• Nie Znaleziono Wyników

O nowe spojrzenie na problemy ludnościowe w ustawodawstwie.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "O nowe spojrzenie na problemy ludnościowe w ustawodawstwie."

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Ks. Jerzy BUXAKOW SKI

O NOWE SPOJRZENIE

NA PROBLEMY LUDNOŚCIOWE W USTAWODAWSTWIE

Przedłożenie w obec Senackich Komisji Z d ro w ia i Polityki Społecznej oraz Inicjatyw i P rac Ustawodawczych

W arszaw a - 11 kw ietnia 1990 r.

Wysokie K om isje, Szanowni Państwo!

„Bezzwłocznie należy p o d jąć szerokie, pogłębione i systematyczne dzia­

łania, w spierane nie tylko przez k u ltu rę, ale także środkam i ekonom icznym i i ustaw odaw stw em , ażeby zapew nić rodzinie w aru n k i, by zgodnie ze swym pow ołaniem była pierwszym m iejscem «hum anizacji» osoby i społeczeń­

stwa” - słowa tego apelu w treści i form ie m ogą być kierow ane do ludzi o różnych postaw ach życiowych, do wierzących i niewierzących, którzy za jm u ­ ją się zagadnieniam i ludnościowymi w ustaw odaw stw ie. K o n cen tru ją b o ­ wiem ich uwagę na o śro d k u wszelkiej polityki ludnościow ej, jakim pow inna

być rodzina. T rzeb a więc, by stanow iły głów ne wskazanie m etodyczne dla wszystkich bez w yjątku. Chodzi o to, by nie odryw ać p roblem ów rozw oju ludności od jego fu n d a m e n tu w sferę zagrożoną m ean d ram i scjentyzm u, m a ­ nipulacji polityków lub anarchii duchow ej niektórych mass m ediów. A sło­

wa tej wskazówki m etodycznej zawdzięczamy nie kw estionow anem u przez większość P olaków autorytetow i papieża J a n a Paw ła II (a d h o rtac ja apostol­

ska Christifideles laici, 40).

Przechodząc zaś o d tego w ażnego w skazania i zastrzeżenia w stępnego do bezpośredniego p rzed m io tu dzisiejszego sp o tk an ia, niech też wolno b ę ­ dzie raz jeszcze tylko odw ołać się d o tego sam ego autorytetu: „Kościół nig­

dy nie skapitulow ał w obliczu wszelkiego ro d zaju gw ałtu nieustannie zad a­

wanego przysługującem u każdej osobie ludzkiej praw u do życia, tak przez poszczególne jed n o stk i, ja k i przez sam ą w ładzę. Praw o to przysługuje isto­

cie ludzkiej we wszystkich fazach jej rozw oju, od chwili poczęcia do n a tu ra ­ lnej śmierci, i we wszelkich w aru n k ach , a więc niezależnie od tego, czy jest zdrow a czy ch o ra, w pełni spraw na czy u p o śledzona, b o g ata czy b ie d n a ” ( Christifideles laici, 38). Słowa te o k reślają granice ram etycznych wszelkiej polityki ludnościow ej, jeśli chce o n a uchodzić za h u m a n ita rn ą , czyli służącą d o b ru człow ieka i społeczeństwa.

(2)

408 Ks. Jerzy B U X A K O W S K I

I. S P O J R Z E N I E Z D E Z A K T U A L I Z O W A N E

W SKALI ŚWIATOWEJ

M nożą się argum enty naukow e z różnych dziedzin, które podw ażają za­

sadność obaw o zasięg tzw. zagrożenia eksplozji dem ograficznej, choć stra­

szy nią jeszcze nie dość pogłębiona naukow o publicystyka popularna.

D a w n e już skądinąd stwierdzenie Spenglera, że „historia prognoz d em o ­ graficznych jest historią b łę d ó w ” , potw ierdza w szczególny sposób historia polskiej dem ografii (przyznał to naw et Stefan Klonowicz).

I te właśnie błędy prognoz dem ograficznych stały u początku poczynań planow ego ograniczania populacji światowej (birth control), podjętego na

początku lat pięćdziesiątych przez trzy potężne organizacje, k tó re różnymi drogam i w płynęły i w pływ ają rów nież na zmiany ustaw odaw stw a w wielu krajach:

1) T h e P opulation Council zało żo n a 20 listopada 1952 r. przez Johna D . R o ck efellera1.

2) IP P F (In tern atio n al P lan n ed P a re n th o o d F ed eratio n ) zało żo n a 29 lis­

to p a d a 1952 r. z siedzibą w L ondynie, której w iceprezesem w E u ro p ie jest prof. M ikołaj Kozakiewicz. Jej odpow iednikiem w Polsce jest T R R (Towa­

rzystwo R ozw oju R odziny). P oprzednie nazwy od 1957 r. do 1970 r. - TŚM (Towarzystwo Św iadom ego M acierzyństw a), a od 1979 r. - T P R (Towarzys­

two P lanow ania R odziny); w Niemczech „Pro F am ilia” i w 123 k rajach orga­

nizacje o różnych nazwach.

3) U N F P A - F u n d a c ja Ludnościow a N aro d ó w Z jednoczonych, która prowadzi swe prace w 141 krajach.

W e wszystkich tych organizacjach od początku ich prac zasugerowano się zbytnio opisami liczbowymi trendów ludnościowych zew nętrznych, a zu­

pełnie nie uwzględniono w ew nętrznych m echanizm ów sam oregulujących, ja k np. biologicznej sam oregulacji (k tó rą wpierw zauw ażono w świecie fau­

ny, ja k o działającą tam z precyzyjną skutecznością).

Nie uwzględniono też realnych możliwości wpływu etycznych zachowań, ani następstw niem oralności, przybierających rozliczne form y wyniszczania populacji przez różne patologie (A ID S , niedorozw ój fizyczny, ogólne osła­

bienie witalności itp.). W ykresy wszystkich wielkich regionów wzrostu d e ­ mograficznego, z w yjątkiem na razie Afryki, już dziś przechodzą w krzywą płask ą, k tó ra zapow iada fazę stacjo n arn ą rozrodczości, to też nie w iadom o naw et, czy rzeczywiście w ciągu X X I wieku świat osiągnie jeszcze 10 miliar­

dów mieszkańców, czy też rozpocznie się już ogólna faza gw ałtow nego spad­

ku dem ograficznego2.

1 Por. The Population Council. A Chronicie o f the First Twenty-Five Years 1952-1977,

New York 1987, s. 15; The Population Council 1986. A n n u a l Report, New York, 1987.

2 Por. wykres z „Developpement Magazine” 9 (1989) nr 2.

(3)

Przedłożenie wobec Komisji Senackich 409

D ziałalność wszystkich organizacji, które p o d jęły hasła neom altuzjaniz- mu (choć dziś wstydliwie przem ilczają tę nazw ę), polegała głównie na wiąza­

niu dążności do zaprow adzenia ustw odaw stw a proab o rcy jn eg o łącznie z p ro ­ pagandą środków antykoncepcyjnych wszelkiego asortym entu. Towarzyszy­

ło tem u propagow anie złudnej nadziei, że u d a się wynaleźć nieszkodliwe środki przeciwpoczęciowe. I na tym właśnie polu notu jem y dzisiaj najw ięk­

szą klęskę tego ro d zaju nadziei. O w szem , w przęgnięty w ten rydw an olbrzy­

mi zespół firm farm aceutycznych rzuca na rynek coraz to now e p rep araty , ale m edycyna kolejno dezaw uuje mit ich nieszkodliwości, m nożąc coraz b a r ­ dziej zatrw ażające doniesienia o wręcz epidem icznych cechach p o w o d o w a­

nej tą drogą patologii (ich krótkie przedstaw ienie przez ekspertów m edycy­

ny w m aju ubiegłego ro k u w tej o to Sali K olum now ej w yw ołało niemal szok). Co więcej - zatrw ożenie to przechodzi w grozę, gdy się uwzględni, że najnowsze z tych środków nie tylko szerzą spustoszenie w zdrowiu kobiet, ale p o w o d u ją przew ażnie skutki w czesnoporonne: należy tu wspomnieć 0 spirali i najnow szym p rep aracie R U 486 (zakazanym zresztą w U S A ,

a masowo rzuconym na rynki Trzeciego Świata).

I tutaj dochodzim y do zasadniczego w niosku. Z atru cie sięgnęło więc źró ­ deł życia i populacji. A b o rc ja i antykoncepcja tak m asow o propagow ane

1 zaprow adzane, stają się zagrożeniem ekologicznym najpow ażniejszej rangi.

Pierwszym bow iem środow iskiem naturalnym każdego człowieka jest łono jego m atki. T o pierwsze środow isko jest dziś n arażan e na tak zm asowany atak agresji i patologii, że w skali społecznej nie m oże to się nie objawić w form ie fatalnych skutków dla całych pokoleń. W e wrześniu ubiegłego roku n a sym pozjum naukow ym w Chantilly p o d Paryżem , poświęconym obronie praw dziecka, przedstawiciel z A fryki Ś rodkow ej, M urzyn, sk o m en ­ tował to k ró tk o , cytując przysłowie afrykańskie: „Bóg przebacza często, człowiek człowiekowi - rzadziej, ale n a tu ra nie przebacza nigdy” . A p rz e ­ cież przypom nijm y jeszcze, że zalegalizowanie aborcji i antykoncepcja miały ograniczyć liczbę p o ro n ień , gdy tym czasem wszędzie, gdzie je zap ro w ad zo ­ no, zwiększyło to p ro c e d e r zabijania dzieci nienarodzonych do rozm iarów przedtem nigdy nie spotykanych.

O so b n o zaś należałoby tutaj poruszyć, że szerzenie neom altuzjanizm u często wiąże się też z program am i ruchów neofem inistycznych, ale i tu zbie­

ra swe sm u tn e pokłosie, gdyż p o m n aża tylko antynom ie tych ruchów. T o , co m iało służyć kobiecie - wzm aga jej zagrożenia zdrow otne; co m iało u ła ­

twić wyzwolenie kobiety - zaprow adza ją w niewolę zagrożeń trw ałej p a to ­ logii: ucieczce o d dziecka towarzyszy p o tem w ojna o praw o adopcji i stara­

nia o m acierzyństwo in vitro; co m iało przynosić kobiecie spokój - przynosi psychozy i neurozy w yw ołane niezaspokojeniem najgłębszego i n a jp ię k n ie j­

szego posłannictw a matki.

P o d o b n ie nie pow inno się z potrzebnych i słusznych akcji obrony praw dziecka czynić zasłony dym nej zniechęcającej do posiadania dzieci, a p o m i­

(4)

410 Ks. Jerzy B U X A K O W S K I

jającej skrzętnie, że najczęstszym źródłem ich tragedii jest odryw anie dzieci od własnych rodzin.

Oczywiście, to te m a t znacznie szerszy, ale jest rzeczą budzącą nadzieję, że m nożą się już dziś pow ażne prace naukow e dem askujące źródła tych zagrożeń również z pozycji socjologii i dem ografii sensu stricto, czyli nauki

n ieten d en cy jn ej3.

A przecież wspólnym b łęd em wszystkich zagrożeń neom altuzjańskich jest rozpatryw anie ich podstaw doktrynalnych, działań i skutków w oderw a­

niu od najw ażniejszego czynnika ludnościowego, jakim jest rodzina. Jest to grzech pierw orodny neom altuzjanizm u, gdyż godzi on w jej byt najbardziej w tych krajach, k tó re go zrodziły. D o prow adziło to do kryzysu dwu n a j­

większych wartości ziemskich, ja k ie zna człowiek: wartości życia i wartości miłości. Siedliskiem zaś rozw oju tych wartości jest rodzina. Zacieśnianie p o ­ lityki ludnościowej do oddziaływ ań typu biofizjologicznego i sterow anie p ro ­ cesami ludnościowymi za po m o cą oddziaływań czysto zew nętrznych, choćby zalegalizowanych ustaw odaw stw em , musi prow adzić do uw iądu społecznego i ludnościowego. T o właśnie bow iem rodzina, jej spoistość lub b rak tej spo­

istości będzie zawsze decydow ała o właściwym obliczu społecznym i ludnoś­

ciowym poszczególnych krajów i tylko przy jej świadom ym współudziale m ożna myśleć o kierow aniu procesam i ludnościowymi w sposób odpow ie­

dzialny i prow adzący d o pełnego d o b ra człow ieka, a więc d o b ra szerzej p o j­

m ow anego niż doznania fizjologiczne i spłaszczona ero ty k a. Wszelkie więc poczynania ustawodawcze muszą mieć ten związek rodziny z zagadnieniami ludnościowymi na ustawicznej uw adze, jeśli nie chcą się rozm inąć z dobrem społeczeństw a pojętym możliwie wszechstronnie.

W SKALI POLSKIEJ

Polska i k ra je dem okracji ludowej stały się w latach pięćdziesiątych o b iek tem n ap o ru neom altuzjańskiego z dw u stron. Z e strony zachodniej były to wpływy w spom nianych już poprzednio organizacji m iędzynarodo­

wych, do których doszły z czasem am biw alentne działania Światowej O rga­

nizacji Z d ro w ia (W H O ), bardzo zresztą od tych organizacji uzależnionej.

W ro ta je d n a k tym w pływom otw orzyła u nas ustaw a o dopuszczalności przeryw ania ciąży z 27 kw ietnia 1956 ro k u , w ydana p o d naciskiem pozapols- kich czynników, i to niemal rów nocześnie we wszystkich, z w yjątkiem R u ­ m unii, krajach naszego bloku wschodniego. Z astanaw iające okoliczności tych zdarzeń, pozakuluarow e m achinacje z tym zw iązane, sprzeciwy naj- ko m p eten tn iej szych czynników i pom inięcie elem entarnych wymogów p ro ­

3 Peter Bauer, Julian Sim on, Roland Rósler, por. J. S c h m u c k e r v o n K o c h , Vom K inderm ord zu r Euthanasie Entwicklungselem ente einer L o g ik der Unmenschlichkeit, „Forum

Katholische T h eo lo g ie” 1990, nr 1, s. 58-71.

(5)

Przedłożenie wobec Komisji Senackich 411

cedury postępow ania ustaw odaw czego - to wszystko jest do dziś przed m io ­ tem b a d a ń i zostało już p rzekonyw ająco ujaw nione na łącznym posiedzeniu Sejmowych Komisji: U staw odaw czej i Polityki Socjalnej oraz Z drow ia i Kultury Fizycznej w dniu 10 m a ja 1989 roku.

T ą drogą 1956 ro k stał się o b o k chlubnych chwil październikowych n a ­ dziei również czasem rozpoczęcia zm asow anego uderzenia propagandy anty- natalistycznej n a Polskę. Nie m ożna się zresztą nie oprzeć w rażeniu, że cho­

dziło tu o osłabienie witalności N a ro d u , który właśnie wtedy dawał jej szczególne przejaw y i k tó ry m trzeb a było przeciwdziałać drogam i p o śred n i­

mi, gdyż bezpośrednio zwalczać jej już nie w ypadało. R o z p ę ta n o więc istną psychozę antydzietności, k tó ra trw ała kilkanaście lat i naw et jeszcze w zesz­

łym roku p ró b o w a n o pow tórzyć jej w ynaturzone formy. Psychozę tę szerzy­

ły niemal wszystkie uzależnione o d państw a środki m asow ego przekazu, a szczególnie prasa.

Z arządzenia wykonaw cze M inisterstw a Z d ro w ia wyszły d alek o poza ramy określone ustaw ą z 1956 ro k u i towarzyszyła im zdecydow ana polityka personalna elim inow ania ze Służby Z d ro w ia wszelkich obrońców życia p o ­ czętego. G in ek o lo g o m otw orzono drogę do zupełnie bezk arn eg o odbierania życia nien aro d zo n y m , n aw et przy zuchw ałym naruszaniu i tak już liberal­

nych ram ustaw i zarządzeń (nieznane są jakiekolw iek postępow ania karne przeciw tem u procederow i). Propozycja w ykonania tzw. „zabiegu” stała się dla wielu n o rm a ln ą propozycją w obec każdej niem al p acjen tk i, u której stwierdzali ciążę. P ro c e d e r bogacenia się wielu z tych lekarzy napiętnow ał na tym sam ym zeszłorocznym posiedzeniu w tym miejscu naw et zastępca p ro k u rato ra generalnego. W yśm iewanie wielodzietności stało się niechlub­

nym nawykiem.

Na tym tle pow staje pytanie, jak ie stanow isko zajęli ci naukow cy polscy, którzy są ex professo rzecznikam i p ro b lem ó w ludnościowych? N ietru d n o wskazać wśród nich tych, którzy praw dę nauki stawiali wyżej o d swej k arie­

ry, ale wielu wyżej staw iało swą dyspozycyjność względem „obow iązującego kursu” . Ich wybiórcze ustaw ienia statystyk, enuncjacje prasow e i prognozy przyszłościowe z reguły niem al dostosow ane ad usum delphini, do dziś p o ­ w odują zam ęt, p o tęg u jąc chaos poglądów w opinii publicznej.

T o wszystko zaostrzyło k o n tu ry zagadnienia: „Czy Polsce p o trzeb n a jest polityka ludnościow a?”4 P ro b lem postaw iony trafnie, ale propozycja „ m o d e ­ lu zastojow ego” (ustabilizow anego) słusznie została o ceniona słowami prof.

A . Stelm achow skiego, „że byłoby praw dziw ą k atastro fą n aro d o w ą , gdyby miał on zostać zrealizow any”5. P rofesor Stelm achowski w ypow iada swój

4 Por. J. Z . H o l z e r , C zy w Polsce po trzeb n a jest p o lityka ludnościow a?, w: Pro i contra.

W planow aniu rodziny, w w ychow aniu seksu a ln ym , red. M. K ozakiew icz, Warszawa 1989, s. 152 nn.

5 Tam że, s. 153.

(6)

412 Ks. Jerzy B U X A K O W S K I

zdecydow any osąd polityki ludnościowej tak budow anej: „O tó ż nie mam wątpliwości, że od o k o ło 30 lat m am y do czynienia z polityką d e p o p u l a- c y j n ą , p re fe ru jąc ą m ałe rodziny... W brew konstytucji, k tó ra stanowi, że rodziny o licznym potom stw ie państw o otacza szczególną opieką (art. 79, ust. 1, zdanie 2), dla rodzin wielodzietnych nie zrobiono nic” , i twierdzenie to uzasadnia licznymi dow odam i, które jednocześnie m ogą stanowić część walnych arg u m en tó w na to, iż sm utne te następstw a są wynikiem oderw ania

zam ierzeń ludnościowych od d o b ra rodzin. W skazuje to wyraźnie, że do­

tychczasowa polityka ludnościowa dezaktualizuje się sam a przez zgubne wy­

niki jej oddziaływania.

N ajjaskraw szym i najstraszliwszym zaś następstw em jest fakt, że „z p u n k ­ tu widzenia dynam iki ludnościowej, straty wynikłe z przeryw ania ciąży są tego sam ego rzędu, co straty wyw ołane w o jn ą ”6. T a k więc zarów no ocena światowej polityki ludnościowej, jaki i dotychczasowej polskiej w oła o nowe na nią spojrzenie.

II. O N O W E S P O J R Z E N I E

W ŚWIETLE SUMIENIA

U staw odaw stw o prawdziwie dem okratyczne i wolne nie m oże już dziś spełniać dobrze swej roli bez właściwego i stałego korzystania z bezspornych osiągnięć nauki. C o więcej - członkow ie parlam entów muszą być nawet przygotow ani na sytuacje, w których wola ich w yborów nie zawsze będzie się pokryw ała z dowiedzionymi danymi naukow ym i. Dziś, w dobie zawrot­

nego rozw oju atom istyki, elektroniki i również medycyny, może to rodzić szczególne problem y, a ich zdobycze z reguły dość długo to ru ją sobie drogę dotarcia do świadomości szerokich mas społeczeństwa. T akie je d n a k sytua­

cje w żadnym w ypadku nie o d b ierają członkom ciał ustawodawczych prawa do osobistego osądu, pod w arunkiem , by opierał się na ich w yrobionym wie­

dzą i etyką sumieniu. W yborcy bow iem głosowali nie na au to m aty przekazu­

jące ich mniej lub bardziej przygotow ane zdanie, lecz na w ybranego przez siebie człow ieka, którego w alorom osobow ym ufają rów nież w tych zakre­

sach, w których sami nie zawsze m ogą mieć dostatecznie w yrobioną opinię.

A opinia publiczna nie zawsze jest wyrazem słuszności i praw dy - K opernik w swoich czasach przegrałby każdy publiczny plebiscyt co do odkrytych przez siebie praw d naukow ych, lecz to nie zm ienia fa k tu , iż planety już za jego czasów wirowały d o o k o ła słońca, a nie odw rotnie - ja k powszechnie wtedy m niem ano. A więc uznanie najwyższych praw d i wartości nie może być uzależnione od osądu liczebności głosów, gdyż praw a i wartości spraw u­

ją swą moc niezależnie od nich. D o takich wartości nawyższych należy prze­

A. S t e l m a c h o w s k i , W sprawie polityki ludnościowej, w: Pro i contra, s. 163.

(7)

Przedłożenie wobec Komisji Senackich

413 de wszystkim życie ludzkie, a praw a natu ry , k tó re je w a ru n k u ją , b ę d ą re a ­ gować i działać niezależnie od ludzkiego o nich m niem ania. T a k więc d o ch o ­ dzimy tu do potrzeby uznania jeszcze je d n e g o czynnika, który określa waż­

ność i wysokość pozycji ustaw odaw ców . R olę tej pozycji wyznacza nie tylko głos tych, którzy ich wybrali i których są rzecznikam i, ale i fakt zdatności samego parlam entarzysty do p o d ejm o w an ia decyzji w ypracowanych przez jego osobiste sum ienie, k tó re jest dialogiem zarów no z praw dą rzeczową, jak i z tymi, których jest przedstawicielem.

Stosując te niepodw ażalne reguły do p o d ejm o w an ia ustawodawczych dy­

skusji i decyzji na tem aty polityki ludnościow ej, zdajem y sobie lepiej sp ra­

wę, że pierwszym p rzed m io tem tych tem ató w jest życie ludzkie. Jego w ar­

tość uznają za pierwszą i podstaw ow ą w artość ziem ską wszyscy wierzący oraz ci, którzy angażują się w imię słusznej sprawy o b ro n y człowieka, w jego osobistych i społecznych odniesieniach, choćby naw et nie uznawali transcendentnych przeznaczeń natury ludzkiej. I to pow inno - logicznie bio­

rąc - stanowić wyjściową p latform ę wspólnego porozum ienia i w spółdziała­

nia na rzecz ochrony praw nej człowieka od pierwszej chwili jego poczęcia.

Kto więc godziłby się na kw estionow anie tego podstaw ow ego i pierw otnego prawa, ten usuw ałby fu n d a m e n taln e założenia hum anitaryzm u i nie może już twierdzić, że dla niego pierwszą wartością jest d o b ro ludzi, lecz musi przyznać, że wyżej o d tego stawia określone inne wartości. Najczęściej b ęd ą to wartości m aterialn e, jak np. d o b ro b y t lub w łasna k ariera, ale wtedy nie można już mówić o rzeczniku praw ludzkich.

W ŚWIETLE NAUKI

O bw arow aniem życia ludzkiego są praw a natury, toteż p ro b lem aty k a lud­

nościowa musi je uwzględniać w możliwie najszerszym zakresie. Ich arty k u ­ lację p o d a ją różne dziedziny nauki, a szczególnie:

a) N a u k i m e d y c z n e - t o właśnie im głównie zawdzięczamy zupełnie nowe światło, jak im w ostatnich dziesiątkach lat oświetliły początki życia

ludzkiego. D o n iedaw na jeszcze panow ały tutaj często sprzeczne ze sobą poglądy odróżniające o d ręb n y czas zapoczątkow ania życia w egetatyw nego od zmysłowego i od psychicznego, bądź też stopniow ego n ak ład an ia się tych elem entów , czy też wreszcie nie b rak było różnych p ró b uzasadnienia, że tzw. anim acja n astęp u je d opiero po w stępnym okresie życia em brionu. Dziś już wszystkie te poglądy uległy z u p e łn em u odrzuceniu. D zięki zastosowaniu najnowszych osiągnięć techniki (np. fotografiki nilsenowskiej) i embriologii ubogaconej odkryciam i w genetyce, zyskaliśmy już całkow itą pewność, że od pierwszej chwili wymiany chrom osom alnej w zygocie, a jeszcze przed im plantacją, istnieje cały zespół w spółczynników określających pełnię o d rę ­ bnej rzeczywistości, której na imię człowiek. C ała, k o n tro w ersy jn a zresztą ze względów etycznych, um iejętność rozw ijania tegoż za ro d k a ludzkiego

(8)

414 Ks. Jerzy B U K A K O W S K I

poza ło n em m atki, czyli in vitro, jest naocznie przekonyw ającym dow odem tego, że od m o m e n tu poczęcia każdy człowiek zasługuje już na p e łn ą ochro­

nę jego praw ja k o osoby. Słynna P roklam acja P rezydenta R eag a n a z 17 styczna 1989 r. ten arg u m en t przyjęła za głów ne uzasadnienie swego apelu o obronę życia nienarodzonych o d pierwszych chwil zapłodnienia.

Nowe spojrzenie na problem y zagrożenia rozw oju ludnościowego nie m oże też dziś pom ijać tego, co donosi współczesna m edycyna na tem at epi­

demicznych rozm iarów częstotliwości zagrożeń zdrowia wywoływanych przez aborcję i antykoncepcję, lecz musi je bacznie śledzić i uwzględniać.

A le nauki m edyczne niosą również niezwykle wielką pom oc w planow a­

niu liczbowym ludności, gdyż coraz bardziej d o sk o n alą m eto d y naturalnego planow ania rodziny w oparciu o sam oobserw ację naturalnych rytm ów płod­

ności kobiety, i to różnymi sposobami. T rz e b a zaś z całą stanowczością stwierdzić, że k o m p e te n tn e stosowanie tych m e to d nie jest nigdy szkodliwe dla zdrowia i d aje wyższy stopień niezawodności niż wszelkie m etody sztucz­

nej regulacji poczęć, k tó re są zawsze patogenne.

Postulat zaś „now ego sp o jrzen ia” na sprawy planow ania rozw oju rodzin­

nego i ludnościowego, to właśnie postulat rozpow szechniania, uświadamia­

nia i stosow ania idei odpow iedzialnego rodzicielstwa o p arte g o na oświacie naturalnych m eto d planow ania rodziny. P om ijanie, przem ilczanie lub skrzęt­

ne odsuw anie propagow ania tych m eto d jest jed n y m z łatwych sprawdzia­

nów szczerości intencji organizacji neom altuzjańskich. Co praw da wiele z nich zaczyna już je też propagow ać, ale czyni to w te n sposób, by nie były zbyt wielkim k o n k u re n te m dla potężnych p ro d u cen tó w i firm farmaceutycz­

nych, bogacących się niepom iernie na sztucznych środkach przeciwpoczęcio- wych. Ta polityka pom ijania efektywnej propagandy naturalnych m etod ro­

dzi zresztą pytanie, czy chodzi tu tylko o względy zysków m aterialnych, czy też o źródła innych inspiracji...? T akże tzw. ek sp ery m en t suwalski te pyta­

nia nieodparcie narzuca!

b) N a u k i p s y c h o l o g i c z n e - wszelkiego typu - rzucają dziś bardzo wiele nowego światła na niew yobrażalne d o tąd bogactw o m ateriałów n auko­

wych dotyczących np. psychologii p re n a ta ln e j, poradnictw a m atek w stanie błogosław ionym i poradnictw a preaborcyjnego. T o d aje już dziś możliwości szerokiego rozwinięcia oświaty kultury p re n a ta ln e j, przedm ałżeńskiej i m ał­

żeńskiej oraz całego w achlarza poradnictw a życia rodzinnego. Poradnictwo w tych dziedzinach m oże stać się ważnym narzędziem podniesienia ogólnej kultury życia rodzinnego, co nie może pozostać bez korzystnego wpływu na w ew nętrzne układ y rozw oju ludnościowego i rozum nego kierow ania nim.

c) N a u k i d e m o g r a f i c z n e - to odcinek wym agający dziś wyzwole­

nia z dawnych naw yków tendencyjnej dyspozycyjności wobec wpływów p o ­ zanaukow ych. „N ow e sp o jrzen ie” na tym odcinku winno polegać na nie wy­

biórczym, lecz całościowym p o dejm ow aniu zadań i podaw aniu wszystkich najistotniejszych dla problem atyki fluktuacji ludnościowej danych, ja k np.

(9)

Przedłożenie wobec Komisji Senackich 415

na pełnym i przejrzystym p o daw aniu, iż w ykładnikiem prężności witalnej lub jej b rak u jest łączne uwzględnianie przyrostu n aturalnego wraz ze w spół­

czynnikami płodności k obiet oraz rep ro d u k cji netto. A dalej na jasnym ostrzeganiu, na ile uzasadnione są obawy o zaistnienie tzw. grzyba d e m o g ra ­ ficznego (gdy przy starzeniu się społeczeństw a zbyt m ało będzie ludzi w wie­

ku produkcyjnym , by mogli utrzym ać em erytalne pokolenie poprodukcyjne oraz nowe p rzed p ro d u k cy jn e). O d dem ografów oczekiwać też należy wyjaś­

nienia, czy rzeczywiście i n a ile E u ro p ie zagraża „biała zaraza” (określenie, które wyszło od dem ografów S orbony), czyli uwiąd demograficzny podobny do przyczyn u p ad k u starożytnych cywilizacji. U k ła d odnośnych danych w dotychczasowych wydaniach „R oczników Statystycznych” G U S -u nie u ła ­ twiał możliwości w yrobienia sobie obrazu tych zagadnień. Dziś m am y prawo od tego ro d zaju publikacji oczekiwać, by z ich po m o cą każdy działacz sp o łe­

czny mógł łatwiej sobie wyrobić własny pogląd nie tylko w skali o g ó ln o k ra­

jow ej, ale i w m ikroskali w łasnego te re n u , k tórego jest przedstawicielem.

*

Fizyk C. v. W eizsacker ju ż d aw no napisał: „M niem anie, że badacze p o ­ winni dostarczać k o m p e te n tn y m czynnikom ekonom icznym i politycznym j e ­ dynie orzeczeń m erytorycznych, w strzym ując się je d n a k od ich w artościow a­

nia, stanowi ideologię, polegającą na sam ooszustw ie”7. I słusznie, bo życie bogatsze jest o d n au k i, a w artość życia nie da się wyrazić suchymi tylko danymi wiedzy. T o muszą mieć na uwadze szczególnie wszyscy ci, których obowiązkiem jest rozstrzygać o polityce ludnościowej. T a bow iem powinna torować drogę życiu, a nie je niszczyć i udarem niać.

T o otw iera p rzed wszelką polityką, a przed polityką ludnościową szcze­

gólnie, najszersze pole odpowiedzialności jej rzeczników i decydentów . Jest to je d n a k zakres, który znacznie przekracza możliwości niniejszego o p raco ­ wania. Jest rzeczą je d n a k konieczną zaznaczyć tu przynajm niej, że k to go

nie uwzględnia, a p o d p o rz ą d k o w u je swe decyzje racjom koniunkturalnym , przejściowym, lub - co gorsza - osobistym , zaciąga tu winy, k tó re n ajsu ro ­ wiej oceni każda zdrow a ety k a, bo godzą one w podstaw ow e d o b ro społecz­

ne, jakim jest zbiorow e życie narodu.

III. W S Ł U Ż B I E K R A J U I N A R O D U

N IE O D D Z IŚ

Z atro sk a n ie o zagrożenia dem ograficzne naszego K raju towarzyszyło opinii publicznej całego okresu po w o jen n eg o . O pinia ta nie m iała jed n a k

Za: S. Z y r o m s k i , R o zro d czo ść a środow isko, Warszawa 1974, s. 233.

(10)

416 Ks. Jerzy B U X A K O W S K I

wielu możliwości ujaw nienia swych n iep o k o jó w w środkach m asowego prze­

kazu, gdyż te uzależnione bywały najczęściej od aktualnych dyrektyw idą­

cych „z góry” . R o la publicznego w yrażania tych obaw przypadła więc Koś­

ciołowi. W tym okresie spełniał on tę rolę w sposób budzący dziś podziw dla odwagi i wytrwałości ustawicznego przypom inania, uśw iadam iania oraz ostrzegania o zagrożeniach wywoływanych niebezpiecznie prow adzoną poli­

tyką ludnościową poszczególnych ekip rządzących.

P race te i zadania zapoczątkow ał i konsekw entnie nimi kierow ał Kardy­

nał Stefan Wyszyński, Prym as Polski, i jego rozlicznym inicjatywom do dziś rozw ijanym zawdzięczamy główne kształty działalności Kościoła na tym polu, jak stworzenie pionu D uszpasterstw a Służby Z drow ia w 1957 r., po­

w ołanie Komisji E p isk o p atu do Spraw D uszpasterstw a R odzin w 1964 r., I Instrukcją o duszpasterstw ie rodzin z 1969 r., I I Instrukcją o przygotow aniu do m ałżeństw a i życia rodzinnego z 1975 r., a p rzed e wszystkim liczne oficja­

lne i okolicznościowe enuncjacje E p isk o p atu dotyczące o b ro n y życia poczę­

tego i organizujące zbiorow e formy tej obrony. O to w ybór ważniejszych spośród nich:

1) już w 1952 r. ogłoszony L ist E p isko p a tu P o lski w obronie życia niena­

ro d zo n y c h (ostatnio d opiero w ydrukow any w dwum iesięczniku „ Z Pomocą R o d zin ie” , nr 29, lipiec-sierpień 1989);

2) pismo S ekretarza E piskopatu Polski do R ządu Rzeczpospolitej Polski z 21 IV 1952, które już wtedy ostrzegało p rzed pierwszymi przejaw am i roz­

luźnienia p ro jek tó w ustawodawczych dotyczących życia nienarodzonych;

3) liczne pisma z lat 1956-1968 odsłaniające następstw a wprowadzonej 27 kwietnia 1956 r. ustawy o w arunkach dopuszczalności przeryw ania ciąży i o jeszcze gorszych skutkach jej aktów i instrukcji (oficjalnych i poufnych) wykonawczych;

4) obszerny (dwudziestopięciostronicowy) faktograficznie i prawnie opracow any m em oriał S ekretarza E piskopatu Polski do Sejmowej Komisji W ym iaru Sprawiedliwości z 25 listopada 1968 r.;

5) m em oriał E p isk o p atu Polski do R ząd u Rzeczpospolitej Ludowej w sprawie zagrożeń biologicznych i m oralnych N a ro d u Polskiego, W arsza­

w a, 18 czerwca 1970 r. (osiemnaście stron);

6) oświadczenie K onferencji E p isk o p atu Polski z 22 stycznia 1977 r.

w sprawie zagrożenia dem ograficznego Polski, jego przyczyn i potrzeby zmian polityki ludnościowej (dwadzieścia je d e n stron);

7) magistralne pismo K onferencji E p isk o p atu Polski do R ząd u na ręce p rem iera P. Jaroszewicza z 8 lutego 1978 r. o rodzinie polskiej, jej kryzysie i proponow anych drogach wyjścia;

8) coroczne Listy Pasterskie E p isk o p atu Polski na uroczystość Świętej Rodziny (odczytywane z wszystkich am bon w niedzielę po Bożym N aro d ze­

niu).

(11)

Przedłożenie wobec Komisji Senackich 417

S P R A W A D O J R Z E W A

L ata osiem dziesiąte przyniosły jeszcze większe ożywienie działalności Kościoła w o bronie życia poczętego, a szczególnie w staraniach o zmiany legislacyjne z tegoż zakresu. Są to lata licznych interw encji całego E p isk o p a­

tu, interw encji różnych katolickich ugrupow ań i najliczniejszych propozycji zgłaszanych indywidualnie. N ie sposób tu wymienić wszystkich, to też ogra­

niczamy się do niektórych:

1) „W stępny p ro je k t tez do prac ustawodawczych Katolicko-Społeczne- go K oła Poselskiego „ Z n a k ” w zakresie ochrony poczętego dziecka oraz ochrony m acierzyństw a” z 17 września 1980 r.;

2) „ P ro je k t ustawy o ochronie poczętego dziecka i ochronie m acierzyń­

stwa” (czerwiec 1982 r.);

3) „Z arys p ro je k tu ustawy o ochronie dziecka poczętego, macierzyństwa i rodziny” (1983 r.);

4) P rzedłożenie S ekretarza Komisji E p isk o p a tu Polski do Spraw D usz­

pasterstw a R o d zin w obec K o m itetu N a u k D em ograficznych P A N -u n a te ­ mat „Polityki ludnościowej i d o b ra społeczeństw a polskiego” - W arszawa, 6 czerwca 1983 r.

5) „In fo rm acja o sytuacji ludnościowej w Polsce” - Ja sn a G ó ra 2-3 m aja 1984 r.;

6) M em o riał d o S ejm u Polskiej Rzeczpospolitej Ludow ej „W sprawie zniesienia ustawy o w aru n k ach dopuszczalności przeryw ania ciąży z dnia 27 kwietnia 1956 r . ” - G d a ń sk , 9 września 1986 r.

7) „W niosek Szczecińskiego K lubu K atolików z dnia 27 kw ietnia 1987 r.

o podjęcie inicjatywy ustawodawczej w sprawie zastąpienia przepisów legali­

zujących sztuczne p o ro n ien ia ustaw ą o ochronie rodzicielstw a” . W niosek p o ­ wyższy spow odow ał pow ołanie w Sejm ie specjalnej podkom isji sejm owej do jego rozpatryw ania i d o p o d ejm o w an ia podobnych wniosków. N a jej czele stanął poseł d r Janusz Szymborski.

8) W niosek Szczecińskiego K lubu K atolików z 1 m arca 1988 r. na tem at

„U zupełnienia wniosku o podjęcie inicjatywy ustaw odaw czej w sprawie za­

stąpienia przepisów legalizujących sztuczne p o ro n ien ia ustaw ą o ochronie rodzicielstwa” ;

9) W ystąpienia 10-osobowego Z e sp o łu E k sp e rtó w Komisji E p isk o p atu Polski do Spraw D uszpasterstw a R odzin podczas posiedzenia Sejmowej K o ­ misji Polityki S połecznej, Z d ro w ia i K ultury Fizycznej w W arszawie w dniu 25 października 1988 r . 8

8 Por. Sprawozdanie Sekretarza Komisji Episkopatu Polski do Spraw Duszpasterstwa R o ­ dzin ks. Jerzego B uxakow skiego z udziału w tymże posiedzeniu, „Sprawy R odziny” 1989, nr 17-18, s. 9-32.

(12)

418 Ks. Jerzy B U X A K O W S K I

10) Z a naglącą sugestią Kościoła grupa czołowych praw ników świeckich z kilku ośrodków uniwersyteckich w Polsce opracow ała zimą 1988/89 „P ro ­ je k t ustawy o praw nej ochronie poczętego dziecka” . P ro jek t ten z drobnymi zm ianam i został zaap ro b o w an y przez k o m p eten tn e czynniki kościelne i przy intensywnym poparciu posłów P Z K S (wystąpienie sejm ow e posła M ariana Szatybełki) uzyskał niespodziew anie wielką liczbę 76 podpisów poselskich, co zobowiązywało K o n w en t Seniorów i m arszałka Sejm u do nadania mu to k u przygotow ań legislacyjnych;

11) 10 m aja 1989 r. odbyło się pierwsze czytanie wyżej wymienionego p ro je k tu wobec Sejmowych Komisji: U staw odaw czej i Polityki Socjalnej, Z drow ia i Kultury Fizycznej oraz wobec zaproszonych 12 ekspertów Komisji E p isk o p a tu Polski do Spraw D uszpasterstw a R odzin p o d przewodnictwem ks. Jerzego Buxakowskiego. W niosek ten przekazano do dalszych konsul­

tacji;

12) 1 lipca 1989 r. „Oświadczenie Komisji E piskopatu Polski do Spraw D uszpasterstw a R odzin w sprawie ochrony praw nej poczętego dziecka”

omawia: 1. Posłannictw o Kościoła; 2. Praw a dziecka; 3. R o la praw odaw ­ stwa państw ow ego; 4. P raw na o ch ro n a poczętego życia; 5. Słowo do m ło ­ dzieży; 6. U niw ersalność praw a m oralnego; 7. O c h ro n a dzieci poczętych - podstaw ow ym zadaniem cywilizacji miłości.

13) 8 grudnia 1989 r. 34 senatorów skierow ało pismo do m arszałka Sena­

tu P R L , prof. A n d rz e ja Stelm achowskiego, „wniosek o przyjęcie przez Senat zgłoszonego w Sejm ie IX kadencji poselskiego p ro je k tu ustawy o ochronie praw nej dziecka poczętego do dalszych prac legislacyjnych w celu podjęcia przez Senat w trybie art. 20 ust. 4 K onstytucji inicjatywy ustaw odaw czej” .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jako obecnego wodza plemienia Netologów bardzo cieszy mnie, że nasi mędrcy dzielą się wiedzą, ponieważ przepływ informacji i doświadczeń z różnych ob- szarów

W odpowiedzi na zapotrzebowanie branż odzieżowej i jej pokrewnych zasadne jest stworzenie niniejszego kodeksu oraz wdrożenie jego zapisów do rynkowych mechanizmów, aby móc

cyjnej. Informacji można uzyskać dużo. Do udzielania tych informacji utworzony je st specjalny dział tzw. pierwszy kontakt, w którym pracują dwie osoby, które tylko i

Pod nazwą SEAT Financial Services oferowane są usługi bankowe (przez Volkswagen Bank Polska GmbH sp. z o.o.) oraz usługi ubezpieczeniowe (przez Volkswagen Bank Polska GmbH sp. Oddział

Drogi oddechowe : Na podstawie dostępnych danych, kryteria klasyfikacji nie są spełnione. Działanie uczulające na drogi oddechowe/skórę Ten rodzaj działania nie

Ilekroć mowa jest o miesięcznym koszcie elementu wyposażenia opcjonalnego rozumie się przez to zwiększenie raty miesięcznej SEAT i CUPRA Leasing Moc Niskich Rat wyliczonej

Reasumując, Dwie rocznice… są pozycją, którą można polecić wszystkim miłośnikom historii Polski XX wieku, ale także uczniom i studentom kie- runków takich jak historia

Planowy, powtarzalny i oparty na nauko- wych podsta- wach sposób postępowania przy realizacji zadań związa- nych z zarzą- dzaniem jakością..