• Nie Znaleziono Wyników

Romantyzm w literaturze dwudziestolecia międzywojennego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Romantyzm w literaturze dwudziestolecia międzywojennego"

Copied!
19
0
0

Pełen tekst

(1)

Romantyzm w literaturze dwudziestolecia międzywojennego

(przechadzka historycznoliteracka)

Mowa mityczna?

Romantyzm, jak zauważyła przed laty Marta Piwińska, był „mową mi- tyczną”, „metajęzykiem, za pomocą jakiego każdy Polak może wejść w obszar wspólnoty i porozumieć się z drugim”1. Taką „mową mitycz- ną” był też romantyzm w dwudziestoleciu, co potwierdzałby taki cho- ciażby, pełen narzekań, głos Jana Emila Skiwskiego z 1933 roku:

Mój Boże, że też jednego dnia w Polsce nie można wytrzymać bez cytowania Kon- rada! Cokolwiek się stanie, cokolwiek chce się powiedzieć, to zawsze jest Konrad albo anty-Konrad. Od endeków po Millera – i jeszcze dalej – stał się Konrad jakimś szyfrem, formułą porozumienia2.

Trzeba też pamiętać, że romantyzm był nie tylko tradycją kluczo- wą z punktu widzenia tendencji rozwojowych literatury polskiej po 1918 roku, ale też że był dla dwudziestolecia tradycją najbliższą, gdyż silnie wpłynął na literaturę lat 1890–1918. Młoda Polska bywa na- wet nazywana przez historyków neoromantyzmem, która to teza jest bez dyskusyjna zwłaszcza w odniesieniu do lat 1914–1918. Wtedy to właśnie tradycja romantyczna odżyła – najpierw w umysłach, potem

1 M. Piwińska, Legenda romantyczna i szydercy, Warszawa 1973, s. 37.

2 J.E. Skiwski, Galimatias, „Pion” 1933, nr 3, cyt. za: L. Kamiński, Romantyzm a ideolo- gia. Główne ugrupowania polityczne Drugiej Rzeczypospolitej wobec tradycji romantycznej, Wrocław 1980, s. 121.

(2)

w dziełach pisarzy polskich. Ludwik Szczepański w broszurze Nowy romantyzm w poezji polskiej czasu wielkiej wojny wydanej w 1917 roku, omawiając bardzo wówczas popularne wiersze Edwarda Słońskiego, Józefa Relidzyńskiego i innych, zauważał, że:

Wpływ romantycznej poezji ujawnia się tedy dziś z podwójną mocą. Przej- mując jej święte hasła, poeci współcześni przejmują też jej sposób patrzenia na świat, jej nastrój, jej historiozofię, jej złudzenia.(...) Nawiązując nić miłości i wspomnień między sławną, romantyczną, w pieśni zaklętą przeszłością, a dobą dzisiejszą, widzą poeci strzelecko-legionowi dzisiejszych żołnierzy w pełnym blasku nowej romantyczności, nowej legendy3.

Szczepański podkreślał jednak, że:

(...) pod wpływem romantycznej ideologii politycznej – młodzi poeci ulegają bez- krytycznemu romantycznemu kierunkowi, dającemu prym uczuciu i wyobraźni, przedstawiają się nam przeto niejednokrotnie jako niedojrzali epigonowie dawnego romantyzmu, z którego czerpią nie tylko zasób prawd nieśmiertelnych, ale i różne złudzenia. Stąd poezja współczesna sprawia nieraz wrażenie anachronizmu. Wy- daje się nieraz, jakby ci poeci niczego się nie nauczyli i niczego nie zapomnieli; wy- daje się, jakby epoka pozytywizmu nie istniała dla ich świadomości4.

Ów krytycyzm Szczepańskiego miał swe korzenie w narastającym w literaturze polskiej po 1905 roku procesie antyromantycznych pole- mik i przewartościowań, które w pewnym, czasem znacznym, stopniu były kontynuowane w dwudziestoleciu. Wymienić tu można ostatnie dramaty Stanisława Wyspiańskiego, zwłaszcza Wyzwolenie, ale też utwory Adolfa Nowaczyńskiego, publicystykę Romana Dmowskiego (Myśli nowoczesnego Polaka z 1903), eseistykę Karola Irzykowskiego (Czyn i słowo z 1913). Szczególnie jednak ważne, jeżeli chodzi o wi- dzenie romantyzmu w dwudziestoleciu międzywojennym, były teks- ty Stanisława Brzozowskiego, zwłaszcza jego Legenda Młodej Polski z roku 1910 oraz Filozofia romantyzmu polskiego, wykład z roku 1906, ale opublikowany dopiero w początkach niepodległej Polski. Z powodu swej ambiwalentnej oceny romantyzmu Brzozowski będzie zresztą pa- tronował tym, którzy po 1918 atakowali romantyzm za jego indywidu- alizm, eskapizm, estetyzm, ale też i tym, którzy będą domagali się od

3 Jan Ząbiełło [właśc. L. Szczepański], Nowy romantyzm w poezji polskiej czasu wielkiej wojny, Kraków 1917, s. 29; podkreślenia autora.

4 Ibidem, s. 49.

(3)

współczesnych związku z romantyzmem jako tradycją żywą, świecącą pełnym blaskiem aktualności.

***

Aby zrozumieć silną obecność romantyzmu w dwudziestoleciu, trze- ba też pamiętać, że nowe państwo było utożsamiane, a przez wiele lat także rządzone przez Józefa Piłsudskiego i skupiony wokół niego obóz nazywany „legionowym”, „piłsudczykowskim”, a po 1926 roku „sana- cyjnym”. Piłsudski, podobnie jak wielu jego współpracowników, odczu- wał silne przywiązanie do tradycji romantycznej. Sam Komendant ży- wił kult Słowackiego, czego głośnym, ale i symbolicznym wyrazem było sprowadzenie prochów autora Kordiana do kraju w 1927 roku i ich uro- czysty pogrzeb na Wawelu. Składając mu hołd, Piłsudski powiedział:

Gdy teraz patrzę na trumnę, wiem tak jak wszyscy zebrani, że Słowacki idzie (...), by przedłużyć swe życie, by być nie tylko z naszym pokoleniem, lecz i z tymi, którzy nadejdą. Idzie jako Król-Duch5.

Sanacja widziała się w roli spadkobierców romantyków, a kierowane przez nią państwo ukazywała jako ziszczenie romantycznych marzeń.

Stąd częste odwoływanie się do romantycznej frazeologii w prasie obo- zu rządowego w II RP, kult romantyków krzewiony w szkole, stąd też kult Piłsudskiego jako bohatera romantycznego. Ów sanacyjny, pań- stwowy kult romantyzmu i romantyków budził spory, dyskusje, pole- miki, które miały często podtekst polityczny, antysanacyjny właśnie.

Tym samym recepcja romantyzmu w dwudziestoleciu międzywojen- nym wykraczała poza zagadnienie literackie, a dyskusje o współczesnej roli romantyzmu były często sporem o współczesność, polaryzowały się wokół nich różne spory ideowe, a granice dzielące to, co literackie, od tego, co polityczne, nie zawsze były wyraźne.

5 J. Piłsudski, Pisma zbiorowe. Tom 9, Warszawa 1937, s. 76, cyt. za: L. Kamiński, Roman- tyzm a ideologia..., s. 16.

(4)

Gesty negacji

Wyróżniłbym trzy zasadnicze gesty, z jakimi traktowano romantyzm w literaturze dwudziestolecia. Gest negacji zakładał odrzucenie ro- mantyzmu, a nawet jego wyszydzenie i kompromitację. Gest rewizji zakładał przewartościowanie romantyzmu, próbę ocalenia pewnych jego elementów za cenę przekreślenia czy wykpienia innych. Wreszcie gest kontynuacji, a więc dowartościowania romantyzmu i wskazy- wania na jego aktualność.

Oczywiście powyższy podział jest – jak każde tego typu próby po- rządkowania materii historycznej – pewnym uproszczeniem, a granice pomiędzy poszczególnymi „gestami” w niektórych przypadkach mogą budzić słuszne dyskusje. Trzeba też podkreślić, że i w obrębie poszcze- gólnych „gestów” widzieć musimy kryjące się za nimi różnice. Na przy- kład z innych zupełnie powodów podkreślał swoje przywiązanie do romantyzmu od zawsze niechętny retoryce nacjonalistycznej Miłosz, z innych zaś głosili potrzebę romantyzmu narodowcy z „Prosto z mo- stu”. Obie strony afirmowały romantyzm, ale obie czyniły to z innych powodów, a często też odwoływały się do innych romantyzmów.

Warto też chyba od razu zauważyć, że romantyzm stanowił ważny punkt odniesienia w całym okresie międzywojennym, choć można się zgodzić z tezą Jacka Kolbuszewskiego, że szczególną cezurę w owym sporze stanowił rok 19326. Można za to już dyskutować, czy owa data – ukazują się wtedy książki Jana Nepomucena Millera, Boya czy Leona Kruczkowskiego – wyznacza, jak chce wspomniany badacz, koniec spo- rów o romantyzm w dwudziestoleciu międzywojennym, czy też raczej związana jest z nią zmiana postaw pisarzy polskich wobec romantyzmu.

Przed rokiem 1932 dominowałby wspomniany już gest negacji i rewizji, zaś po tej dacie nasiliłyby się gesty kontynuacji. Innymi słowy od fazy antyromantycznej po 1932 roku dwudziestolecie przechodziłoby do fazy neoromantycznej, na co zresztą zwracali uwagę nieliczni krytycy, tacy jak np. Mirosław Starost7. Ale stawiając taką tezę, trzeba pamiętać,

6 J.  Kolbuszewski, Dusza anielska i czerep rubaszny. Spory o romantyczne dziedzictwo 1918–1932, „Odra” 1980, nr 2. Zob. także: D. Patkaniowska, Romantyzm w literaturze polskiej XX wieku, w: Słownik literatury polskiej XX wieku, oprac. A. Brodzka et al., Wroc- ław 1992, s. 957–964.

7 Zob. np. M. Starost, Poezje, „Myśl Polska” 1938, nr 5.

(5)

że po 1932 roku mamy do czynienia z wystąpieniami najbardziej świa- domego przeciwnika romantyzmu, jakim był Witold Gombrowicz.

Owa data 1932 i zmiana postrzegania romantyzmu związana była z kilkoma ważnymi zdarzeniami literackimi i pozaliterackimi. Z pew- nością istotne było pojawienie się nowego pokolenia pisarzy i czytelni- ków, często wychowanych w kulcie romantyzmu, mniej już uwikłanych w spory z neoromantyzmem Młodej Polski. Niesłychanie ważny był też wpływ czynników politycznych, zwłaszcza narastająca z biegiem lat trzydziestych świadomość zagrożenia dla niepodległości kraju i ryzyka nadchodzącej wojny kazała mniej lub bardziej świadomie sięgać po ze- spół idei i chwytów wypracowanych przez romantyków.

Z pewnością jednak wspomniany już gest odrzucenia romantyzmu był charakterystyczny przede wszystkim dla pierwszej połowy dwudzie- stolecia, zwłaszcza – dopowiedzmy – dla początku lat dwudziestych.

Romantyzm staje się wówczas przedmiotem negacji. Jawi się jako coś nieaktualnego, anachronicznego, nienowoczesnego, ale też martwego.

Równocześnie z racji roli odgrywanej w przeszłości stanowi doskonały pretekst do epatowania opinii literackiej i budowania odrębności przez wstępujących wówczas do literatury pisarzy. W skandalizującym geś- cie odrzucenia romantyzmu łączą się wówczas futuryści, Awangarda Krakowska i skamandryci. [M]ickiewicz jest ograniczony. Słowacki jest niezrozumiałym bełkotem8, pisali Aleksander Wat i Anatol Stern w roku 1920, a Bruno Jasieński w manifeście w sprawie natychmiastowej futu- ryzacji życia składał wprawdzie hołd polskiej poezji romantycznej za to, że w czasach wielkiego skupienia się i powolnego dojrzewania Narodu Polskiego nie była sztuką „czystą”, a właśnie głęboko narodową (...)9, ale równocześnie głosił: Będziemy zwozić taczkami z placów, skwerów i ulic nieświeże mumie mickiewiczów i słowackich. Czas opróżnić postumenty, przygotować miejsca tym, którzy idą10.

Podobnie było w przypadku skamandrytów, których krytyka ceni- ła m.in. za śmiałe i bezwzględne zerwanie z całą polską romantycznością

8 A. Stern, A. Wat, Prymitywiści do narodów świata i Polski (1920), w: Antologia polskiego futuryzmu i nowej sztuki, wstęp i komentarz Z. Jarosiński, wybór i oprac. H. Zaworska, Wrocław 1978, s. 5.

9 B. Jasieński, Do narodu polskiego. Manifest w sprawie natychmiastowej futuryzacji życia (1921), w: Antologia polskiego futuryzmu i nowej sztuki..., s. 8.

10 Ibidem, s. 9.

(6)

literacką, tak doszczętnie sfermentowaną, (...) kompletny rozwód z ideo- logią mesjanizmu polskiego, strząśniecie z siebie wilgnych i lepkich śniedzi metafizycznych spekulacji11. Ów rozwód polegał po prostu na ostentacyj- nej nieobecności romantycznych tematów i problemów, ale też – rza- dziej – na głośno deklarowanej niechęci wobec romantyzmu. Najbar- dziej zapamiętano skonfiskowany przez cenzurę poemat Czarna wiosna Antoniego Słonimskiego z 1919 roku, a zwłaszcza słowa: Ojczyzna moja wolna, wolna... / Więc zrzucam z ramion płaszcz Konrada12. Podobnie czy- tano też wiersze Herostrates oraz Duch na seansie otwierające Karma- zynowy poemat (1920) Jana Lechonia. Poeta przeciwstawiał się w nich martyrologiczno-mesjanistycznym mitom wywodzącym się z literatu- ry romantycznej w imię idei spontanicznego, zwyczajnego życia.

Głębiej i szerzej, bo dotykając kwestii estetyki, polemikę z roman- tyzmem przeprowadził wówczas „papież” awangardy, czyli Tadeusz Peiper. W rozdziale Tworzenie romantyczne głośnej książki-manifestu Nowe usta (1925) wysuwał tezę, że wraz z wybuchem I wojny zakończył się w Polsce wiek XIX, którego oblicze ukształtowały dwa prądy literac- kie, a mianowicie romantyzm oraz impresjonizm, silnie ze sobą zresztą splecione. Oba te kierunki były w jego przekonaniu anachroniczne. Za przestarzałą bowiem uważał Peiper intronizację uczucia13 w poezji, uczy- nienie z niej „wasala” uczuć. Nie był to jednak jedyny odrzucany przez Peipera spadek po romantyzmie. Innym była idea ludowości. W roman- tyzmie wierzono, że sztuka nasza może przez czerpanie ze sztuki ludowej uzyskać oryginalność, odróżniającą ją od sztuki innych narodów14, co zda- niem Peipera było naiwne i nieprawdziwe.

Równie systematyczny, a w pewnym sensie bardziej skuteczny atak na romantyzm przeprowadzał w swej twórczości Gombrowicz. Najbar- dziej znana jest z tego punktu widzenia Ferdydurke (1938), a zwłasz- cza sceny, w których główny bohater powieści, trzydziestoletni Józio, zostaje „upupiony” przez profesora Pimkę i trafia na lekcję języka

11 A. Nowaczyński, „Skamander połyska, wiślaną świetlący się falą...” (1921), cyt. za: Pol- ska krytyka literacka (1918–1939). Materiały, przygotowali A. Biernacki, J.Z. Jakubow- ski, A. Lam, Warszawa 1966, s. 87.

12 A. Słonimski, Czarna wiosna, w: idem, Poezje zebrane, Warszawa 1964, s. 62.

13 T.  Peiper, Tędy. Nowe usta, przedmowa, komentarz, nota biograficzna S.  Jaworski, oprac. T. Podoska, Kraków 1972, s. 336.

14 Ibidem, s. 338.

(7)

polskiego prowadzoną przez profesora Bladaczkę. Romantyczna forma jest tutaj pokazana jako martwa, ale też jako narzędzie swego rodzaju przemocy. Wywody nauczyciela z jednej strony są enumeracją pozba- wionych sensu haseł-sloganów, które najpierw ostro kontrastują z dy- namiczną cielesnością zachowań uczniowskich, by potem je stopniowo owej dynamiki pozbawiać, co w rezultacie daje efekt komiczny dodat- kowo kompromitujący romantyczny styl:

A nauczyciel, pomny na żonę i dziecko, nie ustawał: – Towiański, Towiański, To- wiański, mesjanizm, Chrystus Narodów, znicz, ofiara, czterdzieści i cztery, na- tchnienie, odkupienie, bohater i symbol. – Słowa wchodziły przez uszy i dręczyły umysł, a twarze wykrzywiały się coraz przeraźliwiej, zrywały z pojęciem twarzy i zmiętoszone, znużone i wymaglowane, gotowe były przyjąć każdą twarz – z tych twarzy można było zrobić wszystko, co się zamarzyło – o, co za ćwiczenie dla wy- obraźni! A rzeczywistość, też wymaglowana, też znużona, zmiętoszona, zdarta, niepostrzeżenie, pomału zmieniała się w świat ideału, daj mi teraz pomarzyć, daj!15 W tym ostatnim zdaniu brzmi ironiczna trawestacja Psalmów przy- szłości Zygmunta Krasińskiego. Pytanie, czy Gombrowiczowska ironia mierzyła w szkolną wersję romantyzmu, czy romantyzm jako taki. Za- pewne w oba, bo trzeba pamiętać, że pisarz miał od początku na pieńku z romantyzmem, a Ferdydurke jawi się jako fragment sporu rozpoczę- tego przezeń wcześniej. W noweli Dziewictwo pisarz kpił z romantycz- nego idealizowania świata, przywoływanego cytatami z dzieł François- -René de Chateaubrianda oraz Bernardina de Saint-Pierre’a. Główny bohater noweli, Paweł, w pewnym momencie definiuje się jako roman- tyk, mówiąc: Powinienem podnieść coś do godności mego ideału, ukochać, uwierzyć na ślepo i być gotowym życie oddać w ofierze – ale co? Mam już – mój biały pióropusz. Biały pióropusz, czyli romantyzm – coś nieistotnego16. Stąd też kpiny Gombrowicza z romantyzmu wieszczów, ale i jego ro- mans z romantyzmem „ciemnym”, gotyckim, utożsamiającym piękno z grzechem, jeżeli oczywiście zgodzimy się ze sposobem, w jaki Maria

15 W. Gombrowicz, Pisma zebrane. Tom 2. Ferdydurke, oprac. W. Bolecki, Kraków 2007, s. 46.

16 W. Gombrowicz, Dziewictwo, w: idem, Pamiętnik z okresu dojrzewania, Warszawa 1933, s. 139; nb. Gombrowicz usunął te słowa w późniejszych wersjach opowiadania. Z now- szych prac na temat ambiwalentnego stosunku Gombrowicza do romantyzmu zob.

W. Bolecki, Słowacki Gombrowicza, „Teksty Drugie” 2010, nr 1–2.

(8)

Janion czyta powieść Gombrowicza Opętani (1939), drukowaną na ła- mach prasy pod pseudonimem Zbigniew Niewieski17.

„Nieaktualność”, „nierealność” czy też „niewspółczesność” roman- tyzmu pokazywało również, choć bez satysfakcji, słynne Przedwiośnie (1925) Stefana Żeromskiego. Opowieść Seweryna Baryki o „szklanych domach”, w których jakoby mieszkają Polacy w ich wyzwolonej ojczyź- nie, jest m.in. echem wizji Polski przeanielonej, znanej np. z Psalmów przyszłości Zygmunta Krasińskiego. Nieco wcześniej podobny chwyt zderzenia romantyzmu z odrodzoną Rzeczpospolitą dał w dramacie Zmartwychwstanie (1923) Karol Hubert Rostworowski. I tutaj konfron- tacja prowadziła do wniosku o przepaści, jaka dzieli romantyczne ide- ały od rzeczywistości. Dramat ukazuje zamęt ideologiczny i duchowy w nowo odzyskanej ojczyźnie. W pozbawione ideałów społeczeństwo wkracza Wieszcz, a właściwie ożywiony pomnik Mickiewicza z krakow- skiego Rynku i przypomina romantyczne wizje Polski:

Weźmiesz w ręce jak Hostię, wolność odzyskaną, jak Hostię podniesiesz, aby ją widziano zza siódmej rzeki, góry, zza siódmego morza i ażeby wołano: „oto wolność Boża!”18.

Ale ten romantyzm zderza się z realizmem Przywódcy, który mówi:

Dość zachwyceń! Dość marzeń Żyć! Żyć pospolicie!

przeciętnie jak przeciętny lud przeżywa życia błogosławione w swoim domu.

(...) Musimy dom budować! Polska odrodzona musi sterczeć jak niegdyś reduta Ordona!19

Wieszcz zamienia się więc z powrotem w pomnik, ostrzegając wcześ- niej, iż wróci, gdy tylko zagrożony zostanie byt odrodzonej Polski.

17 M. Janion, Forma gotycka Gombrowicza, w: eadem, Gorączka romantyczna, Warszawa 1975.

18 K.H. Rostworowski, Zmartwychwstanie. Fantazja dramatyczna w czterech częściach ku czci Adama Mickiewicza, Kraków 1923, s. 50–51.

19 Ibidem, s. 95, 96–97.

(9)

Przewartościowania

Jak wspomniałem, gest negacji romantyzmu nie zawsze łatwo odróż- nić od gestu jego przewartościowania, gdyż elementy krytyki, często bardzo ostrej, występują tutaj z próbami wskazania na pewne godne ocalenia elementy romantyzmu, ale też nie zawsze jest jasne, na ile owe zabiegi „ocalające” są tylko taktyką mającą autora obronić przed po- tencjalnymi krytykami. Przykładem publicystyka wspomnianego już Boya. Pisarz ten w zasadzie już od swych młodopolskich Słówek mani- festował kpiarski, podszyty szyderstwem z jednej strony, a trzeźwym racjonalizmem z drugiej stosunek do polskiego romantyzmu, zwłasz- cza w wersji popularnej, służącej narodowej edukacji i autoterapii, ak- centującej wielkość romantyków ad usum delphini.

W międzywojennej publicystyce Boy podkreślał anachroniczność, nieżyciowość tak rozumianego romantyzmu, przy czym szczególnie irytował go tu mesjanizm. Pisał o tragicznej komedii towiańszczyzny20, a w szkicu Na marginesie stulecia Byrona stwierdzał: (...) oto legendy ro- mantyczne zbankrutowały w znacznej mierze; a rewizja ich nie mogła się nie odbić na stosunku do pisarza i jego utworów21.

Dlatego pisząc o Adamie Mickiewiczu, Aleksandrze Fredrze czy ro- mantykach polskich w ogóle, Boy występował przeciw „brązownictwu”, a więc skrzętnemu pomijaniu wszystkich słabości moralnych w biogra- fiach romantyków, czynieniu z nich wzorcowych przykładów cnót oby- watelskich i takiemu samemu traktowaniu ich literatury. Postulował czytanie ich nie ze względu na pragmatykę społeczną i narodową. Za- razem starał się odsłonić inne, żywe oblicze tej tradycji, a więc roman- tyzm dramatyczny, nawet skandaliczny, pełen wewnętrznych napięć, a i dwuznaczności, daleki od swego cnotliwego, bezgrzesznego obrazu, a zarazem zredukowany do roli „tylko” literatury. Apelował więc: Daj- cie wy się wypchać, moi drodzy, obywatelstwem Tadeusza i niewinnością Zosi, ale są w tym Panu Tadeuszu cuda języka, symfonie dźwięków takie,

20 T. Żeleński, Mickiewicz i my (1928), w: idem, Reflektorem w mrok. Wybór publicystyki, wybór, wstęp i oprac. A.Z. Makowiecki, Warszawa 1981, s. 464.

21 T.  Żeleński, Na marginesie stulecia Byrona (1924), w: idem, Reflektorem w mrok..., s. 549.

(10)

że gdziekolwiek je posłyszeć, bodaj na głupim popisie szkoły dramatycznej, coś ściska w gardle22.

Równie głośne, acz w swych konkluzjach odmienne, były książki Jana Nepomucena Millera, Zaraza w Grenadzie (1926) oraz Na ruinach Grenady (1933). Inspirując się Brzozowskim, Miller bardzo ostro ata- kował romantyczny indywidualizm, który uważał za niemoralny, ale też anachroniczny, jeżeli chodzi o polską literaturę po 1918 roku. Pisał:

Na elementarnym podłożu niepodległości państwowej budujemy realnie nowe życie polskie – dalecy od tych złudzeń mesjanicznych, które czarowały imaginację i uczu- cie wielkiego romantyka.(...) Jedną z kul nie najlżejszych u nóg współczesnego pokolenia mierzącego w przyszłość jest tradycja polskiej poezji romantycznej i jej genialnego reprezentanta – Mickiewicza. (...) Nadchodzi czas rewizji, lecz i nowych ślubów23.

Jak Brzozowski Miller odrzucał romantyczny indywidualizm, oskarżając go o eskapizm, kulturową bierność, a nawet pasożytnictwo.

Dowodził, że romantyzm cechuje niechęć do powszedniości życia i do pracy, analizując w najbardziej skandalizującej części swej pracy, zaty- tułowanej Na ruinach romantycznych ruin, Pana Tadeusza jako symbol historycznej nieporadności polskiej24, przejaw wzgardy do całej cywilizacji nowoczesnej25, jako książkę, która dzień powszedni przemieniła w święto wiecznego ucztowania i tragizm pracy w rzewny ton idylli26i utrwaliła pe- wien typ pasożytniczego życia, który jak zmora tłoczy nas od wieku27.

W tak charakteryzowany romantyzm Miller wpisywał symbolizm, ekspresjonizm, a nawet futuryzm, widząc w nich „maruderów” roman- tyzmu – ostateczną i krańcową konsekwencję indywidualizmu dzie- więtnastowiecznego, doprowadzającą do zerwania wszelkiej łączności między ludźmi, czyniąc z każdego wrota Sezamu, do których zgubiono zaklęcie28.

22 T. Żeleński, Mickiewicz i my..., s. 479.

23 J.N. Miller, Zaraza w Grenadzie. Rzecz o stosunku nowej sztuki do romantyzmu i moder- nizmu w Polsce, Warszawa 1926, s. 21.

24 Ibidem, s. 79.

25 Ibidem.

26 Ibidem, s. 78.

27 Ibidem, s. 79.

28 Ibidem, s. 22.

(11)

Za główną tendencję w sztuce po 1918 roku Miller uważał uniwer- salizm, cechujący się zmianą indywidualistycznego podporządkowania sobie świata zewnętrznego na społeczny, gromadzki, kolektywny punkt wi- dzenia29. Uniwersalizmem były jego zdaniem kubizm i klasycyzm, ale – co tu znamienne – za jego prekursorów uznawał samych romanty- ków, z tym że pisarz zwracał uwagę na dzieła raczej dotąd pomijane przez krytykę (np. liryki lozańskie Mickiewicza, Norwid), albo starał się inaczej odczytywać romantyczne dramaty jako ekspresję głosu ko- lektywnego (Dziady, Kordian).

Na pograniczu negacji i rewizji znajdowali się pisarze związani z le- wicą i prawicą. W jakiejś mierze było to konsekwencją ich uwikłania w spór z sanacją, co z kolei prowadziło do rozmaitych niekonsekwencji czy dwuznaczności.

Charakterystyczny jest tu casus Zygmunta Wasilewskiego, bardziej związanego z literaturą – krytyka i redaktora „Myśli Narodowej”. Sporo uwagi poświęcił on literaturze romantycznej jako autor m.in. studiów o Mickiewiczu, Słowackim i Goszczyńskim czy monografii Norwid.

W głośnej pracy O życiu i katastrofach cywilizacji narodowej z 1921 roku Wasilewski pisał, że romantyzm był momentem żywego uświadomie- nia przez naród swej roli, jako twórcy cywilizacji, momentem mianowania narodu podmiotem twórczym dziejów30, w czym tkwiła zdaniem kryty- ka niezaprzeczona jego wartość. Równie ważną zasługą romantyzmu było w oczach Wasilewskiego wydobycie pierwiastka ludowości, który sprawił, że poezja polska była czynnikiem demokratyzującym myśl społecz- ną i bardzo się przyczyniła do złagodzenia tarć wewnętrznych i do zapobie- żenia katastrofom [społecznym]31. Romantyczny idealizm, wiara w nie- przemożną siłę ducha oraz pogarda dla sił materialnych miały jednak swe ujemne strony, gdy – podkreślał Wasilewski – zaczynały rządzić całym życiem narodowym. W konsekwencji takiej postawy sfery oświe- cone w Polsce (...) wpadły za romantyzmem poetyckim w martwy punkt pa- triotyzmu uczuciowego i tracąc poczucie rzeczywistości, nie mogły wydobyć się na drogę patriotyzmu realnego32. Taki romantyzm Wasilewski określał

29 Ibidem, s. 21.

30 Z. Wasilewski, O życiu i katastrofach cywilizacji narodowej. Wstęp do rozważań nad pro- gramowemi zagadnieniami doby obecnej, Warszawa 1921, s. 101.

31 Ibidem, s. 101.

32 Ibidem, s. 105.

(12)

mianem pseudo-romantyzmu i przeciwstawiał mu panowanie natchnionej i rozumnej woli33. Porównywał też dwudziestowiecznych pseudoroman- tyków do pseudoklasyków, z którymi walczył Mickiewicz, za jedyną ważną różnicę dostrzegając to, że o ile pseudoklasycy byli degeneratami literackimi, pseudo-romantycy są degeneratami życiowymi:

Była to bowiem nie tylko szkoła literacka, ale cała odmiana inteligencji zmaniero- wanej umysłowo, wprowadzającej do życia w sposób wulgarnie uproszczony ma- nierę romantycznego myślenia.(...) Najwięcej znalazło się [tam] takich, którym się śniła literaturka czynu, poza ułańska, pawie piórko34.

Był to zawoalowany atak na sanację, oczywiście.

Nieco inaczej rzecz wyglądała z perspektywy młodego, radykalizu- jącego się pokolenia, które skupiło się w latach trzydziestych XX wieku wokół tygodnika „Prosto z mostu”. Stanisław Piasecki, jego redaktor, jeszcze w 1934 roku napisał znamienny artykuł-manifest zapowiadają- cy nadejście w literaturze polskiej jakiegoś bliżej nieokreślonego nowe- go romantyzmu, który w jego przekonaniu miał być wyrazem dynamiki czasów, które idą, i takich cech jak poświęcenie, ofiara, bohaterstwo, pasja i walka35. Był przy tym przekonany, że Romantyzm walki, która rozpoczy- na się w Polsce, musi się odbić i w sztuce, zabarwić nową treścią uczuciową proste, codzienne słowa, spiętrzyć dramatycznie zdania i okresy, tchnąć żar szczerego patosu w nową poezję i prozę36.

Związany z „Prosto z mostu” Włodzimierz Pietrzak pisał w 1937 roku O potrzebie postawy romantycznej i apelował o sztukę ekspansywną, która byłaby rezultatem przełomu w świadomości. Twierdził: Potrzeba postawy romantycznej: ona jest najzuchwalsza wobec życia. Świadomości romantycznej, która ma wolę kształtowania, która uderza o ludzi i o świat, aby tworzyć. Świadomość romantyczna uderza o rzeczywistość, aby ją za- palić – jest drapieżna i fanatyczna37.

Jednak tak charakteryzowany romantyzm stał się specjalnością jednego chyba twórcy z kręgu „Prosto z mostu”, a mianowicie Jerzego

33 Ibidem, s. 105.

34 Ibidem, s. 154.

35 S.  Piasecki, Nowy romantyzm (1934), w: idem, Prosto z mostu. Wybór publicystyki literac kiej, oprac. M. Urbanowski, Kraków 2003, s. 277.

36 Ibidem, s. 277.

37 W. Pietrzak, O potrzebie postawy romantycznej (1937), w: idem, Z „Pism” pod redakcją Zygmunta Lichniaka. Miscellanea krytyczne, Warszawa 1957, s. 11–12.

(13)

Pietrkiewicza. Napisał on nawet Wiersz romantyczny, w którym zawsty- dzającej nudzie czasów współczesnych przeciwstawiał urodę przeszłości:

Gdy naprzód jechać nie wolno, znam większą drogę: powrotną.

(...)

Ściągam wędzidła i ściągam okrzyk, aż tętnią skronie:

Witaj Juliuszu Słowacki! Pozdrawiam cię lordzie Byronie!38

Z kolei dla lewicy literackiej charakterystyczną pozycją był Kordian i cham Leona Kruczkowskiego, wydany w 1932 roku. Powieściowa ak- cja rozgrywa się – podobnie jak w przywoływanym w tytule dramacie Słowackiego – przed wybuchem powstania listopadowego. Kordianem jest tutaj sierżant Feluś Czartkowski, syn właściciela majątku ziem- skiego, który nadaremno czeka na awans na stopień podporucznika i to brak nominacji – jak chce Kruczkowski – nie zaś szczytne ideały staje się przyczyną buntu przeciw Rosji. Romantyzm Czartkowskiego w powieści Kruczkowskiego zostaje skompromitowany jako „maska”

jego zawiedzionych ambicji. Sam Feluś nie ma w sobie nic wzniosłego, wrażliwego, w niczym nie przypomina targanego namiętnościami bo- hatera Słowackiego, jest banalny, nawet prymitywny, a jego patriotyzm wątpliwy.

Najmocniej jednak Kruczkowski kompromituje romantyczną le- gendę, akcentując klasowy, czytaj szlachecki charakter romantyzmu, którego mit został, jak sugeruje niedwuznacznie, zbudowany kosztem cierpień chłopstwa. Kordianom – sugeruje Kruczkowski – towarzyszy- ły wymienione w tytule powieści chamy, pogardzane, poniżane i prze- śladowane przez pierwszych, o czym świadczy los głównego bohatera utworu, wiejskiego nauczyciela Kazimierza Deczyńskiego. Ten ostatni nie chce przyłączyć się do powstania, za co zostaje obity kolbą karabinu przez Czartkowskiego.

Ale lewica literacka widziała nieraz w romantyzmie tradycję bli- ską lub też wygodną z punktu widzenia stawianych sobie celów spo- łecznych, czyli budzenia świadomości rewolucyjnej mas. Putrament w 1935 roku twierdził np., że jedynie polska poezja lewicowa może bez nacią- gania i fałszowania nawiązać do Mickiewicza, Słowackiego i Żeromskiego39.

38 J. Pietrkiewicz, Wiersze i poematy, Warszawa 1938, s. 106.

39 J. Putrament, „Powrót na Powiśle” S. R. Dobrowolskiego, „Po prostu” 1935, nr 6, cyt. za:

L. Kamiński, Romantyzm a ideologia..., s. 112.

(14)

Romantyzm stawał się więc tradycją rewolucyjną, Mickiewicz komuni- stą avant la lettre. Dlatego zestawiano idee czy postaci romantyczne ze współczesnością, by deprecjonować tę ostatnią.

Za Filaretów w Polsce dziś I za „Trybunę Ludów”, za to, Że współczuł galicyjskim chatom, Za śmiałą i swobodną myśl, Zesłaliby go do Berezy!

– pisał Stanisław Ryszard Stande40, niedwuznacznie zapisując Mickie- wicza do Komunistycznej Partii Polski.

Kontynuacje

Wreszcie gest kontynuacji. Wbrew temu, co można by sądzić po pod- ręcznikach literatury polskiej, był on charakterystyczny dla całego dwudziestolecia, choć – jak zaznaczyłem wcześniej, szczególne znacze- nie zyskał po 1932 roku. Z perspektywy kontynuacji romantyzm nie utracił racji bytu w II RP, co więcej – w wersji radykalnej – nowe pań- stwo i jego literatura dopiero teraz ma szansę lub obowiązek spełnić w praktyce to, co zapowiadali romantycy. Romantyzm, albo też jakaś jego część, jawiły się z tej perspektywy jako tradycja żywa, aktualna, współczesna i nowoczesna. Takie głosy pojawiły się niemalże od razu, np. w kręgu ekspresjonistycznego pisma „Zdrój”. Związany z nim Stani- sław Przybyszewski, propagując nowoczesny „ekspresjonizm”41, dowodził zarazem, że ten ostatni (...) powstał już przed siedemdziesięciu laty, a jego najdostojniejszym wyznawcą, jego boskim „Janem Chrzcicielem”42był Ju- liusz Słowacki i jego Genezis z Ducha. Książeczka Ekspresjonizm, Słowac- ki i „Genezis z Ducha”, wydana u progu II Rzeczypospolitej, umocniła, rozpoczętą jeszcze w Młodej Polsce, karierę Słowackiego hermetycz- nego, ciemnego, mistycznego, do którego przyznawać się mieli potem

40 S.R. Stande, Jeździec miedziany (1937), cyt. za: L. Kamiński, Romantyzm a ideologia..., s. 107.

41 S. Przybyszewski, Ekspresjonizm, Słowacki i „Genezis z Ducha”, Poznań 1918, s. 9.

42 Ibidem, s. 10.

(15)

m.in. poeci Drugiej Awangardy, którzy widzieli w romantykach poetów współczesnych i nowoczesnych43. Józef Czechowicz deklarował np.:

Uważam się za romantyka. I to za romantyka nowych czasów, który od dawnego wieku przejął jedno tylko: irracjonalne odczuwanie świata oraz odczuwanie go jako istnienia pozaracjonalnego.

Wierzę w wartości absolutne, pozaczasowe. Wierzę w konieczność pomnażania piękna inną niż tylko przymus psychiczny jednostki ukształtowanej poetycko. Wie- rzę w posłannictwo poezji44.

Także Czesław Miłosz w szkicu opublikowanym w czerwcu 1939 roku zastanawiał się, czym jest dzisiaj dla nas Mickiewicz, i odpowiadał:

Jedno jest pewne: i my odkryliśmy go jako swojego, bliskiego, współczesnego. I my mamy w nim swój udział. (...) Mickiewicz może znowu być dla nas przewodnikiem, jak nim był dla naszych ojców i dziadów45.

Miłosz jako najważniejsze z tego punktu widzenia cechy romanty- zmu wymieniał wolność wewnętrzną i ciężkim wysiłkiem zdobytą równo- wagę wewnętrzną, szczególnie cenne w takich okresach, kiedy deperso- nalizacja, „szary człowiek”, podległa Führerom masa dochodzi do głosu46, a dalej mistycyzm, irracjonalizm, bo – jak twierdził – przezwyciężyliśmy (...) tak wiele złudzeń pozytywizmu i racjonalizmu47.

Cechy kojarzone z romantyzmem (mistycyzm, irracjonalizm, patos, profetyzm, oniryzm) łatwo znajdziemy w poezji Miłosza i Czechowi- cza, ale też Władysława Sebyły i wielu innych poetów Drugiej Awan- gardy. Z perspektywy końca dwudziestolecia „mumie” Mickiewiczów i Słowackich okazywały się więc zadziwiająco żywe!

Warto podkreślić także, iż w latach 1918–1939 nawiązywano też do romantyzmu w wersji mesjanistycznej, mocno – jak pamiętamy – kon- testowanej w tym okresie przez futurystów, skamandrytów czy Boya.

43 Zob. M. Cieśla-Korytowska, Romantyczna poezja mistyczna: Ballanche, Novalis, Słowac- ki, Kraków 1989.

44 J. Czechowicz, Projekt Środy literackiej w Wilnie (1936), w: idem, Wyobraźnia stwarzają- ca. Szkice literackie, wstęp, wybór i oprac. T. Kłak, Lublin 1972, s. 81.

45 Cz. Miłosz, Mickiewicz (na marginesie wielkiego cyklu Polskiego Radia) (1939), w: idem, Przygody młodego umysłu, zebrała i oprac. A. Stawiarska, Kraków 2003, s. 286.

46 Ibidem, s. 288.

47 Ibidem, s. 289.

(16)

Przykładem mogłaby być twórczość Eugeniusza Małaczewskiego, autora słynnego zbioru opowiadań Koń na wzgórzu z 1922 roku, w któ- rym autor zapowiadał powstanie w Polsce nowego plemienia ludzi, jakich jeszcze nie widziano48, wyraźnie nawiązując do romantycznego mesja- nizmu. Ślady podobnego myślenia znajdziemy też w wierszach tego autora, np. w liryku Czasy idą, który był zapowiedzią nadejścia nowej ery i nowego przywódcy, następcy romantycznych wieszczów, co opisy- wane było przez Małaczewskiego za pomocą odwołań do romantyków polskich:

Idzie do Polski wiek Parakleta, Czasy nastają, zbliża się cud...

Jest gdzieś u naszych dziejowych wrót:

Wódz – Mąż Narodu – Harfiarz – Poeta.

(...)

Wieszczów z Nim czterech złączy się duch, Czynem wyrośnie nad bohatery

I ziemi nada słoneczny ruch.

A imię Jego: CZTERDZIEŚCI I CZTERY49.

Do mesjanizmu nawiązywał Jerzy Braun i środowisko skupione wo- kół pism „Gazeta Literacka” (1931–1934) i „Zet” (1932–1939). W swo- ich szkicach Braun pisał o tym, że mesjanizm i polski romantyzm są czymś tak wieczyście aktualnym jak sama rzeczywistość, samo życie50, ale też o tym, że głos polskiego mesjanizmu był przedwczesny i dlatego nie znalazł zdolnych do jego chociażby tylko biernej recepcji słuchaczy51. Braun był przekonany, że współczesność jest fragmentem kryzysu romantycz- nego trwającego w kulturze europejskiej od czasów rewolucji francu- skiej, a może nawet od Reformacji. Przezwyciężyć ów kryzys, a więc pchnąć „romantyzm” w łożysko pozytywnego, twórczego działania, mogli jego zdaniem tylko Polacy. Twierdził jednak, że: (...) renesans romanty- zmu musi być jednocześnie jego surową krytyką, poddaniem czujnej i mądrej

48 E. Małaczewski, Koń na wzgórzu, w: idem, Utwory zebrane. Wiersze, przekłady poetyc- kie. Dramat, opowiadania, publicystyka, oprac. i przedmową poprzedził K. Polechoński, Łomianki 2008, s. 446.

49 E. Małaczewski, Utwory zebrane..., s. 137.

50 J.  Braun, Istota przesilenia romantycznego (1934), w: idem, Kultura Jutra czyli Nowe Oświecenie, oprac. M. Urbanowski, Warszawa 2001, s. 183.

51 Ibidem, s. 184.

(17)

rewizji całej jego spuścizny, aby wraz z nim nie przemyciły się w życie pol- skie pierwiastki złe, trujące, szkodliwe52.

Za te ostatnie uważał radykalną ideologię demokratyczną „Trybu- ny Ludu”, a więc socjalizm, towianizm, wreszcie „romantyzowanie”

młodopolskie. Braun opowiadał się za romantyzmem świadomym, przenikniętym chrystianizmem dojrzałym do owładnięcia światem i speł- nionym w życiu społecznym, dążącym do przekucia Polski posłanniczej w realną siłę dziejową, rozumianym jako mit odrodzenia cywilizacji na za- sadzie prymatu wartości duchowych nad materialnymi53.

Do kontynuatorów romantyzmu zaliczyć wypadnie też środowi- sko skupione wokół miesięcznika „Droga”. Aktualność romantyzmu głosił tu m.in. jego redaktor Adam Skwarczyński, zwolennik sztuki inspirowanej przez ideały romantyczne, zaangażowanej, heroicznej i mitotwórczej, pełniącej funkcje profetyczno-wychowawcze, związa- nej ze zbiorowością, kształtującej wzorce osobowości heroicznych i ak- tywnych. Podobnie twierdził Wilam Horzyca, który w swych Dziejach Konrada (1930) oskarżał współczesnych o zdradę romantyków, o ich niezrozumienie: To nie przeszłość zdradziła nas, to myśmy zdradzili prze- szłość, nie wypracowaliśmy bowiem myśli ni słowa rozwierającego wrota jej Sezamu54. Horzyca równocześnie postulował dopełnienie romantyzmu twórczością Norwida, zwłaszcza jego religijnością. Norwid to dla Ho- rzycy wieszcz wolnej Polski, przekraczający prometejski bunt roman- tyków: Przyjmując katolicyzm za podstawę swoją, [Norwid] dokonywał odkrycia najtrudniejszego, bo odkrycia czegoś bardzo bliskiego, co dlatego właśnie, że tak bliskie, jest przez człowieka niedostrzegane – a zarazem zdobywał to, czego tak bardzo pragnęli romantycy, uniwersalną koncepcję religijną świata55.

Nic więc dziwnego, że w przeddzień wybuchu II wojny światowej, poszukując pewności w pełnej niepokoju współczesności, Artur Górski zwracał się w stronę romantyków. Z patosem twierdził:

(...) słowo Mickiewicza ściga nas, prześladuje głosem podziemnym, w ciszy nocnej słychać jego wezwanie: przysięgajcie! (...) i teraz, dzisiaj, i co dzień jawi się przed

52 J. Braun, Romantyzm fałszywy a prawdziwy (1933), w: idem, Kultura Jutra czyli Nowe Oświecenie..., s. 187.

53 J. Braun, Przyszłość należy do nas (1939), w: idem, Kultura Jutra..., s. 234.

54 W. Horzyca, Dzieje Konrada, Warszawa 1930, s. 85.

55 Ibidem, s. 30.

(18)

nami z ostrzeżeniem, że nie ma gorszej niedoli, dotkliwszego upokorzenia, jak prze- stać być sobą – i czeka z zapytaniem w oczach, co mu odpowiemy, jak go przyjmiemy na progach domów naszych: słowo to bowiem piastuje na rękach swoich nadzieję świata56.

Obecność

Jak widać, romantyzm w latach 1918–1939 jest silnie obecny, choć jest to obecność rozmaicie się przejawiająca i na rozmaitych poziomach, od obecności pewnych motywów, stylu, po ideologię i postawy. Skupiłem się na romantyzmie omawianym raczej w sferze pewnych deklaracji programowych niż praktyki literackiej. Gdyby się zgłębić w ten temat, dostrzeglibyśmy od razu niekonsekwencje, np. futurystów odrzucają- cych werbalnie romantyzm, ale przecież nawiązujących do części tra- dycji romantycznej w swej literackiej praktyce, jak np. Aleksander Wat w Ja z jednej i ja z drugiej strony mego mopsożelaznego piecyka. Pominą- łem tu np. twórczość Bolesława Leśmiana, która w sferze programo- wej nie nawiązuje wprost do romantyzmu, ale w sferze praktyki jest swoistym przedłużeniem romantyzmu, że wspomnę choćby o słynnych balladach tego autora. Nie piszę o na wskroś romantycznej, werterowsko- -kordianowskiej57 postawie Władysława Broniewskiego. Przykłady moż- na mnożyć.

Dodam na koniec, że po 1939 roku przedłużenie znalazł najpierw nurt kontynuacji, czemu sprzyjały lata wojny. Cała poezja pokolenia wojennego (Gajcy, Baczyński, Stroiński) jawi się jako w swej genezie ro- mantyczna58. To samo było w poezji emigracyjnej, że wspomnę ówczes- ne wiersze Lechonia czy Wierzyńskiego. Z kolei po roku 1945 zwycię- ża nurt antyromantyczny (Gałczyński, Gombrowicz, Mrożek), co jest w pewnym stopniu konsekwencją klęski wojennej, za którą obciążana jest ideologia i literatura romantyczna, ale też – w przypadku literatury krajowej – świadomej polityki kulturalnej komunistów, sprzyjających

56 A. Górski, Poszukiwanie pewności (Adam Mickiewicz), w: idem, Niepokój naszego czasu, Warszawa 1938, s. 159–160.

57 T. Bujnicki, Wstęp, w: W. Broniewski, Wybór wierszy, Wrocław 2014, s. XLII.

58 Por. Z. Ożóg, Romantycy czasu wojny: liryka Krzysztofa Kamila Baczyńskiego oraz poe- tów „Sztuki i Narodu” wobec tradycji romantycznej, Rzeszów 2002.

(19)

walce z romantyzmem, w którym widzą – słusznie! – źródło polskiej tożsamości narodowej i ostoję – niebezpiecznej z punktu widzenia ich interesów politycznych i ideowych – polskiego patriotyzmu59.

Przechadzkę jednak czas kończyć, wspominając tylko, że i obecnie romantyzm jest żywy. Jako przedmiot nieustających ataków, jako ana- chronizm, ale też jako tradycja wciąż inspirująca. Przemysław Dako- wicz pisał niedawno: (...) szczególnie w poezji da się dziś zaobserwować pewne symptomy tworzenia i wzrastania indywidualnych „paradygmatów żywych”, opartych na głęboko przeżytym, przyswojonym i zinterioryzowa- nym spotkaniu z polskim romantyzmem60. Że tak jest rzeczywiście, prze- konuje poezja Wojciecha Wencla, w którego najnowszym tomie nie przypadkiem znajdziemy wiersz Romantyczność61.

Tu jednak zaczyna się zupełnie inna przechadzka historycznolite- racka...

Romanticism in the Interwar Literature (a Ramble in History and Literature)

The text deals with the presence of Romantic tradition in Polish literature of the interwar period. In order to show its importance and the variety of interpreta- tions in the years 1918 –1939, three main attitudes (negation, revision and con- tinuity) that the writers assume towards Romanticism are discussed. Moreover, some attention is given to the changes in the way it was evaluated: while it was rejected in the twenties, Romanticism’s actuality was underlined in the next dec- ade. Subsequently, the essay concentrates on how the heritage of Romanticism was discussed in literary criticism, in poetry, in prose and in drama, with exam- ples taken from works by W. Gombrowicz, Cz. Miłosz, Z. Wasilewski, K.H. Rost- worowski, T. Żeleński, J. Braun, E. Małaczewski.

59 Por. M. Głowiński, Dzieje romantyzmu w PRL (Najkrótszy kurs), w: idem, Realia. Dys- kursy. Portrety. Studia i szkice, Kraków 2011.

60 P. Dakowicz, Obcowanie. Manifesty i eseje, Warszawa 2914, s. 47.

61 W. Wencel, Romantyczność, w: idem, Epigonia¸ Kraków 2016, s. 10–11. Zob. J. Sobo- lewska, Romantycy prawicy, „Polityka” 2016, nr 40 (3079).

Cytaty

Powiązane dokumenty

That is confirmed mainly by the data illustrating interregional differences in human capital development in the EU Member States and models of human capital

W  niniejszym  opracowaniu  funkcję  turystyczną  rozumieć  należy  za  M ATCZAKIEM  (1989),  że  jest  to  cała  działalność  społeczno‐ekonomiczna  na 

Szkic analizuje wiersz z cyklu "Vade mecum" na tle poglą­ dów Norwida oraz twórców romantycznych na powieść,w której poe­ ta widział przejaw upadku

[r]

ją wszystkie rodzaje i gatunki literackie, przy ozym najrza­ dziej pojawiają się w czasopismach przekłady dramatów. Rzetel­ nym sposobem informowania o rozwoju

Autor omówił krytyczny stosunek Tadeusza Boya-Żeląńskiego jako recen ­ zenta tea tra ln e go do w spółczesneji jego młodości dram atu rgii, n iem iec k iej i

Głowiński, T..

"Problemy semiologii powieści", Jan Trzynadlowski,