• Nie Znaleziono Wyników

Konferencye apologetyczne o przyczynach niedowiarstwa w naszych czasach i o potrzebie religii miane w roku 1884 w Krakowie. Wydanie drugie przejrzane i pomnożone

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Konferencye apologetyczne o przyczynach niedowiarstwa w naszych czasach i o potrzebie religii miane w roku 1884 w Krakowie. Wydanie drugie przejrzane i pomnożone"

Copied!
98
0
0

Pełen tekst

(1)

NIEDOWIARSTWA W NASZYCH CZASACH

I O POTRZEBIE RELIGII

M IA N E

W R O K U 1884 W K R A K O W IE .

N A P IS A Ł

X. JÓZEF PELCZAR,

l>oktor św. Teologii i św . K anonów , P rofesor p. z. p rzy U niw ersytecie Jag ie llo ń sk im , A ssesor K u ry i K siążęco-B iskupiej, K an o n ik K a p itu ły k rak o w sk iej i t. d.

---— ----

W y d a n i e d r u g i e p r z e j r z a n e i p o m n o ż o n e .

W KRAKOWIE.

N a k ł a d e m A u t o r a .

W D R U K A R N I U N I W E R S Y T E T U J A G I E L L O Ń S K I E G O

pod zarządem A natola M ary an a K osterkiew icza.

1890.

(2)

fi 4$

k

v j l Ńj V A J . V U v t C

k j~ <L%. 'ŚO O O j t ^ J Ł O O • k* **

4g,h>iv »

, - s f

o

(3)

r

Kogóż nie przejmuje smutkiem widok tylu ludzi, pozba­

wionych wiary i mimo usilnej gonitwy za szczęściem nieszczę­

śliwych. Głód pali ich dusze, a nie znają lub. znać nie chcą chleba prawdy i karmią się trucizną fałszu. Usychają z pra­

gnienia, a nie spieszą do źródła wody żywej, i żyją, nie wie­

dząc, na co, umierają, żałując, że żyli.

Niestety, nie brak takich w czasach dzisiejszych, nawet pośród nas, bo złe prądy wieku nie zatrzymują się na grani­

cach ziemi polskiej. Jedni hołdując materyalizmowi i pozytywi­

zmowi, samo imię Boga i duszy wymazują z księgi swoich prze­

konań. Inni nie zajmują się wcale kwestyami religijnemi, bo mają sprawy rzekomo ważniejsze, jak politykę, naukę, urząd, gospodarstwo, handel i t . p Inni tworzą sobie swoją religię, za­

sadzającą się na kilku oderwanych a nieraz panteistycznych po­

jęciach o Bogu, lub na jałowym i bezdusznym sentymentalizmie.

Mało kto, nawet z pośród uczonych, zna głębiej religię kato ­ licką i przejmuje się jej duchem. Co gorsza, niedowiarstwo puka już do umysłów i serc młodzieży; w ślad zaś za niem idzie socyalizm i straszniejszy jeszcze jego druch — nihilizm.

Świadom niebezpieczeństw, grożących także uczniom Uni­

wersytetu Jagiellońskiego, uznałem za obowiązek swój jednych

ostrzedz, drugich umocnić w wierze, i w tym celu wystąpiłem

(4)

conych obronie religii katolickiej. Snadź były one potrzebne-, bo zbierano się na nie chętnie; ponieważ zaś niejednemu z młod­

szych i starszych słuchaczy wydało się rzeczą pożyteczną, iżby te nauki zostały ogłoszone drukiem, przeto puszczam je w świat, przydawszy tu i ówdzie dopiski. Jest ich ośm, mianowicie dwie 0 przyczynach niedowiarstwa w czasach naszych, pięć o po ­ trzebie religii, jedna o dobrodziejstwach, jakie religia katolicka wyświadczyła i dotąd świadczy narodowi polskiemu.

Nie szukaj w nich, czytelniku miły, poglądów zbyt głębo­

kich i rzecz wyczerpujących, pomny na to, że one są przezna­

czone głównie dla młodzieży; chciej jednak i te pobieżne szkice odczytać z uwagą, choćby tylko w tej myśli, by się dowiedzieć, co też religia katolicka może przytoczyć na swoją obronę; bo wszakże, wedle słów Tertuliana, ona przedewszystkiem tego pragnie, by nie była potępioną bez sądu. Hoc unum gestit, ne

ięnorata damnetur. (Apolog.).

Kraków, 24 maja 1 8 8 5.

--- --- -

Przedmowa do drugiego wydania.

Ponieważ pierwsze wydanie »Konferencyj apologetycznych«

znalazło u kapłanów i świeckich chętne przyjęcie, przeto ogła- .szam je drukiem po raz wtóry, przejrzawszy pierw całe dziełko

1 dodawszy tu i ówdzie krótkie uwagi, na końcu zaś konferen- cyę dziewiątą »o obojętności religijnej«.

K rak ó w , w oktawę św. Ja n a Kantego r. 1890.

(5)

v

Konferencye przez J . X . Józefa Pelczara, D ra T eologii, i św. Kanonów , Profesora przy Uniwersytecie Jagiellońskim , kan. katedr, krak., w kościele X X . Pijarów r. z. wypo­

wiedziane, odznaczają się szczęśliwym wyborem przedmiotów, odpowiednich, do potrzeb obecnego czasu, jak również dosadnem wykazaniem przyczyn pogardy w iary św., której konieczną potrzebę gruntownie udowadniają., tak dla pojedynczych osób ja k i dla całej społeczności ludzkiej. N ie wszyscy mają sposobność posiadać dzieła o tych przedmiotach obszernie traktujące, które w przy piskach autor przytacza, ale każdy może nabyć w mo­

wie będące konferencye, których odczytywanie z u w ag ą, przyniesie dla społeczności ludzkiej nader zbawienne pożytki. Z tych tedy powodów niniejsze konferencye są godne, aby dru­

kiem rozpowszechnione zostały.

W K rakow ie, dnia 18 Czerwca 1885 r.

X. Filip Gołaszewski.

Cenzor.

N r. 13 0 4 .

Wolno drukować.

Kraków , dnia 19 Czerwca 1885 r.

(L. S.)

f Albin, B. krakowski.

---*--- # --- ---

Aprobata do drugiego wydania.

Odwołując się do zdania, jakie wypowiedziałem o pierwszem wydaniu Konferencyj apologetycznych, mianych w roku 18 8 4 w K rakow ie przez J . K s. Jozefa Pelczara, D ra Ś.

Teologii, Profesora przy Uniwersytecie Jagiellońskim , kan. katedr, k r a k .; sądzę, że niniejsze wydanie, pomnożone tak ważną konferencyą o j>Obojętności religijnej* tćm zbawienniejsze d la publiczności przyniesie pożytki.

W K rak o w ie, dnia 27 Października 189 0 r.

X. Filip Gołaszewski.

C enzor.

N r. 40 22.

Pozwalamy drukować.

K raków dnia 28 października 1890.

(L. S.)

f A. Kard. Dunajewski.

(6)

0 p r z y c z y n a c h n i e d o w i a r s t w a w n a s z y c h c z a s a c h .

T r e ś ć . W wieku XIX św ijtłość walczy z ciemnością. — Pierwsi nieprzyjaciele chrystyanizmu z pośród żydów i pogan. — Heretycy — Odszczepieństwo wscho­

dnie. — Walki Kościoła w średnich wiekach. — Ujemne objawy humanizmu. — Skutki reformacyi. — Deizm w Anglii. — Racyonalizm w Niemczech. — Niedo­

wiarstwo ^filozofów11 we Francyi. — Działanie wolteryanizmu i wolnomularstwa. — Ateizm rewolucyi francuskiej. — Racyonalizm, panteizm , materyalizm, spirytyzm, liberalizm, cezaropapizm i socyalizm w wieku XIX. — Ostrzeżenie przed złymi

prądami.

Wiek XIX-y przedstawia dziwne widowisko. Z jednej strony pa­

trzymy na chwalebne zwycięstwa Kościoła katolickiego, na szereg wiel­

kich i świętych papieży, na wspaniałą jedność episkopatu, duchowień­

stwa i wiernych, na świetny rozwój umiejętności teologicznych i filozofii chrześciańskiej, na niewidziany od trzech wieków wzrost misyj, na ciągły

a płodny posiew miłosierdzia, na spotęgowanie się ducha wiary we wszystkich umysłach głębszych, które do coraz silniejszego dochodzą przekonania, że tylko religia katolicka podaje zbawcze lekarstwa na choroby wieku; z drugiej strony widzimy tu i ówdzie pogardę, a nawet nieubłaganą nienawiść tejże religii i spotykamy ludzi w nic nie wierzą­

cych, a co gorsza, przechwalających się głośno, że są ateuszami ’).

*) Czy. F rayssinous Obrona Chrystyanizmu (z franc.) T. I. — R oselly de Lorgues Chrystus Pan wobec naszego wieku (z franc.) — Lam ennais Essais sur Vindifference en matiere de la religion. — D upanloup L ’atheisme etc. w tłóm aczeniu polskiem : Ateizm i niebezpieczeństwo społeczne. (P rzeg ląd i’"* ” 1867 — 1868). T enougi L ’esprit d’erreur au X I X . siecle. — N icolas Mlosophiąues sur le Christianisme T. I. — Moigno Les splendeurs i. T . I. Em. Bougaud Le christianisme et les temps presents T . I.

(7)

Kiedy Jezus Chrystus ukazał się na ziem i, część żydów uznała Go obiecanym Mesyaszem i Synem Bożym w ludzkiem ciele; większość atoli, oczekująca nie Mistrza i Zbawiciela, ale potężnego wodza i króla, odtrąciła Jego prawdę i łaskę. W Talmudzie, zwłaszcza w traktatach Aboda Sara, Shabbath t Sanhedrin '), jako też w innych księgach ży­

dowskich (n. p. w Toldoth Jessit), znajdują się straszne inwektywy prze­

ciw Chrystusowi Panu, zwanemu tamże blaznem, oszustem, czarodziejem, bałwochwalcą, bezbożnikiem; i to nam tlómaczy, dlaczego nawrócenia między żydami były i są tak rzadkiemi.

Dziś żydzi postępowi śmieją się z Talmudu, lecz jako zwolennicy nowych idei, przedewszystkiem zaś materyalizmu, mają oni w nienawi­

ści religię katolicką; ich też dzienniki i loże przewodzą w walce prze­

ciw Kościołowi i objawieniua).

Z pogan lepsi uwierzyli w Jezusa Chrystusa, skoro do nich do­

szło słowo E w angelii; natomiast ciemny gmin, przywiązany do bałwo­

chwalstwa, jego kapłani, dbali o ziemskie korzyści, i cesarze, uważający cześć starych bogów za podporę państwa, spiknęli się na zagładę reli­

gii chrześciańskiej; a równocześnie filozofowie różnych szkół, jak Celsus eklektyk, Lucyan epikurejczyk, Fronto i Marek Aureli stoicy, Filostrat neopitagorejczyk, Porfiryusz i Hierokles neoplatonicy, przedewszystkiem zaś Julian Apostata uderzyli na nią bronią potwarzy, szyderstwa i so- fizmatu. Wprawdzie apologeci chrześciańscy dali im zwycięską odprawę, atoli ich zarzuty nie przebrzmiały bez echa; można nawet powiedzieć, że Celsus, Porfiryusz i Julian byli mistrzami późniejszych Voltairów,

Straussów i Renanów.

Krom tego z pośród samych chrześcian wyszli nieprzyjaciele Ko­

ścioła — heretycy. Jedni odrzucali lub przeinaczali niektóre dogmata, jak n. p. Antitrinitarze, Aryanie, Nestoryanie, Monofizyci, Pelagiauie, i t. p ., — inni wprowadzali fałszywy mistycyzm, albo wracali do judaizmu, jak n. p. Montaniści lub Ebionici, — inni wreszcie kusili się o zlanie nauki chrześciańskiej bądźto z filozofematami greckimi, bądź z dualizmem perskim lub ideami budaistycznemi, jak n. p. Gnostycy i Manicheusze.

(L a religion et 1’irreligion). — Dom B enoit La cite antichrełienne uu X I X . siecle. Les erreurs modernes P aris 1885. — F r. H ettin g er Apologie des

Christenthums I. Band, I. Abtli. E rs te r Y ortrag.

*) Czyt. E isenm enger Das entdechte Judentktim. Konigsberg 1 7 1 1 .—

P aw likow ski Talmud Regensburg 1866. — Aug. R oliling Zgubne zasady lal- mudyzmu (z niem ). Lwów 1875.

2) O lożach m asońskich z żydów złożonych i o ich udziale w pow sze­

chnej rew olucyi czyt. Les socieles secretes et la societe p ar D escham ps T. III.

(Notes et documents p ar Cl. J a u e t) str. 22 i 658.

(8)

Wprawdzie Kościół pokonał wszystkie te herezye, atoli ich błędy po­

zostały pośród ludzkości; błąd bowiem, zarówno jak prawda, jest nasie­

niem, które raz rzucone nie ginie, lecz szuka dla siebie odpowiedniej ziemi, by zapuścić korzenie i prędzej lub później wydać owoce.

Bolesną ranę zadało Kościołowi odszczepieństwo wschodnie, dzieło wybujałej pychy patryarchów i niecnej polityki cesarzów carogrodzkich;

przez nie bowiem ludy wschodnie, które kord arabskiego proroka był oszczędził, oderwane od ogniska wiary i życia chrześciańskiego, popa­

dły w duchowną martwotę, dobrze jednak licującą z nienawiścią do Rzymu i katolicyzmu. Wprawdzie formy u nich zostały, ale duch ule­

ciał; nic też dziwnego, że w warstwach oświeconych, pozbawionych prawie wiary, chwast nihilizmu tak bujnie się rozrasta. Do tego pra­

wosławie rozpada się na wiele sekt, których nie zdoła nawet wyrzucić ze swego łona.

Na Zachodzie po twardych walkach z barbarzyństwem odniosła wiara katolicka stanowcze zwycięstwo i stała się duszą wszystkich sto­

sunków, wszystkich objawów życia. Wprawdzie i w wiekach średnich powstawały sekty, czy to z kierunkiem pseudomistycznym, czy nawet z antisocyalnym; atoli władza kościelna, wsparta przez władzę świecką, położyła im tamę. Wówczas zamach na religię uważano za zamach na społeczeństwo, i oto dlaczego przeciw heretykom zaprowadzono inkwi- zycyę, a uporczywych, jako winnych zbrodni stanu, karano śmiercią.

Gorszemi były starcia Kościoła z monarchami chrześciańskimi, depcą­

cymi nieraz prawo Boże i dążącymi do owładnięcia sfery duchownej, takim n. p. Henrykiem IV., Fryderykiem I. i II., Janem bez ziemi, F i­

lipem IV., Ludwikiem IV., itd .; budziły oue bowiem w społeczeństwie świeckiem niechęć do Stolicy Apostolskiej i duchowieństwa, którego obyczaje, niestety, nie zawsze były budującymi. W wieku XIV. i XV.

pojawiają się już dążności antikościelne i rewolucyjne, bądżto w here- zyach Wiklefa i Husa, bądź w pismach takiego Marsiliusza z Padwy i Wilhelma Occama, bądź w uchwałach stanów francuskich za Filipa IV.

i w schizmatyckich wichrzeniach soboru bazylejskiego. Mimo to wszy­

scy uznawali wówczas potrzebę religii, a niedowiarstwo było czemś nie- znanem i potwornem.

Dopiero w epoce humanizmu, czyli odrodzenia się nauk klasy­

cznych, odżyły idee pogańskie, jako przesłanki ducha antireligijnego;

odżyły w filozofii, mianowicie w neoplatonizmie Marsyliusza Ficyna i panteizmie Giordana Bruno, — odżyły w poezyi, pełnej entuzyazmu dla mitologii starożytnej, — odżyły w sztuce, rozmiłowanej w formach zmysłowych i poświęcającej pędzel czy dłóto zarówno przeczystej Ma­

donnie jak sprośnej Wenerze, — odżyły w polityce, streszczonej w osła wiouem piśmie Machiavella „II principeu ; w ślad zaś za niemi poszedł

l*

(9)

sceptycyzm w wierze, materyalizm w życiu. Humanizm to w swych ujemnych objawach, wraz z innymi czynnikami, przygotował pierwszy akt rewolucyi religijnej, zwanej reformacyą ■), która niby gwałtowna burza pokusiła się obalić powagę Kościoła, stawiając natomiast, jako wyrocznię w rzeczach wiary, rozum indywidualny.

W ten sposób reformacya podkopała same podwaliny gmachu re­

ligii, który też w protestantyzmie coraz bardziej rozsypuje się w gruzy.

Podczas gdy jedne sekty wchodzą na manowce fałszywego mistycyzmu, jak n. p Pietyści, Herrnhutianie, Kwakrowie, Swedenborgianie itd., inne hołdując racyonalizmowi, odrzucają wszystko, co w religii chrześciań- skiej jest nadprzyrodzonego. Wszakże już Socynianie zaprzeczyli bóstwa Chrystusowi Panu, Zwingli zaś umieścił w niebie, obok Jezusa Chry­

stusa i Apostołów, nietylko Sokratesa, Aristidesa, Antigonę, Numę, Ka­

tona i Scypionów, ale także Herkulesa i Tezeusza. Przy takiem roz- kiełznaniu ducha nie można się dziwić, że zaraz w wieku XVI ym trafiali się ludzie podejrzani o ateizm, jak n. p. Ulryk Hutten, Giordano Brano 2), albo Bernard Ochini, o którym powiedział nasz Hozyusz, że miał tylko jeden grzeszek, to jest, że w Pana Boga nie wierzył.

Wiek XVII. patrzył na krwawe wojny religijne i na wzrost racyo- nalizmu w obozie protestanckim. Mianowicie przy końcu tegoż wieku i w pierwszej połowie XVIIIgo powstał w Anglii cały zastęp jawnych przeciwników objawienia, że wymienimy tylko Tomasza Hobbes, Anto­

niego Shaftesbury, Herberta Cherbury, Dawida Hume, Collins’a, Tolanda, Payne, Tindala, Bollingbrocke’a. Ich to pismami rozszerzył się deizm i indyferentyzm w wyższych warstwach angielskich, co ułatwiło tworze­

nie się lóż masońskich, obojętnych dla wszelkiej religii, owszem religii chrześciańskiej wrogich s). W Niemczech protestanckich sami teologo­

w ie, jak Baumgarten, Gruner, Semler, Eichhorn, Rosenmtiller i t. p., pracowali nad wykorzenieniem wiary w objawienie; pomagali im zaś niektórzy poeci, jak n. p. Lessing, który Chrystusa i Apostołów nazwał prawie oszustami, albo jak Goethe, który ubolewał nad tem, „że rewo- lucya moralna, wywołana przez chrystyanizm, w miejsce rozkosznej We-

1) Sam E razm R otterdam czyk przyrów nał renesans do ja ja , a refor- m acyę do p ta k a , który z tego ja ja się w ykłuł. Czyt. Józ. Szujski Odro­

dzenie i R eform acya w Polsce. K raków 1880.

8) Za to masoni włoscy postaw ili mu pom nik w sam ej stolicy chrze- ściaństw a (1 8 8 9 ).

8) W r. 1717 utw orzoną została z czterech lóż daw niejszych wielka loża a n g ie ls k a , a ogłoszenie generalnych statutów M asoneryi

w roku 1723.

(10)

nery postawiła bladą D ziew icę, a smutnym obrazem Ukrzyżowanego zastąpiła posąg Apollina“ 1).

Od protestantów przechodzi dżuma niedowiarstwa do katolików

i

obiera sobie główną siedzibę we Francyi, gdzie rozpasanie obyczajów za rejencyi Filipa i rządów Ludwika XV., w spółce z herezyą Janse- nistów i wychowaniem pogańskiem 2), osłabiło w klasach wyższych ducha religijnego. Powstaje tam związek wolnodumców (ćsprits forts), pełnych talentu, odwagi i przewrotności, by według słów Voltaire’a , „zgnieść bezecną“ (t j. religię chrześciańską), i „zburzyć to, co dwunastu łajda­

ków i błaznów zbudowało s).“ Diderot i d’Alembert wydają w tym celu Encyklopedyę wiedzy ludzkiej; Yoltaire, wychowany w szkole Boling- brocke’a, miota w swoich pismach blużnierstwa i sarkazmy; Maillet, d’Holbach, Lamarck, Helvetius, La Mettrie, Lagrange, autor dzieła „Sy- stóme de la nature“, odnawiają stare błędy Epikura i każą człowiekowi żyć po zwierzęcemu, Jan Jakób Rousseau propaguje deizm , zachwala stan natury i wzywa do rewolucyi.

Jednem słowem, nie było pierw przykładu, aby na łonie chrze- ściauskiego narodu tylu pisarzów głosiło publicznie, że niemasz Boga, że Opatrzność jest czczym wyrazem, życie przyszłe urojeniem, człowiek jestestwem bez wolnej woli, występek i cnota ludzkim wymysłem, chry- styanizm zbiorem zabobonów 4).

*) Umierając, kazał G oete umieścić u stóp swoich kolosalną głowę Jowisza, do której zw racał codziennie swą m odlitw ę poranną. Był on oboję­

tnym dla wszelkiej re lig ii, krom ch ry sty a n iz m u , którego nie c ie rp ia ł, po­

dobnie „jak tytoniu i pluskiew ." Moigno Les splendeurs de la foi. T . I. str. 82).

a) Ze ówczesne kollegia były w łaściw ą kolebką rew olucyi, w ypow ie­

dział to dosadnie Napoleon I.: „Zastanów m y się na chwilę nad niesły ch an ą głupotą ty c h , co niby chcą nas wychowywać. Powinni oni zaiste dołożyć wszystkich s ił, aby z naszych umysłów w ygładzić ideę poganizm u i bałw o­

chw alstw a; jeżeli bowiem co może osłabić uczucie w iary, to z pew nością nieustanna styczność z wyskokam i głupoty pogańskiej. Tym czasem cóż czy­

nią ci mądrzy w ychow awcy? Oto przenoszą nas pom iędzy G reków , R zym ian i niezliczoną liczbę bożków ich niedorzecznej mitologii. To w łaśnie spotkało mię w wieku młodym , a ja k ie wrażenie na mój um ysł w y w a rło , czuję to dotąd. Było to w chw ili, w której najw iększa zachodziła potrzeba u trzy m y ­ w ania we mnie uczuć wiary, wówczas jeszcze siln y ch , kiedy ci głupcy n a ­ poili mię wszelakiego rodzaju niedorzecznościam i starożytnego św iata i z a ­ dali straszn y cios przekonaniom moim m łodocianym , ta k że pow ątpiew anie opanowało mego d u ch a .“ (Memoriał de Sainte Helene T . II. p. 123). Czyt.

także L am artine Memoire des aumóniers des colleges de Paris — Gaume La revolution etc. P aris 1 8 5 6 — 59 i Le ver rongeur des societes modernes ou le paganisme dans l’educałion. P aris 1851.

a) L ist V oltaire’a do d ’A lem berta z 24 Czerw. 1760.

*) F rayssinous Obrona chrystyanizmu (tłom . polskie z r. 1828. T.

IV. str. 126).

(11)

Ich zabiegami tworzy się w całej Europie potężny obóz wrogów religii, pod ukrytem lecz za to tem niebezpieezmejszem dowództwem tajemnych sekt, zwłaszcza Masonów i pokrewnych im Illuminatów '), do których w wieku XYIII-ym należeli nietylko filozofowie i literaci, jak np. Yol- taire, Rousseau, Diderot, d'Alembert, d’Holbach, H elwetius, La Mettrie it. p. — nietylko twórcy późniejszej rewolucyi jak np. hr. Mirabeau, La- fayette, Sieyfes, Brissot, Condorcet, Bailly, Lally Tolendał, Babeuf, Dan­

ton, Robespierre, Marat, Saint-Just, Lameth, Filip Egalite, Barnave i t. p., — nietylko ministrowie i mężowie stanu, jak n. p. hr. d’Aranda, Campomanes, Necker, Van Swieten, Franklin, F o x , hr. Cobentzel, ks.

Potemkin, Briihl, i t. d. — ale nawet królowie i książęta, jak Franciszek I, Leopold II, Fryderyk II, Fryderyk Wilhelm III, Stanisław August Poniatowski, Gustaw III, książę Walii (1737), książę brunświeki Ferdy­

nand i t. p. — co gorsza nawet i biskupi, jak n. p. Talleyrand, Po- doski, Dalberg, Henr. Velbruck , Michał Brigiddo; o arystokracyi zaś nie mówimy, bo ta była wszędzie zgangrenowana rozpustą i niedowiar­

stwem. Niebawem zawrzała zawzięta walka przeciw Kościołowi, której pierwszym aktem było rozpędzenie Jezuitów, dokonane z bezprzykła­

dnym cynizmem, drugim ohydne poniżenie Stolicy św. w papieżach Kle­

mensie XIII, Klemensie XIV i Piusie V I , trzecim wreszcie rewolucya.

Kiedy bowiem we Francyi dnch antireligijny zaraził nietylko war­

stwy wyższe, ale także średnie i niższe, objawiła się w nich silna dą­

żność do urzeczywistnienia idei Voltaire’a i Rousseau’a, czyli do obale­

nia ówczesnego porządku; i oto źródło rewolucyi, która zaraz z początku zwróciła swój oręż przeciw religii katolickiej i nie spoczęła pierw, aż ją r. 1793 wyrugowała z Francyi2). Odtąd rozum miał być jedynem bóstwem wolnego narodu, uosobieniem zaś tegoż bóstwa stała się pu­

bliczna nierządnica, którą wśród bezecnych orgij umieszczono na ołtarzu Notre-Dame (10 List. 1793). Koroną tego dzieła było porwanie Piusa V I , umierającego prawie starca, i wzniesienie drzewa wolności naprze­

ciw bazyliki św. Piotra.

Nie wiele lepiej działo się w Niem czech, gdzie racyonalizm z jo- zefinizmem rugował z umysłów wiarę, i mrozem duchownym ścinał serca. Przewodził temu ruchowi cesarz Józef II|, pomagali mu zaś tacy teologowie katoliccy, jak Hontheim, E ybel, Hedderich, Schneider, Werk- meister i inni.

*) Zw iązek Illum inatów (O rden der Illu m in a te n ) utw orzył 1 Maja 1776 Adam W eisshaupt, profesor praw a kanon, w In g o lsta d t, przy pomocy bar. K uigge.

2) Czyt. tegoż au to ra R ew olucya fra n cu ska wobec religii. K raków . 1890.

(12)

przyszło wolnomularstwo i zepsucie obyczajów1). Król Stanisław a.

gust nie miał głębszych zasad religijnych, i pod imieniem Sąlsinatus należał do loży warszawskiej. Znaczna część możnych naśladowała w życiu arystokracyę francuską, a co najsmutniejsza, większość bisku­

pów nie była godną tak świętego urzędu. Słowem, niedowiarstwo sze­

rzyło się u nas z góry; dzięki jednak zakorzenionym tradycyom, cha­

rakterowi narodowemu i ciężkiej chłoście B ożej, nie było ono tak radykalnem i fanatycznem, jak gdzieindziej.

Tak więc zepsucie, grasujące po dworach królewskich i domach możnych, pisma encyklopedystów we Francyi, deistów w A nglii, ra- cyonalistów i jozefinistów w Niemczech, nurtowania tajemnych sekt, kie­

runek pogański w wychowaniu szkolfiem, wreszcie niecna polityka p a­

nujących i ich ministrów — oto przyczyny niedowiarstwa w ośmnastym wieku.

Na początku wieku XIXgo nastąpiła pewna reakcya. Umysły, po­

jone długi czas trucizną idei antireligijnych i antispołecznych, otrzeźwiły się na widok potoku krwi i dymiących zgliszczy, a szukając ratunku przeciw potężnej rewolucyi, zwróciły się do religii, pierw tak wzgar­

dzonej i sponiewieranej. Atoli czynniki rozkładowe, jakie nagromadził wiek przeszły, nie zagin ęły; owszem wzmocnione złymi prądami wieku XIXgo, podjęły na nowo swą destrukcyjną robotę.

Na polu teologicznem racyonalizm zrządził straszne spustoszenia między protestantami, tak że z nauki Lutra, Zwinglego, Kalwina i in­

nych koryfeuszów reformacyi pozostały ledwie liche strzępy. Pod wpły­

wem filozofii niemieckiej i hyperkrytycyzmu historycznego wielka część teologów protestanckich, zwłaszcza ze szkoły tiibingskiej 2), zanegowała boski początek chrystyanizmu i autentyczność ksiąg świętych, a Dawid Strauss ( f 1874) posunął się tak daleko, że Jezusa Chrystusa nazwał czczą personifikacyą ogólnej idei religijnej, Ewangelie mitem, Boga oso­

bowego wytworem ludzkiego ducha. W czasach najnowszych, wskutek

„Kulturkampfu“ pruskiego, wzmogło się tam niedowiarstwo, a podczas

*) W edług D escham ps’a (Les societes secretes et la societe Ed. 6. T.

II. str. 687) ju ż w r. 1742 S tanisław M niszek, A ndrzej M okronowski i K on­

stanty Jabłonow ski założyli lożę w W iśniow cu na W o ły n iu ; atoli do roz- krzew ienia lóż przyczynili się najw ięcej F rancuzi. O rozszerzeniu się i d ą ż ­ nościach w olnom ularstw a w Polsce czyt X. Stan Z alęskiego T. J. O Masonii w Polsce. K raków 1888.

2) Jak n. p. F erd. Chr. B aur, Schw egler, Zełler, Bruno B auer, E d g a r B auer i t. p. Czyt. H ettinger Die Krisis des Christenthums, Protestantismus und katli. Kir che F reiburg. 1881.

(13)

^ jtusa Pana, ludność, osobliwie po miastach, prze­

l e c i i uczęszczać do zborów. Z drugiej strony i w wieku

*z;ą z protestantyzmu coraz nowe sekty, z kierunkiem pseu-

^oznym lub raeyonalistycznym; tak więc protestantyzm stał się jinostem ateizmu.

Nawet pomiędzy teologami katolickimi znalazł racyonalizm wielbi­

cieli *); atoli wyroki Stolicy św. ' (Grzegorza XVI i Piusa IX) zatamo­

wały mu drogę, jak niemniej błądnym teorym tradycyonalizmu, pan- teizmu i ontologizmu2). Có gorsza, obrażona duma, wstręt do celibatu>

hołdowanie bezwzględne ideom wieku i agitacye polityczne, mianowi­

cie w Niemczech, popchnęły niektórych duchownych, a za nimi świe­

ckich, do odstępstwa od wiary i do utworzenia nowych sekt, jak n. p.

Boozianów, Maurerianów, Deutschkatolików, Altkatolików w Niemczech, francusko-katolickiego kościoła we F ran cyi3), katolicko-apostolskiego w B e lg ii4), włosko-katolickiego we W łoszech 6); a wszystkie te sekty krótki i niechlubny swój żywot zaznaczyły przedewszystkiem nienawi­

ścią do tej matki, od której piersi się oderwały. Błędy ich odwiodły niejeden umysł od prawdy katolickiej.

Na polu nauki użyto wszystkich prawie umiejętności do walki z re- lig ią ; użyto krytyki, by wykazać, że chrystyanizm wziął swój początek to z budaizmu, to z parsyzmu, to znowu z talmudu, lub z mitologii grecko-rzymskiej; użyto geologii, astronomii, chronologii, by zadać kłam Biblii, a zwłaszcza kosmogonii Mojżeszowej; użyto historyi, by w ra- żącem świetle przedstawić prawdziwe lub urojone nadużycia władzy ko­

ścielnej ; użyto przedewszystkiem filozofii i nauk przyrodniczych, by obalić same prawdy zasadnicze, jak istnienie B oga, wolność w oli, du­

chowość i nieśmiertelność duszy.

Filozofia w wiekach średnich — jeżeli jpominiemy panteistyczne wywody Jana Szkota Erigeny, Amaury’go z Chartres i Dawida z Di- nanto — była na wskróś chrześciańską, doszła zaś do swego zenitu w olbrzymim i nieprzewyższonym dotąd myślicielu — św. Tomaszu z Akwinu. Od czasu jednak humanizmu i reformacyi poczyna się rozbrat

*) N ależeli do nich przedew szystkiem Je rz y H erm es ( f 1731) i A n­

toni G iinther ( f 1863), w raz z uczniami.

2) B łędy te potępione zostały w Syllabusie i w dek retach U lej sesyi Soboru w atykańskiego. Czyt. „ P iu s I X . i Jego P o ntyfikat* T . III. str. 331 sq.

a) T w ó rcą był a p o sta ta F erd. F ra n c. C hatel. W jego ślady poszedł później ek sk arm elita K arol L oyson (O. Jacek).

4) T w órcą ap o stata H ilsen.

5) T w ó rcą ap o stata Domenico P anelli.

(14)

filozofii z religią; a chociaż najznakomitsi przedstawiciele filozofii w wieku XVII-ym, Descartes i Leibnitz, uznają potrzebę objawie­

nia i oddają hołd religii chrześciańskiej: to z drugiej strony kierunki tejże religii wrogie podnoszą coraz bardziej głowę. Mianowicie Gior- dano Bruno (w wieku XVI,) i Baruch Spinoza (w wieku XVII) wzna­

wiają błędne teorye panteizmu, — Toland, Collins, Tindal, Bolingbroke i t. p. przeciwstawiają chrystyanizmówi deizm, czyli religię naturalną — Hume i Berkeley, rozwijając empiryzm Lockego, dochodzą do jaskra­

wego sceptyzmu, — podczas gdy Diderot, La Mettrie, H elvetius, Hoł- bach, Lagrange, Lamarck i t. p. stają się rzecznikami grubego materya- lizmu i ukrytego lub jawnego ateizmu. W drugiej połowie ośmnastego wieku filozofia, zwłaszcza we Francyi, twierdzi śmiało, że nieroasz nic prócz materyi, i że jest najmiększą niedorzecznością przyjmować istnie­

nie Boga.

Przeciw tym szaleństwom rozumu występuje Kant, lecz z drugiej strony ubliża rozumowi i religii, broniąc istnienia B oga, wolności woli i nieśmiertelności duszy li tylko jako postulatów „rozumu praktycznego11;

teoryą zaś „o czystem rozumowaniu a priori" toruje drogę Fichtemu, Schellingowi i H eglow i, twórcom panteizmu idealnego, który przeczy istnieniu Boga osobowego i pozaświatowego, *) w etyce znosi prawo moralne i wolność człowieka, w kwestyach społecznych wiedzie do ko­

munizmu, w politycznych uprawnia absolutyzm, głosząc usty Hegla:

Państwo to Bóg 2). Panteizm, który niczem jest innem jedno zamasko­

wanym ateizmem, sięgnął po berło w królestwie filozofii3) ; lecz niedługo trwała kłamliwa jego wielkość, bo za wybryki rozumu w kierunku tran­

scendentalnym zemścił się wkrótce materyalizm, strącając człowieka z tronu Bożego, na którym go posadził panteizm, i czyniąc go zwie­

rzęciem.

Materyalizm — oto filozofia naszych czasów poza torami chrze- ścianskimi. Wszyscy jego adepci zgadzają się w tem, że Boga, duszę, wolną wolę, religię uważają za stare baśnie, niestosowne dla wieku po­

stępu; lecz nie wszyscy tymi samymi idą szlakami. Jedni, jak Mole- schott, Buchner, Vogt, Haeckel, Darwin, wyrokując śmiało o wszystkiem,

*) Bóg Hegla to idea, św iat z siebie w yłaniająca i razem ze światem stanow iąca Absolut, a dopiero w człow ieku przychodząca do świadomości.

2) Dzieła H egla T . VII. str. 3 2 0 w yd. z r. 1840.

8) We F ra n cy i najwięcej mu hołdow ał V ictor Cousin, a poniekąd także Saint-Simon, we W łoszech De S a n c tis, V e ra , S p av en ta, Del Z io, w Polsce T rentow ski, Aug. Cieszkowski, L ibelt. A toli polscy panteiści sta ra li się k o ­ niecznie „ochrzcić H e g la “ t. j. budowę jego ukoronow ać ideą Boga osobo­

wego. Czyt. X. M orawskiego T . J. Filozofia i je j zadanie wyd. 2. Roz. V I.—

Alb. Stóckl Lehrbuch der Geschichte der Philosophie Mainz 1870.

(15)

początek świata tłómaczą przyjęciem odwiecznej materyi i odwiecznego ruchu atomów, początek życia teoryą samorodztwa, początek rodzajów teoryą wyboru naturalnego i walki o byt; słowem, w miejsce prawd zdrowej metafizyki i objawionej religii stawiają swoje dogmata, którym rozum i nauka kłam zadają. Wykwitem tego kierunku to „filozofia nie- świadomego“ (Philosophie des Unbewussten) , czyli system Hartmanna, godzący materyalizm z panteizmem według pesymistycznych pojęć Scho­

penhauera 1). Inni, jak n. p. Dubois-Reymond, zrażeni niedorzecznością rzeczonych dogmatow, wyznają jaw nie, że w wielu kwestyach trudno dojść do prawdy i dlatego poprzestają na zdaniach przeczących. Inni wreszcie, czyli t. z. pozytywiści, przyjmując jedynie fakta empiryczne jako pozytywne, to jest, istniejące, zagadnienia o Bogu i duszy wyklu­

czają stanowczo z dziedziny wiedzy ludzkiej, a więc głoszą ateizm, tem gorszy, że ukryty i odrzucający hardo wszelką dyskusyę. Wprawdzie twórca pozytywizmu Aug. Comte uznał potrzebę religii pozytywnej, lecz czemże ona jest, jeżeli nie kultem „Wielkiego Bytu“ (G rand-E tre), to jest, ludzkości, czyli raczej wielkich ludzi, a więc pewnego rodzaju fe-

tyszyzmem 2).

Materyalizm, mimo swej próżni wewnętrznej, znalazł niemało hoł- downików i wycisnął swą pieczęć na życiu umysłowem, moralnem i spo- łecznem. W sferze wiedzy podał on w pogardę prawdziwą filozofię, a natomiast w szczególną wziął opiekę nauki przyrodnicze, by ich użyć jako terenu do rozbijania murów metafizyki i religii. Jakoż udało mu się zwabić do swego obozu pewną część przyrodników płytko myślących, podczas gdy inni bronią nauki odparli jego hipotezy 8). jeden zaś z głęb­

szych badaczy, słynny chemik Liebig, zdania dzisiejszych materyalistów o naturze nazwał opiniami dyletantów, którym ciemna i łatwowierna

ł) X. M orawski Filozofia i je j zadanie. Roz. VII, VIII, IX. — Alb.

Stcickl Der Małerialismus itd. Mainz 1877. — F. Lange Geschichte des Ma- terialismus und Rritik seiner Bedeutung in der Gegenwart. 1866. Tłóm . polskie w W arszaw ie 1881.

2) C zyt. Alb. Stockl Lehrbuch der G-eschichte der Philosophie. M ainz 18 7 0 str. 845. — X. Paw licki Studya nad pozytywizmem w P rzeglądzie p o l­

skim . Rok XIX. Zeszyt I X . — Pism a C mte’a T . I I . — J a n e t Im philosophie franęaise contempominę.

3) J a k ą naukow ą w artość m ają wywody m ateryalistów , poznać ztąd m ożna, że najcelniejsi przyrodnicy ośw iadczyli się przeciw nim , ja k n. p.

N ew ton, H erschel, C u v ier, L in n ć w przeszłym wieku, w naszym zaś Q ua- trefages, M nigno, Cl. B ernard, P asteu r, Cauchy, B io t, M urchison, P ricliard, B nrm eister, A gassiz, And. i R ud. W agnerow ie, K. Bauer, Osw. H eer, P r.

Q ,uenstedt, J. H y r tl, J. Muller, van d er H oeven; Madl, J. R. Mayer, Baer, L eonhard, F a b ri, Secclii itp.

(16)

publiczność wierzy, jak wierzyła niedawno stolikom wędrującym, piszą­

cym i mówiącym, i szczególną moc widziała w starem drzewie *). Toż samo filozofowie chrześciańscy wykazali im pogwałcenie prostych praw myślenia; mimo to rzekoma ich filozofia znajduje niemało miłośników, bo- obiecuje niebo na ziemi i nie każe się lękać ni Boga ni wieczności.

W czasach niedowiarstwa rozwielmożnia się zabobonność, co ztąd pochodzi, że człowiek musi w jakiś sposób zaspokoić potrzebę wiary, tkwiącą na dnie duszy. Widzieliśmy to w wieku zeszłym , gdzie taki Mesmer, hr. Saint Germaiu, Cagliostro i t. p. ważną odegrali rolę; w i­

dzieliśmy to także w wieku XIX, i ztąd to zamiłowanie dzisiejsze w ma­

gii, ztąd owe kuglarstwa lub pseudomistyczne mrzonki Eliphaza Leyi, Michała Yintrasa, Dominika Lazzaretti’ego, Andrzeja Towiańskiego 2) itp., ztąd te nadużycia magnetyzmu zwierzęcego, te stoliki wirujące i piszące, to wywoływanie duchów, czyli ten spirytyzm, urządzony dziś jakby re­

ligia, z kapłankami czyli medium, z zebraniami, ceremoniami i pismami świętemi, “j — ztąd nawet pojawiający się sporadycznie kult złego ducha w tak zwanych djabelskich mszach i nieszporach Zaprawdę, niemasz szaleństwa, któremuby człowiek nie uwierzył, jeżeli odrzuca wiarę w Boga.

Na polu politycznem i społecznem widzimy również walkę przeciw religii i porządkowi chrześciańskiemu. Rewolucya, okiełznana przez Napoleona I. i zaprzągnięta do jego rydwanu, odbyła z nim tryumfalny pochód po Europie i wszędzie zjednała sobie wielbicieli. Wprawdzie rydwan Napoleoński został strzaskany, ale rewolucya nie poszła za nim na św. Helenę, ani się ulękła „świętego przymierza"; owszem silna poparciem antireligijnego ducha czasu, przypomina się ona co chwila światu. Czasem podnosi sztandar chwalebny, staje w obronie pogwał­

conych praw narodowych, ujmuje się za wolnością, lub naprawia krzy­

wdę; częściej jednak jest w swem działaniu niszczącą, uderza zaciekle na religię, dopuszcza się ohydnych bezprawi, jak n. p. w r. 1820, 1868 i 1874 w Hiszpanii, r. 1830 i 1871 we Francyi, r. 1849 i 1870 w Rzymie 6).

Ponieważ wielu ludzi godzi się na jej zasady, ale nie pochwala gwałtownych przewrotów, przeto rewolucya stara się powoli za pomocą prasy pozyskać dla tych zasad opinię publiczną i panować przez parla-

’) „ Vortrdge uber unorganische Natur und organisches Lebenu.

2) Czyt. Pius I X i Jego Pontyfikat T . III, 344.

3) Czyt. W ieser Der Spiritismus und das Ohristenthum. R egensburg 1881.

4) T akie msze i nieszpory djabelskie odbyw ały się r. 1849 w Rzym ie na T rastevere. Czyt. Pius I X i Jego Pontyfikat. T . I, str. 423.

6) O tycłi prześladow aniach obszerniej w d ziele: Pius I X i t. d. K ra ­ ków. T. III. 1887 — 1888.

(17)

menta. Wchodzi ona nawet w kompromis z monarchami, a w zamian za pomoc w walce z religią zostawia im cień władzy; czasem zdejmuje nawet czapkę frygijską i wkłada koronę na swoją skroń, jak to nieda­

wno uczyniła we Włoszech. Benjamin rewolucyi — to liberalizm anti- chrześciański, który w imię wolności narzuca Kościołowi kajdany i pod hasłem postępu zdziera ze społeczeństwa cechę chrześciańską, starając się natomiast religię zastąpić humanitaryzmem i cywilizacyą, a jako naj­

świetniejsze zdobycze wieku ogłaszając państwo bezwyznaniowe, szkołę bezwyznaniową, moralność wyzwoloną i małżeństwo cywilne. Taki li­

beralizm jest również jednym z heroldów ateizmu.

Z nim chętnie się brata cezaropapizm, ogłaszający wszechwładztwo państwowe, nawet w sferze duchownej, i nie uznający innego Kościoła, krom państwowego lub narodowego. Widzieliśmy taki sojusz w „Kul- turkampfie" pruskim, celem zaś tegoż ujarzmienie Kościoła katolickiego i pogwałcenie wolności religijnej.

Oprócz tych prądów, religii wrogich, jest jeszcze jeden groźniejszy nad wszystkie, — to socyalizm, najgorszy płód rewolucyi, który zamiast na drodze legalnej dźwigać niższe warstwy, chce obalić cały porządek społeczny, mianowicie władzę i własność; ponieważ zaś religia broni tego porządku, przeto socyalizm wypowiada jej walkę na zabój i odbiera proletaryatowi wiarę w Boga, by go potem popchnąć do mordu i grabieży.

Z takimi to wrogami musi dziś walczyć religia. Nie sądźcie je­

dnak, Szanowni Słuchacze, jakobym ja rzucał klątwę na wiek XIX-ty i wszystko w nim bezwzględnie potępiał. Nie; -— ma ten wiek wiele dobrych stron i stoi o wiele wyżej od przeszłego. Lecz z drugiej strony uważam za obowiązek ostrzedz ciebie zwłaszcza, młodzieży, przed zgu­

bnymi prądami, które i do nas zalatują. Jeżeli bowiem pod ich działa­

niem narody silne, jak n. p. francuski, ulegają rozkładowi: cóżby się stało z nami, gdybyśmy im pozwolili miotać tam i sam nawą narodową i porzucali ster jedynie zbawczy — religię katolicką. Zaprawdę, nie­

tylko wzgląd na dobro jednostek ale i sama miłość ojczyzny nakazuje nam nie opuszczać z rąk tego steru, i w gorącej modlitwie błagać Chry­

stusa Pana, by uśmierzywszy burze, nawę naszą wprowadził do przy­

stani pokoju.

(18)

0 p r z y c z y n a c h n i e d o w i a r s t w a w n a s z y c h c z a s a c h .

(Ciąg dalszy).

T r e ś ć: Coraz większa zuchwałość niedowiarstwa i jego rozsiewniki. — Do nich należą najprzód stowarzyszenia tajne, a na ich czele wolnomularstwo. — Dalej związki socyalistyezne. — Złe dzienniki. — Złe książki. — Szkoła bezwyznaniowa i pogańskie prawie wychowanie. — Materyalizm panujący we wszystkich dziedzi­

nach. — Namiętności, a przedewszystkiem pycha i zmysłowość. — Nieznajomość religii i obojętność względem niej. — Przyczyny tej nieznajomości i jej skutki. — Zaniedbanie praktyk religijnych i źródła tegoż. — Przestroga dla młodzieży, ja k

ma żyć, by wiary nie utracić, i jak można utraconą wiarę odzyskać.

Jestto smutnem zjawiskiem naszych czasów, że niedowiarstwo staje się coraz radykalniejszem i zuchwalszem, że rozdział na wierzących i niewierzących występuje coraz jaskrawiej, że niewierzący łączą się z sobą, by wydzierać wiarę innym, używając do tego wszelakich środków.

Mianowicie rozsiewnikiem niedowiarstwa są dziś przedewszystkiem stowarzyszenia tajne, między któremi prym dzierży wolnomularstwo.

Sekta ta od samego początku oświadczyła się przeciw wszelkiej religii pozytywnej; ponieważ zaś religia katolicka walczy z nią szczerze i sta­

nowczo, przeto zniszczenie tej religii wzięła sobie za jedno ze swoich zadań '). Pełna obłudy i przewrotności, dla obałamucenia łatwowiernych prawiła pierw o „Wielkim Budowniczym świata11, przez którego rozu­

miała naturę; lecz w r. 1877 W. Wschód francuski postanowił wyrzu-

‘) „L« Maęonnerie coi/ibat le christianisme a outrance. II faudra hien .iue Ir.s pays fmisse par en faire justice, du t-il employer la force pour se e cette lepre“. (Loże belgijskie na posiedzeniach 2 L ipca 1846 i 26

1854).

(19)

cić to im ię, jako nic nie znaczące, z pism masońskich, czemu przykla- snęły loże belgijskie, holenderskie i inne 1). Dziś więc masonerya, z wy­

jątkiem angielskiej, przyznaje się jawnie do ateizmu i propaguje takowy.

Potęga jej jest wielką, nie tyle liczbą członków 2), ile ich znaczeniem i wpływami 3). Nienawiść jej do religii katolickiej jest nieubłaganą i pra­

wdziwie demoniczną, bo wszakże ona to każe pisać i rozszerzać książki przeciw wierze, jak n. p. ów ohydny romans Renana „ Vie de Je su s11, urządza obiady mięsne i bale w Wielki piątek, zakłada przez tak zwaną Ligue d’enseignement szkoły bezreligijne, daje hasła do rewolucyj, pod­

żega rządy i parlamenta do prześladowania Kościoła, toruje drogę so- cyalizmowi, z którym się bratała podczas komuny paryskiej 4). Słusznie zatem papieże, od Klemensa XII począwszy aż do Leona X III, rzucili na nią duchowne gromy.

Z wolnomularstwa wyszły, lub przynajmniej w pokrewieństwie z mem zostają, inne stowarzyszenia podobnego ducha, jak n. p. Illu- minaci, Templaryusze, Karbonaryusze, Welfowie, Filadelfi, Giovine Italia, Odd-felłows, Librę penseurs, Libre-viveurs, SolidairsJ, Discepoli del sa- tana, Antideici, czyli nieprzyjaciele nawet imienia Boga i t. p.

Ze swej strony socyalizm, ogłaszający usty Proudhona, że „Bóg jest złem“, tworzy tajne związki Internacyonału i anarchistów po całej prawie Europie i Ameryce północnej, nihilistów w Rosyi, „Czarnej ręki“

w Hiszpanii. Są to jakby kratery podziemne, które już się otwierają, by wylewać lawę ognistą na zniszczenie religii, cywilizacyi i społe­

cznego ładu. ^Biada byłoby ludzkości, gdyby Kościół katolicki nie czuwał ciągle na straży.

Rozsiewnikiem niedowiarstwa są dalej dzienniki, zostające na żoł­

dzie onych sekt, albo wydawane przez żydów postępowych, czy w ogóle

Czyt. N. D escham ps L es societes secretes et la societe. 6 edit. T.

II. p. 115.

2) W r. 1878 pismo m asońskie Cliaine d’u nion narachow ało 3 ,5 0 0 .0 0 0

„braci czynnych i nieczynnych", a w jednym tylko roku 1881/2 p rzyjął W . W schód 2.623 członków czynnych. Czyt. P iu s i Jego P o n ty fika t. T. III.

34 7 sq.

8) D ość wspomnieć, że w w. XIX należeli do ló ż : N apoleon I, jego b racia Jó zef i H ieronim , E ugeniusz B eauharnais, Joachim M urat, B ernadotte, N apoleon III, książę N apoleon, Guizot. L am artine, T h iers, G revy, Leon Say, Ju les F erry , Jul. S im on, C ousin, L ittre , R e n an , G am betta, Proudhori, król K aro t A lb e rt, hr. Cavour, G arib a ld i. R a ta zzi, F ry d e ry k W ilhelm III, ces.

W ilhelm I, n astęp ca tronu F ry d . W ilh., Leopold I, król belgijski, hr. Beust, G ladstone, książę W a lii, K ossu th , T iirr, K la p k a , P u lsz k i, P rim , S errano, S a g a s ta , K ara m sin , P e s te l, L elew el, K raszew sk i i t. d.

4) Dowodów d ostarcza obficie znakom ite dzieło D escham ps’a L es so­

cietes secretes etc. P aris 1881.

(20)

przez zwolenników bezreligijnego postępu. Ileż to one rozszerzyły fał­

szów i pokrzywiły pojęć! Baczność zatem, by nie dawać podobnych pism niedoświadczonej młodzieży, a i dla dorosłych są ono niezdrowym pokarmem. Natomiast trzeba czytać i popierać pisma katolickie.

Rozsiewnikiem niedowiarstwa są książki złych tendencyj, z któ­

rych jedne pod szatą naukową ukrywają pociski przeciw religii1), inne wyszydzają ją jawnie, inne, czyli tak zwane romanse 2), obalają zasady moralne i apoteozują namiętność, inne wreszcie rozszerzają teorye an- tispołeczne. Książki takie rozchodzą się dziś tysiącami i trują wiele umy­

słów; jakże tedy ciężką jest wina rodziców, którzy dzieciom, choćby dorastającym, pozwalają czytać wszystko bez wyboru.

Rozsiewnikiem niedowiarstwa jest szkoła bezwyznaniowa. Nieprzy­

jaciele religii, skoro tylko przychodzą do władzy, starają się wyrugo­

wać wpływ Kościoła z wychowania publicznego, a natomiast zakładają szkoły bezwyznaniowe, by wychować młode pokolenie w ateizmie. Ja­

koż dopięli tego w niektórych krajach, jak n. p. we Włoszech, Francyi i Belgii, gdzie nietylko ze szkół rządowych wykluczono naukę religii, ale nadto wyrzucono krzyże i obrazy święte, z książek zaś wymazano imię B o ga 3). Gdzieindziej, a także i w Austryi, liberalizm ograniczył do minimum wykłady religii i ćwiczenia duchowne, przez co religia po­

szła w poniewierkę u młodzieży. Natomiast w szkołach średnich główne miejsce zajmują studya klasyczne i nauki przyrodnicze 4). Kilkunastole­

tniemu uczniowi prawią szeroko o baśniach mitologii i zachwalają, jako ideały, bohaterów Grecyi i Rzym u5); to znowu każą mu rozczytywać się w księdze natury, tak jednak, by nie znalazł imienia B oga, które tam błyszczy na każdej karcie; słowem , przez kilka lat poją umysł ideami pogańskiemi i materyalistycznemi, podczas gdy świat chrześci­

jański, jego wielcy bohaterowie, jego wzniosłe prawdy i wspaniałe dzieła są dlań jakby „terra ignota“, albo przynajmniej nie wywierają takiego wpływu , jaki wywierać powinny.

*) Ileż głów płytkich zaw róciły pism a takiego B ttchnera, V ogta, Hae- e k la, D arw ina, Renana i t. p.

2) Ulubioną dziś stra w ą , naw et niektórych P o le k , są rom anse Em . Zoli, odznaczające się , ja k tw ierdzą krytycy, ohydnym cynizmem.

8) Katolikom w tych krajach nie pozostaje nic innego, ja k z wielkiem wysileniem zakładać szkoły swoje, i tak też czy n ią; atoli masoni m ają ty ­ siączne sposoby szkodzenia szkołom katolickim .

4) Słusznie powiedział znakom ity przyrodnik R udolf W agner, że ko­

niecznym skutkiem przewagi nauk przyrodniczych nad innemi je s t gruby m a­

teryalizm i kult złotego cielca, i że początki tego fetyszyzm u ju ż się pokazują.

s) N atom iast roztropne korzystanie z autorów starożytnych zasługuje na pochwałę. Por. list Leona X III do kard. Lucyda M. P arocchi’ego z 20 m aja 1885.

(21)

Dalszym skutkiem tego kierunku jest pewne lekceważenie chry­

styanizmu, u niektórych nawet indyferentyzm, przechodzący łatwo w nie­

dowiarstwo ; a co powiedział hr. de Maistre o zakładach naukowych swoich czasów, źe mało kto z nich wychodził jako dobry i niezachwiany chrześcianin *), da się i do dzisiejszych szkół zastosować.

Wielkie są również braki w wychowaniu dziewcząt, które przede­

wszystkiem dba o zewnętrzny połysk, a mało zwraca uwagi na zaszcze­

pienie gruntownych zasad religijnych i prawdziwej pobożności. Co gor­

sza, dzisiejszy duch antichrześciański zakłada wyższe szkoły żeńskie bez wszelkich wykładów religii, by kobiety olśnić blichtrem powierz­

chownej wiedzy i wzbić w dumę um ysłową, a temsamem wyrwać z pod wpływu Kościoła 2).

Rozsiewnikiem niedowiarstwa jest materyalizm, rozpościerający się we wszystkich dziedzinach. Panuje on w naukach, ztąd przewaga umie­

jętności przyrodniczych, a lekceważenie filozofii, — panuje w literatu­

rze, teatrze i sztuce, ztąd zamiłowanie w niskim realizmie, — panuje w życiu jednostek, ztąd gorączkowa dążność do posiadania i używa­

n ia, — panuje w życiu narodów, ztąd podnoszenie strasznej zasady:

siła przed prawem, — panuje w całym dzisiejszym postępie, ztąd to usilne staranie się o rozwój przemysłu i przysporzenie dóbr mate- ryalnych. Hardy ze zdumiewających wynalazków, rozzuchwalony powo­

dzeniem, zapowiada on detronizacyę Boga, a natomiast apoteozę czło­

wieka, do którego odzywa się śmiało: Człowiecze, tyś bogiem świata, bo ciebie słucha para i elektryka, tobie poddana cała przyroda, cze- mużbyś tedy miał się kłaniać jakiemuś Bogu, którego nie widzisz. Oto masz ziemię tak piękną, — cóż ci po n iebie; masz cywilizacyę tak rozwiniętą, — co ci po religii; masz państwo liberalne, — co ci po Kościele; masz policyę tak czujną, — co ci po duchowieństwie; masz kodeksa i dzienniki, — co ci po Ewangelii; masz loże, salony, teatra, kasyna, fabryki, — co Ci po świątyniach; masz mowy parlamentarne i klubowe, co ci po kazaniach; masz pieniądz, — co ci po łasce Bo­

żej ; masz kwestye polityki, przemysłu, oświaty, — co cię obchodzą jakieś tam mrzonki religijne; masz świat tak wspaniały i bogaty w środki używania, — co cię obchodzi jakaś wieczność, która wcale nie istnieje.

Dzięki propagandzie materyalizmu, szerzy się dziś przerażająco kult ciała i złota, a religią dla wielu staje się rzeczywiście fetyszyzm.

Zaprawdę, jeżeli weźmiemy w rachubę wszystkie czynniki religii

*) „Des interets catoliquesu 67.

*) O takicli szkołach we F ra n cy i czyt. P ius I X i Jego P ontyfikat.

T . III. 's t r . 369.

(22)

wrogie, a z drugiej strony wszystkie przeszkody, które paraliżują dzia­

łanie Kościoła i osłabiają obóz katolicki, jak n. p. ideę narodową we Włoszech, opozycyę Karlistów w Hiszpanii, rozbicie politycznych stron­

nictw we Francyi, spustoszenia „Kulturkampfu“ w Niemczech, agitacye panslawizmu i prawosławia w Słowiańszczyźnie, wreszcie rozdział kato­

lików na t. z. ultramontanów i liberalnych: jeżeli to wszystko rozwa­

żymy, tedy nie będziemy się dziwić, że tak wiele niedowiarstwa w świe- cie, ale owszem, że tak wiele jeszcze wiary.

Złe prądy nie zrządziłyby tyle szkody, gdyby nie miały potężnych sprzymierzeńców; tymi zaś są namiętności, niewiadomość i lenistwo.

Namiętności były, są i będą zaciętemi nieprzyjaciółkami religii, i nic w tem dziwnego; religia bowiem nie jeSt li tylko jakąś teoryą oderwaną lub systemem filozoficznym, ale jest prawem życia dla jedno­

stek i społeczeństwa, a jako taka wnika w najgłębsze tajniki człowieka, ogarnia całą jego istotę, wkłada nań obowiązki, żąda hołdu od rozumu, miłości od serca, posłuszeństwa od woli, głosi zaparcie się, potępia na­

wet myśl złą, każe miłować nawet nieprzyjaciół. Tymczasem człowiek nie lubi się upokarzać, nie znosi jarzma, ma wstręt do walki z sobą, chętnie folguje lenistwu i kieruje się samolubstwem; jeżeli tedy idzie za swemi żądzami, łatwo oburza się przeciw religii, którą w takim ra­

zie uważa jako kajdany dla swego ducha i jako zamach na swoja wolność. Niech wtenczas przed jego okiem roztoczy religia swe dowody w całym blasku, wola jednak podległa żądzom, czyli jak się mówi, serce zepsute, nie pozwoli rozumowi zastanowić się nad nim i, owszem każe mu szukać zarzutów choćby pozornych, choćby sofizmatów, by się tylko pozbyć niemiłej prawdy *).

„W woli też ludzkiej, w samolubstwie, pysze, próżności, zmysło­

wości i lenistwie trzeba szukać przyczyny największej części błędów rozumu 2) “ ; jeżeli zaś chcemy dotrzeć aż do źródła, musimy powtórzyć za wielkim mędrcem Augustynem, że wszelki błąd pochodzi z grzechu s).

Kiedy Apostoł Paweł przed starostą Feliksem, człowiekiem sprzedajnym i rozpustnym, począł prawić o sprawiedliwości, czystości i sądzie Bożym,

’) Słusznie powiedział De B onald, że gdyby z tej zasady geom etry­

cznej, że trzy kąty tró jk ą ta są równe dwom kątom p ro sty m , w ypływ ał ja k i obowiązek, staranoby się j ą podać w w ątpliw ość. (D&monstration philoso- phiąue. Preface).

s) Diillinger, w Irrthum, Zweifel, Wahrheit. Miinchen, 1845. Piękno są również słowa F ich te g o : „ Unser Denksystem ist oft nur die Geschichte unseres Herzens“ (Die Beatimmung des Menschen).

8) De verą religione O. 35. Czyt. H ettin g er Apologie des Christenthums B . 1. Er ster Vortrag.

2

(23)

uląkł się tenże i słuchać go nie chciał; podobnie i dziś prawda jest dla wielu wstrętnym mentorem, toż zatykają przed nią uszy i wmawiają w siebie, że wszystko jest kłamstwem. Czegóż tedy potrzeba, aby zo­

stać niedowiarkiem? Czy rozumu, nauki lub mocy charakteru? Nie — ale dosyć jest iść za żądzami, które nam są miłemi, a które religia potęp ia1). A cóż czynić, by stać się wierzącym? Przedewszystkiem trzeba poskromić namiętności, jakto uznał, acz sam tego nie czynił, filozof genewski J. J. Rousseau: „Synu, zachowaj zawsze swą duszę w takim stanie, byś życzył sobie, iżby Bóg był a nie będziesz powąt­

piewał o jego istnieniu".

Pośród namiętności najniebezpieczniejszemi dla wiary są pycha i zmysłowość.

Pycha każe człowiekowi wierzyć we własną nieomylność, gardzić światłem drugich, nie uznawać nad sobą wyższej powagi, zapuszczać się ze słabą lampką rozumu w kręty labirynt badań i zapozywać przed sąd swój religię, a następnie odrzucać to, czego ogarnąć nie zdoła. Na­

tomiast religia każe rozumowi korzyć się przed światłem objawienia, wierzyć w tajemnice niezgłębione, słuchać wyroków nauczycielskiej władzy Kościoła, w życiu zaś wołać ciągle do Boga o pomoc, nie w y­

nosić się nad nikogo i wyznawać swe grzechy, choćby najtajniejsze, przed kapłanem; nic więc dziwnego, że pycha nie może pogodzić się z religią i jest płodną matką kacerstw, błędów, apostazyj. Ona też wtrąciła w przepaść takiego Tertuliana, Aryusza, Husa, Lutra, Lamen-

nais, Dollingera i tylu innych luciferów.

Dla młodzieży groźniejszą od pychy jest zmysłowość. Gdy ona opanuje człowieka, wypala w sercu wszystko, co szlachetue i czyste 2), ro­

zumowi zaś narzuca zasłonę, by nie widział Boga i Jego prawa, a w końcu wmawia weń, że ciało jedynem bóstwem, rozkosz jedyną prawdą. Przy­

patrzmy się młodzieńcowi, który pije chciwie z zatrutego jej puhara, jak odurzony zapomina najprzód o pacierzu, omija kościół, stroni od konfesyonału, potem wyszukuje zarzuty przeciw wierze, by się pozbyć jej natrętnych upomnień, wreszcie bluźni cynicznie i urąga się z tego, co pierwej czcił i czego się lękał. Nawet wtenczas; gdy namiętność w nim wyszumi, pozostają po niej ślady zniszczenia; a jako wulkany

1) F ra y ssin o u s Obrona C hrystyanizm u T . IV, str. 120 (tłom . poi.).

a) Cyceron, przytoczyw szy słow a A reh y tasa z T a r e n t u : „N ic ta k ohy­

dnego i ta k zgubnego ja k lubieżność. G dyby ona była silniejszą lub dłużej trw ała , zdołałaby zagasić zupełnie św iatło du ch a", ta k dalej A - - to, ja k o nieprzy jació łk a rozum u, p rze szk a d za zastanow ieniu się, z oczy um ysłu i nie może godzić się z c n o tą “ . (D e senectute X II. 41

Cytaty

Powiązane dokumenty

Spadek płac, według autorki artykułu, jest determino­ wany w dużym stopniu przez czynniki polityczne (ideologia neokonserwatywna) oraz czynniki ekonomiczne - zmiany

In einer klinische Fallstudie mit amputierten Probanden können die in dieser Arbeit entwickelten Modelle validiert und abschlie- ßend untersucht werden, ob sensorisches Feedback

W prezentowanym temacie koniecznym wydaje się zatem przypomnienie najpierw znaczenia podstawowych pojęć związanych z kulturą narodową, po czym określe- nie niebezpieczeństw,

Out of the numerous means constituting comprehensive re-education through the Princess experiment the presence of rituals in the lives of the students of the institution, allowing

Jung’s infl uence can be observed in many parts of the work, considering the alchemical text of Beya and Gabricius that is included in Psychology and Alchemy (Jung, 1952) and

The aim of this study was to explore how supermarkets can tailor their service provision to the dietary needs of their customers and what business and design implications this

powstała powoła­ na przez Radę „komisja kuratorska” (brał w niej udział), której pracom towarzy­ szyło przeświadczenie, że wszyscy studenci, bez względu na sympatie

pa zadłużenia była na odpowiednio niskim poziomie, a wskaźnik pokrycia za- dłużenia kapitałami własnymi był prawidłowy.. 4S0 Dariusz Kaczanowski, Barbara Korzonowska