• Nie Znaleziono Wyników

Adwokat Maurycy Karniol [nekrolog]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Adwokat Maurycy Karniol [nekrolog]"

Copied!
3
0
0

Pełen tekst

(1)

A. L.

Adwokat Maurycy Karniol [nekrolog]

Palestra 3/2-3(14-15), 101-102

(2)

w s p o m i F / i ł / i

A d w o k a t M a u r y c y K a rn io l

W ciągu wielu lat spotykało się w korytarzach i na salach sądowych niskiego, korpulentnego pana, w okularach z grubym i szkłami, ja k szedł w olnym krokiem, nigdy się nie śpiesząc. Co chwilę praw ie ktoś m u się kłaniał lub też on się komuś kłaniał, i za każdym razem, czy było to przelotne minięcie się, czy zatrzym anie się dla w ym iany p aru słów — w szystko odbywało się z przyjaznym , życzliwym uśmiechem z obu

stron.

Postać małego pana emanowała jakąś szczególną pogodą i spokojem. W nerwowym pośpiesznym nurcie życia gmachu sądowego ten spokój, stanowiący tak charakterystyczną cechę, był czymś szczególnie frap u ją­ cym, czymś, co się udzielało otoczeniu.

Ten sposób zachowania się nie 'był wynikiem poważnej choroby, która nękała zdrowie mecenasa Maurycego K am iola i 'która przed niedaw nym czasem zakończyła się śmiercią, powodując niepowetowaną stratę dla adw okatury. Takim był On zawsze. Flegmatyczność jego sposobu bycia miała jakąś narzucającą się mimo woli formę. Formę, której bezwiednie ulegali koledzy, która oddziaływała również na sąd i częstokroć umiała rozładować napiętą atmosferę. Była to jednak flegmatyczność pozorna. Nie byłoby nic bardziej fałszywego niż mniemać, że takim był i w ew ­ nętrznie.

O wielu wystąpieniach obrończych Maurycego K am iola, i nie tylko obrończych, krążyły praw ie że legendy. Przytaczano i pow tarzano sobie co celniejszy dowcip czy powiedzenie, które w platał w swoje przemó­ wienia. Były one zawsze trafne i bardzo a propos tej sprawy, o której właśnie mówił. Jednakże żaden dowcip nie był złośliwy i zgryźliwy.

Nie leżało to w usposobieniu Maurycego K am iola, nie pasowałoby

do Niego. Bo do Niego można było zawsze przyjść z prośbą o radę, o pomoc, z pełnym przeświadczeniem, że nie odmówi, że jeśli tylko bę­ dzie mógł, to n a pewno pomoże.

Nie byłoby także nic bardziej pozornego i łudzącego niż stworzenie sobie — na podstaw ie tego, że był tak znany ze swego dowcipu — obrazu człowieka, który swój zawód w tych ram ach zamyka. Właściwie

(3)

102 W S P O M N IE N IA N r 2— 3

zawód — to nieodpowiednie słowo dla określenia jego stosunku do własnej pracy. W swej karierze życiowej był d sędzią, i prokuratorem , zanim został adwokatem. Lecz dopiero obrona — to było jego praw dzi­ we powołanie! I nie umiał, szczęśliwie dla siebie, nigdy się wyzwolić z tego, aby do obrony mógł się inaczej ustosunkować. .Miał (tak tylko można to określić) skoncentrow ane poczucie odpowiedzialności za po­ wierzoną sobie sprawę. Poczucie odpowiedzialności za zaufanie człowie­ ka, który się do niego o pomoc obrończą zwracał.

Niezależnie od swej wiedzy i doświadczenia prawniczego, nie do tego tylko ograniczało się spełnianie przez Niego swoich obowiązków. Umiał łączyć z tym praw dziw ą k u ltu rę i błyskotliw ą inteligencję, a przede wszystkim, co najważniejsze, głęboki humanizm. Człowieka, którego miał bronić, traktow ał jako społecznie chorego. Jeżeli bowiem był nie­ winny, chorobą jego było to, że musiał się bronić lub że jego trzeba było bronić. Jeżeli zaś był winien, chorobą było to, że popełnił przestępstwo. W każdej sprawie, w każdym w ypadku dokładnie rozważał, co w niej byłoby słuszne. Po tylu latach swej pracy adwokackiej, które mogłyby już przynieść pew ne stępienie tak wrażliwego odczucia, zawsze przeży­ wał boleśnie, jeśli wynik procesu, według jego przekonania, był nie ty l­ ko całkowicie, lecz naw et w jakimś tylko niewielkim stopniu niespra­ wiedliwy. Chylił czoła, jeżeli uznał, że w yrok był słuszny.

Pow tarzano sobie wiele doskonałych powiedzeń mecenasa M aurycego K amiola. Raczej te właśnie, tak nacechowane dowcipem. Ale n a jb a r­ dziej głębokie, najbardziej istotne były te, k tó re się nie rozchodziły sze­ roko, te wypowiadane w bliskim sobie gronie. Kiedyś właśnie w czasie jednej takiej rozmowy padło jakże charakterystyczne zdanie: „Adwo­ katura jest najbardziej hum anitarną instytucją społeczną. A dw okatura zapewnia, że największy przestępca, którego wszyscy potępili, będzie miał obrońcę, że znajdzie się człowiek, k tóry parę dobrych słów powie w jego obronie“.

W takim sformułowaniu przebija to, co było niewątpliw ie najbardziej zasadniczą cechą ch arakteru Maurycego K arniola: wyrozumiałość i do­ broć dla człowieka, współczucie .dla jego nieszczęścia. Dla tych chyba wartości był tak szczególnie ceniony i szanowany. Dlatego trzeba się było zawsze życzliwie do niego uśmiechnąć, a i on się do każdego tak samo uśmiechał. Te w artości tworzyły odrębną, silną indywidualność M aurycego Karniola, k tó ry stanow i osobną, własną kartę w historii adw okatury polskiej.

Cytaty

Powiązane dokumenty

To było smutne; był cały szereg przykrych momentów i ta nasza demokracja zaczęła się od takiej troszkę bitwy na wiejskim weselu – chociaż czasy się zmieniły i na weselach na

Młoda ko- bieta, która znalazła się pod moją kołdrą i trzymała mnie w objęciach, starała się przecisnąć niżej.... Robiła to bezszelestnie i

Ambiwalencja w rodzinnych relacjach międzypokoleniowych mgr Dorota Wodnicka – ISNS, Uniwersytet Warszawski. Narracje alternatywne w międzypokoleniowych relacjach polskich

W reszcie stałe wyznanie, że Bóg działa w historii, wyznanie, które jest doksologią powinno również towarzyszyć teologicznej analizie historii

Z drugiej strony powieściopi- sarze zdawali sobie sprawę, że film jest największym środkiem upowszechniającym ich dzieła — tym chętniej więc przysta­ wali na

Ф р о л о в а то, что это выборная должность, следовательно, человек ее занимающий, вос­ принимается вне иерархической государственной машины, на

Zegarek Basi spieszy pięć minut, a zegarek Tomka spóźnia się pięć minut. Napisz

Based on our experience with reinjection of the acid gases in the Borzęcin field, it is expected that the process of dissolved hydrocarbon gases displacement by CO 2 will also