• Nie Znaleziono Wyników

Schulz rozpisany na fiszkach

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Schulz rozpisany na fiszkach"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

Wojciech Wyskiel

Schulz rozpisany na fiszkach

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 2 (20), 172-175

(2)

rzecznikiem , przez swój duchow y rozwój p o ry w ający m m asy do spraw iedliw ości i piękna.

R eferu jąc podstaw ow e założenia filozofii S. I. W itkiew icza R udzińska nie dorzuca do istn iejących in te rp re ta c ji w iele nowego. Jeszcze raz odtw arza teo rię Istnien ia i Istn ien ia Poszczególnego. Jeszcze raz w y ­ jaśnia źródła W itkacow skiego tra g izm u i k atastrofizm u. Istotn e n o ­

v u m stanow i n ato m iast in te rp re ta c ja an ty n o m ii k u ltu ry i s p ra ­

w iedliw ości społecznej. Otóż, w edług R udzińskiej, w w ersji W itk a­ cego d ra m a t w y n ik a nie z m echanicznego przeciw staw ian ia jed n o stk i społeczeństw u, 'kiedy to za cenę p rzegranej może ona jeszcze zacho­ wać su w erenność. W ynika on raczej z działalności jedn o stk i w św ie- cie „ sta n d a rd ó w ” o b ejm ujących p raw ie w szystkie sfery rzeczyw is­ tości. Je st to w ięc d ra m a t im m an e n tn y i konsekw en cją jego będzie W itkacow ska diagnoza k u ltu ry . O piera się ona na prześw iadczeniu, że jed no stk o w e form y świadom ości m eta k u ltu ro w e j są tylko k on sek ­ w encją sp ełn ian ej p rzez członka społeczeństw a ro li społecznej i sk ła ­ dają się na całość fo rm k u ltu r y ch ara k te ry sty c z n y c h dla danej epoki, k tó ra na m ocy Spenglerow skiego cyklu zejdzie kiedyś z w idow ni dziejów. Fałsz i zakłam anie k u ltu ry , jej n eg a ty w n y c h a ra k te r w y n i­ k ały by zatem stąd, że są to fo rm y zafałszow ane — ogólniej, fo rm y świadom ości fałszyw ej, rodzącej się na odizolow anych g ranicach Istn ien ia i Istn ien ia Poszczególnego.

Stanisław S ta b ro

Schulz rozpisany na fiszkach

Jerzy Speina: Bankructw o realności. Proza Brunona Schulza. Warszawa—Poznań 1974 PWN, ss. 116.

W ątpliw ości, jak ie n asu n ęły mi się w czasie lek ­ tu ry pracy Jerzeg o Speiny, niew iele m ają w spólnego z zastrzeżenia­ m i przezornie uprzed zan ym i przez au to ra . Nie w ty m rzecz, czy dzieło Schulza „daje się w ogóle w yjaśnić przez odniesienie go do s u b s tru k tu ry filozoficznej, stanow iącej uzasadnienie w idzenia św ia­ ta i c h a ra k te ry sty c z n e j d la danego n u rtu literackiego...” (s. 7). Od­ niesienia ta k ie w każdym w y p ad k u w y d ają mi się i pożyteczne, i m o­ żliwe (choć czasem — bardzo tru dn e). Nie budzi także zastrzeżeń do­ ko nany przez badacza „w ybór u k ład u odniesienia” ; w p ro st p rzeciw ­ nie: jestem gotów tw ierdzić, że Je rz e m u Speinie udało się „ziden­ ty fiko w anie k o n tek stu najlep iej to dzieło w yjaśn iająceg o ” . A je d n a k jego przedsięw zięcie badaw cze zakończyło się — w moim p rze k o ­ n a n iu — je d y n ie połow icznym sukcesem . Mam też pew ne dom ysły tyczące przyczyn owej połowiczności.

W iele cech tej p ra c y zdaje się w spierać przypuszczenie, że jej a u to r czytyw ał opow iadania B ru n o n a Schulza w bibliotece. M iejsce to, w k tó ry m dogodnie m ożna w erto w ać encyklopedie i kom pendia, n ie

(3)

je s t ró w n ie dogodne dla le k tu ry lite r a tu r y pięknej. Bogactwo n ag ro ­ m adzonych książek rozprasza naszą uw agę, każe odkładać co chw ilę w łaśnie czytany tek st, sięgać po inny, porów nyw ać, zaglądać jeszcze gdzie indziej... Ale przecież — ktoś pow ie — tak ie „zestaw ienie” było zad ek laro w an y m celem Jerzego Speiny. Zgoda, jed n a k w y d aje się ono sensow ne dopiero po uw ażnej lek tu rze tek stu będącego głów ­ n ym przed m iotem analizy. Tym czasem nie m a w tej p racy zasad­ niczo now ych propozycji in te rp re ta c y jn y c h . Speina p rz y jm u je — z jed n ej s tro n y — w cześniejsze od czytania prozy Schulza oraz — z drugiej — gotow e c h a ra k te ry sty k i dw udziestow iecznych kierun k ów arty sty czn y ch . Z estaw iając w ypow iedzi ty c h dwóch typów zam ierza dokonać „k w alifikacji h isto ryczn oliterack iej tw órczości Schulza” . I tu zaczynają się m oje w ątpliw ości.

W idzę tak i obraz: na stole leżą ró w n o po uk ładane kupki. Badacz po­ chyla się, z każdej k u p k i w y jm u je po karteczce i teraz układa now y słupek. P o tem skleja je ze sobą lub przep isu je na w iększej kartce. Całe p a rtie p rac y Jerzego Speiny p rzy p o m in ają tak ie sklejone ze sobą fiszki, k tó re w cześniej u m iejętn ie w yjęto z różnych kupek. Czy zestaw ienie n a jin te lig e n tn ie j n a w e t przygotow anych fiszek — a tak m a się rzecz w ty m w y p ad k u — m oże autom atycznie prow adzić do odkryw czych i p recy zy jn y ch k o n statacji? S zukając odpowiedzi na to p y tan ie p rz e k a rtk u jm y razem B a n k r u c tw o realności.

Rozdział pierw szy: „M itologia dzieciń stw a” . Część pierw sza rozdzia­ łu dotyczy roli snu w dziele Schulza. P rzede w szystkim więc cy taty i streszczenia scen noszących znam iona m arzenia sennego. Dalej zaś głów nie c y ta ty lub p a ra fra z y w ypow iedzi dotyczących w y k o rzy sty ­ w an ia dośw iadczeń sennych w różnych szkołach literackich. Do koń­ ca spodziew am y się, że zestaw ienia te zostaną jakoś z in terp reto w an e — jakież więc nasze zdziw ienie, gdy na końcu w yw odu a u to r prze­ p isu je jeszcze jed n ą fiszkę, tym razem z w ypow iedzią C hagalla. Po­ dobnie zbudow ana je st część d ru g a, dotycząca zagadnień m itu w dziele Schulza. T u w praw dzie w ięcej o ry g in aln y ch pom ysłów autora, a le też takie n agrom adzenie najró żn iejszy ch fiszek, że nie sposób zapanow ać n a d ty m m ateriałem . Nie udało się to chyba sam em u ba­ daczow i, skoro kończy tak ą oto konkluzją:

„(...) raz jeszcze przypom nijm y, że antypozytyw istyczny i antyracjonalistyczny program odnowy świata, postulowany przez Schulza w w ypowiedziach kry­ tycznoliterackich i realizow any w twórczości literackiej, będący rezultatem powszechnego kryzysu wartości zrodzonego przez w iek XX, epokę wstrząsów społecznych, wojennych kataklizm ów, law inow ego rozwoju techniki, program m ający na celu poszerzenie granic ludzkiego poznania i ludzkiej wrażliwości (a to jest przecież główne od czasów rom antyzmu zadanie literatury), odwołu­ jący się do mitu arkadyjskiego, którego znaczenie w życiu współczesnych zbiorowości potwierdza niejedno w ybitne dzieło sztuki, przy całej swojej uto- pijności, w płynął w ydatnie na rozszerzenie zakresu w ypow iedzi artystycznej

(4)

Znaczy to — jeśli dobrze rozum iem — tyle, że proza Schulza zaw iera e lem en ty w spólne z n iejed n ym w y b itn y m dziełem sz tu k i” i że „przy całej swej u topijności” je st jed n a k coś w arta. Czy d la takiego sk u tk u w a rto było w ypisyw ać stosy fiszek?

Rozdział drugi: „D eziluzja rzeczyw istości” . W części pierw szej Je rz y Speina p o d e jm u je pro b lem aty k ę kreacjonizm u. W rzeczyw istości jed n ak zapow iada jed y n ie podjęcie tej tem aty k i, gdyż po k ilk u u w a ­ gach w stęp n y ch czyni szczególnego rod zaju w oltę — i przechodzi na zupełnie in n y tere n . Mówi więc o prob lem ach zw iązanych ze „zm ierz­ chem zachodu” , o kryzysie w artości, sy tu acjach alien acyjn ych. Tłum aczy to w szystko próbą „socjologicznej in te p re ta c ji w ytw orów k u ltu r y ” — a zatem zam iarem ze wszech m iar godnym uznania. T yl­ ko że w cześniej m usim y wiedzieć, p rzy n a jm n ie j w stępnie, czym je st owo zjaw isko, dla którego poszukujem y tego rodzaju in te rp re ta c ji, potrzebna byłab y więc precy zy jn a analiza m etody pisarskiej Schulza. A i zw iązek postaw y tw órczej, określonej przez Jerzego Speinę jak o kreacjonizm , z określonym i zjaw iskam i społecznym i nie je st dla m nie na ty le oczyw isty, bym gotów był przyjm ow ać go bez dowodu. W części d ru g iej tego rozdziału badacz zajm u je się groteską. I znów p rzytoczenia n ajró żn iejszy ch definicji groteski i c y taty z Schulza. I znów jednoznaczne odniesienie poetyk i do określonych zjaw isk społecznych.

Rozdział trzeci: „U niversum poetyckie, także składa się z dwóch części: „A lchem ia słow a” i „W kręgu hylozoizm u” . Ciekaw e uw agi dotyczące „słow a poetyckiego” być może tylk o d latego w yw ołały w e m nie uczucie niedosytu, że kiedyś, czytając znane dzieło A uerbacha, w y m arzyłem sobie tak ą analizę ch arak tery sty czn ej Schulzow skiej h i- potaksy, k tó ra odsłoniłaby n ajisto tn iejsze taje m n ic e jego dzieła. W p racy Jerzeg o Speiny zdum iew a w ym ieszanie praw dziw ie e ru d y - cyjn ych popisów ze stw ierdzeniam i, k tó re byłyby raczej na m iejscu w pop u lary zacji o w y raźn ie dydakty cznym przeznaczeniu. I tak b a ­ dacz serio stw ierd za — przy taczając jak ob y k o n statacje Schulza — że „w św iecie w ielkiego k a p ita łu nie m a poszanow ania dla czyjegoś ja ” (s. 60). N iby praw da. Z darza się też au torow i prow adzić w yw ód do takiego w niosku:

„Wyostrzone spojrzenie na św iat, swoista nadwrażliwość, szukająca ujścia w tropieniu zjaw isk patologicznych, wreszcie pam ięć — uczyniły z Schulza p i­ sarza” (s. 32).

To też praw da, ale w gronie m oich znajom ych znalazłbym kilka osób, k tó re leg ity m u jąc się w ym ienionym i cecham i, nie napisały S k le p ó w

c yn am on o w ych.

N ajw iększą p a sją Jerzego Speiny w y daje się „dopasow yw anie” pew ­ nych w łaściw ości prozy Schulza do gotow ych opisów, definicji, re g u - łek. Na p rzy k ła d uw agi o n a rra to rz e kończy konkluzją:

(5)

„Według typologii Henryka Markiewicza byłby to narrator należący pozornie do św iata przedstawionego, a posiadający mimo to «wszechwiedzą narratora autorskiego»” (s. 34).

Rzeczywiście, „dopasow ało się” , ty le że przytoczona reg u łk a w ty m w yp adk u a k u ra t niczego nie w yjaśnia. N adm ierna „zgodliwość”, k tóra m oże 'być zaletą tow arzyską, je st jed n a k w adą u histo ry k a lite ­ ra tu ry . J e rz y Speina u siłu je pogodzić n a jw y ra ź n ie j sprzeczne odczy­ tania Schulza, ko rzysta na rów nych p raw ach z definicji i c h a ra k te ­ ry sty k ogólnych, k tó re czasem w y d a ją się w zajem nie w ykluczać (np. spraw a groteski). R ezu ltatem tego ro d zaju zabiegów nie może być oczywiście „bezstronność” , lecz eklek tyzm i niespójność w yw odu. Zbiorę w nioski. Są takie książki, k tó re lubim y, i takie, który ch nie lubim y. I nie ulega w ątpliw ości, że część skreślonych w yżej żartó w i złośliwości m ożna w ytłum aczyć m oim i ind y w id u aln y m i upodoba­ niam i. Nie chciałbym jednak, żeby całe m oje w y stąp ien ie b ran e było za m an ifestację gustu. Ani mi bow iem w głowie odm aw iać tej p racy wszelkiej w artości. Pow iem otw arcie, choćby m iało to pozory n ie ­ konsekw encji: le k tu ra ta była dla m nie bardzo pouczająca. Czas pośw ięcony B a n k r u c tw u realności nie będzie więc w żadnym w y ­ padku zm arnow any. Jeśli książkę tę m ożna określić — przyznaję: złośliw ie — jako zlep fiszek, to jed n a k ich dobór i opracow anie do­ wodzą praw dziw ie im ponującej eru d y c ji au to ra. P ra ca Jerzego Speiny zaw iera na p rzy k ład odkryw czą i p rzekonyw ającą dokum en­ tację dotyczącą związków p isarstw a Schulza z p ra k ty k a m i eksp resjo ­ nistów (spostrzeżenia dotyczące analogii m iędzy S k le p a m i cyn a m o­

n o w y m i a Po ta m te j stronie K ubina i pow ieścią Golem M eyrinka).

C iekaw e b y w ają też propozycje in te rp re ta c y jn e — ja k np. te doty­ czące „dw ustopniow ej in te rp re ta c ji m itologicznej” czy p ro b lem aty ki alien acy jn ej w dziele Schulza. Jak że więc niew iele brakow ało, by

B a n k r u c tw o realności było zupełnie in n ą książką. Nie ulega w ą tp li­

wości, że autorow i starczyłoby inw encji i wiedzy. Gdyby... nie ufał n ad m iern ie w możliwości nożyczek i k leju.

Wojciech Wyskiel

Ślepi i kulawi

Urszula Czartoryska: Od pop-artu do sztuki koncep­ tualnej. W arszawa 1973 WAiF, ss. 350.

Ś w iat nie je st już ten, co daw niej; czujem y to< wszyscy niejasno, ale nie p o jm u jem y dokładnie — a p rzy n a jm n ie j jako tak o oświecona m niejszość zdaje sobie spraw ę, że tego nie p o j­

Cytaty

Powiązane dokumenty

In dieser Betrachtung wird von der Annahme ausgegangen, dass die Krafte in der Bewehrung nicht in einzelnen Staben verlaufen, sondern in unendlich vielen Staben

The concept presented in [8] that “science might somehow be conducted isolation and occasionally deliver objective information” is adopted in this study so that the components

Do potencjalnych czynników określających zmiany międzygrupo­ wych relacji cen należy zaliczyć koszty produkcji.. i informacje i porównując je z dany­ mi z poprzedniej

Każda z osób rozwa- żających możliwość zapisania się do Institut Français de Gestion mogła więc wykorzystać opisywane tu narzędzia na swoim własnym komputerze, uzyskać

Część dzieci z tego domu przeniesiono do Domu Dziecka w Zudziłowie.. Tam też zaczęła pracować pani Jadwiga jako

Funkcjonowanie zintegrowanego systemu zarządzania jest formą zapewnienia otoczenia, jak również naszych klientów wewnętrznych i zewnętrznych o ciągłym doskonaleniu,

Przyjmując, że gwarantem powodzenia każdej zmiany, także edukacyjnej, są przede wszystkim działania podmiotów w niej uczestniczących, celowe jest za- stanowienie się

Nie trzeba jednak, jak się wydaje, uciekać się do hitlerowskich wspominków, wystarczy przyjrzeć się „skromnym”, szaraczkowym przejawom patologii życia