• Nie Znaleziono Wyników

Problem artysty w powieści Stanisława Ignacego Witkiewicza "622 upadki Bunga"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Problem artysty w powieści Stanisława Ignacego Witkiewicza "622 upadki Bunga""

Copied!
39
0
0

Pełen tekst

(1)

Bożena Wojnowska

Problem artysty w powieści

Stanisława Ignacego Witkiewicza

"622 upadki Bunga"

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 61/3, 39-76

(2)

BO ŻEN A W OJNOW SKA

PROBLEM ARTYSTY

W POW IEŚCI STANISŁAW A IGNACEGO W ITKIEW ICZA „622 UPAD KI BUNGA”

1

Chronologicznie rzecz biorąc., należał Stanisław Ignacy W itkiew icz do pokolenia p isarzy debiutujących tuż po r. 1905 (Zofia Nałkowska, Juliusz K aden-B androw ski, Rom an Jaw orski). W większości było to pokolenie, które zdążyło ju ż w yciągnąć w nioski ze w strząsu, jakiego doznała fo r­ m acja m odernistyczna pod w pływ em rew olucji la t 1905— 1907. Zarów no w tym pokoleniu jak i w nieco starszym (Miciński) doszło nie ty lko do w ym iany poetyki, ale rów nolegle — do załam ania się podstaw ow ej ideo­ logii w łaściw ej początkow ej fazie m odernizm u. T endencje ekspresjoni- styczne, obecne u nas w tych latach m. in. w twórczości Tadeusza M iciń­ skiego i Tadeusza N alepińskiego oraz u B erenta, W yspiańskiego i Staffa, oznaczały nie ty lko dew aloryzację nastrójow ości i liryzm u, lecz rów nież' gorączkow e poszukiw ania form m ających n a nowo określić sposób po­ w iązania a rty s ty ze zbiorowością oraz sztu k i z całokształtem ekspansji życiowej człowieka; innym i słow y — oznaczały gw ałtow ny odw rót od bezwzględnego estetyzm u i indyw idualizm u lat ubiegłych.

Droga, jak ą poszedł ów estetyzm od sw ych przejaw ów szczytow ych do m om entu, kiedy w związku ze zm ienioną sy tuacją poczynał ju ż tracić rację by tu , je st w ty m czasie wielce znam ienna. P rz y p atrzm y się bliżej poszczególnym przypadkom . Los „C him ery” został po r. 1905 przesą­ dzony całkow icie; M iriam m ilknie i jako poeta, i jako praw odaw ca określonego sm aku artystycznego, i jako teo re ty k sztuki. B eren t sięgnął raz jeszcze (w Ż y w y c h kam ieniach) do p ro b lem aty k i o p a rę la t wcześ­ niejszego Próchna, by po ty m utw orze jako pow ieściopisarz zam ilknąć także. Z a w a rty w ostatniej jego powieści p o stu lat całkow itej autonom ii sztuki oraz autonom ii wszelkich w artości k u ltu ra ln y c h okazał się dla B eren ta — jak widać — po r. 1918 niem ożliw y do podtrzym ania. Z

(3)

na-40 B O Ż E N A W O J N O W S K A

m ienną ew olucję przeszedł Przybyszew ski. N iedaw ny szerm ierz hasła „sztuka dla sz tu k i”, ale zarazem także rzecznik m etafizycznych treści w sztuce, u jaw n ia — n a łam ach „ Z d ro ju ” — ekspresjonistyczne pod­ staw y swojej ideologii. N igdy zresztą dość konsek w entn y „czysty” este- tyzm P rzybyszew skiego p rzekształca się w tym czasie zdecydow anie w program ideowego zaangażow ania i m oralnych celów sztuki, Z form uł określających ów p ro g ram w arto przytoczyć p o stulat brzm iący w kon­ tekście dotychczasow ych poglądów pisarza najb ard ziej bodaj radykalnie: Tu n ie chodzi o fa ta ln ą zasad ę po u r é p a t e r le bourgeois, a le о m e s j а-n i s t y c z а-n ą , jed y а-n ą ii а-n a jw y ż sz ą za sa d ę ek sp resjoа-nizm u: p od а-n ieść sp o łeczeń ­ stw o sw o je n a w y ż sz y szczeb el m i ł o ś c i ą 1.

Pow yższy c y ta t ilu stru je nie tylk o in teresu jącą zm ianę fro n tu w po­ staw ie sam ego a u to ra Conjiteor. W tym sam ym k ieru n k u — n aw ro tu do rom antycznego m esjanizm u, jego etycznych i spiry tualisty czn ych zasad — podążali wcześniej jeszcze (w latach 1905— 1907) tacy w ym ie­ nieni uprzednio pisarze, jak hołd u jący ekspresjonizm ow i w jego w ersji „kom un io nisty czn ej” Tadeusz M iciński i, Tadeusz N alepiński oraz A rtu r Górski, M aria K om ornicka i S tan isław W itkiew icz 2. W zakresie postaw y tw órczej oraz w y suw anych p o stu lató w estety ki oznaczało to — zarów no w ty m p rzy p ad k u jak i w innych, podobnie rep re z en ta ty w n y ch dla okresu — zerw anie z dotychczasow ym akceptow aniem izolacji a rty sty jak o stan u n atu raln eg o . Górę w zięły ten d en cje po dkreślające w tw ó r­ czości wagę czynników kolek ty w n y ch i aktyw istycznych; wzór a rty sty skłóconego ze św iatem m ieszczańskim oraz odm aw iającego udziału w szeroko p o jęty m życiu zajęła koncepcja indyw idualności tw órczej będącej em anacją zbiorowości i realizującej się przez służbę dla niej.

J a k n a tle naszkicow anego tu przełom u w yglądała ówczesna postaw a ideow a i tw órcza W itkacego? Odpowiedź, jak ą przynosi p ierw sza nap i­ san a w tym w łaśnie czasie powieść pisarza, jest w ty m kontekście dość zaskakująca. W okresie, kiedy załam aniu ulega m łodopolski estetyzm i kiedy zostaje przezw yciężony zarów no w ten d en cjach ekspresjonistycz- n y ch jak i w an tym odernistycznej saty rze obyczajowej (Boy, Now a­ czyński) oraz w płaszczyźnie dysk u sji i polem ik literackich (Brzozowski),

1 S. P r z y b y s z e w s k i w liś c ie do J. H u lew icza z 18 V 1918. W: L is t y . T. 3. Z ebrał i p rzyp isam i op atrzył S. H e 1 s iz t y ń s к i. W rocław 1954, s. 68.

2 W arto zw rócić u w agę, że w ram ach g lob aln ej stru k tu ry św iatop ogląd u m o­ d ern istyczn ego rozw ijan a p rzez w y m ie n io n y c h pisarzy sp ecy ficzn a utopia m o ra l- n o -sp o łeczn a , w y w o d zą ca się z p o szu k iw a ń now ej w sp ó ln o ty opartej na czynniku „ m iło ści” (pojm ow anym n iek ied y ja k o nad rzęd n y sp raw ca diziejów), m oże być u w a ża n a za jed n ą ,z p o d sta w o w y ch op ozycji dla W itk iew iczo w sk ieg o in d y w id u a ­ lizm u oraz zw ią za n y ch z nim p ó źn iejszy ch fo rm u ł k atastroficzn ych .

(4)

W itkacy pozostaje nadal p rzy centralnej problem atyce pierw szej fazy m odernizm u. Pozostaje, lecz czyni zarazem istotny w yłom w sposobie jej ujęcia. Ironia, elem enty parodii i groteski — oto chw yty, dzięki k tó ­ rym tem at sam ookreślenia się arty sty , konkretyzu jący w spom nianą p ro ­ blem atykę, jaw i się w niejednoznacznym św ietle n i to autorskiego d y ­ stansu, ni to identyfikacji. O ile m ożna się zasadnie spierać, czy B erent w Próchnie w ystępow ał z k ry ty k ą typow ych postaw epoki w cielonych w prezentow ane postacie tw órców , czy też je aprobow ał, powieść W it­ kiew icza nie nastręcza wątpliwości, że m am y w niej do czynienia z w e­ w n ętrzną polem iką, tak ą jednak, k tó ra nie dopuszcza rozw iązań w y ­ kraczających poza możliwości, jakie wyznaczał zasięg dyskutow anego wzorca. G roteska, będąca tu w yrazem świadomości pisarza, nie pełni fu n k cji satyrycznych w stosunku do przejaw ów m odernistycznego m itu arty sty , lecz jest, podobnie jak w opow iadaniach R om ana Jaw orskiego z tom u H istorie m aniaków , sym ptom em zakłopotania i niepokoju z po­ wodu niem ożności w yjścia poza reguły, jakie u stalił ów m it, p rzy jed ­ noczesnym przekonaniu, że cechuje je w znacznym stopniu w yjało w ienie ku ltu raln e. P rogram ow y estetyzm , dom inow anie sztuki n ad życiem, wyłącznie arty sto w sk a postaw a wobec rzeczyw istości — oto k o nk retn e, najbardziej znam ienne cechy aktualizujące w spom niany wzorzec m o­ derny, poddaw any w powieści n ieustannej w eryfikacji.

J a k się już rzekło, om aw ianą powieść pisał W itkacy w latach 1909— 1911. Z w ejrzen ia w zachow any rękopis 3 w ynika niezbicie, że przygo­

3 P rzech o w y w a n y w zbiorach O ssolineum autograf p o w ieści to p otężn e 3 tom y'

in folio, opraw ione i zaw ierające ponad 1000 kart zapisanych jed n ostron n ie. K arty

nu m erow an e są ręk ą sam ego autora (num eracja n ieciągła), oprócz teg o m ają ta k ż e p óźn iejszą nu m erację ciągłą, dodaną praw dopodobnie przez b ib liotek arza. T ek st posiada ponadto parę w k le je k m n iejszego form atu, a w y g lą d ich św iad czy o ty m , że n ie p o w sta ły rów n ocześn ie z tek stem głównym ., p raw d op od obn ie w cześn iej. Z aw ierają one parodie u tw orów kilku w y stęp u ją cy ch w p o w ieści postaci. K a rty zapisane są atram en tem w paru odcieniach, w id oczn e są tak że ślad y liczn y ch p o ­ p raw ek , sk reśleń i u zu p ełnień, poczynione p rzez autora za p ew n e znacznie później n ieb iesk im ołów k iem . Ten sam n ieb iesk i o łó w ek sy g n o w a ł p rzedm ow ę n a zw isk iem G enezyp K apen oraz p o sta w ił obok datę: 1919. K arta ty tu ło w a , dodana rów nież p óźniej, w y g lą d a , jak n astęp u je: „622 u p a d k i Bunga / c z y l i / D e m o n ic z n a k o ­

bieta / P r z e d m o w a ! C zęść I — Z y c ie i d i a l e k t y k a l R ozdział 1 = R o z m o w y i s t o t ­ ne / R ozdział 2 = H istoria nie zn aczn ego u p a d k u / R ozdział 3 — Bal w p ałacu B ir n a m i je g o s k u t k i / Część II — D em o n ic z n a k o b ie t a / R ozdział 1 = P a n i A k n e /

R ozdział 2 = W i e l k a Miłość (p r ze z w ie l k ie W i w i e l k i e M) / R ozdział 3 = M a r m e -

lada / Część III — Z a późno! / R ozdział 1 = W p o s z u k iw a n iu m a s k i ! R ozdział 2 = M aska, k tó r a sp a d a z a pó źn o / Z akoiiczenie / G enezyp K apen / 1911 / P r z e d m o w a /

M otto: / G łębia ziew a na p ow ierzchni, a p ow ierzch n ia okazuje się d n em g łę b i”. N a k. 2, zapisanej tym sam ym atram en tem co poprzednia, zn ajd u je się zap o­ w ied zian a P r z e d m o w a . Ze w zg lęd u na jej iron iczn y i parod yjn y charakter, o d p

(5)

o-42 B O Ż E N A W O J N O W S K A

tow ał ją ostatecznie do d ru k u około r. 1919 i zam ierzał w ydać pod p seu ­ d onim em G enezyp K apen. Sens tego pseudonim u rozszyfrow ał pisarz w iele lat później w N ienasyceniu, w y jaśn iając genezę im ienia i nazw iska głównego b ohatera, G enezypa K apena: „je ne »z ip e « q u ’à peine” 4. D la­ czego powieść pozostała w końcu nie w yd an a — nie w iem y. W spom inał o niej W itkiew icz w przedm ow ie do Pożegnania jesieni, gdzie poinfor­ m ow ał czytelników , że napisał był jeszcze przed w ojną u tw ó r powieścio­ wy, k tó ry jed n a k ze w zględów od niego niezależnych nie mógł ukazać się w d r u k u 5. O jak ie to w zględy chodziło, m ożem y się jed yn ie do­ m yślać.

W każdym razie w iem y, że ju ż od chw ili ukończenia u tw o ru znaj­ dow ał się W itkacy w ro zterce co do jego w alorów , nie mógł także zdecydow ać się, czy pow inien powieść w ydać. Bliższych szczegółów

w ła d a ją c y ch a ra k tero w i ty tu łu oraz m o tta , w a r to ją tu p rzytoczyć w całości: „M oże to n ie w y p a d a p isać p rzed m ow y do sw ej w ła sn ej k sią żk i treści b e le tr y sty c z ­ n ej, ale trudno. O pisać k o b ie tę »od środka« jest n ie sposób. N a tym za ła m u ją się n a jw ię k s z e ty ta n y litera tu r y . K o b ietę »od środka« opisać m oże ty lk o kobieta. R zecz d ziw n a — n igd y teg o rnie rob i. Jed yn ą próbą w ty m k ieru n k u , ja k k o lw iek n iezu p ełn ie doprow adzaną do końca, są g en ia ln e p o w ieści n ie d ocenionej, jak sąd zę, u nas Z o fii R ygier-N ałk ow isk iej. Poza nią p iszące p an ie oddają s ię su b te l­ n ym om am ien iom sieb ie i in n y ch . B y n a jm n iej n ie znaczy to, że k ob ieta jest p o­ tw o rem , k tórego nik t zd em ask ow ać n ie m oże. P ra w d ziw a k o b ieta n ie jest zła ani dobra, jest k o b ietą — to w y sta rcza , a w in n i s ą z a w sz e ty lk o i jed y n ie m ężczyźn i.

D alej: ła tw o jest p o b y w szy na św ie c ie ciągać sw o ich b oh aterów po w sz y stk ic h P aryżach i L o n d y n a ch czy n a w et p u szcza ch Indii i A u stra lii, zależnie od szero ­ k o śc i pola sw o ich ek sp loracji. M uszę zazn aczyć, że program ow o trzym ałem się sk rom n ej p od górsk iej o k o licy , z w y ją tk ie m dw óch m a ły ch w y c ie c z e k , i to w gra ­ n ica ch starej E uropy. U w a ża m b o w iem , godząc się ze zn ak om itym k olegą m oim , S ten d h a lem , że n ie n a leży obarczać rom an su opisam i. P ew n a m on oton ia w o p isy ­ w a n iu dnia codziennego: zasn ął, w sta ł, poszed ł, sta ło się z nim coś okropnego, w ró cił, znow u zasn ął (lub te ż n ie m ógł zasnąć), rów nież jest p r o g r a m o w a .

D alej: u n ik a łem sta ra n n ie k w e stii n arod ow ych i sp ołeczn ych , czyli że p o w ieść m o ja jest b ez tzw . »tła«*.

J e ż e li k sią żk a ta skróci np. kom uś nudną i m ęczącą podróż lub c h w ile leże n ia w łóżk u w ch o ro b ie alb o da m om en t w y p o czy n k u po za jęcia ch dnia cod zien n ego lu b w a żn y ch w y p a d k a ch , cel jej b ęd zie sp ełn ion y. / G e n e z y p K a p e n / 1919” .

„[Przypis:]* Sądzę, że trzeb a czasem odpocząć. Jed y n y m tłe m jest le k k o n a ­ sz k ic o w a n y pejzaż, a d ą ży łem ty lk o do tego, a b y ukazać p otw orn ość lu d zk ich p rzeżyć na t l e p ięk n o ści n a tu r y ”.

K a rta n astęp n a, d a w n iejsza niż d w ie poprzed n ie, w y g lą d a następująco: „,C zęść I — Z y c i e i d i a l e k t y k a / R ozd ział 1 / R o z m o w y i s to t n e / G en ezyp K apen / 1910 [pod spodem w id oczn e: 1909] / M otto: G łęb ia ziew a na p ow ierzch n i, a p ow ierzch n ia o k a z u je się dnem g łę b i”. D a lej n a stęp u je tek st sch a ra k tery zo w a n y uprzednio.

4 Zob. S. I. W i t k i e w i c z , N ie n a s y c e n ie . P o w i e ś ć . T. 1. W arszaw a 1957,

s. 188.

(6)

dostarcza pochodząca z tego okresu korespondencja pisarza. W p a ru k a rtk a ch pisanych do ojca w czasie pracy nad powieścią czytam y m. in.;

N ajdroższy T ato, dziś list napiszę w ieczór. W alę m oją p o w ieść dniem i nocą D ziś ipisałem od 11 do 5-tej z rana bez przerw y. C ałuję bardzo, S t a ś 6. Ton podobnego zapału odnajdujem y w listach pisanych do Rom ana Jaw orskiego:

N ap isałem przeszło 800 stron, a teraz in ten sy w n ie m alu ję, ażeby w r e sz c ie p op raw ić sw e stan ow isk o w św iecie i m oim w sza w y m w rogom zam knąć m or­ dy 7.

Nieco później zapał ten stygnie jedn ak i górę bierze kry ty czn a sam o­ ocena:

P o w ieść sw ą ukończyłem , lecz w id zę teraz, że n ie nadaje się do druku. M oże ją jeszcze przerobię. A le z literaturą sk o ń czy łem i p rzyrzek am P an u n igd y do niej n ie w rócić. M oże się Pan przeto n ie ob aw iać m ej k on k u ren cji n a tym polu 8.

A jed n ak wiadomo skądinąd, że mimo w szystko czynił W itkacy s ta ­ rania, by powieść tę wydać. „Niech P an i sobie w yobrazi” — czytam y w liście do H eleny Czerwij owskiej ze stycznia roku następnego —

że n ap isałem p o w ieść (przeszło 1000 k artek koncep tow ego papieru). Chcę ją w y d a ć po opracow aniu szczegółow ym pod p seu d on im em Tom/asz B łu zd en i d e ­ d y k o w a ć ją m em u bratu Ignacem u i p. B o r k o w s k ie j9.

Nieco więcej świadom ości na ten tem at dostarcza k ró tk i frag m en t późniejszego o pół roku listu S tanisław a W itkiew icza do syna, fragm ent, z którego w ynika, że W itkacy — za nam ow ą Tadeusza M icińskiego — rozw ażał możliwość porozum ienia się w spraw ie w ydania powieści z ówczesnym red ak to rem „ K ry ty k i”, W ilhelm em Feldm anem . S tanisław W itkiew icz stanow czo jednak odradzał synow i zaprezentow anie u tw o ru szerszej publiczności, uważając., że jest on zbyt osobisty, by mógł ukazać

6 S. I. W i t k i e w i c z do S. W itkiew icza, k artka p ocztow a z 12 V II 1910. F ragm en t innej, p óźn iejszej, z 21 VII 1910; „Sk oń czyłem rozd ział I-sz y i w a lę dalej I l-g ą część. C ałuję b., S t a ś ” (A rchiw um M uzeum T atrzańskiego w Z akopanem , rkps n ie sygnow any).

7 S. I. W i t k i e w i c z w liście do R. Jaw orsk iego (lato 1910). W: L i s t y n i e ­

m i e c k i e W itk a c e g o do R o m a n a i S tefa n ii J a w o rsk ic h . „T w órczość” 1959, nr 10,

s. 99. W liśc ie tym czy ta m y jeszcze; „P ragn ąłb ym ch ętn ie m óc się z P an em sp o t­ kać, by P anu d ow ieść, że n ie tracę czasu i p rzecież coś stw o rzy łem . P isa łem całe lato, a w pracy tej dużą radość spraw iała m i pani S[ołsk a], której w szy stk o c z y ­ ta łe m ”.

8 I b i d e m , s. 100 (list z [23 X 1910]).

3 S. I. W i t k i e w i c z w liśc ie do H. C zerw ij ow sk iej z [29 11911]. W: S. W i t ­ k i e w i c z , L i s t y do syna. O pracow ały B. D a n e k - W o j n o w s k a i A. M i - c i ń s k a . W arszaw a 1969, s. 425.

(7)

44 B O Ż E N A W O J N O W S K A

się w druk u. Ze słów listu m ożna wnosić, że podobnego zdania b y ł rów ­ nież W itkacy 10.

Z ap am iętajm y tę zm ianę nastrojów . Z anim w szakże w yciągniem y z niej w nioski, w ypadnie p rzy jrze ć się bliżej samej powieści.

Dla czytelnika, k tó rem u nieobce są koleje życia jej a u to ra w latach poprzedzających p ierw szą w ojnę św iatow ą, nie ulega w ątpliw ości — je st to pow ieść autobiograficzna. N a cechę tę nie w skazuje bezpośrednio żaden elem ent k o n stru k c y jn y utw o ru. N a rra c ja prow adzona je st w trz e ­ ciej osobie — przez n a rr a to r a nie skonkretyzow anego jako postać fik­ cy jn a i rep rezen tu jąceg o stan o w isk o oraz p u n k t w idzenia au to ra. A uto­ biograf izm pow ieści u ch w y tn y je st dopiero przez zestaw ienie fab u ły oraz sfe ry św iata przedstaw ionego z kolejam i i dośw iadczeniam i życiow ym i W itkiew icza, znanym i s k ą d in ą d 11.

Z anim jed n a k w skażem y n a znam iona, k tó re decyd ują o tym , że jest to u tw ó r au tobiograficzny — zw róćm y uw agę, z jakiego rodzaju a u to - biografizm em m am y w ty m w y padku do czynienia. Otóż należy pod­ kreślić, że w spom niana cecha g atu n k o w a nie je st tu rów noznaczna z w pi­ syw aniem w powieść luźno ze sobą pow iązanych, au ten ty czny ch szcze­ gółów, k tó re w tym w łaśnie au ten ty czn y m ch arak terze okazyw ałyby się następ nie, z p u n k tu w idzenia zam ierzonego p rzez p isarza sensu u tw o ru , elem entam i ubocznym i, niew alen tn y m i. Tak rozum iany autobiografizm był w łaściw y w ielu utw o rom m łodopolskim , dość w ym ienić — spośród przykładów bardziej znanych — try lo g ię Żerom skiego W alka z szatanem czy powieści Przybyszew skiego, z licznym i echam i dośw iadczeń osobi­ stych pisarza. W przyp ad k ach w ym ienionych a u to r w yzyskiw ał w p raw ­ dzie n iektóre w y d arzen ia z życia w łasnego lu b osób m u znanych, czynił ta k jed n a k dla celów innych niż k o n struo w an ie fab u ły n a wzór swojej biografii po to, by dokonać zabiegu jej powieściowej in te rp re ta c ji. Cho­ dziło bądź o p rzek azan ie pew ny ch ideow ych postulatów pod adresem odbiorcy (Żeromski), bądź też o danie w yrazu określonym przekonaniom św iatopoglądow ym (Przybyszew ski). W ty m ostatnim p rzy p ad k u pow ieść zw racała w praw dzie uw agę czytelnika w stro n ę osoby autora, czyniła

10 A oto od n ośn y fra g m en t (S. W i t k i e w i c z , op. cit., s . 501, list z 5 V II 1911): „Co do p rop ozycji M itas a [T. M icińskiego] — jest ona b ezsen so w n a i n a j­ słu szn iej w św ie c ie na n ią się zap atru jesz. P o w ieść T w oja m a rzeczy w iste za lety litera ck ie, a le je st stra szn ie osob ista i w tym istanie dru k ow an a b yć nie m oże. F eld m a n zaś n ie m oże b y ć w tym w y p a d k u żadnym k ry teriu m ”.

11 Do m a teria łó w , k tóre dostarczają o d p o w ied n ich w ty m z a k resie in fo rm a cji, należą: lis ty S. W itk iew icza do syna, obejm lujące w całości la ta 11900— 1915 (pozy- cji 515), 29 lis tó w S. I. W itk iew icza do H. C zerw ij ow sk iej z la t 1911— 1913 oraz n ie w ie lk i p a m iętn ik C zerw ij o w sk iej od n oszący się do okresu 1908— 1911 (pam iętnik ten w raz z lista m i został częściow o w y k o r z y sta n y w : S. W i t k i e w i c z , op. cit.).

(8)

to jed n a k w ten sposób, że właściwe, zgodne z założeniem rozum ienie utw o ru w ym agało skierow ania uw agi przede w szystkim ku sferze postaw i w artości reprezen tow an ych przez pisarza, nie zaś ku określonym w y­ darzeniom z jego życia potocznego 12.

Inaczej jest w przy p adku powieści W itkiewicza. Tutaj autobiograf izm organizuje całość zamierzonego znaczenia. Nie tylk o dlatego, że w ięk­ szość elem entów fabuły i św iata przedstaw ionego d a je się odnieść z d u ­ żym praw dopodobieństw em do takich czy innych w ydarzeń oraz oko­ liczności zw iązanych z życiem ówczesnego adepta m alarstw a i stu d e n ta krakow skiej akadem ii sztuk pięknych. W łaściw y c h a ra k te r auto bio gra- fizm u u jaw n ia się w tym przede w szystkim , że powieść zaw iera św ia­ dom ie przez pisarza skonstruow any zarys biografii przypisanej głów­ nem u bohaterow i i posiadającej cechy, któ re pozw alają stw ierdzić, że w skazuje n a au ten ty czn y i spójny frag m en t biografii a u to ra realnego. Równocześnie, co dla nas ważne, owa p rzetransp on ow an a w u tw ó r a u to ­ biografia odznacza się tym jeszcze, że odzw ierciedla jak gdyby pośrednio krąg w artości afirm ow anych przez W itkiew icza — tw ó rcę pow ieści i przedm iot zarazem oddziaływ ania określonych w zorów i w yobrażeń k u lturo w y ch epoki: czyni bowiem widocznym i owe w zory i w artości sposób, w jak i dokonał pisarz powieściowej in te rp re ta c ji swoich fa k ­ tycznych kolei życiowych.

Po tych uw agach w róćm y do uzasadnienia autobiograficznego cha­ ra k te ru utw oru. Na w stępie podkreślić w ypadnie, że jego

autobiogra-12 O rozm aitych p rzejaw ach autobiografizm u w litera tu rze p is a ł m . in. К . I r z y k o w s k i w a rty k u le A u to b i o g r a f i z m (w: C ię ż s z y i lż e j s z y kaliber.. K r y t y k i

i es eje. W ybrał, w stę p e m i p rzy p isa m i opatrzył A. S t a w a r . W arszaw a 1957,

s. 571— 572). Z w racał w nim u w a g ę na w a żn o ść tej kategorii in terp reta cy jn ej przy o cen ie w ch od zących tu w grę zjaw isk literack ich , zw łaszcza z p u n k tu w id zen ia całości procesów kultu ry: „W literaturze, w ziętej n ie jako zbiór ak u m u latorów w ra żen ia , lecz jako przekrój ku ltu ry, ta k że źródła i charak ter tw o rzy w litera ck ich m ają p ew n e zn aczenie, w .związku z całym sen sem św ia ta i w ogóle ży cia lu d z ­ k ieg o n a ziem i. T rzeba p rzynajm niej zdać so b ie spraw ę, co się to d zieje, gdy ktoś p rzenosi sw o je życie z życia na p a p ier, co się w ted y d zieje z ty m ży c ie m — jak i to jest proces — m eta fizy czn y czy k o sm iczn y ”. Irzyk ow sk i w ie lo k r o tn ie zresztą p od k reślał, że k ażdy m ateriał tem a ty czn y w z ię ty z „życia”, nie ty lk o o ch arakterze au tob iograficzn ym , jest już cząstką w ok reślon y sposób u k szta łto w a n ej k u ltu ry i p o zw a la odnosić d zieło do istn iejących ak tu a ln ie p o sta w k u ltu row ych . Zob. W a l k a o treść. S tu d i a z li te r a c k ie j te o r ii poznania. W arszaw a 1929, s. 248. — Z esp ołem zagad n ień zw iązan ych z w y stęp u ją cy m w p o w ieści m łod op olsk iej zja w isk iem a u to ­ b iografizm u zajm ow ała się ostatn io M. P u c h a l s k a w niie o p u b lik ow an ym od­ czy cie Z a g a d n ie n ie au to r a w m ł o d o p o ls k ie j p o w ie ś c i p a łu b ic zn e j, w y g ło szo n y m na p o sied zen iu n a u k ow ym IBL w czerw cu 1964. O dczytow i tem u sfo rm u ło w a n e tu taj u w agi o autob iografizm ie utw oru W itkiew icza zaw d zięczają w ie le isto tn y ch in s p i­ racji.

(9)

46 B O Ż E N A W O J N O W S K A

fizm , w sensie p rzedstaw ionym w yżej, został przez a u to ra w znacznym stopniu zam askow any. Nie n a ty le jednak, by określony czytelnik (do­ d ajm y — w chodzący w skład dość w ąskiego k ręgu osób, m ianow icie — znających W itkiew icza osobiście) nie m ógł rozszyfrow ać podstaw ow ych w ątków powieści, a tak że całokształtu św iata przedstaw ionego, jako dokładnie zlokalizow anych w określonej rzeczyw istości pozaliterackiej zw iązanej z osobą au to ra. A kcja pow ieści toczy się częściowo w nie nazw anej podgórskiej m iejscowości, w k tó rej z łatw ością rozpoznajem y ówczesne Z akopane — m iejsce zam ieszkania W itkiew icza, częściowo zaś w ,,prow inc.jonalno-stołecznym ” m ieście, k tó ry m jest bez w ątp ien ia K ra ­ ków, gdzie W itkacy studiow ał w latach 1904— 1906 i 1908— 1911. N a część 1 pow ieści sk ład ają się przew ażnie p rzytoczenia z rozmów, jak ie prow adzą czterej głów ni b ohaterow ie u tw o ru , część 2 zaś i ostatnia to opow iedziana h istoria rom ansu tytułow ego b oh atera z p a n ią Akne, h i­ sto ria rozk w itu i powolnego- w ygasania m iłości. W boh aterach o d k ry ­ w am y bez tru d u -— jak o owi czytelnicy w łaśnie, znający pisarza poprzez w spom nianą korespondencję n iejako osobiście — ich rzeczyw iste wzory: sam ego W itkacego oraz ówczesnych jego p rzyjaciół — B ronisław a M ali­ nowskiego, L eona C hw istka i T adeusza Szym berskiego. M odelem dla heroiny ro m an su zaś je st — Ire n a Solska.

Choć w ym ienione osoby u k ry w a W itkacy pod zm yślonym i nazw i­ skami, nie k a m u flu je bynajm niej prezen to w an ych p e ry p e tii powieścio­ w ych jako życiow ych p e ry p e tii w łasnych i swoich tow arzyszy. A raczej k am u flu je je w ten sposób, że dla założonego w powieści czytelnika k a ­ m uflaż ów sta je się w yrazistą cechą rozpoznaw czą zjaw isk pozafikcyj- nych, któ re za nim się k ry ją.

W eźmy jako p rzy k ład ch arak te ry sty c z n e nazw ania w ażniejszych postaci. Oto bohater, którego w zór utożsam iam y z osobą B ronisław a M alinowskiego, nosi ty tu ł i nazw isko księcia N everm ore, Leon C hw istek nazw any jest baronem B rum m ei de B uffadero Bluff, Tadeusz Szym - berski — Tym beuszem , M iciński zaś w y stęp uje początkow o jak o Mag A riam an, później ochrzczony zostaje M agiem C hilderykiem . Jeśli zna się n iek tó re fa k ty z życia pisarza oraz osób w ym ienionych, a zakładam y, że W itkacy jako a u to r 622 upadków Bunga do czytelnika obdarzonego tak ą w łaśnie wiedzą powieść sw ą adresow ał, rodzaj ty ch pseudonim ów w skazuje niedw uznacznie, jakie były rzeczyw iste in tencje czynne przy ich wyborze. W idoczne staje się m ianowicie, że użyto ich w łaśnie po to, aby — niezależnie od funkcji, jak ie zostały im przeznaczone w ew nątrz u tw o ru — u jaw n iły czytelnikow i, kim b yły n ap raw d ę osoby, k tó rych powieściowe w cielenia nosiły owe p arodystyczno-żartobliw e im io n a 13.

(10)

Za inny w y razisty rys rozpoznawczy może być uw ażana sceneria, w jak iej osadzony został św iat powieściowy, ściślej — n iektó re ch arak ­ tery sty czne elem enty tego św iata. Chodzi zaś w ty m w ypadku nie tylk o o podobieństw o m otyw ów do określonej rzeczywistości pozafikcyjnej związanej z życiem autora, lecz także o m etodę transpozyc.ji a u ten ty cz­ nego m ate ria łu „życiowego” na łam y powieści. Choć większość tw o rzą­ cych tło m otyw ów pozwala odnieść się do w arunków , w jakich upływ ała codzienna egzystencja W itkiew icza w okresie pow staw ania u tw o ru i nieco wcześniejszym , nie m am y tu do czynienia z w eryzm em . Realia powieści są w określony sposób zdeform ow ane. I tak przykładow o: Z akopane przetransp o n o w ane n a tere n fikcji w yposażone je st w pałace, w któ rych zgodnie ze sw ym ary stokraty czn y m statu sem m iesżkają bohaterow ie. P arodystycznie została zaznaczona atm osfera niesłychanego zbytku, n ie­ omal luksusu, znana także z późniejszych utw orów pisarza.

O dkryw am y tu podobną konw encję przedstaw ienia, i to w odnie­ sieniu do analogicznej niem al sfery stosunków i przedm iotów św iata rzeczywistego, ja k w ulubionej lek tu rze W itkiewicza, w spom nianej już

N ietocie Tadeusza M icińskiego. Pow ieść ta, będąca m. in. czymś w ro ­

dzaju p o rtre tu u trw alającego ówczesne środow isko zakopiańskie W it- kiew icza-ojca, odznaczała się szczególnie silnym stopniem deform acji bezpośredniego w zoru życiowego w k ieru n k u jego z lekka p arodystycz­ nie potraktow anego arystokratycznego „uw znioślenia” 14. Równocześnie n ie w ą tp liw ie p o w ie śc io w y p seu d on im T. M icińskiego. W szystkim czyteln ik om N i e -

t o t y znane b yło im ię A riam ana, głów n ego bohatera p o w ieści, n iezm iern ie ła tw e do

u tożsam ien ia w u tw o rze W itk iew icza z osobą jej autora i zarazem p rzy ja ciela S ta ­ n isła w a Ignacego. R o zszy fro w a n ie in n y ch nazw ań b oh aterów tak że n ie m u siało n astręczać -trudności w n ajb liższym otoczeniu pisarza. Z k oresp on d en cji w ia d o m o , że m ło d y W itk iew icz, ulegając sk ło n n o ści do żartobliw ej m isty fik a cji, często n a ­ zy w a ł sw o ich p rzy ja ció ł k sią żęta m i ;i lordam i, sam ego zaś B. M a lin o w sk ieg o — lord em D ou glas. A ta k że, iż p rzeja w ia ł upodobanie do p ew n y ch c h a r a k te r y sty c z ­ nych igraszek sło w n y c h , p ozw alających .rozpoznać p o w ieścio w y p seu d on im T. S zy m - b ersk iego (anagram : T ym beusz). — N aw iasem m ów iąc, w sp o m n ia n y zam iar W it­ k acego ded yk ow an ia napisanej przez sieb ie p ow ieści (opatrzonej n azw isk iem T om asz B łuzden) — bratu Ignacem u ujaw n ia m o ty w y podobnej natury jak te, które k iero w a ły w y b o rem sw o istej on om astyk i p ow ieści. O statecznie i c e le m tej m is ty ­ fik a cji n ie m iało być c a łk o w ite zatarcie śladów ...

14 N a leży dodać, że środow isko S. W itk iew icza od razu rozp ozn ało sie b ie w N ietocie (drukow anej w latach 1908—'1909 na łarpach „S fin k sa ” ;i „K rytyki”), co

n ota be n e b y ło jedną z przyczyn głęb ok iego n ieza d o w o len ia autora N a p r z e łę c z y ,

w zburzonego zw łaszcza sp ortretow aniem w n iep och leb n ym , jego zdaniem , ś w ie tle Z. A b a k a n o w iczó w n y jako Z olim y v e l k siężn iczk i A zudem (anagram : M eduza, co rozszyfrow ał w te k ś c ie sam M iciński). P rzyp om n ijm y jako c iek a w o stk ę, że za w zór dla jed n ej z postaci N ie to t y , m ia n o w icie dla k sięcia H uberta, u w ażał się sam S ta n isła w Ignacy (zob. K. C z a c h o w s k i , P ad p ió r e m . K raków 1947, s. 102). S łu szn e w sza k że w y d a ją się w tym m iejscu obiek cje S. P i g o n i a (Miłe życia.

(11)

■48 B O Ż E N A W O J N O W S K A

podkreślm y — w spom niana konw encja pow ieści W itkiew iczow skiej posiada odpow iedniki w upodobaniach życiow ych pisarza. U jaw nia się ścisła analogia m iędzy tym , co d aje się uchw ycić jako cecha c h a ra k te ­ rysty czn a ówczesnego sty lu byc.ia młodego W itkiew icza, a parodystycz- no-kpiącym stosunkiem n a rra to ra do określonych elem entów fikcji. U praw iana w stosunkach z przyjaciółm i a ry sto k ra ty cz n a m isty fik acja tycząca w łasnej osoby i osób z najbliższego otoczenia, nie pozbaw iona akcentów kpiny, p aro d ii i żartobliw ej zabaw y, odpow iadała sposobowi, w jaki zostały zap rezentow ane na łam ach powieści au ten tyczne realia życiowe.

W skazanym wyżej praw om rządzącym p rezen tacją św iata p rzed sta­ wionego podlega w pierw szym rzędzie biografia tytułow ego b ohatera. Co znac-zy — p ow tórzm y — że jej c h a ra k te r jako au ten tyczn ej biografii a u to ra realnego został tyleż zakam uflow any, co w yeksponow any dzięki u jaw nien iu sposobów, za pom ocą k tó ry ch dokonano literackiej tra n sp o ­ zycji pierw ow zoru życiowego. Istn ie ją w szakże pew ne cechy zarysow a­ n y ch w u tw orze losów Bunga, o k tó ry ch m ożna powiedzieć, że odnoszą się bezpośrednio do n iek tó ry ch właściwości i stosunków c h a ra k te ry z u ­ jących ówczesne życie i działalność rzeczyw istą pisarza.

Zanim je w skażem y, zw róćm y uwagę, że w ew n ątrz u tw o ru prezen ­ tac ja b o h atera tak jest przeprow adzona, że upodobnia m aksym alnie p u n k t w idzenia B unga do stanow iska n arracy jn eg o m edium . Biografia postaci ty tu ło w ej u k azy w ana je s t najczęściej z p e rsp e k ty w y samego B unga lub też z p e rsp e k ty w y o b serw ato ra z zew nątrz, całkow icie w szak­ że tożsam ej z w iedzą i dośw iadczeniem głównego bohatera, i dopiero d r o b ia zg i. P okłosie. W arszaiwa 1964, s. 439), że p o sta ć to w p o w ie śc i zbyt n ied o ­

ok reślon a, b y u p ra w n io n e b y ło w ią z a n ie jej z ja k im ś jed n ym rea ln y m p ie r w o w z o ­ rem . N iem n iej m u sia ł m ieć S ta n isła w Ig n a cy p o w o d y do ta k ie j id en ty fik a cji, sk oro w jed n y m z listó w do C zerw ijo w sk iej p o d p isa ł się: „Ignacy H u b ert H rab ia N ie - czuj z San ok a y P rin cip e di P atrie D uc na T rokach z p rzy leg ło ścia m i”, w isposób jak że, n a w ia sem m ów iąc, zn am ien n y d la sw y c h au toiron iczn ych m isty fik a to rsk ich sk ło n n o ści. — N a p o d o b ień stw o p o w ie śc i W itk iew icza do N i e t o t y w zw ią zk u z w y ­ stę p u ją c y m i w ob yd w u u tw o ra ch e lem en ta m i a u tob iografizm u zw ra ca ła u w a g ę A. M i с i ń s к a („622 u p a d k i B u n g a , c z y l i D e m o n ic z n a k o b i e t a ”. „M iesięcznik

L ite r a c k i” 1967, nr 8). D odać w sz a k ż e n a leży , ż e „ a u tob iografizm ” N i e t o t y jest n ieco in n e g o rodzaju n iż om aw ian a tu cech a 622 u p a d k ó w Bunga. W św ie tle p oczy n io n y ch w y ż e j rozróżn ień N i e to t a b liższa b y ła b y w sp o m n ia n y m p o w ieścio m Ż ero m sk ieg o i P r zy b y szew sk ieg o , m|imo iż zak res k o r z y sta n ia z b ezp ośred n iego w zoru ży cio w eg o jest w n iej b ez p o ró w n a n ia ro z le g le jsz y . B rak w y ra źn y ch ślad ów p rzen iesien ia ja k ieg o ś o k reślon ego, sp o isteg o fra g m en tu b io g ra fii au tora na lo sy g łó w n e g o b o h a tera (choć n ie w ą tp liw ie d zieje A riam an a są sw o istą , p o w ieścio w ą , in terp reta cją p e ry p etii d u c h o w y c h pisarza) k w a lifik u je N ie to t ą raczej do g a ­ tu n k u „p ow ieści z k lu c z e m ”, różn iąc ją ty m sam ym od p rozy au tob iograficzn ej w ściślejszy m sen sie.

(12)

później — o czym będzie m owa dalej — stosunki te ulegną zakłóce­ niu.

W róćm y do w spom nianych znaków życiorysu tytułow ego bohatera. A więc — jest Bungo m alarzem . Z aprezentow ana zaś w utw orze cha­ ra k te ry s ty k a jego tw órczości w skazuje w sposób uderzająco ścisły na w łaściw ości dom inujące w znanym nam skądinąd ówczesnym m a la r­ stw ie pisarza, tw orzy jak gdyby jego opisowy i in te rp re ta c y jn y k o relat. B ohater oscyluje sta le m iędzy twórczością o kreśloną jak o ,,czysta deko­ ra c ja ” a m alarstw em charak tery zo w an ym pospołu przez n a rr a to r a i sa­ m ego Bunga jak o „perw ersyjno-dem oniczne”. W arto podkreślić, że po­ wyższa ocena posiada p ełne pdkrycie w dzisiejszym spo jrzen iu n a ten d en cje w czesnych prac m alarskich W itk ie w ic z a 15; jest ja k gdyby odzw ierciedleniem optym alnej sam ow iedzy arty sty . N adto zajm uje się Bungo reflek sją teoretyczną, a rep rezento w an e przez niego poglądy żywo przypo m in ają późniejsze nieco sform ułow ania zw iązane z pojęciem „czy­ stej fo rm y ”. P o słu chajm y relacji n a rra to ra :

W edług n ieg o [tj. B unga] sztuką napraw dę b y ła czysta d ekoracja. Idea c z y ste g o d zieła sztu k i musiiała być w e d łu g niego ob ca w szelk im zw iązk om ż y ­

cio w y m i w y p ły w a ć jed y n ie z praw rządzących sam ym i b arw am i i lin ia m i, k tó ry ch k o m b in a cje i k on stru k cje m iały daw ać św ia t b ezw zg lęd n ie za m k n ięty

W so b ie i b ęd ący [...] bezpośrednim od b iciem tran scen d en tn ej jed n ości b y tu . [...] Sztu k a b yła [...] ob jaw em absolutnej jed n o ści b ytu w czystej form ie, [к. Ш4— 185]

K onsekw encją jak gdyby odzw ierciedlenia w losach B unga życio­ wego i św iatopoglądow ego położenia podm iotu twórczego jest p ro ble­ m aty k a powieści. Z agadnienia związane, najogólniej biorąc, z psychologią prooesu twórczego i stosunkiem a rty s ty do rzeczyw istości k sz ta łtu ją w utw orze porządek doświadczeń i p ery p etii bohatera, zajm u ją także m iejsce cen traln e w szeroko rozbudow anej w arstw ie dysk ursyw n ej. Dzieje p rzy jaźn i łączącej Bunga z tró jk ą pozostałych bohaterów , zw ią­ zane z nią zaw ody i rozczarow ania, zostały ukazane w pow ieści przede w szystkim w aspekcie ko n flik tu postaw tyczących stosunku w ym ienio­ nych postaci do zagadnień sztuki. N ależy p rzy ty m zwrócić uwagę, że postaci te, a ściślej — reprezentow ane przez nie stanow iska i poglądy,

15 Zob. T. D o b r o w o l s k i , O w c z e s n e j fazie m a l a r s t w a S ta n i s ł a w a Ig nacego

W i t k i e w i c z a (1904— 1914). W zbiorze: S z t u k a w sp ó łc z e sn a . T. 2. S tu d i a i sz kic e. Pod

red ak cją J. D u t k i e w i c z a . K rak ów 1066. Tu tak że lic z n e reprodukcje. N ie ­ k tóre ory g in a ły za ch o w a ły s ię w zbiorach p ry w a tn y ch oraz w m uzeach (m. in . w W arszaw ie i Toruniu). D od atk ow ym źródłem in fo rm a cji o> w c z e sn y c h pracach m a la rsk ich i ry su n k o w y ch W itk iew icza są n iek tóre lis ty W iitkiew icza-ojca, z a w ie ­ ra ją ce obszerne ch a ra k tery sty k i n a d sy ła n y ch fotokopii.

(13)

60 B O Ż E N A W O J N O W S K A

uczynił n a rra to r całkow icie zależnym i od odbioru postaci ty tuło w ej; są one niem al w yłącznie p a rtn e ra m i w n ieu stan n ie podejm ow anym przez B unga dialogu n a te m a ty istotnego sensu życia i twórczości. Podobny c h a ra k te r relacji, podporządkow anej bez resz ty przeżyciom tytułow ego bo h a te ra w zw iązku z jego sy tu a c ją jako a rty sty , posiada w spom niana historia rom ansu ze śpiew aczką operow ą, p a n ią Akne. (Dodajm y, że rze­ czyw istym odniesieniem tego rom ansu są dzieje m iłosnego stosunku, k tó ry łączył m łodego W itkiew icza z Ire n ą Solską 16.)

Pow yższe okoliczności pozw alają stw ierdzić, że obok autobiograf izmu jako k atego rii organizującej sens u tw o ru m am y tu rów nocześnie do czynienia ze sw oistym autotem atyzm em , jeżeli zjaw isko to rozum ieć dostatecznie szeroko, także jako p rez e n ta c ję n ieu stan n ej analizy czyn­ ności tw órczych oraz problem ów zw iązanych z tw orzeniem i p ow sta­ w aniem dzieła sztuki. Tak p o jęty au totem aty zm n ak ła d a się w tym u tw orze i p o k ry w a ściśle z autobiografizm em — w ty m seńsie, że cało­ k ształt sk o n stru o w an ej w pow ieści biografii b o h a te ra odnosi się przede w szystkim do zespołu ty c h dośw iadczeń życiow ych pisarza, k tó re do­ stęp n e są jego św iadom ości jako a rty sty . Jednocześnie świadom ość ta —• dająca się zrek on stru ow ać z dzieła, bo m odelująca w określony sposób losy i dośw iadczenia B unga — pozw ala odnieść się do określonych w y ­ obrażeń zbiorow ych tyczących osoby tw órcy oraz isto ty i zadań sztuki. System zależności w y d a je się podobny ja k w zjaw iśku dobrze znanym badaczow i liry k i, a p olegającym n a znam iennej odpow iedniości m iędzy zasadam i k o n stru k c ji ,,ja ” lirycznego a in d y w id ualn ą koncepcją tw ó r­ czą pisarza i d eterm in u ją c y m i ją sposobam i rozum ienia doli p o ety oraz fu n k cji poezji obow iązującym i w danym system ie k u ltu ry lite ­ rackiej.

Nie pora tu, oczywiście, n a ogólną typologię zm ieniających się histo­ rycznie ról a rty sty . P rzy pom n ieć wszakże należy rzecz dla naszych rozw ażań istotną, m ianow icie, że koncepcja tej roli zm ieniała się rów ­ nież w sposób g ru n to w n y wówczas, gdy chodziło o p rzejaw iającą się w danej epoce świadom ość sto p n ia id en tyfik acji tw ó rcy z jego dziełem . Od anonim ow ej sztu k i średniow iecza u p raw ian ej ku chw ale bożej m ożna w ykreślić linię coraz to większego zainteresow ania osobą k rea to ra , co w rezultacie uw idoczniło się w poglądach, rozpow szechnionych szeroko w okresie m odernizm u, w edle k tó ry ch sztu k a w inna przynosić chw ałę

16 E cha te g o sto su n k u , trw a ją ceg o w latach 1909— 1911, o d n a jd ziem y w e w sp o ­ m in a n y ch tu ju ż w ie lo k r o tn ie lista c h S. W itk iew icza do syna oraz w e w z m ia n k o ­ w a n y m p a m iętn ik u C zerw ij o w sk iej. Tam rów n ież b liższe szczeg ó ły ty czą ce zw ią z­ k ó w , ja k ie łą c z y ły S ta n isła w a Ig n acego z W. D u n in -B o rk o w sk im i jego żoną E u ­ g e n ią oraz z in n y m i osob am i z ó w czesn eg o k ra k o w sk ieg o śro d o w isk a W itk iew icza, k tó re zo sta ły p rzetra n sp o n o w a n e na k a rty u tw oru.

(14)

przede w szystkim sam em u artyście 17. Chwila, w k tórej sztuk a zaczynała sam ą siebie roztrząsać i badać, kiedy tem at arty sty , p roblem y jego twórczości i w arsztatu sta ły się tem atem prozy, także zresztą poezji i d ram atu , należy uznać za m om ent najw iększego nasilenia owych te n ­ dencji indyw idualistycznych w trak to w an iu relacji podm iotu twórczego i dzieła. O tym , że m om ent ta k i nastąp ił w łaśnie w okresie szeroko po ję­ tego m odernizm u, przekonyw ać długo nie trzeba.

Rów nolegle jed nak owej g loryfikacji dzieła, tej apoteozie ind yw i­ dualnego gestu kreacji, tow arzyszył proces inny. G łówny ty tu ł do chw a­ ły — twórczość — p rzesłonięty zostaje jak gdyby p rzez samo życie a rty sty , ustylizow ane z kolei zgodnie z p rzy jęty m i pow szechnie w yo­ brażeniam i. G ranica m iędzy życiem a sztuką zaczyna się zacierać, n o r­ m aln y związek przyczynow y w ydaje się odwrócony. Oba bowiem czyn­ n ik i — życie i sztu k a — k ształtow ane są przez tę sam ą siłę, k tó rą je s t zew nętrzny wobec nich, istniejący w świadomości k u ltu ra ln e j epoki — m it a rty sty . D latego też, ja k pisze w cytow anej p racy V ictor Erlich — u tw ó r autobiograficzny, zwłaszcza jeśli jego tem atem jest proces tw ó r­ czy, a bo h ateram i artyści, staje się nie ty lk o odbiciem tego, co się w y­ darzyło napraw dę, ale — określoną p rzez ów m it pro jek cją zdarzeń, k tó re w inny były się stać, sw oistym scenariuszem lirycznym , k tó ry w i­ nien zostać rozegrany, zrealizow any w życiu.

I tu pora, by zwrócić uw agę, że p rezentow any w powieści 622 upadki

Bunga zespół doświadczeń, p eryp etii i przeżyć Bunga, nie przestając

odnosić się w sposób znaczący do rzeczyw istej biografii młodego W it­ kiewicza, odnosi się także, a może n aw et przede w szystkim , do akcep­ tow anego przez p isarza i ukształtow anego w świadom ości k u ltu ra ln e j okresu m odelu owej biografii, m odelu, na k tó ry składają się n o rm a biografii i wzór osobowy a rty sty m odernistycznego.

Leżący u podstaw k reacji Bunga przyw ołany zespół w yobrażeń w y ­ m aga jed n ak dalszych uściśleń. P rzy jrzeć się przeto w ypadnie bliżej problem atyce powieści.

C en traln y m zagadnieniem , wokół którego rozgryw a się ta p ro b le­ m atyka, je st — jak ju ż w spom inaliśm y — szeroko dy sk u to w an a przez głów nych bohaterów kw estia w zajem nego stosunku sztu ki i życia. W it­ kacy d okonuje tu ta j, zupełnie podobnie ja k p a rę la t wcześniej uczynił to B eren t w Próchnie, przeglądu rozm aitych typów postaw wobec sztuki. I podobnie ja k u B eren ta — rozpiętość ukazyw anych postaw m ieści się całkow icie w szeroko pojęty m schem acie m odernistycznym . Będzie to

17 Zob. m . in. A. H a u s e r , The Social H i s t o r y of A r t . T. 1— 2. L ondon 1952,

p ass im . — V. E r l i c h , O b r a z p o e t y ja k o p r o b l e m p o e ty k i . W zbiorze: P oetics. P o ­ e ty k a . Поэтика. W arszaw a 1961. — A. S a n d a u e r , O e w o l u c j i s z t u k i n a r r a ­

(15)

52 B O Ż E N A W O J N O W S K A

więc schem at W ilde’a: tra k to w a n ie życda jako dzieła sztuk i (rep rezen tu je ów schem at baro n B rum m el), arty sto w sk i schem at G o ttfried a Benna: ucieczka od życia w sferę arty sty czn ej twórczości (to n ieu stan n ie w e ry ­ fik ow an a postaw a Bunga), dalej — ekspresjonistyczne pojm ow anie sztu k i jak o m oralnego p o słan n ictw a (Tymbeusz) i w reszcie schem at d ający się określić najlep iej nazw iskiem Przybyszew skiego, a w ięc u p a try w a n ie w sztuce śro d k a do ja k n ajin ten sy w n iejszeg o p rzeżyw an ia siebie (ks. N everm ore). W przeciw ieństw ie jed n a k do B erenta, k tó ry poprzestał na obiektyw nym p rzed staw ien iu rozm aity ch ty p ó w u stosunkow ań się do zagadnienia artyzm u, W itkacy — poprzez auto k reację Bunga — n ie tai swej w łasnej, su b iekty w n ej postaw y. M ianowicie przeżyw anej sprzecz­ ności pom iędzy dw om a zasadniczym i porządkam i, jak ie w yznaczał zakres m odernistycznego ste re o ty p u tw órcy: sprzeczności m iędzy sobą jako a r ­ ty stą a sobą jak o uczestnikiem życia.

Zanim sp ró b u jem y opisać bardziej szczegółowo ów podstaw ow y kon­ flik t kreow anego m odelu arty sty , zw róćm y uw agę, że ,,życ.ie” w sw ym obiektyw nym , h istory czn y m i społecznym kształcie je st w pow ieści n ie ­ obecne. N a rra to r nie k o n fro n tu je sw ych boh ateró w z realn y m św iatem społecznym i historią; św iata tego tu nie m a. P o dd aje n ato m iast d y skusji w praw dzie nie owo życie realne, ale rozm aite filozoficzne i św iatopo­ glądow e koncepcje, mieszczące się w granicach szeroko pojętego m oder­ nistycznego rozum ienia „życia” . Będzie to więc w spom niana już kon­ cep cja życia tra k to w a n eg o jako dzieło sztuki (Brum m el), jak o cel sam w sobie, n ietzsch eań sk a siła w italn a (Neverm ore), jako przedm iot dzia­ łan ia ustanaw iającego w ięź m o raln ą z innym i (Tymbeusz), jako w ieczne w reszcie poszukiw anie, ciągłe dośw iadczanie samego siebie: życie za­ w ieszone m iędzy m ożliw ościam i (Bungo). W sferze rea ln ej zaś „życie” to w powieści przede w szystkim — rom ans B unga z pan ią A kne.

Je st rzeczą istotną, że w p rezen to w an y m fragm encie biografii boha­ te r a B ungo jako a rty s ta i te o re ty k nie p o tra fi u stalić rów now agi m iędzy skłonnością do dwóch d iam e tra ln ie różnych p o ety k i sposobów pojm o­ w a n ia fenom enu artystycznego. W aha się n ieu sta n n ie m iędzy aprobo­ w aniem sztuki „czystej” , m ającej być zarazem odzw ierciedleniem św iata pozaludzkiego, tran scenden tn eg o , a upodobaniem w tw órczości w y ra ż a ­ jącej św iadom e i podśw iadom e p rze jaw y życia. Z jed n ej s tro n y głosi z nany nam ju ż pogląd, że dzieło w inno stanow ić u k ład zam knięty, obcy genetycznie przeżyciom i pow iązaniom „życiow ym ” podm iotu, z drugiej zaś gotów jest u sp raw iedliw ić w łaśnie dla celów arty styczn ej tw órczości w szelkie sw oje „najdem oniczniejsze” i najbard ziej w yrafin ow an e do­ znania. R ozterka ta u jaw n ia m. in. w spom niany już, d ram atyczn ie p rze ­ żyw any przez b o h atera, dualizm życia i sztuki. Bungo — rzecznik teorii czystej fo rm y — czuje niejasno, że aby tw orzyć, m usi m ieć w sobie pod­

(16)

niety, k tóre w ykraczałyby poza doświadczenie o ch arak terze w yłącznie arty sto wskim. P rzeżyw a dojm ująco p roblem y niem ocy tw órczej. Ja ło ­ wego spalania się w kręgu sam ych tylko zagadnień form alnych. D ręczy go nieu stan n ie b rak treści dla zadośćuczynienia autenty czn ym potrzebom in sty n k tu twórczego. In sty n k tu spętanego przez założenia teorii. A jed ­ nak m im o w szystko odm aw ia sobie konsekw entnie p raw a do czerpania tw órczych insp iracji ze złóż życia realnego. Skłonny jest co najw yżej aprobow ać sytu acje stanow iące re z u lta t świadom ie przedsięw ziętych zabiegów kreacyjnych. P rzy tak iw ać form ule życia jako fenom enu este­ tycznego. Fenom enu będącego gw arantem pełni i intensyw ności doznań osobistych. „Sztuka dla m nie nic wspólnego z życiem nie ma, tak ja k odw rotnie, życie a rty sty z jego tw órczością” (k. 307) — stw ierdzi, p rz y j­ mując. za zasadę postulat, znany nam z późniejszych w ystąp ień W itk a­ cego i aprobow any tu także przez n a rra to ra , o koniecznej izolacji obu sfer: rzeczyw istości i sztuki.

W arto zauw ażyć, że w celu uw idocznienia tej cen traln ej dla szeroko pojętego m odernizm u problem atyki W itkacy nie używ a bynajm n iej ogra­ nych i w y ta rty c h już m otyw ów fabularn y ch, w ątków oraz tem atów , k tó ­ re ta k n a trę tn ie p o w tarzały się w prozie Przybyszew skiego chociażby. Z arów no w w y najdyw aniu zagadnień zw iązanych z tą p ro b lem aty k ą jak i w poszukiw aniu dla niej coraz to now ych rac ji i uzasadnień — je s t W itkacy niezm iernie świeży i oryginalny. W przeciw ieństw ie do takiego Przybyszew skiego np., k tó ry w swych pow ieściach nie w ychodził na ogół poza skonw encjonalizow aną już w tych latach tem a ty k ę k o n flik tu a r ty ­ sty ze społeczeństwem , W itkacy śm iało sięga do ta k różnorodnych zagad­ nień psychologicznych i filozoficznych, ja k p ro b lem atyk a w ew nętrzn ej p raw d y i kłam stw a, szczerości i m aski oraz zw iązanych z ty m kw estii tyczących — najogólniej biorąc — psychologii stosunków m iędzyludz­ kich.

Z nika w jego powieści czarna p elery n a cygana, n a jej zaś m iejsce po­ jaw ia się w y tw o rn y strój d a n d y sa.'W itk a c y je st pierw szym w naszym m odernizm ie i bodaj rów nież ostatnim jego przedstaw icielem , k tó ry do galerii rozm aitych postaci, m ających uosabiać różnorakie cechy b u n tu estetycznego m oderny, dorzucił także owego „pozytyw nego” b u n to w n i­ ka — przerafinow anego i w ykw intnego dandy. D andyzm odczytać się tu daje — podobnie jak u najgłośniejszych piewców tej postaw y duchow ej: B audelaire’a i W ilde’a — jak o w yraz zdecydowanego sprzeciw u a rty ­ stycznej i subtelnej n a tu ry wobec szarzyzny i n u d y zdem okratyzow a­ nego życia. Stanow ić m iał nad to — co widoczne je st w postaw ie w szy st­ kich niem al głów nych bohaterów (wskażmy, że nazw isko jednego z nich odw ołuje się w prost do pierw ow zoru m odernistycznego dandy, żyjącego w okresie rom antyzm u, angielskiego d yplom aty George’a B rum m ela),

(17)

64 B O Ż E N A W O J N O W S K A

w postaw ie zaś Bunga przed e w szystkim — jeszcze jed e n dowód m ożli­ w ości osiągnięcia całkow itego zw ycięstw a sz tu k i nad życiem. W sty lu b ycia dandy b o h a te r (a z nim i n a rra to r) d ostrzega bow iem podobną sz an ­ sę, jak ą w in n y m w ym iarze p rzed staw iała sztuka: m ożliwość ucieczki, szansę schro nien ia się w sferę ab solutnych i czystych form . Zbliżoną do dandyzm u fu n k cję odgryw a rola, ja k ą p rzy znaje W itkacy erotyzm ow i i — zgodnie z u trw alo n y m i w zoram i m o d ern y — alkoholow i i n a rk o ty ­ kom. Na ró w ni z dandyzm em oba te czynniki służą dążeniom eskapistycz- nym . Ucieczka w sztuczną rzeczyw istość, czy to na drodze u po jen ia al­ koholowego, czy poprzez program ow o realizow any erotyzm , czy w resz­ cie w określonym sty lu bycia: w postaw ie w yrafinow anego dandy — oto dalsze p rze jaw y ko n sek w en tn ie a rty sto w sk ie j, estety żującej postaw y kreow anego tu ty p u i m odelu a rty sty .

W toku jego p rez e n ta c ji nadchodzi jed n a k m om ent, kiedy n a rra to r zaczyna porzucać p u n k t w idzenia zajm ow any przez bohatera. S ta je się to widoczne począw szy m niej więcej od tego zw rotu fabularneg o, k tó ry stan o w i ja k gdyby w y k ładn ik p rzek o n an ia B unga o tym , że życie „sztucz­ n e ” , kom ponow ana p rzez niego rzeczyw istość „sztucznych, a rty sty c z ­ ny ch przeżyć” , p rze staje m u w ystarczać. P rz e sta je m ianow icie w y sta r­ czać w ty m , co uw aża on za n ajisto tn iejsze — jako żyw otne źródło inspi­ ra c ji tw órczej. O dtąd rozw iązaniem gnębiących B unga sprzeczności m a stać się życie „p raw d ziw e” — rom ans z p an ią Akne.

H istoria tego rom ansu to dzieje rozw iew ania się złudzeń B unga co do • m ożliw ości zaanektow ania tego nowego obszaru dośw iadczeń dla celów sztuki. Isto tę owych złudzeń, z rosnącym dystansem dem askow anych w to ku opow iadania, u k azu je dobitnie n a stęp u jący fra g m en t relacji, bę­ dący c h a ra k te ry sty k ą przełom u duchow ego bohatera:

B y ła o n a [tj. A kne] dla n ieg o ty lk o arty sty czn ą w iz ją n ie znanego mu św iata, a jed n a k czuł, że sto i n a ja k iejś g ra n icy sw e g o is tn ie n ia , [...] czuł m ożn ość stw o rzen ia zu p ełn ie in n eg o ży cia [...], życia op artego na b e z w z g lę d ­ n y m zw iązk u ze sztu k ą, b ez ża d n y ch 'kom prom isów à d u alizm ów . P o czu ł s ię tera z dopiero artystą n a p ra w d ę i ż y c ie p rzed sta w iło m u s ię jako ro zw ią za n y p rob lem p rzez ro zw ią za n ie sie b ie ja k o artysty, [k. 293— 294]

I dalej:

W szystk o jedno, p rzez co p ozn ałem sieb ie, czy to b y ła A k n e, czy D olfio M o n teca lfi [tj. m ąż A k n e], czy ob oje razem [..,]. Z o b a czy łem drogę m oją w ła sn ą , n ie m a szy n ę k się c ia , n ie w id m o w y id e a liz m T ym b eu sza, n ie b ezw ład n e to c z e n ie się pod górę Brum m ela'. T eraz w ie m w sz y stk o i m u szę raz za cząć być n a p ra w d ę sobą. [...] T ak b ęd ę ży ł, ja k b ęd zie te g o w y m a g a ć m oja sztuka. I tam zn ajd ę tę d ziw n o ść życia, k tó rą u traciłem , [k. 295]

Z razu zw iązek z A kne spełnia nadzieje b oh atera. W fazie rozkw itu rom ansu pisarz u k azu je B unga jako arty stę, k tó ry zdołał osiągnąć h a

(18)

r-m onię r-m iędzy twórczością a zaaplikow anyr-m r-m u przez n a rra to ra „ży­ ciem ”. Jednakże miłość, będąca w pojm ow aniu Bunga przede w szystkim poznaniem samego siebie i harm o n ijn y m dopełnieniem celów postulo­ w anej, „praw dziw ej” twórczości, zostaje z tych sam ych powodów skom ­ prom itow ana. Rzeczyw iste poznanie siebie w m iłosnym zw iązku dw ojga ludzi — zdaje się mówić pisarz obrazujący losy Bunga i pani A kne — je s t niem ożliwe. N ieustanna d ialektyka praw dy i kłam stw a, szczerości i m aski, k tó ra tw orzy się m iędzy uczestnikam i rom ansu, skazuje z góry n a niepow odzenie próby dotarcia do w iedzy o sobie sam ym i o sw ym p artn erze. W itkacy z w ielką przenikliw ością psychologiczną, k o n ty n u u ­ jąc tu najlepsze osiągnięcia Irzykowskiego, a w yprzedzając m. in. P ro u ­ sta oraz G ide’a, pokazuje, w jak i sposób pom iędzy dw ojgiem zw iązanych z sobą ludzi tw orzy się ów m echanizm n arastający ch w zajem nych kłam stw , w zajem nego kaboty ństw a i nieszczerości, uniem ożliw iający w rezultacie praw dziw e poznanie.

Te zadziw iająco dojrzałe narzędzia psychologicznej analizy służą tu autorow i do zadokum entow ania raz jeszcze — tym razem w plan ie fa ­ b u ły — słuszności postaw y arty sto w sk iej. P ery p etie w ew nętrzne boha­ tera, k tóre związał z przebiegiem rom ansu, zdają się bowiem sugerow ać błędny w ybór podniet i in sp iracji tw órczych. Błędny w ybór drogi życio­ wej a rty sty . Poniosło klęskę jego dążenie do pow iązania twórczości ze sferą realn y ch doświadczeń. A jednocześnie niem ożliw y okazuje się po­ w ró t n a pozycje wyjściowe: powieść kończy się całkow itą — a rty sty c z ­ ną i życiową, k om prom itacją bohatera. N arrator, k tó ry w finale dem on­ s tru je zupełny już dystans w obec kreow anej przez siebie postaci, każe jej zginąć w okolicznościach groteskow ych. Nie w ierząc w słuszność w łasnych teorii życiowych i artystycznych, niezdolny do dalszej tw ó r­ czości — Bungo w rezultacie ostrej depresji odbiera sobie życie. P rób a p o jedn an ia życia i twórczości nie pow iodła się. P isarz szydzi tu ta j z B un ­ ga, ale sam nie p o tra fi w yjść poza h oryzonty swego bohatera. N ajpierw pozw olił m u zw ątpić w możliwość stw orzenia dzieła, k tó re realizow ałoby p o stu la ty sztuki „czystej”, jego dążenie zaś do w yzyskania życiow ych doświadczeń dla celów tw órczości skazał n a niepow odzenie. W końcu w ykpił, ośm ieszył jego postaw ę, ale u m iał mu. tylko przeciw staw ić św iat, k tó ry w ram ach tej w łaśnie postaw y daje się w ytłum aczyć. Innego św ia­ ta tu nie ma. Rzeczywistość trak to w an a jako tere n użycia bądź p rzed ­ m iot poznania: ekstatyczny hedonizm lub program ow y in telektualizm , wreszcie, co najistotniejsze, przejaw iający się w życiu i sztuce este- tyzm — oto krąg w artości obecny w świadomości n a rra to ra i jednocześnie określony przez tę sam ą k reację zbiorową, k tó ra posłużyła za w zór skom ­ prom itow anej postaci powieściowej.

(19)

56 B O Ż E N A W O J N O W S K A

polem ika, k tó ra pozostaje w ew n ątrz zaw artego w nim zespołu w artości. G inie B ungo — ośm ieszony jak o n ieu d an e w cielenie estetyzującego, m odernistycznego m odelu tw ó rcy , i ginie także Tym beusz, sko m pro ­ m itow any jako re p re z e n ta n t ekspresjonistycznej idei zbaw ienia św iata przez sztukę. K ie ru n e k n ato m iast w yboru właściwego zdaje się zaryso­ wyw ać w u tw o rze ten zespół m otyw acji, k tó ry realizu ją baron B rum m el i książę N everm ore. P ierw szy , bo dla sw ojej idei tw orzenia sztuki „czys­ t e j ” znalazł oparcie w ab strak cy jn ej sferze logiki i m atem aty ki. D rugi, bo sztukę tra k to w a ł li tylko jako środek do spotęgow ania w łasnych sił życiow ych, pom nożenia nietzscheańskiej „w oli m ocy” . A zatem — ideał bezcielesnej intelig encji lu b p ełn i życia; a b stra k cy jn y in telek tu alizm i rów nie ab strak cjon isty czn y estetyzm lub w italizm — takie oto p o sta ­ w y oraz m o ty w ująca je sfera w artości ostają się w fab u la rn y m rozw ią­ zaniu utw oru.

Jednakże w w arstw ie stylistycznej (a m am tu na m y śli głównie p a ro - dystyczno-groteskow ą onom astykę u tw oru) oraz w w yn iku pew nej gro­ teskow ej sty liza c ji św iata przedstaw ionego i one rów nież zostają co n a j­ m niej podane w w ątpliw ość. W itkiew icz ap ro bu je tu określone w artości i zarazem je dezaw uuje. P aro d iu jąc pew ne schem aty lite ra tu ry m od ern i­ stycznej, zarów no a rty sty czn e jak i pochodzące z re p e rtu a ru w ysuw a­ nych przez nią wzorów życia i sztuki, k o m p ro m ituje w szelkie rozw ią­ zania, n aw et w łasne propozycje. I z tej gry sprzeczności rodzi się gro­ teska. G roteska jako specyficzna s tru k tu ra św iatopoglądow a, w yraz św ia­ domości pisarza 18. S p latając się ściśle z autobiograf izm em i au to tem aty k ą, su g eru je sposób w idzenia w łasnych problem ów życia i tw órczości. Jednocześnie zaś u jaw n ia stosunek p isarza do podstaw ow ych zagadnień św iatopoglądu i m odelu k u ltu ra ln e g o m oderny.

Tak pojm ow ana groteska jest zatem ek sp resją m odernistycznego św ia­ topoglądu p isarza i zarazem sym ptom em p rzeko nan ia o historycznym tego św iatopoglądu im pasie. S tanow i w y raz przeżycia sy tuacji, gdy n ie­ m ożliw e sta je się zrezygnow anie z u zn aw anych i głęboko u w ew n ętrzn io - n y ch w artości, a jednocześnie z całą siłą n arzu ca się prześw iadczenie, że w artości te nie m ają szans realizacji w św iecie w spółczesnym . W ty m sensie groteska zarysow uje w u tw orze p ersp ek ty w ę sk ra jn ie nih ilistyczn ą.

18 W isprawie p ojęcia g ro tesk i ja k o sw o is te j k a teg o rii este ty c z n o -id e o w e j zob. W. K a y s e r , D as G r o te s k e . S ein e G e s ta l tu n g in M a lerei u n d D ic htu ng. O ld en ­ burg und H am b u rg H957. — In terp reta cy jn e p rop ozycje K a y sera u siło w a li o statn io za sto so w a ć dla ce ló w k o n k retn ej an alizy h isto ry czn o litera ck iej ((m odyfikując je w oparciu o m e to d ę badań z zak resu h isto rii id ei) A . M e n c w e l (A n t y g r o t e s k a

G o m b r o w i c z a . W zbiorze: Z p r o b l e m ó w l i t e r a t u r y p o ls k ie j X X w ie k u . T. 2. W ar­

sz a w a 1965) oraz Cz. S a m o j l i к (G r o te s k a — p i s a r s t w o w s z e c h s tr o n n i e b a n a ln e . W: jw .).

(20)

Jest jak gdyby rad y k aln ą negacją optym istycznej w izji rozw oju k u l­ turalnego.

Wolno zatem dopatryw ać się w groteskow ej stru k tu rz e pow ieści W it­ kiew icza sw oistej antycy p acji późniejszych sform ułow ań k atastro ficz­ nych. Tych m ianowicie, k tó re w ychodziły ze stw ierdzeń o postępującej k om ercjalizacji i d egradacji społecznej roli sztuki oraz n a ra stan ia sym p­ tom ów społeczeństw a masowego i m asowej k u ltu ry . M am y tu do czynie­ nia ja k gdyby ze swoistą obroną wobec tak uśw iadam ianej sytu acji k u l­ tu ra ln ej, z w ynikiem sw oistego napięcia, nierozw iązyw alnej sprzecz­ ności pom iędzy św iatopoglądem pisarza a jego świadomością. Napięcia, które pow tarzało, reprodukow ało niejako, zasadniczą dwoistość p ostaw i św iadom ości k u ltu ra ln e j m oderny. Polegała zaś ta dwoistość n a p rz e ­ konaniu, k tó re m oderniści w yrażali n a różne sposoby i z w iększym lub m niejszym stopniem uśw iadom ienia, m ianowicie, że postulow any przez nich w zorzec k u ltu ry podlega n ieu stan n em u zagrożeniu ze stro n y procesów niezależnych od ich woli. G roteska jest więc tu tak że oznaką pew nego typ u świadom ości zbiorowej. Tej m ianowicie świadomości, k tó ra adekw atn y i sk rystalizow any w yraz znalazła w rozw inięciu podstaw o­ w ych tez k atastro fizm u W itkiewicza. W jego przekonaniu, że współczes­ ność w sw ym obiektyw nym , historycznym i społecznym , kształcie niszczy bezpow rotnie pew ien zespół pow szechnie cenionych w artości k u ltu ra l­ nych.

2

Ze znanych nam w yd arzeń życia i działalności pisarza, p rzy p a d a ją ­ cych n a okres pow staw ania om aw ianej powieści, w arto, jak się w ydaje, jeden zwłaszcza fak t wziąć pod rozwagę. W ażny dla n aśw ietlen ia d a l­ szych cec.h ch arak tery zu jący ch postaw ę W itkiew icza jako tw órcy po­ wieści i zarazem osobowości uczestniczącej w św iatopoglądow ej oraz k u ltu ra ln e j p roblem atyce epoki.

Otóż niew ątpliw ie godna uwagi wydać się m usi okoliczność, że S ta ­ nisław Ignacy — człowiek m etry k alnie w pełni już wówczas dojrzały, o różnorodnych p rzy tym i ujaw nionych talentach, na ry n k u a rty sty c z ­ nym był jednocześnie niem al nieobecny 19. Dziś wiem y, że nie tylko m a ­ 19 Jako m alarz zap rezen tow ał się W itk iew icz p u b liczn ości za led w ie trzyk rotn ie, je śli n ie liczy ć w y sta w ie n ia kilk u jego obrazów na zbiorow ej w y s ta w ie w Z a k o ­ p an em (1901). W roku 1913 w y sta w ia ł m ia n o w icie k ilk a d ziesią t sw o ich prac w e sp ó ł z in n y m i m alarzam i w ram ach stałej ek sp ozycji T ow arzystw a Z achęty S ztuk P ię k ­ n ych w K rakow ie, w poprzednich zaś latach — w T o w a rzy stw ie Z ach ęty w W ar­ sza w ie (1912) i K rak ow ie (1908).

Cytaty

Powiązane dokumenty

In conclusion, a passive heat tracer experiment consisting of DTS measurements of temperature along vertically installed fiber optic cables combined with numerical modeling of flow

Wraz z HPLC może być także stosowana ekstrakcja micelarna (CPE) prowadzona z wykorzystaniem niejonowego surfaktantu, gdzie dodatek jego nie- wielkiej ilości do próbki

The selected model is then used in a Bayesian framework to integrate the prior knowledge about UCS with the limited number of site-specific I data available for

Wraz z pojawieniem się w twórczości Weissa ponurej tematyki inspirowainej prozą Przybyszewskiego malowany pejzaż staje się coraz bardziej wizyjny, wewnętrzny, odtwarzany

We presents a numerical model of controlled bioinduced mineralization in a porous medium as a possible corrosion protection mechanism.. Corrosion is a significant economic problem

Dodatkowo należy podnieść, że skoro Zjazd Adwokatury w Poznaniu odbywał się przy braku prawnego ustanowienia takiego organu adwokatury, to żądanie realizacji

Jeśli projekt ustawy m a regulować postępowanie przed NSA, nie powinien odwoływać się do innych przepisów, a powinien te przepisy k.p.a., które m ają

Istnienia Poszczególne są dwoiste: wprawdzie rozciągłość daje się ostatecznie sprowadzić do trwania, jeśli rozumie się przez nią przepływ jakości (na tym