• Nie Znaleziono Wyników

Problemy duszpasterskie w listach św. Cypriana

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Problemy duszpasterskie w listach św. Cypriana"

Copied!
35
0
0

Pełen tekst

(1)

Mateusz Bogucki

Problemy duszpasterskie w listach

św. Cypriana

Studia Theologica Varsaviensia 9/1, 191-224

(2)

Studia Theol. Vars. 9 (1971) nr 1

PROBLEMY DUSZPASTERSKIE W LISTACH SW. CYPRIANA

T r e ś ć : Wstęp. I. Problem y duszpasterstwa sakram entalnego. 1. K ie­ dy należy chrzcić dzieci? 2. Jaką w artość ma chrzest przez pokropienie? 3. Czy w olno konsekrować na samej wodzie? II. Problemy charytatywne, 1. Spraw a ubogiego aktora. 2. Sprawa ’w ykupu chrześcijan z niew oli. III. Problem y dyscyplinarne. 1. Jak postępować z biskupem , który nie zachował postanow ień S y n o d u ? '2. Jak postępow ać z diakonem, który zniew ażył biskupa? 3. Jak postępować z dziewicam i Bogu poświęconym i, które m ieszkają razem z mężczyznami? Zakończenie. 1. C harakterystyka treści problemów. 2. Sposób rozw iązyw ania problemów duszpasterskich przez Cypriana. 3. Stosunek Biskupa K artaginy do innych biskupów.

WSTĘP

W opracow aniach dziejów Kościoła m ożna zauw ażyć pew ną nierów ność w tra k to w a n iu tem atów . W iększą zw ykle uw agę zw raca się n a działalność w y b itn y ch jed n o stek oraz n a w y d a­ rzenia dziejow o doniosłe. P o m ija się zupełnie albo uw zględnia zaledwie m arginesow o sp raw y codziennego życia chrześcijan. S k utkiem tego obraz dziejów Kościoła byw a niekom pletny, a n a w e t fałszyw y. U kazanie życia chrześcijańskiego w k o n k re t­ nych okolicznościach daje dopiero poznać, jakie tru d ności n a ­ p oty k a Kościół w realizo w an iu swej isto tnej m isji d u sz p aste r­ skiej, dla k tó re j został ustanow iony. Ta jego działalność zbaw ­ cza dokonuje się w łaśnie w określonych w a ru n k a ch życiow ych, najczęściej tru d n y c h i skom plikow anych. W jak i sposób K o­ ściół u siłu je rozw ikłać problem y, k tó re n asuw a m u zw yczajne życie ludzkie — w y d aje się być jed n y m г w ażniejszych zagad­ nień dla zaintereso w an y ch d ziejam i L udu Bożego w daw nych wiekach.

W n in iejszy m a rty k u le p rag n ę zwrócić uw agę n a pew łie p ro­ blem y duszpastersk ie n u rtu ją c e środow isko a fry k ań sk ie w

(3)

192 M . B O G U C K I [21 łow ię III w ieku. Do poznania ty c h problem ów dysponujem y bow iem nieocenionym źródłem , ja k im są L is ty Cypriana, b isk u ­ p a K artag in y . W dziejach Kościoła łacińskiego jest to pierw szy zbiór listów pasterskich. Nie m a bow iem w n im an i jednego listy, k tó ry p oru szałb y p ry w a tn e sp ra w y B iskupa K artag in y . K ażdy list, d y k to w an y p o trzeb ą chw ili, zaznajam ia nas z kon­ k re tn y m i tru dn o ściam i i kło p o tam i życia chrześcijańskiego, na k tó re C y p rian m usiał znaleźć odpowiedź podczas sw ej dziesię­ cioletniej działalności biskupiej (248— 258).

Z biór k orespondencji, ja k i dochow ał się do naszych czasów, z aw iera 81 listów: z ty ch 65 napisał sam C yprian. W przew a­ żnej w iększości p ro b le m aty k a ty ch listów doty czy głów nych w y d arzeń ow ych czasów, a m ianowicie: p rześladow ania ch rze­ ścijan za D ecjusza (sp raw a „u p ad ły ch ”), schizm y Felicissim usa i N ow acjana, sp o ru o w ażność c h rz tu h e re ty k ó w oraz drugiego prześlad ow an ia za W aleriana, podczas któ rego C y p rian poniósł śm ierć m ęczeńską.

Istn ieje jed n a k jeszcze pew n a ilość problem ów szczegóło­ w ych, k tó re tem aty cznie nie w iążą się z żadną g ru p ą w y m ie­ nionych zagadnień. S ą to p ro b lem y poruszane i om aw iane w ośm iu listach C ypriana: L. 1 (o biskupie nie zachow ującym postan o w ień Synodu), L. 2 (o nauczycielu sztu ki aktorskiej), L. 3 (o diakonie, k tó ry zniew ażył biskupa), L. 4 (o dziew icach m ieszkających razem z m ężczyznam i), L. 62 (o w y k u p ie chrze­ ścijan z niewoli), L. 63 (o k o n sek racji n a sam ej wodzie), L. 64 (o dacie c h rz tu dzieci), L. 69 (o chrzcie przez pokropienie). B rak p ow iązania ty ch pro blem ó w z w ażniejszym i w y darzeniam i epo­ ki, w k tó re j żył C y p rian , w p ły n ął na to, że w w ielu opracow a­ n iach zagadnienia te pom ijano, albo zbyw ano zdaw kow ym i w z m i a n k a m i T y m i w łaśnie problem am i, jak o m niej znanym i a przy b liżający m i n am d aw n ą epokę w jej k o n k retn y c h p rze­ jaw ach codziennego życia chrześcijan, p rag n ę zająć się w ty m a rty k u le.

P rz y opracow aniu tego te m a tu w ielką tru dn ość stanow i ta

1 Z w yjątkiem akcji charytatywnej na rzecz uprowadzonych w n ie­ w olę Num idian, nie w spom niał o nich J. C z u j w sw ej pracy pt. Sw.

Cyprian na tle epoki, „Ateneum K apłańskie” 36 (1935) 113—135; 256—273,

m imo że pośw ięcił Cyprianowi specjalny rozdział: „Gorliwy pasterz” (s. 130).

(4)

[3] P R O B L E M Y D U S Z P A S T E R S K IE 193

okoliczność, że o p ieram y się w yłącznie n a jed n o stro n n y m św ia­ dectw ie. M am y bow iem ty lk o listy C ypriana, k tó re u k azu ją n am te p ro b lem y od stro n y ich rozw iązania. K ażdy zaś problem uk azu je się w p e łn i wówczas, g d y znam y rów nież jego genezę. W niniejszej p rac y u siłu ję w ięc poprzez analizę tre śc i listu C ypriana, pew n y ch jego w y rażeń a n a w e t aluzji, z re k o n stru o ­ wać w jak iś sposób owe w ydarzenia, k tó re m iały w p ły w n a po­ w stanie danego p ro b lem u duszpasterskiego. N astępnie podaję dopiero rozw iązanie, jakiego u dziela sam C yprian.

Poniew aż p ro b lem y te dotyczą trzech zasadniczych dziedzin działalności d u szp astersk iej, a m ianow icie: posługi sa k ra m e n ta l­ nej, akcji c h a ry ta ty w n e j oraz tro sk i o obyczaje — m ożna więc je tem aty czn ie ugru p o w ać w edług następu jąceg o podziału: 1. P ro b le m y d u szp asterstw a sa k ra m en ta ln e g o (L. 64; 69; 63) 2. P ro b le m y c h a ry ta ty w n e (L. 2; 62)

3. P ro b le m y d y scy p lin arn e (L. 1; 3; 4).

P rz y k o rzy sta n iu z oryginalnego te k s tu L istów C y p rian a po­ sługiw ałem się k ry ty c z n y m i w y d an iam i H a r t e l a 2 i B a ­ y a r d a 3.

I. PROBLEMY DUSZPASTERSTW A SAKRAMENTALNEGO 1. K iedy należy chrzcić dzieci?

Po prześladow aniu D ecjusza, praw dopodobnie w 253 r.4 je^ den z Synodów. K artag iń sk ich , w k tó ry m pod przew odnictw em C y prian a uczestniczyło 66 biskupów 5, oprócz innych sp raw ko­ ścielnych ro zp a try w a ł spraw ę c h rz tu dzieci. Z agadnieniem tym zajął się Synod n a prośbę b isk u p a F i d u s a 6, k tó ry w liście

2 Т. С. С y p r i a n i, O p e ra om nia, re c e n s u it e t c o m m e n ta r io critico

m s t r u x i t G u lie l m u s H a r te l, pars 2, Vindobonae 1871, C orpus S c rip to ru m

Ecclesia stico ru m L a ti n o r u m , 3.

3 Saint C y p r i e n, C o r r e s p o n d e n c e , t e x t e é ta b li et tr a d u i t p a r B a ya rd , ed. 2. Paris 1932, L es B elles L e tt r e s , t. 1—2.

4 D atę taką określa P. M o n c e a u x w w ykazie chronologicznym S y ­ nodów Kartagińskich za czasów Cypriana. Zob. P. M o n c e a u x , H i s ­

to ire l i tt é r a i r e de l’A f r i q u e c h r é t ie n n e d e p u is les orig in es j u s q u ’a l’i n ­ v a s i o n A ra b e , t. 2. Sain t C y p r ie n e t son te m p s , Paris 1902, s. 43.

5 Liczba biskupów podana w nagłówku listu 64.

6 Nie wiadom o, z jakiej m iejscow ości pochodził. D ’A l è s zalicza go, nie w iadom o na jakiej podstawie, d o b isk u p ó w Afryki Prokonsularnej. Zob. d’A l è s , La th éologie de sa in t C y p rie n , Paris 1922, s. 405.

(5)

194 M . B O G U C K I [4]

przesłanym , do biskupów w y stąp ił z zapytaniem , czy nie n a le ­ żałoby chrzcić dzieci dopiero po ósm ym d n iu od urodzenia, a nie w dn iu d ru g im czy trzecim , jak to było dotychczas w zw ycza­ j u 7. Sw oją propozycję m otyw ow ał odw ołaniem się do sta ro ­ te sta m e n ta ln e j p ra k ty k i obrzezania, k tó re w edług p raw a m oj- żeszowego m iało się dokonać dnia ósmego po urod zeniu s. P ra w ­ dopodobnie Fidu s zauw ażał w ielką zbieżność i podobieństw o m iędzy ch rztem a obrzezaniem ; jedno i drugie dokonyw ało in i­ c jacji w określoną społeczność. D rugi m otyw , k tó ry przytoczył, zd radza raczej pochodzenie albo m en talno ść judaisty czn ą. P o­ w iada Fidus, że niem ow lę po u ro d zen iu w sw ym w yglądzie ze- w n ę trz y n y m jest niem iłe, w p ro st „n ieczy ste”, że każdy speł­ n iający ry tu a ł chrzcieln y brzyd zi się je pocałow ać w stopę, stąd w ątp liw y m się w ydaje, czy łaska Boża może zstąpić n a nie w ty m stan ie skażoności cielesnej 9.

C yp rian odpisując n a list zaznacza, że n ik t z zebran y ch b i­ skupów nie podziela zdania Fidusa. B iskupi odrzucili je s ta ­ nowczo opierając się n a tej zasadzie, że każdy człow iek m a p r a ­ wo do zbaw ienia. Z tej zasady n ie m ogą być w ykluczone n ie ­ m ow lęta, bo nic im nie b ra k u je do p ełn i człow ieczeństw a. Od chw ili poczęcia są dziełem Boga, a dzieła Boże ze w zględu na godność S tw ó rcy są zawsze doskonałe.

C y p rian przy tacza jeszcze in ną rację, n a uzasadnienie dla­ czego należy udzielać c h rz tu dzieciom bez ograniczenia w ieku czy term in u . W szyscy ludzie ta k dorośli, jak dzieci są rów ni wobec Boga, a przez to i ró w no u praw n ieni do udziału w d arach

4 Źródła na tem at chrztu dzieci w I i II w ieku są bardzo skąpe i bar­

dzo dyskusyjne. Na w yraźniejsze wzm ianki natrafiamy dopiero w III w ie ­ ku. Por. J. Ch. D i d i e r , Faut-il baptiser les enfants? La réponse de la

tradition. Paris 1967, Ed. du Cerf.

W A fryce praktyka chrztu dzieci była utartym zw yczajem już za Tertułiana. Świadczy o tym jego dziełko pt. De baptismo, w którym w ystąpił przeciw tem u zw yczajow i domagając się odłożenia terminu chrztu aż do czasu dojrzałości tak fizycznej, jak m oralnej. List 64 Cy­ priana do Fidusą ukazuje nam nową próbę przedłużenia terminu chrztu, ale w tym w ypadku już nie o łata, lecz o dni.

8 Ep. 64, 2 (H. 718, B. 214). Litera H oznacza stronę w w ydaniu Har- tela, a litera B. w w ydaniu Bayarda.

9 Ep. 64, 4 (H. 719, B. 215) Pocałunek udzielany neoficie przez w ier­ nych stanow ił jedną z części liturgii chrzcielnej. Jeśli chodzi o nie­ m owlęta, całowano je w stopę (ve stigiu m ). Na ten tem at zob. F. J. D o e 1- g e r, Der K u ss im Taufe und Firmungsritual nach Cyprian vo n Karthago

(6)

[5] P R O B L E M Y D U S Z P A S T E R S K I E 195

Bożych. To stw ierdzen ie u zasadn ia C y p rian sw oistą egzegezą pew nego w y d arzen ia biblijnego. O pisując scenę w sk rzeszen ia syna w dow y przez p ro ro k a Elizeusza, C y p rian zw raca uw agę n a osobliw y sposób, w ja k i się te n cud dokonał. P ro ro k położył się n a z m arły m dziecku tak , że poszczególne części jego ciała p rzy sta w a ły do odpow iednich części dziecka. Nie ty lk o tw arz do tw arzy, ale i pozostałe części, n a w e t nogi do nóg. C yp rian zauw aża w| ty m opisie n iejako d ru g i cud. Bo ja k w ytłum aczyć w sposób n a tu ra ln y ta k i w ypadek, ab y p ro p o rcja i w y m iary ciała dziecka b y ły zupełnie rów ne z poszczególnym i częściam i o rganizm u dorosłego człow ieka? Trudność, a n a w e t niem ożli­ wość zrozum ienia dosłow nego sensu w yrażonego w ty m opisie skłania C y p rian a do p rzekonania, że P ism a św. chce przez to w ypow iedzieć in n ą głębszą praw dę. Równość m iędzy dorosłym a dzieckiem trz e b a rozum ieć w znaczeniu duchow ym , a m iano­ wicie, że w szyscy ludzie bez różnicy w iek u są rów ni wobec Boga. Chociaż ciało z czasem w z ra sta i ro zw ija się, i dzięki tem u m ożna zauw ażyć różnice m iędzy jed n y m a d ru g im człow iekiem , u Boga nie m a to znaczenia. S tw órca n a w szystkich p a trz y jed ­ nakowo. D latego p rzy u d zielaniu c h rz tu nie należy się k iero ­ wać żadnym i k ry te ria m i w ieku.

A by osłabić w szelkie opory z p rzy jęciem takiego w niosku, C yprian po słu g u je się dow odzeniem nie w prost, w y kazując bez­ sensow ność zdania przeciw nego. G dyby udzielania c h rz tu było zależne od w iek u przy jm u jąceg o , należałoby przypuszczać, że natężen ie łaski udzielanej przez D ucha św. b y łob y uzależnione od u w a ru n k o w a ń fizycznych człow ieka. B ardziej ro zw inięty otrzy m ałb y w ięcej łaski, a inny w początkach swego rozw oju m iałby jej m niej. A to byłoby niezgodne z łaskaw ością i dobro­ cią Bożą. Bóg bow iem przez to okazuje się Ojcem, że nie zważa na osobę an i w iek, nie odlicza swej łaski, ale w szystkim udziela jej w rów nej m ierze.

Po ty m ogólnym w y jaśn ien iu i uzasadnieniu, dlaczego m ożna chrzcić każdego człow ieka, niezależnie od w ieku, należało się teraz rozpraw ić z tru d nościam i i up rzedzeniam i w y su nięty m i przez b isk u p a Fidusa.

Co się ty czy p ra w a obrzezania, C y p rian przypom ina, że już ono daw no nie obow iązuje. Było ono fig u rą przyszłej tajem n icy,

(7)

196 M . B O G U C K I [61 k tó ra w y p ełn iła się w C hrystusie. C y p rian p rz y w y jaśn ien iu tej fig u ry ucieka się do in te rp re ta c ji iście rab inackiej. Mógł sądzić, że będzie ona p rzek o n y w u jąca dla b isk u p a Fidusa, k tó ry ja k zaznaczyliśm y, w y raźn ie odw oływ ał się do m ozaizm u. N a j­ p ierw C yprian rozszyfrow uje sym bolikę liczby „osiem ”. Dzień ósm y to dzień pierw szy po szabacie. S y m b o lik a obrzezania, jako fig u ra przyszłej rzeczyw istości, przep o w iadała więc jej speł­ n ien ie n a dzień p ierw szy po szabacie, czyli w niedzielę. T ajem ­ nicą, k tó ra spełn iła się w te n dzień, było w łaśnie Z m a rtw y c h ­ w stanie. Ono p rzy w racając n am życie udzieliło n a m duchow ego obrzezania. F ig u ra p rze stała istnieć, gdy rzeczyw istość, zapo­ w iad an a przez tę figurę, dokonała się. Pow yższe rozum ow anie sk łan ia C y p rian a do w ysnucia p rak ty czn eg o w niosku, że daw ne praw o cielesnego obrzezania p rzestało istnieć i dlatego nie m oże stać n a przeszkodzie p rz y u d zielan iu duchow ego obrzezania, ja ­ kim jest chrzest.

B ezpodstaw ne są rów nież w szelkie zastrzeżenia n a tu ry higie­ nicznej, k tó re u n iem ożliw iałyby now orodkow i przyjęcie chrztu. W szelkie p rzep isy o czystości legalnej p rze stały rów nież obo­ w iązyw ać. C y p rian przy tacza b iskupow i Fidusow i słow a P i­ sm a św., że „czystym· w szystko je s t c z y ste ” (Tyt. 1, 15), „i nie w olno żadnego człow ieka uw ażać za skażonego i nieczystego” (Dz. Ap. 10, 28). S tąd n ik t nie pow inien brzydzić się ucałow a­ niem stop y now orodka, gdyż przez te n znak szacunku oddaje się cześć Bogu, k tó ry u k ształto w ał tę istotę.

J a k p rzed tem C y p rian w ykazyw ał, że nik o m u nie należy od­ m aw iać c h rz tu ze w zględu na wiek, ta k te ra z uzasadnia, że w ygląd zew n ętrzn y nikogo nie d y sk w alifik u je w oczach Bo­ żych. Je ślib y kogoś m iano nie dopuścić do tego sa k ra m e n tu ze w zględu n a w ygląd, tyczyłoby się to raczej dorosłych niż n ie­ m ow ląt. W ty ch sp raw ach w ażniejszy je s t w ygląd w ew nętrzny , niż zew nętrzny. Jeżeli więc nie odm aw ia się c h rz tu dorosłym , obarczonym n ajcięższym i grzecham i, ty m b ard ziej nie pow inno się tego odm aw iać now orodkom , gdyz oprócz zm azy A dam ow ej nie m ają żadnego grzechu. Ł atw iej też m ogą otrzym ać odpusz­ czenie grzechów , bo obciążają ich nie w łasne lecz cudze grze­ chy.

(8)

m P R O B L E M Y D U S Z P A S T E R S K I E 197

odm aw iać c h rz tu i łaski Bożej, bo Bóg dla w szystkich je s t m i­ łosierny i łaskaw y. N ależy tego p rzestrzeg ać w zględem w szy st­ kich, a szczególnie w zględem now orodków , gdyż od m om en tu swego n a ro d zen ia k w ilen iem i płaczem dom agają się łaski Bożej

2. Jaką w artość m a chrzest przez pokropienie?

L ist 69 C y p rian a zazn ajam ia n as jeszcze z inną p ro b lem a­ ty k ą zw iązaną z u dzielaniem ch rztu . P ow szechna opinia w ie r­ nych w ielk ą w agę p rzy w iązy w ała do uroczystej fo rm y chrztu, k tó ry zazw yczaj odbyw ał się w w igilię P asch aln ą 10. D okony­ w ało się to w te n sposób, że k an d y d aci stojąc do połow y zanu­ rzeni w b a p tiste riu m , o trzy m y w ali c h rzest przez polanie w odą głow y i resz ty o dkrytego ciała u . Z d arzało się, że z konieczno­ ści należało chrzcić w in nych w aru n k ach , bez uw zględnienia całego uroczystego cerem oniału. G dy k a n d y d a t do c h rz tu był obłożnie chory i groziła m u śm ierć, nie m ożna było zw lekać. Poniew aż chorego, leżącego w łóżku, tru d n o a n a w e t niebez­ piecznie było zanurzać w wodzie, stosow anie w ody w tak im w ypad k u ograniczano ty lk o do pokropienia. T aka odrębna i n ad zw y czajna p ra k ty k a c h rz tu rodziła w iele n iepoko ju a n a ­ w et u p rzed zeń w śró d w iernych, niedo kład nie obeznanych z te ­ ologią sa k ra m en tó w i łaski. Sądzono z pozorów, że chory p rz y j­ m u jąc ch rzest w sposób w y ją tk o w y i n iepełny, je s t też n iep eł- now artościow ym chrześcijaninem . W yrażano się o nich z pew ­ n y m odcieniem pogardliw ości, nazyw ając ich „k lin ik am i” (ob- łożnikam i), jako że ch rzest p rz y ję li na łóżku 12.

N iepochlebna opinia o chrzcie k liników zadom ow iła się w w ielu u m y słach ch rześcijan 13. N iek tó rzy sw oje m niem anie p o tw ierd zali d an y m i z obserw acji. Z au w aży li bowiem , że czę­

10 Por. T e r t u l i a n , De B a p tis m o , 19. CSEL 20, pars 1, s. 217. 11 Por. H. L e c l e r c q, I m m e r s io n s , W: D ictio n n a ir e d ’A rc h é o lo g ie

C h r é ti e n n e e t d e L it u r g ie (DACL) t. 7, kol. 305—308.

12 Por. H. L e c l e r c q, Cliniq ues, DACL, t. 3, kol. 1942—1944. 13 Św iadczy o tym list papieża K orneliusza (t 253) do biskupa an tio­ cheńskiego Fabiusza, w którym do cech ujem nych N owacjana zalicza i ten fakt, że b ył on ochrzczony na łóżku. Zob. E u s e b . , Hist. Eccl.

(9)

198 M . B O G U C K I [8] ściej u kliników zd arzają się o p ętan ia szatańskie 14. J a k zain­ try g o w an i tą sp raw ą b y li ch rześcijanie a fry k a ń scy św iadczy o ty m list n iejak ieg o M a g n u s a , być m oże człow ieka św ieckie­ go 15, k tó ry zw raca się do C y p rian a z prośbą o w ypow iedzenie się, czy ochrzczeni przez pokropienie są pełnow artościow ym i c h rz e ś c ija n in a m i1(i.

W odpow iedzi C y prian zastrzega się w w ielu m iejscach, że w yraża w łasn y pogląd n a ten tem a t i sw ego skrom nego zdania nie chce nik om u narzucać. W tej sp raw ie pow inien każdy po­ stępow ać w edług swego sum ienia, b y le m ógł się u sp raw ied li­ wić p rzed Bogiem.

C yp rian zauw ażył, że w szelkie poglądy um niejszające god­ ność ch rześcijańską k lin ik ó w w yw odzą się ze zbyt m ate ria ln e j in te rp re ta c ji sym boliki w ody chrzcielnej. D latego polem izując z tą k oncepcją p o d k reśla on duchow y a sp ek t sa k ra m en tu . S k u ­ teczność sa k ra m e n tu nie zależy od ilości użytej wody, gdyż ch rzest nie odbyw a się n a sposób k ąp ieli fizycznej, ale ducho­ w ej. Łaskaw ość Boża nie może być ograniczona ani um niejszo­ n a przez ele m en ty n a tu r y fizycznej, w chodzące w sk ład s a k ra ­ m en tu. Nie w oda obm yw a grzechy, ale p ełn a i żyw a w iara. J e ­ d y n ą przeszkodą dla łaski Bożej może być ty lko w e w n ętrzn a dyspozycja człow ieka. D latego m ało w ażne, czy tej w ody jest m niej czy w ięcej. Do isto ty s a k ra m e n tu obojętne jest rów nież, czy w ierzący p rz y jm u je go przez p okropienie czy przez zan u­ rzenie, byle ty lk o m iał p ełną w iarę a uzyska p e łn y owoc tego sak ram en tu . N ikom u więc nie w olno robić nieprzy jem n ości z tego powodu, że z konieczności udzielono m u c h rz tu w form ie skróconej, przez pokropienie. C y p rian p rzy tacza w iele cytatów z P ism a św., w k tó ry c h w yraźn ie zaznaczone jest, że sk u tek po­ kro p ien ia jest ta k i sam, ja k gru n to w n ej kąpieli, пр.: ,,I p okro­ pię w as w odą czystą i będziecie oczyszczeni od nieczystości w a­ szych” (Ez. 36, 25).

M ając to na uw adze, bezpodstaw na i nieuzasad n io n a jest

14 Ep. 69, 15 (H. 764, B. 250).

15 W nagłówkach listów Cyprian nazywa biskupów „braćmi”. Po­ nieważ w liście 69 M a g n u s , adresat tego listu, nazwany jest „synem ”, nasuw a się przypuszczenie, że był on człow iekiem sw'eckim. Takiego zdania jest P. M o n c e a u x , Saint Cyprien, Paris 1914, s. 142.

(10)

[9] P R O B L E M Y D U S Z P A S T E R S K I E 199

d y sk ry m in ac ja chrześcijan, n ap iętno w any ch przydom kiem „ k lin ik ”. C y p rian a rg u m e n tu je dalej, staw iając zdanie p rze ­ ciw ne w s y tu a c ji bez w yjścia. G dyby bow iem k linik w czasie c h rztu przez pokropienie nie uzyskał odpuszczenia grzechów i nie o trzy m ał żadnej łaski Bożej, pow inien być jeszcze raz ochrzczony. Jeżeli zgodnie z tra d y c ją tego się nie p ra k ty k u je , w y n ik a z tego, że o trz y m u ją albo m niej łaski, albo ty le samo co inni ochrzczeni przez zanurzenie. Nie m ożna otrzym ać m niej łaski, bo D uch św. z astęp u je nie w edług m iary , lecz przycho­ dzi cały n a w ierzącego. Pozostaje więc ty lk o ta możliwość, że w szyscy chrześcijanie, jakikolw iek chrzest przy jęli, są sobie rów ni pod w zględem godności sak ra m en ta ln e j. C y prian p ra g ­ nie to zilustrow ać porów naniam i do zjaw isk przy rody . Jeżeli dzień d la w szystkich jednakow o się bud zi i słońce rów no w szy­ stkich ozłaca sw ym blaskiem , czyż C hrystus, Słońce i Dzień P raw d y , m iałb y inaczej rozdzielać sw ą łaskę, niż w szystkim w rów nej m ierze? C y prian w spom ina rów nież o m annie, k tó ra k a rm iła w szystkich bez w y jątk u , a b y ła fig u rą przyszłego rów ­ nego rozdziału darów Bożych. E w angeliczne ziarno także rów ­ no siew ca rozsiew a, a po jed n y m d enarze o trz y m u ją bez różni­ cy w szyscy ro b o tnicy w w innicy. „Dlaczego więc —■ p y ta Cy­ p ria n — to co Bóg jednakow o rozdziela, ludzkim w ym ysłem m a być po m n iejszan e?” 17

C y p rian w y stę p u je rów nież p rzeciw sam ej nazw ie „ k lin ik ”, k tó ra to nazw a zaczerpn ięta praw dopodobnie z podręczników pogańskich lek arzy z rac ji swego pogardliw ego b rzm ienia nie godzi się, by b y ła nazw ą chrześcijanina. C y prian pow iada, że zna ty lk o jednego klinika, o k tó ry m m ów i Ew angelia. Mimo że był sp araliżow any i przez długi czas leżał w łóżku, nie p rze ­ szkadzało m u to w cale otrzym ać p ełn i m ocy Bożej. Nie tylko pow stał ze swego łoża, ale po uzdro w ien iu zabrał je z sobą. K to­ kolw iek zatem , k o n k lu d u je C yprian, został praw ow icie ochrz­ czony w Kościele, pow inien być u w ażan y za pełnow artościo­ wego chrześcijanina.

17 Cytaty w polskim przekładzie w edług: Sw. Cyprian, Listy. Tłum a­ czy! O. W ładysław S z o ł d r s k i CSsR, opatrzył w stępem Ks. Marian M i c h a l s k i , opracował O. Emil S t a n u l a , CSsR, W arszawa 1969, Pism a Starochrześcijańskich Pisarzy, tom 1.

(11)

2 0 0 M . B O G U C K I [ 1 0 ] Tym , k tó rz y pom niejszali godność k lin ikó w n a podstaw ie zaobserw ow anych w ypadków o rzekom o liczniej u nich spo­ ty k an y c h o p ętań szatańskich, C y p rian odpow iada, że zna w pro st przeciw ne przy k ład y . O chrzczeni w czasie choroby, po uw oln ien iu się od szatana, ży ją dalej w zorow o w Kościele. Za to ci, k tó rz y o trzy m ali chrzest w sposób n o rm alny , a potem grzeszyć zaczęli, częściej b y w ają naw iedzani przez złego ducha. A to dlatego, że p rz y chrzcie w ia ra w ierzącego u su w a szatana. P o w raca on zaś wówczas, gdy w ia ra zanika.

3. Czy w olno konsekrować na sam ej wodzie?

W n iek tó ry ch okolicach A fry k i rozpow szechnił się dziw ny zw yczaj, że podczas M szy św. w k ielich u k on sekrow ano wodę zam iast w in a i jak o k om u nię podaw ano ją w iern y m 18. C y p r i a n pisze w tej spraw ie listy do w ielu biskupów , tk w iących w ty m błędzie 19. Do naszych czasów zachow ał się ty lk o jeden list do C e c y l i u s z a z B ilth y 20. L ist ten w zbiorze L istó w C yp riana oznaczony je s t n u m ere m 63. W zm ianka w tekście o prześlado­ w a n iu 21 pozw ala n am w p rzy b liżen iu określić d atę jego n a p i­ sania. Praw dopodobnie C yp rian w ysłał go w p ierw szych latach po prześlad o w an iu D ecjusza (ok. r. 253). Ze w zględu na wagę zagadnienia 22 list ten je s t bardzo o bszerny i w sw y m układzie p rz y b ra ł fo rm ę tr a k ta tu 23.

W poprzednich listach m ożna było zauw ażyć, że C y prian in­ terw en io w ał w sp raw ach obcych gm in, pow odow any zap y ta­ n iam i lub tru d n o ściam i w y su w an y m i przez swoich korespo n­ dentów . W pow yższym w y p ad k u zajm u je się tą sp raw ą p rzy ­ naglon y raczej sw ą gorliw ością i tro sk ą o jedność w ia ry i je ­

18 Ep. 63, 1 (H. 701, B. 200), Ep. 63, 11 (H. 709, B. 206). 19 Ep. 63, 17 (H. 715, B. 211).

20 W owych czasach B iltha leżała w Afryce Prokonsularnej, niedaleko Num idii. Obecnie odpowiada prawdopodobnie S id i-S a la h -el-B a lti w Tu­ nezji. Por. A. A u d o l l e n t , „Biltha”, D iction n aire d ’H istoire e t de

G é o g ra p h ie E cclésiastiqu e, t. 8, kol. 1495. 21 Ep. 63, 15 (H 713, B. 210).

22 Doniosłe znaczenie dogm atyczne tego listu om ówił J. K r z y ż a ­ n i a k w artykule pt. M a t e r ia i formo.l E u c h a r y s t ii w e d ł u g ś w . C yp ria n a ,

„Roczniki teologiczno-kanoniczne” 5 (1958), z. 3, s. 27—47.

23 W m anuskryptach list ten często w ystęp uje wśród traktatów Cy­ priana.

(12)

[11] P R O B L E M Y D U S Z P A S T E R S K I E 2 0 1

dnolitość p ra k ty k i sa k ra m en ta ln e j. N a w stępie listu w y jaśn ia bowiem, dlaczego zajm u je się ty m zagadnieniem . T łum aczy się zarazem , co go skłoniło, że m iesza się w zw yczaje in ny ch b isk u ­ pów. Zauw ażył, że k o n sekrow anie n a sam ej wodzie jest sprzeczne z pow szechnym zw yczajem , ja k i zachow uje zgodnie w iększość biskupów n a całym świecie. Poza ty m zwyczaj te n niezgodny je s t z p rzy k ład em i n ak azem C h rystu sa, k tó ry u sta ­ now ił te n sak ram en t. D latego C y p rian uw ażał za konieczne i obow iązujące go zarazem w su m ien iu przypom nieć swoim b raciom biskupom , ja k a je s t praw d a, ab y poznali swój błąd i pow rócili d o pierw otnego p rzek azu Bożej tra d y c ji. Z astrze­ ga się jed n ak , że n ie w ypow iada tu osobistego zdania, ani sa­ m ow olnie nie przyw łaszcza sobie p ra w a u p o m inan ia in nych b i­ skupów . Nie p o zw alałaby m u n a to jego skrom ność, gdyż zna doskonale w łasną „ m ie rn o tę ” . C zuje się jed n a k usp raw ied liw io ­ n y z n a tc h n ien ia i n a k a zu Bożego. P oniew aż Bóg n a tc h n ą ł go do takiego w ystąp ienia, nie może m ilczeć, bo inaczej n ie by łb y w iern y m sługą swego P ana. D latego jeszcze raz C yprian pow ­ tarza, że czuje się w ty m w zględzie uspraw iedliw iony, gdyż nie chce uzurpow ać jak ich ś prero g aty w , ale działa tylk o z oba­ wy, aby przez nieposłuszeństw o n ie obrazić swego P ana.

Ciekaw ić n a s mpże, co było pow odem , że w n iek tó ry ch m ie j­ scowościach A fry k i konsek ro w an o wodę zam iast w ina. C y­ p ria n w yraźn ie p odaje tylko, że czyniono ta k „albo z p ro sto ty albo z n iew ied zy ” 24. W ydaje się, że ty m d e lik a tn y m określe­ niem C y p rian nie chciał nikogo urazić. Chcąc zjednać p rzy c h y l­ ność ad resató w swego listu nie m ógł sobie pozwolić n a w ypo­ m inanie im błędów lub złej woli. D latego pow ściągliw y ton w yrażeń i a rg u m e n ta c ji cechuje cały list. S ta ra się raczej w sposób rzeczow y i spokojny w y jaśnić sam ą praw dę. D opiero p rzy końcu listu z k ilk u og’çdnych aluzji m ożem y się dom y­ śleć in n y ch k o n k retn iejszy c h pow odów owego zw yczaju k on ­ sek racji wody. C y p rian w spom ina ta m bow iem , że n iek tó rzy w styd zą się ran o p rzy ją ć K rw i P ań sk iej, by nie zdradzić się zapachem w i n a 25. U w aga ta może być w ów czas zrozum iała, jeśli uw zględni się ów czesny sposób p rzyjm ow an ia posiłków

24 Zob. przypis 18.

(13)

2 0 2 M . B O G U C K I Г121

i napojów . G łów nym posiłkiem b y ła bow iem w ieczerza i w ów ­ czas m ożna było pić wino. Picie w ina ran o uw ażano za w ielką niew łaściw ość. G dy czas odpraw iania ofiary eucharystycznej przeniesiono z po ry w ieczornej n a ran n ą, daw ało to poganom sposobność do w yśm iew an ia się z chrześcijan, że schodzą się rano n a nabożeństw a, ab y up ijać się w inem . D ruga w zm ian­ k a 2G C y p rian a pozw ala przypuszczać, że n iek tó rzy chcąc w y ­ brn ąć z tej niedogodności sądzili, że ofiara eu ch ary sty czn a po­ w in n a być podobna do spożyw anego posiłku. Jeżeli ran o pije się wodę, należy więc konsekrow ać w odę w po ran nej M szy św. D opiero n a Mszy św. o dpraw iającej się w ieczorem m ożna bez tru d n o ści używ ać w ina, zwłaszcza że C h ry stu s ustan ow ił ten sa k ra m en t podczas w ieczerzy.

T rudno osądzić, czy w zgląd n a ośmieszenie w śród pogan był tak decydując}?m powodem , by skłonił n iek tó ry ch biskupów do p rzy jęcia odrębnego zw yczaju konsekracji. W chodził tu c h y ­ ba w grę cały splot czynników7, zwłaszcza jeżeli w eźm ie się pod uw agę, że używ anie w ody jako postaci euchary sty cznej nie b y ­ ło czym ś now ym . Kościół już od daw na b o ry k ał się z tą herezją, k tó ra później o trzy m ała specjaln ą nazwę: „A k w arian ie” 27. R ozpow szechniające się w II w. p rą d y en kratyczne, głoszące p rzesad n y ryg o ryzm i u m artw ien ie, sp rz y ja ły p ow staniu tej odrębnej p ra k ty k i ofiary eu ch arystyczn ej. P od w pływ em zb y t­ niej surow ości gorliw si chrześcijanie p o w strzy m yw ali się od picia w ina, uw ażając je za w y tw ó r d ia b e ls k i?s. S tąd używ anie w ody p rzy k on sek racji odpow iadało bardziej godności i św ię­ tości sa k ra m e n tu euch ary stii. W iele sek t en k raty czn y ch — jak św iadczą o ty m źródła h istoryczne 29 używ ało tego sposobu k o n­ sekracji. Być może, że a fry k a ń sk i zwyczaj był pozostałością sek ty m ontanistów , k tó ra ko rzen iam i tk w iła jeszcze w p ra k ­ tyce i m entalności w ielu ludzi A f r y k i30.

P ozostaw iając n a bok u te przypuszczenia i dom ysły, w róćm y do listu C ypriana, k tó ry zbytnio nie docieka, jakie b y ły powo­ dy p o w stan ia tego nadużycia. P o p rz esta je n a obecnym stanie

26 Ep. 63, 16 (H. 714, B. 210).

27 Por. P. B a t i f f o l , A q u a rien s , DACL, t. 1, kol. 2648—2554. 28 Por. E p i f a n i u s z , H a er ese s 47, 1; PG. t. 41, kol. 852. 29 Por. P. B a t i f f o l , dz. cyt. kol. 2648—2649. 30 Por. J . K r z y ż a n i a k , dz. cyt. s. 41.

(14)

[131 P R O B L E M Y D U S Z P A S T E R S K I E 203

rzeczy, uw ażając, że je s t to zwyczaj p rz y ję ty w dobrej w ierze od poprzedników 31. D latego C y p rian nie chce nikogo za to w i­ nić, ale p rag n ie w ykazać, że zwyczaj ten jest ty lko w ym ysłem ludzkim , gdyż je st niezgodny z a u te n ty cz n y ą tra d y c ją , k tó rą C yprian n azyw a „ tra d y c ją P a ń s k ą ”, „Bożą p ra w d ą ”, „p raw em ew ang elii”, „ew angeliczną i apostolską n a u k ą ” 32. Cała a rg u ­ m en ta cja listu C y p rian a sprow adza się do tego, b y bez cienia w ątpliw ości w ykazać, ja k a jest praw dziw a, Boża tra d y c ja w spraw ie k on sek racji kielich a Pańskiego.

Ja k im i k ry te ria m i n a le ż y 's ię posługiw ać, aby odróżnić t r a ­ dycję boską od zw yczaju ludzkiego? C y p rian zaznacza w w ielu m iejscach nie oszczędzając nacisku, że „ tra d y c ją P a ń s k ą ” jest to, co C h ry stu s w sw oim czasie niezm iennie nauczał, swoim p rzy k ład em potw ierdził, ta k też polecił czynić, a apostołow ie to p otem p rzek azali następcom . W k o nflikcie dw u niezgodnych ze sobą zw yczajów należy zw eryfikow ać, k tó ry z nich odpow ia­ da pow yższym k ry terio m . Nie należy zatrzym yw ać się n a obec­ n y m zw yczaju, ale w rócić do jego źródła i korzenia.

Tak w łaśnie po stęp u je C y p rian w w ykładzie n a u k i na te ­ m at eu ch ary stii. Nie może być w ątpliw ości, że w e Mszy św. należy k on sekrow ać w ino, bo ta k C h ry stu s k o nsekrow ał i w ten sposób n ak azał czynić. Jako. dow ód p rzy tacza C y prian słow a ew angelii: „P ijcie z tego wszyscy. To je s t bowiem, K rew m oja Nowego T estam en tu , k tó ra za w ielu będzie w y lan a n a odpusz­ czenie grzechów . Po w iadam wam , nie będę pił odtąd z tego owocu szczepu w innego, aż do dnia, gdy go z w am i pić będę z owocu now ego w k rólestw ie O jca m ego” (Mt. 26, 28— 29). Na to o statn ie zdanie zw raca uw agę C yprian, gdyż w sposób jednoznaczny wTskazuje, że w k ielichu było w ted y wino. Na potw ierdzenie tego p rzy tacza joszcze św iadectw o św. Paw ła, k tó ry w liście do K o ry n tian cy tu je słow a k onsekracji C h ry s tu ­ sa w raz z poleceniem , ab y apostołow ie czynili podobnie n a Jego pam iątkę.

A by w yzbyć się w szelkich niejasności i w ątpliw ości, C yprian podaje dalej szereg w ypow iedzi S tarego T estam entu , k tó re

31 Ep. 63, 17 (H. 715, B. 211).

32 Ep. 63, 17 (H. 715, B. 211), Ep. 63, 14 (H. 712, B. 209), Ep. 63, 11 (H. 709, B. 206).

(15)

204 M . B O G U C K I [14]

przepow iadały, że w ino będzie jed n y m z elem entów ofiary eu ch arystyczn ej. Np. M elchizedech złożył ofiarę z chleba i w i­ na. C h ry stu s, ja k zapow iadał P salm 109, m iał być k ap łan em w edług obrządku M elchizedecha, a więc do swej ofiary m iał użyć chleba i w ina. C y p rian udow adnia następn ie, że sam a w o­ da nie może być isto tn y m elem en tem p rzy ofiarze eu c h ary ­ stycznej, bo Pism o ilekroć m ówi o wodzie, przepow iada w te d y chrzest. Np. C h ry stu s m ów i do S am ary tan k i: „K ażdy k to p ije tę wodę, znow u p rag n ąć będzie; k to jed n a k n ap ije się wody, k tó rą ja m u dam, na w ieki nie uczuje p ra g n ie n ia ” (J. 4, 13— 14). C y prian in te rp re tu je te n te k st w ty m znaczeniu, że m ow a tu ty lko o chrzcie. C hrzest bow iem je s t tą zbaw ienną wodą, k tó rą raz się p rz y jm u je i nig d y się ju ż tego nie ponaw ia, podczas gdy K ielich P a ń sk i p ije się często w Kościele.

Na podstaw ie pow yższych dowodów C yp rian dochodzi do n a ­ stępującego w niosku: nie może być o fiary euch arysty cznej, jeżeli w kielichu nie będzie w ina. W ino to m a być jed n a k m i x ­

tu m , czyli zm ieszane z wodą, gdyż m ieszanie to m a w ielkie

znaczenie sym boliczne. O pierając się n a tekście A pokalipsy 17, 15, gdzie „w oda” oznacza „ lu d y i n a ro d y ”, C y p rian stosuje tę sym bolikę do E u ch ary stii: „w oda oznacza lud, w ino zaś K rew C h ry stu sa ”. G dy więc w k ielich u łączy się w ino z wodą, ozna­ cza to, że lu d w ie rz ą c y jednoczy się z C hrystusem . Poniew aż w ino tak łączy się z w odą, że nie m ożna ju ż ich oddzielić od siebie, sym bolizuje to n iero z erw aln ą więź lu d u w ierzącego z C hrystusem . D latego jeszcze raz p o d k reśla C yprian, że nie m ożna konsekrow ać w kielichu an i sam ej w ody ani sam ego w ina: „ Jeśli bow iem ktoś o fiaru je sam o wino, to k re w C h ry ­ stu sa pozostaje bez nas, jeżeli zaś ofiarow uje się sam ą ty lk o wodę, to lu d je s t bez C h ry stu sa ”. D opiero g dy łączy się oba ele­ m en ty , dokonuje się „duchow y i niebieski sa k ra m e n t”. K o­ nieczność łączenia w ina z w odą w idzi jeszcze C y prian w p a ­ ra le li do sym boliki chleba. C hleb rów nież nie może być ani sam ą m ąk ą ani saimą wodą, ale pow staje z w ielu ziaren zm ielonych i zespolonych w jedno. Staw szy się C iałem P ań sk im chleb ten sym bolizuje także zjednoczenie w ierzących w C hrystusie.

P o w y kazan iu konieczności k on sek racji w ina w e Mszy św. C y prian odpow iada jeszcze n a tru d n o ści w zględnie w ym ów ki

(16)

[15] P R O B L E M Y D U S Z P A S T E R S K I E 205

zw olenników o drębnej p ra k ty k i eu chary sty cznej. N iek tórzy są­ dzili, że ty lk o podczas w ieczornych nab ożeństw m ożna k onse­ krow ać w ino, ja k dał tego p rzy k ła d C hrystus. C yp rian odpow ia­ da, że w ieczorem nie m ożna w szystkich w iern y ch zebrać na M szy św. Poza ty m C h ry stu s dlatego złożył o fiarę wieczorem , aby okazać przez to zachód i w ieczór św iata. O d praw ian ie Mszy rano po dk reśla tajem n icę zm artw y chw stan ia.

N ik t rów nież nie pow inien się w stydzić przy jm o w an ia K rw i P ańsk iej ran o w obawie, że n arazi się na ośm ieszenie u pogan. G dyby w postępow aniu zw racało się uw agę n a w zgląd ludzki, zdaniem C ypriana, w szelka k arność b y łaby niem ożliw a. Nic dziwnego, że w czasie p rześladow ań w iern i odpadają od C h ry ­ stusa. Ja k że m oże k to ś p rzelać k re w sw oją za C hrystusa, skoro w stydzi się pić K rew C hrystusow ą?

N a zakończenie C yprian zachęca swoich kolegów, by po­ znaw szy praw d ę trz y m a li się Bożej T radycji.

II. PROBLEMY CHARYTATYWNE 1. Sprawa ubogiego aktora

E u k r a c j u s z , b isk u p nadm orskiej m iejscow ości T henae 33 w p ro w in cji B yzacena, zw rócił się do C y p rian a z p rośbą o rad ę w spraw ie pew nego ak to ra, k tó ry zostaw szy chrześcijaninem nie zerw ał całkow icie ze sztu k ą aktorską. Jak o chrześcijanin nie m ógł w ystępow ać n a scenie, ab y więc zarobić n a sw e u trz y ­ m anie a k to r ów został nau czycielem m łodych pogańskich adep­ tów sztuk i te a tra ln e j 34. B ył to ch y b a w ypad ek w y jątko w y, z jak im sp o tk ał się w owych czasach biskup afry kań ski. Ze w zględu n a niem oralność pogańskich w idow isk i niebezpieczeń­ stwo, jak ie s tą d groziło obyczajności w iernych, zawód a k to r­ ski uchodził w opinii chrześcijan za niegodziw y. Je że li w y ­ znaw ca C h ry stu sa nie mógł uczęszczać na p rzed staw ien ia te a

-33 Thenae leżały nad zatoką Syrtyjską Mniejszą (dzisiaj Zat. Gabes), odległe od K artaginy około 250 km. Ruiny tego m iasta znajdują się o kilka kilom etrów od dzisiejszego m iasta Sfax. Por. H. L e c l e r c q,

Thenae, DACL, t. 15, kol. 2251.

(17)

2 0 6 M . B O G U C K I [161 t r a î n e 35, ty m bardziej .b yło nie do pom yślenia, aby m ógł zaj­ m ow ać się ak to rstw em . Nie budziło więc w ątpliw ości, że po­ gański a k to r p rag n ą c y naw rócić się n a ch rześcijaństw o m usiał zerw ać z u p raw ia n y m zaw odem , czyli z w ystępow aniem n a scenie M.

W m ieście Thenae p ro b lem zarysow ał się tro chę inaczej. K o­ nieczności życiow e n ierzad k o p o trafią pokom plikow ać n a w e t n aju k ład n iejsze n o rm y postępow ania. A ktor, k tó ry przeszedł na chrześcijaństw o, spełnił zadow alająco podstaw ow y w a ru n e k um ożliw iający m u w stąp ien ie do K ościoła — w y rzek ł się w y ­ stępow ania na scenie. Pozbaw iając się w te n sposób do tych­ czasowego zawodu, jak o źródła dochodu, skazyw ał się n a u tra tę m ożliw ości sam odzielnego zdobycia środków u trzym ania. A by zaradzić ty m n iezb ęd n y m potrzebom życiow ym , a k to r postano­

w ił w yk o rzy stać sw e um iejętn o ści zawodowe ucząc pogańskich chłopców w swej p ry w a tn e j szkółce akto rsk iej.

B yłby spokojnie i w dobrej w ierze w y p ełn iał sw ą now ą fu n k ­ cję nauczyciela, g d y b y nie zainteresow ał się jego postępow a­ niem b isk u p E ukracju sz, k tó ry zauw ażył w ty m p ew n ą n ie ­ właściwość. W ydaje się, że sam E u k racju sz b ył w ro zterce, ja k ro zstrzy g n ąć te n problem , skoro zw rócił się do C y p rian a z za­ py tan iem , czy takiego a k to ra m ożna to lerow ać w Kościele.

C y prian odpow iada zdecydow anie i bez w ahania. Chociaż użył słowa „sądzę” nie w znaczeniu w yroku, ale dla w yrażenia w łasnego zdania, uczynił to jed n ak z w rodzonej delikatności. Ju ż od daw n a m iał w yrobione zdanie o sztuce aktorsk iej; św iadczy o ty m jego w cześniejsza ro zpraw k a Do Donata, oraz ep itety , jak im i nie om ieszka opatrzyć zaw ód akto ra, gdy o nim w zm ian k u je w liście. O kreślenia „ h a n ie b n y ”, „bezecny”, „bez­ w sty d n y ”, „ w s trę tn y ”, „n ikczem ny” 37 dość w yraźn ie o k reślają jego n e g a ty w n y sto su n ek do tego zawodu, zwłaszcza że cho­ dziło tu o a k to ra m im icznego, histrio n a, k tó ry pow szechnie

ta-35 M i n u с i u s F e l i x , Octavius 37, 11; PL. 3, kol. 369. Przeciw w idowiskom Tertulian napisał osobny traktat De spectaculis.

36 Por. H. L i e t z m a n n , Geschichte der alten Kirche, t. 2, Berlin 1953 2, s. 149,

37 „artis suae dedecore”..., „tam turpi et infami contagione”..., „inpudice

(18)

[17] P R O B L E M Y D U S Z P A S T E R S K IE 207

k ą cieszył się rep u tacją, jak celnik w e w a n g e lii38. C y prian przede w szystkim m a m u za złe, że dla błazenady nie tylko p rzeb iera się w szaty kobiece — co było zabronione już w S ta ­ ry m Testam encie, ale sw ą b ezw sty d ną sztuk ą n a ślad u je ich k o k ie te ry jn ą i p o n ę tn ą kobiecość. Jeżeli tak i a k to r jest nauczy­ cielem, to — p y ta się C y p rian — czegóż innego może on n a u ­ czyć innych, niż tego w czym się sam niegodziw ie w y sp ecjali­ zował, a m ianow icie ja k zm ieniać sztucznie płeć, jak m ężczyz­ nę przekształcić w kobietę, a przez to zyskiw ać upodobanie chyba ty lk o u szatana, k tó ry ju ż raz n iefo rtu n n ie przem ien ił człow ieka, zeszpecając Boży obraz w jego duszy. Takiego m i­ strza tru d n o nazw ać nauczycielem , je s t on raczej d e p ra w ato ­ rem m łodych. Nie, czegoś takiego nie m ożna tolerow ać w Ko­ ściele, bo otw arcie w ystępow ałoby się przeciw m ajestato w i Bo­ żemu, p raw u Ew angelii, godności Kościoła, k tó ry nie może się kalać obcow aniem z czym ś ta k bezecnym i haniebny m . D latego C yprian poleca E ukracjuszow i, b y a k to r zerw ał całkow icie ze sw ą sztuką, o ile chce pozostać w społeczności kościelnej. Ż ad­ ne w ym ów ki w ty m w y p ad k u nie m ają uzasadnienia. To, że nie w y stęp u je on n a scenie, nie je s t wcale dla C y p rian a ra c ją uspraw iedliw iającą, ale w p ro st przeciw nie stąfe się okolicznoś­ cią obciążającą. Cóż z tego, że a k to r zerw ał ze sceną, skoro w zam ian siebie jednego, w yk ształci w ielu swoich następców .

Istotnego jed n ak powodu, dla którego a k to r zajął się naucza­ niem , nie m ożna było zbyć n a w e t efek tow n ym arg u m en tem rozum ow ym . Tu w chodziło w g rę życie ludzkie i należało do­ starczyć p rak ty c zn y c h rozw iązań, a C yprian, jak św iadczy je ­ go życie, nie m ógł się uskarżać na b ra k zm ysłu praktycznego. B iskup K a rta g in y nie w idzi innego w yjścia, jak ty lk o w łą ­ czyć byłego a k to ra w r e je s tr ubogich, k tó ry m i opiekuje się Kościół. Można stąd w nioskować, że a k to r nie był zdolny do żadnej innej pracy, a kształcąc m łodych w sw oim zawodzie chciał sobie zapew nić spokojną starość. C y prian p rzew id uje je ­ szcze in n ą kło p otliw ą sytuację. Skoro a k to r przejdzie n a u trz y ­ m anie Kościoła, jego sy tu a c ja m a te ria ln a trochę się zm ieni. Bę­ dzie m usiał poprzestać n a p ro sty m i sk rom n ym pożyw ieniu. G dyby b y ł niezadow olony, n ależy m u w ytłum aczyć, że

(19)

208 M . B p G U C K I [18]

ściół nie m a obow iązku płacić m u za w ystępki, k tó re porzucił. Nie on łaskę w yrządza Kościołowi, gdy do niego w stępu je, ale sam d o stęp u je dobrodziejstw a. Jeżeli g m ina w Thenae b yłaby aż ta k uboga, że nie m ogłaby zapew nić u trz y m a n ia now em u p o trzeb u jącem u , C y p rian gotów jest p rzy jąć byłego a k to ra do sw ojej g m iny w K artag in ie, gdzie zapew ni m u to, co je s t k o ­ nieczne do jed zenia i u b ran ia.

Jeszcze je d n a uw aga, k tó rą C y p rian n ad m ie n ia sw em u k ole­ dze, godna je st p odkreślenia. Św iadczy ona bowiem, o jego głę­ bokiej znajom ości p sych ik i ludzkiej i jego troskliw ości dusz­ pastersk iej. C yp rian przeczuw a, że a k to r stanie przed now ą p ró b ą życia, nie m n iejszą niż w tedy, gdy w stępow ał w progi Kościoła. Ż ądza zysku m oże ta k usidlić duszę ludzką, że p e r­ sp ek ty w a życia w pozycji żebraka, upokarzanego jałm użną, może się w ydać niem ożliw ą do p rzy ję cia dla a k to ra i może za­ chw iać jego n iez b y t u g ru n to w an ą w iarą. D latego C y p rian r a ­ dzi E ukracjuszow i, żeby go przekonyw ał, ja k wielkim, zyskiem je s t zbaw ienie.

2. Sprawa w ykupu chrześcijan z niew oli

Z 62 listu C y p rian a d o w iad u jem y się o nieszczęścnu, jak ie n a ­ w iedziło część N um idii. B arb arzy ń cy uprow adzili w niew olę w ielu chrześcijan. B iskupi poszkodow anych gm in, J a n u a ry , M aksym , P r okuł, W iktor, M odian, N em ezjan, N am pu lu s i H o­ n o ra t zw rócili się o pom oc do C ypriana.

Z anim om ów im y postaw ę C y p rian a wobec tej kłopotliw ej sy­ tu ac ji, w a rto zw rócić uw agę na n iek tó re n asu w a ją c e się p y ­ tania.

K im byli ci najeźdźcy? W liście C y p rian n azy w a ich „ b a r­ b a rz y ń c a m i”. N azw a ta niew iele mówi, gdyż jest zb yt ogólna i znaczy ty le co „w ró g ”. P raw dopodobnie chodziło tu o koczow ­ nicze szczepy południow e, z k tó ry m i R zym ianie nie m ogli sobie poradzić, a k tó re w ciąż b y ły groźne przez swe niespodziew a­ ne napady. Św iadczą o ty m m iejscow ości, k tó re u cierp iały od

tego napadu. Spośród 8 biskupów N um idii, ad resató w listu C y­ prian a, o dwóch w iem y z całą pew nością skąd pochodzili: J a ­ n u a ry pochodził z L am bezy a N em ezjan z T h u b u n a s 39. Oba

(20)

[191 P R O B L E M Y D U S Z P A S T E R S K I E 2 0 9

te m iasta leżały na p o łu d n iu N um idii, a więc w sąsiedztw ie tych terenów , k tó ry c h R zym ianie nie podbili.

Liczba ośm iu złupionych gm in chrześcijańskich, oraz odle­ głość p raw ie stokilom etrow a, dzieląca znane n am tylk o dw a m iasta dowodzi, że zasięg tego n ap ad u był dość duży. T ru dn o powiedzieć, czy było aż tak groźnie, ja k opisuje to w ydarzenie J. C z u j , że „rab u n k i, m ordy, pożary znaczyły drogi, k tó ry m i przeszły rozbójnicze bandy, upro w adzając bogatszych obyw a­ teli V/ nadziei dobrego o k u p u ” 40. L ist C y p rian a m ów i tylk o 0 u p ro w ad zen iu w niew olę „braci i sió str” 41, bliżej nie ok reśla­ jąc, czy b y li to chrześcijanie zamożni, czy ty lk o ubodzy. Nie w spom ina też o ofiarach śm ierteln y ch , a z gw ałtów tego roz­

boju w ym ienia w y raźn ie ty lko jeden, ten m ianow icie, k tó ry gro­ zi pochw yconym dziew icom ch rześcijańskim 42. T rudno też okre­ ślić d atę tego w ydarzenia. Pow szechnie p rzy jm u je się, że działo się to około rok u 253.

W odpow iedzi na list biskupów num id y jskich , C y prian n a j­ pierw w y raża sw oje w spółczucie dla chrześcijan pojm an ych 1 uprow adzonych w niew olę. „N ie bez łez” odczytyw ał tę t r a ­ giczną w iadom ość, k tó ra każdego chrześcijanina pow inna po­ ruszyć do żywego. W szyscy bow iem stanow ią jedn o ciało, ja k mówi św. P aw eł, i w szyscy pow ini w spółuczestniczyć w cier­ pieniu in n y ch członków. N iew olę innych b rac i pow inni uw ażać za sw ą w łasną niew olę. K ażdy pow inien się w czuć w położe­ nie cierpiących chrześcijan. Jeżeli je st ktoś ojcem, niech m yśli, że są tam. uw ięzione jego dzieci, a żonaty niech w yobrazi so­ bie, że tam jest jego żona.

Ale w edług C y p rian a chrześcijan in nie może ograniczyć się tylko do współczucia. W spółczucie pow inno pobudzać do czy­ nu, w ty m w y p ad k u do w y k u p u b raci z niew oli, zwłaszcza że naglą do tego także w zględy n a tu r y relig ijnej. N aw et gdyby miłość i ludzkie współczucie nie dość sk ła n ia ły do pom ocy b ra ­ ciom, w zgląd n a sp ra w y relig ijn e w inien zadecydow ać o nie­ zwłocznej akcji c h a ry taty w n e j. „K ażdy chrześcijanin je s t św ią­

10 J. С z u j, Wstęp: Życiorys św. Cypriana, W: Sw. Cyprian, Traktaty,

Poznań 1637, POK 19, s. 23. 41 Ep. 62, 1 (H. 698, B. 197). 42 Ep. 02, 3 (H. 699, B. 198).

(21)

2 1 0 M . B O G U C K I [2 0 ] ty n ią Boga” (I Kor. 3, 16). Jak że więc m ożna zw lekać, b y św ią­ ty n ie Boże b y ły długo więzione. Po chrzcie k ażdy chrześcija­ n in p rzy o b lek ł się w C h ry stu sa (Gal. 3, 27). D latego w p o jm a­ nych braciach należy widzieć uw ięzionego C hry stusa. Jeżeli On za cenę k rw i przez k rzy ż w ysw obodził ludzi z niew oli sza­ tan a, ch rześcijanin pow inien Go w ykupić pieniędzm i z niew oli barbarzyńców .

To w szystko m ając n a uw adze, lu d oraz k le r gm iny k a rta - gińskiej zeb rali n a okup chrześcijan n u m id y jsk ich 100 000 se- stercji. C y p rian zaznacza, że w ierni uczynili to chętnie, gdyż w nag ro dę spodziew ają się, że n a sądzie ostatecznym usłyszą od C h ry stu sa pocieszające słowa: „B yłem w niew oli a w y k u ­ piliście m n ie ”.

N a koniec C y p rian pisze, że podał im ien n y spis ofiarodaw ­ ców, ab y kościoły n u m id y jsk ie sw ą wdzięczność w y ra ż ały p rzez m odlitw ę w ich in ten cji. D ołączył rów nież im iona bi- sgupów i k ap łan ó w z in ny ch gm in, k tó rzy, gdy dow iedzieli się o ty m nieszczęściu, złożyli ofiary w im ieniu sw ych w iernych. C y p rian zapew nia rów nież N um idyjczyków , że w ie rn i w K a r­ tag in ie gotow i są zawsze im pomóc. G d yby więc coś podobne­ go w yd arzy ło się, n iech nie zw lekają ich o ty m powiadom ić.

III. PROBLEMY DYSCYPLINARNE

1. Jak postępować z biskupem , który nie zachow ał postanow ień Synodu?

Na jednym, z S y n o d ó w 43 biskupów a fry k ań sk ich postano­ wiono, ab y b isk u pi p rzed sw ą śm iercią nikogo z k le ru nie w y ­ znaczali n a o piekuna lu b w ykonaw cę swego te s ta m e n tu 44. Za czasów C y p rian a w y d arzy ł się ta k i w ypadek, że jeden z b isk u ­ pów nie podporządkow ał się zarządzeniom Synodu. G em iniusz W i k t o r , b isk u p F u rn i w A fryce P ro k o n su la rn ej, przed swo­ ją śm iercią m ianow ał O piekunem swego te sta m e n tu p rezbi­ te ra G em iniusza F au sty n a.

43 Data tego Synodu nieznana, m ożliw e iż odbył się za biskupa Donata w latach 236—248.

(22)

[21] P R O B L E M Y D U S Z P A S T E R S K I E 2 1 1

C y p rian pow iadom iony o ty m , pisze dość a u to ry ta ty w n y l i s t 4S do p rezb iteró w , diakonów i lu d u w F u rn i, osieroconych po śm ierci swego biskupa. W arto zaznaczyć, że C y p rian in te r­ w eniuje w ty m w y p a d k u jako eg zek u to r postanow ień Synodu. L ist swój zaczyna od w y rażen ia głębokiego sm u tk u , jak im n a­ p ełniła go ta w strząsająca w iadom ość. D odaje rów nież, że to w yd arzenie poruszyło do żyw ego innych biskupów i p rez b ite ­ rów, k tó rz y się o ty m od niego dowiedzieli.

P rzy p o m in ając n a jp ie rw w y raźne orzeczenie Synodu w sp ra ­ wach testa m e n tu , C y p rian tłum aczy, jak ie m o tyw y k ierow ały Synodem p rzy w y d aw an iu tego ro d zaju postanow ienia. K apła­ ni u stano w ien i są po to, by służyli bez przeszkód ołtarzow i, oddając się sw obodnie m odlitw om i ofiarom . D latego n ik t nie może ich w ikłać w sp raw y doczesne i św iatow e. C y p rian w y­ jaśn ia tę zasadę odwiołując się do P ism a św. Bardzo w ym ow ne są w ty m w zględzie słow a św. P aw ła: „Ż aden bojow nik Boży nie w ik ła się w kło p o ty około zdobycia u trzy m an ia, żeby podo­ bać się tem u, k to go zaciąg n ął” (II Tym . 2, 4). Poniew aż w edług C y p rian a to zalecenie stosuje się do w szystkich ludzi, ty m b a r­ dziej dotyczy ono kapłanów , k tó rz y z n a tu r y swej fu n k cji nie m ogą oddalać się od kościoła, aby zajm ow ać się spraw am i ziem skim i i św ieckim i. W zorem dla nich pow inno być poko­ lenie Lewi. G dy jedenaście pokoleń izraelskich dzieliło m iędzy siebie zdobyte posiadłości, pokolenie L ew itów nic nie otrzy m a­ ło, gdyż przeznaczone było dla służby Bożej w św iątyni, a utrzy m y w ało się z dziesięcin, jak ie reszta pokoleń sk ładała im ze sw ych zbiorów. W edług w oli Bożej podobny zwyczaj w i­ nien być zachow any przez kapłanów , k tó rz y pełn ią służbę Bo­ żą w kościele. Nie m ogą być rów nież odciągani od tej służby przez św iatow e zajęcia. P o w in n i u trzy m y w ać się z dobrow ol­ nych d a tk ó w chrześcijan, ab y m ogli bez przeszkód w dzień

i w nocy pilnow ać o łtarza i ofiar.

W yżej w spom niany Synod w yznaczył rów nież n a stęp u jącą k a rę za n iep rzestrzeg an ie uchw ały: jeżeli b isk up w yznaczy ko­ goś z k le ru opiekunem lu b w ykonaw cą swego testa m e n tu , nie m ożna za jego duszę odpraw iać M szy św. ani publicznie m odlić

45 Powszechnie przyjmuje się, że list 1. został napisany przed prze­ śladowaniem Decjusza ok. r. 249. Por. B a y a r d , dz. cyt. s. LIII.

(23)

2 1 2 M . B O G U C K I [22]

się za niego. C y p rian zajm u jąc się sp ra w ą W iktora u trz y m u je w m ocy to zarządzenie. Poniew aż bisk up W ik to r chciał odwo­ łać od o łta rza k a p ła n a F au sty n a, nie zasługuje n a to, by jego im ię było w y m ien ian e p rz y o łtarzu w czasie m odlitw . Nie w ol­ no też składać o fiary Mszy św. za spokój jego duszy, skoro usiłow ał swego k a p ła n a zap lątać w kło p oty m ajątkow e.

Takie surow e postanow ienie, zdaniem C ypriana, m a n a celu pouczenie, że zarządzenia S ynodu należy zachow yw ać. Poza ty m stanow i p rzy k ła d n ą p rzestro g ę dla in nych biskupów , by nie w ażyli się w przyszłości na coś podobnego.

2. J a k p o s t ę p o w a ć z d i a k o n e m , k t ó r y z n i e w a ż y ł b i s k u p a ?

List 3. C y p rian a dostarcza n am p rzy k ład u , ja k sta ry jest k o n flik t pokoleń, u jaw n ia jąc y się n aw et w sferach osób d u ­ chow nych. S ta ry biskup R o g a c j a n 46 pow iadom ił C y priana o jak im ś n ieporozum ieniu ze swoim diakonem . Z treści listu nie m ożna się dokładnie dowiedzieć, co m iędzy n im i zaszło. Ro­ gacjan sk arży się tylko, że diakon b ardzo m u naubliżał, nie szczędząc oszczerstw i obelg 47. D w u k ro tn a w zm ianka w liście o w zgardzie b isk u p a ze w zględu n a jego starość 47, może po­ zwolić na przypuszczenie, że diakon by ł niezadow olony z rzą ­ dów biskupa, czy to z pow odu jego starczego niedołęstw a, czy może niezb y t postępow ych poglądów. Poza ty m list w spom ina, że diakon m iał w spólnika w tej opozycji p rzeciw biskupow i. B ył to praw dopodobnie k to ś z g ro na ludzi św ieckich 48. A więc chodziło tu o jakieś w iększe nieporozum ienie, zwłaszcza że sam b iskup R ogacjan nie w iedział jak postąpić, skoro ze swoim i żalam i zw raca się do C ypriana. Być może, że w ty m okresie, k iedy znaczenie diakona bardzo w z ro s ło 49, R ogacjan nie był

46 Nie w iadom o w jakiej m iejscowości był biskupem. Niektórzy przy­ puszczają, że był to Num idyjczyk, pochodzący z Nova Sparsa.

47 Ep. 3, 1 (H. 470, B. 6), Ep. 3, 3 (H. 472, B. 8). 48 Zob. przypis 50.

49 Por. M. S i e n i a t y c k i , H ierarchia kościeln a w e d ł u g ś w . C yp ria n a , W łocławek 1935, s. 14; L. W a s i l k o w s k i , S a k r a m e n t K a p ł a ń s t w a

w ś w i e t l e t r a d y c j i s t a r o c h r z e ś c ij a ń s k ie j do r. 258 po Chr. ze s z c z e g ó ln y m

u w z g l ę d n i e n i e m p i s m ś w . C y p r ia n a z K a r t a g i n y , W łocławek 1927, s. 90—91.

(24)

[23 J P R O B L E M Y D U S Z P A S T E R S K I E 213

pew ny, ja k ą nad nim m a w ładzę. Św iadczyłoby o ty m zdzi­ w ienie C yprian a, że w tak iej sp raw ie do niego się zw raca, a n astęp n ie to n całego listu, w k tó ry m B iskup K a rta g iń sk i p rzeko nu je R ogacjana, że m a w ładzę i p raw o u k a ra ć swego diakona.

C y prian p rzy ta cz a cały szereg w ypow iedzi P ism a św. św iad­ czących o pow adze i w ładzy k ap łań sk iej, k tó re j należy się bez­ w zględny szacunek. J e s t ona bow iem w ładzą ustanow ioną od Boga i n iera z Bóg staw ał w obronie czci kapłanów , karząc su ­ row o w szelkie w zględem nich nieposłuszeństw o i b u n t. Dowodzi tego h isto ria K orego, D atona i A birona, k tó rz y w y stąp ili p rze­ ciw k apłanow i Aaronow i. Za tę n iesu b o rd y n ację pochłonęła ich ziemia, a ogień spalił d w u stu pięćdziesięciu w spółtow arzyszy b u n tu . G dy lu d żydow ski w zgardził Sam uelem z pow odu jego starości, w ted y Bóg pow iedział, że Bogiem w zgardzili i za k a rę dał ludow i k ró la Saula, k tó ry rządził nim i tw a rd ą ręką. Salo­ m on n aw o łu je do oddaw ania czci kapłanom , a A postoł P aw eł i sam Jezu s C h ry stu s dali p rzy k ła d takiego szacunku. P rz ed swą m ęk ą Jezu s C h ry stu s zachow ał szacunek n aw et wobec św iętokradzkiego arcyk ap łan a. G dy uderzono Go niesłusznie w policzek zachow ał cierpliw ość i nie w ypow iedział żadnego słowa, k tó re m ogłoby urazić najw yższego k apłana. P rzez to, m ówi C yprian, C h ry stu s chciał nauczyć poszanow ania p raw dzi­ w ych kapłanów , jeżeli On sam b y ł pełen czci wobec fałszy­ w ych kapłanów .

Szacunek w y p ły w a z zależności m iędzy osobami. C y prian chcąc uzasadnić, dlaczego diakoni w in n i być podporządkow ani biskupom , w y k azu je niższość ich pochodzenia. Apostołów, tj. biskupów w y b ra ł sam P a n Jezus, diakonów zaś u stan o w ili apostołow ie po w nieb o w stąp ien iu C h ry stu sa, ab y b y li sługam i urzędu biskupiego i Kościoła. Jeżeli n ik t z biskupów , dowodzi dalej C yprian, nie może w ystępow ać p rzeciw Bogu, k tó ry u sta ­ now ił biskupów , ta k też diakoni, u stan o w ien i przez biskupów , nie m ogą się bu nto w ać przeciw sw oim zw ierzchnikom .

D latego diakon, k tó ry obraził R ogacjana, pow inien nie tylko przeprosić swego biskupa, lecz rów nież pokutow ać za swe zuchw alstw o. C y p rian przestrzeg a, że h ere z je i schizm y zaczy­ na ją się w łaśnie od p ogardzania p raw o w ity m i przełożonym i.

(25)

214 M . B O G U C K I [24]

Jeżeli więc diakon nie p rzestan ie zniew ażać swego biskupa, C y prian rad zi sw em u koledze, by złożył go z urzędu, albo w y ­ k lu czy ł go z Kościoła. Z w olennika diakona, z k tó ry m się on łączył przeciw biskupow i, należy u k a ra ć albo rów nież w y k lu ­ czyć z K o śc io ła so. C y p rian zachęca, b y raczej uzn ali swój grzech i za niego zadośćczynili. „B ardziej bow iem życzym y so­ bie i p rag niem y zwyciężać łagodną cierpliw ością zniew agi i obrazy doznaw ane od poszczególnych (ludzi), aniżeli k arać ich k a p łań sk ą w ład zą”.

3. J a k p o s t ę p o w a ć z d z i e w i c a m i , k t ó r e m i e s z k a j ą r a z e m z m ę ż c z y z n a m i ?

P o m p o n i u s z , b isk u p D ionyżiany 51, pow iadom ił C y p rian a o dość sk and aliczn y ch w ykroczeniach dziewic. W y k ry to bo­ w iem , że pew ne pan n y, k tó re p rzy rz e k ły Bogu stałe dziew ictw o „p rzeb y w ały w jed n y m łóżku z m ężczyznam i, w śród k tó ry c h b y ł pew ien d iak o n ” 52. P oniew aż w yw ołało to zrozum iałe obu­ rzenie biskupa, tłu m aczy ły się, że m im o w szystko nie u tra c iły dziew ictw a 53. B iskup na tak ie z pozoru n aiw ne w ym ów ki za­ reagow ał stanow czo, w yłączając w szy stk ich ze społeczności w iernych. O pisał całe to w yd arzenie C yprianow i, prosząc go, by się w ypow iedział w tej spraw ie. L ist ten nie dochow ał się do naszych czasów, stą d tru d n o n am w pełn i poznać cały ten incydent.

W oczach biskupów sp raw a ta w y g lądała jako gorszący w y ­ stępek. Biorąc jed n a k pod uw agę tłum aczenie dziewic, że są gotowe poddać się k o n tro li, by w ykazać sw ą nienaruszoność 54, należało przypuszczać, że nie b y ły to czcze w ym ów ki, ale jak aś błęd na in te rp re ta c ja ideału dziew ictw a. U pew nić nas może w ty m fak t, że nie było to w ykroczenie jednostkow e, ale objęło pew ną zbiorowość. P oza ty m dziew ice nie m ieszkały z m ęż­

50 Poniew aż w drugim wypadku kara nie zawiera groźby depozycji, świadczy o tym, że zw olennik diakona nie należał do kleru.

51 Dionyziana leżała w Byzacenie, prawdopodobnie niedaleko miasta Kadrumetum.

52 Ep. 4, 1 (H. 472, B. 8). 53 Ep. 4, 1 (H. 473, B. 9). 54 Ep. 4, 3 (H. 474, B. 10).

(26)

[25] P R O B L E M Y D U S Z P A S T E R S K I E 215

czyznam i n a sposób koszarow y, jak b y to n a pierw szy rz u t oka sugerow ał tekst. Z n iek tó ry ch w ypow iedzi m ożna wnioskow ać, że organizow ano się w p a ry 55. K im b y li ci m ężczyźni? Z te k s tu listu nic o nich bliżej nie w iem y, poza ty щ, że wgród nich b ył jed e n diakon. Jeżeli jed n a k dziew ice m ogły się tłum aczyć, że m im o w spólnego p rzeb y w an ia nie u tra c iły dziew ictw a, w y ­ daje się, że m ężczyźni nie po to zam ieszkiw ali razem z dziew i­ cami, b y n astaw ać n a ich cnotę. D latego m ożna przy jąć za słuszne przypuszczenie, że ci bliżej nieo kreśleni m ężow ie b y li też tym i, k tó rz y p rzy rz e k li sta łą w strzem ięźliw ość 56 i m iesz­ k a li razem z dziew icam i n a sposób „duchow ego m ałżeń stw a”. M usiał więc k to ś w, ty m czasie kolportow ać pew ne niezdrow e d o k try n y ascetyczne, k tó re zn ajdo w ały posłuch w śród w ielu. Może czynił to ów diakon, k tó reg o list w y raźn ie w y o d ręb n ia spośród w innych. W k ażd y m bądź razie jego p rz y k ła d działał zachęcająco n a innych. Ja k ie pow ody sk łan iały dziewice i m ę­ żów Bożych do w spólnego zam ieszkiw ania? Z b ra k u jak ich k o l­ w iek św iadectw zdani jeste śm y ty lk o n a dom ysły; może niezdro­ w a in te rp re ta c ja m iłości ch rześcijańskiej, może w zajem na pomoc a może ty lk o n a tu ra ln a skłonność szukania oparcia uczucio­ wego. Jeżeli ideał dziew ictw a zawężono do zachow ania o kre­ ślonej nienaruszoności cielesnej, powyższe poglądy m ogły być bardzo p o p u larn e i zyskać w ielu z w o le n n ik ó w 57.

W ty m czasie, gdy doręczono list C yprianow i, w K artag in ie znajd ow ali się inni biskupi: Cecyliusz, W iktor, Sedat, T e rtu llu s w raz ze sw ym i k apłanam i. C y p rian w y k o rzy stał tę okazję, co w ym ow nie św iadczy o u m ie ję tn y m stosow aniu ta k ty k i w zw al­ czaniu błędów . Na w spólnej n aradzie rozpatrzono tę spraw ę, a ow'ocem tej k o n su lta c ji był w sp ó ln y list, k tó ry w y rażając jednom yślność rozstrzygnięcia w tak pow ażnej spraw ie, posia­ dał w iększy a u to ry te t, niż g dyby przek azy w ał ty lk o osobiste zdanie C ypriana.

55 Ep. 4, 3 (H. 475, B. 10) „...diaconum qui c u m v ir g in e s a ep e m a n s it”; Ep. 4, 4 (H. 475, B. 11).

56 Por. M. O l p h e - G a l l i a r d , La v ir g in i té consacrée dans l’occi­

d e n t latin, W: La ch a steté, Paris 1959 3, s. 85.

57 Podczas prześladow ania Decjusza Cyprian uskarża się jeszcze na tego rodzaju zw iązki w gm inie kartagińskiej. Por. Ep. 13, 5 (H. 507, В 38), Ep. 14, 3 (H. 512, B, 42).

Cytaty

Powiązane dokumenty

- Electrical current flow (at the level of 10 mA/m 2 ) through the mortar matrix initially (24h to 14 days) accelerates cement hydration, resulting in higher

W literaturze przedmiotu nadal nie ma jed­ noznacznego stanowiska, czy tak przemyślana konstrukcja Listów apostoła jest w istocie wynikiem jego wykształcenia w zakresie

Przedstawione rozwiązanie metodyczne oraz przykładowy proces anali- tyczny potwierdza przyjęte wcześniej założenie o możliwości wspomagania podejmowania decyzji w kontekście

prędkość pojazdów poruszających się przez miejsca przekraczania jezdni przez pieszych (w konkretnym przypadku dotyczyło to miejsc uczęszczanych przez dzieci zm ierzające do szkoły

wielu sympatyków w Europie. Dotyczyło to całego obozu anglosaskiego, stale pamiętającego o forsowanej przez Londyn linii Curzona. Zaambarasowanie Polski na

Podczas gdy w naukach społecznych najważniejszym trendem jest wzrost współpracy międzynarodowej, głównie kosztem badań jednoautorskich, nauki humanistyczne wykazują tendencję

Z badań wynika, że rola tego sektora zmalała w tworzeniu WDB oraz na- kładach inwestycyjnych ogółem, zwiększyła się natomiast w powstawaniu nowych miejsc pracy i

Poznanie rzeczywistych motywów, jakimi kierują się racjo­ nalizatorzy i wynalazcy, ma duże znaczenie przede wszystkim dlatego, że różne rodzaje motywów