• Nie Znaleziono Wyników

Gombrowiczowskie żarty z Heideggera

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Gombrowiczowskie żarty z Heideggera"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Hanna Buczyńska-Garewicz

Gombrowiczowskie żarty z

Heideggera

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 1/2 (127-128),

345-353

(2)

Przechadzki

Hanna BUCZYNSKA-GAREWICZ

Gombrowiczowskie żarty z Heideggera

Teza

Kosmos zaw iera drw inę z H eideggerow skiej koncepcji praw dy jako skrytości bycia rozjaśnianej chw ilow ym i prześw itam i. Taka in te rp re tac ja nie jest dowolna, jed n ak n ie jest też pew na. N ie jest dowolna, bo dobrze w idoczne są pozostaw ione przez sam ego autora naprow adzające na n ią ślady. Je d n ak odczytyw anie śladów nie m oże się n igdy w p ełn i uw olnić od charakteryzującej je niejednoznaczności, m glistości i chw iejności, in n y m i słowy, nie osiąga nigdy pew ności ch arak te ry z u ją­ cej się oczywistością. G om browicz jako tw órca śladów korzysta ze w szystkich zw ią­ zanych z n im i przyw ilejów w ieloznaczności. N asza deszyfracja znaków idzie przede w szystkim tro p e m k p in y z języka filozofii, czem u tow arzyszy pochw ała p ryw atne­ go relatyw izm u przeciw absolutyzm ow i. C zyżby więc L eon m iał być H eidegge­ rem ? N ie idziem y jed n ak tak daleko, choć bez w ątp ien ia L eon to okazja do anty- heideggerow skiego żartu. G dy L ucien G oldm an po prem ierze Ślubu w Paryżu roz­ w ijał historiozoficzne heglow sko-m arksistow skie in terp retacje tego dram atu , G om ­ brow icz, choć m ile połech tan y pow agą takiego podejścia, sceptycznie jed n ak od­ notow yw ał w Dzienniku: „no, ale żeby M ańka była Polską, to już duża p rze sad a” . I m iał rację. N ie chodzi więc o to, by w Leonie widzieć H eideggera, lecz jego dziwna mowa, jego „dziw olążenie się ze słow otw órstw em ”, k tóry to „bełkot tru d n o było zro zu m ieć”1 (s. 21), jest okazją do krytycznej alu zji odniesionej do filozofa. Po­ dobnie jak Profesor rzyg w Operetce p aro d iu je S artre’a.

W. Gombrowicz Kosmos, Instytut Literacki, Paryż 1965. Cytaty lokalizuję w tekście.

3

4

(3)

3

4

6

Przechadzki

Dźwięki m owy

Z acznijm y po gom brow iczow sku, czyli od siebie, subiektyw nie. O kazją do tych rozw ażań stało się przypadkow e rów noczesne czytanie G om browicza i H eidegge­ ra. Było to w zim ie, w śród w ielkich śniegów, w spokojnym odcięciu od świata. W szel­ ki chaos kształtow ał się z łatw ością w jakiś kosm os. W róbel pow ieszony i patyk powieszony, kot także wisi, a na koniec jeszcze w isi L udw ik. Jednakże nie w spólne w iszenie rzeczy stało się o b iektem szczególnej uwagi. Stało się n im n ato m iast pew ­ ne p odobieństw o dźw ięku słów. „B erg”, „b e rg u m ”, „bergow anie b em b e rg ie m ”, „bem bergow atość b e m b e rg a ” . „B erg u n g ”, „ S ic h v erb erg en ”, „die B erg u n g der W a h rh e it in S eien d en ”, „V erborgenheit”. A w ięc, G om brow icz i H eidegger zw ią­ zan i zostali dźw iękiem . Z godnie z chronologią, a także rangą in te le k tu aln ą, p ierw ­ szeństw o n ależy do filozofa. To G om brow icz daje znak, że odsyła czyteln ik a do H eideggera.

H eidegger w rozw ażaniach o praw dzie w ielokrotnie używa ta k ich słów i zw ro­ tów, jak: „bergen”, „B ergung”, „B ergung der W a h rh e it”, „W ahrheit als B ergung”, „S ichverbergen”, „V erborgenheit”, „die W ah rh eit des Sein b ergen lassen”, „L ich­ tu n g u n d V erbergung” etc. Jest to podstaw owy słow nik jego filozofii prawdy. Są to słowa nowe w filozofii i stanow iące narzędzia m etaforycznego m ów ienia o praw ­ dzie i byciu w sposób niezależny od dotychczasowej refleksji filozoficznej, a w szcze­ gólności od trad y cji arystotelesow skiej. Te nowe słowa zastąpić m ają dotychczaso­ wy słow nik m etafizyki, uw olnić m yślenie od ukształtow anych sk am ielin sensów, w prow adzić nowe p roblem y na m iejsce daw nych b łęd n y ch pytań. Te nowe dla fi­ lozoficznej refleksji te rm in y nie tylko stale się pow tarzają u H eideggera, często stanow iąc jedyny język jego wywodów, lecz także w ystępują w różnych nowych złożeniach i p rzekształceniach. Ju ż zatem sam a m uzyka tekstów H eideggera jest szczególna. M ożna więc przypuścić, że to do niej też p rzede w szystkim odwołuje się Gombrowicz, w prow adzając podobne dźw ięki w m owie Leona. To: „berg”, „bem- bergow anie bem bergiem w b e rg ”, „bergow anie bergiem podw ójne”, a także „bem - bergow iec” i „w bem bergow yw anie się” etc. Czyż to więc nie sam G om brow icz n a ­ prow adza czytelnika w Kosmosie n a H eideggera swoim „bergiem ” i w szystkim i jego odm ianam i? W prow adza słowo nieoczekiw ane, nieznane, niew iadom o, co znaczą­ ce (nie jest to bow iem po p ro stu n iem ieckie słowo die Berg znaczące „góra”), ale posiadające w yraźne pokrew ieństw o dźwiękowe z mową H eideggera. P okrew ień­ stwo dźwiękowe, k tóre zarazem jest pokrew ieństw em w zakresie dziw ności i ta ­ jem niczości znaczenia odbiegającym od przyjętego intersubiektyw nie dyskursu. P odobny dźw ięk i nowy, tajem n y sens - to narzucająca się więź „bem bergow ania” z „die B ergung” i „S ichverbergen” .

H eidegger n ie tylko w prow adza pew ne nowe term iny, ale też je pow tarza w róż­ nych złożeniach, odm ianach i przekształceniach. To samo czyni Gom browicz, może nawet w w iększym stopniu. M am y więc „pocichum berg” i „dyskretum berg”, a także „łakocium bergi” i „k a ralu m b e rg i”, „ tajn iu siu m b e rg ” i „lu b u siu m b e rg ” . W ybrany dźw ięk („berg”) pojawia się w każdej w ażnej czy nowej spraw ie. P anuje on n ad

(4)

znaczeniem , które od sam ego początku jest ciem ne, sekretne, raczej w skazujące na ta jem nicę niż ją oświetlające.

„B erg” G om browicza, z jego obcym, n iem ieck im b rzm ien iem , jest więc pierw ­ szym śladem , za k tórym idziem y. Tym sam ym jest też pierw szym elem entem ze w zględu na k tó ry i przez odniesienie do którego zaczyna się w yłaniać jakiś kształt, jakaś form a, czyli zalążek sensu transform ującego chaos w kosmos, kakofonię w m u ­ zykę. Jest jak pow ieszony w róbel, k tó ry dom aga się wiszącego patyka jako swego do pełnienia. Tym d o p ełn ien iem w spólnoty dźwiękowej jest w spólne w ystępow a­ nie tautologii. Tautologie w zm acniają i rozszerzają dźwiękowy aspekt tek stu , są bow iem pow tórzeniem tego sam ego brzm ienia.

Tautologie

H eideggera nowy język filozofii pełen jest zwrotów tautologicznych. N owe te r­ m in y nie m ogą być definiow ane przez stare pojęcia, jeśli m ają być przezw ycięże­ n ie m daw nego (m etafizycznego) ty p u m yślenia, przeciw nie, w ym agają one całko­ w itej niezaw isłości od w szystkiego, co d otąd było pom yślane i pow iedziane. M a to w szak być radykalna rew olucja, dzięki której to, co do tej pory zapo m n ian e, nie- w yrażone, zdeform ow ane przez język przed staw ień i opisu rzeczy jako określo­ nych bytów, m a zostać odsłonięte i przyw rócone m yśli. M a to być „nowy począ­ te k ” m yśli filozoficznej. S tąd też w iele tekstów H eideggera opiera się po p ro stu na pow tórzeniach w ybranych słów w różnych ich form ach, jest to, in n y m i słowy, gra tautologii. G dy pisze on „die S prache sp ric h t”, to unik a w te n sposób jakiegokol­ w iek definicyjnego określenia m owy stanow iącego jej o dniesienie do czegokol­ w iek innego poza nią sam ą. Podkreśla się tym sam ym jej pierw otność i niered u k o - w alność, jej jednoznaczną tożsam ość, jej jedyną swoistość. Tautologia w olna jest od g rzechu reifikacji, czyli od k o n ce n trac ji na bytach, za któ ry m i kryje się bycie, gdyż odsyła bezpośrednio do sam ego sposobu bycia. M owa nie jest rzeczą. „Mowa m ów i”, „mowa jest m ow ą” . Isto tę języka - lu b m ow y - stanow i więc to, co odróż­ nia go od w szystkiego innego niebędącego językiem , stanow i go to, co szczególne tylko dla niego - a więc „m ów ienie” . N ie jest to esencja w sensie tego, co w spólne i łączące wiele rzeczy, lecz jest to wyjątkow a szczególność czegoś oddzielająca je od innych rzeczy.

Tautologia staje się wobec tego jedynym sposobem w yrażenia nowego sposobu m yślenia. T autologiczność w ypow iedzi n ie jest więc u H eideggera przypadkow a czy tylko m anieryczna, lecz jest jego isto tn ą swoistością. P odobne tautologie zn a j­ dujem y w dyskursie dotyczącym nowego pojm ow ania praw dy: „skrytość kryje się”, „jest u k ry ta ”, „chro n io n a ta je m n ie w rze cza ch ” etc. Szczególnie w Beiträge zur Philosophie ta tautologiczność m owy H eideggera jest w szechobecna, bow iem jest to najpełn iejszy zarys całościowy nowego m yślenia filozoficznego. Przyczynki są h erm etycznie zam k n ięte na jakikolw iek inny język poza w łasnym . O peru ją wy­

(5)

3

4

8

Przechadzki

Rygorystyczny logik za rzuciłby zapew ne H eideggerow i b łą d ignotum per igno­ tum. G om brow icz n a to m ia st po p ro stu p rze d rz eźn ia H eideggerow ską m a n ierę m yślenia i pisania. D obrze podpatrzyw szy w szechobecność tau to lo g ii w jego filo­ zofii, baw i się „tauto lo g izo w an iem ” opow iadania o „b e rg u ” . „B erg bem b erg u je bergiem w b erg - jest to nonsens kw estionujący zasadność w szechobecności ta u to ­ logii; n ie jest to dyskusja, lecz po p ro stu ośm ieszenie.

„Berg! Co? Berg! Jak i Berg? Berg!” (s. 90). W te n sposób „berg” zostaje u sta n o ­ wiony; co?, jak?, o co chodzi? - nic nie w iadom o, ale też nic nie dom aga się wyjaś­ n ien ia. Jest to p ierw otny sens, niedefiniow alny, ale raz w prow adzony staje się od tego m o m e n tu funkcjonujący. D la podk reślen ia b ra k u jakichkolw iek podstaw dla „berga” G om brow icz tylko dodaje: „taki szpas” .

Raz w prow adzony „berg” staje się n arzęd ziem dyskursu, a tym sam ym zaczy­ na form ow ać kształt rzeczyw istości. L eon pow iedział „berg”, n a rra to r odpow iada „berg” i w tym dialogu form uje się nowy św iat, świat obecności „berga” . „Obaj siedzieliśm y cichutko, p rzysłuchując się słowu «berg»... jak by to był płaz po d ­ ziem ny, z tych co to n igdy nie w ydostają się na ś w i a t ł o . a teraz był tu , przed w szystkim i” (s. 121). W szystko ruszyło naprzód, jakby pad ł cios decydujący. „Gdyby on tylko pow iedział «berg», no, nic takiego. Ale ja też pow iedziałem «berg». I mój berg łącząc się z jego bergiem (poufnym i pryw atnym ) w ydobył jego berg z p o u f­ ności. To już n ie było pryw atne słówko dziw aka. To już było coś n a p r a w d ę . to było coś istniejącego! P rzed nam i. Tu. I naraz z potęgą w ystrzelało ponad, pchało w, poddaw ało s o b i e . ” (s. 121).

(On) Berg! (ja) Berg! - te n dyskurs konstytuuje nowy świat, który jest rzeczywi­ stością berga, podobnie jak poprzednio relacja wróbel - patyk - kot określała p e­ w ien k sz tałt kosm osu. K onstytuow anie ta k ie doko n u je się w p e łn i niejasności. „Wszystko znów jak b ru d n a ściana. Z am ęt” (s. 22), W róbel należy jednak do świata obserwacji. M ożna wyruszyć do lasu i przyglądać się, czy jeszcze coś innego nie jest powieszone i rozjaśniać zam ęt, ustalać nowe lub pow tarzalne relacje. Co jednak z ber­ giem? O bergu m am y (jak u H eideggera) tylko tautologie. Leon i n arrato r w swych rozm ow ach o bergu mówią tylko quasi-tautologiam i, które są w yłącznie pow tórze­ n ia m i nierozszerzającym i w iedzy o bergu (bo jej być nie może). Gombrowicz po ­ w tarza je w kółko. „B em bergowanie bem bergiem w Berg!”, „Bem bergowatość bem - berga!”, „Podbem bergowanie!”, „Bembergowanie bergiem !”, „Bergum, bergum , bem - bergowiec!”. I tak dalej, bez granic. Gombrowicz nie szczędzi tautologicznych po­ wtórzeń. W skazują one jednak nie tylko na p ustkę wiedzy o bergu, ale również na form ow anie się nowej tajem nej niby w iedzy - bergologii - do której nie wszyscy są dopuszczeni. Ezoteryczność staje się w tym świecie w artością.

Język Leona

N ie należy jed n ak ulegać złu d zen iu , że w Kosmosie w szystko jest o H eidegge­ rze i jego tautologiach. Jest tu w iele innych, sam odzielnych w ątków i drw ina z H e­

(6)

ideggera jest do n ic h niejako, czasem tylko m arginesow o, doczepiana. W idać to w yraźnie w p rzy p a d k u p ostaci Leona. Jest to prow incjonalny, em erytow any b u ­ chalter, całkow icie zram olały. Mowa jego jest dziw na w sposób odpow iadający jego pozycji, jego p ro w in cjo n aln em u zram oleniu. Z an im pojaw ia się „berg”, znam y już jego językowe dziw aczenie, któ re w łaśnie nosi cechy m ałom iasteczkow ej de­ grengolady. D o m in u je w jego m ow ie w szechobecność zdro b n ień , m anieryzm , wy­ krzyw ianie słów, m izd rzen ie się. Jest to k ary k a tu ra społecznie znanych zachow ań. G ry z ta k im i postaciam i i z ich osobliw ym i alokucjam i pojaw iają się u G om bro­ wicza często. M ożna je znaleźć w Iwonie, w Trans-Atlantyku czy w Operetce. Szcze­ gólnie w tej ostatniej ry tm języka gra w ielką rolę i jest sam odzielną siłą tw órczą („Pas! Pas!”, „Ja pysk ci w pysk na pysk, ja pysk na pysk ci w p ysk” etc.). Kwestię dziw acznej m ow y Leona trzeba więc w idzieć w szerokim kontekście i w jej różno­ rodnej w ieloznaczności. L eon jest postacią per se i m a do spełn ien ia różne funkcje w pow ieści. Jed n ak jego język jest zawsze ważny. Z an im pojaw ia się w n im „berg”, już język te n zadziw ia swą dziw acznością. Jest tego dziwnego języka dużo, gdyż Leon w edle swego stereotypu jest gadatliwy. D ziw ność jego m owy jest różnego g atunku: składniow a, gram atyczna, denotacyjna, skojarzeniow a, w reszcie jest to w szechobecność z d ro b n ie ń i dziw nych złączeń. O to kilka tego przykładów. „ P r z y ­ d z i e l i ł e m s i ę teraz w łasnej połow icy m ojej d o d y s p o z y c j i ” (s. 11). „Przy­ sięgam na n ajw iększą św iętość, na jaką m n ie stać, m n i e i g r e n a d i e r ó w m o i c h ” . „ D o b r o ć s k w a s z e n i a s i ę m l e c z n e g o z a l e ż y o d w ł a ś c i ­ w o ś c i m l e k o w y c h g a r n k a ” (s. 39). „D ajno tatce z a p a l a j ą c y s ię f o s f ó r ” (s. 11). „ W s z ę d z i u c h n u m ”, „ ś w i n t u s i u m ”, „ p r z e p a d u p c i u m ” i „z a - p a d u p c i u m ”, „ p e j z a ż u ś ”, „ n a z ę b u s i a k ą s i m ” . Takiej now om owy jest w Kosmosie pełno. N a m tu w ystarcza tylko kilka jej przejawów, by pokazać, że n o ­ womowa „bem bergow ania b erg ie m ” nie jest jedynym dziw actw em Leona. Prze­ ciwnie, to dopiero na ta k im szerokim tle „dziw olążenia” pojaw ia się „berg”, co jedynie jego osobliwość w zm acnia. Jeśli „berg” jest ironiczną aluzją do H eidegge­ ra, co tw ierdzim y, to jest to aluzja dobrze przygotow ana, m ająca podstaw y w całej tej dziw ności m owy Leona. „B erg” od razu, bez p otrzeby zastanow ienia, pojawia się jako dziwactwo dziw aka. Całość więc postaci Leona sprzyja k p in ie z „berga”, choć jest szersza (ale i węższa) niż ironiczne aluzje H eideggerow skie. L eon w żad­ nym w ypadku n ie jest zam askow anym H eideggerem , ale śm ieszności Leona roz­ ciągają się na filozofa. Szachista G om browicz planow ał swój ru c h dużo w cześniej, niż go wykonał.

Chaos i kosmos

Skoro „berg b erg u m ” w skazuje na „die Bergung der W ah rh eit” i na „Sichver­ bergen”, to pojawia się pytanie, czy nie m a również innych powinowactw m iędzy kw estiam i Kosmosu a H eideggerem . W róbel, patyk, kot, Leon. W iszą powieszeni.

(7)

3

5

0

Przechadzki

ne, ze m nie pochodzące) przyłączyło się jednak do pow ieszenia wróblowatego i p a­ tykowatego - trzy pow ieszenia, to już nie dwa powieszenia, oto fakt. Goły fakt. Trzy pow ieszenia” (s. 70). Powtarzalność wszystko w zm acniająca. Powtarzalność, na k tó ­ rej Gombrowicz opiera przechodzenie od chaosu do kosm osu. Co więcej, pow tarzal­ ność dopuszczająca subiektywność jako siłę, dzięki której z zam ętu wyłania się okreś­ lony kształt. M am y „berg”, m am y „bem bergow anie bem bergiem w b erg”, a więc jest wróbel wiszący i jest patyk wiszący, czy zdołam y powiesić kota? In n y m i słowy, staje­ m y p rzed pytaniem , czy w w arstw ie treściowej - w system ie znaczeń w yrażonych w książce - daje się odnaleźć coś, co byłoby również odniesieniem , odesłaniem do H eideggera? A także, czy i jak Gombrowicz swoim obrazem kosm osu konstytuow a­ nego subiektyw nie z chaosu włącza się w dyskurs filozoficzny współczesności?

D w óch gości przybyw a do p en sjo n atu i znalazłszy się w now ym otoczeniu, p il­ n ie je obserw uje, n adając sens swoim spostrzeżeniom . O bserw acje i skojarzenia - to m odel tw orzenia kosm osu. Ł ączenie rzeczy i relatyw izow anie ich w zględem sie­ bie. N ie m a obserw acji bez aktywnego indyw iduum , któ re te spostrzeżenia organi­ zuje. Tak tw orzony p o rządek św iata m a niezbyw alne p ię tn o subiektyw ne. P om ię­ dzy n a rrac ją drobnych przygód dwóch przybyszów G om brow icz daje praw ie teo­ retyczny w ykład k o n sty tu cji kosm osu w yłaniającego się z chaosu dzięki n a b ie ra ­ n iu coraz w yraźniejszych form i kształtów , a przez to stającego się całością. Przy­ p adek w tedy p rzeradza się w konieczność.

Próba rek o n stru k c ji tw orzenia kosm osu jest niełatw a, jednak n a rra to r zacho­ w uje jasną sam ośw iadom ość tego p rocesu. Gdy świat już jest, w tedy tru d n o pow ie­ dzieć, w jaki sposób w yłonił się on z chaosu, jak m u nadaw ano form ę. „Czy więc nic n igdy n ie m oże zostać napraw dę w yrażone, oddane w swoim staw aniu się an o ­ nim ow ym , n ik t nigdy nie zdoła oddać b ełk o tu rodzącej się chw ili, jak to jest, że uro d zen i z chaosu, nie m ożem y n igdy z n im się zetknąć, zaledw ie spojrzym y, a już p o d naszym spojrzeniem rodzi się p orządek i k s z ta łt...” (s. 24). N o tak, „D ing an sich” jest n ied o stęp n a p o zn an iu , są n am dane tylko fenom eny. W raca odw ieczny p ro b lem myślowego sto su n k u człowieka do świata.

M im o tej tru d n o śc i n a rra to r śledzi swój proces konstytuow ania w łasnego k o ­ sm osu. W tej sam ow iedzy d om inuje poczucie subiektyw ności, relatyw ności i n ie ­ pew ności. Stale otw iera się w iele dróg ro zum ienia. „C iężkie z a d a n i e . P rzytłacza­ jąca obfitość pow iązań, s k o j a r z e ń . Ileż zd ań m ożna utw orzyć z dw udziestu czte­ rech lite r alfabetu? Ileż znaczeń m ożna w yprow adzić z setek chwastów, g rudek i innych drobiazgów ?” (s. 28). W ielość m ożliw ych kom b in acji, któ re m ogą się wy­ dawać szczególnym zbiegiem okoliczności. Stale odkryw ają się inne m ożliwości, pojaw ia się szukanie now ych układów dla już znanych rzeczy. P anuje relatyw izm , nic n ie jest po p ro stu , a zawsze tylko w zględem innego. N owe zagadki, nowe po łą­ czenia, labirynty, ruchom e m iraże. N ow e szczegóły, szczególiki. „N ajazd zup ełn ie now ych spiętrzeń, rozw aleń, nowego w rzenia cu d n ie zielonego, spokojnego, ciem - nom odrzew iow ego, sosnowego, sennego z la z u re m ” (s. 82).

D wie idee w yłaniają się z trudów n arrato ra zm ierzających do uchw ycenia tra n s ­ form acji chaosu w kosmos. Jedna to „bycie w zględem ” : nic tu nie jest sam o przez

(8)

się, a tylko odniesione bąd ź do n a rra to ra , bąd ź do innych rzeczy, co w g runcie rzeczy stanow i jedność, gdyż owa relacja rzeczy do rzeczy staje się poprzez n a rra ­ tora, poprzez jego skojarzenie; w zajem ne pow iązanie rzeczy (wróbel pow ieszony i p atyk pow ieszony n ie m ają sam odzielnego zw iązku) wym aga pośrednictw a p o d ­ m iotu. D ruga to zindyw idualizow anie ta k konstytuującego się kosm osu i idąca za tym jego przypadkow ość. P ryw atny zbieg okoliczności jako czynnik decydujący. „Z bieg okoliczności był w części przeze m n ie spow odow any - i to w łaśnie było tru d n e , okropne, m ylące, to że nie m ogłem n igdy w iedzieć w jakim sto p n iu jestem sam spraw cą k o m b in u jąc y ch się w okół m n ie k o m b in a c ji” (s. 44). Pryw atność: „wzrok m i zb łąd z ił” (s. 22), coś „wpadło w oko” (s. 81), a do tego u k ła d w ew nętrz­ nych oczekiwań: „im m niej uzasadnione, tym silniej się n arzucało i b ardziej było n a trę tn e ” (s. 16).

Kosmos okazuje się więc czym ś pryw atnym , zm iennym , niepew nym , iluzyj- nym , jest zew nętrznością pozbaw ioną głębi. W yłoniony przeciw chaosow i, sam jest n iejasn ą płynnością. P osiada w praw dzie form ę, lecz nie jest ona spetryfikow a- na an i absolutna. Z ta k im sensem pojęcia świata obcujem y u Gom browicza.

„Natura lubi się ukrywać”

W śród przygód duchow ych gości pen sjo n atu , którzy sta ra ją się związać form ą sekwencję zdarzeń „wróbel - paty k - k o t”, pojawia się nowe zdarzenie. „N astęp ­ nego ran a w czesnym ran k ie m w yruszyliśm y na wycieczkę w góry” (s. 72) (die Berg­ fahrt?). W raz z tym pojaw ia się nowy horyzont myślowy. T ajem ne św iętow anie ta ­ jem nicy: „bem bergiem ta jn ie św iętujące” (s. 105). Pod p rete k ste m oglądania w spa­ niałej p an o ra m y górskiej odbywa się nabożeństw o „berga” . T ajem nice zaczynają się m nożyć. D o tąd ich nie było, bo zagadki różnych podobieństw i skojarzeń, na któ re n atra fia n a rra to r w k o n sty tu o w an iu swego zjaw iskow ego kosm osu, nie są n igdy T ajem nicą. Są rozw iązyw alne, choć nierozw iązane, a nadzieja na ich w yjaś­ n ie n ie n igdy nie ginie. Teraz, w zw iązku z w ycieczką, pojaw ia się kw estia T ajem ­ nicy. W yprawa górska to „był pom ysł Leona, nie nowy, od dawna już ględził [o n ie j]” (s. 72). W tej wycieczce ponow nie jednoczy się L eon z „b ergiem ”, ale dołącza się do tego także tajem nica. T ajem nica zostaje uw ypuklona: tajem n e św iętow ania cze­ goś ukrytego, niew idocznego, sekretnego. T ajem nica n adbudow ana n a d ta je m n i­ cą: sekretne zd arzenie z przeszłości celebrow ane w sposób ta jem n y po d pozorem oglądania panoram y.

T ajem nica staje się więc now ym tem atem . Z arazem też okazuje się now ym odesłaniem do H eideggera. Tu w łaśnie bow iem zn a jd u je m y nie tylko b rzm ien io ­ we, lecz rów nież treściow e w skazanie na niego jako filozofa skrytości bycia. Po p ierw otnym pojaw ien iu się L eona w raz z jego dziw ną m ową „bem bergow ania” najsilniejszy akcent zaczyna padać na sekretność, która niczym k lam rą spina po ­ p rzed n ie aluzje. Leon - „am fitrio n , wódz, in ic ja to r” (s. 84) - pod pozorem czegoś

(9)

3

5

2

Przechadzki

W ydawać się m oże, że teraz nareszcie sięgam y tajem nej istoty „berga”, k tó rą jest w łaśnie sam a tajem ność, skrytość tego, co sekretne. Sekret polega na tym , że poza w yglądem rzeczy (panoram a), poza tym , jak się one n am pojaw iają jako p rze d sta­ w ienia, kryje się jeszcze coś więcej niż ich zjawiskow a form a, czyli coś n ie d o stę p ­ nego spostrzeżeniom . U kryta tajem nica.

Świat i p rzedstaw ienie, zjaw isko i rzecz sam a - to głów ny horyzont dyskusji filozoficznej now oczesności. Pojaw iające się co i raz w Kosmosie w idm o H eidegge­ ra oraz jego koncepcji bycia i praw dy odsyła bezpośrednio do tego w łaśnie sporu. Tak więc, tajem ność „berga” w yraźnie n ab iera u G om brow icza w ym iaru filozo­ ficznego. Jest rów nież - poza in n y m i m ożliw ym i jej asp ek ta m i - aluzją do sposo­ b u istn ien ia św iata (kosmos - jego jawność czy skrytość), jest niew ątpliw ym w łą­ czaniem się w ową dyskusję. A w tedy H eidegger jest niezb ęd n y m k o n ta k tem jako w spółcześnie głów ny wróg w szelkiego fenom enalizm u, główny rzecznik - „am fi- trio n , wódz i in ic ja to r” - u zn an ia tajem niczości bycia. H erak litejsk a form uła, że „ n a tu ra lu b i się ukryw ać”, jest wszak także jego w yznaniem wiary. L eon - cele­ b ra n t tajem n icy - w skazuje więc na H eideggera, nie tylko szczególną m ow ą (co rozw ażane było pop rzed n io ), lecz rów nież, a m oże naw et przede w szystkim , świę­ tow aniem sekretności, odpraw ianiem nabożeństw a tajem nicy.

U ciekając od dawnej m etafizyki, H eidegger ogłosił, że Bycie jest skrytością. To w łaśnie jako skrytość Bycie (Seyn) „istoczy się”, czyli skrytość jest jego sposo­ b em istn ien ia, jest - n ie d o k ład n ie m ówiąc - jego istotą. P rzedstaw ianie rzeczy raczej zasłania, n iż odsłania to, co najisto tn iejsze, czyli sam o Bycie. P rzedstaw ie­ nia, k o n ce n tru jąc się na fak tach istn ien ia określonych rzeczy, zapom inają, że do ­ p iero za n im i schow ane jest Bycie per se. H eidegger więc wzywa Bycie przeciw bytom . Czyli odw ołuje się do tego, co ukryte przeciw jaw nem u i obecnem u. Tak radykalne odw rócenie refleksji filozoficznej w ym agało rów nie radykalnej „nowej m ow y” filozofow ania. T em u służą przyw ołane na p o cz ątk u nowe te rm in y jak: „B ergung der W a h rh e it”, „W ahrheit als B e rgung”, „B ergen”, „S ichverbergen”, w reszcie „V erborgenheit” i „U n v erb o rg en h eit”. Tym sam ym szczególność „now o­ m ow y” H eideggera stanow i jedność ze szczególnością jego koncepcji. U nikalność języka odpow iada u n ik aln o ści treści. L eon nie tylko m ów i osobliwie, lecz także celebruje uroczyście tajem nicę, skrytą sekretność Bycia ukryw ającego się i c h ro ­ nionego poza p rzedstaw ionym i bytam i. In n y m i słowy, L eon dzięki swej dziwnej m owie zostaje k ap łan em sekretu. Kosmos zatem przyw ołuje filozofię H eideggera i od strony form alnej i od m a teria ln ej (treściowej): mową „bem bergow ania”, ale także w yw indow aniem tajem nicy. Oba przyw ołania są je d n ak ironiczne, raczej odpychające niż afirm atyw ne.

Dwa poglądy: fenom enalistyczne kształtow anie chaosu przy pom ocy pryw at­ nej form y oraz absolutystyczne celebrow anie sekretności tajem n icy m ieszają się ze sobą w Kosmosie i nie w ydaje się, by au to r był gotów opow iadać się za k tó rąk o l­ w iek stroną w owym sporze o sposób istn ien ia świata. Rzecz kończy się bez ja k ie­ gokolw iek rozstrzygnięcia. N iem niej kończy się dram atycznie. „D ziś n a obiad była potraw ka z k u ry ” (s. 134). W akacje skończone, trzeba porzucić in te le k tu aln e za­

(10)

baw y w róblem czy in n y m i zagadkam i, zająć się pracą. Jest to pow rót do tryw ialnej rzeczyw istości życia codziennego.

Komentarz

M ożna by więc pow iedzieć, że w idm o H eideggera krąży po Kosmosie. O pow ia­ danie, któ re opow iedział G om brow icz po w ielokroć, w skazuje w tym k ie ru n k u , lecz niczego w tej spraw ie w prost nie mówi. W szystko, co m ożna na te n te m at pom yśleć, opiera się na poszlakach. Z arazem jed n ak trzeba p am iętać, że to w łaś­ nie poszlaki i ich rola w kształcie św iata stanow ią głów ny tem at tej książki. Książ­ ka bazująca na poszlakach nie m oże się b ronić przeciw poszlakom .

Abstract

Hanna BUCZYŃSKA-GAREWICZ

College of the Holy Cross (Worcester, Massachusetts, USA)

Gombrowicz jesting at Heidegger

Certain philosophical threads hidden in W Gombrowicz's novel Kosmos are considered, with special focus on traces of its authors' critical and ironical attitude toward Heidegger.

35

Cytaty

Powiązane dokumenty

Namiastką ideo- logii stał się egoizm, traktowany jako zrozumiała sama przez się.. postawa

Analýza pracovnej pozície a opis požadovaného sú- boru kompetencií sa zakladá na formulovaní predpo- kladov, ktoré zahŕňajú osobnostné vlastnosti, zručnosti

zachowania takie mogą być wynikiem dążenia do rekompensaty niepowodzeń w różnych sferach życia, bądź stanowić wyraz rezygnacji z podejmowanych wielokrotnie

The specific approach to assessment and select of technolo- gies for multi-floor manufacturing is related with weight distributions of technological equipment on the

Przebywając w Roskilde przez cały tydzień, naocznie przekonaliśmy się co do powszechności czytania przez całe rodziny oraz dominacji tradycyjnych mediów (czasopisma,

Długi czas realizacji przedsięwzięć budowlanych przekłada się na zwiększoną niepewność towarzyszącą wykonywaniu obiektu bu- dowlanego oraz stopień skomplikowania

Cel: rozwijanie kompetencji sprzyjaj¹cych wprowadzaniu skutecznej polityki wobec alkoholu na poziomie krajów, regionów oraz spo³ecznoœci lokalnych przez 1. organizacjê

-obliczenie macierzy odległości między obiektami opisanymi zmiennymi tylko z jednej skali pomiaru lub z różnych skal pomiaru (rezultatem jest symetryczna macierz