• Nie Znaleziono Wyników

Udźwignięcie. Sztuka życia

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Udźwignięcie. Sztuka życia"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)

                        The following ad supports maintaining our C.E.E.O.L. service 

 

 

Udźwignięcie. Sztuka życia

«To bear. The art of living»

by Zbigniew Kadłubek

Source:

Anthropos? (Anthropos?), issue: 20­21 / 2013, pages: 10­19, on www.ceeol.com.

(2)

10 Zbigniew Kadłubek

Udźwignięcie. Sztuka życia

Gutachten, schwenken wir, Pendel, Forschungsberichte Recenzjami wymachujemy, wahadłami, naukowymi sprawozdaniami

Hans Magnus Enzensberger: Fachschaft Philosophie / Grupa zawodowa filozofów

1.

Jonatan Lipszyc, kibucnik, syn zasłużonego sekretarza kibucu Jolka Lipszyca, postać z powieści Amosa Oza, myśli w 1966 roku mniej więcej tak: Nie jestem zasobem ludzkim, niuansem dla HRowców, w ogóle nie stanowię aspektu ideologii czy rynku, albo nawet ścisłego i wiernego przylgnięcia do jakiejś wspólnoty, państwa, kibucu; jestem człowiek, któremu powierzono wolność, a nie geometryczne życie. "Nie szukam sprawiedliwości, szukam życia, które jest, mniej więcej, czymś odwrotnym"[1]. Młody Lipszyc opuszcza nocą kibuc, udając się z plecakiem i kałasznikowem w ciemność wczesnowiosennej mokrej izraelskiej nocy, wstępując w przygodę swego życia. Mniejsza o to, jak ona się skończy.

Życie, także jako przeżycie czegoś, co jest większe, od życia znanego, uniesienie ku życiu przekraczającemu granice błogości i ryzyka, jest obiektem tęsknoty śmiałego kibucnika.

Podstawową potrzebą w ogóle ludzką, sądzę. Być może o życiu wyłącznie decyduje przeżycie? A zatem, zapytajmy, czy o życiu jako sztuce i grze konsekwentnie prowadzonej na siedmiomiliardowej planecie zdecyduje ruch w kierunku powiększenia czy pomniejszenia?

Czy skrajna wystąpi symplifikacja przeciwko niekończącemu się progresowi?

Sądzę, że ani to, ani to. Albowiem mamy do czynienia z nieprzejrzystymi powikłaniami, bynajmniej nie alternatywą. Oto pętle, gdzie naprawdę nie działają już dialektyki i wypróbowywane pomyślnie dotąd naukowe maszynerie, teoretyczne ekwipunki, które tak bardzo nas rozpieściły, rozswawoliły.

2.

Życie i przeżycie[2], w znaczeniu przetrwania, choć w oczywistej korespondencji z bogatą wieloznacznością polskiego rzeczownika, na naszej planecie (i dalej) są uzależnione od

Access via CEEOL NL Germany

(3)

11 horyzontu tzw. sustainable development, czyli zrównoważonego rozwoju[3]. Zrównoważony rozwój, bynajmniej nie jako zwykłe przeciwieństwo maltuzjanizmu[4], jako ograniczenie, to jeden z werdyktów wykreowanych w naukach społecznych i ekonomicznych (choć najpierw w leśnictwie[5]). Nie uświadamiamy sobie jednak być może duchowego ładunku - w obrębie czynnej metafory - tej gospodarczo-ekologiczno-politycznej idei. Nie upatrujemy prawdopodobnie w niej potencjału dla sztuki życia. Nie bierzemy chyba pod uwagę, że sustainable development posiada cechy pewnej powszechnej, globalnej intuicji; rangę podstawowego uświadomienia sobie okoliczności globalnych, w których żyjemy. Sustainable development, termin, którym chętnie żonglują różne gremia zarządcze odcinające się od humanistycznej wizji życia (całkowicie izolując się od wartościującego wymiaru ludzkiego życia), zbliża się prawdopodobnie do filozoficznego i teologicznego wymiaru myśli. Posiada także swój etyczny aspekt - gdy weźmiemy pod uwagę wymiar praktyczny dla dobra planety, jej mieszkańców i ekosystemów.

Próbę waloryzacji filozoficznej sustainable development, zderzając to pojęcie m.in.

filozofią życia Wilhelma Diltheya i jego relacjonalną metodą[6], wato byłoby dzisiaj podjąć w nowych globalnych kontekstach i okolicznościach wyczerpywania. Przy czym rynsztunek filozoficzny Diltheya to nie tylko hermeneutyka[7]. A gdzieś w tle mogłaby pobrzmiewać również fenomenologiczna oraz weberowska wytyczna, nienowa przecież w filozofii, aby sprzęgać sens z działaniem.

3.

Zasada determinatio est negatio, która wyklucza i ogranicza, bo zarysowywać, by podkreślać jakiś zasięg stanowi metodę preparowania w celach naukowych (myślowych).

Może być ona pomocna, ale jej wyniki trzeba potem przenieść na rzeczywistość, "przeliczyć"

je na faktyczność, gdyż są one wynikami działań na materiale wyodrębnionym (wcięte workowate płuca żaby nie są całą żabą). Zapominamy o tym.

Wyczerpywanie i odnawialność nie są rozbieżnością. Jednak koncepcja, że wszystko się wyczerpuje, choć jest (z pewnego punktu widzenia) nieskończone i niewyczerpywalne, nie ma nic wspólnego z pesymizmem, melancholią albo chiliazmem (nastrojem New Age).

Niewątpliwie kiedyś zabraknie (nawet) wiedzy i jeszcze nowszych technologii, chociaż najpierw zabraknie chłonniejszych rynków (gdy bowiem technologie stać jeszcze na wiele,

(4)

12 rynki kurczą się do globalnego kiermaszu). Już w latach 20-tych XX wieku mniemanie takie m.in. wyraził Ernst Jünger (wraz z innymi intelektualistami związanymi z ruchem rewolucji konserwatywnej). Jednak teoria ta ma pochodzenie o wiele starsze. Nie ma tu miejsca, by prześledzić wnikliwiej cały jej historyczny rozwój. Wskazać tylko trzeba, że niepokój ten zasiał św. Paweł w pierwszym wieku po Chrystusie. Czytamy w hymnie o miłości (1 Kor 13, 8), że wiedza (gnosis) stanie się czymś na nic, całkiem bezużytecznym. Polskie przekłady tego fragmentu Nowego Testamentu skupiają się na statycznym braku, utknięciu w niedoborze. Tymczasem jest bardziej prawdopodobne, że idzie przede wszystkim o unieważnienie, o pewien proces czynienia, bo św. Paweł użył czasownika

(katargein), który znaczy: znosić znaczenie lub ważność czegoś, przekreślać coś albo wagę czegoś, a dalej też właśnie: podważyć.

Ale załóżmy po prostu na potrzeby tego rozważania, że właśnie taka bezużyteczna wiedza to nicość, marność. Wtedy dałoby się powiedzieć, że nadejdzie czas w nieokreślonej bliżej przyszłości, w którym zabraknie nie tylko lodowców, lecz i glacjologów. To znaczy, że nie stanie tego, o czym moglibyśmy rozważać (materiału badawczego), czego moglibyśmy (po akademicku) dociekać, co warto byłoby opisywać. Naturalnie, ułomność każdej epistemologii jest niczym w porównaniu z ułomnym wyobrażeniem przyszłości czy bezczasowości. Nie posuwajmy się tu atoli za daleko.

Wniosek jednak byłby w tej chwili taki, że musiałby istnieć jakiś utopijny system lub mechanizm, który w racjonalny sposób powstrzymywałby nas przed nadmiernym i zbyt zachłannym zagarnianiem surowców, pomysłów, wątków, towarów, rzeczy, przestrzeni, pierwiastków. Wprawia się tu w ruch utopijne urządzenie czynienia świata statycznym. Nie tylko jednak przytomność pyta o to, co będzie jutro, pojutrze, lecz także pewna forma altruizmu (troski o alter). Człowiek nigdy nie jest aż tak skąpy i wyrachowany, żeby nie przeczuwać, że istnienie świata to coś więcej, niż jego i tylko jego doraźne pożytki.

W panującym dzisiaj nadmiarze erudycji, akumulacji danych, w erze "przesadnego poznania", pytamy się i upominamy, złaknieni świadectw dobroci, w skąpości praktycznych zachowań świadczących o rozsądku, o zastosowanie bogactw intelektu. O praktykowaną mądrość (nie o praktyczność mądrości!). O mądrość "wdrożoną". Pytamy tak samo, jak owa postać z dramatu pt. Skamieniały las (The Petrified Forest) z 1935 roku autorstwa amerykańskiego dramaturga Roberta Emmeta Sherwooda (1896-1955). Zdanie wypowiadane

(5)

13 przez Squiera brzmi następująco i wyzywająco: "Owszem, mądrość bez zastosowania.

Dźwięki bez melodii. Kształt bez treści"[8]. Sherwooda, autora scenariusza do wojennego filmu Najlepsze lata naszego życia (The Best Years of Our Lives)[9], problematyka przejawów mądrości zajmowała w wielu tekstach. Trzeba by uczynić w tym miejscu dwa zastrzeżenia: że dalsze rozważanie to prostoduszna wyprawa ku mądrości znajdującej miejsce w życiu, która nie dyskredytuje uniwersalnych konstrukcji teologicznych bądź religijnych (gdyż nie jest czystą autokreacją) i to wtóre: że nie jest także bezkompromisową wprawką z estetyzacji jakiejś tożsamości (wprawiającym dyskurs filozoficzny w ramy literatury)[10].

4.

Nadać kształt zebranym i poddanym refleksji informacjom w odniesieniu do własnego biegu życia. Chodziłoby zatem o nowy, choć najstarszy w rzeczywistości projekt, sojuszniczego operowania serca z rozumem i wolą[11]. Idąc jeszcze dalej: zrównoważonego działania i rozumu, i serca, i woli. To promienne triwium nadawałoby sens pracy. Ale czy taka równowaga zaistnieje kiedykolwiek w jakimś podmiocie? Czy to propozycja nie nazbyt idealistyczna? Wydaje się, że tak. Lecz nie wycofujmy się z niej przedwcześnie i tchórzliwie.

Można się zgodzić na uprawomocniające, a nawet samouprawomocniające działanie sensu. Byłby on, jako element niespekulatywny i urzeczywistniający historię (tego, który działa), czymś totalnym i pozbawionym granic. Może się okazać, iż tylko w ten sposób bylibyśmy w stanie uchwycić ślad znaczenia w życiu czy też w ogóle życia. Bo ono całe tworzy się w stosunkach życiowych - proceder życia to coś znaczącego[12]. Życie, tak zakładam, posiada charakter epagogiczny, czyli chcący słuchać wszelkich do niego napływających treści w całkowitej dostępności, w bez uprzedzeniowym kolaborowaniu z rozmaitymi funkcjami przeżywania i wpływów. Epagogia wcale nie stanowi łatwego ćwiczenia. Tak to również pojmował Dilthey, którego rozwiązania zapoznaliśmy, ponieważ fenomenologia przyćmiła je jeszcze za jego życia. Twierdzi się, upraszczając nieco sprawę, że filozofia podążyła w XX wieku, za fenomenologią i hermeneutyką i nie rozwijała bezpośrednio Diltheyowskiej myśli (jakkolwiek bez niego inaczej wyglądałoby dociekanie w naukach humanistycznych[13]). Należy się z tym prawdopodobnie zgodzić, gdyż odnotował on wielką mnogość zalążków inspiracyjnych, takich ledwie poczętych i poczynających się idei[14]. Jan Hartman pisze: "W [...] teoriach zależnych jeszcze pojęciowo od naturalistycznej psychologii, Dilthey antycypował sposób myślenia Husserla, którego wczesne pisma zdążyły go zresztą pod koniec życia

(6)

14 zachwycić i pobudzić do dalszego myślenia w tym kierunku"[15].

Dla Diltheya rozumienie jest jednak przede wszystkim formą życia, a nie kwestią heurystyczną. Życie to nie heurystyka, to jasne. Dilthey zawalczył wprawdzie o epistemologię, ale poszedł dalej. "Im Erleben bin ich mir selbst als Zusammenhang da"[16], pisze Dilthey krótko przed swoją śmiercią[17] w Aufbau der geschichtlichen Welt (Berlin 1910): "W przeżyciu jestem sam dla siebie związkiem, łącznością, całością" (przeł. Z.K.).

Zapowiada się tutaj i reklamuje nie tylko Heideggera hermeneutyka faktyczności, rozumienie jako ontologia, jako bycie, lecz także wydobyta jest zapoznania sztuka praktykowania mądrości (życia w stylu filozoficznym, ascezy). Sztuka zwana áskesis czy melete polega na harmonijnej umiejętności dźwigania na sobie ciężarów świata i powściągania (emocji, pragnień, aktywności intelektualnej). Zrównoważony rozwój to w pewien sposób też kategoria udźwignięcia jak sztuka życia. Jest to artyzm zachowywania integracyjnego charakteru życia, jarzmo i joga[18] - łącząca, będąca jarzmem, dająca bytowi konsystencję (ich bin als Zusammenhang[19] da - istnieję jako całość, komplet i spoistość rozmaitych powiązań, przypominam tę część zdania, które wyżej zacytowałem z pisma Diltheya). Próbuję pojmować Zusammenhang jako złączenie, dyskursu i życia, rozumienia i praktyki.

Udźwignięcie nierozdzielające, niespecyfikujące wszystkiego w jednym akcie.

5.

Zrównoważony rozwój ustanawia zasadę równowagi oraz równości (która broni stronę słabszą). W równowadze pojawia się idea środka. Lecz środek nie może być środkiem do siebie. Środek, średni wzrost, umiarkowany wzrost, średnia miara, samo umiarkowanie, miarkowanie (jako uważność) to ważne wartości w dziedzinie regulacji społecznych[20]. Umiarkowanie podważa normę nie tylko kalokagatii, lecz w ogóle neguje dążność biologiczną poprawy i wzmocnienia gatunku (w coraz to wyższej zdolności przeżycia). Przeto tę uśredniającą dążność byłoby lepiej ulokować w udźwignięciu niepomniejszającym równowagi rozwoju. Udźwignięcie nie wyrzuca za burtę sprzeczności, godzi się jedynie na trud dźwigania. Pierwszym człowiekiem udźwignięcia, a zarazem opatrznościowym mężem środka był ateński Solon (rozumiejący obywatelskie uśrednienie, również jako zniesienie długów, równość stała się wówczas prawodawstwem wyzwaniem). Korzenie demokracji europejskiej to udźwignięcie, a nie równość. Hans Magnus Enzensberger powie tak o średniej mierze czy

(7)

15 umiarkowaniu: "Das Mittelmaß nimmt Rache an seinem Gegenspieler. Es hat die kulturelle Opposition eingemeindet, das Außenseiterum verschlukt"[21], "Średniość mści się na swym przeciwniku. Pożera kulturową różnicę, połyka obcość" (przeł. Z.K.). Średniość zjada niefrasobliwie nietuzinkowe amplitudy kreatywności, lecz także temperuje ponadprzeciętne apetyty. Średniość niesie w sobie kruche bezpieczeństwo, jednak wybitnie zniewala jednostki aspirujące, niekoniecznie w sposób racjonalny, do rośnięcia swym życiem ponad wspólnotę.

Czymś innym jest udźwignięcie, ono nie glajchszaltuje. Idealnie filozofię udźwignięcia wyraża Pawłowa formuła z Listu do Galatów (Ga 6,2): "udźwignijcie swój ciężar nawzajem"

. Logika allelon mieści totalność wzajemności. Praktyka życia polegająca na znoszeniu jeden drugiego, równoważeniu niedostatku i obfitości - zawsze z horyzontem drugiego, brata, siostry. Tym drugim jest także rynek i przyroda.

6.

Celem życia nie jest ani wzrost gospodarczy, ani zrównoważony rozwój, ani rozwój skaczący, lecz samo życie (rozumiane jako zintegrowane unoszenie wzwyż, czyli udźwignięcie). "Cel życia oznacza zdobycie pojęcia o tym, czym jest życie"[22]. Projekty na pewno spoza inteligencji finansowej. Zdanie brzmi jak wyjęte z pisma Diltheya. Jego autorem jest jednak Jünger. Zdanie, dla którego trudno byłoby wykoncypować skalę punktową w uniwersyteckiej ewaluacji, poraża prostotą i otchłannością. Żaden jednak filozof, żaden artysta ani żaden najbardziej radykalnie otwarty teoretyk nie otworzy się nigdy absolutnie na ten rodzaj "pojmowania". Może to jedynie obiecywać i przekonywająco deklarować, korzystając z narzędzi swej dyscypliny. Może jawnie zdążać ku temu otwarciu roszczeniowo lub pragmatycznie, uzgadniając lepiej lub gorzej dyskurs życia z dyskursem ducha, egzystencję z nauką. Dzieje się tak dlatego, że życie chętnie i w nieprzewidywalny sposób transcenduje. Przechodzi szybko w coś transcedentalnego, nim zdążyłby jakiś badacz ustalić status obiektywizacji i epistemologiczny punkt wyjścia. Siła zapoznanego dyskursu Diltheya streszcza się w tym, iż zdołał on z rozumienia uczynić przejaw życia, funkcję życiową powiązaną ze sferą wolności i twórczości. "Użył" życia do rozumienia. Sprawił sobie z takich podstawowych dla swej refleksji pojęć, jak Leben, Erleben, Erlebnis, wciąż na nowo samouprawniające się przyrządy do operowania na bycie-nie-pojętym-jako-abstrakcja.

7.

Zapytajmy, czy sustainable development daje jakieś oparcie tym, którzy traktują swoje

(8)

16 życie źródłowo jako spoistość i całość, jako integralną Teil des Lebens, jeśli posłużylibyśmy się językiem Diltheya? Pojęcie sustainable development, czyli zrównoważonego rozwoju, znane jest dzisiaj dobrze już nie tylko ekonomistom. Weszło ono na stałe do języka przyrodników, ekologów, humanistów, do polityki, a także do dyskursu opisującego zarządzanie nauką i funkcjonowanie uniwersytetu. Trzeba przyznać, że wręcz męczące staje się nieustanne używanie sustainable development. By pojąć i przygotować szerszy duchowy kontekst dla sustainable development, trzeba praktyki liczące się z filozofią sustainable development uczynić bardziej czytelnymi. Można rzec, iż zrównoważony rozwój to nie żadna strategia, lecz raczej konieczność nowego stylu udźwignięcia, stylu zupełnie nowego w życiu małych ludzkich i wspólnoty globalnej. Od początku lat 80. XX wieku i zapisów Brundtland Commission terminu sustainable development używa się w europejskich dokumentach.

Pojęcie sustainable development łączy się w naturalny sposób z angielskim słowem

"sustainability" (i podobnie w językach romańskich, np. portugalskie: sustentabilidade).

Jednak to angielskie (czy też portugalskie) słowo każe przywołać łacińską etymologię. Nie wolno jej tutaj pominąć, jeśli dążymy do innego oświetlenia koncepcji, mówiących o zrównoważeniu, środku, średniości, umiarze, mierze, a w dalszej perspektywie zachowywaniu czegoś na potem, na później, dla innych, którzy dopiero przyjdą.

"Sustainability" pochodzi o łacińskiego czasownika "sustinere", który znaczy najpierw trzymać coś wysoko w górze, ponad / nad głową, a później między innymi: trzymać, dźwigać, ratować, brać na siebie, powstrzymywać, odkładać. W skojarzeniu z obrazem można od razu dodać znaczenie wysiłku dźwigania i wpisać sens tego słowa w udźwignięcie czegoś.

Sustainable development to zatem taktyka polegająca na woli udźwignięcia. Kto dźwiga, ten też przenosi.

8.

Nauka nie zna być może granic - oświeceniowe hasło wciąż obowiązuje i aktywizuje wielu ludzi i ogromne środki finansowe. Wydaje się, że spotkanie udźwignięcia i akademii jest przejawem wiary, że nauka to coś bezgranicznego i dającego podstawę rokowań na przyszłość. Rynki karmią się tym mitem. Rynek także nie może uznać, że istnieje miara, tak samo jak nauka. Jak zatem praktykować zrównoważony rozwój na uniwersytecie, który chce widzieć partnera w biznesie, państwie, rynku, mediach? Bardzo trudno odpowiedzieć na to pytanie. Sojusz ten już jest rzeczywistością, przy czym wierność rynku zawsze będzie dość

(9)

17 słaba wobec niepisanego pakty o partnerstwie. Wiele nowych technologii musi szybko zostać zastosowanych - właśnie w związku z zasobami i wolą chronienia odnawialnych systemów, właśnie z powodu konieczności udźwignięcia nowych wyzwań. Z drugiej strony uniwersytet produkuje nie tylko technologie, bo wydziały uniwersyteckie to nie tylko wydziały przyrodoznawcze. Rezonansem na echa świata jest między innymi odmienne podejście do wiedzy humanistów i przyrodników. Awangardą staje się ów aspekt ćwiczeniowy, epagogiczny, ascetologiczny - powiązany z taktyką udźwignięcia. Wiedza najpierw służy nie poprawianiu świata, lecz poprawianiu tego, który pracuje w laboratorium czy też oddaje się lekturze w bibliotece. Prawdopodobnie tworzy się nowy typ człowieka. Człowiek ten jest człowiekiem środka, człowiekiem o przekształconej wyobraźni - nie próbuje już pomnażać informacji, lecz pragnie nauczyć się inaczej je przyswajać, inaczej je wykorzystywać. Świat rynkowo nastawiany nie obejdzie się bez tego nowego typu człowieka - zupełnie innego typu organizatora systemów.

9.

Czy jednak dobre życie daje jakikolwiek asumpt do stworzenia dobrego tekstu? Albo: czy gwarantuje ono dobrą interpretację? Albo jeszcze inaczej: Czy dobre teksty pomagają ostatecznie dobrze żyć? Różne bodźce przedstawiają człowiekowi życie od różnych stron.

Świat pojawia się wówczas w nowym oświetleniu i wydaje się być innym światem. Lektura na wiele sposobów analizuje inność świata. Stanowi przygotowanie do dobrego życie - dobrego, ponieważ przełamującego ludzkie ograniczenia. Hans-Georg Gadamer powie:

"Wrastanie w dzieło sztuki oznacza zatem wyrastanie ponad siebie"[23]. Każdy ten inny świat, by udźwignąć jego dzieje i jego ciężar, ponieść jeszcze jego brzemię, trzeba prze-mieścić, prze-łożyć na coś znanego, przyglądając się wnikliwie tradycji dźwigania tonażu kulturowego świata przez odmiennych ludzi i odmienne cywilizacje w czasach zamierzchłych. "Fenomen przekładu jest w istocie modelem tego, czym jest faktycznie tradycja. Co było skostniałą mową literatury, musi stać się mową własną"[24]. Wy-wołanie własnej mowy to też udźwignięcie - tyle że pojęć, wyobrażeń i emocji, na które nigdy nie jesteśmy gotowi, bo właśnie się wyłoniły, są całkiem nieznane, nieświeżej daty.

Istotą jednolitej strategii udźwignięcia jako zrównoważonego i integralnego rozwoju byłoby przygotowanie siebie do całościowego patrzenia, całościowego działania, całościowego pojmowania. Udźwignąć trzeba całość ciała świata, po kawałku już się nie da.

Z mrugnięciem

(10)

18 oka Antona Czechowa, ale w pełną świadomością sztuki życia i koherencji: "W masach istnieje przesąd, że nauka i sztuka stoją wyżej niż rolnictwo, handel, rzemiosło. Nasza kasta żyje z tego przesądu i ani ja, ani pan nie będziemy go burzyć. Uchowaj Boże!"[25]

[1] A. Oz: Spokój doskonały. Z hebrajskiego przełożyła M. Sommer. Warszawa 2010, s. 289.

[2] Fazowości estetycznego przeżycia - tak jak to ujmował Roman Ingarden - w pewnym sensie pokrywają się z procesem walki, czyli chęcią przeżycia i przetrwania, jakimś modelowym wyobrażeniem o sytuacji granicznej, gdzie dramatyczne splecenie starcia i doświadczania pomocy prowadzi do zmian w zasadniczym nastawianiu podmiotu. Por. np. szkic: R. Ingarden: Przeżycie estetyczne i przedmiot estetyczny. Przeł. M. Turowicz. W tegoż:

Przeżycie - dzieło wartość.Kraków 1966, s. 11-17.

[3] Polski odpowiednik pojęcia nie uchodzi za najszczęśliwszy, pamiętajmy o tym, ale w powyższym szkicu przyjdzie mi jeszcze do tej sprawy wrócić. Będę się jednak generalnie posługiwał angielską wersją terminu, która mieści bogatsze treści.

[4] Maltuzjanizm to oświeceniowa teoria naturalistyczna, biorąca początek od teologa Thomasa Roberta Malthusa (1766-1834), która głosi, że przyrost ludności na świecie (wzrost geometryczny) oraz produkcji żywności (wzrost arytmetyczny) nie są spójne i nieuchronnie będą prowadzić do przeludnienia i głodu (w konsekwencji także do epidemii, rewolucji, wojen o zasoby naturalne), dlatego społeczeństwo powinny regulować przyrost naturalny (m.in. poprzez sterowanie prokreacją etc.). Maltuzjanizm odnosił się krytycznie do wszelkiej pomocy socjalnej. Dał też szereg impulsów darwinizmowi.

[5] Inne i również interesujące znaczenie niesie Nachhaltigkeit - niemiecka wersja "sustainability".

Nachhaltigkeit narodziła się jako idea na początku XVIII wieku w związku z gospodarowaniem zasobami leśnymi. Jej autorem był Hans Carl von Carlowitz (1645-1714). Opisowo można powiedzieć, że Nachhaltigkeit jest to postawa, która bierze pod uwagę następującą myśl: Tylko w takim stopniu powinny być wykorzystywane dobra jakiegoś systemu (wszystko jedno jakiego), który charakteryzuje się odnawialną strukturą, w jakim system ten w swych podstawowych właściwościach będzie mógł zostać zachowany i ulegnie później w naturalny sposób regeneracji. To twierdzenie pokrywa się z koncepcjami, które głosi niemiecki etyk środowiska naturalnego Konrad Ott, np. odnośnie do wiedzy K. Ott: Läßt sich da Nachhaltigkeitskonzept auf Wissen anwenden? In: VDI Zukunftsdialoge. Hrsg. von C. Hubig. Edition Sigma. Berlin 2000, a także z szerszej perspektywy wobec Natürliche Ressourcen w książkach Theorie und Praxis starker Nachhaltigkeit(Marburg 2004, 2008).

[6] Elżbieta Paczkowska-Łagowska, autorka, która poświęciła myśli Diltheya kilka monografii - Filozofia Nauk humanistycznych w ujęciu Wilhelma Diltheya (1981), Logos życia. Filozofia hermeneutyczna w kręgu Wilhelma Diltheya (2000), O historyczności człowieka. Studia filozoficzne (2012) - a także tłumaczka i popularyzatorka jego pisma we wstępie do jego pracy O istocie filozofii (Das Wesen der Philosophie) pisze: "Dilthey nie ujmuje człowieka w kategoriach substancji, jako względnie izolowane, autonomiczne centrum samego siebie. W miejsce tego ujęcia występuje relacjonalne ujęcie człowieka, zgodnie z którym żyje on w swoich powiązaniach ze światem i w nich się realizuje. Także ten relacjonalny charakter ludzkiego istnienia w świecie miał na myśli Dilthey, gdy mówił, że człowiek nie posiada natury, lecz posiada historię. Jeśli człowiek dopiero wraz ze swoich otoczeniem stanowi nierozerwalną całość, z której dopiero wtórnie i dzięki abstrakcji wyłania się podział na podmiot i przedmiot, to nie może być mowy o jednostronnej determinacji ze strony dominujących władz duszy".

W. Dilthey: O istocie filozofii i inne pisma. Przeł. E. Paczkowska-Łagowska. Warszawa 1987, s. XX.

[7] Oczywiście, Elżbieta Paczkowska-Łagowska ma rację, że "Dilthey bada prawomocność, poznawczą wartość rozumienia jako podstawowej procedury badawczej" (O historyczności człowieka, Studia filozoficzne. Gdańsk 2012, s. 40), lecz na tym się nie kończy. Ostatecznie idzie o sztukę życia, a nie wysublimowaną teorię badawczą.

Jego kusi (jako protestanta, Gadamer to wzmocni tysiąckrotnie) praktyka życia. Taka hermeneutyka ze sztuki rozumienia, pragnęłaby stać się sztuką życia. Taką daje podnietę Hermes. On wieść sprytnie przed innymi bogami rozpatruje i roznosi po świecie dalekim, ale patronuje w pierwszym rzędzie wszystkiemu, co się dzieje na rynku (przywiedzenia na sprzedaż owiec do miasta, handlu, wymiany po kradzież i oratorskie wystąpienie).

[8] R. E. Sherwood: Skamieniały las. Przeł. Wacława Komornicka. W: Współczesny dramat

(11)

19 amerykański. T. 1. Warszawa 1967, s. 524.

[9] Scenariusz napisany na bazie powieści z 1945 r. pt. Glory for Me MacKinlaya Kantora (1904-1977) [10] Mógłbym tutaj jedynie odesłać do pracy znakomicie te zagadnienia opisującej i rozwijającej: A. Mitek- Dziemba: Literatura i filozofia w poszukiwaniu sztuki życia. Nietzsche, Wilde, Shusterman. Katowice 2011.

[11] Por. K. J. Pawłowski: Dyskurs i asceza. Ksztaltowanie człowieczeństwa w kontekście mistyki filozoficznej.

Tyniec 2007.

[12] Dilthey utrzymywał, iżby to sam sens był owocem rozciągnięcia (Erweiterung) przeżycia, czyli - jak można by zakładać - naturalną niejako kompetencją hermeneutyczną. Przy czym sensem jest owa całość, która powstaje ze znaczeń, jakie otrzymują osoby, okoliczności, rzeczy w relacji do rzeczywistości.

[13] Przekonujemy się o tym, czytając np. Leszka Brogowskiego Świadomość i historia. Studium o filozofii Wilhelma Diltheya (Gdańsk 2004) czy też niedawno opublikowane w stulecie śmierci filozofa wprowadzenie do jego myśli Hansa-Ulricha Lessinga (H.-U. Lessing: Wilhelm Dilthey. Eine Einführung. Köln-Weimar-Wien 2011).

[14] Recepcja filozofii Diltheya w Polsce była skromna. Nie tylko z powodu atrakcyjności fenomenologii.

Powodów jest więcej: np. stale obecna niechęć do niemczyzny, jak i protestanckich korzeni myśli Diltheya.

Zresztą to samo dotyczy H.-G. Gadamera, którego zna się raczej poprzez prace Paula Ricoeura. Wydaje się, że pierwsza Joanna Tokarska-Bakir zwróciła uwagę na tę sytuacją w latach 90-tych poprzedniego stulecia (m.in. w szkicu Hermeneutyka Gadamerowska w etnograficznym badaniu obcości).

[15] J. Hartman: Heurystyka filozoficzna. Wrocław 1997, s. 175-176.

[16] W. Dilthey: Der Aufbau der geschichtlichen Welt in den Geisteswissenschaften. Einleitung von M. Riedel.

Frankfurt am Main 1970, s. 71.

[17] Dilthey zmarł w Siusi allo Sciliar Południowym Tyrolu w 1911 roku.

[18] Oczywiście, korzystam z koncepcji Krzysztofa Pawłowskiego obecnej w wielu jego pracach.

[19] L. Brogowski celnie tłumaczy "Zusammenhang" jako "sieć powiązań".

[20] Herfried Münkler w swojej pracy pt. Mitte und Maß. Der Kampf um die richtige Ordnung (Berlin 2010) dokonuje krytycznego przeglądu pojęć środka. W ciekawy sposób interpretuje wiele tych historycznych terminów estetycznych i etycznych ambiwalencji środka i równowagi, odnosząc je do sfery istnienia państwa.

Por. H. Münkler: Mitte und Maß..., s. 7-51.

[21] H. M. Enzensberger: Mittelmaß und Wahn. Gesamelte Zerstreuungen. Frankfurt am Main 1988, s. 272.

[22] E. Jünger: Promieniowania. Przeł. S. Błaut. Posłowiem i przypisami opatrzył W. Kunicki. Warszawa 2004, s. 103.

[23] H.-G. Gadamer: Aktualność piękna. Sztuka jako gra, symbol i święto. Przeł. K. Krzemieniowa . Warszawa 1993, s. 71.

[24] H.-G. Gadamer: Aktualność piękna..., s. 65.

[25] A. Czechow: Nieciekawa historia. Przeł. M. Mongirdowa. In idem: Opowiadania i opowieści. (Wybór).

Oprac. R. Śliwowski. Wrocław 1989, s. 198-199. (BN II 223)

Cytaty

Powiązane dokumenty

W ramach niniejszego artykułu, poruszone zostały tylko niektóre, najbardziej podstawowe zagadnienia, takie jak: samodzielność prawotwór- cza samorządu a konstytucyjna

Legislatively th is change found its reflection in changing th is in stitu te into “in tercep tin g an d recording telecom m ucations operation”; and accordingly,

140 ALEKSANDRA RENATA SMUTNICKA [2] Egipcjanie traktowali posiadanie potomstwa jako dar bogów 4 , powód do dumy 5.. oraz życiową

Przeniesienie siedziby biblioteki centralnej z ul. Dąbrowskiego w Wirku jest konieczne z powodu złego stanu technicznego dotychcza- sowego budynku, który niszczony

We wspomnieniach swych wychowanków i pracowników na zawsze zostawiasz obraz pełnej energii, ciągle gdzieś pędzącej, pani dyrektor, która jednak zawsze znajdowała czas,

Oblicz, na ile sposobów można zapisać w jednym rzędzie cyfry 0,

Jest to raczej sensotwórczy Duch, który aktualizuje się w samym procesie objawiania się naszym umysłom, albo też w sens wyposażony Byt, „co staje się, czym jest” dzięki

Tak zwana opinia publiczna domaga się gromkim głosem (patrz opinie internautów o książce Jerzego Przy- stawy Poznaj smak fizyki), aby nauka w szkole była ciekawa, łatwa i