UrszulaM.Łebkowska
„Tak się w mej duszy mienią Twoje oczy...”
Wizja kobiety w dyptyku Tadeusza Micińskiego Palmy - Stryga
Męski podmiot liryczny patrzyw oczy kobiety. Dostrzega wnich całe uniwersum,krajobrazy wewnętrzne, zmienne, niejed nokrotnie przeciwstawne względem siebie.Stwarza dwoistą wizję kobiety - z jednej strony wcieleniadoskonałości,idealnego pięk
na,zdrugiej splugawionego uosobienia grzechu, zbrodni, najbar
dziej pierwotnego zła.Kobieta porywa kugwiazdom lub wciąga wpiekielną otchłań. Bez względu jednak na to,jakjest widziana, drzemie w niej władza usidlania, wiązania pętami nieświadomo ści, szalonego, niebezpiecznego zachwytu i rozpaczliwego stra
chu. Jest równocześnie i piękna,iohydna. Ambiwalencja stanowi tym samym dominantę obrazu kobiety.Czytelnikzderzonyzostaje z wizją czystej, pięknej kochanki i zarazemzestrachem przedjej mocą.
Taka właśnie sytuacjama miejsce w dwu sąsiadujących ze sobą wierszach Palmy i Stryga. Zamieszczone w tomie W mro ku gwiazd i należące do cyklu Wpośród raju - stanowią ra
zem swego rodzaju dyptyk. Wpierwszymz wymienionych wier szy oczykobiety to swoista brama do jej wewnętrznego świa
358 Urszula M. Łebkowska
ta1. Spojrzenie wnie inicjuje wędrówkę mężczyzny w głąb kobie cejduszy2.
' O odcieleśniąjącym, epifanijnym charakterze oczu (widzenia) w poezji Mło
dej Polski zob. M. Stała, Między „Zamkiem duszy" a „Domkiem mego ciała".
Doświadczenie ciała i cielesności jako problem i temat poezji Młodej Polski, [w:] tenże, Pejzaż człowieka. Młodopolskie myśli i wyobrażenia o duszy, duchu i ciele, Kraków 1994, s. 223-228, 250.
2 Por. W. Gutowski, Wstęp do T. Miciński, Wybór poezji, wstęp i oprać.
W. Gutowski, Kraków 1999, s. 52. Teksty Tadeusza Micińskiego cytuję według tego wydania; w nawiasie podaję numery stron.
3 Por. E. Kuźma, Oksymoron jako gest semantyczny w twórczości Tadeusza Micińskiego, [w:] Studia o Tadeuszu Micińskim, pod red. M. Podrazy- -Kwiatkowskiej, Kraków 1979, s. 216-217.
Widzę w Twych oczach ciemne morza tonie i szafir nieba, co się w nich przegląda - rozkosz otchłani, która śmiercią zionie - ciszę bezmiarów - których się pożąda.
Lub mi się zdaje, że to leśne głusze w podzwrotnikowym słońcu gorejące - a w głębi zimne; strojne w pióropusze tęczowych kwiatów, a od lian ginące.
(s. 173)
Kobiece oczy potraktowane zostają jako lustro świata. Świat od
bijający się w nich uruchamiarównocześniezwierciadlanyobraz w dalszychwidzeniach mężczyzny.3 Ponadto,skoro oczy testano wiąodbicie niezmierzonego błękitu morza i nieba, to nacisknależy zapewnepołożyć na wrażenie samejnieskończoności.Podzwrot
nikowy krajobraz, skwarny dzień,bezchmurneniebo - całypejzaż zdominowany został bowiem przezwrażenie bezkresnej pustki.
Świadczą o tym określenia: „morza tonie,”„otchłań”, „cisza bez miarów”. Taki sam wydźwięk semantyczny mająwyrażenia„leśne głusze” czy „puste roztocza” w strofie trzeciej:
,Tak się w mej duszy mienią Twoje oczy.. 359
Tak się w mej duszy mienią Twoje oczy, że nic trwałego w nich, prócz tajemnicy.
I próżno pytam, czy mnie do świątnicy ten sfinks prowadzi, czy pustych roztoczy, gdzie palmy więdną na słonecznym skwarze i tak do rajów podobne - miraże.
Pierwszy wers tej strofy wyraźnie sugeruje, że każde spojrzenie w kobiece oczy, odczytanieichznaczeń,wędrówka przez krajobra
zywewnętrzne zdominowana jestprzezsamegomężczyznę,awła ściwieprzez sposób, w jakipatrzy na kobietę. Wnioski takie można by poprowadzić jeszcze dalej. Kobiety jako takiej niemamianowi cie w tymwierszu. Jest tylkokrajobraz wewnętrzny - stanowiący potencjalną wizjęjej duszy, ale przecież wizję stworzoną wyłącznie przez mężczyznę.Bez męskiego podmiotu twórczegoniebyłobyani kobiety, ani jej duszy.
Taka dominacjamężczyznynad istnieniem kobiety jeszcze bar
dziej bezpośredniodochodzi dogłosu w wierszu oincipicie Kiedy w rajskim dziwnymśnie'.
Kiedy w rajskim dziwnym śnie, kołysany szeptem tulipanów, w mgły srebrzyste przyoblokłem Cię [...]
szafirową w ogniach różę wydałem z mojego łona [...]
ach, ujrzałem Cię:
przeze mnie wyśnioną, przeze mnie na wiek potępioną.
(s. 91-92)
Kobietapojmowanajako wyśniony, wykreowany ideał podmiotu - mężczyzny, jest całkowicie od niegozależna, co najbardziej może widoczne wdwóchostatnich wersach cytowanej zwrotki. Kontrast między określeniami„wyśniona”i„potępiona” nasuwa skojarzenie
360 Urszula M. Łebkowska
z ambiWalencjami w widzeniuprzez podmiotkobiecejpostaci obec
nymi w analizowanym tu dyptyku. Kochanka staje się nie tyle samodzielnym istnieniem, ile raczej wyrazem dążeń mężczyzny do uzyskania całkowitej pełni bez pomocy sił absolutu.4 Mężczyzna wydaje zeswegołonazaczątekistnieniakochanki - szafirową różę.
Tym samympowtórzonazostaje niemalże dosłownie rolaAdama wstworzeniukobiety, to nie Bóg jednak wyjmujeżebro, lecz sam podmiot świadomie i niezależnie dokonuje aktu stworzenia. Męż
czyznauzurpuje sobie nietylko boską twórczą moc, alerównież przywłaszcza sobie kobiecą zdolność stwarzania nowego życia5. Zupełnazależnośćkochanki od mężczyzny,ponownie występują cego w roli stwórcy, widoczna jest również w wierszu zaczyna jącymsię od słów Magia mej duszy. Strofarozpoczynająca utwór stanowi swoiste wyjaśnienie sytuacji lirycznej. Czytelnikjuż w pierwszych słowach zostaje powiadomiony, że znajduje się w świecie kreacji,świecie przenikniętym tajemnicą:
4 O konflikcie Boga i podmiotu, a także o kreacyjności podmiotu stwa
rzającego postać kochanki zob. W. Gutowski, Nagie dusze i maski. (O mło
dopolskich mitach miłości), Kraków 1992, s. 213-214.
5 O przypisywaniu mężczyźnie-Bogu i mężczyźnie-Adamowi naturalnej kreatywności, zdolności rozrodczej kobiety zob. E. Fromm, Męskie stworzenie świata, [w:] tenże, Miłość, płeć i matriarchat, przekł. B. Radomska, G. Sowiński, wyd. 2 popr., Poznań 1999, s. 57-82.
Magia mej duszy niechaj Cię wywoła z zarzewia komet czy z mroku przepaści -
(s. 100)
Natychmiastujawnia się wspomniana tajemniczość lirycznego „ty”. Nie wiadomo, skąd ma przyjść wyśniony ideał. Uwidoczniona w zestawieniu„komet” i„przepaści” opozycja góra-dół uzmysła
wia dwiekontrastująceze sobą możliwościpochodzenia: ognisto- -niebiańskie i mroczno-chtoniczne. Kobieta umiejscowiona jest tym
„Tak się w mej duszy mienią Twoje oczy...” 361
samym wdwuprzeciwstawnych przestrzeniach:wzniosłego sacrum iwchłaniającego, groźnego profanum.
Analogicznaambiwalencja tkwi u podstaw opisu kobiety w wierszu Palmy. Dwa początkowe wersy utworu toobrazdwuot chłani (morza i nieba) usytuowanych na przeciwstawnych krańcach linii wertykalnej. Próba wniknięciaw czeluście, rozpoznania ich znaczeń nie może zostać uwieńczona sukcesem,ponieważ podsta
wowądominantą owego świata głębin jest fascynująca, nieprzenik niona tajemnica iniepoznawalność6.Także migotliwość krajobrazu udaremnia jego odczytanie.7 Przestrzenie tego świata nieustannie sięzmieniają,niema w nichprawie zupełnie stabilnych elementów.
Tajemnica zatem stanowi jedyny stały, niepodważalny komponent tegouniwersum.W krajobrazie -na pozórpogodnym -pustka i ot chłańniosą zesobą wizję zagłady;pożądanie skierowane na postać kobiecą i potencjalna rozkosz równoznaczne są ześmiercią, ale za razem są teżrównoznaczne ze wspomnianą tajemnicą.8Tylko po zornie przyjazne jestprzedstawienie słonecznego skwaru czy wizja gorejących lasów. Zjednej strony bowiem pejzaż ten sprawia wra żeniepochłanianego przez płomienie, z drugiej przeniknięty jest wewnętrznym, niepokojącym chłodem, o czym świadczą słowa:
„a w głębi zimne”.9 Dodatkowoelement niepokoju wnosi pojawie
6 O symbolice otchłani jako przestrzeni tego, co niepoznawalne zob. Μ. Pod
raza-Kwiatkowska, Pustka - Otchłań - Pełnia. (Ze studiów nad młodopol
ską symboliką inercji i odrodzenia), [w:] Młodopolski świat wyobraźni, pod red.
tejże, Kraków 1977, s. 66. O symbolice wody jako krajobrazu wewnętrznego i głębin jako tego, co nieświadome zob. A. Czabanowska-Wróbel, Wyob
raźnia akwatyczna w poezji Młodej Polski, „Pamiętnik Literacki” 1983, z. 3, s. 104-115.
7 O zmienności widzenia krajobrazu, dającej poczucie obłędnego ruchu zob.
E. Balcerzan, Oprócz głosu. Szkice krytycznoliterackie, Warszawa 1971, s. 73-74.
8 Zob. Μ. Podraza-Kwiatkowska, Symbolizm i symbolika w poezji Młodej Polski, wyd. 3 popr., Kraków 2001, s. 171.
9 Podobne kontrastowe zestawienie pojawia się w wierszu Wyspa Gorgon.
362 Urszula Μ. Łebkowska
nie sięw drugiejstrofie - skonstruowanegoparalelniew stosunku do poprzedniego - dopowiedzenia: „a od lian ginące”. Miłośćdo kobietystaje siętym samymprzytłaczającym, wciągającym wię zieniem, nierozerwalnymi pętami. Niemożność odkrycia sensów przestrzeni wewnętrznej hiperbolizowana jest nie tylko przez zmienność kolejnych kontrastowych wizji krajobrazu, lecz również przez pojawienie się postacisfinksa. Jestonmianowicie wcieleniem zagadki,stoi na straży znaczeń pozostających poza ludzkim pozna niem. Wydajesię,że wykorzystać tu możnajeszcze inny wykładnik znaczenia symbolicznej postaci sfinksa. Bywa on utożsamiany z najgłębszątajemnicą aktu erotycznego, ale aktu niosącego śmierć.10 11Tagroźba śmierci stanowi swoistą zapowiedź drugiej części dyptyku, wiersza zatytułowanego Stryga. Taką zapowiedź możnarównieżdostrzec we wcześniejszej frazie „palmywiędną”. Cały pejzaż okazujesię przeniknięty sygnałami umierania - z zew
nątrzniewidocznym, a od wewnątrz wszystko wyniszczającym, powolnymprocesem.
Obecność ognia mianowicie nie wyklucza jednak przenikliwego chłodu - śniegu, zimnego wiatru, mroźnej nocy. Wydaje się zatem, że świat kobiety- -Gorgony, to świat pochłaniany przez płomienie, ona sama jednak, pozostając lodowato zimna, wciąga mężczyznę w otchłań mrozu.
10 O symbolicznych znaczeniach sfinksa zob. Μ. Podraza-Kwiatkowska, Symbolizm i symbolika..., s. 132-136.
11 Por. Słownik języka polskiego, pod red. J. Karłowicza, A. Kryńskie
Poprzednieobrazy widziane w oczach kobiety były tylko ułudą, kojarzącą się jednoznacznie ze zjawiskiem fatamorgany, ujawniającą się przede wszystkim w ostatnim słowie- „miraż” - pointującym utwórPalmy. W drugim wierszu dyptyku podmiotnie dostrzega już w postaci kobiecej piękna, czy pociągającegoniebez pieczeństwa, leczodnajduje rozwikłanie zagadki. Już sam tytułje podsuwa. „Stryga” (strzyga) tomianowicie człowieko dwóch du
szach,zktórych jednątylko można ochrzcić, druga natomiast sta nowi wcielenie zła." Nie pojawia się zatemwutworzeStrygażaden
,Tak się w mej duszy mienią Twoje oczy...’ 363
wyrazsugerującyfascynującątajemnicę, jak to się działo wprzy padku Palm. Tu zamiast wody żywejwidać wodę martwą, zamiast morza „zdradliwe sadzawki” i zgniliznę, które zdająsięsymbolizo wać groźną nieświadomość, świat nawskroś niemoralny.12Zmienia się równocześniewizja przestrzeniprzynależnejkobiecie. Utwór, opartynastrukturze paralelnej w stosunku do Palm,stanowiący do pewnego stopnia jego składniowe odbicie, wykorzystuje kontras tujący sposób obrazowania:
go, W. Niedżwiedzkiego, Warszawa 1915, t. 6, s. 481; na takie znaczenie słowa „stryga” (strzyga) zwróciła mi uwagę A. Czabanowska-Wróbel.
12 O symbolice bagien, moczarów por. W. Gutowski, Nagie dusze i maski..., s. 48. Opozycje tkwiące pomiędzy sakralną i demoniczną, zmysłową sferą kobiecości uwidaczniającą się w tych skontrastowanych pejzażach wodnych analizuje A. Czabanowska-Wróbel, Wyobraźnia akwatyczna..., s. 114.
O wciągającej otchłani symbolizującej kobiecą (bądź rozmnażającej się natury) zaborczość zob. J. Prokop, Żywioł wyzwolony. Studium o poezji Tadeusza Micińskiego, Kraków 1978, s. 211.
Widzę w Twych oczach zdradliwe sadzawki, kożuchem zgniłych lśniące nenufarów, potworne śmigi kręcących się żarów, roślin krwiożerczych wężowate drgawki.
(s. 173-174)
Próżnoszukać tu widoku morza opisywanego przy pomocy czys
tych barw,czy sygnałów podziwudlarozległego horyzontu. Męski podmiot liryczny kieruje wzrok na szczegóły.Perspektywa zawęża się, aspojrzenie zostaje skupione na przytłaczającymwidoku gni- jącychroślin. Obrazowanie wykorzystuje więc elementy natury wyraźnienacechowaneujemnie.Podobnie jak w przypadku wiersza Palmypojawia się tuwizjaotchłani, lecz tym razem otchłańoglą danajest nie z poczuciem pożądaniai niepokoju, aleprzerażenia i obrzydzenia. Wrażenie to potęguje instrumentacja głoskowa (w postaci nagromadzenia głoski „r”) podsuwającaskojarzenie
364 Urszula M. Łebkowska
zgwałtownością i drapieżnością. Tu kobietawidziana jest przede wszystkimjako chłonąca, drgającażarłocznością pułapka.
Strach przed kobiecym hipnotycznym medium gnijącej natury nie jestzjawiskiem odosobnionym wpoezji TadeuszaMicińskiego.
Wybija się na planpierwszy chociażby w wierszuzatytułowanym Wyspa Gorgon,wktórympodmiot liryczny (ujmowanytym razem przy wykorzystaniu rodzaju żeńskiego) ujawnia się jako okrutna, niezgłębiona siłaerotyczna. Znów pojawiają siędwacałkowicie kontrastujące ze sobąobrazy, w których umieszczana jest postać kobieca:
Wonny srebrzysty kwiat orchidei - miłość zbłąkana w czarnej zawiei - skrzydła rozpuścił nad nią krwawy sęp - biedna królewna, gnijąca wśród kęp!...
(s. 185)
Procesrozkładupochłania wszystko. Kwiat - ciało - bielustępuje miejsca zupełnie innemu kręgowisemantycznemu,kręgowiciała - trupa - ciemności.13To właśnie proces gnicia okazuje się podsta wowym wyznacznikiem erotycznegodoznania, a kobieta staje się władczynią przestrzeni rozkładu. Hamuje odrodzenie, nie dopusz cza do odnowy, zatrzymuje twórczeistnienie. Gorgonie - kochance nie przypada żadna siła rozrodcza. Wyposażona zostaje tylko w moc powolnego niszczenia.Każda potencjalna oznakażyciajest pozorem na tlemartwego pejzażu:
13 Por. M. Stała, Między „Zamkiem duszy” a „Domkiem mego ciała"..., s. 261-262.
Tęczami śniegu migoce ten kwiat, ale się rdzawy w nim przesącza jad - w słońca uściskach motyl drga leciuchno, w mroku się jarzy zielonawe próchno.
„Tak się w mej duszy mienią Twoje oczy...” 365
Krajobraz przypisany postaci kobiecej jestprzerażającą,zamkniętą przestrzeniąśmierci:
- Wielu młodzianów legło u mych stóp - mroźny, głęboki zapadał się grób -
Podobnawizja zamkniętej przestrzeni wykorzystana jest rów
nież w analizowanym tu wierszu Stryga. Projektowany pejzaż wewnętrzny kobiety, widzianyw jej oczach, to już nie potencjalna świątynia,ale zhańbiony kościół:
Lub mi się zdaje, że to są wieżyce pohańbionego kościoła, gdzie straszy - i biją pięści w brązową grobnicę
i leży ksiądz martwy w blaskach złotej czaszy.
Efektuwięzienia został spotęgowany przez przywołanie grobu, zamknięciauniemożliwiającegoprzedewszystkimruchwertykalny, wzniesienie się i ucieczkę. Obraz pięści uderzających w ściany owegogrobowca hiperbolizujewrażenie zamknięcia przestrzeni, wrażenie kręgu bez wyjścia. Świątynia - wspomniana w utworze Palmy - tu staje się miejscem skażonym śmiercią, mordem, okrut nym grzechem. Kobiecie jest tym samym przypisana przestrzeń hańby i zarazem obszar, zktórego mężczyzna nie może znaleźć drogiucieczki. Niejako wodpowiedzi na takie zagrożenie ze strony kobiecych oczu - ostatnia zwrotkaprzynosi opis sadystycznego aktu prowadzącego do uwolnienia się spod hipnotyzującego od działywania.14 Niezrozumiała tajemnica drzemiąca w kobiecie staje się bodźcem destrukcji:
14 Por. W. Gutowski, Nagie dusze i maski..., s. 44.
Tak się mienią Twe czary, że kindżałem wydrę dwoje tych wieszczych, a złowrogich oczu - ·
366 Urszula M. Łebkowska
Użycie słowa „czary” sugerujeistnienie pewnej władczej, magicz nej potencji tkwiącej w kobiecym wzroku.Wydawałobysię zatem, że kobietaprzyczyniasię do owego aktu agresji. Męski podmiot widzi w niej niebezpieczeństwo; a innymi słowy: jestona oglądana w taki sposób, iż napawa golękiem. Nadajejej cechy,które zmu
szają go doataku. Kobieta - w oczach widza-mężczyzny - stanowi niezidentyfikowaną siłę budzącą strach.
Zbrodniczy akt okrucieństwa męskiego podmiotu wobec ko biety pojawiasięczęsto w poezji Micińskiego15. Kochanka niejed
nokrotnie staje siętuofiarą zbrodni- zostajezranionalub zabita przez własnego kreatora.I tak ototwórczemu podmiotowi, jakim jest mężczyzna, przypisanazostaje - oprócz samej siły stworzenia
15 W wierszach Micińskiego gwałtowna destrukcja - co oczywiste - oddala, ale równocześnie, na zasadzie paradoksu, stanowi swoiste dopełnienie zbliżenia.
Tak dzieje się na przykład w wierszu rozpoczynającym się od słów Ach, w mo
drzewiowym dworze. Padają tu słowa: „ podejdę w ciemny jar - / — wilkołak!
będę pił twą krew (s. 87). Zbliżenie okazuje się zatem możliwe jedynie przez zranienie. O paradoksie zbliżenia przez zadanie rany zob. P. Próchniak, Zło w poetyckim świecie Tadeusza Micińskiego. O kilku motywach w tomie „ W mro
ku gwiazd", „Zeszyty Naukowe KUL” 1994, nr 3-4, s. 139.
- równieżmoc destrukcji. Nad idealną, wymarzoną kobietą wisi groźba śmierci zadanej z rąk samego stworzyciela:
I szał mnie porwał - i miecz zardzewiony rzuciłem w serce kochanki wyśnionej - i biegłem w puszcze, choć słyszałem jęk.
(Korsarz, s. 108)
W wierszu o incipicieNewady śnieżne zimne szczyty (s. 86) od naleźć można podobny sposób obrazowania jak w dyptyku Palmy - Stryga. W pierwszej strofiemianowicie pejzaż zdominowanyjest przezczyste, chłodne barwy, przez odcienie zieleni,błękitu:
Newady śnieżne zimne szczyty, gdzie orły z wrzaskiem krążą głodne,
„Tak się w mej duszy mienią Twoje oczy...” 367
sosen pachnących malachity, mórz turkusowych szlaki wodne -
Od panoramicznego spojrzeniana krajobraz z oddali prowadzeni jesteśmy w zwrotcedrugiejdo zbliżenia, do szczegółu, jakim jest plama krwi:
- widzę - czerwony mam puginał i krwi na ciele moim plama, gdym ją w uścisku już przeginał ona o śmierć prosiła sama.
Tu ataknastępuje za swoistym przyzwoleniem kochanki, agresja jest naznaczona przez żądanie kobiety. Znów zatem ujawnia się
owa wspomniana już utajonasiła, swoista, zakamuflowanadomi nacja nad mężczyzną, dominacja, która determinujejego destruk cyjnedziałanie.
Destrukcja nie jest jednak ostatecznym ukojeniem napięcia między podmiotem-mężczyzną a oglądaną, analizowaną przez niegokobietą. W wierszu Stryga pojawia się bowiem wizja wyz wolenia zniszczącego aktu okaleczania. Na przekór okrutnej agre
sji następuje zwrot ku perspektywie wieczności i niezniszczalności.
Oczy,a tymsamym i kobieta, wyniesione zostają do rolinieomalże boskiej:
i pod skronią Zbawcy oprawię w przeźroczu, aby się zdało, żem zmartwychwzniósł Hydrę.
Oczy kobiety-potwora urastają do rangi oka opatrzności. Przera żające kobiece monstrum poprzezwywyższający (dodajmy: bluź- nierczy)gest mężczyzny staje się równe Bogu. Tak więc poje
dynczygest męskiego podmiotu umożliwia kochancedotarcie do wyżynwzniosłości. Z jednej strony czyn„zmartwychwzniesienia” wydajesię pozorny, ze względu na pojawienie sięsłów„aby się zdało”, zdrugiej natomiast pojawiasięwyraźnasugestia, żedzięki
368 Urszula M. Łebkowska
czynowi mężczyzny kobieta stanie w obliczuwieczności.Te same bowiem oczy, które w początkowychwersach utworustanowiły bramę dokrajobrazu zgniłych, obumarłych roślin, wostatnich sło
wachwiersza przejąć mają panowanienadwiecznością.Od szcze
gółu przechodzimydo rozległejperspektywy kosmosu. Zamyka się tym samym klamra okalająca całydyptyk. Tak jak na początku wierszaPalmy pojawia się obraz nieba, tak w utworze Stryga mamy do czynienia z wizją rozgwieżdżonegonieboskłonu. Owa rama uzyskana zostałatakżeprzezprzywołanie podobnych wrażeń dostępnych zmysłom. Panuje tubowiemcisza:
I niech urzekną gwiazd mroźnych ten szlak zimowy, łzawiąc bezdźwięcznie: tik-tak-tik-tak...
Obecność czasownika„urzekną” przypomina o niebezpiecznej iniepokojącej sile tkwiącej w kobiecie. Mężczyzna wynosi ją na poziom wieczności, ale to ona wobsesyjnymzaklęciu„tik-tak-tik- -tak”, będącym przecieżsygnałem upływającego czasu,całą wiecz ność może urzec własnym czarem. W tym miejscu nasuwa się skojarzenie z wierszem Anamnezis, w którym kobieta okazuje się cząstką wieczności, to ona przede wszystkim ma świadomość anamnezy, wędrówki dusz, przemian zewnętrznych i ciągłości własnego istnienia. Mężczyzna stopniowo - tak jak padają jego kolejneodpowiedzi - uświadamiasobie sensjejsłów:
I wstecz za się spojrzałem - na czame kurhany, lico widzę przecudne Pani mi nie znanej.
„Czy pamiętasz? jak przy kolumnie Memnona ty mię wziąłeś kapłankę w królewskie ramiona?”
- Ja Cię nie znam. -
„Z dolin Hiamawatu
uniosłeś mię - zapach błękitnego kwiatu”.
- Nie pomnę. -
„A w czarnej Tyrtaryi
tyś mię nawrócił rycerz - do imienia Maryi”.
„Tak się w mej duszy mienią Twoje oczy...” 369
- Nie wiem. -
„I jeszcze - ujrzałeś na balu moje oczy - szafiry - stopione w opalu”.
- I łódź moja płynęła w te zamarzłe morza - dziś dbam więcej o rosę karmicielkę zboża, niżli sny szczęścia.
(s. 192)
Mężczyzna odrzuca kobietę, odrzuca też uczucie wyniszczające, puste, lodowate, gdyż tak zapewne można by wytłumaczyć meta forę „łódź moja płynęła w tezamarzłe morza”. Odrzuca tym sa mym niedościgłe marzenie o miłości szczęśliwej. Określenie „sny szczęścia” to jednak nie tylko synonimiczna nazwa dlaniespełnio nych, nierealnych pragnień,ale również odzwierciedlenie faktu, że istnienieowejkobietyjest tylko sennym marzeniem. Wszelkie jej przemiany wydająsię przecieżzależne od wolimężczyzny.Stałaby się ona- przy takimtoku interpretacji - ponownie wytworem aktu kreacyjnego mężczyzny, wytworem wzbogaconym o cechę nie
śmiertelności. Niemniej oczy te-tak jak kobieceoczy w dyptyku Palmy - Stryga są niepokojącą, azarazem wciągającą otchłanią.
Tkwi w nich moc oczarowania całej wieczności.
Pozostaje jednak ciągłewrażenie,żewszystkie te cechy,nawet moc urzekania czy zniewalania nadaje kobiecie mężczyzna. Za takimwnioskiem przemawia fraza: „Tak sięw mej duszy mienią Twoje oczy”. Wszystkieprzemiany, migotliwość, zmienność pej
zażu (czasownik „mienią”wykorzystanyjestw obu częściach dyp tyku)mają miejscewewnątrz duszy mężczyzny. Staje się on zatem jeśli nie stwórcą kobiety, to bez wątpienia, kreatorem wyrazistej wizjikobiecości. Podmiot kreśli obraz kochanki, by wyraziła swoją dwoistą duszę. Kobieta tkwi w immanentnym świecie mężczyzny, będąc personifikacją równocześnie najgłębszych, najbardziej nie świadomychinstynktów iucieleśnieniemnajlepszej, najświętszej części duszy. Te opozycyjne siły przeplatają się, nadpisują jedna nad drugą niczym palimpsest. Przez słoneczny, pogodny,do pew
370 Urszula M. Łebkowska
nego stopnia nawet radosny obraz kobiety w Palmach przebija przecież bezustannie spodnia warstwa - zagrożenia, niepokoju, niebezpieczeństwa, która w pełni ujawnia się w wierszu Stryga.
Próżnoby tu szukać jednolitej, spójnej wizji kobiecości. Nagroma
dzanieobrazów, czy pejzaży kobiecej duszy uniemożliwia dostrze
żenie kobiety jakotakiej. Jej wizerunekjest niemal zupełniepoz
bawiony elementówdeskrypcji, kreślony portret bezustannie opa
lizuje -dziejesię tak właściwie w całej poezjiMicińskiego. Poja wia się wniej bowiemzarówno kochanka o typie urody anielsko- -niebiańskiej,jak i Meduza o wężowych włosach, przeniknięta zgniliznąi pleśnią.
Właśnie mnogość tych przeciwstawnych wizji powoduje swo
isty zanik przedmiotu opisu. Kobieta, w której przedstawieniach niemal zawsze nieobecna jestcielesność, ujmowana najczęściej (chociażby w wierszach stanowiących przedmiot tej analizy)tylko przypomocy zaimków osobowych,staje sięniedotykalnymuoso bieniem duszy. Dusza tkwirozdartamiędzy niepokojącymiwyży
nami sacrum anapawającymi przerażeniem, chtoniczno-tellurycz- nymi siłamiprofanum, międzyotchłaniami - wody żywej i wody martwej, błękitu nieba i mroźnej, gwiaździstej nocy. Ujrzana po przez wizję kobietyjesttojednakdusza mężczyzny.