• Nie Znaleziono Wyników

Czy apologeta może być ekumenistą?

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Czy apologeta może być ekumenistą?"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

O. ST. C ELESTYN N A PIÓ R K O W SK I

CZY APOLOGETA M OŻE BYC EK UM ENISTĄ ?

Jeśli k a rd y n a ł Bea przek o n y w ał Ojców Soboru W atykańskiego II do ekum enizm u, m ożna to było zrozum ieć: przecież biblista! Jeśli katoliccy historycy, L oretz czy J e d in n am aw iali do b ardziej pozytyw nej oceny L u­ tra , da się to pojąć: przecież w rócili do źródeł. Jeśli Schm aus, R ahn er, G ra n t czy Nossol z radością podnoszą w artości L uterskiego „od k ry cia” teologii usp raw ied liw ien ia w Liście św. P aw ła do R zym ian, nie je s t to bardzo dziw ne po stu d iach K iinga i P fn u ra . Czy m ożna się jed n a k nie dziwić połączenia w jed n ej osobie apologety z ekum enistą. W ydaje się, że apologeta niejako z n a tu ry swojego „zaw odu” w in ien stać n a straży specyfiki, inności i wyższości w łasnego Kościoła. Faktycznie, apologeci n a tra fia ją w sobie n a w y jątko w e tru d n o ści wobec apeli o ekum eniczne otw arcie. Ks. W ła d y sław ' H ładow ski je st apologetą, sam odzielnym p raco ­ w nikiem naukow ym w tej dyscyplinie w iedzy, auto rem podręcznika apo- logetyki, a rów nocześnie ekum enistą, od w ielu la t głęboko zaangażow a­ nym w w ielorakie fo rm y działania n a rzecz zjednoczenia chrześcijan i K o­ ściołów.1 Ju b ileu sz apologety i ekum enisty, żywego com plexio opposito-

ru m , zachęca do podjęcia p y ta n ia : Czy apologeta może być ek um enistą

i jak jest to teo rety czn ie m ożliwe, jeśli zdarzyło się fakty czn ie? N aśw ie­ tlen ia problem u niech dostarczy p rzegląd w y b ra n y c h podręczników apo- logetyki sprzed ekum enicznego p rzełom u i z la t po nim n astęp u jący ch .

1 K s. W ła d y sła w H ła d o w sk i p ochodzi spod N ow ogród k a, gdzie p rzew a ża ła lu d - jność praw osłiaw na. T am sp ęd ził d zieciń stw o i m ło d o ść w cią g ły ch k o n ta k ta ch z ch rześcijan am i p rzy n a leżą cy m i do in n ego K ościoła. W S em in a riu m P iń sk im , do k tó ­ rego w stą p ił, działało K o ło U n ijn e. M łody H ła d o w sk i w sz e d ł do| jego zarządu. K o n ­ ta k ty z d u ch o w ień stw em w sch o d n ieg o obrządku b y ły częste. Co czw a rtek w k a p licy sem in a ry jn ej sp raw ow an o litu rg ię w sch od n ią. „M ieliśm y chór w sch o d n i” — w sp o m i­ na Ju b ilat. — B y ł człon k iem K o m isji E piskopatu do S p ra w E kum enizm u od sam ego jej p o w sta n ia (1967), ró w n ież K om isji M ieszan ej od jej n arod zin (1974) i P o d k o m isji '„Dialogu; tu ta j b y ł w sp ó łp rzew o d n iczą cy m od p oczątk u listn ien ia i/tej (struktury e k u ­ m en iczn ej (1977). P rzew o d n iczy ł przez k ilk a n a śc ie la t S ek cji E k u m en iczn ej P r o fe so ­ r ó w . O rgan izow ał b ila tera ln e d ia lo g i m ięd zy K o ścio łem k a to lick im w P o lsc e i K o ś­ ciołam i zrzeszon ym i w P o lsk ej R adzie E kum en iczn ej n a tem a t chrztu. S am u czestn i­ czył w n iek tó ry ch d ialogach. D op row ad ził do p od p isan ia p ro to k ó łó w k o ń co w y ch . N a u ży tek o g ó ln op olsk i o p ra co w a ł In stru k cję E p isk op atu o w sp ó łu d zia le z B raćm i (przy w sp ółp racy z o. S tan isław em ! S zym ań sk im ) oraz In stru k cję E p isk op atu nt. d u szp a­ sterstw a m a łż e ń stw m iesza n y ch (w esp ó ł z ks. bp. W ł. Jęd ru szu k iem , ks. E. B o r o w ­ sk im i ks. A. M isiem ). W e w ła sn ej d iecezji p ro w a d ził refera t ek u m en iczn y od s a ­ m ych jego p oczątk ów , o rg a n izo w a ł T ygod n ie M o d litw w S em in a riu m i w p arafii D rohiczyn oraz na teren ie D iecezji. Z apraszał w y b itn y c h ek u m en istó w z k a za n ia m i w T ygodniu P ow szech n ej M o d litw y o Jed n ość C hrześcijan. D bał, b y w D ro h iczy n ie n a ­ b o ż e ń stw a o d b y w a ły się; w sp ó ta ie z p ra w o sła w n y m i ta k w k o śc ie le , jaki w cerkwi|.$

T yd zień M od;litw o, J ed n o ść p o sz e r z y ł >poza D roh iczyn . M iał sp o tk a n ia z m ło d z ie ’żą' p ra w o sła w n ą w ram ach k a tech iza cji p ro w a d zo n ej przez; d u szp asterzy praw osłiaw -' nych. W S em in ariu m odbyło się k ilk a sp otk ań z d u ch o w n y m i p ra w o sła w n y m i. Od w p row ad zen ia zagad n ień ek u m en iczn y ch do R a tio S t u d i o r u m do 1988 r. p r o w a d ził te w y k ła d y w e w ła sn y m S em in ariu m . U trzy m y w a ł s ta ły k o n ta k t z rektorem ' S e m in a ­ rium luterańslkiego w E isenach, p a sto rem L insem . D w u k ro tn ie u czestn iczy ł w r ek o ­ lekcjach- w sp ó ln ie z lu tera n a m i w N RD. O ek u m en iczn y m za a n g a żo w a n iu k s. prof. H ład ow sk iego zob.: G rzegorz P o I‘a k, K s. R e k t o r W ł a d y s ł a w H ł a d o w s k i w {75 r o c z ­ nicę urodzin , S tu d ia i D o k u m en ty E k u m eniczne, 1989, nr 1(25), s. 1106-108. W cza sie w ie lo le tn ie j p racy w K o m isji E piskopatu ds. E kum enizm u, w K o m isji M ieszan ej, w P o d k o m isji D ia lo g u , czy w p ro feso rsk iej S e k c ji E k u m en iczn ej K s. H ła d o w sk i b y ł zaw sze hom o v e r e oecum enicus.

(3)

Pośród przedsoborow ych podręczników apologetyki poczesne m iejsce zajm ow ał p o dręcznik A. T a n q u e re y ’a.?- K siądz H ładow ski, ja k w ieść znad B ugu niesie, od m łodości sw ojej p rzy jaźn ił się z książkam i sław nego sul- p icjanin a. Jeszcze długo po Soborze W aty kań skim II posługiw ał się nim i w w ykładach, oczywiście u zu p ełn iając je i korygując. T en św ietn ie pod w zględem red a k c y jn y m zrobiony p o dręcznik (Uczcie się n a T a n q u e re y ’u dobrej tech nik i tech n iczn o -ad iu stacy jn ej, w spółcześni red a k to rz y po drę­ czników) om aw ia w apologetyce m. in. znam iona (noty) K ościoła C h rys­ tusow ego. Czyni to w dziele zaty tu ło w an y m De apologeticis Ecclesiae

Rom ano-C atholicae notis, k tó ry to ty tu ł zapow iada utożsam ianie K ościoła

C h ry stu sa z K ościołem rzym skokatolickim . P rzez znam ię Kościoła (nota

Ecclesiae) w ścisłym znaczeniu rozum ie „istotną, pozytyw ną, trw a łą i w i­

dzialną w łaściw ość Kościoła, poprzez k tó rą w szyscy w sposób łatw y m ogą z zew n ątrz rozpoznać Kościół C h ry stu sa i odróżnić go od fałszyw ych se k t”3.

W h isto rii p rzyjm ow ano ró żną liczbę n ot Kościoła, pow szechnie jed n a k p rzy jm u je się cztery: jedność, świętość, katolickość i apostolskość. Zanim T a n ą u e ry p rzy stą p ił do w y k ład u poszczególnych znam ion, w y ja śn ił apologetyczną fu n k cję takiego przedsięw zięcia. N oty św iadczą, że Kościół rzym skokatolicki je st Kościołem C hry stu so w ym i że ty lko on je s t takim . Logiczna sekw encja rozum ow ania p rzebiega następ u jąco : „Kościół zało­ żony przez C h ry stu sa je s t jeden, św ięty, katolicki i apostolski. A ponie­ w aż Kościół rzym skokatolicki i ty lk o on posiada te znam iona, zatem on i tylk o on je s t praw d ziw y m K ościołem C h ry stu sa ” .1 T aką m eto dą au to r uzn aje za „ze w szech m ia r p o p raw n ą ” .6

Jedno ść Kościoła obejm uje jedność jego zarządu (ustroju), jedność w ia ry i jedność w spólnoty. Jedność zarząd u w y m aga podporządkow ania się biskupom , od nich z kolei p o dp orządkow ania się biskupow i rzy m sk ie­ m u. T ak ro zu m ian a jedność stanow i fu n d a m e n t in n y ch ty p ó w jedności. K to nie u zn aje takiego uzależnienia, jest schizm atykiem i odłącza się od jednego Kościoła. Jedn o ść w ia ry w ym aga akceptow ania p raw d przez Bo­ ga objaw ionych i p rzed k ład an y ch przez nauczycielski u rzą d Kościoła. K to odrzuca tak ie p raw dy, je s t h e re ty k ie m i odłącza się od jednego Kościoła. Jedn ość w spólnoty, czyli k u ltu , polega n a p rzy n ależen iu do społeczności poprzez w e w n ętrzn ą m iłość oraz zew n ętrzn y k u lt e u ch ary sty czn y i sa­ k ram e n ta ln y . T raci tę jedność, k to popada w ekskom unikę.8

Pow szechność (katolickość) Kościoła, p rzejaw iająca się w doktrynie, w p rzestrzen i i w osobach, je s t isto tn y m przym iotem , dzięki k tó rem u K o­ ściół zawsze pozostaje ty m sam ym , a k tu a ln ie szeroko rozpow szechnionym pom iędzy regionam i i n aro d am i całkow icie różniącym i się m iędzy sobą.7

Św iętość Kościoła je s t isto tn y m jego przym iotem , k tó ry należy ro zu ­ m ieć jako św iętość isto tn y ch zasad, p rze jaw ia ją cą się n a zew nątrz, w spo­

2 S y n o p s i s th eo lo g ia e d o g m a t ic a e , t. 1: S y n o p s i s T h eologiae D o g m a tic a e F u n d a - m e n t a li s , P a risiis-T o u rn a ci-R o m a e 194626.

s Jw ., 515.

1 „A p ologetae h is n o tis u tu n tu r du p lici m ethodo. (a) Prior, contra ad versarios qui in sp iratos lïbros a d m ittu n t ad h ib eri potest. I. S ic procedit: E cclesia a C hristo fu n d a - ta est una, sancta, cath olica e t ap ostolica. Porro E cclesia R om ano-catholftca ea q u e sola h is n otis in sign itu r. Ergo ip sa sola e st v era C hristi E cclesia ”. Jw ., 516.

5 Jw . 6 Jw ., 539. 7 Jw,

(4)

sób stały, p rzek raczający m oralne siły człow ieka.8 Kościół je s t św ięty św iętością swoich zasad, nie p rzy jm u je bow iem żadnej zasady (doktryny, praw a), k tó ra stałab y w sprzeczności ze św iętością, np. dogm aty, Pism o św., sak ram en ty , k u lt itp. J e s t też św ięty św iętością swoich członków, k tó re aczkolw iek nie w szystkie ak tu a ln ie ja śn ie ją św iętością, to jed n a k w szystkie m ogą być św ięte, a liczne osiągają św iętość w rzeczyw istości. N iektóre dochodzą do św iętości heroicznej, co w skazuje n a szczególne działanie D ucha Św iętego. Św iętość jest „cenniejszym znam ieniem K o­ ścioła” . B łądzą protestan ci, k tó rzy od rzucają sa k ra m e n ty oraz zasady św iętości rzeczyw istej, obiektyw nej, re d u k u ją c osobistą św iętość do sa­ m ej niew idzialnej w ia ry .9

W rozdziałach o znam ionach Kościoła T a n ą u e re y nie om aw ia apostol- skości, w prow adza n a to m ia st znam ię niezłom nej trw ałości (invicta stabi-

litas). Rozum ie przez n ią tak i p rzy m io t Kościoła, dzięki k tó re m u trw a on

niezm iennie, zachow ując o trzy m an ą od C h ry stu sa k o n sty tu c ję oraz istotne elem enty.10

Z ekum enicznego p u n k tu w idzenia fu n d am e n ta ln e znaczenie posiada teza T a n q u e re y ’a i rep rezen to w an ej przez niego tra d y c y jn e j apologetyki, że om ówione p rzy m ioty Kościoła nie tylk o św iadczą o tym , iż jest on Ko­ ściołem C hrystusa, ale rów neż o tym , iż przy n ależą j e d y n i e i w y ­ ł ą c z n i e Kościołowi rzym skokatolickiem u. N a ty m polega podstaw ow y apologetyczny sens „dow odzenia z n o t” : — „Kościół rzy m sk i jaśn ieje trzem a znam ionam i: jedności, katolickości i niezłom nej trw ało ści” . Teza ta o trzy m ała od T a n q u e re y ’a kw alifik ację zdania pew nego (certum ). Tej generalnej tezie to w arzyszą tezy szczegółow e: 1. „Sam tylk o Koścół rzy m ­ ski cieszy się doskonałą jednością” .11 A u to r w y jaśn ia, że w p ro testan ty zm ie zupełnie nie m a jedności an i form alnej (zapew nionej przez nauczycielski urząd Kościoła), ani m ate ria ln e j, w y rażającej się w jedności d o k try n y i ku ltu. R ów nież p raw o sław n i nie p osiadają tak ie j jedności.12 2. „Kościół rzym ski cieszy się katolickością” .18 W tej tezie nie zn a jd u jem y ek sk lu ­ zyw nego zaim ka „sam (Kościół rzym ski)”, niem niej teza posiada ta k i w y ­ łączający sens, poniew aż dalej tw ierdzi, że „odłączone se k ty są pozbaw io­ ne katolickości”. Do ro d ziny sek t zalicza p ro te sta n tó w i p raw osław n y ch.11 3. „Kościół rzy m ski cieszy się niezłom ną trw ałością” .15 T u taj rów nież nie zn ajdu jem y zaim ka „Sam (Kościół rzym ski)” . Nie pod kreśla się jed n a k b rak u tej n o ty u p ro te sta n tó w i praw osław nych. 4. „Kościół katolicki cie­ szy się przedziw ną św iętością połączoną z w szelkim dobrem płodności” .16 Na ekskluzyw ny sens tej tezy w sk azu je w yjaśn ienie, że bezbożni ludzie zw alczają tylko Kościół katolicki.17 W osobnej tezie w yraźnie stw ierdza się, że „odłączone K ościoły W schodnie i p ro testan ci nie posiad ają ty ch znam ion” ..'8 P rz y zn a je się, że owszem jed n o stk i spośród p ro te sta n tó w i praw osław nych m ogą składać św iadectw a w iary, jed n a k o społecznościach

8 Jw„ 535. “ Jw ., 535, 536. 10 Jw „ 520. 11 Jw. 12 Jw ., 522. 13 Jw ., 523. 14 Jw ., 526. 15 Jw . 16 Jw ., 537. 17 Jw . 18 Jw ., 544.

(5)

kościelnych nie m ożna zasadnie m ówić jako o św iętych w sposób cudow ny czy godny podziw u,19 pozbaw ione są bow iem św iętości zarów no zasad, jak członków .20 Kościół grecki je st ja k odcięta od p n ia gałąź, k tó ra nie może w yd aw ać ani pięk ny ch kw iatów , an i dorodnych owoców.21 Jarzm o znie­ w olenia przez w ładze cyw ilne przy no si sm u tn e konsekw encje w życiu relig ijn y m .22 Rów nież p ro te sta n c i nie p rzynoszą owoców świętości, co jest n iejak o n a tu ra ln ą k on sekw encją odstąpienia od podstaw ow ych zasad E- w angelii, odrzucenie p raw ie w szystkich sakram entów , o fia ry i kościel­ n y ch s tru k tu r. Nie m ożna im w praw dzie odm ówić pew ny ch owoców św ię­ tości, nie m ogą się je d n a k rów nać z duchow ą płodnością Kościoła rzy m ­ skokatolickiego.23

Ten ty p apołogetycznej a rg u m e n ta c ji posiada w y b itn e w alory pole­ m iczne. P ro testan ty zm , posługując się tak ąż logiką, łatw o m oże „udow o­ d nić”, że Kościół rzym skokatolicki i K ościoły praw osław ne nie są Kościo­ łam i C hry stu sa. W ystarczy, że odw ołają się do serca sw ojej teologicznej topiki, do zasady „T ylko Pism o — Sola S c rip tu ra ”, w edług której teolo­ gię (tym bardziej w iarę) chrześcijańską w olno budow ać jed y n ie i w y łą ­ cznie n a objaw ionym Słow ie Bożym, czyli n a Piśm ie św. P rzy jęcie tak iej zasady o tw iera szeroko d rzw i do d y sk w alifik acji ta k praw osław ia, ja k i katolicyzm u jako Kościołów C hrystusow ych. Dow odzenie będzie m iało postać m niej w ięcej n a stę p u jąc ą : — Kościół C h ry stu sa opiera się w y łą­ cznie n a Piśm ie św.. Poniew aż Kościół rzym skokatolicki i K ościoły p raw o ­ sław ne o p ierają się rów nież n a pozabiblijnej tra d y c ji, nie są Kościołam i C h rystusa. K ościołam i C h ry stu sa są jed y n ie K ościoły protestan ckie, gdyż ty lk o one o p ierają się n a sam ej Biblii.

A nalogicznie m ogą ko nstru o w ać sw oją apologetykę praw osław ni, np.: Kościół C h ry stu sa je s t kościołem k o ncyliarnym . Poniew aż Kościół rzy m ­

skokatolicki je s t m o narchiczny a nie k o n cy łiarn y i poniew aż K ościoły p ro testan ck ie nie są k o ncyliarne, nie są zatem K ościołam i C hry stusa. T y l­ ko Kościół p raw o sław n y je s t więc K ościołem C hrystusa.

W szystkie Kościoły, n a sk u tek tak iej arg u m en tacji, m ogą zapew nić sobie dobre sam opoczucie płynące z tezy o w łasnej „C hrystusow ości” i to w sposób ekskluzyw ny (Tylko one są C hrystusow e). Mimo, że n a ogół nie fo rm u łu je się dzisiaj w Kościołach ta k ew id entn ie tru d n y c h do po- gdzenia z ekum enizm em tez, to jed n a k im plik ow an a w nich m entalność żyje n ad al d ając o sobie znać p rzede w szystkim w w ypow iedziach p rze ­ znaczonych n a w e w n ętrzn y u ży tek Kościołów (podręczniki i s k ry p ty teo ­ logiczne do fo rm acji m łodych adeptów sta n u duchow nego czy k atech i- stów).

L e k tu ra przedsoborow ej apologetyki u łatw ia zrozum ienie oficjalnego stan ow isk a K ościoła rzym skokatolickiego odnośnie do ekum enizm u. E k u­ m enizm po p ro stu nie m ieścił się w tak iej eklezjologii. Je śli Kościołem C hry stu so w y m jest ty lk o i w yłącznie Kościół jeden, św ięty i niezłom nie trw a ły i jeśli tak ie znam iona „zdobią” ty lko Kościół rzym skokatolicki, k on sekw en tn ie trz e b a uczyć, że każdy, kto p rag n ie żyć w Kościele C h rys­ tusow ym , m usi być rzy m sk im katolikiem . Z tak ie j eklezjologii w y n ik a k onw ertyzm , a nie ekum enizm .

18 Jw .

20 Jw ., 544-545. 21 Jw ., 545. 22 Jw ., 544. 23 Jw ., 545-546.

(6)

E ncyklika M ortalium anim os z 6 I 1928 w y d an a przez P iu sa X I w zw iązku z potężn iejący m ru ch em ekum enicznym zakazyw ała katolikom b ran ia w nim udziału. Ja k o uzasad n ien ie zakazu przyw ołała n a pam ięć przyp o m in an ą w yżej eklezjologię, w edług któ rej, kto nie uzn aje n a jw y ż ­ szej w ładzy P io tra i jego następców , nie je s t w Kościele C h ry stu sa: „W ty m jed n y m Kościele C h ry stu sa je s t ty lko ten,, kto p rzy jm u je a u to ry ­ te t i w ładzę P io tra i jego p raw o w ity ch n astępców ” .24 Nie m a w Kościele C hrystusa praw osław nych, skoro nie chcą uznać w ładzy b isk u p a Rzym u. „N iech pow rócą w ięc do w spólnego ojca, k tó ry ich p rzy jm ie z najw yższą m iłością, zapom inając o krzyw dach, k tó re kiedyś w yrządzili Stolicy A po­ sto lsk iej” .25 W ielki P iu s X II w In stru k c ji o ru ch u e k u m e n ic zn y m z 20 X II 1949 p o d trzy m ał tę sam ą n a u k ę i form ułow ał analogiczne w nioski odno­ śnie do sposobu zjednoczenia; jed y n a droga to pow ró t do R zym u: „Ż adn ą m ia rą nie w olno pom ijać m ilczeniem czy ow ijać w w ieloznaczne słów ka tego, co w ia ra katolicka m ów i (...) o jed y nej praw dziw ej jedności przez po w rót d y sydentów do jednego praw dziw ego Kościoła C hrystusow ego.26 J a n X X III ocieplił i userdecznił słowa, m ery to ry cznie jed n a k pozostał w ty m sam ym k ręg u m yślenia. W encyklice A d P etri C athedram z 29 VI 1958 r. zw racał się do chrześcijan z in n y ch Kościołów i w spólnot chrze­ ścijańskich: „Pozwólcie, że ze słodką tęsk n o tą nazw iem y W as b raćm i i synam i; pozwólcie, abyśm y żyw ili n ad zieję w aszego pow rotu, k tó rą cho­ w am y w sercu ojcow skim i k o ch ający m ” .27 „(...) niczego innego nie p ra ­ gniem y, niczego innego nie chcem y, o nic innego Boga nie prosim y, tylko

o zbaw ienie w asze i w aszą w ieczną szczęśliwość. P rzyjd źcie!”28

Je d y n ie zasadnicza, odw ażna i p o p a rta olbrzym im a u to ry te te m odnow a eklezjologii m ogła zdecydow ać o zm ianie stanow iska k atolicyzm u odno­ śnie ru ch u ekum enicznego. T aką eklezjologię-nie bez w ielkich tru d n o ści — w niósł do Kościoła Sobór W atyk ań sk i II, k tó ry u zn ał eklezjaln y c h a ra ­ k te r „in n y ch K ościołów ”, nie w łąezył do sw ojego w y k ład u tezy o „nie- chrystusow ości” in n y ch Kościołów, w prow adził teologiczną k atego rię L u­ du Bożego jako zw ornik eklezjologii, zakładając, że różne K ościoły w nie­ jedn ak ow y sposób p rzy n ależą czy są przyp o rządkow an e do tego lu d u (KK 13); p rz y ją ł d ynam iczną koncepcję łączności z K ościołem C h ry stu sa (może m aleć lub w zrastać, w zm acniać się lub słabnąć — K K 14) oraz rów nie dynam iczną koncepcję posiad an ia przez Kościół katolicki p ełn i łask i :— p raw d y i środków zbaw czych (DE 3), co znaczy, że Kościół te n posiada pełnię i dąży do pełni, posiada p raw d ę i dąży do p raw d y, je s t św ięty i zm ierza do świętości, je s t jed en i w z ra sta w jedności... (DE 4).

Po V atican u m II ru sz y ła law in a m iędzykościelnych dialogów dok­ try n a ln y ch . B ardzo często podejm ow ały p ro b lem aty k ę eklezjologiczną. U jaw n iły liczne i ważkie, elem en ty jedności, świętości, katolickości, zbaw ­ czego dynam izm u (płodności) i apostolskości w K ościołach w yw odzących się z refo rm acji i w Kościołach p raw osław nych.

Apologeci katoliccy nie otrzym ali in stru k cji, w jak i sposób m a ją p rze­ budow ać a rg u m en tację z n o t Kościoła n a korzyść katolicyzm u. Nic też dziwnego, że w okresie posoborow ym zan ik nęła zasadnicza ich zgodność

21 U t u n u m . D o k u m e n t y K o śc io ła k a to lic k ie g o na t e m a t e k u m e n i z m u . W yd. S.C. N a p i ó r k o w s k i , L u b lin '1982, A18, 360.

25 Jw.; 360-361. 28 V t u n u m , A68, 373. 27 U t u n u m , A97, 382. 28 U t u n u m , A102, 383.

(7)

w ujm o w an iu tego zagadnienia. W śród polskich apologetów nie tru d n o za­ uw ażyć m ocow anie się z problem em , zdecydow aną wolę recepcji eklezjo­ logii V atican u m II, a z drugiej stro n y poczucie swego ro d zaju obow iązku obrony w yraźn ie korzystnej sy tu a c ji w łasnego K ościoła w porów naniu z in n y m i K ościołam i i w spólnotam i chrześcijańskim i.

Ks. bp E d w ard Ozorowski je s t p rzede w szystkim teologiem system a­ ty k iem ze sp ecjalizacją w dogm atyce, jed n a k w sw oim tra k ta c ie o K o­ ściele, zasadniczo dogm atycznym , om aw ia także znam iona Kościoła. W kw estii jego jedności pisze, że Kościół je s t ze swej n a tu ry jeden, że jed n a k n ie u n ik n ął podziałów (katolicyzm , praw osław ie, protestanty zm ), któ re pro w o k u ją do p y ta ń o kościelność poszczególnych g ru p w yznaniow ych, że spór, jak i o to w iedliśm y przez stu lecia nie przyniósł rezu ltató w , że od Soboru W atykańskiego II poszukujem y raczej tego, co nas łączy, niż tego, co dzieli, że w reszcie problem pozostaje o tw a rty .29 Prob lem dostrze­ ga raczej w tym , że z jed n ej stro n y Kościół C hrystu sow y je st jed en i w y­ klucza podziały n aru szające jego całość, z drugiej zaś stw ierdzam y fak t głębokich podziałów ze schizm ą w łącznie,30 niż w tym , czy i o ile znam ię jedności w skazuje n a Kościół rzym skokatolicki jako jed y n y Kościół C h ry ­ stusow y. P rz y o m aw ianiu znam ienia pow szechności zauw aża, iż p rzy n a ­ leży ona nie tylko Kościołow i zachodniem u, gdyż te n p rzym iot „dotyczy K ościoła C hrystusow ego” .31 A u to r nie odm aw ia w spólnotom chrześcijań­ skim spoza Kościoła rzym skokatolickiego znam ienia apostolskości, ale też go u nich nie stw ierd za. W idzi n ato m ia st spory problem ekum eniczny: „W iele w spólnot chrześcijańskich, zwłaszcza anglikan ie i protestanci, od­ stąpiło od sukcesji apostolskiej, odrzuciły sa k ra m en t k ap łaństw a, E u cha­ ry stii (sic!) i p o jedn an ia. Są one często żyw ym i w spólnotam i w iary , dzie­ len ia się Słowem Bożym. Nie są jed n a k K ościołam i sakram en tów . Czy przeto p rze jaw ia ją w swoim życiu a u te n ty cz n y Kościół C hrystusow y? O dpow iedź n ą to p y ta n ie je s t tru d n a i w iele praw dopodobnie upły nie czasu, zanim stan ie się ona zad ow alająca dla w szystkich zainteresow an ych stro n ” .32

Ks. C zesław B artn ik , podobnie ja k bp Ozorowski, należy przede w szy­ stk im do rod zin y dogm atycznej, aczkolw iek w y k ład ał rów nież apologe- tykę, w zw iązku z czym pow stał jego podręcznik.88 D aleki od ducha po­ lem iki, przybliża sw oim słuchaczom i czytelnikom rzeczyw istość Kościołów i w spólnot p ro testan ck ich oraz ch rześcijaństw a w schodniego. Nie pom ija kw estii znam ion Kościoła, sposób je d n a k u jęc ia tego te m a tu daleki jest od ducha polem iki. N ie w chodząc w szczegóły, m ożna, ja k się w ydaje, zro­ zum ieć stanow isko p ro feso ra w ta k i sposób, że nie p rzy jm u ją c eksklu­ zyw nej in te rp re ta c ji czterech znam ion, d o strzega je w yraźn iej urzeczyw i­ stn ia n e w K ościele rzym skokatolickim niż w in n y ch Kościołach, aczkol­ w iek nie tw ierdzi, że w jego Kościele u rzeczy w istn iają się w sposób dos­ konały. Nie odm aw ia in n y m Kościołom i w spólnotom chrześcijańskim jak iejś jedności, świętości, apostolskości i powszechności, jed n a k Kościo­ łow i katolickiem u p rzy zn aje swego ro d zaju pierw szeństw o, doskonalszy sto pień urzeczyw istn ienia ow ych znam ion: „Kościół katolicki w ierzy, że on o tw iera ów pochód k u pełnej jedności K ościoła Chrystusow ego, także

28 Kośció ł. Z a r y s e k le z jo lo g ii k a to l ic k i e j, W rocław 1984, 73-74. 30 Jw „ 74.

31 Jw „ 80. 35 Jw „ 89.

(8)

w sferze w idzialnej”.84 K iedy B artnik mówi o katolickości Kościoła, dodaje „także całego Chrześcijaństw a” .35 Kiedy rnówi o ciągłości w czasie aż do czasów apostolskich, co uważa za wielki atu t Kościoła katolickiego, do­ daje, że jest to atutem także Kościołów Wschodnich.36 Inne Kościoły chrześcijańskie m ają swoich świętych pełnych Ducha Świętego, to jednak Kościół katolicki „zjawisko pokornej świętości, wszechstronnej, kultyw uje w sposób specjalny”.3' Również jedność znam ionuje „szczególnie Kościół katolicki”.33

Ks. prof. Stanisław Nagy nie rezygnuje z argum entacji ze znamion na rzecz tezy, że Kościół rzymskokatolicki jest prawdziwym Kościołem Chrystusa, aczkolwiek jest świadom dyskusyjności tej drogi (O. Ja n U r­ ban t 1840, jezuita, miał odwagę twierdzić, że posiada je nie tylko Koś­ ciół katolicki, co musiało w tam tych czasach wywołać żywe reakcje).39 Sercanin przyznaje jezuicie rację w tym sensie, że „niektóre akatolickie wspólnoty kościelne posiadają w jakimś przynajm niej zakresie znamiona Kościoła i w sposób w prawdzie niepełny, ale przynależą do Kościoła — nowotestam entalnego Ludu Bożego”.40 Znamię jedności, jego zdaniem, „realizuje się w całej rozciągłości w Kościele rzym skokatolickim ”,41 fe­ nomen świętości natom iast „jest z całą pewnością jedną z najbardziej charakterystycznych cech Kościoła rzymskokatolickiego”42 i „jest nieza­ wodną rękojm ią prawdziwości tego Kościoła”.43 W zakończeniu książki znajdujem y wniosek, że Kościół Chrystusowy jest tożsamy ze społeczno­ ścią Kościoła rzymskokatolickiego.44

W ydawany kilkakrotnie skrypt ks. Edw arda Kopcia15 stał się, podsta­ wową pomocą nie tylko dla studentów teologii KUL, ale również dla alumnów w ielu sem inariów duchownych w Polsce. W tym w łaśnie skryp­ cie czytamy, że znamiona w pełni posiada tylko Kościół katolicki, a zatem tylko on jest prawdziwym Kościołem C hrystusa,46 „Kościół jeden” zdaje się utożsamiać z „Kościołem rzym skim ”.47 G eneralny wniosek dowodzenia ze znamion brzmi zdecydowaniej niż u T anquerey’a: „A zatem dowodze­ nie ze znamion wskazuje, że prawdziwym Kościołem Chrystusowym jest Kościół katolicki”.43 Dwa lata później profesor w yostrzył stanowisko: „do­ wodzenie ze znamion wskazuje, że praw dziw ym Kościołem Chrystusowym jest t y l k o (podkreślenie moje, SCN) Kościół katolicki”.40

Ks. Hładowski opublikował na ATK Zarys apologetyki. Analiza chrze­

ścijańskiej refleksji nad wiarygodnością Objawienia (Warszawa 1980).

34 Jw ., 276. 85 Jw ., 283. 36 Jw ., 285. 37 Jw ., 306. 31* Jw ., 303. 39 Ks. S ta n isła w N a g y , C h r y s t u s K ościele. Z a r y s e k le z jo lo g ii f u n d a m e n ta l n e j, W rocław 1982, 257. 40 Jw „ 259. 41 Jw ., 267. 42 Jw ., 277. 43 Jw ., 279. 44 Jw ., 378.

45 A p o l o g e t y k a , L u b lin 1974; T eolo gia f u n d a m e n ta l n a . W yd an ie n o w e p op raw ion e i u zupełnione, L u blin 1976.

48 A p o l o g e t y k a , 223. 47 Jw ., 224-225. 4® Jw ., 228-230.

(9)

K siążka oceniana z p u n k tu w idzenia ekum enizm u zyskała bardzo pochle­ b n ą ocenę:

„N ajbardziej ekum eniczny okazał się n e sto r polskich fu n d am e n ta lis­ tów ks. W ładysław H ładow ski, w k tó ry m ek u m en ista w y raźn ie zw yciężył trad y cy jn eg o apologetę. P oszu k u jąca i w ciąż m łoda m yśl naszego seniora poddała surow ej k ry ty c e a rg u m en tację ze znam ion (s. 264) i rad y k a ln ie eksm itow ała ją z podręcznika. O strzegała też przed utożsam ianiem K o­ ścioła C hrystusow ego z Kościołem rzym skokatolickim , gdyż tego utożsa­ m ien ia nie pod ejm u je V atican u m II, chociaż p rz y ją ł je P ius X II w M ys-

tici Corporis (s. 272). Braw o, czcigodna, sędziw a i odw ażna m łodości!” .60

D ecyzja ks. H ładow skiego zrezygnow ania z prorzym skokatolickiej a r ­ g um en tacji ze znam ion zasługuje n a pow ażną dyskusję. T rzeba tę a rg u ­ m en ta cję albo usunąć, albo zm ienić (jak?). W form ie ekskluzyw nej jest nie do przyjęcia, poniew aż nie do się zharm onizow ać z soborow ą w izją Kościoła i Kościołów.. P ro feso r z W arszaw y i D rohiczyna zdaje się pod­ pow iadać cel nie apologetycznie, a ekum enicznie zorientow anj eklezjolo­ gii znam ion: — w zajem ne o b darow yw anie i w zajem ne uzn an ie.61 S p ra ­ w iedliw e przy znanie, że in n e Kościoły leg ity m u ją się rów nież godnym i u - w agi i szacunku w artościam i, w ty m św iętością i duchem m isy jn y m (ks. W. G ra n a t m isyjność zaliczał do znam ion Kościoła) itp. oraz radość z tego d ob ra odkryw anego u braci... może się okazać niedostrzegan ym dotąd zn a­ m ieniem K ościoła budzącym do nas szacunek i zaufanie. Ks. H ładow ski p orzuca d aw ny języ k u ży w a n y i n ad u ży w an y w dow odzeniu ze znam ion. Z am iast m ów ić o praw dziw ości Kościoła, w oli m ów ić o jego w iarogodno- ści. Jego zdaniem , ekum eniczne otw arcie się n a in n e K ościoły nie tylk o sp rz y ja pogłębieniu w łasnej św iadom ości i w łasnem u ubogaceniu, ale n ad to „m a n iew ątpliw ie duże znaczenie dla w iarygodnego p ełn ien ia m isji zbaw czej w sto su n k u do w spółczesnego św ia ta ” .62 Z m iana o rien tacji apo- logetyki z obrony „praw dziw ości” w łasnego Kościoła w k ie ru n k u jego w iększej w iarogodności pozw oliła ekum enicznem u apologecie pożegnać się z eklezjologią znam ion. Czy to „zn am ię” w arszaw skiej szkoły apolo- g etycznej? Ks. W incenty K w iatkow ski i ks. Jó zef M yśków rów nież w sw oich podręcznikach zrezygnow ali z tej drogi.

B p W Ł A D Y SŁ A W M IZIO ŁEK

CZŁOWIEK NAUKI I MĄŻ KOŚCIOŁA

P isanie o kim ś bliskim , ja k np. o członku w łasnej rodziny, koledze lub przyjacielu, je s t w pew nej m ierze u tru d n io n e n a sk u tek uczucia, jak im zabarw ione są w spom nienia. Ludzie, z k tó ry m i łączą nas w spólne p rze ­ życia, są nie ty le przez nas spostrzegani, ile przeżyw ani. U w aga ta odnosi się i do poniższej w ypow iedzi, bo ks. R ek tora zaliczam od czterd ziestu la t do gron a sw oich przyjaciół.

Z ks. H ładow skim poznałem się jesien ią 1946 r., gdy rozpoczął stu d ia n a W ydziale Teologicznym U n iw e rsy te tu W arszaw skiego. Z am ieszkał on w te d y w M iędzylesiu koło W arszaw y (dziś ju ż w obrębie W arszaw y) p rzy

50 W yp ow ied ź jed n ego Jz y iczcstn ik ó w S ym p ozju m E kum en iczn ego na K U L -u . 61 Jw „ 273.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Z punktu wykładni systemowej, trudno też zrozumieć, dlaczego załatwienie zażalenia na niezałatwienie sprawy w terminie lub na przewlekłe prowadzenie postępowania ma kończyć

The parameters of the contact force model used in discrete element simulations of pattern transformation (cf. Chapter 5 ) and dispersion relation calculations (cf. Chapter 6 ) of

W sprawie przyjmowania Komunii Świętej, udziela się Drodze Neokatechumenalnej okresu przejściowego (nie przekraczającego dwóch lat) na przejście z szeroko rozpowszechnionego w

W matematyce natomiast, akceptując osłabiony logicyzm, uznawał możliwość sprowadzenia jej pojęć (pierwotnych) do pojęć logicznych - przy niesprowadzalności

Do pokrycia całej sfery można wybrać pewną skończoną liczbę płatów, a następnie skupić uwagę jedynie na tej kolekcji (na przykład powierzchnię boczną walca da się

W rezultacie, jeśli przed T nie było ani jednego „zdarzenia”, to sztucznie przyjmujemy że momentem ostatniego zdarzenia było

Bo przecież trudno zrozumieć czło­ wieka, którego największym pragnieniem je st ukształtowanie swo­ jej osoby w „istotę ludzką w ogóle”, żyjącą wśród

Mapy przestrzennego rozkładu parametrów termicznych wy- kreślone dla utworów jury górnej i karbonu dolnego (rysunki 8–11) pozwalają zaobserwować regionalne zróż-