• Nie Znaleziono Wyników

Libertas dicendi : z genealogii pojęcia parezji

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Libertas dicendi : z genealogii pojęcia parezji"

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)

Wojciech Ryczek

Libertas dicendi : z genealogii pojęcia

parezji

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 3 (135), 95-116

2012

(2)

Dociekania

Wojciech RYCZEK

Libertas dicendi.

Z genealogii pojęcia parezji

q u id enim m in u s fig u ratu m quam vera libertas?

(cóż bow iem jest m niej figuratyw ne od praw dziw ej wolności?)

Kwintylian Kształcenie mówcy IX 2, 271

[...] trzeba w ypow iadać słowa takie, jakie są; trzeba je w ypow iadać aż do m o m en tu kiedy m nie o d n ajd ą, kiedy to one m nie w ypow iedzą. Michel Foucault Porządek dyskursu2

Fearless speech3 - libellus aureus nec minus - niew ielka książeczka w ydana przez

Josepha Pearsona w 2001 roku, będąca zapisem wykładów M ichela F oucaulta, jakie

1 The Institutio oratoria o f Quintilian, ed. H .E. B utler, t. 3, H arv ard UP, H arv ard 1976,

s. 388. T łu m aczen ia obcojęzycznych cytatów pochodzą od au to ra tekstu. Użycie innego tłu m aczen ia zostanie odnotow ane w przypisie.

2 M. F o u cau lt Porządek dyskursu, przeł. M. Kozłowski, słow o/obraz terytoria, G d ań sk 2002, s. 5. Tekst ten stanow i poszerzoną w ersję w ykładu wygłoszonego przez F o u cau lta 2 g ru d n ia 1970 z okazji objęcia k ated ry h isto rii system ów myśli w C ollège de F rance. In teresu jąco z retorycznego p u n k tu w idzenia p rzedstaw ia się w stęp - rodzaj antyw stępu - tego w ystąpienia, pośw ięconego dyskursow i i jego stru k tu ro m , k tóry stanow i iro n ic zn ą w ariację na tem a t lęku przed rozpoczęciem m ów ienia. N iep o k o ju zw iązanego z „w ejściem ” w dy sk u rs nie m oże skutecznie zniw elow ać retoryka exordium ani insty tu cja. S tąd w ydane na pastw ę n iesp ełn ien ia prag n ien ie, by „wśliznąć się bezszelestnie” w w ykład i by „zostać objętym przez m ow ę”.

3 M. F o u c a u lt Fearless speech, ed. J. Pearson, Sem iotext(e), Los A ngeles 2001. Przy

(3)

9

6

w ygłosił po angielsku w p aź d z ie rn ik u w 1983 ro k u na U niw ersytecie K alifornij­ skim w B erkeley w ra m a c h se m in a riu m pośw ięconego p ró b ie deskryptyw nego uchw ycenia różnorodnych relacji m iędzy dyskursem a praw dą (Discourse and Truth), sytuuje się n iejako na m arginesie filozoficznego doro b k u autora Les mots et les

choses. Pojawia się poniew czasie i w d o d atk u pow ażnie spóźniona, gdyż k an o n dzieł

F oucaulta zdążył się już ostatecznie uform ow ać, skrystalizow ać wokół dobrze z n a­ nych czytelnikom tytułów. W procesie tym isto tn ą rolę odegrał sam wykładowca Collège de F rance, k tó ry identyfikow ał w praw dzie kategorię autora z figurą dys­ k u rsu , w ytw orem językowej m ediatyzacji rzeczyw istości4, ale jednocześnie dokła­ dał w ielu starań , b y opieczętow ać w ydaw ane pod swoim nazw iskiem teksty łatwo rozpoznaw alną sygnaturą stylu, by nadać im w yraziste cechy niepow tarzalnego idiom u stylistycznego. Filozofia to w dużej m ierze sposób pisania, la manière d ’écrire, k tóry w iąże się za każdym razem z konstru o w an iem słow nika pojęciowego na uży­ tek prow adzonych analiz, w yrażonego dzięki określonej frazeologii. Przebyw ając w czerw cu 1984 ro k u w klin ice S alpetrière, ta k szczególowo opisanej w rozpraw ie doktorskiej Histoire de la folie, F o u cau lt n ie stru d ze n ie pracow ał n a d k o rek tą dwóch m ających ukazać się lada dzień tom ów L’ Usage des plaisirs i L e Souci de soi, jak gdyby przeczuw ając, że pozostało m u już niew iele czasu i że „surow a przem oc rzeczy”5, któ rą w cześniej łączył z trag iczn ą śm iercią R olanda B arth es’a po d ko ła­ m i ciężarów ki na rue des Écoles (26 m arca 1980), dosięgnie także i jego.

Fearless speech pozostaje interesującym świadectwem filozoficznych poszukiw ań

F oucaulta, które zm ierzają w k ie ru n k u wykroczenia poza krąg analizow anych do­ tychczas idei. Transgresję tę zrodziło ożywiające całe pisarstw o filozoficzne twórcy archeologii n au k hum anistycznych p ragnienie m yślenia inaczej (penser autrement), które przyw raca świeżość spojrzenia i perspektyw iczność oglądu. Stąd pojawia się w tw órczości F oucaulta wizja h isto rii uw olnionej od ciężkiego b rzem ienia histo- ryczności (krytyka historiozofii H egla odczytanej przez Kojeve’a)6 i koncepcja ge­

4 Por. M. F o u cau lt K im jest autor?, przeł. M .P M arkow ski, w: tegoż Powiedziane,

napisane. Szaleństwo i literatura, wyb. i oprac. T. K om endant, A letheia, W arszawa

1999, s. 199-219. Zob. rów nież in te resu jąc ą in te rp reta cję koncepcji F o u cau lta, jaka wyszła spod pió ra G. A gam bena Autor jako gest, w: tegoż Profanacje, przekł. i w stęp M. K w aterko, PIW , W arszaw a 2006, s. 78-92.

5 D. E rib o n Michel Foucault. Biografia, przeł. J. L evin, W ydaw nictw o KR, W arszawa 2005, s. 118-119.

6 O krytyce teleologicznie zorientow anej h isto rii w m yśli F o u cau lta por. V. D escom bes To samo i inne. Czterdzieści pięć lat filozofii francuskiej (1933-1978), przeł. B. B anasiak, K. M atuszew ski, Wyd. Spacja, W arszaw a 1997, s. 131-139; M.P. M arkow ski Nietzsche, genealogia, Foucault, w: tegoż Nietzsche. Filozofia

interpretacji, U niversitas, K raków 1997, s. 239-249. Zob. także J. Topolski M iędzy strukturalizmem a historyzmem: Michel Foucault i jego filozofia historii, w: tegoż M arksizm i historia, W arszaw a 1977, s. 276-307; J. Topolski Ś w iat myśli Michela Foucaulta: wypędzenie autora z dyskursu (narracji), w: tegoż J a k się pisze i rozumie historię. Tajemnice narracji historycznej, O ficyna Wyd. Rytm, W arszaw a 1996, s. 38-58;

(4)

nealogii poszerzona o rzeczy pozbaw ione jak dotąd dziejów, jak na przykład szaleń­ stwo czy seksualność (rewizja pro jek tu genealogii N ietzschego)7. N ic ta k n ie p a ra li­ żu je d y sk u rsu in te le k tu u z u rp u ją ce g o sobie praw o do tw o rzen ia pojęciow ych reprezentacji rzeczywistości, jak mowa szaleńca czy język niczym nieskrępow anego p ragnienia erotycznego. R enow ator i krytyczny in te rp re tato r pojęciowego dziedzic­ twa stru k tu ralizm u , n iestrudzony archeolog dyskursów, odsłaniający ukryte m echa­ n iz m y ich d ziała n ia i d em ask u jący w zajem ne p ow iązania ro zm a ity c h p ra k ty k dyskursyw nych z władzą, udzielający głosu w ykluczonym , odsuniętym na m argines i skazanym na m ilczenie, czyni przedm iotem swego nam ysłu greckie pojęcie pare­ zji (παρρησία), by na nowo postawić pytanie o w arunki m ożliwości wszelkiej aktyw­ ności językowej w sferze pryw atnej i p rzestrzeni p u blicznej8.

Praktyka swobodnego i szczerego m ówienia, która na kartach Fearless speech zostaje jedynie zarysowana, stanowi charakterystyczny przypadek odniesienia do samego siebie (rapport à soi), który zapowiada projekt etyki spod znaku le souci de soi. W lutym 1984 roku Foucault powrócił do problem atyki parezji w w ykładach w Collège de France, które dotyczyły „odwagi praw dy” (le courage de la vérité)9 i jej związków z „troską o sie­ b ie” (epimeleia heautou). A nalizując ostatnie słowa S okratesa10, w ypow iedziane do

Foucaulta, w: „Nie pytajcie mnie, kim jeste m ...”. Michel Foucault dzisiaj, red. M. Kwiek,

Wyd. IF UAM, P oznań 1996, s. 183-198.

7 Por. M. F o u cau lt Nietzsche, genealogia, historia, w: tegoż Filozofia, historia, polityka.

Wybór pism, przekl. i w stęp D. Leszczyński, L. R asiński, Wyd. N aukow e PW N ,

W arszaw a-W roclaw 2000, s. 113-135.

8 „M oim zam iarem nie było u p o ra n ie się z p roblem em prawdy, ale z kw estią osoby m ówiącej praw dę czy z m ów ieniem praw dy jako aktyw nością: kto może mówić praw dę, odnośnie czego, z jakim i konsekw encjam i oraz zw iązkam i z władzą. W raz z zag ad n ien iem w ażności m ów ienia prawdy, posiad an ia w iedzy na tem at tego, kto ją może mówić i dlaczego pow inniśm y to robić, m am y podstaw y czegoś, co m ożem y nazywać trad y cją «krytyczną» na Z ach o d zie ” (s. 5).

9 Por. T. K om endant Władze dyskursu. Michel Foucault w poszukiwaniu siebie, Wyd. Spacja, W arszaw a 1994, s. 210-215.

10 K om entując zakończenie d ialogu Fedon - enigm atyczne słowa um ierającego Sokratesa: „K ritonie, jesteśm y w in n i A sklepiosow i koguta. N ie zapom nij spłacić tego d łu g u ”, przeł. R. L egutko, 118 a - F o u c au lt odwoływał się do w cześniejszych analiz tego frag m en tu przeprow adzonych przez jego przyjaciela G eorgesa D um ézila w tekście Divertissment sur les dernières paroles de Socrate, zam ieszczonym w książce

Le Moyne en gris dedans Varennes. A systentka F o u cau lta w C ollège de France, É liane

Allo, p o prosila D um ézila, by odniósl się do in te rp reta cji w ysuniętej przez autora

Les mots et les choses podczas rozmowy, jak ą p rzeprow adziła z nim w czerw cu 1985

roku, zob. É. Allo Les dernières paroles du philosophe. Dialogue entre Georges Dumézil et

Michel Foucault à propos de souci de l’âme, „Actes de la recherche en sciences sociales”

61 (1986), s. 83-88; M. F o u ca u lt Le courage de la vérité. Le gouvernement de soi et

des autres II. Cours au Collège de France (1983-1984), sous la d irec tio n de F. Ew ald,

A. F o n tan a, p a r F. G ros, G allim ard -S eu il, Paris 2009. Por. D. E rib o n Michel

(5)

9

8

uczniów tuż przed sięgnięciem po kielich z cy k u tą11, wskazywał na istnienie ścisłe­ go pow iązania m iędzy szczerością w m ów ieniu praw dy a sam opoznaniem . N auczy­ ciel P latona stawał się tutaj w zorem parezjasty, ideałem filozofa, który wierność swoim przekonaniom i głoszonym publicznie poglądom jest gotowy okupić najw ięk­ szą ofiarą i pośw ięceniem . Relacja parezji i śm ierci staje się o w iele bardziej skom ­ plikow ana, gdy zostanie odniesiona do troski o samego siebie. Problem atyka ta została zaledwie naszkicow ana w w ykładach z m arca 1984 roku. Dwa lata później próbow a­ ła ją przynajm niej w zarysie przedstaw ić É liane Allo w tekście, który opatrzyła zna­ m iennym tytułem Les dernières paroles du philosophe, przeprow adzając tym sam ym czytelną paralelę m iędzy filozofem z A ten a wykładowcą h isto rii systemów m yśli z Paryża. Omawiając interpretację F oucaulta dotyczącą wybranych fragm entów z dia­ logów P latona, ukazujących okoliczności śm ierci Sokratesa, pisała:

A nalizując Obronę Sokratesa, a n astęp n ie Fedona, M ichel F o u cau lt przeciw staw ia w cza­ sie swego ostatniego w ykładu praktykę m ów ienia praw dy w sferze polityki z odwagą p raw ­ dy w p o rząd k u etycznym . C ykl śm ierci Sokratesa rozpoczyna się w raz z p rzypom nieniem ryzyka zap o m n ien ia o sam ym sobie. To p rzypom nienie jest obecne w ciągu całego cyklu aż do ostatniego słowa Sokratesa „nie zap o m n ijcie”. Praw da o sobie i zap o m n ien ie o so­ bie w yznaczają lin ię podziału m iędzy sposobem m ów ienia praw dy w filozofii a p rak ty k ą praw dom ów ności na polu polityki. D zięki o strzeżen iu przed reżim em politycznej praw ­ dom ów ności glos d ajm o n io n a p rzy p o m in a Sokratesow i, by „strzegł się p rzed śm iercią”, nie dlatego, że śm ierć jest złem , którego należy unikać, ale dlatego, że S okrates nie b ę­ dzie m iał po śm ierci dobroczynnego od n iesie n ia (un rapport) do sam ego siebie i Ateńczy- ków. Boska in terw en cja w Obronie Sokratesa w prow adza zatem rozdział m iędzy parezją p olityczną a p racą filozofii (la tâche philosophique), która stanow i m isję pozytyw ną. Praca ta jest realizacją określonego sposobu m ów ienia prawdy, różniącego się całkow icie od tych, które m ogą m ieć m iejsce na scenie politycznej. G łos d a jm o n io n a oznacza dla M i- chela F o u cau lta w prow adzenie pew nego sposobu m ów ienia prawdy, różniącego się od tego politycznego, któ ry odw raca Sokrates. Ten in n y sposób praw dom ów ności jest tym filozoficznym : nie będziesz Solonem , ale m usisz być Sokratesem . W tej postaci parezja jest w ażniejsza niż możliwość życia czy śm ierci Sokratesa. W rezultacie jest to przyw ró­ cenie praw dziw ego sto su n k u do sam ego siebie; sposobu m ów ienia prawdy, który prow a­ dzi do troski o siebie; p raktykow ania form y parezji, która jest w arta ryzyka śm ierc i.12

Szczególnego rodzaju troska o samego siebie, będąca troską o zachow anie swego istnienia, która odróżnia praktykę m ów ienia praw dy w filozofii od praw dom ów no­ ści na gruncie polityki, ustanaw ia am biw alentny stosunek mówiącego do śmierci. Jawi się ona jako realne niebezpieczeństw o przedwczesnego zakończenia m isji p a­ rezjasty, która posiada dobroczynny wpływ zarówno na niego samego, jak i na in ­

11 Por. słowa, którym i S okrates zakończył słynną oratio pro domo sua: „Teraz jed n ak pora już, byśm y odeszli - ja po to, by um rzeć, wy po to, by żyć. Kto z nas udaje się ku lepszem u przezn aczen iu jest niew iadom ą dla w szystkich z w yjątkiem boga”

(Apol. 42 a), cyt. za: P la to n Obrona Sokratesa, przekł. i k o m en tarz R. L egutko,

K raków 2003, s. 87.

(6)

nych ludzi, z którym i się spotyka. Parezja pozostaje bow iem dla praktykującego m ów ienie praw dy skutecznym sposobem etycznego sam odoskonalenia, zaś dla jego otoczenia może się stać źródłem krytycznego i twórczego niepokoju oraz in te le k tu ­ alnego poruszenia w statycznych i zakrzepłych procedurach społeczno-kulturow e­ go w ytw arzania sensu. Z drugiej strony, n ie u sta n n ie unosząca się n a d działalnością parezjasty groźba pozbaw ienia go życia prow adzi do uw iarygodnienia tej aktywno­ ści, jak i samej parezji, której praktykow anie okazuje się w arte ryzyka śm ierci. Tro­ ska o siebie prow adzi zatem do intensyfikacji dośw iadczenia istnienia, będącego w ynikiem ciągłego konfrontow ania egzystencji z jej radykalnym zaprzeczeniem . Jedynie sam ośw iadom e dzięki intelek tu aln ej pracy filozofa bycie-w obec-śm ierci tworzy podstaw y dla parezji, która przyw raca zdaniem Foucaulta właściwe odnie­ sienie do samego siebie. To w łaśnie w sposobie m ów ienia zaznacza się cienka i płyn­ na granica m iędzy praw dom ów nością filozofa i polityka.

P ow tórzm y raz jeszcze: nie będziesz Solonem , ale m usisz być Sokratesem . Sło­ w om p arezjasty m ożna albo dać posłuch i im uw ierzyć, a więc uznać ich praw d zi­ wość, albo stanow czo je odrzucić, tra k tu ją c jako wymysł godzący w zaślepioną lu d zk ą świadom ość i uporządkow aną - zdaw ałoby się - rzeczywistość. To ciern i­ sta droga, któ rą w sam otności przem ierza prorok, m ędrzec i filo zo f-p arezjasta13. Praw da, k tórą wszyscy trzej z w iarą p rzyjęli i k tó rą p rag n ą podzielić się z innym i, rzadko ośw ietla ciem ności nocy. W zywa, ale w za m ia n nie składa żadnej o b ie tn i­ cy. N iczego nie gw arantuje. Głos dajm oniona wciąż p rzypom ina Sokratesow i, by liczył się z niebezpieczeństw em śm ierci, jakie ściąga na siebie swym nauczaniem . A letyczna, a zatem zm ierzająca do w spólnego odkrycia prawdy, ironia Sokratesa jest ta k im sposobem m ów ienia, który szczególnie naraża życie parezjasty na n ie ­ bezpieczeństw o, naw et wtedy, gdy swoją działalność prow adzi on na granicy sfery publicznej i pryw atnej, agory i własnego dom ostwa. Sokrates przez cały czas swej pedagogicznej aktywności na ulicach A ten, przypom inającej pracę położnej asy­ stującej przy n aro d z in ac h praw dziw ego sądu, bierze p o d uwagę w szelkie negatyw ­ ne konsekw encje, jakie niesie ona ze sobą, co spraw ia, że dobrow olnie w ybiera drogę filozofow ania jako system atycznego praktykow ania praw dom ów ności. Jego postaw a podczas procesu p rze d sądem ateńskiej polis, gdy w ładza dem okratycz­ nej w spólnoty u siłu je ingerow ać w sferę wolnej m yśli filozofa, stanow i n a tu ra ln e p rzed łu żen ie zobow iązania wobec siebie, a tym sam ym wobec prawdy. To w łaśnie dlatego Sokrates dobrow olnie w ychodzi naprzeciw śm ierci, o której nie m oże jed­ noznacznie orzec, że jest zła lub dobra, gdyż jak d otąd skutecznie pozostaw ała poza polem jego bezpośredniego dośw iadczenia.

W tekście zatytułow anym Techniki siebie F oucault śledzi k ie ru n k i ew olucji idei tro sk i o siebie, w skazując na znaczącą zm ianę, jaka zaszła w jej ro zu m ien iu i p ra k ­ tykow aniu jeszcze w czasie form acji kulturow ej zwanej starożytnością:

U P lato n a tem aty ko n tem p lacji siebie i troski o siebie są d ialektycznie pow iązane dzięki dialogow i. W czasach cesarstw a n a to m iast m am y do czynienia z tem atam i, z jednej stro-13 Por. G. A gam ben Nagość, przeł. K. Ż abokolicki, Wyd. W.A.B., W arszaw a 2009, s. 6-7.

6

(7)

00

1

ny, obow iązku słu c h an ia prawdy, z drugiej zaś - obserw ow ania i słu ch an ia siebie po to, by wydobyć tkw iącą w ew nątrz praw dę. R óżnica m iędzy tym i dw om a okresam i jest jed n ą z w ielkich o znak zan ik u stru k tu ry d ialek ty czn ej.14

D ialektyka w swym źródłow ym (etym ologicznym ) sensie n ie u sta n n ie odsyła nas do dialogu, traktow anego przez P latona zarówno jako niem al uniw ersalne n arzę­ dzie ludzkiego p oznania, jak i specyficzny g atu n ek d y skursu filozoficznego, który choć za m k n ię ty w utrw alonych przy pom ocy pism a słowach, n aślad u je sw obodną w ym ianę zdań, stając się literac k im echem żywej mowy. W uporządkow any świat filozoficznych pojęć i kateg o rii w krada się retoryka, a w raz z nią żywioł fig u ra­ tyw ności, sk u teczn ie rozm yw ający p ostulow aną i apriorycznie z a k ła d an ą przez m yślicieli tran sp a ren tn o ść znaczenia. Z an ik stru k tu ry dialektycznej, a tym sam ym dialogicznej, u p a tru je F oucault w zm ianie sto su n k u do źródeł praw dziw ości d a­ nego sądu. O ile w p rzy p a d k u dialogu pozostaw ała ona p rze d m io te m tymczasowej negocjacji, o tyle w późniejszej trad y c ji filozoficznej stawała się dom eną za m k n ię­ tego tra k ta tu . W stosunkow o k ró tk im czasie, albow iem w raz z pojaw ieniem się A rystotelesa, nastąp iło przejście od aktywnego odkryw ania praw dziw ości danego tw ierdzenia poprzez swoistą dialektykę dialogu, w p ełn i angażującego w szystkich uczestników dyskusji, do rew elacji praw dy o rzeczyw istości poprzez tekst, w k tó ­ rym d any filozof, m niej lub b ardziej system atycznie, w ykładał tw ierdzenia u zn a­ ne za praw dziw e i p rzy ta cz ał w sp ie ra jąc e je argum enty. W okresie cesarstw a, a w łaściw ie w czasach Seneki, k tó ry swym pió rem tc h n ął ożywczego ducha w m yśl greckich stoików, na rów nych praw ach fu n k cjo n u ją już dwie dyrektyw y aletolo- giczne. Pierw sza z n ic h zaleca uw ażne przysłuchiw anie się prow adzonym przez filozofów w ykładom , druga zaś zachęca do filozoficznej in trospekcji, zagłębiania się w sam ego siebie w celu ujaw nienia tkwiącej w człow ieku prawdy. W obu przy­ pad k a ch jest ona czymś, w co należy się z uwagą wsłuchiw ać.

G illes D eleuze, jeden z pierw szych i w nikliw ych czytelników dzieł F oucaulta, k om entując zakończenie Les mots et les choses, pisał:

K rótko m ówiąc, zw iązek sił kom ponujących z zew nętrzem stale zm ien ia skom ponow aną form ę, zm ien ia w in n e zw iązki, w edle nowych kom pozycji. To, że człow iek jest figurą n ak reślo n ą na p iasku m iędzy przypływ em a odpływ em m orza, ro zu m ian e m usi być d o ­ słownie: to kom pozycja, która pojaw ia się m iędzy dw iem a in n y m i - klasycystycznej p rz e ­ szłości, która nie zw ażała na nią, oraz pewnej przyszłości, która nigdy już jej nie pozna. N ie na m iejscu jest ani radow anie się tym, ani o płakiw anie tego.15

F igura człow ieka, a zatem jego pew ne w yobrażenie i p rzedstaw ienie, w ydana na pastw ę fal w zburzonego m orza. To obraz, k tó ry zam yka „archeologię n au k h u m a ­

14 M. F o u ca u lt Techniki siebie, w: tegoż Filozofia, historia, polityka. Wybór pism, przekł. i w stęp D. Leszczyński, L. R asiński, PW N , W arszaw a 2000, s. 261.

15 G. D eleuze Foucault, przeł. M. G usin, Wyd. N aukow e D olnośląskiej SW E T W P we W rocław iu, W rocław 2004, s. 116.

(8)

n istycznych” . F oucault nie stroi się jed n ak w szaty proroka w ieszczącego b liski kres rodzaju ludzkiego. Obca jest m u zarówno poetyka profetycznej w izji, jak i spo­ w ijająca ją aura w zniosłości i sztucznego patosu. Ś m ierci człow ieka, będącej n a tu ­ raln ą k onsekw encją śm ierci Boga, ogłoszonej przez N ietzschego, nie m ożna jednak rozum ieć dosłow nie w o d ró żn ien iu od figury opisanej przez D ele u ze’a. W skazuje ona bow iem na w yczerpanie się obow iązującej dotychczas n a rra c ji antropologicz­ nej, któ ra uczyniła człowieka p rzed m io tem wiedzy, obdzierając go z tego, co swo­ iście ludzkie i n ieredukow alne do pojęć analizy filozoficznej. To m iejsce przejścia p rzypom inające w swej ulotności chwilę teraźniejszą, zaw ieszoną m iędzy dwiem a nicościam i - przeszłości, której już n ie m a, i przyszłości, któ ra jeszcze nie n a d e ­ szła. Jest to w reszcie kom pozycja, a więc u k ła d pow iązanych ze sobą elem entów, która n ie przetrw a próby czasu, stając się przez to m iejscem nieciągłości dy sk u r­ su. G łęboki kryzys stru k tu ra liz m u , którego F oucault był w cześniej spadkobiercą i uw ażnym in te rp re tato re m , zm usza do poszukiw ania nowego sposobu m ów ienia o człow ieku. Jeśli dana kom pozycja - dajm y na to językowo-pojęciowa - pozostaje rów nocześnie tw orzona przez w zajem ne oddziaływ anie w nętrza i zew nętrza, to w w ykładach pośw ięconych praw dom ów ności F o u cau lt starał się zwrócić uwagę na m iejsce zetknięcia się obu n ieprzystających do siebie porządków, by w te n spo­ sób przy n ajm n iej przez k rótką chw ilę pozwolić w reszcie przem ów ić człowiekowi. In teresu jąc y to p ro jek t, naw et jeśli w szelka p róba całkow itego w yzwolenia jed­ n o stk i ludzkiej spod w ładzy w szechobecnego i ekspansyw nego d y skursu pozosta­ n ie na zaw sze d o m e n ą te o re ty c z n o lite ra c k ie j fik c ji. P o sz e rz e n ie a u to n o m ii człowieka w ram ach fu nkcjonujących p rak ty k sensotw órczych poprzez gw arancję w olności m ów ienia z konieczności m usi wystarczyć.

W w ykładzie z 10 p aźd ziern ik a 1983 ro k u (dał on początek pierw szem u roz­ działow i książeczki Fearless speech) 16, w k tó ry m F o u cau lt zarysow ał genealogię pojęcia p are zji i w w ielkim skrócie ukazał główne k ie ru n k i jego sem antycznej ewolucji, p roblem atyka m ów ienia praw dy została przedstaw iona na płaszczyźnie trze ch pow iązanych ze sobą siecią w zajem nych zależności p rak ty k w ytw arzania sensu, a m ianow icie retoryki, filozofii i polityki. Pragnę zachować te n porządek d y sk u rsu za proponow any p rzez au to ra w re k o n stru k c ji pojęciow ego rodow odu parezji. Z an im jed n ak do niego przejdę, przedstaw ię k ilka uwag ogólnych i m eto ­ dologicznych w zw iązku z ro zró żn ien iem w obrębie tradycyjnej h isto rii m yśli fi­ lozoficznej, jakie p o stu lu je przeprow adzić F oucault:

Podkreślam wreszcie tę kwestię [znaczenie pojęcia parezja - przyp. W.R.] z następującego powodu m etodologicznego. C hciałbym przeprow adzić rozróżnienie m iędzy histo rią idei a histo rią myśli. H istoryk idei stara się przez większość czasu ustalić, kiedy pojawia się określone pojęcie, a m om ent ten identyfikuje najczęściej z pojaw ieniem się nowego słowa.

16 K olejne w ykłady dotyczyły: pojęcia parezji w w ybranych trag ed iach E urypidesa (31 p aźd ziern ik a i 7 listo p ad a 1983), zw iązku wolności m ów ienia z kryzysem in sty tu cji dem okratycznych (14 listo p ad a 1983) i wreszcie u d ziału parezji w trosce o siebie (21 i 30 listo p ad a 1983).

10

1

(9)

1

0

2

Jako historyk myśli próbuję jednak zrobić coś innego. Staram się analizować sposób, w jaki instytucje, praktyki, obyczaje i zachow anie stają się problem em dla ludzi, którzy zacho­ w ują się w charakterystyczny sposób, posiadają określonego rodzaju obyczaje, zajm u ją się określonym i rodzajam i prak ty k i którzy są z atru d n ien i w specyficznych typach instytucji. H istoria idei obejm uje analizę pojęcia od jego narodzin z uw zględnieniem jego rozwoju i odniesienia do innych idei, które tworzą dla niego kontekst. H istoria myśli jest analizą sposobu, w jaki nieproblem atyczne pole dośw iadczenia albo uk ład praktyk, które przyjęli­ śmy z całą pew nością i które były znane i „bezgłośne”, poza wszelką dyskusją, stają się problem em , w zniecają dyskusję i debatę, w zbudzają nowe reakcje i wywołują kryzys w spo­ kojnym uprzednio zachow aniu, obyczajach, praktykach i instytucjach. H istoria myśli ro ­ z u m ia n a w ten sposób jest h is to rią tego, w jaki sposób lu d zie zaczy n ają się czem uś poświęcać, w jaki sposób stają się zaniepokojeni tym lub tam tym , na przykład szaleństwem, przestępstw em , płcią, sam ym i sobą, czy też prawdą. (s. 74)

H istoryk idei po d ejm u je w swych b ad a n ia ch żm u d n ą pracę archiw isty i k arto g ra­ fa dyskursu. U stala teksty źródłow e, przeprow adza ich krytykę, ocenia w iarygod­ ność i re p re z e n ta ty w n o ść zg ro m a d z o n y c h m a teria łó w , s ta ra n n ie o d n o to w u je pojaw ienie się kluczow ych pojęć, d o k ład n ie je opisuje i klasyfikuje, a w reszcie z uwagą i nabożnym sk u p ien iem szkicuje pojęciow e siatki oraz tw orzy sko m p li­ kow ane m apy pojęć i słów-kluczy, w których przy pom ocy odrobiny ta le n tu lite ­ rackiego p o m ie śc iłb y n ie je d e n z m ożliw ych światów. N a stę p n ie p o ró w n u je te w ykresy ze sobą i w tórnie ek strap o lu je na d any w ycinek rzeczyw istości historycz­ nej, by zaprow adzić w ew nętrzną koherencję m iędzy stan em faktycznym a jego opi­ sem , sp o rząd zo n y m na pod staw ie zrek o n stru o w an eg o arch iw u m . W raz z sową M inerw y w ylatującą zawsze o zm ierzch u pojaw ia się poniew czasie. N a spotkanie z duchem dziejów, traktow anym przezeń jako w ątpliw a figura procesu historycz­ nego, przybywa pow ażnie spóźniony. Posiada jednak świadomość, że jego aktywność rozpoczyna się dopiero post factum . H istoryk idei jest pochło n ięty drobiazgow ym o dtw arzaniem przeszłości danego pojęcia, śledzeniem jego p rzeobrażeń spow odo­ w anych upływ em czasu, a także poszukiw aniem dla niego właściwego k o n tek stu pojęciow ego, w arunkującego ro zu m ien ie analizow anej idei w poszczególnych epo­ kach historycznych. N ie u sta n n ie zatem rek o n stru u je i rek o n te k stu a liz u je. Poja­ w ienie się nowego pojęcia pozostaje dla historyka idei faktem dyskursyw nym , a więc zarów no n iejako zd arzen iem w obrębie języka, jak i określonym sposobem m ó ­ w ienia o nim . N iezw ykle rzadko łączy się ono z w prow adzeniem nowego słowa. O wiele częściej tow arzyszy m u (re )in terp re ta cja czy też rek o n tek stu alizacja d a­ nego pojęcia, k tóre w znaczący sposób zm ienia odtąd swój zakres sem antyczny.

H istoryk m yśli nieco m an ifestacyjnie dek laru je rezygnację z tro p ie n ia w szel­ k ich przeo b rażeń pojęć. P ostu lu je bow iem przekroczenie tradycyjnej analizy dys­ k u rsu w k ie ru n k u b ad a ń n a d tym w szystkim , co stoi u jego podstaw , poczynając od lu d z k ich zachow ań, obyczajów, przyzw yczajeń, a kończąc na p rak ty k a ch i in ­ stytucjach społecznych. B ardzo często odw ołuje się do ustaleń swego p o p rz e d n i­ ka, k tó re tra k tu je jako p u n k t w yjścia dla dalszych b ad a ń . Je śli h isto ry k id ei p oprzestaje na szczegółowej deskrypcji danego pojęcia w p o rzą d k u diachronicz- nym , to h isto ry k m yśli tw orzy jego ujęcia synchroniczne w w ybranych epokach

(10)

historycznych, usiłując wskazać genezę opisywanej idei i przedstaw ić jej tło spo­ łeczno-kulturow e. To swoiście ro zu m ian y genetyzm p rzekształcony stru k tu ra ln ie na p otrzeby w yjaśniania tego, co w aru n k u je dyskurs, um ożliw ia jego fu n k cjo n o ­ w anie i - co p rzede w szystkim - nadaje m u moc obow iązywania. A nalizow ane p o ­ jęcie, w okół którego koncentrow ała się cała uwaga i badaw cze sk u p ien ie historyka idei, zostaje tu ta j o d sunięte na p la n dalszy. Jest bow iem jedynie m igotliw ym re­ fleksem d y n am ik i w ew nątrzdyskursyw nych napięć i ciągłych flu k tu acji. H istoryk m yśli p rzybiera postać lekarza klinicysty, k tóry na podstaw ie zew nętrznych sym p­ tom ów i w yw iadu chorobow ego p ró b u je rozpoznać odpow iedzialną za zły stan psy­ chofizyczny pacjenta jednostkę nozologiczną. N aślad u jąc zatem m edyka także i on in te rp re tu je znaki, by odsłonić sens ukryty, zm ieniając n iepostrzeżenie chorego w przed m io t spojrzenia m edycznego. S tarannie bad a dyskurs w fazie krytycznej, gdy to, co dotychczas było w n im n ieproblem atyczne, stało się nagle ogniskiem zapalnym i m iejscem drażliw ym , w zbudzając n iem al pow szechny niepokój. Katego­ ria dyskursu, n iejednoznaczna i spow ita tajem niczością, a m im o to zajm ująca cen­ tra ln ą pozycję w filozofii F o u c a u lta 17, przekraczająca zarówno język, jak i mowę, dopuszcza m ożliwość opisyw ania rozm aitych i często heterogenicznych form acji dyskursyw nych nie tylko poprzez grę znaczonego i znaczącego, lecz także poprzez odsłonięcie m echanizm ów regulacji i d elim itac ji sam ego ak tu m ów ienia. Ten d ru ­ gi w arian t realizuje w swej aktyw ności analitycznej h istoryk m yśli, wydobywając tę sferę znaczeń, k tó rą w obow iązującym dyskursie pozbaw iono głosu i skazano na m ilczenie. P raktyka h isto rio g raficzn a F o u cau lta, pełniącego przez w iele lat obow iązki wykładow cy h isto rii system ów m yśli, dowodzi, że narrac ja tego ty p u ciągle oscyluje m iędzy archeologią a genealogią, pozostając cały czas rozp iętą m ię­ dzy deskrypcją dyskursyw nego fak tu a jego genetyczną eksplikacją.

P rzedstaw ienie dziejów pojęcia p are zji w starożytności podczas pierw szego w ykładu w Berkeley, postaw ione wówczas pytania oraz zarysow ane in te rp re tac je, a także naw iązania do p ro b lem aty k i praw dom ów ności w późniejszej tw órczości autora L a naissance de la clinique, w prow adzające te m at tro sk i o siebie i odwagi prawdy, uk ład ają się w m iarę spójną, choć rozproszoną i n iejed n o ro d n ą stylistycz­ nie, opowieść o dość m glistym wówczas znaczeniowo te rm in ie parezja, p isaną z d u ­ żą konsekw encją i świadom ością m etodologiczną z perspektyw y h isto rii myśli. Tam gdzie opis, naw et najb ard ziej drobiazgow y i szczegółowy, przestaje po p ro stu wy­ starczać, pojaw ia się potrzeba tw órczej in te rp re ta c ji, przyw racającej dynam ikę za traconą przez statyczną deskrypcję danej k onfiguracji pojęciowej. Z am k n iętą w sztyw nych pojęciach ideę trzeba ponow nie ożywić poprzez ukazan ie jej jako efektu aktywnego starcia różnorodnych form acji dyskursyw nych. N a sam ym po ­ czątku pierw szego w ykładu F ou cau lt - jak sam tw ierdzi - chciałby „przedstaw ić ogólny aperçu na tem at znaczenia słowa parezja i ew olucji jego ro zu m ien ia w k u l­ tu rze grecko-rzym skiej” (s. 12).

17 Zob. M. F o u cau lt Archeologia wiedzy, przeł. A. Siem ek, J. Topolski, PIW,

W arszaw a 1977, s. 27-44.

10

(11)

1

0

4

Z atem do początków parezji, a więc starożytnych Greków! Z rodziła się ona bow iem po d pogodnym n ieb em H ellady, w ateńskiej polis rozpościerającej swą w ładzę niem al n a d całą A ttyką. Słowo παρρησία pojawia sie po raz pierw szy w tr a ­ gediach E urypidesa. Pozostaje nieodłącznym atry b u tem pow ołanego przezeń do istn ien ia b o h atera tragicznego, k tóry na scenie ujaw nia poprzez swoją mowę spo­ sób m yślenia i p ostępow ania wobec pozostałych p o staci d ra m a tu oraz widzów. Posiada ona w yjątkową w artość w świecie trag ed ii, dlatego, że m ów ienie zastępuje w n im często działanie b ąd ź stanow i jego nieodzow ny elem ent, zwłaszcza wów­ czas, gdy rzeczywistość tra c i nagle swą sem antyczną przejrzystość, sprow adzając na człowieka cierp ien ie i zm uszając do k o n fro n ta cji z sam ym sobą i innym i. E ty­ m ologicznie te rm in te n oznacza w dosłow nym tłu m ac ze n iu z języka greckiego tyle, co „pow iedzieć w szystko” . O kreśla zatem raczej ideę regulatyw ną niż odsyła do faktycznego sta n u rzeczy. P rzypom nienie znaczenia pojęcia p are zji stanow i dla F oucaulta p u n k t wyjścia dla rozbudow anej d efinicji kontekstow ej, w której p o ­ szczególne odcienie sem antyczne definiow anego te rm in u są w ydobyw ane poprzez opisyw anie kolejno zw iązków swobody i otw artości m ów ienia jako specyficznej aktyw ności językowej ze szczerością, pojęciem praw dy, niebezpieczeństw em , k ry­ tycyzm em i obow iązkiem . W szystkie z w ym ienionych kontekstów w yraźnie m o ­ dyfikują i dookreślają znaczenie parezji:

Osoba, któ ra posługuje się parezją, a więc parezjasta, jest kim ś, kto mówi wszystko, co ma na m yśli - niczego nie ukryw a, ale całkow icie otw iera poprzez swój dy sk u rs swe serce i um ysł innym ludziom . P rzyjm uje się, że w parezji mówca składa p ełn ą i d o k ład n ą re la ­ cję z tego, co m a na m yśli i dlatego słuchacze m ogą do k ład n ie zrozum ieć, co sądzi dany mówca. Słowo parezja odnosi się wobec tego do typu relacji m iędzy m ówiącym a k o m u ­ n ik atem , k tóry przekazuje. (s. 12)

Praw dom ówność jako szczególnego ro d zaju aktywność m owy stanow i za każdym razem p rzed m io t n iepisanego k o n tra k tu zaw ieranego przez mówiącego oraz w spól­ notę, wobec której przem aw ia. Jego w aru n k i nie podlegają negocjacjom i zdają się obowiązywać na m ocy swej oczywistości. Parezjasta nie tylko ujaw nia swe poglą­ dy, ale decyduje się na p róbę w ypow iedzenia niem al w szystkiego, co m a na m yśli, zaś słuchacze uzn ają jego wypow iedź za szczerą, otw artą i m ożliw ie najw ierniej odzw ierciedlającą po d zielan e przez niego p rze k o n an ia i w yznaw ane zasady. Za n iem al oczywistą przy jm u je się tu ta j korelację m yśli i słowa, tym czasow o zaw ie­ szając w te n sposób prześw iadczenie o niew spółm ierności b y tu i języka, głębokiej asym etrii m iędzy słow am i i rzeczam i. O środkiem sytuacji parezjastycznej pozo­ staje zawsze pryw atna relacja m ów iącego do w ypow iadanego wobec słuchaczy ko ­ m u n ik a tu . A n alizując te n p roblem , F o u cau lt odw ołuje się do koncep cji aktów perform atyw nych, k tó rą odpow iednio re in te rp re tu je , by m ogła stać się p rzydatna w m ów ieniu o parezji:

Jeśli przeprow adzim y rozróżnienie m iędzy m ówiącym p o dm iotem (podm iotem w ypo­ w iedzi) a podm iotem gram atycznym wygłoszonej kw estii, będziem y m ogli pow iedzieć, że istn ieje rów nież p o d m io t w ypow iedzi, któ rą trzeba wygłosić (enunciandum), któ ry o d ­

(12)

nosi się do p rzek o n an ia lub poglądu, podzielanego p rzez mówcę. W parezji osoba m ó­ w iąca podkreśla fakt, że jest zarów no podm iotem w ypow iedzi, jak i podm iotem tego, co pow inno zostać w ypow iedziane - że sam a jest podm iotem podzielającym pogląd, do k tó ­ rego się odnosi. Ta sw oista „aktyw ność m ow y” (speech activity) w ypow iedzi parezjastycz- nej przyjm uje zatem form ę stw ierdzenia: „Jestem osobą, któ ra m yśli ta k a ta k ”. Używam określenia „aktyw ność m ow y” z am iast „akt m ow y” (speech act) Jo h n a S earle’a, czy też „wypowiedź p erfo rm aty w n a” (performative utterance) Jo h n a A ustina, aby odróżnić w ypo­ w iedź p arezjastyczną i jej zobow iązania od zwykłych rodzajów zobow iązania, które p o ja­ w iają się pom iędzy d an ą osobą, a tym , co ona głosi. (s. 12-13)

Parezja jest aktyw nością mowy, a więc nie m oże zostać zam knięta w sam ym akcie m ów ienia ani zwykłej w ypow iedzi perform atyw nej, sytuującej się poza k ry teriu m praw dziw ości, ale posiada ch a rak te r procesualny, gdyż tw orzy ją dopiero cała se­ ria o k reślo n y ch p ra k ty k w ypow iedzeniow ych. Je śli u jej p o d sta w leży tru d n o uchw ytna dla słuchacza relacja m ów iącego i tw orzonej przez niego w ypowiedzi, to parezjasta pow inien dołożyć w szelkich starań , by uw iarygodnić i u p raw dopo­ dobnić swą aktywność językową. Stąd pojawia się tu ta j dodatkow a kategoria opisu - p odm iot wypowiedzi, któ rą trzeba dopiero wygłosić, czy też wyjawić (enuncian-

dum). O dnosi się ona do niew ysłow ionych jeszcze m yśli i poglądów mówiącego,

które będzie on m u siał przeprow adzić przez próg językowej artykulacji. Sprawić, by u tożsam ienie mówcy z p o d m io tem w ypow iedzi, która dopiero cierpliw ie ocze­ kuje na zaistnienie w przestrzeni publicznej, stało się faktem . In n y m i słowy: uczynić pryw atny dyskurs m iejscem odsłan ian ia tego, co dla danego człow ieka istotne. Tak oto w skrócie przedstaw ia się w arunek pom yślności m isji parezjasty, ujm ow any z perspektyw y aktyw ności mowy. N ie w ystarczy przyjąć podm iotow y p u n k t w i­ dzenia św iata, ale pow inien on jeszcze zostać w yraźnie zasygnalizow any w języku. Skoro parezja jest p rzede w szystkim p rak ty k ą zw iązaną ze słowem, i to w do ­ d atk u m ów ionym , to w d ziedzinie języka trzeba poszukiw ać m ożliw ości na przy­ najm niej chwilowe zm niejszenie czy zniw elow anie rozstępu m iędzy obleczonym i w słowną szatę m yślam i a m ów iącym podm iotem :

W przy p ad k u parezji mówca spraw ia, że fakt, iż to, o czym mówi, to jego własne poglądy, staje się w zauw ażalny sposób jasny i oczywisty. A czyni to dzięki u n ik a n iu jakiegokol­ w iek ro d zaju form retorycznych, które m ogłyby przesłonić to, co myśli. Z am iast tego, p arezjasta posługuje się n ajbardziej b ezp o śred n im i słow am i i form am i w yrażania, jakie może wynaleźć. Podczas gdy retoryka dostarcza mówcy technicznych n arzędzi, aby p o ­ móc m u zapanow ać nad um ysłam i słuchaczy - bez w zględu na poglądy teoretyków re to ­ ryki dotyczące tego, o czym mówi - to w parezji osoba, która się n ią p osługuje, o d d ziału je na um ysły in n y ch ludzi przez pokazanie im m ożliwe jak najbardziej b ezpośrednio tego, w co ak tu aln ie wierzy. (s. 12)

Parezja stanow i szczególny rodzaj aktyw ności językowej, a to oznacza, że w ielo­ k ro tn ie w chodzi w m niej lu b b ardziej niebezpieczne zw iązki z retoryką. W k u ltu ­ rze - n ie ty lk o lite ra c k ie j - sta ro ż y tn e j G re cji szuka w ym ow y by ła tożsam a z u m iejętnością w p e łn i św iadom ego, gdyż po raz pierw szy opracow anego teo re­ tycznie, posługiw ania się słowem w celu osiągnięcia zam ierzonego efektu, n ie za­

SO

I

(13)

9

0

1

leżnie od tego, czy była n im sta ra n n ie opracow ana w każdym szczególe persw azja, czy epatow anie pospólstw a zręcznym i chw ytam i arg um entacyjnym i i w yszukaną szatą językową w ypowiedzi. N ad sztuką wymowy G reków i R zym ian swą opiekę roztaczał H erm es Logios (M erk u ry )18, posłaniec bóstw olim p ijsk ich (D iaktoros) oraz bóg czuw ający n a d losem i pom yślnością w ędrow nych kupców i złodziei (Ho- dios). Jeśli istota p are zji sprow adza się do ciągłego p otw ierdzania autentyczności w ypow iadanych słów i eksponow ania ich zw iązku z p oglądam i m ówiącego, to i ona sam a staje się w ytw orem przyjętej u p rze d n io strateg ii retorycznej. Polega ona na p róbie lim ita cji czy też elim in acji w szelkich form dyskursyw nych, któ re swą orga­ n izacją językową i w ieloznacznością m ogą przesłonić sens przekazyw anego przez p arezjastę k o m u n ik a tu . A zatem ograniczenie, a naw et - zazwyczaj jedynie dekla­ ratyw ne - w yrzeczenie się retoryki, to sposób, w jak i p ró b u je on zaprow adzić w ję­ zyku odpow iedniość m iędzy m ów iącym a mową. U siłuje on pow iązać ze sobą te dwa p o rzą d k i przy pom ocy określonej strateg ii retorycznej. Posługiw anie się p ro ­ stą i niew yszukaną frazeologią m a stać się tu ta j g w arantem jego szczerości w m ó­ w ieniu prawdy. W świecie naznaczonym retoryką i retorycznością naw et porzucenie słowa, a więc przejście na stronę m ilczenia, m oże zostać p otraktow ane jako jedna z w ielu te ch n ik , za cz erp n ię ta z in s tru m e n ta riu m sz tu k i wymowy. R ozpruw ając i zdzierając ozdobne, w ielobarw ne i wzorzyste zasłony języka, p arezjasta tka i dzier­ ga od nowa zasłony proste, jednobarw ne i przeźroczyste, choć rzeczy tylko n ie k ie­ dy o d słaniają się w ich prześw icie.

Z w iązki reto ry k i z parezją są jed n ak o wiele głębsze. Była ona bow iem ro zp a­ tryw ana przez w ielu starożytnych teoretyków wymowy - na czele z K w intylianem - w kategoriach jednej z podstaw ow ych figur retorycznych. Przyw ołajm y in exten­

so frag m en t z jego znanego podręcznika Institutio oratoria, który n astęp n ie niezw y­

kle p o bieżnie ko m en tu je Foucault:

Q uae vero su n t aug en d is affectibus accom m odatae figurae c o n stan t m axim e sim u la tio ­ ne. N am que et irasci nos et gau d ere et tim ere et a d m irari et dolere et in d ig n a ri et optare quaeque su n t sim ilia h is fin g im u s... Q uod exclam ationem qu id am vocant p o n u n tq u e in te r figuras o rationis. H aec q u o tie n s vera sunt, non su n t in ea form a, de qua n u n c lo q u ­ im u r; ad sim u lata et arte com posita procul d u bio schem ata su n t e x istim an d a. Q uod idem d ictu m sit de oratio n e libera, q uam C o rn ificiu s licen tiam vocat, G raeci παρρησίαν. Q uid en im m in u s fig u ratu m q uam vera lib e rtas?19

[Figury zaś, które są odpow iednie do w zm acn ian ia uczuć o p iera ją się najczęściej na udaw aniu. Albow iem udajem y, że się gniew am y, cieszymy, boimy, dziw im y, m artw im y, oburzam y, życzym y sobie czegoś i tym podobne r z e c z y . N iek tó rzy nazyw ają to wykrzyk- n ieniem i um ieszczają m iędzy figuram i wysłow ienia. Ilekroć są one praw dziw e, to nie p rzynależą do tego rodzaju, o którym teraz m ów im y - udaw ane i utw orzone zgodnie ze sztu k ą trzeba bez w ątp ien ia uznać za figury. To sam o trzeba pow iedzieć o mowie swo­

18 Por. N.O. Brown Hermes the Thief. The Evolution o f a M yth, II ed., V intage Books, N ew York 1969, s. 14-16.

(14)

bodnej, któ rą K ornificjusz nazywa licencją, zaś G recy parezją (παρρησία). Cóż bowiem jest m niej figuratyw ne od praw dziw ej wolności?]

W trak tacie, uchodzącym za system atyczne podsum ow anie w iedzy na te m at an­ tycznej sztuki p rzem aw iania, K w intylian wiele m iejsca pośw ięcił w ykładow i re­ guł elo k u c ji, p rz y b ie ra ją c e m u p o sta ć w y liczen ia i p ró b y sc h arak te ry z o w an ia poszczególnych figur słów i m yśli. O m aw iając środki językowe służące w zbudza­ n iu i intensyfikow aniu em ocjonalnego oddziaływ ania na aud y to riu m , rzym ski teo­ retyk retoryki zw rócił uwagę na udaw anie (simulatio)20 przez mówcę uczuć, które zbliża ze sobą akt p rzem aw iania i grę aktorską. Jeśli w tym decydującym o sku­ teczności mowy m om encie orator przekroczy granicę stosowności, zakreśloną przez reguły retorycznej p ro n u n cja cji, to n iepostrzeżenie zm ien i się w h istrio n a , anty- parezjastę, k tóry m ów i to, czego sam nie m yśli. U dziela bow iem jedynie głosu i gestu odgrywanej przez siebie na scenie p ostaci dram atycznej. Aby dane w yraże­ nie językowe m ożna było określić m ia n em figury retorycznej zw iązanej z b ezpo­ śre d n im o d d ziały w an iem na słuchaczy, to w u ję c iu K w in ty lian a pow in n o ono jednocześnie spełniać dwa pow iązane ze sobą koniu n k cy jn ie w aru n k i, a m ianow i­ cie opierać się na sym ulacji, w prow adzającej elem ent kontrolow anego zw odzenia i nieszczerości, a także pozostaw ać w zgodzie z reg u ła m i sz tu k i wymowy. U po d ­ staw m yślenia K w intyliana o figuratyw ności leży wobec tego opozycja n a tu ra - sztuka, dająca się rozpisać na serię uszczegółowionych przeciw staw ień typu: praw da - fałsz, istota - pozór, pierw otne - w tórne, bezp o śred n ie - zapośredniczone. Eks- klam acja stanow i form ę p aradygm atyczną dla figur retorycznych, k tóre posiadają zw iązek z oddziaływ aniem na em ocje aud y to riu m . Zw iązek m iędzy słowem i afek­ tem , chociaż uw ikłany w konw encję i głęboko asym etryczny, ujaw nia się tu ta j n a j­ w yraźniej. D zię k i u m ie ję tn e m u o p ero w an iu in to n a c ją i ak cen tem , na któ ry ch opiera się figura zw ana w ykrzyknieniem , mówca w n ajp ełn iejszy sposób ukazuje swe em ocjonalne zaangażow anie w akt przem aw iania. Dość klarow ną na pierw szy rzu t oka sytuację kom p lik u je sam K w intylian, w prow adzając m glistą i niew yraź­ ną kategorię ta k ich językowych zachow ań mówcy, k tóre z pow odu swej n a tu ra ln o ­ ści i spontaniczności nie m ogą zostać u znane za figury. U chylają bow iem pierw szy z w ym ienionych powyżej w arunków figuratyw ności, k tó ry odsyła nas do zam ie­ rzonego przez m ówiącego udaw ania. Te form y językowe nie przestają być jednak realizacjam i określonych reguł retorycznej inw encji, dyspozycji, elokucji czy w resz­ cie p ro n u n cja cji. P o siadają w sobie zatem elem ent artystycznego opracow ania, k tóry niejako ty lnym i drzw iam i w prow adza obcą n a tu ra ln o śc i m ów ienia sztucz­ ność. D ochodzi wówczas do pow stania sytuacji, k tó rą m ożna by nazw ać m ian em „praw dziw ej sy m ulacji” albo udaw ania w ytw arzającego efekt praw dziw ości, po le­ gający na w yw ołaniu w rażenia sp ontaniczności oratorskiego w ystąpienia, które zdaje się tym czasow o pozostaw ać poza jakim ikolw iek regulacjam i sztuki w ym o­ wy. Słowa płyną z ust mówcy szerokim stru m ie n ie m , odbijając w sobie p rzejrzy ­

20 Por. D. C olclough Freedom o f Speech in Early Stuart England, C am bridge UP,

C am bridge 2005, s. 34-35.

1

0

(15)

1

0

8

stość m yśli i niem al w szelkie p o ru szen ia woli. Tę p ełn ą w ew nętrznej am biw alen- cji ch arakterystykę w ykrzyknienia przen o si K w intylian na figurę zw aną licencją, określaną rów nież jako mowa sw obodna (oratio libera), a więc uw olniona od n a k a ­ zu bezw zględnego posłuszeństw a p rzepisom retoryki. Tak ro zu m ian a p arezja sta­ je się tu ta j rów noznaczna z ekspresją w olności mówcy, która pozostaje być może jedną z nielicznych rzeczy znakom icie obywających się bez figuratyw ności.

W nieco red ukcjonistycznej, gdyż nakładającej na sztukę wymowy liczne ogra­ n iczenia, a jednocześnie niezw ykle pragm atycznej retoryce francuskiego h u m a n i­ sty z XVI w ieku P ierre’a de la R am ée i jego bliskiego w spółpracow nika O m ara Talona licencja stanow i odm ianę ek sklam acji21. W identyczny sposób in te rp re tu ­ je przyw ołany powyżej fragm ent z p o d ręcznika K w intyliana F oucault:

Ten rodzaj n atu raln eg o w y k rzyknienia nazywa on „m ow ą sw obodną” (libera oratione), która, jak pow iada, „przez K ornificjusza była nazyw ana licencją (licentia), a przez G re­ ków p arezją”. Jest ona wobec tego rodzajem „fig u ry ” m iędzy figuram i retorycznym i, ale z tak ą cechą charakterystyczną, że pozostaje poza w szelkim i figuram i, dopóki jest całk o ­ wicie n atu ra ln a . Parezja jest zerowym stopniem tych fig u r retorycznych, które in te n sy fi­ ku ją em ocje a u d y to riu m . (s. 21)

Parezja traktow ana jako jedna z figur w ysłowienia posiada specyficzny status. Roz­ p ostarta m iędzy n aturalnością a właściwą retorycznej elokucji sztucznością, przy­ n ależy do sz tu k i wymowy tylko w tedy, gdy sp o n tan iczn o ść m ów ienia zo stanie okiełznana przez sztywne reguły retoryki. Pozbaw iają ją one pierw otnej żywiołowo­ ści, oferując w zam ian utarte, a przez to z łatwością rozpoznaw alne przez słuchaczy form uły językowe typu: „N iech m i będzie wolno o tym powiedzieć otw arcie” czy „N ie mogę już dłużej milczeć i dlatego m uszę przem ów ić”. A zatem parezja ujaw ­ niona w języku, a przez to m niej lub bardziej dosłownie nazw ana, pozostaje niew ąt­ pliw ie jedną z figur retorycznych. L icencja, naw et jeśli zostanie ograniczona do naturalnego w ykrzyknienia (podania czegoś do publicznej w iadom ości), przecho­ w uje w sobie dwa pow iązane ze sobą znaczenia. O dnosi się bow iem zarówno do wolności (swobody) m ów ienia, jak i specjalnego rodzaju prerogatyw y (upraw nienia czy zezwolenia) do tego, by zabrać głos i podzielić się z daną w spólnotą swoimi prze­ m yśleniam i i poglądam i. Śmiałość, bezkompromisowość i odwaga to przymioty, które się z nią n a tu ra ln ie łączą. Parezja zatem , posiadająca ch arak ter figury i nie-figury w zależności od tru d n o uchwytnego stopnia artystycznego przetw orzenia, m oże stać się zerowym stopniem figuratyw ności odnoszącej się do oddziaływ ania na emocje audytorium . Tworzy bow iem odpow iednie m iejsce dla zaistnienia tego rodzaju fi­ gur i zapow iada ich pojaw ienie się w trakcie w ygłaszania mowy.

W olność m ów ienia, k tó rą n ie m al au to m aty cz n ie id e n ty fik u je się z p arezją, pochodzi z autonom icznej decyzji mówcy. D ecyduje się on na w ygłoszenie mowy p rze d zg rom adzeniem , a za b ran ie głosu tra k tu je jako swą pow inność m oralną.

21 Por. P. M ack Ram us and Ramism. Rhetoric and Dialectic, w: Ramus, Pedagogy

and the Liberal Arts. Ramism in Britain and the Wider World, ed. S.J. R eid,

(16)

Z ak ład an a w tym p rzy p a d k u szczerość m ów ienia w chodzi w p ełn ą w ew nętrznych napięć relację z retoryką:

O pozycja parezja - retoryka pojaw ia się także w Fajdrosie, gdzie, jak w iecie, głów ny p ro ­ blem nie dotyczy isto ty opozycji m iędzy m ową a pism em , ale w iąże się z różnicą m iędzy logosem, który mówi praw dę a logosem, k tóry tej praw dy nie może pow iedzieć. Ta o p o ­ zycja m iędzy parezją a retoryką, która została tak w yraźnie ustanow iona w czwartym w ieku przed C h ry stu sem w pism ach P lato n a, będzie trw ać przez w ieki w trad y cji filozoficznej. N a przykład u Seneki, m ożna odnaleźć pogląd, w edle którego rozm ow y z sam ym sobą są najlepszym środkiem do szczerego m ów ienia prawdy, jeśli tylko możliwe jest w tego typu konw ersacjach wyzbycie się potrzeb y figur retorycznych i ozdób. N aw et w trakcie d r u ­ giego w ieku po C h ry stu sie ku ltu ro w a opozycja m iędzy reto ry k ą a filozofią jest w ciąż w yraźna i ważna. (s. 20-21)

F oucault p ro p o n u je nowy sposób le k tu ry Fajdrosa, który uw zględnia p ro b lem aty ­ kę parezji. Ten dość dobrze znany dialog P latona, pośw ięcony niem al w całości retoryce i m iłości (albow iem Eros te rm in u je w szkole H erm esa), był najczęściej odczytyw any przez p ryzm at opozycji m iędzy m ow ą a pism em 22, w zniesionej na kru ch y ch fu n d am e n tac h zapisanego, a więc utrw alonego przy pom ocy lite r te k stu niejako w brew filozoficznym p referencjom jej autora (słynna in te rp re tac ja Jacqu- es’a D errid y 23). O pozycji tej F oucault przeciw staw ia kolejną, będącą w gruncie rzeczy p o chodną tej w spom nianej powyżej, a któ ra sprow adza się do zestaw ienia ze sobą dw óch logosów (wypowiedzi, w nioskow ań, dyskursów ), z których pierw ­ szy, aletyczny, w ypow iada praw dę, d ru g i zaś, retoryczny, nie m oże tego uczynić, gdyż pozostaje p ochłonięty coraz now ym i g ram i językowymi. O d sztuki wymowy i licencji jako jednej z figur wysłow ienia p rzechodzim y n iepostrzeżenie do znacz­ nie b ardziej nacechow anego znaczeniow o i utrw alonego przez P latona w k u ltu rz e Z achodu przeciw staw ienia reto ry k i i filozofii. W Fajdrosie opozycja ta zostaje zła­ godzona przez p o d d an ie u m iejętn o ści przem aw ian ia k o n tro li d ialek ty k i, która odkryw a praw dę p oprzez ujaw n ien ie re la cji m iędzy analizow anym i pojęciam i. Tym czasow em u zaw ieszeniu ulega w tym p rzy p a d k u kw estia figuratyw ności języ­ ka. F orm alizacja logiczna ze zm ien n y m szczęściem p ró b u je zapanow ać n a d jego p o lisem antycznością i niedookreślonością. U chodząca za jednow ym iarow ą z n a­

22 W arto zaznaczyć, że P lato n posługuje się tu taj (274 b - 278 e) tech n ik ą narracyjną, któ rą m ożna by nazwać strateg ią podw ójnego cytatu albo cytatu w cytacie. Oto bowiem jesteśm y św iadkam i d ialogu (cytat pierw szy) Sokratesa z Fajdrosem („Jaśniejącym ”, „ P ro m en iu jąc y m ”), w trakcie którego przytacza on zasłyszany niegdyś m it o egipskim królu T am uzie i bogu T h eu cie, pragnącym podarow ać faraonow i cudow ny w ynalazek pism a (cytat drugi). P odobny chw yt stosuje P laton w Uczcie, gdy podczas biesiad y S okrates opow iada o swojej rozm ow ie z D iotym ą na tem at isto ty m iłości („najśw iętszych tajem nic E rosa”). S trategia ta w zm acnia efekt dialogiczności i polifoniczności. Por. K. Tuszyńska-M aciejew ska Platon a retoryka:

od krytyki do modelu, W yd. UAM, P oznań 1996, s. 122-125.

23 Por. J. D e rrid a Farmakon, przeł. K. M atuszew ski, w: tegoż Pismo filozofii, w ybrał i przedm ow ą op atrzy ł B. B anasiak, In te r Esse, K raków 1993, s. 43-69.

60

(17)

11

0

czeniowo kategoria staje n aprzeciw w ieloznacznej figury do nierów nego pojed y n ­ ku. O pozycja ugru n to w an a w trad y c ji filozoficznej przez P lato n a w ciąż jed n ak zachow uje m oc swego obow iązywania i dlatego niem al każdy m iło śn ik m ądrości będzie m u siał wyrzekać się reto ry k i i odcinać od niej, w ielokrotnie dowodząc wów­ czas dużej spraw ności w posługiw aniu się jej regułam i. D o kładnie te n sam gest pow tarza parezjasta. Jeśli p arezja jest p rzede w szystkim aktyw nością mowy, to w języku należy poszukiw ać środków u w ierzytelnienia działalności p rzem aw iają­ cego. N a g runcie reto ry k i m ożliw e są tu ta j dwie strategie językowe. Mówca dekla­ ru je rezygnację z posługiw ania się fig u ram i retorycznym i (co posiada w yraźnie ograniczoną moc perswazji) albo dokłada w szelkich starań, by zneutralizow ać uzn a­ w aną za im m an e n tn ą językowi figuratyw ność poprzez jej ujaw nienie. Ta retorycz­ na dem istyfikacja wiąże się najczęściej z pow ołaniem do istn ien ia m etadyskursu, którego rozgałęzienia szczelnie o platają d any tekst, n ie m al na każdym kro k u od­ słaniając w szelkie znaczące odkształcenia sem antyczne, dające początek ro zm a­ itym fig u ro m w ysłow ienia. P arezja jako jed en ze środków retorycznej elokucji zwraca swe krytyczne ostrze przeciw językowi (a jednocześnie przeciw samej so­ bie) i w pisanej w eń retoryczności, um ożliw iających jej zaistn ien ie. Będąc sposo­ b em ustan aw ian ia korelacji m iędzy p o rząd k iem d y skursu (logos) a etosem (ethos) mówcy, p arezja w całości przynależy do reto ry k i szczerości24, która za każdym ra ­ zem spraw ia, że autentyczna otw artość i swoboda m ów ienia zostaje p oddana w tra k ­ cie językowej artykulacji ograniczeniom ze strony sztuki wymowy. D ziełem licencji p arezjasty - a licentia to w języku ła ciń sk im zarów no p arezja, jak i wolność, w ła­ dza oraz zezw olenie - będzie o d tą d n eu tra liz ac ja i n atu ra liz ac ja reguł retoryki, by uw olnić słowa od ciężaru artystycznej obróbki.

Za spraw ą Sokratesa, P latona, a także Seneki, odnow iciela greckiej m yśli sto ­ ickiej, parezja zaistn iała w filozofii postrzeganej jako sztuka życia, a więc u m ie­ jętność, której m ożna się z czasem nauczyć. M ichel de M o n taig n e, u p a tru ją c y w retorycznej organizacji eseju jedyną szansę na częściowe i przy n ajm n iej ty m ­ czasowe zm niejszenie dystansu m iędzy piszącym a tek stem (podkreślając w ten sposób k o n stytutyw ną dla eseju otw artość m ów ienia), w swoich uw agach na tem at edukacji m łodych chłopców łączył szczerość z postaw ą krytyczną:

Q ue sa conscience e t sa v ertu re lu ise n t en son parler, et n’ayent que la raison p o u r c o n d u ­ ite. Q u ’on luy face en ten d re, que de confesser la faute q u ’il d escouvrira en son propre discours, encore q u ’elle ne soit apperceue que p a r luy, c ’est un effet de ju g em en t et de sin cerité, qui sont les p rin cip ale s p a rties q u ’il cherche. Q ue l’o p in ia tre r et contester, sont q u a litez com m unes: p lu s a p p are n te s aux plus basses ames. Q ue se r ’adviser et se corriger, a b an d o n n e r u n m auvais party, su r le co u rs de son ardeur, ce sont q u a litez rares, fortes, et p h ilo so p h iq u e s.25

24 Por. The Rhetoric o f Sincerity, ed. E. van A lphen, M. Bal, C. S m ith, Stanford U niv ersity Press, S tanford 2009, s. 1-5.

25 M. M ontaigne Les Essais, ed. P. Villey, t. 2, P aris 1965, s. 155. Por. R. L eu sh u is

Montaigne Parrhesiastes: Foucault’s „Fearless Speech” and Truth-telling in the Essays,

(18)

[N iech sum ienie i cnota błyszczy w jego mowie, a za przew odnika m a jedynie rozsądek. N iech zrozum ie, że przyznanie się do b łędu, któ ry odkryje we w łasnej w ypow iedzi, n a ­ w et jeśli zostanie on zauw ażony tylko przez niego, to w ynik rozsądku i szczerości, b ęd ą ­ cych n a jw ażn iejsz y m i rzeczam i, k tó ry ch p o szu k u je. Z e u p ie ra n ie się i sp ie ra n ie są pospolitym i p rzym iotam i, n ajbardziej w idocznym i w najniższych duszach ludzkich. Ze popraw ienie się, skorygow anie i porzucenie błędnego stanow iska w trakcie gorączkowej dyskusji to rzadkie, w ielkie i filozoficzne przym ioty.]

Uwagę F oucaulta zajm uje jednak K artezjusz, właściwy fu n d ato r now ożytnej epi­ stem ologii i tw órca m itu sam oprzejrzystego dla siebie p o d m io tu , k tó ry gestem m etodycznego w ątp ien ia ustanaw ia suprem ację in te le k tu i rozum ow ania w obsza­ rze filozoficznych dociekań. K artezjańska teoria pozn an ia pociąga za sobą zasad­ nicze zm iany w kw estii k ry te riu m praw dziw ości danego sądu:

Interesujące może się okazać porów nanie greckiego rozum ienia parezji z now ożytną (kar- tezjańską) koncepcją oczywistości. O d czasów K artezjusza zw iązek m iędzy p rz ek o n a ­ niem a praw dą ustan aw ian y jest w pew nym oczywistym dośw iadczeniu in te lek tu aln y m . Tym czasem zd an iem starożytnych G reków ów zw iązek pom iędzy przek o n an iem a p raw ­ d ą nie m a m iejsca w dośw iadczeniu in te lek tu aln y m , ale w aktyw ności językowej, a m ia ­ nowicie parezji. O znacza to, że parezja w tym greckim znaczeniu, nie m oże już dłużej w ystępow ać w ram ach naszej now ożytnej epistem ologii. (s. 14)

Jedynym sposobem ra tu n k u przed zw odniczym i w rażeniam i zm ysłowymi, n ie u sta n ­ nie grożącą człowiekowi m ożliw ością popadnięcia w obłęd, snem rozm yw ającym i ta k już m gliste k o n tu ry rzeczyw istości, a w reszcie jedyną szansą na w yrw anie się z zaklętego k ręgu przedstaw ień podsuw anych przez złośliwego dem ona, pozostaje zd a n ie m K artezjusza skierow anie się k u tem u, co jasne i w yraziste. P rostota jest tu ta j poręką pew ności, a niezbyw alnym atry b u tem praw dy staje się o dtąd oczywi­ stość, uchw ycona w m om encie in te le k tu aln ej naoczności, w któ ry m idee (treści św iadom ości) zw iązane z substancją m yślącą są praw dziw e w sposób ewidentny. M roczną noc w ątp ien ia przeszywa błyskaw ica pew ności. F akt istn ien ia pod m io tu poznającego zjaw ia się p rze d K artezjuszem z całą swą oczyw istością, gdyż jako jedyny oparł się zaplanow anem u u p rze d n io w ątp ien iu . W edług krytyki H usserla efektem kartezjańskiego eksp ery m en tu myślowego pozostaje co najwyżej stw ier­ dzenie fak tu istn ien ia treści w obrębie św iadom ości, zaś p roklam acja p o d m io to ­ wej egzystencji jest zdecydow anie przedw czesna. N iem niej jednak A rchim edesow y p u n k t filozofii został p rzynajm niej dla K artezjusza odnaleziony. W ro zu m ien iu greckich autorów, którzy posługiw ali się pojęciem p arezji, zaw ierała się ona w ca­ łości w aktyw ności językowej, będącej „m iejscem w spólnym ” zarówno jej zaist­ n ie n ia, jak i artykulacji. Z niej b rała ona swój początek i w niej się wyczerpywała. U stanaw iając podstaw owe k ry te riu m praw dy w postaci odpornej na w szelkie p ró ­ by zakw estionow ania oczywistości, K artezjusz zm ienia w d ia m etra ln y sposób ram y

W ashington Press, Seattle 2009, s. 100-121 oraz V. K rause Confession ou Parrhesia?

Foucault after Montaigne, tam że, s. 142-160, R. S cholar Montaigne and the A rt o f Free-Thinking, P eter L ang L td , O xford 2010, s. 113-134.

(19)

11

2

now ożytnej epistem ologii. N a p la n dalszy odsuw a kw estię w ysłow ienia sądu u zn a­ nego za prawdziwy, zam ykając proces dochodzenia do praw dy w ram ach p o d m io ­ towej im m an e n cji. I chociaż m ogłoby się wydaw ać, że oczywistość i pojęciow a tra n sp a ren tn o ść tw orzą n a tu ra ln e środow isko dla parezjasty, to otw artość m ów ie­ n ia dom aga się osoby, wobec której się mówi. Parezja to bow iem aktyw ność ekstra- w ertyczna, u k ierunkow ana na to, co zew nętrzne wobec dyskursu. W zup ełn ie inny sposób dochodzi w niej do ustanow ienia zw iązku m iędzy praw dą a danym p rze­ konaniem :

Pow inienem zaznaczyć, że nie znalazłem n igdy żadnego tekstu w k u ltu rze starożytnej G recji, w którym p arezjasta w ydaw ałby się posiadać jakiekolw iek w ątpliw ości w kw estii p o siad an ia przez siebie na w łasność prawdy. Co w ięcej, jest to różnica pom iędzy p ro b le­ m em k artezja ń sk im a postaw ą parezjastyczną. Z an im K artezjusz uzyska jasn ą i w yraźną oczywistość, w k tó rą nie sposób w ątpić, nie jest pew ien, czy to, w co wierzy, jest rzeczyw i­ ście praw dziw e. W ydaje się jednak, że w greckiej koncepcji parezji nie m a p roblem u w kw estii d o tarcia do prawdy, o dkąd jest ono gw arantow ane przez posiadanie ok reślo ­ nych kw alifikacji m oralnych - gdy ktoś n im i dysponuje, dow odzi to wówczas tego, że posiada on d ostęp do praw dy i vice versa. „Parezjastyczna g ra ” zakłada, że p arezjasta jest osobą, która posiada m oralne kw alifikacje, jakie są w ym agane po to, aby, po pierw sze, znać praw dę, a po d ru g ie, aby przekazać ją innym . (s. 14-15)

W szelkie w ątpliw ości dotyczące praw dy nie są w żaden sposób ud ziałem p are zja­ sty. Z akłada się m ilcząco, że posiadane przez niego p rzym ioty etyczne stanow ią solidną gw arancję praw dziw ości każdego z w ypow iadanych słów. To zu p e łn ie inne - jakże o dm ienne od tego now ożytnego - ro zu m ien ie pojęcia prawdy. Z m ianie ulega tu ta j k ry te riu m uznania danego sądu za prawdziwy, chociaż obie koncepcje w yraźnie ak c en tu ją aktywność p o d m io tu m ów iącego w p rzy p a d k u p are zji i p o ­ znającego w kontekście filozoficznych poszukiw ań K artezjusza. R óżnica zazn a­ cza się z całą swą jasnością i w yrazistością w o dniesieniu do oczywistości, ulegającej prze su n ięc iu ze sfery etycznej, pow iązanej z ideą filozofii jako biotechne, w obszar intelektualnego oglądu pojęć, podczas którego zapada w erdykt w spraw ie ich praw ­ dziwości. W pierw szym p rzy p a d k u oczywistość ta jest uw arunkow ana w zajem ną k orelacją etosu i d y skursu parezjasty, w d ru g im zaś pozostaje ona ściśle uzależ­ n iona od k o n te k stu epistem ologicznego, gdy dochodzi do u zn a n ia danej idei za p rostą, jasną i na tyle w yraźną, by m ogła w całości zostać uchw ycona przez lu d zk i um ysł. N ow ożytna teoria poznania, zakładająca ro zu m ien ie filozofii jako mathesis

universalis i przynosząca nowe k ry te riu m praw dziw ości (prawdziw e jest to, co oczy­

w iste), nie sprzyja p arezji, ale w żaden sposób nie p rzekreśla m ożliw ości jej p ra k ­ ty k o w a n ia . P a r a d o k s a ln ie to w ła ś n ie w te d y p a re z ja s ty c z n a gra d o p ie ro się rozpoczyna.

Parezja na g runcie polityki, a pro b lem te n F oucault jedynie sygnalizuje, odsy­ ła do niebezpieczeństw a, jakie n ie u sta n n ie grozi tem u, kto konsekw entnie m ówi praw dę. Parezjasta wciąż m u si się liczyć z m ożliw ością u tra ty życia. O dwaga i zd e­ cydow ane odrzucenie k o n fo rm izm u dodatkow o u w ierzytelniają wobec zgrom adze­ n ia m isję głoszącego praw dę:

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

a) Zmiana umowy w zakresie terminu płatności, terminu i zasad usuwania wad oraz innych nieistotnych zmian. zmiana nr rachunku bankowego). c) Zmiana danych

wodowcowi, Jeśli zaś pomimo wszystko odnosić się będzie do tego powołania z pewną niechęcią, to te resztki moralnego oporu bardzo łatwo mogą być

odzieży dla chłopców pomnożonej przez ilość uczestników projektu. Ceny jednostkowe netto każdego z zestawów określa Formularz Oferty, co oznacza że rozliczenie

Odbiór końcowy polega na finalnej ocenie rzeczywistego wykonania Robot w odniesieniu do zakresu (ilości) oraz jakości. Całkowite zakończenie Robot oraz gotowość do odbioru

W konsekwencji człowiek nie może (i nie powinien próbować) uwolnić się od swojej fizyczno- ści. Jest przede wszystkim bytem somatycznym, który zaspokoić musi konkret- ne

Obserwując zachowanie ludzi w sytuacjach konfliktowych łatwo można dostrzec powtarzające się zachowania. Postępowanie w sytuacjach konfliktowych związane jest często

Dole, w ciele Sturgessa, założył się z nim, że nie da rady tego zrobić.. — Kiedy maszerował wężykiem brzegiem