Jan Charytański
"Mut zur Entscheidung", wyd. Magrit
Erni, Zürich-Einsiedeln-Köln 1969 :
[recenzja]
Collectanea Theologica 41/4, 222-223
222 m L . C £ i i N J Ul
0 so cja liza c ji i p rzek a zy w a n iu k u ltu ry . J e st w ięc jed n ą z w ie lu dróg i m usi b yć k on fron tow an e ze w sz y stk im i in n y m i m etod am i i tech n ik i nauczania. W n au czan iu program ow an ym chodzi p rzede w sz y stk im o in d y w id u a liza cję nau czan ia, n a jp ełn iejsze u w z g lę d n ie n ie u w a ru n k o w a ń in d y w id u a ln y ch . D alej n a cisk je s t położon y na w p ro w a d zen ie środków tech n iczn y ch , które n igd y n ie zastąp ią żyw ego n a u czy ciela , n iem n iej m ogą za stą p ić w ie le jeg o fu n k cji. W reszcie n au czan ie p rogram ow an e u m o żliw ia n ieo m a l d ok ład n e p ow tarzan ie w y n ik ó w uczen ia się. C h a rak terystyczn ym je s t w ła śn ie śc isły zw ią z e k m ięd zy p ro cesem nau czan ia a uczen ia się. M iędzy zaś środkam i tech n iczn y m i a in d y w id u a liza cją is tn ie je sp rzężen ie zw rotn e.
L ek tu ra tej p ozycji n ie je s t ła tw a . W ym aga przede w sz y stk im już p ew n eg o zo rien to w a n ia w p rob lem atyce o m a w ia n ej, gdyż n ie je s t w p ro w a d zen iem , ale g łęb szy m om ów ien iem różnych prób i ich n iew y sta rcza ln o ści. W ydaje się lek tu rą w sk a za n ą p rzed e w sz y stk im dla w y k ła d o w có w p ed a g o g ik i i d yd ak tyk i.
K s. J a n C h a ry ta ń s k i S J , W a r sza w a
M u t zu r E n tsc h e id u n g , w y d a ła M argrit E r n i , Z ürich—E in sied eln — K öln 1969,
B en ziger V erlag, s. 133.
W ola, osob ista i w p ełn i o so b o w a decyzja jed n o stk i w różnych d zied zin ach jej życia sta je się m om en tem ch a ra k tery sty czn y m dla ob ecn ego u k ła d u sp o łecz nego, jak rów n ież cen tra ln y m p rob lem em p ed agogiczn ym . O ś w ietlen iu go z różnych p u n k tów w id zen ia p o św ięco n a je s t n in iejsza p ozycja. O pracow ali ją w y k ła d o w c y p sych ologii, p ed a g o g ik i, antropologii filo zo ficzn ej, d yd ak tyk i, jak rów n ież k iero w n icy in s ty tu c ji w y ch o w a w czy ch S zw ajcarii. P racę m ożna p o d zielić na dw a w ie lk ie działy.
P ierw szy z n ich sta n o w ią a rty k u ły bardziej teo rety czn e o m a w ia ją ce za g a d n ien ie w o ln ej w o li, decyzji, su m ien ia. A u torzy są szczeg ó ln ie u w ra żliw ien i na zm ian y zachodzące w e w sp ó łczesn y m św iecie, zw ią za n e p rzede w szy stk im z dem ok ratyzacją życia sp ołeczn ego. U p o d sta w dostrzegają w o ln o ść, a le jed n o cześn ie ukazują, w jak w ie lk ie j m ierze d ecyzje lu d zk ie są u w a ru n k o w a n e socjologicznie, a p on ad to przez pod św iad om ość czło w iek a . S u m ien ie, decyzję czło w iek a w ią żą ze św ia te m w artości. W y ch o w a n ie do p ra w d ziw ie w o ln ej d ecyzji w idzą w k szta łto w a n iu w ła śc iw e j h ierarchii w a rto ści, ale r ó w nież w b u d zen iu rad ości d ecyzji i rzeczyw istej w o ln o ści w y ch o w a n k a .
W drugiej grupie tem a tó w autorzy om aw iają różne pola w y ch o w a n ia do osob ow ej decyzji. N a jw ięcej m ie jsc a p o św ięca ją zagad n ien iu rodziny. D em o k ratyzacja rodziny w sk a zu je na w ięk szą k on ieczn ość osobistej d ecy zji w s z y s t k ich jej człon k ów , a le zarazem w ięk szą n iep ew n o ść d o k o n y w a n eg o w yboru. D ecy zja p a tern a listy czn a daw nej rodziny u stęp u je m iejsca d ecyzji w sp ó ln o to w ej dotyczącej sam ego za ło żen ia rodziny, jej stylu życia, religii itp. O dnośny a rty k u ł dużo m iejsca p o św ięca w o ln o śc i i d ecyzji dzieci, za k reso w i tej w o ln o ści 1 w y ch o w a n iu do niej.
R ów n ież w p rocesie n au czan ia, dok on u jącym się w szk ole i to najczęściej w form ie au to ry ta ty w n eg o przekazu, autorzy ukazują m o żliw o ść w y ch o w a n ia do d ecyzji, o c z y w iśc ie przy w ięk szej d em ok ratyzacji życia szkoły. S zczegółow o a n a lizu ją p oszczególn e ele m e n ty procesu uczen ia się p od k reślają w nich m om en t w yboru, d ecyzji. C ałość u jm u ją sy n tety czn ie jak o „decyzja za p ra w d ą ”. D osyć k rytyczn ie ocen ia o d p ow ied n i a rty k u ł w y c h o w a n ie w in te r n atach , p o d su w a ją ce zb yt w ą sk i zakres sto su n k ó w m ięd zy lu d zk ich i zbyt m a łe p o le dla w oln ej decyzji. D o tej grupy tem atyczn ej m ożna w reszcie z a li czyć arty k u ł om a w ia ją cy d ecy zję w e w sp ó ln o ta ch k o leżeń sk ich , np. za w o d o w ych . P racę kończą rozw ażan ia nad osob ow ością n au czyciela w y ch o w a w cy . P odstaw ow re zn aczen ie posiad a p ierw sza d ecyzja p od jęcia się teg o zaw odu i jej m o ty w a cja św iad om a, a jeszcze bardziej n ieśw ia d o m e racje, k szta łtu ją ce n a stęp n ie sty l jego p racy i w p ły w na w y ch o w a n k ó w .
K iü C i^ IN Z .J Ł,
2 2 3
W szystk ie artyk u ły napisane są rzeczow o, w oparciu o b ib lio g ra fię nau k ow ą, jak rów n ież o d ośw iad czen ie lu b sp ecja ln ie przeprow adzane badania. O św ie tlają g łó w n y problem w szech stro n n ie. Jed n ocześn ie są p rzek o n y w u ją ce i jasn e. W arto p on ad to pod k reślić p o w a żn e a zarazem d ysk retn e w p ro w a d zen ie n a św ie tle ń ch rześcijań sk ich . P ozycja zatem je st jak najbardziej godna p olecen ia zarów n o teoretyk om , jak i prak tyk om w ych ow an ia.
K s. Jan C h a ry ta a s k i S J, W a rsza w a
K in d e re r zie h u n g in d er M isch eh e , w yd. W. M o 1 i n s k i, R eck lin g n a u sen 1969,
G eorg B itter V erlag, s. 128.
P rob lem m a łżeń stw różn ow yzn an iow ych n iesie ze sobą cały k om p lek s z a g ad n ień spornych w d ialogu ek u m en iczn ym . J ea n y m z nich je s t k w estia relig ijn eg o w y ch o w a n ia dzieci w tych m a łżeń stw a ch . Tej p rob lem atyce była p o św ięco n a sesja nau k ow a K atolick iej A k ad em ii B erliń sk iej w dniach 19 i 20 października 1969 r. W aldem ar M o l i ń s k i SJ zebrał w tej k sią żce cztery n a jw a żn iejsze referaty w y g ło szo n e na sesji i n ap isał w p row ad zen ie.
W ych ow an ie dzieci w m a łżeń stw a ch m ieszan ych trak tu je on przede w s z y s t kim jak o p roblem d u szp astersk i n aszych czasów . O becnie b o w iem czło n k o w ie różnych w yzn ań n ie ty lk o żyją razem , lecz utrzym u ją liczn iejsze kontakty p o n a d w y zn a n io w e niż d aw n iej. S tąd zd an iem M o l i ń s k i e g o kon ieczn a je st rew izja a k tu a ln y ch norm zm u szających ludzi do w y rzeczen ia się m a łżeń stw a m ieszan ego. Z resztą m a łżeń stw a m ieszan e i tak są za w iera n e, a obecne p rze pisy p raw n e okazują się b ezsk u teczn e. Z aostrzają one ty lk o d ysk rym in ację w y zn a n io w ą tych m a łżeń stw i rodzin z nich w y n ik a ją cy ch , choć w łon ie rodziny m ogłyb y się p o w o li niw elow rać uprzedzenia m ięd zy w y zn a n io w e. T ym czasem obecne norm y p row adzą fa k ty czn ie do w rogości w y zn a n io w ej i r e li gijn ej u dzieci w y ra sta ją cy ch z m a łżeń stw m ieszan ych . W edług M o l i ń s k i g o zarów no p rotestan ci, jak i k a to licy zgad zają się, że w w y ch o w a n iu relig ijn y m chodzi nie ty lk o o sam o w y zn a n ie praw dy, ile raczej o au ten ty czn e życie ch rześcijań sk ie. T oteż jego zd an iem należałob y u ła tw ić z a w iera n ie m ałżeń stw m ieszan ych .
W tym celu trzeba u sta lić w aru n k i w y m a g a n e do tego, aby m ałżon ek m ógł się zd ecy d o w a ć na ok reślon ą form ę w y ch o w a n ia religijn ego m im o sprzecznych p rzekonań na tem at zb aw czego zn aczen ia w ła sn eg o w y zn a n ia i w yzn an ia w sp ó łm a łżo n k a , które p rzecież zgadza się z jego su m ien iem . N a stęp n ie n a le żałob y ok reślić now y k o ścieln y porządek praw n y zgodny z w y m a g a n ia m i m o raln ości, która w yraża się w su m ien iu osobistym . C hodzi o to, aby n ow e norm y p raw n e b y ły w p ełn i sp ra w ied liw e i od p ow iad ały p otrzebom obu m ałżon k ów i K ościołów , oraz zgad zały się z relig ijn y m i p otrzebam i dzieci. Jed n ak że rozw iązan ia ty ch p rob lem ów n ie m ożna w ed łu g M o l i ń s k i e g o o czek iw a ć od sam ych norm praw n ych . N a leży raczej p ołożyć w ię k sz y n acisk na od p ow ied n ią op iek ę d u szp astersk ą nad m a łżeń stw a m i m iesza n y m i i p o m a gać im w ch rześcijań sk im w y ch o w a n iu dzieci.
M o 1 i n s k i je st zasadniczo za w y ch o w a n iem w y zn a n io w y m , b y leb y nie b yło ono jed n ostron n e i n ie przesąd zało z góry sam od zieln ego d ochodzenia dziecka do osob istego w yb oru w y zn a n ia . Z rzeczen ie się b ow iem w yraźn ego w y c h o w a n ia w y zn a n io w eg o m ogłob y d oprow adzić do odebrania d zieck u m ożliw ości ro zw in ięcia się pod w zg lęd em religijn ym .
Jan G ünter G e r h a r t z SJ om aw ia za g a d n ien ie zob ow iązan ia się m a łżo n k ó w do relig ijn eg o w y ch o w a n ia dzieci. N a czoło w y su w a się u niego problem su m ien ia strony k a to lick iej. A lb o w iem w ed łu g w ia ry k a to lick iej p rzy n a leż ność do K ościoła w id zia ln eg o k on ieczn a je s t do zb a w ien ia , do czego n ie p rzy w ią zu ją tak iej w a g i p rotestan ci. C hociaż jego zd an iem p rob lem ten m oże być