• Nie Znaleziono Wyników

POMIARY PROMIENIOTWÓRCZO­ŚCI ATMOSFERYCZNEJ W PO­BLIŻU WIEDNIA.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "POMIARY PROMIENIOTWÓRCZO­ŚCI ATMOSFERYCZNEJ W PO­BLIŻU WIEDNIA."

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

m 3 5 ( 1 4 7 3 ) . W arszawa, dnia 28 sierpnia 191

Y /S IŁ IiC B K lC '/ j i

T o m X X I X .

TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.

PRENUMERATA „WSZECHŚWIATA".

W Warszawie: r o c z n ie r b . 8, k w a r ta ln ie rb . 2.

Z przesyłką pocztową r o c z n ie r b . 10, p ó łr . r b . 5.

PRENUMEROWAĆ MOŻNA:

W R e d a k c y i „ 'W szech św ia ta " i w e w s z y s tk ic h k się g a r ­ n ia c h w kraju i za g ra n icą .

W ciągu sierpnia redakcya będzie otwarta tylko od 4 do 6 popołudniu.

A d r e s R e d a k c y i : W S P Ó L N A JsTa. 3 7 . T e le f o n u 8 3 -1 4 .

P O M IA R Y P R O M I E N I O T W Ó R C Z O ­ ŚCI A T M O S F E R Y C Z N E J W P O ­

B L IŻ U W IE D N IA .

C e n tra ln e m z a g adn ieniem e le k try c z n o ­ ści a tm osfery cznej j e s t obecnie k w e s ty a źródła jo n ó w powietrza. J o n y p o w ietrza g in ą b e z u s ta n n ie przez rekom binacyę;

skądże się one u sta w ic z n ie odnawiają?

Odkąd E l s te r i Geitel w y k ry li w ziemi i p o w ie trz u obecność p ierw iastk ó w pro­

m ieniotw órczych, w w ielu m ie jsc a c h ro ­ biono m e to d ą przez nich p o dan ą p o m ia ­ ry (względne) z a w a rto śc i ow ych p ier­

w iastków w po w ie trz u i ziemi i dziś ju ż nie u le g a w ątpliwości, że p rom ienie w y ­ syłane przez owe s u b s ta n c y e pro m ien io ­ tw órcze w p o w ie trz u i ziem i są głównem , jeśli nie w yłącznem , źródłem jo n ó w po­

w ietrza. Chodzi j e d n a k jeszcze o to: a) Czy obecność pierw ia stk ó w p ro m ie n io ­ tw ó r c z y c h w pow ietrzu i ziemi w y s t a r ­ cza ilościowo i zupełnie do w y tłu m a c z e ­ n ia jo n iz a c y i pow ietrza? b) J a k i j e s t w tej jo n iz a cy i udział poszczególnych p ie r w ia s tk ó w w pow ietrzu i ziemi? Roz­

w ażyć bow iem n a le ż y oddzielnie n a s t ę ­

pujące czynniki w grę wchodzące: 1.

E m a n a c y ę r a d u z a w a rtą w po w ie trz u i w y s y ła n e przez nią p ro m ie n ie * . 2. Po­

w s ta ją c e z em a na c yi r a d u Ra-A i Ra-C i w y s y ła n e przez nie p rom ienie a. 3.

E m a n a c y a toru, a k ty n u w pow ietrzu, ich pochodne i w y s y ła n e przez nie p ro m ie ­ nie a. 4. P ie rw ia s tk i prom ien io tw ó rcze w ziemi i w y s y ła n e przez nie p rze n ik li­

we prom ienie 7. 5. Gotowe jo n y , w y d o ­ sta ją ce się z porów ziemi przez dy fu zy ę w p ow ietrze. D okładne p o m ia ry ty c h w s z y s tk ic h czyn nik ów oddzielnie nie są rzeczą łatw ą . D o d a jm y jeszcze, ż e —j e ­ śli p o m iary owe m a ją mieć s ta łą w a r ­ tość — to m u szą by ć w y k o n y w a n e przez dłuższy o kres czasu i m u sz ą być p o łą ­ czone z rów noczesnem i p om iaram i w sz y ­ s tk ic h in n y c h c z ynn ików atm osferyczno- e le k try c z n y c h i m ete orologicznych — a zrozum iałem będzie, że tylko organiza- cya m ię dz ynarodow e j słu ż b y o b s e rw a ­ cyjnej może d oprow adzić do o s ta te c z n e ­ go rozw iązania k w estyi. Zanim j e d n a k to n a s tą p i, potrzeba, b y p ra c e j e d n o s t e k udoskonaliły m etody, p rzy c z y n iły się do jaśn ie jsz eg o i dok ład n ie jsz e g o sform u ło ­ wania z a g a d n ie n ia i p o s ia d a ły w ogóle c h a r a k te r o ry e n tu ją c y . C e n n y p r z y c z y ­

(2)

546 WSZECHSWIAT JM® 35

n e k w t y m k i e r u n k u d a ł p a n Hess J) w s z e r e g u p om ia ró w w y k o n a n y c h w le­

cie 1909 r. w pobliżu W ie d n ia. Okolicz­

ności, w ś ró d k t ó r y c h p o m ia ry te były czynione, w sk a z u ją , j a k tru d n o j e d n o s t ­ ce p o m ia ry ta k ie w y k o n y w a ć . P r z e d e ­ w s z y s tk ie m w y b ó r p u n k t u o b s e r w a c y j ­ n ego n a s tr ę c z a ł tru d n o śc i. Pon iew aż w e n t y la t o r a s p ir a to r a służącego do po­

m ia ró w m usiał b y ć p o p ę d z a n y e le k t r y c z ­ nie, nie m ożna było z a p u n k t o b s e rw a ­ c y jn y w y b r a ć m iejscow ości bez p r ą d u e le k try c z n e g o . Z d ru g ie j j e d n a k s tr o n y m iejscow ości z p r ą d e m e le k try c z n y m nie n a d a ją się z po w o d u k u r z u z a w ie s z o n e ­ go w p o w ie trz u i i n n y c h c z yn n ików , z m ie n ia ją c y c h całk o w icie a tm o s le r ę w po­

b liż u w ielkiego m ia sta . O sta te c zn ie p a n H ess z d e cydow a ł się ob rać za p u n k t ob­

s e r w a c y j n y p e w n ą w y s e p k ę n a D u n a ju w okolicy K a iserm iih le n obok W iedn ia.

Odległość od W ie d n i a w y n o siła w linii p o w ie trz n ej 6 km . P r ą d u i p rzenośnej b u d k i do o b s e rw a c y i d o s ta r c z y ła g m in a w ie d e ń sk a .

' V . - i *7 •' ''

Celem p o m ia ró w było z je d n e j stro ny s k o n s ta to w a n ie , wiele ato m ó w R a - A i R a - C z a w ie ra ś re d n io 1 cm 3 p o w ie trz a a z d r u g ie j s tr o n y , j a k a to część jo n ó w z a w a r t y c h w ta k im ż e 1 cm3 po w ie trz a może sw e p o w s ta n ie zaw d zięczać owej w ła ś n ie ilości Ra-A i R-C. Chodziło t e ­ dy p r z e d e w s z y s tk ie m o p o m ia ry b ez­

w z g lę d n e j z a w a rto ś c i Ra-A i Ra-C w po­

w ie trz u . W sze lk ie m e to d y p o m iaró w p r o ­ m ie nio tw ó rc z o śc i a tm o s fe ry c z n e j z a sa ­ d z a ją się głów nie n a w ła sn o śc i nosicieli osa d u p r o m ie n io tw ó rcz e g o , ż e —j a k o do­

d a tn io n a ła d o w a n e — o s ia d a ją n a ciałach n a ła d o w a n y c h od jem nie. Ogólnie d o t y c h ­ czas p r a k t y k o w a n a m e to d a E l s tr a i Gei- tla p o le g a ją c a —j a k w ia d o m o —n a tem , że rozp in a się w p o w ie tr z u d r u t n a ła d o ­ w a n y odjem nie, a po j a k i m ś czasie m ie ­ r z y się o sia d łą na n im p ro m ie n io tw ó r­

c z o ś ć — nie d a je rezultatów ' b e z w z g lę d ­ n y c h ; nie w iadom o bowiem, z j a k dużej

i) V. F. Hess. A bsolutbestim m ungen des G ehaltes der A tm osphare an R adium induktion.

W ien. Ber. 1910.

p r z e s trz e n i d r u t ów w y c h w y tu je n o s i­

cieli prom ieniotw órczości atm osferycznej.

A by o trz y m a ć r e z u l ta t y ilościowo b e z ­ względne, w y s ta rc z y ów d r u t ro zpięty otoczyć dokoła walcem; n a te n c z as wie się, że pro m ien iotw ó rczość n a drucie osia­

d ła pochodzi je d y n i e z pow ietrza w owym walcu zaw a rte go , a więc ze ściśle o k re ­ ślonej pojem ności. D od ajm y jeszcze, że dla zw iększenia e fe k tu m ają ce g o być m ie rzo n y m p r z e s y s a się przez ów walec pow ietrze zapom ocą w e n ty la to ra , a b ę ­ dziem y mieli goto w y s c h e m a t p r z y r z ą d u służącego do p o m ia ru bezw zg lędneg o z a ­ w a rtośc i p ro m ieniotw órczości w pow ie­

trzu. Tę m etod ę pom iarów b e z w z g lę d ­ n y c h p o d a n ą p rzez G erd ien a i Machego p. Hess udoskonalił technicznie. Tenże a p a ra t służy rów n ocześnie do pomiarów ilości jo n ó w w 1 cm,3 powietrza. Oprócz tego b u d k a p. H. b y ła z a o patrzon a w ter- m o g ra f i h y g ro g ra f, t e r m e t r i h y g r o m e tr i wreszcie w A itk e n o w s k i p r z y r z ą d do liczenia z ia r n e k k u rz u w 1 cm3 powietrza.

W s k a z a n ia b a ro m e try c z n e p o daw ał p a n u H. w ie d e ń sk i zakład m eteorologiczny.

P rz ejd ź m y do rezultatów . J a k o ś r e d ­ nie z 110 spostrzeżeń n a za w a rto ść Ra-A i Ra - C p. H. po daje w 1 m3 liczbę s =

= 3,45 . 10~ 5 j e d n o s t e k e le k tr o s ta ty c z ­ ny c h . N ależy tę liczbę t a k rozumieć.

W y o b ra ź m y sobie 2 p ły ty m etalow e po 1 m2 p o w ie rz c h n i u s ta w io n e w odległo­

ści wzajem nej 1 m; niechaj się pom iędzy p ły ta m i z n a jd u je t a k a s am a ilość Ra-A i Ra-C, j a k a j e s t w l m ! p o w ie trz a a tm o ­ sferycznego; w y tw ó r z m y między p ły ta m i pole e le k try c z n e — a będzie pom iędzy n ie ­ mi p rz e p ły w a ł p rąd o sile e. Oczywiście liczba t a j e s t ty lk o śred n ią; liczby, k t ó ­ re dały poszczególne spostrzeżenia w a ­ h a ły się pom iędzy e = 0,62 .10-5 a s =

== 10,42 .1 0 —5; a więc liczba n a jw ię k s z a b y ła około 20 r a z y w ięk sza od liczby n a jm n ie js z e j. Zależność ow ych w a h a ń od in n y c h czyn n ik ó w atm osferyczno-elek- try c z n y c h i m ete o rolo gic z n yc h a raczej p o rów nanie ow ych w a h a ń p ro m ie n io tw ó r­

czości ze wrsp ó łc z e sn em i w a h a n ia m i i n ­ n y c h czyn nik ów a tm o sfe ry cz n y c h , e le k ­ tr y c z n y c h i m e te o ro lo g ic z n y c h — to d r u ­ gi p u n k t p r o g r a m u pom iarów. N iestety,

(3)

JSlś 35 W SZECHSW IAT 547

j e d e n spostrzegacz nie może ró w n ocze­

śnie, lub p raw ie rów nocześnie w y k o n y ­ w a ć k ilk u szeregów pom iarów rów nole­

głych. P. H. mógł tylko porów nać w a ­ h a n ia pro m ieniotw órczości ze współczes- n e m i w a h a n iam i jo n iz a cy i powietrza, s t a ­ n u baro m e try c zn e g o , t e m p e ra tu ry , wil­

goci, k i e r u n k u i siły w ia tr u i czystości (przezroczystości) powietrza. Co do z w iąz­

k u z a w a rto ś c i prom ieniotw órczości a tm o ­ sferycznej ze s ta n e m b a ro m e try c zn y m , to znalazł, j a k i inni, że sam s ta n baro- m e tr y c z n y , t. j. w yso kość c iśnienia nie m a w p ły w u w y ra ź n ego na p ro m ienio ­ twórczość, ty m c z a s e m opadanie albo p o d ­ noszenie się c iśnienia z na jdu je się w w y ­ ra ź n y m zw iązku z z a w a rto śc ią promie­

niotw órczości. O padaniu ciśnienia to w a ­ rzy sz y w ięk sza za w a rto ść p ro m ie n io tw ó r­

czości, w iększa liczba e, p o dnoszeniu się c iśnienia m niejsze e. J a s n e m je s t, s k ą d to pochodzi. Ra-A i Ra-C w pow ietrzu p o w s ta ją z e m a n a c y i radu. E m a n a c y a r a d u zaś pochodzi z ziemi, s k ą d się w y ­ d obyw a w atm osferę d ro gą dy fuzy i po­

przez p o ry ziemi. Gdy ciśnienie o pada (nie g d y j e s t nisk ie) pa nu je ró żnica ci­

śn ie ń m iędzy p ow ietrzem z a w a rte m w zie­

m i a atm o sferą, spra w ia jąc ą , że po w ie ­ t rz e p ły n ie z ziemi w atm osferę, z a b ie ­ r a j ą c ze sobą e m anacyę. N ao dw ró t p o d ­ noszenie się ciśnienia (nie w y so k i s ta n ciśnienia) u t r u d n i a dyfuzyę em a n a c yi w górę.

C iekaw e są r e z u l ta t y p o rów nan ia w a ­ h a ń liczby e z w a h a n ia m i ilości jo n ó w w pow ietrzu. P. H. znalazł, że ze w z ro ­ s te m z a w a rto śc i prom ieniotw órczości r o ­ ś n ie ta k ż e liczba jo n ó w w y t w a r z a n y c h w 1 sek. w 1 cm3 powietrza. Z e k s tr a - polacyi w yn ika, że dla e= 0 liczba jo n ó w w y tw a r z a n y c h *) w 1 sek u n d zie w 1 cm3 w y n o s i 1,03; liczba ta odpow iad ałab y za-

x) Liczbę tę należy odróżnić od ilości jonów obecnych w 1 cm3. Poniew aż w każdej sekun­

dzie pew na liczba jonów ginie przez rekombina- cyę, takaż liczba m usi być—w stanie rów now a­

gi — na nowo w ytw orzona. Liczba jonów w y ­ tw arzanych w 1 sek. zależy zatem nietylko od liczby jonów obecnych w 1 cm3 ale i od zdol­

ności rekom binacyi jonów .

t e m działaniu prom ieni p rzenikliw ych w y s y ła n y c h przez s u b s ta n c y e prom ienio­

tw órcze z a w a rte w ziemi. Ze w z ro ste m liczby s rośnie i liczba jo n ó w w y tw a r z a ­ n y c h w 1 sek. i w 1 cm 3, ale tak, że t y l ­ ko p e w n ą część p r z y r o s tu liczby jonów w y tw a r z a n y c h można przy p isać w zrosto­

wi liczby s. Z pom iarów p. H. w y n ik a ­ łoby, że e m anacya r a d u i je j pochodne m ają około 30°/0 udziału w jo n iz a cy i a t ­ m osfery. Resztę należałoby zatem p rzy ­ pisać reszcie czynników wyliczonych we w stępie niniejszego re fe ra tu . Oczywiście, liczbom ty m nie można przy pisy w ać s t a ­ nowczego znaczenia i to n iety lk o d la te ­ go, że m ają częściowo c h a r a k te r lokalny.

Oto m eto d ą przez p. H. u ż y tą możma m ierzyć tylko liczbę ty c h nosicieli pro­

mieniotwórczości, któ re p osiadają ł a d u ­ n ek dodatni. J e s t j e d n a k pewnem , żo obok t y c h is tn ie ją jesz c ze w po w ie trz u nosiciele prom ieniotwórczości, k tó re swój ła d u n e k z p o w o du z e tk nięcia z odjemne- mi jo n a m i powietrza, u tra c iły , któ re więc nie b y w a j ą przez a s p ira to r w y c h w y ta - ne x). Przy szłe p om iary będą m u sia ły i z liczby ow ych z n e u tralizo w a n y ch no­

sicieli prom ieniotw órczości zdaw ać ilo­

ściowo spraw ę.

W s p o m n ę jeszcze, że ze zm niejszeniem się czystości (przezroczystości) pow ie trz a zm niejsza się naogół i z a w a rto ść pro m ie ­ niotwórczości. C iekaw em j e s t z e staw ie­

nie ilości k u r z u w p o w ie trz u z k ie r u n ­ k iem w ia tru , k tó re p. H. podaje d o d a t­

kowo:

Średnia W iatr pół- W iatr po- Bez ilość czą- nocny i za- łudniow y w iatru stek kurzu chodni i wschodni

w 1 cm® 39 000 29 000 36 000 W i a t r północno - z achodni przy no sił k u rz z W iednia.

J. L . Salpeter.

<) J . Salpeter. Ueber den Einfluss des Erd- feldes a u f die Y erteilug der Ra-induktion. W ien . Ber. 1910.

(4)

548 W SZECHŚW IAT M 35

Z B A D A Ń N A D C Z Y N N O Ś C I Ą U N I I N A B O C Z N E J R Y B .

(Dokończenie).

B a d a n io m P a r k e r a , k t ó r y w s z e c h s tr o n ­ n o śc ią d o św ia d c z e ń p r z e ś c ig n ą ł w s z y s t ­ kich p o p rze d n ik ó w i w ie lu b łę d n y m po­

gląd o m położył k r e s ra z n a zawsze, p r z e ­ c iw s ta w ia ją się d o św ia d cz e n ia Hofera, k ie ro w n ik a s ta c y i d o św iad czaln ej ry b n ej w M onachium . K o rz y s ta ją c z u p o rz ą d ­ k o w a n e g o przez P a r k e r a pola b ad a n ia , o g ra n ic z y ł się do p o z o sta łej g r u p y bodź­

ców, a b y d o św iadczeń d o ko n a ć z tem w ię k s z ą przyczy n ą. T w ie r d z e n ia o c h e ­ m ic z n y m , te r m ic z n y m , h y d r o s t a ty c z n y m , o p ty c z n y m i t. d. c h a ra k te r z e linii n a ­ bocznej u p a d ły b ezpow rotnie, dla b a d a ń H ofera z o s ta ły j e d y n i e w ą tp liw o ś c i co do e w e n tu a ln e g o d z ia ła n ia bodźców: p r ą ­ dów w o d y i w strz ą ś n ie ń .

Z nam te e k s p e r y m e n t y , w id ziałem j e p r z e p ro w a d z a n e przez sa m e g o Hofera i tw ie rd z ę , że m ato j e s t w śród d o ś w ia d ­ czeń fizyologicznych ró w n ie p r z e k o n y ­ w a ją c y c h i na o c zn ie j, j a k one w łaśnie, z b ija ją c y c h tw ierd z en ie p o z y ty w n e P a r ­ k e r a o f u n k cy i linii n a b o c zn e j j a k o n a ­ rz ę d z ia do o d b ie ra n ia bodźców w form ie w s trz ą ś n ie ń .

H ofer u ż y w a ł w t y m c e lu złotego k a ­ r a s ia ja p o ń s k ie g o (Macropus), sz c z u p a k a i zw y k łe g o k a rp ia . L e k k ie w s t r z ą ś n ie ­ nia, led w ie lub wcale n ie d o s ły s z a n e p u ­ k n ię c ia o m a s y w n y stół d ź w ig a ją c y p r z e ­ szło 50 k ilo g ra m o w e a k w a r y u m , w y w o ­ ł y w a ły g w a łto w n e d rg n ie n ia , zarów no u r y b y n o rm a ln e j, j a k i u ry b z prze- c ię tem i n e r w a m i linii nab oczn ej i u r y b z o d ję te m i b łę d n ik a m i słuchow em i.

D o b itn iej j e d n a k i naoczn iej w id a ć to u w s z y s tk ic h t rz e c h r y b d o ś w ia d c z a l­

n y c h , j e ś l i w y w o ła się u n ic h sz tu c z n e p rzeczulenie n e rw ó w o b w o d o w y c h , przez co r e a k c y a s ta je się g w a łto w n ie js z ą . Z ro­

bić to m ożn a w t e n sposób, że się j e k ilk a godzin p r z e d e k s p e r y m e n to w a n ie m w k ł a d a n a k ilk a m i n u t do n a d z w y c z aj s ła b e g o r o z tw o r u s t r y c h n i n y (1: 5 000).

S t r y c h n i n a , j a k wiadom o, w y w o łu je p r z e ­

czulenie i przed rażnien ie k oń c z y n n e r ­ w ów obw odow ych. D ośw iadczenie z ta k p r z y g o to w a n e m i r y b a m i j e s t naoczne i r y b y n a lekkie dotk nięcie stołu, na k t ó ­ r y m stoją a k w a ry a , o dpow iadają gwał- to w n e m zam ieszan iem i popłochem . I to zarów no no rm a ln e, j a k i z w y p r e p a ro ­ w a n y m błędn ikiem , j a k i z p rze c ię te m i n e rw a m i linii nabocznej. J e s t to w a ln y dowód, że linia nabo czna w ż a d n y m r a ­ zie nie j e s t o rg an e m specyficznym dla lek k ic h w strz ą ś n ie ń , j a k to tw ierdz i P a r ­ ker. O ile r y b y n a nie re a g u ją , to od­

b y w a się to d ro g ą ogólnych skórnozm y- słow y ch org an ó w ro zproszo ny ch po całej skórze. Że zaś operow ane r y b y P a r k e r a słabiej, „mniej w y ra ź n ie " , n a te bodźce odpowiadały, to rzecz te c h n ik i e k s p e r y ­ m en tu . P rz e c in a ją c bow iem Y i VII n e rw m ózgow y u n ieru c h o m ią w głowie p r z e d e w s z y s tk ie m w sz y s tk ie narz ą d y skórnozm ysłow e, niety lk o o rg a n y nabocz- ne i to j e s t p r z y c z y n ą słabszej r e a k c y i u z operow anych osobników. Ale to r ó ­ żnica stopnia, nie zaś zasadnicza.

To też te c h n i k a d ośw iadczenia Hofera daje w ię k szą ręk o jm ię p e w n e g o i n ie ­ d w u z n a c z n eg o w y n ik u . W idzieliśm y ju ż wyżej j a k w ie lk ą g r a ona rolę i j a k ła ­ two w iedzie do w niosków fałszyw ych.

Ona j e s t założeniem, k tó re potem d y k t u ­ je p rzesłanki. M usim y przeto bacznie

zw rócić u w a g ę n a sposób u n ie ru c h o m ie ­ nia linii nabocznej, w j a k i j e w y k o n y w a Hofer. Gałąź boczna n e r w u b łędn ego (ra­

m us la te ra lis n e rv i vagi) u n e rw ia ją c a t u ­ łow iow ą część linii n a bo cznej, p rz e b ie g a przez p a s b a rk o w y bard zo p ły tk o i ła­

two j ą p rze c ią ć i p o p ro stu w yrw ać, bo dzieje się to zupełnie bezboleśnie. N e r ­ wy zaś b ieg n ą c e ku o rg an o m bocznym , na głowie przeciąć j e s t rze c z ą r y z y k o w ­ ną, gdyż, j a k w sp o m n ie liś m y ju ż wyżej, prze c in a ją c n e r w V i YII u n ie ru c h o m ią się w s z y s tk ie o r g a n y sk ó rn o - zmysłowe, a n a d to i m ięśnie tw arzo w e. D lateg o Hofer w y b r a ł raczej m eto d ę w y p a le n ia poszczególnych w z g órków , co z r e s z tą r y ­ b y znoszą wcale łatwo.

Do doświadczeń u ż y w a ł k arpia, p s t r ą ­ ga, głowacza, j e d n a k sz czup ak okazał się do teg o ro d za ju e k s p e r y m e n tó w n a jo d p o ­

(5)

j\r» 35 WSZECHSWIAT 549

wiedniejszym , p rze d e w sz y stk ie m dlatego, że się spokojnie długi czas z n a tu r y swej zachow uje. J e s t to bow iem cechą jego n a t u r y j a k o drapieżcy, który, przeciw nie niż inne, np. okuń, nie goni swej ofiary, lecz czy h a n a nią, zasadza się bez ru ch u , u n osząc się w wodzie, nie poru szając p łe tw a m i ani p o k ry w ą skrzel, aby się nie zdradzić. Dopiero w ostatniej chwili, g d y ofiara ju ż blizko, podpływa, wiosłu­

j ą c z le k k a p a rz y s te m i płetw am i, g rz b ie ­ to w ą i odbytową, wreszcie j a k k o t r z u c a się p e w n y m skokiem . C hy b i— to ofiary nie goni.

T a k j a k w wolnej przyrodzie, zacho­

w uje się szczupak i w a k w a ry u m , choć tu nie p o b iera pok a rm u . Całemi godzi­

n a m i stoi bez ru ch u , je ś li się go nie n i e ­ pokoi. O tyle ja k o p rzedm io t e k s p e r y ­ m e n tu szczupak przew yższa w sz y stk ie (z w y j ą tk i e m ży ją c y c h n a dnie) inne r y ­ by, k tó r e wciąż bez u s ta n k u s n u ją się tu i owdzie. Prócz tego j e d n a k szczupak u ła tw ia dośw iadczenia i o bserw acy ę s w o ­ ich w ra ż e ń i te m także, że na n a j m n i e j ­ sze podrażnienie odpowiada w pewien, s ta le te n sam sposób. W zu pełn y m spo­

ko ju leżą je g o płetw y g rzb ie tow a, ogo­

now a i o db ytow a złożone. Małe w s t r z ą ­ śnienia, w rzucenie lekkiego k a m y k a do a k w a r y u m lub przesunięcie się cienia przez je g o oko, pobudza go; podnosi w t e ­ d y 5—6 prom ieni na ty le p łe tw y g r z b ie ­ tow ej, lek k o unosi, ro zp rosto w u je j e i po ­ ch yla nieco w obie strony. J e s t to c h a ­ r a k te r y s ty c z n a , wobec bardzo lek k ic h n a w e t bodźców w y s tę p u ją c a sp raw nie, s ta le i pewnie z m iana położenia p łetw y g rzb ie to w ej — „znak u w a g i “. Je śli bo­

dziec b y ł słaby, to znak ten był j e d y n ą o zn ak ą podrażnienia. Po k ilk u m in u ta c h znów p łe tw a u k ła d a się do d aw nego po­

łożenia. W razie silniejszych bodźców ty ln y b rz e g p łe tw y powiewa k ilk a razy, je ś li bodziec nie u s tę p u je i zw iększa się, w t e d y u n osi się cała płetw a g rzb ie to w a i odbytow a, rozchyla się i ogonowa, po­

tem zacz y n a ją się poruszać i p a rz y s te i s z czu p ak zm ienia m iejsce mniej lub więcej szybko w m iarę siły bodźca.

Ale jeszcze i inne w zg lę d y czynią go t a k z d a tn y m do tego dośw iadczenia.

U szczupaka n e rw boczny przebiega na górnym , ty ln y m k o ńc u j a m y skrzelowej, tuż przed pa sem b a rk o w y m t a k pły tko pod skórą, że u szczup ak a o długości 40 cm prześw ieca z pod sk ó ry na długości je d n e g o cm. Prz ec iąw sz y go w te m m ie j­

scu, bez kropli k rw i i bez oznak bólu m ożna go w yjąć bez n arkozy . W y p a le ­ nie organów bocznych głowy j e s t rów nież łatw e, leżą one bowiem na dnie k a n a li­

ków, które gołem okiem w idać w k s z ta ł­

cie m ałych otworków. U ż y w a się do t e ­ go celu a p a ra tu zw anego z francu ska:

T h e rm o c a u te re lu b palnik Pa ą u e lin a . J e s t to rodzaj igły p laty n o w e j, funkcyonują- cej podobnie j a k a p a ra t do w y p a la n ia w drzewie. Operacyę tę całą r y b y zno­

szą doskonale, choć tr w a ona k ilk a m i­

n u t i m uszą przez te n czas być p ozba­

wione wody. P o te m j e d n a k nie okazu ją żadnych zakłóceń. A b y oczu r y b y nie niepokoić podczas doświadczenia, Hofer w yp alał lekko pow ierzchnię niew rażliw ej, j a k wiadomo ro gów ki oka, również ty m

p alnikiem Pa ą ue lin a.

Hofer p o sta n o w ił p r z e d e w s z y s tk ie m ro zw iązać p y ta n ie , czy r y b y linią nabocz- ną re a g u ją na p rą d y wody?

W ty m celu um ieszczał r y b y w w iel­

kiej okrągłej kadzi drew n ia n e j o ś re d n i­

cy 1 m etra, napełniw szy j ą do w y sok o­

ści 40 cm wodą. Ten k s z ta łt kadzi m a tę w yższość n a d a k w a r y u m czworobocz- nem, że p r ą d y nie o d b ija ją się od ścian t a k gw ałtow nie. P r ą d y w yw oływ ano w ta k i sposób, że n a ko ń c u r u r y g um o ­ wej, założonej n a k u r k u wodociągowym , um ieszczono r u r k ę s z k la n ą zg ię tą pod k ą te m prostym , przez które j o tw ór (4 —5 m m ś red nicy) w y p ły w a ł p rą d reg u lo w a n y sp e cy a ln ą śru b ą . Siłę p rą d u regulow ano odpowiednio do poszczególnych d ośw iad­

czeń.

Pierw sze pięć dośw iadczeń pow tarzano w ielokrotnie dla p rze k o n a n ia się i de- m o n stra c y i funkcyi linii nabocznej n a p rąd y . D la k ró tk o śc i i p rze jrz y s to ś c i zbiorę j e w formie n a s tę p u ją c e j tabelki.

W a ru n k i doświadczenia: szczupak, r o ­ gów ka zm ącona przez wypalenie, siła prądu: 1 litr w ody w 48 s e k u n d a c h przez otw ór r u r k i o śre d n ic y 5 mm.

(6)

550 WSZECHSWIAT J\l° 35

Dośw. długość

ry b y stan kierunek prądu chw ila reakcyi rodzaj i tw anie reakcyi

1. 55 cm norm alny

prostopadle do pow ierzchni cia­

ła (na linię na- bóczną nb.)

z odległości 20—25 cm

„znak uw agi" ty ln ą częścią p łetw y grzbie­

tow ej, w razie trw a ­ nia prądu zmiana

miejsca

2. 3 5 -4 0 cm

organy na gło­

w ie w ypalone, nerw linii nabo­

cznej przecięty

na głowę i bok tułow ia, z przo­

du prostopadle, skośnie z góry

i z dołu

reakcya żadna, dopiero wobec naj silniejszego prądu z odległo­

ści 1 cm

wobec siły prądu, k tó ­ ra usiłuje obracać ry ­ bę dokoła osi głów nej—

przeciwdziałanie płetw parzystych

3. 35— 40 cm

organy ty lk o na głow ie w ypalo­

ne, nerw linii na­

bocznej tułow ia nie naruszony

na głowę ku p y ­

skowi żadna

ku tułow iow i

jeśli prąd docho­

dzi linii nab.

tułow ia

słabsza i powolniejsza reakcya ja k w 1

4. 40 cm

organy głow y nienaruszone, nerw tułow ia

przecięty

głow a ja k w 2 ja k w 1 ja k w 1

tu łó w ja k w 2 żadna żadna

5. 40 cm

o rgany gło w y i tułow ia z praw ej stro n y ja k w 2

ja k -w 2 ja k w 2 żadna

lew e nienaru­

szone ja k w 2 ja k w 1 ja k w 1

W y n ik a z te g o d o b itn ie, że n a lekkie p r ą d y w od y linia n a b o c z n a re a g u je , a z a ­ t e m m ożna z c ałą p e w n o ś c ią tw ierd zić, że w ła ś c iw ą f u n k c y ą linii n abocznej j e s t o d noszenie w ra ż e ń n a działan ie s ła b y c h p r ą d ó w wody.

D o św ia d c z enia t e p o w tó rzo n o n a wielu i n n y c h ry b a c h , z p o ś ró d t y c h j e d n a k najlepiej s tw ie r d z ić m o ż n a je n a g ło w a ­ czu *), k t ó r y j a k o r y b a ż y ją c a n a dnie, m a coś z n a t u r y spokojnej szczu p aka.

N aogół stw ie rd z o n o r o zm a ito ść w w y s o ­ kości p r o g u pobu d liw o śc i u ró żn y c h g a ­ t u n k ó w r y b . Z d o ś w ia d c z e ń t y c h w y n i ­ k a n a d to jeszcze in n y w n iosek , że s ła ­ b y c h p rąd ó w k tó re z w ie rz ą t nie w y r u ­ s z a ją b iern ie z ich położenia, nie s p o ­ s t r z e g a j ą one ani p rze z in n e o r g a n y z m y słó w sk óry, ani p rzez błędnik. Dalej p r z e k o n a ły n a s te b a d a n ia , że silne p r ą ­ dy, k t ó r e r y b z ich położenia w y r u s z a ją , s p o s tr z e g a j ą one i bez linii n ab ocznej (patrz t a b e lk a doświadcz. 2).

*) Cottus gobio.

Ale z te m stw ie rd z e n ie m s p ra w a fun- kcy i nie skończona, bo n a s u w a ją się p rz e d e w s z y s tk ie m pytanie: 1) czy organy linii nabocznej zdolne s ą rów nież w y ­ czuwać siłę i k ie r u n e k p rąd u , 2) czy słu­

żą one też do od bieran ia m ech aniczn ych bodźców, j a k o o rg an y dotykow e?

Że siłę p r ą d u odróżniają, w y n ik a z r ó ­ żnej reakcy i, n a p r ą d y o różnej sile s k ie ­ ro w ane w ty m sa m y m k ie r u n k u ciała.

Stopnie re a k c y i są tu w m iarę z w ię k sz a ­ nia siły p r ą d u n astę p u jąc e : W o b e c sła­

bego prądu, k tó ry ledwo p rze k ra cz a pró g pobudliw ości, n a s tę p u j e p o s ta w a r e a k c y i („znak u w a g i") d any ty ln y m końcem płetw y g rzb ietow ej. W m ia rę j e d n a k w z m agan ia się prąd u, lub zbliżania się ku ciału, r e a k c y a rośnie, s ta je się żyw ­ szą i silniejszą, a w k o ń c u r e a g u j ą po sobie cała p łe tw a grzb ietow a, odbyto w a, w reszcie ogonowa, aż n a jw y ż sz y m sto p ­ niem r e a k c y i j e s t zm iana m ie jsc a (tab ela doświadcz, t).

K ie ru n e k p r ą d u r y b a s p o strz eg a na t u ­ łow iu w m ia rę je g o o d chy lan ia się od płaszczyzn y bok u ciała, a m ianowicie im

(7)

j * 35 WSZECHŚWIAT 551

pod o s trz e js z y m k ą te m pada na ciało, tem s ła b sz ą j e s t b e z w z glę dn a siła b o d ź­

ca. Znaczy to tyle, że p rą d działa na linię boczną przez r u c h wody, a nie przez tarcie, ani przez s ta łe d rganie, lecz przez w y w ie ra n ie na ciało ciśnienia, k tó re w o ­ bec stałej siły p r ą d u j e s t te m większe, im większy j e s t k ą t je g o padania.

Naogół działanie ró żn y ch k ie ru n k ó w p r ą d u p r z e d s ta w ia się w sposób n a s tę ­ pujący: 1) P rą d y , k tó re padają na część głow ow ą o rganów nabocznych, ró w n o le­

gle do głównej osi ciała, nie działają na nią, co stw ierdzono ju ż przy sposobności dośw iadczenia 4 (patrz tabelka); n a t u ło ­ wiową część zaś działają dopiero od k ą ta zbliżonego do 90°. 2) P r ą d y p ad ające p ro ­ stopadle n a powierzchnię ciała działają rów nie silnie na tułow iu j a k n a głowie (patrz t a b e lk a doświadcz, l). 3) P r ą d y z przod u k u tyłowi działają p r z e d e w s z y s t­

kiem n a część głowową. J e s t to s k u t ­ kiem rozm ieszczenia w zgórków zm ysło­

wych na głowie w w ielu k ieru nk a ch . I tak np. n a p rą d y w ychodzące z dołu, w rażliwa j e s t praw dopodobnie p r z e d e ­ w s z y stk ie m gałąź dolnoszczękow a s k u t ­ kiem swego położenia.

Do odczuw ania bodźców m echanicz­

nych, d o ty k o w y c h o rg an y te nie są zdol­

ne, g dyż n a d o ty k an ie w zgórków n e rw o ­ w ych w k a n a lik a c h o s trą igłą szklaną r y b y zupełnie nie rea g u ją. Również i n a prąd y , skie ro w a n e (dla w yw o łan ia b o d ź ­ ca m echanicznego) n a j e d e n kan alik nie r e a g u j ą i działają one ty lk o o tyle, o ile d rażnią w ięk szą liczbę w zgórków. P a k t że p odraż n ien ie m echaniczne zostaje bez odpowiedzi, p o tw ierd z a w spo m nianą w y ­ żej tezę, że w ła ściw y m bodźcem j e s t w y ­ w ierane p rzez p rą d ciśnienie, a nie spo­

w odow ane przezeń tarcie lub drganie.

Bardziej jeszcze p r z e k o n y w a nas o te m fakt, że r e a k c y a j e s t te m silniejsza, im większy k ą t p a d a n ia prądu. G dyby p rą d działał przez tarc ie lub d rgan ie spodzie- w a ć b y się należało czegoś w ręcz p r z e ­ ciwnego, gdyż tarc ie rośnie w m iarę j a k k ą t działania p r ą d u maleje. J u ż s a m a z re sz tą b u d o w a ty ch o rgan ó w świadczy, że nie są one w y s ta w io n e n a działanie ta rc ia m echanicznego. J a k w y n ik a z p o ­

danego wyżej opisu anatom icznego, szcze­

c inki k o m ó re k z m ysło w y ch leżą w cew ­ ka c h z n a b łon ka (ryc. 3), wypełnionych śluzem , k tó ry m a właśnie zapobiegać tarciu . Bodźcom ciśnienia śluz nie p rze­

szkadza, owszem, on j e w zm aga, przezeń przenosi się ciśnienie na szczecinki.

Zmian ciśnienia h y d ro sta ty c z n e g o r y ­ ba nie odczuwa, j a k w yk azały dośw iad­

czenia n a d linią naboczną. Linia n a b o ­ czna odczuw a c iśnien ia działające j e d y ­ nie w k ie r u n k u ciała, a ciśnień d z ia łają ­ cych w sz e c h stro n n ie , j a k w razie ciśnie­

n ia h y d ro sta ty c z n e g o , nie spostrzega.

D ro g a wrażeń w łaściw y ch linii n ab ocz­

nej idzie przez szczecinki zmysłowe, k t ó ­ re przez ciśnienie w y w a rte na k a n a lik doznają odchylenia; przez rozgałęzienia włókien n e rw o w y c h koń czący ch się u pod­

sta w k om ó rek szczecin ko w y ch odchy le­

nie przenosi się do ośrodków n e rw o w y c h w mózgu i stą d dopiero zapomocą n e r ­ wów m o toryczn ych w m ięśn iach w y ła d o ­ w uje się r e a k c y a n a odebrane wrażenie.

P rzed staw iw szy wyżej budow ę i w y n i ­ ki b a d a ń d ośw iad czaln ych n a d f u n k c y ą tego dziwnego narząd u, zadajm y sobie pytanie, j a k ą rolę biologiczną, j a k i e z n a ­ czenie dla życia ry b ma on i jak im spe- c y a ln y m w a ru n k o m życia w wodzie od­

p o w iadają te sk om plik ow ane n a rz ą d y zmysłowe.

W przyrodzie w każdym razie p rąd o m u ż y ty m w dośw iadczeniu odpowiada dzia­

łanie wody płynącej. Linia naboczna o ry e n tu je r y b y w tem , czy z n a jd u ją się w wodzie stojącej czy płynącej. R y b y są przy sto so w a n e do większej lub m n ie j­

szej szybkości wody płynącej, więc z n a ­ czenie dla nich m ieć może wielkie, n a ­ wet zasadnicze. Stosow nie do f a u n y k r a ­ j u odróżniamy wszędzie t a k zwane k r a i­

ny rybne, m ające swój specyficzny sk ła d i różniące się od siebie różnemi w a r u n ­ kam i życiowemi. Dla n a szy c h wód pol­

skich prof. Now icki *) również ustanow ił

!) Nowicki. „Krainy rybne Wisły“ (Gazeta rolnicza 23, 24. 1882).

(8)

552 W S Z E C H S W I A T .Na 35

podział na k r a i n y r y b n e , odróżniając k ra in y : p s tr ą g a , b r z a n y , leszcza i k a r a ­ sia. P o m ija ją c in n e z n a m io n a ty c h k ra in j a k t e m p e r a t u r a , g łęb o ko ść, c h a r a k te r dn a , rodzaj i ilość p o k a r m u n a tu r a ln e g o i t. d., ale j e d n ą z n a jw a ż n ie js z y c h cech, j e s t ich s z y b k o ść w o dy , bo od niej zale­

ż y ró w nież ilość z a w a rte g o w wodzie tle n u , k tó re g o z a p o trz e b o w a n ie j e s t też d la ró ż n y c h r y b n ie z m ie rn ie różne. K a­

żda k r a i n a m a sobie w ła ś c iw ą fa u n ę r y ­ b n ą , k t ó r a j ą c h a r a k te r y z u je .

Obok p s t r ą g a ż y jącego w p o to k a c h g ó r ­ skich, w wodzie r w ą c e j, czystej, zim nej, b o g a te j w tlen, s p o ty k a m y strz e lb ę (Pho- x in u s levis), lipienie ( T h y m a llu s v ulga- ris), g łow acza (C o ttu s gobio). Dalej w ś r e d n i m bieg u rze k i, w w o d a c h nie t a k r w ą c y c h , g łęb sz y c h , gdzie b ieg zwol- n ia ł j u ż znacznie, p rze w aż a ją b rz a n y ( B a rb u s f h m a tilis ) ; j e s z c z e niżej w w o­

d a c h j u ż g łębo k ich, s p o k o jn y c h j e s t f a u ­ n a w y ra ź n ie zm ieniona; t u p a n u j ą lesz ­ cze (A b ram is bram a ), g ro m a d y całe kar- p io w a ty c h i o k u n ie (P e rc a fluviatilis).

W re s z c ie dla wód s to ją c y c h , cichych, cie p ły ch w d oln y m bieg u rzeki c h a r a k t e ­ r y s t y c z n y m j e s t k a ra ś , lin, piskorz. Sło­

w e m „ ja k a woda, t a k a r y b a “.

Nie u l e g a w ą tp liw o śc i, że n a takie u g r u p o w a n ie się ry b , n a ich o ry en ta cy ę , n a ocenę w a r u n k ó w w o dy, w p ły w i z n a ­ czen ie linii n a b oc zn e j j e s t olbrzymie:

U m ożliw iając reo tro p iz m , r e g u lu je g e o g ra ­ ficzne r y b rozsiedlenie.

Szczególne z n a c z e n ie m a znów linia n a b o c z n a d la r y b w ę d r o w n y c h , d la śp ie ­ sząc e g o do ź ró d lisk n a tarło łososia, lub dla w s t ę p u ją c e g o k u górze n a podcho- w e k m łodego w ę g o rz a (węgorz Montee).

Dla o r y e n t a c y i podczas c ią g u przeciw p r ą d o w i linia n a b o c z n a m a z n acz e n ie n ie ­ s ły c h a n e . Za jej pom ocą r y b y „ c z u ją 11 d o pły w y , ro zch o dzą się po ró żn y c h od­

n o gach. D la te g o też p r o g i ry b ie, m ają ce by ć p r z e p u s t k ą dla ta r la k ó w łososia, za­

k ł a d a n e p rz y m ły n a c h n a rzece p o w in n y

N ow icki. „Przegląd fauny i rozsiedlenia ryb w w odach Galicyi" (G azeta rolnicza Na 39. 1882).

Nowicki. „O ry b ach dorzeczy W isły, D n ie­

stru, P ru tu w Galicyi". K raków , 1889.

m ieć p rąd s iln y i s p a d n a le ż y ty , w in ­ n y m bowiem razie są bez w a rto ś c i i c h y ­ b ia ją celu. .Ryba s p o s trz e g a j e i u ży w a ich tylko w te d y , g d y p rą d ich j e s t na- ty le silny, że po budza linię naboczną.

Ale nie m n iejsze znaczenie od zdolno­

ści s p o s tr z e g a n ia siły p r ą d u wody p ły­

n ącej, m a d la życia r y b y zdolność od­

różn ia n ia przez linię n a b o c z n ą k ieru n k u prądów . Z ogólnego p la n u b u do w y ciała r y b y w y n ik a , że tego ro d za ju n a rz ą d j e s t konieczny.

J a k wiadom o, r y b y p o sia d a jąc e p ęcherz pław n y m o g ą przeciw działać i znosić siłę ciężkości sw ego ciała, przez odpowiednie w y p e łn ie n ie pęcherza, przez co ciężar ich w łaściw y s ta je się r ó w n y ciężarowi w ła ­ ściw em u wody, czyli nie w a ż ą w wodzie nic; m o g ą z a te m w wodzie w dowolnej w y so k o śc i spokojnie zaw isnąć, nie w y ­ konyw aj ąc żadnej pracy. Ale w ażna t a dla ich ekonomii siły cecha, m a swoje te złe stron y , że czyni rybę, j a k o n ie ­ w a ż k ą n ies ły c h a n ie zależną od siły i k ie ­ r u n k u w od y p ły n ąc e j. A b y przeciw dzia­

łać w pływ o w i pędzącej je w ody, z w ra ­ c ają się n a jm n ie js z ą po w ie rz c h n ią zacze­

pienia, t. j. płaszczy zną poprzeczną (gło­

wą), przeciw prądow i, u k ła d a ją c się głó ­ w n ą osią ciała rów nolegle do k ie r u n k u p r ą d u i t a k znoszą tę siłę, je ś li nie p ł y ­ w ają. P rą d , k tó ry r y b ę z a a ta k u je z in­

nej strony , r z u c a n ią j a k piłką, wobec czego j e s t ona bezsilna. To w ielkie z n a ­ czenie, k tó re dla ekonomii je j siły p r z e d ­ s ta w ia reotropizm , u z a sa d n ia p otrzebę organów k o n tro lu ją c y c h stale i czule n ie ty lk o siłę, ale i k ie r u n e k prądu . W ty m to przeto celu r y b a m a n ie ty lk o linię naboczną, k t ó r a j ą co do s ła b y c h prąd ó w o ry e n tu je , ale i b łę d n ik z a p a r a ­ te m otolitow ym (statycznym ), k t ó r y r e ­ a g u je n a p rąd y , w y ru s z a ją c e r y b ę b i e r ­ n ie z je j położenia.

W k a ż d y m razie widzim y, że zarów no w obec p erc e p c y i siły, j a k i k i e r u n k u p r ą ­ d u n a jp ie rw do p e w n y c h g ra n ic odbiera w ra ż en ia linia n abo czna, dopiero w obec w p ływ ó w silniejszych, ru g u ją c y c h rybę, z a czyna działać otolit b łęd n ik a . To po­

k r e w ie ń s tw o f u n k cy i obu t y c h organów tłu m ac z y f a k t w spólnego p n ia linii na-

(9)

M 35 W S Z E C H S W I A T 553

bocznej i n e rw u słuchow ego (błędnika), oba w ychodzą z je d n e g o „korzenia słu- c h o w e g o “ w mózgu.

N a tu ra ln ie , że prócz ty c h zdolności p r ec e p o w a n ia w rażeń siły i k ie r u n k u wo­

dy p ły n ącej, linia naboczna p e rc e p u je i inne p o ru sz e n ia wody.

J u ż P. E. Schulze (patrz wyżej) t w i e r ­ dził, że r y b y linią nab oczn ą w y c z u w a ją zbliżenie się nieprzyjaciela, gdyż ten, płynąc, pcha p rz e d sobą słup wody o d ­ po w ia d a ją c y je g o pow ierzchni poprzecz­

nej. Ma to w a g ę swoję ty lk o o tyle, 0 ile p o ru sz e n ie to w ody p rze k ra c z a próg w rażliwości ry b y . W nocy, g d y r y b a nie widzi, m a to może znaczenie, j e d n a k w dzień, j a k uczą obserw acye, s z u k a p o ­ ż y w ie n ia p rzew ażnie w zrokiem , j a k k o l ­ w iek j e s t typow y m k ró tk o w id z e m i m o ­ że ak om odow ać oko najw y ż ej n a odle­

głość 12 m.

W ażniejszą n a to m ia s t j e s t rzeczą, że ry b y o czem ró w n ież ju ż Schulze w sp o ­ minał, w y c z u w a ją zbliżanie się do ciał stałych. J e s t to rodzaj „działania i w y ­ czu w an ia w d a l “, k tó re tłu m a c z y ć n a le ­ ży tem-, że r y b y p ły n ąc p c h a ją p rze d so­

b ą słup wody, k tó ry odbija się od leżą­

cych n a drodze k ie ru n k u r u c h u k am ieni, brzegów , pola, s k a ły w wodzie, a p o w ra ­ cając oddziaływ a n a o rg a n y naboczne p r z e d e w s z y s tk ie m głowy. O bserw acye w ykazują, że r y b y u n ik a ją z e tk n ięc ia się z ciałem stałem , a to ze w zględu na swój ś lu z o w a ty nadzw yczaj d e lik a tn y 1 ła tw o r a n i ą c y się n a s k ó re k . Pod ty m o s ta tn im w z g lę d em w y k a z a ły d o św iad ­ czenia również Hofera, że r y b a p ozb a­

wiona o rganów n abo c zn y c h n a głowie i oślepiona u d e rz a ła się o s ta w ia n e jej w a k w a r y u m p rze sz kod y w p rze c iw ie ń ­ stw ie do oślepionej, a z re s z tą no rm aln ej r yby , k tó ra o ry en to w a ła się w wodzie znakom icie. R y b y u n ik a ją zapomocą li­

nii nabocznej zderzenia z ciałam i stałe- mi, k t ó r y c h inaczej czuć nie m ogą w b ra ­ ku, j a k tw ierdzi Hofer odpowiednich n a ­ rzą d ó w d o ty k o w y c h .

Z tego p rze d s ta w ie n ia n a p o dsta w ie w y n ik ó w n a jno w szyc h b a d a ń w idzim y, że linia n abo czn a, j a k o organ zm ysłow y m a olbrzym ie i w s z e c h stro n n e znaczenie

dla ryby. J a k o o rg an specyficznie p r z y ­ s tosow an y do m edyum , do w a ru n k ó w życia w wodzie, sta n o w i nowy przy kład wielkiej nauki o przystosow aniu.

Dr. Franciszek Staff.

O D Ż Y W I A N I E Z A R O D K Ó W P R Z E Z M A T K I U Z W I E R Z Ą T K R Ę G O ­

W Y C H Ż Y W O R O D N Y C H .

(Ciąg dalszy).

If. Płazy i gady.

Badania, dotyczące zajm ującej nas sp ra w y , u ga d ó w i płazów są bardzo skąpe.

1. P ł a z y . Z płazów nieco dokład­

niej z b a d a n a była s p r a w a odżyw iania się zarodków s a la m a n d r y żyw orodnej ( S a la ­ m a n d r a a tr a i S. m acu lata) przez Wie- dersheim a. Do każdego ja jo w o d u u s a ­ l a m a n d ry d o sta je się 40—60 ja je k , z k t ó ­ ry c h rozw ija się tylk o je d n o po każdej stronie. J a k stw ierd ził Siebold, to m ia ­ nowicie ja jk o rozw ija się, k tó re leży n a j ­ bliżej u jśc ia jajo w od u. W s z y s tk ie zaś pozostałe j a j k a zlew ają się w je d n o litą m asę albo m iazgę żółtkową, k t ó r a zarod ­ kom ro zw ija ją c y m się, po zużyciu w ła ­ snego żółtka, służy za pokarm . P o k a rm te n nie w y s ta rc z a j e d n a k widocznie, gdyż w p óźniejszych o k re s a c h ciąży in ­ n ą jeszcze d ro g ą d o s ta ją się do św ia tła jajo w o d u m a te ry e , k t ó r e również przez zarodki z ostają po b rane. W ścianie ja­

jow od u m ianowicie pod nabłonkiem , w y­

śc ie łają cy m światło, g ro m a d z ą się czer­

wone ciałka k rw i, k tó re częściowo u le ­ g a ją d egeneracyi. W otoczeniu takich n a g ro m a d z e ń pow staje zazw yczaj prze­

strz e ń w y p e łn io n a pły n em lim fatycznym . Kiedy n a g ro m a d z e n ia ciałek k rw i otoczo­

ne p ły nem w z ro sn ą do znacznej w ielko­

ści o d ry w a się na w iększej p rze strz e n i nabłonek, a cała z a w a rto ść n a g ro m a d ze ń dostaje się do św ia tła jajow odu. W ten sposób zatem, prócz miazgi żółtkowej, w końcow ych s ta d y a c h ro zw oju zarodki

(10)

554 W S Z E C H S W IA T J\Is 35

p o b ie ra ją jeszcze p ły n lim fa ty c z n y , c z e r­

w one cia łk a krw i i n a k o n ie c r e s z tk i ko ­ m ó re k n a b ło n k o w y c h . P e w n e zn aczen ie m ieć m usz ą t u ta k ż e l e u k o c y ty , k tó re rów nież do ś w i a tł a j a j n i k a w znacznej ilości w w ę d ro w u ją . W e d łu g W ie d e rs h e i- m a g łó w n ą rolą c z e r w o n y c h ciałek k rw i j e s t d o s ta r c z a n ie z a ro d k o m tlen u , dla

um ożliw ie n ia o d d y c h a n ia .

Z p łaz ó w ż y w o r o d n y c h prócz in n y ch g a tu n k ó w , z n a n a j e s t je s z c z e cała r o d z i­

n a t a k z w. g r z b i e to r o d n y c h , n a leżący ch do płazów bezogonow ych. Zarodki r o z ­ w ija ją się tu w k ie s z o n k a c h n a g r z b i e ­ cie sam icy, do k t ó r y c h j a j k a zapłodnione z o s ta ją przez sa m c a złożone. Poniew aż z aro d k i w k ies z o n k a c h t y c h p o z o sta ją aż do u k o ń c z e n ia p rzeo b rażen ia, t rz e b a więc przypuścić, że ze s tr o n y m atk i, j a k i u i n ­ n y c h z w ierząt, d o s ta r c z a n e są ja k i e ś s u b ­ s ta n e y e odżywcze. Z powodu b ra k u j e ­ d n a k odpow ied nich b a d a ń o g ran ic zy ć się m u s i m y do tej luźnej u w a g i.

2. G a d y . S p r a w a o d ż y w ia n ia się z a ­ r o d k ó w gadów , j e s t rów n ież z n a n ą ty lk o we fra g m e n ta c h . P e w n e d a n e morfolo­

giczne, d o ty cz ą c e p a d a lc a (Seps chalci- des) p od a je Giacomini. J a j k a z o sta ją u te g o z w ie rz ę cia zapło d nio n e i podle­

g a ją d a lszem u rozw ojow i w jajow odzie.

Każde j a j k o tw o rzy sobie oso b n ą k ie ­ szonkę, w k tó re j p r z e b y w a aż do u k o ń ­ czenia rozw oju. C iek aw y j e s t t u z w ią ­ zek, j a k i p o w s ta je pom iędzy z a ro d k iem a w e w n ę tr z n e m i ś c ia n a m i k iesz o n k i j a ­ jo w o d u , g d y ż z w iązek t e n p r zy p o m in a zup ełn ie ło ż y s k a z w ie rz ą t ssących. Do w y t w o r z e n ia tego z w ią z k u służą z a r o d ­ kom p e w n e u t w o r y dod a tk o w e , k t ó r e p o ­ w s t a ją j u ż w p i e r w s z y c h o k re s a c h roz­

w ojo w y ch. U tw o r a m i tem i są: 1) p ę c h e ­ rz y k żó łtko w y i 2) b ło n y płodowe. Pę c h e rz y k ż ó łtk ow y, o tac z a ją c w p o sta c i to re b k i zapas n a g ro m a d z o n e g o w j a j k u żółtka, p o średn iczy w p o b ie ra n iu teg o m a t e r y a ł u przez zarodek. P ę c h e r z y k te n leży po s tr o n ie b rzu s z n e j zarodka. Co do błon płodow ych, to tw o r z y się ich trzy , a m ianow icie: 1) t a k zw. b łona j a ­ gn ięc a czyli a m nion, 2) b ło n a su ro w ic z a czyli ch o rio n i w re szc ie 3) om ocznia

czyli allantois. W najbliższem otoczeniu z a ro d k a leży amnion. Błona ta, tw orząc n a d z a rod kiem k o m p le tn e zam knięcie, z aw iera p ew nego ro d za ju płyn, zw any w odą płodową. Zadaniem tej błony j e s t kołysan ie zarodka, p otrz e b ne do n o rm a l­

nego rozwoju. Jed no cześnie i w zw iąz­

ku z am nionem p o w s ta je d r u g a błona, t. j. chorion. Chorion leży najbardziej n a z ew n ą trz, o taczając nietylko zarodek, ale i w sz y stk ie pozostałe błony. Po s tr o ­ nie brzuszn ej zarodka, w m ie jsc u ze­

t k n ię c ia się choriouu z pęcherzykiem żółtkow ym , oba te tw o ry z r a s t a j ą się ze sobą, d a ją c t a k zw.. omphalochorion.

T rzecia wreszcie błona— allantois, w y ra ­ s ta ją c jak o w yp uk len ie je lita , u k ł a d a się po s tro n ie grzbietow ej zaro d k a pom iędzy a m n io n e m a chorionem. W m iejscu ze­

tk n ię c ia się allontois z ch orionem obie te błony z ra s ta ją się ze sobą, dając ta k zw. allantochorion. Otóż n a obu b ie g u ­ nach zarodka n a b ło n e k chorion u znacz­

nie g ru b ie je, p rzy czem tam , gdzie j e s t a llantoch orion p o w s ta ją fałdy i kosm ki, gęsto obok siebie ułożone, z a jm u ją c po­

w ie rz c h n ię elipsoidalną. To samo ty lk o w m n ie jsz y m daleko s to p n iu dzieje się na b ieg u n ie p rz e c iw n y m , to znaczy w m iejscu gdzie j e s t om phalochorion.

W te n sposób p o w s ta ją dw a u tw o ry , od­

powiadające zupełnie tem u , co u s sący ch nosi nazw ę ło żyska płodowego (p lacen ta foctalis). W m iejscach, odpow iad ający ch obu ty m łożyskom płodowym , różnicuje się ró w n ież w e w n ę tr z n a śc ia n a kieszo­

nek, w k t ó r y c h ro zw ija ją się zarodki.

Na ś c ia n a c h t y c h p o w s ta ją więc fałdy i kosm ki, tw o rzą c e r az e m łożysko m a t ­ czyne (placenta m aterna). F a łd y i k osm k i kieszonki w n ik a ją w odpowiednie za g łę ­ bien ia pom iędzy fałdam i i k o sm k a m i cho­

rio n u i o dw rotnie. W e d łu g Giacominie- go ko m órk i kosm ków m a tc z y n y c h m ają c h a r a k te r gruczołow y, a więc p r o d u k u ją wydzielinę, k t ó r a przez k o sm k i chorionu j e s t a b so rb o w a n a i d o s ta r c z a n a z a ro dko ­

wi. J u ż j e d n a k n a p o d sta w ie zupełnej analogii w b u do w ie łoży sk a z budow ą tegoż o rg an u u zw ierząt ssących, można przyp uścić, że u pad a lc a zachodzą ró ­ wnież procesy an alogiczne z tem i, ja k ie

(11)

J\[Ó 35 W S Z E C H S W I A T 555

m am y u ssących, a któ re, j a k zobaczy­

m y są b ardzo liczne.

III. Zwierzęta ssące.

P r z y s t ę p u ją c do ro zpatrzen ia s p ra w y odżyw iania się zarodków zw ie rz ą t s s ą ­ cych, m u sim y p rz e d e w sz y stk ie m z a zn a­

jo m ić się z najogólniejszem i p r z y n a j ­ mniej s to s u n k a m i moriologicznemi. Roz­

wój zarodków , j a k wiadomo, o db y w a się tu w m acicy. Pom iędzy m acicą a pło­

dem n a s tę p u j e zawsze pew ien związek, który, zależnie od g ru p y , j e s t lu źniejszy albo ściślejszy. Po przejściu zapłodnio­

nego i zbrózdkow anego j a j k a z jajo w o d u do m acicy, ja jk o ta k ie a właściwie z a ­ rodek j u ż w bardzo k r ó tk im czasie o ta ­ cza się błonami płodowemi. Błonami te- mi są: 1) t a k zw a n a błona j a g n ię c a (am- nion), 2) b łona surow icza czyli kosmów- ka (chorion) i 3) omocznia (allantois). Na ry s u n k u 3 m am y sc h em a ty c z n ie przed-

( F i g . 3 ) .

Schemat błon płodowych zwierzęcia ssącego.

z —zarodek, bt.j.—błona jagnięca, 6ł.s.—błona su­

rowicza, om. — omocznia, k — kosmki chorionu, p.Ż — pęcherzyk żółtkowy.

sta w io n y cały ko m p le k s ty c h błon, o ta ­ c z ają cy c h zarodek. Błona ja g n i ę c a (bł.j.) w p rocesach , n a s z a jm u ją c y c h , nie m a ż adnego znaczenia, a więc nie uwzględ- n ia m y j e j ju ż dalej wcale. Po z o sta ją z a ­ tem: błona surow icza (bł.s.) i, z ro ś n ię ta z n ią om ocznia (om.). Błona surow icza leży, j a k to w idać, n ajbardziej naze- w n ą trz , a więc pozostaje w najb liż sz e m z e tk n ięc iu z macicą. Z gó ry j u ż z a z n a ­ czyć m uszę, że z aro d k i ssących p o b ie ­ r a j ą w czasie swego rozwoju znaczną ilość różn y ch s u b s ta n c y j, k tó re służą im za pok a rm . Poniew aż chorion, otaczając całkow icie zarodek, leży też najb ard ziej

n azew n ątrz,—jeg o więc oczywiście z ad a­

niem będzie resorbow anie, znajdujących się w m acicy s u b s ta n c y j. S ubstancye te m uszą je d n a k być doprowadzone do z arodka, co dzieje się rzeczywiście przez pośrednictw o drugiej błony t. j. omoczni.

Omocznia mianowicie, w y r a s ta ją c z za­

ro dka, zaw iera w sobie większe naczy nia krw ionośne, które w m iarę rozrostu tej błony rozpadają się na n aczy n ia coraz drobniejsze. W celu u ła tw ie n ia prze n i­

kaniu do n a c zy ń pokarm ów, pobran ych przez chorion, omocznia, j a k wiadomo z ra s ta się wreszcie z chorionem zupełnie.

Omocznia ma jesz c ze in n e znaczenie, a m ia n o w ic ie —r e s p ira c y jn e . W p ie r w ­ szym i d ru g im w y p a d k u rola tej błony pozostaje j e d n a k tylk o zupełnie bierną.

A kcyę zaś czynną, oczywiście tylko w p o ­ b iera n iu p o k a rm ó w bierze n a siebie bło­

na surow icza (chorion). J a k widać n a rycinie 3 błona surow icza najeżona j e s t niejako w y p u s tk a m i. W y p u s tk i te, z w a ­ ne k osm ka m i (&.), m a ją dw o jak ie zad a­

nie: i ) zw iększenie pow ierzch n i reso rb u- jącej i re s p iru ją c e j i 2) wytworzenie.ścir.

ślejszego związku pomiędzy płodem a m a­

cicą. D la spełnienia tego d ru g ieg o z a ­ d ania ko sm ki chorio nu w n ik a ją w odpo­

w iednie zagłębienia, z n a jd u ją c e się w bło­

nie śluzowej macicy. Je śli k osm ki w n i­

k a ją do zagłębień m acicy zupełnie luźno, to m am y w te d y t a k zw ane łożysko w rze- kom e (sem iplacenta). W ty m w y p a d k u oddzielenie płodu od m atk i podczas po­

rodu j e s t zupełnie łatw e i n a s tę p u je bez uszkodzeń błony śluzowej macicy.

Zależnie od tego , czy k o s m k i są ro z­

siane po całej pow ierzch ni chorionu, czy też tw o rzą p ew n e skupienia, rozróżnia­

my dw a typowe rodzaje łożyska w rzeko- mego: 1) łożysko w rzekom e rozsiane (sem iplacenta diffusa) i 2) łożysko w rze­

kome w ie lo krotn e (sem ip lacenta m ulti- plex). Typow e łożysko rozsiane c h a r a k ­ te ry z u je się tem , że k o s m k i chorionu i zagłębienia w m acicy z n a jd u ją się w sz ę ­ dzie, są rozsiane n a całej pow ierzchni organów z k tó ry c h p o w sta ją . Tego r o ­ d zaju łożysko m am y u konia. U św ini w zasadzie j e s t też łożysko ro zsian e,—są t u w p raw d zie p ew ne różnice w szczegó­

(12)

556 W S Z E C H S W I A T X» 35

łach, różnice te j e d n a k nie m a ją z n a cz e ­ nia zasadniczego.

Co dotyczę ło ży sk a w rz e k o m e g o w ie ­ lo k ro tn e g o , to c h a r a k t e r y s t y c z n ą jeg o c e ch ą j e s t to, że k o s m k i s k u p ia ją się w w iększe g r u p y zw a n e k o ty le d o n a m i.

K o ty led ono m t y m o d p o w ia d a ją rów nież s k u p ie n ia z a g łę b ie ń w ścian ie m acicy z w a n e k a r u n k u l a m i . K a ru n k u le wraz z tk w ią c e m i w nich k o ty le d o n a m i noszą n a z w ę placentom ó w . Taki pojedyńczy p lac e n to m j e s t p rz e d s ta w io n y n a r y s u n ­ k u 4). P ło d o w a część p la c e n to m u czyli

(Fig. 4).

Pojedyńczy placentom krowy, c.rn. — część mat­

czyna, c.p.—część płodowa, bl.s. — błona surowi­

cza (ćtiorion), ś.m.-~ściana macicy, kar. — karun­

kule, kot. — kotyledony, n.k. — naczynia krwio­

nośne.

k o t y le d o n y (kot.) są dla p o k a z an ia ich częściowo w y c ią g n ię te z z a g łę b ie ń ka- r u n k u li (kot.). W id z im y tu , że k a ru n k u le j a k rów nież k o t y le d o n y tw o rz ą w y b itn e s k u p ie n ia , do k t ó r y c h z d ą ż a ją naczy nia k r w io n o ś n e (n.k.). Ł oży sk o w rzekom e w ie lo k r o tn e w y s t ę p u je u k ro w y , owcy i i n n y c h zw ierząt. U poszczególnych g a ­ tu n k ó w w b u d ow ie te g o ło ży s k a są p e ­ w n e różnice, k tó r e n ie m a ją j e d n a k za­

s a d n ic z e g o z n a cz e n ia w sp ra w ie n a s i n ­ t e r e s u ją c e j .

P rz e c h o d z im y t e r a z do t a k zw. łożyska p ra w d z iw e g o (placenta). N a jbardziej c h a ­ r a k t e r y s t y c z n ą rz e c z ą dla teg o ro dzaju ł o ż y s k a j e s t w r a s ta n ie k o s m k ó w chorio- n u w g łąb b ło n y śluzow ej m acicy. N a ­ b ło n ek w y ś c ie ła ją c y m acicę z o sta je p r z y ­ t e m zniszczon y a k o s m k i z r a s t a j ą się z u ­ p e łn ie z b ło n ą śluzow ą m atk i. Co d o t y ­ czę r ó ż n y c h p rocesów to w a rz y s z ą c y c h w r a s t a n i u k o sm ków , to m o w a o te m b ę ­ dzie później. Z aznaczy ć jeszcze trzeba,

że w sz y s tk ie w y k s z ta łc a ją c e się kosm ki w r a s ta j ą całą swoją p ow ierzchnią. P la ­ centom ów w ty m w y p a d k u niem a, k o sm ­ k i zaś (zw ykle bardzo silnie ro zga łęz io ­ ne) w y k s z ta łc a ją się nie na całej po­

w ie rz c h n i chorionu, lecz n a pewnej ty l­

ko ograniczonej p rzestrzeni. Tego ro­

d zaju łożysko praw dziw e w y k s z ta łc a się u psa, k ró lik a i bardzo w ielu in nych zw ie rz ą t j a k rów nież u człowieka. Na r y s u n k u 5 j e s t p r ze d s taw io n y zupełnie

(Fig. 5).

Schemat łożyska ludzkiego, bł.s.—błona surowi­

cza (chorion), ś. — błona śluzowa macicy, k. -—

kosmki chorionu, m. — warstwa mięsna macicy,

g

.—przekrój gruczołu macicy.

s c h em atyczn ie przekrój k a w a ł k a łożyska ludzkiego. W id z im y ta m silnie ro zg a łę ­ zione kosm ki chorionu (k.ch.) w ra s ta ją c e w głąb błony śluzowej macicy. Zespo­

lenie więc obu o rg anizm ó w u zw ierząt z łożyskiem praw dziw em je s t zupełnie ścisłe. P odczas porodu z a te m o d ry w a ją się pew ne p a r t y e błony śluzowej m aci­

cy, n a c zy n ia k rw io n o śn e z o s ta ją p r z e r ­ wane, w s k u t e k czego n a s tę p u je mniejsze lub większe k rw a w ie n ie .

P o z n a liśm y więc w o gólnych z a ry sa c h łożysko w rz e k o m e i łożysko praw d ziw e.

W o s ta tn ic h l a t a c h K o lste r i S t r a h l w y ­ kazali, że ściśle odgraniczy ć zw ie rz ą t z łożyskiem w rz e k o m e m od z w ie rz ą t z ło­

ż yskiem p raw d z iw em nie można. Od p ierw szych do d ru g ic h istn ieje m ianow i­

cie przejście, a przejście to sta n o w ią j e ­ lenie. U je le n i w y k s z ta łc a ją się m iano­

wicie plac e n tom y , podobnie j a k np.

u owcy. W okresie k ie d y p laeento m y te są ju ż zupełnie w y kształcon e, pod w p ływ em specyficznego działania n a b ło n ­ k a chorionu u leg a rozpadow i na b ło n e k m atc zy n y , w y śc ieła ją c y poszczególne za­

(13)

N» 35 WSZECHSWIAT 557

głębienia k a ru n k u li. Dzieje się to j e ­ d n a k nie n a całej powierzchni z e tk n ię ­ cia n a b ło n k a chorionu z nab ło n kiem m a t ­ czynym, lecz w p e w n y c h tylko o d stę ­ pach. U ległe rozpadow i k a w a łk i n a b ło n ­ k a m a tc zy n e g o z o s ta ją p o b ran e przez k om órki chorionu, k tó re g o kosm ki w r a ­ s ta j ą dalej w głąb błony śluzowej k a ­ runkuli.

Tego ro d zaju w r a s ta n i a p e w n y c h par- tyj k o sm k ó w w t k a n k ę błony śluzowej m acicy, są m o m e n te m zbliżającym j e l e ­ nie do z w ie rz ą t z łożyskiem praw dziw em . Po t y c h n ajogólniejszych u w ag ach , do ­ ty cz ą c y ch morfologii ło ży sk a zw ierząt ssących, w r a c a m y do zajm ującej n a s głównie k w e s ty i a mianowicie do pobie­

rania p okarm ów przez z arod k i w czasie życia śródm acicznego. P r z e d e w sz y s tk ie m p rz y jrz y m y się sto s u n k o m ja k ie z a c h o ­ dzą u zwierząt, k tó re w y tw a r z a ją łożys­

ko wrzekom e.

1. Z w i e r z ę t a z ł o ż y s k i e m w r z e - k o m e m . D o ty c h c za s zw ie rz ę ta te w ła ­ śnie pod względem odżyw iania się z a ro d ­ ków z b a d a n e są n a jd o k ła d n ie j. Nad r e ­ z u lta ta m i badań, k tó re przeprow adzili głównie B o nn e t i Kolster, a po części też S t r a h l i inni b ę d z ie m y się więc m u ­ sieli z a trzy m a ć nieco dłużej.

Zaraz n a w stę p ie zaznaczyć w ypada, że cały rozwój zw ierząt, w y tw a r z a ją c y c h łożysko wrzekom e, o db y w a się w św ie­

tle m acicy. U w s z y s tk ic h ty ch zw ie rz ą t w czasie p ierw sz e g o m ie sią c a ciąży z a ­ rodki leżą w m ac icy zupełnie wolno, gdyż k o sm k i p o w s ta ją dopiero później. P o m i­

mo to j e d n a k w z ro st zarodków w tym czasie j e s t bardzo szybki. U owcy np.

2 do 5 mm długi zarodek po 48 godzi­

nach w y r a s t a do 50 — 60 cm. (Dotyczę to oczywiście sam ego w o r k a płodowego).

U św ini znów długość ta dochodzi po 17 d n iac h do 1,40 m e tra . A ponieważ, j a k j u ż w iem y, j a j k a z w ie rz ą t s s ą c y c h m a ją n iez m ie rn ie m ały ty lk o zap as żół­

tk a odżywczego, przeto z aro d k i p ob rać m uszą j u ż n a p ocz ątk u sw ego rozw oju z n a czną ilość pożyw ienia zzew nątrz. T a k j e s t rzeczyw iście. W y c z e rp u ją c e w t y m k i e r u n k u b a d a n ia K olstera s tw ie rd z iły też, że z arodki w chw ili w w ę d ro w a n ia

do m acicy z a sta ją t u ju ż pew ną ilość płynu, zaw ierającego różne m a te ry e o d ­ żywcze.

Dla w szystkich zw ierząt ssących wo- góle, a więc i dla tych, o któ ry ch teraz mowa, ok res ciąży u samic z n a jd u je się w śc isły m zw iązku z poprzedzającym go peryo dem ta k zwanej ru i czyli g rz a n ia się. P e ry o d ten poprzedza zazwyczaj owulacyę. Poniew aż zaś podczas owula- cyi n a s tę p u je zapłodnienie, więc u z w ie ­ r z ą t ssą c y c h w okresie rui w y s t ę p u ją w m acicy różne zm ian y p rz y g o to w u ją c e n iejako ten o rg an do p rzyjęcia z a p łod­

nionego ja j k a . Z m iany te u zw ierząt z łożyskiem w rzekom em prow adzą w ł a ­ ściwie do tego, żeby d o sta rc zy ć do m a ­ cicy p ew ną ilość m a te ry a łó w o d ż y w ­ czych, k tó re b y zarodek zaraz mógł p o ­ bierać. Z m iany te dotyczą p rz e d e w s z y s t­

kiem gruczołów m acicznych i na c zy ń k rw ion ośnyc h i lim fatycznych. Gruczoły pow iększają się znacznie, j a k rów nież zwiększa się ich ilość. Ilość n a c zy ń krw ionośnych zw iększa się także bardzo, p rzyczem n a c z y n ia w łosow ate w n ik a ją aż pod sam nabłonek, w y śc ieła ją c y ś w i a ­ tło. Jednocześnie p o w stają też n a nowo p rz e s tw o ry lim fatyczne, dochodzące n i e ­ k iedy, j a k np. u klaczy, do o g ro m n y c h rozm iarów. P ły n surow iczy z obu r o d z a ­ jó w n aczyń prze n ik a oczywiście do o t a ­ czającej j e błony śluzowej, p r z e p a ja ją c ją bardzo silnie. W obrębie błony ś lu ­ zowej z n aczyń k rw io n o śn y c h n a s tę p u ją je d n o c z e śn ie bardzo liczne w ynaczynie- nia k rw i albo w y w ę d ro w y w a n ia z n aczyń poszczególnych ciałek czerw onych, k tó re zwolna ulegają rozpadowi. Do tak ic h leżących wolno w błonie śluzowej n a g r o ­ m adzeń ciałek c z erw o n y c h k rw i przyw ę- d r o w u ją leukocyty. L e u k o c y ty te po­

c h ła n ia ją tu czerw one ciałka k r w i in t o ­ to albo ich r e s z tk i i w raz z p ig m e n te m p o b ra n y m w ę d r u ją dalej k u ś w ia tłu m a ­ cicy. Pod s a m y m nabłonkiem , w y ś c ie la ­ j ą c y m św iatło le u k o c y ty p ig m e n to w a n e u leg ają rozpuszczeniu i wreszcie w raz z p ły nem surow iczym w s ta n ie p ł y n n y m p rz e n ik a ją do św ia tła m acicy. Oprócz tego z n a c z y ń lim fa ty c z n y c h w ę d r u ją jeszcze różnego ro d z a ju le u k o c y ty , u k ła ­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Należałoby się spodziewać, że sługa, który spotkał się z tak niew yobrażalną - tak ja k jego dług - wspaniałomyśl­ nością swego pana, niesiony zapewne w ielką

„ skeleton -na stoliku znajdują się niebieskie kartki dla pary dzieci – na kartce naklejone jest zdjęcie skeletonisty. Dzieci robią zimowe tło: malują kartkę klejem i

Scenariusz przewidziany jest dla grupy dzieci sześcioletnich (czas trwania zajęć – 30 minut), które już znają wiele zawodów ale chętnie poznają, zapamiętują te

„Nie jest to wcale takie łatwe”, bo mechanizm utożsamiający przenoszenie doznań ze zmianą ich lokalizacji nie pozwala odróżnić sytuacji, w której w ciele krowy znajduje

„zastosowaniowców ” w Polsce toczy się dyskusja nad potrzebą powołania nowej dyscypliny w obrębie dziedziny nauk matematycznych jaką byłyby zastosowania matematyki..

Gdyby jc- szcze konsekwentnic poszedł rym tropcm i staral się zrewidować światopogląd pisarza, czego dzisiaj podejmują się badaczejego spu.. ścizny, byloby

W praktyce, organy założycielskie w niektórych przypadkach uzależ­ niały wydanie decyzji o reaktywowaniu samorządów (bądź jako waru­ nek wznowienia działalności

Lęk wywo- łany przez złego ducha często łączy się z odczuciem obecności czegoś złego.. Osoba zniewolona ma wrażenie, że za nią lub po jej lewej stronie jest jakaś