• Nie Znaleziono Wyników

Generał Juliusz Rómmel premierem? : zapomniany epizod z września 1939 roku

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Generał Juliusz Rómmel premierem? : zapomniany epizod z września 1939 roku"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Paweł Duber

Generał Juliusz Rómmel premierem?

: zapomniany epizod z września 1939

roku

Niepodległość i Pamięć 13/1 (22), 35-40

2006

(2)

Paweł Duber

K atow ice

Generał Juliusz Rómmel premierem?

Zapomniany epizod z września 1939 roku

17 w rześnia 1939 roku, we w czesnych godzinach rannych, A rm ia C zerw ona w kro­ czyła na terytorium Polski. B yła to ja w n a agresja, która pogrzebała ostatecznie ja k ie­ kolwiek szanse na skuteczną obronę przed hitlerowskim najazdem, a także zm usiła rząd oraz prezydenta do p o djęcia decyzji o natychm iastow ym przekroczeniu granicy z R u ­ m unią, co zakończyło się internow aniem . W ydarzenie to zagroziło istnieniu R zeczypo­ spolitej ja k o podm iotu praw a m iędzynarodow ego, gdyż pojaw iła się realna groźba przerw ania ciągłości w ładz państw ow ych. W raz z najw yższym i dygnitarzam i granicę przekroczył rów nież m arszałek E dw ard R ydz Śm igły, naczelny w ódz arm ii polskiej. K rok ten, będący dla w szystkich dużym zaskoczeniem , tłum aczył faktem , iż pobyt na terytorium państw a sprzym ierzonego um ożliw iałby kontynuow anie w alki u boku alian­ tów zachodnich. Z pozoru nie m ożna tym tw ierdzeniom odm ów ić pew nych racji, p a­ miętać jednak należy, iż 17 września armia polska toczyła jeszcze ciężkie walki z n ie­ p rzyjacielem , a duża część obszaru Polski w olna była od okupacji. Z resztą, ja k o tym b y ła m ow a p o w y ż e j, n ad z ie ja na sw obodny p rze jaz d przez te ry to riu m R um u n ii o k az ała się ilu z o ry c z n a , g dyż B u k a re sz t od p ew n e g o cz asu p o d d aw a n y b y ł silnym naciskom ze strony obu totalitarnych m ocarstw . Inna spraw a, iż w ów czas w pływ R y ­ dza Ś m igłego na bieg w ydarzeń był znikom y, co spow odow ane było brakiem łączno­ ści z poszczególnym i zgrupow aniam i w ojska, w zw iązku z czym ich dow ódcy zm u­ szeni byli p odejm ow ać na w łasną rękę decyzje dotyczące dalszego prow adzenia walki. Z darzało się, że ich p osunięcia m iew ały nie tylko m ilitarny, lecz także polityczny ch a­ rakter, czego najbardziej jaskraw ym przykładem było postępow anie dow ódcy obrony W arszaw y, generała Juliusza R óm m la. O ficer ten w ysunął propozycję pow ołania now e­ go rządu m ającego zastąpić przebyw ający przy granicy rum uńskiej gabinet F elicjana S ław oja-S kładkow skiego. D o realizacji tej inicjatyw y ostatecznie nie doszło, je d n ak sam pom ysł m ógł się stać źródłem dodatkow ych kom plikacji w m iędzynarodow ym p o ­ łożeniu P olski. W arto w ięc przypom nieć ten m ało znany epizod Polskiego W rześnia. D o najw ażniejszych źródeł tem atu należy bez w ątpienia dziennik W acław a L ipińskie­ go, szefa propagandy p rzy D ow ództw ie O brony W arszaw y (D O W )1. Z je g o zapisków pod d atą 17 w rześnia 1939 roku w ynika, iż w zw iązku z w kroczeniem arm ii czerw o­ nej na terytorium R zeczypospolitej gen. R óm m el postanow ił nadać depeszę nakazującą traktow ać w ojska sow ieckie ja k o sp rzy m ierze ń có w , której ad resatem m iał być W a c­

(3)

36 Paweł Duber

ław G rzybow ski, am basador polski w M oskw ie. A utor relacji w strzym ał je j w ysłanie, a po uzyskaniu połączenia z dow ództw em W arszaw y otrzym ał w iadom ość, iż „ponie­ w aż nie m a rządu, bo uciekł z kraju, a M o sk a le z a jm u ją W sch ó d , trzeba stw o rzy ć rzą d , który by P o lsk ę rep re z e n to w a ł i prow adził w ojnę z jed n y m tylko przeciw ni­ kiem . W łaśnie rząd taki w W arszaw ie się tw orzy, że w chodzi do niego m iędzy inny­ mi Z dzisław L u bom irski” 2. L ipiński postanow ił do tego nie dopuścić, gdyż słusznie uw ażał, iż je s t to rów noznaczne z zam achem stanu. W zw iązku z tym w raz ze S tefa­ nem S tarzyńskim udał się do budynku naczelnego dow ództw a m ieszczącego się przy ulicy R akow ieckiej, gdzie dotarł około siódm ej w ieczorem . Obaj zostali natychm iast przyjęci przez gen. R óm m la, z którym odbyli burzliw ą rozm ow ę na tem at bieżącego położenia. S z e f propagandy przy D O W , w ystępując przeciw ko sam ozw ańczej decyzji sw ego rozm ów cy pow ołał się na przykład rządów serbskiego, belgijskiego i rum uń­ skiego, które w czasie I w ojny św iatow ej podjęły decyzję o udaniu się na em igrację w celu dalszego kontynuow ania w alki3. D odał też, iż obow iązkiem żołnierzy je st w al­ czyć z każdym w rogiem , nie w ybierając, kto nim je st, a kto nie. G enerał w czasie spotkania zachow ał spokój, a po je g o zakończeniu zaprosił sw oich rozm ów ców na p o ­ siedzenie, w którym m iały w ziąć udział osoby przew idziane na m inistrów tw orzonego rządu4. N iespodzianką dla L ipińskiego był fakt, iż po za Z dzisław em L ubom irskim , członkiem R ady R egencyjnej w czasie I w ojny św iatow ej, nikt z cyw ilów nie zdaw ał sobie spraw y z celu, w ja k im się zebrano. R óm m el zapow iedział, iż „zaprosił w szy­ stkich na narady, aby dow iedzieć się, co przedstaw iciele społeczeństw a m yślą o sytu­ acji, ja k a w ytw orzyła się po w kroczeniu S ow ietów ”5. W yw iązała się dyskusja, w któ­ rej L ubom irski zażądał upraw nień dyktatorskich dla dow ódcy obrony W arszaw y. P ro­ je k t ten poparli znani socjalistyczni politycy, Z ygm unt Z arem ba i M ieczysław N ie­ działkow ski, a L ipiński, tracąc nadzieję na przekonanie obecnych na sali o szkodliw o­ ści tego przedsięw zięcia, starał się nie dopuścić do przekazania R óm m low i prerogatyw natury politycznej. O statecznie rządu nie pow ołano, natom iast doszło do ukonstytuow a­ nia się K om itetu O b yw atelskiego6.

C ały ten pom ysł w ydaje się na tyle niezw ykły, iż nasuw ają się w ątpliw ości, czy Lipiński rzeczyw iście napisał praw dę w swoim dzienniku. W szystko wskazuje na to, że tak, bow iem istn ieją w spom nienia potw ierdzające je g o relację. Ich autorzy to przede w szystkim pułkow nik A leksander P ragłow ski, sz e f sztabu A rm ii „W arszaw a” oraz je g o zastępca, także pułkownik, Stanisław Rola-Arciszewski. Pierwszy z wymienionych w spo­ m ina, iż „z konieczności w szedł R óm m el w porozum ienie z przedstaw icielam i partii politycznych i społeczeństw a. Z ostał utw orzony K om itet D oradczy, który ja k o pierw szą tezę ustalił zasadę, że nie je st rządem tymczasowym i zajmuje się w yłącznie pom ocą dla w ojska oraz pośrednictw em m iędzy ludnością cyw ilną m iasta a w ym aganiam i ob ro ­ ny” 7. N atom iast je g o w spółpracow nik zapisał, iż „po dłuższej naradzie z prezydentem Starzyńskim , G enerał postanow ił zaprosić kilkunastu najpow ażniejszych obyw ateli, aby z nim i om ów ić p o łożenie polityczne kraju i ustalić linie p ostępow ania (...). O dbyło się kilka posiedzeń (...). U stalono nie tw orzyć rząd, ale tylko obyw atelski kom itet d orad­ czy, je d n a k w takim składzie, żeby m ożna od razu przem ienić go w rząd, gd y b y tego

2 Tam że, s. 106. 3 Tam że. 4 Tam że, s. 107. 5 Tam że.

6 Tam że, s. 107-108.

(4)

zaszła potrzeba” 8. C iekaw e, iż echa om aw ianych w ypadków dotarły także do o dległe­ go L ondynu. O tóż am basador Polski akredytow any przy rządzie brytyjskim , E dw ard R aczyński, zanotow ał, iż w dniu 17 w rześnia przem aw iał do oblężonej W arszaw y na falach rozgłośni B B C . Jakiś czas potem dow iedział się od mjr. Janusza Ilińskiego, iż w spom niane przem ó w ien ie „posłużyło ja k o argum ent przeciw utw orzeniu w W arszaw ie R ządu N arodow ego, czego dom agali się niektórzy członkow ie K om itetu, m iędzy inny­ mi Z dzisław L u b o m irsk i”9 . O kazało się, iż rozm ów ca R aczyńskiego posiadał te infor­ m acje od ppłk. M ateusza Iżyckiego, który opisał sw oje przeżycia w liście adresow a­ nym do Ilińskiego. Jego obszerne fragm enty polski dyplom ata przytoczył w sw ych za­ piskach: „S łyszałem am basadora R aczyńskiego przez radio na pół godziny przed p o ­ siedzeniem <rządu> tworzącego się i na tym <inauguracyjnym > zebraniu wstałem i za­ m eldow ałem R óm m low i, że m am y rząd etc. U znał on w tedy czasow o tw orzenie rządu za niem ożliw e, je d y n ie utw orzenie rady” 10.

N ie są to je d y n e źródła opisujące początki K om itetu O byw atelskiego. N a ten tem at pisał m .in. znany historyk A rtur Śliw iński. Jego zdaniem K om itet rzeczyw iście został pow ołany z inicjatyw y gen. R óm m la, co m iało nastąpić w drugiej połow ie w rześnia. T w ierdzi on, iż nie b yło żadnego statutu ani regulam inu, a K om itet m iał uspraw nić w spółpracę p om iędzy w ładzam i cyw ilnym i i w o jsk o w y m i11. W podobnym tonie, ró ż­ niąc się od siebie je d y n ie drobiazgam i, opisało to w ydarzenie kilka innych osób zna­ nych w ów czesnym życiu społecznym i politycznym , m .in. Jan G ebethner, Janusz R e­ gulski oraz Ju lia n K u lsk i. O m ożliw ości p o w o łan ia rzą d u w spom ina je d y n ie o sta tn i z w ym ienionych, ów czesny w iceprezydent W arszaw y, uw ażając jed n ak , iż podobna inicjatyw a nie m ogła zrodzić się w m om encie, gdy na terytorium P olski znajdow ały się jeszc ze legalne w ła d z e 12. Podsum ow ując sw oje rozw ażania napisał, iż m a „głębo­ kie p rześw iadczenie, że K om itet O byw atelski w ogóle nie m iał żadnego zw iązku z tą niew czesną inicjatyw ą, choć nie m ogę w ykluczyć, że poszczególni je g o członkow ie m ogli byli doraźnie i do czasu otrzym ania odpraw y być jej zw olennikam i, a naw et inicjatoram i” 13.

P ow yższe relacje rzu c ają cień w ątpliw ości na w iarygodność przekazu L ipińskiego, gdyż zdają się sugerow ać, iż pow ołanie K om itetu O byw atelskiego było zupełnie nieza­ leżne od pom ysłu utw orzenia rządu, o ile takow y w ogóle m iał pow stać. C zy je d n a k przytoczone źródła są rzeczyw iście sprzeczne z dziennikiem szefa propagandy przy D O W ? W ydaje się, że je d n a k nie. O tóż L ipiński zam ieścił w sw ych zapiskach listę osób obecnych na spotkaniu, podczas którego om aw iano spraw ę pow ołania rządu. N a jej podstaw ie m ożna z całą pew nością stw ierdzić, iż ani Julian K ulski, ani A rtur Śliw iński, ani tym bardziej G ebethner bądź R egulski, nie byli na tym zebraniu obecni. N a w spom nianej liście zn ajdują się natom iast obaj pułkow nicy, A rciszew ski i Pragło- wski, których w spom nienia dość w iernie p okryw ają się z treścią d zien n ik a14. M oże to

8 Cyt. za M. G alęzow ski, Wzór piłsudczyka. Wacław Lipiński 1896-1949. Żołnierz, historyk, działacz p o li­

tyczny, W arszaw a 2001, s. 92.

9 E. Raczyński, W sojuszniczym Londynie, Londyn 1997, s. 49. 10 Tam że, s. 49.

11 A. Śliwiński, Relacja o pow staniu i działalności K om itetu O byw atelskiego podczas oblężenia Warszawy [w:] Cywilna Obrona W arszawy we wrześniu 1939 r.. W arszawa 1964, s. 392-396.

12 J. G ebethner, Relacja o Kom itecie O bywatelskim i Straży Obywatelskiej, [w:] Cywilna Obrona W arsza­

wy..., s. 178-180; J. Regulski, R elacja o organizacji i działalności Straży Obywatelskiej w W arszawie we wrześniu 1939 r., [w;] Cywilna Obrona Warszawy..., s. 354; J. Kulski, Z m inionych lat życia 1892- 1945, W arszaw a 1982, s. 239-242.

13 J. Kulski, Z m inionych lat..., s. 244. 14 W. Lipiński, D ziennik..., s. 107.

(5)

38 Paweł Duber

oznaczać, iż duże grono działaczy społecznych w eszło w skład K om itetu w okresie późniejszym , w zw iązku z czym nic nie w iedzieli o dram atycznym przebiegu w ieczor­ nego spotkania 17 w rześnia 1939 roku, kiedy om al nie utw orzono rządu z gen. R óm - m lem na czele. Istnieje praw dopodobieństw o, iż uczestnicy narady postanow ili nie ujaw niać treści tych rozm ów , co je d n ak nie zapobiegło przeciekow i inform acji na zew nątrz, w w yniku którego pogłoski o próbach pow ołania alternatyw nego rządu lo­ tem błyskaw icy zaczęły obiegać W arszaw ę. N iew ykluczone, że ich śladem je st frag­ m ent przytoczonych pow yżej w spom nień Juliana K ulskiego.

M im o iż rządu o statecznie nie pow ołano, a cała spraw a okazała się nic nie zn a­ czącym epizodem , tem at ten pow racał w dyskusjach i polem ikach je szc ze w iele lat po w ojnie. O tóż G enerał R óm m el, a także uczestniczący w spotkaniu Z ygm unt Z arem ba, próbow ali udow odnić, iż pom ysłodaw cą tego sw oistego zam achu stanu był... W acław Lipiński. Z tym absurdalnym pom ów ieniem w przekonujący sposób rozpraw ił się M a­ rek G ałęzo w sk i15. W arto pokrótce przytoczyć argum enty, ja k im i się posłużył.

Z ygm unt Z arem ba, znany działacz PPS, obecny na liście członków niedoszłego rządu, opublikow ał po w ojnie pam iętniki zatytułow ane „W ojna i konspiracja” , w k tó ­ rych opisuje także pierw sze posiedzenie K om itetu O b y w atelsk ieg o 16. O dbyło się ono 17 w rześnia 1939 roku, a przew odniczył mu gen. Juliusz R ó m m e l17. O to fragm ent tej relacji: „W toku dyskusji w ydarzył się znam ienny incydent. P łk L ipiński w p rzem ó­ w ieniu sw ym rzucił m yśl stw orzenia rządu w W arszaw ie i zw rócił się do nas, żeby­ śm y ja k o PPS podjęli się tego zadania. Jedno spojrzenie n a N iedziałkow skiego star­ czyło, bym w iedział, że nie m niej ode m nie zaskoczyła go ta propozycja. Z abrałem głos i ośw iadczyłem , że w obecnej sytuacji stw orzenie rządu w W arszaw ie je st non­ sensem . W każdym razie PPS takiej roli się nie podejm ie” 18. W ersję w ydarzeń Z a­ rem by podchw ycił Jan C iałow icz, historyk i zarazem uczestnik obrony W arszaw y, przytaczając przy okazji w łasne w spom nienia z nocy 17/18 w rześnia 1939 roku. T w ierdzi on, iż odbył w tedy rozm ow ę z generałem Juliuszem Z ulaufem , z którego słów w ynikało, iż L ipiński w ysuw ał na prem iera Starzyńskiego, natom iast R óm m el do całego pom ysłu ustosunkow ał się n eg aty w n ie19.

C iałow icz spotkał się z ostatnim z w ym ienionych w iele lat po w ojnie. D aw ny d o ­ w ódca obrony W arszaw y m iał przy tej okazji pow iedzieć: „nie przyw iązyw ałem nigdy naw et najm niejszej wagi do tego nonsensow nego pom ysłu L ipińskiego i w olałem o tej tragigrotesce nie w spom inać”20. O pinia ta utw ierdziła rozm ów cę generała w przekona­ niu, że Z y g m u n t Z arem b a m iał rację pisząc, iż 17 w rześnia utw orzyć rząd chciał szef propagandy przy D O W , W acław Lipiński.

R ozum ow anie pow yższe o p iera się na bardzo kruchych podstaw ach, gdyż je g o głów nym filarem są w spom nienia Zarem by. N atom iast ten w ybitny polityk je s t także autorem pew nej broszury, w ydanej w 1941 roku. O to, co m ożna w niej przeczytać: „P odkreślano (...) konieczność stw orzenia stałej reprezentacji społeczeństw a w postaci R ady O brony S tolicy zaznaczając, że nie m oże to być żaden rząd, bow iem trzeba zachow ać chociażby legendę istnienia rządu legalnego, gdy ten gdzieś zniknął” 21. M i­

15 M. G ałęzow ski, Wzór piłsudczyka..., s. 90-95.

16 Z. Zarem ba, W ojna i konspiracja, Londyn 1957, s. 58-59. 17 Tamże.

18 Tam że, s. 59.

19 J. Ciałow icz, N iedoszły rząd w W arszawie w dniu 17 września 1939 r., „Tygodnik Powszechny” , nr 40, Kraków 1967.

20 Tam że.

(6)

m o iż L ipiński nie byt politykiem , lecz historykiem , a do linii politycznej reprezen­ tow anej przez m arszałka R ydza-Ś m igłego odnosił się dość krytycznie, to je d n a k je g o sym patie p iłsudczykow skie oraz bliskie zw iązki z tak zw aną „grupą pułkow ników ” dla nikogo nie stanow iły tajem nicy. Trudno w ięc przypuszczać, iż Z arem ba pom inąłby próbę pow ołania przez niego rządu, tym bardziej, iż cytow ana książka pow stała we w czesnym stadium w ojny, gdy nagonka na osoby zw iązane w cześniej z obozem sana­ cyjnym prow adzona była ze szczególną intensyw nością. W szystko w skazuje w ięc na to, iż zarzuty pod adresem L ipińskiego zrodziły się dopiero po 1945 roku. Istnieje oczyw iście m ożliw ość, iż Z arem bę po prostu zaw iodła pam ięć, choć w ydaje się raczej, iż b yło to posunięcie m ające na celu zdyskredytow anie daw nego szefa propagandy przy D O W , a być m oże także próba odsunięcia od siebie części odpow iedzialności za niedoszły zam ach.

R elacja gen. R ó m m la je s t je szc ze m niej w iarygodna. W ystarczy przypom nieć, iż w sw ym pam iętniku nie napisał on ani słow a o próbie utw orzenia rzą d u 22. Sam e w spom nienia spotkały się z negatyw nym przyjęciem w śród historyków , gdyż p o d o ­ bnych „p rzem ilczeń” je s t tam znacznie w ięcej23. N atom iast cytow ana w cześniej w y p o w ied ź g e n e ra ła o „ tra g ig ro te sc e ” m iała być o d p o w ied z ią na p y ta n ie C iało w i- cza o to, d laczego w e w spom nieniach nie m a żadnej w zm ianki na tem at przebiegu zebrania przy ulicy R akow ieckiej. Zdaniem Jana M arii K łoczow skiego odpow iedź R óm m la je st tak sam o niew iarygodna ja k całe je g o w spom nienia24.

S łow a trzeciego św iadka, gen. Z ulaufa, nie przedstaw iają żadnej m erytorycznej w artości, gdyż zostały w ypow iedziane przez człow ieka, który om aw iane w ydarzenia znał je d y n ie ze słyszenia. N a dodatek sam a rozm ow a m iała m iejsce w iele lat przed ukazaniem się artykułu C iałow icza, co ostatecznie potw ierdza, iż św iadectw a tego nie m ożna brać pow ażnie pod uw agę.

W iele w skazuje w ięc na to, iż Lipiński w iernie przedstaw ił w ydarzenia, które omal nie doprow adziły do faktycznego zam achu stanu w oblężonej W arszaw ie. N ależy je d ­ nak p am iętać, iż m im o m ogących z tego w yniknąć groźnych następstw , cała historia z niedoszłym rządem pod przew odnictw em gen. R óm m la okazała się w rzeczyw istości epizodem , który nie m iał w pływ u na ogólny rozw ój w ypadków , zm ierzających w stro­ nę nieuchronnej katastrofy. O tym , iż z m ilitarnego punktu w idzenia w kroczenie w ojsk sow ieckich było ciosem w plecy, nie trzeba nikogo przekonyw ać, w arto je d n ak zw ró­ cić uw agę na p olityczny aspekt całej spraw y. O tóż znam ienny je s t fakt, iż inicjatyw ę m ającą na celu pow ołanie rządu poprzedziła próba w ysłania depeszy, w której dow ód­ ca, stojący na czele w ojsk w alczącej stolicy, nakazuje arm ie kolejnego agresora trakto­ wać ja k o „sp rzym ierzone” . P otw ierdza to opinię Jerzego Ł ojka, zdaniem którego w ielu polskich dow ódców przyw łaszczyło sobie praw o podejm ow ania decyzji leżących w yłą­ cznie w gestii w ładz państw ow ych25. Jaskraw ym przykładem podobnego postępow ania je st bez w ątpienia postaw a gen. R óm m la. Trudno obecnie rozstrzygnąć, o czym m yślał dow ódca W arszaw y nakazując w ysłanie w spom nianej depeszy. P raw dopodobnie uw a­

22 J. Róm m el, Za H onor i Ojczyzną. W spomnienia dowódcy arm ii „Łódź" i „ W arszaw a”, W arszaw a 1958. 23 J.M. Kloczow ski, Kto chciał utw orzyć rząd w Warszawie 17 września 1939 roku?, „Tygodnik Po­

w szechny” , nr 38, Kraków 1985. 24 Tamże.

25 J. Łojek (L. Jerzew ski), A gresja 1 7 września 1939. Studium aspektów politycznych, W arszaw a 1990, s. 85-86. N iew iedza naczelnych w ładz polskich je st tym bardziej zdum iew ająca, iż pom im o trudnych w a­ runków, w jak ich działał Oddział lł Sztabu, ilość m eldunków inform ujących o zagrożeniu ze strony ZSR R była stosunkow o duża. Zob.: W. W lodarkiew icz, Przed 17 września 1939 roku. Radzieckie zagro­

żenie R zeczypospolitej w ocenach polskich naczelnych władz wojskowych 1921-1939, W arszaw a 2002, s.

(7)

40 Paweł Duber

żał, iż w zaistniałej sytuacji je d y n y m ratunkiem je s t przejęcie w sw oje ręce inicjatyw y o charakterze politycznym . Jednak złudzenia co do charakteru sow ieckiej interw encji p o tw ie rd z a ją d o b itn ie z u p e łn ą n iezd o ln o ść g e n e rała d o p o d ję c ia rac jo n aln y c h d z ia ­ łań w obliczu nadciągającej klęski. Jeszcze gorszym posunięciem była próba p ow oła­ nia sw oistego „rządu o calenia narodow ego” , co w zaistniałej sytuacji m ogło jed y n ie w spom óc propagandę n iem iecką w je j akcji przeciw ko odtw orzonym we F rancji z tak w ielkim trudem w ładzom polskim . B yć m oże doszłoby naw et do sytuacji, w której część krajów neutralnych odm ów iłaby akredytacji polskim placów kom dyplom atycz­ nym istniejącym dotąd na ich terytorium .

P oza słow am i krytyki w ypada je d n a k zw rócić uw agę na „okoliczności łagodzące” . O tóż należy z ca łą stan o w czo ścią podkreślić, iż nie tylko gen. R óm m el został zasko­ czony w targnięciem arm ii sow ieckiej na terytorium R zeczypospolitej. M ożna w ręcz odnieść w rażenie, iż w rów nym stopniu nie przygotow any na to był rząd oraz naczel­ ne dow ództw o. Ich d ziałania w dniu 17 w rześnia noszą znam iona im prow izacji, uw i­ daczniającej bezradność i zagubienie. O dzw ierciedleniem tego stanu rzeczy je s t dyspo­ zycja R ydza-S m igłego, nakazująca, aby nie prow adzić w alki z w kraczającym i w ojska­ mi sow ieckim i, a także je g o decyzja o przekroczeniu granicy z R u m unią26.

P om ysł przeprow adzenia zam achu stanu rów nież nie był niczym now ym , gdyż p o ­ d obną ew entualność rozw ażano ju ż 11 w rześnia podczas spotkania opozycji antysana- cyjnej w e L w ow ie. A utorem tej koncepcji był znany dziennikarz, Z ygm unt N ow ako­ w ski, który zaproponow ał W ładysław ow i S ikorskiem u o bjęcie w ładzy dyktatorskiej27. O czyw iście do realizacji tego zam ysłu nie doszło, a cały pom ysł, podobnie ja k późniejsza o sześć dni inicjatyw a gen. R óm m la, był tak napraw dę w yrazem bezsilno­ ści w obliczu przygniatającej przew agi przeciw nika i coraz w yraźniej zarysow ującej się klęski. W je j w yniku doszło do utraty niepodległości, którą udało się w pełni o d ­ zyskać dopiero pół w ieku później.

Gen. Juliusz R óm m el

26 J. Łojek, A gresja 17 września 1939..., s. 63-64, 103-110.

Cytaty

Powiązane dokumenty