• Nie Znaleziono Wyników

Guliwer. Kwartalnik o książce dla dziecka, 2011, nr 3

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Guliwer. Kwartalnik o książce dla dziecka, 2011, nr 3"

Copied!
100
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Guliwer 3 (2011)

KWARTALNIK O KSIĄŻCE DLA DZIECKA

lipiec - sierpień - wrzesień 2011

W numerze:

• Jan Malicki - Podróże „Guliwera" 3

WPISANE W KULTURĘ

• Jadwiga Ruszała: Pogranicze literatury popularnej dla dorosłych i literatury

dla młodzieży 5

• Jan Wnęk: Polskie tłumaczenia zagranicznych książek dla dzieci w latach 1918-1939 8

• Lidia Urbańczyk: W poszukiwaniu tożsamości superbohatera (Młody odbiorca

w świecie superbohaterów - korzyści i zagrożenia) 12

• Jadwiga Ruszała: Wodzowie narodu w beletrystyce biograficznej dla dzieci

i młodzieży (1945-1990). (Szkic do portretu) 18

RADOŚĆ CZYTANIA

• Tomasz Marciniak: O Tytusie Polimedialnym 28

• Marta W iktoria Trojanowska: Kraina czarów Josteina Gaardera 33

• Bogna Skrzypczak-Walkowiak: Filożarty, czyli przychodzi Platon do doktora 40

• Justyna Buczyńska-Łaba: Idea głośnego czytania na łamach „Guliwera" 42

• Joanna Polok: Mamo, jestem w bajce! O książkach personalizowanych 47 ROZMOWA GULIWERA

• Jestem grzesznikiem i heretykiem... Z Janoschem rozmawia Angela Bajorek 50 MIĘDZY DZIECKIEM A KSIĄŻKĄ

• Adrian Szary: Szarówki, czyli mój wkład w akcję „Cała Polska czyta dzieciom" 53

• Grażyna Szeląg: Model książki dla dzieci i młodzieży w świetle współczesnej

krytyki literackiej 55

Z RÓŻNYCH SZUFLAD

• Ewa Ziemer: Kraina czarów w ilustracjach Olgi Siemaszko 61

NA LADACH KSIĘGARSKICH

Sylwia Gajownik: Kształcąca podróż Pomponiusza Flatusa (Niezwykła podróż

Pomponiusza Flatusa) 63

• Olimpia Gogolin: W świecie wolnym od trosk (Radosny świat Mireczki) 65

• Joanna Wilmowska: Kto się boi ducha? (O duchu, który się bał) 66

(3)

Mrav: Bezstresowe edukowanie (Matematyka ze sznurka i guzika.

Zabawy w liczenie, mierzenie i układanie) 67

• Olimpia Gogolin: „(Nie)zwykłe życie Filipka” (Filipek i rodzina) 68

Krystyna Heska-Kwaśniewicz: Baśń o poszukiwaniu drogi (Brat) 70

Izabela Mikrut: W rytm ie (Czekoladki dla sąsiadki) 72

Monika Rituk: Na świeczniku (Mój sąsiad celebryta) 74

Mrav: Śnieg (Zimowa wyprawa Ollego) 75

• Joanna Wilmowska: Sztuka pisania (Chlapanie atramentem) 76

Magdalena Kulus: O dom ach Ani z Zielonego Wzgórza (Ania z Zielonego Wzgórza

w poszukiwaniu domu) 77

• Jan Kwaśniewicz: O świecie oglądanym przez psią, biszkoptową łapę

(Blondyn i Blondyna) 79

• Olimpia Gogolin: „Na kanwie niedotrzymanej obietnicy” (Pipi, różowy małpiszonek) 81

Mrav: Smak i niesmak (Marchewka z Groszkiem) 82

Izabela Mikrut: Zagadki dla malucha (Wakacje detektywa Pozytywki) 84

Sylwia Gucwa: „Wspomnień czar” (Kiedy byłem mały. Kiedy byłam mała) 85

• Olimpia Gogolin: W krzywym zwierciadle zdarzeń (Kopnięte królestwo) 88

• Izabela Mikrut: Porady pyskatej 90

Monika Rituk: Ekskluzywne bajki (Powiastki Beatrix Potter) 92

Monika Rituk: Rozwiązania problem ów (Hektor i tajemnice życia) 93

Izabela Mikrut: Przygoda na ulicy (Samotny Jędruś) 94

ABSTRACT 97

(4)

PODRÓŻE „GULIWERA

Nie jestem zapew ne z b y t oryginalny, g d y czytam przedkładany Państwu nu m er „G u­

liwera". Myślę - oczyw iście - o je g o zawartości, je g o atrakcyjności poznawczej, wartości in te le ktu a ln e j dla każdego, kto chciałby poznać wszelkie tajem nice tw órczości dla dzieci i osób nieco ty lk o starszych. Jednak tę sferę oceniam y sami; każdy z c zyte ln ikó w z osob­

na i na swój n iep rzew idyw a ln y i n iep ow tarza ln y sposób, a i w y n ik ow ych poczynań m o ­ że być różny.

M nie je d n a k z a in try g o w a ł nieco in ny w y m ia r czytelniczych dylem atów . Myślę o je d ­ no- lub w ielotem atyczności num eru, pociągającej za sobą sukces lub niepow odzenie stra­

te g ii redakcji. Powtórzę. Nie je ste m pierw szym i je d y n y m , k tó ry pró bu je odnieść się do tej kwestii. Spory te są stare ja k świat, a za każdym w y b o re m strategii stoją niezw ykle w ażkie argum enty. Jednotem atyczność zbioru niem al au tom atycznie generuje skojarzenia, takie jak: dogłębność myśli i analiz, w ieloaspektow ość skupionego oglądu rzeczy, potencjalność

syntetycznych, uogó lnion ych sądów. Ale czy praw dziw ych i obiektyw nych?

W ielość tem atyczna - to nade wszystko znacznie szerszy krąg odbiorców , z których każdy może odnaleźć sprawy je m u ty lk o bliskie i go ciekawiące. Rozmaitość - to także ła ­ manie intelektualnej przewidywalności, m on oton ne go powracania je dn ego , je d yn e g o w ąt­

ku, m o ty w u zapew ne w zbogacanego i wzm acnianego, niczym Bolero Ravela. A to wszak arcydzieło! Zatem co wybrać? Kwestie te powracają zazwyczaj w ted y, g d y p ró b u je m y p o ­ rządkow ać św iat naszych w artości, otaczających nas spraw, czy je d y n ie rozstrzygać z w y ­ kłe, codzienne dylem aty.

I w łaśnie dlatego od lat fascynuje m nie je dn a z podstaw ow ych jakości estetycznych;

ów spolaryzow any k ształt przestrzeni m iędzy harm onią a chaosem, m iędzy stabilnym up orządkow aniem a m ig o tliw y m zróżnicow aniem ; m iędzy je dn o ro d n o ścią a rozm a ito­

ścią. I mała to satysfakcja, g d y przyp om in ać będziem y historię ludzkiego poznania, sięga­

jącą w ie lu tysięcy lat - od „zap om n ian eg o świata Sumerów", ja k w opow ieści o Gilgam e- szu, czy prześlicznym m icie o Inannie, do bro czynne j bo gini Uruk, poprzez A ntologię grec­

ką, która w końcu XV w ieku stała się dla hu m an istów w ielką księgą inspiracji, a dla w ie lk ie ­ go Jana z Czarnolasu źródłem naśladowczej im ita cji, by z czasem sam em u stw orzyć nową kanoniczną realizację „m ałych fo rm literackich", po rozm aitość dokonań Wacława Potoc­

kiego w Ogrodzie fraszek,ale i pró b porządkow ania w M oraliach z charakterystycznym i d o ­ pow iedzeniam i: „Na toż pierw szy raz"; „na toż w tó ry raz"; „na toż p ią ty raz". Zawsze je d n a k w określonej hierarchii: od spraw rodzinnych, poprzez sytuacje ludzkie, uniw ersalne dra­

m aty, aż po religijne uniesienia. Varietas varietatum (rozm aitość w różnorodności) czy je d ­ ność w w ielości. Nikłą pociechą dla m nie m ogą być uw agi m ojego u lu b io n e g o myśliciela Erazma z Rotterdam u, k tóreg o au togra fu - m im o w ielu starań - n igd y nie zdobyłem : „W ie­

(5)

działem dobrze, że po w in ie n panow ać w zbiorze jakiś porządek. O siągnąłbym to, gdybym z w ro ty podo bn e, niep odo bn e, przeciwne, pokrew ne g ru p o w a ł razem, gd ybym daw ał ja k najwięcej zbiorczych ty tu łó w i każde przysłow ie um ieścił w stosow nym dziale. Ja je d n a k celow o zrezygnow ałem z tej m etody. Podobają mi się także miscellanea pociągające w ła ­ śnie przez swój brak porządku".

Proszę wybaczyć, że wciągam Państwa w strategię redakcyjnych tajem nic, które m ogą zostać sprowadzone do „B uridanow ych w y b o ró w " o granicach wolności poczynań, które to w y b o ry utożsam iane są z jakże swojsko brzm iącym i słow am i „osio łko w i w żłoby dano".

A red aktoro w i pozostającem u ze sw oim i dylem atam i przyszło po w tó rz y ć słowa w ie l­

kiego Jana z Czarnolasu, k tó ry - żegnając się „z dw orem zw o d n ic z y m " i osiadając na sta­

łe w sw oim w iejskim dw orku - m ó g ł napisać do sw ojego przyjaciela: „Jedno ja m iewam czasem, pisząc, wizyję, ukazują mi się dw ie boginie: je dn a je s t Necessitas clavos trabales et cuneos manu gestans ahena (Konieczność w ręce spiżowej niosąca haki i kliny), a druga Poetica nescio quid blandum spirans (Poezja tchnąca niew ysłow ion ym czarem). Te dw ie, kiedy m ię obstąpią, nie w iem , co z nim i czynić. Form ido quid aget, da Venus consilium (Lę­

kam się, poradź, o Wenus, ja k mam postąpić)".

Jan Malicki

(6)

r ^ 1

« •

WPISANE W KULTURĘ

Jadwiga Ruszała

POGRANICZE LITERATURY POPULARNEJ DLA DOROSŁYCH I LITERATURY DLA M ŁO DZIEŻY

Związki m iędzy literaturą popularną dla dorosłych a literaturą dla m łodzieży jako pro ­ blem badawczy nie są u nas dotychczas zba­

dane. P erspektyw y tych badań zarysowała w ostatniej swej pracy krytycznolitera ckiej G ertruda Skotnicka1.

P o d s ta w o w y m p ro b le m e m b a d a w ­ czym, jaki stawia badaczka do przeanalizowa­

nia pisarstwa Haliny Popławskiej, je st zakwa­

lifikowanie tej prozy do literatury popularnej i m łodzie żow ej. W arto przy to c z y ć w ty m miejscu uw agi badaczki na te m a t te tra lo - gii tejże autorki, w skład której w chodzą ta ­ kie u tw o ry jak: Szpada na w achlarzu (1974), Jak na starym gobelinie (1976, 1981, 1987), Na wersalskim trakcie (1979, 1988).

Tetralogia ta - pisze G. Skotnicka - n a ­ leży do lite ra tu ry popularnej, na co wskazu­

je je j poetyka. Posiada przy tym wiele w a lo ­ ró w predestynujących ją ja ko lekturę dla m ło ­ dzieży. Przekazuje niebagatelny zasób wiedzy historycznej, a sposób je j transp on ow a nia w kodzie powieściowym na użytek m łodego czytelnika przeciwdziała często nudnym lek­

cjom historii. [G. Skotnicka, s. 33].

Używ ając określenia „lite ratura p o p u ­ larna", badaczka nie deprecjonuje je j założeń i praktyki literackiej, ale przedstawia je j o b ro ­ nę, w w y n ik u której ten ty p piśm iennictw a w od niesieniu do dawnych ocen - w yłącz­

nie p ejoratyw nych (że nie spełnia kryterium

artystycznego) - odczytany je s t na now o ja ­ ko ważny p ro d u k t czytelniczych w ym agań i oczekiwań. Przeprowadzając analizę poczyt- ności książek autorki stwierdza G. Skotnicka, że o popularności je j u tw o ró w decyduje uda­

na synteza i rozm aitość użytych te m a tó w i g atunków oraz zręczność pisarki w posługi­

waniu się chw ytam i określonych, sprawdzo­

nych czytelniczo konw encji literackich.

Czytając teksty krytycznoliterackie o li­

teraturze p o pu larn ej a taką je s t bez w ą tp ie ­ nia twórczość H. Popławskiej, można zauwa­

żyć zbieżność oceny je j po etyki z literaturą m łodzieżową. Taki charakter mają zwłaszcza w y p o w ie d z i T. Żabskiego i R. W aksmunda.

H A L I N A P O P Ł A W S K A

W E R SA LSK IM NA

TR A K CIE

(7)

T. Żabski daje następującą syntezę tw ó rc z o ­ ści popularnej:

W zakresie funkcji estetycznej realizowa­

ne są wartości cenione przez czytelników ta ­ kie ja k ekonom ika narracji (brak „dłużyzn"), duża ilość dialogów , zw artość kom pozycyj­

na, konkretność zdarzeń i pro blem atyki (brak sym boliki, abstra kcji itp.), jednoznaczność kw alifikacji m oralnej i ideowej postaci (regu­

ła ta u ła tw ia identyfikow anie się czytelnika z bohaterem pozytywnym ), ostre jakości sty­

listyczne: patos, emfaza, hiperbolizacja, oraz takie konstruow anie fabuły, które im p lik u ­ je napięcia, wzruszenie, strach, żądzę, tęsk­

notę itd.2.

H A L I N A P O P Ł A W S K A

TALERZ Z NAPOLEONEM

Część II

I S K R Y

Szczególnie ważne w recenzji G. Skot­

nickiej tw órczości H. Popławskiej są a d n o ­ tacje o form ach literackich użytych przez a u to rk ę , k tó re p o ja w ia ją się na jczęściej w analizowanych utw orach. Są to takie ga­

tu n k i ja k powieści: przyg od ow e , „płaszcza

i szpady", taje m nic, sensacyjne, rom anso­

we. W szystkie one, uobecnione są zarów ­ no w literaturze popularnej, ja k i literaturze 0 m ło dzie żow ym adresie.

W stępnie rzecz ujm ując, na podstaw ie pracy G. Skotnickiej można u tw o rzyć listę cech obu interesujących nas obszarów lite ­ ratury. Są to m.in. takie reg uły i odniesienia jak: kryte riu m respektow ania p o p y tu ryn ­

kow ego, realizujące szerokie zam ó w ie nie społeczne, kryte riu m przekazania p e w n e­

go pensum w ie d z y rzeczow ej (zwłaszcza w przypadku powieści historycznych), kry­

te riu m przestrzegania i popularyzacji treści m oralnych, k ry te riu m w ystępow ania boha­

tera ja ko w zo ru oso bo w eg o rodem z lite ­ ratury po pu larn ej (Robin Hooda, Zorra, Ja­

nosika, hrabiego M onte Christo). Poza ty m w ob u ty p a c h lite ra tu ry w y s tę p u ją p rz y ­ w iązania do u ta rty c h rozw iązań fa b u la r­

nych, w yko rzysta nie znanych z obu o b ie ­ g ó w czytelniczych form i te m a tó w trafiają­

cych do sentym entalności i uczuciowości o d biorców , zwłaszcza ko b ie t (por. m o ty w Kopciuszka), w sumie je s t to przedstaw ie­

nie świata ja k o rzeczyw istości o sw ojo ne j 1 ułaskawionej.

Idą c tr o p e m b a d a c z k i, m o ż n a z a ­ uważyć, że o d w o ła n ia lite rackie w prozie H. P op ła w skie j sięgają zwłaszcza p o e ty ­ ki baśni. W y s tę p u ją tu m .in. id e a liz o w a ­ nie b o h a te ró w w myśl w sze lkich p ra w i­

d e ł te g o g a tu n k u o ra z s k o n tra s to w a n y z nim i w walce dobra ze złem „czarny cha­

rakter". W ty m odniesieniu piśm ienniczym m ieści się także znany i ła tw o rozp ozn a­

w a lny m o ty w Kopciuszka. O to ja k go o p i­

suje w o d n ie s ie n iu d o b o h a te rk i - A fry G. Skotnicka:

A fra osiąga h a p p y end w pisany w h i­

sto rię Kopciuszka. Los d a ro w u je je j w ie l­

ką m iłość ze szczęśliwą perspektyw ą. A fra

(8)

w myślach snuje m arzenia o pięknym życiu u boku ukochanego, wierząc w ich realne speł­

nienie. [G. Skotnicka, s. 26]

M o ty w K opciuszka w y s tę p u je także w powieści: Talerz z Napoleonem (Cz. I Ró­

ża, cz. II A n to n ). B ohaterka zakochuje się szczęśliwie w rzekom ym lokaju, k tó ry jest, ja k się okaże, m ajętnym arystokratą.

Z kolei odw rócenie m o ty w u Kopciusz­

ka - d o p o w ie d zm y - w ystęp uje w powieści cyto w a n e j a u to rk i pt. Szkaplerz Wandejski (2005). Autorka sięga po c h w y t w yko rzysta­

ny m.in. przez M. Rodziewiczównę w Dewaj- tisie, gdzie bohater zdobyw a serce m ło de j k o b ie ty postaw ionej w hierarchii społecz­

nej znacznie w yżej od niego.

Je d n ą z p ie rw s z o p la n o w y c h p rz e ­ s ła n e k sukcesu c z y te ln ic z e g o p o w ie ś c i H. P opław skiej, o czym pisze G. S kotnic­

ka, je s t frapująca linia rozw ojow a fa b u ły je j utw o rów . Każda pow ieść te j pisarki ma uła­

tw ia ją c y recepcję jednoznacznie s fo rm u ło ­ w a ny te m a t, w yra źnie zarysow any w ą te k g łó w n y i w ą tk i po bo czne , zde cydo w an ie określane charaktery i dynam iczną akcję.

Innym źród łe m popularności c z y te ln i­

czej pisarstwa H. Popławskiej, ja k zauważa badaczka je j twórczości, je s t m.in. w y s tę p o ­ w anie zagadek i ta je m n ic przeznaczonych do w ykrycia przez czytelnika. I ta k w Rene­

sansowej przygodzie (1972) je d n ą z zagadek je s t poszukiw anie taje m niczego archiw um

i testam entu.

Inną, stałą m e to d ą narracji są na kła­

dające się w w ie lu utw orach plany czaso­

we historii i teraźniejszości, które stanow ią atrakcję czytelniczą, zaskakującą c z y te ln i­

ka m nogością przeplatających się te m p o - ralnie wątków.

M otyw e m o b ie gow ym pisarstwa H. Po­

pławskiej, w e dłu g ustaleń G. Skotnickiej, je st p o n a d to po w tarza jący się m o ty w sieroty.

W powieści Spadek w Piemoncie bohaterka- -sierota w nieoczekiw any sposób staje się dziedziczką niem ałej sum y i dom u.

P oe tyką lite r a tu r y dla d z ie c i i m ło ­ dzieży d ys p o n u ją zwłaszcza dwa u tw o ry o w spólnym tytu le : Talerz z Napoleonem. Au­

torka w ty m utw o rze snuje paralelne w ątki dw óch chłopców, urodzonych w ty m samym czasie i zetkniętych przez los m im o różnicy pozycji społecznej. Jest to królew icz fra n ­ cuski Ludw ik III Napoleon i je g o przyjaciel m ło d y Polak.

Dodajm y, że w prozie H. Popławskiej, ja k w y n ik a z je j le k tu ry , w y s tę p u ją ta k ­ że liczne rem iniscencje literackie, o d w o łu ­ jące się m.in. do tw órczości R. N ienackie­

go (Pan Sam ochodzik), J. V erne'a, A. D u­

masa, C. Doyla, E. Sue (Tajemnice Paryża), R.L. Stevensona (Wyspa skarbów).

G eneralnie rzecz ujm ując, rodzaj pisar­

stwa H. Popławskiej kw alifikuje G. Skotnicka do lite ra tu ry p o p u la rn o -ro zryw ko w e j, pod-

(9)

H A L I H A P O P Ł A W S K A

J A K N A S T A R Y M

G O B E IIN IF

W A R S Z A W A 1974

kreślającej rów nie dobrze przyjem ności, ja k i ograniczenia ta k ie j le ktu ry. Recenzowa­

na praca G. Skotnickiej in spiru je po n a d to do dalszych, bardziej wszechstronnych ba­

dań na sygnalizowany w ty tu le te m a t recen­

zji. S tudium analityczne badaczki je s t w aż­

nym, w stępnym rekonesa nsem w badanym zakresie i stanowi zarazem pracę pionierską, która może być w zorem i po bu dką dla w ie ­ lu kolejnych badań.

1 Gertruda Skotnicka, Literacki portret Haliny Popławskiej, Gdańsk 2011.

2 T. Żabski, Literatura popularna [w:] Słownik literatury popularnej. Pod red. T. Żabskiego, Wro­

cław 1997, s. 216; zob. ponadto: R. Waksmund, Literatura popularna a literatura dla dzieci i mło­

dzieży [w:] Tamże, s. 217-218.

Jan W nęk

p o l s k ie t ł u m a c z e n i a

z a g r a n i c z n y c h k s ią ż e k d l a

DZIECI w LATACH 1 9 1 8 -1 9 3 9

W czasach II Rzeczypospolitej w zrosło zainteresow anie b e le trystyczną lite ra tu rą dla dzieci. Na je j w artości kształcące coraz częściej zwracali uwagę przedstaw iciele na­

uk hum anistycznych, w ykazując, że kształci ona charaktery m łodych czytelników, fo rm u ­ je ich osobowość, w rażliw ość em ocjonalną1.

W okresie m iędzyw ojennym na polskim ryn­

ku w y d a w n ic z y m ukazało się w iele pozy­

cji książkowych przeznaczonych dla dzieci i m łodzieży, napisanych zarów no przez Po­

laków, ja k i a u to ró w zagranicznych2. Poczyt- ność zyskały opow iadania i powieści pióra Janusza Korczaka (Król Maciuś Pierwszy; Ban-

Rys. Artur Rackham

(10)

kructw o m ałego Dżeka; Kajtuś czarodziej), u tw o ry p o e ty c k ie Juliana Tuw im a (Loko­

m otyw a; Słoń Trąbalski), Kornela M akuszyń­

skiego (O dwóch takich, co ukradli księżyc;

A wantura o Basię; Szatan z siódmej klasy; Przy­

go dy Koziołka M atołka). Dla najm łodszych pisali rów nież m.in. Jan Brzechwa czy Ewa S zelburg-Zarem bina.

P opularnością cieszyły się książki dla dzieci przysw ojone polszczyźnie z ję zyków o b c y c h 3. D o m in o w a ły prze kła dy z języka angielskiego4. T łum aczono takie arcydzie­

ła ja k Przypadki Robinsona Crusoe, pióra Da­

niela Defoe, Podróże G ulliwera Jonathana Swifta. Z nowszych ówcześnie an glojęzycz­

nych książek przełożono Księgę dżungli Ru- dyarda Kiplinga, opisującą losy m ałego Hin­

dusa p o rw a neg o przez tygrysa i w y c h o w a ­ nego przez zw ierzęta5.

Z języka angielskiego tłu m a czo n o ba­

śnie: Alicja w krainie czarów Lewisa Carolla;

Przygody Piotrusia Pana Jamesa M atthew Bar- riego oraz Kubuś Puchatek i Chatka Puchatka Alana Alexandra M ilne'a. Fantastyczną o p o ­ wieść o Kubusiu Puchatku p rz e tłu m a c z y ­ ła na ję z y k polski Irena Tuwim . Spolszczyła ona także u tw ó r M iki, Apsik i Pyzia W alta Disneya. Dzięki przekładom upow szechnia­

no w Polsce także takie angloj ęzyczne książ­

ki dla dzieci i m łodzieży, ja k m.in.: Poszuki­

wacze skarbu i Przygody m łodych Bastablów Edith Nesbit; Ania z Zielonego Wzgórza Lucy Maud M o n tg o m e ry ; O czym szumią w ierz­

by Kennetha Grahame'a; Podróże doktora D olittle Hugh Loftinga.

Z języka niem ieckiego tłum aczono baj­

ki, baśnie i opow iadania braci Grim m . Nie­

które z nich ukazywały się w ponow nym w y ­ daniu. Świadczy to bez wątpienia o znacznej p o c z y tn o ś c i ty c h u tw o ró w . Spolszczono m.in. u tw o ry o następujących ty tu ła c h : Jaś i M ałgosia; Białośnieżka i Różanka; Czerwo­

ny kapturek; Król Drozdobrody; Kupiec, Kopeć i wszechwiedzący doktor.

Część u tw o ró w dla dzieci i m łodzieży zostało przysw ojonych z lite ra tu ry skandy­

nawskiej. Chętnie c zytyw an y b ył Hans Chri­

stian Andersen. Jego dzieła ukazyw ały się w w ielu w ydaniach. W ybitną pisarką skan­

dynawską była Selma Lagerlof, autorka p o ­ wieści Gosta Berling oraz Cudowna podróż.

Ostatnia z w ym ienion ych prac była wysoko oceniana przez Józefę Klem ensiewiczową,

J . M. B A R R I E

PRZYGODY PIOTRUSIA PANA

PRZEKŁAD ZOFII ROGOSZÓWNY ILUSTRACYE ARTURA RACKHAMA

WARSZAWA KRAKÓW W YDAW NICTW O J. MORTKOW1CZA

znaną badaczkę lite ra tu r skandynawskich.

W edług niej w „Cudownej po dróży" zgrom a­

dzono to wszystko, co dziatw a może i p o w in ­ na wiedzieć o swojej ojczyźnie6. Lagerlof, o p i­

sując p rz y g o d y z a m ien ion eg o w karzełka chłopca Nilsa Holgerssona, podróżującego z dzikim i gęśmi, ukazała szwedzką przyrodę i kulturę. Jej opisy były bardzo barwne, czego przykładem niech będzie następujący fra g ­ m en t dzieła: WKarlskronie był wieczór i księ­

życ świecił jasno... Nad cichym miastem prze­

la ty w a ła dzika gęś Akka ze swym stadem ...

(11)

Chłopcu spoglądającem u z g ó ry na morze i szkiery w ydaw ało się wszystko dziwnie prze­

rażające i upiorne. Niebo nie było ju ż błękitne, lecz roztaczało się nad nim , niby sklepienie

z zielonego szkła. Morze m ia ło barwę mlecz- nobiałą i, ja k okiem sięgnąć, toczyło się m a ­ ły m i b ia ły m i falam i, lśniąc srebrzystą p ia ­ ną. Na tle tej bieli o d b ija ły wyspy czarne ja k noc, o rozm aitych kształtach. Małe czy d u ­ że, p o k ry te łą k a m i a lbo też n a g im i sk a ła ­ m i, w szystkie b y ły teraz je d n a k o w o c z a r­

ne. Tak n a w e t d o m y m ieszkalne, kościoły i m ły n y z azw yczaj białe lu b czerwone, ry ­ sow ały się teraz czarne na zielonym niebie.

Chłopiec m ia ł wrażenie, że ziem ia p o d nim zo s ta ła z a c z a ro w a n a i że p rze byw a teraz

w zupełnie innym świecie7.

Polscy tłum acze i w yd aw cy sięgali rów ­ nież po książki w łoskiego obszaru ję zykow e­

go. W 1928 r. w ydane zostały w przekładzie Leopolda Staffa Bajki Leonarda da Vinci. O d­

znaczały się one w zo row ą form ą, zaw iera­

ły w iele treści dydaktycznych i m oralizator­

skich. O to przykład je d n e j z bajek, noszącej ty tu ł Fałszywy blask wiedzie do zguby:

Ćma próżna i włóczęga, nie mająca dosyć, Że swobodnie w powietrzu może się unosić,

Czarującym płomieniem świecy przynęcona,

Postanowiła wlecieć weń i radość ona Skończyła się wnet smutkiem. Bo pośród rozżarza

Spłonęły wątłe skrzydła i u stóp lichtarza Leżąc, ćma popalona, w żalu, co ją tłoczy, Wśród łkania ocierając zapłakane oczy, Rzecze, głos wznosząc w niebo: Obłudna światłości!

Iluż, ja k mnie, oszukać musiałaś w przeszłości!

Lecz nie winnamż, chcąc patrzeć w światło, znać różnicy

Między słońcem a złudą brudnej z łoju świecyT8

kM H H H H '• .-r ':

EDMUND DE AMICIS

S E R C E

K SIĄŻKA DLA CHŁOPCÓW PRZE KI AO MARji KONOPNICKIEJ

N A K Ł A D G E B E T H N E R A I W O L F F A W A R S ZA W A —K R A K Ó W - L U B L IN LÓ OŻ P A R Y * - P O ZN A Ń W IL N O Z A K O P A N I

(12)

T łum aczono także książki takich w ło ­ skich pisarzy ja k Carlo C ollodi (Pinokio, przy­

go dy drewnianegopajacyka) oraz Edm ondo de Amicis. Am icis zasłynął dzięki powieści dla m łodzieży - Serce, prze po jon ej treścia­

mi p a trio ty c z n y m i, uczącej szlachetności i miłości do innych9. Poniższy fragm ent, o p i­

sujący m iłość do ojczyzny, doskonale o d d a ­ je w a lo ry te g o u tw o ru: Kocham Włochy, bo m atka m oja je st Włoszką; bo krew, która p ły ­ nie w moich żyłach, je st włoska; bo włoska jest ziemia, w której pogrzebani są ci, po których płacze m atka m oja i których czci m ó j ojciec;

bo m iasto gdzie się urodziłem, bo język ja k im mówię, książki, z których się uczę, b ra t mój, m oja siostra, m o i towarzysze, cały ten w iel­

k i naród, wśród którego żyję, cała ta piękna przyroda, ja k a mnie otacza, wszystko co w i­

dzę, co kocham, czego się uczę, co wielkie - je st włoskie!10.

U tw o ry dla dzieci pisał Rumun Ion Cre- anga. Były to przede w szystkim bajki, g a d­

ki, opow ieści, w spom nienia z dzieciństwa.

W 1933 r. ukazały się w po lskim prze kła­

dzie Czarodziejskie opowieści11. Na ich treść z ło ż y ły się: Bajka o wieprzu; O córce baby i o córce dziada; Harap Alb - biały murzyn; Baj­

ka o kogucie i sakiewce.

W latach 1918-1939 na po ls k im ry n ­ ku w yd aw n iczym po jaw iało się w iele ksią­

żek w y b itn y c h autorów , znanych na całym świecie tw ó rc ó w lite ra tu ry dla dzieci. Dzię­

ki przekładom zagranicznej lite ra tu ry m ło ­ dzi polscy czyteln icy stykali się z obcą tw ó r­

czością beletrystyczną, poznawali nowych b o ha te rów literackich. Niektóre z u tw o ró w posiadały w artość dydaktyczną, pedagogi- zow ały polskie dzieci.

1 B. Hadaczek, Wychowanie przez literaturę w Polsce międzywojennej. Związki literatury dla dzieci i młodzieży z pedagogiką, Warszawa 1973.

2 Bibliografia literatury dla dzieci i młodzieży 1918-1939. Literatura polska i przekłady, oprac.

B. Krassowska i A. Grefkowicz, Warszawa 1995;

J. Z. Białek, Literatura dla dzieci i młodzieży w latach 1918-1939. Zarys monograficzny, War­

szawa 1979.

3 J. Wnęk, Polskie przekłady literatury zagra­

nicznej 1918-1939, Kraków 2006.

4 M. Adamczyk-Grabowska, Polskie tłumacze­

nia angielskiej literatury dziecięcej. Problemy krytyki i przekładu, Wrocław [i in.] 1988, s. 42.

5 A. Nikliborc, Od baśni do prawdy. Szkice z dziejów literatury zachodniej dla dzieci i młodzie­

ży, Warszawa 1981, s. 89.

6 J. Klemensiewiczowa, Literatura Skandy­

nawii (Norwegia-Dania-Szwecja), Kraków 1914, s. 159.

7 S. Lagerlof, Cudowna podróż, cz. I., tł.

J. Mortkowiczowa, Warszawa-Kraków, s. 61.

8 L. da Vinci, Bajki, tł. L. Staff, Warszawa-Kra­

ków 1928, s. 25.

9 W. Krzemińska, Literatura dla dzieci i mło­

dzieży. Zarys dziejów, Warszawa 1963, s. 78-79.

10 E. de Amicis, Serce. Książka dla chłopców, tł.

M. Konopnicka, Warszawa 1930, s. 116-117.

11 I. Creanga, Czarodziejskie opowieści, tł.

K. Mayzlówna, Warszawa 1933.

(13)

Lidia Urbańczyk

W POSZUKIW ANIU TOŻSAMOŚCI SUPERBOHATERA

(M ło d y odbiorca w świecie su p erb o h ateró w - korzyści i zagrożenia)

Ludzie wciąż stwarzają nowe w izerunki superbohatera, kreślą od nowa je g o h is to ­ rię walki dobra ze złem, wciąż w ykorzystując i przetw arzając te same m o tyw y, schem a­

ty. Ta heroiczna postać urosła do rangi ik o ­ ny k u ltu ry po pu larn ej i raczej tru d n o prze­

oczyć fa k t je j istnienia. Na rynku roi się od f il­

mów, kom iksów i różnych gadżetów, na k tó ­ re natrafia m ło d y odbiorca kultury. Jednak na superherosa można spojrzeć nie ty lk o ja k

J UBERTO ECO l SUPERMAN

| W LITERATURZE

* MASOWEJ

P A Ń S T W O W Y IN S T Y T U T W Y D A W N IC Z Y

na błazna kultu ry popularnej. Okazuje się, że je g o postać je s t bardzo złożona, superboha- te rs tw o nie je s t zaś zaplanow aną rozryw ką, ale p rzyp ad kow ym gestem ...

Istotą rzeczywistości je s t sensowność, dla te g o czło w ie k tw o rz y pojęcia, te rm in y i nazwy. W yodrębnia je, poszukując ich prze­

ciw stawień (pojęcie potrzebuje przeciw w a­

gi). Nie ma superherosa bez arcyłotra, k tó ­ rego bodaj ła tw ie j z d e fin io w a ć . Ale czy ty lk o w ten sposób można tra fn ie w y iz o lo ­ wać pojęcie superbohatera? Niekoniecznie.

Poszukując źró d e ł superbohaterstw a, trz e ­ ba udać się w podróż po m itologicznych kra­

inach pamięci i zapom nienia, w głąb ludzkiej podśw iadom ości, pow o łujące j do istnienia tw o ry w yobraźni.

S uperbohater to nadczłow iek - nie ist­

nieje, a je d n a k nadaje celow ość lu d z k ie ­ mu istn ie n iu 1. Jest istotą niem al boską, k tó ­ ra uśw iadam ia lu d z io m ich słabość. Jest w zorem , uczy, że trzeba w alczyć z w adam i i ułom nościam i. Koncepcja Nietzschego je st w yrazem pragnienia wznoszenia się, rozw i­

jania, potęgi, w ielkich czynów; to efe kt za­

du m y nad niedoskonałością. Zaś U m berto Eco podaje za A n to n io Gramscim, że p ro ­ to ty p e m nadczłowieka wcale nie był Zara­

tustra, ale M on te Christo, bo ha te r A leksan­

dra Dumasa2. N adczłow iek ma być w zorem dla masowej publiczności. Jako postać z po ­ wieści odcinkow ej ma w p ły w a ć na św iado­

m ość z b io ro w e g o o d b io rc y , kreow ać sny na jaw ie, ucieleśniać marzenia. W krainach powieści odcinkow ej do b ro zw ykło zw ycię­

żać, a superbohater stoi na straży spraw ie­

dliwości - c z y te ln ik zapom ina, że nie żyje w świecie pozba w io nym szczęśliwych za­

kończeń. Ucieczka od bolesnej realności - oto sukces lite ra tu ry popularnej. Ostatecz­

nie su p e rb o h a te r je s t ty m , kim c z y te ln ik chce, żeby b y ł .

(14)

S uperbohater to sym bol, obraz arche- ty p ic z n y - w swojej doskonałej form ie, w y ­ posażony w szereg w spaniałych zdolności, istnieje ty lk o w ludzkiej psychice. Jest id e ­ ałem , pełnią. Istnieje cała panoram a super- herosów , k tó rz y za w ła d n ę li m asową w y ­ obraźnią. Każdy a kt tw órczy, po w o ły w a n ie do życia no w e go bohatera, polega na nie ­ świadom ym ożyw ianiu archetypu. Superhe- ros to w ięc sym bol nieśw iadom ej jaźni, k tó ­ ra dzięki w ielu przygodom zostaje włączona w obszar świadom ości. W literaturze super­

man pojawia się w sytuacjach kryzysow ych - Ziem i zagraża niebezpieczeństw o, z k tó ­ rym n ik t in ny nie po tra fi sobie poradzić. Dla ludzi uw ięzionych w ramach film u , kom iksu czy powieści superbohater sym bolizuje p o ­ moc, ratunek w obliczu zagrożenia. Dla o d ­ biorców kultu ry opowieści o prawych i męż­

nych herosach spełniają funkcję kon solidu­

jącą. Z apo trzebo w a nie na te g o ty p u h is to ­ rie w yn ika z p o d ś w ia d o m e g o pragnienia bohaterstw a, po trze by w zo rców po s tę p o ­ wania, ale też rozczarowania rzeczyw isto­

ścią, gdzie a rc y ło tr często zwycięża he ro­

sa codzienności.

S u p e rb o h a te r to po stać m ito lo g ic z ­ na. W spółcześni herosi często są p o ró w ­ nyw ani do antycznych b o g ó w i p ó łb ogó w . I po do b n ie ja k o m ito lo g ii Grecji czy Celtów, m ożem y m ów ić o swoistej m ito lo g ii super- bohaterów . Bowiem m it to p ro d u k t arche­

ty p u , to sym bol w ym agający in te rpre ta cji psychologicznej. Funkcją m itu je s t dostar­

czanie dobrych przykładów oraz nadawanie egzystencji sensu. S uperbohaterow ie przy­

byw ają na Ziem ię, ratują ją przed zagładą i strzegą przed kolejnym i zagrożeniami. Nie­

je d n o k ro tn ie uśw iadam iają lu dziom zgub- ność ich działań, dają d o b ry przykład, stają na straży m oralności (np. Kapitan Planeta ostrzega przed zagrożeniam i eko lo giczn y­

mi). Chroniąc planetę, o d kryw a ją przed nią now ą rzeczyw istość - nie stwarzają świa­

ta od podstaw , ale zm ieniają je g o oblicze.

O takiej m ito lo g ii m ożem y m ów ić z p u nktu w idzenia ludzkości - bohatera z bioro w eg o tek s tó w kultury. Z p u n k tu w idzenia o d b io r­

cy m ożem y m ów ić raczej o przetw orzeniu pewnych m o ty w ó w m itycznych, a nie stw a­

rzaniu m itó w od po dstaw 3.

NE IL G A IM A N • J O H N R O M IT A J R .

N E I L G A I M A N >' p R Z E D W \ W m \

Superbohater to uniwersalny znak - p o ­ konuje ograniczenia (geograficzne, h is to ­ ryczne), w których się narodził i urasta do rangi sym bolu. Umiera ja ko bohater swojej epoki i wciąż powraca w nowej, zm ienionej postaci4. Przeistacza się, by wciąż być a k tu ­ alnym znakiem w yobraźni, a jednocześnie zawsze ho łd uje ty m samym, istotn ym war­

tościom . Czyż Superman nie je s t kolejnym w cieleniem Herkulesa? Zm ienia się skorupa świata, a walka o d o b ro wciąż ma sens. Neil

(15)

Gaiman, au tor kom iksów, pisarz i film ow iec, w swojej w yp o w ie d zi na te m a t m ito lo g ii su- perbohaterów wskazuje, że ju ż przed Super­

m anem istnieli inni superherosi:

Interesujące dla mnie w superbohaterach je st to, że w każdej chw ili możesz cofnąć się w czasie i powiedzieć: „ Dobra, sądzę, że Herku­

les to superbohater". Masz też Rolanda, masz także wspaniałych bohaterów, takich ja k Scar- le t Pimpernel czy postaci, które A lan Moore w ykorzystał w Lidze Niezwykłych Dżentelme­

n ó w [...]. Ale, ja k sądzę, fascynuje m nie w su- perherosach to, że obecne„superbohaterstwo"

trafiło dokładnie w swój czas5.

Rys. John Romita Jr.

Ale to w łaśnie dzięki postaci Superm a­

na te m a t sup erb oha terów stał się ta k p o p u ­ larny. Po roku 1938 p o w stały ich setki, tysią­

ce, bo w łaściw ie każdy może stw orzyć w ła ­ snego herosa. Gaiman po da je sposób na

w ykreow anie bohatera: trzeba połączyć tro ­ chę m itu, m agii, dziecięcych pragnień oraz zaintrygow ać krzykliw ym , barw nym kostiu­

m em . Trzeba także u m ie ję tn ie b u d o w a ć em ocjonalne napięcie, sprawić, by m łodzi o d b io rc y k u ltu ry z zachw ytem przyglądali się danej postaci i wzdychali z utęsknieniem :

„O m ój Boże, gd ybym był ty lk o taki ja k...".

Trudno nie odnieść wrażenia, że wszystkie historie o superbohaterach po w ie la ją ten sam u ta rty schemat; kolejne, pojawiające się te ksty k u ltu ry mają charakter palim psesto- wy. A je d n a k coś sprawia, że każda z posta­

ci je s t unikatow a i rozpoznawalna.

Andrzej Sapkowski, ojciec W iedźm ina, k ry ty k u je ideę superbohaterstw a. Przy licz­

nych spotkaniach z fanam i czytelnicy często pytają pisarza, dlaczego z G eralta-superma- na, odważnego w ojow nika zw innie m iotają­

cego różnoraką bronią, u czyn ił in te le k tu a li­

stę, k tóreg o ciągle dręczą pro b le m y natury filozoficznej. W w yw iad zie dla czasopisma

„C o g ito " zastanawia się nad istotą do bre j i złej tw órczości fantasy:

[...] w złej fantasy brak je st duszy. A d u ­ szą fantasy je st topos. Archetyp. Na przykład archetyp bohatera, którym najczęściej bywa Percival, Prostaczek, k tó ry - ja k klasyczny ju ż Frodo u Tolkiena - staje nagle przed wielkim zadaniem i musi w ypełnić Ważną Misję. D ru­

gim archetypem fantasy je st król Artur, który władzę - i m oc - traci. Stephen King da ł kiedyś żartobliw ą, ale celną receptę na odróżnienie dobrej fantasy od złej. Dobra fantasy to o p o­

wieść o bohaterze, k tó ry M ocy nie posiada i chce ją zdobyć. Względnie o bohaterze, k tó ­ ry Moc m iał, utracił ją i pragnie odzyskać. Zła natom iast fantasy opisuje facetów, którzy Moc m ają, ale tylko nią wym achują6.

Okazuje się, że superbohaterow i ob da­

rzonem u nadzw yczajną mocą może brako­

wać po kory Prostaczka. Jest niezw yciężo­

(16)

ny, bez szwanku w ychodzi z niejednej ba­

ta lii. Posiada zestaw z d o ln o ś c i g o d n y c h pozazdroszczenia. Nawet najokrutniejszy, n a jp rze b ie g le jszy m istrz z b ro d n i nie je s t w stanie m u dorównać. Raczej nie zdarza się, żeby a rc y ło tr zd o b y ł d ruzgocącą przewagę.

Bohater często nie grzeszy inteligencją, nie je s t postacią o skom plikow anej psychice - je g o celem je s t natłuc w szystkim , co mają w ypisane na czole: „służę Z łu!" Superheros m ó g łb y się stać władcą całego świata, ale ja ­ ko je g o obrońca staje się władcą wyobraźni.

A może właśnie je g o fenom en tk w i w ow ym niesko m plikow a niu, wyrazistości? A może w niczym nieograniczonej potędze? Mocy, którą posiada i której nie traci. Mocy, którą je d n a k nie „w ym achuje bezmyślnie", a którą w yko rzystu je do czynienia dobra.

S u p e rb o h a te r to po stać baśniow a - W baśni postacie i wydarzenia także uciele­

śniają i obrazują k o n flik ty wewnętrzne, ale baśń w niezwykle subtelny sposób daje do zro ­ zum ienia, ja k je rozwiązywać i ja k rozwijać, aby osiągnąć wyższe człowieczeństwo. Ba­

śniowa form a opow iadania je st prosta, z w y ­ czajna-, [...]. Nie stawiając żadnych wymagań, baśń dodaje otuchy, budzi nadzieję na przy­

szłość i zapewnia, że wszystko dobrze się skoń­

czy7. M ity pełnią rozmaite funkcje - pozwala­

ją poznać w idzialny świat, obejm ują filozofię życia i religię, ukazują pewien światopogląd, uzasadniają ludzki los. Zaś baśń (choć p e ł­

na m o ty w ó w m itologicznych - np. w zó r syl­

w e tk i bohatera) pełni funkcję terap eu tycz­

ną, dydaktyczną, a przede w szystkim fu n k ­ cję rozryw kow ą. Baśnie to rozigrane córki m itó w 8, bajka to m it dla dziecka. W baśniach z w y k ło zwyciężać dobro, a zwycięstwo d o ­ bra jest przy tym zawsze finalnym tryum fem ludzkiej wyobraźni, która [ . ] wyrażała z w y ­ kłą tęsknotę za światem <innym > - dobrym i sprawiedliwym9. I takie właśnie są opowieści

o superbohaterach, gdzie w szelkie z ja w i­

ska są z h ie ra rc h iz o w a n e i o d p o w ie d n io poukładane (choć czasem pełne prze jm u­

ją cego dram atyzm u), a postaci są czarno­

białe , w y ra z is te , je d n o z n a c z n ie o k re ś lo ­ ne. Czego uczą takie historie? W spółczesne baśnie? Tego, że trzeba stawiać czoła tru d ­ nościom , niespodziew anym zagrożeniom , a jeśli je s t się d o b ry m i p ra w ym c z ło w ie ­ kiem (g o to w y m do po m ocy innym ), to p o ­ kona się liczne przeszkody i w efekcie osią­

gnie wygraną.

Rys. John Romita Jr.

Trudno stw orzyć je dyn ą, podstaw ow ą definicję leksemu „superbohater". W znacze­

niu, które nasuwa się ja ko pierwsze, super­

bohater ja w i się ja ko istota, która w yróżnia się cudow nym i zdolnościam i, nadludzką siłą lu b /i w ielką wiedzą. Może p ochodzić z innej planety, in ne go świata (H ellboy przybyw a

(17)

z sa m e g o p ie k ła !). M o ­ że te ż p o w s ta ć w w y n i­

ku m u ta c ji g e n e ty c z n e j (X -m e n ). W y o b ra ż e n ia o nadczłow ieku m ają swe źródła m itologiczne, a n a ­ w et religijne, istoty te ucie­

leśniały wyższy stopień roz­

w oju człowieka, ale rów no­

cześnie były zagrożeniem dla rodzaju ludzkiego10. Za­

daniem tej is to ty je s t w a l­

ka ze złem i obrona jakże słabej (a w ciąż z a g ro ż o ­ nej) ludzkości. S u p e rb o ­ hater na jp ierw p o ja w ił się w historiach obrazkowych - komiksach. Później stał się postacią licznych seriali tele w izyjnych , a z m ałego ekranu tra fił do kin.

W w ęższym znacze­

niu: superbohater to fikcyj­

ny bohater kom iksów (Bat­

m an, S uperm an, Spider- Man) - angielskie dw u w y - razowe tłum aczenie słowa super hero to znak ha nd lo­

w y DC COMICS i MARVEL.

Zaś w szerszym, p o to c z ­ nym znaczeniu: superbo- ha ter to człow iek od zna­

c z a ją c y się w y ją tk o w y m m ę s tw e m , n ie z w y k ły m i c z y n a m i, n a d z w y c z a jn ą odw agą i wielkim poświę­

ceniem dla innych (to np.

s tra ż a k w a lc z ą c y z nie- u ja rz m io n y m ż y w io łe m ,

w o lo n ta riu s z p o m a g a ją c y w h o s p ic ju m , ż ołnierz um ierający za ojczyznę, matka p o ­ święcająca się dla dziecka) lu b człowiek,

k tó ry w danej chw ili budzi niezw ykłe zaintere sow a­

nie, skupia na sobie szcze­

gó ln ą uwagę otoczenia11 (to np. zwycięski o lim p ij­

czyk, sławna piosenkarka, uczestnik aw antury, kon­

trow e rsyjny polityk).

S u p e r b o h a t e r to w ła d c a w y o b r a ź n i - w s z y s c y s u p e rb o h a te - ro w ie sta n o w ią w y ra z i­

ste iko n y, re p re z e n tu ją określone ideologie, w y ­ rażają emocje, ucieleśnia­

ją m arze nia , re k o m p e n ­ sują braki, p o w o d u ją , że cz u je m y się szczęśliwsi.

Wszyscy należą do nas, ale w pewnym sensie i m y do nich należymy12. Superbo­

hater d o m in u je nad o to ­ czeniem , a swoje w y ją t­

kow e u m ie ję tn o ś c i w y ­ korzystuje dla dobra ludzi lub idei. Nie musi być o b ­ darzony paranorm alnym i m ocam i, może być czło­

w ie k ie m , k tó r y d y s p o ­ nuje w y ją tk o w y m i z d o l­

nościam i, n ie p rz e c ię tn ą w iedzą lub je s t po prostu skarbnicą rycerskich cnót.

S uperbohater je s t chary­

zm atyczny, w yró żnia się z o to c z e n ia , m oże stać się p rz y w ó d c ą , a u to r y ­

tetem , w zorem go dn ym naśladow ania. Z a c h w y ­ ca, budzi szacunek, ale bywa też ob ie kte m zazdrości. Superbohater je s t pew ny siebie, odnosi sukces - obcow anie z nim w zbudza

(18)

w odbiorcach k u ltu ry satysfakcję i p rzyje m ­ ność (superbohater je s t w yposażony w ze­

staw cech, których czło w ie k pożąda - sa­

tysfakcja w yn ika z m ożliw ości utożsam ie­

nia się z herosem).

Choć ojczyzną supermana, nadczłowie- ka je s t komiks, to bo ha te r ten na stałe zag o­

ścił w innych tekstach k u ltu ry popularnej.

Pom agają m u sojusznicy, może liczyć na wsparcie superpartnerki. Staje do w alki ze złem uosabianym przez potężnego złoczyń­

cę. I choć je s t w y tw o re m czystej fantazji, to nie w ie o t y m . Przybywa z o d le g łe j plane­

ty, przeistacza się w siłacza w w yn iku ekspe­

ry m e n tó w bądź trenu je i osiąga ponadludz- kie um iejętności. Służy do b ru w bliżej nie ­ określonym tu i teraz, często musi ukryw ać się pod maską (Superman ukrywa swoją toż­

samość pod postacią Klarka Centa; zaś Bruce W ayne przebiera się za Batmana). Superbo- haterow ie są istota m i o og ro m n e j sile m ię­

śni (mają ciało a tle ty i siłę Herkulesa) i dużej w iedzy (są sprytni, in te lig en tn i). Nie w y k o ­ rzystują swoich um iejętności, doświadczeń, ponadnaturalnych zdolności, by w z g a rd li­

w ie odnosić się do śm ie rte lników i narzucać im swoją w olę, niczym nadczłow iek N ietz­

schego. Przeciwnie superherosi są ob rońca­

mi fundam e ntalnych c n ó t i w artości, straż­

nikam i sprawiedliwości, pogrom cam i wszel­

kich okru cie ństw i nieprawości:

Ideał średniowiecznego rycerza walczą­

cego sam otnie w imię dobra z przedstawicie­

la m i św iata zła z aa da ptow any został przez współczesną kultu rę m asową. Rambo, Co- nan czy James Bond są odzwierciedleniem bohaterów na w zór takich postaci ja k Roland czy Parsifal. W średniowiecznej tradycji zako­

rzenieni są Batman i Conan, gdyż dysponują o n i na dprzyrodzonym i cechami, zgodnym i z cechami herosów Średniowiecza [...]. Postać Supermana je st według Eca surogatem tego,

czym żył człowiek epoki wieków średnich, jest surogatem religii13.

S uperbohaterow ie byli, są i rzec m oż­

na z w ielką pewnością, że będą. Spotykam y ich wszędzie. Już naw et w książce dla naj­

m łodszego o d b io rc y w ydają się naturalne porów nania typ u : w starej kurtce ta ty Sasza w yg ląd ał ja k Batm an14. Nie szokuje historia zbawienia w obrazkach i postać Jezusa jako superherosa. Nie w ydają się niczym w y ją t­

kow ym obecnie w ydaw ane kolekcje film o ­ we - Superbohaterowie (wyd. Im perial Cine- pix, od 26.11.2009) i Wybrańcy M ocy (wyd.

Axel Springer Polska, od 25.02.2010), to nor­

malne, skoro opow ieści o superbohaterach są ta k popularne.

W n in ie js z y m a rty k u le w ie lo k ro tn ie staw iałam pytanie: „K im są sup erb oha te- rowie?" Są ty m , czym ludzie chcą, aby by­

li. To m ieszkańcy m itó w , które należy ro ­ zum ieć ja k o pe w ie n rodzaj m yślenia, n o ­ śnik w yobrażeń zbioro w ych. Choć w ydaje

(19)

się, że we w spółczesnym świecie w szyst­

ko toc z y się z b y t szybko, żeby można by­

ło to zm ito lo g iz o w a ć , to superherosi sta­

ją nie ty lk o na straży zasady „Law i Order", ale też bro nią pew nych p ie rw o tn y c h w y ­ obrażeń, tzn. ucieleśniają lu dzkie m arze­

nia o be zw a ru n ko w e j d o b ro c i i niesam o­

w ite j potędze. S up erb oh aterow ie są te d y efektem działania w yobraźni, tw o re m ludz­

kiej psyche, a ich postać je s t uzależniona od stanów em ocjonalnych tw ó rc ó w i o d b io r­

ców tek s tó w kultury, w których zamieszka­

ją. Ucieleśniają ponadczasowe i ponadkul- tu ro w e praw dy o człow ieku, k tó ry pragnie i dom aga się dobra na świecie - urastają do rangi sym bolu. Poniekąd stanow ią re­

alizację pragnień i są personifikacjam i w y ­ m og ów superego. M it, idea superbohater- stwa od w ie k ó w nadają lu d z k ie m u życiu znaczenie, dzięki nim można było stw orzyć system w artości, określić swój stosunek do rzeczywistości.

Przeciętny zjadacz chleba spojrzy zaś na sup erb oha terów w zgoła o d m ie n n y od badacza sposób - te k s ty k u ltu ry , w k tó ­ rych znajdzie się superheros, mają dostar­

czać rozryw ki. A uczeń, k tó ry na lekcji ję ­ zyka przyrów na Supermana do postaci m i­

to lo g ic z n e j, zostanie raczej z g a n io n y niż pochw alony za ciekawe spostrzeżenie. W ie­

loznaczny heros może zostać spro w a dzo­

ny do roli je d n o w y m ia ro w e g o błazna ku l­

tu ry popularnej.

1 Zob. K. Jaspers, Nietzsche. Wprowadzenie do rozumienia jego filozofii, Warszawa 1997, s. 135-136.

2 Zob. U. Eco, Superman w literaturze maso­

wej. Powieść popularna: między retoryką a ideolo­

gią, Warszawa 1996, s. 5.

3 M. Eliade, Aspekty mitu, Warszawa 1998, s. 182-183.

4 Zob. J. Campbell, Bohater o tysiącu twarzy, Poznań 1997, s. 28.

5 N. Gaiman, O mitologii superbohaterów, [w:], tenże, J. Romita Jr., Przedwieczni, Warszawa 2008, s. [249].

6 A. Sapkowski, Nie jestem, jak się okazuje, au­

torem książek wagonowych, rozm. Beata Zielińska,

„Cogito" 2000, nr 12, s. 89.

7 B. B ettelheim , Cudowne i pożyteczne.

O znaczeniach i wartościach baśni, Warszawa 1985, t. 1, s. 72.

8 F. von Leyen, M it i baśń, „Pamiętnik Lite­

racki" 1973, z. 1.

9 R. Kochanowicz, Mity, baśnie, legendy,

„w irtualne op o w ie ś c i"., „P olonistyka" 2009, nr 10, s. 6.

10 K. Loska, Encyklopedia filmu science fiction, Kraków 2004 (hasło „superbohaterowie").

11 Praktyczny słownik współczesnej polsz­

czyzny, pod red. H. Zgółkowej, Poznań 2003, t. 41 (hasło „superbohater").

12 G. Stachówna, Władcy wyobraźni. Sławni bohaterowie filmowi, Kraków 2006, s. 9.

13 R. Konik, Eco-logia kultury masowej. Prze­

wodnik po kulturze popularnej według estetyki Umberta Eco, Wrocław 2003, s. 148-149.

14 Zob. J. Papuzińska, Wpływ świata mediów na kształt książki dziecięcej i style jej odbioru, [w:]

Książka dziecięca 1990-2005. Konteksty kultury popularnej i literatury wysokiej, red. G. Leszczyński, D. Świerczyńska-Jelonek, M. Zając, Warszawa 2006, s. 17-24.

Jadwiga Ruszała

W O DZO W iE NARODU W BELETRYSTYCE

BiOGRAFiCZNEJ DLA DZiECi i M ŁO D ZiEŹY (1 9 4 5 -1 9 9 0 ).

(s z K ic d o p o r t r e t u)

1. u w a g i w stęp n e

U ż y w a ją c w t y t u le s zkicu te r m in u

„w o d z o w ie narodu", m am na myśli g łó w ­ nie w ie lkich d o w ó d c ó w w ojskow ych, naj­

b a rd zie j zasłużonych dla spra w y w o ln o ­ ści ojczyzny. Pom ijam natom iast nazwiska o só b z te j g ru p y , skądinąd także w y b it­

n ych , ale o d u ż o m n ie js z e j c h a ry z m ie .

(20)

Również nie uw zględniam w o d z ó w - m o ­ na rchó w , zap isa nych w h is to rii b a rd z ie j w roli panujących królów niż w roli p rzyw ó d ­ ców w ojskow ych; w y ją te k stanowi tu osoba Jana III Sobieskiego, legendarnego zwycięzcy b itw y pod W iedniem i króla o politycznych osiągnięciach krajowych.

Ponadto w tej w yp o w ie d zi interesować nas będą nie tyle indyw idu aln e rysy prezen­

tow anych osób, ile rodzaj „b io g ra fii ty p o ­ wej", zbioro w ej, dającej się w y a rty k u ło w a ć z badanych u tw o ró w i składającej się na k s z ta łt „z b io ro w e g o życiorysu", o w s p ó l­

nych cechach1.

Interesującą nas lite raturę o wodzach w ich p o m n ik o w y c h cechach w y ró ż n ia ją opisy z ich życia, które odpow iadają na pyta­

nia, co zadecydow ało o wielkości tych osób, na czym p o le g a ła ich siła i p o p u la rn o ś ć u współczesnych i potom nych. Znacznie rza­

dziej o d no to w a ne są w prozie biograficznej słabostki i b łę d y w d o w o d z e n iu w o d z ó w oraz ich w ady charakterologiczne.

R ekonstrukcje in te re s u ją c y c h nas tu życiorysów osób „w ojskow ych", bo właśnie wojna je st głów ną treścią ich życia, obejm ują m.in. takie w sp óln e im rysy jak: wcześnie o b ja w io ne predyspozycje do rysujących się w niedalekiej przyszłości ról w ojskow ych, p a trio ty z m , w a lk a o w o ln o ś ć o jc z y z n y i - rzadziej - innych narodów , postawa w o - dza-fachowca, mistrza strategii w ojskow ej i fo rtyfika cji.

2. Jak w czesne lata życia (dzieciństw a i młodości) fo rm o w a ły przyszłych w o d zó w

Tak ja k w p rzyp ad ku bio g ra fii innych sła w nych po staci, także w a n a liz o w a n e j tw órczo ści o d n o to w u je m y ju ż w d z ie c iń ­ stw ie i m łodości cechy przyszłych w odzów , które niebawem o prom ienią ich sławę i ufor­

m ują dorosłe życie.

W ażną rolę w latach m ło d o ś c i p rz y ­ szłych w o dzów odgryw ają: wychow anie d o ­ m owe, szkoła, postaci z otoczenia i zapra­

w y w ojenne. Taką w szechstronną edukację zd o b yw a ją zaró w n o he tm a ni staropolscy (K. Chodkiewicz, S. Koniecpolski, J. Zamoyski, J. Sobieski, J. S tarn ow ski, S. Ż ó łkie w ski), ja k i w o d z o w ie c z a s ó w p o w s ta ń c z y c h i n a p o le o ń s k ic h XIX w. (T. K ościuszko , K. Pułaski, ks. J. Poniatowski, H. Dąbrowski, J. Zajączek, J. Prądzyński, D. Chłapowski).

W y k s z ta łc e n ie o g ó ln e ja k i s p e c ja li­

styczne o trzym ał zwłaszcza - ja k to o d n o to ­ w u ją je g o biografie - Jan Sobieski, któreg o ojciec posłał do szkoły w Krakowie, a później do szkół w Europie, by poznał zachodnią kul­

turę i ję zyki obce. Przyszły zwycięzca b itw y pod W iedniem c zyta ł ju ż w m łodości dzie­

ła w ojskow e, m atem atyczne, geograficzne, astronom iczne i historyczne.

W szystkim bohaterom biog rafii od naj­

młodszych lat towarzyszy świadom ość tego, że jeśli chcą w przyszłości zyskać status w o ­ dza, w in n i zdobyć o d p o w ie d n ie w y kszta ł­

cenie. O to ja k fo rm u łu je to zw ięźle Leon Przemski:

Mierosławski wiedział, że jeśli chciał być w p rz y s z ło ś c i w odzem , m u s ia ł się uczyć.

(L. Przemski, Zrodzony do walki, s. 18)2.

Tenże sam b o h a te r w in n e j b io g ra fii p re ze n tu je się ja k o zap alony w sztukach w o je n n ych a d e p t oraz znawca d z ie ł w o j­

skowych i później, w do jrza łym w ieku, au­

to r książek na te m a ty m ilitarne.

Dużą rolę odgryw ają tu praktycznie o d ­ bywane trening i jak: odbyw anie m anew rów w gonitw ach po stepach, błyskawiczne prze­

m ieszczanie się w terenie, radzenie sobie z zasadzkami i potyczkam i. W ten sposób krystalizow ały się doświadczenia i przyszłe losy do b re g o żołnierza i dow ódcy.

Dodajm y, że to właśnie w latach dzie­

ciństwa i m łodości rodzą się op rócz zainte­

(21)

resowań sztuką w o jen ną , także marzenia o w ie lk ic h czynach, k tó ry m i „z b a w c y o j­

czyzny" o p rom ie nią swoje i ojczyzny imię.

W ty m duchu snuje plany o swej przyszłości T. Kościuszko, któ ry marzy:

O wielkich czynach, przede wszystkim dla ojczyzny (M. Grabowska, Skazany na w iel­

kość, s. 58).

Dużą rolę w k s z ta łto w a n iu cha rakte­

ru przyszłych „w o d z ó w " o d gryw ają sam o­

kształcenie i biog rafie w o dzó w , a zwłasz­

cza postaci znane z biog rafistyki starożyt­

nych a u to ró w (Neposa, Plutarcha). Na przy­

kład dla Kościuszki taką w zo row ą postacią je s t prz y to c z o n y we w szystkich je g o b io ­

grafiach Tym oleon, obrońca w olności sw o­

je j ojczyzny.

W ka te g o ria c h w ie lk o ś c i p o s trz e g a ­ ją przyszłych w o d z ó w także inne, w y b itn e i w spółczesne im osoby. Na przykład Stefan Batory, usłyszawszy owację na swoją cześć,

w y g ło s z o n ą przez ucznia re w iz y to w a n e j szkoły Jana Karola Chodkiewicza, m ów i: Ten będzie w ielkim żołnierzem (zob. L. Podhoro- decki, Hetman Jan Karol Chodkiewicz 1560­

1621, s. 17).

Zdarza się rów nież, że sami bo h a te ro ­ w ie nierzadko są przekonani o swojej d o ­ m inacji nad otoczeniem . Ich wiara w przy­

szłość przebija m.in. w w ypow iedziach J. Pił­

sudskiego, k tó ry w ierzy, że los przeznaczył go do specjalnych zadań:

Był więc człowiekiem niezwykle pewnym siebie, przekonanym, że urodził się na wodza Polaków, że dotknęła go światłość mistrza Na­

poleona. (W. Kowalski, Ognista kula. Obrazki z dzieciństwa Józefa Piłsudskiego, s. 209).

L E S Z E K PODHORODECKI

HETMAN JAN KAROL CHODKIEWICZ

1560-1621

ITMIIICTH HllltURSIRA m on lAiogmi

G enerał Ignacy Prądzyński także ju ż w m łodości przejawia wielkie am bicje b ite w ­ ne: Zawsze chce być pierwszy i wyróżniać się i być wyróżnionym . (M. Ruszczyc, Generał Ignacy Prądzyński 1791-1850, s. 29).

M arcelina G rab oirska

S K A Z A N Y N A W I E L K O Ś Ć

Ilu stro w ał A n d rz e j K u rk ow sk i

(22)

Reasum ując m ożn a p o w ie d z ie ć , że w aurze w ychow ania rod zin neg o i p u b lic z ­ nej słu żb y oraz w łasnych k rę g ó w sa m o ­ kształcenia i marzeń fo rm u ją się charaktery i osobowość przyszłych w odzów . Z ich pla­

n ó w o wielkości zrodzą się niebaw em czyny i fa k ty dokonane. Ziszczą się marzenia o sła­

w ie i w ielkich dokonaniach na rzecz ojczy­

zny i poczynionych w o be c niej zasługach.

3. W ódz - p a trio ta - o byw atel

Patriotyzm to kolejna podstaw ow a ka­

te g o ria , z którą s po tykam y się w każdym bez w yjątku opisie życiorysu danego wodza.

Termin ten w poszczególnych epokach zna­

czy je d n a k nie zawsze to samo. I ta k w XVIII w ieku p a triotą był w ó d z szczęśliwie o d b y ­ tych walk, k tó ry b ił się o suw erenność kra­

ju i obron ę je g o granic w o be c najeźdźców, a także uzu rpa to r ziem zdobyw anych. Zaś w XIX w ieku w d o bie Polski z niew o lo ne j za­

boram i, chodzi ju ż o no w y etos - ideę w alki o n iep odleg łość ojczyzny i chęć odzyska­

nia dla nie j n ie p o d le g ło ś c i. W ty m cza­

sie im ię w o d z ó w - p a trio tó w otrzym yw a li p rzyw ó d cy narodow ych pow stań o m n ie j­

szej lub wyższej skali popularności i b ite w ­ nych osiągnięć .

W p o ję c ia c h zasług p a trio ty c z n y c h mieszczą się także postacie objęte przez b io ­ g ra fó w nastaw ieniem re w izjo nistyczn ym , które o p rócz chw ały b ite w n e j poddane zo­

stały współczesnej im i obecnej dziś ocenie krytycznej. Osoby widziane kontrowersyjnie traktow ane są przez biog rafów ob ie ktyw nie z bagażem zarów no cnó t ja k i szczególnych odniesień do ich p o lity k i i działalności w o j­

skowych. (Zob. S. Szenic, Generał Józef Chło- picki, L. Przemski, Zrodzony do walki, L. Prze-

mski, Książę Józef - żołnierz doskonały).

Pojęcie p a trio tyzm u uobecnione w na­

szych czasach należy ściśle łączyć z wojną, na której oni dzielnie walczą. Sprawy naro­

du są dla nich najwyższym dobrem , a idea w o ln o ści ojczyzny na jw a żniejszym naka­

zem m ora lnym . D lateg o też zgadzają się oni nieraz stanąć na czele ojczyzny, aby o d ­ m ienić je j losy.

G orący p a trio ty z m i ob yw a te lsko ść, w sparte niezw ykłym i żołnierskim i cnotam i, to podstaw ow a cecha poczynań wszystkich w odzów , służących ojczyźnie (lub rzadziej - innym narodom ). P atriotyzm em dla działań

d o w ó d c ó w je s t zawsze do b ro ojczyzny, je j interesy, nie własne, lecz społeczne, całko­

w ita w ierność sprawie narodow ej, dla k tó ­ rej są g o to w i pośw ięcić wszystko.

Szczególny p o d z iw budzą w śród p o ­ to m n y c h p a trio ty c z n e zachow ania b o h a ­ te ró w w bitw ach, w których uczestniczyli.

Wszyscy oni nigd y nie zeszli pierwsi z p o ­

(23)

bojowiska. Nie opuścili swoich w s p ó łto w a ­ rzyszy do ostatka, dope łniając swego żo ł­

nierskiego obow iązku za cenę w łasnego ży­

cia (Poniatowski ginie w Elsterze, K. Pułaski w b itw ie pod Savannah).

U)VDAU)NiCTlUO G t O W N F G O l O * ! T ETU U0 5 C I U 9 Z K O UJ 2 K I E G O LU K S A K O U JIE .

Jak w ynika z le ktu ry wszystkich książek, przedstaw iają one bo ha te rów ja ko n ieu gię­

tych o b ro ń c ó w n iep odległości, którzy d b a­

ją o to, aby nie splam ić naszego charakteru narodow ego. Szczególnie w ażną rolę w ich działaniach o d g ry w a na rodow a godność i ho no r żołnierski.

Polska je s t naczelną ideą w p o s tę p o ­ w aniu w o jskow ym zwłaszcza T. Kościuszki.

O to ja kie credo w yp ow iad a o sobie ten nie ­ z w y k ły Syn Narodu:

Kiedyś marzyłem - czy o sławie? M arzy­

łem o wielkich czynach, przede wszystkim dla ojczyzny. (M. Grabowska, Skazany na w iel­

kość, s. 286).

W op in iach b io g ra fó w zwłaszcza Ko­

ściuszko je s t sym bo le m w a lki n a ro d o w o ­

w y z w o le ń c z e j, p ro w a d z o n e j w in te resie w szystkich Polaków, ojczyzna je s t dla nie­

go w sp óln ym dobrem , o które trzeba dbać i w razie po trze by o nią walczyć. (Pod sztan­

darem wolności. O pow iadania o T. Kościusz­

ce, s. 46).

W z ó r n o w o c z e s n e g o p a tr io ty z m u i ob yw a te lstw a uosabia, o b o k innych p o ­ staw, także g e n e ra ł Jan H e nryk D ą b ro w ­ ski, który:

[...] zalecał jedność p ra c y dla kraju, l i ­ czenie tylko na własne siły i nieoglądanie się na dobrą wolę oraz po m oc któregokolw iek z pa ństw zaborczych. (G. Zych, Generał Jan Henryk Dąbrowski (1755-1818), s. 180).

W zorzec p a trio ty z m u , k tó ry p re fe ru ­ ją autorzy biog rafii, ma w ięc w iele odm ian i s p o s o b ó w rea lizo w a n ia się b o h a te ró w w walce o dobre im ię Polski i w ierność je j interesom .

4 . W ódz - fachow iec w ojskow y

Jako je d n i z p ie rw szych fa c h o w c ó w w dziedzinie sztuki m ilita rn e j w Polsce są opisani w naszej literaturze w ie lcy hetm a­

ni Rzeczypospolitej. Ich życiorysy p o d k re ­ ślają rolę o d e b ra n e j przez nich edukacji, dzięki czemu m ogli oni w przyszłości roz­

winąć pobraną sztukę rzemiosła w ojennego i w z b o g a c ić ją o now e e le m e n ty ta k ty k i i sztuki operacyjnej. Taką szkołę otrz y m a ­ li m.in. bracia M arek i Jan Sobieski. Ojciec Jana III Jakub Sobieski starał się w eduka­

cji swoich synów kłaść nacisk na praktycz­

ną i teoretyczną znajom ość sztuki w ojennej, z a ró w n o s ta ro p o ls k ie j ja k i z a c h o d n io ­ eu rop ejskiej. Czasy b y ły przecież w o je n ­ ne. (M. S adzew icz, Jan III Sobieski 1629­

1696, s. 617).

Także w relacji D. W ójcik-G óralskiej in ­ na sławna postać - hetm ana Jana Zam oy­

s k ie g o cie szyła się p o w a ż a n ie m w ś ró d ro d a k ó w d z ię k i ta le n to m w o d z o w s k im

(24)

i um ieję tnościom zaw od ow ym . (D. W ójcik- G óralska, W służbie czterech m onarchów . Opowieść o Janie Zamoyskim, s. 56).

Także w o p is ie za słu g w o js k o w y c h bohatera przyszłego stulecia, T. Kościusz­

ki - ja k z g o d n ie piszą a u to rz y je g o ż y ­ c io ry s u - o d e b ra n a prze z n ie g o e d u k a ­ cja - nauka in żynie rii we Francji - nie p o ­ szła w las. Dzięki niej ten m ło d y oficer oka­

zał się w Am eryce zna kom itym ekspertem w d z ie d z in ie fo r ty fik a c ji, stając się p re ­ kursorem rozwiązań dom in ują cych w XIX w ie ku . U m ieję tn ość w y b o ru najlepszego pola b itw y , b u d o w a n ie um ocow ań przed każdą naw et drobną potyczką, stały się zna­

kiem firm o w y m Kościuszki. Z aśw iadczały 0 je g o zw ycięstw ach w bitw ach w A m e ry­

ce i Polsce.

W ódz - fachow iec to także, o b o k Ko­

ściuszki, słynny w Am eryce i w Polsce Kazi­

m ierz Pułaski, który: [...] wiedział, ja k bronić fortec, ja k walczyć w małych, partyzanckich oddziałach. (K. K oźm iński, B ohater dwóch kontynentów, s. 273).

Sukcesy m ilitarne, ja kie uosabiają w o ­ dzo w ie , rodzą się zwłaszcza w praktyce.

1 tak:

Dla Jana Sobieskiego udział w Kam pa­

n ii Rakoczego p o d dow ództw em takich m i­

strzów ja k Czarnecki, Lubomirski i Sapieha był świetną szkołą, zwłaszcza w alki podjazdowej.

(M. Sadzewicz, Jan III Sobieski, s. 47).

Z innych w o d z ó w staropolskich, b ie ­ głych w sztuce w o jen ne j, należy w ym ienić hetm ana Stanisława Koniecpolskiego. Był on ty m dow ódcą, k tó ry unow ocześnił p o l­

ską sztukę w ojenną. Oto, co pisze na ten te ­ m at je g o biograf:

Tradycyjną szybkość polskiej ja z d y i z a ­ skakujące uderzenia na białą broń p o w ią zał z rozwojem nowoczesnych wówczas rodzajów wojska:piechoty, artylerii, oddziałów inżynie­

ryjnych [...]. Hetm an z powodzeniem p o tra ­ fił stosować wojnę szarpaną typową dla Dzi­

kich Pól, ja k również nowoczesne m etody w al­

ki ogniow ej z wykorzystaniem fortyfikacji p o ­ lowych. (L. Podhorodecki, Hetman Stanisław Koniecpolski, ok. 1591-1646, s. 104).

Syntezę c n ó t w o d z a -fa c h o w c a daje w o d n ie s ie n iu d o in n e g o p rz y w ó d c y - generała D. C h ła p o w skie g o je g o b io g ra f A. Syta:

TA D EU SZ LOPAlii:WSKLI

NAMIESTNIK NARODU

I . U D O W A S P Ó L i r U K Ł N I A W Y D A W O C l A

Ten typ działań stawia przed dowódcą wiele dodatkowych wym agań. Obok wiedzy taktycznej i z najom ości re g u la m in ó w w a l­

ki, m usi on umieć znajdow ać wyjście z zupeł­

nie nieoczekiwanych sytuacji, mieć zdolność im prowizacji, nie cofać przed poświęceniem osobistym. Chłapowski odznaczał się tym i ce­

chami. (A. Syta, Generał Dezydery Chłapow­

ski 1789-1879, s. 67).

Cytaty

Powiązane dokumenty

Autorka sięga też po m otywy jeszcze niezbyt często pojawiające się w literaturze dla młodzieży, stara się już oswajać swo­. ich czytelników z tragedią czy

Nikt z tego powodu nie rozpacza, bo przy tajemniczej niani dzieje się wiele niezwykłości, można nawet na chwilę przenieść się do rodziców i upewnić się, że są

Teraz królewna postrzega jego wady i już chce się od niego uwolnić, choć dręczą ją trochę wyrzuty sumienia, musi jednak odcierpieć za błędy młodości. Zrozumiawszy prawdę

pięcie staje się zbyt silne i czytelnik chce je zredukować - jest właśnie częścią twórcze­.. go procesu, czymś najbardziej osobistym 1 powodującym, że każdy odbiorca

Wydaje się też, że ta opowieść-baśń jest też napisana dla tatusiów, bo słowo klucz wypowiedziane przez Pyzatą zdaje się wskazywać też innego odbiorcę. Pokazuje,

Język psi, właściwie przełożony przez człowieka, może się też stać źródłem in­.. formacji,

O twórczości Kornela Makuszyńskiego napisano już wiele, ponieważ wciąż czytany jest przez dzieci i młodzież. Aniela Książek- -Szczepanikowa słusznie pisze, że

nych podobnych doświadczeń nastolatek będzie miała karykaturalne kształty i może okazać się zupełnie niezrozumiała, jednak mogą odbiorczynie potraktować lekturę ja ­