• Nie Znaleziono Wyników

Kondycja ludzka jako podstawa instrumentalnego stosunku człowieka do środowiska

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kondycja ludzka jako podstawa instrumentalnego stosunku człowieka do środowiska"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Zdzisława Piątek

Diametros nr 9 (w rzesień 2006): 116-125

KONDYCJA LUDZKA JAKO PODSTAWA INSTRUM ENTA LNEGO STOSUNKU

CZŁOWIEKA D O ŚRODOWISKA

1. U S T A L E N IA W S T Ę P N E

W m oich rozw ażaniach posłużę się aparatem pojęciow ym w ypracow a­

n y m w antro p o lo g ii filozoficznej H a n n a h A rendt.

O d w o łu ją c się do w p ro w ad zo n eg o p rz e z A re n d t pojęcia k o n d y cji ludzkiej w ykażę, że sform ułow ane p rz e z nią tw ierdzenie, iż p o d koniec epoki n o w o ży tn ej nastąpiła degradacja i regres człow ieczeństw a jest n ie­

porozum ieniem .

A re n d t tw ierdzi, że regres człow ieczeństw a polega na tym , iż to , co zw ierzęce (anim al laborans) zastąpiło to , co specyficznie ludzkie (animal rationale), a degradacja człow ieczeństw a w yraża się w tym , że d o b rem najw yższym staje się życie jako proces przyrodniczy. W rezultacie tego przestaw ienia bio lo g iczn y w ym iar człow ieczeństw a w ysuw a się na plan pierw szy p o śró d ró ż n o ro d n y c h lud zk ich aktyw ności i staje się n a jisto t­

niejszym aspektem człow ieczeństw a.

D ow artościow anie biologicznego w ym iaru człow ieczeństw a, czyli tego w szystkiego, co w czasach antycznych było nie-ludzkie, to w p rzek o n an iu A re n d t degradacja człow ieczeństw a i człow ieka jako takiego. N a o statn ich stro n a ch K ondycji lu d zkiej A re n d t w yraża obawę, że... człow iek m ógłby zechcieć rozw inąć się w ów gatunek zwierzęcy, od k tó reg o - od czasów D arw ina - w yobraża sobie, że p o c h o d z i1.

W brew w yżej sform u ło w an y m p esy m isty czn y m sug estio m A ren d t, postaram się uzasadnić przekonanie, że w m iarę jak to czą się ludzkie dzieje,

1 H a n n a h [2000] s. 438.

(2)

realizuje się proces sam opoznania człow ieka w yrażający się w d o w arto ś­

ciow aniu biologicznego w ym iaru ludzkiego życia.

Sądzę, że w w yniku wielkiego p rzew ro tu ew olucjonistycznego do k o n a­

nego przez D arw ina dow artościow ane zostaje w szystko, co łączy człowieka z p rzy ro d ą i z innym i isto tam i żyw ym i. W ram ach pojęciow ych ew olucjo- nizm u, w spó łczesn y człow iek p o szu k u je w ięzi z p rzy ro d ą, a nie ro zw o ju zw iększającego pro cesy denaturalizacji. W rezultacie tego w ielkiego p rz e ­ łom u, k tó reg o filozoficzne konsekw encje ciągle jeszcze są n iero zp o zn an e, d o k o n u je się radykalna przem ian a sto su n k u człow ieka do n atu raln eg o środow iska. Sądzę, że dwa elem enty tej p rzem iany są n ajisto tn iejsze: r o z ­ poznanie w artości w ew nętrznej natu raln y ch ek o sy stem ó w i dom aganie się nałożenia ograniczeń na in stru m en taln e trak to w an ie przyrody.

Z ostaje także zarzu co n e p rzekonanie, że realizacja człow ieczeństw a spełnia się p o p rzez nakaz zerw ania z N atu rą, czyli p o p rzez realizację specy­

ficznej ludzkiej zdolności zastępow ania p o rząd k u naturalnego, porządkiem u stan o w io n y m p rz e z człow ieka.

W następstw ie ty c h przem ian, filozofow ie, przyrodnicy, a także p o ­ litycy p o szu k u ją m ożliw ości ustanow ienia takiego p o rz ą d k u ludzkiego świata, k tó ry będzie polegał nie na dystansow aniu się od w szystkiego co naturalne, lecz na k oegzystencji z ty m co naturalne, a to oznacza zerw anie z p rzekonaniem , że k u ltu ra m usi się przeciw staw iać N atu rze.

Postaram się uzasadnić tw ierdzenie, że nauki now ożytne, zdolne zajm o­

wać „wszechśw iatow y" p u n k t widzenia, nie tylko zmieniają świat i kondycję ludzką, ale przede w szy stk im zm ieniają sto su n e k człow ieka do przyrody, w granicach na jakie pozw ala kondycja p ro cesó w życia, czyli w arunki na jakich zaistniało życie w ty m zak ątk u W szechświata.

2. C O C Z Ł O W IE K R O B I N A Z IE M I, C Z Y L I C O T O JEST K O N D Y C JA L U D ZK A ?

K ondycja ludzka, zg o d n ie z ro z u m ie n ie m z a p ro p o n o w an y m p rzez A ren d t, to w arunki, na jakich zo stało człow iekow i dane życie na Ziemi.

W yznacza ona pew ien trw ały zespół p odstaw ow ych ludzkich aktyw ności, na k tó re składają się: m yślenie, działanie, w ytw arzanie i praca. K ondycja lu d zk a nie jest to żsam a z n a tu rą ludzką, i m im o że za p o śred n ictw em pro cesu pracy obsługującej „m etab o lizm ” naszego życia, człow iek w pisuje się w kontynuację ziem skich procesów życiow ych, to w ro zu m ien iu zap ro ­

(3)

po n o w an y m p rzez A re n d t, biologiczne w arunki życia nie należą do isto ty człow ieczeństw a. P rzyjm uje ona antyczne ro zu m ien ie człow ieczeństw a, zgodnie z k tó ry m w szystko, co człowieka łączy z przyrodą, jest nie-ludzkie i p o zo staje na zew n ą trz ludzkiego świata.

F akt, że człow iek żyje i ro zm n aża się, nie stanow i o jego człow ieczeń­

stwie, bo zw ierzęta także żyją i ro zm nażają się.

O człow ieczeństw ie w człow ieku św iadczą specyficznie ludzkie ak­

tyw ności, a w ięc to , że człow iek m yśli, czyli prow adzi w ew n ętrzn y dialog z sobą sam ym i jest św iadom y św iata oraz sw oich czynów. C złow iek działa w publicznej p rz e strz e n i ludzkiego świata, k tó reg o p o rząd ek został p rzez ludzi u stan o w io n y w sposób wolny, to znaczy n iezależny od konieczności p rzy ro d n iczy ch . D ziałając i m ów iąc ludzie doskonalą się i pokazują innym kim są, a tak że tw o rzą historię.

A ren d t o d różnia działanie od w ytw arzania, czyli w znoszenia w obrębie p rz y ro d y ludzkiego św iata (an tro p o sfery ), k tó ry - jako w ierna uczennica H eideggera - nazyw a d om em człow ieka, podkreślając, iż jest o n w y raź­

nie o d m ien n y od p rzy ro d n iczeg o o to czen ia i trw alszy n iż ludzkie życie.

W ytw arzanie jest aktyw nością polegającą na tym , że używ ając n arzędzi i traktując p rzy ro d ę jako ź ró d ło surowców, człow iek w ytw órca, czyli hom o faber tw o rz y trw ałe przedm ioty, k tó re nie są p rzezn aczo n e do konsum pcji.

W ytwarzanie jest procesem w k tó ry m cel uświęca środki, a w ytw órca (homo faber) trak tu jąc p rzy ro d ę jako tw o rzy w o , pozbaw ia o b iek ty p rzy ro d n icze

ich naturalnej w ew nętrznej w artości.

W ytw arzanie ró ż n i się o d pracy, k tó ra jest b ez p o śre d n io zw iązana z zasp o k ajan iem p o trz e b życiow ych, a w ięc jej p ro d u k ty są n ietrw ałe i p rz e z n a cz o n e do k o n su m p cji. Praca, jako d zied zin a a n im a l laborans, koncentruje się na codziennym , m ozo ln y m podtrzym yw aniu biologicznych p ro cesó w życia.

Praca jest użyteczna i konieczna, w ytw arzanie jest użyteczne, ale w olne od biologicznych ograniczeń i dlatego w ytw órca (hom o faber), w p rz eci­

w ieństw ie do a nim al laborans, działającego zgodnie z ry tm em życia - ma niemal nieograniczone m ożliw ości zadawania gw ałtu przyrodzie. N atom iast działanie d o k o n u je się b e zp o śred n io p o m ięd z y ludźm i za pośrednictw em mowy. Tak więc działanie, m yślenie i m ow a są dom eną ludzkiej wolności. Są b ow iem w olne od p rzy ro d n ic zy ch k o nieczności i - co należy szczególnie p odkreślić - są bezu ży teczn e.

A ren d t, w zgodzie z tradycją antyczną podkreśla, że m yślenie, działa­

nie i m ow a nie mają nic w spólnego z koniecznościam i życia jako procesu b iologicznego, lecz stanow ią rozw ijającą się w dziejach osnow ę człow ie­

czeństw a.

Pragnę zw rócić szczególną uwagę na to , że w ujęciu A re n d t życie jako proces bio lo g iczn y ani nie stanow i isto tn eg o w ym iaru człow ieczeństw a,

(4)

ani nie jest najw yższym dobrem . Zw raca ona uwagę na to , że w czasach an ty k u o wiele w yżej n iż życie staw iano w olność, odw agę oraz wielkie czyny p rzynoszące nieśm iertelność.

O niew olniczej n a tu rze n iew olników m iało św iadczyć to , że zb y tn io przyw iązani do biologicznego procesu życia gotow i byli zrzec się w olności i za cenę życia, znosić przy m u s ze s tro n y sw ojego pana. Ich życie było p o d p o rząd k o w an e pracy fizycznej skierow anej na po d trzy m y w an ie p rz y ­ rodniczego procesu życia. Tak więc niewolnicy, rolnicy, a naw et rzem ieślnicy zam knięci w granicach gospodarstw a dom ow ego nie byli w pełni ludźm i.

N ie byli bow iem uczestnikam i w pełni ludzkiego życia, k tó re to czy ło się na agorze.

C złow ieczeństw o, określone p rz e z A re n d t na przykładzie fu n k cjo ­ now ania greckiej polis, k tó rej zaistnienie p o p rzed ziło o k o ło 200 tysięcy lat ew olucji hom o sapiens, zo stało całkowicie odseparow ane od w szelkich przejaw ów życia jako procesu przyrodniczego. W rezultacie takiego ujęcia, kondycja ludzka nie była zak o rzen io n a w kondycji ziem skiego życia.

U zn an ie p rz e z A re n d t działania, m yślenia i m ow y za bezu ży teczn e ze w zględu na konieczn o ści życiow e skłoni ją do pejoratyw nej ocen y ty ch aktyw ności w ów czas, kiedy w w yniku ro zw o ju dziejow ego zostaną one p o d p o rz ą d k o w a n e działaniu, a działanie z o stan ie u to ż sa m io n e z pracą i w ytw arzaniem . N a to m ia st sytuacja, k tó ra zaistniała w epoce p o stn o w o - żytnej, kiedy to w szystkie specyficznie ludzkie aktyw ności p o zo stają na usługach biologicznego p ro cesu życia, zostanie p rzez nią uznana za śm ierć hum anistycznej idei człow ieczeństw a. Z godnie bow iem z ideą głów ną h u ­ m anizm u, w świecie specyficznie ludzkim obow iązuje zasada doskonalenia rozum iana jako n akaz zerw ania z N a tu rą , i w ty m kon tek ście w y b ó r przez człow ieka tego co naturalne b y łby p o strzeg a n y jako antyludzki p o w ró t do barbarzyństw a.

3. W J A K IC H W A R U N K A C H Z A IS T N IA Ł O Z IE M S K IE Ż Y C IE I C O Z T E G O W Y N IK A Z E W Z G L Ę D U N A S T O S U N E K C Z Ł O W IE K A D O Ś R O D O W IS K A ?

U p o d sta w z ach o d n io eu ro p ejsk ieg o h u m a n izm u tk w i p rzek o n an ie, że rozw ój człow ieczeństw a d o konuje się p o p rz e z dystansow anie się od k o nieczności p rzy ro d n iczy ch i od w szystkiego, co naturalne. C złow iek an ty k u odw raca się plecam i do p rz y ro d y i kieruje swój w zro k k u św iatu

(5)

idei, gdzie szuka w zo rcó w do organizacji sw ojego świata, podkreślając jego od ręb n o ść od świata p rzyrodniczego. W K ondycji ludzkiej A ren d t napisze, że w ielość ludzi, a nie jeden człow iek zam ieszkuje świat, żeb y nie napisać, iż człow iek jest isto tą społeczną, gdyż społeczne są także ow ady i inne zw ierzęta, a ludzkie społeczności nie mają z ty m nic w spólnego. Z tego sam ego źró d ła w yw odzi się negatyw na ocena i niska pozycja w ludzkich hierarchiach w artości tego w szystkiego, co jest u ży teczn e ze w zględu na po d trzy m y w an ie biologicznego procesu życia. D eprecjacja biologicznego w ym iaru człow ieczeństw a była sp rzężo n a z deprecjacją życia jako procesu przyrodniczego.

A re n d t niezw ykle pobieżnie o d n o si się do w a ru n k ó w ziem skiego ży ­ cia, w spom inając o nich jedynie w kon tek ście ludzkiego życia. Zauw aża więc, że Ziem ia jest M atką w szelkich ziem skich stw o rzeń , a to znaczy, że w arunki panujące na Ziem i są n iezbędne do życia zarów no człow iekow i, jak i innym o rg an izm o m żyw ym . Wiele w skazuje na to , że życie, k tó re pow stało na Ziem i, m oże trw ać i rozw ijać się ty lk o w ziem skim śro d o ­ w isku. K olonizując inne plan ety - naw et w obrębie uk ład u słonecznego - m usielibyśm y zabierać ze sobą i odtw arzać sztu czn ie te same w arunki, w k tó ry c h zaistniało ziem skie życie.

Instrumentalizacja środowiska jako istota życia

Życie, k tó re zaistniało na Ziem i, charakteryzuje się tym , że każda istota stanow iąca p o d m io t życia jest w ydzielona ze środow iska i m a w budow any p ro g ram zapisany w języku inform acji genetycznej. P ro g ram te n określa oddziaływ anie is to t żyw ych ze środow iskiem , polegające na w ym ianie m aterii i energii, w takim zakresie, jaki jest n iezb ęd n y do po d trzy m y w an ia w łaściw ych im p ro cesó w życiow ych. Ż ycie i sam orealizacja is to t żyw ych są nakierow ane na realizację teg o w ew n ę trzn eg o p ro g ram u określającego ich naturę. W szystkie organizm y żywe mają w ro d zo n e m echanizm y u m o ż ­ liwiające im ro zp o zn aw an ie zaró w n o ty c h elem en tó w środow iska, k tó re są n iezb ęd n e dla przeżycia, jak i ty ch , k tó re są niebezpieczne i zagrażają im.

W szystkie organizm y żywe m uszą instrum entalnie traktow ać te aspekty środow iska, k tó re są konieczn e po to , aby m o g ły p rzeży ć i po zo staw ić p o ­ tom stw o. D o n atu ry życia jako procesu przyrodniczego należy ograniczona instrum entalizacja środow iska w yznaczona p rz e z właściwą im naturę.

A n im a l laborans, k tó ry nie uczestn iczy w tw o rzen iu antroposfery, lecz w obsługiw aniu b iologicznych p ro cesó w ludzkiego życia, p o d o b n ie jak inne isto ty żywe w y k o rzy stu je środow isko w sposób ograniczony. Je st on bow iem dosto so w an y do p rzy ro d n iczy ch cyklów życiow ych i do p ó r roku,

(6)

a sto su n k o w o p ro ste narzędzia, k tó re w y k o rzy stu je w sw oich działaniach w środow isku, są d ostosow ane do jego ciała.

A n im a l laborans - po zostając p o d o b n ie jak inne is to ty żywe - na u słu ­ gach życia, in stru m en talizu je środow isko w ogran iczo n y m zakresie i nie prow adzi człow ieka na m anow ce.

D o p ie ro pojaw ienie się hom o faber, k tó ry podejm uje p ro g ram dena- turalizacji p rz y ro d y i działa zgodnie z nakazem uw alniania człow ieka od jego biologicznej natury, a tak że od ograniczeń nakładanych p rz e z w y m o ­ gi środow iska, sprawia, że n astępuje n ieo g ran iczo n a in stru m en talizacja świata. P rzy ro d a staje się tw o rzy w em i jest w y k orzystyw ana nie ty lk o do zaspokajania biologicznych p o trz e b ludzkiego życia, ale przede w szystkim do p rodukcji towarów. Jak zauw aża A re n d t, świat zostaje odn iesio n y do człow ieka jako u ż y tk o w n ik a i in stru m e n ta liz a to ra , a nie do człow ieka jako m ów cy i au to ra czynów, lub do człow ieka jako myśliciela. W m iejsce zasady sform ułow anej p rz e z P rotagorasa, że „M iarą w szy stk ich rzeczy u ży tk o w y ch jest człow iek, istniejących że są, i nieistniejących, że nie są”, obow iązuje zasada, że „C złow iek jest m iarą w sze ch rzeczy ”. H o m o faber epoki n o w o ży tn ej d o k o n u je d estrukcji p rz y ro d y i zm ierza do jej nieo g ra­

niczonej instrum entalizacji.

A re n d t p o d k reśla , że lu d zie a n ty k u żyli na p rzy jacielsk iej sto p ie z p rzy ro d ą i p o d o b n ie jak inne is to ty żywe czerpali z niej ty lk o tyle, ile było konieczn e po to , aby żyć. P o trz e b y życiow e zaspokajali w granicach gospodarstw a dom ow ego a nie w publicznej p rze strz e n i ludzkiego świata, gdzie obow iązyw ał inny, n ien atu raln y p o rząd ek u stan o w io n y p rz e z nich samych.

P o śró d aktyw ności tw o rzący ch kondycję ludzką, praca i w ytw arzanie zam knięte w granicach gospodarstw a dom ow ego służyły w praw dzie p o d ­ trzy m y w an iu życia i um ożliw iały trw anie ludzkiego świata, ale nie sta n o ­ w iły o człow ieczeństw ie człow ieka. Z ajm ow ały bow iem najniższą pozycję w hierarchii ludzkich w artości. N ajw yższym ludzkim dobrem była wolność, odwaga i sława, czyli wielkie czyny przynoszące nieśm iertelność.

Pragnę zw rócić szczególną uwagę na to , że w punkcie w yjścia analiz filozoficznych H a n n y A re n d t k ondycja ludzka zostaje całkowicie odsepa­

row ana od kondycji ziem skiego życia, a człow ieczeństw o jest realizow ane w in n y m świecie, w p rz e strz e n i publicznej organizow anej p rzez sam ych ludzi w trakcie ro z w o ju h istorycznego.

(7)

4. D O K Ą D P R O W A D Z I O D S E P A R O W A N IE K O N D Y C JI L U D Z K IE J O D K O N D Y C JI P R Z Y R O D N IC Z E G O

P R O C E S U ŻY C IA ?

O dseparow anie kondycji ludzkiej od kondycji p rzy ro d n iczy ch p ro c e ­ sów życia prow adzi do odseparow ania N a tu ry od kultury. Je st argum entem uzasadniającym tw ierdzenie, że człow iek nie m a natury, m a ty lk o historię, a isto ta człow ieczeństw a jest kształto w an a za po śred n ictw em k u ltu ry z ry ­ wającej z N a tu rą i dystansującej się od w szystkiego, co naturalne.

Stąd w yw odzi się także deprecjonow anie zw ierzęcości i przeciw staw ia­

nie tego co zw ierzęce, te m u co ludzkie, a także odseparow anie hum anistyki od p rzyrodoznaw stw a.

Jeżeli godność człow ieka zako rzen io n ą w tym , co pozanaturalne u zn a­

m y za w arto ść samą w sobie, czyli w arto ść p er se, to uzysk am y argum ent uzasadniający czysto in stru m en taln e trak to w an ie p rz y ro d y p rz e z hom o faber.

Jeżeli jednak - zgodnie z duchem ew olucjonizm u - do k o ndycji lu d z ­ kiej w łączym y ograniczenia zaw arte w biologicznych procesach życia, to hero iczn e w ysiłki filozofów zm ierzające do uw olnienia i odseparow ania człow ieczeństw a od biologicznie zadanych kon ieczn o ści życiow ych tracą sw oją podstaw ę. T w ierdzenie A re n d t, że m yślenie, działanie i m ow a są be zu ż y teczn e okazuje się nieporozum ieniem .

N iep o ro z u m ie n iem jest także tw ierdzenie A ren d t, że a nim al laborans, w przeciw ieństw ie do hom o faber, obsługuje nietrw ałe, biologiczne procesy ludzkiego życia. A re n d t nie dostrzega, że p o p rz e z owe śm iertelne, ludzkie ciała płynie rzeka genów, czyli stru m ie ń inform acji genetycznej liczący o koło 4 m iliardy lat.

A n im a l laborans p o d trzy m u jąc istnienie ciał, p o d trz y m u je te n archa­

iczny stru m ień inform acji genetycznej zapisanej w języku D N A .

N ie wiem , czy hom o fa b er jako w ytw órca i b u d o w n iczy antroposfery, po zostając na usługach w ytw orów , k tó re w p rz ek o n a n iu A re n d t są o wiele trw alsze n iż życie k o n k re tn e g o tw órcy, m o że p o d w zględem trw ałości k o n k u ro w ać z anim al laborans. M am bow iem w ątpliw ości, czy k tó ry k o l­

w iek z w y tw o ró w człow ieka p rzetrw a dłużej niż 4 m iliardy lat. Sądzę, że w szystkie w y tw o ry człow ieka, łącznie ze św iatem idei tra k to w an y m jako trzeci św iat P oppera, zm ieniają się o wiele szybciej aniżeli natu ra ludzkich ciał.

Ciała ludzi obecnie żyjących ró żn ią się o wiele m niej o d ciała A ry sto te ­ lesa, aniżeli świat idei, w k tó ry m uczestniczył A rystoteles za pośrednictw em sw ojego um ysłu, ró ż n i się od świata idei, w k tó ry m m y uczestniczym y.

(8)

D latego bard zo tru d n o nam pojąć, dlaczego ten św iatły filo zo f tw ierdził, że niew olnik nie jest człow iekiem , lecz m ów iącym narzędziem , a z kolei A ry sto teles nie m ógł pojąć, że k ro sn a m og ły b y same tkać.

Idea człow ieczeństw a, a zw łaszcza idea po lity k i zm ieniły się o wiele bardziej o d czasów A rystotelesa, aniżeli ciała k o n k re tn y c h ludzi. W iem y przecież, że te m p o ew olucji biologicznej jest o wiele w olniejsze aniżeli tem p o ew olucji kulturow ej. W idać także, że A ry sto teleso w e pojęcie duszy w egetatyw nej i duszy anim alnej, w m iarę ro zw o ju w szechśw iatow ej nauki, z o sta ły zm aterializo w an e w p o staci k o n k re tn e j m a k ro m o le k u ły D N A , k tó rej spiralna stru k tu ra została określona nie p rz e z aprioryczną analizę zaw artości idei życia, lecz p rz e z k o n k re tn e badania em piryczne w sparte w ynikam i z dzied zin y chem ii fizycznej.

Z perspektyw y kondycji ludzkiej zakorzenionej w kondycji ziem skiego życia, m o żn a dostrzec, że człow iek, p o d o b n ie jak inne isto ty żywe, m a na­

turalne praw o do ograniczonego korzystania z zasobów środow iska w takim zakresie, w jakim jest to konieczn e po to , aby żyć. N a to m ia st w ykracza­

jące po za p o d y k to w an e koniecznością życia n ieograniczone eksploatow a­

nie zasobów środow iska jest nieupraw nione i w ym aga uspraw iedliw ienia.

O k reślen ie i uspraw iedliw ienie zakresu specyficznie ludzkiego sto su n k u człow ieka do środow iska m oże się d o konać za p o śred n ictw em etyki.

H o m o faber budując w obrębie b io sfery lu d zk i świat, w k tó ry m anim al rationale określa p o rząd ek od m ien n y od p o rząd k u naturalnego, w zasadni­

czy sposób zm ienia zarów no kondycję ludzką, jak i kondycję ziem skiego życia.

5. L U D Z K IE D Z IE JE JA K O P R O C E S D O JR Z E W A N IA C Z Ł O W IE K A D O P O J E D N A N IA Z P R Z Y R O D Ą

I D O Z A A K C E P T O W A N IA SW O JE J B I O L O G IC Z N E J N A T U R Y

W szechśw iatow a nauka n o w o ży tn a, to zn aczy nauka upraw iana p rz ez ludzi, k tó rz y żyjąc na Z iem i zajm ują pozaziem ski p u n k t w idzenia u m o ż ­ liwiła:

- podw ażenie geocentryzm u,

- do strzeżen ie, że Z iem ia była „d o m em ” ziem skiego życia, na długo zanim pojawili się ludzie,

- dostrzeżenie, że gatunek ludzki jest zaledwie jednym p o śró d m ilionów g atunków w chodzących w skład biosfery,

(9)

- biosfera jest system em generującym w artości w italne, - w artością podstaw ow ą jest życie jako proces tw órczy,

- p ro cesy tw ó rcze przebiegające w n atu raln y ch ekosystem ach są p o d ­ staw ą naszego istnienia i k o ndycji ludzkiej,

- ludzkie życie d o k o n u je się w tw órczej, czyli ew oluującej p rzy ro d zie i dlatego ludzie m uszą dostroić swoje m iary do w ym ogów zrów now ażonego ro zw o ju n atu raln y ch ekosystem ów ,

- zachow anie tw órczych zdolności biosfery, jako system u generującego w artości um ożliw iające trw anie życia, p o w in n o być o statecz n y m p rz e d ­ m io tem o bow iązku isto t rozu m n y ch .

P rzedstaw iona pow yżej p o stn o w o ż y tn a wizja świata, jest pozbaw iona aroganckiego a n tro p o c e n try zm u i stanow i p o d ło że now ej ery w dziejach ludzkości nazyw anej E rą E kologiczną. Jej założenia aksjologiczne m ożna odnaleźć w tek sta ch filozofów środow iskow ych, m ięd zy innym i H o lm esa R o lsto n a III, k tó ry pisze:

Świat wartości nie kończy się na ludzkich czy pozaludzkich w artościach w ew nętrz­

nych, w stosunku do których w szystkie inne w artości są czym ś dodatkow ym . Istnieją w artości w ew nętrzne, instrum entalne i system ow e, któ re przenikają się wzajemnie. Żadna z nich nie jest ważniejsza od pozostałych, chociaż w artość sy­

stem ow a jest w artością podstawow ą. To, kiedy w artość w ew nętrzna jest w artością instrum entalną i vice versa, jest określane p rzez system . N ie ma w artości w e­

w nętrznych czy też instrum entalnych bez otaczającej je kreatyw ności systemowej.

Byłoby głupotą cenić złote jaja, nie doceniając gęsi, któ ra je znosi. G ęś znosząca złote jaja ma w artość system ow ą. Błędem byłoby przypisyw anie jej w yłącznie wartości instrum entalnej. Zatem , o ileż bardziej jest w artościow y ekosystem , k tó ry wygenerował niezliczone ilości gatunków, czy też Ziemia, która w ytw orzyła ich miliardy, a w tym nasz w łasny gatunek2.

W św ietle zacytow anej w ypow iedzi R olstona, szaleństw em jest tw ier­

dzenie podzielane p rz e z w ielu filozofów , że dopiero pojaw ienie się czło ­ w ieka w ew olucji życia nadało jej w artość, jako w artość in stru m en taln ą ze w zględu na realizację lu d zk ich celów. P rzedstaw ione pow yżej dow ar­

tościow anie w artości życia jako tw ó rczeg o pro cesu p rzy ro d n iczeg o jest podstaw ą now ego hum anizm u.

H um anizm u, k tó ry rozpoznaje, że w ięź m iędzy człow iekiem a antropo- sferą jest o wiele m niej w ażna aniżeli w ięź m ięd zy człow iekiem i p rzy ro d ą oraz innym i isto tam i żyw ym i. D latego, używ ając określenia A ren d t, hom o fa b e r zostaje z e p c h n ięty na drugą pozycję, a na plan p ierw szy w ysuw a się a nim al laborans obsługujący p rz y ro d n ic z y proces życia w h arm o n ii z N atu rą. N o w y h u m an izm zastępuje p ro g ram denaturalizacji człow ieka

2 R o ls to n [1994] s. 25.

(10)

p rogram em jego stopniow ej renaturalizacji. Świadczy o ty m w ybudow any w G órach Skalistych pierw szy w pełni biologiczny biurow iec świata. W jego cen tru m znajduje się o g ró d tro p ik a ln y zasilany bierną energią słoneczną.

N a w ysokości 2200 m n.p.m . dojrzew ają pom arańcze, banany, m ango i inne ow oce tropikalne, choć na zew n ątrz szaleją b u rze śnieżne. Jed n ak że owa renaturalizacja nie m a nic w spólnego z p o w ro te m człow ieka ... do gatunku zwierzęcia, od k tó reg o - od czasów D arw ina - w yobraża sobie, że pochodzi, jak to w yraziła A ren d t, p o rażo n a wizją zezw ierzęcenia człowieka. N ie ste ty taki regres człow ieczeństw a jest n iem o żliw y z p rz y c z y n zasadniczych, k tó ry c h nie m ogę tu wyjaśniać, są to bow iem te same m echanizm y, k tó re sprawiają, że np. w ielorybom nie w yrastają skrzela, m im o że b y ło b y to dla nich niezw ykle k o rzy stn e.

P odsum ow ując m oje rozw ażania pragnę zw rócić uwagę, że w ram ach pojęciow ych ew olucjonizm u d o k o n u je się ów wielki p rzełom , w w yniku k tó reg o d o b rem najw yższym staje się b iologiczny proces życia i następuje d ow arto ścio w an ie b io lo g iczn eg o w ym iaru człow ieczeństw a, czyli tego w szystkiego, co człow ieka łączy z osnow ą ziem skiego życia. Te przem iany nie są przejaw em degradacji człow ieczeństw a, lecz przy w ró cen iem pełni jego egzystencji.

Życie jako proces p rzy ro d n iczy m a tak w ielką w artość, że w szystko, co człow iek ro b i na Z iem i rozw ijając naukę, filozofię i religię jest na usługach biologicznych procesów życia.

L IT E R A T U R A

Hannah [2000] - Arendt Hannah, Kondycja ludzka, tłum. A. Łagodzka, Aletheia, Warszawa 2000.

Hannah [1989] - Arendt Hannah, O myśleniu, tłum. H. Buczyńska-Garewicz, Wyd. Europa 1989.

Ferry [1995] - Ferry Luc, Nowy ład ekologiczny, tłum. H. Miś, A. Miś, Centrum Uniw., Warszawa 1995.

Pelt [1990] - Pelt Jean-Marie, Lhomme re-nature, £d. du Seuil 1990.

Rolston [1994] - Rolston Holmes III, Value in Nature and the Nature o f Value, w: eds R. Attfield and A. Belsey, Philosophy and the Natural Environment, Royal Inst. of Phil. Supplement, vol. 36, 1994.

Cytaty

Powiązane dokumenty

(Martin, Matijasevic, Robinson [1976]) [Jest to wniosek z me- tod zastosowanych dla wskazania negatywnego rozwiązania 10-tego problemu Hilberta, że pytanie, czy dana maszyna

Witam, na dzisiaj nowa porcja ćwiczeń z nietypowymi przyborami, które na pewno znajdziecie w domu:.

Natomiast kompleksy lizozymu z niektórymi substancjami takimi jak składniki żółtka i białka jaja obniżają aktywność enzymu.. L ysozym e has been found to be

Z przedstawionej charakterystyki można wnioskować, że osad zagęszczony po- dawany do instalacji ATSO w czasie pracy w układzie dwustopniowym, w stosunku do układu

Argumentował: „Ten wynalazek niepamięć w duszach ludzkich posieje, bo człowiek, który się tego wyuczy przestanie ćwiczyć pamięć [...] to nie jest lekarstwo na pamięć,

3 uerorc HecynepeqJruBoro BpaxyBaHHrI croxacru.{Hocri qux.ltivuzx cnrFIaris npu ix ruropQolorivHouy crarucrnqHoMy anarisi Ta rpla crarl4crur{HoMy aHarisi ix

Nie wiemy (i nie będziemy wie- dzieli), ile utraciliśmy i w jakim stopniu zmieniłby się odbierany obraz, gdyby zachowało się więcej zabytków, gdyby przetrwały na miejscu, a nie

Ogromny wkład w  zbieranie materiałów, prze- prowadzanie analiz, przygotowanie i dopracowywanie ilustracji, a także sam tekst wnieśli pracownicy i współ- pracownicy Biura