S S*!
C H R Z E Ś C I J A N I N .Żeby znać serce Boga..."
EWANGELIA
ŻYCIE I MYŚL CHRZEŚCIJAŃSKA JEDNOŚĆ
POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA
Rok założenia 1929 Nr 10., październik 1981 r.
„ŻEBY ZNAC SERCE BOGA...”
CZYSTE SŁOWO
NOWE ŻYCIE W DUCHU
LISTY OD SŁUCHACZY „GŁOSU EWANGELII”
WATCIIMAN NEE (10) LISTY DO REDAKCJI KRONIKA
Miesięcznik „Chrześcijanin” wysyłany jest bezpłatnie; wydawanie jednak cza
sopisma um ożliw ia wyłącznie ofiarność Czytelników. W szelkie ofiary na czaso
pismo w kraju, prosim y kierow ać na konto Zjednoczonego Kościoła Ewange
licznego; NBP Warszawa, XV Oddział M iejski, Nr 1153-10285-136, zaznaczając cel wpłaty na odwrocie blankietu. Ofiary wpłacane za granicą należy kierować na oprocentowane konto Zjednoczonego Kościoła Ewangelicznego Nr 1517/037874/
/99976G w Banku Polska Kasa Opieki SA, I Oddział w Warszawie, ul. Czackiego 21.
W ydawca: Prezydium Rady Zjedno
czonego Kościoła Ewangelicznego w PRL. Redaguje K olegium : Edward Czajko (sekr. red., W . 29-36-91), M ieczysław K wiecień, Marian Su
ski, Ryszard Tomaszewski.
Adres Redakcji i Administracji:
60-441 W arszawa 1, ul. Zagóm a 10.
Telefon: 29-52-61 (w. 5). M ateriałów nadesłanych n ie zwraca się.
Indeks: 35462.
RSW „Pr asa-Ksi ążka-Ruch ’ ‘, War
szawa, Smolna 10/12. Nakł. 5500 egz.
Obj. 3 ark. Zam. 626. L-127.
W ta k i sposób k to ś ostatnio o kreślił cel ży cia czło w ieka w ierzącego — podczas sp o tk a n ia je d n e j z g rup m o d lite w n y c h zb iera ją cych się p ry - w a tn ie poza n o b o że ń stw a m i zborow ym i.
P oruszyło m n ie to św ia d ec tw o i w y ra źn ie u św iadom iło m i tę praw dę.
Cała B ib lia p rzed sta w ia losy w ie lu lu d zi i one w s z y s tk ie sk u p io n e są w o k ó ł d w ó ch biegunów :
1) p rze d sta w ia ty p y lu d zk ie w y ra ża ją c e ch a ra kter sw ojego protoplasty, sw ojego ojca. O jcem jednego ty p u je s t sza ta n (por. Ja n 8,42.44): „ R zekł im Jezus: G d yb y Bóg b y ł w a szy m O jcem , m iło w a lib y ście m n ie. Ja bo
w ie m w y sze d łe m od Boga i oto je ste m . ... O jcem w a s zy m je s t diabeł i chcecie postęporoać w e d łu g pożądliw ości ojca waszego. On b y ł m ężo- bójcą od p o c zą tk u i w p ra w d zie nie lo y trw a ł, bo w n im nie m a p r a w dy. ... J e st kła m c ą i ojcem k ła m s tw a ”. M a m y w s ze lk ie praw o, b y w ierzy ć ty m słow om , p o n ie w a ż w y p o w ie d zia ł je sam Jezus.
T ę serię n e g a ty w n y c h biografii, o d zw ierc ie d la ją cy ch o d stęp stw o od B o
ży ch planów , ro zp o czyn a „ p ierw szy A d a m ” (por. 1 K or 15,45a), po n im zaś podąża K a in i w szy sc y ludzie tego rodzaju.
2) L ecz B ib lia nie p o p rze sta je na opisie ty lk o te j serii lu d zk ic h c h a ra k
te ró w ; je s t przede w s z y s tk im n a sta w io n a na w z o ry p o zy ty w n e . Dlatego p rze d sta w ia ró w n ie ż je d n o stk i, ro d zin y i całe g ru p y w yra ża ją ce nowy;
p ię k n y ch a ra kte r sw ojego p ro to p la sty, sw ojego O jca — „ostatniego A d a m a ” i „drugiego C zło w ie ka ” (por. 1 K or 15, 45. b.47), k tó r y m je s t Pan Je zu s C h rystu s. (W sa m ej ty lk o księd ze R o d za ju w y s tę p u je m .in. siedem postaci re p re ze n tu ją c y c h „ charakter J e zu so w y ”. Są to: A b el, Enoch, Noe, A b ra h a m , Iza a k, Ja k u b i Józef.) W yłą czn ie z tego p o w o d u są oni zapisani z ło ty m i litera m i w W ie lk ie j K sięd ze W iary, ja k o ty m św ia d czy list do H e b ra jc zy kó w rozdz. 13 w p ie rw szy c h 22 w ierszach.
I w ty m w ła śn ie tk w i cała ta jem n ica , dlaczego B iblia p rze d sta w ia losy ta k w ie lu ludzi. J e j A u to ro w i, D uchow i Ś w ię te m u , chodzi bow iem o je d no: o p rze ko n a n ie C iebie i m n ie, że 1) ze sw ojego pochodzenia i n a tu ry n a le ży m y do u p a d łe j lin ii „pierw szego A d a m a ”, i z tego p o w o d u lg n ie m y do grzechu i zła, p o n iew a ż o b ja w ia się w ludziach n aturalnych, cha
r a k te r praojca, k tó r y m je s t szatan. 2) D uch Ś w ię ty bow iem dlatego je s t p o sy ła n y przez O jca i S y n a , że b y zb a w ić te n stw o rzo n y prze z Boga nie odpadły od N iego rodzaj lu d zk i. A w ięc to yjyłącznie D uch Ś w ię ty o d r y w a i w y w o łu je czło w ie ka od „upadłego ro d u A d a m itó w ” i przyłącza do no w ej, szla ch etn ej lin ii ludzkości, i ta k p rze z la skę w ia ry i m oc D ucha Ś w ięte g o zo sta je m y zro d zen i na now o przez tego „ostatniego A d a m a ” i „drugiego, n ieb ia ń skieg o C zło w ie k a ”, k tó r y m je st Jedn o ro d zo n y S y n B oży, J e zu s C h rystu s. D zieje się w ty m celu, że b y ś m y p o w ię k szy li now ą rodzinę lu d zi w y ra ża ją c ych Jego charakter, Jego pochodzenie, Jego ród, Jego spraw ę. D uch Ś w ię ty w ła śn ie p rze d sta w ia się w s z y s tk im na k a r tach B iblii, ja k o T en k tó r y z a jm u je się tą n a jtr u d n ie jszą i ta je m n iczą pracą: p rze m ie n ia n iem dzieci i sług szatana — na czło n kó w ro d zin y i sług K ró la C h w ały. W p e w n y m epizodzie m is y jn y m ta k p la styc zn ie w y ra ża tę m y ś l Bożą p o w o ła n y A p o sto ł Jezu sa C h rystu sa , św . Paw eł, głosząc: „Aby o tw o rzyć ich oczy, odw rócić od ciem ności i od w ła d zy szatana do Boga, a b y dostąpili o dpuszczenia g rzech ó w i p rze z w ia rę w e m n ie (słowa S a m ego Jezusa) w sp ó łu d zia łu z u św ięc o n ym i. N ie b y łe m n ie p o słu szn y te m u w id ze n iu n ie b ie sk ie m u , dlatego te ż głosiłem , aby się u p a m ięta li i n a w rócili do Boga i spełniali u c z y n k i godne u p a m ię ta n ia ” (por. D zieje Ap.
26,18 nast.). I w ła śn ie — z lu d zk ie g o p u n k tu w id zen ia patrząc, n a spraw ę zba w ien ia — je s t to n ajradośniejsza w iadom ość, którą głosi B iblia. Od stro n y W szechm ogącego Boga w yg lą d a to ta k, że chce O n sw oje dzieci doprow adzić do pełnego poznania głębin Sw ego Serca. To je s t Jego cel!
A w ięc dlatego m a m y w B ib lii ta k w iele opisów życia ludzi: jed n ych , k tó rzy w yra ża ją ch a ra kter jednego p ro to p la sty i drugich, k tó rzy re p reze n tu ją ch a ra kte r i ro d za j życia drugiego, a w ięc albo „ojca k ła m s tw a " — diabła albo „Ojca w ieczn o ści” — J e zu sa C hrystusa.
A ponadto k a ż d y p rze ja w zła w ży c iu lu d zi w ierzą cych — to grzech, czyli o b ja w ch a ra kte ru i życia szatana. D latego w ięc w s ze lk i grzech w ży c iu lu d zi w ierzą c yc h — to śm ie rteln e ostrzeżenie: « T w o je życie za
c zyn a zatracać ch a ra kte r J e zu so w y i za c zyn a objaw iać cechy ch a ra kteru szatana, ojca w s ze lk ie j niepraw ości. U w ażaj co robisz! „Każde u je m n e słow o o k im ś je st m o d litw ą do sza ta n a ” (W. Trobisch, w : K tó rę d y do m a ł
że ń stw a , w y d . S ło w a P raw dy). Z w róć się zn ó w do Tego, k tó r y je st T w o im p r a w d z iw y m O jcem — do Boga! Z y j i o b ja w ia j życie i cha ra kter Jezusa C hrystusa! O n je s t ty m S y n e m U m iło w a n y m , w k tó r y m sw o je n a j
w ięk sze upodobanie zn a la zł W szechm ogący Ojciec. P oznaj serce Boga, że O n chce tego sam ego od Ciebie; dla C iebie czytającego te słow a św ia d ectw a .»
M. Kw.
C z y s t e s ł o w o
Słowo Boże jest najlep szy m źródłem w ie
dzy dla człowieka, k tó ry p rag n ie szczerym se r
cem służyć sw em u Stw órcy. Słowo to jest n a pisane doskonale, a p raw d y Boże są w nim u jęte w sposób p rzy stę p n y dla każdego. W dzi
siejszych czasach sp o ty k a się jed n a k sporo lu dzi, k tórzy nienależycie „posługują sią ” Sło
wem Bożym, w y k ręcając je i dodając do niego swoje nauki, k tó re zasłaniają p ra w d y biblijne.
W ten sposób Pism o Sw. jest tłum aczone w e
dług w łasnego u znania i poznania zanieczysz
cza tę w spaniałą czystość Słow a Pańskiego , i jest sprzeczne z Bożym postanow ieniem . Dzi
siaj są ludzie, k tó rz y w y ry w a ją z k o n tek stu poszczególne w ersety i b u d u ją — z dodatkiem swej ludzkiej filozofii — nauki, k tó re są w św ietle Słowa Bożego nie do przyjęcia. D latego m usim y pilnie uw ażać i zgodnie z Słow em Bo
żym nie przyjm ow ać n a w e t do swego dom u takich „biblistów ” (por. II J a n 10,11). D iabeł przyszedł do C h ry stu sa i w p o d stęp n y sposób użył Słow a Pańskiego; Zbaw iciel jed n a k dał mu n ależytą odpraw ę poniew aż Sam , najlep iej ze w szystkich ludzi żyjących n a ziem i, znał Słowo Boże (Mat. 4,1-10). T rzeba jasno w yzna
wać, że c e n traln ą postacią Słow a Bożego jest Osoba P a n a Jezu sa C h ry stu sa i że całe Pism o Św ięte, a więc i S ta ry T estam en t składa o N im św iadectw o (por. Łuk. 24,17; J a n 5,39,46-47).
Doskonałe Słowo św iadczy o D oskonałym P a nu. O fiary S tarego T e sta m en tu w skazyw ały na to, że kiedyś będzie złożona jed n a doskonała ofiara Syna Bożego. W ięc sp ra w a składania ofiar ze S tarego T estam en tu nie dotyczy nas jako chrześcijan, gdyż jed n a o fiara została zło
żona, gdy n a K rzyżu G olgoty u m a rł P a n .Jezus.
Słowo Boże w yraźnie uczy, że ju ż w p ierw szym okresie ch rześcijaństw a znaleźli się lu dzie, k tó rz y chcieli — na naw róconych z pogan dzieciach Bożych — w ym usić aby czcili sabat, obrzezyw ali się, żyli po żydow sku itd. D uch Ś w ięty jed n a k nie pozwolił, aby C h ry stu s był przysłonięty; b y bardziej czczono dzień sabatu, niż P an a sabatu. N ow otestam entow ych w ierzą
cych obow iązuje: „W strzym yw anie się od m ię
sa ofiarow anego bałw anom , od k rw i, od tego co zadław ione oraz n ie rz ą d u ” (Dz. Ap. 15,29).
0 tych, k tó rz y żyją i zm uszają żyć in n y ch po żydow sku Pism o Św ięte m ówi, że odłączyli się od C h ry stu sa i w ypadli z łask i (Gal. 5,4). C hrys
tus jest końcem zakonu (Rzym. 10,4).
Nie m ożna więc plątać, ale należy w yraźnie 1 z m odlitw ą zastanaw iać się n a d poszczegól
nym i słow am i sam ego Boga i odkryw ać w nich
„Słowa Pańskie są słow am i czystym i...”
Ps. 12,7
wielkość P a n a Jezusa. Jego Osoba w y w arła nie
zachw iany w pływ n a w ielu ludzi, k tó rz y żyli na p rzestrzen i w ieków. C h ry stu s jako praw d zi
wy Bóg (I J a n a 5,20) w y w a rł n a ty ch k tórzy s ta ra li się M u służyć doskonały p rzy k ła d życia i pobożności. A postoł P aw eł uznał, że w szystko poza C h ry stu sem — to śm iecie (por. Filip. 3,7- -8). A przecież będąc gorliw ym Ż ydem w szy
stko czynił, co n akazyw ał zakon. M usiał jednak uznać wyższość Syna Bożego n a d sw oją fa ry - zejską pobożnością. P a n Jezus C h ry stu s żyjąc na ziem i głosił zawsze w spaniałe czyste Słowo Boże, gdyż jest Bogiem (por. J a n 1,1.18.20.28;
Rzym 9,5). On jest obdarzony w ielką m ądrością i mocą i Jego Słow a w p raw iały w zdum ienie ludzi. N auka Jego jest ta k w spaniała, że w ielu z ty ch k tó ry m ją głosił, uznało w N im Swego P an a i Zbaw iciela. C h ry stu s jest najlepszym przykładem ja k należycie głosić Słowo Boże.
Jego kazanie i w skazów ki duszpasterskie dla poszczególnych osób, są dla chrześcijan niew y
czerpanym źródłem n a u k i i poznania. Jezus C hrystus zdecydow anie w zyw a ludzi, by się u pam iętali i nie szczędzi słów pociechy bied
nym i utrap io n y m . Słow a m ocy, spraw iające zdrow ie w ypow iadał dla chorych oraz w skrze
szał u m arłych. Słowo trz e b a um ieć w łaściw ie użyć i zastosow ać; nie m ożem y odrodzonem u z D ucha i P ra w d y chrześcijaninow i mówić, że
by się odrodził i nie m ożna też tych, k tórzy obficie d a ją n a sp ra w y Boże grom ić Słowem z M alachiasza 3,8-10, k tó re odnoszą się do tych, k tó rzy nic nie d ają lub skąpią. T rzeba zawsze użyć takiego słow a, k tó re jest w d anej sytu acji p rzy d atn e dla d anej osoby lub spraw y. W ielką biedą jest używ anie Słow a Bożego przez ludzi, k tórzy m ają się za w ierzących w sposób jaki im odpow iada, m ieszając to Słowo nieraz p ro w adzą siebie i in nych do k a ta stro fy duchow ej.
Aby u k ry ć swe niechrześcijańskie życie i u k ry ć swój św iecki c h a ra k te r ludzie uspraw iedliw ia
ją się w ersetam i ze Słow a Bożego, k tó re od
nosi się do niew ierzących. W iem y, że proroc
tw o P ism a nie podlega dow olnem u w ykładow i (II P t. 2,20-21). Słowo Boże w y kłada się nie przez ludzką filozofię czy u ro je n ia oparte na żyw iołach tego św iata, lecz w y kłada się w y
łącznie Słow em Bożym: jedne w ersety d ru g i
mi. Biblia — to w spaniała budow la, k tó ra cza
sam i ludzie ru jn u ją . U lubionym u ryw kiem Słowa Bożego często cytow anym są słow a z L i
stu do R zym ian 3,10: „Nie m a spraw iedliw ego ani jednego” . W te n sposób s ta ra ją się jakoś uspraw iedliw ić przed Bogiem i otoczeniem i do
pasow ują do siebie w ersety, k tó re odnoszą się
3
do świata, w którym rzeczywiście nie ma spra
wiedliwego ani jednego. Z tego tekstu wynika jednak, że ci ludzie mają „jad żmij i pod war
gami”, są bluźniercami i nie poznali Boga. Nie można więc Rzym. 3,10-18 odnosić do ludzi którzy znają Pana. Biblia wyraźnie w w ielu miejscach nazywa wierzących sprawiedliwym i, a niewierzących — niespraw iedliwym i lub bez
bożnikami. Trzeba jasno zdawać sobie sprawę, że wierzący człowiek jest spraw iedliw y w Pa
nu Jezusie (por. II Kor. 5,21; Rzym. 1,16-17;
Heb. 2,4). Nie można więc życia, które nie podoba się Bogu usprawiedliwiać Słow em Bo
żym, gdyż w te n sposób podw ażam y a u to ry te t samego* Boga. To m y się m am y podporządko
wać Bogu, a nie Bóg nam ! Słowo Boże m usi mieć w łaściw e zastosow anie w naszym życiu
— jako w ierzących w P ana. Tego Słowa, które jest Św ięte i Czyste, nie m ożem y sam ow olnie in terp reto w ać (w ykładać), jak nam „ p a su je ” ; lecz z Bożą pom ocą czytając i w słuchując się w nie, m am y z w ielką rozw agą je przyjm ow ać i w ykonyw ać. J e s t to bow iem Czyste Słowo sam ego Boga w naszym codziennym życiu.
Ludwik Skworcz
Nowe życie w Duchu
Rzym. 8,12-17 12 Tak więc, bracia, jesteśm y dłużnikami nie
ciała, aby żyć w edług ciała (Rzym. 6,7.18).
13 Jeśli bowiem w edług ciała żyjecie, um rze
cie: ale jeśli Duchem sprawy ciała umar
twiacie, żyć będziecie (Gal. 6,8; Ef. 4,22-24;
Mat. 18,8; Kol. 3,9; I Kor. 9,27; Gal. 5,24).
14 Bo ci, których Duch Boży prowadzi, są 15 dziećmi Bożym i (Gal. 4,6; 5,18). Wszak nie
w zięliście ducha niew oli, by znów ulegać bo jaźni, lecz w zięliście Ducha synostwa, w którym wołam y: Abba, Ojcze. (I Tym 1,7;
16 I Jn. 4,18; Gal. 4,5.6; Mk 14,36)! Ten to Duch świadczy wespół z duchem naszym, że dziećmi Bożymi jesteśm y (II Kor. 1,22;
17 I Jn. 5,10). A jeśli dziećmi, to i dziedzicami, dziedzicami Bożym i, a współdziedzicami Chrystusa, jeśli tylko razem z Nim cierpi
m y, abyśm y także razem z Nim uw ielbieni byli (Gal. 3,26.29; 4,7; Dz. 21,7; I Kor. 1,9;
II Tym. 2,3.12; I Ptr. 4,13; 5,1; Obj. 21,7).
Oto rozpoczyna sę now y odcinek listu, co zaznaczone jest zwrotem: „Tak w ięc, bracia”.
Zarazem jednak pozostajem y w kręgu dotych
czasowych treści. Chrześcijanie nie są już „w ciele”, tylko „w D uchu”. Doceniliśm y w pełni wielkość i odwagę tych stwierdzeń. Co z nich wynika? Jak wygląda życie chrześcijan, któ
rym podarowany został „zamysł Ducha”? Czy toczy się odtąd samoczynnie? Czy przepełnia je napięcie i entuzjazm, dzięki którym w szy
stko przychodzi bez wysiłku? Wielu się tego spodziewa, również w ielu spośród nas, a sło
wa wiersza 14: „...ci, których Duch Boży pro
wadzi...”, m ogłyby oczekiwania te jeszcze po
twierdzić i umocnić. Jakże nęci takie wzniosłe życie, w którym dzięki prowadzeniu przez D u
cha oszczędzono by nam działania jna własną odpowiedzialność... Paw eł z całą stanowczością mówi jednak, że ta wygoda nie jest nam pisa
na. M ieszkający w nas Duch Boży nie w yw ie
ra przymusu, a zbawienie nie likw iduje nasze
go „ciała”, które z nieograniczoną energią na
dal zajm u je się sw oim i spraw am i. Tw ierdzenie, że jesteśm y uw olnieni „od zakonu • grzechu i śm ierci”, pozostaje nienaruszone i w łaśnie dzięki te m u znaleźliśm y się w sam ym sercu wolności; i sam i m usim y jej strzec.
(W iersz 12). P aw eł zaczyna od pozytyw ne
go stw ierdzenia: „B racia, jesteśm y d łu żnika
m i". M ożliwe, że początkow o rzeczyw iście m iał zam iar m ówić o naszym długu z ty tu łu cudo
w nego zbaw ienia, ale nagle zbacza z tego to ru i przez niespodziew ane zaprzeczenie uderza z ty m w iększą siłą: „dłużnikam i (a 1 e) nie d a la ”. Choćby nasza sta ra , egoistyczna isto ta b y ła jeszcze ogrom nie silna, choćby narzucała sw oje roszczenia i żądania, m y nie m am y już wobec n iej zobow iązań dłużnika, k tó ry m usi spłacać sw oje długi. W konsekw encji ra d y k a l
nej zm iany, jak a n astąp iła w sto su n k u dp daw niejszego okresu (rozdz. 7), nie m usim y dłużej
„żyć w edług ciała”, tzn. stosując się do reguł i życzeń w łasnego „ ja ”.
(W iersz 13). Nie m usim y, ale w każdej chw ili m ożem y. P a w e ł ostrzega przed ty m z najgłębszą pow agą: „ Jeśli bow iem w edług d a ta żyjecie, um rzecie". Pisze ta k do daw no n a w róconych, do narodzonych n a nowo chrześci
jan, k tó ry m dopiero co pośw iadczał, że m iesz
ka w nich D uch Boży. Nie n apisałby ty ch słów, gdyby posiadanie D ucha autom atycznie w ykluczało w szelkie niebezpieczeństw a. Bogu dzięki, istn ieje pew ność zbaw ienia, posiadam ją w każdym m om encie, w k tó ry m odw racając w zrok od siebie k ie ru ję go z w ia rą n a Jezusa i n a Jego dzieło zbaw ienia. Z arazem posiadam wolność, a to znaczy, że n ieu sta n n ie p o d ejm u ję decyzje. M o g ę w ięc znow u zacząć żyć
„w edług ciała”. A to b y n a jm n ie j nie je s t dla chrześcijan posiadających D ucha sp raw ą obo
ję tn ą i nieszkodliw ą, bo w łaśnie dla nich ozna
cza ś m i e r ć . Nie u sta je bow iem sp raw ied liwość Boża, k tó ra nie m a w zględu n a osobę.
Trzeba, abyśm y i w ty m w y p ad k u pam iętali,
co w N ow ym T estam encie rozum ie się pod po
jęciem „ciała” (por. k o m entarze do Rzym. 7,5.
6). „Żyć w edług ciała” — w żadnym razie nie oznacza „żyć n iem o raln ie ” . Paw eł, p y ta ją c Ga- lacjan: „Rozpoczęliście w D uchu, a tera z na ciele kończycie?” (Gal. 3,3) — wcale nie m a na m yśli w yuzdania erotycznego lub jakiegoś innego, a ty lk o pow rót do zakonu. G alacjanie pragnęli osiągnąć „w yższy” stopień chrześci
jaństw a, a to oznaczało pow rót do ciała. W obli
czu staw ian y ch przez R zym ian na tem a t zako
nu, P aw eł mógł rów nież pom yśleć o grożącym im niebezpieczeństw ie ponow nego w kroczenia na drogę zakonu i szukania zbaw ienia przez w łasne pobożne osiągnięcia, co prow adzi do śmierci. O strzega więc: „Jeśli (...) w edług cia- ła żyjecie, um rzecie”.
Cóż te d y m am y począć, gdy „spraw y cia- la” żywo zgłaszają sw e żądania? Zabić je, u m a r t w i ć — odpow iada P aw eł. Zaiste, tw arde to słowa, ale wiedz: m usisz zabić, jeśli sam nie chcesz um rzeć. Innego w yjścia nie masz.
P aw eł posuw a się o k ro k dalej niż w Rzym. 6,11. Tam poleca, abyśm y (biernie)
„uw ażali siebie za u m a rły c h ” , tu ta j zaś żąda czynu, a k tu zabicia. Przez w iarę m am y ro zu mieć, że ukrzyżow ani zostaliśm y i u m arliśm y jako cały „ sta ry człow iek”, n ato m iast „ u m a r
tw ianie” dotyczy poszczególnych sp ra w c ia ła ..
Czy w te n sposób nie pow racam y jed n ak do zakonu? Do ascetycznych ćwiczeń re lig ij
nych, do w łasnych s ta ra ń o u m artw ian ie ciała?
Czy nie popadam y w daw ną nieszczęsną sy tuację — oto zakon grzechu w naszych człon
kach pow oduje przew agę „spraw ciała” , a n a sza wola jest zbyt słaba, aby się p rzeciw sta
wić. Ale kto mówi, że m asz sp raw y ciała u m a r
tw iać w łasną wolą? Masz je u m artw iać „Du
chem ” i to jesteś w stanie zrobić. P am iętaj, że przestałeś być „autos ego”, nie jesteś zdany wyłącznie n a siebie, gdyż m ieszka w tobie Duch. On w praw dzie nie zrobi tego za ciebie, ale ty przez Niego zabijesz to, co przynosi ci śmierć, zabijesz w szystkie s p r a w y ciała, czyli tylko te, co grzech p ró b u je uczynić przez tw oje członki. Paw łow i absolutnie nie chodzi o zabicie sam ego ciała, bo ono m a być oddane do dyspozycji Boga jako „ofiara ż y w a”. Czy
taliśm y już o ty m w Rzym. 6;13, gdy chodziło o nasze członki i p rzeczytam y raz jeszcze (Rzym. 12,1) już w odniesieniu do ciała.
(W iersz 14). „Ci, których Duch Boży p ro wadzi, są dziećm i Bożym i!”. R ozum iem y teraz, co to znaczy być prow adzonym przez D ucha.
Aby u niknąć nieporozum ień, może lepiej b y łoby użyć sform ułow ania: „K tórym i D uch Bo
ży k ie ru je ”. W każdym razie chodzi o to, że zarów no odpow iedzialne działanie w m ocy D u
cha, jak i strzeżenie wolności sta je się w a ru n kiem koniecznym , jeśli rzeczyw iście chcem y nosić zaszczytne m iano „synów B ożych” (tak w oryginale greckim , co uw zględnił przekład niem iecki, a polskie tłum . BiZTB oddało jako
„dzieci Boże” — przyp. tłum .). P aw eł nie m ó
wi w ty m m iejscu „dziecko Boże”, ale „ s y n Boży”, do którego to sform ułow ania jesteśm y przyzw yczajeni w yłącznie w odniesieniu do Jezusa. D obrze będzie, jeśli w zw iązku z tym dobitnym określeniem — „synow ie Boży”, zda
my sobie spraw ę, że nasz stan, że nasze życie chrześcijańskie — nie m a nic w spólnego z nie
w innym , fałszyw ie ro zum ianym dziecięctw em , ale że chodzi o w ysoką pozycję, jak a wiąże nas ściśle z Synem Bożym. A może cofam y się przed nią z trw ogą? Nie m am y odwagi, by ją zająć? Nie zastanaw iaj się zbytnio nad sobą, nad sw oim i przekonaniam i lub odczuciami. One nie są m iarodajne. Masz przed sobą k o n k retn y wybór: albo n i e będziesz posiadał D ucha C hrystusow ego i wobec tego n i e będziesz należał do C h ry stu sa (w. 9), albo pozwolisz Duchowi Bożemu, by w tobie zam ieszkał i dzia
łał, a w tedy już należysz do synów Bożych.
W sform ułow aniu: „ci, których (...) prowadzi”, zaw iera się dru g a część tej a lte rn a ty w y . Tylko ci, k tó ry c h prow adzi D uch Boży, są napraw dę dziećmi Bożymi. Inni bezpodstaw nie i sam o- wolnie przyw łaszczają sobie tę pozycję tw ie r
dząc, że w szyscy jesteśm y dziećm i Boga. g y - nam i Bożymi są bez w y ją tk u tylko ci, którzy pozw alają prow adzić się D uchow i Bożemu. Ten m om ent w prow adza elem ent pokoju i radości do w alki, w k tó re j zabijanie jest koniecznością.
(W iersz 15). „Wszak nie w zięliście ducha niewoli, by znów ulegać bojaźni, lecz wzięliście ducha synostwa, w którym wołamy: Abba, Ojcze!” Posłuszeństw o, posłuszne działanie tych, co są w D uchu, różni się jakościowo od zm agań i dążeń człow ieka pod zakonem w ty m sam ym stopniu, w jakim „duch niew oli” różni się od „ducha synostw a”. W duchu synostw a ćw iczym y posłuszeństw o w duchu wolności, aby żyć napraw dę. D latego nie ulegam y więcej bojaźni.
W ty m m iejscu m ożna by powiedzieć, że znowu odkryliśm y w Biblii sprzeczność: gdzie indziej napisano przecież w yraźnie, że chrześ
cijanin w inien żyć, i żyje, „w bojaźni Bożej” , podczas gdy tu P aw eł stw ierdza, iż nie w zięliś
my „ducha niewoli, by znów ulegać bojaźni”.
W Rzym. 11,20 powie coś w ięcej o konieczno
ści te j bojaźni, tu ta j nato m iast m a n a m yśli jedynie to, że nasze codzienne postępow anie nie jest dyktow ane b ezustanną trw ogą i bo- jaźną w y p ływ ającą z rzekom ej konieczności przypodobania się Bogu naszym postępow a
niem. Nie, nasze życie nie u pływ a na dręczącej trosce niew olnika, czy p a n będzie z niego za- dowolony, ale dom inuje w nim w olne i pełne szczęścia w ołanie dziecka: „Abba, Ojcze!”.
T u taj, podobnie ja k w Rzym. 8,23; Gal.
4,5; Ef. 1,5, naszą sy tu ację przy ró w n ał Paw eł do usynow ienia, adopcji, a nie do narodzin, co zgodne jest z w ym ow ą całego L istu do Rzy- m ian i z z a w artą w nim n a u k ą o u sp raw ied li
w ieniu z w iary. Dziećmi Bożym i staliśm y się
przez w e w n ętrzn y akt, k tó ry dokonał się w
naszym sercu. Będąc z n a tu ry godnym i klątw y
grzesznikam i, now ą pozycję — uspraw iedliw io
n y ch synów — otrzym aliśm y przed tro n e m Łaski ze w zględu n a dzieło dokonane przez S yna Bożego. O dpow iednio też, pierw szą i n a j
w ażniejszą sp ra w ą było» nie uczucie i dośw iad
czenie, iż nasza isto ta uległa zm ianie, ale to, że z w ia rą p rzy ję liśm y te n now y s ta n przed Bogiem. W idzieliśm y już, w jak niew ielkim stopniu jest to zagadnienie ,,p ra w n e ” , a w jak w ielkim stopniu o bejm uje ono i zm ienia całą rzeczyw istość naszego życia. M usim y w pełni zrozum ieć — m a to dla naszego życia i śm ierci decydujące znaczenie — co stanow i ostatecz
ną, nośną podstaw ę naszego chrześcijaństw a?
P rzeżycie w ew n ętrzn ej przem ian y czy w iara w now e praw o przed Bogiem? Odpow iedź P a wła została przez D ucha Św iętego sform uło
w ana po m istrzow sku: w z i ę c i e d u c h a
s y n o s t w a .
P o w staje rzeczyw iście now a sy tu a c ja praw na, k tó rą m y ze sw ej stro n y m ożem y po
św iadczyć ty lk o w iarą; zarazem nie jest to suchy ak t p raw n y , ale sp raw a D ucha, a więc i życia. Życie n a p raw a ch syna w dom u Ojca.
Ono pow oduje, że zam iast chłodno stw ierdzić obiektyw nie istn ieją cy stan rzeczy, w ydajem y dziecięcy okrzyk szczęścia: „A bba, Ojcze!” Nie m a przy ty m znaczenia, jak donośnie brzm i ten okrzyk na zew nątrz, bo . jeśli serce nie krzyczy n ap raw d ę w potężnym zryw ie i w zruszeniu, to znaczy, że b rak w nim jeszcze tego, co P a w eł zwie duchem synostw a. Nic więc nie zn a
czy odm aw ianie m o dlitw y czy recytow anie
„Ojcze nasz” , ogrom nie w ażne jest natomiast-, abyśm y w yraźnie dostrzegli to, co P aw eł określa jako pierw szą i podstaw ow ą cechę no
wego bytu.
Je st to jed n o lita linia w idoczna w całym Liście. Z rozdziału pierw szego nauczyliśm y się, że nasz grzech nie polega n a poszczególnych w ykroczeniach przeciw ko m oralności, ale na fałszyw ym sto su n k u do Boga. Postaw iono nam przed oczami pierw szą tablicę przykazań, k tó rą gdzieś zagubiliśm y. „Poznaw szy Boga, nie uw ielbili Go jako Boga i nie złożyli M u dzięk
czynienia”. D latego w ielka p rzem iana rozpo
czyna się przede w szystkim od tego p u n k tu . Dopóki tra k tu je m y grzech w k ategoriach m o
raln y ch , dopóty od człow ieka naw róconego oczekujem y szczególnych osiągnięć m oralnych i jesteśm y rozczarow ani, gdy ich nie zauw aża
my. W rzeczyw istości zaś p rzem ian a n a stę p u je w ty m m iejscu, w k tó ry m zakorzenił się grzech, czyli w naszym sto su n k u do Boga. O dkąd czło
w iek nie zapom ina w ięcej o Bogu i nie lekce
w aży Go dłużej, odkąd całe jego serce płonie dla P an a, a z u s t p rze stają płynąć słow a pełne pychy, gniew u i żądzy, i dobyw a się okrzyk:
„Abba, O jcze!”, odtąd człow iek n ap raw d ę sta- je się now ym stw orzeniem , aż po sam rdzeń życia.
T eraz „ s ł u s z n e ż ą d a n i a z a k o n u w y k o n a ł y s i ę n a n a s , k t ó r z y n i e w e d ł u g c i a ł a p o s t ę p u j e m y , l e c z w e d ł u g D u c h a ”. W ykonały się jak n a le
ży, to znaczy od pierw szego, a nie od ostatniego p rzy k azan ia i stopniow o obejm ow ały dalsze.
Jeżeli do serca naszego pow rócą bo jaźń i m i
łość Boża, to ta k będziem y się bali Boga i tak Go kochali, że nie skrzyw dzim y bliźniego, nie przysporzym y m u cierpień, nie zabierzem y m a ją tk u i pieniędzy, nie będziem y m ów ili fał
szywego św iadectw a itd.
Isto tn a przem ian a w życiu człow ieka po
lega jed n a k n a tym , o czym zaśw iadczył Duch Św ięty, gdy o naw róconym S aułu z T arsu w y
pow iedział te słowa: „Oto w łaśnie się m odli”.
(W iersz 16). K olejne zdanie może być ro zum iane dw ojako. Albo: „T en to Duch św iad
czy w e s p ó ł z duchem naszym ”, albo też:
„ten to Duch ś w i a d c z y n a s z e m u d u c h ó w i, że jesteśm y dziećmi Bożym i”. J a k kolw iek p rzetłum aczym y to zdanie, zawsze zro
dzi się kw estia, w jak i sposób ś w i a d e c t w o D ucha objaw ia się w prak ty ce. Czy m ożna po
wiedzieć, że „D uch jest przyrzeczony człow ie
kowi Słow em ”. Ju ż zależność w ystępująca m iędzy k o lejnym i zdaniam i w skazuje n a coś innego. P aw eł mówi: „ten to Duch” a więc ten sam, k tó ry jako d u c h s y n o s t w a sp ra wił, że m odlitw a nasza jest swobodna, śm iała i serdeczna, i k tó ry dał n am św iadectw o, że rzeczyw iście jesteśm y dziećm i Bożymi. Jeżeli do Św iętego i wiecznego Boga — zważywszy na cały Jego m a je sta t — zw racam y się teraz słowami: „O jcze” i prosim y Go tak; jak k o chane dzieci proszą kochanego ojca — to już w ty m w yraża się, jako fakt, nasza pozycja dziecka. Można by n a w e t powiedzieć, że tak a m odlitw a jest już św iadectw em Ducha.
W każdym razie dobrze zrobim y nie w y
ry w a ją c tego, tak często cytow anego, zdania z k o n tek stu i nie s ta ra ją c się w ydum ać z ja kiego to w ew nętrznego poczucia pewności, z jakich uczuć i głosów serca pow inno w yrastać ś w i a d e c t w o D u c h a . W przeciw nym r a zie zdanie to w trąc i nas w dręczącą niepew ność, a przecież napisane zostało do R zym ian po to, by nieść im pew ność i radość. Nie m iało na celu skłonić ich do analizow ania, czy aby ich uczucie pew ności jest właściwe. Jeżeli więc nie zadow olim y się w yjaśnieniem , że św iad
czenie D ucha n a s z e m u d u c h o w i albo ' w e s p ó ł z n a s z y m d u c h e m dokonuje się w m odlitw ie, będziem y m usieli przypom nieć sobie, że w łaściw e zadanie D ucha Jezus zaw arł w słow ach: „On m nie u w ielbi” (Jn 16,14). D uch uk azu je chw ałę Syna, chwałę U krzyżow anego. U kazuje m i ją tak. jasno i w y raźnie, że sam przed sobą nie mogę zaprzeczyć, że Jezus, w ieczny S yn Boży, „został w ydany za grzechy nasze i w zbudzony z m artw y ch dla uspraw iedliw ienia naszego” (Rzym. 4,25).
W ty m — ja, p rze k lęty grzesznik — pokładam w ieczystą pewność, że jestem ukochanym dziec
kiem Boga. Ta. pew ność może przeniknąć moje
serce w sam otności, podczas cichej lek tu ry
Biblii; może m i ją pośw iadczyć D uch Św ięty
podczas kazania lub przy Stole P ańskim , może
m i wreszcie być, i byw a, specjalnie p rzy rz e
czona — ’ w sy tu a c jac h szczególnych — słow a
mi mego b ra ta w D uchu Św iętym ; zawsze jed nak — dzięki słow om lub w słow ach Biblii;
które pochodząc z D ucha Bożego i będąc Nim przepełnione wnoszą do m ojego ducha pewność, 0 której „ D u c h ś w i a d c z y ” .
(Wiersz 17). Teraz P aw eł przygotow uje nas do odbioru treści następnego odcinka, w k tó ry m — rozw ijając m yśl poruszoną w w ie r
szach 9 i 10 — będzie m ów ił o przyszłości.
„Dzieci” zgodnie z n a tu rą (i zgodnie z p ra wem) są „dziedzicam i”. Dziedziczą w łasność ojca (rów nież ojca przybranego). A jakiegoż m y m am y O jca i jakież dziedzictw o o b e jm u je my! je ż e li już teraz ustanow ienie synostw a przed Bogiem oznacza pełnię życia i radości, w k tórej śm iało rozbrzm iew ać może try u m fa l
ny okrzyk „Ojcze!” , to dopiero gdy uśw iado
m im y sobie, co niesie nam przyszłość, będzie
m y m ogli ujrzeć cały ogrom spuścizny, jak a z tego ty tu łu jest nam dana: całe dziedzictwo Boże! Jak o synow ie, jako dzieci, postaw ieni zostajem y obok S yna i Jego „współdziedzica
m i” ustanow ieni. Jeśli Jezus może powiedzieć try u m fu jąco : „W szystko zostało m i p rzekaza
ne przez Ojca m ego” , a w przypow ieści zacy
tow ać słow a Ojca: „Synu, ty zawsze jesteś ze m ną i w szystko m oje jest tw oim ” — w ty m sam ym stopniu, razem z Jezusem i w Nim, odnosi się to do nas. W szystko jest wasze!
Czem u nie um iem y tego pojąć, by żyć w tym bogactw ie i w tej radości? P rzecież w olno nam żywić całkow itą pewność, że „jeśli dziećmi, to 1 dziedzicam i, dziedzicam i Bożymi, a w spół
dziedzicam i C h ry stu sa ”. Trzeba, abyśm y zm ie
rzyli całą w i e l k o ś ć tego dziedzictw a, któ re otrzym am y od Boga, i całą jego p e w n o ś ć , któ rą daje C hrystus! Jeżeli Bóg oddał za nas swojego ukochanego Syna, pierw orodnego i od
wiecznego dziedzica i odw rotnie — jeżeli po
zwolił nam w rosnąć w podobieństw o Jego
śm ierci i Jego zm artw ychw stania, to już w ty m zaw arł nasze dziedzictwo. Jak o w spół
dziedzice C hry stu sa m am y zapew nione w spa
niałe praw o dziedziczenia.
Nic nie zostanie nam odm ówione, naw et jeśli tera z m usim y zrezygnow ać z w ielu rzeczy.
U nikniem y tylko grzechu, czyli zniszczenia i śm ierci, n ato m ia st w szystko, co składa się na życie — siła, radość, piękno i m ądrość — jest naszym udziałem w Nim, w S tw órcy i w źródle wszechrzeczy. I w szystko to dziedziczymy!
A bsu rd aln y m w ym ysłem i szatańskim k ła m stw em jest tw ierdzenie, że oddanie się czło
w ieka Bogu czyni go ubogim i ciasnym!
W czasach w rogich Bogu, w dobie panow a
nia grzechu i śm ierci Syn Boży sam p rzyjął postać ubóstw a i poniżenia, cierpienia i um ie
rania. Nic zatem dziwnego, że rów nież Jego bracia — m y, adoptow ane dzieci — m usim y, przebyw ać na ty m świecie, przechodzić po
dobne koleje i cierpieć „razem z Nim ”! C ier
pienia i uciski (por. przypis 90) są w edług P aw ła zjaw iskiem oczyw istym , b ezw aru n k o w ym składnikiem życia w C hrystusie. Apostoł nie uw aża jed n ak udziału w cierpieniach C h ry stu sa za p rz y k rą konieczność, k tó rą je d n a k należy znieść, ale za najw yższe dobro, do którego tęskni (Flp. 3,10). Sform ułow anie: „je
śli tylko razem z Nim cierpim y” i ty m razem nie oznacza więc ciężkiego w aru n k u , jaki trz e ba spełnić i jakiego R zym ianie pow inni w resz
cie doświadczyć. Słow a te brzm ią identycznie jak w w ierszu 9: „ J e ś l i t y l k o D uch Boży m ieszka w ,w a s ”. Chodzi o fak t m ający moc dowodu. C hrześcijanie rzym scy wiedzą, co zna
czy „ c i e r p i e ć r a z e m z C h r y s t u - s e m ” i o d n a jd u ją w ty m uszczęśliw iającą r ę
kojm ię, że będą „razem z Nim uw ielbieni”
i w raz z uw ielbionym Synem w ejdą w posia
danie dziedzictw a.
(tł, w .m .) Werner de Boor
Słuchajcie audycji religijnej
„GŁOS EWANGELII Z WARSZAWY”
codziennie o godz. 17.45
na fali 31 m
.Ziemio, ziemio, ziemio, słuchaj Słow a Pańskiego!”
(Jeremiasza 22,29)
7
Listy od słuchaczy „Głosu Ewangelii"
W pierw szych słow ach mego listu chciałem w ra z z m oją rodziną złożyć n a W asze ręce gorące podzięko
w an ia za ta k drogie m em u sercu audycje radiow e.
Je stem sta ły m słuchaczem , w yniosłem z nich wiele, a szczególnie mój syn, k tó ry je st nieszczęśliw y i nie może chodzić do kościoła, gdyż je st obłożnie chory i tylko poprzez W aszą au d y cję dociera do niego „Głos E w angelii”. K ończąc up rzejm ie p ro szę o ja k ąś lite ra tu rę , gdyż w te n sposób lepiej m ożem y poznaw ać Słowo Boże. N iech będzie pochw alony Jezus C h ry stus!
M ili b rac ia z „Głosu E w an g elii”
N iech będzie pochw alony Jezus C hrystus! P rag n ę podziękow ać W am za p ię k n ą k siążkę B. G raham a. Je st to w sp an iały i m ą d ry człowiek, jest w pełn i n a tc h n io ny D uchem Ś w iętym . Bóg o bdarza go sw ą m ądrością;
prag n ę podziękow ać Mu z całego serca, może u ra to w ać w iele dusz ludzkich. O statnio o trzy m ałam od W as książkę pt. „M usicie się n a now o n aro d zić”. M am w ie l
ką prośbę do W as, m ili B racia. P ro siłab y m o p rz y słanie mi, jeśli możecie, jeszcze k ilk u książek B. G ra ham a [...] B yłabym niezm iernie W am w dzięczna. W a
sza słuchaczka.
S łu ch a jąc a u d y c ji rad io w y ch p rze p ro w ad z an y c h w sposób bardzo p rzy p a d ają cy do gustu człow iekow i d zi
siejszem u szukającem u p raw d y n a drodze życia, z w ra cam się z u p rze jm ą p ro śb ą o p rzy słan ie n a m ój adres dwóch egzem plarzy P ism a Ś w iętego (za zaliczeniem pocztowym).
B ardzo dzięk u ję za k siążk ę C odzienny chleb dla chłopców i dziew cząt”, k tó ra m a bardzo ciekaw ą treść.
C hciałabym żebyści przysłali m i Biblię, bo m ój ta tu ś mówił, że je st ona bardzo ciekaw a, chciałbym p rz e czytać ją bo m yślę sobie, że ona za w iera dużo w ia domości o Bogu i o Jezusie, i dużo książek, bo lubię czytać Pism o Ś w ięte, m am te ra z w w ak a cje dużo czasu. Jeszcze chciałbym , żebyście n a p isa li k iedy są audycje, w jakie dni.
Je stem słuchaczem W aszej audycji, k tó ra zbliża do Boga, pokrzepia duszę, d odaje sił. P rz ek a zu ję n a j
serdeczniejsze pozdrow ienia. Je śli to jest m ożliwe, u- przejm ie proszę o p rzy słan ie P ism a Św iętego Nowego i S tarego T estam en tu , za k tó ry serdecznie dziękuję.
*
Po w ysłu ch an iu ta k in te resu ją ce j dla m nie audycji radiow ej w niedzielę dnia 13 k w ie tn ia (1980 r.) po południu, pośw ięconej dla dzieci postan o w iłam do W as napisać, gdyż ch ciałabym poczytać P ism o Ś w ięte, gdyż
In te re su ją m nie bardzo sp raw y religijne. Chodzę do p ią te j k lasy szkoły podstaw ow ej i n ad a l uczęszczam n a lekcje religii. C hciałabym w w iększym stopniu po znać p raw d y w ia ry i h isto rię b ib lijn ą, k tó ra ta k m nie in te resu je . D latego też b ardzo proszę „Głos E w ange
lii” o m ożliw e przy słan ie m i P ism a Św iętego, o czym inform ow aliście dzieci w niedzielnej W aszej audycji rad io w ej [...] Z k ato lick im i chrześcijań sk im p ozdro
w ieniem .
D rodzy w C h ry stu sie P anu!
Je stem W aszym gorącym słuchaczem au d y cji ra d io w ych. N ap raw d ę podziw iam W asze zaangażow anie i zapał w sp raw ie głoszenia Słow a Bożego. Ju ż p rze
czytałem całe P ism o Ś w ięte, k tó re pobudziło m nie do dużo głębszej w iary , chociaż uprzednio rów nież b y łem w iern y kościołow i i w ierzyłem w Jedynego Boga i P a n a Je zu sa C hry stu sa. Je d n a k czytając B iblię Ś w ię
tą dużo w ięcej poznałem (szczegółowiej) sw oją zn a jo mość, k tó rą u p rzednio m iałem . D zięki W am jestem te ra z p raw d ziw y m n iew olnikiem Słow a Bożego i s łu gą n ajniższym Je zu sa C hrystusa. M imo dokładnego p rzeczy tan ia całej B iblii Ś w iętej, obecnie codziennie w ieczorem czytam po k aw a łk u , przed m odlitw ą w ie
czorną, po 3 lub 4 rozdziały S tarego i Nowego T esta
m entu. W sw oich m odlitw ach polecam i Was, którzy głosicie Słowo Boże, opiece i jestem pew ny, że przez W asze słowo bardzo dużo ludzi naw ró ci się do P an a Naszego Je zu sa C hry stu sa. Bo jeszcze bardzo w ielu b łądzi i naw ró cen ie ich n a w ąsk ą ścieżkę, k tó ra p ro w adzi przez ciasną b ra m ę do życia wiecznego jest im koniecznie potrzebne. P ro siłb y m W as bardzo, może m a cie relig ijn ą lite ra tu rę , bardzo bym chętnie przeczytał i po p rzeczy tan iu odesłałbym W am z podziękow aniem . T eraz m am w ięcej czasu, gdyż jestem na em eryturze.
I dlatego w m ożliw ie najszerszym sto p n iu chciałbym poszerzyć sw o ją w iedzę relig ijn ą. [...] Na razie k o ń czę. P olecam W as i W aszą m isję św iętą opiece Boga W szechm ogącego i S yna Jego Je zu sa C hrystusa. Niech W szechm ocny udzieli W am swego błogosław ieństw a Bożego i w y trw a n ia w k rzew ien iu Słow a Bożego.
Je stem człow iekiem w ierzącym , aczkolw iek nie p r a k ty k u ją cy m . P rzed chw ilą słuchałem p ro g ra m u rad ia
„M onte C arlo” , w tym tra n sm isji z W arszaw y. P o ru szyło m nie to. B ardzo proszę, przyślijcie m i Pism o Ś w ięte S tarego i Nowego T estam en tu , gdyż może od
n ajd ę cel mego życia [...] M-'eszkam w m ałej m iejsco
wości, w yjeżdżam b ardzo rzadko w zw iązku z p racą i nie m am dostępu do tych dzieł. B ardzo proszę o po moc [...] Z góry dziękuję. Ł ączę w yrazy szacunku.
*
P oniew aż audycje W asze w zru sza ją m nie do głębi, m iałab y m i ja chęć studiow ać Pism o Ś w ięte. Jestem w p ełn i przekonana, iż sz ata n zaw ojow ał całym św ia
tem i nieom al w każdej rodzinie. [...] M tun 23 lata,
ch ciałabym znaleźć p raw d ziw ą drogę życia, wobec
tego proszę u p rzejm ie o przysłanie m i P ism a Świętego.
N iech będzie pochw alony Jezu s C hrystus!
Na w stępie m ojego odpisu, ch ciałabym bardzo po
dziękow ać za odpisanie listu, n a k tó re czekałam r a zem z P an em Jezusem . B ardzo się ra d u ję , że m am co poczytać i p rosić Boga o ośw iecenie i w iarę. J a chcę szukać Boga i Jego pokoju, ale nie m am B iblii ani P ism a Św iętego i ja k tu szukać Boga. B ardzo bym b y ła ra d a gdybyście m i coś przysłali. Z P an em Bogiem!
*
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Na w stępie mego skrom nego listu p rag n ę W am s e r
decznie podziękow ać za w sp an iałe audycje religijne, któ re są dla człow ieka m ieszkającego n a w si w ielkim przeżyciem relig ijn y m . Zaw sze ja k tylk o nadchodzi w ieczór s ta ra m się w sk u p ien iu i ciszy w ysłuchać W aszej au d y cji relig ijn ej a poprzednio a u d y c ji z M on
te Carlo, rów nie ciekaw ej ja k ta, k tó ra jest n a d a w an a z W arszaw y. P isząc te słow a w sk ro m n y m liście prag n ę w yrazić głębokie uznanie dla rea liza to ró w tej audycji i w łaśn ie tą drogą sk ła d am im w szystkim serdeczne podziękow anie i m oje skrom ne uznanie.
W ielką rad o ścią je st dla m nie łączyć się z W am i w słu ch an iu au d y cji rad io w y ch i tym b ard z iej z w ię k szą śm iałością piszę te słow a dzieląc się sw oim i u w a gam i. Je stem w pełn i p rzekonana, że ta k ą sam ą radość przeżyw acie otrzy m u jąc listy od w iern y ch W am s ta łych słuchaczy radiow ych. Te radości i w spólne p rz e życia sta ją się ow ocniejsze w m ia rę zagłębiania się naszej listow nej przyjaźni. Ju ż p a rę listów od Was otrzym ałem . Cieszą m nie mocno. C how am je ja k od kogoś bardzo m i bliskiego. Są te słow a czytane p a ro krotnie, by w głębiać się każdorazow o w ich treść i p rzykazania. G orąco p rag n ę otrzym yw ać ta k ie listy.
Łączą one człow ieka z kim ś co m ieszka gdzieś daleko tam , w W arszaw ie, z b lisk ą m u osobą w oddalonej od stolicy wiosce. Cieszą m nie otrzym yw ane broszurki [...]. P ra g n ę W as gorąco prosić o n ad e sła n ie P ism a Świętego.
Za w szelką k orespondencję i ciepłe słow a o trzy m y w ane w drodze w zajem nego w ym ien ian ia k o resp o n dencji składam tą drogą serdeczne „Bóg zapłać” .
Drodzy i Kochani!
Nowy T estam e n t otrzym ałem , za co serdecznie d zię
k u ję staropolskim „Bóg zapłać”. Cieszy się ono d u żym pow odzeniem , nie m am y kied y go całego p rz e czytać, bo idzie z rą k do r ą k innych ludzi, którzy chętnie go czytają, inni zaś n a s ta w ia ją ra d io o d b io rn i
ki n a fa li 31 m, godz. 17,45 i słu c h ają tych p rze p ię k nych kazań. Życzę W am, drodzy, nie tylko od siebie, ale od tych w szystkich, któ rzy dopiero te ra z zaczęli słuchać w aszych audycji, aby te słow a, k tó re słu c h a m y każdego dn ia d o ta rły do w szystkich serc lu d z kich nie tylko w Polsce, ale n a całej k u li ziem skiej.
M am jeszcze jed n ą prośbę, jeśli m ożecie to p rz y ślijcie m i Biblię, n a k tó rą czeka dużo ludzi aby ją czytać [...]. Niech W am Bóg błogosław i W aszej pracy, i zostańcie z Bogiem!
Drogi Głosie!
N iedaw no w łaśnie zdobyłem W asz adres, ale nic bliższego poza w iadom ością o aud y cjach radiow ych, k tó ry ch będę s ta ra ł się słuchać, n iestety nie udało mi m i się o W as dow iedzieć. Z am ierzam poznać Pism o Ś w ięte S tarego i Nowego T estam entu. W ogóle, to w dzieciństw ie i m łodości chodziłem do kościoła sy
stem atycznie, n a nabożeństw a niedzielne, czasem na rekolekcje, a także do spow iedzi i K om unii Sw. Póź
niej, po skończeniu szkoły średniej, ro dzina rozpadła się, sam znalazłem się w now ym środow isku, przeży
łem w iele ciężkich i sm u tn y ch chwil. W tym czasie zapom niałem o kościele, o sp raw ac h w iary . W krótce zachorow ałem [...] i w tym sta n ie byłem k ilk a lat.
A le dzięki znajom ości z bardzo dobrym człow iekiem ■ — lekarzem , tzn. dzięki tem u człow iekow i mogę teraz p racow ać i jako tako sobie radzić.
C hciałbym pow rócić, jeżeli ta k m ożna się w yrazić, do sp raw w iary . C hciałbym poznać P ism o Św ięte. D la
tego w łaśn ie proszę Was o przysłanie, jeśli- to jest m ożliwe, jakiegoś egzem plarza za zaliczeniem poczto
w ym . P rzeczytałem podręcznik do n a u k i religii z cza
sów szkolnych [...]. D ołączam serdeczne pozdrow ienia.
"t 8
N iech będzie pochw alony Jezus C hrystus!
D ziękuję za o trzym any list z życzeniam i [...] In fo r
m u ję Was, że z w ielk ą zaw sze radością słucham ja i dom mój w aszych a u d y c ji radiow ych. Co spraw iło, że ta k długo nie odpisyw ałam . K tóregoś dn ia był u m nie pew ien proboszcz, m ów iąc m i, żeby się lepiej z w am i nie zadaw ać, bo W y nie czcicie ta k M aryi — M atki Bożej, ja k w naszej w ierze. J a n ato m ia st p ra g nę słuchać w szystkich głoszących słow a Boże, tym k arm iąc sw oją duszę m iłością Bożą. Na ty m kończę te n list, prag n ę przeprosić co złego, zarazem d zięku
jąc za m iłe dla m nie Wasze audycje radiow e.
*
Je stem uczniem II k lasy szkoły podstaw ow ej. Czę
sto słucham au d y cji rad io w y ch dla dzieci nad aw an y ch przez „Głos E w an g elii”, k tó re bardzo m i się podoba
ją. [...] P roszę o przesłan ie P ism a Św iętego bo zawsze n a zakończenie a u d y c ji pow tarzacie, że dzieci któ re um ieją czytać i chciałyby otrzym ać Pism o Ś w ięte m o
gą do W as napisać, to im przyślecie. D ziękuję!
*