych tylko auto­ rach; m y zaś specyalnie podajem y te im iona, jak ie w danym razie m ogą n aj­ bardziej nas interesować

(24)

ZE S T U D Y Ó W NAD „ M E M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A . 51

wiński uchyla w pływ R eizera i, jako jed en z m otywów , podaje fakt że O stroróg, obdarzony pięknym, w ykw intnym stylem, nie mógł uledz wpływowi autora, piszącego stylem ciężkim i niezręcznym. Bobrzyński zaś, uchylając doniosłe [znaczenie, jakie zdaniem Pa- w ińskiego mógł przy pow staniu M mieć husytyzm , pow iada, że O stroróg, jako prawnik, nie był oczywiście pod w pływ em H usa— teologa. Zdania tego rodzaju nietylko w świetle właściw em przed­ staw iają m etodę omówionych autorów , lecz, co najdziwniejsze, w y­ kazują dobitnie, jakie były ich zapatryw ania na talent i zdolności O stroroga. Na mocy tylko co w ym ienionych zdań, możemy sobie scharakteryzow ać O stroroga, jako autora całkiem podrzędnego, in extenso pow tarzającego cudze zdania, autora, który nie byłby mógł zapożyczyć pćw nego poglądu z takiego dzieła, jakie pod innymi względami nie odpow iadało by jego przekonaniom. Krocząc po drodze, utorow anej taką m etodą, moglibyśmy odrzucić kategory­ cznie ew entualność w pływ ów husyckich, gdyż O stroróg porusza w swym M nietylko kw estye kościelne, lecz i specyalnie państw o­ wa, H us zaś pozostaje zaw sze teologiem; lub też, skonstatow aw ­ szy historyę pow stania M i rolę, jaka dla części kościelnej w sto­ sunku do świeckiej była w nim przeznaczona — przypuszczać, że O stroróg, jako autor M, podlegał wpływom wyłącznie literatury kościelnej.

D rugi błąd—to sposób zestaw iania poglądów O stroroga z po­ glądami, zaw artym i u autorów poszczególnych. Саго i Pawiński zwracali często uw agę nie na myśli, lecz na sposób ich w ygłasza­ nia i bardzo byli zadow oleni, jeżeli mogli znaleźć we właściwych ustępach M i zestaw ianych z nim traktatów , też same słowa lub naw et zdania. N iektóre u stępy były podebrane i co do treści i co do formy zewnętrznej udatnie; nie mając zaś na myśli widocznie tylko ogólnych poglądów u zestawianych autorów , uczeni ci po- rówmywali zdania uryw kow e, w których pew na zgodność zew nętrzna nic nam zgoła nie mówiła; ostatecznie zaś znaleźliśm y porów nanie miejsc takich, które, zaw ierając pew ne a też same słowa, zastoso­ w ane były u każdego autora do różnej tre ś c iJ). Naszem zdaniem,

*) S ło w a Ostroroga: panis sudore collectus i bona ex sudoribus pau p e­ rism p arta (rozdz X X I I I ) jak ie autor w ystosow ał pod adresem h u lta jó w i że­ bra kó w , w yłudzających pieniądze, zapracow ane w pocie czoła, P aw ińsk i (str. 110 — 111) zestaw ił ze słow am i Husa (Dzieła, str. 467b): laborem ho m inum et sudorem et specialiter sim plicium p leb eio ru m cupide exactionam us et extrahi- m us et super eo in e b ria m u r — słow a w ygłoszone z innego całkiem pow odu: bogatsi w yciskają pieniądze z biednych.

Cytaty

Powiązane dokumenty

The color coding is linked to the desired speed of each class, resulting in no color when speed is uninfluenced, and in strongly colored when the speed is reduced for cars (purple)

w zasadzie VII podkreśla, że „państwa uczestniczące, na których terytoriach istnieją mniejszości narodowe, będą szanować prawo osób należących do takich mniejszości

Henryk Pietrzak, PhD, Institute of Pedagogy, University of Rzeszów Anna Pięta-Szawara, MA, Department of Political Science, University.

In addition, KRRiT supervises implementation of legal requirements that are binding for both public and licensed (private) media service providers, inter alia the percentage

Na instytucjonalizację opozycji w radzie miasta miało również wpływ ustalenie, że kluby radnych powinny się składać z co najmniej trzech radnych (należy

Po drugie, dała się zaobserwować daleko idąca niespój- ność działań opozycyjnych – wśród wszystkich ustaw, w przypadku których wystąpiły w

Powoli obniżającą się liczbę seminarzystów zaczęli zastępować studenci świeccy przyjmowani na nowe kierunki, które ks. Bernard (przy współpracy niektórych nowych