• Nie Znaleziono Wyników

Antoni Karśnicki - zapomniany pisarz dramatyczny

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Antoni Karśnicki - zapomniany pisarz dramatyczny"

Copied!
40
0
0

Pełen tekst

(1)

Mieczysława Romankówna

Antoni Karśnicki - zapomniany

pisarz dramatyczny

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 40, 32-70

(2)

ZAPOMNIANY PISARZ DRAMATYCZNY

i.

Postać i twórczość Antoniego Karśnickiego związania jest z Ossolineum. Pierw szy i jedyny 1 inform ator K. E streicher w ,,Ency­ klopedii“ O rgelbranda (1863, t. XIV i w wyd. z r. 1900 V III) pod­ kreśla, iż zm arły w dniu 3 m aja 1844 roku rotm istrz i h rabia au striac­ ki, Antoni K arśnicki, był zarazem poetą i malarzem. Obraz olejny je­ go pędzla przedstaw iający śmierć Poniatowskiego znajdował się w gmachu Biblioteki Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Lwo­ wie. Do dnia dzisiejszego w zbiorach Ossolineum zachowały się ręko­ pisy niedrukowanych sztuk Karśnickiego a granych w teatrze lwow­ skim za życia autora.

Niewiele można dorzucić szczegółów do wiadomości podanych przez K. Estreichera. Zawiera ich nieco sama twórczość pisarza, do­ tychczas nie badana i prawie nie znana. Poza E streicherem bowiem zainteresował się K arśnickim tylko L. Simon, k tó ry poświęcił mu uwagę w swej „Bibliografii teatrów polskich“ \ Oparł się jednak Simon przede wszystkim n a danych odnalezionych właśnie u E strei­ chera i to dotyczących tylko twórczości dram atycznej autora.

1 Nie w ym ienia nawet nazwiska Karśnickiego Zawadzki w książce L ite ­

ratura w Galicji, Lw ów 1878.

2 Kartoteka Bibliografii teatrów polskich znajduje się w posiadaniu P ol­ skiej Akadem ii Um iejętności. Z ramienia PAU prace nad w ydaniem jej podjął jako redaktor Piotr Grzegorczyk.

(3)

ANTONI KARŚNICKI ZAPOMNIANY PISARZ DRAMATYCZNY 33

Poza twórczością dram atyczną znajdujem y jeszcze w puściźnie literackiej K arśnickiego trzy utw ory epickie wierszem 11, jeden prozą 4, oraz tłumaczenie rozpraw ki pisarza włoskiego Silvio Pellico \

J e s t rzeczą pewną, że poetą ani tłumaczem znakomitym K arś­ nicki nie był. U tw ory poetyckie jego przedstaw iają w artość źródeł inform ujących o życiu samego autora. Można więc z nich dowiedzieć się, że znał dobrze Włochy, w których bawił dwukrotnie. Za drugim razem spisał wspomnienia. Z wspomnień tych wyczytać łatwo, iż po­ dróż d ru gą podjął celem zwiedzenia k raju i jego zabytków sztuki. Nie­ mniej jednak pragnął on także wtedy przypomnieć sobie miejsca i przeżycia związane z podróżą pierwszą, odbytą „sposobem żołnier­ skim “ , ja k to stw ierdza sam autor. Czy pod sztandaram i legionów Dąbrowskiego w myśl poem atu drukowanego w Lipsku pt. „Wyspa St. H elena“, w którym widoczne je st uwielbienie dla Napoleona? Czy raczej w szeregach wrogów Francji, za czym przemawia podkreślany niejednokrotnie obiektywizm, nakazujący żołnierzowi cenić i sławić prawdziwe męstwo nawet u przeciwnika? Rostrzygnąć sprawę tę niełatwo. W „Przypomnieniach wojennych z r. 1796 i 1797“ wysławia bowiem pisarz wodzów austriackich walczących z wojskami D yrekto­ ria tu na terenie Rzeszy niemieckiej. Przechwala się, w sposób budzący

nasze zastrzeeżnia, iż Polacy brali udział w owych bitwach przeciw w ojskom francuskim . Może K arśnicki był już wówczas oficerem au­ striack im ? Bliższy jego epoce K. E streicher zbyt ostentacyjnie pod­ kreśla owo hrabiostw o i rotm istrzostw o austriackie, co wiele daje do myślenia.

W każdym razie z k a rt utworów Karśnickiego w yglądają ku nam dwa oblicza autora. Lojalizm wobec zaborców i wiążący się z nim konserw atyzm poglądów, nienawiść do wszelkiego ruchu re­ wolucyjnego cechuje utw ory drukowane wprawdzie dość późno, lecz dotyczące la t życia wcześniejszych. Być może ukazały się one w chwili,

3 W yspa St. Helena, poem at w czterech pieśniach — przez hr. A. K. Dru­ kiem Breitkopf & Haertel w Lipsku; D w a j bracia w e Włoszech, powieść r y c e r ­

ska (t. I Pism. Lwów, Drukiem Piotra Pillera); Przypomnienia wojenne z roku 1796 i 1797 nad Renem — przez Antoniego hr. Karśnickiego napisane. We L w o­

w ie 1836. Drukiem Józefa Schnaydera.

4 Wyciąg z dziennika pow tórn e j podróży do Włoch przez A. hr. Karśnic­ kiego. We Lw ow ie 1842.

6 Dei doveri degli uomini discorso ad un giovane di Silvio Pellico da Sa-

luzzo, Parigi 1834; Rozprawa o obowiązkach ludzi Sylw iusza Pellico, przełożona

z w łoskiego na język polski przez Antoniego hr. Karśnickiego. We Lwowie 1837 Drukiem Piotra Pillera.

(4)

gdy sam autor zmienił swój światopogląd. Ślad lojalizmu dostrzec jeszcze można w epoce późniejszej — a to w samym wyborze prze­ kładu. „Rozprawy o obowiązkach ludzi“ n a w r ó c o n e g o wło­ skiego karbonariusza Silvio Pellico; ty m bardziej zaś, że przekład Karśnickiego nie był gwałtownie potrzebny, gdyż ukazały się właśnie dwa inne tłum aczenia rozprawki włoskiej, a to wileńskie Placyda Jankowskiego i krakow skie Macieja Wodzyńskiego, oba niewątpliwie lepsze pod względem językowym od pracy Karśnickiego".

Z utworów dram atycznych pisarza spogląda ku nam oblicze inne. J e st to esteta zajm ujący się sztu k ą w najogólniejszym tego słowa znaczeniu, głoszący ciekawe poglądy pod względem społecz­ nym; człowiek, którego interesuje życie we w szystkich przejawach.

i i.

W śród pisarzy dram atycznych z uw agi n a ilość sztuk napisa­ nych, K arśnicki zajm uje dość poczesne miejsce. E streicher zaliczył go do grupy drugiej tzn. pisarzy, k tórzy stw orzyli w granicach od 7 do 17 sztuk w ystaw ianych lub nie w ystaw ianych w teatrze lwow­ skim. W grupie te j ulokował go bibliograf n a miejscu trzecim. F ak t ten oczywiście nie mówi nic o w artości i jakości utw orów K arśnic­ kiego.

W ypada jednak podkreślić, że w okresie la t 1832—34 n a de­ skach scenicznych te a tru lwowskiego ukazało się tylko osiem sztuk tzw. „oryginalnych“, w śród nich figuruje trag ed ia pt. „Męga“, k tó rej autorem je st Antoni Karśnicki. R eszta rep ertu aru pokazywanego publiczności lwowskiej to tłum aczenia grafom anów obcych, takich jak Kotzebue (jeszcze!), lub przeróbki sceniczne bez podania źródeł

\

nazwisk domorosłych ich autorów. W pierwszym kw artale 1835 roku wystawiono w teatrze lwowskim w ogóle jedyną praprem ierę i to również komedii Karśnickiego („Skąpiec czyli dwóch Karolów“ ).

A jednak stanowisko Karśnickiego n a gruncie lwowskim nie było do pozazdroszczenia. S ytuacja podobna w Polsce nie powtórzy się bowiem n a przestrzeni całego wieku. J e s t to przecież okres tw ór­

czości A leksandra Fredry. A utor naw et o wybitnym talencie w blasku sztuki fredrow skiej musiałby zmaleć. Nie była to więc okoliczność sprzyjająca dla pisarza m iary pośledniej, takiego jak K arśnicki.

" O obowiązkach ludzi S ylw iusza Pellico, przełożył z włoskiego P. J., Wilno 1835. Druk Józefa Zawadzkiego; Silvio Pellico — O powinnościach czło­

(5)

ANTONI KARŚNICKI ZAPOMNIANY PISARZ DRAMATYCZNY 3 5

Popełnił on również nieostrożność, k tó rej się strzegą do dnia dzisiej­ szego pisarze dram atyczni. W r. 1832 wydał dwa tom y p is m 7 zawie­ rające prócz epiki siedem utw orów dram atycznych. Zanim poznano

je ze sceny, już znalazł się złośliwy recenzent, k tó ry napisał gryzący pam f let o pierwszym tomie poezyj Karśnickiego w „Czasopiśmie N au­ kowym“ Zakładu Narodowego im. O ssolińskich8. K rytyka dotyczyła przede w szystkim utw oru epickiego, lecz nie oszczędziła dwóch prób

dram atycznych zaw artych w książce.

A u to r lwowskiego pam fletu ukrył się pod nazwą R ustyk Szu­ brawiec. Zapisał on Karśnickiego do pocztu naśladowców Baki, czyli „bakistów “ . U tw ory jego porównał z utw oram i wyśmiewanego po­ dówczas, zresztą zupełnie słusznie, grafom ana, mianowicie Wincen­ tego Kiszki z Ciechanowa Zgierskiego. A rtykuł „Czasopisma N auko­ wego“ był nie tylko źródłem inform acji dla ogółu współczesnego, lecz również d la cenionego bibliografa K. E streichera, k tó ry powtórzył bezkrytycznie w swych notach encyklopedycznych sądy o K arśnic- kim. Nie sprawdził E streicher podstaw surowej oceny. Świadczy o ty m fak t, iż jeszcze w r. 1873 w „Teatrach w Polsce“ podaje on myl­ nie nazwisko Karśnickiego (Karsznicki) i pisze ta m tylko o jednym tom ie „Pism “ zgodnie z Rustykiem Szubrawcem.

Spraw a lwowskiej recenzji R ustyka Szubrawca nabiera jednak trochę innego kształtu, gdy ją rzucimy na tło nieco szersze.

Przede w szystkim pomiędzy „Czasopismem Naukowym“ a „Roz­ m aitościam i“, dodatkiem do „Gazety Lwowskiej“, panowały w czasie druku arty ku łu stosunki naprężone. Podobnie o stro ja k K arśnicki potraktow ani zostali n a łamach „Czasopisma Naukowego“ inni au­ torzy, np. Michał Suchorowski i J. K. P ajg ert, którzy n a złośliwości recenzenta odpowiedzieli w „Rozmaitościach“ 9. K arśnicki jednak po­ tra fił napaść przemilczeć. Zresztą artyk u ł „Czasopisma“ wymierzony był nie tylko przeciw Karśnickiemu, lecz równocześnie przeciw auto­ rowi „Rozmaitości“ , Szczepańskiemu, którego „E stety ka“ drukow ała się na ich łamach.

7 Pism a Antoniego hrabi Karśnickiego. We Lwowie. Drukiem Piotra P illera (tom ów 2).

8 Niektóre postrzeżenia i uwagi estetyczne z p r z y c z y n y wyszłe go dzieła

pod ty tu łe m „Pisma Antoniego hrabi Karśnickiego“ tom I w e L w ow ie 1832 — Czasopismo N aukow e Zakladù Narodowego im. Ossolińskich 1833.

9 Suchorowskiego odpowiedź pom ieściły Rozmaitości w r. 1832 nr 5; J. K. Pajgerta w r. 1834, nr 3.

(6)

Poza ogólną dyskw alifikacją twórczości K arśnickiego nie uza­ sadnioną rzeczowo i należycie, recenzent ,.Czasopisma Naukowego“ nie podał żadnego zarzutu szczegółowego, n a k tó ry można by się zgo­ dzić. Zaledwie kilka usterek językowo-stylistycznych zyskałoby dzi­ siaj aprobatę. Widać pam flet R ustyka Szubrawca pomimo starć redakcyjnych był zbyt o stry i zgryźliwy, skoro „Czasopismo“ nie wy­ drukowało dalszej części krytyki, tzn. recenzji tom u II „Pism “, który przecież ukazał się również w roku 1832.

N iestety, raz wyśmiany autor nie znalazł już ani jednego obie­ ktywnego sędziego, niektóre owoczesne recenzje sztuk Karśnickiego granych w teatrze lwowskim przem ilczają ich w artość literacką, a czynią to w sposób naw et uwłaczający, np. ta k pisze się o komedii „Anglik n a Podlasiu“ :

Jak rzadko widać Anglika na Podlasiu, tak rzadko w idać na naszej scenie oryginalne utwory. Już ta sama okoliczność kładzie nam palec na usta, kiedy przychodzi m ówić o sztukach krajowego pióra. N ie chcem y i nie m ożemy tym razem nic powiedzieć, jak tylko że patrząc na grę naszych artystów, nie m ieliś­ m y czasu zająć się rozbiorem samej że sztuki, zwłaszcza że sam olubstwo naro­ dowe niechętnie popisuje się krytyką tam, gdzie niew ielu autorów oryginalnych zasila scenę dramatyczną 10.

Podobnie dram at „Ami czyli polowanie na pokojach królowej Elżbiety“, na ta k ą zasłużył pochwałę:

N iew iele o tej sztuce da się powiedzieć, bo i publiczność mało, czyli raczej w cale nic o niej nie mówiła, co w drodze krytyki w iele znaczy u .

Dalej następuje treść utw oru przez recenzenta dowolnie znie­ kształcona (w porównaniu ze znanym nam rękopisem ), wreszcie uznanie, iż K arśnicki to „znany au to r“. Trudno z artykułów tych wy­ ciągać zbyt daleko idące wnioski, gdyż w ty m sam ym czasie niemal komedie F red ry zachwycały publiczność, a ze strony krytyków spo­ tykały się mniej więcej z podobnym przyjęciem. K arśnicki raz tylko zabrał głos w obronie swego utworu, podkreślając, iż dobra g ra akto­ rów dowodzi, że „sztuka nie była zupełnie naganną, gdyż trudno przyjąć, ażeby najdoskonalszemu jeźdźcowi udało się harcow ać na koniu o złych nogach, czyli złej posadzie, a więc słusznie godziło się

10 Gazeta L w o w sk a 1843, nr 37. 11 Gazeta L w ow ska 1840, nr 21.

(7)

ANTONI KARŚNICKI ZAPOMNIANY PISARZ DRAMATYCZNY 3 7

dodać do uwag własnych i uwagę publiczności...“ 12, któ ra zapewne wbrew relacji recenzenta inny m iała pogląd n a sprawę. K arśnicki pisze dalej, że w artość utw oru często zależy „od zachęty budzącej pomysły“ , k tó rej jemu jako autorow i stale brakowało. Słowa te rzu ­ cił pisarz rok przed śmiercią i nie mogły już one mieć wpływu na zmia­ nę stosunku krytyków do jego twórczości dram atycznej.

Zasadniczo utw ory Karśnickiego podzielić można n a trz y g ru ­ py. Do pierwszej zaliczają się te, które drukowane były w „Pism ach“ , treść ich dostępna je st dzisiaj każdemu, kto chce się z nimi zapoznać, są to : 1) „Sąd Czarnieckiego“, tragedia, 2) „Męga“, tragedia, 3) „Al­ fons X, król K astylii i Leonu“ , tragedia (tom I „Pism “ ) ; 4) „Układ zawczesny“, komedia, 5) „Łatw y“, komedia, 6) „Skąpiec czyli dwóch Karolów“ , komedia, 7) „W różka czyli poseł“ , komedia, (tom П

„Pism“ ).

Do grupy drugiej należą utw ory, które p rasy drukarskiej nie ujrzały; przechowano je w rękopisach Archiwum te a tru lwowskiego, skąd przeniesione zostały do Biblioteki Gminy m. Lwowa; dziś znaj­ dują się w zbiorach wrocławskich Ossolineum, je st to: 1) „Rozwód czyli Polka w Niemczech“, komedia 13, 2) „Ami czyli polowanie na po­ kojach królowej Elżbiety“, d r a m a t14, 3) „Poręka czyli Anglik na Po­ dlasiu“, komedia 13.

Wreszcie trzecią grupę stanow ią utw ory znane już K. E strei­ cherowi tylko z tytułów , a więc: 1) „Aleksander F arnese“ , tragedia, 2) „Przewóz przez rzekę Sołę“, komedia, 3) „Szwedka“, komedia.

Razem utw orów trzynaście, w tym osiem komedii, cztery t r a ­ gedie i jeden dram at.

Na scenie te a tru lwowskiego ukazało się sztuk sześć, tzn. z g ru ­ py pierwszej trzy , tj. „Męga“ , „Układ zawczesny“ , i „Skąpiec czyli dwóch K arolów“ , oraz wszystkie z grupy drugiej.

Prem iery odbyły się w następujących term inach : 4 m arca 1834 roku „Męga“, 25 lutego 1835 r., „Skąpiec czyli dwóch Karolów“ , 16 listopada 1835 r. „Układ zawczesny“ ; 25 listopada 1836 r. „Rozwód

12 O d pow ie dź na recenzję sztuki przedsta w io nej pod nazwą „Anglik na

Podlasiu czyli poręka“ — Gazeta L w o w sk a 1843, nr 40. Artykuł podpisany „K“.

13 Wrocław. Biblioteka Zakładu Narodowego im. Ossolińskich sygn. III 11454.

14 jw. sygn. III 11460. 15 jw. sygn. III 11453.

(8)

czyli Polka w Niemczech“ ; 14 lutego 1840 r. „Ami czyli polowanie n a pokojach królowej Elżbiety“ i 24 m arca 1843 r. „Poręka czyli Anglik na Podlasiu“.

Niewątpliwie komedie Karśnickiego więcej posiadają nerwu dramatycznego od utworów poważnych. Toteż nie dziwimy się, iż właśnie trag ed ia „Męga“ najostrzej została potrak to w an a przez re ­ cenzentów, a przez publiczność niezbyt chętnie podobno przyjęta.

Już recenzent „Czasopisma Naukowego“ odsądził od wszelkiej w artości dram atycznej i literackiej „Sąd Czarnieckiego“ i „Męgę“. Leszek Borkowski w artykule drukow anym w r. 1842 n a łam ach „Bi­ blioteki W arszaw skiej“ stw ierdził też, że tę traged ię Karśnickiego popularnie zwano we Lwowie „m ęką“ dla jej dłużyzn i b rak u walorów scenicznych. Sprawiedliwość jednak nakazuje oddać głos współczes­ nemu, k tó ry ta k wypowiada się w „Rozm aitościach“ o utw orze K arś­ nickiego :

„Mimo spowodowanych więcej złośliw ością jak gruntow ną krytyką w przeszłorocznym Czasopiśmie N a u k o w ym Zakładu Narodowego Ossolińskich uprzedzeń przeciw tej sztuce poszedłem na jej przedstaw ienie i n ie żałowałem tego. Sztuka ta zadowoliła m ię z w ielu w zględów w przedstaw ieniu; odkryłem w niej w iele scen praw dziw ie dobrych, w iele w ierszy w cale ładnych; przez całą jej osnowę przebijał się duch dramaty ki, który tylko w przedstaw ieniu czuć się daje, ale częstokroć ginie w czytaniu. Dlatego to n ie zaw sze zajm ow ały m ię na papierze te dzieła, które na scenach najlepszego doznały przyjęcia i na odwrót — inne znow u w ydają się lepiej w czytaniu jak na deskach teatralnych; w szakże nie potrzebuję tu dodawać, który rodzaj korzystniejszy jest dla sztuki w jej m aterialnym znaczeniu. Artystom, sztukę tę przedstawiającym w iodło się jak najszczęśliwiej, w idać w nich było chęć i pilność około cddania tej sztuki w szczerej prawdzie jej osnowy. P. P. Sm ochowski i Słoński w yszczególniali się zapałem w sw ych rolach. P. Now akow ski odbierał zasłużone o k la sk ile.

Nie wchodząc w powody, dla których redakcja „Rozm aitości“ wydrukowała ten głos widza, stwierdzić należy, że przepowiedni recen­ zenta „Czasopisma Naukowego“ nie stało się zadość. Prorokow ał on bowiem, że utw ory K arśnickiego nie znajdą naw et chętnych czytel­ ników, a cóż dopiero widzów. Tymczasem, ja k wiemy, po „Mędae“ na deskach teatraln y ch ukazało się dalsze pięć sztuk Karśnickiego. Obrońca au to ra słusznie podkreślił, że pomyłki w ocenie u tw oru d ra ­ matycznego czytanego tylko a nie widzianego n a scenie są częste i zwykłe.

(9)

ANTONI KARŚNICKI ZAPOMNIANY PISARZ DRAMATYCZNY 3 9

Poza wymienionymi w artykuliku nazwiskami aktorów obsady innych ról nie znamy. Pełna obsada ak to rsk a przechowała się tylko do komedii „Anglik n a Podlasiu“ , znamy ją z rękopisu sztuki, do którego dołączono rozpisane role z nazwiskami ak to ró w 17.

Ш .

Mały nakład „Pism “ Karśnickiego, zwyczaj illo tempore po­ wszechnie panujący: ogłaszania prenum eraty na książki, zupełne za­ pomnienie autora, wreszcie zawieruchy wojenne uczyniły, iż nie je st rzeczą łatw ą uzyskanie zbiorowego wydania utworów Karśnickiego i odczytanie ich. Dotyczy to tym bardziej trzech sztuk, które zyskaw­ szy względne powodzenie n a scenie nigdy prasy i farb y drukarskiej nie ujrzały. Dlatego też modo antiquo zacznijmy od przypomnienia i przeglądu treści utw orów Karśnickiego, aby je potem móc swobod­ nie omawiać.

N a pierwszym miejscu należy wbrew porządkowi chronolo­ gicznemu postawić rękopisy zachowane w zbiorach Ossolineum. Z tych komedia pt. „Rozwód czyli Polka w Niemczech“ stosunkowo je st najwcześniejsza, gdyż pow stała prawdopodobnie około roku 1836. A kcja utw oru toczy się w okresie wojen napoleońskich w Niem­ czech, w domu nadleśniczego Nordwella, którego żona je st Polką. Ninę kocha również Baron. Za wszelką cenę pragnie on doprowadzić do rozejścia się małżonków. Akcję ułatw ia mu Amtmannowa pałająca nieodwzajemnionym zresztą uczuciem do nadleśniczego Nordwella. Małżeństwo nie je st szczęśliwe. Nordwell to drugi mąż Niny. Pierw ­ szy Jej małżonek, Francuz, oficer wojsk napoleońskich, zginął boha­ te rsk ą śmiercią w Syrii. N ina często powraca do wspomnień, co nie­ pokoi, drażni i gniewa zazdrosnego Nordwella. Baron wie z u st służącej, Leni, że padło pomiędzy małżonkami słowo „rozwód“. Chce on zatem zamienić je w czyn. Amtm annowa staje się naturalnym sprzymierzeńcem Barona. W kilku scenach przedstaw ia au to r kłótnie

17 Pan Stolnik — N ow akow ski; Pani Stolnikowa — Kamińska; Ich córka, w dow a z przyczyny straty m ęża prawie oniem iała — prawdopodobnie Starzew - ska (według recenzji G azety L w o w s k ie j 1843, nr 37); Pani Podstolina, siostra Stolnikowej — Radowska; Pani Rejentowa, siostra Stolnika —• Kamińska (tak!); Urzędnik sądowy, Podsędek — Smochowski; Podróżny przybyły z L itw y — Rejmers; Anglik, kapitan okrętow y nalegający na nogę — Benza; Hajduk — Thomain; Grzegorz, karczmarz — Jaśnikowski (?); Anna, jego żona — Rut­ kowska; Bakałarz w iejsk i — Rudkiewicz; Podstarości — Starzewski.

(10)

małżeńskie, które pozornie w ybuchają na tle urażonych uczuć naro­ dowych, gdyż Nina akcentuje swą polskość i nie ukryw a sym patii dla arm ii napoleońskiej. W chwili, gdy u w ró t domu Nordwella stają wojska nieprzyjacielskie, wygłasza ona słowa miłości dla arm ii fra n ­ cuskiej. Nową kłótnię w ykorzystuje Baron dla swych celów, podsu­ wając zręcznie Ninie myśl, iż mąż nie je st jej wierny, zdradza ją, zwłaszcza zaś podejrzanie wygląda jego stosunek do Amtmannowej. I oto Nina żąda od męża zgody na rozwód. A kt pierwszy kończy się w kulm inacyjnym punkcie akcji. W akcie drugim przybyw a do domu Nordwellów s ta ry generał pruski, Smetan, k tó ry jako żołnierz ceni francuskie bohaterstw o i żołnierskie zalety arm ii napoleońskiej. Sme­ tan, kochając Ninę ja k córkę i dostrzegając złe pożycie małżonków, sta ra się zachowaniem swym i słowami wpłynąć uspokajająco na Nordwella. Tymczasem oczekiwani Francuzi zjaw iają się w nadleś­ nictwie. Przyjaźnie w ita ich Nina-Polka, co znów drażni Nordwella, zwłaszcza gdy widzi ją w ogrodzie z jednym z oficerów francuskich. Teraz już wiemy na pewno, iż podłożem złego stosunku do żony i roz­ terek małżeńskich są nie obrażone uczucia narodowe, lecz przede w szystkim niepohamowana zazdrość. Nordwellowie kochają się, a z zazdrością w zrasta ich uczucie miłości. A utor przeprow adza swych bohaterów jeszcze przez jedno niebezpieczeństwo, które jednak ze swej strony przedstaw ia w sposób wybitnie hum orystyczny, co mu się całkowicie udaje. Oto Nordwell mimo woli je st świadkiem roz­ mowy pomiędzy swą żoną a Baronem, nam aw iającym Ninę do roz­ wodu z mężem. Nina zaś słyszy również przypadkiem konw ersację Nordwella z jego wielbicielką, Amtmannową. Z u st Nordwella padają słowa miłości, lecz słysząc urywek rozmowy Nina nie orientuje się, iż słowa te charakteryzują uczucie do niej a nie do Amtmannowej. Amtmannowa zresztą również myli się rozumiejąc podobnie wyznanie Nordwella jak i jego żona. Jeszcze więc nie wiemy, jak się akcja za­ kończy, autor nadal trzym a widza w napięciu. W akcie trzecim przybywa do Nordwellów generał francuski, Duroc. Przywozi on dyplom dla pierwszego męża Niny, k tó ry zginął w Syrii, jej zaś wręcza większą kwotę pieniędzy jako ofiarę od rządu francuskiego dla żony bohatera. Pod wpływem generała małżeństwo godzi się. Baron i Amtm annowa zostają sami. Plan ich nie udał się.

Mniej więcej w roku 1839 najpisał K arśnicki jedyny swój d ra­ mat, tj. ,,Ami czyli polowanie na pokojach królowej Elżbiety“. Akcja tego utw oru toczy się w epoce elżbietańskiej, w Anglii. A kt pierwszy

(11)

ANTONI KARŚNICKI ZAPOMNIANY PISARZ DRAMATYCZNY 4 1

odbywa się w zamku Cumnor, do którego przybywa Tressilian 18, n a­ rzeczony A mi R obsart, w raz ze starym żołnierzem Lam burhem . Chcą oni rozmówić się z Ami, córką lorda Hugha, uprowadzoną i uwięzioną tu ta j przez V em ey’a dla iorda Leicester. Cerber zamku, F oster, nie zgadza się na ułatwienie rozmowy. Przypadkowo jednak zjaw ia się Ami. Oznajmia ona, że wcale nie pragnie wracać do ojca, gdyż kocha swego nowopoślubionego męża. Przybysze myślą, iż mę­ żem Ami je st Vemey. V em ey napraw dę jednak kocha Ami. Z jego też u st dowiadujemy się, iż ślubu udzielił przebrany za duchownego, podstawiony przez V em ey’a osobnik uwięziony w zamku, czego nie dom yślają się małżonkowie. Verney liczy na to, że doczeka się mo­ mentu, w którym lord Leicester znudzony Ami zapragnie zerw ania małżeństwa. W tedy Verney zyska łaskę pańską ujaw niając fałszy- wość aktu ślubnego — a sam zdobędzie Ami. W tym też celu podsyca on w swym panu żądzę władzy i łudzi go rzekomym uczuciem królo­ wej Elżbiety. Lord Leicester boi się przedstawiać żonę swą na dwo­ rze królewskim, gdyż grozi mu za zbrodnię porw ania Ami R o bsart odpowiedzialność polityczna i k arn a przed prawem, oraz zem sta ze strony przeciwników politycznych. Sam też popadł w niełaskę królo­ wej; na wrogach pragnie zemsty. Łudzony przez V erney’a mylnie Leicester ocenia sytuację, myśląc że królowa kocha go i chce w stąpić z nim w związki małżeńskie. W akcie drugim przenosi nas autor do zamku Liocote, siedziby ojca Ami, lorda H ugha R obsarta. Kilka scen poświęcono tu przedstawieniu szaleństw Hugha, k tó ry po porwaniu córki zwariował. W chwili przytomności lord R obsart zostaje powia­ domiony, że królowa wie o jego nieszczęściu i pragnie pomścić krzyw ­ dę. W tym celu lord Sussex, przeciwnik polityczny królowej Elżbiety, wezwany został n a dwór celem pogodzenia się z lordem Leicester. Królowa działa przewidująco, chce bowiem z ew entualną u tra tą swe­ go zwolennika, lorda Leicester, zyskać przyjaźń dotychczasowych wrogów. A kt trzeci odbywa się w zamku królewskim. Królowa po­ dejrzewa lorda Leicester o uprowadzenie Ami celem pomszczenia się nad nienawistnym mu osobiście Tressilianem, narzeczonym dziew­ czyny. Elżbieta charakteryzuje lorda Leicester jako zarozumiałego zuchwalca, którem u sam a za wszelką cenę pragnie udowodnić zbrod­ nię porw ania Ami. Posądza ona też swego zausznika, iż w każdej chwili zdolny je st on do zdrady. Dlatego postanaw ia spokój państw a budować na szczerym i otw artym Sussex’ie. Nie wiedząc dokładnie

18 Zachowuje się pisow nię nazw m iejscowości, imion i nazwisk w edług oryginału rękopisu.

(12)

ja k przedstaw ia się spraw a Ami, przeznacza rękę jej Tressilianowi pod rygorem rozporządzenia królewskiego. V erney’owi nakazuje wy­ jaśnić zagadkowe zniknięcie Ami R obsart. Lord Leicester postawiony je st pod pręgierz zeznań swego sługi. Ten zaś, chcąc rzekomo bronić pana, a właściwie dążąc do własnego celu, stw ierdza, że Ami je st jego własną żoną. P ro jek ty V em ey’a w stosunku do Ami zaczynają się ziszczać. Leicester słuchając bowiem kłam stw zmuszony je st mil­ czeć ze względu n a grożącą mu odpowiedzialność. Sceny przedstaw ia­ jące badanie V em ey’a należą do najlepszych w sztuce, try s k a z nich prawdziwy hum or (np. gniew lorda Leicester w chwili zeznań Ver- ney’a — królowa i dworzanie tłum aczą jako oburzenie n a sługę, k tó ry dopuścił się zbrodni. Tymczasem je st to bezsilność wobec wia­ domego mu kłam stw a, którego sprostow ać nie może). Królowa nie wierzy jednak V erney’owi. Dlatego też rozkazuje lordowi Leicester na dzień imienin zaprosić siebie i swój dw ór do zam ku Cumnor i tam przedstawić sobie osobiście Ami R obsart. A k t czw arty przenosi nas znów do zam ku Cumnor. Foster, stróż Ami, skarży się, że dziewczyna porozumiewa się potajem nie z Tressilianem, zagrażając w razie prze­ szkód sk arg ą przed królow ą lub popełnieniem sam obójstwa. Verney tym czasem utrzym uje F o stera w przekonaniu, iż lord Leicester po­ stanow ił Ami ukarać śmiercią za rozmowy z Tressilianem . A zatem mogą oni te raz postępować z nią bezkarnie. Udowadnia on dalej Fosterowi, że najlepiej było by pozbyć się Ami. Wręcza mu też napój, k tó ry sprowadzi n a dziewczynę śmierć, lub odbierze jej przytom ność na czas pobytu królowej Elżbiety n a zamku. F o ster rozpacza, wszak jego córka całą duszą pokochała Ami, nie przeżyje jej śmierci. V er­ ney radzi więc ojcu, aby dla bezpieczeństwa o tru ł również własne dziecko. Tymczasem w przebraniu Szkota-handlarza zjawia się na zamku żołnierz Lam burh, k tó ry donosi Ami o tym , co się stało na dworze królewskim. P rzestrzega on obie dziewczęta przed ew entual­ nym usiłowaniem zgładzenia ich ze św iata przez V em ey’a. Domysły jego ty m są prawdopodobniejsze w oczach Ami, że jak się okazuje, na zam ku przebywa znany truciciel, Dobobij, a przecież V erney nie może dopuścić do tego, aby Ami stanęła przed królow ą choćby ze względu na kłam stw a, które zeznał. Ami przekonana je st o całkowitej niewinności lorda Leicester w tych m achinacjach V em ey’a. Decyduje się na ucieczkę z zam ku z Lam burhem i służebną. W akcie piątym akcja przenosi się do zamku Kenilworth. Dwór bawi tu w gościnie u lorda Leicester. Dworzanie przypuszczają, że królow a zechce upo­ korzyć lorda Leicester. I rzeczywiście, żąda ona usprawiedliwienia

(13)

ANTONI KARŚNiCKI ZAPOMNIANY PISARZ DRAMATYCZNY 4 3

i w yjaśnień w sprawie porw ania Ami R obsart. Lord Leicester łudzo­ ny przez V em ey’a, źle rozumie słowa królowej. Myśli on, że Elżbieta chce uzgodnić z nim w yjaśnienia i usprawiedliwienie wobec narodu w związku z wyborem jego na męża. Je st to najbardziej hum orystycz­ na scena w sztuce. Po zrozumieniu pomyłki—Leicester gotów je s t wy­ znać całą praw dę o Ami. W te j sam ej chwili przybywa do królowej posłaniec z listem, z którego Elżbieta dowiaduje się prawdy. Leice­ s te r widzi, że został oszukany przez V em ey’a. Ami tym czasem je st już w zam ku Kenilworth. Stając przed królową nie chce wyznać, iż V erney porw ał ją dla lorda Leicester. Lam burh tłum aczy też, że całą winę ponosi Verney, czego dowodem je st chęć zgładzenia Ami w raz z jej służebną. Za uratow anie życia dziewczętom żąda Lam burh n a­ grody w postaci ręki Joanny Foster. Królowa jednak każe uwięzić lorda Leicester ta k niedwuznacznie zaplątanego w zbrodnię. W zam­ ku zaś zjaw ia się chory umysłowo H ugh R obsart, k tó ry w obliczu dw oru zabija V em ey’a. Królowa ulega prośbom Ami i lorda Leicester i zezwala na ich ślub. Ślubu udzieli biskup.

Zupełnie w inny św iat wprowadza nas komedia „Poręka czyli Anglik na Podlasiu“. A kcja tego utw oru toczy się w Polsce. Do karczm y podlaskiej przybyw a dwóch podróżnych. Jeden jedzie z L it­ wy, drugi je st m arynarzem , Anglikiem. O baj przybyli chcą się wi­ dzieć z właścicielem wsi, Stolnikiem, a także poznać jego córkę, k tó ra niemal zaniemówiła po stracie męża. Anglik przywiózł Stolnikowi list od b rata , z którym prowadzi interesy handlowe w Gdańsku. Z u s t karczm arza podróżni dowiadują się, że Stolnik, poręczywszy za za­ ginionego krew niaka znaczną sumę pieniędzy, w najbliższych dniach zmuszony je st pozbyć się m ajątk u na rzecz wierzyciela. W akcie drugim widzimy Stolnika wydającego ostatnie polecenie rządcy przed ostatecznym podpisaniem aktu sprzedaży. Nadzieja pokładana w liś­ cie braterskim — zawiodła. B ra t bowiem nie wspomina słowem o po­ życzeniu Stolnikowi gotówki, zabawia się natom iast ogólnikami i wy­ chwalaniem m ediatora-Anglika. A utor sugeruje w ten sposób widzo­ wi, że cel pojawienia się tu ta j Anglika je st inny, niż to w ydaje się Stolnikowi. Tymczasem Stolnik nie może się zdobyć n a decyzję sprze­ daży m ajątku. Wieś ma nabyć sędzia egzekwujący jednocześnie dług. N a żadne przedłużenie term inu płatności nie zgadza się, chcąc w ten sposób zmusić Stolnika do oddania mu jednocześnie ręki córki. Po­ kusa to niemała. M arianna chcąc ratow ać rodzinę zgadza się na małżeństwo. Ojciec jednak pomimo wszystko projektu tego nie apro­ buje. Wreszcie Anglik z Litwinem przybyw ają z w izytą do domu

(14)

Stolnika. T utaj kreśli au tor kilka doskonałych scen hum orystycz­ nych. Obaj podróżni, chcąc zobaczyć M ariannę, m ylą się i biorą za córkę Stolnika to s ta rą Rejentową, to znów nie młodszą od niej Pod- stolinę. Stolnik nie chce do tow arzystw a dopuścić Sędziego, lecz ten przemocą wdziera się do pokoju i w obecności gości m a być podpisany ak t sprzedaży m ajątku. Okazuje się jednak, że Litw in — to ów dłuż­ nik uw ażany za zaginionego w czasie wojennych zamieszek. Przybył, aby zwrócić dług. Anglik natom iast prosi o rękę M arianny. W tym celu zresztą zjawił się on na Podlasiu.

U tw ory Karśnickiego ogłoszone drukiem przypomnimy w ry ­ sach najogólniejszych. W tomie I „Pism “ umieścił K arśnicki wszystkie trzy tragedie. „Sąd Czarnieckiego“ to pierw sza z nich. A kcja tego utw oru ulokowana je st n a starym , bliżej nie określonym zamku, w ziemi kaliskiej. Czarniecki sądzi zdrajców ojczyzny, Misiewskiego, szlachcica, k tó ry je st zięciem P io tra Czarnieckiego i — czterech mieszczan Gdańska i Kalisza. Po stronie Misiewskiego sto i królowa lecz Czarniecki nie chce ustąpić. K ara śmierci, jego zdaniem, je st nieodzowna. A utor pokazuje epizodyczne starcie H etm ana z Misiew- skim, którem u Czarniecki ustępuje, ofiarow ując klucze dla ułatw ie­ nia ucieczki. Przybyw a też do H etm ana żona i m atk a oskarżonego, proszą one o łaskę dla winnego. Z Misiewskim w idują się na m urach zam ku i nam aw iają go, aby skorzystał z kluczy i uciekł. Misiewski jednak zgodnie z honorem rycerskim pragnie ponieść odpowiedzial­ ność za swe czyny. W yrok śmierci odczytany zostaje n a dziedzińcu zamkowym. Przybyw a jednak posłaniec, k tó ry przywozi ułaskaw ie­ nie królewskie dla w szystkich podsądnych. Żona Misiewskiego są ­ dząc, iż mąż wieży swej nie opuścił, podpala zamek i w oczach męża rzuca się w płomienie. Zrozpaczony Misiewski podąża za nią.

„Męga“ to tragedia szwedzka. A ram inta Dorwin zaręczona je st z synem g rafa Wardego, nie kocha go jednak. Potajem nie darzą dziew­ czynę tę miłością — Męga wychowanek W ardego, syn nieznanych rodziców i — generał szkocki, Paza. Pazę kocha A ram inta. Za prze­ stępstw a polityczne narzeczony jej skazany został na wygnanie. O j­ ciec łudzi się, że z chwilą przybycia syna do k ra ju uda się zyskać dla niego łaskę dworu. Męga tym czasem za wszelką cenę chce się pozbyć rywalów. Dlatego nakazuje swemu przyjacielowi, Ostierne, którem u niegdyś uratow ał życie, otruć generała Pazę, co rzeczywiście zostaje dokonane. Rywala, k tó ry wrócił do ojczyzny, zwabia Męga potajem nie do swego zamku w górach i tam dokonuje m orderstw a. Nie wie on o tym , że zamordowany ożenił się już z inną kobietą w czasie pobytu

(15)

ANTONI KARŚNICKI ZAPOMNIANY PISARZ DRAMATYCZNY 4 5

poza krajem . Chcąc ukryć zbrodnię, Męga zrzuca z okna zamku świadków swego czynu, tzn. O stierne’a i służącego. Pułkownika, k tó ry przybył do niego w poszukiwaniu W ardego odsyła do zamku Dorwinów, obiecując przybyć tam osobiście. Od śmierci uratow ał się jednak służący i z wieścią o zbrodni przybywa do A ram inty, bole­ jącej właśnie nad ciężką chorobą generała Pazy. Pułkownik, któ ry

z polecenia Męgi zjawił się u Dorwinów, aresztuje zbrodniarza. I wreszcie tragedia „Alfons X, król K astyli i Leonu“. Sansza, syn Alfonsa X kocha Alidę, księżniczkę muzułmańską, z k tó rą je st zaręczony. Żądny władzy daje on posłuch namowom Rodryga, wodza K astylii — rozpoczyna walkę z Maurami. Zwycięstwa odnoszą rze­ czywiście w ojska hiszpańskie. Pozostało zdobycie Grenady, w k tó rej mieszka Alida. Ojciec je j zginął właśnie w obronie k raju. Sanszo przybyw a do Grenady wraz z królem Alfonsem, wodzami i częścią wojska. M ają być wszyscy traktow ani na praw ach gości. Sansza tłum aczy Alidzie swe postępowanie tym , że b ra t jej, Oswan, prze­ ciwny był ich małżeństwu, a zatem pozostało tylko zbrojne zdobycie k ra ju m aurytańskiego w raz z ręk ą Alidy. Sanszo jednak przede w szystkim pragnie zniszczyć Oswana i zagarnąć k ra j dla siebie. Ulega więc namowom Rodryga, aby przygotować nocną zasadzkę w twierdzy, napaść na gospodarzy wtedy, gdy się nie będą tego spo­ dziewali. Oswan to samo zamierza wobec Hiszpanów, o czym donosi siostrze Alidzie. N amawia ją, aby opuściła twierdzę. Sansza uprze­

dził jednak Oswana w podstępie i oto Oswan zostaje pojmany. O fak ­ cie ty m zawiadamia Alidę Rodryg. Alida słysząc o losie b ra ta i po­ dejrzew ając, że złym duchem spraw y je st właśnie Rodryg, a także w obronie w łasnej morduje Rodryga. Król nakazuje synowi uwolnić Oswana, potępia jego postępowanie. Alfons rozumie dlaczego Alida oddaje się teraz pod jego opiekę i w zbrania się przed związkami z Sanszą. Dochodzi do o strej wymiany słów między bratem i narze­ czonym Alidy. Oswan w przystępie gniewu wyciąga broń. Sanszo je st przekonany, że Rodryg poległ z ręki Oswana. W momencie s ta r­ cia Alida staje w obronie Sanszy. B ra t podejrzewając, iż to ona wy­ dała Sanszy tajem nicę napaści zabija siostrę. Król Alfons pozostawia Oswana n a tronie, sam zaś w raca z synem do swego państw a.

W tom ie П „Pism “ umieścił K arśnicki komedie. Pierwsza z nich nosi ty tu ł „Układ zawczesny“. S taro sta Kronicki trzem sy­ nom swoim wyznaczył stanow iska i karierę życiową. Abdon ma być duchownym, O skar dyplom atą na dworze, a Karol poświęcić się pracy naukowej. Synowie pogodzeni są ze swym przyszłym losem.

(16)

W okresie jednak dłuższej nieobecności ojca, pod wpływem guw ernera Bodego i rezydentów Pułkow nika i Przesiadalskiej, a naw et nieza­ leżnie od nich, synowie S taro sty sam i decydują o swej przyszłości. P rzesiadalska i Bode zaw ierają układ w zajem nej pomocy w swych planach. Bode nam aw ia Abdona, aby porzucił myśl o stanie duchow­ nym i uciekł z nim do Berlina, skąd polecą w św iat balonem. Prze­ siadalska pragnie ożenić O skara z Podstolanką. Obydwoje m ają na względzie w łasny interes. Bode służąc za przewodnika Abdonowi chce żyć n a jego koszt. Przesiadalska myśli, iż schroni się na stałe u małżeństwa, które doszło do skutku dzięki je j staraniom . Tym­ czasem Abdon raczej m arzy o karierze wojskowej. O skar przyrzekł wprawdzie pannie małżeństwo, lecz Bode te ra z zw raca się do niego, aby podjął ową podróż balonową. S taro sta wróciwszy do domu nie spostrzega początkowo zmian, które zaszły. W krótce przybyw a także trzeci syn S taro sty — Karol. Ten bez wiedzy ojca ożenił się z chłop­ ką. M ediatorem pomiędzy synami a ojcem m a być s ta ry sługa, Jakub. S taro sta po sprzeczkach i nam ysłach musi pogodzić się z losem, tzn. Abdon będzie żołnierzem, a Rózia, chłopka, p rzy jęta zostanie w dom teścia. U kład przedwczesny dotyczący życia synów nie udał się, nie doszły również do skutku knowania Bodego z Przesiadalską.

„Łatw y“ to chyba najsłabsza komedia Karśnickiego. Chorąży powiatowy Łatw iński je st człowiekiem słabej woli. F au sty n a Złośnic- ka, kuzynka jego, koniecznie chce wejść w związki małżeńskie z Cho­ rążym . Łatw iński okazuje się bezwolny wobec F austyny, nie p o trafi się je j przeciwstawić, choć sam nie chce się żenić, raczej m yśli ó synu swym, któ ry bawi w P etersburku jako m ajo r gw ardii carskiej. Do domu Łatwińskiego została zaproszona podróżniczka Waili, Holen- derka, k tó rej powóz zepsuł się w drodze. Fani, je j służąca, infor­ muje nas, że Waili pozostawiła w P etersburgu ukochanego człowie­ ka, gdyż nie chcąc rzucać cienia podejrzeń na jego osobę zmuszona była wyjechać z m iasta. Ojciec jej, bankier holenderski, popadł bo­ wiem w niełaskę u dworu, skazany został n a zesłanie, córka z P ete rs­ burga wyjechała. Tymczasem w raca do domu Wacław, syn Chorą­ żego. Okazuje się, że właśnie Wacław je st owym ukochanym przez Waili człowiekiem. W ten sposób młodzi łączą się. Łatw iński trac i w oczach Faustyny, k tó rej zależało na jego m ajątku. Z resztą dowia­ dujem y się, że F austyn a je st już m ężatką.

„Skąpiec czyli dwóch Karolów“ to ostatn ia drukow ana komedia Karśnickiego. Stolnik Słuski je st znany ze skąpstw a. P ragnie on ożenić sw ą siostrzenicę Paulinę z Karolem, k tó ry godzi się wziąć ją

(17)

ANTONI KARSNICKI ZAPOMNIANY PISARZ DRAMATYCZNY 4 7

bez m ajątku. Miłość jednak łączy drugiego K arola (Skargę) z Pau- liną. P aulina nie chce ustąpić, broni praw swego serca, zwłaszcza gdy przekonuje siię, iż m atk a ulokowała posag jej w rękach Stol­ nika. Nie pomogą intrygi K arola wybranego na męża Pauliny przez Stolnika; zakochana p ara połączy się węzłem małżeńskim, do czego pom aga b ra t Stolnika, Podkomorzy.

I wreszcie o statnia komedia „W różka czyli poseł“. W domu S taro sty Drożnickiego przebywa jego bratow a z córką. Obie kobiety lubią się bawić. M atka myśli o bogatym zięciu. Ju sty n a również pod kątem widzenia m aterialnym p atrzy na mężczyzn. Drożnicka upa­ tru je na męża dla Ju sty n y O skara, ten jednak kocha Karolinę, sie­ rotę. O skar w raz z Drożnickim układa intrygę. Oto wróżka, Czeszka, przepowie Justy n ie małżeństwo z bogatym cudzoziemcem. In try g a się udaje. Ju sty n a w raz z m atk ą po wróżbie porzucają myśl małżeń­ stw a z O skarem, drw ią także z kochającego Ju sty n ę lekarza, Gidaja, Tymczasem dochodzi do wyznania uczuć pomiędzy Oskarem a Karo­ liną. Do Drożnickiego zaś przybywa rzeczywiście znajomy z czasu walk w Hiszpanii, Hiszpan. J e s t on posłem swego rządu na wscho­ dzie. Oświadcza się o rękę Justyny. Gdy jednak Ju sty n a dowiaduje się, że stracił jej przyszły mąż zaufanie swego rządu, rezygnuje z małżeństwa. Dopiero wiadomość o milionowym m ajątk u cudzoziem­ ca skłania Justy n ę do decyzji w yjścia za mąż. Hiszpan raz odrzu­ cony — nie wróci jednak.

IV.

Omawiając utw ory dram atyczne Karśnickiego oczywiście bę­ dziemy brać pod uwagę tylko znane z „Pism “ siedem sztuk i trz y za­ chowane w rękopisach Ossolineum — razem utworów dziesięć.

Z tych cztery m ają ch arak ter historyczny, a mianowicie w epo­ ce najwcześniejszej, bo w w. XIV ulokował au tor akcję tragedii „Alfons X “, w w. XVI w czasach elżbietańskich w Anglii toczy się akcja dram atu „Ami“, w w. XVII rozgryw ają się tragedie „Sąd Czarnieckiego“ i „Męga“. Reszta, w szystko komedie — są utworam i, których akcja odbywa się w epoce współczesnej poecie.

A utor stwierdził osobiście w podtytułach ośmiu utworów, że są one „oryginalnie“ napisane. W stosunku do „Ami“ i „Polki w Niem­ czech“ b rak owego literackiego „alibi“. W podtytule „Polki w Niem­ czech“ czytam y jednak: „wzięte z prawdziwego zdarzenia“. „Ami“

(18)

natom iast, jak się udało sprawdzić, je st przeróbką sceniczną znanej powieści W altera Scotta pt. „Kenilworth“ 19. P ostać Ami R obsart, żony lorda Leicester, była dość popularna nie tylko w literaturze, lecz i w m alarstw ie 20. Dzieje nieszczęsnej kobiety pociągały fantazję tw órczą artystów . Uległ jej urokowi pod wpływem powieściopisarza angielskiego K arśnicki. Z utworów jego ten właśnie doczekał się też stosunkowo najłaskaw szej oceny krytycznej współczesnych autorowi recenzentów. K orzystając z w ątku powieściowego W altera Scotta pod­ dał się K arśnicki w przeróbce scenicznej wpływowi innego pisarza, mianowicie Scribe’a, znanego sobie ze sceny lwowskiej, którego „Szklankę wody“ i inne utw ory chętnie w ystawiano.

Z innego g ru ntu w y rasta zainteresowanie epoką wojen szwedz­ kich. Być może, iż związane je st ono z upadkiem pow stania listopa­ dowego, klęski m ilitarnej, k tó rej podobieństwa szukał K arśnicki w epoce wojen szwedzkich. Czyli wpierw niż Sienkiewicz wpadł on na pomysł owego „podniesienia serc“ przez pokazanie najsm utniej­ szego okresu z dziejów polskich, z którego jednak naród wyszedł cało. Tem at podsunęło autorowi dziełko S. Bandtkiego „Dzieje k r ó ­ lestw a polskiego“, które ukazało się w r. 1821, oraz Michała Laskow­ skiego „Relacja wojny szwedzkiej w czasie panowania Jan a Kazi­ m ierza“ (1820), tudzież „Śpiewy historyczne“ Niemcewicza, o czym wspomina w przypisach do „Sądu Czarnieckiego“. Raz zająwszy się XVII wiekiem, rzucił na jego tło jeszcze jeden utw ór, tzn. tragedię pt. „Męga“ .

Ten utw ór jednak powstał niewątpliwie pod literackim i auspi­ cjam i Szekspira, oglądanego niejednokrotnie już wówczas w teatrze lwowskim. Męga to mleczny b ra t Otella. Obaj upośledzeni — Otello je st murzynem, Męga synem nieślubnym nieznanej kobiety. Obu mi­ łość doprowadza do zbrodni. D ziałają pod wpływem silnego afektu, którego nie są w stanie opanować. Oczywiście u Karśnickiego widać błędy w konstrukcji utw oru, dłużyzny, brak jednolitości w ch arak­ terystyce bohatera. Czasem trudno ocenić, czy rzeczywiście kieruje nim tylko miłość, czy dochodzi do głosu kompleks niższości, wyła­ dowujący się w nienawiści do otoczenia i płynącej stąd zbrodni. M ając zapewnienie usynowienia przez opiekuna, jeśli zginie syn jego, W ardy, Męga zabija Wardego — i nie wiemy czy bardziej zależy mu na

19 W r. 1828 ukazał się polski przekład tego utworu pióra Erazma R yka- czewskiego. Karśnicki n ie znał języka angielskiego. Zainteresował się zapewne tłum aczeniem powieści angielskiej.

(19)

ANTONI KARŚNICKI ZAPOMNIANY PISARZ DRAMATYCZNY 4 9

uwolnieniu się od ryw ala do ręki A ram inty, czy raczej chodzi o zdo­ bycie praw synowskich, nazw iska i m ajątku. Są to duże błędy psy­ chologiczne i konstrukcyjne w utworze.

Wzorem dla tragedii „Alfons X, król K astylii i Leonu“ był bez w ątpienia „Cyd“ Corneille’a. T u taj począł sobie autor z treścią w następujący sposób. Przede wszystkim na plan pierwszy wysunął postaci, które Corneille tra k tu je ubocznie. Głównym bohaterem je st don Sansza. C harakteryzuje go K arśnicki zgodnie z histo rią a od­ miennie niż Corneille. Don Sansza to człowiek nieustępliwy, pełen inicjatywy, narzucający ojcu swemu, Alfonsowi X, w łasną wolę. Obok niego staw ia Rodryga, k tó ry je st stosunkowo człowiekiem starym . On je st złym duchem don Sanszy. Namawia go do podstęp­ nego działania przeciw Muzułmanom, on krytykuje Alfonsa X wobec syna. Rodryg to okrutnik, k tó ry podżega Sanszę do zamordowania Oswana, b ra ta Alidy, narzeczonej don Sanszy. M ianując się jego przy­ jacielem nie czyni tego bezinteresownie. W szak Alfons X je st stary , lada chwila umrze, trzeba więc służyć następcy tronu. Sam je st ma- taczem, chciwym krwi, mordów i władzy, a pozbawionym etyki ry ­ cerskiej. S ytuacja Alidy przypomina cokolwiek położenie Chimeny. Różnica jednak leży w tym , że los Alidy uzależniony został od po­ stępow ania jej b rata, Oswana, i don Sanszy, narzeczonego, którzy się nienawidzą. Chimena decyduje o sobie sam a. Z charak tery styk ą Oswana i don Sanszy, dwóch gorących południowych n atur, wiąże się akcja obfitująca w czyny podstępu i zemsty. Dlatego też atm o­ sfera utw oru zbliżona je st raczej do nam iętnych tragedii Racine’a niż do klasycznego spokoju „Cyda“. Nie od rzeczy^ będzie uwaga, że znać w „Alfonsie X “ pewien wpływ mickiewiczowskiego „Konrada W allenroda“ , a mianowicie „A lpuhary“ . Motyw zbliżenia się do wroga, podstępu i zdrady, zdobywanie A lham bry w Grenadzie wbrew zasadom rycerskim średniowiecza przypom inają balladę o Alman- zorze, nieszczęsnym wodzu Muzułmanów.

Je st rzeczą charakterystyczną, że w tragediach, pomimo iż au­ to r dba o pewne form alne utrzym anie ich w typie klasycznym, raczej rzucają się w oczy pokrewieństwa treściowe. K arśnicki nie tylko ze względu na brak wybitnego talentu nie potrafił sięgnąć do szczytu swych pierwowzorów, lecz nie pozwala mu na to pewna m aniera lite­ racka, zwłaszcza rom antyczna. Dlatego też bliższa wzoru szekspi­ rowskiego je st traged ia „Męga“ niż „Alfons X “ „Cyda“ . Z Szeks­ pirem bowiem bardziej godzi się epoka literacka Karśnickiego. Patos,

(20)

koturny, klasyczny monolog, chociaż sili się n a nie au to r — nie do­ pisują. W krada się tu ta j wbrew woli język codzienny, patos staje się śmieszny, a koturny zawodzą.

Ciekawa pod względem związków literackich je st trag ed ia „Sąd Czarnieckiego“. Pewne jej sceny pow stają w kręgu Szekspira, zwłaszcza „H am leta“. N astró j grozy wywołują podobnie ja k u Szeks­ p ira owe w ędrujące po m urach zamku duchy. Tymczasem au to r w y­ korzystując motywy romantyczne — nagle odsłania zwykłą rzeczy­ wistość. Duchy okazują się ludźmi, m atk ą i żoną więźnia, k tó ry po­ siada klucze od wieży, lecz uciec nie chce, aby nie hańbić honoru rycerskiego. Napięcie, n astró j nadzwyczajności, k tó ry p otrafił K arś­ nicki wywołać — pryska. Sceny zdemaskowania duchów raczej n a ­ d a ją się do utw oru komediowego, lecz pomimo wszystko ta k są skon­ struow ane, że w tragedii nie rażą i nie wywołują zakłócenia. I to je st niew ątpliw a zasługa autora. Przyjm uje sceny te widz czy czytelnik jako konieczne i zgodne z w ymaganiami i praw am i rozumu.

A oto ich epizody:

Akt III Scena I

(Noc, dziedziniec zamkowy, na którym baszta, stare mury i krzyż kam ien­ ny. Przed bramą baszty słychać z daleka jak warta chodzi po bruku. Dwóch nocnych stróży wchodzi na scenę).

S t r ó ż P i e r w s z y N oc ludzi do snu w oła, nas w zyw a do pracy, Tak pod naszą opieką ludzie śpią wszelacy.

(do drugiego stróża nocnego, czyli siepacza) Wołaj!

S t r ó ż d r u g i (woła) Ostrożnie z ogniem!

S t r ó ż P i e r w s z y (pokazując palcem) Tam, gdzie tarasowy Sw oich w ięźniów (gdy na nich powkłada okowy) Pod sklepienia odwieczne na długi czas wtrąca, Tam w idziałem upiora o św ietle m iesiąca.

(21)

ANTONI KARŚNICKI ZAPOMNIANY PISARZ DRAMATYCZNY S t r ó ż D r u g i (ciekawie)

Gdzie? Kiedy? W której porze?

S t r ó ż P i e r w s z y Wczoraj o północy.

S t r ó ż D r u g i (wzdrygając się) Mróz przechodzi; lecz mówią, że duch nie ma mocy Szkodliw ym być takiemu, co go n ie obraża.

(po krótkiej chw ili w estchnąwszy) Strzeżonego Bóg strzeże, śm iałek się naraża!

(po krótkiej chwili)

Idźmy dalej; północna chw ila duchom sprzyja: Mówią, że ten nie grzeszy, co widm a omija.

S t r ó ż P i e r w s z y Ciekawość i trwożliwość zwycięża obawę;

Odważnego, ja nie chcę zjednać sobie sławę, Lecz pociąg niepojęty, n ie w iem co ma znaczyć?

S t r ó ż D r u g i Przydybać ducha w e dwóch rzadko się wydarza, A zwłaszcza, gdy jest duszą jakiego zbrodniarza, Natenczas on się tylko jednem u pokaże

(po krótkiej chwili) Musiały go tu widzieć i rycerskie straże

S t r ó ż P i e r w s z y Ja uważam, że duchy m nie się widzieć dają.

S t r ó ż D r u g i Chodźmy dalej, m nie w łosy na głow ie powstają!

S t r ó ż P i e r w s z y I czesgóż się obawiasz z tą maczugą w ręku?

S t r ó ż D r u g i Nie lęka się duch broni ani broni szczęku; Jak m gły w obszernym polu ręką nie ugodzi,

(22)

Tak ducha co po nocach smentarze obchodzi! (po krótkiej chwili)

Wszak jego tu w zam czysku dawniej nie bywało; Od czasu krwawej w ojny nie wiem , co się stało, Że nas tu odwiedzają różne utrapienia.

S t r ó ż P i e r w s z y Co w iek i inni ludzie i św iat się odmienia.

Szwed naszych uprowadza, nasi Szw edów wiodą, A za zdradę, jak mówią, śmierć bywa nagrodą. Ale o tym nie mówmy; chodźmy w m ały rynek!

S t r ó ż D r u g i (oparłszy się na maczudze) Słychać, że tracić mają.

S t r ó ż P i e r w s z y Za jaki uczynek? S t r ó ż D r u g i Strasznego wodza krew ny m iał popełnić zdradę.

S t r ó ż P i e r w s z y Pojmuję: dwie niew iasty zapłakane, blade

Widziałem jak od furty do furty biegały; Tarasowy był z nimi praw ie przez dzień cały. Jedna z nich, co się gwałtem wdzierała do w ieży, Podobno do rodziny Czarnieckich należy; A le mówią, że cierpi zm ysłów pomieszanie, Że się wkrótce ofiarą swego żalu stanie.

S t r ó ż P i e r w s z y M ożniejsi mają także sw oje udręczenia.

A nawet mają w iększe prawo do litości, Jak do cierpień naw ykli biedni ludzie prości.

S t r ó ż D r u g i Spieszmy stąd.

S t r ó ż P i e r w s z y Ja poczekam, może się pokaże.

(23)

ANTONI KARŚNICKI ZAPOMNIANY PISARZ DRAMATYCZNY S t r ó ż D r u g i

Nie czekaj; chodźmy razem, któż nam czekać każe? SCENA II.

(Namiestnik i Burgrabia nadchodzą) B u r g r a b i a (do Namiestnika) Oto jest owo m iejsce, czyli ten plac nowy,

Na którym m iecz karzący trafia w in ne głowy, Oto jest w ieża panie (jeśli rzec się godzi), Do której duch po trzeci raz w nocy nadchodzi Od tego na m uraw ie leżącego krzyża.

N a m i e s t n i k Przesąd krzywdzi człow ieka i prawdzie ubliża.

B u r g r a b i a (z żywością) Że przychodzi to całkiem rzecz jest niew ątpliwa.

N a m i e s t n i k (gniewnie) A rzeczą najpew niejszą łotr się tu ukrywa;

I natenczas sw e stopy (co ja śledzić każę) Tu na piasku odciska, gdy niedbałe straże Nie w strzym ują w łóczęgów w północnej godzinie

(po krótkiej chwili)

I kiedyż w iek przesądu w naszym kraju minie? Kiedyż duchy przestaną zwiedzać nasze domy?

B u r g r a b i a * Tajemnic boskich nie zna człowiek niewiadomy! Ja ich dochodzić nie chcę przeżywszy lat tyle, Zdania zm ienić nie mogę, chociaż się omylę: Te istoty nadludzkie tylko tym zaszkodzą, Co ich śledzą i przyczyn błąkania dochodzą.

N a m i e s t n i k Przesądy n ie upiory ludziom są szkodliwe; Żli ludzie tu się kryją; to jest niew ątpliwe. Wasz obłęd ich od śledzeń w szelkich zabezpiecza.

(24)

B u r g r a t i a Ja wszelako na ducha nie dobyłbym miecza, I nikomu mej rady nie dałbym w tej mierze, Choć cenię tw oje słowa, choć w duchy n ie wierzę.

N a m i e s t n i k Na próżno tu czekamy.

B u r g r a b i a Tego nie w iem panie. Kazałeś się prowadzić, niech w ięc twoje zdanie Rozwiąże nocnej pory m amidła urocze;

Niech zgadnie co ta postać...

N a m i e s t n i k Niech ją pierwej zoczę, Tę postać; ale powiedz, gdzie chodzi? co czyni? I gdzie się zatrzymuje?

B u r g r a b i a Od gockiej św iątyni Idzie prosto ku bramie, gdzie dawne więzienia;

Tam, jak mówią, znikając przebija sklepienia. N a m i e s t n i k Łatw owiernych cień zwodzi; cóż na to dozorcy?

B u r g r a b i a O ni twierdzą, że duchy, posłańcam i Stwórcy, Że śm iertelnym nie w olno zatrzym ywać cieni, Których pobyt w bezdennej nieba jest przestrzeni.

(lękając się)

A le co ja w idzę, postać z przeszłej nocy!

N a m i e s t n i k (ciekawie z cicha) Gdzie?

(25)

ANTONI KARŚNICKI ZAPOMNIANY PISARZ DRAMATYCZNY B u r g r a b i a Przy furcie! N a m i e s t n i k Nie widzę! B u r g r a b i a Nie jest w mojej mocy Pokazać to, co tylko mnie się widzieć daje.

N a m i e s t n i k Ja sam dochodzić muszę, na tym nie przestaję!

B u r g r a b i a (znów pokazując) Czy słyszysz jak narzeka, jak wzdycha żałośnie? Ku w ieży idzie prosto, w oczach moich rośnie,

N a m i e s t n i k Z przesądów utworzona postać róść nawykła: Pokaż lepiej, gdzie widzisz?

B u r g r a b i a . Oto w łaśnie znikła!

N a m i e s t n i k (gniewnie) Twoja dusza lękliw a sama się nie waży

Dochodzić, co to znaczy; (po krótkiej chwili)

Będziesz stał na straży; Będziesz odtąd i stróży nocnych m iał pod okiem.

B u r g r a b i a Ach, panie! czy ja mogę kierować wyrokiem? Bóg ludzkie dusze karze po ziemi błąkaniem; Widmo niczym, a ja mam poznawać się na niem.

(26)

(Odchodzą jedną stroną. Z drugiej strony postać biała, która była znikła w bramie wychodzi z drugą i pod kamiennym krzyżem staje)

T utaj następuje dialog rzekomych duchów. Są to jak się później do­ wiemy m atk a i żona uwięzionego rycerza Misiewskiego. W krótce zjaw ia się i sam Misiewski, dzięki kluczom ofarow anym m u przez Czarnieckiego. N am iestnik jednak nie rezygnuje ze zdemaskowania duchów. P rzy ch o d a on powtórnie. I oto dalszy tok te j sceny :

N a m i e s t n i k (przystępując do niej poznaje ją) N ie lękaj się!

P o s t a ć P i e r w s z a Miej litość! Rozpacz nas przywiodła.

N a m i e s t n i k N ie lękaj się!

P o s t a ć P i e r w s z a Sam domysł wzbudza moją trwogę.

N a m i e s t n i k Poprzedzam naczelnika; więcej rzec nie mogę.

P o s t a ć P i e r w s z a (czyli matka M isiewskiego) Ach zapewne Czarniecki na strasznym urzędzie

Srogości dając przykład sam m iecza dobędzie; Sam w yleje krew moję, sam zabije syna,

Tymczasem, gdy go w szędzie lud m ile wspomina. N a m i e s t n i k Wódz tylko wykonaw cą w oli Kazimierza; M isiewski jest skazany, sąd karę wymierza.

P o s t a ć P i e r w s z a (czyli matka M isiewskiego w rozpaczy) On sam za tylu innych ma ponosić karę?

(27)

ANTONI KARŚNICKI ZAPOMNIANY PISARZ DRAMATYCZNY 5 7 N a m i e s t n i k

N agana za w ystępek pomnaża się w miarę Pozyskane u króla swojego ufności; W m iarę chwały i za nią nabytej godności, Która będąc w tym kraju różna, wieloraka, Jest bodźcem dla każdego wiernego Polaka. M isiew ski dla przykładu skazany zostanie: On n ie m oże z innym i iść i w porównanie; Jego ram ię nie będąc do w ięzów stworzone, Zruci pęta i porwie m iecz na swą obronę:

Kto się uczynkiem skrzywdził, w yzyw a sam siebie!

P o s t a ć P i e r w s z a (czyli matka M isiewskiego w żalu najwyższym i Pocieszając krwią w łasną m atkę na pogrzebie!

Ach! m atki dostarczają ofiar do tej części, Którą w asza nieczułość do powinnych mieści; My, m y żyw iołów dumie waszej dostarczamy. (odchodzi)

B u r g r a b i a (nadchodząc szybko i pokazując na odchodzącą) Oto jest panie widmo, którego szukamy!

Tu żona ściga męża, matka ściga syna;

Taka jest nocnych zjaw isk strasząca przyczyna. N a m i e s t n i k Więc przyznajesz, że w idzieć nie jest to co wiedzieć: Kto o rzeczach chce sądzić musi dobrze śledzić; Lecz tu o tym już m ow y nie będzie tej nocy. Ja twojej potrzebuję natychm iast pomocy;

W tw oje ręce niech odda klucze i wrotniczy. Ciebie wódz do celniejszych sług zam czyska liczy, Tobie innych poleca; ty masz m ieć staranie Ażeby nikt w to m iejsce....

B u r g r a b i a (ciekawie) Rozumiem cię panie!

Życzyłbym w iedzieć jednak

N a m i e s t n i k (surowo) Ciekawość mniej cenię

Nad ścisłe posłuszeństwo. W ypełniaj zlecenie: Spiesz! Obejdź w szystk ie furty; pozamykaj bramy!

(28)

W ten sposób K arśnicki pokazuje, iż nie je st skłonny osobiście do przejmowania się zbytniego akcesoriami romantycznymi. Pod kątem widzenia form alnym nie respektuje jednak autor niewolniczo norm tragedii klasycznej. Z nich utrzym uje jedność czasu (,,Al­ fons X ") oraz bohaterów chętnie lokuje w najwyższych sferach spo­ łeczeństwa. Poza ty m nie liczy się z niczym.

Komedie, których akcja toczy się w epoce współczesnej poecie, nie są oczywiście wolne od związków i pokrewieństw literackich. Wi­ dząc gdzie szukał wzorów, sam ty tu ł komedii „Skąpiec czyli dwóch Karolów“ nasuw a przypuszczenie poddania się Karśnickiego pod wpływ Molière’a. Komedii te j bowiem nie można ze względów chrono­ logicznych wiązać z „Dożywociem“ Fredry. Sztuka Karśnickiego wy­ drukow ana została już w r. 1832. N atom iast zwrócenie uwagi na typowość skąpstw a, świadoma wola scharakteryzow ania sknery na tle właściwie ubogiej treści utw oru wiąże się ze sztuką Molière’a.

Komedie Karśnickiego przypom inają utw ory grywane u nas w teatrach w okresie prerom antyzm u, lecz wprowadzają wiele rzeczy nowych. Związek ich z twórczością Molière’a najściślejszy je st pod względem form alnym , natom iast są one niezależne od sztuki fre­ drowskiej. Spotyka się jednak pewne treściowe pokrewieństwa ze sztukam i Fredry, te w ypływ ają ze wspólnego okresu życia autorów, np. rzucają się w oczy aluzje do współczesnych wypadków intere­ sujących ogół (podróż balonem w „Dożywociu“ i „Układzie zawczes- nym “ ). Są to jednak drobiazgi.

Subretki i lokaje sztuk Molierowskich u Karśnickiego zmie­ niają się w typy stary ch służących à la Dyndalski. Tak je st w „U kła­ dzie zawczesnym“. Jak u b spełnia tu funkcję, k tó rą mu narzuca życie. Tam, u Molière’a, fag asy nie bez własnych korzyści ujm ują ste r akcji we własne ręce. T u taj poczciwy totum facki z miłości dla paniczów chce ratow ać ich przed gniewem ojca. Tam dobijano się, by trząść domem — tu ta j zwala się odpowiedzialność n a barki Jak u b a za czyny, których nie inspirował. N a ogół poza komedią „Dwóch Ka­ rolów“ unika au to r charakterystycznej dla komedii Molière’a typo- wości bohaterów. W utw orach jego przedstawione są raczej indy­ widualne postaci ludzkie: u party, władczy, ślepy w stosunku do rze­ czywistości S taro sta („U kład zawczesny“ ) po trafi ustąpić wobec synów, zwłaszcza gdy poruszone zostaną stru n y wspomnień jego młodości; słaby, uległy, bez ch arak teru Chorąży („Łatw y“ ) ostatecz­ nie zdecyduje się n a pewną określoną postawę wobec n apastującej go o małżeństwo Faustyny. We „Wróżce“ przedstawił autor świetnie

(29)

ANTONI KARŚNICKI ZAPOMNIANY PISARZ DRAMATYCZNY 59

u jęte dwie postaci kobiet pustych, utracjuszek, którym i rządzi sno­ bizm i chęć zdobycia m ajątku. W „Polce w Niemczech“ pokazuje miłość, któ rej cechą charakterystyczną je st zazdrość itp. Nie ma tu ta j więc owej jednolitości i posągowości ta k w ujęciu bohaterów, jak i treści. N azw iska podobnie jak w nowoczesnej komedii, z czym spotykam y się również u F red ry i w szystkich innych komediopisarzy tam tych czasów, określają cechy osobiste postaci (Bezdomski, Łat- wiński, Słabcwicki itp .). Jako zarzut związany z naśladownictwem mniej szlachetnego wzoru, bo Goldoniego, zauważyć się daje zbyt częste kończenie utw orów sposobem deus ex m achina; to zjeżdża dłużnik uw ażany za zmarłego ratu jący wierzyciela od ruiny m a ją t­ kowej, to bez w yjaśnień psychologicznych ojciec godzi się z wolą dzieci itp. Nie m a jednak ta k popularnych właśnie w drugo i trzecio­ rzędnej komedii włoskiej, francuskiej a zwłaszcza niemieckiej „prze­ bieranek“ , kiedy to z powodzeniem bohaterowie w przebraniu udają inne osoby, nie poznani przez otoczenie — i na ty m polega dowcip, a nieraz opiera się cała akcja komedii. A przecież ten szczegół po­ kutow ał u cenionych naw et wówczas pisarzy naszych dram atycznych, tj. Dmuszewskiego, M ajeranowskiego czy J. N. Kamińskiego. W „Ł at­ wym“ Chorąży próbuje w ten sposób bronić się przed n a trę tn ą F au ­ styną, lecz ta... poznaje go pomimo przebrania. Przeczytajm y w o ry ­ ginale ten właśnie epizod z komedii :

a k t i

S c e n a XIX.

(Fausta wchodzi, a Towarzysz udając że jej nie widzi, m ówi do Chorążego przechadzając się)

T o w a r z y s z Co mówisz! On n ie żyje? Takich panów mało: Sapieha był to książę z głow ą i znaczeniem.

F a u s t a

(zbliża się do Towarzysza, ale ten udaje ciągle, że jej nie widzi) Ja go znałam dość zbliska.

(ciągnie Towarzysza za połę) Ej, za pozwoleniem ! Co to jest za jegomość?

(30)

T o w a r z y s z A, pani tu z nami?

W zapale rozumiałem, że jesteśm y sami.

(przedstawiając Fauście przebranego Chorążego) Po długim niew idzeniu ściskam dziś kolegę.

F a u s t a

(spojrzawszy ostro na przebranego, m ów i do Towarzysza) Chorąży gdzie się podział?

T o w a r z y s z N ie ja go tu strzegę;

Pani lepiej ode m nie w iedzieć byś powinna. Gdzie się teraz obraca.

F a u s t a

Nie jestem bezczynna;

Mam sw oje zatrudnienia, w ięc żądam wyznania Od waćpana, którego widziałam od rania Na przechadzce z Chorążym.

T o w a r z y s z W yjechał podobno!

F a u s t a

Waćpan mówisz, jak gdybyś tu m ieszkał osobno; Jak gdybyś o pół m ili m iał sw oje mieszkanie; Jak gdybyś nie mógł wiedzieć, co się w domu stanie.

T o w a r z y s z Kolega swym przybyciem m iłym niespodzianym, Zajął mię.

F a u s t a

(na stronie wpatrując się w przebranego) To stw orzenie było mi gdzieś znanym,

(do przebranego głośno) Czy pan służysz w chorągwi?

Cytaty

Powiązane dokumenty

[Prolog] Incipit prologus epistolaris. Reverendo patri et domino W<i>lle- r<m>o Dei gracia Senonensi archiepiscopo Petrus servus Christi presbiter Trecensis vitam bonam

In a nutshell, StaDNet only exploits the RGB hand images and an augmented pose vector obtained from 8 upper-body 2D skeleton coordinates, unlike other existing approaches like [ 55

Stał się nim ostatecznie pochodzący także ze Stargardu Jeremiasz Schrey, który w marcu 1683 roku wystąpił o koncesję na handel książkami u boku Danhardta.. Zezwolenie takie

Pochodzą ze skarbów, wykopalisk archeologicznych, darów, zakupów oraz dawnych zbiorów lwowskich (tych ostatnich jest co najmniej 49 egzemplarzy).. Większość z nich

The travel time between an origin and a destination during a disruption is dependent on several factors. First, it depends on the location of origin in respect to

W artykule tym znajdzie się więc również próba opisu konkretnych aspektów kulturowych analizowanych opuszczonych miast, które mogą być przyczyną zainteresowania turystów,

26 W zbiorach Biblioteki Narodowej zachowały się również 3 rękopisy – rewindykaty z sygna- turami Cesarskiej Biblioteki Publicznej o nieznanej proweniencji: PL-Wn Mus.1281-1283..

The limit state charts for safety assessment are presented in Figure 2 and Figure 3, considered respectively the cases cohesion and friction angle interval scenario, separately in