Sztandar Ludu, 1989 nr 87, s. 4
Rozmowa z red. Dawidem Sztokfiszem,
prezesem Ziomkostwa Żydów Lubelskich w Izraelu
się językiem jidisz. i preze sem — od wielu lat — Ziom kostwa Żydów Lubelskich w Izraelu.
• I n t e r e s u j e mnie ta ostat- nia f u n k c j a . Niewiele wiemy o ziomkostwach Żydów pol skich..
— W Izraelu działa około 200 ziomkostw, s k u p i a j ą c y c h Żydów, którzy mieszkali o n - giś w jakimś mieście, m i a - steczku. czy regionie Polski.
Lubelskie ziomkostwo po- wstało jeszcze przed w o j n ą , kiedy pierwsi pionierzy z Polski przyjechali do P a l e s t y - n y . Po czasie w o j n y w z n o w i -
ło działalność, z a j m u j ą c się w pierwszym rzędzie p o m o - cą Żydom lubelskim o c a l a - łym z holocaustu.
• Ilu członków ma ziom- kostwo?
— W naszej kartotece m a - my ponad 700 rodzin Żydów lubelskich. To dużo, jeśli zważyć, że w całym Izraela inie-zka około 1000 rodzin p o - chodzących z Lublina.
• Czym zajmuje «ię ziom- kostwo?
— Najważniejszą sferą n a - szej działalności jest u p a m i ę t - nien.e h.-torii Żydów l u b -
skich. Co zrobiliśmy w t e j mierze? P r z e d e wszystkim po- wstały dwie księgi p a m i ą t k o - we — iskor. Każda m a 400—
—500 stron, obie zawierają całą historię żydowskiego Lublina, ze szczególnym u- względnieniem lat międzywo- jennych. Towarzystwa ży- dowskie, kluby, organizacje
drugi — 19 kwietnia, w rocz- nicę wybuchu powstania w getcie warszawskim, obcho- dzonym w Izraelu jako pań- stwowy dzień żałoby. W li- stopadzie spotykamy się w sali, w kwietniu schodzimy się koło naszego pomnika na cmentarzu. Przychodzi wów- czas 300—400 osób. by porno- dlić się za pomordowanych Żydów lubelskich.
• A na co dzień, jak fet z kontaktami członków lino.
kostwa?
Zżera
c h a r y t a t y w n e , partie politycz- ne. życie religijne — w s z y - stko to zostało opisane w e wspomnieniach, u k a z a n e na fotografiach s k ł a d a j ą c y c h się n a obie księgi. Wybudowaliś- m y na c m e n t a r z u w Tel A -
wiwie pomnik ofiarom holo-.
caustu w Lublinie i n a M a j - d a n k u .
Dwa r a z y w r o k u o r g a n i - z u j e m y uroczyste a k a d e m i e ziomkostwa. Raz w rocznicę zagłady getta lubelskiego (miała ona miejsce 9 litlopa- c . 3 943 r o k u — przyp. aut.),
— Mamy swoją siedzibę na ul. Di zen go f 158, w ogrom- n y m gmaszysku przy głównej arterii Tel Awiwu. To młode miasto, ma dopiero 70 lat, a Dizengof był jego pierwszym burmistrzem. W tym budyn- ku mieści się Światowa Fe- d e r a t ; - Żydów. Ma tam lu- belskie ziomkostwo swój po- kój. Raz w tygodniu mamy spotkania — przychodzi na nie 30—40 osób. I zaczynają się wspomnienia o lalach lu- belskich w naszych życiory sach. Co tu mówić
• Pana nazwisko znala- zem czytając ostatnio rocz- niki powojenne ..Gazety Ro- botniczej" („Arbete Zeitung")
— organu Poalej-Syjoo Lewi- cy. Był pan redaktorem tej jazdy I sekretarzem feneral-
»ym Poalej-Syjon Lewicy, nyti Żydowskiej Socjalistycz- ne-Demokratycznej Partii Ro- botniczej w Police. Kiedy wy- emigrował pan i Polaki?
— W 1948 roku wyjecha- łem do Izraela.
• Jak siś ułożyły pana lo- sy w nowej ojczyźnie?
— P o c z ą t k o w o r e d a g o w a - i e - n . r > . c z j l i k s i ę g i p a -
TU 'Jii w Żydów z danego T..astii polskiego. Swojij ka- - cTt, reduktor k^i zacząłem
v 1W9 roku <<i -kora M:<,'- izyrzeca P*>dU>kiego. Potem prac-wałem jako dziennikarz w „NJJ WeU" („Nowy Świat"), w V. ^.raiy". obecnie je-
>tem redaktorem 2-tygodnika _ł>rałe Sztime"" — organu le- wicy syjonistycznej w part-.i ..Mapkin", czyli Partii Pracy, której prac wodzi Szymon Pe- res. Ponadto jestem sekreta- rzem Związku Literatów
w I z r a e l u . p - r •arzy p o s J j . , . ; ••>:•»
nas nostalgia. Mamy świado- mość, że działa biologia i o- .statnie pokolenie Żydów lu- belskich już odchodzi...
0 Pozostaje jednak pa- mięć, ta zawarta w waszych
iskorach i ta prezentowana w licznych książkach wydawa- nych w naszym kraju.
— To mile, że ten żydow- ski Lublin chce ocalić we wspomnieniach także mło- dzież izraelska. Dwie szkoły średnie — jedna w Hajfie im.
l e o Becka (był to reforma- tor religii żydowskiej) i gim- nazjum średnie w R a m a t - H a - szaron koło Tel Awiwu za- adoptowały żydowski Lublin- -Tńa<-to, którego już nie ma.
Uczniowie występują na na- szych akademiach ze specjal- nie przygotowanymi przez
> xbie programami historycz- nymi. dzieci z Hajfy same napi-aly pi<;kn;\ broszurę o żydowskim Lublinie. Wnucz- k i jednego z 2ydów lubel- skich — Dana Friedman z Jerozolimy — sama. bez żad-
nego impulsu z z e w n ą t r z w y - brała sobie za t e m a t pracy m a t u r a l n e j żydowski Lublin.
Przez 2 lata pracowała nad tym i napisała pracę o b j ę t o ś - ci 150 stron maszynopisu. To s;) miłe fakty. P i s z e m y o nich w naszym „Kol Lublin", czyli „Głosie Lublina".
• Co to za wydawnictwo, pierwszy raz o nim »łyszę?
— To rocznik naszego ziomkostwa. w y d a w a n y w trzech językach, żydowskim, h e b r a j s k i m i angielski.n, w
objętości 60—80 stron. W y - dajemy go od 22 lat. od ty- luż lat jestem jego redakto- rem. Rocznik jest uzupełnie- niem wspomnianych w y ż e j dwóch ksiąg pamiątkowych poświęconych Lublinowi. Pu- blikujemy w nim wspomnie- nia sprzed wojny, z czasów okupacji, prezentujemy dzia- łalność ziomkostw lubelskich na świecie. Tu dodam, żc wszystko co n a p i s a n o gdzie- kolwiek o Lublinie w j ę z y k u polskim, ż y d o w s k i m (czyli jidisz i hebrajskim), m a m y
zgromadzone w Tel Awiwie w tzw. k ą c i k u lubelskim. Mo- żna tu przyjść, poczytać, po- wspominać...
• Młodzi tei przychodzą?
— Nie. Gros naszych człon- k ó w to emeryci, ale są jesz- cze i ludzie p r a c u j ą c y — le- karze, adwokaci, p r a w n i c y . Młodzi, owszem, interesują się historią, ale nie zapisują się d o ziomkostwa. Jesteśmy o s t a t n i m pokoleniem żydow- skiego Lublina. Dlatego też tak w a ż n y m obszarem dzia-
łalności naszego ziomkostwa jest pomoc naszym członkom, samotnym i chorym. A tych jest coraz więcej. Dajemy im dwa razy w roku, na nowy rok żydowski i przed Wielka- nocą bezzwrotną zapomogę pieniężną. Oprócz tego urzą- dzamy dla nich spotkania to- warzyskie z okazji świąt ży- dowskich, konfirmacji wnu- ków itp. Zastępujemy im jak- by rodzinę.
• Wspomniał pan wcześ- niej o ziomkostwach lubel- skie* na świecie. Przyznam
się z zażenowaniem, że na- sza wiedza o nich jest żadna.
— Działają wszędzie tam, gdzie losy życia rzuciły Ży- dów z Polski. Na przykład ziomkostwa lubelskie istnieją w: Paryżu, Toronto, Montre- alu, Nowym Jorku, Los An- geles, San Paulo i w Buenos Aires. Są też ziomkostwa jakby regionalne. Np. w Pa- ryżu Żydzi z Parczewa przy- łączyli się do ziomkostwa lu- belskiego i działają razem.
• Co robią te ziomkostwa poza Izraelem, czy to samo co organizacja w Izraelu?
— Dokładnie to samo. Wy- dają więc iskory — wspom- niałem o p a m i ą t k o w e j księ- dze Żydów z Międzyrzeca.
Żydzi z tego miasta wydają dwa razy w roku „Trybunę Międzyrzecką", pismo mające przedwojenne tradycje. Na- wet klisza tytułowa jest ta sama. Markuszów wydał swój iskor liczący ponad 300 stron.
Ziomkostwo Żydów /. Cheł- ma opublikowało dwie księ- gi pamiątkowe — jedna uka- zała się w RPA w latach sześćdziesiątych, druga kilka lat temu.
• Czy z Żydów z Chełma nadal sie śmieją w świecie' Przez wieki była to stolica
nas nostalgia
Jak to ironicznie traktowano —
„mędrców", w Police upa- miętniona przez Horacego Sa- frina.
— O tak, w Izraelu n a d a l jest t o miasto „ m ę d r c ó w " . Toteż Żydzi chełmscy a l b o u - k r y w a j ą s w ó j rodowód, albo ubiegają docinki m ó w i ą c : „ja wiem, że p a n jest m ą d r y , niech p a n nic nie mówi".
• Przed wojną Żydzi tru- dnili się głównie rzemiosłem I handlem. Czy te zajęcia Żydów lubelskich są kulty- wowane dziś w Izraelu?
— Gen. Felicjan Składkowski, ostatni przed wojną premier polski znalazł się po klęsce wrześniowej w Palestynie na wyraźne polecenie cen. Sikor- skiego. który nie chciał go widzieć w armii polskiej.
Składkowski miał tu jakąś f a - bryczkę, chyba koniaków.
Kiedyś były poseł do Sejmu RP. Żyd. zabrał go na prze- jażdżkę po kibucach. Skład- kowski był zaskoczony tym, co zobaczył. — Ja myślałem,
że Żydzi tu handlują, zaj- mują się lichwą, rzemiosłem, tak jak to robili w Polsce.
Na to nasz poseł: — Panie premierze, pan zapomina, że my- tu jesteśmy u siebie. w domu
• A propos kibuców. Po- noć są w Izraelu kibuce, w których mieszkają Żydzi z konkretnego miasta czy mia- steczka polskiego. Czy Jest więc kibuc lubelski?
— T y p o w o lubelskiego nie ma. Ale jest kibuc „Ręka M o r d e c h a j a " , M o r d e c h a j a A - nielewicza, p r z y w ó d c y po- w s t a n i a w getcie w a r s z a w - skim, k t ó r e g o członkowie przeszli przed wojną przygo- t o w a n i e do w y j a z d u d o P a - lestyny w Lublinie, w f a b r y - ce tytoniu K r a s u c k i e g o przy ul. K r a w i e c k i e j . Nasza m ł o - dzież w r a m a c h „ h a c h s z a r y "
b a r d z o ciężko p r a c o w a ł a , u - cząc się konkretnych zawo- d ó w przydatnych w Palesty- nie i na tej podstawie An- glicy wydawali certyfikaty na legalną emigrację do P a - lestyny. Kibuc ten mieści się obok miasta Aszkelon, przy granicy strefy Gazy. Ma wła- sną fabrykę, osiąga duże do- chody.
• Pan też Jest lubliniani- nem. Co pan robił przed w o j - ną w naszym mieście?
— Mieszkałem przy ul.
Bychawskiej 12, uczyłem się w Szkole Podstawo\»ej im.
G. Narutowicza przy ul. Za- mojskiej 21. Potem pracowa-
łem w Drukarni Powszechnej na ul. Królewskiej 17, prze- wodniczyłem miejskiej orga- nizacji Poalej-Syjcn Lewicy.
W 1938 roku oskarżono mnie o komunizm, zostałem skaza- ny na 2 lata więzienia. Sie- działem na Zamku, w celi n r 24, razem z Fr. Jóżwia- kiem, St. Krzykalą i Wl. Bień- kowskim. Po 13 miesiącach odsiadki zawieszono mi wy- konanie kary. Wyszedłem w m a r c u 1939 r. We wrześniu 1939 r., jak wielu mieszkań- ców miasta, pomaszerowałem n a wschód. Znalazłem się później pod Kijowem. Tam w „strolitielstwie nr 1" pra- cowało ok. 500 Polaków i Żydów. Nie popełnię chyba niedyskrecji, jak powiem, że pracował tam — jako tłu- macz — także Bierut. Ale wkrótce Kijów ogłoszono mia- stem zamkniętym dla cudzo- ziemców i musiałem ruszyć dalej. Nasze losy z Bierutem rozdzieliły się. Znalazłem się w Kremieńczugu. Do Polski wróciłem w 1945 r. Krzykała był wówczas prezydentem Lublina, bardzo chciał mnie zatrzymać w naszym mieście.
Ale ja pojechałem do War- szawy działać w żydowskich organizacjach.
• Opisał pan już swoje iycle?
— Nie, choć wydałem ksią- żkę pt. „W biegu dnia", sta- nowiącą zbiór moich artyku- łów dziennikarskich wydru- kowanych w Izraelu. Nadal pochłania mnie praca nad iskorami. Skończyłem właśnie księgę pamiątkową Ostrowa Lub., wydaną w jęz. angiel- skim, jidisz i po hebrajsku.
Te iskory to jest bardzo cen- na literatura, wysyłamy ją do Biblioteki Narodowej w Warszawie, do Żydowskiego Instytutu Historycznego, ale z tego co wiem — Polacy bardzo rzadko z nich korzy- stają.
• Bo nie znamy ani jidisz, ani hebrajskiego.
— Tak, to jest kłopot dla wszystkich. Ale coraz więcej tych ksiąg ukazuje się w jęz angielskim, sporo ostatnio publikuje się w jęz. polskim.
W sumie ukazało się już na świecie ok. 1000 takich pa- miątkowych ksiąg. Warto by choć w części przybliżyć je polskiemu czytelnikowi, bo zawierają kawał naszej wspól- nej historii.
Rozmawiał:
S T A N I S Ł A W JADCZAK