• Nie Znaleziono Wyników

Potęga magii - Krzysztof Lip - pdf, mobi, epub, ebook – Ibuk.pl

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Potęga magii - Krzysztof Lip - pdf, mobi, epub, ebook – Ibuk.pl"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Krzysztof Lip

POTĘGA MAGII

(3)

© Copyright by Krzysztof Lip & e-bookowo Projekt okładki: Krzysztof Lip

ISBN 978-83-7859-364-5

Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo www.e-bookowo.pl

Kontakt: wydawnictwo@e-bookowo.pl

Wszelkie prawa zastrzeżone.

Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości bez zgody wydawcy zabronione

Wydanie I 2014

(4)

4

wydawnictwo e-bookowo

Krzysztof Lip Potęga magii

1. Na zapleczu

Dzień tak bardzo wyczekiwany przez wszystkich walczą- cych w obronie królestwa w końcu nadszedł. Statki, na któ- rych płynęli żołnierze Andulijscy w końcu bezpiecznie dobi- jały do brzegów. Pięć okrętów wysłanych przez sojuszników cumowało na oczach zebranych im na powitanie żołnierzy.

Książę Albert mimo ran i cierpienia dumnie siedział na krze- śle specjalnie postawionym dla niego przy samym brzegu. Za nim w równym szeregu stali w pełnym uzbrojeniu żołnierze.

Obok nich stali też chłopi. Dumni i pewni siebie po odniesio- nym zwycięstwom dołączyli do grona żołnierzy królewskich.

Wszyscy chcieli godnie przywitać swoich sprzymierzeńców.

Jedynie Marin siedząc wraz z Wiktorią na wzgórzu nie kwa- pili się na ich spotkanie. Cieszyli się na widok przybywają- cych posiłków zza morza, ale wiedzieli że to nie zmienia ich sytuacji.

– Co teraz z nami będzie? – zapytała go czule przytulając się do niego.

– Pewnie wszyscy podążymy na północ.

(5)

5

wydawnictwo e-bookowo

Krzysztof Lip Potęga magii

– Myślisz, że przybędą następne statki?

– Miejmy nadzieję.

Żołnierze wysiadający ze statków byli gromadzeni w kilku grupach, którym przewodzili oficerowie odpowiedzialni za ich przygotowanie bojowe. Jeden z nich zebrał swoich żołnie- rzy i zaczął głośno krzyczeć do nich w zupełnie nieznanym dla nich języku. Żołnierze szybko stanęli w idealnie równym dwuszeregu i na jego komendy reagowali błyskawicznie. To wstawali na baczność, to prezentowali broń, aż w końcu każ- dy z nich odliczał sprawdzając obecność wszystkich żołnie- rzy w oddziale. Widać było, że byli zdyscyplinowani i głodni walki. Zarówno żołnierze królewscy, jak i chłopi nie mogli się nadziwić ich wyszkoleniu. Podziwiali ich i cieszyli się, że mieli przy sobie tak mocnego sprzymierzeńca.

Nie minęło wiele czasu, ale wszyscy sprzymierzeńcy stali na brzegu w równym, długim na prawie całe wybrzeże dwu- szeregu. Grupy połączyły się w jedno i zdawało się, jakby sta- ło ich dwa razy więcej niż wyszło ze statków.

Marin wraz z Wiktorią obserwowali jak ich dowódca dumnie podchodzi do księcia i kłania mu się w pas. Jego ko- lorowy, idealnie dobrany ubiór, jak i lśniący miecz uwieszo- ny u pasa wyraźnie podkreślały jego oficjalny ton spotkania.

Królowie jak i księcia muszą znać języki swoich sprzymie-

rzeńców, tak więc nie mieli problemów z komunikacją. Roz-

mawiali ze sobą w obecności swoich żołnierzy, którzy tylko

(6)

6

wydawnictwo e-bookowo

Krzysztof Lip Potęga magii

przyglądali się sobie wzajemnie. Z jednej strony młodzi, pręż- ni żołnierze w lśniących zbrojach, głodni walki i zwycięstw.

Z drugiej natomiast ranni, zmęczeni ale i bojowo nastawieni żołnierze królewscy wraz z chłopami w tle.

– Tutaj jesteście – usłyszeli głos Adam zza pleców. – Cięż- ko was znaleźć ostatnio.

– Może im przeszkadzamy – dodał Styk idący tuż obok niego.

– Oglądamy paradę – odparła im Wiktoria. – Siadajcie.

– Wspaniale wyglądają, co nie? – zachwycał się Andulij- czykami Adam.

– Trochę rażą – odparła mu Wiktoria lekko się uśmiechając.

– Wiadomo coś o kolejnych statkach? – zapytał Marin Styka.

– Nic, może wieczorem się dowiemy czegoś więcej.

***

Późną nocą, przy zapalonych ogniskach i wielu płoną-

cych pochodniach kilkuset mężczyzn żegnało swoich przy-

jaciół i kompanów poległych w walce. Zebrani na polach na

wschód od Enos oddawali hołd tym, którzy poświęcili życie

by ratować królestwo. Pogrzeb prowadził Dorian, któremu

pomagali Piotr i Jakub. Dołączył także książę Albert mimo

(7)

7

wydawnictwo e-bookowo

Krzysztof Lip Potęga magii

poważnych ran oraz kilku oficerów z Andulii. Marin stojąc wśród swoich przyjaciół żegnał szczególnie kilku młodych Selsów, z którymi dorastał i wspólnie przeżywał każdy dzień swojego życia. Pamiętał wspólne zabawy za młodu, dokucza- nie młynarzowi, czy zabawy w polowanie na wielkiego zwie- rza. Nikt z nich nie wiedział jak ich życie się potoczy. Nikt nie był w stanie przewidzieć takiego końca ich wspólnego życia.

– Kto? – usłyszał nagle szept jednego z zebranych. – Tutaj?

– Co się dzieje?

– Wojska królewskie.

– Co się dzieje Marin? – zapytał go Adam stojący tuż obok.

– Przybył Krekus na czele armii królewskiej – powiedział ktoś głośno.

– Krekus? – zapytał Adam chcąc się upewnić, że dobrze usłyszał.

– Wy tutaj zostańcie lepiej – odpowiedział mu Styk.

– Chyba żartujesz sobie, nie przepuszczę takiej okazji.

– Adamie, on nie przybył sam – odparł stanowczo. – Nie dzisiaj.

– To kiedy? Tak okazja może się już nam nie trafić. Chodź Marin, załatwimy to raz na zawsze.

– Czekaj – odpowiedział mu Marin.

– Co?

(8)

8

wydawnictwo e-bookowo

Krzysztof Lip Potęga magii

– Nie może nas widzieć.

– Co z tobą, Marin? Nie pamiętasz co on nam uczynił?!

– Nie możemy zabić go na oczach całej armii. Musimy poczekać.

– Ale on jest tak blisko – powiedział, zaciskając wściekle ręce.

– Jeszcze nie teraz. Styk, dowiedz się wszystkiego, a my tu zostaniemy.

Spojrzał na rozchodzących się żołnierzy, podążających za księciem na spotkanie Krekusa. Nikt już nie myślał o po- ległych. Przerwali pogrzeb i tłumnie ruszyli z powrotem do Enos.

– Tyle znaczymy po śmierci – odezwała się Wiktoria pod- chodząc do nich i z niepokojem patrząca na odchodzących mężczyzn.

– Zakopmy ich – odpowiedział Adam i ruszył pierwszy po łopatę.

Dołączyło do nich jeszcze kilku chłopów i nieliczni żoł- nierze, którym bitwa odebrała najbliższych. Nie chcieli po- zwolić, by ich ciała były odsłonięte i zdane na zwierzęta leśne.

Wspólnie zakopywali poległych płacząc nad ich grobami.

***

Cytaty

Powiązane dokumenty

 Zaczem westchnął z głębia, ucałował brzeg sztywnej pozłocistej szaty, grzmotnął się w piersi, przeżegnał się, i zlazł z drabinki, z rozjaśnioną

– Czy ja się pana, Herr Hauptwachtmeister, o coś pytałem.. – mówił ostro, składając chusteczkę

– I pamiętaj: trzymaj szczoteczkę do zębów krótko, inaczej będziesz miał duże szanse na złapanie żółtaczki albo innego syfu – Marcin, mężczyzna, którego

Kiedy znalazł się koło niej, uśmiechnął się cynicznie, jak miał w zwyczaju?. Był to uśmiech, który mógł oznaczać wszystko, więc w sumie nie

– Set czuł, że jego infantylny wywód był trochę żałosny, czego dowodem okazało się uczucie lekkiego mrowienia w głowie?. Widać Lili szybko traciła

Przez ostatnie pięćdziesiąt lat bardzo interesował się sylwetką i osiągnięciami fizyka Alberta Ein- staina, dlatego też upodobnił się zupełnie do sławnego uczo- nego?.

Sierżant lekko się uśmiechnął słysząc jego kpiący głos i gdy już zbliżył się do stołu udał, że potknął się o swoje nogi i wylał całą kawę na podejrzanego. – Oj,

Rozdział dziesiąty: Omijając zasady 127 Rozdział jedenasty: Sześć stóp pod ziemią 145 Rozdział dwunasty: Spustoszenie przychodzi z nieba 166 Rozdział trzynasty: