• Nie Znaleziono Wyników

Myśl Polska : dwutygodnik poświęcony życiu i kulturze narodu 1950, R. 10 nr 16 (159)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Myśl Polska : dwutygodnik poświęcony życiu i kulturze narodu 1950, R. 10 nr 16 (159)"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

D W U T Y G O D N I K P O Ś W I Ę C O N Y Ż Y C I U I K U L T U R Z E N A R O D U P O L I S H T H O U G H T - F O R T N I G H T L Y R E V I E W

Nr 159 (Rok X , Nr 16) 15 sierpnia 1950 Cena (Price) 1/6

O D E Z W A R A D Y P O L I

Polacy!

Dnia 15 sierpnia rb. mija trzydzie­

ści lat od pamiętnej chwili, gdy zjed­

noczony w najwyższym wysiłku naród Polski odparł od bram Warszawy na­

jazd bolszewicki, uratował byt nie­

podległy swojego państwa i osłonił Europę przed nawałą komunistyczną.

Polska walczyła wówczas samotna.

Mimo, że bolszewizm zamierzał po trupie Polski wkroczyć do Niemiec, Wesprzeć tam siły komunistyczne,

^raz z nimj dokonać rewolucji świa­

towej i ujarzmić Europę, Zachód z niezrozumieniem i obojętnością przy­

glądał się toczącej się na naszych zie­

miach śmiertelnej walce. Propagan­

da komunistyczna zdołała w wielu krajach przekonać zdezorientowaną opinię, że Polacy walczą o cele zabor­

cze i że onj to właśnie burzą pokój świata.

Wojsku polskiemu brakło broni, a- municji, mundurów i butów. Walczy­

ło ono niejednokrotnie boso o chło­

dzie i głodzie nadrabiając szablą i bagnetem braki w swoich ładowni­

cach. a na Zachodzie doradzano za­

przestanie walki i kapitulację oraz

°rganizowano protesty j strajki zaka­

sujące dowozu do Polski sprzętu wo­

jennego. Położenie wydawać się mo­

gło rozpaczliwe. Polska samotna na stvoirn okopie, jej armie wykrwawio- ne> śmiertelnie znużone, pozbawione Organizowanych tyłów w długim, ciężkim odwrocie, najazd szybko zbli- Ojący się ku Wiśle i zagrażający Warszawie.

Wtedy nastąpił głęboki, zasadniczy 2^rot. Naród wydał z siebie wszystkie

Slły, wszystkie zasoby ducha, całą swą energię. Zjednoczył się całkowicie i diepodzielnie w jednym dążeniu, w

•Jednej myśli, w jednym akcie woli Oiorowej, obróconej ku ratowaniu Ojczyzny.

Powstała Rada Obrony Państwa

złożona z najwybitniejszych przywód­

ców politycznych narodu, powstał Rząd Jedności Narodowej złożony z głównych stronnictw sejmowych: n a­

rodowców, ludowców i socjalistów, powstały Rady i Komitety Obywatel­

skie w województwach i powiatach służące celom obrony, zaciągu i pomo­

cy walczącym. Powstała armia ochot­

nicza, która wlała w zmęczone szeregi wojska świeżą siłę zapału i wiary.

Rząd. społeczeństwo i wojsko zlało się w nierozerwalną jedność przepojoną nieugiętą wolą zwycięstwa.

Bitwa pod Warszawą, jedna z n a j­

ważniejszych bitew w dziejach świa­

ta, została wygrana, armia najeźdź­

ców pobita i odrzucona, rozpoczęła się nowa, zwycięska faza wojny zakoń­

czonej pokojem w Rydze.

Naród polski nie tylko obronił swo­

ją niepodległość, ale osłonił Europę i zapewnił jej na dziesiątki lat pokój i bezpieczeństwo.

Okazało się raz jeszcze, że silne i niepodległe państwo polskie jest nie­

zbędnym warunkiem zachowania rów­

nowagi i pokoju W Europie, oraz że jest ono fundamentem wolności lu­

dów zamieszkujących środkową i wschodnią część naszego kontynentu.

Zachód jednak nie zrozumiał wy­

mowy tego faktu. W dwadzieścia pięć lat po sławnej bitwie Warszawskiej, ulegając złudzeniom możliwości poko­

jowego współżycia z bolszewicką Ro­

sją, wydał sprzymierzoną Polskę na łup tym, przed którymi obroniła wte­

dy Europę. Ta małoduszność i krótko­

wzroczność sprawiły, że najazd zagra­

ża mu dziś nie znad Dniepru, lecz znad Łaby i że siły obrońców wolno­

ści zostały pomniejszone. Sto milio­

nów ludności Europy środkowo­

wschodniej ogarnął, dzięki Teherano­

wi i Jałcie, zabór sowiecki.

Szybko i nieubłaganie zbliża się chwila obrachunku, chwila zasadni-

T Y C Z N E J

czej rozprawy pomiędzy światem wol­

nym a sowieckim ,.domem niewoli“.

Przed narodem polskim otwiera się droga wielkich możliwości, najeżona jednak wielkimi niebezpieczeństwami.

Wstępować na nią musimy z całym poczuciem odpowiedzialności, świado­

mi, że walcząc o odbudowanie niepod­

ległego państwa, walcząc o byt naro­

du, walczymy z nieprzyjacielem potęż­

nym.

Szybki rytm wydarzeń w świecie nie pozwala na dalsze trwanie w m a­

razmie, zastoju i bezczynności, nie pozwala na jałowe spory i żonglowa­

nie formalnymi, pustymi tytułami prawnymi.

W obliczu zbliżającego się najwięk­

szego w dziejach zmagania, chcąc sprostać zadaniu musimy zjednoczyć się w największym wysiłku i powołać do życia jednolite, reprezentujące główne prądy opinii, zdolne do dzia­

łania kierownictwo polityki polskiej.

ZA RADĘ POLITYCZNĄ Tomasz Arciszewski

Prezes

Kazimierz Bagiński Wiceprezes Zygmunt Berezowski

Wiceprezes

Tymon Terlecki Wiceprezes Antoni Dargas

Sekretarz Londyn, w sierpniu 1950 r.

PREZES BIELECKI W PARYŻU

W ostatnich dniach lipca prezes T.

Bielecki przybył do Paryża celem przeprowadzenia konferencji z przed­

stawicielami amerykańskiego Komi­

tetu Wolnej Europy. Między innymi odbył on rozmowę z p. M. Barnesem.

Jednocześnie prezes Bielecki przepro­

wadził szereg rozmów z francuskimi

(2)

Sir, 2

kołami politycznymi, parlam entarny­

mi i rządowymi.

Rozmowy te nacechowane były ze 'strony amerykańskiej i francuskiej ożywionym zainteresowaniem spra­

wami polskimi, zarówno w odniesie­

niu do położenia kraju, jak i proble­

mów politycznych.

W OJNA

N A JE D N Y M FRO NCIE Jeden z komentatorów radiowych amerykańskich tak określił położenie na Korei: Akcja opóźniająca szczup­

łych sił amerykańskich spełniła swój cel, utrzymała dostateczny przyczó­

łek do przybycia wojsk z Ameryki;

teraz utrzymanie się na półwyspie jest pewne, chyba że wejdą do akcji wojska chińskie lub sowieckie, wów­

czas musimy Koreę opuścić.

Ten komentarz ilustruje tok rozu­

mowania Amerykan. Jeżeli Chiny lub wprost Sowiety wejdą do wojny n a - Dalekim Wschodzie, Stany Zjedno­

czone nie dadzą się do takiej wojny wciągnąć, zrezygnują ze stałego lądu azjatyckiego, zachowają swoje siły na odpowiedniejszy front. Wiedzą o tym Sowiety i dlatego jeśli każą Chinom uderzyć, będzie to znaczyło, że zdecy­

dowały się na wojnę powszechną.

W tym świetle nie wyglądają prze­

konywająco brytyjskie argumenty przeciw polityce amerykańskiej o- brony Formozy, jako wciągającej Chi­

ny do wojny. Brytyjczycy chcieliby widzieć uniezależnienie się Chin od Sowietów. Jeżeli takie uniezależnie­

nie może mieć jakiekolwiek szanse, to tylko, gdy Chiny zobaczą wielką siłę po stronie antysowieckiej. Drażnienie lub niedrażnienie słynnej dumy chiń­

skiej nie ma tu najmniejszego zna­

czenia. Stany Zjednoczone nie mogą równocześnie prowadzić wojny lądo­

wej na Dalekim Wschodzie i w Euro­

pie. Na Dalekim Wschodzie mogą bronić w razie wojny światowej tyl­

ko tego, co da się obronić flotą.

Sześć tygodni wojny koreańskiej wykazało, że nie można wygrać n a­

wet bardzo nowoczesnej wojny bez piechoty, dzielnej, ofiarnej, wytrzy­

małej piechoty. Toteż w Europie od­

bywa się obecnie gorączkowe poszu­

kiwanie piechoty. Niestety najlepsza piechota europejska pozostała niemal w całości po tamtej stronie żelaznej kurtyny.

LEO PO LD USTĄPIŁ Trwająca od pięciu lat tzw. sprawa królewska w Belgii została czasowo zakończona a może tylko odroczona przez kompromis korzystniejszy dla przeciwników niż zwolenników króla Leopolda w postaci przekazania władzy następcy tronu, księciu Bald- winowi, z tym, że gdy ks. Baldwin dojdzie do pełnoletności za niespełna dwa lata, król Leopold abdykuje na jego rzecz.

Przez pięć lat walka trwała na dwóch płaszczyznach. Zewnętrzną płaszczyzną była walka socjalistów przeciwko powrotowi króla, w które­

go obronie występowali katolicy. U­

M y ś l P o l s k a

motywowaniem stanowiska socjali­

stów było zachowanie króla w czasie wojny, jego kapitulacja jako wodza naczelnego i rzekoma uległość wobec Niemców. W długiej i niezmiernie ob­

fitej polemice zostało, obiektywnie mówiąc, wyjaśnione, że w postępowa­

niu króla nie było żadnych cech zdra­

dy i że oddał on w tym czasie krajo­

wi spore usługi. Nie te zarzuty pod­

niecały też opinię publiczną w ostat­

nich latach, lecz fakt, że w kilka lat po śmierci żony, w czasie wojny, oże­

nił on się morganatycznie z panną Baels, córką znanego separatysty flamandzkiego, skazanego nawet na więzienie po pierwszej wojnie świato­

wej za stanowisko „aktywistyczne“

wobec Niemiec. Istotną bowiem i n a j­

ważniejszą płaszczyzną sporu jest walka flamandzko-walońska.

W Belgii ludność dzieli się pod względem językowym na dwie, nie­

mal równe liczebnie grupy: Walo­

nów mówiących po francusku i Fla- mandów mówiących po holendersku.

Przed stu laty Walonowie stanowili nie tylko połowę ogółu ludności ale i prawie całość warstwy wykształco­

nej i zamożnej. Ich dziełem było oderwanie Belgii od Holandii w 1830 roku w zamiarze przyłączenia się do Francji. Zamiarowi temu stanęła na przeszkodzie Anglia i utworzono nie­

podległe królestwo pod berłem uko­

chanego wuja królowej Wiktorii Le­

opolda koburskiego. W drugiej poło­

wie zeszłego stulecia nastąpiło, w du­

żej mierze pod wpływem duchowień­

stwa katolickiego, odrodzenie kultu­

ralne Flamandów i stopniowe odfran- cuzianie się mieszczaństwa flamandz­

kiego, sfrancuziałego kulturalnie w XVIII wieku. Jednakże aż niemal do pierwszej wojny światowej językiem urzędowym był francuski i każdy Flamand uczył się francuskiego w szkole powszechnej. W czasie owej wojny wśród Flamandów był bardzo silny ruch „aktywistyczny“, podpo­

rządkowujący się Niemcom i wyraź­

nie separatystyczny. W okresie mię­

dzy wojnami przeprowadzono, przy ostrej walce, podział językowy kraju na dwie odrębne części i dwujęzycz­

ną stolicę, podział idący tak daleko, że młodsze pokolenie Flamandów nie mających średniego wykształcenia, w ogóle nie zna francuskiego. Separa­

cja ta jednak zabiła separatyzm i w czasie drugiej wojny światowej „ko­

laborantów“ nie było więcej wśród Flamandów niż wśród Walonów.

Obok „kolaborantów“ działał wśród Flamandów dość silny ruch oporu, w którym najsilniejszym czynnikiem było przywiązanie do osoby króla Le­

opolda. Pod koniec okupacji niemie­

ckiej wystawili oni nawet powstań­

czą „Białą Brygadę“ (De witte Bri- gade).

Flamandowie, bardzo katoliccy i bardzo tradycjonalistyczni, mają sil­

niejszy przyrost naturalny niż Walo­

nowie. Gdy przed pół wiekiem byli Czytaj — prenumeruj — polecaj

„ M y ś l P o l s k ą ”

15 sierpnia 1850

oni mniejszością, dziś są większością w kraju, i odpowiednio do tego zaczy­

nają się zachowywać. Walonowie po­

czuli się zagrożeni i gotowi są do kro­

ków gwałtownych. Za powrotem kró­

la Leopolda głosowało pięćdziesiąt kilka procent wyborców. Prawie ta sama większość w ostatnich wybo­

rach dała swe głosy na partię chrze- ścijańsko-społecznych. Jest to właśnie owa nieznaczna większość flamandz­

ka, gdyż ilość zwolenników króla wśród Walonów" i jego przeciwników wśród Flamandów, niemal się równo­

waży i nie stanowi poważnego od­

setka.

Na tym tle narosły potężne nam ięt­

ności plemienne. Walonowie przegło­

sowani przez Flamandów w sprawie głowy państwa, są wzburzeni jak nie- przymierzając polscy narodowcy po wyborze w 1922 r. prezydenta głosa­

mi bloku mniejszości narodowych.

Albo inaczej: wyobraźmy sobie, że Ziemia Czerwieńska stanowi osobne państwo i że jego władca ożenił się z córką przywódcy OUN. W czasie ostatnich rozruchów na stolicę m a­

szerowały kolumny z Walonii. Naj­

większa namiętność ogarnęła Leo- dium, duże miasto walońskie wysu­

nięte ku samej granicy językowej.

Socjalistyczny dziennik „Le Poe.ple“

pod wielkim zdjęciem rozruchów u- mieścił podpis: „Flamandzcy żandar­

mi kolbami biją robotników“. Na in ­ nym miejscu w tymże piśmie znaj­

dował się artykuł: „Chcieliście Krachtproef, to ją macie“ (Kracht- proef, to „próba sił“ po flamandzku;

podanie go w brzmieniu flamandz­

kim ma taki dźwięk uczuciowy w u- szaca Walona, jak odpowiednie sło­

wo ukraińskie w uszach lwowiaka).

„Wrogiem ludu“ w propagandzie an- tyleopoldowskiej był nie premier Du- vieusart, którego nazwisko brzmi z francuska, lecz minister spraw wew­

nętrznych Vleeschauwer.

Król miał do wyboru ugiąć się przed rozruchami lub wezwać na pomoc wiernych Flamandów. To drugie o- znaczałoby wojnę domową. O wyso­

kim poczuciu odpowiedzialności kró­

la Leopolda za losy państwa dowo­

dzi, że ustąpił, mimo iż miał za sobą niewątpliwe prawo. Z drugiej strony socjaliści odstąpili od pierwotnego żądania natychmiastowej abdykacji.

Niewątpliwie i onj nie chcieli dopro­

wadzać do rozpaczy Flamandów, ale przekonał ich i drugi czynnik. W ostatnich dniach kierownictwo roz- Tuchów zaczęło im się wymykać z rąk.

Przez granicę francuską przeszły za­

stępy komunistów. Mając lepszą tech­

nikę rewolucyjną i nie skrępowani żadną odpowiedzialnością za losy państwa, zaczęli oni komenderować ulicą. Po zawarciu kompromisu, żą­

dali dalszej walki i trzeba ich było aresztować i odstawiać za granicę.

Po drugiej stronie barykady gorętsi Flamandowie urządzili najazd na przywódców partii katolickiej, łamiąc meble i ciskając zgniłe jaja.

Wygląda, że na jakiś czas byt Bel­

gii jest uratowany. Ale manewry uli­

czne w dobie zagrożenia trzecią woj­

ną światową niemało ten kraj kosz­

towały i jeszcze mogą kosztować.

(3)

15 sierpnia 1950 M y ś l P o l s k a Sir. 3

N IE M O Ż N A PANOW AĆ BEZ PO D D A N Y C H Na marginesie wydarzeń belgij­

skich warto zauważyć jedno: z chwi­

lą gdy osoba głowy państwa staje się tPrzedmiotem dyskusji publicznej, sprawa jej jest już prawie bezna­

dziejna. Nie można być królem części swego narodu, bo wtedy się nie jest królem w ogóle. Nawet większość bezwzględna w postaci 57 procent nie Wystarcza i demonstracje mogą ją obalić. Głowa państwa musi mieć za sobą większość przygniatającą, jeśli nie wszystkich. A cóż dopiero mówić o takich głowach państwa, które nie mają nawet słabej większości, o któ­

rych się przypuszcza, że m ają za sobą tylko jedną grupkę zwolenników?

WIKTOR TROŚCIANKO

P O S R

OBIENIE bilansu politycznego

stało się ostatnio modne. Jest to zazwyczaj krytyka dotychcza­

sowych założeń politycznych wo­

bec zjawiska komunizmu i Rosji So­

wieckiej. W niektórych wypadkach jesteśmy świadkami nawet czegoś w rodzaju samokrytyki Zachodu. Można sobie oszczędzić satysfakcji wymie­

niania środowisk, rządów, przywód­

ców politycznych. Nam, Polakom, których błędy Zachodu w ostatnim dziesięcioleciu pozbawiły niepodle­

głego państwa, żadna „schaden- treude“, żadna satysfakcja posiada­

nej słuszności nie może wystarczyć.

Polskie cele państwowe \ narodowe Pozostały poza dziwaczną nieco elip­

są rozwoju politycznego demokracji zachodnich wobec komunizmu. Je­

steśmy w tym samym punkcie, w któ­

rym znaleźliśmy się jedenaście lat temu w obliczu podwójnej agresji so­

wiecko-niemieckiej, z tą różnicą, że agresja niemiecka jak dotychczas i na razie jest fizycznie obezwładnio­

na. Polacy nie muszą polityki swej zasadniczo przestawiać. Muszą ją

m ie ć .

Do tego zaś konieczna jest świado­

mość posunięć wroga wobec nas — Wobec państwa polskiego i jego n a ­

rodu. Najgroźniejsze dla nas posu­

nięcia i fakty dokonane dzieją się w kraju. Znajomość tych przemian, u- rhwycenie ich linii generalnej i wy­

snucie odpowiednich Wniosków jest kwestią podstawową istnienia polity­

ki polskiej. Bez znajomości kraju i zmagań, które tam się odbywają na­

wet najlepsza polityka zagraniczna Wolnych Polaków będzie pozbawiona Sensu. Trzeba stwierdzić, że wysiłek Wroga, zmierzający do odcięcia poli­

c k i polskiej od znajomości położenia kraju nie przyniósł tych rezultatów, których bolszewicy oczekiwali. Dla

°bcięcia fizycznego i psychicznego nie szczędzono wysiłków olbrzymiego aParatu terroru, czy równie olbrzy­

miego aparatu propagandy. Naród Polski pozostał jeden, jeśli nie liczyć Sarści zdrajców spełniających ślepo rozkazy Kremla.

W poczuciu odpowiedzialności za państwo król belgijski zrzekł się wła­

dzy. By zachować prestiż przekazał ją nie kwestionowanemu przez niko­

go następcy podając równocześnie krótki czasokres, po którym ustąpi całkowicie.

O Z EB R A N IU STR O N N IC TW A NARO DO W EG O

Zgromadzenie publiczne zwołane przez Stronnictwo Narodowe w Lon­

dynie dnia 13 ub.m. na tem at „Polska a Niemcy“ odbiło się szerokim echem w prasie polskiej na kontynencie i w Ameryce.

L A

Po sześciu z górą latach sowieckie­

go panowania w Polsce — oficjal­

nie od 22 lipca 1944 r. — warto za­

trzymać się nad kierunkami uderzeń w organizm polski.

DWA KIERUNKI UDERZENIA Plany sowieckie wobec Polską reali­

zowane są po dwóch liniach, scho­

dzących się w centralnym ośrodku kierowniczym polityki sowieckiej ze specjalnym zainteresowaniem Stali­

na dla tego wycinka ekspansji. Jed­

ną z tych dróg — nazwijmy ją linią Związku Sowieckiego — jest walka z państwem polskim, polityką polską i sprawą polską jako częścią porządku europejskiego i światowego; drugim kierunkiem uderzenia, nazwijmy go krótko komunizmem, jest walka przeciw narodowi polskiemu, jako zjawisku historycznemu i społeczne­

mu, stanowiącemu część wielkiej cało­

ści określonej (mniej lub więcej ści­

śle) cywilizacją chrześcijańską. Dwu­

torowość tej agresji stosowana od za­

rania rewolucji bolszewickiej, daje kierownictwu sowieckiemu ogromne korzyści taktyczne i mobilizuje siły fizyczne w postaci światowego ruchu komunistycznego, czy choćby jego mnogich ideologicznych przybudó­

wek. Taktycznie dwutorowość ta u- możliwia polityce sowieckiej zacho­

wanie ciągłości w wykonywaniu pla­

nów nawet wtedy, gdy oficjalna poli­

tyka państwowa ZSRR głosi tezy wręcz przeciwne: komunizmu w jed­

nym państwie, współżycia dwóch światów, czy trwałego pokoju. O stat­

nio właśnie jesteśmy świadkami zja­

wiska odwrotnego: gwałtownych przygotowań sowieckich do wojny, a nawet częściowego wejścia na drogę działań zbrojnych (Korea) z jedno­

czesną propagandą komunistyczną na rzecz „pokoju“. Trzeba przy tym zauważyć, że dopiero od niedawna — rok, lub najwyżej dwa lata — akcje takie nie robią Wrażenia na polityce i postawie Zachodu. Przedtem takie demonstracje propagandowe, nieste­

ty, odnosiły skutek i stawały się wy-

Poza sprawozdaniem, które ukazało si.ę w londyńskim „Dzienniku Pol­

skim“, obszerne streszczenie przemó­

wień i uchwalonej rezolucji zamie­

ścił wydawany w Niemczech tygod­

nik „Polak“, oraz szereg pism Polonii amerykańskiej z „Nowym światem“

(Nowy Jork), „Kuryerem Codzien­

nym“ (Boston) i „Dziennikiem dla Wszystkich“ (Buffalo) na czele.

W artykule wstępnym „Dziennik dla Wszystkich“ 22 ub.m. pisze: „W tych warunkach w całej pełni wystę­

puje słuszność pytania postawionego przez dra Bieleckiego W czasie zebra­

nia w Londynie: Czy zawsze żeby od­

bić uderzenie jednego napastnika trzeba budować siłę drugiego, dziś ułatwiać i przygotowywać wojnę na­

stępną?“.

kładnikiem działania, prowadzącego do Jałty.

Polska doznała na sobie wszystkich metod działania sowieckiego. Jeśli przed wojną tzw. intelektualni komu­

niści, których nie brak było i w Pol­

sce, mogli swe przekonania usprawie­

dliwiać wizją triumfującego proleta­

riatu, to historia ostatniej wojny i wojennej polityki sowieckiej wobec narodu polskiego, nie wyłączając je­

go warstw robotniczych, była próbką tego, co miało spotkać Polskę pozo­

stawioną w „strefie wpływów“ ZSRR.

Walka z Polską, prowadzona od 17 września 1939 r. nie ustała ani na jeden dzień. Nawet w okresie pozor­

nej normalizacji stosunków polsko- sowieckich (druga połowa r. 1941- 1943) zarówno biologiczna siła naro­

du polskiego, jak i trudna do utrzy­

mania więź polskiego państwa pod­

ziemnego doznały olbrzymich strat wskutek akcji komunizmu czy dy­

wersji ZSRR na terenach Polski. P ar­

tyzantka sowiecka na ziemiach wschodnich Rzeczypospolitej powo­

łana była głównie do fizycznej eks­

terminacji Polaków, do „odpolacze- nia“ i zastraszenia miejscowego ży­

wiołu polskiego przed następną fazą jawnej agresji państwa sowieckiego i jego terroru administracyjnego.

Straty polskie wskutek tej akcji so­

wieckiej dywersji zbrojnej uszły uwa­

dze oficjalnych statystyk, gdyż posz­

czególne zbrodnie szeptana propa­

ganda komunistyczna tłumaczyła zwyczajnym bandytyzmem. A rzecz w tym, że nie byli to bandyci zwy­

czajni, tylko działający w planie po­

litycznym Sowietów.

NISZCZENIE PAŃSTWA Rozgraniczenie tych dwóch kierun­

ków agresji sowieckiej na Polskę ma znaczenie nie tylko analityczne, lecz również praktyczne dla polityki pol­

skiej. W obu tych zagadnieniach bo­

wiem Polacy sami popełnili błędy. Na szczęście były to środowiska odosob­

nione, czy zgoła jednostki, tym nie­

mniej były. Zawierano złe pakty z

Z E Ś C I U L A T A C H

(4)

Str. 4 M y ś l P o l s k a 15 sierpnia 1950

Sowietami, nie zabezpieczając ich wykonania elementami siły między­

narodowej; w' kraju podczas wojny istniały środowiska starające się wy­

korzystać państwo podziemne dla

„przesunięcia .politycznego na lewo“, gdy niebezpieczeństwo Niemiec i Ro­

sji powinno było angażować całą n a ­ szą uwagę. Nie oszczędzano ani sił politycznych ani biologicznych sił mas polskich, dla bezcelowej demon­

stracji; wreszcie znalazły się jednost­

ki i grupy, które wzięły na serio nie­

podległość Polski w edycji Kremla i Związku Patriotów.

Agresja przeciw państwu polskiemu ze strony ZSRR miała na terenie kra­

ju następujące momenty zwrotne:

1. Zbrojna napaść wojsk sowieckich na Polskę 17 września 1939 r. w poro­

zumieniu i współdziałaniu z drugim najeźdźcą — Trzecią Rzeszą.

2. Tak zwany „plebiscyt“ przepro­

wadzony przez wojsko sowieckie i a- parat NKWD jako podstawa do oder­

wania ziem okupowanych od państwa polskiego i włączenia ich do ZSRR.

3. Stworzenie na terenie kraju pod okupacją niemiecką zbrojnej dywer­

sji oraz dywersji politycznej w posta­

ci „Armii Ludowej“ i PPR mających na celu walkę z polskim systemem państwa podziemnego, nieraz we współdziałaniu z Niemcami; dalszą fazą tej polityki sowieckiej było po­

wołanie na przełomie r. 1943/44 „Kra­

jowej Rady Narodowej“ oraz zalążka rad terenowych jako systemu przysz­

łego państwa organizowanego przez ZSRR.

4. Przemianowanie Związku Pa­

triotów, założonego dla celów dywer­

syjnych w Moskwie, na Polski Komi­

tet Wyzwolenia Narodowego 22 lipca 1944 r.

5. Stworzenie z PKWN oraz Krajo­

wej Rady Narodowej czyli z sowiec- Icich 'formacji dywersyjnych „rządu jedności narodowej“, obejmującego pod bagnetami armii czerwonej wła­

dzę w Polsce.

Wydarzenia ostatniego sześciolecia w tej dziedzinie — walki ZSRR z pań­

stwem polskim są już tylko logicznym następstwem tamtych posunięć. Ani rozprawa z PSL („referendum“ i

„wybory sejmowe“), ani likwidacja innych form szczątkowej opozycji nie jest wydarzeniem zwrotnym. Kto nie dostrzegł tych pięciu faktów poprzed­

nich — nie zrozumiał w ogóle celów sowieckich w Polsce. Tego dopiero musiały pouczać takie szczegóły pla­

nu, jak sfałszowane wybory, nomi­

nacja Rokossowskiego na wodza na­

czelnego wojsk w Polsce, jak konsek­

wentna realizacja systemu rad naro­

dowych, przeprowadzona na wiosnę roku bieżącego, czy wreszcie posunię­

cia reżimowej polityki zagranicznej będącej lokalnym referatem odpo­

wiedniego resortu w Moskwie. Wszel­

k a argumentacja propagandowa o postaci „łagodnej rewolucji“, czy „de­

mokracji ludowej“ była obliczona na ubezwładnienie psychicznie i tak zmęczonego narodu oraz na zadowo­

lenie kwietyzmu mocarstw zachod­

nich, którym wtedy wystarczał każdy argument choćby się składał z gołych frazesów.

Od początku walki z państwem polskim i zastępowania go tworem fałszywym, zjawiskiem pseudopań- stwa, lub raczej sowiecką formą oku­

pacji, od początku wykładnikiem każ­

dego posunięcia jest interes ZSRR i projektowanego przezeń dalszego podboju politycznego Europy czy świata. Wszystko, co w dziedzinie funkcjonowania pseudopaństwa pol­

skiego, czy zmodyfikowanego tworu okupacji sowieckiej, przybiera pozo­

ry suwerenności polskiej — jest po­

krywką polityki Kremla.

W ciągu sześciu lat na terenie kra­

ju faktycznie zniszczono wszystkie atrybuty suwerennego państwa: pol­

ską władzę ustawodawczą opartą na woli narodu, polską władzę wykonaw­

czą, sądownictwo, polską politykę za­

graniczną; siły zbrojne włączono w strategiczne plany Sowietów, to jest w plany wrogie narodowi polskiemu i jego nadziejom. Poza tym wszyst­

kim Polska jest okupowana metoda­

mi klasycznymi: obecnością na jej terytorium wielkich jednostek sił zbrojnych ZSRR.

Gdyby prawo międzynarodowe by­

ło tym, co się pod jego pojęciem ro­

zumiało choćby jeszcze w okresie dwudziestolecia między wojnymi — Polska w pojęciu tego prawa byłaby państwem okupowanym przez Zwią­

zek Sowiecki. W wyniku procesu, którego przebieg jest zbyt dobrze znany, żeby trzeba go było streszczać

— Polska w terminologii międzyna- dowej nazywana jest „satelickim państwem Rosji“.

Jednym z podstawowych zadań polityki polskiej jest odwrócenie po­

mieszania pojęć w tej dziedzinie. Za­

danie to nie jest łatwe. W ciągu lat sześciu powyrastały nowe problemy polityczne, pogłębiły się pewne kom­

pleksy, w których nie najmniejszym jest kompleks dający się określić

„uneasy Poles“, czy „troublesome Poles“.

Jeśli nie chcemy, aby wyczyny agre­

sywnej polityki sowieckiej realizowa­

nej między innymi również za pomo­

cą reżimu warszawskiego opinia świa­

towa uporczywie zapisywała na konto Polaków, wysiłki w kierunku wyjaś­

nienia prawnej sytuacji Polski mu­

szą zmobilizować cały nasz rozum po­

lityczny i całą energię.

WALKA O NARÓD

Wysiłki sowieckie likwidacji pań­

stwa polskiego a z nim w przyszłości problemu polskiego w polityce świa­

towej są równoległe z wcześniejszą akcją: walki komunizmu z narodem polskim. W tej części zadań bolsze- wizm nie przerwał roboty ani na je­

den dzień, nie szczędził kosztów i pra­

cy. Komunizm ma skutecznie podciąć naród, sparaliżować jego wolę, indy­

widualność, pozostawiając aparatowi sowieckiego państwa policyjnego re­

sztę: przekształcenie narodu w masę społeczną reagującą mechanicznie na określone przez władze państwowe bodźce. Reagującą nieomylnie tak, jak tego władza oczekuje. Jest to tylko pozornie społeczność współczes­

na — w rzeczywistości ideał komu­

nistyczny cofa rozwój form społecz­

nych o kilkanaście stuleci wstecz.

Metodą okresu wstępnego — mamy przed oczami jej przebieg w społe­

czeństwach Zachodu — jest dywersja polityczna, rozkładanie pewnych ru­

chów politycznych, społecznych czy ideowych, opanowywanie masowych związków, mających na celu sprawy w istocie swej dalekie od klasycznej polityki.

Historia ostatnich sześciu lat na terenie Polski, to raczej dzieje walki komunizmu z narodem przy użyciu wszelkich technicznych narzędzi p ań ­ stwa. Komunizm rzucił się na orga­

nizm polski osłabiony wojną (a w niej także i atakami sowieckimi).

Lato 1944 r. z jego tragicznym fina­

łem powstania warszawskiego, wy­

czerpującego do reszty siły polskie, było poprzedzone pasmem lat terro­

ru Gestapo i NKWD — milionowych strat z ręki jednego i drugiego wroga.

Mimo to do walki z Polakami nie wystarczył sam aparat policyjny, roz­

winięty do granic znanych tylko w samej Rosji Sowieckiej. Do dalszego osłabienia Polski wprzęgnięto system gospodarczy, założono polityczne gru­

py dywersyjne, obstawiono każdą dziedzinę życia indywidualnego i zbiorowego siecią prowokatorów j do­

nosicieli. W pierwszym okresie komu­

nizm postawił — jak zwykle zresz­

tą — na jednostki zdemoralizowane wojną, zastraszone, oportunistyczne.

One stały się „śmietanką“ rzekomej rewolucji. One organizowały ruch kulturalny, obsiadały naczelne stano­

wiska W administracji państwowej, gospodarczej, w spółdzielniach. Naród nasz w tym okresie, stając do odbu­

dowy swego życia codziennego, bory­

kał się nie tylko z brakiem środków materialnych, z dewastacją niemie­

cką i sowiecką, lecz również z plagą kanalii społecznej, wyniesionej do roli elementu „państwowotwórczego“.

Ustawodawstwo komunistyczne zdra­

dzało przyszłe intencje reżimu. Mani­

fest PKWN z 22 lipca 1944 r. zapo­

wiadający reformę rolną był w rze­

czywistości proklamacją dalszego pogłębienia kryzysu polskiej gospo­

darki rolnej, kryzysu wsi, karłowato­

ści gospodarstw, ich nieopłacalności.

Widać było od razu cel zasadniczy atakującego komunizmu: pauperyza­

cja, nędza społeczeństwa, życie z wy­

przedaży ruchomości i ze stołówki fabrycznej czy biurowej, z nadziei na przydział. Do ponurych faktów, opo­

wiadanych przez ludzi ocalałych z Rosji Sowieckiej należy następujący:

w którymś kołchozie dostarczono ko­

szul męskich; poprzednie spadały z grzbietu; baby, wracające z nowym skarbem w ręku głosiły dobroć Stali­

na, który nawet o najdalszym, za­

padłym kołchozie pamięta i raz na rok pozwala na nabycie koszuli.

Taki jest mniej więcej cel i zada­

nie komunizmu również w Polsce.

Tzw. rewolucja ludowa, „łagodna“, wyrzuca na bruk wszystkie warstwy cokolwiek posiadające. W ciągu okre­

su sześciolecia proces ten osiągnął stadium bliskie dna. Zniszczono roi-

(5)

i5 sierpnia 1950 M y ś l P o l s k a Str. 5

nictwo, rzemiosło, handel prywatny drobny przemysł. Terrorem Specjal­

nej Komisji zastraszono upartych, tysiące rzucono za druty „obozów pracy“ — to jest obozów koncentra­

cyjnych. Konfiskata, system podat­

kowy („dodatki do podatków“, „do­

miary“), polityka dostaw towarów, wreszcie objęcie przez państwo bez­

pośrednio produkcji i wymiany pod­

cięło tolerowaną uprzednio „inicjaty­

wę prywatną“. Na jednej z konferen­

cji gospodarczych w 1949 r. Minc przyznał się, że koniec inicjatywy prywatnej zsynchronizowany jest z końcem obecnego planu sześcioletnie­

go. Potem już tylko polityka „koszuli raz do roku i stołówki państwowej“.

Dla podcięcia wsi, obok metod po­

datkowych powołano „Samopomoc Chłopską“. Już z nazwy można było Wywnioskować, że będzie to instytu­

cja walki z chłopem, nie zaś pomocy.

Polityka rozdziału produktów prze­

mysłowych, nawozów sztucznych, skupu płodów rolnych \ hodowli, świadczeń na rzecz „biedoty“, podju­

dzania jednych na drugich, szykan codziennych i propagandy ma zapewne w ciągu sześcioletniego pla- hu gospodarczego Minca również i wieś polską doprowadzić do upań­

stwowienia w postaci kołchozów. Ide­

ałem komunistycznym jest stan ZSRR, gdzie zarobek kołchoźnika wy­

siądą w ten sposób: przez cały rok dostaje Chleb i czasem ochłap mięsa;

Po roku oblicza się wszystkie zarobki,

°d których odejmuje się wydaną żyw- hość jako „pobrane awansem“ ; w rezultacie okazuje się, że albo koł- 9hoźnik pobrał wszystko, albo — jeśli urodzaj jest zły — pobrał za du­

żo i musj pod rygorami nadwyżkę zwrócić. Taki jest ideał bytowania chłopa. Walkę na tym odcinku w Polsce po sześciu latach okupacji so­

wieckiej charakteryzuje obecny pro­

ces zaganiania wsi do kołchozu. Sto­

sunki w polskich „spółdzielniach pro­

dukcyjnych“, nie są jeszcze takie jak

^ Sowietach, bo mają one przez pe­

wien czas spełniać rolę propagando­

wą.

W stosunku do robotnika wprowa­

dza się zasadę rabunkowej eksploata­

cji siły roboczej, system zbyt dużych Porm, politykę najniższych płac od tych wysokich norm i wizję nieznacz­

nego podwyższenia zarobku przez Podwojenie wysiłku. Już sama poli­

tyka płac, bez tzw. „Wyścigu socjali­

stycznego pracy“ jest zabójcza dla robotnika, bo osłabia jego siły fizycz­

ne w tempie przyśpieszonym. Do te- So jednak wymyślono w „państwie Proletariatu“ system stachanowski

? kilkoma jego odmianami — wyścigu indywidualnego i grupowego, jedno­

razowego i stałego. Gdyby i to nie Podcięło indywidualności narodowej r9botnika — ma jeszcze do wykona­

nia dodatkowe „spontaniczne“ prace z okazji niekończących się świąt ko­

munistycznych, ma obowiązkowe ma- sówki j[ manifestacje, szkolenia ide-

°logiczne, protesty i przymus dobro­

wolnych składek na rozmaite cele światowego komunizmu. To, co komu­

nizm pozostawia po związkach zawo­

dowych, jest właśnie ich odwrotno­

ścią: zadaniem obecnych związków zawodowych w Polsce jest terroryzo­

wanie robotnika w duchu dyscypliny komunistycznej, kontrola jego gorli­

wości w pracy j jego lojalności. Nic dziwnego, że organizatorem komuni­

stycznych związków zawodowych w Polsce był ten sam człowiek, który organizował powojenne obozy kon­

centracyjne, zwane obozami pracy przymusowej.

Do najgroźniejszych przejawów ni­

szczenia polskiego życia narodowego i przestawiania go na wzór sowiecki zaliczyć trzeba to 'wszystko, co reżim sowiecki w Polsce przeprowadza w stosunku do młodzieży. Arsenał broni komunistycznej jest w tej dziedzinie olbrzymi, tu zwłaszcza stosuje się ca­

łe doświadczenie trzydziestolecia ko­

munizmu. Po młodzież sięga ten sy­

stem od najwcześniejszego okresu — od dzieciństwa, przyzwyczajając do pieśni, skandowania haseł, i najpierw niezrozumiałych ale powszechnie pow­

tarzanych formuł z dziedziny kate­

chizmu marksistowskiego. Dziecko ma się z tym osłuchać, przyzwyczaić, uważać to za normalne. Ma z pogardą odnosić się do wszystkich nie wyłą­

czając własnych rodziców, którzy ha­

seł takich nie lubią, nie powtarzają ich, zabraniają mówienia w domu.

Od tego już jeden krok do jednania najmłodszych denuncjatorów. Potem przychodzi szkoła z zalewem propa­

gandy, ze Stalinem od tabliczki mno­

żenia do początków historii Polski.

Ma również dziecko osłuchiwać się z rusyfikacją. Ma śpiewać nie tylko tłumaczenia sowieckich pieśni, ma je śpiewać również w oryginale. Widok ten w Polsce jest najbardziej żałosny, tak jak był podczas pierwszej oku­

pacji sowieckiej, kiedy to dziecko wracało z przedszkola śpiewając „tri tankista, tri wiesioły druha, ekipaż maszyny bajewoj“. W programie so­

wieckim wobec młodzieży leży przede wszystkim odcięcie jej od starszego

S T R E P T O M Y C Y N A

10 gramów £. 2.12.0 20 gramów £. 5. 3.0

P E N I C Y L I N A

1.250.000 j. (oily) 14/- 1.000.000 j. (krystal.) 11/- CENY WRAZ Z PRZESYŁKĄ

POLECONĄ DO KRAJU (do 2 uncji lotnfczo,

za „express“ 6 d.) T a k ż e w s z e l k i e

L E K A R S T W A

po cenach eksportowych (bez „Purchase Tax“)

w y s y ł a

F R E G A T A /merchants/ I td.

11, Greek Street, London, W. 1 Tel. GER 2522

pokolenia „przedrewolucyjnego“, wy­

eliminowanie wpływu rodziców, pod­

cięcie moralności chrześcijańskiej*

zwanej moralnością burżuazyjną.

I to chyba, wciąż patrząc z perspek­

tywy sześciu ostatnich lat, jest n a j­

bardziej zagrożona pozycja w Polsce:

dzieci. Nawet w wątpliwym wypadku stosunkowo szybkich i korzystnych rozstrzygnięć w konflikcie z komu­

nizmem, będziemy mieli przynajmniej na okres jednego pokolenia problem trudny i masowy.

Mniej niebezpieczne są natomiast*

choć nikt i tego nie może lekcewa­

żyć, wysiłkj bolszewickie stotalizowa- nia młodzieży starszej, skupianej w komunistycznej organizacji ZMP czy w paramilitarnej j obliczonej na .przygotowanie rezerw mobilizacyj­

nych organizacji „Służba Polsce“. Na tę młodzież mają jeszcze wpływ starsi koledzy, którzy istotę komunizmu i jego niebezpieczeństwo poznali w o- kresie wojny.

W walce z narodem komunizm przede wszystkim stara się zniszczyć fizycznie lub wyeliminować wszelkie autorytety. Do najgroźniejszych dla swych planów zaliczył już dawno re- ligię, a zwłaszcza religię chrześcijań­

ską, w niej zaś katolicyzm z jego do­

skonałym porządkiem moralnym i nie­

naruszoną hierarchią.

Obserwacja stosunków w Polsce od 1945 r. pozwala odtworzyć taktykę sowiecką wobec Kościoła Katolickie­

go na naszych ziemiach. Kościół ma być zmuszony do ustawicznej defen­

sywy, obrony poszczególnych insty­

tucji swej organizacji i jej spoistości.

Dlatego został zerwańy konkordat i dlatego tak późno nastąpiła konfi­

skata dóbr kościelnych („martwej rę­

ki“). Każdy wpływ na postawę ideo­

logiczną społeczeństwa jest trakto­

wany jako akt wrogi wobec państwa.

Jak bardzo tego wpływu obawiają się komuniści świadczą wypadki lubel­

skie, ściągające wbrew zarządzeniom dziesiątki tysięcy wiernych pielgrzy­

mujących z nadzieją ujrzenia cudu.

Lublin i województwo były wtedy faktycznie w stanie oblężenia. Patro­

le spotykało się w mieście co kilka­

dziesiąt kroków, drogi obstawiono posterunkami na stanowiskach „bo­

jowych“ z ciężkimi karabinami m a­

szynowymi. Bezpośrednio potem n a­

stąpiła seria brutalnych wystąpień władz reżimowych przeciwko Ko­

ściołowi: dziesiątki pokazowych pro­

cesów o „szpiegostwo“, lub czyny nie­

moralne: po tej kampanii przyszło uderzenie w „Caritas“, a wreszcie koncentryczny atak na episkopat w celu „normalizacji“ stosunków mię­

dzy Kościołem i państwem. Echem tej fazy jest ostatnie zmuszenie hierar­

chii kościelnej do podpisywania tzw.

apelu sztokholmskiego, będącego ni­

czym innym jak wystąpieniem polity­

ki zagranicznej ZSRR, mającym określone zadania w obecnym sta ­ dium kryzysu światowego.

Dywersja sowiecka stara się rów­

nież spenetrować samą organizację kościelną; oparto się przy tym na ele­

mencie złamanym latami niemiec­

Cytaty

Powiązane dokumenty

W tych warunkach upieranie się n a emigracji przy systemie rządów jednostki, nieudolnie maskowanych, może, trzeba to wyraźnie powiedzieć, narazić ciągłość

pozornie mogłaby się przekształcać w światowe panowanie Rosji — w rzeczywistości będzie rozwijać się w kierunku zmniejszenia roli Rosji W świecie i

Wszyscy już dzisiaj zdają sobie sprawę z procesu jednoczenia się świata — tego może najbardziej cha­. rakterystycznego zjawiska

cowanie, może być niedoskonałe — ile nazwiska osób, które ze strony polskiej rzecz podpisały. Cat Mackiewicz) wzywa rząd do tej akcji już przez szereg

?Walając pejfidnie i świadomie w y ­ d a la ć się najniższym instynktom slabych czy zdecydowanie podłych, gdzie efemeryczną karierę stara się cudzym kosztem i

Dialog toczy się głównie jmędzy Leninem a jego sekretarzem c^ocorpowem, który nie jest nikim in- oym jak ocalonym przez Lenina by­. ły111 carem Mikołajem,

^zartoryski odegrał niewątpliwie wielką rolę w zapewnieniu nienrzer- tjfmpgo rozwoju myśli i kultury pols- Zarazem — przez swą akcję wśród ocych — nie

ropie i tu kończy się sen o niemieckiej Europie.. Niczego się w tym kierunku nie zdziała nie zaczynając od szczelnej i- zolacji Rosji od Niemiec. W dodatku