Ks. Jerzy BUXAKOW SKI
O NOWE SPOJRZENIE
NA PROBLEMY LUDNOŚCIOWE W USTAWODAWSTWIE
Przedłożenie w obec Senackich Komisji Z d ro w ia i Polityki Społecznej oraz Inicjatyw i P rac Ustawodawczych
W arszaw a - 11 kw ietnia 1990 r.
Wysokie K om isje, Szanowni Państwo!
„Bezzwłocznie należy p o d jąć szerokie, pogłębione i systematyczne dzia
łania, w spierane nie tylko przez k u ltu rę, ale także środkam i ekonom icznym i i ustaw odaw stw em , ażeby zapew nić rodzinie w aru n k i, by zgodnie ze swym pow ołaniem była pierwszym m iejscem «hum anizacji» osoby i społeczeń
stwa” - słowa tego apelu w treści i form ie m ogą być kierow ane do ludzi o różnych postaw ach życiowych, do wierzących i niewierzących, którzy za jm u ją się zagadnieniam i ludnościowymi w ustaw odaw stw ie. K o n cen tru ją b o wiem ich uwagę na o śro d k u wszelkiej polityki ludnościow ej, jakim pow inna
być rodzina. T rzeb a więc, by stanow iły głów ne wskazanie m etodyczne dla wszystkich bez w yjątku. Chodzi o to, by nie odryw ać p roblem ów rozw oju ludności od jego fu n d a m e n tu w sferę zagrożoną m ean d ram i scjentyzm u, m a nipulacji polityków lub anarchii duchow ej niektórych mass m ediów. A sło
wa tej wskazówki m etodycznej zawdzięczamy nie kw estionow anem u przez większość P olaków autorytetow i papieża J a n a Paw ła II (a d h o rtac ja apostol
ska Christifideles laici, 40).
Przechodząc zaś o d tego w ażnego w skazania i zastrzeżenia w stępnego do bezpośredniego p rzed m io tu dzisiejszego sp o tk an ia, niech też wolno b ę dzie raz jeszcze tylko odw ołać się d o tego sam ego autorytetu: „Kościół nig
dy nie skapitulow ał w obliczu wszelkiego ro d zaju gw ałtu nieustannie zad a
wanego przysługującem u każdej osobie ludzkiej praw u do życia, tak przez poszczególne jed n o stk i, ja k i przez sam ą w ładzę. Praw o to przysługuje isto
cie ludzkiej we wszystkich fazach jej rozw oju, od chwili poczęcia do n a tu ra lnej śmierci, i we wszelkich w aru n k ach , a więc niezależnie od tego, czy jest zdrow a czy ch o ra, w pełni spraw na czy u p o śledzona, b o g ata czy b ie d n a ” ( Christifideles laici, 38). Słowa te o k reślają granice ram etycznych wszelkiej polityki ludnościow ej, jeśli chce o n a uchodzić za h u m a n ita rn ą , czyli służącą d o b ru człow ieka i społeczeństwa.
408 Ks. Jerzy B U X A K O W S K I
I. S P O J R Z E N I E Z D E Z A K T U A L I Z O W A N E
W SKALI ŚWIATOWEJ
M nożą się argum enty naukow e z różnych dziedzin, które podw ażają za
sadność obaw o zasięg tzw. zagrożenia eksplozji dem ograficznej, choć stra
szy nią jeszcze nie dość pogłębiona naukow o publicystyka popularna.
D a w n e już skądinąd stwierdzenie Spenglera, że „historia prognoz d em o graficznych jest historią b łę d ó w ” , potw ierdza w szczególny sposób historia polskiej dem ografii (przyznał to naw et Stefan Klonowicz).
I te właśnie błędy prognoz dem ograficznych stały u początku poczynań planow ego ograniczania populacji światowej (birth control), podjętego na
początku lat pięćdziesiątych przez trzy potężne organizacje, k tó re różnymi drogam i w płynęły i w pływ ają rów nież na zmiany ustaw odaw stw a w wielu krajach:
1) T h e P opulation Council zało żo n a 20 listopada 1952 r. przez Johna D . R o ck efellera1.
2) IP P F (In tern atio n al P lan n ed P a re n th o o d F ed eratio n ) zało żo n a 29 lis
to p a d a 1952 r. z siedzibą w L ondynie, której w iceprezesem w E u ro p ie jest prof. M ikołaj Kozakiewicz. Jej odpow iednikiem w Polsce jest T R R (Towa
rzystwo R ozw oju R odziny). P oprzednie nazwy od 1957 r. do 1970 r. - TŚM (Towarzystwo Św iadom ego M acierzyństw a), a od 1979 r. - T P R (Towarzys
two P lanow ania R odziny); w Niemczech „Pro F am ilia” i w 123 k rajach orga
nizacje o różnych nazwach.
3) U N F P A - F u n d a c ja Ludnościow a N aro d ó w Z jednoczonych, która prowadzi swe prace w 141 krajach.
W e wszystkich tych organizacjach od początku ich prac zasugerowano się zbytnio opisami liczbowymi trendów ludnościowych zew nętrznych, a zu
pełnie nie uwzględniono w ew nętrznych m echanizm ów sam oregulujących, ja k np. biologicznej sam oregulacji (k tó rą wpierw zauw ażono w świecie fau
ny, ja k o działającą tam z precyzyjną skutecznością).
Nie uwzględniono też realnych możliwości wpływu etycznych zachowań, ani następstw niem oralności, przybierających rozliczne form y wyniszczania populacji przez różne patologie (A ID S , niedorozw ój fizyczny, ogólne osła
bienie witalności itp.). W ykresy wszystkich wielkich regionów wzrostu d e mograficznego, z w yjątkiem na razie Afryki, już dziś przechodzą w krzywą płask ą, k tó ra zapow iada fazę stacjo n arn ą rozrodczości, to też nie w iadom o naw et, czy rzeczywiście w ciągu X X I wieku świat osiągnie jeszcze 10 miliar
dów mieszkańców, czy też rozpocznie się już ogólna faza gw ałtow nego spad
ku dem ograficznego2.
1 Por. The Population Council. A Chronicie o f the First Twenty-Five Years 1952-1977,
New York 1987, s. 15; The Population Council 1986. A n n u a l Report, New York, 1987.
2 Por. wykres z „Developpement Magazine” 9 (1989) nr 2.
Przedłożenie wobec Komisji Senackich 409
D ziałalność wszystkich organizacji, które p o d jęły hasła neom altuzjaniz- mu (choć dziś wstydliwie przem ilczają tę nazw ę), polegała głównie na wiąza
niu dążności do zaprow adzenia ustw odaw stw a proab o rcy jn eg o łącznie z p ro pagandą środków antykoncepcyjnych wszelkiego asortym entu. Towarzyszy
ło tem u propagow anie złudnej nadziei, że u d a się wynaleźć nieszkodliwe środki przeciwpoczęciowe. I na tym właśnie polu notu jem y dzisiaj najw ięk
szą klęskę tego ro d zaju nadziei. O w szem , w przęgnięty w ten rydw an olbrzy
mi zespół firm farm aceutycznych rzuca na rynek coraz to now e p rep araty , ale m edycyna kolejno dezaw uuje mit ich nieszkodliwości, m nożąc coraz b a r dziej zatrw ażające doniesienia o wręcz epidem icznych cechach p o w o d o w a
nej tą drogą patologii (ich krótkie przedstaw ienie przez ekspertów m edycy
ny w m aju ubiegłego ro k u w tej o to Sali K olum now ej w yw ołało niemal szok). Co więcej - zatrw ożenie to przechodzi w grozę, gdy się uwzględni, że najnowsze z tych środków nie tylko szerzą spustoszenie w zdrowiu kobiet, ale p o w o d u ją przew ażnie skutki w czesnoporonne: należy tu wspomnieć 0 spirali i najnow szym p rep aracie R U 486 (zakazanym zresztą w U S A ,
a masowo rzuconym na rynki Trzeciego Świata).
I tutaj dochodzim y do zasadniczego w niosku. Z atru cie sięgnęło więc źró deł życia i populacji. A b o rc ja i antykoncepcja tak m asow o propagow ane
1 zaprow adzane, stają się zagrożeniem ekologicznym najpow ażniejszej rangi.
Pierwszym bow iem środow iskiem naturalnym każdego człowieka jest łono jego m atki. T o pierwsze środow isko jest dziś n arażan e na tak zm asowany atak agresji i patologii, że w skali społecznej nie m oże to się nie objawić w form ie fatalnych skutków dla całych pokoleń. W e wrześniu ubiegłego roku n a sym pozjum naukow ym w Chantilly p o d Paryżem , poświęconym obronie praw dziecka, przedstawiciel z A fryki Ś rodkow ej, M urzyn, sk o m en tował to k ró tk o , cytując przysłowie afrykańskie: „Bóg przebacza często, człowiek człowiekowi - rzadziej, ale n a tu ra nie przebacza nigdy” . A p rz e cież przypom nijm y jeszcze, że zalegalizowanie aborcji i antykoncepcja miały ograniczyć liczbę p o ro n ień , gdy tym czasem wszędzie, gdzie je zap ro w ad zo no, zwiększyło to p ro c e d e r zabijania dzieci nienarodzonych do rozm iarów przedtem nigdy nie spotykanych.
O so b n o zaś należałoby tutaj poruszyć, że szerzenie neom altuzjanizm u często wiąże się też z program am i ruchów neofem inistycznych, ale i tu zbie
ra swe sm u tn e pokłosie, gdyż p o m n aża tylko antynom ie tych ruchów. T o , co m iało służyć kobiecie - wzm aga jej zagrożenia zdrow otne; co m iało u ła
twić wyzwolenie kobiety - zaprow adza ją w niewolę zagrożeń trw ałej p a to logii: ucieczce o d dziecka towarzyszy p o tem w ojna o praw o adopcji i stara
nia o m acierzyństwo in vitro; co m iało przynosić kobiecie spokój - przynosi psychozy i neurozy w yw ołane niezaspokojeniem najgłębszego i n a jp ię k n ie j
szego posłannictw a matki.
P o d o b n ie nie pow inno się z potrzebnych i słusznych akcji obrony praw dziecka czynić zasłony dym nej zniechęcającej do posiadania dzieci, a p o m i
410 Ks. Jerzy B U X A K O W S K I
jającej skrzętnie, że najczęstszym źródłem ich tragedii jest odryw anie dzieci od własnych rodzin.
Oczywiście, to te m a t znacznie szerszy, ale jest rzeczą budzącą nadzieję, że m nożą się już dziś pow ażne prace naukow e dem askujące źródła tych zagrożeń również z pozycji socjologii i dem ografii sensu stricto, czyli nauki
n ieten d en cy jn ej3.
A przecież wspólnym b łęd em wszystkich zagrożeń neom altuzjańskich jest rozpatryw anie ich podstaw doktrynalnych, działań i skutków w oderw a
niu od najw ażniejszego czynnika ludnościowego, jakim jest rodzina. Jest to grzech pierw orodny neom altuzjanizm u, gdyż godzi on w jej byt najbardziej w tych krajach, k tó re go zrodziły. D o prow adziło to do kryzysu dwu n a j
większych wartości ziemskich, ja k ie zna człowiek: wartości życia i wartości miłości. Siedliskiem zaś rozw oju tych wartości jest rodzina. Zacieśnianie p o lityki ludnościowej do oddziaływ ań typu biofizjologicznego i sterow anie p ro cesami ludnościowymi za po m o cą oddziaływań czysto zew nętrznych, choćby zalegalizowanych ustaw odaw stw em , musi prow adzić do uw iądu społecznego i ludnościowego. T o właśnie bow iem rodzina, jej spoistość lub b rak tej spo
istości będzie zawsze decydow ała o właściwym obliczu społecznym i ludnoś
ciowym poszczególnych krajów i tylko przy jej świadom ym współudziale m ożna myśleć o kierow aniu procesam i ludnościowymi w sposób odpow ie
dzialny i prow adzący d o pełnego d o b ra człow ieka, a więc d o b ra szerzej p o j
m ow anego niż doznania fizjologiczne i spłaszczona ero ty k a. Wszelkie więc poczynania ustawodawcze muszą mieć ten związek rodziny z zagadnieniami ludnościowymi na ustawicznej uw adze, jeśli nie chcą się rozm inąć z dobrem społeczeństw a pojętym możliwie wszechstronnie.
W SKALI POLSKIEJ
Polska i k ra je dem okracji ludowej stały się w latach pięćdziesiątych o b iek tem n ap o ru neom altuzjańskiego z dw u stron. Z e strony zachodniej były to wpływy w spom nianych już poprzednio organizacji m iędzynarodo
wych, do których doszły z czasem am biw alentne działania Światowej O rga
nizacji Z d ro w ia (W H O ), bardzo zresztą od tych organizacji uzależnionej.
W ro ta je d n a k tym w pływom otw orzyła u nas ustaw a o dopuszczalności przeryw ania ciąży z 27 kw ietnia 1956 ro k u , w ydana p o d naciskiem pozapols- kich czynników, i to niemal rów nocześnie we wszystkich, z w yjątkiem R u m unii, krajach naszego bloku wschodniego. Z astanaw iające okoliczności tych zdarzeń, pozakuluarow e m achinacje z tym zw iązane, sprzeciwy naj- ko m p eten tn iej szych czynników i pom inięcie elem entarnych wymogów p ro
3 Peter Bauer, Julian Sim on, Roland Rósler, por. J. S c h m u c k e r v o n K o c h , Vom K inderm ord zu r Euthanasie Entwicklungselem ente einer L o g ik der Unmenschlichkeit, „Forum
Katholische T h eo lo g ie” 1990, nr 1, s. 58-71.
Przedłożenie wobec Komisji Senackich 411
cedury postępow ania ustaw odaw czego - to wszystko jest do dziś przed m io tem b a d a ń i zostało już p rzekonyw ająco ujaw nione na łącznym posiedzeniu Sejmowych Komisji: U staw odaw czej i Polityki Socjalnej oraz Z drow ia i Kultury Fizycznej w dniu 10 m a ja 1989 roku.
T ą drogą 1956 ro k stał się o b o k chlubnych chwil październikowych n a dziei również czasem rozpoczęcia zm asow anego uderzenia propagandy anty- natalistycznej n a Polskę. Nie m ożna się zresztą nie oprzeć w rażeniu, że cho
dziło tu o osłabienie witalności N a ro d u , który właśnie wtedy dawał jej szczególne przejaw y i k tó ry m trzeb a było przeciwdziałać drogam i p o śred n i
mi, gdyż bezpośrednio zwalczać jej już nie w ypadało. R o z p ę ta n o więc istną psychozę antydzietności, k tó ra trw ała kilkanaście lat i naw et jeszcze w zesz
łym roku p ró b o w a n o pow tórzyć jej w ynaturzone formy. Psychozę tę szerzy
ły niemal wszystkie uzależnione o d państw a środki m asow ego przekazu, a szczególnie prasa.
Z arządzenia wykonaw cze M inisterstw a Z d ro w ia wyszły d alek o poza ramy określone ustaw ą z 1956 ro k u i towarzyszyła im zdecydow ana polityka personalna elim inow ania ze Służby Z d ro w ia wszelkich obrońców życia p o czętego. G in ek o lo g o m otw orzono drogę do zupełnie bezk arn eg o odbierania życia nien aro d zo n y m , n aw et przy zuchw ałym naruszaniu i tak już liberal
nych ram ustaw i zarządzeń (nieznane są jakiekolw iek postępow ania karne przeciw tem u procederow i). Propozycja w ykonania tzw. „zabiegu” stała się dla wielu n o rm a ln ą propozycją w obec każdej niem al p acjen tk i, u której stwierdzali ciążę. P ro c e d e r bogacenia się wielu z tych lekarzy napiętnow ał na tym sam ym zeszłorocznym posiedzeniu w tym miejscu naw et zastępca p ro k u rato ra generalnego. W yśm iewanie wielodzietności stało się niechlub
nym nawykiem.
Na tym tle pow staje pytanie, jak ie stanow isko zajęli ci naukow cy polscy, którzy są ex professo rzecznikam i p ro b lem ó w ludnościowych? N ietru d n o wskazać wśród nich tych, którzy praw dę nauki stawiali wyżej o d swej k arie
ry, ale wielu wyżej staw iało swą dyspozycyjność względem „obow iązującego kursu” . Ich wybiórcze ustaw ienia statystyk, enuncjacje prasow e i prognozy przyszłościowe z reguły niem al dostosow ane ad usum delphini, do dziś p o w odują zam ęt, p o tęg u jąc chaos poglądów w opinii publicznej.
T o wszystko zaostrzyło k o n tu ry zagadnienia: „Czy Polsce p o trzeb n a jest polityka ludnościow a?”4 P ro b lem postaw iony trafnie, ale propozycja „ m o d e lu zastojow ego” (ustabilizow anego) słusznie została o ceniona słowami prof.
A . Stelm achow skiego, „że byłoby praw dziw ą k atastro fą n aro d o w ą , gdyby miał on zostać zrealizow any”5. P rofesor Stelm achowski w ypow iada swój
4 Por. J. Z . H o l z e r , C zy w Polsce po trzeb n a jest p o lityka ludnościow a?, w: Pro i contra.
W planow aniu rodziny, w w ychow aniu seksu a ln ym , red. M. K ozakiew icz, Warszawa 1989, s. 152 nn.
5 Tam że, s. 153.
412 Ks. Jerzy B U X A K O W S K I
zdecydow any osąd polityki ludnościowej tak budow anej: „O tó ż nie mam wątpliwości, że od o k o ło 30 lat m am y do czynienia z polityką d e p o p u l a- c y j n ą , p re fe ru jąc ą m ałe rodziny... W brew konstytucji, k tó ra stanowi, że rodziny o licznym potom stw ie państw o otacza szczególną opieką (art. 79, ust. 1, zdanie 2), dla rodzin wielodzietnych nie zrobiono nic” , i twierdzenie to uzasadnia licznymi dow odam i, które jednocześnie m ogą stanowić część walnych arg u m en tó w na to, iż sm utne te następstw a są wynikiem oderw ania
zam ierzeń ludnościowych od d o b ra rodzin. W skazuje to wyraźnie, że do
tychczasowa polityka ludnościowa dezaktualizuje się sam a przez zgubne wy
niki jej oddziaływania.
N ajjaskraw szym i najstraszliwszym zaś następstw em jest fakt, że „z p u n k tu widzenia dynam iki ludnościowej, straty wynikłe z przeryw ania ciąży są tego sam ego rzędu, co straty wyw ołane w o jn ą ”6. T a k więc zarów no ocena światowej polityki ludnościowej, jaki i dotychczasowej polskiej w oła o nowe na nią spojrzenie.
II. O N O W E S P O J R Z E N I E
W ŚWIETLE SUMIENIA
U staw odaw stw o prawdziwie dem okratyczne i wolne nie m oże już dziś spełniać dobrze swej roli bez właściwego i stałego korzystania z bezspornych osiągnięć nauki. C o więcej - członkow ie parlam entów muszą być nawet przygotow ani na sytuacje, w których wola ich w yborów nie zawsze będzie się pokryw ała z dowiedzionymi danymi naukow ym i. Dziś, w dobie zawrot
nego rozw oju atom istyki, elektroniki i również medycyny, może to rodzić szczególne problem y, a ich zdobycze z reguły dość długo to ru ją sobie drogę dotarcia do świadomości szerokich mas społeczeństwa. T akie je d n a k sytua
cje w żadnym w ypadku nie o d b ierają członkom ciał ustawodawczych prawa do osobistego osądu, pod w arunkiem , by opierał się na ich w yrobionym wie
dzą i etyką sumieniu. W yborcy bow iem głosowali nie na au to m aty przekazu
jące ich mniej lub bardziej przygotow ane zdanie, lecz na w ybranego przez siebie człow ieka, którego w alorom osobow ym ufają rów nież w tych zakre
sach, w których sami nie zawsze m ogą mieć dostatecznie w yrobioną opinię.
A opinia publiczna nie zawsze jest wyrazem słuszności i praw dy - K opernik w swoich czasach przegrałby każdy publiczny plebiscyt co do odkrytych przez siebie praw d naukow ych, lecz to nie zm ienia fa k tu , iż planety już za jego czasów wirowały d o o k o ła słońca, a nie odw rotnie - ja k powszechnie wtedy m niem ano. A więc uznanie najwyższych praw d i wartości nie może być uzależnione od osądu liczebności głosów, gdyż praw a i wartości spraw u
ją swą moc niezależnie od nich. D o takich wartości nawyższych należy prze
A. S t e l m a c h o w s k i , W sprawie polityki ludnościowej, w: Pro i contra, s. 163.
Przedłożenie wobec Komisji Senackich
413 de wszystkim życie ludzkie, a praw a natu ry , k tó re je w a ru n k u ją , b ę d ą re a gować i działać niezależnie od ludzkiego o nich m niem ania. T a k więc d o ch o dzimy tu do potrzeby uznania jeszcze je d n e g o czynnika, który określa ważność i wysokość pozycji ustaw odaw ców . R olę tej pozycji wyznacza nie tylko głos tych, którzy ich wybrali i których są rzecznikam i, ale i fakt zdatności samego parlam entarzysty do p o d ejm o w an ia decyzji w ypracowanych przez jego osobiste sum ienie, k tó re jest dialogiem zarów no z praw dą rzeczową, jak i z tymi, których jest przedstawicielem.
Stosując te niepodw ażalne reguły do p o d ejm o w an ia ustawodawczych dy
skusji i decyzji na tem aty polityki ludnościow ej, zdajem y sobie lepiej sp ra
wę, że pierwszym p rzed m io tem tych tem ató w jest życie ludzkie. Jego w ar
tość uznają za pierwszą i podstaw ow ą w artość ziem ską wszyscy wierzący oraz ci, którzy angażują się w imię słusznej sprawy o b ro n y człowieka, w jego osobistych i społecznych odniesieniach, choćby naw et nie uznawali transcendentnych przeznaczeń natury ludzkiej. I to pow inno - logicznie bio
rąc - stanowić wyjściową p latform ę wspólnego porozum ienia i w spółdziała
nia na rzecz ochrony praw nej człowieka od pierwszej chwili jego poczęcia.
Kto więc godziłby się na kw estionow anie tego podstaw ow ego i pierw otnego prawa, ten usuw ałby fu n d a m e n taln e założenia hum anitaryzm u i nie może już twierdzić, że dla niego pierwszą wartością jest d o b ro ludzi, lecz musi przyznać, że wyżej o d tego stawia określone inne wartości. Najczęściej b ęd ą to wartości m aterialn e, jak np. d o b ro b y t lub w łasna k ariera, ale wtedy nie można już mówić o rzeczniku praw ludzkich.
W ŚWIETLE NAUKI
O bw arow aniem życia ludzkiego są praw a natury, toteż p ro b lem aty k a lud
nościowa musi je uwzględniać w możliwie najszerszym zakresie. Ich arty k u lację p o d a ją różne dziedziny nauki, a szczególnie:
a) N a u k i m e d y c z n e - t o właśnie im głównie zawdzięczamy zupełnie nowe światło, jak im w ostatnich dziesiątkach lat oświetliły początki życia
ludzkiego. D o n iedaw na jeszcze panow ały tutaj często sprzeczne ze sobą poglądy odróżniające o d ręb n y czas zapoczątkow ania życia w egetatyw nego od zmysłowego i od psychicznego, bądź też stopniow ego n ak ład an ia się tych elem entów , czy też wreszcie nie b rak było różnych p ró b uzasadnienia, że tzw. anim acja n astęp u je d opiero po w stępnym okresie życia em brionu. Dziś już wszystkie te poglądy uległy z u p e łn em u odrzuceniu. D zięki zastosowaniu najnowszych osiągnięć techniki (np. fotografiki nilsenowskiej) i embriologii ubogaconej odkryciam i w genetyce, zyskaliśmy już całkow itą pewność, że od pierwszej chwili wymiany chrom osom alnej w zygocie, a jeszcze przed im plantacją, istnieje cały zespół w spółczynników określających pełnię o d rę bnej rzeczywistości, której na imię człowiek. C ała, k o n tro w ersy jn a zresztą ze względów etycznych, um iejętność rozw ijania tegoż za ro d k a ludzkiego
414 Ks. Jerzy B U K A K O W S K I
poza ło n em m atki, czyli in vitro, jest naocznie przekonyw ającym dow odem tego, że od m o m e n tu poczęcia każdy człowiek zasługuje już na p e łn ą ochro
nę jego praw ja k o osoby. Słynna P roklam acja P rezydenta R eag a n a z 17 styczna 1989 r. ten arg u m en t przyjęła za głów ne uzasadnienie swego apelu o obronę życia nienarodzonych o d pierwszych chwil zapłodnienia.
Nowe spojrzenie na problem y zagrożenia rozw oju ludnościowego nie m oże też dziś pom ijać tego, co donosi współczesna m edycyna na tem at epi
demicznych rozm iarów częstotliwości zagrożeń zdrowia wywoływanych przez aborcję i antykoncepcję, lecz musi je bacznie śledzić i uwzględniać.
A le nauki m edyczne niosą również niezwykle wielką pom oc w planow a
niu liczbowym ludności, gdyż coraz bardziej d o sk o n alą m eto d y naturalnego planow ania rodziny w oparciu o sam oobserw ację naturalnych rytm ów płod
ności kobiety, i to różnymi sposobami. T rz e b a zaś z całą stanowczością stwierdzić, że k o m p e te n tn e stosowanie tych m e to d nie jest nigdy szkodliwe dla zdrowia i d aje wyższy stopień niezawodności niż wszelkie m etody sztucz
nej regulacji poczęć, k tó re są zawsze patogenne.
Postulat zaś „now ego sp o jrzen ia” na sprawy planow ania rozw oju rodzin
nego i ludnościowego, to właśnie postulat rozpow szechniania, uświadamia
nia i stosow ania idei odpow iedzialnego rodzicielstwa o p arte g o na oświacie naturalnych m eto d planow ania rodziny. P om ijanie, przem ilczanie lub skrzęt
ne odsuw anie propagow ania tych m eto d jest jed n y m z łatwych sprawdzia
nów szczerości intencji organizacji neom altuzjańskich. Co praw da wiele z nich zaczyna już je też propagow ać, ale czyni to w te n sposób, by nie były zbyt wielkim k o n k u re n te m dla potężnych p ro d u cen tó w i firm farmaceutycz
nych, bogacących się niepom iernie na sztucznych środkach przeciwpoczęcio- wych. Ta polityka pom ijania efektywnej propagandy naturalnych m etod ro
dzi zresztą pytanie, czy chodzi tu tylko o względy zysków m aterialnych, czy też o źródła innych inspiracji...? T akże tzw. ek sp ery m en t suwalski te pyta
nia nieodparcie narzuca!
b) N a u k i p s y c h o l o g i c z n e - wszelkiego typu - rzucają dziś bardzo wiele nowego światła na niew yobrażalne d o tąd bogactw o m ateriałów n auko
wych dotyczących np. psychologii p re n a ta ln e j, poradnictw a m atek w stanie błogosław ionym i poradnictw a preaborcyjnego. T o d aje już dziś możliwości szerokiego rozwinięcia oświaty kultury p re n a ta ln e j, przedm ałżeńskiej i m ał
żeńskiej oraz całego w achlarza poradnictw a życia rodzinnego. Poradnictwo w tych dziedzinach m oże stać się ważnym narzędziem podniesienia ogólnej kultury życia rodzinnego, co nie może pozostać bez korzystnego wpływu na w ew nętrzne układ y rozw oju ludnościowego i rozum nego kierow ania nim.
c) N a u k i d e m o g r a f i c z n e - to odcinek wym agający dziś wyzwole
nia z dawnych naw yków tendencyjnej dyspozycyjności wobec wpływów p o zanaukow ych. „N ow e sp o jrzen ie” na tym odcinku winno polegać na nie wy
biórczym, lecz całościowym p o dejm ow aniu zadań i podaw aniu wszystkich najistotniejszych dla problem atyki fluktuacji ludnościowej danych, ja k np.
Przedłożenie wobec Komisji Senackich 415
na pełnym i przejrzystym p o daw aniu, iż w ykładnikiem prężności witalnej lub jej b rak u jest łączne uwzględnianie przyrostu n aturalnego wraz ze w spół
czynnikami płodności k obiet oraz rep ro d u k cji netto. A dalej na jasnym ostrzeganiu, na ile uzasadnione są obawy o zaistnienie tzw. grzyba d e m o g ra ficznego (gdy przy starzeniu się społeczeństw a zbyt m ało będzie ludzi w wie
ku produkcyjnym , by mogli utrzym ać em erytalne pokolenie poprodukcyjne oraz nowe p rzed p ro d u k cy jn e). O d dem ografów oczekiwać też należy wyjaś
nienia, czy rzeczywiście i n a ile E u ro p ie zagraża „biała zaraza” (określenie, które wyszło od dem ografów S orbony), czyli uwiąd demograficzny podobny do przyczyn u p ad k u starożytnych cywilizacji. U k ła d odnośnych danych w dotychczasowych wydaniach „R oczników Statystycznych” G U S -u nie u ła twiał możliwości w yrobienia sobie obrazu tych zagadnień. Dziś m am y prawo od tego ro d zaju publikacji oczekiwać, by z ich po m o cą każdy działacz sp o łe
czny mógł łatwiej sobie wyrobić własny pogląd nie tylko w skali o g ó ln o k ra
jow ej, ale i w m ikroskali w łasnego te re n u , k tórego jest przedstawicielem.
*
Fizyk C. v. W eizsacker ju ż d aw no napisał: „M niem anie, że badacze p o winni dostarczać k o m p e te n tn y m czynnikom ekonom icznym i politycznym j e dynie orzeczeń m erytorycznych, w strzym ując się je d n a k od ich w artościow a
nia, stanowi ideologię, polegającą na sam ooszustw ie”7. I słusznie, bo życie bogatsze jest o d n au k i, a w artość życia nie da się wyrazić suchymi tylko danymi wiedzy. T o muszą mieć na uwadze szczególnie wszyscy ci, których obowiązkiem jest rozstrzygać o polityce ludnościowej. T a bow iem powinna torować drogę życiu, a nie je niszczyć i udarem niać.
T o otw iera p rzed wszelką polityką, a przed polityką ludnościową szcze
gólnie, najszersze pole odpowiedzialności jej rzeczników i decydentów . Jest to je d n a k zakres, który znacznie przekracza możliwości niniejszego o p raco wania. Jest rzeczą je d n a k konieczną zaznaczyć tu przynajm niej, że k to go
nie uwzględnia, a p o d p o rz ą d k o w u je swe decyzje racjom koniunkturalnym , przejściowym, lub - co gorsza - osobistym , zaciąga tu winy, k tó re n ajsu ro wiej oceni każda zdrow a ety k a, bo godzą one w podstaw ow e d o b ro społecz
ne, jakim jest zbiorow e życie narodu.
III. W S Ł U Ż B I E K R A J U I N A R O D U
N IE O D D Z IŚ
Z atro sk a n ie o zagrożenia dem ograficzne naszego K raju towarzyszyło opinii publicznej całego okresu po w o jen n eg o . O pinia ta nie m iała jed n a k
Za: S. Z y r o m s k i , R o zro d czo ść a środow isko, Warszawa 1974, s. 233.
416 Ks. Jerzy B U X A K O W S K I
wielu możliwości ujaw nienia swych n iep o k o jó w w środkach m asowego prze
kazu, gdyż te uzależnione bywały najczęściej od aktualnych dyrektyw idą
cych „z góry” . R o la publicznego w yrażania tych obaw przypadła więc Koś
ciołowi. W tym okresie spełniał on tę rolę w sposób budzący dziś podziw dla odwagi i wytrwałości ustawicznego przypom inania, uśw iadam iania oraz ostrzegania o zagrożeniach wywoływanych niebezpiecznie prow adzoną poli
tyką ludnościową poszczególnych ekip rządzących.
P race te i zadania zapoczątkow ał i konsekw entnie nimi kierow ał Kardy
nał Stefan Wyszyński, Prym as Polski, i jego rozlicznym inicjatywom do dziś rozw ijanym zawdzięczamy główne kształty działalności Kościoła na tym polu, jak stworzenie pionu D uszpasterstw a Służby Z drow ia w 1957 r., po
w ołanie Komisji E p isk o p atu do Spraw D uszpasterstw a R odzin w 1964 r., I Instrukcją o duszpasterstw ie rodzin z 1969 r., I I Instrukcją o przygotow aniu do m ałżeństw a i życia rodzinnego z 1975 r., a p rzed e wszystkim liczne oficja
lne i okolicznościowe enuncjacje E p isk o p atu dotyczące o b ro n y życia poczę
tego i organizujące zbiorow e formy tej obrony. O to w ybór ważniejszych spośród nich:
1) już w 1952 r. ogłoszony L ist E p isko p a tu P o lski w obronie życia niena
ro d zo n y c h (ostatnio d opiero w ydrukow any w dwum iesięczniku „ Z Pomocą R o d zin ie” , nr 29, lipiec-sierpień 1989);
2) pismo S ekretarza E piskopatu Polski do R ządu Rzeczpospolitej Polski z 21 IV 1952, które już wtedy ostrzegało p rzed pierwszymi przejaw am i roz
luźnienia p ro jek tó w ustawodawczych dotyczących życia nienarodzonych;
3) liczne pisma z lat 1956-1968 odsłaniające następstw a wprowadzonej 27 kwietnia 1956 r. ustawy o w arunkach dopuszczalności przeryw ania ciąży i o jeszcze gorszych skutkach jej aktów i instrukcji (oficjalnych i poufnych) wykonawczych;
4) obszerny (dwudziestopięciostronicowy) faktograficznie i prawnie opracow any m em oriał S ekretarza E piskopatu Polski do Sejmowej Komisji W ym iaru Sprawiedliwości z 25 listopada 1968 r.;
5) m em oriał E p isk o p atu Polski do R ząd u Rzeczpospolitej Ludowej w sprawie zagrożeń biologicznych i m oralnych N a ro d u Polskiego, W arsza
w a, 18 czerwca 1970 r. (osiemnaście stron);
6) oświadczenie K onferencji E p isk o p atu Polski z 22 stycznia 1977 r.
w sprawie zagrożenia dem ograficznego Polski, jego przyczyn i potrzeby zmian polityki ludnościowej (dwadzieścia je d e n stron);
7) magistralne pismo K onferencji E p isk o p atu Polski do R ząd u na ręce p rem iera P. Jaroszewicza z 8 lutego 1978 r. o rodzinie polskiej, jej kryzysie i proponow anych drogach wyjścia;
8) coroczne Listy Pasterskie E p isk o p atu Polski na uroczystość Świętej Rodziny (odczytywane z wszystkich am bon w niedzielę po Bożym N aro d ze
niu).
Przedłożenie wobec Komisji Senackich 417
S P R A W A D O J R Z E W A
L ata osiem dziesiąte przyniosły jeszcze większe ożywienie działalności Kościoła w o bronie życia poczętego, a szczególnie w staraniach o zmiany legislacyjne z tegoż zakresu. Są to lata licznych interw encji całego E p isk o p a
tu, interw encji różnych katolickich ugrupow ań i najliczniejszych propozycji zgłaszanych indywidualnie. N ie sposób tu wymienić wszystkich, to też ogra
niczamy się do niektórych:
1) „W stępny p ro je k t tez do prac ustawodawczych Katolicko-Społeczne- go K oła Poselskiego „ Z n a k ” w zakresie ochrony poczętego dziecka oraz ochrony m acierzyństw a” z 17 września 1980 r.;
2) „ P ro je k t ustawy o ochronie poczętego dziecka i ochronie m acierzyń
stwa” (czerwiec 1982 r.);
3) „Z arys p ro je k tu ustawy o ochronie dziecka poczętego, macierzyństwa i rodziny” (1983 r.);
4) P rzedłożenie S ekretarza Komisji E p isk o p a tu Polski do Spraw D usz
pasterstw a R o d zin w obec K o m itetu N a u k D em ograficznych P A N -u n a te mat „Polityki ludnościowej i d o b ra społeczeństw a polskiego” - W arszawa, 6 czerwca 1983 r.
5) „In fo rm acja o sytuacji ludnościowej w Polsce” - Ja sn a G ó ra 2-3 m aja 1984 r.;
6) M em o riał d o S ejm u Polskiej Rzeczpospolitej Ludow ej „W sprawie zniesienia ustawy o w aru n k ach dopuszczalności przeryw ania ciąży z dnia 27 kwietnia 1956 r . ” - G d a ń sk , 9 września 1986 r.
7) „W niosek Szczecińskiego K lubu K atolików z dnia 27 kw ietnia 1987 r.
o podjęcie inicjatywy ustawodawczej w sprawie zastąpienia przepisów legali
zujących sztuczne p o ro n ien ia ustaw ą o ochronie rodzicielstw a” . W niosek p o wyższy spow odow ał pow ołanie w Sejm ie specjalnej podkom isji sejm owej do jego rozpatryw ania i d o p o d ejm o w an ia podobnych wniosków. N a jej czele stanął poseł d r Janusz Szymborski.
8) W niosek Szczecińskiego K lubu K atolików z 1 m arca 1988 r. na tem at
„U zupełnienia wniosku o podjęcie inicjatywy ustaw odaw czej w sprawie za
stąpienia przepisów legalizujących sztuczne p o ro n ien ia ustaw ą o ochronie rodzicielstwa” ;
9) W ystąpienia 10-osobowego Z e sp o łu E k sp e rtó w Komisji E p isk o p atu Polski do Spraw D uszpasterstw a R odzin podczas posiedzenia Sejmowej K o misji Polityki S połecznej, Z d ro w ia i K ultury Fizycznej w W arszawie w dniu 25 października 1988 r . 8
8 Por. Sprawozdanie Sekretarza Komisji Episkopatu Polski do Spraw Duszpasterstwa R o dzin ks. Jerzego B uxakow skiego z udziału w tymże posiedzeniu, „Sprawy R odziny” 1989, nr 17-18, s. 9-32.
418 Ks. Jerzy B U X A K O W S K I
10) Z a naglącą sugestią Kościoła grupa czołowych praw ników świeckich z kilku ośrodków uniwersyteckich w Polsce opracow ała zimą 1988/89 „P ro je k t ustawy o praw nej ochronie poczętego dziecka” . P ro jek t ten z drobnymi zm ianam i został zaap ro b o w an y przez k o m p eten tn e czynniki kościelne i przy intensywnym poparciu posłów P Z K S (wystąpienie sejm ow e posła M ariana Szatybełki) uzyskał niespodziew anie wielką liczbę 76 podpisów poselskich, co zobowiązywało K o n w en t Seniorów i m arszałka Sejm u do nadania mu to k u przygotow ań legislacyjnych;
11) 10 m aja 1989 r. odbyło się pierwsze czytanie wyżej wymienionego p ro je k tu wobec Sejmowych Komisji: U staw odaw czej i Polityki Socjalnej, Z drow ia i Kultury Fizycznej oraz wobec zaproszonych 12 ekspertów Komisji E p isk o p a tu Polski do Spraw D uszpasterstw a R odzin p o d przewodnictwem ks. Jerzego Buxakowskiego. W niosek ten przekazano do dalszych konsul
tacji;
12) 1 lipca 1989 r. „Oświadczenie Komisji E piskopatu Polski do Spraw D uszpasterstw a R odzin w sprawie ochrony praw nej poczętego dziecka”
omawia: 1. Posłannictw o Kościoła; 2. Praw a dziecka; 3. R o la praw odaw stwa państw ow ego; 4. P raw na o ch ro n a poczętego życia; 5. Słowo do m ło dzieży; 6. U niw ersalność praw a m oralnego; 7. O c h ro n a dzieci poczętych - podstaw ow ym zadaniem cywilizacji miłości.
13) 8 grudnia 1989 r. 34 senatorów skierow ało pismo do m arszałka Sena
tu P R L , prof. A n d rz e ja Stelm achowskiego, „wniosek o przyjęcie przez Senat zgłoszonego w Sejm ie IX kadencji poselskiego p ro je k tu ustawy o ochronie praw nej dziecka poczętego do dalszych prac legislacyjnych w celu podjęcia przez Senat w trybie art. 20 ust. 4 K onstytucji inicjatywy ustaw odaw czej” .