• Nie Znaleziono Wyników

Widok Od waloryzacji magicznej do chronologii radiowęglowej. Przemiany w określaniu wieku prahistorycznych artefaktów

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Widok Od waloryzacji magicznej do chronologii radiowęglowej. Przemiany w określaniu wieku prahistorycznych artefaktów"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Jacek Woźny

Od waloryzacji magicznej do chronologii

radiowęglowej. Przemiany w określaniu wieku

prahistorycznych artefaktów

Źródła w archeologii uznawane są za podstawowy nośnik informacji o prze-szłości. W podejściu tradycyjnym przypisuje się im zdolność odzwierciedlania obiektywnych prawd na temat działalności człowieka prahistorycznego. Ar-cheologia nieklasyczna wykorzystuje natomiast wiedzę o źródłach w procesie budowania modeli i wyjaśnień kontekstualnych. Odnoszą się do nich takie pojęcia jak ślad, artefakt, które stanowią pozostałość po zdarzeniach kulturo-wych. Jako źródło archeologiczne rozumiane są wszelkie pozostałości mate-rialne z przeszłości, a więc artefakty (wytworzone przez człowieka narzędzia, budynki, naczynia etc.) oraz ekofakty (oddziaływania człowieka zmieniające środowisko, np. hodowane zwierzęta, rośliny uprawne etc.). Każde wydoby-wanie informacji z artefaktów i ekofaktów jest obarczone interpretacją bada-cza, a więc nie jest neutralne poznawczo (Minta-Tworzowska 2012, 137–157).

Rzeczy stają się znaczące, dopiero gdy zostają wpisane w byt społeczny i ludzkie intencje. Jako artefakty, wyrażają fundamentalne treści o samych twórcach, zasadach społecznego, politycznego i kosmologicznego porządku w ich świecie. Oprócz solidarności wnoszonej przez nie we wszystko, pozwa-lają uzyskać jeszcze jeden ściśle powiązany rezultat: gromadzenie lub osadza-nie przeszłości. Krajobrazy wypełnione artefaktami tworzą sieć wzajemosadza-nie powiązanych czasów i czasowych rytmów, afirmujących różnorodność zna-czeń, które uzyskują rzeczy na nowo przez nowych ludzi w nowych kontek-stach przestrzennych i chronologicznych. Przykładem wielorakiej interpre-tacji artefaktów może być biografia neolitycznego megalitu. Monument taki zawsze coś znaczył, poczynając od wzniesienia tej budowli pięć tysięcy lat temu. Napotykali go później wojownicy z epoki brązu, rolnicy epoki żelaza, średniowieczni kupcy i rycerze. Wszyscy oni ustanawiali nowe wyobraże-nia i poglądy na temat wieku i przeznaczewyobraże-nia megalitu. Dziś prahistoryczny obiekt dalej coś znaczy dla turystów, archeologów czy filmowców. Z powo-du swojej trwałości otwiera się on na nieskończone odczytania, poprzez nie-przerwaną konfrontację z widzami w odmiennych kontekstach dziejowych. To otwarcie na znaczenie pozwala megalitowi ustanowić powiązania z do-wolnym momentem historycznych i kulturą, posiadającymi własne wyobra-żenia o świecie i upływie czasu (Olsen 2013, 81).

Wśród najdawniejszych społeczeństw oraz ludów pierwotnych, określa-nie wieku określa-nie miało porządku linearnego, wynikającego z łańcuchów przy-czynowo-skutkowych, ale podlegało mitologizacji, opartej na ponadludzkiej przyczynowości (Chmurzyński, Wierciński 2012, s. 560). Nie istniało ogólne,

(2)

indoeuropejskie pojęcie czasu. Starano się natomiast każdorazowo wskazy-wać konkretne zdarzenia, porę poprzedzającą jakiś fakt lub następującą po nim. Zwracano uwagę na poszczególne fazy upływającego czasu, którym przypisywano określone wartości. Pomiar czasu wśród ludów indoeuropej-skich sprowadzał się do wyróżniania pewnych etapów. W cyklu dobowym uwzględniano „ruch słońca”, ale za początek doby najprawdopodobniej uwa-żano noc. Natomiast dłuższe odcinki chronologiczne odmierzano cyklami księżycowymi, które potem określano jako poszczególne miesiące w dzisiej-szym rozumieniu (Danka, Kowalski 2000, 220). Obserwacje rzeczy oraz istot żywych prowadziły do odczuwania synchroniczności zjawisk. Zachodzące zmiany odnoszono do wzorcowych wydarzeń kosmicznych, rytmów natural-nych i wydarzeń przełomowych, jak wybuchy wulkanów, katastrofalne susze czy gwałtowne wezbrania wód lądowych i morskich (Chmurzyński, Wier-ciński 2012, 552). Rozwój starożytnych koncepcji religijnych prowadził do wyznaczania głównych er w dziejach ludzkości, zapoczątkowanych zawsze jakimś doniosłym wydarzeniem. Najważniejsza z nich była era światowa, określająca rok stworzenia świata wydedukowany przez różnych myślicieli na podstawie tekstów biblijnych. Dla Juliusza Afrykańskiego, żyjącego w III w. n.e. był to rok 5500 przed Chr. (era aleksandryjska); dla egipskiego mnicha Pandora to rok 5439 przed Chr. (era antiochijska); dla chronologa J.J. Sca-ligera, żyjącego w XVI wieku, to rok 3950 przed Chrystusem. W 1648 roku J. Usher, arcybiskup Armagh w Irlandii, uznał, że był to rok 4004 p.n.e. Datę tą przyjął także J.B. Bossuet w swoich „Uwagach nad historią powszechną” z 1681 roku (Łątkowski, Janikowska 1992, 179). Przekonanie o biblijnych podstawach chronologii kultury wpływało jeszcze w początkach XIX wieku na dominację tendencji do „archeologii krótkiej”, zamykającej dzieje ludz-kości w kilkunastu wiekach przed Chrystusem. Odległe czasowo artefakty porównywano z zabytkami bliskiej przeszłości, lub wywodzono ich pocho-dzenie z działalności sił naturalnych (Abramowicz 1967).

Magiczno-religijna waloryzacja prahistorycznych artefaktów cechowa-ła pierwsze polskie opisy znalezisk funeralnych. Nie zastanawiano się nad ich wiekiem, bowiem przypisywano im narodziny telluryczne. Poglądy ta-kie na początku XV stulecia prezentował Jan Długosz. Pisał on wówczas, że

Dwie rzeczy ma Polska cudowne (…), na polach wsi Nochowa blizko miasta Szremu, leżącej w diecezji Poznańskiej, tudzież we wsi Kozielsku w obwodzie Pa-łuk niedaleko miasta Łekna, rosną pod ziemią garnki wszelkiego rodzaju, same przez się, sztuką wyłączną przyrody bez wszelkiej pomocy ludzkiej, kształtów rozmaitych, podobne do tych, jakie ludziom służą do domowego użytku: sła-be wprawdzie i miękkie, dopóki spoczywają w ziemi i swojem gnieździe rodzi-mem, ale gdy z nich wydobyte, na wietrze lub słońcu stwardnieją, dość moc-ne. (…) płodność ich przyrodzona nigdy się nie zmniejsza, chociaż ziemia nie bywa otwieraną. (…) Garnki te nie w jednym tylko miejscu (…), ale w wielu okolicach Królestwa Polskiego rodzą się (Łopaciński 1899).

W następnych stuleciach, aż do XIX wieku, podtrzymywano sprzeczne interpretacje pochodzenia skamieniałości i znalezisk archeologicznych. Dla

(3)

jednych były to wybryki natury podlegające działaniu sił kamieniotwórczych, inni uznawali te znaleziska za potwierdzenie biblijnych katastrof. Pod koniec XVIII wieku upowszechniła się teoria dyluwialna, zakładająca zagładę wielu istot żywych podczas biblijnego potopu. Twórcą tej koncepcji był Georges Cu-vier, francuski anatom i paleontolog, odrzucający istnienie „człowieka kopal-nego” (https://pl.wikipedia.org/wiki/Historia_paleontologii). Także chro-nologię zdarzeń w pradziejach oceniano z perspektywy biblijnej. W 1781 roku Krzysztof Kluk wydał pracę pod tytułem „Rzeczy kopalnych osobliwie zdat-niejszych szukanie, poznanie i zażycie”. Przemiany prahistoryczne na ziemiach polskich opisywał on w oparciu o religijną waloryzację historii naturalnej:

Ziemia tak przed Potopem, iak i teraz miała Morza, Rzeki, Jeziora i wielo-rakie Zdroie, oraz iaskinie pełne wody pod ziemią, gdzie się wody zebrały przy stworzeniu, gdy się ziemia od nich oddzieliła (…). Wody te dobywające się po-większały Rzeki, Jeziora i Morza, ztąd stały się wylewy, ztąd większe zebranie wod na powietrzu, a zatem gwałtowniejsze deszcze (…). Ztąd są słowa w (…) Piśmie, że się okna Niebieskie otworzyły. Wylały Morza, Rzeki, Jeziora, pod-ziemne wody występowały (…). W tey powszechney powodzi konieczne to być musiało, że się ziemia (…) do nieiakieyś głębokości rozpłynęła (…). Woda (…) nabyła większey gwałtowności: i tak z samych gór, także i z dolin (…) zabrałą urodzayną ziemię, rozniosła, a pomieszawszy różne z różnym gdy opadła (…), osadzała z nich szychty albo warstwy, iakie (…) w ziemi widzimy (…). Osa-dzaiąc te szychty, osadzała razem z niemi i różne inne martwe lub umorzone ciała, Drzewa, Rośliny, Konchy, Ryby, Koście (…). Potop więc wiele odmienił na ziemi: poniżył dawne góry, uczynił nowe, pomieszał powierzchność ziemi, i odmienną iey uczynił skorupę, poroznosił różne rzeczy, i pogrzebł w War-stwach ziemi (…). W pułnocnych Krainach, w samem naprzykład Spitzbergen wykopują się Potopem pogrzebione Słoniowe kości, Palmowe drzewa, których te Kraie nie są Oyczyzną (…). Jeżeli Krainy południowe wyższe są od północ-nych, toć pewnie woda ciąg mieć musiała ku północy, a zatem rzeczy z Kraiow południowych w północne zanosiła (Kluk 1781, 28).

Dominująca tendencja do skracania chronologii naturalnej i kulturo-wej zgodnie z wiarą religijną i kanonem biblijnym (Abramowicz 1967, 113), jeszcze na początku XIX wieku miała zwolenników w Polsce. Raport War-szawskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk z 14 IV 1822 r. informuje o znale-zionych na naszych ziemiach szczątkach nie istniejących już słoni, „pocho-dzących tak jak słonie syberyjskie z epoki przeddyluwialnej” (Abramowicz 1967, 111). Zasada uniformizmu sformułowana przez Charlesa Lyella głosi-ła, że warunki w dawnych epokach były w zasadzie podobne lub takie same, jak panujące w naszych czasach. Koncepcje analogiczne do tez Ch. Lyella odnoszono też do przeszłości człowieka. Pod wieloma względami miała ona być podobna do dnia dzisiejszego (Renfrew, Bahn 2001, 24). Fundamenty europejskiej kultury sięgały tradycji greckich lub rzymskich, wzmocnionych przez chrześcijaństwo (Abramowicz 1970, 17).

Na początku XIX wieku starano się uzasadnić konieczność badań nad starożytnościami słowiańskimi wśród członków Uniwersytetu Wileńskiego:

(4)

Byłoby krzywdzić Szanownych Członków Akademii Wileńskiej przypusz-czając ich obawę, iż odkopywanie bałwochwalskich pomników może u Sło-wian zachwiać, od 10 wieków ustalone, zasady ich wiary. Czytamy z zachwytem ochronione szczątki aczkolwiek bałwochwalskich umysłu płodów. W starożytnej Indii, Grecji i Włoszech nie nabywamy ich błędów, ale jeszcze umacniamy się w prawdach, od nadludzkiego Prawodawcy przepisanych (Abramowicz 1967, 26).

Aby dorównać naszą chronologią do antyku śródziemnomorskiego, na-wiązywano do eposu Hezjoda „Prace i dnie”. Przedstawił on w nim podział dziejów ludzkości na pięć etapów:

Wiek Złoty – pokolenie ludzi, którzy wszystko mieli co dobre (…); Wiek Srebrny – pokolenie niepodobne tamtemu ni wzrostem ani umysłem (…); Wiek Brązowy – pokolenie (…) jesionowe, potężne i srogie; Wiek Herosów – (…) bo-ski ród herosów, bohaterów, i wreszcie Wiek Żelazny – pokolenie żelazne, nie ustające w wysiłku i trosce (Renfrew, Bahn 2002, 20).

Polscy badacze w 1. połowie XIX wieku przypisywali rodzime starożyt-ności ludom germańskim, skandynawskim lub słowiańskim, zaś pod wzglę-dem chronologicznym „popielnice i stare zbroje, kamienne toporki, olejnice i łzawnice, małe posążki bożyszcz i noże ofiarne” pochodzić miały „ze złotej i brązowej ery” (Abramowicz 1970, 54).

Problemy związane z niemożliwością ścisłego datowania zabytków roz-wiązano dzięki drobiazgowej klasyfikacji artefaktów (Abramowicz 1967, 101), oraz odwoływaniu się do porównań z „dzikimi ludźmi”, odkrywany-mi przez nowożytnych podróżników (Abramowicz 1970). Mimo wielkiego zapału badawczego, efekty tego podejścia nie sprzyjały pogłębianiu wiedzy o chronologii rodzimych starożytności. Wywoływały natomiast kolejne dys-kusje, zachowane między innymi w korespondencji darczyńców zabytków z władzami Towarzystwa Poznańskiego Przyjaciół Nauk. Wojciech Konewka z Greifswaldu w 1878 r. opisał swoją kolekcję w celu odstąpienia jej TPPN:

Zbiór mój jest tylko szczupły i składa się z narzędzi kamiennych znalezio-nych w grobowcach albo w ziemi w Pomeranii i na wyspie Rügen. Narzędzia te są: siekiery, siekierki szlufowane i nieszlufowane, dłuta szerokie i wązkie, pu-ginały, noże, proste i krzywe z krzemienia, groty do lanc i strzał, młoty prze-dziurawione, wszystko dotąd niedocieczonym sposobem zrobione. Oprócz tego może ze 20 sprzętów z miedzi albo bronsu. Trzy tylko popielnice mam i 4 mniej-sze sprzęty gliniane. Podług mego, na długim szperaniu opartego zdania, owe rzeczy kamienne co wyżej wyliczyłem, nie mają żadnego związku z przódkami naszymi, t.j. ze słowianami. Już sławny Nilsson szwed, którego pismom wiele zawdzięczam, dowiódł że wszystkie narzędzia kamienne znalezione w północ-nych krajach (…) przypisać należy ludowi zupełnie dzikiemu, na najniższym stopniu cywilizacji będącemu. Teraz nawet jeszcze lud dziki w Patagonii używa zupełnie takich narzędzi jak tu się co rok z ziemi wykopują. Są sobie tak po-dobne, jak gdyby jedna i taż sama ręka w jednej i tej samej godzinie je wyrobiła. W piątym wieku ery przedchrześcijańskiej poznano już w tutejszych okolicach miedź czyli brons; a koło piątego wieku po nar. Iezusa Chrystusa zjawiło się tu żelazo. (…). Gotowie podobno przywieźli miedź, nic w ich starych, mnogich

(5)

pieśniach i poezyach nie wskazuje na broń kamienną (…). Podług tego zało-żenia zbiory bardzo ważne w północnych krajach są urządzone, osobliwie ten w Kopenhadze (Kaczmarek i in. 2013, 51–52).

Opublikowanie przez Ch.J. Thomsena w 1837 roku przewodnika po-święconego kopenhaskiemu Muzeum Starożytności Krajowych stworzyło nowe narzędzia pojęciowe użyteczne dla postępu wiedzy o prahistorii Euro-py. Większość uczonych zaakceptowała wydzielenie epoki kamienia, epoki brązu i epoki żelaza (Renfrew, Bahn 2001, 25). W Polsce silne były jednak wpływy doktryny katolickiej na poglądy o chronologii rozwoju ludzkości. Stefan Pawlicki w 1871 roku zaatakował samą podstawę klasyfikacji arche-ologicznej, system trzech epok, prawdopodobnie widząc w nim niebezpiecz-ną możliwość ewolucjonizmu. Pisał on wówczas, że

Archeologowie północni chętnie dzielą starożytności na kamienne, śpizo-we i żelazne. Pierwszy wprowadził takie rozgatunkowanie Duńczyk Thomsen (…), a schemat przezeń ułożony zastosowali materialiści do rozwoju wszelkiej ludzkiej oświaty. Powiadają, że społeczeństwo ludzkie zaczęło swój rozwój od kultury kamiennej, która na dwie epoki się rozpada, kamieni nie polerowa-nych i polerowapolerowa-nych. Potem nastąpiła oświata śpiżowa, nareszcie żelazna (…). Wszystkie te działy polegające na zasadzie fałszywej, pod względem systemu nie więcej mają wartości od układu bibliotek wedle foliantów, a nie według tre-ści książek. (Abramowicz 1967, 142).

Racjonalna akceptacja podstaw periodyzacji pradziejów według przemian technologicznych a nie chronologii starotestamentowej, znalazła poparcie wśród najwybitniejszych reprezentantów młodego pokolenia XIX-wiecznych prahistoryków.

W artykule z 1872 roku Jan Zawisza propagował naukową interpreta-cję znalezisk:

We wszystkich krajach archeologowie w poszukiwaniach swoich początko-wych, zastanawiali się jedynie tylko nad powierzchownymi oznakami, dopiero głębsze badania geologiczne naprowadziły ich na ślad pierwszych mieszkańców ludzkich przed epoką potopową czyli przedlodowcową, razem ze śladami przed-potopowych zwierząt: niedźwiedzi jaskiniowych, nosorożców, lwów, hyen, ma-mutów, reniferów i wiele innych. W naszym kraju opisywane były dotychczas wykopaliska na powierzchni ziemi okazujące się, groby, cmentarzyska, zamczy-ska i tylko naczynia i narzędzia staranniej obrobione kamienne, brązowe, żela-zne zwracały uwagę uczonych naszych. W innych krajach zachodnich, a szcze-gólnie skandynawskich, archeologia połączyła się z geologią, (…) w warstwach pliocenicznych, post pliocenicznych, dilluviach, alluviach (…) i późniejszych, aż do czasów historycznych (Abramowicz 1967, 139).

Archeologia pozytywistyczna wypracowała koncepcję źródła, koncen-trując się na „obiektach kulturowych”, określanych jako „ślady”, „znaleziska”, „pozostałości”, „zabytki”, pozwalające zrekonstruować obiektywną prze-szłość. Przedstawicielami tego kierunku byli najważniejsi twórcy systemów chronologicznych dla pradziejowej Europy (Minta-Tworzowska 2012, 139).

(6)

Przykładem rozwoju szczegółowej klasyfikacji archeologicznej są próby pe-riodyzacji epoki brązu. Jej podziały na okresy i podokresy wynikające z sys-tematyki źródeł były przedmiotem badań wielu pokoleń prahistoryków od końca XIX wieku. Zaznaczył się w tym względzie wpływ dorobku szwedz-kiego archeologa Oskara Monteliusa, twórcy fundamentalnej metody typolo-gicznej, która został oparta na kryterium złożoności, stanowiącym wyznacz-nik następstwa chronologicznego danego zjawiska (wytworu), sumarycznie zaś wyznaczała stadium rozwojowe (epokę). Powstały w ten sposób obraz pradziejów to w istocie układ następujących po sobie sekwencji chronolo-gicznych (faz, okresów, epok), składających się z coraz bardziej złożonych zespołów kulturowych, pozostających względem siebie w relacji swoistej ciągłości chronologicznej (MinTworzowska 2015, 155). Na podstawie ta-kich założeń, dwa systemy podziałów epoki brązu zyskały w Europie Środ-kowej największe uznanie: dla Skandynawii i dla północnych części Europy Środkowej system Monteliusa w wersji ostatecznej z 1903 r., dla reszty Eu-ropy Środkowej oraz znacznych partii południowej i południowo-wschod-niej Europy system Paula Reineckego, sformułowany w latach 1899–1925. W obu wypadkach wyodrębniono po kilka głównych okresów epoki brązu, przy czym okresowi IV, V i VI w systemie Monteliusa odpowiadają już wcze-sne fazy okresu halsztackiego u Reineckego. Oba te systemy były i są nadal przedmiotem jeszcze precyzyjniejszych i coraz to gęstszych podziałów cza-sowych. W ten sposób osiągnięto liczbę 11 podokresów epoki brązu, każdy o długości średnio jednego stulecia. Tak zagęszczona periodyzacja według K. Jażdżewskiego da się przeprowadzić dostatecznie ścisłe tam, gdzie prze-miana form zabytków, umożliwiających datowanie, dokonywała się szybko i często. Na ziemiach, gdzie nie było tak szybkiej przemiany typów artefak-tów i gdzie ich liczba była niewielka, np. w Polsce, szczególnie w jej partiach środkowych i północno-wschodnich, podział na mniejszą liczbę podokre-sów ma lepsze uzasadnienie (Jażdżewski 1981, 290).

Dyskusje nad chronologią pradziejów uległy radykalnej zmianie po wpro-wadzeniu do archeologii metody radiowęglowej. W roku 1949 amerykański chemik Willard Libby ogłosił odkrytą przez siebie technikę datowania C14.

Dzięki niej uzyskano narzędzie służące do jednoznacznego określania wie-ku zabytków z surowców organicznych oraz towarzyszących im znalezisk, bez odwoływania się wyłącznie do typologii artefaktów i metody synchro-nicznej historycznej. Określanie daty nie było już jednym z głównych efek-tów prac badawczych, co pozwoliło na zadawanie pytań nie związanych tyl-ko z chronologią, ale także zachodzącymi procesami kulturowymi. Uznano, że archeologia tradycyjna polegała na wyjaśnianiu historycznym. Nowa ar-cheologia, sięgając do filozofii nauki, rozumowała natomiast w kategoriach procesów, wyjaśniających zmiany w systemach gospodarczych i społecz-nych, nieporównywalne z klasycznymi systemami Oskara Monteliusa, Paula Reineckego czy Hermanna Müller-Karpego (Renfrew, Bahn 2002, 36–37). Przykładem nowocześnie rozumianej periodyzacji zjawisk kulturowych jest propozycja chronologii procesów zachodzących w tarnobrzeskiej kulturze

(7)

łużyckiej, sformułowana przez Sylwestra Czopka: (1) pod koniec epoki brązu nastąpiły przemieszczenia ludności z „zachodu”, z obszaru grupy górnoślą-sko-małpolskiej, które zapoczątkowały proces zmian tarnobrzeskiej kultury łużyckiej; (2) w ciągu Ha C doszło prawdopodobnie do pierwszych infiltracji „wschodnich” z horyzontu przedscytyjskiego lub wczesnoscytyjskiego, które ugruntowały wcześniej rozpoczęte zmiany i miały szerszy terytorialnie cha-rakter; (3) równolegle następowała adaptacja halsztackich cech kulturowych; (4) rozwijały się „sąsiedzkie” relacje z kulturami kręgu scytyjskiego i scyto--trackiego na przełomie Ha D i okresu lateńskiego; (5) napłynęły elementy kultury pomorskiej we wczesnym okresie lateńskim (Czopek 2008, 164–165).

Określanie rytmu przemian kulturowych w pradziejach stało się pod-stawą do alternatywnego rozumienia etosów, czyli moralnych i estetycznych aspektów danej kultury, poszukiwania jej podstaw ideologicznych i insty-tucjonalnych, zgodnie z zasadmi archeologii interkontekstualnej (Kadrow 2012, 243). Koncepcje te ukazują, jak daleko w ostatnich stuleciach podąża-ły przemiany periodyzacji staorożytnych artefaktów. Jeszcze w XVIII wie-ku przypisywano im magiczne pochodzenie (Abramowicz 1967), zmienio-ne w XIX wieku dzięki teorii ewolucji K. Darwina i systemowi trzech epok C.J. Thomsena (Renfrew, Bahn 2002, 24–25). Pojmowanie chronologii i me-chanizmów zmiany kulturowej na początku XX wieku uzasadniła norma-tywna koncepcja Gordona Childe’a:

Znajdujemy pewne typy zabytków – naczynia, narzędzia, ozdoby, obrządki pogrzebowe, formy domostw, stale współwystępujące ze sobą. Taki zespół re-gularnie powiązanych cech nazywamy grupą kulturową lub po prostu kulturą. Przyjmujemy, że taki zespół jest wyrazem materialnym tego, co dzisiaj zostało-by nazwane ludem (Kadrow 2012, 233).

Tradycyjna archeologia postawiła znak równości między kulturą arche-ologiczną a kulturą w ogóle (Minta-Tworzowska 2012, 139–140).

Nowoczesne ujęcia procesualne i interkontekstualne, wzbogacone wy-nikami analiz fizyko-chemicznych oraz pomiarami wieku zabytków metodą C14 (Walarus, Goslar 2004, 12–13), stworzyły wrażenie obiektywizacji wiedzy

archeologicznej. W rzeczywistości wywołały nowe kontrowersje i dyskusje naukowe nad chronologią pradziejów. Datowania fizyko-chemiczne wpro-wadziły zmiany do wcześniejszych ustaleń chronologicznych, co niekiedy po-wodowało konflikty w środowisku naukowym. Siła utrwalonych przekonań archeologów była tak duża, że argument „obiektywnego” pomiaru wieku nie przekonywał. Następne kontrowersje dotyczyły rozbieżności wyników dato-wań uzyskiwanych różnymi metodami, bazującymi na odmiennych założe-niach (np. ewolucjonistycznych – metoda typologiczna), albo wyobrażezałoże-niach o charakterze zjawisk zachodzących w świecie (np. założenie o stałej propor-cji pomiędzy ilością C14 i C12 w atmosferze). Zaistniała potrzeba

wypracowa-nia metod wprowadzawypracowa-nia korekt wyników, np. poprzez konstruowanie tzw. krzywych kalibracyjnych, które pozwalają na przeliczenie wyników pomia-rów wieku na lata kalendarzowe przy przyjęciu określonych przedziałów

(8)

uf-ności. Pomimo doskonalenia techniki i racjonalizacji określania wieku pra-historycznych artefaktów, problemy te dowodzą, jak bardzo tzw. niezależne, obiektywne metody datowania są uwikłane w dotychczasowe przekonania i oceny. Z perspektywy nowych nurtów teoretycznych archeologii jest to ar-gument na rzecz poglądu, że nie ma metod badawczych prowadzących do obiektywnej wiedzy o pradziejach (Rączkowski 2012, 395).

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przy takim położeniu łat odczyt jest bardzo dokładny, ponieważ łata usytuowana jest bokiem do nurtu (nie następuje podpiętrzanie wody na wodowskazie).. Główki pali

Komputer z dostępem do Internetu, rzutnik, karty pracy, piosenka EINSHOCH6 „Solang die Erde sich dreht” https://www.youtube.com/watch?v=ZhyiKUAW2bA, małe białe tablice lap

Procesy motywacyjne ukierunkowują zachowanie człowieka na osiągnięcie określonych, istotnych dla niego stanów rzeczy, kierują wykonywaniem pewnych czynności tak, aby prowadziły

Ze współczesnych utworów autorów polskich wybieramy natomiast te, które skupiają się na opisie stolicy Portugalii, przyczyniając się do budowania w polskiej literaturze

Na tle odbywającego się obecnie procesu Adama Doboszyńskiego, pozwolę sobie przytoczyć jeden bardzo charakterystyczny fragment z roku 1941, który w decydującym momencie

Po prostu: ten, kto się czuje Polakiem, daje temu wyraz całym swym życiem, pracą, a gdy trzeba walką.. Roman Dmowski, wielki nauczyciel narodu, polityk o niedocenianych

Jak groźny jest dzisiejszy świat, skoro Ojciec Święty cieszy się i chwali lekarzy za to, że nie podejmują działań, które prowadziłyby do zniszczenia

Limany- zalane wyloty dolin rzecznych, oddzielone od morza mierzeją..