M. B.
Dlaczego nie odpowiadamy?
Palestra 2/1(5), 78-79
78 J A N P R O S T E C K I Nr I
T rzeba unikać jed n y c h i drugich. J e d n a k dro g a u n i k a n i a b ł ę d ó w byw a niekiedy rów nie niebezpieczna ja k ta, na k tó re j n ietru d n o o ich popełnienie. Ten p ro d u k t dośw iadczenia społecznego m a szczególną w ym ow ę w- naszym tru d n y m czasie. T ru d n y m d la w szystkich ludzi m yślących, piszących, po szukujących.“
Podzielając w p ełn i głębokie rozw ażania R edakcji i rozum iejąc w szystkie trudności zw iązane z unikaniem błędów i w ypaczeń, pozwolę sobie jed y n ie w yrazić żal, że R afał M łodar m iast czytać m iędzy w ier szam i „ P a le stry “ nie zajm ie się uw ażną le k tu rą w ierszy n a kolum nach w łasnego pism a.
Jan Prostecki
D la c z e g o nie o d p o w iad am y?
W środow isku adw okackim w iele h ałasu w y w o łał zam ieszczony w „P raw ie i Ż yciu“ (nr 25/42) z 1 g ru d n ia 1957 r.) ata k n a „ P a le strę “.
N iew ątpliw ie n iełatw a je s t polem ika z p rzeciw nikiem gó ru jący m elastycznością m etod, przekonaniem o swej nieom ylności. P rzed e w szyst kim zaś tru d n o się w ażyć na polem ikę z ludźm i, k tórzy u w ażają się za w szechw iedzących i k tó ry m dla tra fn ej oceny całości w y starczy p rzejrze nie kilku fragm entów . R afał M łodar nie zadał sobie naw et' tru d u prze czytan ia tego, co potępił, co poniekąd zn ajd u je n aw et p otw ierdzenie w sam ym ty tu le jego a rty k u łu „P rzegląd ając « P alestr껓. Je śli się kiedyś rozczaruje do swej genialności i zdecyduje na su m ien n e przeczytanie, a przy okazji także przem y ślen ie tego, co przeczyta, to w ów czas m oże oceny sw oje zrew id u je i p o stara się o logiczne ich uzasadnienie. W tedy też może przyzna, że prof. P ap ierk o w sk i w sw ych a rty k u ła c h nie p rz y p isu je b ynajm niej d o k try n ie m arksistow skiej poglądów d y sk ry m in u ją cych obyw ateli w zakresie ochrony czci, a K azim ierz K retow icz nie w y pow iada się „przeciw ścisłości i p rec y z ji“ w rozum ow aniu.
„ P a le stra “ nie jest organem A kadem ii N auk. J e s t pism em redagow a nym i czytanym przez p rak ty k ó w . Lecz ci p rak ty c y prócz w y d aw nictw p rakty czn y ch czy tu ją rów nież i naukow ą lite ra tu rę praw niczą. W iedzą oni, że w Polsce je s t w ięcej niż jed n a k a te d ra p raw a karnego, i nie p rzy zn ają tej k ated rze p a te n tu na nieom ylność a m onopolu na in icjow a nie sporów i ich gaszenie, n a otw ieranie i zam ykanie d y sk u sji p ra w n i czych. U w ażam y p rzeto, że byłoby rzeczą niepożądaną p o d ejm o w an ie
N r 1 D L A C Z E G O N IE O D PO W IA D A M Y 79
polem iki w n arzu canej przez recenzenta n a d e r w ąskiej płaszczyźnie zgodności lub niezgodności zam ieszczonych w „ P a le strz e “ p rac z a k tu a l nym stanow iskiem , ja k ie w sp o rn y ch kw estiach zajm u je dow olnie do b ran y przez recenzenta autor. Nie uw ażam y na przyk ład, by kol. K reto - wicz m iał obow iązek tłum aczyć się z tego, że m u „przyszło do głow y“ k o jarzyć w definicji chuligań stw a k ry te ria podm iotow e z p rzed m ioto w ym i, m im o że n iek tó rzy naukow cy mogą być innego zdania.
N ależy p rzy ty m zauw ażyć, że „ P a le stra “ nie jest pism em p ro p a gandow ym ja k ie jś szkoły praw niczej. Sw oje stanow isko K o m itet R edak cy jn y „ P a le s try “ u stalił stw ierd zając, że będzie w dalszym ciągu „ sta ra ł się uczynić z oficjalnego org an u Naczelnej R ady A dw okackiej pism o, któ re by (...) sp rzy jało rozw ojow i m yśli praw niczej w środow isku adw o kackim i pobudzało kolegów adw okatów do tw órczego w y siłk u “. A zobo w iązania tego rod zaju nie m ożna by dotrzym ać w atm osferze narzucania au to ro m poglądów R edakcji, niekoniecznie zresztą całkiem jed n o litych w każdej z in teresu jący ch polską adw o k atu rę kw estii. Ludzie nie podzie lający tez rep rezen to w an ych w poszczególnych a rty k u ła c h m ają m ożność polem izow ania z nim i na łam ach „ P a le stry “ lu b gdzie indziej, m ają m ożność przyczyniania się do obalania poglądów jeszcze nie obalonych i do przypieczętow yw ania klęski tych poglądów, k tó re zostały już oba lone poprzednio przez ich nauczycieli. Lecz do tego konieczne jest p rze czy tan ie i zrozum ienie. N ie w ystarczy samo przeglądanie.