R E C E N Z J E 759
p ew n y ch n ied o sk o n a ło ści om aw ian a praca sta n o w i p ierw szorzęd n e k om pendium w ied zy , n a p isa n e z dużym zn a w stw em , a w n iek tó ry ch partiach z n iem ałą e leg a n cją. W artość tom u podnoszą liczn e m apy i plany oraz dw a in d ek sy — osobow y i g eograficzn y. L iteratura przedm iotu zam ieszczona jest w przypisach do p oszcze g ó ln y ch rozdziałów .
R o m a n M ich a ło w sk i
H en ryk S a m s o n o w i c z , D z i e d z i c t w o śr e d n io w ie c z a . M i t y i r z e
c z y w is to ś ć , O ssolineum , W rocław — W arszaw a— K raków 1991, s. 205.
In teresu ją ca to, n o w o cześn ie sk on stru ow an a książka. W szech stron n a w iedza 0 p ow szech n y m i p olsk im śreu n io w ieczu znalazła w niej na w p ół e se isty c z n e u ję cie. A utor n ie ep atu je czyteln ik a, w zorem k lasyczn ej m e d iew isty k i n iem ieck iej, liczb ą c y to w a n y ch źródeł i przyp isów . O granicza je do n iezb ęd n ego m inim um , k o n ieczn eg o dla d ok u m en tacji sw oich w y w o d ó w . D otyczą one na ogół gen eraliów . J e śli zaś zapuszcza się w rozw ażania szczegółow e, to są one p odporządkow ane m y ślom p rzew odnim , są przyczyn k am i do m en.
K siążk a zm ierza do rew aloryzacji eu rop ejsk iego śred n iow iecza, u w yd atn ien ia jego trw a ły ch w artości. W śred n io w ieczu u patruje H. S am son ow icz „epokę p oczą tk ów , ep ok ę przem ian, ruch u , epokę znającą ju ż lw ią część naszych dzisiejszych zm a r tw ie ń ”. P ostrzega je „przez pryzm at w sp ółczesn ości, n a w e t k orzystając z d zi siejszy ch d ośw iad czeń ”. W ięcej, pisze, że „działa n a zam ów ien ie sp o łeczn e” (s. 26— — 27). N ie jest to jednak p rezen tyzm , służy b ow iem lep szem u zrozum ieniu p rze
szłości, n ie zaś jej d o p a so w y w a n iu do a k tu aln ych celó w p o lity czn y ch , religijn ych czy id eow ych .
H. S a m so n o w icz operuje p rzeb ogatym m ateriałem , ja k ieg o d ostarczają dzieje śred n io w ieczn ej E uropy Z achodniej U w zg lęd n ia ob szern ie tem a ty k ę polską, m e pom ija też in n ych k rajów Europy Ś rod k ow o-W sch od n iej. R ew aloryzację śred n io w iecza w ią że z p rzew artościow an iem szeregu sąd ów ob iegow ych , ze zm ianą sp o j rzenia na ep ok ę, której badaniom czterd zieści la t sw eg o n au k ow ego żyw ota p o św ię cił. J e st to książka bardzo osobista, pisana z polem iczn ym zacięciem , podejm ująca d y sk u sje ró w n ież z b lisk im i m u badaczam i, gd y porusza zagad n ien ia sporne.
je d n y m z n a jisto tn iejszy ch , k tóre rozw ija, je s t spraw a pow stania i u k szta łto w a n ia n arod ów eu rop ejsk ich . N arody te — stw ierd za autor — „szukając sw eg o ro dow odu (...) bez śred n iow iecza n ie m ogły się o b y ć” (s. 16). Stąd m oda na śred n io w iecze w X I X w iek u , k ied y u form ow ały się ostateczn ie n o w o czesn e narody. A le od k ied y istn iały? W p rze c iw ie ń stw ie do B en ed yk ta Z ientary, który św it eu ro p ej skich narodów u p a try w a ł ju ż w E uropie doby M erow ingów , H. S am son ow icz u w a ża, że w e w c ześn iejszy m śred n io w ieczu „ród, kraj, państw o, w ładza, religia były (to) chyba czy n n ik i w a żn iejsze. N aród p o ja w ił się (...) znacznie później: w raz z roz padem ilu zji u n iw ersa listy czn y ch , rozw ojem w ła sn ej literatu ry, zagrożeniam i ze stron y ob cy ch ” (s. 49).
Istota sporu, je ś li w g łęb ić się w w y w o d y autora, jest w znacznym stopniu w y n ik iem tego, że w ed łu g n ieg o naród to uform ow an a całość o ro zw in iętej św ia d o m ości, gd y zw o len n icy poglądu p rzeciw n eg o poszukują — i znajdują — elem en ty narodu i jeg o św iad om ości zn aczn ie w cześn iej h Spór jest w ię c w isto cie sporem
1 W n ik liw ą analizę śred n iow ieczn ego narodu dal H enryk Ł o w m ia ń sk i w o sta t n im (VI, 2) tom ie dzieła P o c z ą tk i P o ls k i (W arszawa 1985, s. 732— 837). Zawarł ją w rozdziale zatytu łow an ym : P a ń s t w o w o t w ó r c z a rola narodu, gdzie u jm u je naród 1 p ań stw o jako „nierozłączne a sp ek ty n a jw y ższej form y organ izacyjn ej, zab ezp ie czające sam od zieln y b y t i rozw ój grupy społeczn ej, jaką naród i pań stw o em anuje, a z reg u ły odznacza się w sp ó ln y m p ochodzeniem etn iczn ym , w ięc w sp óln ą
prze-760 R E C E N Z J E
term in o lo g iczn y m raczej, chodzi b o w iem o to, czy w ie lo w ie k o w e procesy k szta ł tow an ia się narodu ob ejm iem y ty m p o jęciem ogóln ym , czy b ęd ziem y te w c z e śn ie j sze eta p y ok reślać m ianem w sp ó ln o ty etn iczn ej, języ k o w ej itd. F ernand B raudel starał się — jak w iadom o — sprzeczność m ięd zy procesem g en ety czn y m a dojrzałą stru k tu rą rozw iązać przez k o n stru k cję „struktur d yn am iczn ych ”, a le w prak tyce nadal u badaczy przew aża często jed n o lu b d ru gie ujęcie. Spór o czas uform ow an ia się n arod ów trw a i jest d alek i od rozstrzygn ięcia. H. S am son ow icz zajął w n im jasno sform u łow an e stan ow isk o, z p ełn ą św iadom ością, że zn ajd zie w ie lu opo nen tów .
W ystęp u je te ż p rzeciw u trw a lo n y m poglądom , gd y zasadniczo k w estio n u je tezę, że późne śred n iow iecze to doba sp ołeczn ej stabilizacji, opartej na h ierarchii zam k n ię tych i fo rm a ln ie w yod ręb n ion ych stan ów . A u tor przytacza d ow od y św iadczące o p łyn n ości granic m ięd zystan ow ych , o p rzenikaniu do stan ów u p rzy w ilejo w a n y ch je d n o stek i grup ze sta n ó w n iższy ch , a tak że o istn ien iu od w ro tn y ch procesów d ek la sa cji prow adzących do zm ian w p rzyn ależn ości stan ow ej. U k azu jąc m obilność sp ołeczn ą, zw raca jed n ocześn ie u w a g ę n a ru ch liw o ść w p rzestrzeni, i to n ie jed n o stek lu b grup, ale w ie lk ic h m as (w y p ra w y krzyżow e, pielgrzym k i). N a sform u ło w a n e w ty tu le jednego z rozd ziałów p ytan ie: „ S p ołeczeń stw o stałe czy zm ien n e? ” od p ow ied ź jego brzm i: „ zm ien n e, ru ch liw e w p rzestrzen i i w czasie, a także o zm ien iającej się percep cji otaczającego św ia ta ”. W przem ianach p ercep cji przy p isu je szczególną w agę u trw alan iu m y śli n a piśm ie. Na p rzyk ład zie P o lsk i d o w o dzi, „że w ła śn ie śred n iow iecze o tw o rzy ło w n a szy m k raju erę form u ło w a n ia na p iśm ie postaw i p oglądów , k tóre ro zw ija ły się w czasach n o w o ż y tn y c h ” (s. 140). Czy jednak p rzyjęcie zm ien n o ści społecznej w y k lu cza dążen ie do jej stab iln ości, osiągan e w o k reślo n y ch okoliczn ościach i okresach? R zeczy w isto ść społeczna z a w iera w sobie w ew n ętrzn e sp rzeczności, stąd też tak trudno o jedn ozn aczn e jej oceny. A utor zd aje sobie z tego spraw ę, a le w p rak tyce n ie za w sze to u w zględ n ia.
P rzed ostatn i (VII) rozdział: „W ieki śred n ie w św ia d o m o ści d zisiejszeg o P o la k a ” w sposób szczególn y w ią ż e się z w c z e śn ie jsz y m (III) rozdziałem o m itach śred n io w iecza. H. Sam son ow icz u k azu je trw a ło ść m itó w , m in . n a przyk ład zie m itu o P o l sce jako przedm urzu ch rześcija ń stw a . O d w ołu je się do F ran tiśk a G rausa — cze sk iego m ed iew isty , zm arłego przed k ilk u la ty jako profesor U n iw e r sy te tu w B a zylei, k tórego rozpraw a L e b e n d ig e s V erg a n g e n h e it. Ü b e r li e fe r u n g i m M itt e la l te r
u n d in d en V o r s t e ll u n g e n v o m M i tt e la l te r (K olonia 1975), b yła — jak m ożna są
dzić — jed n y m ze źródeł jeg o in sp iracji. W ślad za G rausem H. S am son ow icz fo r m u łu je cztery w arunki, jak ie m u si sp ełn iać tradycja, aby stać się m item : „W izja p rzeszłości m u si odpow iadać w sp ó łczesn y m potrzebom , d eta le ch arak terystyczn e dla d a w n iejszy ch epok są ty lk o d ow od em w iarygod n ości; m u si b yć um ieszczona dok ład n ie w czasie i p rzestrzeni, ty m też różni się od lu d ow ej w ied zy ; m u si być p rzek azyw an a z pokolenia n a p ok olen ie; w reszcie jaj w p ły w na życie społeczne m u si p rzekraczać ga b in ety u czo n y ch ”. „Takie trad ycje — dodaje — tw orzą m ity, k tóre k ształtu ją szerokie pogląd y sp ołeczn e i dają broń do ręk i p o lity k o m ” (s. 78— 79).
H. S am son ow icz p od ejm u je m u l t u m w ą tk ó w spraw spornych i d y sk u sy jn y ch w m e d iew isty ce. P rezen tu jąc je w sk a zu je na tru d n ości n atu ry języ k o w ej w y n ik a jące ze stosow an ia term in o lo g ii ła ciń sk iej do n iep rzystającej n ieraz śred n iow ieczn ej rzeczy w isto ści. Zwraca też u w agę, że „ term in y praw ne (...) stan ow ią często pułapkę: k ryją się pod n im i n ie realn e stosu n k i, lecz n ad zieje i program y p olityczn e...” (s. 39). C enna to i trafna uw aga.
szłością historyczn ą i w sp óln ą k ulturą tu d zież języ k iem , chociaż n ie z a w sze” (s. 752). W ynikałoby stąd, że narody istn ia ły j"ż w e w czesn y m śred n iow ieczu , jako że ich w y ra zem b y ły w czesn o śred n io w ieczn e państw a.
R E C E N Z J E 761
„B ez znajom ości w ie k ó w średnich n ie do zrozum ienia jest m apa w sp ółczesn a E uropy” — przypom ina autor — a ró w n ie ż p sych ik a jej m ieszk ań ców . „To w ó w czas rod ziły się narody (s. 194). W śred n io w ieczu zrodziły się rów n ież początki p arlam en taryzm u , a także różne fo rm y sam orządu (terytorialn ego, gospodarczego, zaw od ow ego), k szta łtu ją ce p oczu cie p od m iotow ości i a k ty w n e p o sta w y lu dzkie. „W w iek a ch śred n ich p o ja w ił się ta k że — p isze — prob lem m ia st”, n ie ty lk o jako ośrod k ów rzem iosła, handlu i u słu g, ale jako n o w ej fo rm y w sp ó łży cia ludzkiego.. W m ia sta ch W łoch p ółn ocn ych zrod ził się te ż k apitalizm . W ed łu g H. S am son ow icza „k ap italizm to n ie ty lk o ustrój sp o łeczn y i gospodarczy, to tak że sposób m yślen ia. To, co zaczęło się dziać w E uropie w X IV w ., stało się po d alszym pół ty sią cu la t m o d elem o g ó ln o św ia to w y m , ta k w zak resie gospodarki, jak i k u ltu r y ” (s. 193). A le n ie ty lk o spór o id ee, na k tórych pragn ęło się oprzeć zasad y życia n arod ow ego, się ga k orzen iam i śred n iow iecza. W yw od zi się z n ieg o rów n ież id ea eu ro p ejsk ieg o u n i w ersa lizm u . U w a g a m i o w artościach u n iw ersa ln y ch zam yka H. S am son ow icz k sią ż k ę, która sta n o w i jeszcze jed en — je ś li potrzeba — dow ód na w a lo r u jm ow an ia p rzeszłości w k o n tek ście p ow szech n o d ziejo w y m . A u tor „Z łotej je sie n i p o lsk ieg o śre d n io w iecza ” (1972) p oszerzył zakres sp ojrzenia badaw czego, ogarnął n im n ow e, roz le g łe horyzonty. P oszerzył te ż w yrażon ą n a w stę p ie tezę, że d ośw iad czen ia w sp ó ł czesn y ch p o k o leń p ozw alają n a n o w e, p ogłęb ion e spojrzenie n a p rzeszłość. N a dro dze zb liżan ia się do praw d y ostatn ia k siążk a H enryka S a m son ow icza sta n o w i isto tn y krok naprzód. Krok to m ało, a le jed n ocześn ie to b y w a dużo.
J u li u s z Bard ach
Jakub S o b i e s k i , P e r e g r y n a c j a po Europie (1601— 1613). Droga
do B a d e n (1638), op racow ał J ó zef D ł u g o s z , Z akład N aro d o w y im .
O ssoliń sk ich — W yd aw n ictw o, W rocław — W arszaw a— K rak ów 1991, s. 310.
Jakub S ob iesk i, ojciec króla Jana III, zaliczan y jest, jak n ajbardziej słusznie, do grona n a jw y b itn iejszy ch p rzed sta w icieli m agn aterii koronnej doby panow ania Z ygm unta III i W ład ysław a IV. G ru n tow n ie w y k szta łco n y , b y w a ły w św iecie, łu b ian y przez szlach tę i (z p ew n y m i zastrzeżeniam i) przez obu k o lejn o p anujących m onarchów , p otrafił w y k orzystać w sz y stk ie p osiadane a tu ty i osiągn ął o sta teczn ie n a jw y ższą św ie c k ą godność w sen acie R zeczyp osp olitej — k a sztela n ię krakow ską. P oprzez sw oją działalność gospodarczą u gru n tow ał znaczenie rodu S ob iesk ich i za p e w n ił sw o im potom kom p oczesne m iejsce w gron ie n ajzn ak om itszych rodzin m a gn ack ich . W ielok rotn y m arszałek izb y p oselsk iej, później zaś p ow ażn y senator, w sp ó łk szta łto w a ł obraz p olsk iego p arlam en taryzm u doby pan ow an ia dw óch p ierw
szych W azów . Jego liczn e m o w y se jm o w e oraz jeszcze liczn iejsze m o w y ok oliczn o ścio w e (w y g ła sza n e podczas m agn ack ich chrzcin, w e se l i p ogrzebów ), m o w y w y różn iające się n iep rzeciętn y m i w aloram i oratorskim i i literack im i, za p ew n ia ły mu z k o lei trw a łe m iejsce w dziejach k u ltu ry staropolskiej.
S ąd zić w ię c należy, że w ie lu c z y te ln ik ó w sięg n ie po k sią żk ę przygotow an ą do druku p rzez Józefa D ł u g o s z a , a w yd a n ą n ak ład em zasłużonej o fic y n y w y d a w n iczej — O ssolineum . Jej lek tu ra n ie p ow in n a p rzyn ieść rozczarow ania. D zięk i sta raniom w y d a w c y otrzym aliśm y b o w iem d w ie różne, a le jakże w su m ie in teresu ją ce
r e la c je z podróży zagran icznych Jak u b a S ob iesk iego. W p ierw szej z n ic h S o b iesk i op isu je dzieje sw ojej podróży po E uropie, którą od b yw ał jako m łody jeszcze, p rzy g o to w u ją cy się dopiero do p rzyszłej k ariery sy n rodziny m agnackiej. W drugiej o m aw ia sw ój udział w w y p ra w ie króla p o lsk ieg o do p ań stw dzied ziczn ych dom u a u stria ck ieg o i przebieg spotkania W ład ysław a IV z cesarzem F erd yn an d em III.