Marek Mariusz Tytko
POGRZEB JANA PAWŁA II
Pisane dnia 8 kwietnia 2005 r.
podczas pogrzebu Papieża - Polaka Wyniesiony na Plac Świętego Piotra, postawiony pod niebem, W prostocie cyprysowej skrzyni — spoczywasz, oglądając Boga, Dokończyłeś żywota w doczesnym, ludzkim ciele,
Wszedłeś w wymiar świętości ciszą i milczeniem, Na Twojej trumnie położono zbawcze Słowo Boże:
Otwarty Ewangeliarz Nowego Przymierza,
Rzymski wiatr otwiera kolejne stronice — Księgi Dobrej Nowiny, Duch wieje, kędy chce, zamyka i otwiera Księgę
Żywota na oczach świata — powiewają kartki Słowa Pana,
Wiatr przewraca strony i porządki, odsłania perykopy, ukazuje fragmenty, Duch wiatru zamyka i otwiera Księgę —
Ojciec Święty z nieba czyta Ewangelię,
Od początku do końca — od końca do początku, Od Alfy do Omegi — od Omegi do Alfy,
Brat wiatr zamyka Ewangeliarz, otwiera księgę żywota wiecznego, Czyta Słowo z nieba duchem święty,
Aż po odczytaniu Janowych perykop Słowa, Księga zamknęła się sama i tak pozostała,
W szkarłatnych okładkach Alfy i Omegi, w zamknięciu doczesności cała.
Papieski pogrzeb z miłości i nadziei, objawia światu wiarę w życie, Kardynałowie, arcybiskupi i biskupi wokół trumny stanęli,
Patriarchowie Wschodu i Zachodu — owiani wiatrem obecności Ducha, Koncelebrują ofiarę modłów wśród Bożego Ludu,
Co dwoma milionami przyszedł Ojcu oddać chwałę,
A Duch święty przemawia przez wiatr na pogrzebie Poety - ducha, Oto odchodzi Sługa, który przewodził powierzonej owczarni,
Oto odchodzi Dobry Pasterz, po wieczną nagrodę owiec, których szukał, Bóg proklamuje dzieje apostolskie w obecności światła,
A Ty, Papieżu, dopełniłeś czynem pielgrzymki świętego Pawła I słowem wyjaśniałeś Słowo, zamknąłeś encyklikę żywota, Poezją dopełniłeś Psalmy, homiliami przeorałeś narody, Pan jest Pasterzem pasterzy, niczego się nie lękasz, Pozwala Ci leżeć na zielonych pastwiskach,
A tłum wiernych mówi Tobie: „Do widzenia w niebie!”, bo nie jest to pożegnanie, Nawet swoją śmiercią budzisz ze snu uczniów,
Oddałeś życie Bogu, stałeś się dusz pasterzem, Który miłuje owce swoje w cierpieniu i krzyżu,
Wyjaśniałeś tajemnicę Człowieka, poszedłeś za Panem, za głosem Chrystusa, Dałeś siebie bez ograniczeń, aż do ostatniej chwili,
Miłość słowa cząstką Twojej misji — znaku sprzeciwu wobec świata, Gdy Pan spytał Cię: „Karolu, czy Mnie miłujesz?”,
Odpowiedziałeś: „Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham”, Wziąłeś na siebie brzemię Krzyża i poprowadziłeś Kościół,
Poszedłeś za Jezusem pasać owce Bogu w Misterium Carolinum, Wyciągnąłeś ręce, a Inny Cię opasał i poprowadził, dokąd nie chciałeś, W misterium miłości aż do końca — w Tajemnicę paschalną,
Przez granicę wyznaczoną złu przez Miłosierdzie Boże, A Twoje wymowne milczenie to najpiękniejsza homilia,
Teraz, kiedy leżysz ciałem zamknięty w skrzyni trumny,
Duchem nadal odczuwasz odbicie Boskiej Charitas w sercu Bożej Matki, Która błogosławiła nam przez Twoje ręce w każdym Urbi et Orbi,
Naznaczony pieczęcią cierpienia, stygmatem boleści, stoisz już w oknie Domu Ojca, Patrzysz na nas i sercem błogosławisz, więc tak nam na wieki błogosław,
A teraz, gdy spoczywasz w cyprysowym łożu, górale niosą Ci dary ołtarza,
Czarni, Czerwoni, Żółci oraz Biali — żegnają Cię królowie, orszak dwustu władców, Celebransi ołtarz okadzają, a mary obite szkarłatnym aksamitem,
Nic to — wznosimy w górę serca i dzięki składamy za Ciebie, za Twój Pontyfikat, Bo życie Twoje zmienia się, ale się nie kończy,
Bóg pamiętać będzie o Swoim Słudze, Papieżu rzymskim, Janie Pawle, Da pokój Jego duszy i odpoczynek, aż do Dnia Zmartwychwstania, Obdarzy Cię ciszą życia wiecznego, uczyni natychmiast świętym,
A my — na Placu Świętej Skały, na Placu Opoki — wznosimy dziękczynienie modlitw, Wdzięczni Duchowi, że postawił na naszej drodze do Boga —
Ojca Soboru, który stał się naszym Ojcem w środku Kościoła,
Ty idziesz przed siebie, masz świadomość celu: ludzkość odkupioną w Tajemnicy dziejów, Zdążasz już na spotkanie do Pana wieczności, który chlebem aniołów karmi swój Lud, To, co z Narodu Polskiego wziąłeś i wniosłeś światu, nie sposób zrozumieć bez Chrystusa, Jak stary dąb, wyrosłeś z małej sadzonki, zakorzeniłeś się w ziemi obiecanej Królestwa, Zaczerpnąłeś wody z chrztu, aby się rozwinąć w drzewo życia, na przekór śmierci, Wszedłeś ze świętymi w posiadanie pieśni Prawdy, w której z sercem utwierdzałeś braci, Więc teraz Ci na placu nieogarniony tłum krzyczy: „Santo! Santo” i „Santo subiaco!”, Klaszczemy w dłonie na ostatnie pożegnanie, nieskończone oklaski, na stojąco owacja, Właściwie to nie jest Twój pogrzeb — ale kanonizacja,
Jak w pierwotnym Kościele, Lud Boży do chwały wynosi Świętego Męczennika:
„Giovanni Paulo!”, „Vivat Papa!” — cóż to za żałoba śmierci, gdy tryumfuje życie?
Dziś Bóg w miłości pociesza Kościół światłem Zmartwychwstania i śmierć z oczu znika, Nad Twoją trumną płonie paschał Męki, więc Bóg dał Tobie cieszyć się Tajemnicą światła, Pan, który pokonał śmierć i zdeptał szatana, da Tobie, Aniele z Wadowic, życie nieśmiertelne, Już za Ciebie śpiewają na Kefasowym Placu Patriarchowie ze Wschodu, jak Mędrcy:
„Christos - Kyrios Athanatos!” — niesie powietrze biblijny język grecki,
A my, stojąc u Twojej trumny, wierzymy, że Pan nasz wskrzesi Ciebie w dniu ostatecznym, Z prochu ziemi wstaniesz, ujrzysz Boga, swego Zbawcę,
Teraz zaś trwa Twój pogrzeb, księga Ewangelii zamknięta powiewem wiatru, Lecz będzie znów otworzona w dzień Przyjścia naszego Pana,
Miłosierdziu Dobrego Ojca powierzamy duszę Jana Pawła,
Rapsodyka theatrum mundi — wiernego szafarza wiecznych tajemnic,
Przyjmie Cię Bóg do swoich przybytków chwalebnych, domów złotych i bram niebieskich, Lecz teraz jeszcze Twoja trumna wśród oklasków zdąża do grot watykańskich,
Związana czerwonymi wstęgami — opieczętowana stemplami żywota,
Z odbitymi pieczęciami kongregacji, prefektury i kapituły, idzie spocząć do groty, Orszak kardynałów plac opuszcza, nim znikniesz za bramą, niesiony przez dwunastu, Ostatnie odwrócenie trumny wśród burzy oklasków,
Cyprysową włożą do cynowej, a tą w orzechową — trumnę,
Opieczętowaną dwakroć skrzynię na doczesne ciało wniosą do nisz Piotrowych, Złożą Cię do ziemi obok Rybaka z Galilei, w podziemiach Bazyliki,
I pieśń nową ułożą, jak Słowackiego proroctwo:
Pośród oklasków Pan Bóg uderza w żałobny dzwon, Dla słowiańskiego oto Papieża nastąpił skon,
Lecz Ty — złożony do ziemi jak zasiew nieśmiertelności, Zza grobu wnukom będziesz głosił Ewangelię miłości.