Tadeusz Olejnik
Wieluńskie w latach rewolucji
1905-1907
Rocznik Wieluński 5, 195-204
2005
R ocznik Wieluński Tom 5 (2005)
Tadeusz O lejnik
WIELUŃSKIE W LATACH REWOLUCJI 1905-1907
L a ta 1905-1907 przynio sły kolejny w n aszych n aro d o w y ch d ziejach potężny z ry w n a ro d u p o lsk ie g o w w a lc e o w o ln o ść , p ra w a n a ro d o w e i o b y w a te lsk ie, 0 p o lsk ą szkołę i polski jęz y k , o p o p raw ę b y tu m as pracujących. W ow y ch la tac h P o lacy w K ró lestw ie P o lsk im podjęli też w alk ę o zniesien ie ja rz m a caratu 1 lik w id ację p rzeży tk ó w feu d aln o-p ań szczy źnianych, zniesien ie u cisk u n aro d o w ego, p rzerw an ie pro cesu b ru ta ln eg o w y n arad aw ian ia. W rew o lucji tej w a lk a o w y zw o len ie społeczne sp latała się z w a lk ą o w y zw o len ie narodow e.
W obec niezm iern ie napiętej sytuacji społeczno-politycznej carat m u siał pójść n a pew n e u stęp stw a w stosunku d o w łasn eg o n aro d u i n a ro d ó w p odbitych. M i kołaj II ogłosił 17/30 X 1905 r. w P eterho fie słynny m anifest konstytucyjny, w k tó rym „ obdarzał ludność niewzruszonymi podstaw am i swobody obywatelskiej, na zasadach rzeczyw istej nietykalności osoby, swobody sumienia, słowa, zgrom a dzeń i stow arzyszeń”1.
W ieluńskie n a początk u X X w. b y ło teren em rolniczym . N a je g o obszarze zn aj dow ało się je d n o ty lk o m iasto, k tó ry m b y ł liczący po nad 7 tys. m ieszk ań có w W ieluń, oraz 6 osad: B olesław iec, D ziało szy n, L ututów , O sjaków , P raszka, W ie ruszów .
C zo ło w a ro la w w y d arzen iach rew olucji 1905-1907 n a ob szarze ziem i w ie luńskiej p rzy p a d ła W ielu n io w i2. M iasto , w ó w c za s stolica ro zleg łeg o , je d n e g o z n ajw iększych w K ró lestw ie P o lsk im pow iatów , by ło nie tylk o ośrodkiem ad m in istracy jn y m , lecz tak że w ażn y m reg io n aln y m centrum rzem ieśln iczo -h an - dlow ym . W sk u tek p rzy g ran iczn eg o p o ło żen ia stacjonow ał tu g arn izon w ojska, m ieściła się też w W ielu niu k o m en d a straży g ran ic zn e j.
1 W iek X I X w źródłach. Wybór tekstów źródłow ych z propozycjam i m etodycznym i dla nauczy- ciełi historii, studentów i uczniów . Opr. Melania Sobańska-Bondaruk i Stanisław Bogusław b e rnard, Warszawa 1998, s. 345-346.
2 Bliżej o przebiegu manifestacji patriotycznych w Wieluniu oraz działaniach podejmowanych przez PPS patrz: T. O l e j n ik. Wiełuń. D zieje m iasta 1793-1945,Piotrków Trybunalski 2003, s. 212-217.
P o dobnie ja k w innych m iastach guberni kaliskiej, m ieszkańcy W ielunia, Polacy i Żydzi, po ogłoszeniu m anifestu tolerancyjnego zebrali się 1 grudnia 1905 r. o g o dzinie 3. po p ołudn iu w liczbie ok. 300 ludzi w p arku m iejskim i w yb rali spo śród siebie k o m itet organizacyjny planow anej m anifestacji. Stanow ili go: d en ty sta G ordin, Z y g m u n t G rabow ski, H e n ry k G rzankow ski i A lek san d er Starow icz. K o m itet polecił naty ch m iast pozam ykać w m ieście sklepy, po czym w szy scy zg ro m adzeni skierow ali się pod m ag istrat z żąd an iem zw o ln ien ia z aresztu Szai Szm u- lew icza i H ersza Z elkow i cza. N aczelnik pow iatu, Sergiej Stachow icz, spełnił żąda nie d em onstrujących. Spod m ag istratu tłu m w zn o sząc okrzyki „h u ra” skierow ał się n a p lac m iejski, gdzie zastał u sta w io n ą w szyku kom panię 190. W ęg ro w sk ie go P u łk u Piechoty. P rzed staw iciele k o m itetu m an ifestacyjnego prosili o w y c o fa nie w o jsk a i policji g w arantując, że nie d ojdzie w m ieście do g w ałtó w i z a m ie szek. N astęp n ie m anifestanci, zdjąw szy okrycia głow y, obeszli m iasto śpiew ając pieśni o treści religijnej. O godzin ie 8. w ieczo rem n a polecenie czło n k ó w K o m i tetu m anifestanci rozeszli się do do m ó w i sklepy otw arto.
W następnym dniu tłu m m an ifestujący ch z przypiętym i do c z ap ek czerw o n y m i w stążk am i i ko k ardkam i zebrał się p o n o w n ie ju ż o godz. 8. ran o n a p lacu m iejskim . Z n ó w n ak azan o p o zam y k ać sklepy. C hłopcy polscy i żydow scy, roz dzieliw szy się na dw ie grupy, rozbiegli się p o m ieście i pozryw ali flagi, w y w ie szone z okazji d n ia carskiego. W g o d zinach popołu d n io w y ch m anifestanci znów zebrali się w p ark u m iejskim . W iaczesław M akław ski odczytał w ó w czas z g ro m ad zo n y m m an ifest carski, p o czym z o rk ie strą straży pożarnej, grającej m arsza pogrzeb o w eg o, tłu m w y ru szy ł n a P o d sz u b ie n ic e , g d zie w latach p o w stania stycz n io w e g o w ie sza n o u c z estn ik ó w w alk i zbrojnej z zaborcą. P o przem ó w ien iach i o d śp iew an iu patrio ty czn y ch pieśni, m anifestanci pow rócili do m iasta i rozeszli się do do m ów 3.
W p o u fn ym rap o rcie po licy jn y m do w arszaw sk ieg o g enerał- gu b ern ato ra do noszono, że w czasie m an ifestacji w dniu 2 g ru d n ia niektórzy m ó w cy przem a w iający n a w ie c u p o dno sili spraw ę b u d o w y p o m n ik a na m iejscu straceń uczest n ik ó w p o w stan ia styczn iow eg o i zbierali n a ten cel pieniądze. O g o d zinie 6. w ie czorem teg o ż dnia, n a p lac u m iejsk im o św ietlonym p o ch o dn iam i, starszy b u c h a lte r sk a rb o w y , K a z im ie rz B ia ło b rz e s k i, w sw ojej m o w ie d o z e b ra n y c h pow ied ział m ied zy innym i: „M ój ojciec, dziad i pradziad byli Polakam i wiernie oddanymi swojem u królowi; pragnę dziś stawać p o d sztandary polskiego króla,
W ieluńskie w latach rewolucji 1905-1907
3 Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie (dalej AGAD), Generał Gubernator Warszawski (dalej GGW), sygn. 2507, k. 285-286. Pismo pomocnika warszawskiego generał-gubematora do spraw policyjnych do warszawskiego generał-gubematora o przebiegu manifestacji w Wieluniu z 31 X 1905 r.
Tadeusz Olejnik 197
gotów jestem oddać głowę za niego”. N a stęp n ie m ów ił o swojej w ierności i o d daniu P o lsce w łaściciel restauracji, S tanisław M alatyński, je d n a k je g o p rzem ó w ien ie p rzerw an o i nie dano m u kontynuow ać. K o lejn o p rzem aw iał ziem ianin Jakow icki, który objaśnił zeb ranym m an ifest carski. P o tem zgrom adzeni m an i festanci z m u zy ką, p o ch o d n iam i i pieśn iam i udali się do m ie sz k an ia denty sty G ordina, skąd w yn iesio n o w ielki czerw ony sztandar z napisem po polsku i po żydow sku: „Niech żyje wolność” i k ilk a m ałych czerw o ny ch flag. P o obejściu całego m iasta p ochód w ró cił n a m iejski plac, po czym uczestn icy sp okojnie ro zeszli się do do m ów 4.
K o n se k w e n c ją patriotycznej dem onstracji były represje w o b ec zn an ego w W ie lun iu działacza społecznego, starszego b u ch altera P o w iato w eg o U rzędu Skarbo w eg o w W ieluniu. N a m ocy decyzji w arszaw sk ieg o g en erał-g u b em ato ra z 5 X I
1905 r. u su n ięto go z p iasto w an eg o stanow iska, a w oparciu o u staw ę o s ta n ie w ojen ny m , za szk o d liw ą działaln o ść z a g ra ż ają c ą porządkow i i spokojności na czas stanu w ojennego, skazano g o na zesłan ie do guberni połtaw skiej, g d zie m iał p rzeby w ać p o d nadzorem policyjnym . W dniu 17 X I 1905 r. K azim ierz B iało- brzeski zw rócił się z p ro śb ą do g e n e ra ł-g u b e m a to ra w a rszaw sk ieg o tłum acząc się, iż nie uczestniczył w żad n y ch zam ieszk ach i pro sił o cofnięcie decyzji o z e słaniu, je d n a k pro śb a nie o dn io sła żad n eg o skutku5.
W g rud niu 1905 r. w d ru k arn iach P a w ła N o w ic k ie g o i Ja n a B aran o w sk ieg o w ydrukow ano nielegalnie polskie śpiew niki z tekstam i pieśni narodow ych i rew o lucyjnych. W pierw szej typografii w ydrukow ano 2400 egzem plarzy, a w drugiej 4800, które rozpow szechniano w śród chłopów. W obu drukarniach policja p rze prow ad ziła rew izje6. W lip c u 1906 r. naczelnik pow iatu, B abiczew , inform ow ał w ładze gubem ialne, że zobow iązał w łaścicieli w ieluńskich zak ładó w litograficz nych, B aranow skiego i N ow ickiego, by nie drukow ały w ezw ań b y łych członków Dum y, zapew niał rów nież, że nie dopuści do ich rozpow szechnienia w pow iecie.
W W ieluniu m iały ró w n ież m iejsce d rob n e incydenty, b ęd ące p ro testem p rze ciw k o rusyfikacji p o lsk ieg o szkolnictw a. N ieznani spraw cy w łam ali się do b u dynk u m iejskiej szkoły m ęskiej, której k ierow nikiem był L eo p o ld B igo szew sk i7, zdem o lo w ali lokal szkoły, zniszczyli ro sy jsk ie podręczniki, książki z podręcznej biblio tek i i p o m o ce szkolne.
4 Tamże, k. 272-273.
5 Tamże, k.187, 189, 192, 193, 195.
6 Tamże, k. 234. Pismo pomocnika warszawskiego generał-gubematora do spraw policyjnych do kancelarii warszawskiego generał gubernatora o wydrukowaniu w Wieluniu polskich pieśni patriotycznych.
7 T. O l e j n i k , Leksykon miasta Wielunia, Wieluń 1996, s. 17-18; tegoż, Wieluń. Dzieje mia sta..., s. 164.
W ieluńskie w latach rewolucji 1905-1907 W W ieluńskiem w ia ta c h 1905-1907 n a czoło w y d arzeń p olity czny ch w y su nęło się ziem iań stw o , u leg ające w p ły w o m N arodow ej D em ok racji. Z tej w ięc przyczyny p odejm ow ane działania koncentrow ały się na w alce o p oszerzenie sw o b ó d n aro d o w y ch , w szczeg ó ln o ści w z a k re sie p rzy w ró c e n ia ję z y k a p o lsk ie g o w szkołach i urzędach, a tak że w rozw o ju szkolnictw a. P ie rw sz o p la n o w ą sp raw ą dla w ielu ń sk iego ziem iań stw a i nielicznej w ieluńskiej inteligencji b y ło otw arcie szkoły śre d n ie j. Z y g m u n t W eryho-D arew ski i A ntoni Jackow ski w ezw ali n a z e b ran ie do W ielu nia ziem ian, a tak że zn aczn iejszych w ielunian. N a zebraniu tym w y b ran o 7-osobow y K o m itet spośród w łaścicieli ziem sk ich i w e zw an o ob y w a teli m iasta, by uczyn ili to sam o. W dniu 12 X I w ielu nian ie w yłonili spośród sie b ie tak iż K om itet, a 14 teg o ż m iesiąca o b a kom itety połączyły się; n a p rzew o d n icząceg o w y b ran o lek arza E u g en iu sza Sokolskiego. P o stan o w io n o te ż 8:
- poszerzyć K o m ite t przez u tw o rzen ie 5 k o m itetó w o kręgow ych w W ieru szo w ie, P raszce, D ziałoszy n ie, O sjako w ie i L ututow ie,
- zbierać składki n a rzecz w dów , k alek i głodnych, k tórzy ucierpieli w w y n ik u zabu rzeń krajow ych,
- ośw iecać lud w iejski w duchu nadanej ko nstytucji i ostrzeg ać g o przed lu d ź mi złej w oli,
- starać się o zach ow anie spokoju, działać w duchu narodow ym , lecz lojalnie. N ajszerszy m echem w y d a rz en ia rew olucji 1905-1907 r. o dbiły się w p o g ra nicznej P raszce9. M iasteczk o liczy ło w ó w czas ok. 4 tys. m ieszkańców , z których blisk o 1/3 stanow ili Ż ydzi. P raszk a b y ła silnym ośro dk iem rzem ieślniczy m w tej części g uberni kaliskiej, w szczególności rozw ijano tu d ziałalno ść szew ską, k ra w iecką, w ęd lin iarsk a i sto larsk ą10.
P o ogło szen iu p rzez rząd m anifestu to leran cy jn eg o z 30 X 1905 r. o d b y ła się w m ieście m an ifestacja p atrio tyczn a p rzy g o to w an a p o tajem nie p rzez m iejsco w ą inteligencję: ap tek arza W alerego Sopoćkę, W in cen teg o Ju ngo w sk iego , w ła ści cielk ę m ajątku W ró b lew - Jadw ig ę D ram iń ską, Stanisław a M ielczark a, T om asza B ien iasiew icza i W ład y sław a P aw lińsk ieg o . W ted y także, staraniem w ym ien io nych w yżej osób, k raw iec Tom asz K o k o t u szył b iało -czerw ony sztan dar z w iz e runkiem O rła B iałego, inicjałam i Polskiej Partii Socjalistycznej (P P S ) i d a tą 1905. O to ja k w y d arzen ia 1905 r. w P raszce opisał je d e n z ich uczestników , znany d zia ła c z społeczny i polityczny, W incenty Ju n g o w sk i11.
8 Zpaw. wieluńskiego, „Gazeta Kaliska”, 1905, nr 340, s. 3.
9 T. O 1 e j n i k, Czasy nowożytne. Praszka w X IX i X X wieku, [w:] Nad górną Prosną. Mono grafia Praszki pod red. Tadeusza Krzemińskiego, Łódź 1999, s. 309-367.
10 Tamże.
Tadeusz Olejnik 199 „ W czw artek październikow y 1905 r. w porze przedpołudniowej, przechodząc rynkiem obok apteki, usłyszałem za sobą wołanie: „Panie Wincenty, panie Win centy! ”. Obejrzałem się - to w ołał aptekarz, w łaściciel m iejscowej apteki Walery Sopoćko. N a to wołanie wszedłem do apteki i poproszony zostałem, ja ko dobry znajom y do gabinetu tuż p rzy aptece. Tam zastałem znajom ą mi, p. D ram ińską właścicielkę Wróblewa. Pani ta pokazała m i czerwony m ateriał sukienny i ta jem niczo zapytała czy m i się podoba na pew ną rzecz. N ie domyślałem się co to
ma znaczyć, choć widziałem na ich twarzach pew ne podniecenie. Wtedy p. So poćko mi w yjaśnił to, co w tajemnicy, z niedowierzaniem podaw ano sobie z ust
do ust, ja ko coś nieprawdopodobnego, a mianowicie, że poniew aż rząd carski p o przegranej wojnie z Japonią p o d naciskiem rozruchów w całym państwie, a re
w olucji w Polsce, zmuszony został nadać Polsce nieco w olności tzw. m anifest wolnościowy ogłosił. To więc wszystkie m iasta Polski ze stolicą Warszawą rado śnie obchodzą m anifestując uroczystościami i pochodam i w nadchodzącą i na stępne niedziele. Proponuje, by w najbliższą niedzielę urządzić również w Prasz ce taki pochód m anifestacyjny ze sztandarem, na który p. D ram ińska ofiaruje ten materiał, p rzed chwilą przez nią przem ycony z zagranicy specjalnie na ten cel. D o mnie się zwracając z propozycją bym się zajął tym, bo w iedzą że ja k o im dobrze znany i mający m ir w śród młodzieży, wywiążę się z tego, zorganizuję p o chód i pochód urządzimy. Odczuwając niewolę, a teraz radość z tej trochę wol ności, podjąłem tę m yśl ochotnie i skwapliwie. Ustaliliśmy więc, że pochód od będzie się w niedzielę, a sztandar ten do pochodu ja k następuje: p o jed n ej stro nie orzeł biały z koroną z naszytego białego materiału, a p o drugiej stronie, na środku naszyty napis: PPS, a niżej również naszyty 1905 rok. N ie wnikałem w to, dlaczego p. Sopoćko zaproponował ten napis socjalistyczny, ani się później nie dowiadywałem.
Ucieszony tym wszystkim, zabrałem ten m ateriał i z tymże, ukrytym p o d płasz czem, bo kolor czerwony tak raził zaborców i ich stupajków, udałem się do m oje go i nas m łodzieży w ogóle przyjaciela, krawca Tomasza K okota i przedstaw iłem mu projekt planow anego pochodu i do tegoż pochodu sztandaru, prosząc by go wykonał. Wyrysowaliśmy Orła i omówiliśmy wykonanie całego sztandaru. Po czym natychm iast udałem się do kolegów: Stanisława M ilczarka, Władysława Paw liń skiego, Tomasza Bieniasiewicza i innych, również patriotycznie usposobionych i w kilkunastu zebraliśm y się wieczorem u Tomasza Bieniasiewicza w je g o szczy towym, odosobnionym pokoiku, tam om ówiliśmy całą sprawę, czas i porządek pochodu, uświadamiając się wzajemnie. I ju ż tam zaraz poczęliśm y lekcje śpie
wania pieśni do pochodu. Rewolucyjne ju ż były trochę znane, zaś patriotyczne ja więcej umiałem i posiadałem odpowiedni śpiewnik. Śpiewaliśmy więc i jedne i dru
200
gie, ucząc się przez następne dwa wieczory. Zastrzegliśm y sobie działać w ta jem nicy, bo nie wiedzieliśmy, ja k się ta spraw a potoczy. Zakupiłem za własne pieniądze jrondzelki do tego sztandaru i szych złoty do w yszycia na nim napisu
i daty.
Dziwne, ja k w szystkich nas zelektryzowała ta m yśl o pochodzie, nas kolegów w liczbie około 20, w tym trzech Żydów: 2 Frejlichów, synów M oryca i Nojman, ja k o praw dziw ie p o polsku myślących, ale przyznać trzeba, że ja k o m ieszkańcy zawsze spokojnej i cichej Praszki bardzo słabo orientujących się wówczas w p o lityce. Wystarczyło, że w szyscy czuli się Polakam i i m yśleli prawdziw ie p o p o l sku, co w yssali z p iersi swych m atek i w ynieśli ze swych rodzinnych domów. Za wsze chętni do ofiar dla biednej, ukrzyżowanej, skutej kajdanam i niew oli Ojczy zny Polski. Zawsze gotowi z niecierpliwością wyczekiwaliśmy niedzieli, by zama nifestować swą Polskość i wynieść na światło dzienne, na Wolność, ukochanego naszego Orła Białego, tak przez zaborcę sponiewieranego, umęczonego.
Przygotowałem drzewce, nabiłem na niego sztandar i tejże pam iętnej (...) nie dzieli, p o nieszporach, z domu mojego, poprzez ogród i parkany, przenieśliśm y go za m iasto do otwartej stodoły Frajnda, a w m yśl postanowienia, nie zawiado m iliśm y o tym nikogo z obywateli, by nikogo nie narażać. I stosownie do naszego p ro g ra m u ją ja ko organizator, syn pow stańca 62 roku, wyniosłem sztandar, a obok mnie stanęli Stanisław M ielczarek z ja kim ś starym rewolwerem bębenkowym bez naboi i Władysław Pawliński, za nam i około trzydziestu kolegów; czwórkami i z pieśnią ruszyliśm y naprzód. Przeszliśm y około 40-tu kroków, oddałem sztandar St. M ielczarkowi ja k o naszemu chorążemu, synowi pow stańca 63 roku, ruszyli śmy dalej. Zresztą sztandar na zmianę nieśli w szyscy podczas pochodu.
P rzy skrzyżowaniu ulic K ościuszki i Złotoryjskiej, tuż p rzy tejże ulicy Złotoryj- skiej, stało kilku żołnierzy Straży Pogranicznej, nie wiem czy przypadkowo, czy umyślnie postaw ieni tu, którzy z wielkim zdziwieniem patrzyli na nas, ale naw et słówkiem nie reagowali. Poszliśm y więc spokojnie do rynku. Gdy doszliśm y do rynku ju ż pow iększoną gromadką, bo odważniejsi [obywatele] dołączali do nas, na w idok nasz i wolnego Orła na sztandarze płakali z radości. Przeszliśm y Ry n ekju ż gromadą i skierowaliśm y się do kościoła, by podziękow ać i uprosić Boga, ale kościół był zam knięty podobno p rzed nami, ja k nam następnie mówiono, ja koby z rozkazu proboszcza ks. Rusina, który ja k o uczestnik pow stania 63 roku wiele ucierpiał, był więc bardzo ostrożny. O beszliśmy w ięc kościół procesjonal- nie, udaliśm y się na cm entarz grzebalny, na m ogiłę Powstańców, by tym pole głym za Polskę oddać hołd. Tam koledzy m nie zmusili, bym przem ówił. Więc ja k
umiałem (...) kilka zdań krótkich przem ówiłem . To było pierw sze p rzy tym Grobie przem ówienie patriotyczne. Po mnie w szedł ja k iś gospodarz, zdaje się z Rosoch,
również przem ów ił (to ju ż poza programem). Westchnąwszy, pom odliliśm y się krótko za tych bohaterów i ruszyliśm y z pieśnią z powrotem ju ż wielkim tłumem mieszkańców Praszki. Sztandar często przechodził z rąk do rąk, bo każdy chciał mieć szczęście i zaszczyt go nieść.
Gdy przyszliśm y do Rynku (...), naprzeciwko domu Rozentala (obecnie K oli- sko), na narożniku ogródka ustawiono stół, na który w szedł m iejscowy adwokat K rajewski i z płaczem przem ów ił o tej trochę wolności, że zwolniono nam kajda ny i zdjęto kłódkę z ust, bo cenzura zwolniała. Ludzie słuchając tego patriotycz nego, niespodziewanego przem ów ienia płakali, bo odczuwali niewolę i ucisk za borczy, patriotyczny duch [długo] tłum iony wydobyw ał się na wierzch, wolny. Okrzykom w ięc „Niech żyje P o lska ” i śpiewom „Jeszcze Polska nie zg in ęła ” oraz „Boże, coś Polskę ”, zdawało się nie będzie końca. Wznoszono również okrzyki „Niech żyje konstytucja”.
N a tym zakończył się Pochód. A sztandar znikł tajemniczo. Następnego dnia przyjechali z Wielunia żandarm i i badali, ale sztandaru nie znaleźli - nikt nie
wydał.
Pochód ten zostaw ił wielkie wspomnienie i ducha patriotycznego ożyw ił i moc niej uświadom ił społeczeństwu, że mimo zaboru i niewoli „Jeszcze nie zg in ęła ”. E pilog tego był taki, że jed en z kolegów, A. K., który nie brał udziału w pocho dzie , bo ojciec nie puścił, wyśmiewany przez nas, przez swoją głupotę doniósł do policji, kto zorganizował i prow adził pochód ze sztandarem. B yło więc śledztwo, no i proces w Sądzie Okręgowym w Kaliszu. Tam nasi wybitni praszkowiacy, ja k
Wacław Łucki i inni, przygotow ali nam adwokata najlepszego, Bednarskiego, który zatrzym ał nas u siebie w domu, zabronił pokazać się w sądzie, no i szczę śliwie przeprow adził uniewinnienie nas oskarżonych, t.j. W. Jungowskiego i W. Paw lińskiego. Tak się skończyła ta bądź co bądź niem iła sprawa.
Sztandar spoczywał w ukryciu, w stodole Teofila Kamosińskiego, do 1916 roku. Podczas pierw szej wojny światowej Niemcy, kokietując Polaków, pozw olili w 1916 roku urządzić m anifestacyjny pochód w rocznicę 3 M aja. Wysadziła się [ludność Praszki] na tę swoją uroczystość narodową. Wydobyto sztandar, odświeżono go, naszyto na m iejscu P P S olejno m alowany obraz M.B. Częstochowskiej, obramo wany ozdobnie. W pochodzie tym nieśli sztandar pow ażni i starsi obywatele, a mia nowicie: niósł Paw eł Juraszek, a dwaj pow stańcy 1863 roku - Feliks M ielczarek i M aksym ilian Jungówski - szli obok ja ko asysta. Widok ten w yw ołał wielkie w zru szenie (...).
O d tej p ory sztandar ten, umieszczony w kościele, brał udział we wszystkich uroczystościach kościelnych i narodowych, zawsze niesiony przez najpoważniej szych obywateli ja k o pam iątka 1905 r. bardzo szanowany przez wszystkich.
202
Lecz niestety w 1941 roku spotkał go los ten sam, co inne kościelne sztandary i urządzenia kościelne. Okupanci zrabowali i w yw ieźli wszystko - wszystko więc przepadło, gdzieś bezwstydnie p rzez okupantów poniszczone. Wszelki więc ślad p o tym naszym pam iątkowym sztandarze zaginął. Jak i p o zrabowanej wspania
łej starożytnej m onstrancji srebrnej, tak bardzo ciekawej w budowie. Pozostało jedynie wspomnienie i to u starszych, bo m łodzież ju ż nie pam ięta.
W innych m iastach i m iasteczkach Polski odbyły się m anifestacyjne uroczyste pochody narodowe wyruszające z kościoła. U nas tylko na takim, p rzez nas zor ganizowanym, się skończyło”.
W następn ym roku, w dniach od 27 do 30 m aja, p rzeb y w ał z p a ste rsk ą w iz y tą w P raszce b isk up diecezji kujaw sko-kaliskiej, K rynicki. C hoć w iz y ta m iała w y b itn ie d uszpasterski charakter, to je d n a k w z ro st nastro jó w p atriotyczn y ch m iesz kań có w P raszki i okolic m an ifesto w any był n a każdym m iejscu. B isk u p a w itała chło psk a stukonna b an d eria pod dow ód ztw em Teofila O staszew skiego, p rzy b ra n a w szarfy narodow e. N a b ram ach p o w italn ych u m ieszczo n o sztandary o b a r w ach n a ro d o w y ch 12.
W P raszce inicjatoram i opisy w an ych w y d arzeń byli m ieszk ańcy zw iązani z a ró w n o z P PS ja k też ze Stronnictw em N aro do w ym . W w y stąp ien iach d o m ino w ały spraw y narodow e, stąd też m iędzy przedstaw icielam i w y m ien io n ych u g ru p o w ań p o lity cznych nie doch o dziło do sporów , lecz by ło w spółdziałanie.
W L ututow ie, o sad zie liczącej ok. 2 tys. m ieszkańców , o s o b ą najbardziej za an g a żo w a n ą w w alce o sw obody n aro d o w e i przy w ró cen ie ję z y k a po lsk ieg o do szkół i u rzęd ó w b ył m iejsco w y probo szcz, ks. A po linary L utoborski. W sierpniu 1906 r. w procesji w o k ó ł k o ścio ła parafialn eg o niesio n o n aro do w y sztan dar p ol ski z B iałym O rłem . P o stłu m ieniu fali rew olucyjnej w ład ze zaborczej ad m in i stracji rosyjskiej usun ęły go z p ro b o stw a z a to m .in., że w b re w zak azom w ładz p ro w ad ził księgi stanu cy w iln eg o n ie p o ro sy jsk u , lecz p o polsk u. W 1907 r. przen iesio n o g o do W ielu n ia n a w ikariusza.
W nadgranicznej o sad zie W ieruszó w , liczącej w ó w czas ok. 7 tys. m ieszk ań ców, w cześniej niż w p ozo stały ch m iasteczk ach ziem i w ieluńskiej m iały m iejsce p atrioty czne w y stąp ien ia ludności. W d niu 30 m aja 1905 r. w m iejscow y m ko ściele śpiew ano p o m szy św. p a trio ty c z n ą p ieśń Boże, coś Polskę. Inicjatoram i śpiew an ia tej pieśni, w e d le rap o rtó w po licy jn y ch byli: S tanisław G rodzel, F ra n ciszek N ad o ln y oraz b racia J ó z e f i Stefan T rochow ie13. Także w dniu 25 czerw ca teg o ż ro k u w y m ien ien i w yżej b racia T rochow ie śpiew ali w k o ściele zakazane pieśni i żądali, by organista K o rw ack i akom p aniow ał im n a organach. P roboszcz,
12 T. 0 1 e j n i k, Czasy nowożytne..., s. 319-320. 13 AGAD, GGW, sygn. 2507, k. 13, 25, 34.
Tadeusz Olejnik 203 ks. A ntoni Jabłoński, m iał n iejed n o kro tn ie u po m in ać ich, by nie śpiew ali z a k a zanych pieśni; ostrzegał, że m o g ą by ć za to p ociągnięci do odp o w ied zialn o ści14. M an ifestacje patriotyczne o szerszym zasięgu m iały m iejsce w W ieruszow ie 4 X I 1905 r. i zw iązane były z ogłoszeniem m anifestu carskiego o tolerancji i sw o bodach. W tym dniu o godz. 9. w ieczo rem ok. 200 m ieszk ań có w osady w yszło n a u lice z czerw onym i sztandaram i, śpiew ając naro d o w e i rew olu cyjn e pieśni:
Jeszcze Polska nie zginęła i inne. U czestnicy m anifestacji, strzelając z rew o lw e rów , ch o d zili po u lic a c h m ia ste c z k a do godz. 2. w nocy. W n a stę p n y m dniu (5 X I) zgrom adzeni licznie m ieszkańcy W ieruszow a, z d w o m a sztandaram i czer w ony m i i je d n y m biało -czerw on y m , udali się o godz. 10. z o rk ie strą do kościoła. N a sztandarach b yły napisy: „Niech żyje Polska. Niech żyje wolność ” oraz w iz e ru n ek P o lsk ieg o Orła. P o m szy w szy scy dem onstranci udali się do sali O ch otn i czej Straży O g n iow ej, g d zie w y g ła sza n o p rze m ó w ien ia i w z n o sz o n o okrzyki „h u ra” i „P o lsk a nasza” . Z k o ścio ła w yszli ze sztandaram i i o rk ie strą po dw óch godzinach, po czym strzelano z rew olw erów . P o ch ó d u licam i przeciągn ął się do go dzin y 7. w ieczorem , n astęp nie w szyscy rozeszli się. W czasie p o chod u n a cze le tłu m u szły dzieci w zno szące okrzyki „Hura, Polska na sza ”, za nim i niesion o flagi, za flagam i szła orkiestra, a potem tłum . O sada b y ła o flag ow ana rosyjskim i flagam i, z w y jątkiem dom ów n astępujących m ieszkańców : R o m a n a Z ele n k i, Ig n a c eg o U rb a ń sk ie g o , S ta n isław a W eso ło w sk ie g o i A le k sa n d ra W ró b lew sk ieg o , u któ ry ch w y w ieszo n o p o lsk ie d w u k o lo ro w e flagi, n ato m iast u M a rc in a D y b k a i T om asza M a g o ta oraz w sali straży ogniow ej były w y w ieszo ne flagi czerw one. Ż y d W ilhelm R o zen b lu m u m ieścił n a dom u B o lk ow skiego po lsk ieg o O rła z n a pisem „Niech żyje P o lska ”. W ieczo rem całe m iasteczk o b y ło ilu m in o w a n e 15. Jak z teg o w ynika, m an ifestacja w W ieru szo w ie b y ła w y razem p o p arcia dla m a nifestu rządow ego, lecz nie zab rak ło pod czas niej ak centów patriotycznych, a n a w e t rew olucyjnych.
M ała, nadw arciańska o sad a roln iczo -h an dlo w a O sjak ów liczyła ok. 1700 m iesz kańców . W 1905 r. zo rg a n izo w a n o tu z in ic ja ty w y i z u d z ia łem m iejsco w y ch d ziałaczy PPS: k raw ca Ig n aceg o B rzeziń sk ieg o , szew ca A n to n ieg o N ie m c z y - k o w skiego i N a n y sa m anifestację p atriotyczną, pod czas której czło n kow ie m ie j scowej kom órki PPS, B rzeziński i N an y s, zaw iesili n a lipie przed k ościołem czer w o ny sztandar. M an ifestacja ta b y ła w cześniej przygotow yw ana. Jak św iad czą o tym p o licyjn e raporty w yw iado w cze, 6 X I 1905 r. zo rg anizow ano w dom u ap tek a rza i n aczeln ik a m iejsco w eg o T ow arzy stw a O chotniczej Straży O gniow ej, A d o lfa B łażejow skieg o , p o u fne zebranie. U czestniczyli w nim : p ro b o szcz m ie j
14 Tamże, k. 52. 15 Tamże, k. 294-295.
scow ej parafii ks. K ow alew sk i, w ikary ks. W. C hrzanow ski, nau czy ciel gm innej szkoły osjakow skiej i sekretarz Straży O gniow ej O chotniczej C zesław P surski, pisarz sądu g m in n eg o E u g en iu sz Sw ieściak, w łaściciel sklepu z piw em A ntoni N ierychły, ław n ik Jó zefat P ilarsk i oraz Ż ydzi Ł ajb Z y sc h o lc i Z ul A bram ow icz. O celu teg o zeb ran ia in fo rm ato r policji nie m ógł zeb rać w ia d o m o śc i16.
P o tym w yd arzen iu n astąp iły areszto w an ia u czestn ik ó w m anifestacji; kozacy areszto w ali m in. S tan isław a S o k o łow skieg o, Jó z e fa M a jn e rta i Ja n a S u łk o w skiego, których przez b lisk o m iesiąc przetrzy m y w an o w w ięzien iu w S ierad zu 17. W sierpniu 1906 r. z W ieluńskiego, m in. z W ielu n ia i B o lesław ca, w yru szyły pielgrzym ki do C zęstochow y. N a c z e ln ik pow iatu w ielu ń sk ieg o w rap o rcie z 25 V III 1906 r. donosił gub ern ato ro w i kaliskiem u, że w racający z pielgrzym ki pąt nicy z B o lesław ca nieśli sztandar, n a k tó reg o płatach z jed n ej strony b y ł obraz M atk i B oskiej i napis „Królowo Korony P olskiej m ódl się za nam i ”, n a od w ro t nej stronie O rzeł B iały z nap isem „Boże zbaw Polskę ”. P o d o b n ie b y ło z p iel g rzy m k ą w ie lu ń sk ą 16 V III 1906 r.
P o z a W ieluniem i m iasteczkam i reg io n u w rzen ie rew o lu cy jn e objęło rów nież n a w ieś w ieluńską. C hłopi, j a k się w y d aje in spirow ani p rzez czło n k ó w S tronnic tw a N arodo w eg o, dom agali się p rzed e w szy stk im spolszczenia szk oln ictw a ele m entarnego. W dniu 1 listop ada 1905 r. w e w si O strów ek zerw ano rosyjski szyld ze szkoły, za co w ład ze skazały n au czy ciela P ierzyłę n a 4 ty g o d n ie aresztu; n a je g o k o szt w y k o n an o też no w y szyld 18.
R easu m u jąc m o żn a stw ierdzić, iż sp ołeczność ziem i w ieluńskiej d em on stro w a ła w rew olucji 1905-1907 ro k u p rzede w szy stk im sw e n aro d o w e aspiracje, d o m ag ała się sw obód oby w atelskich oraz przy w ró cen ia ję z y k a polskieg o w szko łach, sądow nictw ie i adm inistracji. W w alce o te sw obody prym w iedli zw o len nicy N arodow ej D em okracji.
16 Tamże, k. 273,405. Pismo pomocnika warszawskiego generał-gubematora do spraw policyj nych do kancelarii warszawskiego generał-gubematora. W raporcie błędna pisownia nazwisk i imion niektórych uczestników zebrania.
17 Relacja Stanisławy Brzezińskiej (ur. 1887 r.) spisana 1 XI 1963 r.