• Nie Znaleziono Wyników

Bohater naszej krytyki

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Bohater naszej krytyki"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)

Jerzy Jarzębski

Bohater naszej krytyki

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 4-5 (28-29), 108-117

(2)

Jerzy Jarzębski

Stan w ysoce niepożądany

Bohater naszej krytyki

Pośród rozm aity ch dyskusji przew ijających się przez naszą k ry ty k ę istn ieje jed ­ na, najdziw niejsza, dyskusja-w idm o o bohaterze m ło­ dej prozy. In n e d y skusje m ają swój początek i ko­ niec, m a ją okresy szczególnego nasilenia, an g ażu ją sprzeczne stanow iska i poglądy; ona jed n a obyw a się bez tego doskonale. Ta d y sk u sja stoi w m iejscu od dziesięcioleci, ale — dziw nym tra fem — dalej trw a. N ik t się w niej w łaściw ie z nikim nie spiera, panuje w zruszająca zgoda co do dw u p rzyn ajm n iej spraw : 1) m łoda lite ra tu ra (szczególnie proza, rzecz jasna) nie k reu je bohaterów , którzy m ogliby posłu­ żyć pokoleniu rów ieśników za zw ierciadło, w zorzec postępow ania, m edium , pozw alające rozpoznać pod­ staw ow e k o n flik ty ideow e i m oralne epoki; 2) je s t to sta n w ysoce niepożądany, z którego generację m ło­ dych p isarzy trz e b a n ieu sta n n ie rozliczać.

S p raw a b o h a te ra stała się a k tu a ln a zaraz po w ojnie, w pierw szych dyskusjach o realizm ie, a potem po­ w racała ja k bum erang. P o rów n ajm y kilka tek stó w w y b ra n y c h n a chybił tra fił z półki:

(3)

109

Flaszen:

„Walka ze schematyzm em jest przede w szystkim walką o pełnowartościowość bohatera literatury” (N o w y Zoil, czyli

0 schem atyzm ie, 1951).

A teraz, po dziesięcioleciu, Ja ce k Łukasiew icz:

„Stale szukamy bohatera, niezadowoleni z tych, których mamy. Niezadowoleni ze skonw encjonalizowania zastanych wzorców, nie chcem y tworzyć nowych ideałów. W każdym razie nie powinny to być ideały bezwzględne; nie chodzi nam o idealnych herosów, którzy by w iedzieli i potrafili wszystko. Wystarczy, jeśli starym kanonom i starym praw­ dom potrafią przeciwstawić nowe, jeśli postarają się zrozu­ m ieć siebie w zm ienionym św iecie i świadom i w łasnej sy ­ tuacji, staną się mądrzejsi i silniejsi od innych, żyjących w złudzeniu” (Szm aciarze i bohaterow ie, 1963).

1 w reszcie Maciąg:

„Niech się nam nie wydaje, że deprecjacja osobowości — ow a problem atyczna zdobycz kultury w ieku — stała się trwałym punktem dojścia; przekonaniem nie wym agającym już rewizji. Tęsknota za w ybitnym bohaterem powróci, prze­ m ówi w pew nym momencie, bo takie są obyczaje ludzkości. C zytelnik zażąda od pisarza wyobraźni, w iedzy i mądrości. Które w tej chw ili jak gdyby uleciały w inne, nieliterackie regiony ducha” (Ż y w i i w spółcześni, 1972).

S ądy zbliżone m ożna by cytow ać jeszcze długo. Oczy­ wiście, ró żn e są tu p u n k ty w yjścia, ale diagnoza i po­ s tu la ty podobne.

I cóż z tego? — spytam y. Te p o stu laty brzm ią sym ­ patycznie, lite ra tu ra zawsze żyw otność sw ą opierała n a k reacji w ielkich indyw idualności, sy n tetyzujących dążenia i niepokoje społeczeństw a danej epoki. O ba­ w ę budzi tylko porów nanie d a t: przez la t dw adzieścia z górą k ry ty k a opiera swój ro zrach u n ek z lite ra tu rą n a sprzeciw ie w obec jej aktualnego stanu. I rzecz n ie w sam ym sprzeciw ie — zadaniem k ry ty k a nie je s t w szak basow anie pisarzom — ale w tym , że ów b u n t k ry ty k i się ustatecznił, uschem atyzow ał, że ja k gdyby nic now ego w ty m w zględzie nie zacho­ dzi — zarów no w prozie kolejnych m łodych roczni­ ków, ja k i w tow arzyszących debiutom k rytycznych

Czytelnik zażąda

(4)

J E R Z Y J A R Z Ę B S K I 1 1 0 om ówieniach. Niezgoda n a rzeczyw istość może b yć w artością pozytyw ną, jeśli tę rzeczyw istość p o trafi zm ieniać; w w y padku jednak, gdy obiektyw ne fak ty z jednej a k ry ty k a z drugiej stro n y o bw arow ują na stałe sw e pozycje, n asu w a się wniosek, że być m oże nie k o n stru k ty w n y sprzeciw to — a raczej ignoro­ w anie realiów .

Co gorsza, rów nolegle do głosu k ry ty k i pow ażnej pojaw ia się m asa w ypow iedzi tuzinkow ych recenzen­ tów lub zgoła całkiem przypadkow ych „napraw iaczy lite ra tu ry ”, któ rzy z całą pow agą grom ią, radzą, po­ uczają, w ykorzy stu jąc czysto w e rb a ln ą szatę tam tej, am bitniejszej dyskusji. I oni także życzą sobie „bo­ h a te ra ” , ale to słowo, n ad u żyte i naciągnięte do róż­ n y ch celów, traci precy zy jny sens i w zm aga ty lk o bałagan w śród pojęć.

Czego bow iem żąda k ry ty k a od m łodej lite ra tu ry ? Je d n i chcą bohatera-w zorca czy b o h a te ra pozy ty w -

Trzy postulaty nego, k tó ry pełniłby rolę zdecydow anie w ychow aw ­ czą; d rudzy w olą m ówić o bohaterze, w k tó ry m m ło­ de pokolenie u jrzałoby siebie, sw oje tro ski i p roble­ m y; in n i jeszcze — o bo haterze ucieleśniającym n ie­ pokoje epoki, w ym ierzającym spraw iedliw ość św iatu. W dyskusjach n a d e r często łączy się lu b w ręcz utoż­ sam ia te trzy postulaty, nie pam iętając, że pierw szy m ówi o podporządkow aniu k reacji b o h a te ra społecz­ nem u ideałow i obyw atela lub n a w e t w zorcow i pro­ pagow anem u przez ośrodki kierow nicze; drugi — o ukształtow aniu go podług „w izeru nk u w łasnego” , funkcjonującego w świadom ości p rzeciętnej jedn o­ stki, o dopasow aniu go — w pew nej p rzyn ajm n iej m ierze — do św iatopoglądow ego stereo ty p u ; n a ko­ niec trzeci — o m aksym alnej w ierności wobec rz e ­ czyw istej sytuacji historyczno-społecznej.

Z tego b rak u precyzji w y n ik a ją dalsze konsekw en­ cje: co innego bowiem b o hater-po stać literacka, k tó ­ ry służy jak iejś ponadczasow ej, często n ie u św iada­ m ianej jeszcze „praw dzie epoki” , co innego n a to ­ m iast b o h ater n a żołdzie współczesnego

(5)

społeczeń-stw a, pełniący rolę w zorca lu b „zw ierciadła” . T en ostatni, by mógł pełnić swe funkcje, m usi zostać po­ w szechnie zaakceptow any, a to oznacza zw y k le: skon­ kretyzow any, n iejako w y ab strah o w an y z dzieła i w prow adzony w in te rsu b ie k ty w n ą sferę św iado­ mości społecznej. W okulskiem u fu n d u je się sklep n a K rakow skim Przedm ieściu, szerm ierze w alczą o „Sza­ blę W ołodyjow skiego”, a S herlock Holm es odbiera nadal jeszcze listy w m ieszkaniu p rzy B aker S treet. N asuw a się więc w niosek, że postać literack a jest niejako „bo haterem in p o ten tia ”, właściwego boha­ tera czyni z niej dopiero a k ty w n a w spółpraca środo­ w iska odbiorczego, k tó re w y b ie ra pew ne sylw etki, by je następ n ie przym ierzyć do w łasnego św iata i zmitologizować.

P y ta ją c o b o h a te ra m łodej lite ra tu ry , pow inniśm y pytać rów nocześnie o k u ltu ro w ą sytuację, w a ru n k u ­ jącą taki w spółudział społeczeństw a w k reacji. I tu poczynają wchodzić w grę czynniki odległe od tych, które w ym ienia najczęściej k ry ty k a (siła artystycznej wizji, w arsztato w a spraw ność autora). To m ianow i­ cie: a) techniczne w a ru n k i szerokiego rozpow szech­ n ien ia dzieła, b) „m im etyczna spraw ność” danego ga­ tu n k u (tak nazw ałbym — zależną nie od tw órcy, ale od tw orzyw a dzieła — możliwość kształto w ania m a­ k sym alnie w iern ej iluzji rzeczyw istości). Robiąc w y ­ cieczkę w przeszłość lite ra tu ry zauw ażym y, że do początków X X w. ona jed y n ie zdolna b y ła tw orzyć dynam iczną rep lik ę rzeczyw istości — statyczność sztuk plastycznych n ie sp rzy jała id en ty fik acji odbior­ cy z przedstaw ionym i postaciam i i sytuacjam i. Zdol­ ność w ytw arzan ia w yrazisty ch sy lw etek bohaterów , pełniących określone społeczne role, zależała w ty m w y padku przede w szystkim od spraw ności kanału przekazu.

I tak w okresach, kiedy rozpow szechnienie tekstów pisanych było niew ielkie (z uw agi tyleż n a w aru n k i techniczne, co sto p ień ed u k acji społeczeństw a) p rze­ w agę w dziedzinie k reacji b o h ateró w zdobyw ały for­

Sytuacja kulturowa

(6)

J E R Z Y J A R Z Ę B S K I 112

U warunkowa­ nia techniczne

m y literack ie przenoszone u stn ie (epos i d ra m a t sta - rogrecki, średniow ieczna epika b o h atersk a i żyw oty św iętych — kolportow ane poprzez am bonę, wreszcie d ram a t elżbietański), kiedy zaś przew ażała k u ltu ra słowa drukow anego — zyskiw ały na znaczeniu p o sta­ cie kreow ane przez prozatorów (tak w okresie re n e ­ sansu: po w ynalezien iu druku, a przed w ykształce­ niem się form współczesnego te a tru , n a stęp n ie — w m iarę technicznego udoskonalania produkcji ksią­ żek i w zrastającego odsetka ludzi piśm ienn y ch — w w ieku X V III i XIX).

Oczywiście, d ziałają tu jeszcze inne czynniki, ja k np. „państw ow y” k u lt boh aterów w staro ży tn y m R zy­ mie, w spółdziałanie m itologii i religii (starożytna G recja i średniow ieczna Europa) lub inne, lokalne w zględy (m otyw ujące np. k arierę boh ateró w epickiej poezji i d ram a tu rom antycznego w Polsce); ogólnie jed n a k zależność m iędzy „technicznym u zbrojen iem ” lite ra tu ry a zdolnością tw orzenia społecznie nośnych postaci-w zorców w y d aje się bezsporna.

W iek XX, k tó ry przyniósł ogrom ny rozwój n a jp ie rw film u, potem ra d ia i telew izji, stw arza zupełnie n o ­ w ą k u ltu ro w ą sy tu ację lite ra tu ry . Nie m oże ona ko n­ kurow ać z now ym i technikam i przekazu zarów no co do zmysłowego bogactw a kreow anej rzeczyw istości, jak i co do m asowości odbioru. Nowy b o h a te r film o­ w y czy b o h a te r telew izyjnego serialu zdobyw a d ru z ­ gocącą przew agę tech n iczn ą ; szczególnie te n o sta t­ ni — w yśw ietlenie bow iem serialu oglądanego jed n o ­ cześnie przez m iliony w idzów jest ju ż doniosłym fak ­ tem społecznym , z dnia n a dzień może obudzić w ie l­ ką „narodow ą” dyskusję. Rodzi się zresztą nie znana uprzednio form a „ b o h a te ra ” na poły realnego, n a po­ ły fikcyjnego: to aktor, k tó ry ucieleśniał jak iś ty p lub ideał i którego nie da się już rozdzielić na osobowość rzeczyw istą i w iązkę realizow anych ról. T ak było w p rzy p ad k u C haplina, Bogarta, Deana, M arylin

(7)

M onroe lub D aniela O lbrychskiego — współczesnego polskiego „b o h atera rom antycznego” .

W tej sy tu acji lite ra tu ra ja k gdyby w y cofu je się z teren ó w zagrożonych k onkurencją, szuka w sobie w artości sw oistych, n ie do podrobienia. K to wie, w ja k dużym sto p n iu te n now y sta n rzeczy w p ły­ n ął n a w y p arcie tradycyjnego, w szechw iedzącego n a r ­ ra to ra przez n a rra to ra z określoną, ściśle personalną perspektyw ą, w y raźn ie zaprezentow anego w tekście. Proza operu jąca n a rra c ją „przezroczystą” d aje się zw ykle bez większego tru d u przenieść n a ek ran ; środki film ow e zawodzą jed n a k w p rzy p ad k u np.

Sanatorium pod klepsydrą, P am iętnika z pow stania w arszaw skiego lub książek Buczkowskiego. Proza

ucieka w sty listy czn y czy fa b u la rn y e k sp ery m en t a l­

bo w subiektyw izm . N ajw ażniejszym b o h aterem lite - Bohaterem staje

ra tu ry s ta je się w coraz w iększym sto p n iu sam a u to r- się autor

-m an ipulato r, jaw n ie odsłaniający sznurki, za k tó re pociągając — porusza b ohatera. Postacie literackie nie tylko więc tra c ą zdolność życia poza dziełem — w ch arak terze w yrazistych, akceptow anych społecz­ nie sylw etek-w zorców , ale do tego odsłaniają w łasn ą sztuczność, m ają — ja k Schulzow skie m an ek iny — tę tylko stronę, k tó rą zw racają k u odbiorcy, k tó ra potrzebna je st autorow i do k o n struk cji ucieleśnionego w akcji logicznego w yw odu czy m aterialn ej replik i w łasnego sta n u ducha.

Czy to źle, czy dobrze? Z dania m ogą być podzielone; w każdym razie oparcie n a „kw estii b o h a te ra ” diag­ nozy n a tem a t k ry zy su w polskiej prozie współcze­ snej w y d aje się pochopne, a prócz tego sygnalizuje niechęć k ry ty k i do podjęcia dyskusji o litera tu rz e n a tle szerszego ko n tek stu sp ra w zw iązanych z a k tu ­ alnym stanem k u ltu ry . Takiej dyskusji bardzo po­ trzeba i kto wie, jak ie m ogłyby być jej rezultaty . Bo — być może — żadnego k ry zy su nie m a — tylko z upływ em la t k u ltu ro w a sy tu acja lite ra tu ry zmie­ niła się (niepostrzeżenie dla k ry ty k i, zajętej profesjo­ nalnym i spraw am i) i te ra z in n e n am ju ż w yp ad a

(8)

J E R Z Y J A R Z Ę B S K I 114

„Krytyka im m anentna”

kładać m iary do prozy? P ow tarzam : n ie wiem, ale też dowiedzieć się tego nie sposób z recenzji i b ila n ­ sów m ielących bez przerw y te sam e zawodowe pro­ blem y.

D yskusja o realizm ie w ypaliła się, a po p aździerniku przyszedł w k ry ty c e okres spokojnego liberalizm u. W łaśnie: spokojnego. W ydaje się, że pluralizm tw ó r­ czych i k ry tyczn y ch w arsztatów n a tere n ie prozy nie przyniósł w iększych korzyści, poniew aż nie doszło w łaściw ie do żadnej pow ażniejszej dyskusji pom iędzy w spółistniej ącymi artysty czny m i k ieru nkam i i stan o­ w iskam i. Takie dyskusje m iały m iejsce w śród poe­ tów, prozaicy tylko — pisali książki, k ry ty cy — zdaw kow o je recenzow ali. N astępu je paradoksalny m ariaż m iędzy prześw iadczeniem o niem ocy lite ra tu ­ ry w zakresie rozstrzygania ideow ych problem ów epoki a zw ulgaryzow aną m etodologią stru k tu ra li- stycznego opisu dzieła; oba te czynniki sp rz y ja ją k ry ty ce im m anentnej, rozp atru jącej u tw ó r bez od­ niesienia do szeroko rozum ianej sy tuacji k u ltu ro w ej, u tw ó r ja k o estetyczny przedm iot, m ający tak ą lu b in ­ n ą w ew n ętrzn ą stru k tu rę , m niej lu b bardziej sp ra w ­ nie w ykonany. N a tym tle doszło do stryw ializow ania problem u bohatera, k tó ry m ógł sprow okow ać isto tn ie w ażki spór n a tem a t now ej kulturo w ej roli prozy, n a tem a t w aru n kó w realizm u, socjologii twórczości i odbioru lite ra tu ry itd. — w rzeczyw istości p rze­ rodził się w problem ja k gdyby w arsztato w y: pisa­ rzom radzi się bez u stanku, ja k w yprodukow ać idola, wzorzec, „zw ierciadło” — ta k jak b y w szystkie po­ zostałe kw estie były bądź niew ażne, bądź rozw iązane. M nożą się więc techniczne w skazów ki i recep tu ry , a w śród czytelników rozpisuje się an k iety i w ciąż n a now o respondenci odpow iadają n a bałam u tn ie sfor­ m ułow ane pytania.

„Jaki b o h a te r je s t po trzebn y w spółczesnem u poko­ len iu ? ” — tak ie hasło rzuciła nastolatkom w zeszłym roku red a k c ja „Życia L iterackiego” . I nasto latk i od­ pow iedziały po prostu, ja k sobie w y o b rażają ideał

(9)

człow ieka współczesnego. W yniki an k iety są klasycz­ n y m przyk ład em zniekształcenia w yn ik ó w bad ań po­ przez z góry zaw artą w p y ta n iu sugestię. L au reat pierw szej nagrody, zapew ne w ie m y czytelnik prasy literack iej, w ie doskonale, jak i po w in ien być idealny obyw atel naszych czasów, w ie z drugiej strony, że b o h a te r literack i m usi być postacią k o n flik to w ą — inaczej powieść um rze przed narodzeniem . A nkieto­ w e pytanie, dość dw uznaczne, sugeruje, że k reacja w zorca osobowego je st w łaśnie sp raw ą lite ra tu ry . R espondent w ik ła się w najlepszej w ierze w sprzecz­ ności, m iesza co chw ila rzeczyw istość z litera c k ą fik ­ cją, w zorzec obyw atela — z b o h aterem powieści. Po­ w sta je re c e p tu ra groteskow a w swej drobiazgowości, ucho igielne, przez k tó re nie prześlizgnęłaby się żad­ n a w ażniejsza postać z dzieł przeszłości — od A n ty ­ gony do M aćka Chełmickiego. W te n sposób do zm i- styfikow anego problem u dodaje się sztuczną dysku­ sję: v o x populi głosi to, co m u podsunie an k ieter. Lat tem u kilka, n a jednej z łódzkich W iosen P oety c­ kich, K rzysztof G ąsiorow ski m ów ił o stan ie kry zy su jako „sposobie bycia” w spółczesnej poezji. W w ięk­ szym m oże stopniu m ożna odnieść to sform ułow anie do m łodej prozy. Ale kryzys poezji, zdaniem Gąsio- row skiego, w y n ik ający z ciągle now ych p rete n sji k ry ­ tyki, n a k tó re poeci sukcesyw nie „odpow iadają”, m iał być m otorem jej dynam icznego rozw oju. Tym ­ czasem stan d yskusji o najm łodszych fab u lato rach — od la t podobny — pozw alał sądzić, że jed n i i d rudzy — pisarze i k ry ty c y — w ym ościli sobie w ygodne gniazdko w tej „kryzysow ej sy tu a c ji” , m ało tego, m etodą ankiet, o k tó ry ch w yżej m ówiłem , w y k ształ­ cili ju ż sw oistą „publiczność” spraw y kryzysu, od­ pow iadającą zawsze podobnie, bez zastanow ienia, n a pytanie, co dolega m łodej prozie.

K ry ty k a dzisiejsza żąda od p ro zaika jednocześnie zbyt w iele i zb y t m ało: żąda od niego k reacji boha- tera-w zorca o szerokim społecznym rezonansie, nie dostrzegając, że fun k cję tę daw no p rzejęły bardziej

Groteskowa receptura

(10)

J E R Z Y J A R Z Ę B S K I 116

Ostre widzenie literatury

nośne środki kulturow ego przekazu; powieściowy idol nie w y g ra z k ap itanem Klossem. Ta sam a k ry ty ­ k a rów nocześnie p ro p o n u je pisarzow i w achlarz go­ tow ych problem ów , ju ż sform ułow anych dyskursyw - nie przez nau k i społeczne, oczekując, ż e 'te n ubierze podsunięty m ate ria ł w a rty sty czn ą form ę. I to m a być w szystko, czego żąda się od prozaika? P raw d zi­ w ie am b itna lite ra tu ra zawsze sam a staw iała p roble­ m y — często n a w e t nieśw iadom ie — w dialogu tw órcy i k ry ty k i, tw órcy i publiczności ulegały w e r­ balizacji, w chodziły w społeczną świadom ość now e treści św iatopoglądow - N a tym przecie polega „os­ trość w idzenia”, a nie n a w arsztatow ej spraw ności w odrysow yw aniu w cześniej sform ułow anych proble­ mów. Jeśli z tak iej „ostrości” lite ra tu ra zrezygnu­ je — straci rację bytu. P isarz tw orzy w ychylony w przód, n iep ew n y rez u lta tó w swej diagnozy, tw orzy niekiedy w drastycznej opozycji wobec św iatopoglą­ du i prześw iadczeń sw oich w spółczesnych; p odejm uje ryzyko arty sty czn eg o i ideow ego błędu, za k tóry płaci, m usi płacić — ale jego zw ycięstw a, rzadkie, są tym , co n a d a je ran g ę literatu rze.

Należałoby w ięc m oże życzyć pisarzow i, aby jego b ohater, jego w iz ja św iata w y dały się czytelnikow i w spółczesnem u obce, ab y ran iły jego poczucie za­ dom ow ienia w rzeczyw istości, aby utożsam ienie z li­ terack ą postacią w ym agało — może n a w e t bolesne­ go — zerw an ia z dotychczasow ym i w yobrażeniam i. W artość lite ra tu ry n ie polega przecież n a tym , by lu stro pow ieściow ego św iata odbiło nam nasze w łasne sądy o sobie i problem ach epoki, ale m oże bardziej — n a tym , że owo lu stro zm usza do rew izji tych sądów, zm usza — innym i słow y — do intelektualnego w ysiłku. B o h ater m a czasem praw o do schem atyzm u (ileż razy alegoria w ięcej i ciekaw iej m ów iła o w spół­ czesności niż w ery sty czn a odbitka) — nie m a p raw a być schem atyczną refleksja, k tó rą k o n ta k t z ow ym bohaterem budzi w odbiorcy literackiego przekazu. Więc w końcu — by uporać się z różnym i znaczenia­

(11)

mi, nakładający m i się w pojęciu „ b o h a te ra ” : n ie m a p roblem u „bohatera, w któ ry m czytelnik m ógłby od­ naleźć siebie” — je st za to problem realizm u, będą­ cego n ie w ie rn ą odbitką naszych prześw iadczeń o świecie, ale poszukiw aniem now ej w izji, n a d ą ża ją ­ cej za zm iennym tłem w a ru n k ó w społeczno-ekono­ m icznych i kulturow ych. Nie m a p ro b lem u „boha- tera-w zo rca” — je st n ato m iast p roblem dynam iki k u ltu ry i w jej obrębie — zm iennej fu n k cji lite ra ­ tu ry . Nie m a w reszcie problem u „b o h atera-w y razi- ciela niepokojów ideow ych epoki” — je s t problem in telek tu aln ej i ideow ej zaw artości lite ra tu ry , dla którego sp ra w a b o h atera je s t zawsze jed y n ie pochod­ ną. Jeżeli więc k ry ty k a nie chce tylk o k onstatow ać bezradnie kryzysu, n a .który nie m a ra d y (stąd by w ynikało, że takiego m am y b ohatera, n a jakiego za­ służyliśm y), m usi podjąć dysk usję p raw d ziw ą — o n a p ra w d ę isto tn y ch problem ach. Od „p raw d y bo­ h a te ra ” ileż w ażniejsza je s t „ p ra w d a a u to ra ”, od u m iejętności kreacji osób — zdolność staw ian ia praw dziw ie w ażkich, ak tu aln y ch kw estii i p isarska odw aga w procesie w ym ierzan ia spraw iedliw ości św iatu. Życzę naszej k ry ty c e w p isan ia dy sk u sji o bo­ h aterze w d y skusję o całej k u ltu rze i m iejscu w niej lite ra tu ry .

Zupełnie inne problemy

Cytaty

Powiązane dokumenty

cji pkt. Na to Związek nic mógł się zgodzić.. W niosek dom agał się. Mimo w szystko hum or nas nie opuszcza.. D yrektora pow ołuje i odw ołuje sam orząd

Widoki –rzuty odzwierciedlające zewnętrzny zarys przedmiotu Widok kompletny -odzwierciedla całą powierzchnię przedmiotu... Widoki –rzuty odzwierciedlające zewnętrzny

Ponadto oświadczam, iż wyrażam zgodę na opublikowanie przez Kosakowskie Centrum Kultury z siedzibą w Rewie oraz Urząd Gminy Kosakowo w formie drukowanej i/lub na

Pod nazwą SEAT Financial Services oferowane są usługi bankowe (przez Volkswagen Bank Polska GmbH sp. z o.o.) oraz usługi ubezpieczeniowe (przez Volkswagen Bank Polska GmbH sp. Oddział

Ilekroć mowa jest o miesięcznym koszcie elementu wyposażenia opcjonalnego rozumie się przez to zwiększenie raty miesięcznej SEAT i CUPRA Leasing Moc Niskich Rat wyliczonej

Z powyższego wynika, że okres pięcioletni praktyki zawodowej wymagany dla uzyskania uprawnień do kierowania robotami budowlanymi w specjalności konstrukcyjno-budowlanej w

działalność uczelni mająca na celudziałalność uczelni mająca na celulepszelepsze usytuowanie się na rynku, usytuowanie się na rynku, usytuowanie się na rynku, usytuowanie się

Fundusz instytucji kultury zwiększa się lub zmniejsza o kwotę zmian wartości majątku instytucji. Na wynik finansowy składa się wynik działalności operacyjnej