- -
•
191
Również duże uznanie budzą ilustracje, między innymi kopie dzieł Rafaela,
umiejętnie harmonizujące z treścią niektórych rozpraw.
Ze względu na głębię i bogactwo treści książkę warto przeczy tać , a nawet mieć we
własnej bibliotece.
Prof. dr hab. Krystyna Ferenz
Wita Szulc - Sztuka w służbie ntedycyny.
Od antyku do postlltodernizntu. .
Akademia Medyczna im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu.
Poznań 2001. s s. 253
Pod koniec 200 l r. ukazała się książka Wity Szulc, która naprawdę stała się do-
stępna dopiero w tym roku. Tytuł książ ki sugeruje, że jej adresatem są przede wszyst-
kitn studenci medycyny. l tak jest. Jednak to ni e stanowi ograniczenia. Autorka bowiem
jest kulturoznawcą i pedagogiem a to pozwala jej patrzeć na człowieka nie z punktu
medycznego lecz wiedzieć go jako osobę w kontekście kultury swego czasu. Najważ
niejszymi punktami na osi konstrukcyjnej książki są pojęcia zdrowia i sztuki. Na ich
przykładzie widać na czym polega holistyczne podejście w badaniach i interpretacjach.
Życie człowieka jest dla niego całością; zdrowie, choroba, lęki , działalność to nie są
elementy odrębne. Nawzajem na siebie się nakładają. Zdrowie pojmuje tu jako wysiłek
twórczy i rozwija tę koncepcję, w której tłumaczy sensowność terapii przez sztukę i
konieczność przyjęcia postawy aktywnej. W ro z ważaniach Autorki zawarte są przesłan
ki do budowy programu pedagogiki zdrowia i psychopedagogiki. Wśród rozdziałów
pokazujących szczegółowo różne aspekty takiego s pojrzenia na sztukę i zdrowie znaj-
dują się i takie, które szczególnie warte są uwagi osób pracujących z dziećmi wymaga-
jącymi specjalnej opieki. Wskazałabym tu rozd z iał "Arteterapia na pograniczu medycy-
ny i pedagogiki". Autorka wyjaśnia istotę arteterapii ukazując jak wiele wokół tego
pojęcia nagromadziło się poglądów i jakie są tego konsekwencje. Arteterapia - zdaniem
Wity Szulc - polega na wykorzysta niu różnych środków artystycznych, które ułatwiają
pacjentowi ekspresję e1nocji (s. I 26). Jednak zastrzega przed pochopnym ro zszerzeniem
pojęcia i traktowaniem sztuki jako synonimu terapii. Porządkuje poglądy wyprowadza-
ne z badań prowadzonych w różnych ośrodkach światowych i pisze czym terapia nie
jest. Wydaje się, że dobrze byłoby wychowawcom pogłębić wiedzę o tym, gdyż swoista
moda na łączenie terapii z wychowaniem może wprowadzać nie tylko zamieszanie
pojęciowe ale i zniekształcenia poznawcze w ocenie i samoocenie działań wychowaw-
czych. Zatrzymuje uwagę na różnicach międ zy arteterapią i arteedukacją, a także na
osobowości prowadzących te działania. Ukazując wielość możliwości stosowania wy-
192
specjalizowanych alternatywnych form w szpitalach psychiatrycznych, ośrodkach dla dzieci z ciężkimi urazami psychicznymi, szkołach specjalnych podkreśla szczególną rolę, większą niż w powszechnej szkole, wzajemnych stosunków między nauczycielem i uczniem. W podsumowaniu tych porównań pisze: "Podstawowa różnica między arte-
terapeutą a nauczycielem sztuki tkwi w podejściu do przedmiotu ich pracy: artetera- peuta koncentruje się na dziecku, uczniu, jego problemach, na tym jaki on jest. Nauczy- ciel stara się wprowadzić wychowanka w świat sztuki, odkrywa przed nim jej tajemni- ce. Wbrew pozorom nie są to role opozycyjne". Nie są jednak tożsame. Silne podkre-
ślenie tego wydaję się ważne przy rozpowszechnianiu się różnego rodzaju ofert okre-
ślających się jako edukacyjne i terapeutyczne.
W całości rozważań wyróżnia zagadnienie arteterapii dziecka dyslektycznego oraz wykorzystywanie dramy jako metody odreagowania dzieci z problemami emocjonal- nymi.
Oba te zagadnienia są ilustrowane przykładami.
Do rzadkości należy książka o problemach zdrowotnych i kulturowych napisana przez profesora pedagogiki w interesujący i komunikatywny sposób. Pozycja godna polecenia wszystkim, którym nieobojętne jest dobro człowieka z którym pracuje.