• Nie Znaleziono Wyników

Z dziejów genezy Targowicy : sprawa kawalerii narodowej w dobie sejmu czteroletniego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Z dziejów genezy Targowicy : sprawa kawalerii narodowej w dobie sejmu czteroletniego"

Copied!
27
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Z dziejów genezy Targowicy

S praw a k aw alerii narodow ej w dobie sejm u czteroletniego

O statnio w naszej literaturze historycznej można zaobserw ow ać w zrost zain tere­ sowań konfederacją targowdcką i je j ideologicznym i antecedensam i Zjawisko to w ydaje się n ader uzasadnione, bowiem postępow a spuścizna w ieku ośw iecenia, słusznie stanow iąca naczelny przedm iot zainteresow ań historyków XVIII w ieku, n a ­ biera w łaściw ych proporcji historycznych w zestaw ieniu z dążeniam i sił wstecznych, Z zagadnieniem genezy Targow icy wiąże się nad er bogata problem atyka koncepcji ustrojow ych, propagandy ideologicznej i działalności politycznej w stecznych sił kla­ sow ych na tle dokonujących się w drugiej połowie XVIII w. przem ian w układzie sił społeczno-politycznych. W niniejszej pracy staw iam y sobie za cel w yśw ietlenie na pozór w ąskiego fragm entu działalności pretargow ickiej na polu w ojskow ości — za­ gadnienie kaw alerii narodow ej w dobie sejm u czteroletniego.

Spraw a siły zbrojnej by ła zazw yczaj rozpatryw ana pod kątem w idzen'a obrony narodow ej, w ysiłku m ilitarnego związanego z sy tu acją zew nętrzno-polityczną. Mo­ żem y je d n ak i pow inniśm y spojrzeć na spraw ę siły zbrojnej nie tylko jako na ultim a ratio w polityce zagranicznej, lecz rów nież i ultim a ratio w rozgryw kach w e­ w nętrznych. Przy takim ujęciu n ie ograniczym y się do w ielokrotnie konstatow anego przez naszych historyków w ojskow ości stw ierdzenia, że sejm czteroletni zwichnął obow iązującą w now ożytnych arm iach rów now agę broni na korzyść jazdy i że k aw a­ leria narodow a na skutek sw ej archaicznej organizacji przedstaw iała m ały w alor bojow y w zestaw ieniu z a rm 'ą carską czy pruską. Spraw a kaw alerii narodow ej przed­ staw i się nam jako istotny m om ent w w alce o władzę.

O bok zagadnienia chłopskiego i m iejskiego stoi przed badaczam i okresu ośw ie­ cenia polskiego mało dotąd opracow ane a doniosłe zagadnienie stru k tu ry klasy p a­ nującej. M amy na ogół w yrobiony pogląd o roli m agnaterii, n a tem at jednak średniej i drobnej szlachty spotykam y się z n ad e r rozbieżnym i ocenam i historyków . Jesteśm y dalecy od jednom yślności naw et w obec takiego zagadnien’a, czy podstaw ow a m asa średniej szlachty stoi po stronie obozu Trzeciego M aja, czy po stronie Targow icy. W ażny problem procesu em ancypacji średniej szlachty spod k u rate li m a g n a c k e j czeka na swego historyka. N ader in teresujące zagadnienie wewne.irznych rozbieżrio- ści i zróżnicow ań w łonie klasy panującej nie może nam jed n ak przesłaniać istotnego faktu, że w sw ej działalności politycznej reform atorzy szlacheccy i sarm accy

konser-1 J. W ą s i с к i, Konfederacja targow lcka i ostatni se jm R zeczypospolitej z 1793 r., Studia , nad historią· prawa polskiego t. XXI, zesz. 2, Poznań 1952; W. Ł u k a s z e w i c z , Targowica i pow sta·

nie kościuszkoi£>sk;c, W arszaw a 1Θ53; .1. M i c h a l s k i , P ropaganda konserw atyw na w walce z

re!or-mą w ppczątkach panow ania Stanisława. A ugusta, „Przegląd- H istoryczny“ t. XL1II, nr 3—4, 1952;

E. R o s t w o r o w s k i , W spraw ie konfederacji targow ickiej, - K w artalnik H istoryczny“ .t. LXt n r 2, 1953

(3)

w atyści odw oływ ali się do tych sam ych m as szlacheckich i ryw alizow ali o ich po­ zyskanie.

S tro n n ictw o P a try jo ty c z n e " z czasów sejm u czte ro le tn ie g o było ruchem o cha­ rakterze masowym, w czym tkw iła je g o siła, zapew niająca w iększość n a sejm k a c h i w sejmie, a rów nocześnie i słabość program ow a i „dyscyplinarna", w iążąca się z troską o popularność. Stronnictw o to skupiało różnorodne elem enty — od ludzi pokroju K ołłątaja, ściśle pow iązanych z ruchem miejskim, poprzez Niem cewiczów. M ała c h o w sk ic h i P o to ck ich do ta k ic h elem entów, law irujących na p o g ran iczu „pa- tryjotyzm u" i kliki hetm ańskiej, ja k Kazimierz N estor Sapieha. Były w końcu sp ra­ w y m obilizujące całą klasę p anującą w w arunkach w ielo n aro d o w o ścio w eg o państw a. Tym się tłum aczy fakt, że śm iertelni w rogow ie polityczni rzucają często niem al je d ­ nobrzm iące h asła. Np. nie ma co do teg o różnicy zdań, że gdy rusza się „czerń" ukraińska, to trzeba szlachtę posadzić na koń. Różnica zdań .powstaje natom iast w sprawie, czy pacyfikacja ma się dokonać na drodze anarchicznej ruchaw ki, otw ie­ rającej pole do realizacji u b o czn y ch celów, czy n a drodze „regularnej" d z iałaln o ści państw ow ej.

Spraw a szlacheckiej siły zbrojnej, w dobie aukcji w ojska rzuca w iele św iatła na całokształt „zagadnienia -szlacheckiego'', jeśli wolno nam użyć takiego term inu w od­ niesienia do okresu szlacheckiej Rzeczypospolitej. Zrazu, dzięki zbiegowi w ysiłków K ołłątajów i Branickich, pow ołuje się w skali m asow ej szlachtę pod broń. O to, czy szlachta ta stanie w służbie rządnej, k o n stytucyjnej m onarchii posesjonatów , czy też odda swe szable w służbę m agnackiej anarchii, toczyć się będzie zacięta w alką. Zagadn enie w ładzy hetm ańskiej, ow ej w teorii „w ładzy pośredniczej m iędzy m aje­ statem i wolnością", a w dw uw iekow ej prak ty ce zbrojnej g w arancji oligarchicznego nierządu, staje w dobie aukcji w ojska z całą ostrością. Nie było przypadkiem , że antyreform atorskie stronnictw o republikantów z czasów saskich nazyw ano również stronnictw em hetm ańskim , i ńie będzie przypadkiem , że w kierow niczej grupie targo- w ickiej znajdą się trzej hetm ani. Nie je st je d n ak rów nież przypadkiem fakt, że „patriotom " nieraz trudno znaleźć kontrargum ent n a dem agogiczny frazes hetm ański, że Branicki niejednokrotnie z dużą sw obodą może żonglować pew ńym i ich koncep­ cjami. O bydw ie strony, choć jedni w skazują drogi postępow ego rozwoju, a drudzy głoszą stagnację i marazm, przem aw iają je d n ak do tej sam ej „braci".

W alka, jak ą w ydali w ładzy hetm ańskiej od zarania nowego panow ania ce n tra­ lis a : Czartoryscy, Andrzej Zam oyski i król, je st rzeczą pow szechnie znaną N a sku­ tek utw orzenia najp ierw Komisji W ojskow ej a potem D epartam entu W ojskow ego Rady N ieustającej hetm ani stali się sy n e k u rz y sta m i. pobierającym i po 60 000 pensji, lecz pozbaw ionym i w ładzy nad wojskiem . Je st rów nież spraw ą znaną reform a w oj­ skow a przeprow adzona pod patronatem D epartam entu, a w łaściw ie przez k ancelarię w ojskow ą króla, reform a polegająca na odbudow aniu z zupełnej ruiny staropolskiej w ojskow ości po w ojnie barskiej szczupłej ilościow o armii kadrow ej, organizow anej na modłę pruską. Punktem delikatnym w tej reform ie była spraw a autoram entu pol­ skiego. Jazda staropolska znajdow ała się w stanie zupełnego rozkładu — stanow iła zgraję synekurzystów żyjących na koszt państw a i chłopów, zajm ujących się rolnic­ twem i handlem końmi, stroniących od chorągwi, nie m ających pojęcia o dyscypl nie i w yszkoleniu bojowym, lecz cieszących się w ielorakim i honoram i i prerogatyw am i. „Tow arzystw o" pędziło beztroski żyw ot biesiadując i sejm ikując na kołach choiąg- wianych, siedząc w domu lub włócząc się po różnych kom anderów kach, łupiąc chło­ pów i uganiając się od czasu do- c z a s u . za; hajdam akam i. To. „czoło rycerstw a", „kręw

(4)

z krw i szlacheckiej", było otoczone nim bem husarskiej legendy i skupiało n a jb a r­ dziej zw yrodniałe i ciem ne elem enty szlacheckie. Targnąć się n a p rerogatyw y tow a­ rzystw a polskiego autoram entu znaczyło to uderzyć w „źrenicą w olności szlacheckiej".

*

Reforma przeprow adzona na sejm ie 1776 r. m iała ch a rak te r zew nętrzny. Znikły chorągw ie husarskie, pancerne i lekkie, a ich m iejsce za ję ły brygady kaw alerii n aro ­ dowej i pułki straży przedniej. Pozostaw iono uprzyw ilejow ane stanow isko kaw alerii narodow ej w yrażającego się stosunkiem rang (mianowicie porucznik k. n. był równy rangą pułkow nikow i autoram entu cudzoziem skiego, chorąży —■ kapitanow i, nam iest­ nik — porucznikow i, tow arzysz — chorążemu). Pozostaw iono archaiczny system h o ­ norow ych i cyw ilnych rotm istrzów , przez których ręce szły w yp łaty i p aten ty na aw anse. Pozostaw iono przede w szystkim fatalny system zaciągu tow arzyskiego. To­ w arzysz ze sw ej gaży ekw ipow ał i utrzym yw ał pocztowego, rezultatem czego była niejednolitość w koniach, uzbrojeniu i zaopatrzeniu oraz zupełna zależność poczto­ wego o d tow arzysza. Towarzysz w praktyce mógł się bezkarnie absentow ać w cho­ rągw i i w reszcie miał sw obodny w ybór, czy będzie „sowitym ", czy „przytomnym", tzn. czy będzie odbyw ał rzeczyw istą służbę w raz z pocztowym, czy też w ystaw i sowi­ ty poczet, tj. dw óch szeregow ych. Je śli się zważy, że tow arzysz m iał inne uzbroje­ nie (lanca) niż pocztow y (karabin) i że jako oficer nie mógł staw ać w jednym cugu z szeregow ym , to ujrzym y jasno, że płynność stosunku liczbowego tow arzyszy i pocz­ tow ych uniem ożliw iała w prow adzenie regulam inu w chorągwiach.

D epartam ent W ojskow y z w ielką ostrożnością podejm ow ał próby uporządkow a­ nia jazdy narodow ej. W prow adzono „gospodarstw o chorągw iane", tj. potrącanie z ga­ ży tow arzysza pieniędzy na utrzym anie szeregow ego, co naw iasem mówiąc otw orzyło porucznikom czy nam iestnikom drogę do nadużyć, stanow iło jednak ograniczenie dotychczasow ego chaosu. W sposób zresztą nieśm iały zaczęto n alegać n a obecność tow arzyszy przy chorągw iach. W końcu gen. Komarzewski opracow ując w roku 1785 regulam in dla jazdy zaryzykow ał p róbę u stalenia stosunku liczbowego tow arzyszy i szeregow ych ja k 1 : 3, w czym k ry ła się chęć ograniczenia liczby tow arzystw a. Znalazło je d n ak zagrożone tow arzystw o potężnego pro tek to ra w osobie K saw erego Branickiego.

H etm an, od la t poróżniony z królem n a tle w alki o p rerogatyw y buławy, w ystąpił na sejm ie 1786 z ostrą osobistą napaścią na Komarzews'kiego i dem agogiczną m ową w sty ­ lu, w którym celow ał:

„Jeżeli n a teraźniejszym sejm ie m ówiłem przeciw regulanťnow i wojskowem u, to m ów ię i teraz, że żaden go nie u kładał z departam entow ych, bo w nim zapom ­ niano o najcelniejszym zaszczycie krw ie szlacheckiej, k iedy zm niejszono tow arzy­ stw o, a pocztów pomnożono. Pocztowi dezerterow ać mogą, a tow arzysz szlach­ cic i po sesjo n at i sam w potrzebie przybędzie, i dziesięciu pocztow ych przypro­ w adzić może. M ając zatym stu tow arzyszów , tysiąc w potrzebie do szeregów mieć można. Zawsze przy tej krw ie szlacheckiej obstaw ać będę, jako m ający tę cho­ rągiew od pradziada m ojego Józefa Branickiego, k tó ry w roku 1717 był m arszał­ kiem konfederacji, sukcesyw nie z domu m ojego nie wychodzącą. Użyto do tego obcego człow ieka, k tó ry krw ie szlacheckiej cenić nie um ie" 2.

ï Gfos J. W. Branickiego, het. w. kor. nazaju trz po glosie im ć p. Jerzm anow skiego posta łęczyc­ kiego w senacie na dniu 27.X.1786 m iany, Rps Ossol. 551, k. 46—47.

(5)

Dziełem hetm ana była k o n sty tu cja tegoż sejm u 1786 orzekająca:

„aby każdy tow arzysz zaciągniony pod znak i chorągiew sw oje m iejsce w szw adronie m iał i do daw ania na m iejscu swoim sow itego pocztu pod żadnym pretekstem nie był niew olny. Sam zaś gdy się od chorągw i oddalić zechce, za w iedzą kom endantów brygad, n a swoim m iejscu zostaw ić sow ity poczet, że mu wiolno będzie, stanow iem y" 3.

Prawo to, które zachow ało sw ą w ażność do końca istnienia kaw alerii narodow ej, utrw aliło in sty tu cję s-owitego oraz zabójczą dla uporządkow ania tej form acji cechę to­ warzysza, który ja k kam eleon wciąż się mógł przem ieniać z przytom nego na sowitego et vice versa. Łatwo można obliczyć, ja k ie korzyści daw ała szlachcie insty tu cja sow i­ tych pocztów, n aw e t już w okresie uporządkow ania gospodarstw a chorągw ianego. Gaża tow arzysza w czasie sejm u czteroletniego w ynosiła 1200 zł rocznie. Tow arzyszow i sow item u potrącano z tej gaży n a pełne utrzym anie i w yekw ipow anie dw óch szerego­ w ych w raz z rem ontem ich koni 996 zł, czyli tow arzysz otrzym yw ał z pustego ty tu łu swego stanow iska 204 zł rocznie in tra ty 4. Początkow y w kład tow arzysza w ynosił w praw ­ dzie dw a konie dla pocztow ych, które to konie zresztą były n ad e r często w opłakanym stanie, a nieraz w ogóle ich brakło. Je śli naw et policzym y w artość tych koni po ce­ nach rem ontów w ojskow ych, to je st po 180 zł, to po niecałych dwóch latach w kład sow itego tow arzysza w racał mu się i odtąd poczet odrzucał czysty roczny zysk 200 zł.

W opinii szlacheckiej, roztkliw iającej się nad „heroizmem" tow arzystw a, często spo­ tykam y się ze zdaniem o szczupłości ich uposażenia. Trzeba je d n ak stwierdzić, że z ga­ ży tow arzysza m ożna było utrzym ać niem al trzech dragonów lub czterech gem ejnów piechoty. Zapewne, że w yszukane i kosztow ne um undurow anie i uzbrojenie kaw alerii narodow ej pow iększało koszty w łasne, trzeba jed n ak stw ierdz ć, że nie licząc naw et licznych gwałtów i wymuszeń, towarzysz, a zwłaszcza sow ity, był w brew często spoty­ kanej opinii synekurzystą. W yraźnie stw ierdza to gen. C i c h o c k i w m em oriale z roku 1793, związanym z redukcją armii:

„Towarzystwo k aw alerii narodow ej i pułków przedniej straży—czytam y w me­ m oriale — rzucając sposób pierw iastkow y sw ojej egzystencji w stanie cywilnym, ochoczo się zaciągali pod znaki u p atru jąc w tym korzyści. Przytom ni ta k w spo­ dziew anych aw ansach, jako też przyzwoitym stanow i rycerskiem u umieszczeniu, d ając y zaś sowitych, jedni czynili to z sam ej tylko gorliw ości ku ojczyźnie, inni zaś, których los w rzędzie m niej m ajętnych postaw ił, łożąc swój m ajątek na w ystaw ienie sow itych w w idoku spodziew anych stąd 200 zł rocznego dochodu..." 5 Branicki, prom otor fatalnego z p unktu w idzenia organizacji w ojskow ości, lecz popu­ larnego w śród szlachty praw a z roku 1786, był bądź co bądź w ojskow ym ostrzelanym , ja k się tym często chełpił, w w ielu eu ropejskich kam paniach. W ystąpienie sejm ow e hetm ana niew ątpliw ie jednak kryło w sobie rachubę polityczną. N iestety trudno je st źródłowo w yśledzić k ręte m achinacje Branickiego, brak nam bowiem podstaw owego klucza, jakim byłoby archiw um hetm ana. Pozostaje je d n ak logika w ypadków , w któ­ rych przebija się pew na konsekw entna koncepcja oraz opinie i dom ysły współczesnych. Z nany je st przedłożony w przededniu zw ołania sejm u czteroletniego za pośrednic­ tw em Potiom kina K atarzynie II p rojekt zaw iązania anarchicznych k o nfederacji w oje­ w ódzkich, przeciw staw ionych p rojektow anej generalnej konfederacji sejm owej. Słusznie

з Volumina Legum t. IX, s. 34.

4 K. G ó r s k i , H istoria ja zd y polskiej, Kraków 1894, s. 230—231.

5 Gen. Ja n August C i c h o c k i , M emorial o redukcji w ojska, wyrów naniu kosztów na kupno

(6)

K a l i n k a w skazuje na Branickiego i Szczęsnego Potockiego jako n a autorów tego planu i słusznie ocenia sam plan jako pierw ow zór T arg o w icy 0. W arto je d n ak zw ró­ cić uw agę, ja k istotną rolę w tym p rojekcie odgryw a k aw aleria narodow a.

„Potrzeba naprzód — czytam y w m em oriale — zaciągnąć w ojsko, a później przystąpić do zaw iązania konfederacji. Sposób niżej w ykazany zdaje się ku temu najw łaściw szy. 1-mo: N ajprzód potrzeba zaciągnąć w Polsce w ojsko narodow e ja k można najprędzej, o ile można bez w ielkiego rozgłosu; tak żeby kiedy rzecz cała odkryje się, ci którzy by zechcieli przeszkodzić, spostrzegli się, że już nie ma sposobu zapobiec tem u in trygą i chytrością, a pozostałby tylko jeden śro­

dek —■ wziąć się do oręża... 2-do: Dołączamy anszlag, co będzie kosztow ał zaciąg jednej b rygady narodow ej składającej się z czterech tysięcy jazdy, z których połow a służyć ma jako szlachta — tow arzysze, druga jako do pocztu należąca... Stosując się do tego anszlagu można będzie zaciągnąć tyle brygad, ile się podoba. 3-tio: Skoro w ojsko zostanie zaciągnione, składająca go szlachta tak sam a osobiście jako też i z pom ocą sw ych przyjaciół pom agać będzie zaw iązaniu konfederacji w w ojew ództw ach: wołyńskim , podolskim, bracław skim , kijowskim, w sieradzkim , w W ielkiej Polsce i w b rzesko-kujaw skm . Głównymi zaś jej do­ wódcam i będą hetm an w ielki hr. Branicki i w ojew oda ruski hr. Potocki. Je śli plan takow y będzie przyjęty, w ielu polskich m agnatów przystąpi do tego zw iąz­ ku, m iędzy innymi: hetm an polny koronny hr. Rzewuski, cała fam ilia Potockich, fam ilia Sapiehów i familia W alew skich z w ielom a innym i" 7.

W planie tym mam y nie tylko w ytyczenie taktyki, k tó ra będzie później w cielona w życie, ale prezentują się w nim obok tró jcy późniejszych m atadorów targow ickich filary stronnictw a hetm ańskiego na sejm ie: Kolumna—W alew ski woj. sieradzki i marsz. Kazimierz N estor Sapieha. J a k wiadomo, drogi „familii Potockich" rozeszły się póź­ niej. K atarzyna II odrzuciła pro jek t licząc na uległość S tanisław a A ugusta, w ietrząc w projekcie podejrzane analogie z barszczyzną i trzeźwo w skazując, że nie podobna zaciągać w ojsko i zaw iązyw ać konfederacje prow incjonalne bez rozgłosu. Je śli nie dało się w ięc zrealizow ać zam ysłów hetm ańskich w brew sejmowi, to należało je prze­ prow adzić na sejmie.

W kam panii przedsejm ow ej zagadnienie aukcji w ojska w ysuw a się n a czołowe m iejsce. W ch arakterystycznej dla początków sejm u czteroletniego konfiguracji ugru­ pow ań politycznych, kiedy to późniejsi „patrioci" i stronnicy hetm ańscy łączą się w opo­ zycji przeciw królow i i Radzie N ieustającej, lęgną się koncepcje i hasła dwuznaczne i obosieczne. M iałem sposobność gdzie indziej w skazać na ten m om ent przy zagadnie­ niu popisow ych m ilicji w ojew ó d zk ich 8. Podobnie przedstaw iała się spraw a z pow szech­ nie sław ioną w publicystyce sejm ow ej kaw alerią szlachecką. Poprzez w ypow iedzi pu­ blicystyczne w tej spraw ie snuje się m otyw acja klasow a, w skazująca, że z istoty szla­ checkiego państw a w ynika potrzeba szlacheckiej siły zbrojnej. D obitnie w yraził ten pogląd autor „Głosu dow odzącego" pisząc:

„W ojsko to, któ re w ystaw ić mamy, n a cóż? W szak n a obronę ojczyzny! Czyjąż ona je st ojczyzną i czyim interesem je st najw ięcej jej bronić? W szak sam ej szczególnie szlachty... U nas, gdy jeden tylko stan szlachecki w szystkie najw ażniejsze posiada prerogatyw y, co zagrzew ać będzie chłopa lub m ieszczanina β W. K a l i n k a , S e jm czteroletni t. I, Kraków 1895, s. 78—86.

7 W K a l i n k a , O statnie lata panow ania Stan isła w a A ugusta. D okum enta do historii drugiego

i trzeciego podziału, Poznań 1868, s. 105—106.

8 E. R o s t w o r o w s k i , H ugo K ołłątaj wobec zagadnienia obyw atelskiej -siły zbrojnej (1784—1793). „ P rzeg ląd H istoryczny“ t. XLII, W arszaw a 1951.

(7)

m iast pom niejszych do tak gorliw ej (jak trzeba) obrony ojczyzny, gdy on w n iej żadnych nie kosztuje słodyczy i wie, że w pogranicznych państw ach jem u po­ dobni ludzie ży ją daleko szczęśliwsi i w lepszym pow ażaniu?" 8

O bok zastarzałego przesądu o w alorach m ilitarnych szlachty i chęci pozyskania popularności w ysuw ano również w zględy „praktyczne” . Zaciąg tow arzyski łudził pozo­ ram i taniości. W istocie przy form ow aniu now ych jed n o stek w ydatek początkow y na k aw alerię narodow ą był z pow odu tegoż zaciągu niew spółm iernie niski w porów naniu z pełnym ekw ipow aniem regularnych regim entów . Powszechnie w ysuw ano argum ent, że szlachta pod bronią będzie stanow ić zarów no ochronę przed zakusam i tyranii, ja k i najskuteczniejszy środek zw alczania buntów i zbiegostw a chłopów. Głoszono w koń­ cu, że w k ra ju nizinnym, bez fortec i o rozległych granicach, liczna i ruchliw a jazda stanow i n ajlepszą obronę. O biegow ym poglądem jest, iż obok m ilicji arm ia reg u larn a w inna w ynosić 60 000 ludzi i w jednej trzeciej składać się z k aw alerii polskiego auto­ ram entu. Pogląd ten podzielał i K o ł ł ą t a j w „Listach anonim a", postu lu jąc w swym projekcie 60-tysięcznego etatu utw orzenie 22 400 jazdy narodow ej jako „najtańszego żoł­

nierza" i likw idację pułków dragońskich. Zdaw ał sobie spraw ę w ielki reform ator, iż „naw zajem i to trzeba wziąć pod uw agę, że k aw aleria narodow a i pułki przedniej straży je st to w ojsko najuciążliw sze dla naszego pospólstw a", sądził jednak, że „przy dobrym w ojska gospodarstw ie" uda się w drożyć tow arzyszy do dyscypliny 10.

N a początku sejm u czteroletniego stronnictw o hetm ańskie niedw uznacznie chw yta w sw oje ręce inicjatyw ę w spraw ach w ojskow ych „patrioci" zaś, związani z hetm ańskim i w spólną w alką z D epartam entem W ojskow ym , przez dłuższy czas ślepo podążają z tyłu. Program hetm ański w spraw ie kaw alerii narodow ej najdobitniej został w yrażony w in­ strukcji w ojew ództw a w ołyńskiego. „Posłowie najw iększą baczność zachow ają — czy­ tam y w tej instrukcji — aby k aw aleria narodow a i lekka jazda żadnego uszczerbku nie poniosła, aby ich korpus lub w tej proporcji albo wyższej, gdyby można, pow iększa­ nym był..." C horągiew ma liczyć co najm niej 150 głów (dawne chorągw ie liczyły około 30 głów, a w ięc proponow ano pięciokrotną aukcję), a osobę króla oddaje się pod straż kaw alerii narodow ej. P ostulaty te n ab ierają pełnej w ym ow y politycznej, gdy zesta­ w im y je z żądaniem, aby „jeśli o k o lc zn o śc i dla dobra k raju w ym agać będą konfede­ racji, inaczej podnoszone być nie mogły tylko po w ojew ództw ach" 11. Pod nieobecność hetm ana w pierw szym okresie sejm u robotę hetm ańską prowadzili W ielkopolanie z woj. sieradzkim W alew skim na czele. N a sesji prow incjonalnej 11 października 1788 prow in­ cja w ielkopolska uchw aliła pro jek t aukcji arm ii do 56 tys., w czym 29 686 kaw alerii (53%), oraz podniesienie chorągwi do 150 głów (75 tow arzyszy i 75 pocztowych) 12.

W ojew oda W alew ski dem agogicznie przelicytow ał w „patriotyzm ie" K ołłątaja, rzu­ cając na plenum sejm ow ym słynny i jednogłośnie p rzyjęty w niosek o 100 000 armii. Zaczęły się przew lekłe d eb aty nad etatem w ojska i podatkam i n a ten cel, ju n a cy het­ m ańscy nie przejm ow ali się jed n ak tymi „form alnym i" drobiazgam i. Rozdm uchując pai- n ik ę w yw ołaną w ieściam i o w rzeniu chłopskim na U krainie, głosząc, że n a wiosnę „zacznie się taniec", naw oływ ali do posadzenia szlachty n a koń. D elikatną ze względu n a kieszenie szlacheckie spraw ę budżetu w ojskow ego rozw iązyw ał hetm an z „genialną prostotą", radząc zaciągnąć pożyczkę. K ilkakrotnie w ysuw ana przez stronników h et­

» Glos dowodzący, iż w w ojsku republikańskim pow inna być um ieszczona jak najw iększa liczba

szlachty, z przyczyn a m i w aleczności takiego w ojska probującem i, b. m. i r., s. 2.

10 H. K o ł ł ą t a j , L ist anonim a cz. I, O podżw ignieniu sil krajowych, 1788 r., s. 87—88.

11 Instrukcja w ołyńska z 20.V III. 1788. AGAD Zbiór Popielów 180. Postulaty W ołyniaków były po­ pularyzow ane w druku pt. E kscerpt p unktów instrukcji woj. wołyńskiego.

12 P rojekt do pom nożenia w ojska podany na sesji P row incji W ielkopolskiej dnia 11 października

(8)

m ańskich: W alew skiego, Strojnow skiego i Suchorzewskiego m yśl pow ołania pod broń popisow ych m ilicji szlacheckich nie uzyskała jed n ak aprobaty s e jm o w e jls. Dnia 25 lu ­ tego 1789 r. poseł au striacki de Caché pisał w tej spraw ie do W iednia:

„P rojekt popisów im dłużej je st rozb'erany, tym w ięcej nieufności podnieca do hetm ana Branickiego... je st ogólne mniem anie, że na czele niek arn ej milicji chciałby on ogarnąć całą w ładzę hetm ańską bez żadnego ograniczenia, co się opo­ zycji a zw łaszcza rodzinie Potockich nie podoba. Nie przejdzie w ięc ten p ro jek t" 14.

Spraw a m ilicji popisow ych spaliła na panew ce, rów nocześnie je d n ak 13.1.1789 r. ude­ rzył Branicki w znaną nam nutę.

„Uform owanie infanterii naszej, zarekrutow anie, w yegzercytow anie onej, przeistoczenie rolnika w żołnierza, w lanie w niego now ej duszy, urządzenie ar­ tylerii, w któ rą tyle wchodzi sciencji mało jeszcze u nas znanych, sporządzenie do nich rekw izytów , m ilionow ych w ydatków potrzebują i ledw ie za lat kilkana­ ście przy w ielkiej aplikacji i dozorze podobnym i stać się mogą do w ojska mo­ carstw nas otaczających. Pójdźm y do sprężyny narodow ej, do geniuszu polskiego, 'który w najzaw ilszych Rzeczplitej okolicznościach był naszym ratunkiem !" Po­ mnóżmy więc, nie oglądając się na całokształt prac nad etatem , chorągw ie kaw a­ lerii z 32 głów na 150 i „regim enta dragonii przeistoczym y w pułki przedniej straży". „Ten żołnierz nie potrzebuje kantonów na rek ru ty — w ołał mistrz d e­ magogii — i ten sam szlachcic zaciągnie się, który sam sobie płaci".

W istocie, obok podatków spraw a rekrutow ania do piechoty, której nie można było rozw iązać łapankam i ludzi luźnych, ja k to starano się uczynić k o n sty tu cją ze stycznia 1789 r., i któ ra m usiała prow adzić do poboru chłopów — poddanych, nastręczała n a j­ w iększe trudności w pracach sejm ow ych nad etatem . „Bywały w kam paniach" hetm an podsunął w porę najlepsze rozwiązanie, zapew niając uroczyście: „zaręczam na tego Boga, którem u przysięgałem , że w pierw szym w zroście swoim ta k aw aleria zrów na się zagranicznem u konnem u w ojsku". O bok niem al pięciokrotnej aukcji kaw alerii narodo­ w ej i likw idacji dragonii plan hetm ana zaw ierał niejasno sform ułow aną a groźną kon­ cepcję zaciągu jazdy.

„Zaciąg jej trzeba, ażeby stany trzem lub czterem pow ierzyły ludziom, gdyż ten zaciąg nie w yskoczy na zaw ołanie. O rdynanse najroztropniejsze nie dopełnią onego, ale rzeźwa i z zapału w ypływ ająca egzekucja. Rozskoczyć się trzeba d rozesłać po w ojew ództw ach zaciągając re et nom ine tow arzystw o, a ta k gdy b rat brata zasiągać będzie, nietylko na nieprzyjacila, ale na lwa uderzym y". Proponując pow ołanie do życia niezależnych od Komisji W ojskow ej werbowników, słusznie przew idyw ał Branicki, że p rojekt ten wzbudzi podejrzenia, i sta ra ł się w skrze­ sić zaufanie dla w ładzy hetm ańskiej.

„Trzeba, ażebyśm y choć trochę jeden drugiem u w ierzyli — kończył hetm an sw oją m owę — bo ja k nie zaufam y jeden drugiem u, to trzeci pew no nas oszu­ ka. Tym to przedtym zw yciężała Rzplita i owi sław ni mężowie, którym po śm ierci staw iam y statuy, bo byli użyci, bo m ieli w iarę i onej dochow yw ali..."15. u E. R o s t w o r o w s k i , о. c., s. 351—53.

14 D e C a c h é, 25.11.1789; K a l i n k a , S e jm czteroletni t. I, s. 359.

ib D iariusz se jm u ordynaryjnego pod zw iązkiem konfederacji... w- W arszawie rozpoczętego roka pańskiego 1788 t. II, cz. 1, W arszaw a, druk. nadwor. J.K.M-ci i P. Komisji Eduk. Narodowej, s. 114—115.

(9)

N iestrudzony w w ojow niczym zapale W alew ski odział plan hetm ana w konkretną formę pro jek tu złożonego do laski 26 stycznia. P rzedstaw iając ów p ro jek t woj. sie­ radzki uroczyście zaręczył, że Komisja W ojskow a działając przez kom endy dyw izji nie tylko n a teraźniejszą wiosnę, ale i na przyszłą nie w ystaw i proponow anej ilości jazdy.

„Trzeba tu inne wziąć przed się zaradzenie, chcąc w m aju koniecznie jakąśkol- w iek obcym narodom w ystaw ić reprezentacją, niech stany sejm ujące w ybiorą spośród siebie kilka lub kilkanaście osób m ających .po w ojew ództw ach sw oje

różne związki i influencje..." 10

Ten ostatni p unkt pro jek tu spotkał się nazajutrz z ostrą odpraw ą ze strony posła brasław skiego W aw rzeckiego: „bo zaciąg, czyli w erbunek, do stanu cyw ilnego niezw y­ czajnie przenosi, bo z pod dozoru i zw ierzchności Komisji W ojskow ej w yłącza, bo na ostatek może... stać się przyczyną p arty k u larn y ch związków spokojność krajo w ą obra­ żających" 17. R eplikow ał stronnik hetm ański M ierzejew ski, w skazując na powolność procedury regularnego zaciągu, k tórej uniknie się „gdy brat szlachcic brata, przyjaciel przyjaciela, krew ny krew nego zaciągać będzie". Jak o kand y d ata do kierow ania zacią­ giem w skazyw ał M ierzejew ski sam ego W alew skiego, jako „że ten gorliw y obyw atel nie tylko dobra, ale i serca w w ielu w ojew ództw ach posiada", oraz zalecał w ybór in­ n ych „równie gorliw ych mężów" ls.

Stronnictw o hetm ańskie niew ątpliw ie m iało dokładnie opracow any plan w ażnej ak ­ cji w erbunkow ej i po dotychczasow ych dośw iadczeniach sejm ow ych liczyło na prze­ forsow anie swoich kandydatów , nazw isk jednak tych kandydatów , poza W alewskim, nie znam y 19. A utorzy „O ustanow ieniu i upadku konsty tu cji 3 m aja" pisali, iż

„w yszedł pro jek t śpiesznej jej [kaw alerii narodow ej] rekrutacji, z w ym ie­ nieniem najzdolniejszych do tego osób, które w szyscy stronnikam i Branickiego być znali, a którym pro jek t ten w ładzę bez granic nadaw ał. Tu już każdy łatwo m ógł postrzec, o co szło w utw orzeniu kaw alerii narodow ej i jakiego gatunku była Branickiego gorliwość. P ow stała słuszna nieufność" 20.

P rojekt W alew skiego stał się przedm iotem burzliw ych, przeplatanych alarm ującym i w ieściam i o buntach ukraińsk ch debat w dniach 4 ■— 6 lutego 1789. S praw a nie szła gładko po m yśli hetm ańskich, przeciw ny projektow i m arszałek M ałachow ski przew le­ k a ł o b ra d y 21. Król, n ad e r zresztą ostrożnie, w skazyw ał w swej mowie, że zanim przy­ stąpi się do zaciągu, należy zabezpieczyć fundusze, a zaciągu dokonać przez dywizję. Stanisław A ugust usiłow ał usunąć w prow adzone przez hetm ańskich iim ctim między spraw ą k aw alerii narodow ej à sy tu acją n a Ukrainie.

„Przyznaję, że kaw aleria narodow a jest to kw iat żołnierstw a polskiego... — mówił król — ale z drugiej strony trzeba przyznać, że czyli skąpość żołdu, czyli daw ne defekta i niekarność są przyczyną sarkania na nią poddanych u k raiń ­ skich. Pytam się, jeżeli dziś mało co w ięcej nad 2000 kaw alerii narodow ej tam znajdującej się daje pow ód do sarkania i narzekań, cóż by tö było, żeby k ilk a­

io D iariusz sejm u ordynaryjnego... 1788 t. II, cz. I, s. 289. 17 Tamże, s. 341.

18 Tamże, s. 346.

19 W zachow anym w Bibl. Ossol. druku projektu W a l e w s k i e g o pt. Zaciąg kaw alerii naro­

dowej i pułków przedniej stra ży w Koronie — nie w yszczególnia się nazw isk werbowników. ■ Pełno­ mocnictwa ich są nader szerokie. Skarb ma im przekazać fundusze, brygadierow ie zaś i rotm istrze m ają „rozporządzenia tychże we wszystkim dopełniać..."

20 O ustanow ieniu i upadku konstytucji polskiej S-maja cz. 1, Metz 17ЯЗ, s. 86.

21 E. M а с h a 1 s к i, S tanisław M ałachow ski m arszałek sejm u czteroletniego, Poznań 1936, s. 54—55.

(10)

n aście ty sięcy w ojska n a leże tam zaprowadzić? To samo m ogłoby pom nożyć okazję bliskiego do tego b u n tu " 22.

S tanisław K ostka Potocki, opow iadając się za aukcją k aw alerii narodow ej i likw i­ dacją dragonii, żądał uchylenia w niosku o zaciągu przez „osoby zaufanie i miłość w obyw atelstw ie m ające” , k tó ry to w niosek jego zdaniem mógł nasuw ać podejrzenia 0 zdradzie czy podstępie. K rytykow ał mówca brak dyscypliny i gospodarstw o w b ry­ gadach, „które są kluczam i do nieprzyzw oitych zysków i frym arków ". Proponow ał zre­ form owanie zaciągu tow arzyskiego, usunięcie tow arzyszy „w kolebkach lub szkołach będących", w prow adzenie stosunku liczbow ego 2 pocztow ych n a jednego tow arzysza 1 zaprow adzenie rem ontu skarbow ego, aby „przestały konie żołnierskie orać i upra­ w iać party k u larn y ch pola" 23. W poglądach Potockiego znajduje, naszym zdaniem, w y­ raz koncepcja k ołłątajow ska aukcji kaw alerii narodow ej połączonej z jej reformą.

Z frontalną i śm iałą opozycją w ystąpił podskarbi litew ski Stanisław Poniatow ski, głosząc p rym at piechoty i uderzając w istotę system u tow arzyskiego.

„N akazyw ać*nagle zaciągi k ilkunastu tysięcy szlachty i ta k raptow nym spo­ sobem, je st to praw ie zrobić coś podobnego do pospolitego ruszenia, a pospolite ruszenie w ojskiem nazyw ać się nie może ani na jego principiach formować w oj­ ska nie należy". Z pow ołania pod broń „tak licznej zgrai ludzi... pocznie się nie- regularność, nieufność i krzyw dzenie obywatelów... a z czasem i ostatnie k raju zniszczenie nastąpić może". „I to teraz żądane pom nożenie w ojska je st n ajsp ra­ w iedliw szą dla nas radości pobudką — ostrzegał Poniatow ski —- broń Boże, aże­ by w czasie nie dało przyczyny pow szechnego żądania zw inięcia jego, ja k już w początkach teraźniejszego w ieku w idzianym było" 24.

Te jed n ak głosy k ry ty k i i przestrogi n iknęły w dem agogicznej w rzaw ie krasomów- stw a stronników hetm ańskich. Branicki, W alew ski, Sapieha, Suchorzewski, Suchodol­ ski, M ierzejew ski i inni dali koncert wymowy, hipnotyzując izbę zapow iedzią tajem ­ niczych w ydarzeń n a wiosnę. W praw dzie m usiał hetm an przyznać, że obecni tow a­ rzysze „to są, ja k ich pospolicie zowią, dobrzy ludzie, co i z potaziem pójdzie na fry- jor i z talerzykiem u stołu stanie",25 w ekslow ał jed n ak dyskusję n a przeszłość i przy­ szłość z pom inięciem kłopotliw ej teraźniejszości, w yw oływ ał duchy Chodkiewiczów i Sobieskich, roztaczał obraz w spaniałego rycerstw a przyszłości. N ajbardziej osław io­ nym w ypadem Branickiego stało się zdanie:

„W iem z praktyki, bom byw ał na kam paniach. Mówię, że gdy postaw i się żołnierza podług tak ty k i w yćwiczonego, chociaż już byw ałego na w ojnie, który pół ducha m a w ybitnego, trzeba go z tyłu fuklam i popychać, żeby postępow ał, a brat na b rata dosyć je st kiedy zaw oła: dalej p an ie Pawle, panie M ichale!" 26 J a k można było rzeczowo dyskutow ać o spraw ach w ojskow ych z ludźmi, którzy na przykład, ja k Suchodolski, odpow iadali na argum ent o konieczności jednolitego rem ontu kaw alerii:

22 D iariusz t. II, cz. 2, s. 16. 23 Tamże. s. 10—II i 17--I8.

24 Tamże. s. 43 — 46. Użyte przez Poniatow skiego stowo „ z g ra ja “ wywotato wielkie oburzeni« w śród obrońców kaw alerii narodow ej. Por.: J. N o w a k , Satyra polityczna sejm u czteroletniego, K ra­ ków 1933, s. 113—114; M. W o l s k i , Obrona Stan. A ugusta, „Rocznik Tow. H ist. Liter, w P ary żu “ , 1868, s. 74; Rps Ossol. 540, s. 54.

25 Tamże, s. 32.

(11)

„nie je st tu czas, abyśm y zaciąg zaczynali od m ierzenia koni. N ie konie nam mierzyć, ale w aleczność potrzeba" 27.

D ebaty toczyły się nad spraw ą dragonii, ilości głów w chorągw iach kaw alerii, sto­ sunkiem liczbow ym tow arzyszy do pocztow ych i sposobem przeprow adzenia zaciągu. W głosow aniu nad przem ienieniem dragonii na straż przednią hetm an uzyskał św ietne zw ycięstw o: 152 głosy przeciw ko 3 28. Ciężkie w alki toczono o ilość głów w chorągwi. Zw alczając p ro jek t o stugłow ych chorągw iach w ołał Branicki:

„D w akroć tu przysięgałem i teraz w zyw am Boga n a św iadka, że ten p rojekt je st na to, aby się szlachta n ie m iała gdzie m ieścić" 29.

W iadom o, że rychło po entuzjastycznej uchw ale o 100 000 arm ii sejm zdecydow ał ograniczyć e ta t do 60 000. N ie bacząc jednak na to hetm ańscy, pow ołując się na praw o z dn. 20 października, dostosow yw ali ilość jazdy do n ieaktualnej już cyfry 100000 i w ten sposób, m ydląc oczy schem atem 1/3, przeforsow ali aukcję jazdy do faktycznej połow y całego w ojska (20 000 z sam ej Korony). W głosow aniu nad tą spraw ą odnieśli zw ycięstw o 120 głosami przeciw 5 1 30. W spraw ie stosunku liczbowego tow arzyszy do pocztow ych Branicki utrącił w niosek o dw óch szeregow ych na jednego tow arzysza, ar­ gum entując niem ożnością w ystaw ienia przez ubogiego tow arzysza 3 koni i odtrącając myśl o rem oncie skarbow ym . P am iętajm y nota bene, że tenże Branicki na sejm ie 1786 r. zapew niał, iż każdy tow arzysz może w potrzebie przyprow adzić 10 pocztowych.

Porażkę poniósł hetm an jedynie w w ażnej spraw ie rekrutacji. „O byw atele cieszący się m iłością w w ojew ództw ach" nie wzbudzili zaufania w iększości sejm ow ej i posta­ nowiono, iż zaciągi po daw nem u będą przeprow adzać rotm istrzow ie pod zw ierzchnic­ twem Komisji W ojskow ej, a kom pletow anie chorągw i ma być ukończone do dn. 31 maja 1789 r . 81. Sejm obrał w ięc w tej spraw ie pośrednią drogę między skrajnie anarchicznym wnioskiem Branickiego a koncepcją królew ską rekrutow ania przez dyw izje i brygady. Rotm istrzowie stanow ili elem ent cyw ilny, rek ru tu ją cy się spośród zam ożnej szlachty (rotm istrz m usiał ręczyć swoim m ajątkiem za gospodarkę chorągw ianą). H etm an chciał ich wziąć na żołd, sejm jednak, w którym zasiadało w ielu rotm istrzów, odrzucił dn. 28 sierpnia 1789 r. tę myśl, jako „uniżającą“ ich stanow isko 32. Istniała sw oista d oktryna o roli rotm istrza jako czynnika pośredniego m iędzy w ojskow ością a stanem cywilnym. W yrazicielem tej d o ktryny stał się M ichał Czacki, k tó ry w mowie z dn. 28 sierpnia Í789 r. pow iedział:

„A co niegdyś uprzedzone um ysły o w ładzy tw ierdzili hetm ańskiej, m ieniąc ją pośredniczą m iędzy w olnością i m ajestatem , to w rzeczy być pow inni rotm i­ strze kaw alerii narodow ej, by żołdowego żołnierza w strzym yw ali, a b y stanow i

cyw ilnem u nie przewodził. Skoro albowiem przez żołdowość żołnierz i obyw atel

27 D iariusz t. II, cz. 2, s. 35.

28 Tamże, s. 57. 29 Tamże, s. 32. 30 Tamże, s. 75.

31 Volum ina Legum t. IX, s. 70.

32 Rps Czart. 2348, s. 628. Spośród posłów godności rotm istrzow skie piastow ali m. in.: Feliks Lubieński, Ja n Lipski, Arnold Byszewski, Michał Czacki, Eustachy Sanguszko, Józef Bieżyński, Adam Czartoryski, Szczęsny Potocki, Andrzej Cielecki. W niosek hetm ański m iał jed n ak wielu zwolenników wśród rotm istrzów , o czym św iadczy Prośba rotm istrzów kaw alerii narodowej w o jska koronnego do

P rześwietnych S tanów Skonfederow anych R zplitej, podpisana przez 47 rotm istrzów i ogłoszona d ru ­

kiem. Jest rzeczą charakterystyczną, że w śród tych podpisów nie figuruje żaden z ustalonych przez n as roimistrzów -posłów. Pod Prośbą w idnieją n atom iast podpisy zdeklarow anych ludzi hetm ańskich,

(12)

stanąli między sobą odm iennym i istotam i, w aga m iędzy nimi w ielkim praw odaw ­ czej mocy stała się zam iarem " 33.

Branicki odniósł1 więc w lutym sukces połowiczny, bowiem spraw a rek rutacji w ym knęła mu się w zasadzie z rąk. Pole do działania otw arło się znów w sierpniu, gdy sejm przystąpił do dyskusji nad etatem i obsadą szarż oficerskich. S ytuacja na arenie sejm ow ej uległa jed n ak zmianie. Kończył się okres, kiedy to na skutek w spólnej opo­ zycji przeciw Radzie N ieustającej i królow i istniał zbieg sy tu acy jn y łączący w szeregu zew nętrznych w y stą p 'e ń stronnictw o patriotyczne i hetm ańskie. O ile Branicki n a prze­ łomie lat 1788 — 1789 przeprow adzał na sejm ie w w ielu w ypadkach sw ą wolę, obecnie czeladka hetm ańska znajduje się w m niejszości i przechodzi do tak ty k i obstrukcji. W debatach nad etatem poważono się w ogóle zakw estionow ać rację bytu godności hetm ańskiej. D arem nie forsow ał Bran.cki na stanow iska generalskie sw oje kreatury, jak: W alew skiego, K urdw anow skiego czy A ntoniego Pułaskiego 34.

W yrazem obudzonej czujności w zw iązku z auk cją kaw alerii narodow ej może być liczny poczet projektów sejm ow ych, zm ierzających do usunięcia w ojskow ych od udzia­ łu w sejm ach i sejm ikach oraz od piastow ania urzędów 35. W publicystyce rzecznikiem

tych projektów był autor „M yśli nad stanem praw odaw czym w Polszczę", ostrzegający przed tyranią hetm ańską. Z pow odu takich zakusów na p rerogatyw y szlacheckie ude­ rzył na alarm inny anonim, którego p erspektyw a przew agi w ojskow ych bynajm niej nie przestraszała:

„Lecz dajm y na to ·—■ pisał on — iżby stan w ojskow y wziął kiedy górę w n a ­ rodzie... cóż stąd za ta k w ielk e złe w yniknie dla Rzplitej?... Bo któż nasze w oj­ sko składa? W szak nasi współziomkowie, wszak posesjonaci, w szak ich bracia, krew ni, ojcowie, dzieci, znajdow aliby się w cyw ilnym stanie. W szak dobra, m a­ jątki, acz w ojskow ych, ale do cyw ilnego należą rządu... a potym czyż duch ry ­ cerski zm niejsza republikańskie cnoty?" 30

W ypow iedział się w tej m aterii również republikański m entor — hetm an R z e ­ w u s k i :

„O ficer jednak i tow arzysz uczestnikiem obrad titulo szlachcic w edług praw daw nych być może. Bo dla Rzplitej ja k jest potrzeba, aby obyw atel był żoł­ nierzem , tak niebezpieczna jest, aby żołnierz zapom niał, iż je st obyw atelem . A kto by stan żołnierski od prerogatyw obyw atelskich zupełnie oddzielonym chciał uczynić, tedy hostis patriae sit" 37,

Sejm nie pow ziął w praw dzie uchw ał ograniczających praw a polityczne w ojskow ych, nie przeszły już je d n ak dalsze niebezpieczne wnioski, ja k p ro jek t (którego zapowiedź w idzieliśm y już w instrukcji w ołyńskiej) pow ierzania tow arzyszom w arty m arszałkow ­ skiej, straży przy królu i służby garnizonow ej w s to lic y 38.

33 M owa M ichała Czackiego podczaszego kor. roim isirza kaw. nar... na se sji sejm ow ej dnia 18

sierpnia miana (dr.).

34 Rps Czart. 2348, s. 614 i 628; К a 1 i n к a t. I, s. 620 i nn. W związku z kandydaturą Kurdwa- nowskiego por. w iersz Z a b ł o c k i e g o , Na foksal w Warszawie, P ism a F ranciszka Zabłockiego, zebrał i wydał B. Erzepki, Poznań 1903, s. 181—82.

35 Można tu przytoczyć następujące drukow ane projekty do konstytucji: Ubezpieczenie prerogatyw

stanu cyw ilnego; Waga m iędzy stanem cyw ilnym i w ojskow ym ; W arunek dla wojska; P rojekt do odłączenia w ojskow ych od rządu cywilnego; S ta n cywilny.

36 U wagi z powodu osobliwego i w kraju n a szym niesłychanego dotąd wniesienia, aby stan w oj­

sk o w y Oddalony był od przyw ilejów obyw atelstw a w Polszczę, b. m. i r., s. 5. .

37 Sew eryna R zew uskiego h et. poi. k^r. p u n kta do jorm y rządu, b. m. i r.

(13)

*

Zobaczmy obecnie, ja k ocenili w spółcześni przeprow adzoną przez Branickiego aukcję kaw alerii narodow ej. Na wieść o lutow ej uchw ale z w ielkim pośpiechem w ydał płk. Karol G r i e s h e i m broszurę pt. „Réflexions sur la nouvelle form ation de ľarm ée de Pologne et principalem ent sur celle de la cavalerie". W e w stępie zaopatrzonym datą 3 m arca 1789 w yjaśnia autor, iż z pow odu nagłości spraw y nie może czekać z publika­ cją na tłum aczenie polskie i zapow iada, że na zachętę w ielu polskich panów powziął m yśl w ytknięcia „starych zw yczajów, k tóre w y d ają się sprzeczne z dzisiejszym i zw y­ czajam i w ojskow ym i i przez to mogą się stać zgubne dla Polski". N ie wiem y konkretnie, na zam ówienie jakich to- polskich panów G riesheim — eg zercyjerm ajster kaw alerii litew skiej —■ podjął sw oją pracę; pew ne poszlaki w skazują na jego zw iązek z P uław a­ mi 39 i z het. O gińskim 40. Broszura G riesheim a stanow i bardzo fachow ą i rzeczową k ry ­ tykę niedorzeczności system u tow arzyskiego. A utor zachow uje w szelkie w zględy dla w aleczności stanu szlacheckiego i stoi na stanow isku zapadłego praw a o aukcji k aw ale­ rii dó 30 000. W projekcie swym ogranicza jed n ak kaw alerię narodow ą do 6000 i pozo­ staw ia jej jedynie daw ną nazwę, przekształcając ją w regularne pułki k irasjerskie zorganizow ane na m odłę pruską. Resztę, a w ięc 24 000, m ają stanow ić pułki gw ardii, dragońskie i ułańskie.

Poza czysto fachow ą k ry ty k ą Griesheim a, nie sięgającą do politycznych pobudek luto­ w ej uchw ały, dalszych opinii o aukcji kaw alerii narodow ej należy szukać nie w druko­ w anej publicystyce, ale w ulotnej rękopiśm iennej literaturze politycznej. O tw arcie pisać i mówić przeciw owemu zaciągow i było, ze względu na opinię szlachecką, rzeczą ryzy­ kowną, zw łaszcza odkąd auk cja stała się faktem dokonanym i tysiące zbrojnych tow a­ rzyszy stało się realną siłą polityczną.

Jeszcze w toku debat sejm ow ych chw ycił za pióro M ichał Z a l e s k i , poseł trocki, redagując m em oriał pod tytułem „W ady w ustanow ieniu kaw alerii narodow ej, niebez­ pieczeństw o i uciążliw ość dla k ra ju w liczbie jej n adto w ielkiej" 4I. O bok szeregu za­ strzeżeń n a tu ry technicznej, przypom inających argum enty Griesheim a, w skazyw ał autor na „uciążliwość" k aw alerii narodow ej dla ludności cyw ilnej.

„Żołnierzowi prostem u w yznaczywszy za kw aterę u chłopa kącik, kontentow ać się nim musi. Dla tow arzysza zaś trzeba zaraz izby, komory, kuchenki, stajni, składu na obrok i siano i dla ludzi m ieszkania. Gdzież u nas w k raju takie zn a j­ dzie w ygody, które zdają mu się być potrzebnym i, bez uciążliwości mieszkańca?

Przy tym ton, jak i ma szlachta o rdynaryjnie z chłopem, czyż mu przyda słody­ czy? Nie potrzeba się w ięc spodziewać, tylko kłótni, skarg i ustaw icznych n a ­ rzekań na takie w ojsko". N iedw uznacznie w ietrzył Zaleski w aukcji kaw alerii intrygę polityczną. „Kto proponuje — pisał — aby każda chorągiew kaw alerii narodow ej 150 w sobie m iała żołnierza, nie m ogę inaczej im aginow ać sobie, tylko że idzie z Rzeczpospolitą podstępem ..."

naszego na tro n ...“ oraz „C hcąc bespieczeństw o sejm ującej Rzeczypospolitej..." E s t r e i c h e r w sposób bałam utny notuje te proiekty pod nie istniejącym i tytułam i: Powierzenie kaw alerii naro­

dowej stra ży osoby króla oraz Powierzenie · p o d c za s1 sejm u · sam ej kaw alerii straży.

39 Griesheim po sejmie poselskim lubelskim 1788 r. donosił z P uław Bischofswerderowi o filo- pruskich nastrojach Czartoryskich. P isał on jako „szczery, praw dziw y G ot“ . B. D e m b i ń s k i , Pol­

ska na przełom ie, Lwów 1913, s. 146.

40 G r i e s h e i m : pisze, że w spraw ie relacji liczebnej jazdy i piechoty zasięgał jego zdania jeden z hetm anów wielkich. Reflexions, s. 9.

*1 Rps Jagiell. 956, s. 385—7. Na tekście pisanym niewiadom ą ręką znajduje się wiele poprawek o charakterze autorskim czy redakcyjnym ręki Z a l e s k i e g o . Początek mem oriału jest pisany przed uchw ałą z 6 lutego, zakończenie późniejsze.

(14)

K aw aleria narodow a zostaje określona nie tylko jako w ojsko „drogie" i „uciążliwe", lecz również jako „z czasem może niebezpieczne", ostrzega się przed w zrostem władzy hetm ańskiej.

G w ałtow ny atak na Branickiego przypuścił anonim ow y au to r zw iązany niew ątpliw ie z podskarbim P on iato w sk im 42. Anonim obok k ry ty k i organizacji tow arzyskiej podkre­ ślił z w ielką siłą społeczno-polityczny aspekt zagadnienia.

„A czymże sią stanie ta społeczność, w k tó rej rząd złudzony każe się zbroić, kupić, jedn o stajn ą suknią i koleżeństw em łączyć znacznej, a n ajw ięcej (bądźmy szczerymi) letkiej części narodu... Ja k iej ten rząd w artać będzie ufności tulących się do niego, a słabych pojedynczo istot, któ re w nim m ocnym i się, w nim bez­ piecznym i m ają praw o rozumieć? Nie jestże to sposób pew ny obrzydzenia naro­ dow i całem u tej niedołężnej form y rządu, republikantskim od możnych ary sto ­ k rató w nazw anej, w której azardują z tak ą nieprzezornością na ubrdania sw a­ w olne i zuchw ałą przemoc szlachetnych spachów, spokojność, bezpieczeństw o, w łasność ziem ianów drobnych, m ieszkańców lichych m iasteczek i jęczących w jarzm ie pierw szych, a oszukiw anych od drugich, p racujących n a obydw óch w pocie krw aw ym rolników ."

Rozw ydrzone i bezkarne tow arzystw o stanie się groźną siłą polityczną.

„Tam... gdzie w ładza w ykonyw ająca je st słabą częścią słabego zw ierzchnictwa, tam nie ma nic niebezpieczniejszego dla samego rządu, dla wolności, dla pokoju, dla całości Rzeczypospolitej, ja k ulegalizow ana nad narodow ość ja k a część n a ­ rodu, a tym w ięcej ludzi urodzenie, związki już ze sobą m ających, potem zbroj­ n ych i w jedno ciało osobno złączonych. C hybić nie może, aby ta k i corpus nie wziął z czasem ducha sam oistnego korpusu, ducha sobą tchnącego, w ięc się od­ dzieli nieznacznie od w ęzła generalnego społeczności. Chybić nie może, aby taki korpus nie w ziął ducha presum pcji, bo czucie sw ej siły, ja k rzekłem, z opinii, z urodzenia, z związków pochodzącej, dostrzeżenie bezsilności zw ierzchniego rzą­ du, łatw ość w szelka z opozycji swej zachw iania onego bardziej, gdy zechce, dać mu go naturalnie pow inna". Ja k będą w yglądać sejm iki — zap y tu je anonim — k tó re już są terenem intryg i w odzenia drobnej szlachty przez możnych, „gdy moc o tw arta przym iesza się, gdy kupa zbrojnego tow arzystw a już duchem korpusu tchnąca, mocna jednością, m ocna partią... zechce sejm iki dla siebie robić. Funda­ m ent wolności i zasada rządu pod moc korpusu jednego podbite, stąd w pływ do zw ierzchnictw a, komuż nie dadzą przew idyw ać zbrojnych nad narodem tyranów ". Z ca łą p asją uderza anonim na prom otora uchw ały, k tó ry zam ydlił oczy w iększości sejm ow ej, dążąc do utw orzenia korpusu dla w ydźw ignięcia w ładzy hetm ańskiej:

„Jeżeli n ad nim bliskiej, tęgiej i surow ej naw et udziałow a rządu m agistratura m ieć nie będzie władzy, krok tylko zrobić należy, abyśm y zginęli".

Z godnym Zabłockiego zacięciem skreślił w izerunek hetm ana-dem agoga w y­ krzykującego:

„panie M ichale, panie Pawle! hajże ha! Nuż! Dalej!... W tym sposobie m ówił i hajże ha, nuż, dalej, spraw iły swój skutek. M nie się zdaw ało w tym m omencie widzieć jarm arcznego huczka, k tó ry dobyw szy szabli n a środku ry n k u krzesze nią po kam ieniach, a chcąc kupą rozpędzić jarm ark, w oła na potaczających się od 42 W yciąg z pism a nieznajom ego publiczności pt. Sąd bezstronny sejm u 1788 5 lutego, AGAD, Zbiór Popielów 205 oraz Arch. Potockich (W ilanów) 197. Pism o to kończy się apoteozą S tanisław a P onia­ towskiego.

(15)

ściany do ściany swoich kom panów : hej tu do mnie, pan ie Pawle, panie Janie, p anie M ichale I"

Dalsze pociski posypały się ze strony przecierającego oczy stronnictw a p atriotyczne­ go. Przeciw „K atylinie" — B ranickiem u w ystąpił sam K ołłątaj, pisząc:

„N ie masz nic skończonego co do rygoru subordynacji w ojska złożonego teraz z 30 000 kaw alerii, w cale do posłuszeństw a nie przyw ykłej, a z daw na do związku konfederacji przyzw yczajonej. Lękać się teraz potrzeba Rzeczypospolitej, aby oby­ w atel am bicją i m iłością tylko w łasną zajęty, różne biorąc n a siebie postaci, nie był sobie i zagranicznej użyteczny intrydze..." 43

W grom ieniu i ośm ieszaniu hetm ana i jego czeladki w yspecjalizow ali się, ja k w iado­ mo, Z a b ł o c k i i N i e m c e w i c z . Ten o statni je st zapew ne autorem .»Ewan­ gelii św. K saw erego na pierw szy czw artek po W ielkiejnocy (24.IV.1789)" 44.

Branicki z pam fletu zam ierza w ykorzystać w rzenie n a w si ukraińskiej, aby stanąć na czele pacyfikacji i sięgając po środki nadzw yczajne, za pom ocą „panów Piotrów i Paw­ łów" uchw ycić komendę.

„Dalej panie Piętrzę, panie Pawle, panie M ichale! — przem aw ia K saw ery do »uczniów swoich« — Dalej bracia! Czw artek nadchodzi! J a słow a nie powiem, bo m nie osmolono i nikt mi już nie wierzy, ale was jeszcze dobrze nie znają, więc śm iało krzyczcie, kłam cie, szkalujcie... Nim się św iat na tym postrzeże, my bę- dziem na czele, a ja k kom endę zacapiem , nasza w ygrana, alleluja, alleluja, alle­ luja! A w szyscy, którzy to słyszeli, dziwowali się temu, lecz te w szystkie rzeczy zachowali... klnąc się duszą i ciałem, że dopełnią w szystkiego, jako im pow iedzia­ no było, i z w ielkim w rzaskiem w ołając: gdy zacapiem y kom endę, m niejsza o sławę, m niejsza o ojczyznę, buławę, siebie i sw oich utuczym, alleluja, alleluja,

alleluja! N atychm iast la tając po mieście krzyczeli: Bunty, bunty, alleluja, alleluja!"

P acyfikację w si ukraińskiej przeprow adzono jed n ak nie u ciekając się do środków proponow anych w sejm ie przez stronników hetm ańskich. Spraw a buntów w ygasała zwol­ na, a na czoło w ysuw ało się zagadnienie m ieszczańskie. Tak w satyrze Zabłockiego przemówił W alew ski do hetm ana na im ieniny 3 października 1789 r.45:

„H etm anie, odpasz od boku szable, W szystko już, w szystko u nas po diable, Albo też teraz przemów, hetm anie: Nuż panie Piotrze, nuż panie Janie! . J a nie wiem, kto ci, rubacho, radzi, Nie sam ej bo też słuchaj czeladzi, Możnaż co było radzić m izerniej J a k te pogróżki, w zruszenie czerni?

Albo, jeśli bunt miał być know any, Po co go robić przez m arkietany, Kiedyś miał tyle Janów i Piotrów

W iększych niźli ty i niż ja łotrów ".

43 Refleksje poprzedzające przyjazd do Polski jednego [z] m inistrów zagranicznych, który, jak publiczność tw ierdziła, nie m iał powrócić. Rps Jagiell. 4865, k. 15. A utorstw o K o ł ł ą t a j a stw ier­ dza w sposób kategoryczny J a n i k {Hugo Kołłątaj, Lwów 1913, s. 119) na podstaw ie niedostępnego obecnie egzem plarza z rpsu Ossoł. 333. Nie wiemy, czy ów egzem plarz był autografem K o ł ł ą t a j a , czy też J a n i k m iał jakieś inne przesłanki do swego ustalenia.

44 AGAD, Zbiór Popielów 205, k. 389. E r z e p k i i N o w a k - D ł u ż e w s k i (Satyra polityczna

sejm u czteroletniego, Kraków 1933, s. 84 — 85) przypisują Ew angelię Z a b ł o c k i e m u ; B r ü c k n e r (D zieje ku ltu ry t. III, s. 580) — Niemcewiczowi. Naszym zdaniem za autorstw em N i e m c e w i c z a

może przem aw iać pokrewieństwo utw oru z Fragm entem biblii targowickiej.

(16)

Podjąć now ą intrygę radzi je d n ak W alew ski w zw iązku ze spraw ą mieszczańską. „Chcesz m ojej rady słuchać, hetm anie?

Idą po sw oją św ietność mieszczanie, Ze ją pożyszczą wcześnie, to widzę W mocnej za niemi bardzo intrydze. Z niem i król, naród, św iatło i cnota, Ale to mało, z nam i prostota!

Rozpiszmy do sw ych ziem respective: Bracia! tu piszą praw a zelżywe...

...Oto mieszczanie! Przez nich dać m ożna kraj w zam ieszanie!"

S tronnicy hetm ańscy rozpuszczali pogłoski, że n a 25 listopada 1789 r. gotuje się w W arszaw ie rew olucja m ieszczańska. W związku z tym Sapieha dw akroć dom agał się w sejmie, aby sprow adzić do stolicy kaw alerię narodow ą 4e, do żadnych jed n ak zaburzeń nie doszło. N adchodziła pora pow tórnych w yborów poselskich i w ypow iedzenia się sej­ m ików w spraw ie elekcji. Niem cewicz w „Powrocie posła" przypom niał słynną mowę

hetm ana z 5 lutego, w kładając w u sta starosty słowa:

„W szyscy na koń w siadają i, podług zwyczaju, Zaraz panow ie p artie form ują po kraju,

Ten mówi do mnie z miną rubasznie przyjem ną: »Kochany panie Piętrzę, proszę bądź w aść ze mną! M iędzy nam i, tę w ioskę weż*niby w dzierżawę«; Drugi, żebym był za nim, puszcza mi zastaw ę...'’ 47

Rów nocześnie rozrzucono pismo pt. „Papier znaleziony w kościele ks. Dominika­ nów" 48. Anonim owy autor, może Zabłocki, a może Niemcewicz, przedstaw ił szczegółowy

plan działania p artii hetm ańskiej, w iążący zam ieszanie w ew nętrzne z obcą interw encją. P rojekt ów, trzeba przyznać, nad er w iernie przepow iadał postępow anie przyszłych targo- wiczan. Po objęciu w ładzy w szystkie m ajątki i urzędy przypadną spiskowcom.

„Przemilczam o w ojsku, któ re n atu raln ie po skasow aniu Komisji W ojskow ej, sam ow ładną w ładzą w jednym hetm ana w. kor. ręku znajdow ać się ma. Tego kw ateram i naślem y, temu przyczynim y w ojska lokację, upartem u zrabujem y arendy, tchórza nastraszym y, zuchw ałego sprzątniem y. Drżeć przed nam i w szyscy będą, ale to pod słodkim hasłem : »Dla przyjaźni w szystko wolno«. N ie dla siebie tedy j. w. hetm an żąda tej władzy, ale ją przyjm uje jedynie, by przyjaciół m ógł uszczęśliwić i ich to w łaściw ie je st interesem , nie jego". Na razie trzeba wzbu­ rzyć obyw ateli po w ojew ództw ach przeciw ko swym posłom. „Drugi sposób, zro­ bić rew olucją w kaw alerii narodow ej, przypom inając im, że oni szlachectw a nie stracili służąc w w ojsku i, jeżeli tym końcem zaciągnęli się, ażeby bronić wolności, niech ją bronią teraz przeciw ko zam achom spodlonego um ysłu posłów, którzy chcą Sasom oddać w sukcesją tron polski” .

Spodziew any w ybuch jed n ak nie następow ał. Gdy 3 m aja rębacze hetm ańscy zap y ty ­ w ali swego pryncypała: „A cóż, panie K sawery, machniemy?", Branicki odburknął: „W ara" 49. K rążące w lecie 1791 roku pogłoski, że hetm an w czasie w akacji sejm ow ych knuł zbrojny zam ach n a rząd i króla, że gotow ały się w ojew ódzkie rekonfederacje, nie

« K a l i n k a , S ejm czteroletni t. I, s. 652.

J. N i e m c e w i c z , Pow rót posla, Bibi. N ar., W rocław 1950, s. 72—73. 48 P ism a F ranciszka Zabłockiego, s. 351 — 55.

49 J. N i e m c e w i c z , Pam iętniki czasów moich. Bibl. U niw ersalna Arcydzieł Polskich i Obcych.'

(17)

urzeczyw istniały s i ę 50. Mogło się rodzić przypuszczenie, że obaw y i oskarżenia były przesadne.

*

Rzućmy obecnie okiem n a to, co działo się z k aw alerią narodow ą. Zaciągi rotmi- strzow skie dość szybko przeprow adzono w lecie 1789. O niesforności, nadużyciach, eks­ cesach k aw alerii można by pisać tomy. S kargi szlachty, mieszczan, a nade w szystko chłopów docierały zewsząd do Komisji W ojskow ej i Komisji Porządkow ych. Jak o przy­ kład zdziczenia tow arzystw a niech posłuży incydent, k tó ry zdarzył się w K rasnym staw ie, gdzie krew niak w ojew ody sieradzkiego b rygadier A dam W alew ski w sadził do aresztu całą Kom isję Cyw ilno-W ojskow ą za to, że w ydała zakaz chodzenia po pijanem u z po­ chodniam i po ulicach drew nianego m ia s ta 51. Pod tym w ięc względem przew idyw ania krytyków spraw dziły się w zupełności. O opłakanym stanie dyscypliny, w yszkolenia i gospodarki chorągw ianej w ym ow nie św iadczą rap o rty lustratorów Komisji W ojskow ej i dowódców . Przytoczym y tu jedynie opinię lu strato ra Rzew uskiego z 23.IX.1790:

„W yznać szczerze muszę, że nierów nie w ięcej w różyłem dla narodu korzyści z tego dystyngow anego korpusu w ojska, gdym nie miał ty le sposobności z bliska mu się przypatrzeć; ale teraz śmiało to powiem, że gdy w tym składzie, urządze­ niu, form acji i niedozorze zostanie nasza kaw aleria, zam iast pożytku z niej spo­ dziew anego, ciężarem się tylko stanie krajowi," 52.

F atalne dziedzictwo po B ranickim stanow iło wciąż dręczący dylem at. Spraw a reo rg a­ nizacji jazdy pozostaw ała k w estią otw artą. W r. 1791 L u d w i k ks. W i r t e m- b e r s к i przedstaw ił pro jek t now ego etatu kaw alerii n a ro d o w e j53. A utor dom agał się gruntow nej rew izji starego etatu. Je śli sejm chciał utw orzyć w ojsko m ogące staw ić czoło arm iom sąsiedzkim , to „w pierw szym początku form acji w ojska nieuchronne do tego przedsięw zięcia m iary i ostrożności opuszczono", co „spraw ił nacisk w alnych czynno­ ści..., opinia, poleganie na takich widokach, które p rak ty k a i skutek zaw odnym i okazał". Jako podstaw ow y błąd organizacyjny w skazyw ał W irtem berg p ryw atną w łasność koni, co, jego zdaniem, uniem ożliw iało „najbieglejszym wodzom" skuteczne dow odzenie jazdą. „Dosyć będzie dla przekonania rozpatrzyć się tylko na teraźniejszy stan opłakany, do którego w iększa część kaw alerii naszej spadła. W iększa część koni bez furażu, bez po­ rządnych siodeł i ta k niezręcznie chełznanych, że jeździec żadnym sposobem nie potrafi koniem tak w ładać, jakby potrzeba w yciągała". W p rojekcie swym proponow ał W irtem ­ berg wzięcie zarów no tow arzyszy, ja k i szeregow ych na regularny żołd i zaopatrzenie ich w ekw ipunek i konie skarbow e. Fundusze na konie m iała zapew nić redukcja stanu brygady o 426 głów. Stosunek liczbowy tow arzyszy do szeregow ych określił ja k 1 : 3 i w ydzielał tow arzyszy w osobne szw adrony. W p rojekcie tym został w ięc w łaściw ie zlikw idow any system tow arzyski, którego jedyną pozostałością było uprzyw ilejow ane uposażenie w żołd szw adronów składających się z tow arzyszy.

P rojekt W irtem berga, zdrajcy z r. 1792, uznać należy nie jako przejaw jego troski o dobro arm ii polskiej, ale jako w yraz dążeń ugrupow ania politycznego (Puławy, p ra­ so Wł. S m o l e ń s k i , O statni rok S e jm u W ielkiego, Kraków 1897, s. 55 i nn.; Cz. N a n к e. Szlachta w ołyńska wobec ko n stytu cji 3 m aja, Lwów 190/, s. 36—8.

51 Kajetan K o i m i a n , Pam iętnik, Poznań 1858, s. 208. Spraw a ta o p arła się o sejm, gdzie

zatuszow ał ją wojewoda sieradzki (rps. C zart. 2348).

«2 K. G ó r s к i, o. c. s. 214. Obfity urzędowy m ateriał o m ankam entach kaw alerii narodowej z n a j­ duje się w: rpsie Czart. 736; AGAD tzw. M etr. Lit. V II, nr 2 i 132; AGAD Akta Kom. Przych. j. Skarbu... Oddz. 82, n r 19.

S3 Ludwik ks. W i r t e m b e r s к i, O popraw ie stanu kaw alerii polskiej. Groell, W arszaw a

Cytaty

Powiązane dokumenty

zakres działania rad narodowych, skład prezydiów, powoływ anie i odwoływanie członków prezydiów, zawiązywanie lub rozwiązywanie stosunku pracy z pracow nikam i

P rzyczyny tego zjaw isk a są pow szechnie

streszczenie tekstu dwurozdziałowego (każdy rozdział traktujemy jako pewien zbiór zdań) równa się sumie streszczeń (znowu traktowanych jako zbiory zdań) pierwszego

The talk will describe how this non-collisional model for increasing the dispersion of droplet sizes in a Rayleigh-Bénard cell can be applied to understanding the rapid onset

Efektywność jest definiowana jako rezultat podjętych działań, opisywany relacją uzyskanych efektów do poniesionych nakładów. Tradycyjnie efektywność mierzymy,

system, immediately after each measurement. To control the test, the crack widths, shear displacements and load were printed immediately on a teletype. A schematical representation

które można by odnaleźć w którejkolwiek tradycji literaturoznawczej Europy Zachodniej czy Ameryki – jasne jest jednak, że atrakcyjność (użyteczność) polskiej teorii

Analiza ważności elementów asortymentu usług pocztowych i poziomu ich realizacji w aspekcie konkurencyjności przez publicznego operatora pocztowe­ go w Polsce