• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 1981, nr 10

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 1981, nr 10"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

S S*!

(2)

C H R Z E Ś C I J A N I N .Żeby znać serce Boga..."

EWANGELIA

ŻYCIE I MYŚL CHRZEŚCIJAŃSKA JEDNOŚĆ

POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA

Rok założenia 1929 Nr 10., październik 1981 r.

„ŻEBY ZNAC SERCE BOGA...”

CZYSTE SŁOWO

NOWE ŻYCIE W DUCHU

LISTY OD SŁUCHACZY „GŁOSU EWANGELII”

WATCIIMAN NEE (10) LISTY DO REDAKCJI KRONIKA

Miesięcznik „Chrześcijanin” wysyłany jest bezpłatnie; wydawanie jednak cza­

sopisma um ożliw ia wyłącznie ofiarność Czytelników. W szelkie ofiary na czaso­

pismo w kraju, prosim y kierow ać na konto Zjednoczonego Kościoła Ewange­

licznego; NBP Warszawa, XV Oddział M iejski, Nr 1153-10285-136, zaznaczając cel wpłaty na odwrocie blankietu. Ofiary wpłacane za granicą należy kierować na oprocentowane konto Zjednoczonego Kościoła Ewangelicznego Nr 1517/037874/

/99976G w Banku Polska Kasa Opieki SA, I Oddział w Warszawie, ul. Czackiego 21.

W ydawca: Prezydium Rady Zjedno­

czonego Kościoła Ewangelicznego w PRL. Redaguje K olegium : Edward Czajko (sekr. red., W . 29-36-91), M ieczysław K wiecień, Marian Su­

ski, Ryszard Tomaszewski.

Adres Redakcji i Administracji:

60-441 W arszawa 1, ul. Zagóm a 10.

Telefon: 29-52-61 (w. 5). M ateriałów nadesłanych n ie zwraca się.

Indeks: 35462.

RSW „Pr asa-Ksi ążka-Ruch ’ ‘, War­

szawa, Smolna 10/12. Nakł. 5500 egz.

Obj. 3 ark. Zam. 626. L-127.

W ta k i sposób k to ś ostatnio o kreślił cel ży cia czło w ieka w ierzącego — podczas sp o tk a n ia je d n e j z g rup m o d lite w n y c h zb iera ją cych się p ry - w a tn ie poza n o b o że ń stw a m i zborow ym i.

P oruszyło m n ie to św ia d ec tw o i w y ra źn ie u św iadom iło m i tę praw dę.

Cała B ib lia p rzed sta w ia losy w ie lu lu d zi i one w s z y s tk ie sk u p io n e są w o k ó ł d w ó ch biegunów :

1) p rze d sta w ia ty p y lu d zk ie w y ra ża ją c e ch a ra kter sw ojego protoplasty, sw ojego ojca. O jcem jednego ty p u je s t sza ta n (por. Ja n 8,42.44): „ R zekł im Jezus: G d yb y Bóg b y ł w a szy m O jcem , m iło w a lib y ście m n ie. Ja bo­

w ie m w y sze d łe m od Boga i oto je ste m . ... O jcem w a s zy m je s t diabeł i chcecie postęporoać w e d łu g pożądliw ości ojca waszego. On b y ł m ężo- bójcą od p o c zą tk u i w p ra w d zie nie lo y trw a ł, bo w n im nie m a p r a w ­ dy. ... J e st kła m c ą i ojcem k ła m s tw a ”. M a m y w s ze lk ie praw o, b y w ierzy ć ty m słow om , p o n ie w a ż w y p o w ie d zia ł je sam Jezus.

T ę serię n e g a ty w n y c h biografii, o d zw ierc ie d la ją cy ch o d stęp stw o od B o­

ży ch planów , ro zp o czyn a „ p ierw szy A d a m ” (por. 1 K or 15,45a), po n im zaś podąża K a in i w szy sc y ludzie tego rodzaju.

2) L ecz B ib lia nie p o p rze sta je na opisie ty lk o te j serii lu d zk ic h c h a ra k­

te ró w ; je s t przede w s z y s tk im n a sta w io n a na w z o ry p o zy ty w n e . Dlatego p rze d sta w ia ró w n ie ż je d n o stk i, ro d zin y i całe g ru p y w yra ża ją ce nowy;

p ię k n y ch a ra kte r sw ojego p ro to p la sty, sw ojego O jca — „ostatniego A d a ­ m a ” i „drugiego C zło w ie ka ” (por. 1 K or 15, 45. b.47), k tó r y m je s t Pan Je zu s C h rystu s. (W sa m ej ty lk o księd ze R o d za ju w y s tę p u je m .in. siedem postaci re p re ze n tu ją c y c h „ charakter J e zu so w y ”. Są to: A b el, Enoch, Noe, A b ra h a m , Iza a k, Ja k u b i Józef.) W yłą czn ie z tego p o w o d u są oni zapisani z ło ty m i litera m i w W ie lk ie j K sięd ze W iary, ja k o ty m św ia d czy list do H e b ra jc zy kó w rozdz. 13 w p ie rw szy c h 22 w ierszach.

I w ty m w ła śn ie tk w i cała ta jem n ica , dlaczego B iblia p rze d sta w ia losy ta k w ie lu ludzi. J e j A u to ro w i, D uchow i Ś w ię te m u , chodzi bow iem o je d ­ no: o p rze ko n a n ie C iebie i m n ie, że 1) ze sw ojego pochodzenia i n a tu ry n a le ży m y do u p a d łe j lin ii „pierw szego A d a m a ”, i z tego p o w o d u lg n ie m y do grzechu i zła, p o n iew a ż o b ja w ia się w ludziach n aturalnych, cha­

r a k te r praojca, k tó r y m je s t szatan. 2) D uch Ś w ię ty bow iem dlatego je s t p o sy ła n y przez O jca i S y n a , że b y zb a w ić te n stw o rzo n y prze z Boga nie odpadły od N iego rodzaj lu d zk i. A w ięc to yjyłącznie D uch Ś w ię ty o d ­ r y w a i w y w o łu je czło w ie ka od „upadłego ro d u A d a m itó w ” i przyłącza do no w ej, szla ch etn ej lin ii ludzkości, i ta k p rze z la skę w ia ry i m oc D ucha Ś w ięte g o zo sta je m y zro d zen i na now o przez tego „ostatniego A d a m a ” i „drugiego, n ieb ia ń skieg o C zło w ie k a ”, k tó r y m je st Jedn o ro d zo n y S y n B oży, J e zu s C h rystu s. D zieje się w ty m celu, że b y ś m y p o w ię k szy li now ą rodzinę lu d zi w y ra ża ją c ych Jego charakter, Jego pochodzenie, Jego ród, Jego spraw ę. D uch Ś w ię ty w ła śn ie p rze d sta w ia się w s z y s tk im na k a r ­ tach B iblii, ja k o T en k tó r y z a jm u je się tą n a jtr u d n ie jszą i ta je m n iczą pracą: p rze m ie n ia n iem dzieci i sług szatana — na czło n kó w ro d zin y i sług K ró la C h w ały. W p e w n y m epizodzie m is y jn y m ta k p la styc zn ie w y ra ża tę m y ś l Bożą p o w o ła n y A p o sto ł Jezu sa C h rystu sa , św . Paw eł, głosząc: „Aby o tw o rzyć ich oczy, odw rócić od ciem ności i od w ła d zy szatana do Boga, a b y dostąpili o dpuszczenia g rzech ó w i p rze z w ia rę w e m n ie (słowa S a ­ m ego Jezusa) w sp ó łu d zia łu z u św ięc o n ym i. N ie b y łe m n ie p o słu szn y te m u w id ze n iu n ie b ie sk ie m u , dlatego te ż głosiłem , aby się u p a m ięta li i n a ­ w rócili do Boga i spełniali u c z y n k i godne u p a m ię ta n ia ” (por. D zieje Ap.

26,18 nast.). I w ła śn ie — z lu d zk ie g o p u n k tu w id zen ia patrząc, n a spraw ę zba w ien ia — je s t to n ajradośniejsza w iadom ość, którą głosi B iblia. Od stro n y W szechm ogącego Boga w yg lą d a to ta k, że chce O n sw oje dzieci doprow adzić do pełnego poznania głębin Sw ego Serca. To je s t Jego cel!

A w ięc dlatego m a m y w B ib lii ta k w iele opisów życia ludzi: jed n ych , k tó rzy w yra ża ją ch a ra kter jednego p ro to p la sty i drugich, k tó rzy re p reze n ­ tu ją ch a ra kte r i ro d za j życia drugiego, a w ięc albo „ojca k ła m s tw a " — diabła albo „Ojca w ieczn o ści” — J e zu sa C hrystusa.

A ponadto k a ż d y p rze ja w zła w ży c iu lu d zi w ierzą cych — to grzech, czyli o b ja w ch a ra kte ru i życia szatana. D latego w ięc w s ze lk i grzech w ży c iu lu d zi w ierzą c yc h — to śm ie rteln e ostrzeżenie: « T w o je życie za­

c zyn a zatracać ch a ra kte r J e zu so w y i za c zyn a objaw iać cechy ch a ra kteru szatana, ojca w s ze lk ie j niepraw ości. U w ażaj co robisz! „Każde u je m n e słow o o k im ś je st m o d litw ą do sza ta n a ” (W. Trobisch, w : K tó rę d y do m a ł­

że ń stw a , w y d . S ło w a P raw dy). Z w róć się zn ó w do Tego, k tó r y je st T w o im p r a w d z iw y m O jcem — do Boga! Z y j i o b ja w ia j życie i cha ra kter Jezusa C hrystusa! O n je s t ty m S y n e m U m iło w a n y m , w k tó r y m sw o je n a j­

w ięk sze upodobanie zn a la zł W szechm ogący Ojciec. P oznaj serce Boga, że O n chce tego sam ego od Ciebie; dla C iebie czytającego te słow a św ia d ectw a .»

M. Kw.

(3)

C z y s t e s ł o w o

Słowo Boże jest najlep szy m źródłem w ie­

dzy dla człowieka, k tó ry p rag n ie szczerym se r­

cem służyć sw em u Stw órcy. Słowo to jest n a ­ pisane doskonale, a p raw d y Boże są w nim u jęte w sposób p rzy stę p n y dla każdego. W dzi­

siejszych czasach sp o ty k a się jed n a k sporo lu ­ dzi, k tórzy nienależycie „posługują sią ” Sło­

wem Bożym, w y k ręcając je i dodając do niego swoje nauki, k tó re zasłaniają p ra w d y biblijne.

W ten sposób Pism o Sw. jest tłum aczone w e­

dług w łasnego u znania i poznania zanieczysz­

cza tę w spaniałą czystość Słow a Pańskiego , i jest sprzeczne z Bożym postanow ieniem . Dzi­

siaj są ludzie, k tó rz y w y ry w a ją z k o n tek stu poszczególne w ersety i b u d u ją — z dodatkiem swej ludzkiej filozofii — nauki, k tó re są w św ietle Słowa Bożego nie do przyjęcia. D latego m usim y pilnie uw ażać i zgodnie z Słow em Bo­

żym nie przyjm ow ać n a w e t do swego dom u takich „biblistów ” (por. II J a n 10,11). D iabeł przyszedł do C h ry stu sa i w p o d stęp n y sposób użył Słow a Pańskiego; Zbaw iciel jed n a k dał mu n ależytą odpraw ę poniew aż Sam , najlep iej ze w szystkich ludzi żyjących n a ziem i, znał Słowo Boże (Mat. 4,1-10). T rzeba jasno w yzna­

wać, że c e n traln ą postacią Słow a Bożego jest Osoba P a n a Jezu sa C h ry stu sa i że całe Pism o Św ięte, a więc i S ta ry T estam en t składa o N im św iadectw o (por. Łuk. 24,17; J a n 5,39,46-47).

Doskonałe Słowo św iadczy o D oskonałym P a ­ nu. O fiary S tarego T e sta m en tu w skazyw ały na to, że kiedyś będzie złożona jed n a doskonała ofiara Syna Bożego. W ięc sp ra w a składania ofiar ze S tarego T estam en tu nie dotyczy nas jako chrześcijan, gdyż jed n a o fiara została zło­

żona, gdy n a K rzyżu G olgoty u m a rł P a n .Jezus.

Słowo Boże w yraźnie uczy, że ju ż w p ierw ­ szym okresie ch rześcijaństw a znaleźli się lu ­ dzie, k tó rz y chcieli — na naw róconych z pogan dzieciach Bożych — w ym usić aby czcili sabat, obrzezyw ali się, żyli po żydow sku itd. D uch Ś w ięty jed n a k nie pozwolił, aby C h ry stu s był przysłonięty; b y bardziej czczono dzień sabatu, niż P an a sabatu. N ow otestam entow ych w ierzą­

cych obow iązuje: „W strzym yw anie się od m ię­

sa ofiarow anego bałw anom , od k rw i, od tego co zadław ione oraz n ie rz ą d u ” (Dz. Ap. 15,29).

0 tych, k tó rz y żyją i zm uszają żyć in n y ch po żydow sku Pism o Św ięte m ówi, że odłączyli się od C h ry stu sa i w ypadli z łask i (Gal. 5,4). C hrys­

tus jest końcem zakonu (Rzym. 10,4).

Nie m ożna więc plątać, ale należy w yraźnie 1 z m odlitw ą zastanaw iać się n a d poszczegól­

nym i słow am i sam ego Boga i odkryw ać w nich

„Słowa Pańskie są słow am i czystym i...”

Ps. 12,7

wielkość P a n a Jezusa. Jego Osoba w y w arła nie­

zachw iany w pływ n a w ielu ludzi, k tó rz y żyli na p rzestrzen i w ieków. C h ry stu s jako praw d zi­

wy Bóg (I J a n a 5,20) w y w a rł n a ty ch k tórzy s ta ra li się M u służyć doskonały p rzy k ła d życia i pobożności. A postoł P aw eł uznał, że w szystko poza C h ry stu sem — to śm iecie (por. Filip. 3,7- -8). A przecież będąc gorliw ym Ż ydem w szy­

stko czynił, co n akazyw ał zakon. M usiał jednak uznać wyższość Syna Bożego n a d sw oją fa ry - zejską pobożnością. P a n Jezus C h ry stu s żyjąc na ziem i głosił zawsze w spaniałe czyste Słowo Boże, gdyż jest Bogiem (por. J a n 1,1.18.20.28;

Rzym 9,5). On jest obdarzony w ielką m ądrością i mocą i Jego Słow a w p raw iały w zdum ienie ludzi. N auka Jego jest ta k w spaniała, że w ielu z ty ch k tó ry m ją głosił, uznało w N im Swego P an a i Zbaw iciela. C h ry stu s jest najlepszym przykładem ja k należycie głosić Słowo Boże.

Jego kazanie i w skazów ki duszpasterskie dla poszczególnych osób, są dla chrześcijan niew y­

czerpanym źródłem n a u k i i poznania. Jezus C hrystus zdecydow anie w zyw a ludzi, by się u pam iętali i nie szczędzi słów pociechy bied­

nym i utrap io n y m . Słow a m ocy, spraw iające zdrow ie w ypow iadał dla chorych oraz w skrze­

szał u m arłych. Słowo trz e b a um ieć w łaściw ie użyć i zastosow ać; nie m ożem y odrodzonem u z D ucha i P ra w d y chrześcijaninow i mówić, że­

by się odrodził i nie m ożna też tych, k tórzy obficie d a ją n a sp ra w y Boże grom ić Słowem z M alachiasza 3,8-10, k tó re odnoszą się do tych, k tó rzy nic nie d ają lub skąpią. T rzeba zawsze użyć takiego słow a, k tó re jest w d anej sytu acji p rzy d atn e dla d anej osoby lub spraw y. W ielką biedą jest używ anie Słow a Bożego przez ludzi, k tórzy m ają się za w ierzących w sposób jaki im odpow iada, m ieszając to Słowo nieraz p ro ­ w adzą siebie i in nych do k a ta stro fy duchow ej.

Aby u k ry ć swe niechrześcijańskie życie i u k ry ć swój św iecki c h a ra k te r ludzie uspraw iedliw ia­

ją się w ersetam i ze Słow a Bożego, k tó re od­

nosi się do niew ierzących. W iem y, że proroc­

tw o P ism a nie podlega dow olnem u w ykładow i (II P t. 2,20-21). Słowo Boże w y kłada się nie przez ludzką filozofię czy u ro je n ia oparte na żyw iołach tego św iata, lecz w y kłada się w y­

łącznie Słow em Bożym: jedne w ersety d ru g i­

mi. Biblia — to w spaniała budow la, k tó ra cza­

sam i ludzie ru jn u ją . U lubionym u ryw kiem Słowa Bożego często cytow anym są słow a z L i­

stu do R zym ian 3,10: „Nie m a spraw iedliw ego ani jednego” . W te n sposób s ta ra ją się jakoś uspraw iedliw ić przed Bogiem i otoczeniem i do­

pasow ują do siebie w ersety, k tó re odnoszą się

3

(4)

do świata, w którym rzeczywiście nie ma spra­

wiedliwego ani jednego. Z tego tekstu wynika jednak, że ci ludzie mają „jad żmij i pod war­

gami”, są bluźniercami i nie poznali Boga. Nie można więc Rzym. 3,10-18 odnosić do ludzi którzy znają Pana. Biblia wyraźnie w w ielu miejscach nazywa wierzących sprawiedliwym i, a niewierzących — niespraw iedliwym i lub bez­

bożnikami. Trzeba jasno zdawać sobie sprawę, że wierzący człowiek jest spraw iedliw y w Pa­

nu Jezusie (por. II Kor. 5,21; Rzym. 1,16-17;

Heb. 2,4). Nie można więc życia, które nie podoba się Bogu usprawiedliwiać Słow em Bo­

żym, gdyż w te n sposób podw ażam y a u to ry te t samego* Boga. To m y się m am y podporządko­

wać Bogu, a nie Bóg nam ! Słowo Boże m usi mieć w łaściw e zastosow anie w naszym życiu

— jako w ierzących w P ana. Tego Słowa, które jest Św ięte i Czyste, nie m ożem y sam ow olnie in terp reto w ać (w ykładać), jak nam „ p a su je ” ; lecz z Bożą pom ocą czytając i w słuchując się w nie, m am y z w ielką rozw agą je przyjm ow ać i w ykonyw ać. J e s t to bow iem Czyste Słowo sam ego Boga w naszym codziennym życiu.

Ludwik Skworcz

Nowe życie w Duchu

Rzym. 8,12-17 12 Tak więc, bracia, jesteśm y dłużnikami nie

ciała, aby żyć w edług ciała (Rzym. 6,7.18).

13 Jeśli bowiem w edług ciała żyjecie, um rze­

cie: ale jeśli Duchem sprawy ciała umar­

twiacie, żyć będziecie (Gal. 6,8; Ef. 4,22-24;

Mat. 18,8; Kol. 3,9; I Kor. 9,27; Gal. 5,24).

14 Bo ci, których Duch Boży prowadzi, są 15 dziećmi Bożym i (Gal. 4,6; 5,18). Wszak nie

w zięliście ducha niew oli, by znów ulegać bo jaźni, lecz w zięliście Ducha synostwa, w którym wołam y: Abba, Ojcze. (I Tym 1,7;

16 I Jn. 4,18; Gal. 4,5.6; Mk 14,36)! Ten to Duch świadczy wespół z duchem naszym, że dziećmi Bożymi jesteśm y (II Kor. 1,22;

17 I Jn. 5,10). A jeśli dziećmi, to i dziedzicami, dziedzicami Bożym i, a współdziedzicami Chrystusa, jeśli tylko razem z Nim cierpi­

m y, abyśm y także razem z Nim uw ielbieni byli (Gal. 3,26.29; 4,7; Dz. 21,7; I Kor. 1,9;

II Tym. 2,3.12; I Ptr. 4,13; 5,1; Obj. 21,7).

Oto rozpoczyna sę now y odcinek listu, co zaznaczone jest zwrotem: „Tak w ięc, bracia”.

Zarazem jednak pozostajem y w kręgu dotych­

czasowych treści. Chrześcijanie nie są już „w ciele”, tylko „w D uchu”. Doceniliśm y w pełni wielkość i odwagę tych stwierdzeń. Co z nich wynika? Jak wygląda życie chrześcijan, któ­

rym podarowany został „zamysł Ducha”? Czy toczy się odtąd samoczynnie? Czy przepełnia je napięcie i entuzjazm, dzięki którym w szy­

stko przychodzi bez wysiłku? Wielu się tego spodziewa, również w ielu spośród nas, a sło­

wa wiersza 14: „...ci, których Duch Boży pro­

wadzi...”, m ogłyby oczekiwania te jeszcze po­

twierdzić i umocnić. Jakże nęci takie wzniosłe życie, w którym dzięki prowadzeniu przez D u­

cha oszczędzono by nam działania jna własną odpowiedzialność... Paw eł z całą stanowczością mówi jednak, że ta wygoda nie jest nam pisa­

na. M ieszkający w nas Duch Boży nie w yw ie­

ra przymusu, a zbawienie nie likw iduje nasze­

go „ciała”, które z nieograniczoną energią na­

dal zajm u je się sw oim i spraw am i. Tw ierdzenie, że jesteśm y uw olnieni „od zakonu • grzechu i śm ierci”, pozostaje nienaruszone i w łaśnie dzięki te m u znaleźliśm y się w sam ym sercu wolności; i sam i m usim y jej strzec.

(W iersz 12). P aw eł zaczyna od pozytyw ne­

go stw ierdzenia: „B racia, jesteśm y d łu żnika­

m i". M ożliwe, że początkow o rzeczyw iście m iał zam iar m ówić o naszym długu z ty tu łu cudo­

w nego zbaw ienia, ale nagle zbacza z tego to ru i przez niespodziew ane zaprzeczenie uderza z ty m w iększą siłą: „dłużnikam i (a 1 e) nie d a ­ la ”. Choćby nasza sta ra , egoistyczna isto ta b y ­ ła jeszcze ogrom nie silna, choćby narzucała sw oje roszczenia i żądania, m y nie m am y już wobec n iej zobow iązań dłużnika, k tó ry m usi spłacać sw oje długi. W konsekw encji ra d y k a l­

nej zm iany, jak a n astąp iła w sto su n k u dp daw ­ niejszego okresu (rozdz. 7), nie m usim y dłużej

„żyć w edług ciała”, tzn. stosując się do reguł i życzeń w łasnego „ ja ”.

(W iersz 13). Nie m usim y, ale w każdej chw ili m ożem y. P a w e ł ostrzega przed ty m z najgłębszą pow agą: „ Jeśli bow iem w edług d a ­ ta żyjecie, um rzecie". Pisze ta k do daw no n a ­ w róconych, do narodzonych n a nowo chrześci­

jan, k tó ry m dopiero co pośw iadczał, że m iesz­

ka w nich D uch Boży. Nie n apisałby ty ch słów, gdyby posiadanie D ucha autom atycznie w ykluczało w szelkie niebezpieczeństw a. Bogu dzięki, istn ieje pew ność zbaw ienia, posiadam ją w każdym m om encie, w k tó ry m odw racając w zrok od siebie k ie ru ję go z w ia rą n a Jezusa i n a Jego dzieło zbaw ienia. Z arazem posiadam wolność, a to znaczy, że n ieu sta n n ie p o d ejm u ­ ję decyzje. M o g ę w ięc znow u zacząć żyć

„w edług ciała”. A to b y n a jm n ie j nie je s t dla chrześcijan posiadających D ucha sp raw ą obo­

ję tn ą i nieszkodliw ą, bo w łaśnie dla nich ozna­

cza ś m i e r ć . Nie u sta je bow iem sp raw ied ­ liwość Boża, k tó ra nie m a w zględu n a osobę.

Trzeba, abyśm y i w ty m w y p ad k u pam iętali,

co w N ow ym T estam encie rozum ie się pod po­

(5)

jęciem „ciała” (por. k o m entarze do Rzym. 7,5.

6). „Żyć w edług ciała” — w żadnym razie nie oznacza „żyć n iem o raln ie ” . Paw eł, p y ta ją c Ga- lacjan: „Rozpoczęliście w D uchu, a tera z na ciele kończycie?” (Gal. 3,3) — wcale nie m a na m yśli w yuzdania erotycznego lub jakiegoś innego, a ty lk o pow rót do zakonu. G alacjanie pragnęli osiągnąć „w yższy” stopień chrześci­

jaństw a, a to oznaczało pow rót do ciała. W obli­

czu staw ian y ch przez R zym ian na tem a t zako­

nu, P aw eł mógł rów nież pom yśleć o grożącym im niebezpieczeństw ie ponow nego w kroczenia na drogę zakonu i szukania zbaw ienia przez w łasne pobożne osiągnięcia, co prow adzi do śmierci. O strzega więc: „Jeśli (...) w edług cia- ła żyjecie, um rzecie”.

Cóż te d y m am y począć, gdy „spraw y cia- la” żywo zgłaszają sw e żądania? Zabić je, u m a r t w i ć — odpow iada P aw eł. Zaiste, tw arde to słowa, ale wiedz: m usisz zabić, jeśli sam nie chcesz um rzeć. Innego w yjścia nie masz.

P aw eł posuw a się o k ro k dalej niż w Rzym. 6,11. Tam poleca, abyśm y (biernie)

„uw ażali siebie za u m a rły c h ” , tu ta j zaś żąda czynu, a k tu zabicia. Przez w iarę m am y ro zu ­ mieć, że ukrzyżow ani zostaliśm y i u m arliśm y jako cały „ sta ry człow iek”, n ato m iast „ u m a r­

tw ianie” dotyczy poszczególnych sp ra w c ia ła ..

Czy w te n sposób nie pow racam y jed n ak do zakonu? Do ascetycznych ćwiczeń re lig ij­

nych, do w łasnych s ta ra ń o u m artw ian ie ciała?

Czy nie popadam y w daw ną nieszczęsną sy ­ tuację — oto zakon grzechu w naszych człon­

kach pow oduje przew agę „spraw ciała” , a n a ­ sza wola jest zbyt słaba, aby się p rzeciw sta­

wić. Ale kto mówi, że m asz sp raw y ciała u m a r­

tw iać w łasną wolą? Masz je u m artw iać „Du­

chem ” i to jesteś w stanie zrobić. P am iętaj, że przestałeś być „autos ego”, nie jesteś zdany wyłącznie n a siebie, gdyż m ieszka w tobie Duch. On w praw dzie nie zrobi tego za ciebie, ale ty przez Niego zabijesz to, co przynosi ci śmierć, zabijesz w szystkie s p r a w y ciała, czyli tylko te, co grzech p ró b u je uczynić przez tw oje członki. Paw łow i absolutnie nie chodzi o zabicie sam ego ciała, bo ono m a być oddane do dyspozycji Boga jako „ofiara ż y w a”. Czy­

taliśm y już o ty m w Rzym. 6;13, gdy chodziło o nasze członki i p rzeczytam y raz jeszcze (Rzym. 12,1) już w odniesieniu do ciała.

(W iersz 14). „Ci, których Duch Boży p ro ­ wadzi, są dziećm i Bożym i!”. R ozum iem y teraz, co to znaczy być prow adzonym przez D ucha.

Aby u niknąć nieporozum ień, może lepiej b y ­ łoby użyć sform ułow ania: „K tórym i D uch Bo­

ży k ie ru je ”. W każdym razie chodzi o to, że zarów no odpow iedzialne działanie w m ocy D u­

cha, jak i strzeżenie wolności sta je się w a ru n ­ kiem koniecznym , jeśli rzeczyw iście chcem y nosić zaszczytne m iano „synów B ożych” (tak w oryginale greckim , co uw zględnił przekład niem iecki, a polskie tłum . BiZTB oddało jako

„dzieci Boże” — przyp. tłum .). P aw eł nie m ó­

wi w ty m m iejscu „dziecko Boże”, ale „ s y n Boży”, do którego to sform ułow ania jesteśm y przyzw yczajeni w yłącznie w odniesieniu do Jezusa. D obrze będzie, jeśli w zw iązku z tym dobitnym określeniem — „synow ie Boży”, zda­

my sobie spraw ę, że nasz stan, że nasze życie chrześcijańskie — nie m a nic w spólnego z nie­

w innym , fałszyw ie ro zum ianym dziecięctw em , ale że chodzi o w ysoką pozycję, jak a wiąże nas ściśle z Synem Bożym. A może cofam y się przed nią z trw ogą? Nie m am y odwagi, by ją zająć? Nie zastanaw iaj się zbytnio nad sobą, nad sw oim i przekonaniam i lub odczuciami. One nie są m iarodajne. Masz przed sobą k o n k retn y wybór: albo n i e będziesz posiadał D ucha C hrystusow ego i wobec tego n i e będziesz należał do C h ry stu sa (w. 9), albo pozwolisz Duchowi Bożemu, by w tobie zam ieszkał i dzia­

łał, a w tedy już należysz do synów Bożych.

W sform ułow aniu: „ci, których (...) prowadzi”, zaw iera się dru g a część tej a lte rn a ty w y . Tylko ci, k tó ry c h prow adzi D uch Boży, są napraw dę dziećmi Bożymi. Inni bezpodstaw nie i sam o- wolnie przyw łaszczają sobie tę pozycję tw ie r­

dząc, że w szyscy jesteśm y dziećm i Boga. g y - nam i Bożymi są bez w y ją tk u tylko ci, którzy pozw alają prow adzić się D uchow i Bożemu. Ten m om ent w prow adza elem ent pokoju i radości do w alki, w k tó re j zabijanie jest koniecznością.

(W iersz 15). „Wszak nie w zięliście ducha niewoli, by znów ulegać bojaźni, lecz wzięliście ducha synostwa, w którym wołamy: Abba, Ojcze!” Posłuszeństw o, posłuszne działanie tych, co są w D uchu, różni się jakościowo od zm agań i dążeń człow ieka pod zakonem w ty m sam ym stopniu, w jakim „duch niew oli” różni się od „ducha synostw a”. W duchu synostw a ćw iczym y posłuszeństw o w duchu wolności, aby żyć napraw dę. D latego nie ulegam y więcej bojaźni.

W ty m m iejscu m ożna by powiedzieć, że znowu odkryliśm y w Biblii sprzeczność: gdzie indziej napisano przecież w yraźnie, że chrześ­

cijanin w inien żyć, i żyje, „w bojaźni Bożej” , podczas gdy tu P aw eł stw ierdza, iż nie w zięliś­

my „ducha niewoli, by znów ulegać bojaźni”.

W Rzym. 11,20 powie coś w ięcej o konieczno­

ści te j bojaźni, tu ta j nato m iast m a n a m yśli jedynie to, że nasze codzienne postępow anie nie jest dyktow ane b ezustanną trw ogą i bo- jaźną w y p ływ ającą z rzekom ej konieczności przypodobania się Bogu naszym postępow a­

niem. Nie, nasze życie nie u pływ a na dręczącej trosce niew olnika, czy p a n będzie z niego za- dowolony, ale dom inuje w nim w olne i pełne szczęścia w ołanie dziecka: „Abba, Ojcze!”.

T u taj, podobnie ja k w Rzym. 8,23; Gal.

4,5; Ef. 1,5, naszą sy tu ację przy ró w n ał Paw eł do usynow ienia, adopcji, a nie do narodzin, co zgodne jest z w ym ow ą całego L istu do Rzy- m ian i z z a w artą w nim n a u k ą o u sp raw ied li­

w ieniu z w iary. Dziećmi Bożym i staliśm y się

przez w e w n ętrzn y akt, k tó ry dokonał się w

naszym sercu. Będąc z n a tu ry godnym i klątw y

(6)

grzesznikam i, now ą pozycję — uspraw iedliw io­

n y ch synów — otrzym aliśm y przed tro n e m Łaski ze w zględu n a dzieło dokonane przez S yna Bożego. O dpow iednio też, pierw szą i n a j­

w ażniejszą sp ra w ą było» nie uczucie i dośw iad­

czenie, iż nasza isto ta uległa zm ianie, ale to, że z w ia rą p rzy ję liśm y te n now y s ta n przed Bogiem. W idzieliśm y już, w jak niew ielkim stopniu jest to zagadnienie ,,p ra w n e ” , a w jak w ielkim stopniu o bejm uje ono i zm ienia całą rzeczyw istość naszego życia. M usim y w pełni zrozum ieć — m a to dla naszego życia i śm ierci decydujące znaczenie — co stanow i ostatecz­

ną, nośną podstaw ę naszego chrześcijaństw a?

P rzeżycie w ew n ętrzn ej przem ian y czy w iara w now e praw o przed Bogiem? Odpow iedź P a ­ wła została przez D ucha Św iętego sform uło­

w ana po m istrzow sku: w z i ę c i e d u c h a

s y n o s t w a .

P o w staje rzeczyw iście now a sy tu a c ja praw na, k tó rą m y ze sw ej stro n y m ożem y po­

św iadczyć ty lk o w iarą; zarazem nie jest to suchy ak t p raw n y , ale sp raw a D ucha, a więc i życia. Życie n a p raw a ch syna w dom u Ojca.

Ono pow oduje, że zam iast chłodno stw ierdzić obiektyw nie istn ieją cy stan rzeczy, w ydajem y dziecięcy okrzyk szczęścia: „A bba, Ojcze!” Nie m a przy ty m znaczenia, jak donośnie brzm i ten okrzyk na zew nątrz, bo . jeśli serce nie krzyczy n ap raw d ę w potężnym zryw ie i w zruszeniu, to znaczy, że b rak w nim jeszcze tego, co P a ­ w eł zwie duchem synostw a. Nic więc nie zn a­

czy odm aw ianie m o dlitw y czy recytow anie

„Ojcze nasz” , ogrom nie w ażne jest natomiast-, abyśm y w yraźnie dostrzegli to, co P aw eł określa jako pierw szą i podstaw ow ą cechę no­

wego bytu.

Je st to jed n o lita linia w idoczna w całym Liście. Z rozdziału pierw szego nauczyliśm y się, że nasz grzech nie polega n a poszczególnych w ykroczeniach przeciw ko m oralności, ale na fałszyw ym sto su n k u do Boga. Postaw iono nam przed oczami pierw szą tablicę przykazań, k tó ­ rą gdzieś zagubiliśm y. „Poznaw szy Boga, nie uw ielbili Go jako Boga i nie złożyli M u dzięk­

czynienia”. D latego w ielka p rzem iana rozpo­

czyna się przede w szystkim od tego p u n k tu . Dopóki tra k tu je m y grzech w k ategoriach m o­

raln y ch , dopóty od człow ieka naw róconego oczekujem y szczególnych osiągnięć m oralnych i jesteśm y rozczarow ani, gdy ich nie zauw aża­

my. W rzeczyw istości zaś p rzem ian a n a stę p u je w ty m m iejscu, w k tó ry m zakorzenił się grzech, czyli w naszym sto su n k u do Boga. O dkąd czło­

w iek nie zapom ina w ięcej o Bogu i nie lekce­

w aży Go dłużej, odkąd całe jego serce płonie dla P an a, a z u s t p rze stają płynąć słow a pełne pychy, gniew u i żądzy, i dobyw a się okrzyk:

„Abba, O jcze!”, odtąd człow iek n ap raw d ę sta- je się now ym stw orzeniem , aż po sam rdzeń życia.

T eraz „ s ł u s z n e ż ą d a n i a z a k o n u w y k o n a ł y s i ę n a n a s , k t ó r z y n i e w e d ł u g c i a ł a p o s t ę p u j e m y , l e c z w e d ł u g D u c h a ”. W ykonały się jak n a le ­

ży, to znaczy od pierw szego, a nie od ostatniego p rzy k azan ia i stopniow o obejm ow ały dalsze.

Jeżeli do serca naszego pow rócą bo jaźń i m i­

łość Boża, to ta k będziem y się bali Boga i tak Go kochali, że nie skrzyw dzim y bliźniego, nie przysporzym y m u cierpień, nie zabierzem y m a ją tk u i pieniędzy, nie będziem y m ów ili fał­

szywego św iadectw a itd.

Isto tn a przem ian a w życiu człow ieka po­

lega jed n a k n a tym , o czym zaśw iadczył Duch Św ięty, gdy o naw róconym S aułu z T arsu w y­

pow iedział te słowa: „Oto w łaśnie się m odli”.

(W iersz 16). K olejne zdanie może być ro ­ zum iane dw ojako. Albo: „T en to Duch św iad­

czy w e s p ó ł z duchem naszym ”, albo też:

„ten to Duch ś w i a d c z y n a s z e m u d u ­ c h ó w i, że jesteśm y dziećmi Bożym i”. J a k ­ kolw iek p rzetłum aczym y to zdanie, zawsze zro­

dzi się kw estia, w jak i sposób ś w i a d e c t w o D ucha objaw ia się w prak ty ce. Czy m ożna po­

wiedzieć, że „D uch jest przyrzeczony człow ie­

kowi Słow em ”. Ju ż zależność w ystępująca m iędzy k o lejnym i zdaniam i w skazuje n a coś innego. P aw eł mówi: „ten to Duch” a więc ten sam, k tó ry jako d u c h s y n o s t w a sp ra ­ wił, że m odlitw a nasza jest swobodna, śm iała i serdeczna, i k tó ry dał n am św iadectw o, że rzeczyw iście jesteśm y dziećm i Bożymi. Jeżeli do Św iętego i wiecznego Boga — zważywszy na cały Jego m a je sta t — zw racam y się teraz słowami: „O jcze” i prosim y Go tak; jak k o ­ chane dzieci proszą kochanego ojca — to już w ty m w yraża się, jako fakt, nasza pozycja dziecka. Można by n a w e t powiedzieć, że tak a m odlitw a jest już św iadectw em Ducha.

W każdym razie dobrze zrobim y nie w y­

ry w a ją c tego, tak często cytow anego, zdania z k o n tek stu i nie s ta ra ją c się w ydum ać z ja ­ kiego to w ew nętrznego poczucia pewności, z jakich uczuć i głosów serca pow inno w yrastać ś w i a d e c t w o D u c h a . W przeciw nym r a ­ zie zdanie to w trąc i nas w dręczącą niepew ność, a przecież napisane zostało do R zym ian po to, by nieść im pew ność i radość. Nie m iało na celu skłonić ich do analizow ania, czy aby ich uczucie pew ności jest właściwe. Jeżeli więc nie zadow olim y się w yjaśnieniem , że św iad­

czenie D ucha n a s z e m u d u c h o w i albo ' w e s p ó ł z n a s z y m d u c h e m dokonuje się w m odlitw ie, będziem y m usieli przypom ­ nieć sobie, że w łaściw e zadanie D ucha Jezus zaw arł w słow ach: „On m nie u w ielbi” (Jn 16,14). D uch uk azu je chw ałę Syna, chwałę U krzyżow anego. U kazuje m i ją tak. jasno i w y ­ raźnie, że sam przed sobą nie mogę zaprzeczyć, że Jezus, w ieczny S yn Boży, „został w ydany za grzechy nasze i w zbudzony z m artw y ch dla uspraw iedliw ienia naszego” (Rzym. 4,25).

W ty m — ja, p rze k lęty grzesznik — pokładam w ieczystą pewność, że jestem ukochanym dziec­

kiem Boga. Ta. pew ność może przeniknąć moje

serce w sam otności, podczas cichej lek tu ry

Biblii; może m i ją pośw iadczyć D uch Św ięty

podczas kazania lub przy Stole P ańskim , może

m i wreszcie być, i byw a, specjalnie p rzy rz e ­

(7)

czona — ’ w sy tu a c jac h szczególnych — słow a­

mi mego b ra ta w D uchu Św iętym ; zawsze jed ­ nak — dzięki słow om lub w słow ach Biblii;

które pochodząc z D ucha Bożego i będąc Nim przepełnione wnoszą do m ojego ducha pewność, 0 której „ D u c h ś w i a d c z y ” .

(Wiersz 17). Teraz P aw eł przygotow uje nas do odbioru treści następnego odcinka, w k tó ­ ry m — rozw ijając m yśl poruszoną w w ie r­

szach 9 i 10 — będzie m ów ił o przyszłości.

„Dzieci” zgodnie z n a tu rą (i zgodnie z p ra ­ wem) są „dziedzicam i”. Dziedziczą w łasność ojca (rów nież ojca przybranego). A jakiegoż m y m am y O jca i jakież dziedzictw o o b e jm u je ­ my! je ż e li już teraz ustanow ienie synostw a przed Bogiem oznacza pełnię życia i radości, w k tórej śm iało rozbrzm iew ać może try u m fa l­

ny okrzyk „Ojcze!” , to dopiero gdy uśw iado­

m im y sobie, co niesie nam przyszłość, będzie­

m y m ogli ujrzeć cały ogrom spuścizny, jak a z tego ty tu łu jest nam dana: całe dziedzictwo Boże! Jak o synow ie, jako dzieci, postaw ieni zostajem y obok S yna i Jego „współdziedzica­

m i” ustanow ieni. Jeśli Jezus może powiedzieć try u m fu jąco : „W szystko zostało m i p rzekaza­

ne przez Ojca m ego” , a w przypow ieści zacy­

tow ać słow a Ojca: „Synu, ty zawsze jesteś ze m ną i w szystko m oje jest tw oim ” — w ty m sam ym stopniu, razem z Jezusem i w Nim, odnosi się to do nas. W szystko jest wasze!

Czem u nie um iem y tego pojąć, by żyć w tym bogactw ie i w tej radości? P rzecież w olno nam żywić całkow itą pewność, że „jeśli dziećmi, to 1 dziedzicam i, dziedzicam i Bożymi, a w spół­

dziedzicam i C h ry stu sa ”. Trzeba, abyśm y zm ie­

rzyli całą w i e l k o ś ć tego dziedzictw a, któ re otrzym am y od Boga, i całą jego p e w n o ś ć , któ rą daje C hrystus! Jeżeli Bóg oddał za nas swojego ukochanego Syna, pierw orodnego i od­

wiecznego dziedzica i odw rotnie — jeżeli po­

zwolił nam w rosnąć w podobieństw o Jego

śm ierci i Jego zm artw ychw stania, to już w ty m zaw arł nasze dziedzictwo. Jak o w spół­

dziedzice C hry stu sa m am y zapew nione w spa­

niałe praw o dziedziczenia.

Nic nie zostanie nam odm ówione, naw et jeśli tera z m usim y zrezygnow ać z w ielu rzeczy.

U nikniem y tylko grzechu, czyli zniszczenia i śm ierci, n ato m ia st w szystko, co składa się na życie — siła, radość, piękno i m ądrość — jest naszym udziałem w Nim, w S tw órcy i w źródle wszechrzeczy. I w szystko to dziedziczymy!

A bsu rd aln y m w ym ysłem i szatańskim k ła m ­ stw em jest tw ierdzenie, że oddanie się czło­

w ieka Bogu czyni go ubogim i ciasnym!

W czasach w rogich Bogu, w dobie panow a­

nia grzechu i śm ierci Syn Boży sam p rzyjął postać ubóstw a i poniżenia, cierpienia i um ie­

rania. Nic zatem dziwnego, że rów nież Jego bracia — m y, adoptow ane dzieci — m usim y, przebyw ać na ty m świecie, przechodzić po­

dobne koleje i cierpieć „razem z Nim ”! C ier­

pienia i uciski (por. przypis 90) są w edług P aw ła zjaw iskiem oczyw istym , b ezw aru n k o ­ w ym składnikiem życia w C hrystusie. Apostoł nie uw aża jed n ak udziału w cierpieniach C h ry stu sa za p rz y k rą konieczność, k tó rą je d ­ n a k należy znieść, ale za najw yższe dobro, do którego tęskni (Flp. 3,10). Sform ułow anie: „je­

śli tylko razem z Nim cierpim y” i ty m razem nie oznacza więc ciężkiego w aru n k u , jaki trz e ­ ba spełnić i jakiego R zym ianie pow inni w resz­

cie doświadczyć. Słow a te brzm ią identycznie jak w w ierszu 9: „ J e ś l i t y l k o D uch Boży m ieszka w ,w a s ”. Chodzi o fak t m ający moc dowodu. C hrześcijanie rzym scy wiedzą, co zna­

czy „ c i e r p i e ć r a z e m z C h r y s t u - s e m ” i o d n a jd u ją w ty m uszczęśliw iającą r ę ­

kojm ię, że będą „razem z Nim uw ielbieni”

i w raz z uw ielbionym Synem w ejdą w posia­

danie dziedzictw a.

(tł, w .m .) Werner de Boor

Słuchajcie audycji religijnej

„GŁOS EWANGELII Z WARSZAWY”

codziennie o godz. 17.45

na fali 31 m

.Ziemio, ziemio, ziemio, słuchaj Słow a Pańskiego!”

(Jeremiasza 22,29)

7

(8)

Listy od słuchaczy „Głosu Ewangelii"

W pierw szych słow ach mego listu chciałem w ra z z m oją rodziną złożyć n a W asze ręce gorące podzięko­

w an ia za ta k drogie m em u sercu audycje radiow e.

Je stem sta ły m słuchaczem , w yniosłem z nich wiele, a szczególnie mój syn, k tó ry je st nieszczęśliw y i nie może chodzić do kościoła, gdyż je st obłożnie chory i tylko poprzez W aszą au d y cję dociera do niego „Głos E w angelii”. K ończąc up rzejm ie p ro szę o ja k ąś lite ­ ra tu rę , gdyż w te n sposób lepiej m ożem y poznaw ać Słowo Boże. N iech będzie pochw alony Jezus C h ry ­ stus!

M ili b rac ia z „Głosu E w an g elii”

N iech będzie pochw alony Jezus C hrystus! P rag n ę podziękow ać W am za p ię k n ą k siążkę B. G raham a. Je st to w sp an iały i m ą d ry człowiek, jest w pełn i n a tc h n io ­ ny D uchem Ś w iętym . Bóg o bdarza go sw ą m ądrością;

prag n ę podziękow ać Mu z całego serca, może u ra to ­ w ać w iele dusz ludzkich. O statnio o trzy m ałam od W as książkę pt. „M usicie się n a now o n aro d zić”. M am w ie l­

ką prośbę do W as, m ili B racia. P ro siłab y m o p rz y ­ słanie mi, jeśli możecie, jeszcze k ilk u książek B. G ra ­ ham a [...] B yłabym niezm iernie W am w dzięczna. W a­

sza słuchaczka.

S łu ch a jąc a u d y c ji rad io w y ch p rze p ro w ad z an y c h w sposób bardzo p rzy p a d ają cy do gustu człow iekow i d zi­

siejszem u szukającem u p raw d y n a drodze życia, z w ra ­ cam się z u p rze jm ą p ro śb ą o p rzy słan ie n a m ój adres dwóch egzem plarzy P ism a Ś w iętego (za zaliczeniem pocztowym).

B ardzo dzięk u ję za k siążk ę C odzienny chleb dla chłopców i dziew cząt”, k tó ra m a bardzo ciekaw ą treść.

C hciałabym żebyści przysłali m i Biblię, bo m ój ta tu ś mówił, że je st ona bardzo ciekaw a, chciałbym p rz e ­ czytać ją bo m yślę sobie, że ona za w iera dużo w ia ­ domości o Bogu i o Jezusie, i dużo książek, bo lubię czytać Pism o Ś w ięte, m am te ra z w w ak a cje dużo czasu. Jeszcze chciałbym , żebyście n a p isa li k iedy są audycje, w jakie dni.

Je stem słuchaczem W aszej audycji, k tó ra zbliża do Boga, pokrzepia duszę, d odaje sił. P rz ek a zu ję n a j­

serdeczniejsze pozdrow ienia. Je śli to jest m ożliwe, u- przejm ie proszę o p rzy słan ie P ism a Św iętego Nowego i S tarego T estam en tu , za k tó ry serdecznie dziękuję.

*

Po w ysłu ch an iu ta k in te resu ją ce j dla m nie audycji radiow ej w niedzielę dnia 13 k w ie tn ia (1980 r.) po południu, pośw ięconej dla dzieci postan o w iłam do W as napisać, gdyż ch ciałabym poczytać P ism o Ś w ięte, gdyż

In te re su ją m nie bardzo sp raw y religijne. Chodzę do p ią te j k lasy szkoły podstaw ow ej i n ad a l uczęszczam n a lekcje religii. C hciałabym w w iększym stopniu po ­ znać p raw d y w ia ry i h isto rię b ib lijn ą, k tó ra ta k m nie in te resu je . D latego też b ardzo proszę „Głos E w ange­

lii” o m ożliw e przy słan ie m i P ism a Św iętego, o czym inform ow aliście dzieci w niedzielnej W aszej audycji rad io w ej [...] Z k ato lick im i chrześcijań sk im p ozdro­

w ieniem .

D rodzy w C h ry stu sie P anu!

Je stem W aszym gorącym słuchaczem au d y cji ra d io ­ w ych. N ap raw d ę podziw iam W asze zaangażow anie i zapał w sp raw ie głoszenia Słow a Bożego. Ju ż p rze­

czytałem całe P ism o Ś w ięte, k tó re pobudziło m nie do dużo głębszej w iary , chociaż uprzednio rów nież b y ­ łem w iern y kościołow i i w ierzyłem w Jedynego Boga i P a n a Je zu sa C hry stu sa. Je d n a k czytając B iblię Ś w ię­

tą dużo w ięcej poznałem (szczegółowiej) sw oją zn a jo ­ mość, k tó rą u p rzednio m iałem . D zięki W am jestem te ra z p raw d ziw y m n iew olnikiem Słow a Bożego i s łu ­ gą n ajniższym Je zu sa C hrystusa. M imo dokładnego p rzeczy tan ia całej B iblii Ś w iętej, obecnie codziennie w ieczorem czytam po k aw a łk u , przed m odlitw ą w ie­

czorną, po 3 lub 4 rozdziały S tarego i Nowego T esta­

m entu. W sw oich m odlitw ach polecam i Was, którzy głosicie Słowo Boże, opiece i jestem pew ny, że przez W asze słowo bardzo dużo ludzi naw ró ci się do P an a Naszego Je zu sa C hry stu sa. Bo jeszcze bardzo w ielu b łądzi i naw ró cen ie ich n a w ąsk ą ścieżkę, k tó ra p ro ­ w adzi przez ciasną b ra m ę do życia wiecznego jest im koniecznie potrzebne. P ro siłb y m W as bardzo, może m a ­ cie relig ijn ą lite ra tu rę , bardzo bym chętnie przeczytał i po p rzeczy tan iu odesłałbym W am z podziękow aniem . T eraz m am w ięcej czasu, gdyż jestem na em eryturze.

I dlatego w m ożliw ie najszerszym sto p n iu chciałbym poszerzyć sw o ją w iedzę relig ijn ą. [...] Na razie k o ń ­ czę. P olecam W as i W aszą m isję św iętą opiece Boga W szechm ogącego i S yna Jego Je zu sa C hrystusa. Niech W szechm ocny udzieli W am swego błogosław ieństw a Bożego i w y trw a n ia w k rzew ien iu Słow a Bożego.

Je stem człow iekiem w ierzącym , aczkolw iek nie p r a ­ k ty k u ją cy m . P rzed chw ilą słuchałem p ro g ra m u rad ia

„M onte C arlo” , w tym tra n sm isji z W arszaw y. P o ru ­ szyło m nie to. B ardzo proszę, przyślijcie m i Pism o Ś w ięte S tarego i Nowego T estam en tu , gdyż może od­

n ajd ę cel mego życia [...] M-'eszkam w m ałej m iejsco­

wości, w yjeżdżam b ardzo rzadko w zw iązku z p racą i nie m am dostępu do tych dzieł. B ardzo proszę o po ­ moc [...] Z góry dziękuję. Ł ączę w yrazy szacunku.

*

P oniew aż audycje W asze w zru sza ją m nie do głębi, m iałab y m i ja chęć studiow ać Pism o Ś w ięte. Jestem w p ełn i przekonana, iż sz ata n zaw ojow ał całym św ia­

tem i nieom al w każdej rodzinie. [...] M tun 23 lata,

ch ciałabym znaleźć p raw d ziw ą drogę życia, wobec

tego proszę u p rzejm ie o przysłanie m i P ism a Świętego.

(9)

N iech będzie pochw alony Jezu s C hrystus!

Na w stępie m ojego odpisu, ch ciałabym bardzo po­

dziękow ać za odpisanie listu, n a k tó re czekałam r a ­ zem z P an em Jezusem . B ardzo się ra d u ję , że m am co poczytać i p rosić Boga o ośw iecenie i w iarę. J a chcę szukać Boga i Jego pokoju, ale nie m am B iblii ani P ism a Św iętego i ja k tu szukać Boga. B ardzo bym b y ­ ła ra d a gdybyście m i coś przysłali. Z P an em Bogiem!

*

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Na w stępie mego skrom nego listu p rag n ę W am s e r­

decznie podziękow ać za w sp an iałe audycje religijne, któ re są dla człow ieka m ieszkającego n a w si w ielkim przeżyciem relig ijn y m . Zaw sze ja k tylk o nadchodzi w ieczór s ta ra m się w sk u p ien iu i ciszy w ysłuchać W aszej au d y cji relig ijn ej a poprzednio a u d y c ji z M on­

te Carlo, rów nie ciekaw ej ja k ta, k tó ra jest n a d a ­ w an a z W arszaw y. P isząc te słow a w sk ro m n y m liście prag n ę w yrazić głębokie uznanie dla rea liza to ró w tej audycji i w łaśn ie tą drogą sk ła d am im w szystkim serdeczne podziękow anie i m oje skrom ne uznanie.

W ielką rad o ścią je st dla m nie łączyć się z W am i w słu ch an iu au d y cji rad io w y ch i tym b ard z iej z w ię k ­ szą śm iałością piszę te słow a dzieląc się sw oim i u w a ­ gam i. Je stem w pełn i p rzekonana, że ta k ą sam ą radość przeżyw acie otrzy m u jąc listy od w iern y ch W am s ta ­ łych słuchaczy radiow ych. Te radości i w spólne p rz e ­ życia sta ją się ow ocniejsze w m ia rę zagłębiania się naszej listow nej przyjaźni. Ju ż p a rę listów od Was otrzym ałem . Cieszą m nie mocno. C how am je ja k od kogoś bardzo m i bliskiego. Są te słow a czytane p a ro ­ krotnie, by w głębiać się każdorazow o w ich treść i p rzykazania. G orąco p rag n ę otrzym yw ać ta k ie listy.

Łączą one człow ieka z kim ś co m ieszka gdzieś daleko tam , w W arszaw ie, z b lisk ą m u osobą w oddalonej od stolicy wiosce. Cieszą m nie otrzym yw ane broszurki [...]. P ra g n ę W as gorąco prosić o n ad e sła n ie P ism a Świętego.

Za w szelką k orespondencję i ciepłe słow a o trzy m y ­ w ane w drodze w zajem nego w ym ien ian ia k o resp o n ­ dencji składam tą drogą serdeczne „Bóg zapłać” .

Drodzy i Kochani!

Nowy T estam e n t otrzym ałem , za co serdecznie d zię­

k u ję staropolskim „Bóg zapłać”. Cieszy się ono d u ­ żym pow odzeniem , nie m am y kied y go całego p rz e ­ czytać, bo idzie z rą k do r ą k innych ludzi, którzy chętnie go czytają, inni zaś n a s ta w ia ją ra d io o d b io rn i­

ki n a fa li 31 m, godz. 17,45 i słu c h ają tych p rze p ię k ­ nych kazań. Życzę W am, drodzy, nie tylko od siebie, ale od tych w szystkich, któ rzy dopiero te ra z zaczęli słuchać w aszych audycji, aby te słow a, k tó re słu c h a ­ m y każdego dn ia d o ta rły do w szystkich serc lu d z ­ kich nie tylko w Polsce, ale n a całej k u li ziem skiej.

M am jeszcze jed n ą prośbę, jeśli m ożecie to p rz y ­ ślijcie m i Biblię, n a k tó rą czeka dużo ludzi aby ją czytać [...]. Niech W am Bóg błogosław i W aszej pracy, i zostańcie z Bogiem!

Drogi Głosie!

N iedaw no w łaśnie zdobyłem W asz adres, ale nic bliższego poza w iadom ością o aud y cjach radiow ych, k tó ry ch będę s ta ra ł się słuchać, n iestety nie udało mi m i się o W as dow iedzieć. Z am ierzam poznać Pism o Ś w ięte S tarego i Nowego T estam entu. W ogóle, to w dzieciństw ie i m łodości chodziłem do kościoła sy­

stem atycznie, n a nabożeństw a niedzielne, czasem na rekolekcje, a także do spow iedzi i K om unii Sw. Póź­

niej, po skończeniu szkoły średniej, ro dzina rozpadła się, sam znalazłem się w now ym środow isku, przeży­

łem w iele ciężkich i sm u tn y ch chwil. W tym czasie zapom niałem o kościele, o sp raw ac h w iary . W krótce zachorow ałem [...] i w tym sta n ie byłem k ilk a lat.

A le dzięki znajom ości z bardzo dobrym człow iekiem ■ — lekarzem , tzn. dzięki tem u człow iekow i mogę teraz p racow ać i jako tako sobie radzić.

C hciałbym pow rócić, jeżeli ta k m ożna się w yrazić, do sp raw w iary . C hciałbym poznać P ism o Św ięte. D la­

tego w łaśn ie proszę Was o przysłanie, jeśli- to jest m ożliwe, jakiegoś egzem plarza za zaliczeniem poczto­

w ym . P rzeczytałem podręcznik do n a u k i religii z cza­

sów szkolnych [...]. D ołączam serdeczne pozdrow ienia.

"t 8

N iech będzie pochw alony Jezus C hrystus!

D ziękuję za o trzym any list z życzeniam i [...] In fo r­

m u ję Was, że z w ielk ą zaw sze radością słucham ja i dom mój w aszych a u d y c ji radiow ych. Co spraw iło, że ta k długo nie odpisyw ałam . K tóregoś dn ia był u m nie pew ien proboszcz, m ów iąc m i, żeby się lepiej z w am i nie zadaw ać, bo W y nie czcicie ta k M aryi — M atki Bożej, ja k w naszej w ierze. J a n ato m ia st p ra g ­ nę słuchać w szystkich głoszących słow a Boże, tym k arm iąc sw oją duszę m iłością Bożą. Na ty m kończę te n list, prag n ę przeprosić co złego, zarazem d zięku­

jąc za m iłe dla m nie Wasze audycje radiow e.

*

Je stem uczniem II k lasy szkoły podstaw ow ej. Czę­

sto słucham au d y cji rad io w y ch dla dzieci nad aw an y ch przez „Głos E w an g elii”, k tó re bardzo m i się podoba­

ją. [...] P roszę o przesłan ie P ism a Św iętego bo zawsze n a zakończenie a u d y c ji pow tarzacie, że dzieci któ re um ieją czytać i chciałyby otrzym ać Pism o Ś w ięte m o­

gą do W as napisać, to im przyślecie. D ziękuję!

*

N iech będzie pochw alony Jezus C hrystus!

Bóg zapłać za książeczki. [...] D ziękuję za listy i ży­

czenia. P ow racam y po k ilk a razy do listów , k tó re przesłaliście n am i czytam y ze łzam i w oczach i r a ­ dością. [...] W szyscy w dom u jesteśm y szczęśliw i z k o n ta k tu z W am i, że to przez W as m am y bliższy d o ­ stęp do P a n a Boga, dużo też n am pom aga „Słowo P ra w d y z W arszaw y” i od nich otrzy m u jem y Słowo Boże. [...] N adal n ie p rz erw an ie słucham y au d y cji r a ­ diow ych, uczestniczym y w m odlitw ach oraz in fo rm u ­ jem y innych ludzi o tych audycjach, czytam y Nowy T estam e n t i rozw ażam y k ażdą p rzeczy tan ą część. [...]

0

(10)

S łucham w y k ład u W aszej a u d y c ji rad io w e j „Głos E w angelii”. W ykłady są b ardzo cenne, dużo z nich korzystam , bo uczę dzieci. I m am w ielką p ro śb ę do Was, a m ianow icie: n a końcu au d y c ji in form ujecie dzieci, iż m ożna nab y ć u W as egzem plarze P ism a Św iętego, a ja ośm ielam się prosić o 100 egzem pla­

rzy. [...] B ardzo proszę rów nież o in fo rm ac ję czy d y ­ sponujecie innym i książk am i relig ijn y m i. [...] Za od­

pow iedź i rea liza cję m ej p ro śb y z góry serdeczne «Bóg zapiać!»

R odzina nasza, ja i żona m oja w ra z z dw om a córkam i p rag n iem y serdecznie podziękow ać za to, że codziennie m ożem y słuchać a u d y c ji „Głosu E w an g e­

lii” przez rad io o godz. 17,30 z w ielkim w zruszeniem i n ie ra z w e łzach w oczach a ponadto cała ja k w yżej ro dzina n asza co n iedziela chodzi do Kościoła. N iedzie­

le i św ięta nie p rac u jem y a za P an em Jezu sem je ste ś­

my gotow i na w szystko, oddać się chcem y dla Niego z sobą i z tym , co posiadam y. Nie m ożna tego opisać jakie zaw sze d la W as p ły n ą słow a od nas: „Boże daj im zdrow ie, ty m co p ro w a d zą au d y cje!”. Z radością słucham y, zdajem y sobie sp raw ę jak tru d n o i ciężko spełniać w ysiłek w ta k ciężkich czasach [...] P a n J e ­ zus dziś zsyła karę, m y iść chcem y za Jezusem i ta k się n am po p ro stu zdaje, że nie w arci jesteśm y tych łask, co nam P a n Jezus daje. Jeszcze je d n a p ro śb a — pro śb a dotyczy P ism a Św iętego, którego jeszcze nie m am y. Oczywiście należn ą opłatę u reg u lu jem y za p o ­ braniem . K ończąc p o zdraw iam staropolskim słowem:

«Bóg zapłać».

Kochana Redakcjo „Głosu Ew angelii”

In te re s u ję się bardzo Biblią. P ra g n ę ła b y m b ard z iej przybliżyć ją sobie, a przez to sam o ab y sta ła się m oją księgą życia. Od pół ro k u uczęszczam n a sp o tk a ­ nia gru p y n eo k atech u m en atu . Cel głów ny tej grupy, to przybliżyć Pism o Ś w ięte człow iekowi poprzez ob­

fite p odaw anie Słow a Bożego. P ra c a w tej gru p ie b a r ­ dzo m i odpow iada. Z nalazłam to czego szukałam . M am do Was, kochani, prośbę. Otóż n a ty c h spotkaniach pow inien każdy uczestnik posiadać Biblię. J a d o ty c h ­ czas pożyczałam sobie, ale p rag n ę łab y m posiadać w ła s­

ną. D latego zw racam się do W as, jeśli to je st w W a­

szej mocy, abyście p rzy sła li m i egzem plarz Biblii. B ę­

dę W am ogrom nie w dzięczna. Z apew niam W as, że b ę ­ dę W as pam iętać w m odlitw ie.

Drodzy i życzliwi w yznaw cy C hrystusa!

S k ład am serdeczne podziękow anie za życzliw e spełnienie m ojej prośby i zrozum ienie m ojej in te n cji w ta k i sposób jakiego się nie spodziew ałem . S tąd też po dążając z w ia rą w Boga n a drodze w yznaczonej przez C h ry stu sa będę m ógł poprzez ciągłe czytanie i uczenie się P ism a Św iętego w ra z z m oją ro dziną p o ­ znać dokładnie tę drogę życia i postępow ania. W ska­

zów ki m etodyczne, k tó re otrzym ałem w p ostaci b ro ­ szurek, będą m i n ie w ą tp liw ie b ardzo pom ocne p rzy

w łaściw ej in te rp re ta c ji treśc i za w arty ch w P iśm ie Ś w iętym . P o sta ra m się rów nież częściej słuchać W a­

szych au d y cji rad io w y ch co niew ątp liw ie pow iększy m oją zaw sze skrom ną w iedzę o Bogu.

Droga Redakcjo!

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

M am n iepełne 17 lat, uczęszczam do II klasy technikum . M ieszkam w internacie. W zeszłym roku szkolnym zostałem przydzielony do sześcioosobowej sali, w k tó re j zn a jd o w ał się jed en chłopiec n ie w ie­

rzący w Boga, poniew aż ja pochodzę z rodziny głę­

boko w ierzącej w ięc nie w stydziłem się m odlić rano i w ieczorem , chociaż się ze m nie w yśm iew ali, jednak po dłuższym czasie pobytu z sobą zostaliśm y n a j­

lepszym i kolegam i aż do tej pory.

Tego ro k u szkolnego także razem z nim m ieszkam i doszedł do nas jeszcze jeden, k tó ry też nie w ierzy, chociaż sto su n k i m iędzy nam i nie u k ła d a ją się jak n ajlep iej poniew aż je st alkoholikiem i ja k w ypije, to

„ro z ra b ia ” w sali, ja je d n ak sta ra m się obdarzać go n ajw ięk sz ą sy m p a tią i s ta ra m się odciągnąć go od w ódki, ale oni obaj są ode m nie sta rs i o 4 lata. Mo­

je słow a nie d o cierają do nich, a ja uw ażam , że m oim zadaniem je st naw rócić ich na p raw id ło w ą drogę życia, k tó ra p ro w a d zi do nieba, tylko nie w iem ja k m am do tego podejść i w ja k i sposób. D otychczasow e p ró ­ by nie pow iodły się. P rzez o sta tn i m iesiąc zdążyłem zauw ażyć, że jednego z nich zaciekaw iła m oja do­

tychczasow a postaw a, poniew aż należę do „ P a s ji”, są to w ystępy, w k tó ry ch p rze d staw io n a jest m ęka P a n a Je zu sa od p o jm a n ia aż do ukrzyżow ania, czyli „M iste­

riu m M ęki P a ń s k ie j”. N iedaleko in te rn a tu je st K oś­

ciół, w ięc co niedzielę uczęszczam do kościoła a w m a ju i paźd ziern ik u codziennie a dodatkow o „na O azę”, do k tó re j należę od grudnia. Od g ru d n ia uczę­

szczam p ra w ie codziennie do kościoła i stąd to za in ­ tereso w an ie się m oją osobą a wobec Boga poczułem się za n ich odpow iedzialny i nie w iem od czego m am zacząć. O statn io jed en z nich w ypożyczył sobie w szkole książkę o w iara ch i w łaśnie w tedy m iałem o k a ­ zję posprzeczać się z nim i doszedłem do w niosku, że on nie w ie, że to Bóg stw o rzy ł św iat. [...] Chciałem m u to w ytłum aczyć i zacząłem , lecz nie skończyłem bo zaczął się śm iać i nie chciał słuchać tego, co m ó­

wię. O biecałem dać m u do czytania Pism o Ś w ięte i chciał, lecz ja m am protestan ck ie, gdyż ja m am tr u d ­ ności ze zrozum ieniem ' tego P ism a. D latego u k ry w am go przed nim , chociaż o statnio w yśm iew a się z tego co ta m piszą i m ów i bzdury, k tó ry ch ja nie słucham . P ra g n ę prosić W as, D roga R edakcjo o d obrą radę, ja k m am p ostąpić i od czego zacząć, ja k m am do nich przem ów ić; proszę W as także o jakieś arty k u ły dla m nie, k tó re m i są bardzo p otrzebne do zrozum ie­

n ia lepiej P ism a Sw., i do życia osobistego, za p o ­ m ocą k tó ry ch m ógłbym iść w łaściw ą drogą, k tó ra p ro ­ w adzi do zbaw ienia. «Szczęść Boże!»

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

M am 8 la t i chodzę do I klasy i w ra z ze swoim

rodzeństw em m łodszym słucham stale W aszych a u d y ­

cji relig ijn y ch przeznaczonych dla dzieci. B ardzo po-

Cytaty

Powiązane dokumenty

das Phänomen der ritterorden verdient eine derartige darstellung, allein schon auf- grund des außergewöhnlich originellen ansatzes einer Gemeinschaft, die religiöse und

Auch wenn Kettler nach seiner Rückkehr im September 1559 behauptete, dass seine Ernennung zum regierenden Meister Vorbedingung des schon geschlossenen Bündnisses mit Polen

Celestine III praises the heroic actions of the Templars as defenders of the Church, 25 June 1194, see above (note 19). Some other pontifical privileges of confirmation

Les Hospitaliers ne font pas figurer dans ces comptes les dettes éventuelles en leur faveur. Au total il ne s’agit pas d’un budget ni d’un inventaire des actifs déte- nus par

A later dating of the mural (end of the 14th century) is also suggested by the background of weaving floral motifs behind the figures. These have been best pre- served by

des Ordens als Patron der kleinen Kirche in Stigliano schon vor dem Amtsantritt Ludovico Barbos aus der Welt geschafft. Eine Grundsanierung der Kirche ist in den Jahren 1436/1441

King James II in July 1473 and the failure of his supporters, mostly Catalans or Sicilians, to seize power from his widow, Queen Cath- erine Corner, the Hospitallers appointed to

Schlacht von Tannenberg als eine späte Rache des Deutschen Ordens, auch wenn man die Russen des Jahres 1914 mit den Polen und Litauern des Jahres 1410 gleich- setzen musste..