• Nie Znaleziono Wyników

Przedlistopadowe czasopismo romantyków warszawskich ("Dziennik Warszawski" 1825-1829)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Przedlistopadowe czasopismo romantyków warszawskich ("Dziennik Warszawski" 1825-1829)"

Copied!
21
0
0

Pełen tekst

(1)

Tadeusiewicz, Hanna

Przedlistopadowe czasopismo

romantyków warszawskich

("Dziennik Warszawski" 1825-1829)

Rocznik Historii Czasopiśmiennictwa Polskiego 6/2, 5-23

(2)

R O Z P R A W Y , O P R A C O W A N I A , A R T Y K U Ł Y

H A N N A T A D EU SIEW IC Z

PR ZED L IST O PA D O W E CZASOPISM O ROM ANTYKÓW W A R SZA W SK IC H („D ZIEN N IK W A R SZ A W SK I” 1825— 1829) „D ziennik W arszaw ski” (1825— 1829) — „tyle in te re su za ro m an - tycznością o k azu jący”1 w śród w ie lu in n y ch pism stołecznych epoki przedlistopadow ej — nie doczekał się m onografii. O pracow ania do ty ­ czące „D ziennika” nie wychodzą poza r a m y p rzy c z y n k a rsk ich w iado­ mości, nie o rien tu jący ch w bogatej zaw artości pism a. N ajw cześniejszą inform ację o „D zienniku W arszaw sk im ” p odaje a u to r a rty k u łu W i a ­ dom ość h i s t o r y c z n o - k r y t y c z n a o p is m a c h p e r i o d y c z n y c h w Po lszczę, opublikow anego na łam ach „F lo ry P o lsk ie j” już w kilika m iesięcy po uk a z an iu się p ierw szego n u m e r u p ism a 2. Z ro k u 1830 pochodzi k ró tk a n o ta tk a Joachim a Lelew ela z a w a rta w liście do Fran ciszk a M alew skie­ go, opublikow anym w 1961 r. w „Przeglądzie B ibliotecznym ”3. D robne w zm ianki o „D zienniku W arszaw sk im ” po d aje Sobieszczański w R y s ie h i s t o r y c z n o - s t a t y s t y c z n y m w z r o s t u i s t a n u m ia s t a W a r s z a w y oraz w encyklopedii O rg e lb ra n d a 4. Z p ra c prasoznaw czych D z i e n n i k a r s t w o s ł o w i a ń s k i e i p o l s k i e Czarnowskiego odnotow uje ty lk o fa k t istnienia pisma, C z a s o p i ś m ie n n i c t w o p o l s k i e w i e k u X I X K ucharzew skiego po­ święca m u zaledwie p a rę zdań, P r a s a w a r s z a w s k a Eilego i Czasopis m a n a u k o w e w a r s z a w s k i e Chałasińskiego ograniczają się do p o d an ia kilku podstaw ow ych in fo rm a c ji5. O pracow ania najnow sze: Z y g m u n ta M ły n a

r-1 J. L e l e w e l , O r o m a n t y c z n o ś c i , [w:] P o l s k a k r y t y k a l i t e r a c k a 18001918, t. 1, W arszaw a 1959, s. 264. 2 „Flora P o ls k a ” , 1826, t. 5, s. 44. 3 B. H o r o d y s k i , L e l e w e l o p r a s i e w a r s z a w s k i e j , „P rzegląd B ib lio te c z n y ” , 1961, z. 2, s. 113— 126. 4 F. M. S o b i e s z c z a ń s k i , C z a s o p i s m a p ol s k i e, [w:] S. O r g e l b r a n d , E n c y k l o p e d i a p o w s z e c h n a , t. 6, W a rsza w a 1861, s. 304—353. 8 S. I. C z a r n o w s k i , D z i e n n i k a r s t w o s ł o w i a ń s k i e i p o l s k i e , K r a k ó w 1895, s. 93; J. K u c h a r z e w s k i , C z a s o p i ś m i e n n i c t w o p o l s k i e w i e k u X I X w K r ó l e ­ s t w i e , n a L i t w i e i n a R u s i o r a z n a e m i g r a c j i , „Przegląd N a r o d o w y ”, 1911, nr 4, s. 411; H. E i l e , P r a s a w a r s z a w s k a p r z e d s tu l a t y i w s p ó ł c z e s n a j e j ocena, W

(3)

ar-skiego Z a r y s h i s t o r i i p r a s y p o l s k i e j i W itolda G iełżyńskiego Pra sa w a r s z a w s k a 1661—1914, rów nież tr a k t u ją „D ziennik” m arginesow o6; tro ch ę wiadomości o n im m ożna znaleźć w m o nografiach o M au ry cy m M ochnackim 7 oraz w s t u d i u m , Józefa G ollenhofera M o c h n a c k i j a k o d z i e n n i k a r z 9.

O pracow ania dotyczące „D ziennika W arszaw skiego” są więc nieliczne i stw ierdzić trzeba, że n ie w y k ra c za ją poza skąpe, często nieścisłe lub błędne dane. W yd aje się jednak, że m im o bratku zain tereso w an ia bad a­ czy — zarów no prasoznaw ców , ja k i histo ry k ó w lit e r a tu r y — „D zien­ nik W arszaw ski” , o k reśla n y p rzez współczesnych m ian em o rg an u ro­ m antyków , zasługuje, b y poświęcić m u więcej uwagi, prześledzić jego genezę, p ro g ra m i pro b lem atyk ę, ustalić m iejsce w dziejach czasopi­ śm iennictw a literack iego W arszaw y epoki przedpow staniow ej.

30 m a ja 1825 r. „ K u rie r W arszaw sk i” inform ow ał czytelników : „W yszedł z d r u k u 1-szy n r »Dziennika W arszawskiego« [...] P r e n u m e ­ rato row ie od sw ych kolektorów w dniu ju trz ejszy m po p o łu d n iu o godz. 4-tej odbiorą”9. K ró tk i anons „ K u r ie r a ” sygnalizował, ja k się okazało, ponad czteroletnią egzystencję pism a. A przecież chw ila polityczna, w k tó re j zrodził się n ow y p e rio d y k stołeczny, nie sp rzy jała k u l tu r a l ­ n y m przedsięw zięciom . „Dzieło o b łu d y A le k san d ra ”10 — n a jlib e ra ln ie j- sza w Europie ko n sty tu c ja , z k tó rą Po lacy łączyli ty le nadziei, okazała się m a r tw ą literą. J a w n y a ta k na swobody polityczne rozpoczął się od w alki z wolnością d ru k u ; jeszcze raz p o tw ierd ziła się p raw d a, że n a ­ w rót k u absolutyzm ow i sprow adza cenzurę. Stopniowo, poczynając od k o n trasy g n o w an ej przez S tan isław a Potockiego c en zu ry p rew en cy jn ej, rozszerzono ją n a w szelkie d ru k i ukazu jące się w K rólestw ie. P rz e w i­ dyw ania księcia C zartoryskiego, iż k o n sty tu c ja może zmienić się w p rz y k rą i bezużyteczną kom edię11, spełniły się rychło; „paroksyzm

szaw a 1929, s. 11; J. C h a ł a s i ń s k i , C z a s o p i s m a n a u k o w e w a r s z a w s k i e w l a t a c h K r ó l e s t w a K o n g r e s o w e g o (18151830), „Przegląd N au k H isto ry cz n y c h i S p o łe c z ­ n y c h ”, 1954, s. 61. , e Z. M ł y n a r s k i , Z a r y s h i s t o r i i p r a s y p o l s k i e j , cz. 1 (do 1864), Łódź 1959; W. G i e ł ż y ń s k i , P r a s a w a r s z a w s k a 16611914, W arszaw a 1962. 7 J. K u c h a r z e w s k i , M a u r y c y M o c h n a c k i , K ra k ó w 1910; S. S z p o t a ń s k i , M a u r y c y M o c h n a c k i , K ra k ó w 1910; S. Ś l i w i ń s k i , M a u r y c y M o c h n a c k i , L w ó w 1910. 8 J. G o l l e n h o f e r , o P l i t y c z n a s t r o n a d z i a ł a l n o ś c i a M u r y c e g o M o c h n a c k i e g o (1803— 1830), K ra k ó w 1910. 0 „K urier W a r sz a w sk i”, 1825, nr 127, s. 621. 10 K. B a r t o s z e w i c z , U tw o r z e n ie K r ó l e s t w a K o n g r e s o w e g o , K r a k ó w 1916, s. 257. 11 A. C z a r t o r y s k i , P a m i ę t n i k i ks... i j e go k o r e s p o n d e n c j a z c e s a r z e m A l e ­ k s a n d r e m I , t. 2, K r a k ó w 1905, s. 205.

(4)

PRZEDLISTOPADOWE CZASOP. ROMANTYKÓW „DZIENNIK WARSZAWSKI” 7

lib e raliz m u ”12 m in ął bezpow rotnie. D ziełem n a jb a rd z ie j p e rfid n y m c a r­ skich ad h e re n tó w stała się tajna, policja; „była o na w szędzie: w mieście i na wsi, w śró d w ojska, w śród urzędników , w śró d obyw ateli, wśród służących”13. S e n a to r Nowosilcow p o ró w n y w a n y p rzez współczesnych do „słonecznika, k tó r y się za słońcem aż do jego zachodu obraca”14, oplótł k ra j cały siecią nadzoru, stosując niezaw odny sy stem prow okacji. Przeciw łam an iu k o n s ty tu c ji i bezpraw iu, przeciw cenzurze i tra p ie n iu w szelkich p rze jaw ó w w olnej m yśli w y s tą p iła opozycja lib eraln a. J e d ­ n a k w y p a d k i se jm u 1825 r. w ykazały, że opozycja legalna sta je się bezsilna. W zrost ta jn y c h sprzysiężeń, o b ejm u jący ch głównie młodzież akadem icką i koła oficerskie, zaniepokoił W ielkiego Księcia; rozpoczęła się seria aresztow ań. S ły n n y sąd sejm o w y kończący śledztw o przeciw ko członkom T ow arzystw a P atrio ty czn eg o s ta ł się p u b liczn ą m an ifestacją an ty rząd o w ej p o sta w y społeczeństw a polskiego i, jak tra f n ie zauw ażył Mochnacki, „był więcej rew o lu c y jn y w sk u tk ach aniżeli samo Tow arzy­ stw o i w ięcej od niego k r a j do p o w sta n ia przy sp o so b ił”15. Niedaleki w y b u ch z b ro jn y m ia ł położyć k re s istn ien iu m in iatu ro w eg o K rólestw a

Kongresowego.

Rew olucję polityczną poprzedziła i p rzygotow ała „ in su re k cja lite ­ r a c k a ”. B a rw ę życiu litera c k ie m u drugiego i trzeciego dziesiątka lat X IX w. n a d a je spór dw u ideologii, spór nowego ze stary m , w a lk a ro­ m an ty k ó w z klasyk am i. W m om encie u kazania się „D ziennika W a r­ szaw skiego”, m im o że oficjaln y p rzeło m k u ltu r a ln y ju ż się dokonał, k lasycy nie uw ażali się jeszcze za pokonanych. Nadal od b y w ały się głośne w W arszaw ie obiady czw artk o w e u W incentego K rasińskiego, na k tó ry c h pom iędzy „K oźm ianem i O sińskim a O dyńcem to czy ły się roz­ p r a w y o rom antyczności i klasyczności, nieraz aż do gniew u docho­ dzące”16. P rzed m io tem gorących d y sk u sji na g eneralskich obiadach były m. in. k o lejn e u tw o ry Mickiewicza; zwłaszcza K o n r a d W a l l e n r o d — za­ m askow ana historia w alki z ciemiężcą — w y w o łał w iele zamieszania. „K arczem ną, podkądzielną poezją n azyw ano poezję ro m a n ty c z n ą ”17 — pow iada L u c jan Siem ieński. Ten b ra k tolerancji, u p a rte trz y m an ie się raz p r z y ję ty c h zasad, k o n se rw a ty z m w życiu i sztuce — budził zdecy­ dowany, p rz e k o rn y opór m łodych. E kskluzyw ne salony litera c k ie p rz e ­ sta ły im w ystarczać, zapragn ęli stw orzyć tak ie m iejsca zebrań, gdzie 12 J. U. N i e m c e w i c z , P a m i ę t n i k i c z a s ów m o i c h , t. 2, W a rszaw a 1957, s. 291. 13-S . B a r z y k o w s k i , H i s t o r i a p o w s t a n i a l i s t o p a d o w e g o , t. 1, P oznań 1883, s. 93. 14 K. K o ź m i a n , P a m i ę t n i k i , oddział 3, K ra k ó w 1865, s. 102. 15 Cyt. w g H i s t o r i a P o l s k i , t. 2, cz. 2, W a rsza w a 1858, s. 304. 16 F. S. D m o c h o w s k i , W s p o m n i e n i a od 1806 do 1830 r o k u , W arsza w a 1958, s. 324. 17 L. S i e m i e ń s k i , O b ó z k l a s y k ó w , K ra k ó w 1866, s. 21.

(5)

m ogliby swobodnie dysk uto w ać o sp raw ach l ite r a tu r y i p o lityki, osą­ dzać nowo ukazu jące się dzieła. K a w iarn ie w arszaw sk ie sta ły się m ie j­ scem spotkań najru ch liw szy ch, n a jb a rd zie j ra d y k a ln y c h elem entów stolicy. Młodzież u n iw e rsy te c k a zbierała się w zakonspirow anym lokalu p rz y ul. Koziej; „Pod K opciuszkiem ” b y w ał św ia t dzien n ik arsk i i aktorski; u lu b io n y m m iejscem „schadzek” m ło d y ch litera tó w była kaw ia rn ia Brzezińskiej n a K rak o w sk im Przedm ieściu, w p rzed ed n iu rew olucji — sły n n a „ D ziurk a” i „ H o n o ra tk a ”18. Sw obodna atm o sfera m łodzieżowych zebrań, daleka od n u d n y c h , salonow ych ansam bli, s p rz y ­ jała w ym ianie m yśli i poglądów. Młodzi poeci, publicyści, dzien n ik arze i a ktorzy zaczęli n ad aw ać ton życiu stolicy. L ib e ra ln e idee tru d n o uchw ytnego żyw iołu akadem ickiego, buntow nicze n a stro je p rz e d o sta ją ­ ce się do postępow ych p eriodyków akty w izo w ały stolicę.

Po zlikw idow aniu bojow ych pism B ru n o n a Kicińskiego, W iktora H e ltm a n a i Franciszk a G rzym ały zapanow ał w czasopiśm iennictw ie okres zastoju. W praw dzie w lata ch 1823—-1825 „zjaw iały się i nikły ja k bąble n a wodzie ro zm aite p ise m k a ” 19, ale pow ażnego p e rio d y k u na­ ukowego czy literackiego nie było. Po zam ilknięciu „P a m ię tn ik a W a r­ szaw skiego”, „W an d y ” i „ A stre i” pow stała konieczność stw orzenia pism a, w k tó ry m m o g ły b y się ścierać k o n tro w ersy jn e opinie. Młodzi literaci chcieli m ieć w łasny, niezależny p e rio d y k — organ publicznej wypowiedzi. Rok 1825 p rzynosi pism o m ające być p raso w y m n a rz ę ­ dziem ro m an ty k ó w — „D ziennik W arszaw ski” .

Myśl założenia p ism a pow stała n iew ątp liw ie w k rę g u m łodych zgrupow anych w okół M aurycego Mochnackiego. Realizacji p la n u podjął się p rz y b y ły do W arszaw y w 1824 r. M ichał Podczaszyński, syn „rodzi­ ców niezam ożnych w dostatki, lecz bogatych w p a trio ty z m ”20, w y ch o ­ w a n e k L iceum Krzemienieckiego· i U n iw e rsy te tu Wileńskiego. P r z y je ­ c h a ł do stolicy z zam iarem podjęcia p ra c y w biurze m in iste rstw a skarbu. W ykształcony, w szechstronnie oczytany, łączył Podczaszyński um ysł sam odzielny z ciętym, piórem ; szybko dostał się do kó łk a m ło­ dych byw ający ch u M aurycego Mochnackiego, zaprzyjaźnił się z gospo^ darzem i rezyg n ując z k a r ie r y urzędniczej poświęcił się d ziennikarstw u.

Mochnacki, liczący wów czas n iesp ełn a dwadzieścia dw a lata, m iał już poza sobą w y d a le n ie z u n iw e rs y te tu i p o b y t w w ięzieniu za p r z y ­ należność do tajnego sprzysiężenia politycznego; g ru n to w n ie zaznajo­ m io n y z lite r a tu r ą i filozofią, zwłaszcza niem iecką, św ie tn y mówca, 18 Por. В y w a l s k i: K a w a „ P o d K o p c i u s z k i e m ’’, „T ygodnik P o ls k i”, 1818, t. 2; K. W. W ó j c i c k i , K a w a l i t e r a c k a w W a r s z a w i e , W arszaw a 1873; A. K o w a l s k a ,

W a r s z a w a l i t e r a c k a w o k r e s i e p r z e ł o m u k u l t u r a l n e g o 18151822, W arszaw a 1961. 19 D m o c h o w s k i , op. ci t. , s. 245.

(6)

PRZEDLISTOPADOWE CZASOP. ROMANTYKÓW „DZIENNIK WARSZAWSKI” g

zręczny polem ista, niepospolity ta le n t m uzyczny, skupiał wokół siebie n a jliberalniejsze e le m en ty stolicy. W dom u Mochnackiego byw ali p rz e d ­ staw iciele rom an ty k ó w : p rzy by li z dalekiej U k ra in y Goszczyński i Z a­ leski, początkujący k r y ty k — M ichał Grabowski, M au ry cy Gosławski, J a n L udw ik Żukow ski, Józef at Bolesław Ostrow ski, Chopin, Podcza- szyński i b r a t M aurycego — Kam il.

U czestnik spotkań — B o hdan Zaleski — wspom ina: „O kna dom u Lelew elowskiego na u licy D ługiej i F r e ta w ychodziły na p rze strz a ł w prost k u dwom oknom M aurycego koło Paulinów . Ile ra z y zacietrze­ w iliśm y się w rozm owie aż do p o ra n k a — brzęk szy b z naprzeciw ka opam iętyw ał nas, p a n Joach im z dalek a groził p a lc e m ”21. B urzliw e m usiały być te rozm owy, skoro, ja k pisze m a tk a M aurycego: „jed en za d ru g im w n ajw iększy m nieładzie kam izelek i tu żu rk ó w , i głów nie w y - czcsanych, dla szybkości bez kapeluszów biegli na d ru g ą stro n ę ulicy do Joachim a Lelew ela, naprzeciw ko m ieszkającego, a ja w oknie w i­ działam , jak p rzed nim, ową w yrocznią całej młodzieży, n aw zajem oskarżali się i za sędziego b ra li”22.

M ochnacki — s p i r i t u s m o v e n s zeb rań literack ich — w 1825 r. p rzy ­ stąpił wespół z Podczaszyńskim do red ag o w an ia i w y d a w an ia „Dzien­ nik a W arszaw skiego” . W red ak cji pism a nie w y trw a ł długo; już po sześciu m iesiącach opuścił „D ziennik” i w g ru d n iu ro k u n astępnego wszedł do zespołu „G azety P o lsk ie j”. Podczaszyński p ro w ad ził pism o do połow y 1826 r„ po czym odstąpił je Ja n o w i K azim ierzow i O rdyńco- wi, sam zaś w y je c h a ł do P ary ża, gdzie objął posadę nauczyciela. O rd y - niec — poeta i tłum acz, a u to r Ż y c i a N a p o l e o n a B o n a p a r t e g o (1830), dy ­ re k to r D ru k a rn i Rządowej — w y d a w ał „D ziennik” do końca 1829 r., n astęp n ie założył czasopismo „D ekam eron P o lsk i” , a po u p a d k u po­ w sta n ia listopadowego w y em ig ro w ał do F ran cji. ■

T ak więc „D ziennik W arszaw ski” w „zw yczajnym ro d za ju p a m ię tn i­ k ó w ” ■ ukazyw ał się od po czątk u czerwca 1825 do k o ń ca g ru d n ia 1829 r. Czasopismo, w b re w tytułow i, było miesięcznikiem. N a p rz e strz e n i cztero- i półrocznej egzystencji pism a czytelnicy otrzy m ali osiemnaście t:m ó w i n o c ta v o , na k tó re złożyło się pięćdziesiąt pięć num erów ; w skład każdego tom u k w a rta ln e g o w chodziły trz y n u m e r y m iesięczne w form acie ok. 190X110 m m (ze znacznym i odchyleniam i). Liczba stro n pojedynczych n u m e ró w w ynosiła od dziewięćdziesięciu dwóch do stu dziewięćdziesięciu ośmiu, tom o p aginacji ciągłej zaw ierał przeciętnie trz y s ta trzydzieści stro n d ru k u (24— 40 arkuszy), p rz y czym ilość stro n w a h a ła się od sześciuset siedm iu w tomie, p ierw szym do d w u stu osiemdziesięciu czterech w tomie jedenasty m . Ogółem „D ziennik” liczył

21 J. B. Z a l e s k i , P ism a , t. 4, L w ó w 1877, s. 86. 22 Cyt. w g Ś l i w i ń s k i , op. cit., s. 32.

(7)

blisko sześć ty sięcy stron. P ro p o rcje m arg in esó w b y ły bardzo n iejed n o ­ lite i tru d n o określić ich stały stosunek. Na jednoszpaltow ych k o lu m ­ na c h stosowano czcionkę różnorodnego k r o ju i stopnia.

W ydaw cy zadbali o szatę ze w n ę trz n ą pism a. Chociaż s tro n a graficz­ na była n a niezb y t w ysokim poziomie, w idoczne są w ysiłki idące w k ie ru n k u podniesienia este ty k i w y daw n ictw a. Zeszyty „D ziennika W arszaw skiego” w jasnoniebieskich, cienkich okładzinach d ru k o w a n e były na białoszarym , dość g ru b y m , bibułow ym papierze. Sobieszczański notuje: „»Dziennik W arszawski« [...] m u siał na szarej bibule w ycho­ dzić”23. W praw dzie w tom ie p ią ty m re d a k to r obiecywał, że „Nowo za­ w a rte ugody z ty p o g rafem u n iw e rsy te tó w warsz. i wił. M ikołajem G lücksbergiem zapew n iają dla p re n u m e ra to ró w d ru k p ięk n iejszy i ści­ ślejszy [...] »Dziennik« d ru k o w a n y będzie n a lepszym i pięk n iejszy m p ap ierze”24, ale już w tom ie dziesiątym s a m p rzy zn aw ał, że obietnic tych nie spełnił. Okładki zdobiono w in ieta m i i skrom ną, p o dw ójną ram ką. Ilu s tra c ji w tekście nie było, po jaw iały się n a to m iast w inietki ty tułow e i końcow e oraz p rzery w n ik i. W pierw szy ch trzech tom ach zamieszczono dziew ięć tablic sztychow anych, uzu p ełn iający ch a rty k u ły A. K ucharskiego O d i a l e k t a c h s ł a w i a ń s k i c h i o j ę z y k u s a n s k r y c k i m oraz J. L elew ela W i a d o m o ś ć o s t a r y c h p ie n ią dz a c h.. . i O n a u k a c h d a j ą c y c h p o z n a w a ć ź r ó d ł a h is t o r y c z n e . Poszczególne to m y p ism a oprócz zasadni­ czego zrębu z aw ierały : k a rtę tytu ło w ą, na k tó re j um ieszczano ty tu ł, czasem nazw isko red a k to ra , a d re s d ru k a rn i, ro k i m iejsce w y d a n ia oraz pełne ekspresji m o tto z Seneki: „O tiu m sine litte ris m o rs e s t” . Na odwrocie k a r t y ty tu ło w ej prócz n o tatk i cenzora zezw alającej na d ru k podawano spis rzeczy, sprostow anie pom yłek, listę p ren u m e ra to ró w . U kład tom ów nie był jedn o lity : e rra tę i spis tre śc i um ieszczano na początku lub n a końcu tom u, nie w e w szystkich była lista abonentów . Spis treści dołączano także do k o le jn y c h n u m eró w „D ziennika” . Na ty ln e j okładce n iek tó ry ch zeszytów d ru k o w a n o in fo rm ację o w a ru n k a c h p r e n u m e ra ty i zaw iadom ienie o now ych dziełach do nab y cia w k sięg ar­ ni B rzeziny i G lücksberga. R ed ak to rzy byli zarazem w y d aw cam i i n a ­ kładcam i pism a.

R edakcja k ilk a k ro tn ie zm ieniała lokal; n a jp ie rw m ieściła się w księ­ garni Józefa P u k s z ty p rzy ul. Św ięto jań sk iej 21 „naprzeciw F a r y ”, następnie p rzy Ś w iętokrzyskiej 1345a, potem Leszno 724 i ostatnio w D ru k a rn i Szkolnej p rzy M azowieckiej 1346a. P rzez p ierw szy rok pismo d rukow ano w zakładzie P uk szty , przez n a stę p n e d w a la ta w d r u ­ k a rn i N ata n a G lücksberga; kolejno m iejscem d ru k u „D ziennika” były 23 F. M. S o b i e s z c z a ń s k i , R y s h i s t o r y c z n o - s t a t y s t y c z n y w z r o s t u i s t a n u m i a s t a W a r s z a w y od n a j d a w n i e j s z y c h c z a só w aż do 1847 r. , W arszaw a 1848, s. 267.

(8)

PRZEDLISTOFADOWE CZASOP. ROMANTYKÓW „DZIENNIK WARSZAWSKI"

D ru k a rn ia Szkolna iprzy U n iw ersy tecie W arszaw skim , D ru k a rn ia K o­ m isji Rządowej W yznań R eligijnych i Ośw iecenia Publicznego i po­ now nie D ru k a rn ia Szkolna.

Cenę p r e n u m e ra ty k w a r ta ln e j ustalo n o n a 12 zip. w W arszaw ie i 15 złp. n a p ro w in cji za tom (rocznie w ynosiła odpowiednio 48 złp. w stolicy i 60 złp. n a prow incji); n a Litw ie, Podolu i W ołyniu m ożna było w płacać tylk o p r e n u m e ra tę roczną w w ysokości 86 zł i 20 g r za cztery tom y. Od stycznia 1827 r. tak ż e w W arszaw ie przyjm ow ano p re n u m e ra tę roczną, co red a k c ja m otyw ow ała: „W ydaw ca bow iem znaczne ponosi s tr a ty p rzez to, że n ie k tó re osoby, trz y m a ją c »Dziennik« p rzez k w a r ta ł tylko lub dw a k w a rta ły , ro zry w a ją m u k o m p le t to­ m ó w ”25. P ó łto ra ro k u później w prow adzono dla „życzących sobie mieć »Dziennik« n a lepszym p a p ie rz e ” dodatkow ą opłatę 4 zł do kosztu p r e ­ n u m e r a ty półrocznej. P o ró w n an ie ceny „D ziennika W arszaw skiego” z cenam i in ny ch czasopism w y kazuje, że pism o Podezaszyńskiego n a ­ leżało do tań sz y c h periodyków stolicy (b u lw aro w y „ K u rie r W arszaw ­ sk i” kosztow ał 40 złp. rocznie, ty leż „ K u rie r P o lsk i” ; „Tygodnik Polski i Z ag ran ic zn y ” 50 złp., „Izys P o lsk a ” 60, „W an d a” i „G azeta P o lsk a ” 80, „G azeta W arszaw sk a” , „G azeta K o resp o n d en ta W arszaw skiego i Z agranicznego” oraz „D ziennik Pow szechny K ra jo w y ” 96 złp.)26.

W W arszaw ie p r e n u m e ra tę p rz y jm o w a ły k sięg arn ie N a ta n a G lücks­ berga w p ałacu T epp era p rz y ul. M iodowej 495; A ntoniego Brzeziny p rzy Miodowej 489; Józefa W ęckiego n a K rak o w sk im P rzedm ieściu 415; Z y g m u n ta S z teb le ra na N ow ym Swiecie 1820; W em m era i K erm ana; „ h a n d e l” F. Ciechanow skiego p rzy ul. Po d w ale 497, „naprzeciw króla Z y g m u n ta ” ; Szm ita i K elichena „naprzeciw A rs e n a łu ” oraz red ak cja „D ziennika”. W K rakow ie — k sięg arn ia A. Grabowskiego. Na prow incji m ożna było p ren u m e ro w a ć w e w szystkich u rzęd ach i stacjach poczto­ w ych K rólestw a Polskiego.

P e łn ej liczby p re n u m e ra to ró w „D ziennika W arszaw skiego” nie zna­ m y. Sobieszczański zapew nia, że „zaledwo 89 przedpłacicieli, z k tó ry c h 17 tylko poczta m u dostarczyła, w cały m k r a j u m ó g ł z e b ra ć ”27. Z a ­ m ieszczane listy im ienne p ren u m e ra to ró w , choć o b e jm u ją ty lk o stałych

abonentów , d ają jed n a k pew ne pojęcie o w ahaniach, jak im podlegała liczba p ren u m e ra to ró w pisma. W tom ie p ierw szy m fig u ru je dziew ięć­ dziesiąt pięć nazwisk. W ty m że tom ie r e d a k to rz y donosili: „teraźniejsza liczba p r e n u m e ra to ró w już z w yjściem to m u pierw szego ta k wzrosła, że

25 Tam że, t. 4.

26 Por. J. Ł o j e k , P r a s a i o p i n i a p u b l i c z n a W a r s z a w y p r z e d p o w s t a n i e m l i s to ­ p a d o w y m ( l ip i ec — l i s t o p a d 1830), „R ocznik H isto rii C z a so p iśm ien n ictw a P o lsk ie g o ” , t. 3, z. 1, s. 34— 62; E i l e , op. c it. , s. 10— 13.

(9)

nie tylko d ały się zaspokoić koszta d ru k u , ale i· inne w y d a tk i n a d obo­ w iązek p rz y ję ty m ogliśm y poczynić”28. W n astęp n y ch m iesiącach liczba stałych abonentów system atycznie spadała i w tom ie szóstym było ich zaledwie dw udziestu dwóch. W 1.827 r. sta n popraw ił się nieco i w tomie ósm ym w ym ienione są trzydzieści cztery nazwiska; w o sta tn im tomie liczba su b sk ry b en tó w w zrosła do dziewięćdziesięciu. Do listy im iennej dochodziło jeszcze od ośmiu do trz y d z ie stu dziew ięciu egzem plarzy przeznaczonych dla -instytucji i stacji pocztow ych. Koszt p a p ie ru i d r u ­ ku w ynosił ro cznie 3240 złp., żeby go pokryć, trz e b a było mieć, ja k tw ierdził w ydaw ca, m in im u m osiemdziesięciu stały ch p ren u m e ra to ró w . „D ziennik” n ie zawsze m ia ł ich tylu, stąd zadłużenia w y d aw cy i n ie re - gularność u k azyw an ia się pism a. Przytoczone liczby w przybliżeniu tylko określają ilość stały ch abonentów ; czytelników m iał „D ziennik” z pew nością dużo więcej, skoro, ja k zapew nia współczesny w ierszy k , cz y ta n y b y ł n a w e t w k aw ia rn iac h :

P an k a w ia r n i ch cia ł w s z y s tk ic h u sie b ie zjednoczyć, M ożna w ię c ta m było zoczyć

„D zien n ik W a r sz a w sk i”, „T ygodnik dla D z ie c i”, „ P a m ię tn ik Z d r o w ia ”, „T h em is” d w u m iesięczn ą , „ Ś m ie sz k a ”, co w a m bakę św ieci,

I ton ą cą „W andę” w d z ię c z n ą 29.

Na liście p re n u m e ra to ró w „D ziennika W arszaw skiego” sp o ty k a m y znane i cenione nazw iska p rofesorów — Jo ach im a Lelew ela, F eliksa Bentkow ski ego, A d rian a K rzyżanow skiego; w ysokich urzęd n ik ó w — księcia Czartoryskiego, W incentego Krasińskiego, Stan isław a G rab o w ­ skiego, biskupa Woronicza; lite ra tó w i uczonych — K saw erego B roni­ kowskiego, J a n a Chyliczkowskiego, A ntoniego M agiera, A b ra h a m a S te r ­ na i in. Pism o p re n u m e ro w a ły tak ż e K om isja Rządowa S p ra w W e­ w nętrz n y c h , K om isja W yznań R eligijnych i Ośw iecenia Publicznego, S e k re ta ria t S ta n u K ró lestw a Polskiego, U n iw e rsy te t W arszaw ski i sto­ łeczna R esursa Kupiecka. T rudności pozyskania w iększej liczby odbior­ ców zw iązane były m. in. z nau ko w y m c h a ra k te re m pisma. Z ak ład ając nowe czasopismo, red a k to rz y zdaw ali sobie spraw ę z trudności p rzed ­ sięwzięcia; „w k r a ju — pisali30 — gdzie «P am iętn ik W arszawski» (naj­ lepsze pismo periodyczne) u stać m usiał, śmiało wnosić można, że t r u d ­ no, aby się inne jak ie pismo, pow ażniejsze m a te rie obejm ujące, u trz y ­ m ać mogło, nap rzód z powodu tru d n o ści posiadania takiej liczby porządnych m ateriałów , żeby dla b ra k u ich m niejszej wagi pism a nigdy przystęp u nie m iały, po w tó re z powodu m ałej liczby p re n u m e

-28 „D ziennik W a r sz a w sk i” , 1825, t. 1, s. 607. 29 „ M o ty l”, 1829, nr 8.

(10)

PRZEDLISTOPADOWE CZĄSOF. ROMANTYKÓW „DZIENNIK WARSZAWSKI” J g

ratorów . Wszelako ani jedna, ani d ru g a przeszkoda nie odstręczyla nas

w c ale”. .

„D ziennik” przez cały czas istnienia b o ry k ał się z tru d n o ściam i fi­ nansow ym i. Podczaszyński straciw szy resztę p ien ięd zy zrezygnow ał z prow adzenia pism a i oddał je w ręce J a n a K azim ierza O rdyńca. Nowy re d a k to r przeniósł d r u k . „ D ziennika” do D r u k a m i Rządowej, k tó re j był kierow nikiem , i korzy stał z długoterm inow ego k re d y tu , co w praw dzie pomogło, ale kłopotów finansow ych nie zlikwidowało. Po trzech latach O rdyniec zm uszony był pismo zamknąć, zyskując opinię re d a k to ra „najw ięcej niereg u larno ścią d y sk red y tu jąceg o się”31.

Z p roblem em poezytności „D ziennika W arszaw skiego” i próbam i przezw yciężenia tru dn o ści finansow ych pozostaje w ścisłym związku p ro g ra m pism a i jego zmiany. W ydawcy, oddając do rąk czytelników p ierw szy n u m e r nowego perio d yk u , w b rew powszechnie p rz y ję ty m zw y­ czajom nie ogłosili p rosp ek tu pism a, dopiero w zakończeniu to m u k w artaln eg o zamieścili obszerną n o tatk ę zapoznającą odbiorców z p la ­ nem i zadaniam i „D ziennika” . A m b itn y m zam ierzen iem m łodych r e ­ dak to ró w było stw orzenie pism a o ch a ra k te rz e nau k o w o -literack im , k tó re zastąpiłoby nie istn ieją cy od przeszło dw u lat „ P a m ię tn ik W a r­ szaw ski” . „W szystkiem u, co m a bliższy związek z u ż y tk ie m k raju , co pod jakim kolw iek bądź w zględem obchodzi ogół n a ro d u — czy tam y — należy się pierw szeństw o przed obcym i w iadom ościam i m n iej in te re s u ­ jącym i rodaków. D okładna znajom ość rzeczy k rajo w y c h , znajomość m a ­ terialnego i um ysłow ego b y tu narodow ego, głębsze poznanie środków ulepszenia go, jest nieodzow nym w tej m ierze w aru n k iem . Takie m a ­ jąc rozum ienie o n a tu rz e i przeznaczeniu pism. periodycznych, w szel­ kiego dołożym y staran ia, ab y .»Dziennik W arszawski« choć w części m ógł spraw ić w y obrażenie pism a poświęconego rzeczom k rajo w y m , n a ­ ukom i lite r a tu r z e ”32.

Tak sfo rm u ło w an y p ro g ra m realizo w an y był p rzez p ierw szy rok istn ien ia pisma. P rz e jm u ją c red a k c ję „D ziennika” w 1826 r., O rdyniec zaprezentow ał czytelnikom n ow y p ro g ra m o g raniczający zakres n au k o w y pisma: „P lan daw nej red a k c ji ta k jest w ażn y i ta k blisko k ra j nasz in teresu jący , że u w łaezyłbym m oim poprzednikom , ba, n a w e t całem u krajow i, gdybym go zmienił [...] wszakże powiedzieć m uszę otw arcie, że n a d e r był zacieśniony [...] Z d an iem atoli moim , n ajw łaściw szą zasadą pism a periodycznego p o w in ien by być p o ży tek w p rz y je m n e j form ie w y - d a r y [..] Z atem p lan tegoż p ism a n astęp n e m a te rie zajm ow ać będzie: Rzeczy tyczące się m ow y [...] P rz ed m io ty w zględne do związków społecz­ nych [...] Znajom ość p rzy ro d zen ia i n a u k m ate m a ty cz n y c h [...] Osobny

31 H о г o d y s к i, op. с it., s. 122.

(11)

dział pod naipisem m is c e lla n e a , w k tó ry m wiadomości ogólne o sztuce, przem yśle, rolnictw ie tudzież w ażne od k ry cia i w y n alazk i umieszczać się będą. — Nie będzie także zam k n ięte pole k r y ty c e i polem ice, b y leb y te z granic przystojności nie w ykraczały. Owoż ty m sposobem p la n d aw n ie j­ szy pism a pozostaje w całości, tylko rozszerzony jest nieco, a to w celu uczynienia pism a tego pow szechniejszym i więcej in te re s u ją c y m ”33.

Nadzieje n a spopularyzow anie „D ziennika” zawiodły; zastan aw iając się n a d tym , jakie pism a in te re s u ją rodaków , kto je czyta i dlaczego „D ziennik W arszaw sk i’ ’ta k m ało m a abonentów — O rdyniec stw ierdza: „Celem życia każdego człowieka pow inno być usiłow anie położenia zasług dla k r a ju , w k tó ry m żyje [...] robię więc, co mogę. Ale gdy widzę, że usiłow ania m niej odpow iadają żądaniom publiczności z jed n ej strony, a środki m oje ograniczają z a k re s m ojego działania, zm uszają m nie do zm ienienia nieco k ie r u n k u z drugiej, w y p a d a m i te d y zm ienić nieco d ucha mojego p ism a i uczynić je p o pu larn iejszy m . Nie zm ienię ja przez to b y n a jm n ie j p lan u jego, ale rozszerzę tylko to, co p ierw e j było w nim niejako dodatkow ym , a ścieśnię to, co było jego istotą [...] A skoro ujrzę, że więcej będę czytany, skoro dostateczniejsze zn ajd ę fundusze, edycja będzie ozdobniejsza i w iększa objętość p ism a ”34.

Z am iaru tego n ie zrealizow ano nigdy. W R o z m o w i e P r e n u m e r a t o r a z R e d a k t o r e m ze stycznia 1829 r. O rdyniec żali się, że liczba p re n u m e ­ rato ró w w sto su n k u do kosztów w y d a n ia m a się ja k jed en do pięciu, zgadza się jed n a k obniżyć cenę p ism a do 40 złp. rocznie, n ato m iast nie p rzy sta je na propozycję zm iany „D ziennika” n a pism o rozryw kow e: „jakże W aópan możesz żądać — z a p y tu je — żebym zacząwszy ta k po ­ w ażnie m ój »Dziennik«, kończył n a p odobnych fraszk ach ?”35 M imo że re d a k to r nie zrezygnow ał z u trz y m a n ia pism a na poziomie p eriodyku naukowo-literacikiego, z b r a k u odpowiednich m ate ria łó w i chęci dogo­ dzenia czytelniczym gustom w ypaczył jego p ie rw o tn y ch a ra k te r. W to ­ m ie osiem nastym w y d aw ca inform ow ał: „Postanow iłem był, dopełniw szy kom pletu rocznego z r. 1829, zam knąć »Dziennik W arszawski«, w szelako zachęcenie w ielu osób zobowiązuje m nie, abym w te j pracy, acz n ie­ wdzięcznej, nie ustaw ał, za czym »Dziennik W arszawski« będzie i dalej, począw szy od nowego, następnego ro ku wychodził. P la n tenże sam zo­ stanie i nadal, to jest rzeczy ojczyste będą głów nym jego przedm iotem , nie pom ijając wszelako i in ny ch po żytecznych p rze d m io tó w ”36. K o lejn y tom już się nie ukazał, pism o zakończyło swą egzystencję. M au ry cy M ochnacki pisząc o rozw oju ru c h u dziennikarskiego w Polsce powiedział:

33 Tam że, t. 4, s. 92— 96.

34 Tam że, 1827, t. 10, s. 254— 255. 35 Tam że, s. 4.

(12)

PRZEDLISTOPADOWE CZASOP. ROMANTYKÓW „DZIENNIK WARSZAWSKI”

„w naszym k r a ju finansow e w zględy sto ją .na przeszkodzie n a ju ż y te c z ­ niejszym częstokroć przedsięw zięciom literackim , n ajlepsze pism a p e rio ­ dyczne u trz y m u ją się z trud n ością [...] dla rozm aitych, a n ajb a rd zie j finansow ych p rzy c z y n ”37. U p adek czasopisma, k tó re w spółredagow ał, był tego najlepszy m przykładem .

K ró tk i p rze g ląd treści „D ziennika W arszaw skiego” pozw oli stw ie r­ dzić, ja k dalece zam ierzony p ro g ra m b y ł realizow any. W m y śl zasady eksponującej „rzeczy o jczy ste” n a jliczn iej oprócz l ite r a tu r y rep re z en to ­ w an e były: h isto ria i n a u k i pomocnicze historii, geografia, p raw o i tzw. „nauki p rzy ro d z o n e ” ; z in n ych dziedzin w iedzy publikow ano a rty k u ły z zakresu filozofii, staty sty k i, astronom ii, pedagogiki, ekonomii, a g ro ­ nomii, chem ii i fizjologii; druk o w an o też opisy historyczne, źródła ręk o ­ piśm ienne i wiadomości bibliograficzne. W ogólnym doborze m ateriałó w w idoczna jest w y ra ź n a p rze w ag a n a u k hum an isty czn y ch . Tom pierw szy „D ziennika” p rze d staw ia ł się niezw ykle in teresu jąco .— t a k co do w yso­ kiego poziomu, jak i szerokiego z a k resu o p u b likow anych a rty k u łó w . Re­ d a k c ja zamieściła m. in. p rac ę Tadeusza Czackiego U w a g i n a d s t o s u n ­ k a m i h a n d l o w y m i P o l s k i z o b c y m i m o c a r s t w a m i , ro zp raw ę Feliksa Bentkow skiego z dziedziny pedagogiki, p ionierską p ra c ę num izm aty czn ą Jo a ch im a Lelew ela, listy filozoficzne S chillera oraz dwie ro zp ra w y Mochnackiego: O d u c h u i ź r ó d ł a c h p o e z j i w> Po lszczę i K i l k a u w a g o w p ł y w i e t ł u m a c z e ń z o b c y c h j ę z y k ó w na l i t e r a t u r ę p o ls k ą . U kazało się także k ilk a recen zji p ió ra M ichała Podczaszyńskiego, om aw iających dzieła M agiera, Sękowskiego, Odyńca, L elew ela i Grygorowicza. Z a w a r­ tość to m u uz u p e łn iały u tw o ry poetyckie.

W tom ie n a stę p n y m M ochnacki ogłosił w łasne uw agi n a d poezją ro­ m antyczną, a rty k u ł Józefa Gołuchowskiego O w p ł y w i e m a t e m a t y k i na w y k s z t a ł c e n i e c z ł o w i e k a , Józefa M aksym iliana Ossolińskiego L i s t w p r z e d m i o c i e h i s t o r i i l i t e r a t u r y , W i a d o m o ś c i b ib l i o g r a f i c z n e J a n a C hy- liczkowskiego oraz recenzje. .

Tom trz e ci nie przynosi żadnych w y b itn iejszy ch pozycji literackich; rozpoczęto na to m ia st p u b lik a c ję źródeł h isto ry czn y ch rękopisem M a te u ­ sza N ielubow iczä O w o j n i e s z w e d z k i e j w Po lszc zę za A u g u s t a I I , ogło­ szono też ocenę p ra c y O z a b y t k a c h m o w y p o ls k ie j. . . i G e o g r a f i a w s c h o d ­ n i e j części E u r o p y . . . ; o tłu m aczach dzieł D em etriu sza z F a le r y pisał J a n S am uel Bandtkie, o poezji lir y c z n e j— S tan isław Rzewuski, o stosunkach dyplom atycznych Polski z Anglią ■— Tadeusz Czacki.

W tomie cz w a rty m zaznacza się już w y ra ź n ie obniżenie poziomu naukow ego pisma. Podezaszyński uzu pełn iał braki, d ru k u ją c w łasn e no­ ta tk i statystyczn e, w y ją tk i z p ism obcych, recenzje i rękopisy. P u b lik o ­ w ano drobiazgi w rodzaju opisu rzeki N arw i K a zim irskiego, Puszczy

(13)

Białowieskiej — B rinkena, czy dębu Baublis — Dionizego Paszkiewicza. Z pozycji w artościow szych m ożna w ym ienić w łaściw ie tylk o uw agi K a­ zim ierza Brodzińskiego o pieśniach ludów słowiańskich.

W całym tom ie p ią ty m m ożna znaleźć zaledwie d w a a rty k u ły p r e te n ­ dujące do m ia n a pow ażnych prac naukow ych, są to: F ran ciszk a Morzego 0 w p ł y w i e r z y m s k i e g o p r a w o d a w s t w a na p r a w o d a w s t w o p o l s k i e i l i t e w ­ s kie oraz Lelew ela O c a le n ie P o l s k i za k r ó l a Ł o k i e t k a . Reszta to oprócz poezji i daw ny ch rękopisów tłum aczone z czasopism z agranicznych w iado­ mości o now ych w ynalazk ach i odkryciach. Dla p rzy k ład u kilka tytułów : O d k r y c i e n o w e j w y s p y na O c e an ie S p o k o j n y m , Sposób o s w o b o d z e n ia d r z e ­ w a od r o z m a i t y c h o w a d ó w , Sposób w y d o b y w a n i a t e r p e n t y n y z ż y w i c y 1 s ę k ó w j o d ł o w y c h , N o w o w y n a l e z i o n y o g ie ń do s y g n a łó w , Sposób w y ­ g u b ie n i a w o ł k ó w z b o ż o w y c h , O cz y s z c z a nie m i o d u , O s k l e j a n i u b u r s z t y n u itp. Te sk rzętn ie w yno to w y w ane inform acje, choć nie bez wartości, zaj­ m u ją nieproporcjonalnie dużo miejsca, zb y t dużo n a w e t w piśm ie p o d a­ jącym „wiadomości zaspokajające ciekawość” , ilościowo bowiem stano­ w iły one ponad połowę (-ól%) ogólnej liczby pozycji dru k o w an y ch . W n a ­ stępnych tom ach sto sun ek ten n ie przed staw iał się lepiej. O rdyniec z ko­ nieczności zapełniał szp alty pism a p rzeró żn y m i m iscellaneam !; jeżeli jed n a k n a p ły n ę ły do red a k c ji p race naukow e — skw apliw ie je p u b li­ kował.

Przez te trz y la ta ukazało się n a łam ach „D ziennika” kilkanaście w artościow ych pozycji, m. in. a rty k u ły E razm a Rykaczew skiego z dzie­ dziny ekonomii, Ignacego M aciejowskiego z p raw a, p race językoznawcze Teodozego Sierocińskiego, D z ie j e b i b l i o t e k Lelew ela, M y ś l i o l i t e r a t u r z e p o l s k i e j M ichała Grabowskiego, ro zp raw a o lite ra tu rz e rom antycznej, wiadomość o lite ra tu rz e czeskiej, P o r ó w n a n i e f i l o l o g i c z n e j ę z y k ó w r o ­ s y j s k ie g o i p o l s k i e g o J a n a A leksandrow skiego, p race h istoryczne stałego w spółpracow nika — K azim ierza W ładysław a Wójcickiego.

Ju ż w połowie 1826 r. n ow y re d a k to r — J a n K azim ierz O rdyniec — przypom inając los „P a m ię tn ik a W arszaw skiego” pisał: „O dkąd ustało szacowne pismo »P am iętn ik W arszawski«, ta k chciwie te ra z po swoim zgonie poszukiw ane, k tó re atoli pom im o całej w e w n ętrzn e j w artości nie mogło b y tu swego u trzy m ać, jaw n ie d a je się widzieć, ja k m ała jest liczba osób czytających, a następnie, jaki los k ażdem u nowo z ja w ia ją ­ cemu się pism u zagraża. Tak sm u tn e jed n a k widoki nie zraziły po p rze­ dzających red a k to ró w p e łn ych zap ału dla ojczystej l ite r a tu r y m łodzień­ ców, Podczaszyńskiego M ichała i M aurycego M ochnackiego. Ję li się oni gorliwie tru d n e j i n a d e r tru d n e j p rac y w y d aw an ia pism a perio d y czn e­ go [...] nie w celu spekulacji pieniężnych, bo widzieli, ja k tru d n o jest w yjść red a k c ji n a swoim, nie w celu p opisyw ania się próżnego ciężko n a b y tą nauką, bo- m ieli tysiące in n y ch dróg o tw a rty c h sw oim talentom ,

(14)

. D Z I E L N I K

f

W A R S Z A W S K I

otium sine litteris mors est,

Seneca.

T O M t

C Z E R W I E C , L I P I E C , S I E R P I E Ń i W R Z E S I E Ń

1825

.

*

w W A R S Z A W I E .

N A K Ł A D E M R E D A K C J I .

w DRU KARNI J Ó Z E F A P U K S Z T Y , PRZY r £ l C Y

S-JANSKIEY. N. i i .

(15)

ale jedynie w chęci s ta n ia się po ży teczn y m i dla k ra ju , upow szechniając rzeczy k ra jo w e ”38.

Podobnie i O rdyniec p rze jm u ją c pism o n ie liczył n a zysk, „żadnej spekulacji n a ty m nie z ak ład am — p isał — ale tę tylk o h ę d ę m ia ł po ­ ciechę, jeżeli będę m ógł koszta d ru k u i p a p ie ru p o k ry ć ”39. K ied y n a w e t to m u się nie udało, k ied y zaw iodły p ró b y pozyskania au to ró w i odbior­ ców — zam knął w ydaw nictw o, nie rez y g n u jąc do k o ń c a z am b itn y ch planów . H isto ry k W arszaw y — F. M. Sobieszczański — um ieszcza „D ziennik W arszaw ski” w śród n a jlep szy ch pism stołecznych, stw ierd za jednak, że „ s tr a ty tylk o przynosił, chociaż w szystkie a rty k u ły o trz y m y ­ w a ł d a rm o ”40.

Zgodnie z c h a ra k te re m „D ziennika” n ajliczn iej n a łam ach p ism a r e ­ prez e n to w a n a b y ła lite ra tu ra . O gółem opublikow ano około c z te ry stu sześćdziesięciu tytu łó w , z czego n a poezję i szeroko p o ję tą lite r a tu r ę (historia i teo ria lite ra tu ry , k r y ty k a literacka, recen zje itp.) p rzy p a d a blisko dwieście pozycji. P o n a d połow ę stanow i lite r a tu r a po lsk a orygi­ nalna, resztę tłum aczenia, p rze ró b k i i u tw o ry w obcych językach. Nie ilość jednak, lecz poziom i zak res p rez e n to w a n y ch p ra c literackich, a t a k ­ że dobór w spółpracow ników decydow ały o randze pism a.

Tw órca i w sp ó łre d a k to r „D ziennika” — M au ry cy M ochnacki, w y r a ­ żając opinię, że „nie wielość pism periodycznych, ale ich w arto ść w e ­ w n ę trz n a , zasadzająca się n a p rzy z w o ity m m a te ria łó w w yborze, n a ich sta ro w n y m w y p raco w an iu i g ru n to w n y m sądzie o rzeczach, przyczynić się m oże do w z ro stu lub rozgałęzienia l it e r a tu r y ”41 — zadbał, b y p ie rw ­ szy tom nowego p e rio d y k u przed staw iał się od stro n y literack iej oka­ zale. Na łam ach „D ziennika” ogłosił on swój p ro g ra m o w y a rty k u ł O d u c h u i ź r ó d ła c h p o e z j i w Polszczę, o k reślający sto su n ek m łodego k r y ­ ty k a do nowej szkoły poetyckiej. Zasadniczym p ro b le m e m a rty k u łu było zagadnienie narodowości. Po szuk u jąc źródeł poezji polskiej, próbow ał jednakże dowieść, „że p rze d m io te m poezji ro m an ty czn ej w Polszczę jest starożytność sław iańska, m itologia Północy i duch śred n ich w iek ó w ”42. A takując lite r a tu r ę klasyczną, zarzucał 'teoretykom fra n c u sk im fałszyw e pojęcie o poezji * sztuce; dzieło L a h a rp e ’a o lite ra tu rz e nazw ał wręcz „zbiorem bezzasadnych, na głębszych estetycznych pom ysłach n ie op ar­ ty ch rozum o w ań i w niosków lu b m ieszaniną sprzecznych, pow ierzchow ­

88 „D ziennik W a r sz a w sk i”, 1826, t. 5, s. 92. 88 Tam że, 1829, t. 15, s. U . 40 S o b i e s z c z a ń s k i , op. с i t ., s. 267. 41 M. M o c h n a c k i , O d p o w i e d ź n a u w a g i n a d a r t y k u ł e m , k t ó r y w n u m e r z e 14 „ G a z e t y P o l s k i e j ” z p o w o d u p i e r w s z e g o n u m e r u d z i e n n i k a „ C h w i l a S p o c z y n k u ” b y ł u m i e s z c z o n y , „G azeta P o ls k a ” , 1827, nr 16. 42 Cyt. w g: M o c h n a c k i , P i s m a . . . , s. 12.

(16)

1 8 HANNA TADEUSIEWICZ

n ych i fałszyw ych o poezji i sztuce w y o b ra ż e ń ”43. Zw alczając naślado­ w anie wzorów klasycznych, M ochnacki podkreślał, że „poezja p o w in n a być oryginaln ą i n aro d o w ą w łasnością”44.

Sądy Mochnackiego, oparte, jak w y k azały badania, przede w szystkim na pom ysłach Schellinga i F ry d e ry k a Schlegla, spotkały się z surową, ale niezm iernie w n ik liw ą i rzeczową oceną L e lew ela45. Widać d e b iu tu ­ jący a u to r uznał za słuszne uw agi k ry ty k a , skoro do koncepcji trzech źródeł poezji polskiej nigdy już nie powrócił. Pośrednio z zagadnieniem narodow ości łączy się d ru g i a rty k u ł M ochnackiego, zam ieszczony w pierw szym tom ie „D ziennika” pt. K i l k a m y ś l i o w p ł y w i e t ł u m a c z e ń z o b c y c h j ę z y k ó w n a l i t e r a t u r ę p o ls k ą. A u to r pow odow any tro sk ą o n ie ­ zależność i samodzielność lite r a tu r y polskiej popadł w przesadę, tw ie r ­ dząc, że „tłum aczenia m niej w ażn y ch dzieł [...] p rzy czy n iają się do jej up a d k u i szczególnego ubóstw a [...] O ceniając w p ły w tłu m aczeń na lite ­ ra tu r ę polską — pisze — szczególniej n a to p o w in n iśm y zwrócić uw agę św iatłych rodaków , że u ż y te k dzieła tłum aczonego, choćby w zorow ym było, je s t zawsze w ą tp liw y , a częstokroć d w u zn aczn y ”46. Zaleca n a to ­ m iast p rze k ład y dzieł polskich na obce języki, ab y zapoznać cudzoziem ­ ców z dorobkiem naszego p iśm iennictw a. Do a rty k u łu red a k c ja dołączy­ ła p rz e k ła d na jęz y k fra n c u sk i E m r o d a Kropińskiego, w k tó ry m „jaśn ie­ ją w szystkie zalety stylu, w e rsy fikacji i [...] płynności pisarza polskie­ go”47. R ozpraw ka spotkała się z rep lik ą opublikow aną w „Bibliotece P o lsk ie j” (1825, t. 1, n r 4, s. 252). S a m M ochnacki szybko wycofał się z zajm ow anego stanow iska, pisząc w „Gazecie P o lsk ie j” : „W n u m erze trzecim »Dziennika W arszawskiego« z m iesiąca sierp n ia r. 1825 na str. 449 zn a jd u je się a rty k u ł o w pływ ie tłu m aczeń z obcych języków na lite r a tu r ę polską. Pisem ko to, jak się zdaje, naprędce po red a k to rsk u sklejone, m ieści w sobie co n iem ia ra b u jn y ch , n a d ę ty c h i po części jałow ych w y ra ż e ń ”48.

Zagadnieniu w arto ści przek ład ów pośw ięca sporo m iejsca Alojzy F e ­ liński w a rty k u le O w i e r s z o w a n i u , c z y l i o b u d o w i e w ie r s z a p o ls k ie g o i o p o e ta c h p o l s k i c h od p a n o w a n i a Z y g m u n t a I aż do n a s z y c h czasów, opublikow anym w n um erze listopadow ym z 1827 r., w k tó ry m czyta­ m y: „Liczna k lasa tłum aczów w p rzym u szo n y m i sp ę ta n y m [...] języku polskim oddaje n a m w ie rn ie słowa za słowa, w iersze za wiersze, ale

43 Op. ci t. , s. 34. 44 Op. cit., s. 36. 46 J. L e 1 e w e 1, O r o m a n t y c z n o ś c i , „ B ib liotek a P o ls k a ”, 1825, t. 4, s. 185— 200. 46 Cyt. w g: M o c h n a c k i , P i s m a . . . , s. 51. 47 Op. ci t. , s. 52. 43 M. M o c h n a c k i , C z y g od z i się u w a ż a ć t ł u m a c z e n i a z o bc y ch j ę z y k ó w za s z k o d l i w e w p o l s k i e j l i t e r a t u r z e?, „G azeta P o ls k a ”, z 27 X I 1827.

(17)

czasem nie oddaje m yśli, a nigdy w dzięku i geniuszu oryginalnego au to ­ r a ”49. Rów nie k ry ty c z n ą opinię w y ra z ił Feliński o re p e r tu a r z e te a tru : „T eatr, k tó ry po w inien być, jeżeli nie szkołą obyczajów, szkołą p rz y ­ najm n ie j obyczajności, języka czystego i dobrego tonu, te a tr, k tó ry po ­ spolicie jest m ia rą gu stu i oświecenia w narodzie, z jakichże dzieł składa się u nas, sikoro .się tylko otworzył? [...] z N atrętó w , z In try g iew icza i ty m podobnych oryginałów albo z o p eretek , kom edii i d r a m niem iec­ kich, najczęściej źle w y b ra n y c h , źle tłum aczo n y ch i źle w y staw io n y ch na scenie”50.

W literackich sporach epoki „D ziennik W arszaw ski” nie pozostał na uboczu. Sam w sp ó łred ak to r — M a u ry cy M ochnacki — w y stą p ił z gene­ ra ln y m atakiem p rzeciw pow adze klasyków , au to ry teto w i nie lada — Ja n o w i Śniadeckiem u; N i e k t ó r e u w a g i n a d p o e z ją r o m a n t y c z n ą z p o ­ w o d u r o z p r a w y J a n a Ś n ia d e c k ie g o o p is m a c h k l a s y c z n y c h i r o m a n t y c z ­ n y c h 51 m iały być pierw szym a rty k u łe m z ośmiu zapow iedzianych, zb ija­ jących system atycznie tezy przeciw nika. R ozpraw a M ochnackiego pole­ m izująca z racjonalizm em i em p iry zm em wileńskiego profesora w obro­ nie w artości nowej e stety k i p rzeciw staw iała kosm opolitycznej lite ra ­ tu rz e klasycznej lite r a tu r ę n arodow ą rom antyków . W praw dzie z poglą­ dam i Śniadeckiego M ochnacki ostatecznie się nie rozpraw ił, ale p re c y ­ zując rolę p o e ty w życiu społeczeństw a w yznaczył w ysoką ra n g ę poezji jako wzorca' rzeczywistości. „ Je st w praw dzie poeta w y tw o re m w ieku, p o w tarzał za Schillerem , lecz biada m u, jeżeli u zn aje go za swego m i­ strza, lub, co gorsza, okaże się jego u lu b ie ń c em ”52. ·

W idom ą, egzem plifikacją tez ro m a n ty k ó w była poezja Mickiewicza. S o n e t y k r y m s k i e , objęte niełaską k ry ty k ó w , „wszczęły po żar w W a r­ szaw ie” . W śród w ypow iedzi polem icznych znalazł się głos Teodozego Sierocińskiego; w tomie dziew iąty m zamieszczone zostały 'jego U w a g i o sonecie w ogó ln oś c i, z z a łą c z o n y m k r y t y c z n y m r o z b i o r e m s o n e tó w A d a m a M i c k i e w i c z a . Sierociński, znaw ca języka polskiego, już nieraz ogłaszał w „D zien n ik u” w łasne p race językow e oraz recen zje dzieł g ra ­ m atycznych i słow nikow ych; ty m razem w y stąp ił w roli n iefo rtu n n eg o k ry ty k a . S tw ierd zając n a w stępie a rty k u łu , że „nie ro zu m ieli sonetów ta k ci, k tó rz y je przech w alali w zb ytn im uniesieniu [...], jako też owi, k tó rz y one płaskim szy d erstw em dosięgnąć i poniżyć chcieli”53 — po­ stanow ił dać w łasne o sonetach uwagi. Po frag m en cie dotyczącym sonetu jako g a tu n k u literackiego n a s tę p u je analiza S o n e t ó w i S o n e t ó w k r y m ­

49 „D ziennik W a r sz a w sk i”, 1827, t. 10, s. 153. 50 Tamże.

51 Tamże, 1825, t. 2, s. 108— 132, 325— 354. 52 Cyt. w g: M o c h n a c k i , P i s m a . . . , s. 64. 53 „D zien n ik W a r sz a w sk i”, 1827, t. 9, s. 30.

(18)

2 0 HANNA TADEUSIEWICZ

s k i c h , poprzedzona ogólną oceną poezji Mickiewicza: „Jeżeli więc s p ra ­ w iedliw a należy się chw ała Mickiewiczowi, te d y n ie za to, że w p ro w a ­ dził do poezji polskiej sonety, ale że w różnych rodzajach poezji, ro m a n ­ tycznej zwaną, w ygórow ał u nas w ysoko n a d inn y ch i dotychczas nie m a sobie równego. O ddaw szy spraw iedliw ość we względzie zalet, jakim i większość jego sonetów jaśnieje, w y m ien im y tu niek tó re z nich słabe lu b opaczne i w y tk n ie m y uchy b ien ia w najlepszych n a w e t sonetach n a - trafione, zwłaszcza co do języ k a i s ty lu ”54. Owo „w ytknięcie u c h y b ie ń ” w y k a z u je zupełny b rak zrozum ienia ocenianych utworów. W zakończe­ n iu rozp raw y Sierociński p rzy tacza najp ięk n iejsze fra g m e n ty sonetów, „A by kto nie rozum iał, że [...] n ajw ięcej w nich tylk o w ad i uch y b ień dochodziłem, a p o m ijałem piękności, jak g d y b y one już cały swój blask i cenę stra c iły ”55.

P o u kazaniu się recenzji „M ochnacki ta k się zajędyczył, że [...] jed ­ n y m pociągnięciem pióra w y w alił dw a ark u sze odpowiedzi”56, w k tó re j za najw iększą w inę a u to ra uznał um ieszczenie „nielitościwej s a ty r y na w szelkie rozbiory i recenzje u tw oró w p o ety ck ich ”57 w „D zienniku W a r­ szaw skim ” ; „po raz p ierw szy w ty m piśm ie znalazł schronienie a rty k u ł ubliżający u stano w io ny m początkow o p rze z w ydaw ców i pilnie od w szel­ kiej napaści strzeżo ny m zasadom, wę względzie poezji, a n a w e t [...] nie­ zgodny z zasadam i ukształconego sm aku. W in n y m piśmie recen zja S o n e t ó w nie byłaby może zwróciła na siebie naszej uwagi, ale że jest um ieszczona w »Dzienniku W arszaw skim «, w ięc nie godzi się o n iej przem ilczeć”58.

W tom ie p ię tn a sty m ponow nie opublikow ano a rty k u ł pośw ięcony Mickiewiczowi. P e te rs b u rs k ie w y danie poezji stało się dla recenzenta, podpisanego k ry p to n im e m T. S. (Teodozy Sierociński), okazją do sform ułow ania k rytycznego sądu o p oetach rom an ty czn y ch : „ ro m an ­ tycy, powiada, zb y t u fn i w sobie, choćby z najw ięk szy m talen tem , p rz e ­ chodzą z wolności poetyckiej w bezprawidłow ość w yuzdaną, ze z b y tk u uczucia i zapału w [...] przesadę uczuć i w y ra ż e ń [...] w błahe i obłędliwe m arz en ia [...] Rzucają się nasi ro m a n ty c y do pióra, w ielu bez ta le n tu [...] po d ty m p ię k n y m pozorem , a b y m ieć sw oją w łasną poezję i lite r a ­ t u r ę n a ro d o w ą ” . W zakończeniu a u to r n a w o łu je do zgody: „porzućm y

54 T am że, s. 43. 55 Tam że, s. 61.

56 M. P o d cza szy ń sk i do L. Chodźki, list z 18 I X 1827, cyt. w g: M o c h n a c k i ,

Pi s m a. . . , s.. 88 (przyp. w yd.).

57 M. M o c h n a c k i , U w a g i z p o w o d u u m i e s z cz o n eg o w o s t a t n i m n u m e r z e „ D z i e n n i k a W a r s z a w s k i e g o ” a r t y k u ł u o s on et ac h M i c k i e w i c z a , „Gazeta P o ls k a ”, z 23 I X 1827 (w g W. B i l l i p a M i c k i e w i c z w oczach ws pó łc z es ny c h, W ro cław 1962, a u to r e m a rtyk u łu jest B e n e d y k t C iepliński).

(19)

błahe i drobne zawziętości w zajem ne, p rz y z n a jm y się do b łęd u [...] bo inaczej n igdy n ie u jrz y m y p r a w d y i n ig d y nie w y jd ziem y z z a m ę tu ”59. Spośród ro m an ty k ó w niższego lo tu jeden Odyniec doczekał się oceny n a łam ach „D ziennika” . Podczaszyński ogłosił a rty k u ł O p i e r w s z y m t o ­ m i e p o e z j i A n t o n i e g o E d w a r d a O d y ń c a z k r ó t k ą w z m i a n k ą o p o e z j i n a ­ r o d o w e j60, w k tó ry m stw ierdził, że choć pism om O dyńca „nie zbyw a na cechach praw dziw ej poezji, nie są jed n a k [...] naro d o w e” . Z a stan aw iając się n a d pojęciem narodow ości i p olem izując p o śred n io z poglądam i Mo­ chnackiego, dochodzi Podczaszyński do wniosku: „W ielu 'błędnie tłu m a ­ czy znaczenie poezji naro d o w ej, ograniczając ją sam ym i histo ry czn y m i podaniam i, gdy tym czasem ona w szy stk o w sobie zaw ierać pow inna, co­ kolw iek jest własnością n aro d u [...] Ten jest p raw d ziw y m poetą, k to duchem na ro d u swojego p rzejęty , um ie go dać poznać, k to p o w tó rzy głos duszy swoich rodaków [...] Są w poezji piękności będące własnością w szystkich naro d ó w [...] lecz zawsze p o w in n a m ieć ona b arw ę naro d o ­ w ą [...] poezja nie będzie o ryginalna, to je s t narodow a, jeżeli p o e ta nie z w łasnych dziejów i podań tw orzyć będzie swoje dzieło”61.

Podobnie p o stu la t lite r a tu r y naro d o w ej z p o s tu la te m oryginalności w iązał te o re ty k ro m a n ty zm u — K azim ierz Brodziński, przy p isu jąc w ie l­ ką rolę poezji i podaniom lu d o w y m jako źródłu polskiej lite ra tu ry . W czw arty m tomie „D ziennika” zamieścił on L i s t do r e d a k t o r a ,,D z i e n ­ n i k a W a r s z a w s k i e g o ” o p ie ś n ia c h l u d u , gdzie w y ra z ił u je m n y sąd o bal­ ladzie, k tó ra „w ogólności sm akow i naro d o w em u m ało odpow iada” 82. C h a ra k te ry z u ją c poezję n arodów słow iańskich, pisał: „daleki jestem od m yśli, ażebym te p ro ste u tw o ry w yżej cenił nad dzieła sztuki [...] atoli z pewnością powiedzieć można, że sław iańskie narodow e pieśni, ta k ja k i obyczaje, p ręd zej n a p raw d z iw ą drogę poezję naprow adzić zdołają aniżeli podania ro m a n ty cz n e ”63.

W spraw ach lite r a tu r y polskiej z ab rał głos p o c z ątk u ją c y k r y ty k — wówczas sp rz y ja ją c y ro m a n ty k o m — M ichał Grabowski. W m a ju 1828 r. w ystąpił z a rty k u łe m M y ś l i o l i t e r a t u r z e p o l s k i e j u , b ędącym w zam ie­ rzen iu a u to ra p ró b ą sy n te z y filozofii i e ste ty k i ro m an ty czn ej. P o d staw ą M y ś l i jest uznanie lite r a tu r y za „w y raz m o raln ej fizjonom ii n a ro d u ” ; zew nętrzne w rażen ia człowieka stanow ią źródło poezji staro ży tn ej, z w rażeń w ew n ętrzn y ch , ob jaw iający ch się w tęsknocie do

nieskończo-59 T. S., O n o w y m w y d a n i u p o e z j i A d a m a M i c k i e w i c z a z p r z e d m o w ą n a p i s a n ą p r z e z s ame go poe tę w P e t e r s b u r g u w 1828 r. , „ D z ie n n ik 'W a r s z a w s k i”, 1829, t. 15, s. 229, 232, 243, 245— 246.

60 „D zien n ik W a rsza w sk i”, 1825, t. 1, s, 434— 448.

61 Tam że, s. .440—442. ..

02 Por. S, К a w у n, W a l k a r o m a n t y k ó w z k l a s y k a m i , W rocław 1963.

03 K. B r o d z i ń s k i , P i s m a e s t e t y c z n o - k r y t y c z n e , t. 2, W a rszaw a 1934, s, 51. 04 „D ziennik W a rsza w sk i”, 1828, t. 12, s. 107— 161.

(20)

22 HANNA TADEUSIEWICZ

ności, wywodzi się poezja rom antyczna. G rabow ski dochodzi tu do po­ dobnych wniosków, jakie wcześniej w yprow adził z rozw ażań o źródłach poezji Mochnacki, u z n a ją c y rów nież tez ę o dwoistości pojęć człowieka.

Z ciekaw szych ro zp raw literackich, o p u b likow anych n a łam ach „D ziennika” , zasługuje n a uw ag ę obszerna ro zp ra w a tłu m aczo n a z języ ­ ka francuskiego O l i t e r a t u r z e r o m a n t y c z n e j , k tó re j a u to r ta k d efiniuje lite ra tu rę : „ L ite ra tu ra jest skarb n icą w y o b rażeń i uczuć stanow iących k u ltu r ę in te le k tu a ln ą i m o ra ln ą narodów ; jest ona w y ra z em społeczeń­ stw a ”65.

R ozpraw y teoretyczne n ie w y c z e rp u ją bogatej zaw artości literack iej „ D ziennika”. P ow ażną część pu blik acji stanow iła poezja, w osiem nastu tom ach pism a zamieszczono około stu sześćdziesięciu u tw o ró w p oetyc­ kich z a sługujący ch na dokładną analizę; tu jed n a k ograniczym y się t y l ­ ko do k ró tk ie j wzm ianki. Na p e w n o nie p rz y p a d e k zrządził, że. ogrom na większość poetów p u b lik u jąc y c h w „ D zien n ik u ” swe u tw o ry to ro m a n ­ tycy. Sam m istrz — A dam Mickiewicz, zamieścił siedem w ierszy, w ty m dwa p rz e k ła d y z B yrona (S e n i P o ż e g n a n ie C z a j l d .H a ro ld a ) . S ły n n y w iersz p o e ty D o M... („Precz z m oich oczu...”) op atrzy ła red a k c ja k r y p ­ to n im em A. M., błędnie rozw iązanym w spisie treści — A lek san d er Mi­ chałowski. Spośród poezji ro m a n ty k ó w „D ziennik” opublikow ał m. in. k ilka u tw o ró w Zaleskiego, fra g m e n t Z a m k u k a n i o w s k i e g o Goszczyńskie­ go, M e l o d i e u k r a i ń s k i e Grabowskiego, w iersze Odyńca, Brodzińskiego, Gosławskiego, W itwickiego; z poetów m iern iejszy ch — S tanisław a J a - szowskiego, F ranciszka Kowalskiego, Stan isław a Starzyńskiego, Ju lia n a i R a jm u n d a Korsaków,. Ignacego i A lek san d ra Chodźków.

O zainteresow an iu „D ziennika” ru ch e m ro m an ty czn y m św iadczy ta k ­ że dobór a u toró w obcych; w y d aw cy zamieścili m. in. fra g m e n t T e m o r y m itycznego Osjana, u tw o ry S ch illera i Goethego, poezje Moora, Sou- theya, B yrona, anonim ow e b allad y angielskie; w spółczesną poezję ro ­ syjską rep re z en to w a ł P u sz k in i Kozłow, u k ra iń s k ą A rtem ow ski i P a - d u rra , au stria c k ą — F ra n z G rillparzer.

Pobieżny n aw et przegląd zagadnień literackich, p o ru szan y ch na ła­ m ach „D ziennika” , w skazuje, iż p e rio d y k zrodzony w atm osferze „scha­ dzek” postępow ej młodzieży w arszaw skiej, m ają cy w założeniu tw ó r­ ców pełnić rolę organu ro m an ty k ów , spełnił ją ty lk o częściowo. Odejście M ochnackiego i Podczaszyńskiego oraz pow stanie now ych czasopism ro ­ m an ty czn y ch w płynęło decydująco na zm ianę c h a ra k te ru pisma. B rak odpow iednich m ateriałó w , b rak w iększej liczby czytelników, b rak w r e ­ szcie podstaw finansow ych spraw iły, że am b itn y p ro g ra m red ak to ró w uległ w ypaczeniu, prow adząc w k onsekw encji do skrzyw ienia profilu „D ziennika” ; obniżył on lot, p ism em bojow ym m łodych nie pozostał,

(21)

sp rz y ja ł jed n a k do końca litera c k im nowinkom . W ójcicki zalicza pismo do tych, k tó re „ stan ęły razem w jed n y m szeregu jako n ajg o rliw si szer­ m ierze i obrońcy nowego k ie ru n k u literack ieg o ”66. Także a u to r „G azety P o lsk ie j” zapew niał, że „D ziennik” „[...] nosił na sobie piętno niezw ykłej u nas pism om periodycznym powagi, niepospolitej odwagi w u d e rzan iu n a r u ty n y literackie, w yd atn eg o s p rz y ja n ia płodom ro m a n ty cz n y m i ści­ słej naukow ości”67.

F a k t, że n a łam ach „D zien n ik a” p o jaw iały się, p rz y n a jm n ie j w pierw szej fazie, p race o w ysokim poziom ie n au kow ym , śm iałe a r t y ­ k u ły literackie, rozp raw y k ry ty c z n e i polem iczne, n o w atorskie poezje n ajw y b itn ie jszy c h tw órców polskich i obcych — pozwala umieścić pismo w śród w artościow ych perio d y kó w stolicy epoki przedlistopadow ej. ■ W ydaje się, iż „D ziennik W arszaw ski” , czasopismo n au k o w o -litera c- kie o c h a ra k te rz e encyklopedycznym , adresow ane do szerokich kręgów społeczeństwa, należy do ty ch pism, o k tó ry c h powiedział Brodziński: „choć zniknęły w niepam ięci, ale ich zasługa żyje i żyć będzie, że p rzez nie dosięgło św iatło każd ej niem al k la s y m ieszkańców ”68. .

66 K. W. W ó j c i c k i , W a r s z a w a , j e j ż y ci e u m y s ł o w e i r u c h l i t e r a c k i w c i ą g u l a t t r z y d z i e s t u (od 1800 do 1830 r. ), W arszaw a 1880, s. 172.

67 „G azeta P o ls k a ”, z 16 I 1827. 18 B r o d z i ń s k i , op. ci t. , t. 1, s. 211.

Cytaty

Powiązane dokumenty