• Nie Znaleziono Wyników

Debiut polityczny Jana Potockiego w r. 1788

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Debiut polityczny Jana Potockiego w r. 1788"

Copied!
34
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

E M A N U E L R O S T W O R O W S K I

Debiut polityczny Jana Potockiego ш r. 1788

H rabia ... dziw ak, fan ta styk ... p otrzeb n y n am taki. W r e w o lu c y ja c h b a rd zo p otrzeb n e d ziw a k i ... T e słow a o H rabim z „P an a Tadeusza“ m ożna zastosow ać do Jana P o ­ tockiego, jeśli zgod n ie z term in ologią M ick iew icza i w sp ółczesn ych przez „ r e w o lu c ję “ b ędziem y rozu m ieć w szelkie gw ałtow ne przeobrażenia poli­ tyczne. W tym znaczeniu „r e w o lu c ję “ stan ow ił w P olsce b u rzliw y rok 1788, k ied y to, w śród rozkołysan ej „fe rm e n ta cji u m y słów “ , sensację w y ­ w oła ło poja w ien ie się w W arszaw ie ekstraw aganckiego panicza. A u tor „R ęk op isu znalezionego w Saragossie“ , znakom ity badacz; starożytności słow iańskich i niestrudzony globtrotter b y ł niew ątpliw ie „d ziw a k iem “ i „fa n ta styk iem “ . F rapujące w spółczesn ych zew n ętrzn e o b ja w y ekstraw a­

ga n cji Jana P otock iego nie b y ły jedn ak w yrazem kostnienia w jak ich ś m a­ niackich, oderw an ych od rzeczyw istości ż y cio w y ch i m y ślow ych n a w y ­ kach. W prost przeciw n ie, autor „R ęk op isu “ b y ł człow iek iem n iezw yk le w rażliw ie i ż y w o rea gu ją cym na w szelkie zew nętrzne bodźce i sytuacje, b y ł osobistością na w skroś w spółczesną i cen n ym dla badań historyczn ych św iadkiem sw y ch czasów. Jego „d ziw a ctw a “ m iały w praw dzie podłoże patologiczne, lecz nie na tle u m ysłow ego zam roczenia. P otock i b y ł czło­ w iekiem przech odzącym stany n erw ow ego podniecenia, po k tórych na­ stęp ow a ły okresy depresji. Jeden z takich ok resów zakoń czył sam obójczą śm iercią, w stanie zaś nasilonej ek scytacji spotykam y go w interesują­ cym nas okresie na w iosn ę 1788 raku. P om iędzy tym i sk rajn ym i w aha­ niam i podniecenia i depresji w y stępow a ły okresy w zględn ej rów now agi, w ypełn ion e intensyw ną pracą um ysłow ą i ch łon ięciem bogatych dośw iad­ czeń ru ch liw eg o żyw ota. D zięki tym w łaściw ościom psych iczn ym nie m iał Jan P otock i p red yspozycji, a by stać się działaczem p o lityczn y m na dłuższą metę. J edyn ie na krótko przerw ał sw e pod róże naukow e, aby rzu cić się w w ir polityk i czyn n ej. Na w iosnę 1788 roku odegrał jednak w ów czesnej „ r e w o lu c ji“ interesującą, a nie w ydob ytą w dotychczaso­ w y ch badaniach rolę 1.

1 M ich a ł B a l i ń s k i w iedział, że P o to c k i p r z y b y w s z y d o k ra ju w r. 1788 ,,był tw órcą g ło śn ego w ó w cza s p r o je k tu O palan ka [o pa la n k a ch — E. R .]“ (М . В a - l i ń s k i , Jan P o to c k i — w ę d ro w n ik , literat i dziejopis, P ism a h istory czn e t. ІД , W a rszaw a 1843, s. 142). W a lerian K a l i n k a w sp om in a , że P o to c k i p ie rw szy p rzed se jm e m p rze b ra ł się p o p olsk u , w r ę c z y ł k ró lo w i m em oria ł o ob ro n ie od n a ­ paści p ru sk iej i o fia ro w a ł część sw eg o d och o d u na w o js k o (W . K a l i n k a , Sejm · C zteroletn i t. I, K r a k ó w 1895, s. 83). W ła d y sła w S m o l e ń s k i p rzytacza 2

(3)

li-P isząc o Janie li-P otock im ja k o p olityk u nie łatw o jest zastosow ać do niego jakąś form u łę społecznego uw arunkow ania i polityczn ej przyn a ­ leżności. B ył to człow iek p od w ielom a w zględam i paradoksalny. Magnat polski .bez ziem i, posiadający je d y n ie kapitały pieniężne przynoszące mu rocznie 54 000 zł dochodu, a w ię c nie wielikopańską in tra tę 2. C złow iek wspaniale sk oligacon y, zięć księżny m arszałkow ej L ubom irskiej, a dzię­ ki tem u siostrzeniec A dam a C zartoryskiego oraz szw agier Ignacego i Sta­ nisław a P otock ich oraz Sew eryna R zew uskiego, zachow ał jed n a k w ok re­ sie tak w ielk iego znaczenia zw ią zk ów fa m ilijn y ch daleko idącą niezależ­ ność w ob ec antykrólew skiej o p o z y cji m agnackiej. Fanatyk stroju polsk ie­ go i badacz starożytn ości słow iańskich zaledw ie w ładał w m łod ości ję zy ­ kiem ojczystym . P otock i b y ł to hom o pro se, człow iek głęb ok o niezależ­ ny, w eredyk w y p o w ia d a ją cy bez osłonek sw e zdanie i uw ażany za enfant terrible zarów n o na dw orze k rólew skim ja k i w w ielkopa ń skich rezyd en ­ cjach sw y ch w u jó w i ku zyn ów . Tę niezależność P otock iego m ożna w p ew ­ n ym stopniu tłum aczyć ja k o niezależność m ajątkow ą rentiera, który z innej perspek tyw y pa trzy ł na ekonom skonpańs'zczyźniane stosunki i bezpieczeństw o sw ej fortu n y niż latyfu n dyści. Brak osobistych aspi­ ra cji do. dygnitarstw czy synekur w R zeczyposp olitej staw iał g o poza kręgiem person aln ych in tryg i amibicji, stanow iących tak istotne m o ty ­ w y w koteryjnytíh rozgryw ka ch m agnackich. N ajbardziej jed n a k cha­ rakterystyczny dla kształtow ania się indyw idu aln ości Jana. P otockiego b y ł zgoła odimienny krąg dośw iadczeń ży cio w y ch , niż ten, w którym wzrastali jeg o k rew n iacy. N ie ociera ł się on o „r o b o tę “ sejm ik ow ą i try­ bunalską, o adm inistrację dóbr ziem skich i procesy, le cz obracał się p o ­ śród uczon ych i literatów , m arynarzy i przew odn ik ów , k u p có w i różnego rodzaju „tu b y lcó w “ eg zoty czn y ch k rajów . Z e sw y ch pod róży , studiów i kon taktów intelektualnych w yn iósł P otock i fo rm a cję u m ysłow ą par excellen ce człow ieka O św iecenia, skłonnego do robinsonady, n ieco fa n ­ tasty i w izjonera, nie sch od zącego jednak z racjon alistyczn ego gruntu. P odk reślając to wszystlko, co stanow iło o odręlbnoLŚci i pew n ej egzotyce sty Stan isław a A u gu sta d o S zczęsn ego P o to ck ie g o , z k tó ry ch d o w ia d u je się o isth ie- n iu n iezn an ych m u p r z e d s e jm o w y c h p is m p olity cz n y c h Jana P o to ck ie g o (W ł. S m o ­ l e ń s k i , P u b licy ści a n on im ow i, W a rszaw a 1912, s. 40). In fo rm a c je S m o l e ń ­ s k i e g o pow ta rza B ib lio g ra fia E s t r e i c h e r a , w y r a ż a ją c m y ln e p rzy ­ p u szczen ie, że je d n y m z ty ch „b liż e j d o tą d n ieo zn a czo n y ch “ u lo tn ych pism „ m ó g ł­ by b y ć L ist T u re ck i“ (B ib liog ra fia t. X X V , K r a k ó w 1913, s. 140). O tóż ó w „L ist T u reck i Achrnana B a szy “ w spom in a o p rzy m ie rzu p olsk o-p ru sk itn , a w ię c został n apisan y p o m a rcu 1790 r. 'R ękopisy Jana P o to c k ie g o zn a jd u ją ce się w B ib liotece C za rtorysk ich zn ał W ła d y sła w K o t w i c z . Ó w au tor d y sp o n o w a ł w ię c n a j­ bog atszy m m a teriałem dla in teresu ją ceg o nas zagadnienia, za jm u ją c się je d n a k p o d ró żą Jana P o to c k ie g o do C h in , p o b ie żn ie je d y n ie w y k orzy sta ł ten m a teriał w b io g r a fic z n y m w stęp ie (W ł. K o t w i c z , Jan hr. P o to c k i i je g o p o d ró ż do Chin, W iln o 1935, s. 10-11). P ism o „N e qu id detrim en ti Respulblica ca p ia t“ zosłałoi w y d a n e w M ateriałach do d zie jó w S ejm u C zteroletn iego t. I, W r o cła w 1955, s. I X - X ' i 3-10).

г W m a ju 1788 o fia r o w a ł 10 800 zł r o cz n ie n a w o js k o ja k o piątą czę ść sw e j in - traty. W związfeu z tym pisał: „P ierw szy raz z ża lem w sp om n ia łem na to, że w ie l­ k ic h n ie p osia d a m b o g a c tw ... Los m i d otą d n ie w ziem i, a le w su m ach w y d z ie lił w ła sn ość m o ją “ (O fiara p o d a n a N aj. K r ó lo w i i P rześw . R adzie N ieu sta ją cej od ur. Jana P o to ck ie g o k ra jczy ca k oron n ego — druk u lotn y). O u.kładzie za w a rty m z b r a ­ tem S e w e ry n em o ren tę w yn oszą cą 54 000 zł: T. K o r z o n , W ew n ętrzn e d zieje P olsk i za S tan isław a A u gusta t. I, .K rak ów -W arszaw a 1897, s. 248.

(4)

D E B IU T P O L IT Y C Z N Y J A N A P O T O C K IE G O g g ^

P otock iego >na polsk im terenie w ypadnie jednak stw ierdzić, że nie byi on jakim ś „ren egatem “ w stosunku do sw ego arystokratycznego środo­ wiska.

Lata poprzedzają ce S ejm C zteroletni sipędził Jan P otock i w Paryżu (1785— 1787), k tóry b y ł w ów czas w idow n ią k on w u lsji ancien régim e’u p op rzed za ją cych w ybudh w ielk iej rew olu cji. O glądając się na te lata pi­ sał znacznie później P otock i: „B y ła to epoka przesadn ych u czu ć od n o­ szących się d o praw a narodów . N ie m ów iło się jeszcze o praw ach czło­ wieka, ale stadhouder u trzym yw ał się w H olandii je d y n ie siłą pruskiego oręża, B rabancja dom agała się p r z y w ile jó w dei joyeu se entrée, Lièges prow adził w o jn ę z całym im periu m niem ieckim , salony paryskie roz­ brzm iew ały poch w ałam i W aszyngtona i k on sty tu cji am eryka ńsk iej“ 3. B yw alec filozoficzn eg o salonu w d o w y po H elw eojuszu i uczeń V olneya kształtow ał w ty m środow isku intelektualnym sw ój filo z o ficz n y św ia­ topogląd. G łęboki kryzys fran cu skiej klasy pan u jącej przeja w ia ł się w ów czas m.in. w zry w ie o p o z y cji „starej F ra n cji“ p rz e ciw załam ującej się adm inistracji k rólew skiej. R ok 1787 — okres pow ołania n otablów i zgrom adzeń p ro w in cjo n a ln y ch — przy n iósł zaw ód rządow i k rólew sk ie­ mu, k tóry zam iast spodziew an ego poparcia znalazł w notablach dudha arystokratycznej fron d y . W ydarzenia te obserw ow an o w paryskiej re zy ­ d en cji m arszałkow skiej L u bom irsk iej, u k tórej p o d kon iec roku 1787 ba­ w ili zięciow ie: Stanisław i Jan P otoccy , bratanek A dam Jerzy Czartoryski w tow arzystw ie klienta P u ła w N iem cew icza oraz gu w erner Scypion Piattoli. W tym środow isku n urtow ał duch o p o z y cji m agnackiej, która od r. 1785, od sp raw y D og ru m ow ej, nabierała rok oszow ego zacięcia. W P olsce rów nież d otych cza sow y system rządów królew sko-am basador-' skidh w ch odził w stadium kryzysu . K ryzys ten m iał inne podłoże spo­ łeczne i p olityczn e niż w e í ’rancji, w obu jedn ak krajach podm inow anie d otych cza sow ych rzą dów otw ierało złudne n adzieje oligarch iczn ym am ­ b icjom . Ścisłe zw iązki łączące dom m arszałkow ej L ubom irskiej z re zy ­ den cją p rz y w ó d cy op ozy cji, skazanego w listopadzie 1787 r. na w ygnanie księcia O rleańskiego ok reślały k on ek cje m iędzy francuską i polską o p o ­ zycją m agnacką. A m b ic je oligarchiczne p rzy o b le k ły się u sch yłku X V III w ieku w n ow e szaty. E^rancuscy „n o ta b le “ i p o lscy m agnaci w ystępow a li ja k o w rog ow ie „d esp oty zm u “ , szerm ierze „w o ln o ści“ i przedstaw iciele „n a rod u “ . Ł ączące ich zw iązki m asońskie szerzyły n ow e k on w en cje id eo­ logiczne. U rzekał ich zw ycięsk i republikanizm Stanów Z jed n oczon y ch .

W tym środow isku zrodził się in teresu jący p rojek t, znany w litera­ turze historyczn ej pod nazw ą „Q u attu orviratu ” . A u torzy: A dam J erzy C zartoryski i Piattoli skreślili plan m a fijn ej organ izacji oligarch iczn ej, która .pod1 k ieru n k iem Szczęsnego P otock iego, Sew eryn a R zew uskiego i A dam a C zartoryskiego (nie w iadom o, kto m iał b y ć czw a rtym qu attu or- virem ) m iała przeprow adzić zam ach stanu za pom ocą zb rojn ych k o n fe d e ­ ra cji p row in cjon a ln ych . Jako w zór dla tej w y b itn ie m agnackiej im prezy staw iano Stany Z jed n oczon e, od k tórych zapożyczon o term inologię i in­ stytu cje (np. K ongres P atriotyczny). Jan P otock i nie b y ł dopuszczony do ta jem n icy ok ryw a ją cej ten sekretny plan, k tóry został przekazany w stycz­ niu 1788 r. do Polski za pośredn ictw em Stanisław a P otock iego i N iem ce­

(5)

w icza. P lan ten zrodził się jedn ak w czasie je g o b ytn ości w Paryżu w atm osferze najbliższego m u kręgu polityczn ego i fa m ilijn ego 4. Hasłem m agnackiej dyktatury k olek ty w n ej m iało b y ć zaw ołanie: V ideant ne quid

R espublica detrim enti patiatur i m oże nie jest dziełem przypadku, że

w łaśnie pod tym że tytułem w kilka m iesięcy późn iej rozpow szech n ił Jan P otock i sw o je pierw sze pism o polityczne.

Z an im P otock i opuścił Paryż, aby via W iedeń udać się do Polski, „ w o j­ na dom ow a zdała mu się 'być w idow isk iem g od n y m zastanow ienia się [dla człow ieka] odpraw ia jącego p od róże“ , w yru szył w ięc jesienią 1787 r. do H olandii s. Św ietnie pisan y reportaż z p od róży po H olandii stanowi interesujące w prow adzenie do debiutu polityczn ego Jana P otock iego. Jego sym patie są po stronie „p a try jo tó w ", czyli b u rżu a zji holenderskiej, w ypow iadającej posłuszeństw o w spieranem u przez P rusy d om ow i Orań- skiem u. Nasz podróżn ik jest jedn ak b ystrym realistą, nie id ea lizu je sw o­ ich b oh a terów i ma szeroko otw arte oczy na p o d w ó jn y fron t w o jn y d o­ m ow ej. „W sz y scy tu ży ją w ustaw icznym n iedow ierzan iu od lu d u “ 6, to­ czą się „k rw a w e b itw y m iędży chłopam i a m ieszczanam i” 7, a plebs m ie j­ ski A m sterdam u zb rojn ie w y stęp u je p rz e ciw „p a try jo to m ” , k tórzy d o ­ puścili się „w ie lk ie j liczb y k ro k ó w gw a łtow n y ch i b ezp ra w n y ch ” 8. Z ir o ­ nią w yraża się P otock i o m ieszczuchach pod bronią, w yw iesza ją cych „p o rtre ty ob roń ców o jczy zn y i reprezen tacje czy n ó w m ało co pam ięci godnych, w k tórych się oni w sła w ili” 9. W zw iązku z odrzu cen iem przez „ p a try jo tó w “ zam iaru otw arcia tam, pisał P otock i: „G d y ż to dobro duszy, które n azyw am y w olnością, na nieszczęście niezgodne z tym drugim do­ b rem im aginacyi, które nazyw am y dostatkam i i zbytkiem . M ieszkaniec am erykański przeprow ad ziw szy żonę sw ą i dzieci do sąsiadów w głąb ziem i, w idzia ł palący się d om sw ój z k ory i n ieob rob ion y ch d y lów tym sa­

m ym okiem , k tórym patrzył na g o re ją cy las pobliższy. L ecz ja k się od w a ­ żyć pośw ięcić, ja k się rozstać z goździkam i, z tulipanam i, z porcelaną ja ­ pońską, z fraszkam i złotem i i srebrnem i, kiedy kto całe życie traw ił na ich zbieraniu“ 10. G dy jednak pruska agresja zm usiła „p a try jo tó w “ do kapitu­ lacji, w inną nutę u derzył P otock i: „Z am iast zbuntow anych urzędników u śm ierzających n iepom iarkow a n e pospólstw o, u jrzę d w ór try u m fu ją cy, m inistrów , kaw alerów i o ficy je ró w . W idzieć ich będę, ale pisać przestanę. Dziennik ten p ośw ięcon y n ajd zieln iejszym w oln ości usiłow aniom stał się tylko doniesieniem ostatnich skonania jej m om entów : zniknęła z okręgu ziem skiego. H olen drzy b y li 'ludem w olnym , dziś nim b y ć przestali. A n g li­ cy bow iem są tylk o narodem k on stytu cyjnym . A m erykan ie dadzą sobie protektora. S zw ajcarow ie są poddanem i m onarchów , którzy m ądrością i w strzem ięźliw ością sw oją w szczęśliw ym utrzym ują ich om am ieniu; g łu

-4 P ia ttoli p o s y ła ją c h etm a n ow i R zew u sk iem u m em oriał o „Q u a ttu o rv ira cie “ p i­ sał 6 1 1788; M . le com te Jea n et m a dam e son t ic i depu is dou.se jou rs. Ils com p ten t passer l’h y v e r a V ienn e, p ou r etre au prin tem p s en P olog n e. W A P K r, A rch . P o d ­ h oreck ie 11/77 a.

5 P o d ró ż do T u rek i E giptu z p rzy d a n y m dzien n ik iem p o d ró ży do H ola n dyi p o d ­ cza s re w o lu c y i 1787 z fra n cu sk ie g o p rzełożon a, W arszaw a 1789. s. 127.

T am że, s. 143. 7 Tam że, s. 145-6.

s Tam że, s. 140, 143, 147, 161-2, 9 Tam że, s. 135.

(6)

D E B IU T P O L IT Y C Z N Y JA N A P O T O C K IE G O

689

ple zaś pastuchy m ałych kan ton ów i w spom nienia nie w a r c i“ u . P esym i­ styczne zakończenie dziennika pod róży łagodzi jedn ak filozoficzn a wiara autora w przekształcającą św iat potęgę opinii. „J eżeli w tym w ieku filo ­ zofii serca spokojinemi uśm ierzone rozkoszam i nie zdają się ju ż b y ć g odn e- m i“ tak słu żyć w oln ości jak n iegdyś G recy i· R zym ianie, to „op in ia ludzka zdaje się brać sw e m iejsce i też same z je d n y w a ć skutki, to je st wodność osobistą i ten gatunek rów ności, k tóry spraw uje, że każdy jest czym ści i czu je godność jestestw a sw ego. Opinia nie w yw raca tronów , lecz stopnie ich tak osłabia, że żądza w yniesienia się nań nie jest ju ż naw et pobudką do zbrodni, k tórych przez tyle cza s ó w b y ła w y m ów k ą “ 12.

Z am yka jąc dziennik pod róży do H olandii należy zanotow ać kilka w skazów ek w ażnych dla dalszego śledzenia działalności p olityczn ej Jana P otockiego. Bezpośrednie w rażenie podróżnika, to bezradność burżuazji holenderskiej skrępow anej m entalnością posiadacza, a m ającej przeciw sobie plebs i chłopów , oraz na własne oczy oglądana g roźba agresji Prus, k tórych n ow y w ładca, F ry d ery k W ilh elm II, ostentacyjnie w obliczu Eu­ ropy w y d o b y ł z p o ch w y w yostrzony, lecz szanow any przez starego F ry d e ­ ryka oręż. Dalsza refleksja, to p ry n cyp ia ln y h ołd złożon y republikańsko pojętej w oln ości p olityczn ej. W ów czesn ych polskich w arunkach repu bli- kanizm nie w iązał się z an tyfeu daln ym program em społecznym , lecz z an- tym onarchizm em m iew a ją cym w m agnackiej in terpretacji jasikrawiej fe u ­ dalny charakter niż sama m onarchia. W republikańskiej deklaracji Jana P otock ieg o z r. 1787 jesteśm y jednak skłonni w idzieć raczej refleks b u r- zu a zyjn ej ideologii zach odn io-eu rop ejsk iej niż p rz e ja w oligarch iczn ego „republik'anctw a“ . Za tą interpretacją przem aw ia „filo z o ficz n e “ p og od ze­ nie się z tronem oraz niezm iernie ch arakterystyczny dla późniejszego za­ łożyciela „D rukarni W o ln e j“ , klubu i pu bliczn ej czytelni, apel do „o p in ii“ toru jącej drogę w oln ości i osłabiającej stopnie tronu.

W kilka m iesięcy po odb yciu p o d ró ży do H olandii, w kw ietniu 1788 roku, pisał Jan P otock i: „M ało znam m ój kraj, ale znam inne. Będę czy­ nił porów n an ia i ośm ielam się ju ż o b iecyw a ć pocieszające w yniki. Skie­ ru ję je do publiczności. Jej opinia będzie mą nagrodą i o b y w końcu ta opinia publiczna odzyskała w śród nas należną je j siłę. B óstw o serc uczci­ w y ch i co dzień piętnujące chłostą rozciąga sw ą władzę. Zbaw ienna oba­ w a przed nim postaw iła w e F ran cji tam y potędze k rólew skiej, uratowała w oln ość Flandrii i skarby A m sterdam u. Służbie tego nieznanego kultu pośw ięcam pierw szy ołtarz, k tóry chcę w znieść na gruzach innych. P rzy ­ staję na to, żeby został on z kolei obalony. N iech zw alczają m o je p rojek ty bardziej użytecznem i. Jeszcze m niej m ogę się obaw iać k ryty k i odnoszącej się do m ych pob u d ek (sur mes m otifs). C zysty patryjotyzim b e z dom ieszki nienaw iści i a m b icji jest u czuciem tak w zniosłym , że nic nie m oże g o do­ sięgn ąć“ 13.

P olsk ie tłum aczenie „P o d r ó ż y “ , które ukazało się w r. 1789, zaopatrzył P otock i posłow iem . „Jak em to skończył pisać, P ola cy w oln ość swą od zy ­ skali. N auczeni w szkole nieszczęścia b o d a jb y um ieli zach ow ać w olność, ten dar tak drogi... B odajby, m ów ię, rozciągnęli tę w oln ość ąż do ostat­

11 P od róż do Turek..., s. 164-165. 12 T am że, s. 165.

(7)

niego w R zeczypospolitej człow ieka 14. P rogram sp ołeczn y zaw arty w p o - słow iu, został sform u łow an y po „odzyskan iu w oln ości“ , a w ięc po zrzuce­ niu gw aran cji. Zanim jedn ak zapoznam y się z pism am i polityczn y m i P o ­ tock iego z w iosn y 1788, u biegając chronologię, zatrzym am y się przy w aż­ n y ch dla określenia fizjo n o m ii autora w y w od a ch posłow ia na temat „w o ln o ś c i“ .

A u to r stw ierdza, że „cz ło w ie k z n iew oli do w oln ości raptow nie przejść nie m oże“ i że chłopi p olscy na skutek długotrw ałej „n ie w o li“ , zatracili ak tyw ność gospodarczą, „n ie ch cieli robić, skoro ich nie przym uszano do pracy, zapom inając o przyszłym niedostatku, ja k dzicy ludzie, k tórzy z ra­ na przedają sw ą pościel, a w w ieczór płaczą, że nie m ają na czy m spać“ . W tej tezie o n iepełnoletniości ch łopów i „d zik ich ludzi“ tk w ił eksploata- torski sofizm at szlachecki i kolonizatorski. W sw ych k onkretnych postu­ latach P otock i nie ustępow ał jednak innym przedstaw icielom szlachec­ k iego reform atorstw a polskiego Oświecenia. D ziedzic pow in ien pow iedzieć do ch łopów : „M o i przyjaciele. Ziem ia, na której m ieszkacie, nie jest w a­ szą. Jest ona niesprzecznie m oją, gdyż praw a nasze p olityczn e stanowią, że szlachta jed yn ie posiadać je m oże. W arunki, p od którem i pozw oliłem w am ' m ieszkać na n iej są, że 3 dni w tygod n iu p ra cow a ć b ędziecie dla m nie, drugie zaś 3 dni przym u szę was, że b ędziecie m usieli pracow ać dla siebie. L ecz n iczy m nie zbite praw a natury dały w am w łasność waszej osoby, jeżeli w ięc te w arunki nie są w am dogodne, m ożecie pójść, gdzie się w am podoba, przedaw szy w przód, jeżeli się to w am zda, waszą chału­ pę i roln icze w asze narzędzia.“ K ied y ta zasada zyska „rów n ą m oc pra­ w a “ , pow stanie „m ięd zy panam i em u lacyja ludzkości, która b y bardziej p od da n ych ich przy w ią zy w a ła do roli niż n ajzbaw ienniejsze p ra w o“ . D zię­ ki w oln ości osobistej część „przem y śln iejszy ch k m iotk ów “ osiadła b y w m iasteczkach, przez co w zrosła b y chłonność rynku „z korzyścią* panów ziem skich, egzysten cyja bow iem średniego stanu, k tóry traw i a nie upra­ wia, zyskow ną b y ć pow inna rolnikom , k tórzy w ięcej w yrabia ją niżeli straw ić m ogą“ . M ieszczanie w iększych miast w inni otrzym ać praw o w y ­ syłania na sejm y „sw o ich reprezentantów z głosem p rzyn a jm n iej repre­ zen tu ją cym “ . R eform a ta „p rzy w ią za ła b y “ m ieszczan „d o w spóln ej o j­ czy zn y “ i zyskałaby poklask w Europie, „te jest bow iem pow szechne tej części świata żądanie, ażeby w idzieć w szystkie klasy ludzi odbierają ce od k raju korzyści stosow ne do pożytków , które tem u k ra jow i przynoszą i m ające do rządu stosow ne do ich św iateł u czestn ictw o“ 15.

S w ój zaw ód p olityczn y rozpoczął Jan P otock i w W arszaw ie 17 k w iet­ nia 1788 roku. W edług rela cji b a w ią cego w ów czas w polskiej stolicy póź­ n iejszego posła szw edzkiego w R zeczyposp olitej, W aw rzyń ca Engeström a, P otock i zasłyszał w W iedniu, „że król pruski chciał opanow ać część P o l­ ski, siadł w ięc na pocztę i p o le cia ł do W arszaw y z w ielk im pragnieniem odegrania tam ja k iejś ro li“ . P rz y b y ł on do stolicy „p rzeb ra n y po polsku, z w łosam i uciętem i w edłu g starego zw y cza ju “ i „rozpu ścił m iędzy ludzi kilka pisem ek, które sensu nie m iały, ale podburzały m łodzież sw aw oln ą i nie um iejącą się zastanaw iać“ 16. W ersja Engeström a, iż P otock i już

14 P od róż do Turek..., s. 166. 16 Tam że, s. 167-9.

(8)

D E B IU T P O L I T Y C Z N Y J A N A P O T O C K IE G O 691

z W iednia przyw iózł sw e antypruskie zam ysły w y d a je się bliższa praw dy niż dom ysły, które snuł Stanisław A ugust w-związku..z .w ystąpieniem m ło­ dego krajezyca. 17 kw ietnia b y ł bal u Ignacego P otock iego, na którym „rozn iósł się razem fa łszy w y odgłos, ja k o b y P rusacy ju ż aktualnie w e ­ szli d o P olsk i“ . O becn y na tym balu Jan P otock i „zaraz począł w yrażać w ielk i fe r w o r p a try jo ty cz n y “ i nazajutrz „ten elegant przebrał się raczej nie po polsku, ale po kozack u “ i w tym stroju w ciągu jed n ego dnia d w u ­ krotnie odw iedził króla. „W ca łym zaś postępku — pisał Stanisław A u ­ gust — i rozm ow ie ze m ną Jana P otock ieg o tyle w idziałem gorączki i dzi­ w actw a, że k on klu dow ać muszę, albo że zw a ryjow a ł, albo że go m arsza­ łek P otock i [Ignacy — E.R.] nasadził na w yczerpn ien ie luib kuszenie m nię do ja k iegok olw iek p ory w cze g o i nadw czesnego kroku, z k tórego m ogło by w yn ik n ąć jak iekolw iek zamięszanie, w k tórym jed yn ie m arszałek P otocki spodziew a się snać odzyskania ja k ow ejsi kon syderacyi“ 17. Nie b y ło takich m akiaw elistyczn ych m atactw , k tórych nie p rzypisyw a łb y Stanisław A u ­ gust Ignacem u Potockiem u, ju ż w ów czas, ja k o tym wiedział, ściśle zw ią­ zanem u z Prusam i. P odejrzenie, że Ign acy „zapalił, że tak rzekę, zacny um ysł tego m łodzień ca“ (Jana) p o w tó rz y ł król w liście do Szczęsnego P o ­ tock iego 18. Stanisław August w idział w praw dzie, że k ra jczy c „ch ce się rządzić sw oją g ło w ą “ , dodaw ał jednak: „P rzyn a jm n iej tak on rozum ie, a w rzeczy samej jest szczw any, choć przez trzecią rękę, od marszałka P o­ to ck ie g o “ 19. D om y sły króla popierał D eboli, k tóry „za ło ż y łb y się “ , że w p rojek ta ch Jana „jesJt podstęp m arszałka P o to ck ie g o “ 20. Sądzim y, że Stanisław August, tak skłonny do m yślenia o in n ych w kategoriach intrygi, b y ł tu na fa łszyw y m tropie. A ntypruska bom ba, którą rzu cił w W arsza­ w ie Jan P otocki, nie m ogła b y ć na rękę gotu jącem u się ju ż w pod róż do P iem ontu Ignacem u, a ja k zobaczym y dalej, k ra jczy c w sw y ch poczyn a ­ niach p olityczn ych w n a jw y ższy m stopniu „rządził się w łasną g łow ą “ .

P ism o pt. „N e quid detrim enti res (publica capiat“ , które w y w oła ło tyle hałasu, rozrzu cił Jan P otock i p o W arszaw ie w kopiach, zanim w rę czy ł j e '

18 kw ietnia królow i z prośbą o zezw olen ie na druk. A u tor w skazyw ał na zaborcze dążenia Prus, w ob ec k tórych „jesteśm y naturalni alianci R osy i“ , b o w ie m „to państw o niezm ierne nie p otrzebu je ani w ięcej ziem i, ani w ię ­ cej ludu. M y ją zasłaniam y od reszty E uropy. N aszym jest interesem zo­ stać zawsze p rzy n iej, je j zaś utrzym ać nas zaw sze n iepodległych , zaw ­ sze niezgodnych, słow em , zawsze słabych, ale n ie w zgardzonych... A le jakim że sposobem n ie b y ć nam w zgardzon ym i? — zapytu je Jan P otocki. — M y, k tórzy n ie m am y ani w ojska, ani fortec, to praw da, ale m am y jeszcze ludzi i la sy “ . W edłu g je g o plan u obronnego fortecam i R zeczypospolitej m iały stać się „ferh a k i czyli zasieki“ w lasach i każda w ieś w ystaw iłaby obronną redutę („palan k i“ ) i zaopatrzyła się w prow iant pozostający p o d pieczą w ó jtó w i przysiężnych. „N ie potrze­ ba naszych ch łopów u czy ć m ustry — pisał P otock i — niech um ieją d o ­ brze strzelać do celu, zgrom adzać się w m gnieniu oka i rozpoznać w le -17 Stan. A u g u st do Corticedlego 1 9 I V 1788. A G A D Z b ió r P o p ie ló w 424 (dalej — Z b.P op.). N iem al ty m i sam ym i sło w y S tan . A u gu st d o D eb o leg o 1 9 I V 1788, Z b .P op . 417.

18 Stan. A u g u st d o Szcz. P o to c k ie g o 28 I V 1788, B ps. Czart. 2889, s. 155 nn. 10 Stan. A u g u st do D e b o le g o 3 V 1788, Z b .P o p . 417.

(9)

sie za uderzeniem w tę trąbę, której tak skutecznie u żyw a ją w sz y scy nasi m yśliw i. B roń cała Jla chłopa m a b y ć fu zy ja i siekiera, a każdy chłop u nas jest cieśla, w szyscy wiedzą, jak zręcznie um ieją u żyć tego instru­ m entu. Nie potrzeba, aby zaciągi chłopskie podobn e b y ły regim entom . D ziesiętnicy i setnicy m ają ich pilnow ać, a panow ie sam i są naturalni kom endanci sw oich ch łopów ...“ Z organizow anie partyzantki chłopskiej nie m iało „b y n a jm n iej przeszkadzać zgrom adzeniom regu larn iejszym “ (auk­ c ji regularnego w ojska), ale stanow ić w nagłej potrzebie obronę za p o ­ m ocą „w o jn y pieniactw a (une guerre de chicane), która m oże zniszczyć arm ię n ieprzyjacielską zanim spotka się ona z naszą“ . Jako przykłady p r o ­ pon ow a n ych przez sieibie środków ob ron n ych w skazyw ał autor zasieki stosow ane w A m ery ce oraz w K arkonoszach w czasie w o jn y sukcesyjn ej baw arskiej, „da w n e słow iańskie palanki“ w znoszone na bałkańskim p o ­ graniczu turecko-habsburskim i tatarskie m agazyny ziem ne („a w a ou zły - k i“ ). W „k o n k lu zy i“ zapow iadał P otocki, że jeśli mu kto nie „pok aże lep ­ szy inny środek do zniszczenia całego w ojska n ieprzyja cielsk iego“ , to „p ó jd ę na prow in cyje, będę usiłow ał duch m ój przelać w serca obyw ate- lów , w nieprzełam anym zawsze przedsięw zięciu n igdy od nich [moich m yśli] nie odstąpienia...“ 21.

P rzedstaw iw szy k rólow i te „zam iary obronne jakoiby słabego narodu przeciw k o w ojsk om zagranicznym regu larn ym “ ofia row a ł się P otock i „z a ­ raz p o kraju apostołow ać, ch łop ów uzbrajać, zasieki w lasach r o b ić “ 22. N ie sp od ob a ły się Stanisław ow i A ugu stow i te „zam ia ry ob ron y n arodow ej na kształt Tatarów , a bardziej jeszcze K orsy k a n ów “ . T łum aczył k ról k r a j- czycow i, że „te je g o obronne zam ysły w ted y tylko staną się użyteczne, k ied y przed czasem nie będą w iadom e, g d y b y zaś król pruski dow iedział się, że on zam yśla ch łop ów arm ow ać po całej P olsce, zasieki i palanki robić, to b y m ógł przydusić i zniszczyć te w szystkie zam ysły nasze przed czasem, a w ięc nie trzelba w y w o ły w a ć w ilka z lasu“ 23. K ról sp rzeciw ił się drukow aniu pisma Potockiego-, rzecz ju ż jednak rozniosła się przez ręk o­ piśm ienne kopie. W dwa dni po tej rozm ow ie Stanisław A ugust otrzym ał bilet od k rajczyca, w k tórym zawiadam iał on króla: „W y je ch a łe m je d y ­ nie w celu poznania topografii w o je w ó d ztw : płockiego-, in ow rocław skiego i brzeskiego i W .K .M ość m oże b y ć spokojn y, iż nie p op ełn ię żadn ych n ie­ ostrożn ości“ 24. „R a p to w n y “ i „n ie o p o w ie d n i“ w y ja z d Jana P otock iego w n o cy 19 kw ietnia na „oibjeżdżkę“ pogranicza pruskiego w n ajw yższym stopniu zaniepokoił Stanisława Augusta 25. K raj czy с jednak „b e z awan­ tu ry “ w ró cił do W arszaw y 30 kw ietnia 26 i dalej ro zw ija ł sw o je ob ron n e zam iary.

W piśm ie pt. „Essai de lo g iq u e “ , które 1 m aja oddał do druku u D ufoura 27, w yjaśn ił P otock i: „O d b y łe m podróż na prow in cję, aby tam

21 M ateria ły do d zie jó w S ejm u C zteroletn iego t. I, s. 3-10. O rygin a ł fran cu sk i i w sp ółczesn e tłum aczenie polsk ie.

22 Stan. A u g u st do D e b oleg o 19 IV 1788, Z b .P op . 4J.7. 23 Stan. A u g u st do C orticelle g o 19 IV 1788, Z b.P op . 424.

24

J. P o to c k i d o Stan. A u gusta, R eçu 20 IV 1788 (tł. fran c.) Rps.C zart. 929, s. 259. 25 Stan.Auigust do C ortice lle go 23 i 2 6 IV 1788 (Zb.Pop.424), D eb o leg o 2 3 I V 1788 (Zb. P op. 417) i Szcz. P o to c k ie g o 28 IV 1788 (Rps. C zart. 2889, s. 155 nn.).

26 Stan. A u g u st 3 0 I V 1788 do D eb o leg o (Zb.Pop.417) i C orticelle g o (Zb.Pop.424). 27 O n ied op u szczen iu ,do 'druku tego pism a : S tan .A u gu st d o D e b oleg o 3 V 1788, Z b .P o p .417.

(10)

D E B IU T P O L IT Y C Z N Y J A N A P O T O C K IE G O 6 9 3

zdobyć n ow e światła w spraw ie m ego system u ob ron y i b y ć w stanie od ­ pow iedzenia na obiekcje, z k tórym i m óg łb ym się spotkać. P o p ow rocie jednak zauw ażyłem , że zajm u ją się jed yn ie form ą i długością m ego p o l­ skiego stroju. M uszę w ięc zw rócić uwagę, że są to sp ra w y drugorzędne, które nie p ow in n y pochłaniać całej uw agi ludzi o nieco głębszym um yśle. Strój ten jed n oczy j.ednak dw ie korzyści: pierw sza, iż jest lekki, co odp o­ wiada korpusom strzeleckim , drugą i istotniejszą korzyścią jest przy p om ­ nienie m nie sam em u tych czasów chw ały, kiedy na m oich przodkach sp o­ czyw a ł obow iązek ob ron y państwa. W końcu przyb ra łem sposób naszych p ro w in cji p ołu dn iow ych , aby przypom nieć... iż potom ek tych sam ych przodk ów odd aje tam jeszcze pew n e u sługi“ . B ył to ukłon w stronę Szczęs­ nego P otockiego, p o k tórym szło zresztą zapew nienie, że autor „n ie ma żadnych am bicji ani dla siebie, ani dla sw ojej rod zin y “ 28. Istotnie ubiór k rajczyca p ow od ow a ł nie małą sensację. W edłu g króla „p rzeb ra ł się [on] z francuskiego stroju nie na polski, ale w łaśnie na kozack i“ 29. W edług Barnevalla P otock i ubierał się „n ie pow iem ju ż p o polsku, ale praw ie po czerkiesku“ 30. D o am basadora austriackiego w P etersbu rgu Cobentzla dotarła w ieść, iż k ra jczy c „p rzeb ra ł się po czerkiesku“ 31. Jan P otocki, „g d y b y w a ł na bale proszony, b y w a ł na nich w kurtce i w szarawarach i m edal w o je w o d y ruskiego [Szczęsnego P otock iego — E.R.] na złotym łańcuchu na sobie nosił przew ieszon y 32. W czasie, gdy w P uław ach reży­ serow ano m an ifestacyjn y p o w ró t do kontuszy i zam ierzano spętać tą p o ­ w łóczystą szatą naw et oficerów , Jan P otock i przyw dział sw ój krótki strój „k o za ck i“ czy „czerk iesk i“ , k ieru ją c się w zględem praktycznym . Miał to b y ć w zó r m unduru strzeleckiego. P ow róciw szy z objazdu puszcz p o ­ granicznych, k ra jczy c — w edłu słó w Stanisława Augusta — „c a ły jest za jęty projek tem w erbow ania 200 strzelców , k tórych n iby m undur pok a­ zuje na osobie s w o je j“ as.

P oja w ien ie się w arm iach eu ropejskich w drugiej p ołow ie X V III w ieku form a cji strzeleckich stanow iło doniosły p rzew rót rew olu cjon izu ją cy lin e­ arną taktykę. W toku w o je n eu ropejskich i pozaeu ropejsk ich okazało się, że w oln y chłop czy farm er, zw łaszcza m yśliw y lub góral, w k tórym dryll nie zabił in icja tyw y , w sposób in dyw idu aln y w yk orzy stu ją c w łaściw ości terenu i celność dalekonośnego gw intow anego „sztu ćca “ m oże w praw ić w niem ałe opały ciężką m achinę kunsztow nych i zautom atyzow anych szyków . Oparte na osadnictw ie góralskim gran iczn e m ilicje kroackie rzu­ cone przez A ustrię na pola b ite w eu ropejskich w n iosły sw e naw yki in dy­ w idualnej w alki w rozproszeniu. Ten żołnierz um iał się m askow ać i strze­ lać celnie, podobn fe jak strzelcy am erykańscy b io rą cy udział w w ojn ach kolon ialn ych francusko-angielskich. W yciągnięta w linie b o jo w e i strze­ lająca salw am i łub ch aotyczn ym ogniem ciągłym ciężka piech ota stawała bezradn ie w o b e c doku czliw ej a n ieu ch w ytn ej ak cji nieprzyjaciela. P onad­ to zręczność z b ro jn y ch w gw in tów k i górali i m y śliw y ch w służbie zw

ia-28 Essai de logiqu e..., Rips. Czart. 929, s. 191 nn. 29 S tan .A u gu st d o D e b o le g o 19 IV 1788, Zb.Pop.417.

30 B a rn e v a ll do G la y re ’a 17 V 1788. E. M o 1 1 a z, Stanisław P on ia tow sk i i M au ­ r y c y G layre cz. II, W arszaw a 1901, s. 68.

31 Defooli d o Stan .A u gu sta 9 V 1788, Zb.Pop.417. ?2 S tan .A u gu st d o C o rticełlego 28 V 1788, Zb.Pop.424. 33 Stan. A u g u st do C ortice łleg o 7 V 1788, Z b.P op . 424.

(11)

dow czej i akcji nękającej,, utrudniała ruchy n ieprzyja cielsk ich w ojsk, zwłaszcza w terenie górsk im i lesistym , w w ąw ozach i na przepraw ach rzecznych. D ośw iadczenia uczyn ion e w toku w o jn y su k cesyjn ej austriac­ k iej i w o jn y siedm ioletn iej zapoczątkow ały p rzew rót w taktyce i orga ­ n izacji piechoty. D okonał się pod ział na piechotę ciężką i lekką, we w szystkich arm iach eu ropejskich p o ja w iły się. oddziały strzeleckie. W strząsnęły opinią zw ycięstw a fa rm erów am erykańskich nad regular­ nym i arm iam i angielskim i w toku w o jn y o niepodległość Stanów. N ow a­ torska praktyka i m yśl w ojsk ow a staw iała przed żołnierzem inne zada­ nia niż taktyka linearna. Już nie tresura i ślepe posłuszeństw o, ale in icja ­ tyw a i m ęstw o staw ały się niezbędną cechą żołnierza. Staw ał p roblem św iadom ości, m orale żołnierza jako niezbędny w spółczynn ik zw ycięstw a.

W r. 1788 „strzelecka re w o lu cja “ nie dotarła jeszcze do arm ii polskiej. Do tej p o r y jed yn ą w R zeczypospolitej form a cją z n azw y strzelecką b y ły licząca 90 g łó w ch orągiew janczarska w ielk iej bu ła w y litew skiej w r. 1782 przeform ow an a na strzelców przez M ichała Ogińskiego. O w ielkopańskim dyletantyżm ie tego kaprysu św iadczy u biór strzelców O gińskiego, z p o ­ w odu którego anonim ow y autor - w o jsk o w y utyskiw ał, że „strzelec w b ia łym kolecie nic nie w a rt“ . Ó w autor w ysunął w r. 1783 pierw szy zna­ ny nam p ro je k t w prow adzenia na szerszą skalę strzelców do polskiego w ojska, dając za w zór ubiór i u zbrojen ie rosyjsk ich je g r ó w 34, W r. 1788 m łodszy kuzyn Jana P otock iego i w spółau tor p rojek tu „Q u attu orviratu “ , A da m Jerzy Czartoryski, postu low ał utw orzenie w ielu regim en tów strze­ leckich, „ w k tórych każdy żołnierz b y łb y ćw iczon y w strzelaniu do celu i bieganiu“ i dodaw ał: „G óra le najlepsi do teg o“ 35. N ajw iększy zapał w propagow aniu n ow atorsk iej b ron i okazał k ra jczyc. Choć jako p od p o­ rucznik austriacki brał udział w w o jn ie su k cesyjn ej baw arskiej, Jan. P o ­ tocki nie ibył w ojsk ow ym , lecz pod różn ik iem i etnografem . O pracow u ją c obszerną in strukcję dla słu żby strzeleckiej, której fragm en t jed yn ie się dochow ał, m ia ł on p rz e d oczy m a n ie tyle praktykę arm ii europejskich, ile lu dow e ob y cza je w ojen n e i m yśliw skie dobierane z szerokiego w ach la­ rza egzotyki. Zainteresow anie Jana P otock iego służbą strzelecką ma tym większe znaczenie, że w iąże się ściśle z je g o w izją pow szechnej p a rty ­ zantki chłopskiej. O ddział strzelecki, k tóry zam ierzał sform ow ać, m iał stanow ić m odel dla toczonej w puszczach m azurskich i kurpiow skich lu­ dow ej w ojn y .

K ra jczyc, eksperym entując na sobie sam ym , kładł w ielk i nacisk na lekkość strzeleck iego stroju i ekw ipunku. Strzelec w ięc nie ma m ieć płaszcza, lecz je d y n ie m undur, k tóry w razie zm oknięcia będzie suszył przy ognisku. P oniew aż skóra trudno schnie, p ow in ien nosić na nogach o w ija cze (s’ entourner les jam bes de bandes de toile), a stopy m ieć obute w łapcie z lip ow ej k ory „znane w P olsce pod nazwą k u rp iów “ . Strzelcy winni m ieć jed yn ie jedn ą koszulę, ja k to w prow adził w A m ery ce w sw ym legionie pu łk ow n ik M acdonald, u którego „o fic e ro w ie sam i prali sw ą je ­ dyną koszulę i suszyli przy ogniu n arzucając na grżbiet m undur“ . Strzel­ cy pow in n i się o b y ć bez chleba i kuchni p o lo w y ch . Na m odłę szkockich górali m ogą w ypieka ć w g orą cym popiele gałki z mąki i na w zór turec­

34 P r o m e m cria o u lepszeniu woijska k ra jo w e g o , w K ra k o w ie die 1 X I I 1783 — J. D ośw ia rczyń sk i [D ośw iad czy ń sk i?] Rps.Czart.2888, s. 399.

(12)

D E B IU T P O L IT Y C Z N Y J A N A P O T O C K IE G O 5 9 5

kich kebab piec skraw ki mięsa nadziew ane na gałązkach. Jeśli chcą goto­ w ać m ięso, m ogą zw ycza jem Irok ezów w w ydrążon ym pniaku zagrzew ać w odę, w rzu cając do niej rozpalone kam ienie. P tactw o n a le ży ża grzeb y w a ć do żaru, tak ja k to czynią K araibow ie. S trzelcy nie potrzebu ją oczyw iście koni, a w potrzebie m ogą się ob ejść i bez chirurgów . „P e w ie n pu łkow n ik francuski zapytał żołnierza korsykańskiego: Co w y robicie, gdy jesteście ranni? K orsykan in odpow iedział: U m ieram y“ . Tak dalece redukując „rzeczy , k tórych strzelec potrzeb u je w lesie“ , dochodzi Jan P otock i do w niosku, iż to co istotnie jest strzelcow i potrzebne, naw et w nadmiarze, m oże on zaw iesić w ok ół sp ecja ln ego pasa, „k tórego m odel zostanie po­ dany i k tóry nie będzie byn ajm n iej zawadzał, b ow iem jeg o ciężar będzie rozłożony rów nom iernie na całe ciało“ . O ficer strzelców w inien m ieć b u - sdlę „w yk on a n ą specjalnie dla orien tacji w lesie. K azałem sobie — pisał k ra jczyc — sporządzić taką w A n g lii i m ożna ją tu naśladować. Instru­ m ent ten m oże rów nież słu żyć do bardzo szybkiego sporządzania planów , dokładniej niż qu’il ne les fait pour la astenam étation, i to podług m etody, którą w skażę“ . Na tym u ryw a się fragm en t instrukcji dla służby strze­ leck iej. W szystkie zawarte w tej in strukcji zalecenia P otock i — w edług sw ych słów — „w yek sperym en tow a ł na sobie sam ym , g d y jeszcze nie no­ sił się z m yślą w ystaw ienia korpusu strzeleckiego, lecz znajdow ał za rzecz piękną, aby człow iek sam m ógł ob ejść się bez innych. Jan Jakub żyw ił ten sam pogląd. P rzyg od y R obinsona (były jed yn ą książką, którą dał do ręki E m ilow i“ 3e.

P om y sły obron n e Jana P otock iego w y w oła ły pew ien rezonans. Jak w iem y, z przekąsem w yrażał się o nich król, zw olen n ik „m u sztrow n ej“ arm i regularnej „cu dzoziem skiego autoram entu“ . Zdaniem D ebolego, bez a u k cji w ojska „n a m ało się przydadzą radzone od j. pana P otock iego za­ sieki“ 37. Na oddziaływ anie jednak p om y słów k rajczyca w skazuje gw ał­ tow n y atak w w ierszow a n ym pam fleeie, za czyn a ją cym się od słów : „H ej pan ow ie m oi m ili“ 38:

„J eśli ja k iś p a n icz m ło d y On w a m rozp ra w ia cudaki, Z w ie d za ją c różn e n arod y ^ R ow y , zasieki, ferh a ki,

I p o w szy stk ich stron ach św iata I w tym w ie lk im im ion tłum ie, M a ją c im ię w a ry ja ta B óg w ie, czy się sam rozum ie? T u taj na 'koniec w ró c o n y A w a m ju ż się g ło w a pali, C h ce w a m w szy stk im d a w a ć tony, Ż e on ca ły św ia t obali. Ja w tym w ca le nie zn ajd u ję, Z n a la zł k ilk u n a śla d n ik ów

Co w as ta k ba rd zo tentuije. G łu pich , szu lerów , w ie trzn ik ó w — “ . W r. 1789 z uznaniem nawiązał do pom ysłów obron n ych P otockiego M ichał Ogiński. Radząc w prow ad zić do uzbrojenia piech oty topory, pisał on: „T u w in ien em dołożyć, że gdy nasz kraj zam ków i fo rte c nie ma, a lasów w ielk ich jest pełen, że nieskończonego użytku topory stać b y się m og ły w czasach potrzeby do prędkich i pośpiesznych zrobienia zasieków. W aga i w ielkość użytku on ych od dw óch ju ż lat uznana była od w ysok iej czci i szacunku obyw atela, a dziś gorliw ego posła jw . Jana P otock ieg o“ sg.

36 D e choses d on t un chasseur a ;besoin dans les forets, p a r Jean P otock i, Rps. Czart. 929, s. 299— 300.

sî Defooli d o Stan .A u gu sta 20 V 1788, Z b.P op . 417. 38 R p s.O sol. 490, s. 9-10.

39 М. О g i ή s k i, M yśl o rzeczy w o je n n e j (druk ulQtny). P rz e g lą d H is t o r y c z n y — 6

(13)

W zw iązku ze sporam i orien tacyjn ym i w r. 1791 przypom n iał Friese pism o „N e qu id“ , w k tórym „je d e n z nin iejszych pruskich stronników w ielkiego im ienia ... sądził b y ć potrzebą obudzić sw y ch w sp ółob y w a telów bębnem druko-wanym (sic), w B erlin ie R um or-zettel luib karta gw aru nazw anym , aby wraz w y cięto lasy pograniczne Prusom i bez odw łok i bu dow ano p a - lanki lub obsieki na tych m iejscach przeciw napadom ustaw nie w tenczas z ow ej strony sp odziew an ym “ 40. D o w o jsk o w y ch p om y słów Jana P o ­ tockiego p ow rócim y jeszcze, tu zaś należy stw ierdzić, że w ielka sensacja, jaką na w iosnę 1788 r. w y w oła ło pism o „N e qu id“ miała w pierw szym rzędzie polityczn y charakter.

N iebezpieczeństw o pruskiego zaboru nie b y ło m ajakiem w y lęg łym w „zagrzanej g ło w ie “ krajczyca. N apięcie w spraw ie Gdańska, przesu­ nięcia w ojsk ku granicom i przenikające z eu ropejskich gabin etów za­ m ienne plan y H erzberga, w szystko to spraw iało, że o b a w y w P olsce b y ły żyw e i je śli przedw czesne, g d y chodzi o bliską groźbę inw azji, to w pełni uzasadnione ogólną tendencją zaborczą p olityk i pruskiej. D em askow anie tej polityk i i budzenie w narodzie gotow ości obronnej b y ło bardzo nie w smak gabin etow i berlińskiem u pod ejm u jącem u w ob ec P olski p o d w ó j­ ną g rę szantażu i p rzyja cielsk ich ofert. G dy Engeström doniósł B u ch - h olzow i o piśm ie Jana P otock iego, poseł pruski „m usiał brać aż proszki u śm ierzające“ 41 i w edłu g słów Stanisława Augusta w W arszaw ie „c o k o l­ w iek tchnie duchem pruskim w w ielkiej stąd zostaje ferm en ta cji“ 42. Z a ­ straszony król starał się „w m a w ia ć w Buchhołza, że ta płocha p ory w czość m łodzieńcza n ie pow inna ciągnąć za sobą żadnej konsekw encyi, a m iano­ w icie n ie pow inna d w orow i berliń skiem u żadnego czyn ić zastanow ie­ nia“ 43. W n iem niejszym k łop ocie b y ł Buchholz, k tóry w rozm ow ach na temat „d zieciń stw a“ Jania P otock iego uważał za wskazane „u rzę d o w n ie “ składać deklaracje Stanisław ow i A ugustow i, „że je g o pan o żadnym za­ borze P olski nie m y śli“ 44. O trzym aw szy instrukcję z Berlina poseł pru ­ ski ośw iadczył, „ż e pan je g o m ocn o jest urażony o su p ozy cyje tutejsze ja k o b y on zam yślał czynić zabór w P olszczę“ 45. M im o tej „u ra z y “ po kil­ k u dniach rezydent polski w B erlinie Z a b łock i przekazał do W arszaw y urzędow ą deklarację m inistra Finckensteina, dem entującą pogłoski o za­ b orczych zam iarach P r u s 4B. „P o ogłoszonym tutaj upew nieniu pruskim — pisał Stanisław A ugust ·— ostygł ferw or w zbu dzon y przez Jana P o ­ tockiego m iędzy m łodzieżą“ 47. Owa deklaracja pruska stanow iła w ażny m om ent w kształtow aniu się n astrojów p olityczn y ch przed S ejm em Czteroletnim . P rusy zaczęły się bardziej liczy ć z polską opinią, na skutek czego dom in u jące do tej p ory antypruskie obaw y zaczęły ustępow ać w R zeczypospolitej w ob ec w zrastających dążeń do em an cypacji spod car­ skiej kurateli. Głośne w ystąpienie Jana P otock iego pociągając za sobą

'·" A n ty m em o ria ł nad in teresam i teraźn iejszy m i polskim i..., s. 3-4. 41 P am iętn ik i W a w rzy ń ca Hr. Engeström a, s. 70.

42 S tan .A u gu st do C ortice łle go 19 IV 1788, Zb.Pop.424. 48 S tan .A u gu st d o C orticełleg o 2 4 I V 1788, Zb.Pop.424.

44 Stan. A u g u st do Szcz. P o to c k ie g o 28 IV 1788, Rps. Czart. 2889, s. 155-160. 45 S tan .A u gu st do C orticełlego 7 V 178% Zto.Pop.424.

46 Stan. A u g u st 10 V 1788 d o G la y re ’a (E. M o t t a z, op. cit., s. 68) i D e b ole g o (Zb.Pop.417).

(14)

D E B IU T P O L IT Y C Z N Y J A N A P O T O C K IE G O 697

dek laracje pruskie odegrało niew ątpliw ie sw ą rolę w ogóln ym rozw oju sy tu a cji p olityczn ej. O znaczeniu tego w ystąpienia ży w o pam iętał król jeszcze półtora roku później, k ied y to ośw iadczył L uccesiniem u: „O d w a­ szej stron y co rok n ow y m zaborem nas straszono. W szak w iesz w. pan, że na początku roku 1788 tak m ocn y b y ł ogłoś takow y, iż to b y ło pow od em przebrania Jana P otock iego i w szystkich okoliczności z tamtą złączo­ n y ch “ 48.

N im u spokoiły się fale w yw oła n e antypruską b om b ą k rajczyca, czci­ ciel „ołtarza opin ii“ zaczął w sw ych dalszych pism ach czyn ić w y cieczk i przeciw Stackelbergow i. P ierw sze ogóln ik ow e napom knienie w „Essai de lo g iq u e “ w spraw ie pob y tu olbcych w ojsk na terenie R zeczypospolitej puścił am basador m im o uszu, m ów iąc, „że tym gardzi, że go to nie ob ch o­ dzi czy to będzie drukow ane czy n ie“ 49. Jan P otock i jednak — w edłu g słów Stanisława Auigusta — „n ie przestaje rodzić pisma dziwaczne, a m ia­ n ow icie takie, które na koniec nie tylk o Prusaków , ale i M oskw ę obu ­ rzą“ 50. K ra jczyc, podrażniony w yn iosłością ambasadora, udzielił Stackel­ b ergow i le k c ji d ob ry ch o b y cza jó w w pisem ku pt. „C iv ilité puérile et h on ­ n ête“ . Jan P otock i spisał z głupia fran t zasady sa v o ir-v iv re ’u w rodzaju :

„S ą w k ażd ym dom u m eble tylk o dla ozdoby, ja k o to żyrandole, lichtarze itp. G ospodarz domu nie jest obow iązan y ofiarow ać je gościom , lecz sprzęty pożyteczn e ja k o krzesła i stołki musi im dać nieodlbicie“ , luib „G osp odarz dom u pow in ien zawsze sam podaw ać krzesło, a gdy senator lub kaw aler orderu niebieskiej w stęgi chce go w y ręczy ć, pow in ien od p o­

w iedzieć ·— Proszę się nie fatygow a ć, m am do tego in n ych lo k a jó w “ . T o złośliw e szczebiotanie zam ykał autor konkluzją: „P on iew a ż pożyteczna jest krajow i, aby w n im obchodzenie się przy zw oite b y ło rozpow szech ­ nione, w noszę zebranie podpisów i zobow iązania się, aby nie chodzić do dom ów , k tórych gospodarze przepisów tych zach ow yw ać nie zech cą“ 51. Choć P otock i nie w ym ien ił tu Stackelberga w ręcz, „a le — w edłu g słów Stanisława Augusta — tak jasno w ytyk a je g o w praw dzie trafiające się próżne niegrzeczności, które spotkały osobiście i tego P otockiego, że się w tym piśm ie sam poznał am basador“ . Już b ez om ów ień zaatakow ał k ra j­ czyc Stackelberga w nieznanym nam piśm ie, w k tórym opow iad ał się, „ż e w praw dzie nam należy trzym ać z M oskwą, ale że M oskw a nie pow in n a- b y tu trzym ać am basadora kosztow nego bez p o trze b y “ 52. W obszernym m em oriale bez tytułu skierow an ym do króla, k tóry znalazł się w ręku Sta­ nisław a Augusta 1 m aja 17 8 8 53, zapew niał P otocki, że sejm uchw ali podat­ ki, jeśli będzie pew ien, że fundusze sk arbow e nie będą użyte „n a tak zbęd­ ne i niesłuszne w yda tk i“ ja k „k u pow an ie i przepyszne m eblow an ie pała­ có w dla o b cy ch am basadorów , co jest w ob ecn ym czasie absolutnie zb y ­ teczne“ 54. T ego już b y ło za w iele Stackelbergow i. Pism a krajczyca „ż y w o piknęły am basadora“ , k tóry zaczął „przebąkiw ać, że lubo m łodzika św i­

48 S tan .A u gu st do D efoolego 15 V I I I 1789, Zb.Pop.,4Ί4. 49 S tan .A u gu st do D efoolego 3 V 1788, Zb.Pop.417. r,° S tan .A u gu st d o C ortice lle go 10 V 1788, Zb.Pop-424.

31 T łu m a cze n ie polsk ie ca ło ś ci tego pism a z n a jd u je się w P am iętn ika ch W a­ w rzy ń ca hr. E ngeström a. s. 68-70.

62 S tan .A u gu st do D eb ole g o 17 V 1788, Zb.Pop.417. ss S tan .A u gu st do D eb ole g o 14 i 17 V 1788, Z'b.Pop.417.

(15)

staka, jak on m ów i un polisson, czynnościam i gardzić tylko trzeba, jednak b y ć m oże, że przy jd ą jakie rozkazy od dw oru w zględem niego przy k re“ . Stanisław A ugust w ob ec groźb y in terw en cji z P etersburga znalazł się w położen iu „n iezm iernie am barasującym “ , b o w ie m „tru dn o z ty ch rze­ czy po naszemu robić crim en status, a p rz y tym im ię znaczne i m ateryja popularna m ów ią za p iszącym “ 35. U ch w ycił się w ięc król m yśli, aby p o z b y ć się Jana P otock iego ze stolicy. Paryska ciętość czciciela „opin ii p u b liczn ej“ b yła nie do pogodzenia z atm osferą stackelbergow skiej W ar­ szawy.

Stanisław A ugust rozw inął ożyw ion ą działalność, aby za pośredn ict­ w em Szczęsnego P otock iego, czy też p rzeb y w a ją cy ch w W iedniu matki i żon y k rajczyca w y w a b ić g o do Tulczyna luib za g r a n ic ę 58. „J eśli w y je - dzie — pisał k ról — będzie to tutaj dla m nie o jed en cierń m n ie j“ 57. A b y sk łon ić rodzinę P otock ieg o do usunięcia g o z W arszaw y, Stanisław A ugust szczegółow o in form ow ał sw ego rezydenta w W iedniu C orticełlego 0 dziw actw ach k rajczyca. „M a sługę T urczyna — pisał król — k tóry zra­ zu za karetą u niego stawał i słu żył m u ja k o lokaj. Teraz go z sobą obok w karecie w ozi. W idziałem to w łasnem i oczym a “ 58. P o kilku dniach: „P rz y b ra ł soibie teraz za sługę jakiegoś kozaka ekskonfederata barskiego, na jed n o oko ślepego, z kozacka ubranego, k tóry mu posłu gu je u stołu i za karetą“ 59. B aw ił w ów czas przejazdem w W arszaw ie m łody książę B elm on­ te V entim iglia. Engeström , k tóry zaprzyjaźnił się z ty m „m a ją cy m w iele d ow cip u “ sy cy lijczyk iem , pisał o nim w sw ych pam iętnikach: „C h w alił się on, że m ając lat czternaście został w trącon y do w ięzienia za to, że na zgrom adzeniu stanów m ów ił przeciw k o rządow i. Raz m i pow iedział: P rze­ śladuję despotyzm , gdzie go tylk o napotkam, a gdy słyszę A nglika lub Francuza, k tóry chce utrzym yw ać, że ob y cza je jeg o narodu są je d y n e do­ bre i m ądre, to także despotyzm i jako despotyzm prześladow ać m uszę“ 60. Ten m łody książę w łoski z „zapaloną g łow ą “ , b yła to bratnia dusza dla naszego k rajczyca. Otóż, ja k w iem y, Jan P otock i chadzał na bale w kurtce 1 szaraw arach, i p rz y ją ł księcia B elm onte „ w tym że stroju u siebie, ale b o ­ so i boso po ogrodzie sw oim z nim chodził i o d niego obietn icy w yciągał, że w S y cy lii rew olu cy ją będzie r o b ił“ 61.

E kstraw agancje krajczyca odzw ierciedlały stan kryzysu n erw ow ego, który przech odził na w iosnę 1788 roku. O w niepokój jest rów nież w i­ doczn y w w ielkiej i nieobliczalnej ru ch liw ości P otockiego. Jak w iem y w n ocy 19 kw ietnia „ra p tow n ie“ w y je ch a ł na dziesięciodniow ą, „o b ja żd ż - kę“ pogranicza pruskiego. Z koń cem m aja k ról trium fow ał, że k ra jczy c p rzy ją ł zaproszenie Szczęsnego P otock iego do T u lc z y n a 62. A toli 11 czerw ­ ca napisał Jan z K ozien ic do Stanisława Augusta, że zaniechał pod róży do Ukrainy, lecz udaje się do W ielkopolski (miał stam tąd kan dydow ać na p o ­

55 S tan .A u gu st 17 V 1788 do D e b o le g o (Zb.Pop.417) i C o rticełlego (Zb.Pop.424)· 50 Stan. A u g u st do C o rticełlego 30 IV , 7, 14, 17.. 21, 31 V i 4 V I 1788 (Zb. P op . 424), S zczęsn ego P o to ck ie g o 10 i 23 V 1788 (Rps. Czart. 2888, s. 175 i 187) i G la y re ’a 10 i 21 V 1788 (E. M o t t a z, op-cit., s. 68 i 70).

57 S tan .A u gu st d-o G la y re’ a 21 V 1788, E. M o t t a z, op.ci't., s. 70. r,s S tan .A u gu st d o C orticełlego 10 V 1788, Zb.Po.p.424.

89 S tan .A u gu st do C orticełlego 14 V 1788, Z b .P op .424. 60 P am iętn ik i W a w rzy ń ca hr. Engeström a, s. 96 n.

Stan .A u gu st d o C orticełlego 28 V 1788, Zb.Poip.424. 62 S tan .A u gu st do C orticełlego 31 V i 4 V I 1788, Zb,Pop.424.

(16)

D E B IU T P O L IT Y C Z N Y J A N A P O T O C K IE G O 699

sła), „a b y zniszczyć opinię w aryjactw a, którą, jak to zauw ażyłem , zyska­ łem na p row in cji, a o którą byn a jm n iej nie zabiegam (que je n’am bitionne poinU du tout). Jeśli zdaję W .K .M ci spraw ę ze sw y ch pobudek, to w celu, aby W .K .M ość nie żyw ił żadnego niepokoju, tak ja k za pierw szym m oim w yjazdem . Proszę w yb a czyć, że piszę tak sw obodnie, ale sądzę, że nuda jest najbardziej odrażającym ze w szystkich sp osob ów jakim i można u ch y ­ bić k rólom “ (i3. N ie doszła jednak do skutku i ta w ypraw a, b o w ie m »pot­ kaw szy p rzy b yłą z W iednia żonę, p ow ró cił Jan P otock i z piękną Julią do W arszaw y. „O n się zdaje sp ok ojn iejszy “ donosił k r ó l G4. N ie długo jedn ak zabaw ił k ra jczy c w stolicy, w k rótce b o w iem z Poznania przepraszał listow nie króla, że nie· staw ił się na zaproszenie w Łazienkach, ale „ja k K aligula pragnie, aby W ielkopolska miała jed n o serce, które b y można zdobyć za jed n y m zam achem “ 65. To już b y ł jednak okres, kiedy i król, i inni m ów ili o „u sp ok ojen iu “ krajczyca. Jego bra t Sew eryn donosił, że „dziw a ctw a niektóre w u biorze zupełnie porzucił. Od innych n iektórych sposobów w idzenia m niej się z naszym i obyczajam i stosujących, rozu­ miem, że o d w y k n ie “ ee. W W ielk opolsce „b a rd zo sobie w iele u jął o b y w a - telów i w n iczy m nic zdrożnego nie zro b ił“ 67. W lecie 1788 m ijał w ięc u Jana P otock iego stan podniecenia nerw ow ego, k tóry tak w iele sensacji w y w o ła ł w k w ietniu i w maju.

Maj b y ł okresem bardzo intensyw nej tw órczości pu blicystyczn ej k ra j­ czyca. W k orespon den cji króla pow tarzają się w ciąż zdania: „Jan P otock i codziennie rodzi now e pisma, w szystkie dow cipne, ale też w szystkie nie­ roztropne, nie w edłu g dobrej p o lity k i“ 6S. „Z n o w u dw a pisma urodził w guście pierw szy ch “ 69; „U staw nie jeszcze rodzi pism a zapalające“ 70; „N ie przestaje rodzić pism a dziw aczn e“ 71; „Jeszcze sw o je dziw actw a i p i­ sma m n oży“ 72; „ W tym tygodniu trzy pism a w ypu ścił na św iat“ 73. W ob­ fitej tw órczości pisarskiej Jana P otock iego z m aja 1788 w iele zapew ne pow stało u tw orów nie znanych nam n aw et ze w zm ianek, o n iektórych m am y napom nienia w k orespondencji, w reszcie posiadam y teksty kilku. W szystko to b y ły pism a francuskie nie drukow ane i rozprzestrzeniane w kopiach. P odejm ow a n e przez P otock iego p ró b y druku zostały udarem ­ nione przez króla i marszałka M niszcha 74. M ożem y ustalić następujący w ykaz i przybliżon ą ch ron ologię tych utw orów .

1) „N e qu id detrim en ti Respuiblica c a p ia t“ (w ręczon e k r ó lo w i 18.IV.1788; d ru k . w „M a teria ła ch do d z ie jó w S e jm u C zte ro le tn ie g o ", t. I.).

63 J. P o to c k i do Stan. A u gusta, K ozie n ice 11 V I 1788 (tł. fran c.), Rps.Czart.929, s. 261 n.

04 S tan .A u gu st do C orticellego 18 V I 1788, Zb.Pop.424.

85 J. Pototíki do Stan.A ugusta, P ozn ań 27 V I 1788 (tł. fran c.). Rps.Czart.723,' s. 525-6.

08 S e w e ry n P o to c k i do Szcz. P oto ck ieg o , L u blin 3 V I 1788, W A P K r, A rch . S a n ­ g u szk ó w 771, t. I, nr 61.

67 Sew . P o to c k i d o S zcz.P otock ieg o, W arszaw a 19 V II 1788, Arch.Sang.771, t. 11,“ n r 35.

118 S tan .A u gu st d o C orticellego 3 V 1788, Zb.Pop.424. ω S tan .A u gu st do D eb o leg o 7 V 1783, Zb.Pop.417. 70 S tan .A u gu st d o C o rticellego 7 V 1788, Zb.Poip.424. 71 S tan .A u gu st do C ortice lle go 10 V 1788, Zb.Pop.424. 72 Stan.Aug.ust do D eb oleg o 14 V 1788, Zib.Pop.4117. 73 S tan .A u gu st do D efoolego 17 V 1788, Z!b.Pop.417. 74 S tan .A u gu st do D e b oleg o 3 V 1788, Zb.Pop.417.

(17)

2) ,,Des choses d o n t un chasseu r a be soin dans les fo r ê ts “ (‘b e z da ty, k op ia — destru k t w k oresp o n d en cji Stanisław a A u g u sta: R ps Czart. 929, s. 299-^-300). 3) „E ssai de lo g iq u e “ (oddane d o d ru k u 1.V.1788, d w ie k o p ie w k oresp on ­

d e n c ji S tan isław a A u gu sta: R ps Czart. 292, s. 191— 218).

4) „R e v e ille r n otre n ation assoupie...“ (bez tytułu, d a to w a n e ręką k ró la P rim i M aii 1788, a w sp om n ia n e w liś cie d o D e b o le g o z 14.V.1788. K op ia fran cu sk a w k oresp on d e n cji Stan. A u g u sta: R ps Czart. 929, s. 263—282. T łu m a czen ie p o l­ skie m y ln ie p rzy p isa n e Ign a cem u P otock iem u w Rps Ossoł. 527, s. 18— 32). 5) „ V o ix du P olon a is že lé “ (pism o n ieznane, n a k tó r e p o w o łu je się au tor w „R e ­

v e ille r n otre n ation assoupie...“ ).

6) P ism o n iezn an e z tytu łu , o p o w ia d a ją ce się za zw iązk am i z R osją , ale p rze ciw am ba sad orow i (O p iśm ie tym k ró l w zm ia n k u je w listach do D eb o leg o z 14 i 17 V.1788. N ie m iał go w ręku, ale zna ze słyszenia. P o to c k i się iprzyznał do au ­ torstw a. B y ć m oże, je s t to „ V o ix du P olon a is ž e lé “ ).

7) „C iv ilité p u é rile e t h o n n ête“ (pod ty m ty tu łem o p u b lik ow a n y p ols k i przek ład w „P a m iętn ik u “ E n gesłrom a. S tan isław A u g u st w liście d o D e b o leg o z 17.V. 1788 d a je tem u pism u tytu ł „C ou rs de p olite sse“ ).

8) „L es trem b leu rs“ (pism o nie. znane. W zw iązk u z n im S tan isław A u g u st p i­ sał d o D e b oleg o 17.V.1788: „p ism o pt. »L es trem ibleurs«, k tó re bezim ien n ie, ałe je s t w y ry ch to w a n e na m nie, ja k o b y m ja z zb ytn ie j b o ja źn i są sia d ów p rze­ szkadzał o ch o c ie ob y w a telsk iej d o o b r o n y krarjoweij“ ).

Treść n iektórych z ty ch pism om ów iliśm y uprzednio w zw iązku z po­ m ysłam i obron n ym i Jana P otock iego i je g o stosunkiem do Stackelberga. N ależy obecnie bliżej się zapoznać z „Essai de logiq u e“ i „R e v e ille r notre nation“ , pism am i rzu cającym i w iele światła na stosunek autora do aktual­ nej sytuacji polityczn ej i króla.

W iosna 1788 roku b y ł to okres głębok iego kryzysu skonsolidow anych o d r. 1776 rządów królew sko-am basadorskich w R zeczypospolitej. Stawało pytanie, czy dzięki w ojen n em u soju szow i z R osją uda się Stanisław ow i A u gu stow i w zm ocnić sw oje stanow isko, czy też w eźm ie górę opozycja m agnacka, gotująca się do obalenia dotychczasow ego system u rządów za pom ocą zb rojn ych k on fed era cji p row in cjon a ln ych w oparciu o R osję (Bra- nicki, Szczęsny P otocki, Sew eryn R zew uski) lub P rusy (A. Sułkow ski, M i­ chał Ogiński, K arol R adziw iłł, jako odrębna grupa Puław?/, a w ięc A dam C zartoryski oraz Ignacy i Stanisław P otoccy ). K ról w ob liczu potężn ej, ch oć n iejedn olitej, o p o z y cji m agnackiej ży w ił nadzieję, iż „p rzeciw k o tym w ielk im im ionom o p o z y cy jn y m ja m am znacznie przew ażającą siłę naro­ dow ą w przyw iązaniu średniej szlachty m ajętnej i tą spodziew am się w szystkiego dokonać i w teraźniejszej r o b o cie “ 75. B yło to złudzenie. P ro­ ces em an cypacji szlachty spod m agnackiej kurateli, do k tórego nie m ało się p rzyczyn iła polityka dworska, sp ow odow a ł w zrost sam odzielności i aktyw ności polityczn ej szlachty, która obecn ie burzyła się rów nież p rze ­ c iw królew sko-am basadorskim rządom. Jeśli b y szlachta poszła na aw an­ turę zb rojn ych k on federa cji prow in cjon aln ych , groziła w ojn a dom ow a i in terw en cja obca ·—- pow tórzen ie barszczyzny. W ty ch w arunkach w śród rozkołysanej m asy szlacheckiej kształtow ał się zaczyn późn iejszego

73 Stan. A u gu st do Defoolego 7 X I 1787. A G A D A rch . K ró le stw a P olsk ie g o 378, k. 366.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wierzchnie warstwy gleb na stokach pod drzewostanem ochronnym, w stosunku do graniczących z nimi gleb uprawnych, charakteryzują się zazwyczaj wyższą zawartością frakcji piasku

W literaturze poświęconej metodom bilanso- wym jest wiele pozycji odnoszących się do analogicznych problemów eksploatacyjnych, jednak brak jest jednolitego modelu, który

• As critical accumulation differs for different signal timings, it cannot be directly utilized input for control strategies. • A-priori construction of MFD for different

For a reliable reconstruction of the true elastic reflectivity, one can apply iterative migration or linearized inversion, where the misfit cost function is minimized by

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 34/3-4, 203-210 1991.. Dobra doczesne

w związku z pla­ nowaną budową prywatnego obiektu gastronomicznego, Z uwagi na interesiyącą z punktu widzenia historyczno-architektonicznego lokalizację (naturalny cypel na

Some elements of the table of survival in unemployment have a specific cognitive value, such as the survival probability (survival function) and the intensity of